Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 09/18/14 w Posty

  1. Ja powiem, że osoba Spike'a jest bardzo intrygująca; Jest on bardzo ważną postacią, i to nie wepchniętą na siłę(w całokształcie fabularnym), ma on swoje bardzo dobre odcinki, zwłaszcza w pierwszych sezonach. I właśnie o to chodzi; Spike został wprowadzony jako nieodłączny element przyboczny Twilight. Nasz mały smok stał się dla mnie jak głos sumienia/osoba-której-można-wszystko-powiedzieć Twi, co jeszcze bardziej zobrazowało jej przemianę w "księżniczkę przyjaźni". No, a teraz, po tych wszystkich przemianach Spike stał się, trudno mi to mówić, bezużyteczny. Nie. stop, wróć. Spike stał się o wieeeele mniej użyteczny w fabule, a że poświęcają mu tyle samo (lub nawet więcej) czasu stał się dla mnie trochę(bardzo) irytujący. Ship z Rarity pomijam znaczącym milczeniem. Reasumując: dla mnie Spike jest postacią świetnie napisaną, z rozbudowaną osobowością, ale postacią 2-giego planu, a podczas odcinków ze smokiem na czele czuję się trochę tak jakby wrzucili na scenę średnio-rozgarniętego 12-latka i powiedzieli "improwizuj".
    2 points
  2. To, że nie mamy jeszcze dziedziny nauki, metod, technik, wystarczających mózgów itp, żeby coś skumać nie znaczy, że jest to nieodwołalnie niewyjaśnialne. Wszystko jest częścią tego wszechświata, więc ma też jakieś podstawy. Jakim cudem może istnieć coś czego nie da się nigdy niczym wyjaśnić? To paradoks! Jak już mówiłam gdzieś wcześniej: wszysto co nazywamy duchami, aurami, bogami i innymi takimi może istnieć ale prawdopodobnie nie jest tym, czym my sobie ywjaśniamy, że jest. Dlatego opieranie się na domysłach naszych ograniczonych umysłów byleby mieć jakieś wyjaśnienie dla rzeczy poza naszym poznaniem jest beznadziejnym wyjściem. Lepiej jest się przyznać, że się po prostu nie wie i będzie to mądrzejsze od opierania swojego życiowego światopoglądu na zmyślonych teoriach. Są ludzie z którymi na poważnie mogę pokminić nad białą magią czy jak zwał tak zwał, ale nadal myślą logicznie, zadają dobre pytania, spostrzegają masę słabości i luk w swoich hipotezach. A są takie kołki, które wyjmują odpowiedzi do wszystkiego z powietrza, wszystko co mówią nie ma najmniejszego sensu, jest nielogiczne albo pełne paradoksów i ewidentnie służy im tylko do tego, żeby czuli się jakkolwiek panami swojego losu, bo świat jest dla nich zbyt wielki i niezbadany, więc w swoim strachu próbują go ogarnąć. Tylko, że im nie wychodzi.
    2 points
  3. Tłumacz zjawiska "paranormalne" odsyłając ludzi do książek o fizyce. Cuz fuck logic. Nie mówię, że nie istnieją tylko żeby nie wymyślać sobie z dupy wziętych wyjaśnień byleby mieć jakiekolwiek wyjaśnienie, bo inaczej głowa boli bo się czegoś NIE ROZUMIE OMG. Kij, że jest byle jakim wytworem przesądnego umysłu. Jeśli wszystko to można opisać naukami ścisłymi, to nie są to rzeczy paranormalne. Właściwie w tym układzie o "paranormalnych" nie można mówić. To słowo jest puste logicznie.
