Jump to content

Stowarzyszenie Żyjących Piszących - dyskusje ogólne o pisaniu/tłumaczeniu.


Dolar84
 Share

Recommended Posts

Dla mnie Imperium jest prowincją Equestrii. Ma pewną niezależność, jednak Kredens podlega Celestii i włada z jej łaski. Nawet jeśli oficjalnie jest innym krajem, to jest to państwo bluszczowe [jak np. Maecht dla Nilfgaardu].

Link to comment
Share on other sites

Historia z Equestrią i Crystal Empire przypomina mi trochę dawne państwa Commonwealthu, np. Australię. Kiedyś - czyli przed pojawieniem się Sombry - kolonia (może prowincja, może terytorium zależne, dużo możliwości) Equestrii, która po powrocie na mapy wywalczyła niepodległość. I choć oficjalnie głową państwa jest Księżniczka Celestia, to w jej imieniu rządzi niezależny rząd (chociaż tutaj to raczej bardziej Cadance), który może robić co chce, byleby nie godziło to w interesy Equestrii. No i oczywiście oba państwa mają podpisane różne umowy o współpracy i inne takie rzeczy. To oczywiście bardzo uproszczony model funkcjoniwania obydwu krajów, gdyż nie znam się na tym zbyt dobrze. Inna sprawa, że bardzo przekonuje mnie też teoria z Unią... Celestia jako Jagiełło, a Cadance jako Wielki Książę Litewski Witold? To by było ciekawe.

Link to comment
Share on other sites

Właśnie przez tę mnogość teorii Kryształowe Cesarstwo i jego potencjalne relacje z Equestrią są naprawdę kopalnią, z której można wydobywać doskonałe opowiadania, a dzięki temu, że wiele osób przedstawia wiele teorii, to można bardzo łatwo uniknąć powtarzania utartych schematów. Szkoda, że takich opowiadań jest niewiele - miejmy nadzieję, że to się zmieni.

Link to comment
Share on other sites

Właśnie przez tę mnogość teorii Kryształowe Cesarstwo i jego potencjalne relacje z Equestrią są naprawdę kopalnią, z której można wydobywać doskonałe opowiadania, a dzięki temu, że wiele osób przedstawia wiele teorii, to można bardzo łatwo uniknąć powtarzania utartych schematów. Szkoda, że takich opowiadań jest niewiele - miejmy nadzieję, że to się zmieni.

Zapraszam do mojego "Kryształowego Oblężenia", którego premierę przewiduję na wiosnę-wczesne lato. 1200 stron wojny obronnej, gdzie Equestria wysyła dywizję pancerną do ocalenia Kryształowego Imperium przed Sombrą.

 

Dlaczego? Bo:

Kryształy to narkotyki. Kuce je mielą na proszek i wciągają jak kokainę

->

Żartuję ;)

Link to comment
Share on other sites


Zapraszam do mojego "Kryształowego Oblężenia", którego premierę przewiduję na wiosnę-wczesne lato. 1200 stron wojny obronnej, gdzie Equestria wysyła dywizję pancerną do ocalenia Kryształowego Imperium przed Sombrą.

 

Nie omieszkam, szczególnie po lekturze Żelaznego Księżyca. Wręcz mogę powiedzieć, iż czekam ze stale rosnącym zniecierpliwieniem na publikację. Pozwolę sobie odwetowo zaprosić do mojego Aleo he Polis!, gdzie można obserwować ostatnie dnia Kryształowego Cesarstwa. Co prawda jeszcze nie jest skończone, ale pracuję nad tym usilnie.

Link to comment
Share on other sites

"Equestria" może również funkcjonować jako nazwa kontynentu/świata utożsamiana z państwem księżniczek.

