Skocz do zawartości

Wyżal się.


Mellie

Recommended Posts

Z jej rodzicami nie gadałem bo nie było takiej potrzeby - aż do tych zachowań z wymiany. Spotykaliśmy się tylko na zajęciach plastycznych, gdzie nie była aż tak dziwna. Będę musiał to przemyśleć.    

 

Co do drugiej historii to jest ona też powiązana z kółkiem plastycznym - poznałem tam fajnych ludzi, niestety odeszli z zajęć na rzecz liceum plastycznego w innym mieście. W zeszłym roku wznowiłem z nimi kontakt. Wszystko było fajnie aż do czasu kiedy zaprosili mnie na nockę do liceum. I tam miałem dość trudny wybór - albo integracja albo opowieści mojej koleżanki, artystki. Wybrałem integracje (i poznałem bardzo fajną przyjaciółkę i jej koleżanki), gdyż sądziłem, że historii od mojej byłej przyjaciółki poznam innym razem. I tu zaczął się konflikt. Zaczęliśmy się kłócić o temat który poruszyłem w Off topie, czyli twórczość własna, a fanart. Okazało się, że ich rozmowy (2 koleżanki i kolega) opierają się tylko i wyłącznie na ich twórczości + jakiś procent to głupoty z Youtube'a. Najgorsze jest to, że dla jednej z koleżanek rozmowa typu "Co ostatnio się wydarzyło..., Co sądzisz o..." według niej jest zbędna. I tu zaczęła się kłótnia związana z ograniczeniem. Sądzą że ich własna twórczość ich rozwija, ale ja się z tym nie zgodzę. Za to że wolałem się integrować oni nie chcieli więcej mi nic pokazać. Uważali, ze będę dobrym członkiem ich grupy - już mają teoretycznie wszystko zaplanowane. Tylko po ostatniej rozmowie powiedzieli, że w przyszłości szukają "potencjalnych" artystów do swojej grupy. Mi się ten wydźwięk osobiście nie spodobał. Ja rozumiem że chcą mieć wszystko gotowe, tylko że to stało się ich mottem - w swoim czasie, nie pokażemy tego ponieważ nie jest to dokończone (a koleżanka ma już za sobą już kilkanaście napisanych rozdziałów i fanficów - zaledwie kilka osób zobaczyło jej styl). Jak prosiłem ich o bycie po prostu znajomym to powiedzieli, że nie jest im to potrzebne. Oraz że znajdą odpowiednie osoby w późniejszym czasie. Zachęcanie do gier....nie mają czasu.....zachęcanie do oglądania filmów.....nie mają czasu......mi po prostu ręce opadały i robiło mi się ich żal. Pomoc? Jej nie potrzebują, a tym bardziej mnie. 

 

Oni mieli (zwłaszcza jedna koleżanka) bardzo trudne dzieciństwo. Byli często wystawiani do wiatru lub byli zdradzani. Ja ich pocieszałem i było mi przykro jak mi o tym opowiadali. Tylko że teraz zrobili podobną rzecz mnie. I niestety tego nie widzą :fluttercry: .

 

Tyle z moich historii - ostatnią mogłem bardziej rozbudować, ale jest zbyt dużo do opowiadania. Trochę mi ciężko jak teraz to pisałem.      

