Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 03/02/15 we wszystkich miejscach

  1. Bardzo lubię wczytywać się w emocje i przemyślenia bohaterów (a opisywać to już w ogóle - większość Blasta na tym się opiera), ale w tym przypadku nie musi być ich specjalnie dużo. Tylko może troszkę tego strachu, o którym wcześniej napisałam, i jakieś pojedyncze spostrzeżenia bohaterki. Byłoby miło zobaczyć coś takiego ^^ Po prostu zwróciłam na to uwagę. Sama nie wiem, czy to błąd czy nie. Tylko wiesz, teraz jak czytałam pierwszy rozdział, to zauważyłam, że czasami wstawiasz je w niepotrzebne miejsca, jakby nie były wtrąceniami i zastępowały normalne przecinki. Tutaj można już byłoby pokusić się o stwierdzenie "błędu", bo średnik służy raczej do czegoś innego. Ponadto można się nieco zgubić w czytaniu. Chociaż lepiej darujmy sobie takie rzeczy, bo ja ekspertem nie jestem Rozdział pierwszy za mną. Chwilowy powrót do wieży, namiastka poprzedniego klimatu tajemniczości, a potem bum do przeszłości i miła, rodzinna atmosferka. Nawet udało mi się wyobrazić sobie ten oświetlony pokój - oświetlony nie tylko przez słońce, ale taki... hm... miałam w głowie filtr na całe wyobrażenie, jak w filmach przy retrospekcjach. Pomijając to dziwne skojarzenie, chodziło mi o to, że wyobraźnia mi działa. Zwykle zdarza mi się to jedynie przy papierowych książkach, większość fików kwitowałam głośnym "meh" i znikały z mojej pamięci niemal natychmiastowo, a tutaj... Kurde, czekałam nawet aż odpiszesz, żeby mieć pretekst do przeczytania pierwszego rozdziału i jego skomentowania xd Chyba naprawdę spodobał mi się ten fanfic (gdy przymknę oko na słowa typu "tegoż" i "tudzież", których nie lubię, i ; ). Zapomniałam nadmienić to w poprzednim poście, ale te wszystkie wątki z wiedzą bardzo przypadły mi do gustu, i chyba właśnie od tego mi się to wzięło. Może fanfic nie jest jakoś super wybitny (żeby nie słodzić ci aż tyle, hue) ale na pewno jest bardzo dobry. Okej, powrót do rozdziału: 15 minut to dość dużo cierpliwości w kwestiach obiadu, zupa wystygnie, trzeba ją podgrzewać na nowo... no, ale tak tylko się czepiam - u mnie obiad to podstawa x) Swoją drogą, cyfry lepiej by wyglądały, gdybyś zapisał je słownie. Podobają mi się te nieco humorystyczne wstawki w opisach: aroganckie spojrzenie na zupę, mama jako sprawczyni tortur... Widać, że jest to opisywane z perspektywy źrebaka. Dość mrocznego źrebaka. Boom, genius Sok strikes again! Dobra, czyli Falling Star i Gloomy Shadow to tak naprawdę jedna osoba? Ale przecież Falling Star nie zabił samego siebie. Ten cień, to pewnie jego oderwana forma, jakaś tajemnica, może efekt uboczny... i on teraz w tym cieniu żyje? HMMM. Czytaj Soku, a nie spekulujesz. Falling Star/Gloomy Shadow to świetna postać. Dostał propozycję zostania osobistym uczniem chyba dość dobrego nauczyciela, ale zamiast cieszyć się z tego powodu od razu się zastanawia, jak to wykorzystać do swoich własnych, niecnych, mhrocznych celów. W swej opowieści chyba nie zawarł własnego imienia - Falling Star. Jestem ciekawa, kiedy Light Gleam zorientuje się, że coś jest nie tak... biorąc pod uwagę, że przecież już wcześniej wypowiadał imię jej zmarłego brata. A teraz mówi tak, jakby to on nim był. Dziwi mnie trochę jego racjonalne zachowanie przy Enigmie. Znajduje stworzenie, które zmienia się w coś innego za każdym razem, gdy odwróci wzrok, więc tak po prostu zabiera go ze sobą. I położył ją na swoim grzbiecie. A jakby przemieniła się w smoka? .-. Ale to już chyba kwestia jego charakteru. Jest tajemniczy i znający się na magii, więc zbadanie czegoś tak równie tajemniczego i super magicznego było dla niego wręcz obowiązkiem. Nie spotkało go przez to nic dobrego. Mówiłam, zmieniła się w smoka. Och, pojawiła się herbata - teraz na pewno stanie się coś epickiego w tej rozmowie. Okej - teraz Light Gleam zdecydowanie powinna dostrzegać jakiś związek między opowieścią Shadowa a jej bratem. Chyba że jest tu coś, czego nie rozumiem, ale... raczej wiedziała, że jej brat - wnioskuję, że Shadow jest jej bratem, bo w swojej opowieści używał jego imienia - poszedł do tej samej szkoły, skończył w takim samym zawodzie... Chyba poproszę o jakieś wyjaśnienie, spekulacje zawodzą. Geneza strażników archiwum była ciekawa. Podobały mi się słowa sierżanta - jego wyjaśnienia, dlaczego uczą się fechtunku i co jeszcze będą przerabiać, żeby opanować magię w trakcie trwania bitwy. Ochrona wykopalisk początkowo skojarzyła mi się z Górniczą Doliną z Gothica i zębaczami, ale jednak nie o to chodziło Mimo wszystko można wyczuć, że coś tam się stanie. Oho, coś się dzieje. Wchodzenie tam od początku nie wydawało mi się być dobrym pomysłem. Kolejne skojarzenie z Gothica: świątynie kamiennych strażników, jeju. Swoją drogą, ta grupka archeologów musiała się mocno napracować, żeby to wszystko uprzątać. Zdecydowanie coś się dzieje. Ale wydaje mi się, że motyw z odkryciem tajemniczego przejścia jest dość naciągany - jakby Falling już wiedział, że coś tam jest. Chyba lepiej wyglądałoby to wtedy, gdyby przekrzywił tę pochodnię przypadkowo. W sumie to jednak musi być dość kozacki, skoro po takiej wizji idzie jeszcze gdzieś w dół... w tajemnym przejściu, jakby tego było mało. Em... okej, już wtedy było z nim zdecydowanie coś nie tak. Mój przyjaciel z gwardii umiera na moich oczach, zamordowany przez książkę? Lol, poczytam ją sobie jeszcze xd Dalej troszkę się to wyjaśnia, ale to kolejny moment, gdzie dałabym zdecydowanie więcej uczuć - szczególnie wtedy, gdy Falling wybiegł na polanę zalany łzami. Light Gleam zadaje się wszystko rozumieć z tego, co opowiada jej Shadow. Ja z kolei nie Chciałabym, żeby dokończyła zdanie, żeby narrator wyjaśnił, co mieli na myśli, mimo że to pojawia się w późniejszej retrospekcji... no ale właśnie: przemyślenia. Tu też ich nie ma. Czyli ona nie wie, że on mówi o jej rodzinie... ani o tym, że jest jego siostrą, która zginęła. Ale w takim razie jak wyjaśnić to, że Light nie rozpoznała go wcześniej? Falling Star, którego znała, był tak naprawdę kimś innym? Alternatywne uniwersa czy co? :I Och, to pewnie wszystko sprawka tego lalkarza. Mogę powtórzyć to, co pisałam już wcześniej: wszystko na pewno rozjaśni mi się po kolejnym rozdziale, ale na niego przyjdzie pora. Fabuła zapowiada się miodnie. Zastanawiam się, co sobie pomyślisz po przeczytaniu tych wszystkich pytań retorycznych, w każdym razie z tych przy początkach postu na pewno będziesz miał ubaw x) Ale właśnie dlatego fajnie komentować, czytając jednocześnie. Pozdrawiam (to chyba mój najdłuższy post tutaj ) Sok Jabłkowy
