Skocz do zawartości

Stowarzyszenie Żyjących Piszących - dyskusje ogólne o pisaniu/tłumaczeniu.


Dolar84

Recommended Posts

[i brak poczucia humoru, ale to kwestia dyskusyjna :v ]

 

 

Ok, ok... Zrozumiałem. Dodałem sobie w opisie w sygnaturze, że nie mam zarówno wykształcenia, jak i poczucia humoru. Teraz będzie jasne, że moja obecność w temacie z fanfikami symbolizuje wyłącznie smutek i zwątpienie.

 

A teraz jeszcze coś, o czym powinienem wspomnieć. Pod koniec prezentacji wygłoszonej w Krakowie i Gdańsku podawałem pod koniec zbiór pozycji, na które uczestnicy mogliby zwrócić uwagę. Być może spośród tej listy są pozycje, o których istnieniu cześć z was nie wiedziała (a może i ja coś przeoczyłem?)

 

- seria "Sekrety wieży zegarowej" Albericha (Manezette),

- seria "Cahan bawi i uczy" (Brohoof 4/23 oraz 5/24),

- "Mamusia mnie zostawiła" Madelaine (Manezette #5),

- temat "Stowarzyszenie Żyjących Piszących" na MLPPolska,

- "Jak pisać? Jak komentować?" na blogu FGE,

- "Jak pisać po angielsku" Verlaxa na FGE oraz MLPPolska

- Porady techniczne Decadeda na MLPPolska

- (dałbym coś swojego, ale jeszcze pomyślicie, że się reklamuję :v ).

 

Pozdrawiam

 

EDIT: poprawione

Edytowano przez Mordecz
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozdrawiam

 

Popraw obrazek, bo wywala "zakaz hotlinkowania, Mordecz.

 

Oraz, dla różnorodności, kilka ff-ków napisanych w uniwersum seriali "Futurama" oraz "The Simpsons"  (moja dawna miłość, wyparta przez kuce)

 

No proszę, kto by pomyślał.

Edytowano przez Niklas
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krótka piłka - dlaczego tyle osób zakazuje mi analizować FF biorąc jako przykłady porównawcze "prawdziwe" książki?

 

Czytam ten temat i nie pojmuję, dlaczego wszyscy jak jeden mąż myślą i piszą o porównaniu negatywnym.

 

 

Nie ten poziom, nie ta liga, więc po co? Takie porównywanie jest po prostu absolutnie niemiarodajne. Też mógłbym porównać dowolnego fanfika do jakiegoś wielkie dzieła literatury i w niemal każdym przypadku wyszłoby, że opowiadanie jest słabe, miałkie i nic niewarte. A jaki w tym sens?

 

 

 

Bo to zdyskredytuje ich ukochanego fanficzka.

 

Nie będę tu dowodzić, że fanfiction pisane zwykle przez amatorów zakochanych w danym uniwersum jest lepsze niż „prawdziwe” publikacje książkowe, bo to nieprawda (chociaż jest parę chlubnych wyjątków, nie ma to tamto), ALE uważam, że trafne porównanie do jakiegoś cenionego dzieła literackiego potrafi dać autorowi więcej niż tysiąc komentarzy „fajne, pisz dalej”. Mówię wyłącznie o porównaniach pozytywnych: Ta postać kojarzy mi się ze świetnym bohaterem z „X”. Ten fragment jest tak dopracowany, jakby pisał go Y. Idealny opis walki w rozdziale siódmym, zupełnie jak w Sadze Z. Zbudowałeś cudowną atmosferę, zupełnie jakbym czytał cykl „Q” autorstwa znanego na całym świecie A.

Porównanie całego fika może rzeczywiście nie ma większego sensu, szczególnie jeśli owy fik nie jest zbyt dobry, ale na bogów, w prawie każdym dziele da się znaleźć coś, co jest fajne. A skoro już to jest, choćby było nie wiem jak malutkie, to czemu nie zaznaczyć, nie przyrównać, nie zrobić autorowi przyjemności? Jeśli mamy szansę sprawić mu radość, to niech wie, co mu wychodzi. Jak napisał Irwin: autor musi wiedzieć, co mu idzie, a nad czym musi pracować.