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Co do drugiej historii to jest ona też powiązana z kółkiem plastycznym - poznałem tam fajnych ludzi, niestety odeszli z zajęć na rzecz liceum plastycznego w innym mieście. W zeszłym roku wznowiłem z nimi kontakt. Wszystko było fajnie aż do czasu kiedy zaprosili mnie na nockę do liceum. I tam miałem dość trudny wybór - albo integracja albo opowieści mojej koleżanki, artystki. Wybrałem integracje (i poznałem bardzo fajną przyjaciółkę i jej koleżanki), gdyż sądziłem, że historii od mojej byłej przyjaciółki poznam innym razem. I tu zaczął się konflikt. Zaczęliśmy się kłócić o temat który poruszyłem w Off topie, czyli twórczość własna, a fanart. Okazało się, że ich rozmowy (2 koleżanki i kolega) opierają się tylko i wyłącznie na ich twórczości + jakiś procent to głupoty z Youtube'a. Najgorsze jest to, że dla jednej z koleżanek rozmowa typu "Co ostatnio się wydarzyło..., Co sądzisz o..." według niej jest zbędna. I tu zaczęła się kłótnia związana z ograniczeniem. Sądzą że ich własna twórczość ich rozwija, ale ja się z tym nie zgodzę. Za to że wolałem się integrować oni nie chcieli więcej mi nic pokazać. Uważali, ze będę dobrym członkiem ich grupy - już mają teoretycznie wszystko zaplanowane. Tylko po ostatniej rozmowie powiedzieli, że w przyszłości szukają "potencjalnych" artystów do swojej grupy. Mi się ten wydźwięk osobiście nie spodobał. Ja rozumiem że chcą mieć wszystko gotowe, tylko że to stało się ich mottem - w swoim czasie, nie pokażemy tego ponieważ nie jest to dokończone (a koleżanka ma już za sobą już kilkanaście napisanych rozdziałów i fanficów - zaledwie kilka osób zobaczyło jej styl). Jak prosiłem ich o bycie po prostu znajomym to powiedzieli, że nie jest im to potrzebne. Oraz że znajdą odpowiednie osoby w późniejszym czasie. Zachęcanie do gier....nie mają czasu.....zachęcanie do oglądania filmów.....nie mają czasu......mi po prostu ręce opadały i robiło mi się ich żal. Pomoc? Jej nie potrzebują, a tym bardziej mnie. 

 

Czyli można powiedzieć, zostałeś wystawiony do wiatru, albo inaczej przeszedłeś swoje oczekiwania... Ludzię się zmieniają ja mam taki przykład, kolega z internetów był bronym 1 rok, a później nie dość, że przestał być bronym to zaczął być anty-bronym.  :fluttersad:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Silver. 

To ciekawe, miałem kiedyś podobną sytuacje z swoją dziewczyną XD

Ogólnie rzecz biorąc takie zachowanie jest typowe dla młodszych ludzi, jeszcze niedojrzałych. Podejrzewam, że czuje się w jakiś sposób przez ciebie zdominowana albo upokorzona. Nie zrobiłeś jej czegoś? Kochaliście się? Itd. To bardzo ważne, gdyż każda taka sytuacja jest inna. 

 

Ogólnie polecam poczekać, jeśli naprawdę coś do niej czujesz to poczekaj jakiś czas. Rok np. i zobacz jak będzie. Jak żadnej zmiany, bierz inną, jak się jakoś odezwie, albo będą próby kontaktu, a tobie nadal na niej zależy, to ja bym dał drugą szansę. Wybacz, jeśli piszę trochę chaotycznie, jakby coś było nie jasne to doprecyzuje. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od zerwania minęły 2 lata. Z czego ma już nowego chłopaka - czasem ich spotykam na mieście czy na przedmieściach jak się całują  :rainderp:. Oczywiście spontan, żeby nie było, że w krzakach buszuje i obserwuje :cheese:. Czy była to miłość? No nie wiem - bardziej moment zauroczenia, jak mi powiedziała moja przyjaciółka. Jak napisał poszkoleps, może znudziła się moją dobrocią, ale bardziej bym stawiał na wymazanie mnie z życia. Czy coś jej zrobiłem? Nie. Może faktycznie byłem za dobry. Tylko wtedy ona była w 2 gimnazjum, a ja w 1 liceum. Od wrześnie będzie w 2 liceum a zachowuje się do mnie jak ostatnia zdzira. 

 

Niby chce ją olać, ale z drugiej strony wciąż mnie dziwi jej zmiana nastawienia. Próbować to rozwikłać czy nie?                 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To co Kruczeł napisał :dunno: Mimo że sama jestem przedstawicielką płci pięknej to wiele kobiet mają to coś, że nie da się ich zrozumieć, po prostu. 