    4 points
  2. Atak wściekłych feministek raczej mu nie grozi, przede wszystkim dlatego że na tym forum są sami faceci... Cahan i tak wszyscy zmieniają płeć, więc wszystko jedno. A poza tym kobiet nie ma w Internecie i koniec. A tak serio, też uważam, że w wielu rzeczach mężczyźni są lepsi od kobiet. Owszem, kobiety zazwyczaj piszą dla kobiet, przez co ich historie są "łzawe i mdłe", jak to określiła Cahan. No i nie można zaprzeczyć, że "Pięćdziesiąt twarzy Greya" oraz "Zmierzch" napisały kobiety (do tej pory wstydzę się, że należę do tego samego gatunku co te kobiety.) Czy można uogólniać, że kobiety piszą gorzej / lepiej? Nie powiedziałabym. Należy od gustu odbiorcy, od charakteru nadawcy... I od wielu innych rzeczy. Pozwolę sobie jednak na moment odejść od tego fascynującego tematu (fascynującego tym bardziej, że mam koleżankę, która ze swoim narzeczonym tworzy wręcz podręcznikowo stereotypową parę - ona jest racjonalną, zaradną kobietą, on nieco roztrzepanym, mało odpowiedzialnym, męskim i silnym facetem. Razem tworzą parę idealną, mają już zaklepaną datę ślubu, a ona dodatkowo pisze pracę dyplomową o różnicach w postrzeganiu świata przez obie płcie... Ale nieważne), by poruszyć nieco inny, a konkretnie: gdzie się kończy ponyfikacja, a zaczyna plagiat? Powyższe pytanie nasunęło mi się po pewnej sytuacji z dziale opowiadań. Było sobie opowiadanie pt. autorstwa użytkownika Queue. Napisałam w komentarzu, że opowiadanie (niezmiernie słabe, swoją drogą, ale to szczegół) to kojarzy mi się mocno z pewną creepypastą - pewne elementy są niemal identyczne i dlatego dla mnie to jest zwykła zrzynka, która nie powinna pretendować do miana twórczości literackiej i powinna być napiętnowana. Napisałam jednak, że różnice między oryginalną creepypastą a tym fikiem są i to znaczne - ba, nawet nadmieniłam, że oryginał jest o wiele lepszy pod względem formy. EFEKT: Sytuacja numer dwa: opowiadanie, czy też wiersz użytkownika waterpony. Autor napisał w pierwszym poście: Johnny w komentarzu zripostował: A to dlatego że autor zamienił w wierszu Mistrza Mickiewicza ledwie kilka wyrazów, pisząc na przykład zamiast "król" - "Celestia" (co samo w sobie jest pogwałceniem zasad tworzenia poezji, bo zdanie się rozjeżdża pod względem rytmu i moje serce krwawi, ale nieważne). Rozgorzała dyskusja, czym ten tekst jest i stanęło na tym, że: Szczerze mówiąc, jak to zobaczyłam, to uniosłam brwi bardzo, bardzo wysoko. Domyślam się, skąd wzięło się takie rozwiązanie sprawy - Dolar jest współautorem ponyfikacji XIII Księgi Pana Tadeusza (egzystuje toto w dziale zakazanym), w której pozamieniano jedynie parę wyrazów (rozwalając rytm... i rym... i wszystko inne... moje serce krwawi, kiedy patrzę na taką fuszerę i na nicki autorów, którzy tak spierdzielili sprawę), więc to oczywiste, że skoro sam tak zrobił i wtedy nie uznał tego za niestosowne, to i teraz nie ma powodu, żeby zdanie swoje zmieniać. Zresztą, Dolar może mieć jakąś swoją opinię, nie wszyscy muszą się z nią zgadzać. Żeby była jasność: ponyfikacja to przełożenie na realia kucyków czegoś, co nie jest związane z realiami kucyków. Żeby sponyfikować jakąś osobę ze zdjęcia, należy ją NARYSOWAĆ OD NOWA W POSTACI KUCYKA. Sprawa się komplikuje w przypadku, chociażby, tekstów piosenek czy opowiadań, bo autorzy błędnie sądzą, że zamiana słowa "człowiek" na "kucyk" sprawę załatwia i utwór jest już sponyfikowany. Do cholery, łamiecie prawo autorskie. Johnny zaczął już ten temat w swoim poście: Już pod tym mogę się podpisać obiema rękami, nogami, kopytami, racicami i wszystkim innym, co posiadam albo nie posiadam. Ponadto, żeby nie być gołosłowną, "wezmnę" i zacytuję MONDRĄ USTAWĘ. Uwaga, leci MONDRA USTAWA: Źródło. A teraz z polskiego na nasze, czyli uwaga, Madzia bawi się w wykładnię prawa: Powyższy fragment oznacza, co następuje: jeżeli dwie osoby wpadły na identyczny pomysł, żeby napisać opowiadanie, którego główną bohaterką jest dziewczyna bez nogi, która zakochała się w ślepym żołnierzu i ten żołnierz miał kota i wszyscy żyli długo i szczęśliwie, a kot był persem, i jeżeli jedna osoba napisze o tym trzytomową sagę z opisami a'la Orzeszkowa, a druga osoba - półstronicowy wierszyk z częstochowskimi rymami, to ani jedna, ani druga nie popełniła plagiatu, bo przedmiotem prawa autorskiego nie są idee, czyli pomysły. To jest oczywiste, bo potem każdy by się procesował, gdyby ktoś inny napisał książkę w tym samym gatunku co inny twórca... Dalej: jeżeli jedna z powyższych osób napisze półstronicowy wierszyk o kulawym weteranie i ślepej dziewczynie (czy tam odwrotnie) oraz ich kocie persie, a druga osoba przepisze ten wiersz, zamieni słowo "kulawa dziewczyna" na "kulawa klaczka" i napisze, że to jest ponyfikacja, to według prawa to jest plagiat, ponieważ ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnym uznaje za przedmiot prawa autorskiego sposób wyrażenia, czyli FORMĘ. Forma identyczna z innym utworem oznacza PLAGIAT (według polskiego prawa). No, chyba tyle w temacie. Wiem, że nie ma co dramatyzować, bo jednak cały czas poruszamy się w temacie kolorowych koni, a to wszystko tylko zabawa... Ale ciekawi mnie, co ludzie o tym sądzą.