 

 

Chodzi mi o przykłady - jeśli chce się wskazać autorowi przykład jakiegoś środka stylistycznego bądź chwytu literackiego, który znacząco poprawiłby jakość jego dzieła, trudno to zrobić bez powołania się na jakiś przykład jego prawidłowego użycia.

 

Mniej więcej to, co napisałam wyżej, tylko w drugą stronę :D.

 

 

Mam albowiem wrażenie, że jeśli ktoś naprawdę umie pisać na poziomie profesjonalnym, to zazwyczaj stara się na tym zarobić - co jest raczej trudne, jeśli wykorzystuje się postaci chronione międzynarodowym prawem autorskim.

 

Zaręczam, że często ktoś, kto kompletnie nie umie pisać, również próbuje na tym zarobić xD. I, co tak tragiczne, że aż komiczne, zwykle mu się to udaje. A fiki ludzie piszą po to, żeby mieć odzew – jak nie ma się szans na zarobek, to chociaż popularność niech będzie zyskiem z wielogodzinnej pracy. W „normalnych” warunkach (czytaj: wydam sobie książkę w własnym uniwersum) nawet to nie jest pewne.

 

 

A teraz wyobraź sobie, że ten nasz zmyślony świat dostaje do oceny jakiś urbanista i porównuje go z profesjonalnymi, tworzonymi przez zawodowców wizjami rozwoju miast. I oczywiście jedzie po nim z góry na dół.

 

Może go również dostać do oceny architekt albo stylistka wnętrz i zachwycić się kreatywnością i cudownym dziecięcym stylem :D.

 

 

 

Do czego dążę? Nauka opiera się na treningu, obserwacji i wymianie doświadczeń.

 

Nauka opiera się również – o czym wielu, WIELU nauczycieli zapomina – na prawieniu komplementów. Miażdżąca krytyka bez jakichkolwiek pozytywów w 90 procentach przypadków nie jest tym, co zmotywuje kogoś do pracy, wręcz przeciwnie – ów ktoś zamknie się, nie dopuszczając do siebie ani słowa więcej. Naturalny odruch obronny.

 

 

Czytając książki uczymy się płynności, ćwiczymy wyobraźnię i podpatrujemy fajne środki do swojego warsztatu.

 

Pod warunkiem, że czytamy je z rozsądkiem i własnym rozumem. Gdzieś tam wyżej wspomniałeś o kanonie lektur. Problem z nimi polega na tym, że w znacznej części one mają za zadanie przybliżyć nam daną epokę, a same w sobie wcale nie są wybitną literaturą.

 

Madeleine

 

PS

 

Oraz, dla różnorodności, kilka ff-ków napisanych w uniwersum seriali "Futurama" oraz "The Simpsons"  (moja dawna miłość, wyparta przez kuce)

 

„Futurama”!!! <3

 

PPS

Mordecz, nie obrażaj się. Wszyscy cię tu kochają <3.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Krótka piłka - dlaczego tyle osób zakazuje mi analizować FF biorąc jako przykłady porównawcze "prawdziwe" książki?

 

Zapytaj jedną z tych osób. Krótka piłka to krótka piłka. :P

 

Ale tak poza tym, to jeśli porównanie jest uzasadnione, to nie widzę problemu. Nie bójmy się "prawdziwych" książek. Znaczna część pisarzy, którzy teraz wydają "prawdziwe" książki, zaczynała od pisania ff, z jakiegoś uniwersum, które ich pociągało. Traktowali to jak ćwiczenie. Wyobraźcie sobie, że teraz także się to dzieje. Nadejdzie kolejna fala ludzi w naszym przedziale wiekowym, w której znajdą się podobne Sapkowskie, Kingi, Martiny, Nesby i inne. Każda epoka, każde pokolenie zawsze tam kogoś wybitnego miało. Wiem, że większa cześć ogólna ff to szumowiny niskiej jakości, ale zawsze znajdą się jakieś perełki. I to lepsze od "prawdziwych" książek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


A teraz wyobraź sobie, że ten nasz zmyślony świat dostaje do oceny jakiś urbanista i porównuje go z profesjonalnymi, tworzonymi przez zawodowców wizjami rozwoju miast. I oczywiście jedzie po nim z góry na dół.
Można, ale po co?