A to, że jest w drugiej liceum i się tak zachowuje to...dość normalne. W moim liceum było wiele takich dwulicowych dziewczyn. Z tego co teraz piszesz to myślę, że powinieneś ją olać. Skoro i tak kogoś ma, myślę, że wtedy mogłeś się jej zwyczajnie znudzić, skoro to była 2 gimnazjum

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby wyszło że jej się znudziłem to mogłaby mi raczej o tym powiedzieć - powód nie byłby tak ciężki do powiedzenia. Ja uważam że to jest coś innego.....oczywiście to nie jest tak, że rozważam o niej codziennie. Nie. Czasem jak mam chwilę refleksji to sobie o niej przypomnę, a tak to o niej zapominam - niestety myśli wróciły po ostatniej wymianie i jej zachowaniach. Raczej wrócę do poprzedniego stanu - zapomnij i koniec.     

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro i tak kogoś ma, myślę, że wtedy mogłeś się jej zwyczajnie znudzić, skoro to była 2 gimnazjum

Może tak, może nie, bynajmiej mam nadzieję, że nie jest Ci smutno z tego powodu  :derp2:.

  

Edytowano przez poszkoleps
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie czytaj tego co napiszę The Silver

 Może cię to bardzo urazić. Moje doświadczenie nauczyło mnie inaczej pocieszać ludzi.

 

Tobie kij potrzebny jest, a nie marchew. Romantykiem jesteś który rozpamiętuję coś, co nie jest mu potrzebne. Gdybyśmy spotkali się w realnym życiu sprzedał bym ci potężnego kopa żebyś wziął się w garść. Przejmujesz się panieneczką, księżniczką. Nie wiem czy ta dziewczyna ma problemy, wiem natomiast (z tego co napisałeś), że jeśli ma takowe to nie wzięła się w garść. Znałem kilka osób które były emo. Niektóre mówiły, że to tylko styl ubierania, a inne ,że cierpią i tym wyrażają swoje cierpienie. Ci co wyrażali cierpienie (jak sobie o nich przypomnę to mam im ochotę dać po mordzie na otrzeźwienie) rodzice zapomnieli o moich urodzinach, świat jest niesprawiedliwy i bla bla bla. Nie umieli wziąć, życia w swoje ręce "bo byli rozpieszczeni" Tacy ludzie tylko wyolbrzymiają swoje problemiki do rozmiarów katastrof światowych. Moje słowa nie mają być łatwe, mają ci dać kopa w dupę, bo zachowujesz się jak zbity pies i skamlesz. Zacznij żyć, zapomnij to tym zauroczeniu o człowieku możesz pamiętać. Albo podejdź do niej i się prosto z mostu zapytaj, lub też nie zapomnij i naucz się z tym żyć. I tak nikt nie kocha cię bardziej niż Bóg.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Romantykiem jesteś który rozpamiętuję coś, co nie jest mu potrzebne. Gdybyśmy spotkali się w realnym życiu sprzedał bym ci potężnego kopa żebyś wziął się w garść. Przejmujesz się panieneczką, księżniczką. Nie wiem czy ta dziewczyna ma problemy, wiem natomiast (z tego co napisałeś), że jeśli ma takowe to nie wzięła się w garść.

 

Po pierwsze White Hood, czemu mnie potraktowałeś jak jakiegoś Wertera z Weltschmerzem, który ciągle myśli o jednej kobiecie i nie potrafi się z tego uwolnić. Nie zachowuje się w ten sposób. Tym bardziej piszę, że przez te ostatnie 2 lata jakoś o tej dziewczynie nie myślałem. Na wymianie zaczęła się zachowywać tak, a nie inaczej i stąd moje refleksje.

 

 

Znałem kilka osób które były emo. Niektóre mówiły, że to tylko styl ubierania, a inne ,że cierpią i tym wyrażają swoje cierpienie. Ci co wyrażali cierpienie (jak sobie o nich przypomnę to mam im ochotę dać po mordzie na otrzeźwienie) rodzice zapomnieli o moich urodzinach, świat jest niesprawiedliwy i bla bla bla. Nie umieli wziąć, życia w swoje ręce "bo byli rozpieszczeni" Tacy ludzie tylko wyolbrzymiają swoje problemiki do rozmiarów katastrof światowych.