    4 points
  3. Po pierwsze... faktycznie post jest spory Kwestii technicznej nie będę poruszał, ponieważ jest duże prawdopodobieństwo, iż z tymi średnikami masz rację, ale takie błędy to się chyba każdemu zdarzają. Przejdźmy zatem do kwestii istotnych: 15 minut... ja wiem. Mi się zdarzało dłużej zwlekać z przyjściem na obiad, dzieciakiem będąc, jeśli zajmowałem się jakimś wyjątkowo zajmującym problemem. Nawet, jeśli oznaczało to jedynie przejście z jednego pokoju do drugiego, ale fakt, że jedzenie zimnego obiadu do przyjemności nie należało... aczkolwiek jakoś mnie to specjalnie nie obchodziło. Light Gleam wie, że Gloomy Shadow jest jej bratem... w pewnym sensie (nie jest to napisane wprost, ale już w prologu się w tym orientuje; pod koniec jest wzmianka). Kwestia dotyczy jednakże faktu, że Gloomy/Falling zabił Falling Stara, i to się wydarzyło. Natomiast Gloomy opowiada o śmierci całej swojej rodziny, poza nim (Falling Starem), czego pamiętać nie może Light Gleam, ponieważ ona tam umarła. Mimo to jest w wieży i z nim rozmawia. To będzie wyjaśnione pod koniec opowiadania... Może faktycznie muszę więcej przemyśleń dorzucić do treści, ale jak zobaczysz rozmiar drugiego rozdziału, to... nie wiem czy dalsze zwiększanie jego obszerności byłoby dobrym pomysłem. Teraz to tajemne przejście, wraz z ruinami. Najpierw przejście. Falling Star dokładnie oglądał ściany, zdobienia i to co na nich, więc jak widział tych uchwytów kilka, to jeden w innej niż pozostałe pozycji zwraca uwagę chyba. Moją uwagę by zwróciło. Dwa, jego wejście do sekretnego tunelu, to nie jest nic dziwnego. Nigdy nie chodziłaś po opuszczonych budowlach z przyjaciółmi dzieckiem będąc? Ja od małego uwielbiałem tajemnicze i mroczne opowieści (nie lubiłem zwyczajnych, cukierkowych bajek ), a także horrory; i pamiętam, jak z kolegami weszliśmy do takiego starego domu (obecnie już wyburzonego od lat). Jak to zwykle, wyobraźnia działała i kątem oka zawsze "coś" tam się dostrzegało, ale jak ktoś zaproponował: "idziemy do piwnicy?", to oczywiście, że nikt nie powie "nie", aby się nie zhańbić w oczach reszty. Może to nie do końca podobna sytuacja, lecz schemat jest ten sam. Ponadto, Falling miał być strażnikiem, więc tym bardziej nie mógł pokazać, że się boi... zresztą odcinek z serialu, ten z wyprawą do ruin zamku (nie pamiętam tytułu), tam Applejack i Rainbow Dash były w podobnej sytuacji Ale fakt. Falling Star jest... inny Poza tym nie chodzi o to, że "poczytam ją sobie". To, co zrobił, jest trochę irracjonalnym zachowaniem, ale jak spodziewać się racjonalności w takiej sytuacji. Jednakże to odnosi się także do zachowania przy Enigmie. Falling ma obsesję na punkcie wiedzy i tajemnic, i to znaczną, pogłębiającą się z czasem, obsesję... No dobra, to brzmi jak usprawiedliwianie się, więc lepiej skończę. I lepiej nie będę więcej pisał o sobie, bo wyjdzie na to, że to ja jestem dziwny Jednakże, ja lubię zwroty takie jak: "tudzież", itp., ale to kwestia gustu P.S. Nie wiem, czy dawanie punktów reputacji za komentarze opowiadania, nie będą odebrane jako forma łapówki za nie, ale co mi tam. Rzadko przydzielam reputację za cokolwiek (bo w ogóle o niej nie pamiętam zwykle), więc niniejszym uczyniłem tak w stosunku do dłuższych komentarzy
    3 points
  4. Oto tekst opowiadający o kilku ważnych chwilach z życia księżniczki Celestii, przedstawiony w formie rozmów z pewnym przyjacielem. Przyjaciel Ciekaw też jestem kto odgadnie przesłanie tekstu, oraz inną rzecz, związaną z "przyjacielem".
    2 points
  5. Jeśli silnik działa (tzn. kręci), to znaczy, że dochodzi do niego prąd, a więc teorytycznie działa i batka. Mogło się coś przyciąć i trzeba jakiegoś mocniejszego kopa, czyli starożytny sposób: podpinamy 11,1 i sprawdzamy czy zadziała Tak w ogóle, to jakie napięcie i marka/rodzaj obecnej baterii? Bo możliwe, że ma siłę zakręcić silnikiem na pusto, ale nie daje rady ruszyć mechanizmu. Osobiście sprawdziłbym właśnie na "jedenastce", zanim bym próbował grzebać
    2 points
  6. Czemu wam zawsze trzeba przypominać o temacie danego wątku? To nie moderacja edytuje posty i czepia się błędów, skoro ustalono, że jest to Irwin, to do niego miejcie pretensje, koniec offtopu.
