Skocz do zawartości

Wyżal się.


Mellie

Recommended Posts

Tak swoją drogą, skoro już się używa sarkastycznie "nie jesteś dziewczyną, co ty tam wiesz", to co wy wiecie w takim razie o podrywie albo jak to jest być chopem  :NjdaT:? Czyli co, kolega ma nic nie wiedzieć, nie dostać nie tyle co rad co jakiś historii od tych co mają z tym jakieś doświadczenie, a nie zlewanie, że 100 rad na podryw, to żałosne? Po to się idzie do Kruszwila bodajże na YT. Fakt, każda dziewczyna jest inna, tylko czy to jest nadal powód, aby nie napisać jakiejś rady :MJTQO:? Serio @Cahan twoje podejście jest tu głupie, wiem jakie masz, ale tutaj jest ono niesmaczne, i sarkazm tutaj bynajmniej nie pomaga, bo ktoś może mieć jakieś pogorszenie humoru, a ostatnią rzeczą dla nich, co szukają choćby grama pocieszenia byłoby wyśmianie tych co chcą pomóc, bo "to żałosne".   

 

@PervKapitan dobrze zaznaczyła, że musisz się jakoś określić @misterspauls, wiedzieć co chcesz, do czego dążysz, a nie "chce mieć dziewczynę". Zbuduj wpierw jakąś relację, ale nie zaczynaj tak jakbyś myślał, że to związek. To przychodzi z czasem, a nie jedna potańcówka i jesteśmy parą. Miałem tak, skończyło się na 1 miesiącu, do dziś nie wiem czemu ze mną zerwała, i ignoruje mnie na FB :v.    

  • +1 5
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Victoria Luna napisał:

@misterspauls Podstawowe pytanie: na co ci dziewczyna teraz?

bo co mi dziewczyna? po czuję się samotny. nie mam kimś porozmawiać.

 

17 minut temu, Victoria Luna napisał:

Nie wiem, chcesz spanować nią na dzielni? Warto poczekać, ustatkować się i inne takie...

Nie chce spanować bo czuję pustkę w sercu. Mam pracę i dom ( nie mieszkanie bloku tylko normalny domek )

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, The Silver Cheese napisał:

Tak swoją drogą, skoro już się używa sarkastycznie "nie jesteś dziewczyną, co ty tam wiesz", to co wy wiecie w takim razie o podrywie albo jak to jest być chopem  :NjdaT:? Czyli co, kolega ma nic nie wiedzieć, nie dostać nie tyle co rad co jakiś historii od tych co mają z tym jakieś doświadczenie, a nie zlewanie, że 100 rad na podryw, to żałosne? Po to się idzie do Kruszwila bodajże na YT. Fakt, każda dziewczyna jest inna, tylko czy to jest nadal powód, aby nie napisać jakiejś rady :MJTQO:? Serio @Cahan twoje podejście jest tu głupie, wiem jakie masz, ale tutaj jest ono niesmaczne, i sarkazm tutaj bynajmniej nie pomaga, bo ktoś może mieć jakieś pogorszenie humoru, a ostatnią rzeczą dla nich, co szukają choćby grama pocieszenia byłoby wyśmianie tych co chcą pomóc, bo "to żałosne".   

 

Tak, jest żałosne i nawet nie jestem tu sarkastyczna. Pocieszenie nie pomaga, a głupie rady nie są lepsze niż żadne. Jeszcze sobie chłopak wyrobi złe nawyki.

100 rad jak poderwać/utrzymać przy sobie faceta, etc. to również rak. Bo dla mnie takie rzeczy szkodzą i tylko sprawiają, że kołczowie mają hajs.

 

34 minuty temu, misterspauls napisał:

bo co mi dziewczyna? po czuję się samotny. nie mam kimś porozmawiać.

Znajdź sobie kolegów i koleżanki. I nie próbuj ich od razu podrywać, tylko jeśli poczujesz, że to to, to uderzaj. Partner/partnerka nie służy do łatania egzystencjalnych braków.

