Skocz do zawartości

Wyżal się.


Mellie

Recommended Posts

Jedzenie może dać mega przyjemności jeśli zdasz sobie sprawę co jesz i jak to na ciebie działa. Odkąd zmieniłam nieco odżywianie mam dużo silniejsze i zdrowsze włosy, ładniejszą cerę, nie łamią mi się paznokcie, ale przede wszystkim mam dużo lepsze samopoczucie. Serio. Odpowiednio zbilansowana dieta może zdziałać cuda c;

Jedz więcej owoców i warzyw, zamiast słodyczy weź sobie suszone morele (są dosyć kaloryczne, ale zdrowe), spróbuj coś ugotować sama, poszukaj jakichś łatwych, ciekawych i "kolorowych" przepisów. Spróbuj uświadomić mamę, zróbcie coś razem. Miała prawo się zdenerwować, twoje zachowanie mogło świadczyć o zaburzeniach odżywiania, ale nie sądzę, żeby było aż tak poważnie. Po prostu spróbuj nowych rzeczy.

 

No i podziwiam cię za te przysiady ;p już teraz powinnaś być z siebie dumna. I nie dąż do perfekcji, ideały nie istnieją.

Edytowano przez Applejuice
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie znam sytuacji, ale zawsze można napisać co się myśli choć i tak wszyscy będą mieli to gdzieś. 

 

Wgl, odchudzanie to coś co zostało wymyślone przez media i sądząc po tym co piszesz, to nadwaga ci nie grozi. Więc dał bym sobie raczej z tym spokój, bo robisz sobie jeszcze większą krzywdę i tyle.  Jeżeli chcesz się dobrze czuć to tylko gdy masz wolne to rób to co naprawdę lubisz , nie przymuszaj się do tego czego nie chcesz. Oczywiście sport to zdrowie (w rozsądnych ilościach), więc ćwicz, ale tyle aby dawał ci przyjemność a nie stało się męką. 

 

Nigdy nie zrozumiem tego odchudzania się u dziewczyn. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po czekoladzie zawsze ma się dobry humor. Dużo cukru i świat przymusowo staje się kolorowy <3ideały istniejo :<

 

Jakkolwiek pisanie internetom, że 'ludzie mnie nie rozumio, smut smut' to nie bardzo. Lepiej jest przygotować sobie jakiś monolog, żeby mama zrozumiała o co chodzi i że ty chcesz. Nie ma tak, że wszyscy się domyślą o co chodzi, zwłaszcza kobiety powinny się tego nauczyć xD (jak zwykle - noł ofęs)

 

I pewnie źle zaczęłaś z tym odchudzaniem, nie jeść i ćwiczyć na raz. Wkrótce zostaniesz szkieletem. W ogóle to normalnie wyglądające dziewczyny powoli wracają już do łask mody, nieprawdaż?

@down

Spoko, nic się nie stało ^o^

Edytowano przez Cahir Pauka Warmen Super
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Szczerze? Wyczuwam początki anoreksji. Zmiana diety - tak, niejedzenie - nie. I radzę wizytę u psychiatry. To lekarz jak każdy inny.

Też. Polecam przestać się porównywać do innych, jeżeli masz taki nawyk. Przy okazji doradzam przestać niepochlebnie myśleć o osobach otyłych. Jak chcesz chudnąć to jedz warzywa - są mało kaloryczne ale zaspokajają głód. Ale zdecydowanie odradzam głodzenie się.

 

Ogółem całe takie nakręcanie się na niejedzenie może doprowadzić do okropnych skutków. Mówię o sytuacji w której Ty nie jesz, więc innym się to nie podoba, więc ty na złość (patrz rezystencja) im jesz jeszcze mniej. I tak dalej. Ogółem takie stany mają skłonności do narastania, więc rzeczywiście polecałbym udać się do psychologa np.szkolnego.

