Skocz do zawartości

Stowarzyszenie Żyjących Piszących - dyskusje ogólne o pisaniu/tłumaczeniu.


Dolar84

Recommended Posts

Każdy pisze jak lubi. Moje [Human] jest przepełnione Januszami, Zygmuntami, drapaniem po sutach i piciem piwa. Ktoś inny napisze o kolonizacji Equestrii, a jeszcze ktoś inny własnie o kucykowym raju do którego trafia człowiek.

 

Co kto lubi, a jeszcze ten rok czy dwa temu większość ludzi miała cukier, na kucykowy cukier. Stąd gloryfikacja koniowatych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z Humanów trawię tylko skrajne randomy. Komedie z ludźmi jeszcze da się poczytać, zaś takie koszmarki jak choćby My Little Dashie, cieszące się z niewytłumaczalnych powodów taką popularnością... Nie, po prostu nie.

TCB zupełnie nie toleruję, nie podoba mi się sam pierwotny zamysł tego uniwersum, a fakt że każdy fic leci według tego samego schematu na pewno nie pomaga. Naprawdę nie rozumiem, jak to mogło zdobyć taką popularność. Z drugiej strony, Cupcakes i Rainbow Factory też każdy zna mimo wątpliwego poziomu tych ficów.

Świat kucyków jest bardzo bogaty, a jednocześnie, w wielu przypadkach, słabo opisany. Pozwala na ogromne modyfikacje (choćby ze względu na niejasności dotyczące poziomu zaawansowania technologicznego kuców), przy odrobinie kreatywności można zrobić coś naprawdę dobrego bez pchania tam ludzi. Ale nope, ludzie muszą być, bo publiczka większa!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... pardon, fici TCB nie lecą według tego samego schematu. Mówi to osoba, która nie znosi wizji świata ludzi pożeranego przez Equestrię (osobiście jak już to wolałbym jakąś koegzystencję czy coś, a nie od razu KSENOCYD), ale która mimo to (to pewnie przez mój wrodzony masochizm) je czyta i nawet pisze jedno czy dwa. Chociaż zgodzę się z opinią o schemacie, najbardziej "płodna" autorka posunęła się do pisania w świecie: po wojnie nuklearnej, po katastrofie ekologicznej a ej ludzie nie mają DUSZY (a kuce oczywiście mają, i dlatego są takie super-uber). Nie muszę chyba nawet mówić, że każdy kto walczy tam z ponifikacją i zostaje zmieniony w kuca składa po tym samokrytykę, że walczył z "szczęściem i radością", której by się nie wstydzono w ZSRR. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Z innej beczki: co myślicie o fanfikach [Human]/[TCB]?

 

Human - zdecydowanie nie przepadam, a wręcz nie cierpię, jednak muszę przyznać, że i takie FF mogą mi przypaść do gustu. Więc to zależy jeszcze od samego opowiadania.

TCB - :flutterage::twiangry::rarirage::pinkrage:  :lunawrath:  :cadanceangry:  te emotki wyrażają to najlepiej, po prostu tego nienawidzę :dunno:

 

Co do schematu "Equestria=raj / Ziemia=błe i fuj", to zdecydowanie się do niego nie stosuję :D W sumie to zazwyczaj staram się przedstawiać Equestrię, jako świat w którym również jest jakieś zło :celgiggle:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, sam piszę same humany, a do tego mam w planach coś w świecie a'la TCB (choć dość nieortodoksyjnym), no i w ogóle fascynuje mnie sama sprawa zderzenia dwóch różnych światów czy współpracy technologii i magii... a jednocześnie zgadzam się, że temat jest tak przemielony, iż trudno zrobić z nim coś oryginalnego. A jedną z rzeczy, których najbardziej nie lubię, jest bezmyślne rżnięcie pomysłów przez jednych autorów od drugich i powielanie wyeksploatowanych klisz. Dlatego u siebie staram się robić sobie jaja z takich motywów, jak np. Lyra-ludziomaniaczka czy „brak skłonności do przemocy”, no i ogólnie z broniackiego postrzegania Equestrii. Pośród moich czekających na realizację pomysłów jest np. krótki fanfik o broniaku, który ląduje w krainie kolorowych koników i na każdym kroku spotykają go rozczarowania :P