 

Może najpierw zadbaj o siebie, o swoje zainteresowania i szczęście? I dopiero gdy dobrze poczujesz się ze sobą, to wróć do tematu, jeśli dalej będziesz chciał stworzyć jakiś związek. Bo to nie brzmi jakbyś na tym etapie szukał właśnie tego.

 

I tak jeszcze jedno... Proszę nie spamować emotkami, bo tym właśnie są posty tego typu.

  • +1 6
  • Nie lubię 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, misterspauls napisał:

Nie wiem co źle robię, jestem miły życzliwy, dobry i pomagam innym potrzebującym...

 

Nie bądź zbyt pomocny ponieważ ludzie zaczną to okrutnie wykorzystywać (porada ogólna). Naucz się mówić "nie". Nie będę dawał ci jakichś niezawodnych rad dotyczących podrywu, bo też nie mam "tej jednej jedynej". Dam ci jednak rady odnośnie tego czego NIE robić (wnioski z moich licznych porażek).

 

- nie szukaj dziewczyny na siłę. To naprawdę bez sensu (zapewniam, wiem coś o tym).  

- nie próbuj imponować jej "cholera-wie-czym". Dziewczyna ma pokochać ciebie, a nie twoje aktorstwo. 

- nie udawaj "fajnego kolesia". W ogóle nic nie udawaj...

- nie traktuj jej jak anioła, traktuj ją jak koleżankę

 

I jeszcze jedno - zastanów się nad swoimi słabościami i spróbuj coś z tym zrobić. Tak, wiem, łatwo mi mówić, ale to jak najbardziej wykonalne (obecnie pracuję nad kilkoma rzeczami)

  • +1 5
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, Cahan napisał:

Pocieszenie nie pomaga, a głupie rady nie są lepsze niż żadne. Jeszcze sobie chłopak wyrobi złe nawyki.

 

Czyli co, ma nic nie robić, nie próbować się pytać jak inni mieli z tym doświadczenie?! Sorry, ale to jest bierna postawa, a to jest idiotyzm! Po cholerę ma się znajomych czy cały internet? Jest różnica między idiotyczną radą, a pomocnym podzieleniem się doświadczeniem, a to człowiek powinien również jakoś odróżnić, a nikt tutaj nie pisał o jakimś szarmanckim podrywie czy wyciąganie loszek do klubu - to jest żałosne. Nie wspomnę, że większość tego co ludzie pisali mówisz jako "żałosne", a sama jeszcze mówisz, że to na poważnie. Czuję się rzuconym błotem, mimo tego, że to nie było pewnie we mnie. Powiem wprost - jak ma chłopak w ogóle coś zrobić jak zlewasz go takim gadaniem, a dopiero teraz potrafisz mówić z jakimś sensem, a nie wypowiedzią, która dla niektórych będzie gorsząca, a niektórzy się z tego pośmieją? Niektórzy pisali z sensem, czymś co się przyda i powinien chłopak przyjąć. Ja się nie mogę zgodzić z "biernością", nie taką o jakiej piszesz, bo to dopiero jest żałosne - nie próbować, szukać kogoś kto doradzi i bynajmniej nie będą to bzdety :v.  

  • +1 3
  • Lubię to! 1
  • Nie lubię 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

znaczy, jak dla mnie to głównie bzdety, ale kto powiedział że nie można z nich wybrać czegoś pożytecznego? 
wasze rady powinny służyć jako drogowskazy, umożliwiające wyrobienie sobie własnych, lepszych nawyków i zachowań, które pomogą ziomeczkowi wyjść bardziej do ludzi. wasz "konflikt" zalatuje skrajnościami, a najładniej z was napisała pani pervełka na poprzedniej stronie. 
a Cahan z tym "KOBIETY TO MASZYNY KAŻDA DZIAŁA TAK SAMO HURR DURR" a potem "Pocieszanie nie pomaga" 
wait, czyli nie jesteśmy tacy sami, ale pocieszanie jednak nie pomaga nikomu? mi się wydaje że jednak trochę pomaga, szczególnie gościowi, który mówi że jest samotny i nie ma z kim porozmawiać. 
a co do kołczów to akurat trochę racji w tym jest, ale jeśli potrzebujesz żeby jakiś łysy bajerant wykrzyczał ci w mordę żebyś ruszył dupę i to faktycznie sprowokuje cię do działania, to go for it, nie wiem, może na niektórych ludzi to tak działa.
no i druga część posta Cahan to już akurat sama prawda, wpierw powinieneś zadbać trochę o siebie. 
z wszystkich waszych porad da radę wyciągnąć coś pożytecznego, najważniejsze to jakoś się wśród nich odnaleźć i znaleźć własną drogę

