Skocz do zawartości

Wyżal się.


Mellie

Recommended Posts

Była ślepa i to bardzo ale powiedz temu co ćpa krokodil że to go wykończy, gdy jest pod wpływem nie uwierzy ci. To prawda dałem się wykorzystać i to w chuj. Co ciekawe na początku latałem wokół jej potrzeb bo mi się wydawało że jeżeli ja robię wiele dla mniej to w jakiś sposób to zostanie odwzajemnione, cóż moje dobre życzenie. Lecz gdy już pomału mi się kończyła cierpliwość i dałem sobie na wstrzymanie czyli zająłem się tym czym w końcu powinienem się zajmować to już było źle, byłem już tym samolubnym dupkiem, mimo wielu rozmów kłótni mogłem się produkować a wszystkie słowa gdy tylko dotyczyły pracy nad sobą przypominały napizgalanie grochem o ścianę. Jakoś tak nigdy nie umiałem mieć absolutnie wyjebane... i to jest moją wadą. I szczerze zazdroszczę tej umiejętności wielu osobą którą posiadają.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie tak, że ma cię nie obchodzić. Taka analogia - najlepszą (czy też najgorszą) karą dla psa nie jest bicie, tylko ignorowanie. Czy właściciel nie kocha swojego psa? Kocha, ale jak rozwali mu pod jego nieobecność pół mieszkania, to większość da się ponieść emocjom i zacznie go tłuc - a trzeba ignorować, bo psy tego nienawidzą. I tutaj jest taka sama sytuacja. Kochasz, ale jeśli druga strona tego nie docenia, to pokaż jej, co traci. Jeśli uzna, że traci dużo, to może się zmieni. Jeśli uzna, że czuje się bez ciebie jeszcze lepiej, to nie było nadziei. Ludzi nie da się zmienić samymi słowami. Żeby człowiek się zmienił, to albo musi przejść jakiś wstrząs (czyli właśnie np. taką terapię szokową, jaką proponuję), albo po prostu do tego dojrzeć. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wstrząs? Zawiń ją w dywan i sturlaj z górki :rainderp:

Ten, zdejmowanie swojej zbroi jak to ująłeś, jest rzeczą, której absolutnie nigdy nie wolno robić. ale w jednym na miliard przypadków, wypadałoby

Będzie ciężko, ale skoro mówisz, że już stałeś się samolubnym dupkiem, to tylko lepiej dla ciebie. Wiesz, wtedy 'wyjebanie factor' się zwiększa z dnia na dzień, a tego potrzebujemy. ^^

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z dnia na dzień, pomału się podnoszę... co prawda jeszcze szczypie a czasem jak złapie to zajebiście jeszcze boli. W sumie najlepszym "środkiem przeciwbólowym" na dzień dzisiejszy jest chłodna analiza - prawdy o mnie oraz o faktach jakie miały miejsce, którą Airlick a także Waryate naprawdę super przełożyliście za co oczywiście jestem wam serdecznie wdzięczny.

Cóż jak to się mawia w mych rodzinnych stronach: "Nauka nie idzie w las ino w nas" .

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godziny temu Nightbringer napisał:

Dobra też się wyżalę 

 

Przerwano tłumaczenie jednego z moich ulubionych komiksów zacząłem go czytać jeszcze przed poznaniem MLP 

Jak przez przypadek znalazłem ten komiks na internecie to w niecałe dwa dni przeczytałem około 800 stron 

Masz szczęście, bo w wolnym czasie od wykorzystywania mojego wolnego czasu tłumaczę kucykowe komiksy dla nabrania wprawy w angielskim. Podaj komiks to może sam spróbuję kontynuować tłumaczenie i jest też szansa, że się w niego wciągnę...

Spoiler

Chyba, że to w jakimś innym języku. W takim przypadku nie ma co na mnie liczyć :ming: .