    2 points
  4. Czekałem i czekałem, jakoś tak nie komentując tego fanfika. Ale to już ten moment, kiedy trzeba! Oto Baffling ukończył swoje pierwsze opowiadanie (choć przy 100 000 słów lepsze byłoby już słowo "powieść"). To niesamowity moment w życiu pisarza, który zasługuje na celebrację. Dlatego i ja dołączę się i powiem kilka słów. Jestem... a raczej byłem prereaderem "Reliktu". Od początku śledziłem zmiany i postęp historii, nie znając jednak wszystkich ukrytych niuansów i pułapek. Powoli przyglądałem się, w którą stronę zmierzały wydarzenia. Raz akceptowałem ten kierunek bardziej, innym razem mniej, jednak ogólnie aprobowałem to, co działo się w tym opowiadaniu. Jako, że jestem z nim związany nie będę się bawił w recenzję, w której i tak nie umiałbym zachować ani grama obiektywizmu, po prostu wypiszę wszystkie plusy i ciepną zasłużonym głosem na EPIC, tak będzie najsłuszniej. W takim razie: dlaczego Relikt jest naprawdę dobrym fanfikiem? Przede wszystkim napędzają go dwie wyjątkowo udane kreacje bohaterów. Pinkie Pie w wykonaniu Bafflinga to mistrzostwo, zachowanie jej pełnej skuteczności w połączeniu z masą znanego z serialu randomu. Ta wizja różowej klaczy perfekcyjnie łączy absurdalne momenty z ciągłym podążaniem trasą fabuły, nie tylko nie niszcząc jej, co samo w sobie już jest bardzo trudne, ale nawet popychając. Jeśli ktoś lubi tę postać, w tym fiku nie poczuje się zawiedziony. Druga Twilight, która jest tu najbardziej dynamiczną i głęboką postacią, wyraźnie widać, że to przede wszystkim jej historia. Ze swoim sceptycznym podejściem i ciągłymi wątpliwościami wyraźnie kontrastuje z chaotyczną Pinkie. Choć występują tu wszystkie kucyki z głównej szóstki, to właśnie ta dwójka naprawdę pokazuje nam, czym jest udana kreacja. Twi pokazuje nam też ciężki problem – jak trudnym momentem jest ten czas, gdy ktoś, kto jest dla nas autorytetem, blaknie na naszych oczach i pogrąża się. Jak wiele da się usprawiedliwić...? I jak wiele da się rzucić oskarżeń...? Kolejna rzecz to fabuła, która jest naprawdę solidnie przemyślana i zbudowana w przyjemny dla odbiorcy sposób. Pewne rzeczy da się łatwo przewidzieć, przez co ma się jakieś pojęcie, w którą stronę zmierza fanfik, inne są trudne, ale też możliwe do odgadnięcia, przez co mamy cenną satysfakcję, a ostatnie zaskakują mimo wszystko. Jak dla mnie swoją pełną moc to opowiadanie pokazało w trzech ostatnich rozdziałach, gdy dopiero odkryto karty. Oprócz tego konstrukcja sprzyja zadawaniu pytań, które autor delikatnie nam sugeruje. To cenna rzecz w tekście, gdy patrzymy na niego i próbujemy odgadnąć, w którą stronę idzie. Jednym z powodów, dla którego jest to w ogóle możliwe, jest fakt, że jednak choć trochę zależy nam na bohaterach. A zakończenie... udane i takie, jakie powinno być. Tekst pod lekką, przygodową formą, nie popadając w żadne skrajności, przesyła też trochę problemów i treści, nad którymi warto się namyślić nie ze względu na fabułę, ale... po prostu. Jak to ująłem wczoraj z Bafflingiem, daleko mu do "neutralności światopoglądowej". Nie ma się jednak obaw, że próbuje nas moralizować lub nawracać na siłę, zostało to zrobione wyjątkowo nienachalnie. Wracając znów do fabuły, najdoskonalszy był chyba twist... Nie będę spoilował, ale ostatnie rzeczy z ostatniego rozdziału idealnie dopełniły obrazu. Nie bez powodu ten fik nazywa się "Relikt". Teraz już nie o samym opowiadaniu, tylko o tym, co uważam za najlepsze. To jest debiut, pierwszy długi tekst Bafflinga. Naprawdę fajnie zacznie się teraz, gdy wzbogacony o doświadczenie i nowe umiejętności, będzie tworzył dalej. Jestem przekonany, że dopiero zobaczymy, co naprawdę potrafi i to już niebawem. Mam nadzieję, że to wystarczy jako uzasadnienie. Myk, myk, myk, myk, Epic, alegancja Francja, Dawidy Bankowe. Zachęcam wszystkich do czytania i składam serdeczne gratulacje autorowi. Pozdrawiam serdecznie każdego w temacie!