 

PS. Żaden normalny facet nie lubi szkieletów. Większość nienormalnych też.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz dość poważny problem, nie jest on wcale lekki, ponieważ taki wstręt do jedzenia to mogą być początku anoreksji. Prawda jest taka, że jeżeli naprawdę Ci zależy na odchudzaniu to POWINNAŚ jeść. Zdrowo i regularnie, często, ale mało. Więc jeżeli zależy Ci na wadze to powinnaś o tym pomyśleć. Jeżeli ćwiczysz to na pewno masz mięśnie i jeżeli przy tym wzroście ważysz 50kg to jest to PRAWIDŁOWA waga. (ja nawet bym dokarmiała bardziej) Złe jest to, że widzisz u siebie masę tłuszczu, bo wybacz, ale nie potrafię sobie wyobrazic kogoś kto ma 50kilo, ćwiczy regularnie i miałby mieć na sobie za dużo tłuszczu. Powinnaś skonsultować się z jakąś dietetyczką, a nawet psychologiem z tym wstrętem do jedzenia. Dodam, że ja jestem niższa od Ciebie a ważę 65 kilo bez ćwiczeń i wcale nie jestem gruba. (ktoś nie wierzy niech zajrzy do tematu ze zdjęciami) Co prawda mam trochę tłuszczyku po boczkach, ale ja go lubię i rozumiem, że nie wszyscy darzą go taką symatpią jak ja, ale do otyłości mi ohoho, bardzo daleko. Gdybyś dała zdjęcie jakieś swoje i swojej sylwetki to by było lepiej, ale mówię, słysząc ile ważysz przy ćwiczeniach to jest dobra waga. 

Takie wyrzucanie jedzenia albo oddawanie go tylko bardziej Ci szkodzi. Nie tylko organizmowi, ale też i psychice, a nawet przez takie "akcje" nie schudniesz. Jednak jeżeli nie potrafisz zjeść całego obiadu bo obrzydza Cięto musisz się skonsultować z psychologiem. Najlepiej porozmawiaj też poważnie na ten temat z matką.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym w sumie już mogła przestać jako tako, chciałabym dużo chodzić w wakacje, nawet po 10km dziennie. Aktualnie boję się jednego, boję się jak ognia, czy latających pająków ninja, efekt jojo. Nie chce przytyć, mogę zastopować z wagą i zostać przy tym 51kg, ale nie chce wrócić do początku. 

Matka też nie jest bez winy. Wczoraj mi wepchnęła o 21 snikersa, potem siłą czekoladki, a wcześniej mnie zgoniła do kąta pokoju, gdzie przy tym się uderzyłam dość mocno tyłem głowy o kant pułki, wcisnęła mi tą czekoladę siłą do buzi. To nie jest dobre, to okropne. Ja rozumiem jakby mi wciskała owoce, warzywa, ale nie słodycze. Ja mogę jeść obiady (czyli albo kluski z sosem, albo pierś kurczaka na parze i ziemniaki) ale błagam, nie frytki. Nie chce ich jeść, a i tak każe mi brać co najmniej 2 paczki jak jesteśmy na zakupach. Od zawsze mi tak zmuszała, nawet nie próbowała wpajać mi zdrowego żywienia. Nadal jak idzie do sklepu, to pyta mnie czy nie kupić mi pączka, albo coś. Wcześniej nawet nie pytała, tylko po prostu kupowała i kładła przede mną. Nie pamiętam dokładnie zerówki i pierwszych klas, ale na 70% jestem pewna, że miałam wtedy nadwagę, może nie dużą, ale jednak. Próbowałam jeść warzywa na parze, to najgorsze co spotkało moje kubki smakowe, już dużo chętniej wypije siemię, niż to zjem. 

Wcześniej jadłam chętnie owoce, teraz zaczynam mieć wyrzuty nawet po nich. Pije dużo zielonej herbaty, chociaż mi niezbyt smakuje. 

Znowu zacznę robić przysiady, chociaż od miesiąca co najmniej mnie cholernie bolą kolana po tym. Mówiłam o tym rodzinie, ale nic z tym nie zrobią. 

Co do czy to się podoba innym, czy nie, na razie mnie to nie interesuje. Nie chce nikogo, nie chce się podobać innym, chce się czuć dobrze i lekko. 

Nie chce iść do pedagoga szkolnego, ona jest straszna, boję się jej cholernie i nic bym jej nie powiedziała. Nie chce przytłaczać jakiś mi nie znanych, dorosłych ludzi moim brakiem akceptacji do własnej osoby, większość i tak pewnie mówi byle mówić i robi to tylko dla pieniążków.

Co do włosów, paznokci i skóry, nigdy nie narzekałam na włosy i paznokcie. Moje włosy są bardzo mocne i ładne, paznokcie mi się nie łamią. Problemy ze skórą raczej nie mają nic wspólnego z odżywianiem. Byłam i u dermatologa, i ginekologa (hormony sprawdzić), nic nie pomogli, maść jedynie mogą dać najwyżej. 