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To dobra rzecz, kiedy na forum zdominowanym przez śmieszków jest miejsce gdzie można porozmawiać na poważnie o swoich problemach. Cóż, ja mam mnóstwo problemów (ewentualnie tak mi się wydaje). Ale na razie "podzielę" się jednym z nich. Moja babcia cierpiała na chorobę Alzheimera. To było przerażające patrzeć jak z biegiem czasu coraz gorzej kontaktowała i stawała się rośliną. Bazując na hipotezach o dziedzicznym przenoszeniu tej choroby boję się, że kiedyś spotka mnie to samo. Myślę o tym od dłuższego czasu i nie mogę sobie z tym poradzić.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Ziemowit
9 minut temu Zena92 napisał:

To dobra rzecz, kiedy na forum zdominowanym przez śmieszków jest miejsce gdzie można porozmawiać na poważnie o swoich problemach. Cóż, ja mam mnóstwo problemów (ewentualnie tak mi się wydaje). Ale na razie "podzielę" się jednym z nich. Moja babcia cierpiała na chorobę Alzheimera. To było przerażające patrzeć jak z biegiem czasu coraz gorzej kontaktowała i stawała się rośliną. Bazując na hipotezach o dziedzicznym przenoszeniu tej choroby boję się, że kiedyś spotka mnie to samo. Myślę o tym od dłuższego czasu i nie mogę sobie z tym poradzić.

Jeśli będziesz tak myśleć to na pewno będziesz ją miał. Po prostu myśl pozytywnie. Niektórzy myślą, że to nic nie da, ale to daje dużo. Zgadzam się w stu procentach z @Major Degtyarev  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu Zena92 napisał:

To dobra rzecz, kiedy na forum zdominowanym przez śmieszków jest miejsce gdzie można porozmawiać na poważnie o swoich problemach. Cóż, ja mam mnóstwo problemów (ewentualnie tak mi się wydaje). Ale na razie "podzielę" się jednym z nich. Moja babcia cierpiała na chorobę Alzheimera. To było przerażające patrzeć jak z biegiem czasu coraz gorzej kontaktowała i stawała się rośliną. Bazując na hipotezach o dziedzicznym przenoszeniu tej choroby boję się, że kiedyś spotka mnie to samo. Myślę o tym od dłuższego czasu i nie mogę sobie z tym poradzić.

 

I nic z tym nie zrobisz, więc radzę się tym nie przejmować. Będzie, to będzie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

godzinę temu Zena92 napisał:

To dobra rzecz, kiedy na forum zdominowanym przez śmieszków jest miejsce gdzie można porozmawiać na poważnie o swoich problemach. Cóż, ja mam mnóstwo problemów (ewentualnie tak mi się wydaje). Ale na razie "podzielę" się jednym z nich. Moja babcia cierpiała na chorobę Alzheimera. To było przerażające patrzeć jak z biegiem czasu coraz gorzej kontaktowała i stawała się rośliną. Bazując na hipotezach o dziedzicznym przenoszeniu tej choroby boję się, że kiedyś spotka mnie to samo. Myślę o tym od dłuższego czasu i nie mogę sobie z tym poradzić.

W tym przypadku mogę Ci zaproponować wizytę u lekarza możliwe że zaproponuje on Tobie szereg badań na których podstawie można by orzec ile by wynosiło prawdopodobieństwo odziedziczenia tej przypadłości. Poza tym możesz się zapytać się tego lekarza lub też sam się zainteresować zagadnieniem dotyczącym przeciw działania tej chorobie, mam tu namyśli ćwiczenia stymulujące mózg oraz dieta. Poza tym... nie martw się na zapas bo po prostu nie ma sensu, bo rozpaczając nad tym "co będzie potem" za miast się Cieszyć życiem będziesz czekał na dzień w którym ma rzekomo do tego dojść - po co ? Pamiętaj Będzie co ma być, nic nie jest na 100% przesądzone, ciesz się tym co masz teraz. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu Zena92 napisał:

To dobra rzecz, kiedy na forum zdominowanym przez śmieszków jest miejsce gdzie można porozmawiać na poważnie o swoich problemach. Cóż, ja mam mnóstwo problemów (ewentualnie tak mi się wydaje). Ale na razie "podzielę" się jednym z nich. Moja babcia cierpiała na chorobę Alzheimera. To było przerażające patrzeć jak z biegiem czasu coraz gorzej kontaktowała i stawała się rośliną. Bazując na hipotezach o dziedzicznym przenoszeniu tej choroby boję się, że kiedyś spotka mnie to samo. Myślę o tym od dłuższego czasu i nie mogę sobie z tym poradzić.