No ale swoich opowiadań nie będę oceniał. Jeśli zaś chodzi o cudze, to właśnie prześledziłem swoją listę pozytywnych komentarzy i zauważyłem, że podobnie jak Airlick z humanami mam tak, że im dziwniejszy, tym lepszy („Srebrenica to Magia”, „Przyjaźń według Kiepskich”, „Si Deus nobiscum”, „Ad maiorem Dei gloriam”). Zbierający duzo pozytywnych not „Projekt Bronies” w ogóle mnie nie porwał, a do „Teenagera” wciąż zabieram się jak pies do jeża. Podobnie mam z kucykami w naszym świecie - nie przypadły mi do gustu ani „My Little Twinkie”, ani „My Little Dashie” (zresztą właśnie z rozczarowania tym ostatnim powstało „Moja Mała Dashie: Reloaded”).

Czyli nie lubię  humanów, ale je piszę... Możecie mnie śmiało nazywać hipokrytą :P

A co do TCB... podobnie jak Ghatorr nie lubię tego świata (a zwłaszcza znanego chociażby z „Not Alone” motywu opętanej ideologią Celestii kierującej inwazją na ludzki świat), ale uważam, że niektóre historie w nim umiejscowione są dość oryginalne. Zwłaszcza, jak autor ma ciekawy pomysł na funkcjonowanie czy to którejś z organizacji typu FOL czy POZ („Projekt: Lazarus”), czy też samej Equestrii jako świata („Ostatnia rzecz jaką zrobi”). No i oczywiście wysili się na ciekawych bohaterów. A jeśli ktoś podejdzie do niego nieortodoksyjnie, to może wyjść mu naprawdę świetna rzecz („Orzeł Biały”). Więc nie jest to niechęć nie do przezwyciężenia...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wcześniej ktoś zadał pytanie o to jak zaczęła się przygoda z pisaniem. No to czas odkurzyć archiwum pamięci i wyciągnąć na światło dzienne trochę faktów.

 

Można powiedzieć iż start nastąpił jakieś 18-20 lat temu w czasach szkoły podstawowej. Miałem szczęście mieć doskonałą polonistkę, która nie dosyć, że katowała nas wypracowaniami, to zachęcała do pisania różnego typu historyjek. Naturalnie o poziomie ich nie będę się wypowiadał, gdyż jeżeli był on obecny to w stopniu minimalnym.

 

Kolejnym etapem było wkręcenie się w fandom Tolkienowski, gdzie jakieś opowiadanie jedno z drugi udało mi się popełnić, ale jak jakiś czas temu spojrzałem na to co wtedy napisałem to niestety musiałem w celu znieczulenia sięgnąć po sfermentowany owoc winnych pnączy.

 

Jednocześnie bawiłem się w przeróbki różnych piosenek na inne tematy i to wychodziło całkiem znośnie (przynajmniej tak było oceniane).

 

Następnie nadszedł czas odkrycia pewnego czasowp... znaczy czasopożeracza zwanego Ogame. Trochę się pograło, ale po jakimś czasie uznałem, że wklejanie czystych raportów jest nudne i zacząłem do nich dodawać fabularyzowane opisy, jak również na forum prowadzić historię Uni 7 pod nazwą "Kroniki Galaktyki". Złe to nie było, ale i tak większą radochę miałem z pisania wierszy a raczej rymowanek, które czasami przybierały całkiem spore rozmiary (dwie trójscenowe jednoaktówki opisujące największe bitwy tamtego okresu :D).