 

Tak się wtrącę - owszem, to nie ma sensu. Jednakże gdy autor uważa, że ten jego świat, z budkami dla psów na drzewie, z metro posiadającym sygnalizację świetlną jest dziełem na poziomie co najmniej światowym, to wtedy czuję się upoważniony do traktowania tego ff tak, jak jego autor. To znaczy jako dzieło "profesjonalne", gdzie mogę wytknąć to i owo, a także porównać je z innymi książkami.

 

I nie uważam to za coś złego, lepiej być porównywany z najlepszymi, niż z najgorszymi. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie uważam za rzecz złą porównywania fików do "profesjonalnych książek", ale...

1. Profesjonalni pisarze mają sztab profesjonalnych korektorów.

2. Inaczej traktuje się kogoś kto się pisać UCZY. Szczególnie bardzo, bardzo początkujących. Ktoś pisze swoje pierwsze opowiadanie, więc porównywanie teog do Mickiewicza, Tolkiena, innej cholery, której fanem jesteś, mija się z celem. Inaczej sprawa się ma przy tworach bardziej wyrobionych.

 

Spotkałam sporo fanfików, które były dużo lepsze od niejednej profesjonalnej książki, szczególnie takich spod szyldów "Harlequin", "Gorący romans z wampirem", "On mnie nie kocha", "Eragono Mary Sue"... Cóż, wiele książek, chociażby słynny "Harry Potter" zaczynały jako kompletnie amatorskie wypociny. Mało pisarzy to zawodowi pisarze, większość ma jeszcze jakąś inną pracę.

 

Swoją drogą, wiele arcydzieł literatury można tak nazwać tylko ze względu na czasy w jaki powstały. Weźmy się przypatrzmy takiemu "Władcy Pierścieni" z dzisiejszej perspektywy. Co widzimy?

+ Fajnie wykreowany, autorski świat, inspirowany kulturą celtycką [elfy były inspirowane Dziećmi Danu]

+ Niezłe opisy, ale nieco nudnawe.

- Płaskie postacie, wyraźny podział dobro zło.

- W gruncie rzeczy cienka fabuła i do tego przewidywalna.

- Idealne elfy kontra orkowie i samo zło.

I tak dalej.

Ta WIELKA książka nie jest wielka, bo jest wielka, tylko dlatego, że dzięki niej nastąpił przełom w fantastyce, to dzięki temu de facto powstała literatura fantasy.

 

Do czego zmierzam? Nie bójmy się powiedzieć, że król jest nagi! Miejmy własne zdanie. To chyba my lepiej wiemy co nam się podoba. Mnie nie obchodzi kto wielkim poetą był, ja oceniam twórczość. I staram się to robić w miarę możliwości obiektywnie. Ale jako czytelnik wiem co lubię, a co nie.

 

Przede wszystkim apeluję: gusta są różne. Czytałam wiele opowiadań, których szczerze nie lubię, a komentarze były nierzadko pozytywne. Dziwne? Nie. Trzeba nauczyć się rozróżniać "to jest dno" a "nie podoba mi się, bo nie moje klimaty".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swoją drogą, wiele arcydzieł literatury można tak nazwać tylko ze względu na czasy w jaki powstały. Weźmy się przypatrzmy takiemu "Władcy Pierścieni" z dzisiejszej perspektywy. Co widzimy?

 

No tak, trzeba przyznać, że trendy w literaturze się zmieniają. Wystarczy sięgnąć po literaturę, która powstawała, dajmy na to, 100 lat temu. To jednak jest tak, jak w recenzji.. hmm, np jakieś gry. Oceniamy ją po grafice, jaka wtedy była na ogół. Więc podawanie, że bohaterowie byli wtedy albo biali albo czarni jako wada, jest bez sensu, bo to jest pastwienie się nad tamtą wspaniałą sagą, kiedy taka moda panowała. Nie recenzujmy już tego dzieła, tylko dajmy mu spocząć w spokoju. Ta książka jest wielka, bo jest wielka. Zapisała się w historii i będzie tak trwać. 

 

Nawet dzisiaj porywa tysiące ludzi.