 

Po drugie, kto powiedział że ona jest emo? Napisałem że zachowuje się do mnie jak emo. A tak to gada ze swoimi kumpelami i przyjaciółkami. Nie chce prawdopodobnie o mnie myśleć. Wątpię, żeby emo ubierało się na różowo, spędzało czas na mieście na shoppingu i pogaduchach :aj2 .

 

 

Moje słowa nie mają być łatwe, mają ci dać kopa w dupę, bo zachowujesz się jak zbity pies i skamlesz.

 

 

Znajdź mi proszę inne forum, posty, w których postanowiłem się podzielić tymi samymi wrażeniami. Serio White Hood, widzisz we mnie romantycznego kochanka, patrzącego w kobiety i cierpiącego z powodu, że nie mogę być z tamtą a tamtą. Nie rozpaczam ani nie użalam się nad sobą. Jakoś nie zwracałem na nią uwagi przez te 2 lata to i teraz chyba znów o niej zapomnę. W życie mi się nie wbija, więc jest spoko.      

 

I nie tworzę z tego wydarzenia jakieś apokalipsy. Świat się nie kończy na tej jednej osobie. Temat był odpowiedni, inny też dzielili się swoimi przeżyciami to i ja postanowiłem, że coś napiszę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to pora na mnie

Tl;dr

Dostałem kosza od osoby, do której coś szczerze czułem, ponad rok starań o jej względy poszedl się kochać, tfwnogf

Studiuję sobie z pewną znajomą. Ogólne początkowo była to luźna znajomość. Jednak od pewnego czasu zaczęliśmy ze sobą częściej rozmawiać, potem doszły podobne zainteresowania, wspolne wypady na koncerty, do pubu, gdzie nawet byliśmy wtuleni...

No nic, no ale miałem zamęt. Bo ogólnie sporo czasu spędzaliśmy razem, lecz ona tak jakby była wobec mnie oschla. I tak z miesiąca na miesiąc było coraz bardziej zimno. Na początku z każdego prezentu piszczala z zachwytu i mnie tulila, potem było zwykłe "dzięki". Wszystkie propozycje wyjścia gdzieś odrzucala pod pretekstem "braku czasu".

No i docieramy do punktu kulminacyjnego, czyli do dziś. Zauważyłem, że przez ponad pół godziny rozwodzi się przed telefonem. Oczywiście myśląc, że to jej najlepsza przyjaciółka bądź rodzina zapytałem z kim miała taką długą konferencję. No i ku mojemu zdziwieniu dostaje info, że to jej prawie-chłopak, z którym chce stworzyć poważny związek. Nie wytrzymałem i szczerze wyznalem jej uczucia. To mogło skończyć się jednym...

No i z jednej strony czuje ulgę, bo mam czyste sumienie i w końcu jej powiedziałem to, co powinienem powiedzieć dawno temu. Jednak czuje oczywiście smutek z tego powodu, że już nie ma żadnej nadziei na to, by coś z tego wyszło. A kochałem jej charakter i długie, rude włosy. No i też mam uczucie, że postapilem trochę egoistyczne. Zabolały mnie jej słowa po wyznaniu - "uwierz, że nie chciałam tego usłyszeć". A także stwierdzenie, że się "kolegujemy". Nie przyjaznimy - "kolegujemy".

Muszę chyba o niej zapomnieć. Nie wiem jak, no ale chyba dalsza znajomość nie ma sensu. Nie chcę się wiązać z nikim na siłę, więc wierzę, że czas zaleczy rany na moim sercu. Które choć szybko się goją, to nadal sprawiają ból...

Edytowano przez Imesh
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to pora na mnie

Tl;dr

Dostałem kosza od osoby, do której coś szczerze czułem, ponad rok starań o jej względy poszedl się kochać, tfwnogf

Studiuję sobie z pewną znajomą. Ogólne początkowo była to luźna znajomość. Jednak od pewnego czasu zaczęliśmy ze sobą częściej rozmawiać, potem doszły podobne zainteresowania, wspolne wypady na koncerty, do pubu, gdzie nawet byliśmy wtuleni...

