Skocz do zawartości

Stowarzyszenie Żyjących Piszących - dyskusje ogólne o pisaniu/tłumaczeniu.


Dolar84

Recommended Posts

Jasne, dobra rada może przyjść od każdego.

Ale przyznasz mi rację, że osoba obyta z pisarstwem zazwyczaj udzieli pomocy trafniejszej.

 

Widziałam wiele tekstów jakości BARDZO wątpliwej, które zdobyły masę psychofanów. I próba wytłumaczenia im czegokolwiek od "nie tak zapisuje się dialogi", przez "10 stron samego dialogu, może jakiś opis by się przydał? Albo inny "przerywnik dialogowy"", po "ta akcja dzieje się zdecydowanie za szybko" [opko wygląda jak streszczenie], kończyła się  fiaskiem. To akurat nie o bronies, którzy zazwyczaj przyjmowali do wiadomości wiadro zimnej wody.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widziałam wiele tekstów jakości BARDZO wątpliwej, które zdobyły masę psychofanów. I próba wytłumaczenia im czegokolwiek od "nie tak zapisuje się dialogi", przez "10 stron samego dialogu, może jakiś opis by się przydał? Albo inny "przerywnik dialogowy"", po "ta akcja dzieje się zdecydowanie za szybko" [opko wygląda jak streszczenie], kończyła się  fiaskiem. To akurat nie o bronies, którzy zazwyczaj przyjmowali do wiadomości wiadro zimnej wody.

 

Jedziemy na dwa fronty XD Wiesz o co chodzi, skacze pomiędzy tematami i raz piszę tam, a raz tu i jeszcze gdzie indziej. I jeszcze w dokumencie.

 

Co do posta. Dlatego właśnie użyłem wyrażenia "głupek", a raczej powinienem użyć "uparciuch". Każdy boi się przyznać do porażki, dlatego nie potrafią spuścić głowy z pokorą. Ale mi chodziło przede wszystkim o to, żeby nie zamykać się na takich ludzi, tylko starać się im pomóc. Żeby nie patrzyć na nich z góry, bo skoro piszą źle, to już nic dobrego nie wymyślą. Nie, to jest złe podejście. Każdy może wpaść na coś błyskotliwego.

 

Ale przyznasz mi rację, że osoba obyta z pisarstwem zazwyczaj udzieli pomocy trafniejszej.

 

Przyznaję rację. :)

Edytowano przez Grentonumanuma
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raczej staram się pomóc i choć jestem kłótliwa [lubię burzliwą wymianę argumentów], uparta oraz złośliwa, to krytycznych komentarzy nie piszę, bo lubię [szczerze - zazwyczaj mi się nie chce nawet], ale dlatego, że uważam, iż mogę w ten sposób komuś pomóc. I jeśli ta osoba okaże się ogarnięta i będzie z nią można dialog prowadzić to tą pomoc zawsze otrzyma [chyba, że akurat nie mam czasu].

Ale widziałam przypadki przekonane o własnym geniuszu, które pisały tak, że litość brała. I to nie to, iż pisać nie potrafili mnie przerażała, ino niechęć do jakiejkolwiek poprawy.

 

Swoją drogą - fajnie się z Tobą dyskutuje :fluttershy4:

Edytowano przez Cahan
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Raczej staram się pomóc i choć jestem kłótliwa [lubię burzliwą wymianę argumentów], uparta oraz złośliwa, to krytycznych komentarzy nie piszę, bo lubię [szczerze - zazwyczaj mi się nie chce nawet], ale dlatego, że uważam, iż mogę w ten sposób komuś pomóc. I jeśli ta osoba okaże się ogarnięta i będzie z nią można dialog prowadzić to tą pomoc zawsze otrzyma [chyba, że akurat nie mam czasu].
Ale widziałam przypadki przekonane o własnym geniuszu, które pisały tak, że litość brała. I to nie to, iż pisać nie potrafili mnie przerażała, ino niechęć do jakiejkolwiek poprawy.
 

 

To bardzo dobrze, tego się trzymaj. Dzięki temu jesteś dobrym człowiekiem. ;) Mimo iż lubię Wojciecha Cejrowskiego, to nie zgadzam się że "z idiotami się nie rozmawia, tylko gasi". To złe podejście. Każdy jest człowiekiem i może się wypowiedzieć.

 


Swoją drogą - fajnie się z Tobą dyskutuje

 

Aż się rozpromieniłem! Dziękuje. Z Tobą także fajnie się rozmawia. :D 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Ile potrafi trwać blokada twórcza na czytanie&pisanie?

Prześlij mi na konto 1337 złotych to zobaczę, co da się z tym zrobić.