 

 

 

Nie bójmy się powiedzieć, że król jest nagi!

 

Czyżby ktoś tu coś o Tusku wspominał? Nieważne. To jest to, o czym ja mówiłem. Nie bójmy się książek wydawanych w empikach, tylko dlatego, że one wydawane w empikach. Cahan wyraźnie powiedziała i ja się pod tym podpisuje, Ci pisarze mają szereg korektorów, którzy im wyrzucą śmieci z ich powieści, zanim w ogóle je ktokolwiek zobaczy. Mają przecież znajomości, mogą poprosić o pomoc.

 

Dodam jeszcze, żeby nie ulegać różnym przekonaniom, jakie są czasem rozsiewane np "Czytaj grę o tron! Toż to najlepsza seria!" albo o Wiedźminie, jaki to on wspaniały. Nie krytykuje żadnej z tej serii. Bardzo je lubię. Ale takie sianie fanu o tych seria mnie osobiście tylko denerwuje i zniechęca. 

 

Ale ludzie, miejcie własne zdanie! Nie ulegajcie takim reklamą. Ogólnemu fanowi, jaki to się ożywia co jakiś czas. Nie idzie bezmyślnie jak owca z resztą bydła. Oceńcie szczerze daną pozycję, w zgodzie z własnym sumieniem. Nie kierujcie się tym, co jaką ma okładkę i co jak jest rozdmuchane. Czytajcie to tak, jakbyście nie znali autora. Wtedy będziecie naprawdę konkretnymi ludźmi, którzy posiadają własne stanowisko i się jego trzymają. Będą oczywiście otwartymi na nowe doświadczenia i racjonalne argumenty. Według mnie to jest dobry sposób na książki i bardzo trudno go komukolwiek obalić. Ale oczywiście każdy może oceniać i robić jak chce. :)

Edytowano przez Grentonumanuma
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyżby ktoś tu coś o Tusku wspominał?

 

Bardzo was proszę, zewsząd zalewa mnie to szambo zwane polską polityką,  gdzie nie spojrzę to korwin, taśmy czy inna klauzla sumienia, niech chociaż kuce i rzeczy z nimi związane pozostaną od nich wolne :fluttercry2: :fluttercry2: :fluttercry2: Inaczej do reszty zwariuję :fluttersad: :fluttersad: :fluttersad:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Napisano 19 minut temu
Grentonumanuma, dnia 15 Lip 2014 - 12:04 AM, napisał:
Czyżby ktoś tu coś o Tusku wspominał?
 
Bardzo was proszę, zewsząd zalewa mnie to szambo zwane polską polityką,  gdzie nie spojrzę to korwin, taśmy czy inna klauzla sumienia, niech chociaż kuce i rzeczy z nimi związane pozostaną od nich wolne Inaczej do reszty zwariuję

 


Następny post od kogokolwiek o treściach politycznych skończy się tak, że go usunę a piszący dostanie warna. To nie miejsce na tego typu dyskusje

 

W całości przepraszam za takie naruszenie. Jednak według mnie nie jest to żadna treści polityczna, tylko wspomnienie nazwiska naszego premiera. Proszę się nie bać. Kuce pozostaną czyste. :)

 

Natomiast jestem ciekawy waszego zdania co do sposobów pisania!

 

Słyszało się to już o różnych rytuałach, jakie posiadają przeróżni autorzy. Na przykład wyczytałem gdzieś, że Stephen King pisał niektóre swoje książki pod wpływem amfetaminy i nie pamięta ich procesu tworzenia.

 

 A teraz: Czy sposób "jedna strona dziennie" jest skuteczny? Teoretycznie idąc tą metodą po roku mielibyśmy już 365 stron, a co cztery lata o jedną więcej, tak w bonusie... Co o tym sądzicie? A jakie są wasze sposoby na pisanie? Jak u was to wygląda? Czy jest coś w tym dla was niezwykłego?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W całości przepraszam za takie naruszenie. Jednak według mnie nie jest to żadna treści polityczna, tylko wspomnienie nazwiska naszego premiera. Proszę się nie bać. Kuce pozostaną czyste.

 

Chodzi po prostu o uniknięcie efektu domina.