    2 points
  7. Doczytałem sobie rozdział tego opowiadania, skłoniło mnie to do zmiany strategii. Wcześniej po prostu przyszedłem, stwierdziłem, że jest ciut koślawo i zasugerowałem ogólny kierunek, którym powinieneś podążać. To był błąd z mojej strony, ponieważ zdecydowanie zbyt mało skupiłem się na konkretach i szczegółach. Teraz mam zamiar dać parę znacznie praktyczniejszych rad, wskazówek i spostrzeżeń. Robię to z dwóch powodów: Po pierwsze, jesteś debiutantem i poprosiłeś o pomoc. Lubię, jak ludzie się rozwijają, a jeszcze większą radość sprawia mi, jeśli jest to rozwój z moją pomocą. Po drugie... nie będę ukrywał, że barierą konstruktywności mam zamiar odeprzeć ewentualny zarzut chęci zmieszania z błotem autora. Nie jest to moim celem, choć opowiadanie w swoim obecnym kształcie ma dla mnie minimalną wartość. No to do dzieła! Hej, hej, grej muzyczko grej! Problem I – charakter głównego bohatera. Ktoś już chyba o tym wspomniał, ja jednak trochę rozpiszę się na ten temat. Mamy tekst pisany w pierwszej osobie, a narrator jest do bólu przeciętny. Poważnie, na razie wszystko co można o nim powiedzieć, to że jest z tych bronies, którzy nade wszystko pragną dostać się do Equestrii. Nie ma żadnych specjalnie indywidualnych reakcji, przemyśleń, ani wizji na świat. To zupełnie tak, jakby światowy zjazd Partii Rozczarowanych Światem Ludzkim wybrał najbardziej typowego, szarego członka i wysłał go do innego świata. Taki stan rzeczy jest niewłaściwy, już tłumaczę dlaczego. Istnieją dwie podstawowe skrajności – albo bohater tak pełen nietypowych i egzotycznych cech, że nikt nie może go zrozumieć i w jakikolwiek sposób się z nim zżyć, po drugiej stronie obraz przeciwny, "człowiek uniwersalny". Tutaj mamy do czynienia z tym drugim przypadkiem. Problem w tym, że uniwersalny bohater jest tak samo kiepski jak przesadnie udziwniony, bo zżycie się z kimś, kto ma spłaszczone cechy jest naprawdę trudne. Nikt z nas nie jest uśrednieniem, każdy ma coś, co jest dla niego charakterystyczne. Jedni są bliżej statystycznego bronego, inni dalej... jednak nikt nie jest bezpośrednio nim. Teraz kwestia rozwiązania: Zamanifestuj jego mniej lub bardziej nietypowe cechy, czasami delikatnie, a czasami do bólu dosadnie. Tak naprawdę wiele człowieka (lub kucyka, tak, kucyka zapewne też) czynią szczegóły, a to, że lubimy truskawki, a nie lubimy kalafiora, że cieszą nas kolor żółty i zielony, że nie umiemy usiedzieć w miejscu i musimy chodzić lub mamy tendencję do zamieniania swoich wypowiedzi w wykład. Każdy jest trochę inny, wystarczy to zaakcentować. Jeśli nie potrafisz zrobić tego instynktownie, spróbuj to sobie rozpisać, na przykład idąc od drobiazgów do rzeczy dużych (od tego, że boi się pająków po to, że gdy coś go zachwyci, traci kontakt ze światem) lub odwrotnie. A potem od czasu do czasu poruszaj te cechy niczym struny wiolonczeli. Jeśli uda Ci się dobrać dobrą paletę osobowościową (a wierzę w to), opowiadanie sporo zyska. Bez tego... ciężko je będzie uratować. Problem II – brak konkretyzacji Szczególnie rzuciło mi się to w oczy, gdy czytałem rozdział II. W tym opowiadaniu bardzo mało jest konkretnych wydarzeń, które można z "imienia i nazwiska" wymienić. Łączy się to pośrednio z poprzednim problemem, ale to znacznie szersza sprawa. By bohater miał pole do popisu, w opowiadaniu musi się coś dziać, z czymś trzeba go konfrontować, im więcej, mocniej, skuteczniej, intensywniej i częściej, tym lepiej. Dla ułatwienia tej porady powiem, że postać poznaje się najlepiej w sytuacjach trudnych (doświadczenie z RPGów), gdy ta musi się zmierzyć z czymś nietypowym lub wymagającym, a jeszcze lepiej podjąć jakąś decyzję. Nie zmuszam Cię jednak do wprowadzania jej w świat przygód i wielkich starć na szczycie, to nie jest konieczne. Życie, nawet to kucykowe, bywa wystarczająco trudne. Oto kilka przykładowych problemów: Gdzieś w głowie bohatera pozostała oddalona tęsknota do mięsa, nie wie jednak, czy jako kucyk w ogóle może coś takiego jeść i czy nie złamie tym jakiegoś tabu. Co z tym zrobi? (Wszystko to pierwsze z brzegu sugestie, jakie mogą się nasunąć na myśl, nic zobowiązującego) Któryś z kucyków okazał się znacząco inny niż w serialu i teraz bohater sam nie wie, czy tego kucyka lubi. Jednak to przyjaciel jego przyjaciół i musi spędzać z nim dużo czasu. Sporo zależy od tego co uczyni. Ktoś zaczepia go w jakiejś prostej sprawie, która jest oczywista dla rodowitego Equestriańczyka, ale nie musi być taka dla kogoś z Ziemi. Ups... co teraz? Jak tu się nie wydać? Pewnego razu bohatera bierze ciężka tęsknota za domem... Niby w jego ojczyźnie nie było zbyt wspaniale, a tu jest dobrze... ale jednak dom to dom. No właśnie, nie wszystkie problemy tyczą się świata i przygód. Większość z nich generujemy sobie sami naszymi wątpliwościami. Tylko, w miarę możliwości dobrze, by było to wątpliwości realne i konsekwentne. Inaczej to co może nam pomóc zmieni się w nieprzyjemne smęcenie. Problem III – samopodobieństwo To częsty mankament twórczości debiutantów, całość tekstu jest do siebie strasznie podobna i nieprzyjemnie nijaka. Brakuje niezwykłości w miejscach, bohaterach, zachowaniach, wydarzeniach... ogólnie mniej lub bardziej we wszystkim. Tutaj występuje to kilka razy: – Przede wszystkim M6... A raczej rozmowy z nimi. Brzmią strasznie... niekonkretnie. Zupełnie, jakby wszystkie były bardzo jednakowe i rozmawiały o tym samym, a jedynym wyróżnikiem były wtrącane co jakiś czas wstawki, jak u Pinkie Pie. Tutaj nawet nie uważam, by było naprawdę źle, bo dobre oddanie postaci kanonicznych wymaga kunsztu. – Miejsca... poza sypialnią w zamku wszystko wydało mi się mało... wyraźne. Nie mówię, że masz opisywać każdy drobiazg, ale pakiet niezwykłości i rzeczy nietypowych bardzo by się przydał. – Sam bohater, jego perypetie i przemyślenia... ale o tym pisałem wyżej. Tutaj o wiele trudniej jest mi dać konkretną radę. To trochę "kolorowanie" opowiadania, po prostu rzecz nie dla każdego intuicyjna. Doradzam po prostu próbować uczynić wszystko możliwie najbardziej konkretnym i mocnym. Największy problem ciągle pozostaje ten sam co był – schemat. Kto wie, czy będziesz nim szedł, może tak, może nie. Czas pokaże. Samo zastosowanie się do poprzednich punktów już byłoby dla tekstu znaczącą poprawą. No i ogólnie... działaj i szukaj. Pozdrawiam ciepło!
    2 points
  8. Primo - plagiat to skopiowanie całości lub fragmentu cudzego utworu i podpisanie się pod nim jako autor, nie dostrzegłem byś skorzystał z prawa do cytowania czy parodii, nie podałeś nazwiska autora zatem mimo wszystko popełniłeś plagiat Secundo - zmiana zaledwie kilku pojedynczych słów w cudzym utworze z całą pewnością nie jest pracą własną Tertio - prawa autorskie (chyba) wygasają dopiero po okresie 70 lat od śmierci autora, ale to nie sprawia że można dowolnie dysponować jego dziełami Quatro - co z tego że sam Mickiewicz nie będzie miał pretensji? Zapewniam cię, że podpisując się pod jego twórczością czynisz krzywdę nie jemu a sobie - to co robisz jest, delikatnie mówiąc, niezbyt dobrze widziane Quinto - skoro nie jesteś poetą to co ty na to by spróbować sił w innej dziedzinie?