No nic, no ale miałem zamęt. Bo ogólnie sporo czasu spędzaliśmy razem, lecz ona tak jakby była wobec mnie oschla. I tak z miesiąca na miesiąc było coraz bardziej zimno. Na początku z każdego prezentu piszczala z zachwytu i mnie tulila, potem było zwykłe "dzięki". Wszystkie propozycje wyjścia gdzieś odrzucala pod pretekstem "braku czasu".

No i docieramy do punktu kulminacyjnego, czyli do dziś. Zauważyłem, że przez ponad pół godziny rozwodzi się przed telefonem. Oczywiście myśląc, że to jej najlepsza przyjaciółka bądź rodzina zapytałem z kim miała taką długą konferencję. No i ku mojemu zdziwieniu dostaje info, że to jej prawie-chłopak, z którym chce stworzyć poważny związek. Nie wytrzymałem i szczerze wyznalem jej uczucia. To mogło skończyć się jednym...

No i z jednej strony czuje ulgę, bo mam czyste sumienie i w końcu jej powiedziałem to, co powinienem powiedzieć dawno temu. Jednak czuje oczywiście smutek z tego powodu, że już nie ma żadnej nadziei na to, by coś z tego wyszło. A kochałem jej charakter i długie, rude włosy. No i też mam uczucie, że postapilem trochę egoistyczne. Zabolały mnie jej słowa po wyznaniu - "uwierz, że nie chciałam tego usłyszeć". A także stwierdzenie, że się "kolegujemy". Nie przyjaznimy - "kolegujemy".

Muszę chyba o niej zapomnieć. Nie wiem jak, no ale chyba dalsza znajomość nie ma sensu. Nie chcę się wiązać z nikim na siłę, więc wierzę, że czas zaleczy rany na moim sercu. Które choć szybko się goją, to nadal sprawiają ból...

Pewnego czasu też mi się coś takiego przytrafiło... Na początku było super, jakoś wszystko układało się tak, że zawsze(oczywiście mówię tutaj o szkole) byłem blisko jej, miejsca(przez 3 lata) koło siebie itp. Dnia pewnego przychodzę sobie do szkoły, a tam widzę, jak trzyma się za ręce z moim kolegą, przytulają się, ogólnie było widać z daleka, że to nie zwykłe przywitanie... Oczywiście nawet do nich nie podszedłem, a ta informacja już do mnie dotarła, oczywiście jak się domyślasz, miałem złamane serce... Ale jakoś to się zagoiło, teraz się z nią przyjaźnie. I od tego czasu już nikogo nie obdażyłem takimi uczuciami...  :fluttersad:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to pora na mnie

Tl;dr

Dostałem kosza od osoby, do której coś szczerze czułem, ponad rok starań o jej względy poszedl się kochać, tfwnogf

Studiuję sobie z pewną znajomą. Ogólne początkowo była to luźna znajomość. Jednak od pewnego czasu zaczęliśmy ze sobą częściej rozmawiać, potem doszły podobne zainteresowania, wspolne wypady na koncerty, do pubu, gdzie nawet byliśmy wtuleni...

No nic, no ale miałem zamęt. Bo ogólnie sporo czasu spędzaliśmy razem, lecz ona tak jakby była wobec mnie oschla. I tak z miesiąca na miesiąc było coraz bardziej zimno. Na początku z każdego prezentu piszczala z zachwytu i mnie tulila, potem było zwykłe "dzięki". Wszystkie propozycje wyjścia gdzieś odrzucala pod pretekstem "braku czasu".

No i docieramy do punktu kulminacyjnego, czyli do dziś. Zauważyłem, że przez ponad pół godziny rozwodzi się przed telefonem. Oczywiście myśląc, że to jej najlepsza przyjaciółka bądź rodzina zapytałem z kim miała taką długą konferencję. No i ku mojemu zdziwieniu dostaje info, że to jej prawie-chłopak, z którym chce stworzyć poważny związek. Nie wytrzymałem i szczerze wyznalem jej uczucia. To mogło skończyć się jednym...