 

Powiedz sobie co chcesz napisać i to napisz.

 

Uwaga, panie i panowie, odnaleźliśmy właśnie rozwiązanie wszystkich światowych problemów. Nastaje nowa era "chcieć to móc". Radujmy się, bowiem odkryta została przed nami recepta na cud!

 

Sorry, ale nie mogłem się powstrzymać.

:v

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasem po prostu słowa się nie składają w całość, nie ważne, ile się nad nimi siedzi. Może to trwać tydzień, może to trwać pół roku. Nie wiem, jak sobie z tym radzić, gdybym wiedział to już dawno był napisał pierdyliard rzeczy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Uwaga, panie i panowie, odnaleźliśmy właśnie rozwiązanie wszystkich światowych problemów. Nastaje nowa era "chcieć to móc". Radujmy się, bowiem odkryta została przed nami recepta na cud!

 

Chodzi Ci o coś? Dla chcącego, nic trudnego. Jeśli się wie, co się chce napisać, to trzeba to po prostu napisać. Albo przemyśleć jeszcze raz, jak się nie jest pewnym. Niektórzy nawet wyrzucają całe rozdziały po kilka razy i piszą je wielokrotnie od nowa. Ale nie stoją w miejscu, bo mają blokadę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Chodzi Ci o coś? Dla chcącego, nic trudnego. Jeśli się wie, co się chce napisać, to trzeba to po prostu napisać. Albo przemyśleć jeszcze raz, jak się nie jest pewnym.

 

Mnie się wydawało, że tzw. blokada pisarska polega na tym właśnie, że nie wie się, co napisać - pisarz utknął w jakimś miejscu i nie wie co dalej, ewentualnie nie ma pomysłów na nowe historie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Mnie się wydawało, że tzw. blokada pisarska polega na tym właśnie, że nie wie się, co napisać - pisarz utknął w jakimś miejscu i nie wie co dalej, ewentualnie nie ma pomysłów na nowe historie.

 

Jak dla mnie jest to, jak się wie co będzie dalej, ale jakoś nie może z siebie nic wykrzesać. Brak pomysłów, to już tak bardziej do tej "weny" był zaliczył.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za wikipedią:

"Writer's block is a condition, primarily associated with writing, in which an author loses the ability to produce new work. The condition ranges in difficulty from coming up with original ideas to being unable to produce a work for years."

;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Za wikipedią:

"Writer's block is a condition, primarily associated with writing, in which an author loses the ability to produce new work. The condition ranges in difficulty from coming up with original ideas to being unable to produce a work for years."

 

Ja wyznaję taką zasadę, że lepiej jest wierzyć w siebie, niż w blokadę pisarską. Jak pisałem wcześniej. Trzeba po prostu siąść i zacząć pisać, a nie tracić czasu na blokady i marudzić, że nie ma się weny, czy czegoś jeszcze. Życie stygnie.  http://poradnikpisania.pl/prace-dyplomowe/jak-pokonac-pisarska-blokade/

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Dla chcącego, nic trudnego. Jeśli się wie, co się chce napisać, to trzeba to po prostu napisać.

 

Dobry żart. A potem się wkurzasz na siebie, że wyszło zupełnie nie tak, jak chciałeś i usuwasz konto fica. Ja niby wiem, co ma być w moich ficach, a jednak mi pisanie nie idzie :P

 

Also, dzięki za link, może się przyda xd

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobry żart. A potem się wkurzasz na siebie, że wyszło zupełnie nie tak, jak chciałeś i usuwasz konto fica. Ja niby wiem, co ma być w moich ficach, a jednak mi pisanie nie idzie :P

Dokładnie to. Ja też wiem, co ma być w "Efekcie Magii", ale zajęło mi jakieś 5 miesięcy, żeby w końcu na nowo zacząć pisać. Wcześniej nie ważne, co robiłem, jedna mała scena za cholerę nie chciała się złożyć w całość tak, żeby miała ręce i nogi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Dobry żart. A potem się wkurzasz na siebie, że wyszło zupełnie nie tak, jak chciałeś i usuwasz konto fica. Ja niby wiem, co ma być w moich ficach, a jednak mi pisanie nie idzie

 

Nikt nie powiedział, że będzie łatwo. Stephen King wielokrotnie wyrzucał fragmenty swoich powieści, aż napisał coś, co mu odpowiadało. I proszę. Ma multum grubych książek i nie skarży się na blokady. Nie wkurzam się, bo zawsze mnie do przybliża do zamierzonego celu. I tak jest to lepsze, niż siedzenie bezczynnie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tyle że Stephen King to tylko tak zwany "pierwszorzędny pisarz drugorzędny", piszący masowo powieści z akcją osadzoną w Maine i co najmniej jedną postacią mającą problemy z ojcem sadystą :P

Nie mówię, że na;leży siedzieć i użalać się nad sobą, jednakże czasem nieważne, ile się siedzi, tekst za cholerę nie chce powstać. Wiem, bo sam wiele razy tak miałem.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Nie mówię, że na;leży siedzieć i użalać się nad sobą, jednakże czasem nieważne, ile się siedzi, tekst za cholerę nie chce powstać. Wiem, bo sam wiele razy tak miałem.