  • +1 6
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobrze dzieci, mam gorączkę i nie zamierzam się powtarzać.

 

Albo się żalicie, albo pocieszacie żalących. Kąśliwe komentarze odnośnie tego, która rada jest dobra a która "idiotyczna" zostawcie sobie na PW. Inaczej będę bił.

 

A co do powyższych porad - kilka z nich ma sens, kilka z nich jest rzeczywiście żałosnych i/lub idiotycznych. Jestem w związku 10 lat z okładem, kilka związków pomogłem zbudować, kilku pomogłem się rozpaść zanim stały się niezgrabnie toksyczne dla ich właścicieli, zatem mogę powiedzieć szczerze - najpierw popracuj nad sobą. Stań się osobą, z którą chciałbyś przebywać, potem znajdź sobie znajomych z którymi polubisz przebywać, a najlepiej takich, którzy polubią też przebywanie z tobą. A dopiero na końcu zacznij się rozglądać za związkiem. Inaczej będziesz się babrał w 1-4 miesięcznych przygodach, które być może zniszczą ci całkowicie opinię o płci przeciwnej(byłem tam, widziałem to, nie polecam, nie pozdrawiam).

 

Pamiętaj. Doświadczenie to ważna rzecz i nie można go zdobyć na skróty - nie ważne ile porad przy tym wykorzystasz, to nie gra RPG.

  • +1 4
  • Lubię to! 1
  • Mistrzostwo 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Czuję się jak rzadka sraczka. Głównie dlatego że od jakiegoś czasu za kompanów do rozmów mam zdziwaczałych emerytów z wioski, którzy zawsze mają rację, nawet na tematy o których nie mają pojęcia. Doprowadzają mnie do szału. 

 

Jeszcze ten cholerny śnieg, pada i pada. Trzeba codziennie odkopywać ścieżkę do śmietnika. Schody zrobiły się zabójczo śliskie i niebezpieczne dla życia. Jakaś patologia  z sąsiedztwa zabiła psa i wzięła kolejnego. Jak ja nie lubię zimy.

 

Teraz trochę żałuję że przez 9 lat od rozstania z jedyną przyjaciółką nie zrobiłam sobie nowych znajomych. Zawsze istniało ryzyko przeprowadzki, więc pomyślałam że to i tak bez sensu, no ba jak się przeniosę to znowu będę musiała zrywać kontakty. W sumie to i tak nikt nigdy nie lubił mnie ani tego co robiłam (i robię do teraz). Został mi jeden taki jakby znajomy, pisze do mnie może raz na 3 miesiące lub rzadziej, więc się nie liczy.

 

Teraz się zastanawiam czy przy przeprowadzce należy w ogóle zrywać kontakty? Kiedyś na musiałam robić jakiś test u psychologa i wyszło że słabo rozumiem zasady panujące w kontaktach międzyludzkich itp, coraz częściej o tym myślę i coraz bardziej mnie to przeraża. Właściwie moim marzeniem od dawna było znalezienie i zaprzyjaźnienie się z moim klonem. Mogłabym z nim rozmawiać godzinami i nigdy by mnie nie znudził. Szkoda że to nierealne.

 

Czuję że umrę tu z nudów, albo jakiejś nerwicy dostanę. Za dużo tu emerytów, kur, śniegu i niebezpiecznie zwisających z dachu metrowych sopli z lodu.