Ah, i jeszcze jedno, ale to typowe bardzo i nie chodzi nic o odżywianie (no, może trochę).

Rodzice prawie codziennie mówią jaka ja jestem okropna i nie miła. Nie rozumieją, że po prostu chce czasem pobyć sama i nie interesuje mnie to, że widzieli dziś babe z ohydnymi paznokciami, czy, że piesek koleżanki się zgubił na 5 minut. Jestem już zmęczona, teraz codziennie prawie mam kartkówki, czy sprawdziany, zaraz jak wróce do domu, to muszę iść na dodatkowe, zanim wrócę i się przebiorę, jest już 19. Mama najpierw wciska mi słodycze, a jak ja SAMA Z SIEBIE BO MIAŁAM TAKI KAPRYS o normalnej godzinie (15 może) chciałam wziąć małego snikersa - zaczęła się ze mnie śmiać. To mnie tak zraniło, jakby chciała powiedzieć "mało ci grubasie?".

Wracając do ćwiczeń, dziennie robię co najmniej od 3 do 6km (jak mam szkołę), jak wyjdę z tatą na spacer to około 6km, a w sobotę przeszłam 11km.

Edytowano przez Mrs.Octavia
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie do pedagog, tylko do psycholog. To są dwie różne typy lekarzy. 

Jeżeli nie chcesz się z nikim dzielić swoimi problemami, to czemu tutaj to robisz? Tam będziesz mieć profesjonalistę który może Ci naprawdę pomóc, tutaj też masz dorosłych ludzi, więc na pewno nie chodzi o wiek.

Wiem, że może odgórnie narzucam, ale wydaje mi się, że trochę przesadzasz z pewnymi sprawami, by podkreślić, że Ci źle. Źle Ci - to wiemy już z pierwszego postu. 

"Rodzice prawie codziennie mówią jaka ja jestem okropna i nie miła. Nie rozumieją, że po prostu chce czasem pobyć sama i nie interesuje mnie to, że widzieli dziś babe z ohydnymi paznokciami, czy, że piesek koleżanki się zgubił na 5 minut."
A może po prostu czasami gdy jesteś zajęta swoimi sprawami odzywasz się do nich chamsko i niechętnie? Możesz nawet tego nie zauważać, ale to problem wielu dzieci. Sama często niestety tak odpowiadam rodzicom, ale zdaję sobie z tego sprawę i jest mi strasznie głupio. Ale nieważne. Rodzice to Twoi rodzice, możesz myśleć sobie co chcesz, ale wątpię, żeby był to skrajny przypadek, więc kochają Cię i interesują się Tobą, chcą spędzić z Tobą trochę czasu.
Jeszcze jedno pytanie. Czy w ogóle kiedykolwiek próbowałaś z rodzicami porozmawiać na ten temat poważnie?
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Jeżeli nie chcesz się z nikim dzielić swoimi problemami, to czemu tutaj to robisz? Tam będziesz mieć profesjonalistę który może Ci naprawdę pomóc, tutaj też masz dorosłych ludzi, więc na pewno nie chodzi o wiek.

 

Bo tutaj ludzie piszą z dobrego serduszka, a jak się pójdzie do psychologa to musi coś powiedzieć, bo to jego praca :octcry:

Wiem, czasem nad tym nie panuje, czasem nie widze nawet tego złego zachowania, ale chce żeby oni zrozumieli, że jestem zmęczona, że chce odpocząć i nie gadać z nimi o głupotach. Nie lubię gadać z nimi "poważnie", rzadko się zdarza, że BIORĄ to na poważnie, często się śmieją po prostu, a jak już wezmą, to jest kłótnia. Nie lubię z nimi rozmawiać.  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Znowu zacznę robić przysiady, chociaż od miesiąca co najmniej mnie cholernie bolą kolana po tym

To dlatego że nic nie jesz. Ale jak ci matka wciska słodycze, zamiast dawać coś normalnego (nie, żeby coś, sam jem mięso i słodycze tylko XD, ale to nie jest w 100% ok) do jedzenia, co sama przytaczałaś, to samfin is no yes here. Rozpłacz się, wrzaśnij, bądź stanowcza, albo wszystko to na raz. Jedząc mało, zdrowo itd i mając trochę ruchu codziennie można trzymać formę, ale będąc napychanym słodyczami i tyle to już średnio to jest zdrowe, padniesz jak umęczony kuń zanim się obejrzycie.