W swoim fanfiku wykreowałam położone na południu kontynentu Caballolid, kraj obdarzony pewną autonomią (własny rząd, gospodarka, służby etc.), ale podległy władzy księżniczek. W szczegóły wolałam nie wchodzić, bo polityk ze mnie żaden - lepiej radzę sobie z naukami ścisłymi :P

Link to comment
Share on other sites

@Ylthin

 

Zawsze trzeba się porównywać do najlepszych ;)

 

Zaś co do sztabu korektorów, redaktorów i innych torów... Patrząc na to, ile pre-readerów i korektorów potrafi być zaprzęgniętych do jednego ficka... No cóż, w teorii powinno wtedy wszystko już grać; w praktyce nadal są błędy, a jakość większości takich ficków przekracza dopuszczalne normy. Mając na myśli dopuszczalne, mam na myśli błędy składniowe i fleksyjne.

 

Co do Dolara... no cóż, facet jest w kwiecie wieku. Nam, młodym, pozostaje jedynie chylić czoła (i strugać dla niego laskę na niedługą przyszłość :v).

 

W wielu fickach Equestria występuje jako nazwa państwa. Zresztą, nawet pod postacią krainy mamy raczej do czynienia ze światem większym, niż ten przedstawiony w serialu - wszak gryfy i minotaury też muszą gdzieś mieszkać, prawda?

Link to comment
Share on other sites

Zaś co do sztabu korektorów, redaktorów i innych torów... Patrząc na to, ile pre-readerów i korektorów potrafi być zaprzęgniętych do jednego ficka... No cóż, w teorii powinno wtedy wszystko już grać; w praktyce nadal są błędy, a jakość większości takich ficków przekracza dopuszczalne normy. Mając na myśli dopuszczalne, mam na myśli błędy składniowe i fleksyjne.

Bo 95% samozwańczych redaktorów/korektorów/czego-tam-jeszcze nie ma zielonego pojęcia, co robi. Może być i 20 korektorów/pre-readerów, ale co z tego? Quality, not quantity. Jeśli komuś bardzo zależy na korektorze/pre-readerze, to powinien się zwrócić do znanych i cenionych, jak choćby Decaded.

Link to comment
Share on other sites


Zaś co do sztabu korektorów, redaktorów i innych torów... Patrząc na to, ile pre-readerów i korektorów potrafi być zaprzęgniętych do jednego ficka... No cóż, w teorii powinno wtedy wszystko już grać; w praktyce nadal są błędy, a jakość większości takich ficków przekracza dopuszczalne normy. Mając na myśli dopuszczalne, mam na myśli błędy składniowe i fleksyjne.
 
Co do Dolara... no cóż, facet jest w kwiecie wieku. Nam, młodym, pozostaje jedynie chylić czoła (i strugać dla niego laskę na niedługą przyszłość ).

 

Fakt, że sztab potrafi też się kopsnać, ale jednak ryzyko pomyłki jest wtedy... mniejsze. Cóż - złotego środka tak naprawdę nie ma. Jest dodatkowy plus takiego działania - jeżeli ktoś ma powiedzmy jednego naprawdę doświadczonego korektora, to dobranie kogoś o nieco mniejszych umiejętnościach może sprawić, iż ta osoba nauczy się czegoś przy okazji współpracy. Dzięki temu będzie więcej lepszych korektorów - PROFIT :D

 

Co do mojego "podeszłego" wieku, to nie zapomnijcie o stosownej jesionce na odległą przyszłość :D

Link to comment
Share on other sites


Tak... Znanych i cenionych... Czy dobrych to swoją drogą...

 

Akurat Deca spełnia i jedną, i drugą cechę - z tym, że często melanżuje w kodzie i raczej rzadko kiedy coś takiego robi :P

 


Cóż - złotego środka tak naprawdę nie ma.

 

Ano, nie ma. Ja tam staram się raczej mieć na korekcie jedną osobę i kilka robiących prereading tekstu. Jakoś to chyba najlepszy układ.