    2 points
  9. (grafika autorstwa http://pingwinowa.deviantart.com/ ) Czternaście dni. Tyle zabiera pełen okres wstępnego przygotowania w biurze adaptacyjnym. Od wejścia i zapisania się na ponifikację aż po transport do Equestrii, w celu dalszej edukacji w biurze przystosowawczym, mającym pomóc z poradzeniem sobie z nowym ciałem, środowiskiem i możliwościami. W tym czasie pacjent ma przejść podstawowe kursy dotyczące Equestrii, jej praw, zwyczajów, historii oraz przejść ponifikację - z reguły dopiero w drugim tygodniu pobytu, choć zdarzają się wyjątki. W warszawskim Biurze Adaptacyjnym imienia księżniczki Cadance, pewnej zimy, pojawia się pewien człowiek, by zapisać się do listy oczekujących na ponifikację. To nie jest jednak historia skupiona na nim. Nie jest to również historia skupiona na Sunnym - lekarzu z ośrodka, o Kindle - gryfiej pani psycholog, będącej też ekspertką od eksperymentalnego eliksiru gryfizującego, ani o Candy Corn - wrednej pegazicy ze stołówki. To samo można powiedzieć o pacjentach, o Ternie, jego żonie i córce, o niedawno sponifikowanym Kacprze Strzelcu wciąż starającym się znaleźć swoje miejsce w życiu, o administratorce Poetic Jade... To historia o biurze. Dwa tygodnie jego wzlotów, upadków, konfliktów, zabaw. Prolog Rozdział I Rozdział Jeshi
    1 point
  10. Powiem szczerze, że kiedy widzę jak Broniaki piszą: ''Marzę o tym aby przytulić Rainbow Dash'' albo ''Fajnie byłoby być kucem pegazem'' to robi mi się smutno. Nie dlatego, że ich marzenia są nie do spełenienia, wręcz przeciwnie - jest mi smutno, że nie wiedzą że ich marzenia spełnią się za 25 lat. Proszę państwa, a oto Wirtualna Rzeczywistość Pełnej Immersji: http://www.futuretimeline.net/21stcentury/2030-2039.htm Zjedźcie na dół do roku 2039. Otóż interesuje się futurologią, więc od dawna wiedziałem, że prawo Moora oraz badania ludzkiego mózgu umożliwią stworzenie matriksa najpóźniej na początku lat 40 tego wieku, a niektóre przewidywania mówią nawet o roku 2030 (Ray Kurzweil). W dużym uproszczeniu, małe nanoboty będą wstrzykiwane do naszych żył, a z tamtąd będą dostawać się do mózgu. Będą podsyłały fałszywe sygnały do naszych neuronów, zastępując nasze zmysły - jak w matriksie! A kiedy to się rozpowszechni, nie ważne jaka firma bedzie je robiła, Google czy Apple, będziemy mieli dostęp do wirtualnych światów. A jednym z nich będzie Equestria. Za 25 lat Siri będzie przestarzałym gniotem, a AI w grach oraz symulacjach będzie dorównywało ludzkiej inteligencji. Jeśli wątpisz, przypomnij sobię gry i komputery sprzed 25 lat...1989 rok. Oculus Rift przy technologii za 25 lat to jak porównywanie Ponga oraz GTA V. A teraz pomyśl: - wszystkie marzenia związane z MLP spełnią się już za 25 lat. ...Bycie kucem ...Przytulanie twojego ulubionego kuca ...Pobyt w Equestrii w wolnej chwili Fajnie, nie? Choć to jeszcze dużo czasu, ja już nie mogę się doczekać. A ty, po przeczytaniu tego posta?
    1 point
  11. Witajcie! Poszukujemy kilku osób, które byłyby chętne do współpracy nad dopieszczanym już serwerem MC o tematyce Fallout: Equestria. Na chwilę obecną poszukujemy: Osobę znającą język LUA, Trzech architektów obeznanych w realiach Fallouta (może być i non-poni), Osobę lub dwie znające się na Terraformingu Minecraftowym, Oraz kogoś z bujną wyobraźnią do wymyślania zagadek logicznych (lub przeczących logice). Wymagamy: Ogarniętość umysłową, Zdolność pracy w grupie, Mile widziany mikrofon, acz nie jest wymagany. Gwarantujemy: Ogarniętą administrację, która "wie co robi" i tylko czasem coś popsuje*, Wysłuchanie wszystkich za i/lub przeciw każdego członka zespołu**, Miłą atmosferę. Uprzedzając pytania: Tak, można się zgłosić na więcej niż jedno stanowisko. Screenów z serwera nie pokażę, ponieważ Celofyz (drugi admin) jest leniem i muszę wszystko robić sam Uchylę jednak rąbka tajemnicy i zademonstruję wersję PRE-ALPHA naszego launchera, który jest w pełni zautomatyzowany (sam pobiera aktualną wersję plików i nawet się aktualizuje): Dla ciekawskich: Serwer będzie działał 24/7, dostępny dla premium oraz non-premium. Jego główną zaletą jest fakt, iż można na nim, bez większych problemów, grać nawet przy łączu ~10kb/s (kompresja danych motzno). Ze względów bezpieczeństwa, fizyczny dostęp do serwera ma tylko główny administrator (w tym wypadku ja). Zasoby maszyny pozwalają zdetonować jednocześnie 99,999 kostek dynamitu, powyżej 100k odczuwalne są lekkie lagi (testowane kilkukrotnie). Miesięczny koszt utrzymania (średnio) wynosi... 8 złotych, 32 grosze. Bardzo energochłonna maszynka. No, to chyba tyle. Ewentualne pytania i/lub zgłoszenia można zamieszczać w tym temacie, lub kontaktując się bezpośrednio ze mną. Serdecznie zapraszam PS: W kiblu mamy radio. ___________ *Ale jak już popsuje, to nie idzie tego odratować bez przywracania 1/3 maszyny. Psucie tyczy się tylko Deca. Spokojnie, robimy backupy co kilkanaście minut. **Każdy może zmienić dowolną rzecz na serwerze (a nawet w ekipie), pod warunkiem, że będzie potrafił to odpowiednio uzasadnić.
    1 point
  12. Coś tutaj się mały shitstorm robi. Brzydkie posty usuwam i proszę Was, kotki, serdecznie, żebyście się uspokoili w przeciwnym wypadku będą warny.