Bo tutaj ludzie piszą z dobrego serduszka

Nyaiwna. To internety. Aczkolwiek czasem są i dobre serduszka i poważne rady które należałoby mocno wziąć pod uwagę. Np te nasze teraz.

 

Skoro rodzice/matka tak cię pobłażają, to może właśnie dlatego, że myślą że są fajni a tobie tylko chwilowo odbiło? Albo to dlatego, że źle, jeśli w ogóle im dajesz do zrozumienia, że chcesz pobyć sama. To ważne, żeby ludzie cię rozumieli, inaczej wychodzą takie rzeczy.

 

tl;dr postaw się rodzicom i dopilnuj żeby zrozumieli co masz na myśli.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A nie prawda, że bolą mnie kolana od nie jedzenia. Tak w styczniu też robiłam przysiady i jadłam normalnie, również mnie zaczęły boleć, tylko, że wtedy od razu odpuściłam, bo "ała", a teraz miałam gdzieś ból i dalej ćwiczyłam.  

O! Właśnie przed chwilą ryczałam tak, że nie mogłam wstać i krzyczałam i te rzeczy, moja mama nadal nie widzi u siebie winy i zwala wszystko na mnie, ale na szczęście tata jakoś rozsądnie myśli. Jak już mówiłam, codziennie chodzę, dziś dobiłam do 7km, więc źle nie jest (350kcal się spaliło). 

Tyak, raczej sądzą, że na chwilę mi odbiło i nic nie biorą na poważnie, a jak mówię, że chce być sama, to się obrażają :--( 

Jak ja go nie rozumiem, najpierw nawet miło, potem miło, potem nie wiadomo czemu się obraża i wrzeszczy, że nie zadzwoni by zrobiła mi babcia gołąbki i, że "bede wpierdalać ziemniaki", a teraz znowu okej.

Nadal nie mam gołąbków, chce gołąbki, one są smaczne i dietetyczne (chyba).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A Ty moja droga również nie widzisz u siebie winy. Ciągle narzekasz, że matka nie zwraca na siebie uwagi, że nie widzi co robi, a sama nie chcesz z nią rozmawiać, bo "nie lubię z nimi rozmawiać". Ja tu widzę tylko Twoją winę. 

 

A co do psychologów to niektórzy też są z powołania nimi. Nie każdy jest drętwy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akurat w relacji mała dziewczynka - rodzic, to to drugie powinno wykazywać się większą inteligencją i przemyślnością z racji doświadczenia. Nie, żeby coś, ale od tego są, żeby wspierać a nie opierdalać, bo coś nie idzie tak jak oni sobie wyobrazili.

KTO TU JEST DZIECKIEM JA SIE ZAPYTUJE?!

Nie przeczę, że wina nie jest obopólna, ale...puentę to chyba na początku napisałem, damn. Mimo to, polecam próbować do skutku. I mieć na uwadze własne zdrowie, nawet kosztem przytycia 10dag. Może cię boleć ze zmęczenia, złej diety, albo z jakiś innych problemów. Imho priorytetem jest bitchslap dla głównie matki, żeby zachowywali się jak na rodziców przystało. Wiadomo, miłość, szczęście i zimne kakauko. Ale nie bagatelizowanie problemów, odsuwanie się od siebie, nie jedzenie i wciskanie słodyczy na siłę. Może oni też nie wiedzą o co chodzi? Try harder, lil girl \(^o^)/

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Będę niemiły. Będę bardzo niemiły.

 

Otóż jesteś w okresie dorastania. W tym wieku praktycznie każdy człowiek czuje potrzebę konfrontowania się z byłymi autorytetami lub ogółem ludźmi starszymi. Dopóki nie pogodzisz się z faktem, że twoi rodzice czasem też mają coś wartościowego do przekazania będziesz mieć z nimi problemy tego typu. Chyba należałoby więc im jakoś pokazać, że jesteś w miarę dorosłą osobą. Inaczej niż przez krzyki, kłótnie czy płacz. Przez rozmowę. Najpierw przez rozmowę o błahych rzeczach, potem poważniejszych. Jak przestaną na Ciebie patrzeć jak na dziecko, a zaczną jak na w miarę dorosłą osobę, to wierz mi, dadzą ci znacznie więcej swobody, we wszystkim. Np. w jedzeniu.

