Skocz do zawartości

Stowarzyszenie Żyjących Piszących - dyskusje ogólne o pisaniu/tłumaczeniu.


Dolar84

Recommended Posts

Ale wielu ludzi narzeka na brak czasu, przy pisaniu. Czy znacie jakieś sposoby, aby zredukować ten problem, przynajmniej częściowo?

 

Jeżeli zależy ci na tym, co piszesz, nie będziesz szukał sposobu, by skrócić proces twórczy, tylko przysiądziesz i doprowadzisz wszystko do końca. Nie ma żadnej drogi na skróty. Jedyne lekarstwo na brak czasu, to znalezienie go.

 

Osobiście, absolutnie nie aprobuję ludzi, którzy traktują swoje dzieła, niczym pociski wystrzel i zapomnij. Zadowoleni, iż właśnie ukończyli pisanie ich dzieła, radośnie wypuszczają je w internet, bez chociażby uprzedniego sprawdzenia ich pod kątem zdatności do przeczytania. Niby są od tego jacyś korektorzy czy coś, ale ja uważam, że autor sam powinien o taką podstawową rzecz zadbać, a nie patrzeć, aby inni to za niego zrobili.

Edytowano przez Nicz
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem, jak to wygląda u mnie:

1) Zawsze noszę przy sobie zeszycik w wieżowce, do którego wpisuję pomysły, jakie mi wpadną do głowy. Dzięki temu unikam sytuacji znanej mi z wcześniejszego okresu pisania - kiedy to często zdarzało mi się, że wpadłem na świetne rozwiązanie fabularne bądź znakomity, pasujący do sytuacji bon mot, a potem za cholerę nie mogłem go sobie przypomnieć.

2) Jeśli chcę ten dzień poświęcić na pisanie fanfika, to zanim siądę do komputera, szybko ogarniam na komórce mlppolska, FGE, mordoksiążkę, Wrocławskie Forum Komunikacyjne i galerię phototrans.pl, a jak termin ciśnie, to w ogóle to olewam. Potem wyłączam telefon. Gdy już siądę przed komputerem i otworzę OpenOffice'a (należę do zwolenników trzymania swojej pracy na własnym komputerze, a nie na cudzym - inna sprawa, że zawsze zapisuję ją w kilku egzemplarzach na kilku nośnikach), to przeglądarkę odpalam tylko i wyłącznie, jeśli muszę sprawdzić jakiś fakt związany z fanfikiem - żeby się nie odrywać od pisania i nie wytrącać z klimatu opowiadania.

3) Jak już otworzę tekst, nie zmuszam się od razu do dopisywania nowych fragmentów. Należę do osób, które, jeśli zauważą u siebie jakieś braki, to nawet im przez głowę nie przejdzie myśl o wypierniczaniu całości w kosmos, tylko raczej męczą tekst, aż będą z niego mniej-więcej zadowolone. Najczęściej więc biorę się wtedy za korektę (wiele fragmentów moich fanfików powstaje na zasadzie „a teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu”, więc bywają w pierwszej wersji cokolwiek nieskładne, a dialogi we fragmentach obyczajowych są czasem przepisywane po pięć razy, zanim jestem zadowolony z ich przekazu i odpowiedniego oddania wszystkich subtelności), a jeśli przez dłuższy czas pozostaję w kontakcie z tekstem, to po pewnym czasie okazuje się, że albo pomysł na następny fragment się sam pojawia (bo np. nawiedziła mnie wizja jakiegoś charakterystycznego miejsca, które by akurat tutaj pasowało i na które postacie by jakoś fajnie, w charakterystyczny dla siebie sposób zareagowały), albo też okazuje się, że napisałem kawałek czegoś, co z punktu widzenia fabuły, klimatu i charakterystyki postaci jest całkowicie zbędne, więc lepiej to skasować i od razu przeskoczyć do fragmentu, gdzie się będzie coś działo.

Ale wielu ludzi narzeka na brak czasu, przy pisaniu. Czy znacie jakieś sposoby, aby zredukować ten problem, przynajmniej częściowo?

Pisanie było, jest i będzie bardzo czasochłonnym hobby. Tak jak pisałem, dla mnie działało przede wszystkim wyłączenie mordoksiążki i innych tego typu przeszkadzajek na komputerze oraz całkowite wyłączenie telefonu, połączone ze skupieniem się tylko i wyłącznie na fanfiku. Ale ja jestem typem tzw. stonogi, a wiem, że istnieją ludzie określani jako „skoczki”, którzy bez bajzlu na pulpicie i pierdyliarda okien w przeglądarce nie zrobią nic. Więc nie mogę ci poradzić nic innego, niż uważna obserwacja samego siebie (co zresztą w ogóle przydaje się w życiu). Edytowano przez psoras
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli zależy ci na tym, co piszesz, nie będziesz szukał sposobu, by skrócić proces twórczy, tylko przysiądziesz i doprowadzisz wszystko do końca. Nie ma żadnej drogi na skróty. Jedyne lekarstwo na brak czasu, to znalezienie go.