  • Smutny 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Inni pisali tu o swoim życiu, więc i ja opowiem o swoim, bo czemu by nie. Bardzo często wyobrażam sobie, że jestem sam na sam z jakąś osobą z mojego otoczenia i opowiadam jej o swoim życiu, więc teraz wyobrażę sobie jakbym po prostu prowadził rozmowę z kimś na temat mojego życia. A cała rozmowę rozpoczołbym od słów, że moje życie jest nudne, bezsensowne i nie warte niczyjej uwagi. A później bym dodał, że czytanie tego jest tylko stratą czasu i nie warto tego robić. Ale pomijając moje opinie dotyczące mojego życia przejdźmy już do konkretów. Zwykle w każdej klasie trafi się ktoś kto jest samotny i jest tylko pośmieliskiem dla innych. Padło na mnie. 6 lat samotnego siedzenia na przerwach, zawsze pod tym samym filarem. Starałem się to zmienić, próbowałem uczestniczyć w rozmowie. Nie wychodziło. Najwyraźniej musiałem zrobić złe pierwsze wrażenie, a jak ktoś zrobi złe pierwsze wrażenie to potem trudno je zmienić na dobre. Wszystko zmieniło się 3 lata temu. Koniec podstawówki, teraz gimnazjum. Moja mama znalazła pracę w gimnazjum na drugim końcu miasta, więc miałem powód by chodzić do szkoły właśnie tam. Tam nikt mnie nie znał, mogłem zacząć wszystko od nowa. I zacząłem. To było dla mnie coś zupełnie nowego, tam inni rozmawiali ze mną, przybijali piątki na przywitanie, słuchali mnie. Moi pierwsi koledzy i koleżanki w życiu. Uwielbiam moją klasę. Jednak wtedy pojawił się mój największy problem. Zacząłem nie lubić, a wręcz nienawidzić siebie. Nie wiem dlaczego. Nie mam żadnych podstaw by siebie nienawidzić. Moje życie się zmieniło, powinienem być szczęśliwy, ale taki nie jestem. Cieszy mnie to, że mam wokół siebie tylu kolegów, ale w głębi duszy czuję, że tak nie powinno być. Powinienen przerwy spędzać samotnie i nikt nie powinien ze mną rozmawiać. Tak było 6 lat i tak powinno być do końca życia. Jedna część mnie chce być z innymi ludźmi, a druga chce być samotna. Jedna część chce żeby to wszystko się skończyło, a druga nie może się doczekać kolejnego dnia. Jedna część nie widzi już nadziei, a druga żyje nadzieją. Jedna cześć wierzy w Boga, a druga ma pewność, że nie istnieje. Jednak obie części mnie nienawidzą siebie. Czemu ja o tym piszę? Sam nie wiem. Może mam jakieś dziwne wrażenia, że jak jakaś osoba na drugim końcu Polski to przeczyta to mi będzie choć odrobinę lepiej. Więc tak jak mówiłem na początku moje życie jest nudne, bezsensowne i na pewno nie warte uwagi.

  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drogi Akouu ja tak samo mam, nie wielu mam wiernych kolegów którzy stoją murem, ale trzeba złapać byka za rogi i iść na przód. Ciesz się że mam fajnych kolegów. Jeśli masz problem ze sobą do pogadaj z rodzicami, rodzeństwem lub z psychologiem oni na pewno ci pomogą. Mi pomogło przyjacielu. Wiem że życie jest trudne ale wierzę że nasz Bóg ma swoje plany i każdemu pomoże. Ja na przykład wierzę Boga i on wie co robi.

Pozdrawiam:

Misterspauls

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Akouu napisał:

Inni pisali tu o swoim życiu, więc i ja opowiem o swoim, bo czemu by nie. 