 

Kolejny epizod miał miejsce już po dołączeniu do tutejszego fandomu. Na początek postanowiłem trochę potłumaczyć i tak jakoś wyszło, że zagłębiłem się w tym na dobre. Potem szczuty między innymi przez Albericha rozpocząłem pisanie autorskich tekstów. Co prawda idzie to powoli ale postępuje i nawet jakaś tam renomę zdołałem sobie już wyrobić (choć bardziej jako tłumacz - tu pomaga nieoficjalny wyścig z moim translatorskim arcywrogiem aTOMem :crazytwi: Obaj mamy z tego powodu dużo dobrej zabawy :D). Bezwstydnie muszę sie pochwalić, iż jedyne moje dokończone opowiadanie zostało przełożone na angielski (za co bardzo dziękuję Airlickowi) i czeka tylko na ostateczne patroszenie przed publikacją i nieuchronną klęską (lub oszałamiającym tryumfem) na fimfiction :D.

 

To byłoby na tyle. Koniec nudzenia, możecie się budzić :D

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


tu pomaga nieoficjalny wyścig z moim translatorskim arcywrogiem aTOMem

Po publikacji każdego twojego tłumaczenia zawsze splatam palce i szeptam pod nosem: "So, Dolar The Eighty-Fourth, we meet again..."  :fluttershy6:

 

U mnie przygoda z tłumaczeniami rozpoczęła się od przekładania coverów angielskich piosenek dla zespołu, w którym kiedyś działałem. Do tego mnóstwo dłuższych lub krótszych wypracowań (potrafiłem w ramach "pomocy międzyuczniowskiej" machnąć siedem na jednej lekcji :pbtt: ). Tłumaczenie fików zacząłem banalnie, bo z nudów spowodowanych kilkudniowym byciem przykutym do łóżka po operacji. Ale oczywiście od razu rzuciłem się na kryzysowego kolosa (jak szaleć, to szaleć). Potem w miarę, hmm, chyba mogę napisać "rozwoju" i czucia się coraz pewniej co do jakości przekładu zabrałem się za krótsze historyjki. Sam tekstów nie piszę, próbowałem kiedyś nakreślić jeden, ale leży zapomniany od roku.

 

Co się zaś tyczy tagów [human], [TBC], [HiE] itp., to o ile zdarzy mi się przeczytać czasami coś w tych klimatach, tak jakoś szczególnie mnie nie fascynują. Nawet nie chodzi tyle o oklepane motywy, co po prostu nielubienie łączenia tych dwóch światów. Są rzecz jasna wyjątki, choćby The Last of Us: Take Back Earth (ale to głównie ze względu na postać doktora Dreyfusa).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

z humanami mam tak, że im dziwniejszy, tym lepszy („Srebrenica to Magia”

O tak, "Srebrenica" to jeden z ficów, które miałem na myśli, pisząc tego posta. Geniusz w czystej postaci. Akurat takich Human in Equestria mógłbym czytać ile wlezie. :lol:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli pozwolicie, to chciałbym zaczerpnąć małą radę dotyczącą fica. Otóż piszę dość długie opowiadanie składające się z prologu, 5 rozdziałów i epilogu. Każdy rozdział dzieli się na kilka podrozdziałów, z czego każdy rozdział opowiada przebieg wydarzeń z perspektywy innej osoby. I tu jest taki drobny ask. Rozdziały będę publikował po kolei, ale zastanawiam się czy podrozdziały także powinny być osobno. Czy powinno być to na zasadzie:

Rozdział 1

podrozdział 1

podrozdział 2

podrozdział 3

Rozdział 2

Czy raczej w każdym rozdziale pisać pogrubieniem i/lub gwiazdkami etap x.