No i z jednej strony czuje ulgę, bo mam czyste sumienie i w końcu jej powiedziałem to, co powinienem powiedzieć dawno temu. Jednak czuje oczywiście smutek z tego powodu, że już nie ma żadnej nadziei na to, by coś z tego wyszło. A kochałem jej charakter i długie, rude włosy. No i też mam uczucie, że postapilem trochę egoistyczne. Zabolały mnie jej słowa po wyznaniu - "uwierz, że nie chciałam tego usłyszeć". A także stwierdzenie, że się "kolegujemy". Nie przyjaznimy - "kolegujemy".

Muszę chyba o niej zapomnieć. Nie wiem jak, no ale chyba dalsza znajomość nie ma sensu. Nie chcę się wiązać z nikim na siłę, więc wierzę, że czas zaleczy rany na moim sercu. Które choć szybko się goją, to nadal sprawiają ból...

(Uwaga: odpowiedź zawiera śladowe ilości mojej pokręconej filozofii)

Postaraj się o zapomnieć o tej dziewczynie i o całej sytuacji. Po prostu wymaż je ze swojej pamięci. Zachowuj się wobec tamtej jak zwykły znajomy, nie gadaj przy niej o przeszłości i tak dalej. Sam zajmij się czymś pożytecznym, np nauką, pracą, sprzątaniem... A, i nie zapomnij o uśmiechu. Obejrzyj jakąś komedię (byle nie romantyczną :P), poczytaj sobie suchary lub wejdź na shoutboxa ^^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hello. Chciałem napisać o czymś. Prawdopodobnie bez pomocy przyjaciela nie napisałbym tego. Mam pewien fetysz który mnie męczy od młodych lat. Nawet nie pamiętam kiedy to się zaczęło. Strasznie mnie on męczy. A ponoć nie można o nim zapomnieć ani go wyleczyć. A gdy się zapomni powraca z podwójną siłą. Nie chcę pisać jaki to jest fetysz bo nie mam do tego odwagi. Ale spokojnie nie jest to nic strasznego. Może i jest mi już lepiej bo całkiem nie chcąco wygadałem się przyjacielowi ale on to zakceptował.
Chciałem się z kimś tym podzielić, tak po prostu. Z tego co widziałem to (chyba) nikt tutaj nie pisał o takich rzeczach. ;-; Jeżeli coś zadawajcie pytania. Może odpowiem.
(Cud Luny że zdołałem to napisać na publicznym forum)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A JAKIŻ TO STRASZNY FETYSZ MASZ, KTÓREGO SIĘ WSTYDZISZ? (Tak moje czyste wścibstwo jest ciekawe.)

 

Jako iż niewiele informacji podałeś o swoim problemie, dam najprostszą radę na zniwelowanie problemu. Powinieneś ją dobrze znać, ale przypomnę Ci raz jeszcze: samozaparcie i znalezienie hobby, w którym się zatracisz. To pierwsze jest banalne samo w sobie, jednakże wymaga samodyscypliny i odrobiny wysiłku psychicznego. Drugie natomiast może sprawić trochę większą trudność, lecz trud powinien się później opłacić.

 

obgryzanie paznokci?

Edytowano przez Garin v4.0
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to pora na mnie

Tl;dr

Dostałem kosza od osoby, do której coś szczerze czułem, ponad rok starań o jej względy poszedl się kochać, tfwnogf

Studiuję sobie z pewną znajomą. Ogólne początkowo była to luźna znajomość. Jednak od pewnego czasu zaczęliśmy ze sobą częściej rozmawiać, potem doszły podobne zainteresowania, wspolne wypady na koncerty, do pubu, gdzie nawet byliśmy wtuleni...

No nic, no ale miałem zamęt. Bo ogólnie sporo czasu spędzaliśmy razem, lecz ona tak jakby była wobec mnie oschla. I tak z miesiąca na miesiąc było coraz bardziej zimno. Na początku z każdego prezentu piszczala z zachwytu i mnie tulila, potem było zwykłe "dzięki". Wszystkie propozycje wyjścia gdzieś odrzucala pod pretekstem "braku czasu".