 

Zgadzam się, że jest to raczej trudne. Spojrzenie na rodziców jak na miłych ludzi z którymi można rozmawiać na interesujące tematy bywa trudne.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale ja widze u siebie winę, nie mówię, że nie przecież. Mam wyrzuty sumienia, że tak robiłam, ale jednak te wstręt do jedzenia był większy. Tylko właśnie, ja mam te 15 lat, a ona 40. Dorastam, mogę być nie świadoma wielu rzeczy, gdyby ona mi nie wciskała jedzenia, ja bym nie wyrzucała. Ja mogę z nimi rozmawiać o błahym, czy ciekawych rzeczach, w weekend, nie po tych 7-8 godzinach w szkole + godzinie dodatkowych. Dodatkowo jest już koniec roku, najgorszy okres, gdzie już serio nic nikomu się nie chce.

Cóż, jako tako wyjaśniłam z nimi to i owo, może pomoże, chociaż pewnie i tak prędzej, czy później to wróci. Dziękuje wszystkim za rady i cyber-kopy w pupe, that's lovely.

Mogę się pochwalić, że zjadłam płatki fitness, o.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kopy w pupe! ^o^ Internety zawsze pomocne w tego typu zadaniach. Ja się pochwalę że jem pizzę, zapijam piwem a potem cisnę pompki bo na brzuszki kręgosłup nie wyrabia XD Od Pewnej Chwili, kiedy poczułem co to nagły ból z niematerialnego źródła, przestałem się nawet przeciągać, byleby nie poczuć tego znowu xD Właśnie, skoro już się chwalimy, zna ktoś szczwany sposób na wzmocnienie mięśni pleców nad zadem, kręgosłupa czy coś? Pływanie odpada kategorycznie. Egzoszkielet w produkcji, ale trochę to potrwa. Diskus.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Smutno mi, moi znajomi praktycznie przestali odzywac sie do mnie, nie mam z kim rozmawiac, spotykac sie, wczesniej kazdy mnie lubil a teraz traktuja mnie jak jakies zgnile jajo... dlaczego tak jest

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic szczególnie złego mi się nie stało i już wszystko wróciło do normy, ale problem uważam za dosyć poważny, więc zrobię wyjątek i napiszę o tym, co mnie irytuje w Polakach i ich podejściu do pewnych spraw.

 

Generalnie jestem osobą, którą bardzo ciężko zdenerwować. Mogę rozmawiać na tematy religijne, polityczne i wszystkie inne. Od kilku lat nie wkurzyłem się tak mocno, jak dzisiaj. Nawet jak coś mnie zdenerwowało, to było to tylko powierzchowne wnerwienie, które po chwili mijało i nie wpływało na mój sposób zachowania. Od kilku lat nawet bardzo nieprzyjemne sytuacje (a kilka ich było) raczej nie wyprowadzały mnie z równowagi, aż do dzisiaj.

 

Posiadam coraz większą wiedzę, o tym w jakim stanie jest nasze państwo i chodzi tu o wszystkie aspekty życia w Polsce. A więc, wiedza ta połączona z wynikami wyborów prezydenckich i tym co przeczytałem dzisiaj w internecie, spowodowała mój niezbyt przyjemny stan. Już od dawna niespecjalnie przejmuję się tym, co ludzie mówią, czy piszą, zwłaszcza w cyber świecie. Wyniki wyborów też nie wpływają szczególnie na mój nastrój, ale nie tym razem. Dzisiaj z dużą dokładnością wyobraziłem sobie nasz nieszczęśliwy kraj i miliony ludzi, którzy w nim mieszkają. Utworzyłem w głowie dokładną i szczegółową wizje Polski, bez anty Polskich władz. Podobnie, jak część młodych ludzi, ja też mam nadzieję, na prawdziwą zmianę władzy w Polsce. Po 123 latach rozbiorów, dwóch wojnach światowych, komunie i tym czymś (mam problem z nazwaniem tego w kulturalny sposób) co mamy teraz, przydałoby się zrobić porządek. No i wreszcie nadarza się ku temu okazja, kandydaci "anty systemowi" mają razem 27,1% poparcia w wyborach. Jak zareagował ich elektorat? Czy cieszy się z wyniku i pragnie połączyć siły na jesień? Spora część oczywiście tak, ale duża liczba osób zaczęła kłócić się między sobą, obrażać jedni drugich i nie mówić do końca szczerze. Oczywiście zawsze znajdzie się taka grupka, ale tym razem była naprawdę spora i w jej skład weszli także... politycy tych ugrupowań. Część z nich zaczęła trochę naginać fakty, przy jednoczesnym "wyrzuceniu w zapomnienie " swoich wcześniejszych słów, sprawiając tym samym naprawdę żałosne wrażenie. Mam obawę, czy nie brałem części z tych tych ludzi nieco zbyt poważnie.