 

Masz oczywiście racje, ale ja nie chce skrócić procesu tworzenia, tylko byłem ciekawy waszych sposobów. :) Sami moglibyśmy skorzystać od siebie nawzajem. 

 

 

 

Osobiście, absolutnie nie aprobuję ludzi, którzy traktują swoje dzieła, niczym pociski wystrzel i zapomnij. Zadowoleni, iż właśnie ukończyli pisanie ich dzieła, radośnie wypuszczają je w internet, bez chociażby uprzedniego sprawdzenia ich pod kątem zdatności do przeczytania. Niby są od tego jacyś korektorzy czy coś, ale ja uważam, że autor sam powinien o taką podstawową rzecz zadbać, a nie patrzeć, aby inni to za niego zrobili.

 

To jest nadmierna megalomania i jest częstą przypadłością żółtodziobów. Drugą jest nadmierna skromność i obawa wypuszczenia swoich tekstów. Osobiście moja machina sprawdzająca trawi jakiś teks niezliczoną ilość razy. Robię to po tygodniu od napisania czegoś, aby z zimną kalkulacją ocenić coś, gdy tekst "ostygnie".

 

Korektorzy są bardzo ważni. Nikt w 100% nie napisze dobrej książki, co potwierdza tezę, że pisanie nie musi być samotnym zajęciem. Ktoś to musi przeczytać i na pewno będzie w stanie wyrzucić dużo śmieci.

 

Sami jesteśmy bardzo często zaślepieni, że coś jest beznadziejne, albo bardzo dobre. W większości przypadków rzeczywistość jest taka, że ten teks nie jest taki dobry, ani taki zły.

 

 

1) Zawsze noszę przy sobie zeszycik w wieżowce, do którego wpisuję pomysły, jakie mi wpadną do głowy. Dzięki temu unikam sytuacji znanej mi z wcześniejszego okresu pisania - kiedy to często zdarzało mi się, że wpadłem na świetne rozwiązanie fabularne bądź znakomity, pasujący do sytuacji bon mot, a potem za cholerę nie mogłem go sobie przypomnieć.

 
Ja jeszcze dodam, żeby zapisywać ciekawe rozmowy i fajne powiedzonka. Żeby posłuchać, jak ludzie rozmawiają i przerobić to na dialogi.
Edytowano przez Grentonumanuma
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Nie napisałem, że w ogóle nie wymaga kreatywności, ale że nie wymaga jej aż tyle co pisanie fanfika od zera

 

Co nie zmienia faktu, że pisanie fanfika od zera jest łatwiejsze od tłumaczenia. Głównym powodem jest to, iż w swoim fanfiku możesz swobodnie pisać w swoim naturalnym stylu, a w tłumaczeniu musisz jednak dostosować się do tego jak pisze autor - wleźć w jego skórę, metaforycznie rzecz ujmując. Bywa to... strasznie irytujące i wymaga sporych zasobów kreatywności. Przynajmniej ja tak mam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co nie zmienia faktu, że pisanie fanfika od zera jest łatwiejsze od tłumaczenia. Głównym powodem jest to, iż w swoim fanfiku możesz swobodnie pisać w swoim naturalnym stylu, a w tłumaczeniu musisz jednak dostosować się do tego jak pisze autor - wleźć w jego skórę, metaforycznie rzecz ujmując. Bywa to... strasznie irytujące i wymaga sporych zasobów kreatywności. Przynajmniej ja tak mam.

 

Według mnie zależy to bardziej od doświadczenia i idącego z nim wyczucia, niż kreatywności. Pisanie czegoś od zera to praca kreatywna, tłumaczenie to mimo wszystko odtwórsto, choć czasem trzeba się nagimnastykować, żeby przetłumaczyć np. grę słów. Ale jak to z opiniami, tak jak z tyłkiem, każdy ma własny ;]

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako osoba wykształcona w tym kierunku z całą pewnością wiesz o czym mówisz :D Jednak z punktu widzenia tłumacza-amatora, to sporo kreatywności jest potrzebne żeby rzecz przełożyć dobrze. A pisanie? Owszem trzeba w nim kreatywności, ale tak naprawdę najtrudniejsza jego część sprowadza się do posiadania pomysłu - potem trzeba tylko poukładać odpowiednio słowa. Nie twierdzę, iż jest to łatwe, ale w moim odczuciu jednak łatwiejsze niż wcielanie się w autora i przekładanie słów jego stylem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@$84