 

godzinę temu Zena92 napisał:

Potrafisz wyobrazić siebie jako roślinę która nie potrafi nic koło siebie zrobić? Która tylko leży i patrzy sie w sufit? 

Jak ja ciebie rozumiem. Mój pradziadek miał Alzhimera, będąc dzieckiem musiałam patrzeć jak powoli zapomina kim jest, prababcia miała udar i

jeszcze żyje... nie, bardziej tu pasuje słowo wegetuje, bo tego stanu nie można nazwać życiem. Kontakt z nią  jest praktycznie zerowy, nie rozumie co się wokół niej dzieje, a najgorsze jest to,  że opieka nad nią powoli wykańcza jej córkę, a moją babcię. Jedną z najbardziej kochanych i cudownych osób świata. Nienawidzę prababci za to, ponieważ to częściowo jej wina. Głupia nie brała leków na serce.

 

Również boję się, że kiedyś może mi się zdarzyć coś podobnego. Nie chcę zapomnieć kim jestem, moich bliskich, wspomnień, marzeń. Bez tego stracę człowieczeństwo. Boję się, że kiedyś będę taką pustą skorupą zależną od innych. Szczerze mówiąc, to największy z moich lęków.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu Gray Picture napisał:

 

Również boję się, że kiedyś może mi się zdarzyć coś podobnego. Nie chcę zapomnieć kim jestem, moich bliskich, wspomnień, marzeń. Bez tego stracę człowieczeństwo. Boję się, że kiedyś będę taką pustą skorupą zależną od innych. Szczerze mówiąc, to największy z moich lęków.

 

Jeśli masz prawdziwego przyjaciela powiedz mu to co ja: Aby w takim momencie strzelił mi bez wachania w łeb, wypadek dozgonne kalectwo, uszkodzenie mózgu cokolwiek co sprawi że będę ciężarem albo rośliną. To nie jest życie. Mówcie co chcecie, To nie jest życie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu Simplistic napisał:

 

Jeśli masz prawdziwego przyjaciela powiedz mu to co ja: Aby w takim momencie strzelił mi bez wachania w łeb, wypadek dozgonne kalectwo, uszkodzenie mózgu cokolwiek co sprawi że będę ciężarem albo rośliną. To nie jest życie. Mówcie co chcecie, To nie jest życie. 

Cóż, mi tak ojciec powiedział.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu Emulfi napisał:

 

Jest pewien sposób na nią.

 

Otóż im większy potencjał umysłowy, tym później odczujesz skutek jego spadku - schodząc 3000 metrów z Mount Everest będziesz wyżej, niż gdybyś stał na szczycie Śnieżki. Dowodzą tego badania przeprowadzone na siostrach zakonnych w USA - żyły więcej niż 100 lat i miały mocno rozwiniętą chorobę, ale i tak kontaktowały właśnie dzięki temu, że ich umysł rozwinął się w skutek rygorystycznego trybu życia na tyle, że skutki choroby nie zostały odczute przed śmiercią.

Tylko jak to uskutecznić?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim ćwicz mózg to znaczy rozwiązuj krzyżówki, rozwiązuj skomplikowane równania matematyczne, dużo czytaj. Nie koniecznie muszą to być jakieś książki naukowe, ot zwykłe książki też się do tego celu nadadzą. Umysłowa praca, np w charakterze naukowca też się do tego celu nada. Ale mózg można też ćwiczyć poprzez np. tak zwaną pamięć skojarzeniową czyli kojarzenie przydługiego tekstu z jakimś konkretnym obrazem. Granie w niektóre gry komputerowe też może pomóc. I nie mówię tego jako gracz, tylko czytałem o tym w czasopiśmie popularnonaukowym, zdaje się XXI wiek to był gdzieś z parę lat wstecz. Próba zapamiętania melodii i/lub tekstu ulubionych piosenek lub też kojarzenie konkretnego fragmentu muzycznego ze zwrotką/ konkretnym tekstem przypisanymtemu fragmentowi też jest skuteczną metodą