 

Istotne jest to, że ci, którzy nazywają siebie patriotami, chcącymi zmieniać Polskę, zachowują się jak dzieci w piaskownicy, którym ktoś nagle zabrał łopatkę i wiaderko (lekka sugestia, co być może, jest dla nich ważniejsze od dobra Polski). Nie będę dokładnie opisywał sytuacji, bo nie ma takiej potrzeby. Z resztą, tu nie chodzi o to konkretne zdarzenie, tylko o mentalność ludzi w Polsce. Zirytowało mnie to, że naród o tak wielkich możliwościach, jest aktualnie tak mało znaczący i zniewolony przez ramy pseudo demokratycznego systemu, w którym nie ma ani czystego kapitalizmu, ani rozbudowanego socjalizmu - takie nie wiadomo co, a my nawet nie mamy szacunku, do siebie nawzajem.

 

Płakać nad losem ojczyzny nie będę, nie mam takich zwyczajów. Jednak porządnie zdenerwowało mnie to, co mówili niektórzy ludzie, aż szkoda cytować, więc sobie daruję. Nie będę też podawał nazwisk i wypowiedzi konkretnych ludzi, bo jak pisałem wcześniej, chodzi mi o często spotykaną postawę Polaków, która występuje w tej konkretnej sytuacji. Kilka godzin treningu i muzyka Chopina wystarczyły, żeby ochłonąć i napisać tego posta. Z dzisiejszym dniem, wiążę jeszcze jedno zjawisko. Chyba pierwszy raz w życiu, odczułem potrzebę wyrzucenie czegoś z siebie, pod ocenę ludzi. Wniosek taki, że chyba zależy mi na ojczyźnie.

Edytowano przez Phoenix13
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po prostu doszło do Ciebie jak wygląda demokracja w Polsce.

Otóż  według mnie wygląda ona tak: Wchodzisz w internet, koniecznie z niską samooceną. Teraz musisz zdecydować kim będziesz gardził, z kogo będziesz kpił. Masz wybór bardzo szeroki: Mohery, lemingi, korwiniści, lewaki... Jak już wybrałeś, możesz zacząć tworzyć wybitnie nieśmieszne, ale jednak obraźliwe memy na temat tych ludzi i ich polityków.

Dobra, Musisz teraz znaleźć obiektywne źródło informacji: Jeżeli sympatyzujesz z anty-systemowcami to polecam np. demotywatory. Jakich to człowiek rzeczy się tam nie dowie! Jakby to wszytko do kupy zebrać, to by się okazało, że nasz prezydent to żydo-reptilianin na usługach Putina, Merkel i McDonalda jednocześnie, a gospodarka Polski przez ostatni czas przeżywa regres rzędu 95% rocznie . Jeżeli jesteś miłośnikiem centrum, wchodź na strony swych partii. Jest tam kupa wspaniałych hasełek, które cie dowartościują i pokażą jakim to dorosłym człowiekiem jesteś. I jak tylko ty potrafisz samodzielnie myśleć, no bo przecież inni jak głosują na inną partię, to pewnie są bezmózgimi lemingami które głosują tam gdzie głosuje większość, lub są gimbusami którzy głosują na oszołoma. I nigdy nie mają racji. Nawet jak mówią że pada, to im nie wierz. Na pewno są zmanipulowani albo po prostu nie dorośli jeszcze do tego, by określić czy woda spada z nieba czy nie.

Jeżeli wybrałeś lewicę, to koniecznie dodaj do tego nienawiść do kościoła - przecież każdy wie, że gdyby nie on, teraz żylibyśmy w drugiej Szwajcarii i wszyscy ludzie byliby wolni od katolickiej propagandy i mieliby doktoraty z fizyki. Nic bowiem tak nie ogłupia jak religia. Jeżeli jednak wybrałeś prawicę (cokolwiek to by nie było) to musisz nagle szanować kościół i tradycję, bo hej gdyby nie te wartości. to 90% ludzi byłoby homoseksualistami, 70% transseksualistami, i spadł by na nas gniew niebios, spalając Polskę niczym Sodomę.