No i docieramy do punktu kulminacyjnego, czyli do dziś. Zauważyłem, że przez ponad pół godziny rozwodzi się przed telefonem. Oczywiście myśląc, że to jej najlepsza przyjaciółka bądź rodzina zapytałem z kim miała taką długą konferencję. No i ku mojemu zdziwieniu dostaje info, że to jej prawie-chłopak, z którym chce stworzyć poważny związek. Nie wytrzymałem i szczerze wyznalem jej uczucia. To mogło skończyć się jednym...

No i z jednej strony czuje ulgę, bo mam czyste sumienie i w końcu jej powiedziałem to, co powinienem powiedzieć dawno temu. Jednak czuje oczywiście smutek z tego powodu, że już nie ma żadnej nadziei na to, by coś z tego wyszło. A kochałem jej charakter i długie, rude włosy. No i też mam uczucie, że postapilem trochę egoistyczne. Zabolały mnie jej słowa po wyznaniu - "uwierz, że nie chciałam tego usłyszeć". A także stwierdzenie, że się "kolegujemy". Nie przyjaznimy - "kolegujemy".

Muszę chyba o niej zapomnieć. Nie wiem jak, no ale chyba dalsza znajomość nie ma sensu. Nie chcę się wiązać z nikim na siłę, więc wierzę, że czas zaleczy rany na moim sercu. Które choć szybko się goją, to nadal sprawiają ból...

 

Już Ci to pisałem wcześniej imesz, ale Ci powtórzę. Poniekąd jako osoba, która w życiu już popełniła dokładnie tam sam błąd, co Ty popełniłeś w tej sytuacji.

 

Jaki to błąd? Zbyt długo, stanowczo zbyt długo czekałeś z przyznaniem się jej do tego, co czujesz do niej. Podejrzewam, że była świadoma tego, że nie jest Ci obojętna (uwierz, tego typu emocje są znacznie cięższe do schowania, niż wiele osób zakłada), lecz po roku... no, mało kto by się nie zniechęcił :c To tak na przyszłość już - nie czekaj z takimi wyznaniami. Póki co nie widziałem sytuacji, gdy skrywanie się z tym kończyło się dobrze. Moze inni widzieli, ale u mnie zawsze był ten sam finał - znalazł się ktoś trzeci i wszystko się posypało, bo ta trzecia osoba była bardziej... bezpośrednia. 

 

Wtulenie... tutaj kolejna uwaga. Ja do koleżanek też się wtulam i bynajmniej nie oznacza to, że mam co do nich jakieś większe nadzieje, niż tylko na przyjaźń :P Przytulanie się nie jest zarezerwowane tylko dla związków i bliższych znajomości, więc staraj się tego nie interpretować jako sygnału, że coś już jest na rzeczy. Oczywiście takie kontakty ograniczyłbym z dnia na dzień po znalezieniu dziewczyny, ale cóż... póki co nie mam żadnej :v

 

"Fajny charakter, długie rude włosy"... ciekawe, z kim mi się to kojarzy XD 

 

A teraz co do tego, co zaszło, bo teraz to jest najważniejsza część - to zrozumiałe, że jest Ci smutno. Mi również by było na Twoim miejscu. Ale postąpiłeś dobrze. Pozbyłeś się tego ciężaru, teraz zostaje tylko się leczyć jak najczęstszym odrywaniem się od rozmyślań na ten temat i wyczekiwać lepszego jutra. Przykro mi, że tak to się skończyło, bo dobrze wiem, jak zależało Ci na niej, ale wyciągnij lekcję z tego, co zaszło - nie zwlekaj następnym razem. A w swoim czasie się go doczekasz. Znam Cię, jesteś świetnym kolegą i chłopakiem pewnie byłbyś jeszcze lepszym, po prostu uzbrój się w cierpliwość. I jak coś to spamuj mi na telefonie, czy innym facebook'u, poniekąd mi też pomożesz w ten sposób, bo nie będę tak myślał o swoich własnych problemach :v

Edytowano przez Sir Hugoholic :3
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W niedziele mam urodziny....