 

Zgadzam się. Też tak miałem parę razy. Czasami człowiek chce aż za bardzo chce coś napisać i zapędzi się w kozi róg. Wtedy trzeba przestać. Dobrze jest wiedzieć, kiedy się wycofać. To tak dodam, abym sam nie popadł tutaj w skrajność. Ale nie można też za długo czekać, bo im dłużej się zwleka z powrotem do działania, to jest tym trudniej.

 


Tyle że Stephen King to tylko tak zwany "pierwszorzędny pisarz drugorzędny", piszący masowo powieści z akcją osadzoną w Maine i co najmniej jedną postacią mającą problemy z ojcem sadystą

 

No... nie. Pewnie zapadło Ci w pamięć Lśnienie i tego typu? Pamiętaj, że istnieje Zielona Mila, Doktor Sen, Rewolwerowiec i wiele innych. Skoro on jest pierwszorzędnym, drugorzędnych, to jacy my jesteśmy? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Chodzi Ci o coś?

Chodzi mi o kuriozalność twojej "porady". Chcesz dojść na księżyc pieszo? Idź, a dojdziesz. Taa...

 

Pewnie że jest blokada pisarska, ale ja to wolę nazywać "niemocą twórczą". Lepiej brzmi. Człowiek ma łeb pełen pomysłów, zasiada do kartki/komputera i stwierdza, iż figa, nie jest w stanie tych swoich idei zrealizować. Gdy mimo to na siłę próbuje, okazuje się, iż wychodzą z tego, nie przymierzając, fekalia. Zmuszanie się do pisania wcale nie pomaga.

  • +1 4
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

sorki, nie mogłem się powstrzymać xD

 

Ależ nic się nie stało. ;)

 

 

 

Chodzi mi o kuriozalność twojej "porady". Chcesz dojść na księżyc pieszo? Idź, a dojdziesz. Taa...

 

Pewnie że jest blokada pisarska, ale ja to wolę nazywać "niemocą twórczą". Lepiej brzmi. Człowiek ma łeb pełen pomysłów, zasiada do kartki/komputera i stwierdza, iż figa, nie jest w stanie tych swoich idei zrealizować. Gdy mimo to na siłę próbuje, okazuje się, iż wychodzą z tego, nie przymierzając, fekalia. Zmuszanie się do pisania wcale nie pomaga.

 

Ehhh

 

Dobra, to od początku. Odpowiadają na Twoją zabawną uwagę, powiem tak: Tam samo się nie napisze książki w myślach, żeby ja wydać na papierze. Ale jeśli chcesz ją wydać, to pisz, pisz i pisz w kompie. A może zamiast iść na piechotę, zostań astronautą i poleć na Księżyc, spełniając swe piękne marzenia.

 

A co mam na myśli? Bardzo trudno jest powiedzieć, co ktoś powinien zrobić w przypadku "niemocy twórczej" odebranej przez Apollo. Ja podałem jeden sposób, który mi pomógł. Jeśli Tobie on nie pasuje, to proszę bardzo. Każdy jest inny. Pisarstwo to bardzo złożona dziedzina, która zahacza o naszą psychikę, umysł i tak dalej. Jeśli Ci się nie podobają moje metody, to ich nie stosuj. 

 

A czego się boisz, przymuszając się do pisania? Jasne, że co za dużo, to niezdrowo, ale wydaje Ci się, że ta fekalia to stracony czas? A guzik prawda. Nic nie wyjdzie dobrze od razu. Czy nie masz blokady, czy masz. Trzeba napisać masę słabizny, aby coś dobrego powstało.

 

Tak wiec blokada, blokadą, ale trzeba przed wszystkim pracować. Będą gorsze i lepsze dni.