Każdy z etapów po kolei mówi o losach danego antagonisty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli rozdziały pisane z tzw. Point Of View, tak jak to robi Martin w swojej "Pieśni Ognia i Zabij-Wszystkich"? Wg. mnie to zależy od długości poszczególnych części. Osobiście przychylałbym się do rozwiązania podanego przez Arlicka, choć wszystko pewnie wyjdzie w praniu. Pisz, jak uważasz i po publikacji poproś czytelników o skomentowanie tego aspektu, to chyba najlepsze rozwiązanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eee... Doświadczenie jako takie z pisaniem mam, aczkolwiek za mistrza się nie uważam. Niestety nie uważam też, żeby w fandomie faktycznie był jakiś ,,mistrz", co jest raczej smutne. Od strony pisarskiej mogę doradzić... znalezienie polonisty, który będzie was wspierał i wytykał wam błędy - tak ja zrobiłem i od tamtej pory moje umiejętności wzrosły trzykrotnie.

Hmm... Moja historia pisania ficków nie ma jakiś większych wzlotów czy upadków. Jestem raczej mało znanym artystą i jakoś nie mam zapędów do ,,wzejścia". Swojego ficka mam, publikuję raz na kilka miesięcy.

Jeśli mam coś doradzić w sprawie korektorskiej to chyba tylko tyle, że naprawdę trzeba w tym siedzieć i się tym fascynować, bo jeśli ktoś chce korektorować z nudów, to daleko nie zajedzie (i nie chodzi mi tutaj o sławę).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według mnie paru mistrzów w fandomie można wskazać ;) Przede wszystkim Niklasa, Spidiego (von Mardera) i Draquesa. Dla mnie ta pisarska trójca jest po prostu kwintesencją fanfików, a "Pie Killer", "Żelazny Księżyc" i "Łowca Dusz" najlepszymi z nich (wymieniłem w kolejności losowej, trudno zdecydować, które opowiadanie jest najlepsze).

I nie wydaje mi się, żeby proszenie polonistów było najlepszym wyjściem. Są u nas osoby, które znają się niesamowicie i zawsze potrafią doradzić. A najlepszą opcją jest branie udziału w Konkursie Literackim - to szlifierka umiejętności, jakich mało :rdblink:

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taa, wskazujesz osoby, a wtem tu nagle pojawiają się kolejni, których poziom jest jeszcze wyższy, że tylko Albericha wspomnę xd No i nie uważam PK za godnego miana najlepszego ;p Za bardzo pogmatwałem to wszystko pod koniec. 

 

But anyway, branie udział w konkursach jest dobrą zabawą, no i dają radę się poprawić w pisaniu. Bo powątpiewam w możliwości polonistów, bo cóż ci mogą tak doradzić, poza patrzeniem na literówki i przecinki (patrz: ja :P)?

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja przygoda z pisaniem rozpoczęła się już w podstawówce. Pisałam wówczas opowiadania sama, dla siebie. Ówczesne twory były tak beznadziejne, że aż sama je zniszczyłam. Chęć pisania jednak pozostała, od lat, od przedszkola tworzę swoje własne uniwersum, które chciałabym opisać w przyszłości w kilku książkach. Postanowiłam, iż najpierw muszę nauczyć się pisać. Zabrałam się za inne twory, a w końcu za kucyki. MLP ma wielki potencjał dla pisarzy i ja postanowiłam go wykorzystać. Zabrałam się za "Cień Nocy", który dalej piszę. Fanfik kiepski (gdyby nie zasada "nie recenzuję własnych opowiadań", to bym go nieźle "zjechała"), ale własny. Dobry do tego, by ćwiczyć pisanie. Napiszę go do końca, a wezmę się za poprawki. Później, pod wpływem impulsu wymyśliłam "Chutliwą Equestriańską Pokojówkę", która imho się nie udała, ale sądząc po reakcjach czytelników się udała.

Wielkim pisarzem raczej nigdy nie zostanę, ale pisać będę, bo lubię, a to jest najważniejsze :rdblink:.

 

A z najlepszych pisarzy polskiego fandomu:

1.Nieznany 7x7

2.Kredke

3.Tościk

4.Bester.