I pamiętaj - najważniejsza jest nienawiść i pogarda do innych stronnictw. To ci inni są zawsze głupi/zmanipulowani/niemyślący/zdrajcami/antychrystami/żydami oraz rozumu i godności człowieka nie mają!

 

Tak wygląda polska polityka!

 

PS. Chopin najlepszy - przywraca wiarę w polskość.

Edytowano przez Mordoklapow
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, to nie żalenie się ani prośba o radę. Muszę to z siebie wyrzucić...

Mój ojciec zaczyna mnie w#wiać i to konkretnie. Gdy pracował, był w miarę normalny. Od kiedy przeszedł na emeryturę, stał się mega-katolikiem. Chodzi po domu i non stop nuci pod nosem "Barkę". Kfa ile można??? Nasz ateizm (mój i brata) = źródło WSZYSTKICH problemów. Alkoholizm brata = bo ateista. Moja choroba i charakter, przy którym nieśmiałość i "strachliwość" Fluttershy, to pestka = bo ateista. Najwidoczniej nie chce pamiętać, że przyczynił się do tego wszystkiego. Dawno temu, znęcał się nad matulą (tak fizycznie jak psychicznie, potrafił kopnąć ją w brzuch) oraz pił ile wlezie. Swego czasu mieliśmy w baryku więcej wódki niż jedzenia w lodówce. Oczywiście oglądanie jego "amatorskiego MMA", nie wpłynęło na psychikę syna, który miał wówczas 7-9 lat, a teraz pisze te słowa. :ivXRI:  Ani troszkę. Bo jak na psychikę, miałaby wpłynąć sytuacja, w której po powrocie do domu, 7 latek widzi spitego ojca bijącego matkę, która zapłakana krzyczy: "idź na policję". Do dziś w snach, wracam do tamtych czasów.

 

Ciekawe, kiedy powie mi prosto w oczy: "chorujesz bo Pan Bóg* pokarał" :facehoof: Tja. Pokarał za to, że w wieku 13-14 lat byłem osobą wierzącą? Pomijam fakt, że jest synonimem rasisty. Podsumowując - "katolik" jak w mordę strzelił :burned:

 

* Szanuję osoby wierzące. Dlatego zapisałem to wielkimi literami. 

 

Od kiedy przeszedł na emeryturę, odbiło mu nie tylko na punkcie religii, ale i podejścia do nas... hmm w sumie to do wszystkiego. Wydaje mi się, że ten gość zatrzymał się w latach '80-tych i nie zdaje sobie sprawy, że w 2015 wszystko wygląda i działa nieco inaczej. Ewentualnie, żyje w swojej krainie czarów... A może jedno i drugie? Wymienię te odchyły od normy w punktach.

 

1. "Ty nic nie robisz, weź się czymś zainteresuj, na działce trzeba X zrobić" - póki co, człowiek nie posiada szóstego zmysłu, w postaci czytania w myślach. Po prostu, tak jak matula, powiedz co mamy zrobić. Z drugiej strony, pewnego dnia zapytany czy mamy mu pomóc, powiedział "nie". Dwa dni później miał pretensje, że wszystko musi robić sam... no rzesz... weź się chłopie zdecyduj!  :burned:

 

2. Jak miałem 10 lat to kosę ciągałem. Jak mnie wyrzucili z X to łaziłem po mieście i znalazłem robotę. A ty tylko w domu... Bla bla bla - Umm... mamy 2015 rok, mieszkamy w małym miasteczku i nie musimy ciągać kosy. Spółdzielnia kosi trawę "traktorkiem". A skoro znalezienie pracy poprzez PUP, czy łażenie po sklepach jest takie "proste" - proszę bardzo - spróbuj szczęścia. Gdy za każdym razem usłyszysz "nie", może zmienisz zdanie?  :MJTQO: A Białystok? (najbliższe miasto, jedyne do którego mam dojazd). Wymagane prawko, brak dojazdu MPK, doświadczenia, choroba (serio, ma gigantyczny wpływ, odstrasza potencjalnych pracodawców) 

 

3. "Wujek dobra rada powiedział, że ma w TV XY kanałów. A u mnie tylko 42. Mieli poustawiać (my), to ustawili 'wuj' wie jak, na od_ol'"  :nipples: - Po pierwsze, nie chciał kanałów z bajkami (odpada 4). Po drugie, jego TV ma prawie OSIEM lat. Dla niego osiem to mało (pomijam cyfryzację, która u nas narobiła bajzlu). Kup nowy TV, to nie będzie przerzucał kanałów czy dublował ich. Serio. Raz masz TVN na "4", a następnego dnia pojawia się on, na miejscu EuroSport. Dzięki "nie tak staremu" TV masz zdublowany TVN. Rozwiązanie? Zamiast dawać 200zł na kolędę, kupić nowy i problemy z głowy. Ja mam nowy i nic takiego się nie dzieje.