Edytowano przez Grentonumanuma
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żeby nie było, to też sprostuję. Mój pierwszy post nie miał na celu obrażania ciebie, czy twojego sposobu myślenia. Czasami po prostu nie panuję nad moim sarkazmem.  :ppshrug:

A teraz kontra:

 


Dobra, to od początku. Odpowiadają na Twoją zabawną uwagę, powiem tak: Tam samo się nie napisze książki w myślach, żeby ja wydać na papierze. Ale jeśli chcesz ją wydać, to pisz, pisz i pisz w kompie. A może zamiast iść na piechotę, zostań astronautą i poleć na Księżyc, spełniając swe piękne marzenia.

Wbrew mojemu sarkaniu nie jest to głupie, ale nadal, napisałeś po raz kolejny to samo, tylko nieco innymi, mniej lakonicznymi słowami.

 


A co mam na myśli? Bardzo trudno jest powiedzieć, co ktoś powinien zrobić w przypadku "niemocy twórczej" odebranej przez Apollo. Ja podałem jeden sposób, który mi pomógł. Jeśli Tobie on nie pasuje, to proszę bardzo. Każdy jest inny. Pisarstwo to bardzo złożona dziedzina, która zahacza o naszą psychikę, umysł i tak dalej. Jeśli Ci się nie podobają moje metody, to ich nie stosuj.

Patrz na pierwszy akapit, nie chciałem cię urazić moją uwagą. Po prostu, taka trywialna metoda nie zawsze może działać, życie by było zbyt proste, gdyby zawsze "chcieć to móc."

 


A czego się boisz, przymuszając się do pisania? Jasne, że co za dużo, to niezdrowo, ale wydaje Ci się, że ta fekalia to stracony czas? A guzik prawda. Nic nie wyjdzie dobrze od razu. Czy nie masz blokady, czy masz. Trzeba napisać masę słabizny, aby coś dobrego powstało.

Nigdzie nie wspominałem o strachu. Czego mam się bać? Napiszę i opublikuję chałę, przyjdzie czytelnik, tknie kijem, stwierdzi: "kupa" i pójdzie dalej.

Moim zdaniem problem tkwi bardziej w tym, skąd ludzie czerpią motywację. Jeśli faktycznie, samodoskonalenie jest dla ciebie jedynym i najważniejszym celem, wtedy proszę bardzo, nie czekaj, pisz, ile wlezie. Teraz jest druga strona medalu, typ ludzi, do których ja należę. Ci, poświęcając dobre kilka godzin na pisanie, oczekują, iż to co napiszą będzie warte poświęconego czasu. Nie musi być "dobre". Musi przynosić satysfakcję. Problem pojawia się, gdy okazuje się, iż efekt pracy jest daleki od zamierzeń. Pojawia się zniechęcenie i rezygnacja, która skutecznie utrudnia dalsze pisanie.

Gdy to, co w myślach wyglądało na pięciostopniowy tort z bajeczną posypką, na papierze objawia się jako zakalec. Człowiek zaczyna wtedy kwestionować swoje hobby (mówię o ludziach, którzy nie piszą książek profesjonalnie, bo wtedy dochodzi czynnik KASA), zastanawiać się czy w ogóle powinien porywać się z motyką na słońce. Może lepiej by było zająć się ogrodnictwem?

 


Tak wiec blokada, blokadą, ale trzeba przed wszystkim pracować. Będą gorsze i lepsze dni.

Z tym się zgodzę. Mimo to, chęci chęciami, ale satysfakcja jest jeszcze bardziej ulotna niż etanol.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Wbrew mojemu sarkaniu nie jest to głupie, ale nadal, napisałeś po raz kolejny to samo, tylko nieco innymi, mniej lakonicznymi słowami.

 

Chodzi mi o to, że można wpaść w pułapkę. Blokada twórcza, potem jeszcze dojdą studia, kontakty z innymi i wiele innych rzeczy. Tak więc pisarstwo łatwo zgubić w tym wszystkim. A w dzisiejszym świecie tempo życia jest tak duże, że nie ma się czasu. Akurat wakacje, to trochę inna sprawa, ale ja mówię na większość czasu, czyli okrągły rok. Wiec, czasem trzeba się zmusić. A jak nie wyjdzie, to przecież nikt nikogo nie pobije. Nie trzeba od razu tego publikować, tylko dać tekst do "ostygnięcia" Kiedyś wreszcie wyjdzie, tylko trzeba próbować. 

 


Patrz na pierwszy akapit, nie chciałem cię urazić moją uwagą. Po prostu, taka trywialna metoda nie zawsze może działać, życie by było zbyt proste, gdyby zawsze "chcieć to móc."

 

Tak samo jest z każdą metodą. Nie zawsze musi zadziałać. Lecz najprostsze rozwiązana są najlepsze.