 

_________

(przejście do pytania)

Według mnie każdy ma swoje podejście do tego zagadnienia. Osobiście jestem przeciwnikiem strategii jednej strony, ze względu na nakładanie na siebie sztucznego przymusu, który zazwyczaj skutkuje produkcją tandety. Dobrze jest napisać coś "pod wpływem", a jeszcze lepiej potem na trzeźwo poprawić. "Wpływ" to niekoniecznie nielegalna, trująca używka - może to być równie dobrze fascynacja innym dziełem sztuki, zachowaniem społecznym, obserwacją, widokiem ładnej dziewczyny, słowem: inspiracja. Lepiej pominę te najbardziej skrajne przypadki, kiedy to pisarz zamordował brutalnie swoją partnerkę tylko po to, by jak najwierniej opisać taki przypadek w swojej powieści - takich metod nie polecam.

 

Z racji tego, że produkuję duże ilości tekstu w różnych dziedzinach literatury (ich jakość to kwestia dyskusyjna :rainderp:) nie mogę wymienić najlepszej metody. Według mnie warto pisać wtedy, kiedy sprawia nam to przyjemność (niehedonistyczną), a nie jest efektem przymusu. Bywają dni, że z racji na nawał obowiązków nie możemy sobie pozwolić nawet na lekturę. Czy wtedy też powinniśmy pisać tę symboliczną "jedną stronę", aby tylko spełnić na odczepnego swoją powinność? Raczej nie. Nie zapominajmy o przypadkach, kiedy to pisarze potrzebowali całego życia do napisania dzieła godnego publikacji.

 

Pozdrawiam

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też nie lubię metody "jednej strony" i to nie dlatego, że piszę na telefonie, gdzie nie mam podziału na strony :lol: Piszę kiedy mam czas i przede wszystkim chęć. Bo takie "przydałoby się coś napisać" zazwyczaj kończy się czymś kiepskim... Niestety, wenę ciężko złapać, ale czasami warto na nią zaczekać :rdblink:

A co do "wpływu" - ja na przykład zawsze muszę pisać mając wetknięte w uszy słuchawki i słuchać muzyki. Najlepiej jakiejś ciężkiej :rainderp:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmuszanie się do pisania rzadko wychodzi na dobre, bo a) wcale nie tak łatwo jest napisać stronę porządnego tekstu, b) coś pisanego na siłę będzie wymagało mnóstwa poprawek albo wręcz napisania od nowa. Ja piszę jak akurat mam wenę, czasem jest ledwie kilka linijek przed snem, lecz często takie małe, na szybko pisane kawałki okazują się najlepszymi fragmentami rozdziału :ajawesome:

 

Tłumaczenia to inna sprawa, można by je wziąć w karby jakiegoś reżimu roboczego, jako że nie wymagają one aż takiej kreatywności jak pisanie fików. Wszystko zależy od tego, czy ktoś jest w stanie ten reżim utrzymać (mnie zazwyczaj się nie udaje bo jestem parszywym leniem).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Osobiście jestem przeciwnikiem strategii jednej strony, ze względu na nakładanie na siebie sztucznego przymusu, który zazwyczaj skutkuje produkcją tandety.

 

Gdy się dowiedziałem o tej "metodzie" już po 10 minutach wyszło na jaw, że coś z tą stroną dziennie jest nie tak. No bo różne się dzieją rzeczy w życiu, gdzie nie jesteśmy w stanie nic napisać, albo nie mamy do tego głowy. I jest, jak tu koledzy napisali powyżej. Ale jest jeden plus tej strategi, jeśli się będzie miało trochę szczęścia. Systematyczność. A przynajmniej cały czas myślimy o naszej powieści. No i narzuca jakąś dyscyplinę. Bo pisanie, to przede wszystkim praca.

 

Geniusz to wynik 1% natchnienia i 99% wypocenia. Jak mawiał Thomas Alva Edison. 

 

Jednak jestem pewien, że znikoma ilość ludzi korzysta z tej metody. Stephen King w dobre dni pisał ponad 10 stron.