 


Co do mojego "podeszłego" wieku, to nie zapomnijcie o stosownej jesionce na odległą przyszłość

 

Potrzebujesz już wieniec? :P

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Korekta w ujęciu konsultacji, weryfikacji i kontemplacji nie sprawdza się w przypadku osób, które dopiero zaczynają przygodę z piórem. W moim mniemaniu wystarczają osoby, które wskazują, w jakim kierunku powinno się rozwijać warsztat i w jaki sposób kreować fabułę, aby potrafiła zainteresować pojedynczymi smaczkami. Jeśli pisarz zdoła w sposób elastyczny przekazywać, co ma na myśli, i robi to, zachowując normy gramatyczne i logiczne, to tak naprawdę nie potrzebuje niczego więcej poza zwyczajnymi komentarzami w temacie z zamieszczonym dziełem.

 

Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

Coś nam temat zamarł i ucichł na moment...

Nie wiem, czy to dobre miejsce do takich żalów. Mimo wszystko sprawy prywatne niezbyt nadają się do roztrząsania na publicznych forach, do tego sporo osób razi taki ekshibicjonizm i omawianie swoich problemów na oczach innych... Czuję jednak potrzebę rozmowy w szerszym gronie, zwłaszcza osób zaangażowanych w pisanie fanfików i nie tylko.

Do rzeczy.

Od dłuższego czasu dręczy mnie pewien problem. Nie jest nim brak weny czy nieumiejętność pisania, a moje własne ambicje. Ambicje niemiłosiernie wygórowane i wyśrubowane, graniczące wręcz z obsesją - obsesją na punkcie tworzenia fanfików Wielkich, Poruszających, Cudownych. Obsesją napisania swoistego "magnum opus", które zdobędzie tag Epic i będzie przewijać się przez zestawienia/listy najlepszych/ulubionych fanfików.

Mieć ambicje nie jest rzeczą złą - każdy twórca chce przecież coś osiągnąć na swoim poletku, zgromadzić małą grupkę ludzi, którzy i pochwalą, i zganią. Problemem stają się ambicje działające jak garota, duszące kreatywność, zabijające radość z pisania i zmieniające tworzenie w udrękę, ambicje grzebiące coraz to nowe pomysły na cmentarzysku niewykorzystanych idei z nieraz prozaicznych przyczyn - lęku, niewiary we własne umiejętności pisarskie, zbytniej sztampowości czy nieoryginalności...

Przykład? "Beczka Cydru" powstaje, z trzymiesięczną przerwą, od sierpnia zeszłego roku. Do tej pory mam napisane około 18 i pół strony, każda linijka zaś okupiona jest bezsennymi nocami pełnymi użerania się z przeświadczeniem, że gotowy fanfik przeczyta mniej, niż pięć osób... po czym utonie on w morzu niekomentowanych średniaków, o których nikt nie pamięta po trzech-czterech miesiącach od wypuszczenia. Chcę pisać tego fanfika, mam pełno pomysłów, mam nawet - o dziwo - ochotę, żeby siąść i naskrobać kilka kolejnych stronnic... i psińco, leży toto i kwiczy cicho na zakurzonym Dysku Google.

Wszystko to wpędza mnie w depresję.

Link to comment
Share on other sites

Myślę, że każdy ma to w mniejszym bądź większym stopniu :rdblink: Spytaj się dowolnej osoby czy chciałaby napisać coś niesamowicie popularnego, z tagiem Epic, długimi dyskusjami fanów itp.itd. - kto powie, że nie? Nie ukrywam, ja bym tak chciał :D

Ile to sam nie napisałem, bo "i tak po 48h zniknie w odmętach forum" :lol: Też pamiętam te nieprzespane noce ;)

Najważniejsze to mieć pomysł, potem chęc do pisania. Niestety - tego drugiego nie da się osiągnąć bez czytelników...

Link to comment
Share on other sites

Niestety w 90% zdobycie przez fica sławy zależy od szczęścia. Można napisać coś bardzo dobrego, można zebrać kilka pochlebnych opinii, a i tak skończy się właśnie na zapomnieniu, jeśli szczęście nie dopisze.