Edytowano przez Sosna
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie żeby alkohol był zdrowy, ale:
http://content.iospress.com/articles/journal-of-alzheimers-disease/jad01009
Among lifestyle-related factors, low to moderate alcohol drinking has been proposed as a protective factor against the development of age-related changes in cognitive function, predementia syndromes, and cognitive decline of degenerative (Alzheimer's disease, AD) or vascular origin (vascular dementia, VaD) in several longitudinal studies

Równania matematyczne... meh, albo rozwiązuje je się zawsze tak samo, albo rozwiązać się ich w ogóle nie da.
Dla twoich szarych komórek polecam:
a) OM, OF, OLM, OI

b) Hardą matmę. Jakbyś chciał coś z owej, śmiało pisz do mnie.
c) Żonglerkę. Brzmi mało ciekawie i rozwijająco, ale większość znanych mi finalistów i laureatów OM-a i OF-a żongluje. Poza tym, jak już się wkręcisz, to jest to naprawdę fajna zabawa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu Mordoklapow napisał:

Równania matematyczne... meh, albo rozwiązuje je się zawsze tak samo, albo rozwiązać się ich w ogóle nie da.

Masz rację źle się wyraziłem, chodziło mi o rozwiązywanie skomplikowanych problemów matematycznych, nie równań mój błąd.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Przyznam się, że pisząc tu czuję lekki wstyd bo człowiek powinien sam radzić sobie z problemami jakie na niego spadają,, ale cóż....są ludzie hardzi i ci troszkę mniej. Ja zdecydowanie nie należę do twardzieli, bo w tym roku ciężar moich problemów dosłownie pozbawił mnie iskry radości jaka została rozniecona we mnie dokładnie rok temu. Byłem wtedy na specjalnym kursie aktywizacyjnym dla osób niepełnosprawnych na rynku pracy i przekonałem się, że jednak coś potrafię z siebie dać, to podziałało na mnie tak motywująco, że postanowiłem po 8 latach bezczynności zapisać się na studia na mój kochany przedmiot, nie sądziłem, że się dostanę, bo rozszerzenie z histori napisałem na 38 pkt z resztą tylko ojciec wierzył że mi się uda, a brat nie ustawał w złośliwych komentarzykach, że polegnę, że jestem nie przygotowany (słodkie nie:MJTQO:). Jednak  dostałem się tzw drugim rzutem na WNS UŚ, moja radość sięga szczytu, choć bałem się (Norma kto by się nie bał), ale nie było aż tak źle, choć musiałem przestawić się na inny system wkuwania i naprawdę sporo było do czytania, a czasu mało,. W sumie gdybym nie musiał zajmować innymi sprawami tylkoi studiowaniem to na pewno bym miał same 5 w indeksie,ale cóż problem numero uno, że nie potrafię zorganizować sobie do końca czasu (znaczy planuję że wstanę np o 4 wychodzi 6), to sprawia że wszystko robię jak Pinke na cukrowym haju, by się wyrobić i się stresuję jak Twlight w Lesson Zero. Niestety dochodzi też prbroblem z bratem, który nie odpuścil mi i nadal złośliwe komentuje co gorsza nie tylko studiowanie, ale również to co robię po za tym mówi mi, że nic nie robię lub że jedyne do czego się nadaję to prace domowe, to budziło we mnie taki bulwers,  że wdawałem się z nim w dyskusje ostre i wczoraj osiągałem swój limit choć już wcześniej zauważyłem, żeto co czyniłem wcześniej z pasją np moje kucykowe vectory czy wiersze przestało mi sprawiać radość, a teraz nie potrafię nawet się uśmiechnąć, a jedynie co czuję to smutek złość, strach przed osamotnią czyli ogółem wielka czarna dziura negatywnej energii, która ciągnie  mnie coraz bardziej w mrok i pozbawia sił, a im bardzej staram się od niej odwrocić tym silniej atakuje,, czego mam już dość i opowiem szczerze poddałem się, bo nie widzę wyjścia i ten przydługi post jest moją deską ratunku, bo chcę odzyskać pewność siebie i poczucie wartości, które na pewno jest gdzieś we mnie stłamszone przez mrok który na mnie spadł