    1 point
  13. Na mój gust, który zresztą już został przedstawiony przez Madeleine, konkretna sprawa wiadomego opowiadania jest wręcz śmiesznie oczywista - waterpony skopiował bardzo znany utwór nanosząc na niego dosłownie garstkę, ba, szczyptę zmian koniecznych by Reduta w minimalnym stopniu pasowała do uniwersum MLP. Co prawda, nie napisał wprost "To ja jestem autorem", ale sam fakt, że umieścił ":przeróbkę" pod swoim nickiem nie podając przy tym nazwiska autora jednoznacznie wskazuje że popełnił plagiat. Brzmi okrutnie, ale taki jest fakt i tyle w nim dobrego, że to forum fanfiction - grozi mu najwyżej zjebka od góry do dołu i szarganie reputacji, bo z prawnego punktu widzenia, wszyscy tutaj obecni popełniamy plagiat. Ktokolwiek się kiedykolwiek odezwał na mlppolska nie posiada praw autorskich do pastelowych taboretów i teoretycznie popełnia wobec Hasbro przestępstwo. I tu właśnie odzywa się piękno fanfikcji. To co tworzysz jest nieoficjalne, nie przynosi ci żadnych korzyści materialnych, a jeśli dodatkowo zaznaczysz oczywistość że wykorzystane elementy należą do kogoś innego to absolutnie nie czynisz nic złego. waterpony popełnił jednak ten błąd, że nie stworzył nic swojego. Powtarzam - PRZEKOPIOWAŁ cudzą pracę i to według mnie jest niedopuszczalne - po prostu, nie widzę potrzeby by wskazywać jakiekolwiek podstawy prawne. Tak zwyczajnie się nie robi. Nie na taką skalę. Bym nie wyszedł na hipokrytę - kto czytał Ścieżki ten z pewnością zwrócił uwagę na szantę "Pegazie dziewczyny" stanowiącą przeróbkę "Hiszpańskich dziewczyn". Nazywam to przeróbką, bo faktycznie starałem się ją PRZEROBIĆ, a tytułu oryginału nie podałem gdyż nawiązanie wydało mi się oczywiste. Nawiązanie to w ogóle całkiem miłe słowo w tym przypadku. Jednak w kolejnym rozdziale Ścieżek zamierzam przedstawić coś zupełnie innego, coś co z całą pewnością zostanie opatrzone nazwiskiem autora (tłumacza zresztą też) i stosownym wyjaśnieniem. Konkretnie będzie to fragment jednego z wierszy mistrza Tolkiena zmieniony w bardzo małym stopniu by pasował do sytuacji: O, jakąż, lesie, niesiesz wieść? O, ulżyj mej rozterce, Czyś Weratyra widział, mów, Bo żal mi ściska serce. A tutaj dla porównania: http://wiezowewzgorza.website.pl/ksiazki/wiersze/lotr2.htm Czy to jest plagiat? Osobiście nie czuję się plagiatorem ale to tylko moje subiektywne zdanie, którego raczej będę się trzymał
    1 point
  14. Dopił w spokoju magiczny napój i już miał zamiar zabrać się za otawarcie butelki z winem, gdy coś mu się przypomniało. To już? Wyciągnął kilka monet z kieszeni i przeliczył je. Powinno starczyć. Same naczynie z czerwonym alkoholem schował do tej samej kieszeni. Zadziwiające, jak pojemne one mogą być. Wstał i szybkim krokiem podszedł do lady, zostawiając na niej należność. Po załatwieniu tej sprawy, skierował się do drzwi nieśpiesznym krokiem, aby po przekroczeniu progu i zamknięciu drzwi zacząć biec, lekko wspomagając się magią. Nie chciał w końcu zawieść swojego przeciwnika. Ale jak ta butelka się trzyma?
    1 point
  15. Z całą szczerością mogę stwierdzić i podpisać się pod stwierdzeniem, że to nie jest złe opowiadanie. Wręcz przeciwnie, jest... dobre. I tyle. Po prostu dobre. Oczywiście, to moja subiektywna opinia, żadnym znawcą nie jestem (jest też prawdopodobieństwo, że jestem głupi i nie zrozumiałem do końca przesłania tego fika ). Pozwolę sobie skorzystać ze skali kolegi Fifoka i ocenię fanfik na +4/6. Nie jest niczym wybitnym, ale dobrze się czyta. (I ciągle się zastanawiam, czy na pewno wszystko zrozumiałem.) Pozdrawiam
    1 point
  16. Póki co 4 opinie to za mało jak dla mnie.
    1 point
  17. Kolejny fanfic do listy przeczytanych. I kolejny, który warty był lektury. Z opowiadań Draquesa przeczytałem tylko jedno. Było nim “Save Me”. Tam, jak i w “Przyjacielu”, autor pokazał, że umie utrzymać czytelnika pomysłem, który jest bardzo ciekawy i w równie ciekawy sposób przedstawiony. + Właśnie! Pomysł! Opisy są wystarczającej długości i zawierają tyle informacji, by łatwo wyobrazić sobie scenerię wokół bohaterów. + Co do dialogów, fanfic się na nich opiera, więc gdyby były beznadziejne, to nie zamieściłbym pierwszej linijki tekstu. + Jedyną, nanometrową skazą jest widoczny w niektórych częściach tekstu pośpiech autora, przez co zdarzają się drobne literówki. - A teraz czas na moją teorię o “przyjacielu”. Czy jest prawdziwa ( o ile nawet może być ona prawdopodobna) pozostawiam ocenie autora. Dobrze, czas na podsumowanie! Widać po tym opowiadaniu, że autor ma doświadczenie w pisaniu. Przyjemnie się przy nim spędziło czas, a nawet doprowadził mnie do przemyśleń, które wyżej zapisałem. Ocena końcowa 5/6.
    1 point
  18. N: Może być. :3 Nie można go w końcu nie znać. A: Jakiś fresk facia w okularach. Ładnie wygląda na avku S: Jakieś anime. Szkoda że sygnatura nie jest na środku :c U: Znany i kochany (zależy przez kogo...) Warmen, dawniej inkwizytor i banita, powrócił i wykazuje oznaki never gonna give up.
    1 point
  19. Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
  20. To, że miejsca po błędach zostawia zaznaczone granatem i pogrubieniem. Wygląda uwłaczająco, jak dyktando ucznia, gdzie nauczyciel czerwonym długopisem podkreśla "rużdżka". Pała, nie przychodź do szkoły bez rodziców. Jakby tylko te błędy poprawiał i nie pozostawiał śladu, to byłoby ok. Sam będąc modem/adminem na jednym czy innym forum tak robiłem. Szczególnie, że tych błędów jak na długość postów nie jest tak dużo, błędy literówkowe robią wszyscy i nie chce być wyróżniony spośród innych użytkowników w ten sposób. Mnie to nie bawi.