 

A mam pytanie, ile czasu spędzacie nad tworzeniem i szlifowaniem waszych ff? A może znacie sposoby, aby zaoszczędzić co nie co czasu i przyspieszyć ten proces?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, może i metoda jednej strony najlepsza nie jest, ale z drugiej strony bywają pewne straszne typy ludzi (sam do nich należę, niestety), co to bez karabinu przyłożonego do pleców nie zrobią niczego porządnego. Nie chodzi tu nawet o sam przymus, tylko o dostarczenie sobie motywacji (365 stron w rok - to już coś, każdy spec od reklamy ci powie, że ludzie lubią takie duże liczby), jeśli inne źródła powoli zaczynają wysychać, a wiadomo, wena kapryśną panią jest. Nie sądzę, iż taki zabieg od razu skazuje pisane dzieło na tandetę, choć ryzyko jest duże. Wszystko zależy od piszącego.

 

Mi, osobiście, jak zresztą wspomniałem wyżej, pisanie wcale nie przychodzi jakoś szczególnie łatwo. Poza punktem zapalnym w postaci weny, która zmusza mnie do zapoczątkowania jakiegoś pomysłu, dalej są już tylko pot, krew i pączki.

Same źródła natchnienia mam różne: obejrzenie jakiejś animacji na YT, przeczytanie dobrej książki, kiepskiej książki, kiepskiego filmu (niczym pewien pan z popularnego teleturnieju), czytanie fanfikcji innych, posłuchanie jakiegoś utworu...

 

Inna sprawa, iż często "natycha" mnie po nocach, w porze, gdy normalni ludzie dawno już śpią. Gdy jednak postanowię owo natychnięcie zignorować i przehandlować na bycie wypoczętym rano, często zapominam, co to za genialny, wstrząsający światem w posadach, pomysł miałem w nocy. Mózgu, niech cię licho. :rarirage:

 

Często w braku weny pomaga mi przeczytanie tego (nawet po kilka razy), co dotychczas wysmoliłem. Poza tym wyłapuję wtedy dużo błędów i dziwnie zbudowanych zdań. Pomaga mi to też wczuć się w tekst, do którego przez długi czas nie wracałem z powodów lenistwa różnych. Polecam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Inna sprawa, iż często "natycha" mnie po nocach, w porze, gdy normalni ludzie dawno już śpią.

 

To jest to! Mam dokładnie tak samo! XD Zawsze w nocy mnie bierze. Ale na szczęście jestem w stanie przykuć się do krzesła i pisać w nocy.

 

 

 

Często w braku weny pomaga mi przeczytanie tego (nawet po kilka razy), co dotychczas wysmoliłem. Poza tym wyłapuję wtedy dużo błędów i dziwnie zbudowanych zdań. Pomaga mi to też wczuć się w tekst, do którego przez długi czas nie wracałem z powodów lenistwa różnych. Polecam.

 

Co to braku weny, to dobrze jest sobie rozplanować działania. Wiadomo, jak to jest. Blokada. I nie można ruszyć dalej. Trzeba sobie wtedy wytłumaczyć, co się chce napisać. Tak po prostu, co ja widzę dalej. Ja tak robię. Wtedy ludzie się dziwią, że gadam sam do siebie. XD Ale to przynajmniej działa. 

Edytowano przez Grentonumanuma
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Inna sprawa, iż często "natycha" mnie po nocach, w porze, gdy normalni ludzie dawno już śpią.

 

Czyli nie jestem jedyny :yay: Z tym, że 99% tego co piszę powstaje właśnie w nocy (oczywiście kosztem niewyspania).

 

 

 

A mam pytanie, ile czasu spędzacie nad tworzeniem i szlifowaniem waszych ff? A może znacie sposoby, aby zaoszczędzić co nie co czasu i przyspieszyć ten proces?

Nad tworzeniem... różnie bywa :lol: Szlifowaniem... Hm... Moje szlifowanie ogranicza się do przerzucenia tekstu z telefonu na komputer i dodanie "enterów" oraz akapitów. Wolę swojego tekstu nie czytać, bo zawsze wydaje mi się, że jest do d... i mam ochotę go wy :yay: bać w kosmos... Dopiero po naprawdę długim czasie zmuszam się do przeczytania, co sam nabazgrałem. I albo jestem zadowolony, albo się załamuję.