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytuj

Niestety dochodzi też prbroblem z bratem, który nie odpuścil mi i nadal złośliwe komentuje co gorsza nie tylko studiowanie, ale również to co robię po za tym mówi mi, że nic nie robię lub że jedyne do czego się nadaję to prace domowe, to budziło we mnie taki bulwers,  że wdawałem się z nim w dyskusje ostre i wczoraj osiągałem swój limit choć już wcześniej zauważyłem, żeto co czyniłem wcześniej z pasją np moje kucykowe vectory czy wiersze przestało mi sprawiać radość, a teraz nie potrafię nawet się uśmiechnąć, a jedynie co czuję to smutek złość, strach przed osamotnią czyli ogółem wielka czarna dziura negatywnej energii, która ciągnie  mnie coraz bardziej w mrok i pozbawia sił, a im bardzej staram się od niej odwrocić tym silniej atakuje,, czego mam już dość i opowiem szczerze poddałem się, bo nie widzę wyjścia i ten przydługi post jest moją deską ratunku, bo chcę odzyskać pewność siebie i poczucie wartości, które na pewno jest gdzieś we mnie stłamszone przez mrok który na mnie spadł

 

To wszystko dlatego, bo nie pamiętasz kim tak naprawdę jesteś. I nie znasz prawdziwej wartości samego siebie. jednak to już jest rozmowa na PW.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciężka sytuacja przyznam... I współczuję. Teoretycznie jest sposób żeby to naprawić i wszystko to siedzi w twojej głowie. Odwołam się do własnego doświadczenia co do tego spadania w dziurę negatywnej energii. Mówisz że to co robiłeś przestało sprawiać Ci radość i wszystko zaczynało się robić co raz bardziej bez sensu. Miałem to samo z własnymi rysunkami. Mimo że wiedziałem że jakiś progres jest i nie szło mi źle to znajdowały się osoby które zwyczajnie lubiły wyrażać negatywne opinie. Można usłyszeć setkę pochwał i parę złych opinii, a i tak wszystko to pociągnie w dół. Trzeba wiedzieć co się potrafi i robić swoje nie zważając na innych. Tzw. metoda wyje... Zacząłem ją stosować od pewnego czasu i czuję się z tym naprawdę dobrze. Nie należy brać do siebie zbyt poglądów innych osób i ich komentarzy. Trzeba znać swoją wartość i robić to co nas uszczęśliwia. Brat może Ci wmawiać całe życie że jesteś nic nie warty, ale po co się tym przejmować. Zwyczajnie to olewaj. Wiem że jest to prawie niewykonalne, ale trzeba zbudować sobie zbroję z tych wszystkich pogróżek i negatywnej energii. Trzeba stać się na to odpornym. bo jeszcze wiele przed Tobą w życiu i poddawanie się teraz nie jest opcją. Przygotuj się dobrze na to co dopiero będzie i wiedz. że twoje życie jest wiele warte. Wszystko to co czynisz ma sens. Nieważne czy ma sens dla innych. Ważne żeby miało dla Ciebie. Rób wszystko tak żebyś pod koniec życia mógł sobie zwyczajnie pomyśleć, że czyniłeś zgodnie ze swoimi przekonaniami. Coś Ci się nie uda to próbuj dalej. Jeśli odpuścisz raz to zaczniesz się przyzwyczajać. Brat w Ciebie nie wierzy i Cię dołuje to zwyczajnie nie gadaj z nim jak nie musisz. Negatywne rzeczy i osoby się ignoruje.
Jeśli nie jesteś osobą zorganizowaną to musisz nad tym ćwiczyć. Musisz się przełamać. Nikt Ci w tym nie pomoże. Jest to twoja osobista decyzja i trzeba Ci samozaparcia. Chcesz mieć więcej czasu to budzisz się wcześniej i musisz się przekonać że nie czasu na obijanie się tylko pora na pracę. Tylko Ty możesz wszystko zmienić. W takich sprawach kroczymy samotnie po tym świecie i to jest rzecz czego nauczyły mnie osoby, które mnie zawiodły albo chciały mnie pociągnąć w dół.

K Frozu tl;dr
Jeśli coś z tego zrozumiesz to mam nadzieję że choć trochę Cię podbuduje.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...