 

Nie jestem psychologiem, ani żadnym specem, ale może po prostu jesteś introwertykiem? Zmuszając się do rozmów tylko pogarszasz sprawę (wiem to po sobie). Po prostu lepiej ci samemu? Z jednej strony chciałbyś mieć więcej kumpli żeby nie wyjść na odludka i smutasa, ale z drugiej czujesz się lepiej w samotności? (ewentualnie małej grupie najlepszych przyjaciół). Jeśli tak jest, to nie zmuszaj się do niczego.   

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Akouu napisał:

Jedna część mnie chce być z innymi ludźmi, a druga chce być samotna. Jedna część chce żeby to wszystko się skończyło, a druga nie może się doczekać kolejnego dnia. Jedna część nie widzi już nadziei, a druga żyje nadzieją. Jedna cześć wierzy w Boga, a druga ma pewność, że nie istnieje. Jednak obie części mnie nienawidzą siebie. Czemu ja o tym piszę? Sam nie wiem. Może mam jakieś dziwne wrażenia, że jak jakaś osoba na drugim końcu Polski to przeczyta to mi będzie choć odrobinę lepiej. Więc tak jak mówiłem na początku moje życie jest nudne, bezsensowne i na pewno nie warte uwagi.

 

To brzmi trochę jak ambiwertyzm, czyli raz musisz się spełnić społecznie, ale są momenty kiedy chcesz pobyć sam. Musisz przede wszystkim wiedzieć z czego bierzesz energię oraz radość, co napełnia twoją wewnętrzną baterię, a co ją wyczerpuje. Jeśli Cię męczą rozmowy, spotkania z ludźmi to z pewnością idziesz w stronę introwertyzmu i o wiele lepiej się czujesz sam. Jako ludzie jesteśmy zwierzątkami społecznymi, i kontakt z kimkolwiek musimy mieć, zależy kto ile go potrzebuje, a czasem jest tak, że kontakty napędzają do działania innych. Tak jakby każdy z nas był ambiwertykiem, ale zawsze każdy wyszczególnia się przewagą albo ekstrawertyzmu, albo introwertyzmu. Ja jestem teoretycznie w balansie, ale czasem mam dni kiedy chcę poimprezować, a nieraz chce cały dzień mieć szczątkowy kontakt z kimkolwiek. Chociaż jak się zastanawiam to mam przewagę typowego introwertyka, bo jednak ładuję się poprzez bycie samemu :)

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Ostatnio mam naprawdę dziwne sny. Od jakichś dwóch miesięcy albo nawet dłużej śnią mi się osoby z którymi chodziłam do szkoły. Ostatni raz widziałam je gdy kończyłam gimnazjum, ale przestałam się z nimi kontaktować jeszcze przed. Głównie chodzi o jedną taką dziewczynę, która była w podstawówce moją pierwszą i ostatnią najlepszą przyjaciółką. Obie interesowałyśmy się zwierzętami, ale ona wolała One Direction od Beatlesów i konie od ptaków. I tu nasze drogi się rozeszły. Z dnia na dzień przestała ze mną rozmawiać. Nigdy więcej nie miałam przyjaciół.

 

I teraz ona nawiedza mnie w snach. Nie są to jakieś negatywne sny. Raczej odbywają się w gimnazjum lub liceum. Osoby które znałam śmieją się ze mnie i dziwnie na mnie patrzą. Moja była przyjaciółka normalnie ze mną rozmawia i spokojnie uświadamia mnie że już skończyłam szkołę i nie muszę w niej siedzieć. W dzisiejszym śnie nawet dostałam od niej bukiet gumowych różowych kwiatów, który był jednocześnie gadżetem do iluzji. Doszło do tego że przyśnił mi się nawet jej kot i mieszkanie. 

 

Coraz bardziej czuję że powinnam się z nią skontaktować, ale się cholernie boję. Tyle lat nie rozmawiałyśmy. Nie mam bladego pojęcia co do niej napisać (mieszkam za granicą, więc spotkanie w cztery oczy odpada). Dawno nie czułam takiego strachu. Wile razy już już miałam wysłać wiadomość, ale nijak nie mam odwagi tego zrobić. Siedzę przed komputerem jak taki dureń i nawet godzinę mogę się zastanawiać czy to co napisałam jest na tyle dobre aby mi odpisała. Najbardziej się obawiam, że po przeczytaniu mojej wiadomości nie odpisze. 