 

Mam kolegę który jak coś chciał to ode mnie to dostawał. Jego urodziny? Nawet olałam zajęcia w tym dniu i jechałam żeby pojawić się na jego imprezie, bo tak chciał, bo wypada. Dałam mu osobiście prezent, pomimo okropnego bólu (sprawy zdrowotne) próbowałam udawać, że dobrze się bawię by nie sprawić mu przykrości. Omijam fakt, że potem mi powiedział ,że prezent ode mnie był za skromny. 

 

Akcja z czwartku.... pytam się go. 

 

Ej! Bo w niedziele mam urodziny i miło by było gdybyś wpadł.

"Sorry raczej mnie nie będzie, bo mój znajomy w tym dniu organizuje swoje w jakimś zameczku"

 

...on dobrze znał moją datę urodzin i sam mi zapewniał ,że pojawi się chociażby nie wiem co? ...Serdecznie "dziękuje" za takiego przyjaciela. Osobiście za takie potraktowanie mnie.. nie pojawię się na jego osiemnastce, nawet jeżeli będzie mnie błagał na kolanach.

 

To jest przykre, bo kolejne urodziny będą spędzone na FB, a nie tak jak zawsze chciałam, z kimś skromnie, ale nic na to nie poradzę. Jednak przez takie lekceważenie zdaje sobie sprawę jak ludzie podchodzą do mojej osoby.  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A JAKIŻ TO STRASZNY FETYSZ MASZ, KTÓREGO SIĘ WSTYDZISZ? (Tak moje czyste wścibstwo jest ciekawe.)

 

Jako iż niewiele informacji podałeś o swoim problemie, dam najprostszą radę na zniwelowanie problemu. Powinieneś ją dobrze znać, ale przypomnę Ci raz jeszcze: samozaparcie i znalezienie hobby, w którym się zatracisz. To pierwsze jest banalne samo w sobie, jednakże wymaga samodyscypliny i odrobiny wysiłku psychicznego. Drugie natomiast może sprawić trochę większą trudność, lecz trud powinien się później opłacić.

 

obgryzanie paznokci?

Niech ci będzie napiszę. Ale od razu uprzedzam że wydaje się to śmieszne i dziwne (Jak każdy fetysz ?). Pieluchy.

 

 

Albo idź na siłkę, jak się postarasz to będziesz tak padnięty, że nawet nie pomyslisz o tym, a przy okazji dostaniesz trochę MASY

Wysłane z mojego ST21i przy użyciu Tapatalka

Chciałbym ale najbliższa siłka jest w uj daleko od mnie. ;c Nwm. Może coś wymyślę.

Edytowano przez TheCoReS#akaRdzeniuch
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W niedziele mam urodziny....

 

Mam kolegę który jak coś chciał to ode mnie to dostawał. Jego urodziny? Nawet olałam zajęcia w tym dniu i jechałam żeby pojawić się na jego imprezie, bo tak chciał, bo wypada. Dałam mu osobiście prezent, pomimo okropnego bólu (sprawy zdrowotne) próbowałam udawać, że dobrze się bawię by nie sprawić mu przykrości. Omijam fakt, że potem mi powiedział ,że prezent ode mnie był za skromny. 

 

Akcja z czwartku.... pytam się go. 

 

Ej! Bo w niedziele mam urodziny i miło by było gdybyś wpadł.

"Sorry raczej mnie nie będzie, bo mój znajomy w tym dniu organizuje swoje w jakimś zameczku"

 

...on dobrze znał moją datę urodzin i sam mi zapewniał ,że pojawi się chociażby nie wiem co? ...Serdecznie "dziękuje" za takiego przyjaciela. Osobiście za takie potraktowanie mnie.. nie pojawię się na jego osiemnastce, nawet jeżeli będzie mnie błagał na kolanach.

 

To jest przykre, bo kolejne urodziny będą spędzone na FB, a nie tak jak zawsze chciałam, z kimś skromnie, ale nic na to nie poradzę. Jednak przez takie lekceważenie zdaje sobie sprawę jak ludzie podchodzą do mojej osoby.

I dobrze, z takimi ludźmi trzeba ostro, ale ja bym od razu go nie skreślał, kto wie co czemu tak postąpił...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...