5.Klimuk7x7

Edytowano przez Cahan
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Here comes the Controversy Train! It has no brakes nor speed limits!...

Co myślicie o shipach? Mam na myśli wszystkie shippingi: jedno/różnopłciowe, OC x Canon, te potwierdzone w serialu i te wymyślone przez fanów...

Mnie irytuje wszechobecne shipowanie RD z klaczami. Dlaczego akurat RD? Bo skoro jest chłopczycą i ma tęczową grzywę, to automatycznie jest lesbijką? Równie irytujące jest Trixie x Twilight, pachnące dziwnym fetyszem na punkcie nieciekawej, epizodycznej antagonistki... Za to ciekawi mnie shipping młodej Celestii i Discorda. Nawet nie wiem, dlaczego :P

OCxCanon nie lubię, za bardzo kojarzy mi się z wszystkimi tymi biednymi sierotkami pomieszkującymi w Ponyville, które w trzy dni zaprzyjaźniły się na zawsze z calutkim Mane6 i Zecorą, jakie zapychają fora o OCkach. I leczeniem kompleksów przez miłość do flashowej animacji.

Paradoksalnie sama piszę o shippingu OCxCanon - w fiku [Comedy] i [Random]. Do tego wspomniany ship celowo przybiera formę rodem z łzawych harlekinów, ma być głupawo-śmiechowy i wyśmiać podobne shipy pisane "na poważnie". Har-har-har.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to i ja swoje zdanie przedstawię :evilshy:

Mój stosunek do shippingów:

- OC i OC - zupełnie mi nie przeszkadza

- jednopłciowe - nienawidzę... Co to ma być do Celestii nędzy?! Robienie lesbijek z serialowych postaci powinno być karalne! <tu wstaw masę wulgarnych słów> Natomiast w przypadku OC, mimo iż wciąż tego nienawidzę, to nie mam już ochoty pakować autorów do Fabryki Tęczy...

- postać serialowa i OC - niezbyt przepadam...

- serialowe, jak Kredens i Armor - mogą być

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest właśnie wkurzające, że "każdy se na lesby chętnie popatrzy" i katuje te same, mdłe i nijak mające się do rzeczywistości związki między Mane6. Między przyjaciółkami. Albo i OCkami.

Żeby to jeszcze pisano w sposób dojrzały, ze zrozumieniem tematu* - ale nie, kipią hormony, to hajda pisać głupoty!

Cholerni fetyszyści.

Serialowe są OK - mamy potwierdzenie od twórców, że taki ship jest... z tym, że w sumie niewiele można zeń wyciągnąć (pomijając pornografię).

*) Czyli opierając się na czymś innym, niż mangi yaoi/yuri i stereotypy, biorąc pod uwagę np. aspekt społeczno-kulturowy takich relacji etc.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kontrowersyjne shipy? *klika w swoją sygnę* Wiem coś o nich. :lol:

Lubię shippingi. Właściwie wszystkie, pomijając jeden z pewnym łuskowatym popychadłem.

Nie przeszkadza mi, czy jest lesbijski czy "klasyczny", czy OC/OC czy ship między M6, jak np. AppleDash, o ile ma sens i jest romantyczny czy tragiczny albo śmieszny, tak długo jak autor potrafi przekazać emocje.

Za to ciekawi mnie shipping młodej Celestii i Discorda. Nawet nie wiem, dlaczego

Uważaj, żeby cię Tarreth nie usłyszał. :lol:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Pełnoprawnych" shippingów nie czytam, bo mnie z reguły nużą. Jeśli dany ship jest tylko dodatkiem do innej historii i dzieje się nieco "w tle", to raczej mam stosunek neutralny, niezależnie kto, z kim i dlaczego. A łączenie w pary MainSix czy też klaczy z klaczą wynika z prostej rzeczy wg. mnie - 70% postaci na ekranie to klacze, wrzucenie ogiera do shipu oznacza pewnie zwykle Big Mac'a/Braeburna/Blueblooda.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...