    1 point
  21. Ujmę to tak. Aż tak pozytywnej opinii to się nie spodziewałem... Cieszy mnie jednakże ona bardzo, a nawet jeszcze bardziej Co do dziwnego szyku zdań, formy tudzież zwrotów, to jest to moja przypadłość, której nie jestem w stanie wyleczyć. Teraz staram się poprawić "Pamięć...", ale za nic nie mogę doszukać się tych błędów w formie. Taki sposób pisania i wypowiadania się wszedł mi zwyczajnie w nawyk... Najważniejsze to umieć się przyznać. Ja piszę w indywidualnej odmianie polszczyzny Ale wróćmy do opowiadania. Fakt, używam średników, zamiast myślników, aby oddzielić wtrącenia. To chyba nie jest błąd? W następnych rozdziałach narracja się nieco zmienia. Właściwie to główna postać fabuły zmienia się z Light Gleam na Gloomy Shadow, ale to też zależy. Fragmenty opowieści Gloomy są z jego punktu widzenia, natomiast "czasy obecne"; że tak napiszę; są z punktu widzenia bardziej Light. Jednakże starałem się zachować poziom opisów i fabuły w miarę wysoki. Pozostaje mi mieć nadzieję, iż spodobają Ci się nie mniej od prologu. Aczkolwiek ja osobiście uważam, że prolog jest chyba najlepszą częścią opowiadania, na tym etapie pisania tegoż. Coś jeszcze miałem... aha. Light Gleam przemierzyła jedynie niewielką część wieży, głównie klatkę schodową. A co do jej przemyśleń... będę musiał się temu przyjrzeć.
    1 point
  22. Dziś mam dla wszystkich stronę na której, możecie zgarnąć darmowy klucz do Anomaly: Warzone Earth By tego dokonać musicie założyć konto na stronie: https://epicdeal.gamesrepublic.com/ i dokonać pełnej rejestracji: aktywować konto przez maila, wpisać nowe hasło i podać jakiś login. Po tych krokach w bibliotece pojawi się do zgarnięcia klucz Pozdrawiam i życzę miłej gry
    1 point
  23. 1 point
  24. Może się przyczynić do poprawnego działania selekcji naturalnej
    1 point
  25. No to masz drugiego (albo w sumie trzeciego) komentującego czytelnika ^^ I powiem ci, że spodobało mi się już po przeczytaniu pierwszego zdania w prologu - automatycznie pomyślałam sobie (nawet z lekkim zdziwieniem) "wow, to będzie dobre". Opisy są naprawdę super, tylko czasem troszkę zagmatwane. Jakby to ująć profesjonalnie, to gdzieniegdzie jest chyba poprzestawiany szyk zdania albo jest za dużo innych słów/brakuje słów. Na przykład takie "można widać było" - chociaż to wygląda jakbyś zaczął zdanie inaczej, potem usunął część i napisał je od nowa, a słowo "można" zostawił. Zobaczyłam też gdzieś średnik oddzielający wtrącenie, wydaje mi się, że lepiej wyglądałyby zwykłe myślniki. Ogólnie dużo średników dajesz, ale nie wiem czy to błąd czy nie, na pewno nie jest rażące. Powtórzenia też gdzieś się nawinęły. Ale lol, kto by się tym wszystkim przejmował. Teraz uwaga na spoilery. Pisałam poniższą część równocześnie z czytaniem. Opisy. Opisy naprawdę mi się podobają. Bardzo dobrze oddają klimat tajemniczości i grozy, są miłe, nienużące, powiedziałabym wręcz, że wciągające - po prostu dobre, takie, jakie lubię. Mają dużo kreatywnych porównań i metafor, wpasowują się idealnie. Szczególnie spodobały mi się takie subtelne rzeczy: poruszające się drzewa mimo braku wiatru, ucieczka wszystkiego od tej posępnej okolicy, nawet drzew, które wyginały się pod ciężarem koszmaru, no i ta mgła. Wydaje mi się jednak, że brakowało nieco opisów emocji Light Gleam - przerażenia, niedowierzania. Wplątałabym też nieco więcej drobnostek, które urozmaiciłyby opis wieży - bo klacz przemierza kolejne komnaty i korytarze bez jakiejś szczególnej akcji albo czegoś (pomimo, że otoczenie jest ładnie opisane) co mogłoby zainteresować. Może więcej przemyśleń? W końcu niedawno zobaczyła za sobą mglistą ścianę duchów... Dopiero później pojawia się coś takiego. Och, a w szczególności, jeśli ten ktoś zabił jej brata. Przeczuwam, że w retrospekcji z Księżniczką Celestią było nawiązanie do tytułu fika. Wiedza dająca ukojenie... Spotkałam się już z czymś takim - bohater chce poznać motywy mordercy, powód, sens, ale czasami wychodziło na to, że to ukojenie było złudne albo chwilowe. Zobaczymy, jak z tym będzie tutaj. "To czego się dowiesz po spotkaniu z nim, na zawsze odmieni twoje życie", hue. Gloomy Shadow jest intrygujący i gdy pojawił się pierwszy akapit o nim, od razu wzbudził moją ciekawość. Cień przeszłości, która nigdy nie nadeszła? Hm. Z początku zastanawiałam się czy nie chodziło ci o przyszłość, ale to w sumie ma sens. Błąd w przeszłości, który zadecydował o tym, że inne dzieje nie nadeszły, i on jest ich cieniem. Pamięć umarłych, którzy nie pożegnali się z życiem. Klątwa dla tych, którzy nigdy go nie poznali. Hmmmm. Sama przez dłuższą chwilę nie rozumiałam jego motywów. Wyglądało to tak, jakby zabił brata Light tylko po to, żeby oświadczyć Celestii, że idzie na wygnanie. Ale potem zaczęła się rozmowa o wiedzy i coś zaczęłam rozumieć. Jakiś sens jest, ale musiałabym się zastanowić dłużej, chociaż tego Shadowa pewnie i tak nikt nigdy do końca nie zrozumie. Z tego co powiedział można wnioskować, że on posiadł jakąś niewyobrażalnie wielką, mroczną i złą wiedzę. Może zabijając Falling Stara, chciał się od tego uwolnić? Albo dowiedzieć się czegoś, co wyrwałoby go z chaosu? A może po prostu to była próba ucieczki od wszystkiego? Matko, lubię go. ... A tu nagle BUM, takie zakończenie, i teraz to już w sumie nic nie wiem Pewnie wszystko wyjaśni się w kolejnym rozdziale, jednak teraz muszę skończyć czytanie i komentowanie na prologu. Podsumowując. Historia zapowiada się meeega ciekawie, wciąga, intryguje, można snuć teorie, zastanawiać się o różnych rzeczach pod dość życiowym kątem, wczytywać się w cudne opisy i tylko czekać na dalszy rozwój wydarzeń. Nie trać motywacji, pisz dalej, bo idzie ci świetnie, a wy ludzie czytajcie i komentujcie, bo warto. Polecam i pozdrawiam Sok Jabłkowy
    1 point
  26. Również przeraża mnie to co tu się dzieje. Temat uważam zaś za wysoce niestosowny, a to forum czytają dzieci i młodzież w głupim wieku gimnazjalnym. Może nie każdy uzależni się od trawy, która jest bardziej szkodliwa od fajek, ale uzależnia podobnie - zazwyczaj potrzeba czasu. To jest po prostu niszczenie sobie zdrowia, podobnie jak palenie papierosów. Tabaka też jest szkodliwa. Już nie mówiąc, że biorąc to w końcu się pewnie uzależnicie. Może nie są to twarde narkotyki, ale potrafią zrujnować życie. Cóż. Sama nie piję, nie palę i nie ćpam. Nie zamierzam tego zmienić. Z używek tylko kawa, herbata i kakao.