Na tłumaczeniach chu :yay: się znam, ale przyczepię się (oczywiście w celu podtrzymania tematu :D) do jednego: że wg Ciebie najtrudniejsze jest posiadanie pomysłu. Oczywiście może tak być u Ciebie, ale jeśli chodzi o mnie to właśnie pomysł jest najprostszą częścią stworzenia fanfika, rzekłbym banalną. Dopiero zmienić ten pomysł w dobre opowiadanie jest trudne. A w zasadzie najtrudniej jest zacząć, potem może przyjść samo :)

Możemy połączyć siły - ja Ci dam gotowe pomysły/projekty a Ty zrobisz z tego opowiadania :lol:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako osoba wykształcona w tym kierunku z całą pewnością wiesz o czym mówisz :D Jednak z punktu widzenia tłumacza-amatora, to sporo kreatywności jest potrzebne żeby rzecz przełożyć dobrze. A pisanie? Owszem trzeba w nim kreatywności, ale tak naprawdę najtrudniejsza jego część sprowadza się do posiadania pomysłu - potem trzeba tylko poukładać odpowiednio słowa. Nie twierdzę, iż jest to łatwe, ale w moim odczuciu jednak łatwiejsze niż wcielanie się w autora i przekładanie słów jego stylem.

 

Hmm moim zdaniem to właśnie "posiadanie pomysłu" podpada pod "kreatywność", ale ja się nie znam ;p

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Możemy połączyć siły - ja Ci dam gotowe pomysły/projekty a Ty zrobisz z tego opowiadania

 

Całkiem zabawna propozycja, ale nie wypaliłaby przez moje podejście do collabów :D

 

 


Hmm moim zdaniem to właśnie "posiadanie pomysłu" podpada pod "kreatywność", ale ja się nie znam ;p

 

Pewnie że podpada. Dlatego też napisałem, iż rzeczony pomysł czyli kreatywność to rzecz najtrudniejsza - jak go masz idzie z górki, jak go nie masz to nic nie napiszesz :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


kreatywność to rzecz najtrudniejsza - jak go masz idzie z górki, jak go nie masz to nic nie napiszesz

 

Czy ja wiem... trudniej jest zaprząc tę wenę do pracy xD Bo wymyślić się coś zawsze wymyśli, a z weną do pisania bywa już różnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety bardzo często zrzuca się winę na wenę, gdy tak naprawdę się komuś nie chce z lenistwa. Powieści to nie wiersz, powstały pod wpływem nagłej iluminacji, tylko ciężka przeprawa. Wena nie przyjdzie do każdego i nie w każdej sytuacji. Trzeba jeszcze jej dać szanse, żeby w ogóle mogła zaistnieć. Z nieba nikomu to nie spadnie.

 

Jednak dodam, że jedną z cech pisarza, jest właśnie kreatywność. Z tego co ja tu widzę, bardzo wiele osób, prawdopodobnie ma tą cechę. Już sam fakt, że można o was usłyszeć i każdy jest inny. To się chwali. A kreatywność i posiadanie pomysłów jest oknem na możliwość powstawania kolejnych dzieł. To jest ten pierwszy krok, aby stać się mistrzem. To nas wszystkich przybliża do celu.

 

Ale pytanie: czy kreatywność trzeba mieć od urodzenia we krwi? Czy może jednak istnieje możliwość nabycia tej cechy "sztucznie"? Nigdy się jeszcze nad tym nie zastanawiałem. Może jakieś sugestie? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kreatywność? A co to?

Czasem po prostu mnie natchnie - zazwyczaj w środku nocy. Mam na coś pomysł, uporządkuję i muszę spisać. Ale to tylko główna oś, całą resztę trzeba potem wykuć, jak jakieś rzemiosło.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kreatywność? A co to?

 

Zdolność do tworzenia czegoś nowego :P Jedna z cech pisarza, z której korzystasz. Ale masz racje, że tym natchnieniem jest tylko oś. Bardzo cieniutka. Resztę trzeba dopracować. 

Edytowano przez Grentonumanuma
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

„Kreatywność” to po prostu modne ostatnio określenie na „pomysłowość” ;) A dzięki temu, że mam mamuśkę w poradni, wiem, że owszem, ludzie posiadają tę cechę w różnym stopniu, i tak, da się ją ćwiczyć. Wystarczy wpisać w google „ćwiczenie twórczego myślenia”, żeby zobaczyć, w jaki sposób.