 

Matko boska, nigdy jeszcze takie pierdoły nie sprawiały mi tylu problemów z myśleniem. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, W.B. napisał:

Ostatnio mam naprawdę dziwne sny. Od jakichś dwóch miesięcy albo nawet dłużej śnią mi się osoby z którymi chodziłam do szkoły. Ostatni raz widziałam je gdy kończyłam gimnazjum, ale przestałam się z nimi kontaktować jeszcze przed. Głównie chodzi o jedną taką dziewczynę, która była w podstawówce moją pierwszą i ostatnią najlepszą przyjaciółką. Obie interesowałyśmy się zwierzętami, ale ona wolała One Direction od Beatlesów i konie od ptaków. I tu nasze drogi się rozeszły. Z dnia na dzień przestała ze mną rozmawiać. Nigdy więcej nie miałam przyjaciół.

 

I teraz ona nawiedza mnie w snach. Nie są to jakieś negatywne sny. Raczej odbywają się w gimnazjum lub liceum. Osoby które znałam śmieją się ze mnie i dziwnie na mnie patrzą. Moja była przyjaciółka normalnie ze mną rozmawia i spokojnie uświadamia mnie że już skończyłam szkołę i nie muszę w niej siedzieć. W dzisiejszym śnie nawet dostałam od niej bukiet gumowych różowych kwiatów, który był jednocześnie gadżetem do iluzji. Doszło do tego że przyśnił mi się nawet jej kot i mieszkanie. 

 

Coraz bardziej czuję że powinnam się z nią skontaktować, ale się cholernie boję. Tyle lat nie rozmawiałyśmy. Nie mam bladego pojęcia co do niej napisać (mieszkam za granicą, więc spotkanie w cztery oczy odpada). Dawno nie czułam takiego strachu. Wile razy już już miałam wysłać wiadomość, ale nijak nie mam odwagi tego zrobić. Siedzę przed komputerem jak taki dureń i nawet godzinę mogę się zastanawiać czy to co napisałam jest na tyle dobre aby mi odpisała. Najbardziej się obawiam, że po przeczytaniu mojej wiadomości nie odpisze. 

 

Matko boska, nigdy jeszcze takie pierdoły nie sprawiały mi tylu problemów z myśleniem. 

Zabrzmi to trochę jak bajanie, ale sny mają serio spory wpływ na życie. Może to nie jest wcale przypadkowe, że akurat przyśniła ci się ta przyjaciółka. Może powinnaś do niej napisać mimo wszystko. Miewam ostatnio podobny problem, bo mimo że na brak przyjaciół nie narzekam, to przypomniał mi się jeden kumpel z czasów podstawówki, z którym spędzałem niemalże większość czasu, bo nie miałem wtedy za dużo przyjaciół i mimo, że widuję go czasami i nawet się witam, to nie wiem nawet jak spróbować zagadać, bo po takim czasie jak się kontakt urwał jest ciężko cokolwiek powiedzieć.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 months later...

Kupiłem Fallout 4 ze wszystkimi dodatkami wydałem na to 20 funtów bo była promocja instalowałem grę cały dzień i jak się zainstalowało to się okazało że mam za słabego kompa i nawet na minimalnych ustawieniach działa mi tylko menu główne a jak próbuje włączyć nową grę to przez 5 minut mam czarny ekran i mi się gra wyłącza. Zmarnowałem i czas i kasę

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie każdy mod wygląda aż tak źle. :v Wiadomo, że lepiej było sprawdzać wymagania minimalne i optymalne, ale czasu raczej nie przewiniemy. Nie mówiąc o tym, że nie każdego stać by od ręki kupić nowego kompa.

Na pewno na pocieszenie można dodać, że kiedy go zmieni to będzie mógł grać normalnie w tego Fallouta, to jednak jest raczej długodystansowe rozwiązanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...