    1 point
  27. Ja jestem osobą młodą (najpewniej w waszym wieku) i wiecie co? Przerażają mnie wasze posty, tak samo jak Triste. Po pierwsze narkotyki są nielegalne. Po drugie uzależniają. A wy się chwalicie na forum, że jaracie. Ale tylko czasami. Teraz może i tylko czasami, ale co później? Mam kolegę, który na początku, tylko wciągał tabakę i uważał, że papierosy (nawet elektroniczne) to gówno. A teraz co? Minęły dwa tygodnie od tych słów i teraz pali prawie codziennie. Ja osobiście od używek stronię (papierosy, narkotyki, alkohol, tabaka itd.), choć nie mówię, że wszystkie są tak samo złe. Herbatę niesłodzoną piję codziennie, a kawę czasami.
    1 point
  28. WTF... Wypisujecie takie pierdoły, że aż twarz od n-tych facepalmów boli. Marycha jest taka super, bo po niej mamy ubaw? To chore. Popadniecie w uzależnienie prędzej czy później. Marycha sprawia, że mózg wydziela hormon szczęścia. Mózg wiedząc, co powoduje wydzielanie endorfiny chce więcej i więcej. OK, początkowo będzie to "raz na X razy w miesiącu", ale "po chwili" zrobi się "raz na X razy w tygodniu". A później z górki... co raz większe g*no. Opisane przez was "ubawy", które traktujecie jako "fajne" ("trawa party"?) to dla mnie jakaś paranoja. Aha. Nie musicie jechać do Czech czy Amsterdamu. Załatwcie sobie bilet do Afganistanu. Tam, rolnicy uprawiają "zielsko" zamiast innych rzeczy. Co prawda, są zmuszani przez "tych złych", ale mają to gdzieś. Nawet gdyby była to prawdziwa propozycja, a nie lufa przy głowie, to i tak by to robili. Dlaczego? Ponieważ dostają minimalną część "dochodu". Dzięki temu, rolnik zarabia kilka razy więcej, a dla "tych złych" to groszowe sprawy. To tak jakby oddać 50gr ze 100zł. Poza tym, "siły pokojowe" nie mają prawa niszczyć takich upraw. Co gorsza większość postów napisały osoby niepełnoletnie, a ankieta, mnie jako osobę starszą po prostu przeraża. Wychowanie bezstresowe zrobiło swoje... Gdy brat po raz pierwszy wrócił do domu podpity (nie pijany), dostał taki łomot, że długo nie mógł usiąść na tyłku. Ja jestem biernym palaczem, co mnie niesamowicie irytuje, dusi, nie wspominając o smrodzie. Wszyscy wiedzą, że do mojego pokoju nie wchodzi się z "fajkiem", ale powiedzcie to dymowi. Alkohol? BARDZO okazjonalnie: nowy rok, wesele, urodziny. I tylko niewielką lampkę szampana.
    1 point
  29. Ja na przykład uwielbiam instrumentalną muzykę fandomową! Częściowo dzięki niej zacząłem interesować się muzyką klasyczną. Bez tego pewnie bym też nie zaczął grać na pianinie. Wyrazić to? Spoko:
    1 point
  30. Ilość opinii czytelników jest wprost porażająca, szczerze No i dobrze. Może po prostu ufają autorowi opowiadania. Nie chcą wpływać na przebieg fabuły. Tak sobie będę powtarzał
    1 point
  31. Masz mój głos, tylko żebyśmy tam nie byli sami, bo sami możemy pobyć we Wro xD
    1 point
  32. Utrzymujesz wspaniały poziom tego fica, to zadziwiające( pozytywnie)! A teraz pira na grubszą ocenę: Ten drugi rozdział jest masakrycznie długi, ciągnie się i ciągnie, ale od strony gramatycznej jest wspaniale( znalazłem tylko jedną literówkę). Nadal fic wciąga, nie jest nudny i zachęca do dalszego czytania. Choć mam kilka wątpliwości: -Czy Fire i Falling nie powinni mieć shippa( tak by było naturalniej)? -Czy "gildia" nie powinna się rozpaść po utracie legendarnego przywódcy i grupy z Manehatanu? - Czym dokładnie jest Enigma( to stworzenie)? Ale ogólnie jest bardzo dobrze, choć szkoda, że tak mało osób się tym interesuje( tym ficem). Co mogę powiedzieć? Czekam na kontynuację!
    1 point
  33. Nadszedł czas na moją oficjalną ocenę. Na początek chwalę Ciebie za bardzo ciekawą, wręcz wciągająca fabułę, która nie nudzi, a nawet zaskakuje, to jest plus. Nie zapominasz o ważnych opisach, kolejny plus. Jest bardzo wiele ciekawych wątków które dałoby się rozwinąć i uważam, że polepszyłyby one historię, np. strasznie ciekawa jest ta zjadająca książka( ale o niej później), albo te ruiny/ wykopaliska, jakbyś to rozwinął byłoby super. Teraz przejdźmy do zjadającej kuce książki, która jest genialnym pomysłem, dodaje mroku do tej historii i jeszcze bardziej wciąga. Samo jej pojawienie się jest plusem. Moje skojarzenia z nią to Apogryfy z The Elder Scrolls V: Skyrim dodatek Dragonborn, sam Szeptaczu miałeś kiedyś na tym forum awatara z cossoverem( Twi z książką, a za nią Herma( skrót od Hermeus; skrót używany przez Nordów na tej wyspie z dodatku) Mora). Bardzo prosiłbym o rozwinięcie wątku z nią. Utrzymujesz opowiadanie na bardzo dobrym poziomie, chwała Ci za to. Co dalej? Zaciekawiłeś mnie jednym faktem? Tak chyba należy to ująć, mniejsza z tym, siostra(Light Gleam) głównego opowiadacza (Falling Star) przeżyła jakąś masakrę, to mnie zaciekawiło, ponieważ Star przecież znalazł jej trupa, więc jak niby przeżyła? To mnie ciekawi i liczę na wyjaśnienie, najlepiej w następnym rozdziale. Ogólna ocena: Super opowiadanie, nie znalazłem żadnych( oprócz tego co napisałem na górze) wpadek. Polecam wszystkim I jeszcze jedno moje pytanie brzmi, kiedy następny rozdział?
    1 point
  34. Witam serdecznie:) Postanowiłam wcisnąć kilka swoich prac. Być może komuś się one spodobają- jak tak, to dorzucę więcej. Na wstępie zaznaczam, że nie zajmuję się digital artem, lojalnie uprzedzam, że prace wykonane w zwykłym sposobem, z dziada pradziada, czyli w ołówku. Mam na swoim magicznym komputerku dużo prac Rarity, więc jej fani będą zadowoleni Enjoy! ^^
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...