 

 


Nigdzie nie wspominałem o strachu. Czego mam się bać? Napiszę i opublikuję chałę, przyjdzie czytelnik, tknie kijem, stwierdzi: "kupa" i pójdzie dalej.
Moim zdaniem problem tkwi bardziej w tym, skąd ludzie czerpią motywację. Jeśli faktycznie, samodoskonalenie jest dla ciebie jedynym i najważniejszym celem, wtedy proszę bardzo, nie czekaj, pisz, ile wlezie. Teraz jest druga strona medalu, typ ludzi, do których ja należę. Ci, poświęcając dobre kilka godzin na pisanie, oczekują, iż to co napiszą będzie warte poświęconego czasu. Nie musi być "dobre". Musi przynosić satysfakcję. Problem pojawia się, gdy okazuje się, iż efekt pracy jest daleki od zamierzeń. Pojawia się zniechęcenie i rezygnacja, która skutecznie utrudnia dalsze pisanie.

 

Nie bierz tego strachu aż tak do siebie. Nie mówiłem o dziełach opublikowanych. Wszystko co tutaj teraz poruszam dotyczy procesu tworzenia.

 

Oczywiście, że samodoskonalenie jest moim najważniejszym celem, może nie jedynym, ale jednym z nich. A samodoskonalenie daje później satysfakcje. Czyż nie? To powinien być cel wszystkich ludzi. A jaki jest Twój cel? Jestem prawie pewien, że mamy takie same cele względem pisarstwa, tylko trochę inne drogi.

 

Zniechęcenie i rezygnacja... to jest taki problem, który sami sobie stwarzamy, oczekując zbyt wiele, lub po porostu pech. Ale tego się nie uniknie. Oczywiście nie jest to powód, aby się poddawać.

 

 


Grentonumanuma, dnia 29 Lip 2014 - 3:24 PM, napisał:

Tak wiec blokada, blokadą, ale trzeba przed wszystkim pracować. Będą gorsze i lepsze dni.
Z tym się zgodzę. Mimo to, chęci chęciami, ale satysfakcja jest jeszcze bardziej ulotna niż etanol.

 

To było podsumowanie. Jak się z tym zgadzasz, to się zgadzasz ze wszystkim. 



A teraz kontra:

 

Blok. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, samodoskonalenie daje satysfakcję. Problem w tym, że obie te rzeczy są dość eteryczne i każdy je może je odbierać inaczej.

Napiszę kilka stron, stwierdzę, ze jednak meh, nie podobają mi się, kasuję. Sytuacja się powtarza kilka razy (bo mam "blokadę").

Czy właśnie się samoudoskonaliłem? Może. Czy to odczułem? Nie. Czy straciłem satysfakcję? Tak.

 

Człowiek, siłą rzeczy, jest istotą, która potrzebuje sukcesów. Tego poklepania po główce, pochwalenia się, chociażby przez samego siebie. Jakoś nie mogę sobie wyobrazić samorealizacji w porażkach. Może to kwestia oczekiwań, albo, jak to słusznie zauważyłeś, mimo iż cel mamy ten sam, drogi do niego, jakie sobie wyobrażamy są raczej inne.

 


To było podsumowanie. Jak się z tym zgadzasz, to się zgadzasz ze wszystkim. 

Ejże, to cios (czy raczej może blok, hue) poniżej pasa! Zgadzam się, iż pisanie wymaga pracy, nie zgadzam się z faktem, iż powiedzenie sobie, niczym pewien trener pokemonów "I wanna be the very best" (aka chcę się samodoskonalić)  rozwiązuje nagle wszystkie problemy z niemocą twórczą.

 

Jaki jest mój cel? Danie upustu głosom w mojej głowie :D.

Podarowanie czytelnikowi czegoś godnego uwagi, otrzymanie jakiś odzewu (pochwał/krytyki). Wreszcie, spędzanie wolnego czasu, no i wiadomo, poprawa własnych umiejętności.

 

Blok zanegował 3k6 obrażeń od bezsensownego gadania. Nicz rzuca na inicjatywę...

 

I żeby nie było, iż dumamy tu tylko nad problemem, a nie rozwiązaniem, moja rada, czyli jak ja staram się z ową chandrą walczyć:

Wracaj do swoich poprzednich dzieł (o ile już jakieś masz), a raczej do komentarzy innych pod nim. Najlepiej pochlebnych. Może i to trochę narcystyczne, ale dla mnie działa. Poczytaj sobie kilka opinii, przeanalizuj je, zastanów się, dlaczego ktoś stwierdził, iż warto przeczytać akurat właśnie twoje dzieło. Może stwierdzisz, iż skoro wtedy dałeś radę, to i teraz dasz. A może nic się nie zmieni... I tak gorzej nie będzie. :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...