Edytowano przez Foley
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nad tworzeniem... różnie bywa :lol: Szlifowaniem... Hm... Moje szlifowanie ogranicza się do przerzucenia tekstu z telefonu na komputer i dodanie "enterów" oraz akapitów. Wolę swojego tekstu nie czytać, bo zawsze wydaje mi się, że jest do d... i mam ochotę go wy :yay: bać w kosmos... Dopiero po naprawdę długim czasie zmuszam się do przeczytania, co sam nabazgrałem. I albo jestem zadowolony, albo się załamuję.

Hue. 99% mojej twórczości ta właśnie skończyło, bo przeczytałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mam pytanie, ile czasu spędzacie nad tworzeniem i szlifowaniem waszych ff? A może znacie sposoby, aby zaoszczędzić co nie co czasu i przyspieszyć ten proces?

 

Ten proces nigdy sięnie kończy. Do dziś wracam do starych plików z tekstami i dokonuję poprawek, słowo tu, przecinek tam. Pisarz nigdy nie jest do końca zadowolony ze swojego dzieła. Bułchakow na przykład dyktował żonie poprawki do "Mistrza i Małgorzaty kiedy leżał już na łożu śmierci.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Ten proces nigdy sięnie kończy. Do dziś wracam do starych plików z tekstami i dokonuję poprawek, słowo tu, przecinek tam. Pisarz nigdy nie jest do końca zadowolony ze swojego dzieła. Bułchakow na przykład dyktował żonie poprawki do "Mistrza i Małgorzaty kiedy leżał już na łożu śmierci.

 

Uczymy się całe życie. Zawsze można coś poprawić, bo zawsze może być lepiej. Jednak kiedyś trzeba wypuścić swoje dzieci spod edytora tekstowego.

 

Ale wielu ludzi narzeka na brak czasu, przy pisaniu. Czy znacie jakieś sposoby, aby zredukować ten problem, przynajmniej częściowo?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Ale wielu ludzi narzeka na brak czasu, przy pisaniu. Czy znacie jakieś sposoby, aby zredukować ten problem, przynajmniej częściowo?

 

Też na niego narzekam ;) Jak sobie z tym radzę? To proste - mniej śpię :dunno: Dzięki temu mam w nocy czas na pisanie :lol: Ale na dłuższą metę nie polecam :ajsleepy:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Tłumaczenia to inna sprawa, można by je wziąć w karby jakiegoś reżimu roboczego, jako że nie wymagają one aż takiej kreatywności jak pisanie fików.

Trzymajcie mnie, bo mu przywalę :P

 

Sam kiedyś korzystałem przy tłumaczeniu z metody 1 strony dziennie (no, w moim wypadku były to średnio 3), ale w metodzie tej przeszkadza cholernie ta prozaiczna rzecz zwana życiem. Wyjedź na dwa dni, gdzie nie masz dostępu do kompa, a już cały skrupulatnie wypracowany plan idzie się golić, bo nastąpiła przerwa. Człowiek ponoć potrzebuje powtarzać coś przez 21 dni, aby weszło mu to w nawyk "automatyczny". 2-3 dni przerwy potrafią skutecznie to rozwalić i całe wyrabianie sobie takiego nawyku trzeba zacząć od nowa.

 


Do dziś wracam do starych plików z tekstami i dokonuję poprawek, słowo tu, przecinek tam. Pisarz nigdy nie jest do końca zadowolony ze swojego dzieła.

Tak bardzo prawda. A jak człowiek patrzy na teksty, które przełożył np. rok temu, to się za głowę chwyta, jak mógł taką szmirę wypuścić na świat :pinkieo:

 


Czy znacie jakieś sposoby, aby zredukować ten problem, przynajmniej częściowo?

Gdzieś już to pisałem - obowiązkowa kartka papieru i długopis noszone wszędzie, aby zapisać wszystko, co ci przyjdzie nagle do głowy. I choć metoda pisania "na nawyk" ma swoje wady, będę jej bronił pod tym względem, że dobrze jest sobie znaleźć godzinę, o której najlepiej się pisze/tłumaczy i starać się tak układać, dzień, aby mieć ją wolną na właśnie to. U mnie to zwykle bywa 6 rano :confused:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...