Mądre słowa, aż sobie zapiszę :twilight2:

W sumie dobrze odzwierciedla to np. Cupcakes - jakoś nie zauważyłem, żeby było to wybitne opowiadanie(o ile można to do opowiadań zakwalifikować) czy też nowatorskie, genialne etc. A jednak popularność osiągnęło ;)

Link to comment
Share on other sites

Nawiązując do powyższych - ostatnio mam dziwne wrażenie, że na forum jest więcej osób piszących, niż czytających, biorąc pod uwagę ilość komentarzy pod tekstami. Z czego większość tych komentujących to notabene właśnie pisarze. Myślę, że kłania się tu po prostu świadomość tego, jak boli autora brak opinii - toteż każdy także będący autorem i rozumiejący ten problem zwykle napiszę swoją, choćby krótką.

 


Można napisać coś bardzo dobrego, można zebrać kilka pochlebnych opinii, a i tak skończy się właśnie na zapomnieniu, jeśli szczęście nie dopisze.

O tak. Wystarczy źle trafić z datą, ba!, godziną zamieszczenia posta, a ten utonie, nim ktokolwiek go w ogóle zauważy.

 

Nawiasem mówiąc, tłumacze też mają ciężko pod tym względem - za każdym razem prosząc autora o możliwość przełożenia jakiegoś fika obiecuję mu w zamian tłumaczenia wszelkich komentarzy oraz recenzji. I niestety często nie mam z tym za dużo roboty.

 


"Beczka Cydru" powstaje, z trzymiesięczną przerwą, od sierpnia zeszłego roku.

No to wiedz, że jestem jednym z tych, co czekają na ten fik, bo poprzednie dwa z tej serii mnie rozłożyły :D

Link to comment
Share on other sites

To samo tyczy się np. My Little Dashie. Zwykłe czytadło, a jednak ludzie czują się w obowiązku rozpisywać się, jak to się nie popłakali podczas czytania. Zwykłe szczęście. Akurat w przypadku Cupcakes i MLD dochodzi to, że trafiły w okres, w którym pisarze fanficów stawiali dopiero pierwsze kroki i jeszcze nie było takich ikonicznych fanficów. A teraz ich popularność to po prostu samonakręcająca się spirala, która nie ma związku z ich poziomem.

Link to comment
Share on other sites


Akurat w przypadku Cupcakes i MLD dochodzi to, że trafiły w okres, w którym pisarze fanficów stawiali dopiero pierwsze kroki i jeszcze nie było takich ikonicznych fanficów.

 

Gdyby te fiki zostały opublikowane teraz, to nie zdobyły nawet ćwierci sławy, jaką mają. Najgorsze jest jednak to, że obecnie nawet z czymś oryginalnym ciężko się przebić. Choćby taki "Projekt O.J.C.I.E.C." - fakt, technicznie to opowiadanie leży, ale sama fabułą jest niczego sobie. Mimo to od początku byłem praktycznie jedynym komentującym i najpewniej przez kolejne rozdziały także będę.

Link to comment
Share on other sites


:( Przecież nie jest aż tak źle..

Być może nieco przesadziłem, zwłaszcza, że zacząłeś poprawiać, fakt. Wybacz. Po prostu potrzebowałem przykładu, a twój fik jakoś mi się pierwszy skojarzył ;) Mam nadzieję, że po poprawkach i publikacji kolejnej części więcej osób się nim zainteresuje.

 

Kuniec offtopu.

Link to comment
Share on other sites

No cóż... Sama marzę, o tym, że napiszę coś co podbije serce fandomu. I co? Większą popularność od mojego "Cienia Nocy", w który starałam się włożyć serce [średni jest, przyznaję] docenia mniej osób... niż "Pokojówkę" pisaną w przysłowiowe 5 minut na kolanie. Całe 4 komentarze ba FGE. Demotywujące trochę. Ale będę pisać to dalej. Dla siebie i dla nielicznych wiernych czytelników.

Komentarze- staram się zostawiać komentarze z konstruktywną krytyką. Szczególnie w przypadku dzieł nowopowstałych. Z drugiej strony przyznaję się bez bicia, że dalej nie skomentowałam porządnie takiego "Czasu i Harmonii", który jest jednym z lepszych, polskich opowiadań. Ale od pewnego czasu się staram, by moja opinia jak najbardziej piszącemu pomogła.