 

"Wywalę tą kablówkę i kupię siatkę. X ma na niej 35 kanałów" - serio? 35 na siatce? U nas? Pewnie zapomniał dodać, że TVP1 wrzucił 4 razy.

 

"Ile za ten telefon? Co tak drogo? Tylko dzwonisz i dzwonisz (do matuli) :lyraaxe: . Pójdę, zerwę umowę i przeniesiem się do X. I tak dzwoni się przez komórki, a tam też mają internet. Taniej, a Y gadał że lepiej niż w Orange" - rozmowy mamy w ramach darmowych minut (nigdy ich nie przekroczyliśmy). Jak chcesz rezygnować, to rezygnuj. To na ciebie "opisano" telefon. Pytanie - jak pogadasz ze swoim synem, który od ponad 10 lat mieszka w USA i dzwoni każdego dnia? Ma taką "taryfę", że ze swojej komórki na stacjonarne płaci centy. Bez względu na to, czy do sąsiada czy Egiptu. Komórka -> stacjonarny? Taniocha (na ich warunki). Co innego komórka -> komórka. Lokalne są tanie, ale międzynarodowe bardzo, ale to BARDZO drogie, nawet jak na ich zarobki. Czasami zadzwoni na komórkę matuli, ale tylko po to, żeby zapytać dlaczego stacjonarny "nie działa". Na pierwszy rzut oka, ich taryfa może być dziwna, ale jest przeciwnie. Drogo, ale w jednym pakiecie masz: darmowe rozmowy w ramach sieci, tanie na międzynarodowe, szybki - i co najważniejsze - stabilny internet, VOD oraz kablówkę.  

 

Mam internet w Orange (dawniej "tepsa") Jak coś padnie, dzwonię do BOK. Tam siedzą fachowcy - przynajmniej w teorii, a ich zakichanym obowiązkiem, jest udzielenie pomocy ASAP. U X siedzą goście od wszystkiego, czyli niczego, zatrudnieni po znajomości. Ich wiedza ogranicza się do podłączenia internetu. Już ja widzę, jak naprawiają problemy z netem. :bonbon2:   

Swoją drogą nie zdziwię się, jeśli ci wszyscy "koledzy" dają mu takie "rady", żeby się porządnie uśmiać. W końcu mają z kogo.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To może ja się teraz wyżalę.

Miałem Dzisiaj zdawać maturę z Historii - i sobie zdałem.

Ale od początku.

Kiedy przyszedłem do szkoły spojrzałem na listę osób zdających Historie, były tam tylko 2 osoby a mnie nie było :twilightconfused: .

- Myślę o co tu chodzi, po czym udałem się do sekretariatu w celu wyjaśnienia.

Spotkałem tam moją sorkę od PKMiU (Podstawy konstrukcji maszyn i urządzeń), powiedziałem co się stało po czym zaprowadziła mnie do pokoju obok.

Był tam nauczyciel który odpowiada za matury ( rejestracja w CKE) .

Sprawdził moje dane w komputerze i wyszło że wpisali mnie tylko na matematykę.

Ja mu na to że wpisałem Historię . Przecież pamiętam (nie mam sklerozy). :grumpytwi:

Poszedł do archiwum i przyniósł mi moja deklaracje i rzeczywiście miałem tam wpisaną Historię jako dodatkowy przedmiot.

Razem z Panią Dyrektor mnie przeprosił za błąd ale co z tego. :MJTQO:

Niestety wyszło na to że Historię mogę zdawać za rok. :rapidash2:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jezus maria. Czytając to aż mnie to wkurza... Mam nadzieję, że mimo to jakoś dostaniesz się na studia bez tej matury (niż demograficzny jest, więc często puszczają sporo ludzi). Bo jak nie to wyjęli Ci rok z życia w sumie... Zawsze można iść wtedy sobie popracować czy coś, ale nie polecam tak robić, bo wiele osób "oducza" się nawyku nauki, że tak powiem, i potem jeszcze bardziej się nie chce niczego uczyć.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...