Co zaś do głównego tematu rozważań, Ameryki nie odkryję, jeśli powiem, że fanfik składa się z dwóch składowych: pomysłu i realizacji. Pisarze, nawet hobbystyczni, mogą mieć problemy z pomysłami na początku działalności, ale po pewnym czasie... jak napisał John Steinbeck: „Pomysły są jak króliki. Dostajesz dwa i uczysz się. jak sobie z nimi radzić. a niedługo potem masz ich tuzin”.

A realizacja? To długie miesiące mozolnego wklepywania pomysłów, które przyszły do głowy w kilka sekund. To przeglądanie tekstu w nieskończoność, zastanawiając się, czy to albo tamto zdanie nie zabrzmiałoby lepiej, gdyby zrobić je trochę inaczej. To ciągłe wczuwanie się w kilka postaci naraz, to zastanawianie się, na przykład, czy Rainbow Dash, zaproszona przez Big Maca na randkę, mogłaby powiedzieć „Wal się, ziemniaku” i odlecieć z Soarinem (albo z Cloud Kicker). A także jak by na to zareagował Big Mac.

To wreszcie ciągłe zmiany opinii odnośnie swojego dzieła, od „jestem genialny, właśnie napisałem arcydzieło” do „to się nadaje tylko do windowsowego kosza”. I śledzenie sceny fanfikowej jako całości, żeby sprawdzić, czy się nie popadło w banały oraz czy czasem ktoś inny nie miał wcześniej takiego samego pomysłu, a jeśli tak, to w jaki sposób się od niego odróżnić na tyle, żeby nasza praca nie była całkowicie zbędna.

Więc jeśli ktoś pyta, czy trudniejszy jest według mnie pomysł, czy realizacja... taaaa.

A czy tłumaczenie jest trudne?

Tak się składa, że właśnie postanowiłem sobie trochę potłumaczyć, i stwierdzam, że dużo zależy od samego opowiadania. Jeśli narracja jest spokojna i napisana zwyczajnym językiem, to nie ma problemów. Ale jeśli opowiadanie ma specyficzny styl, jedyny w swoim rodzaju... ałć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


To ciągłe wczuwanie się w kilka postaci naraz, to zastanawianie się, na przykład, czy Rainbow Dash, zaproszona przez Big Maca na randkę, mogłaby powiedzieć „Wal się, ziemniaku” i odlecieć z Soarinem (albo z Cloud Kicker). A także jak by na to zareagował Big Mac.

 

To mało prawdopodobne. Nie wiem jak bardzo zdesperowany miałby być Mac. Ale wiem, że nie o to Ci chodzi. :D No proszę, już się kreatywności włącza. Być może ktoś, kto przegląda ten temat, będzie w stanie to jakoś sprytnie wykorzystać :P I powstanie wreszcie udany, polski romans. ;) Wszystko może się zdarzyć. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak słyszę zwrot polski romans zaraz przed oczami zaczynają migać mi urywki ze wspaniałych, polskich wpółczesnych komedii romantycznych.

Lily_the_horror-n1298395100102.png

 

Jak to wygląda na scenie pisarskiej mlp nie chcę nawet wiedzieć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie pisanie romansu/shippingu dla samego romansu/shippingu jest dośc bezcelowe, bo takich fików jest jakiś pierdyliard i zaledwie niewielki ich procent/promil jest dobry. Natomiast wątek romansowy będący elementem większego fika, obojętne, przygodowego, slice of life, itd. potrafi być naprawdę świetny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To z kreatywnością to był rodzaj żartu... Po prostu wiem, że nie trzeba być kreatywnym aby pisać. Pomysły są wszędzie. Trzeba tylko ruszyć zady i je realizować.

 

A co do romansów... ZŁO. A poważnie - czytałam też dobre, ale to były wyjątki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Jak dla mnie pisanie romansu/shippingu dla samego romansu/shippingu jest dośc bezcelowe, bo takich fików jest jakiś pierdyliard i zaledwie niewielki ich procent/promil jest dobry. Natomiast wątek romansowy będący elementem większego fika, obojętne, przygodowego, slice of life, itd. potrafi być naprawdę świetny.

 

Otóż to. Czasami nawet bywa tak, że mnie w danej powieści trzyma tylko wątek miłosny. Mam to gdzieś czy są na wojnie, czy więzieniu, ja chce tylko wiedzieć, jak to się dalej potoczy. :D



Pomysły są wszędzie. Trzeba tylko ruszyć zady i je realizować.

 

Są wszędzie, ale nie zawsze je dostrzegamy. Są ludzie, którzy mają w tym problem. To, że Ty nie masz takiego problemu, to się bardzo cieszę, jednak nie wszyscy tak mają.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...