Link to comment
Share on other sites

Często też kwestia popularności zależy od trafienia w tzw. "niszę", czyli aktualne, często podświadome, zapotrzebowanie grupy odbiorczej. Nieważne czy piszesz ładnie czy brzydko, czy poprawnie gramatycznie czy całkowicie źle - ważne, że trafisz w czyjś gust. Powodzenie też zależy od przedstawianej treści - najlepiej, aby było kontrowersyjne, działające na emocjach, proste, w miarę krótkie, jednowątkowe i w sumie to wszystko.

 

Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

I aby była Twilight/Fluttershy/Rainbow/Luna jako główna bohaterka. Patrząc na fanfiki, to one "sprzedają się" najlepiej. Ale wcale nie kontrowersyjne. Raczej jakieś Slice of Life, co jest niby smutne i wzruszające.

Link to comment
Share on other sites

Och, kto z nas nie marzył o napisaniu Wielkiego Dzieła, Które Wstrząśnie Fandomem... Czegoś na miarę legendarnych fanfików, takich jak "Past Sins" albo "Antropologia", co będzie szeroko komentowane, cytowane, podawane jako przykład i tak dalej...

A tymczasem doświadczenie nauczyło mnie, że tak jak Adam Małysz, ktory siedząc na ławeczce i patrząc na dwie wyjeżdżone w śniegu koleiny myślał tylko o tym, żeby oddać dobry skok, tak pisarz powinien przede wszystkim próbować napisać dobry rozdział. Czyli przede wszystkim taki, który jemu się spodoba. Bez zbędnego dzielenia włosa na czworo i zastanawiania się komu się spodoba, a komu nie.

Powiem też, że jak opowiadanie zwyczajnie nie idzie, tylko stoi w miejscu, to lepiej zrobić sobie przerwę. Tak miałem z "Moja Mała Dashie: Reloaded". Gdy mialem gotową mniej więcej połowę treści, w tym zakończenie, musiałem wyjechać na trzy miesiące do Wielkiej Brytanii, gdzie miałem bardzo ograniczony dostęp do komputera. Ale fanfikowi wyszło to na dobre, bo jak wróciłem i spojrzałem świeżym okiem na wyterkotane z odmętów dysku opowiadanie, to stwierdziłem: "Wiem już, czego tu brakuje - zderzenia z Boeingiem 737!"

A co do komentarzy pod fanfikami... cóż, reakcja na moje krótkie opowiadanko konkursowe przerosła moje najśmielsze oczekiwania (i to mniej więcej dziesięciokrotnie), a tymczasem od paru miesięcy nie wiedziałbym, że ktoś czyta mój większy projekt, EqueTripa, gdybym w dniu premiery nowych rozdziałów nie zaglądał do nich i nie widział ikonek na górnym pasku googledocsa. Nowe komentarze na FGE pojawiły się dopiero ostatnio, jak wrzuciłem dwa rozdziały naraz po dłuższej przerwie. Brak komentarzy nie zawsze oznacza, że nikt danego dzieła nie czyta.

Jeśli mogę coś poradzić, żeby nie dać się zdemotywować komentarzową pustynią, to najlepiej chyba znaleźć sobie grupę znajomych, których będzie się bombardowało nowymi rozdziałami i pytało o opinie. Wiem, że nie zawsze jest to możliwe i nie zawsze jest to łatwe, ale warto spróbować. Ja jestem w komfortowej sytuacji - trzech kolegów dostało role w fanfiku, więc oni są zainteresowani niejako z natury rzeczy, a poza tym mam dwie mlodsze siostry, które też mogę męczyć o opinie.Dzięki temu bez większych problemów przetrwałem okres komentarzowej posuchy.

PS. Klawiatura ekranowa smyrofona jako narzędzie do pisania postów wieje sandałem (z masłem) i realizuje motyw vanitas, szczególnie w roztrzęsionym autobusie. Prawie dwie godziny to pisałem.

Edited by psoras
  • Upvote 4
Link to comment
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now
 Share

×
×
  • Create New...