    2 points
  5. Ok, może to nie o mnie ale... moja babcia wierzy, że smoki i jednorożce istniały naprawdę, bo były rysowane na średniowiecznych obrazach, więc musiały istnieć. ....mam nadzieję, że za 1000 lat jacyś cyber-archeolodzy nie dogrzebią się do Deviantarta z podobnym podejściem, bo potencjał dla zrytych wierzeń i religii stanie się wtedy nieograniczony. XDDD
    2 points
  6. Nowy rozdział „Save Me”, miło. Napiszę, bo zapomnę: gdzieś po drodze mignęło mi „nie cwaniaku” zamiast „nie cwaniakuj”. A, i spoko logo. Podobało mi się, a jakże. Przed zapoznaniem się z rozdziałem poczytałam sobie komentarze, więc wiedziałam, co mnie czeka i nie nastawiałam się na rozwiązanie zagadki z końca poprzedniej części. Dostałam za to dwie solidne retrospekcje, z których cieszę się niezmiernie, bo i wyjaśniają co nieco, i pogłębiają obraz świata, i charakteryzują głównego bohatera, i w ogóle wszystko jest na swoim miejscu. No i narracja pierwszoosobowa w twoim wykonaniu naprawdę cieszy oko. Nie wyobrażam sobie tego opowiadania napisanego w inny sposób. Faktycznie ładna zagwozdka nam się znowu zrobiła. W sumie cały czas nie wiem, jakim cudem Max przeżył, ale żywię nadzieję, że wreszcie to wyjaśnisz i to w taki sposób, że nie będę musiała uruchamiać Generatora Ironii . Podobało mi się spokojne tempo opowieści. Po ostatnich rozdziałach wypełnionych akcją (te pościgi! te wybuchy!) ten to naprawdę miła odmiana. No i rozbudziłeś moją nadzieję na kolejne refleksyjno-opisowe części, skoro Max jest zbyt ranny, żeby chociaż wstać . No nic. Czekam na ósmy rozdział, bo mnie to wciągnęło. No i lubię Maksa. Pozdrawiam, Made PS Na FGE to zawsze takie opóźnienia? W ostatniej fanfikowej aktualizacji mignął mi chyba dopiero VI rozdział.
    2 points
  7. Taa, zdecydowanie potęga. Taka moc, która nieomal rozwaliła wszystko na strzępy. Ale fakt faktem znowu powrócił tutaj temat Celestii i jej nikczemnego wpływu na wydarzenia w Equrestrii. Też się zastanawiam czy naprawdę te wszystkie wydarzenia były jedynie pracą dla Elementów. Ale... z drugiej strony, nigdy nie widzieliśmy akcji z innych zagrożeń w serialu, więc... Kto wie? Może Księżniczki się tam wykazały? Anyway, w interesujący sposób poprowadziłeś fabułę do końca, łącząc wszystkie relikty z pomocą kolejnego, którego były wieszczami. No i sprytnie wyjaśniłeś, dlaczego w twoich realiach nie dojdzie do alicornikacji A przy okazji, działanie reliktu faktycznie wyjaśniałoby istnienie Nightmare Moon. Swoją drogą... skoro była Nightmare Moon, w fandomie istnieje mroczna Celestia Solar Flare, to kim byłaby Twilight...? Mi się wydaje, że nazywałaby się po prostu Eclipse. I dobrze, że nie zapomniałeś o moim ulubieńcu Ortiku. Początkowo się nieco dziwiłem, że tak nagle zniknął, chociaż obiecywał chronić szaman Twilight, ale pojawił się w epilogu (gdzie swoją drogą zgubiłeś justowanie, hańba ci!). I nie zgadzam się z tym, że "Ortika [można było nazywać] głupcem, idiotą, albo ograniczonym umysłowo kucykiem". Baff, to może i by przeszło na początku ich znajomości, gdzie faktycznie tak trochę się zachowywał, ale zdecydowanie nie po jego akcji w mieście gryfów oraz po tym wszystkim, jak pomagał Mane6 w dotarciu do celu. Tak czy siak, rozumiem jego powody i całkiem się z nimi zgadzam. Chociaż myślę, że i w Everfree mógłby się nieźle zabawić, acz z pewnością byłoby mu za blisko do miasta złotych krążków. No i zdecydowanie jest tutaj potencjał na kontynuowanie istnienia tego świata. Mamy przecież kilka punktów zaczepienia (plus też pewną wspomnianą postać, która z pewnością nie byłaby zadowolona z tego, jak rozstrzygnęła się misja z Reliktem), kilka problemów do ogarnięcia, plus fakt, że cię dorwę, jak nie będziesz tworzyć I więc tak... Czytało się miło, zatem postanowię zagłosować tutaj na EPIC. I prawda, pierwsze rozdziały były dość... problematyczne do czytania, głównie ze względu na błędy tu i ówdzie, które odciągały mnie od czytania. Ale mniej więcej od 5 rozdziału wszystko się poprawiło i wpadki występowały naprawdę sporadycznie. Ponadto mamy tutaj do czynienia ze zdecydowanie niedocenianym opowiadaniem (może się mylę, acz ilość komentarzy do fica stanowi niejakie potwierdzenie), które dysponuje ciekawą fabułą, z dobrymi opisami, świetnymi (a co!) kreacjami postaci, zwłaszcza Pinkacza. Z pewnością jest to fic godny polecenia i warty znajomości. Początkowo byłeś tutaj przyrównywany do Albericha i jego Zegarów, z czym się mocno nie zgadzałem. Teraz... wciąż się nie godzę na takie porównanie Owszem, fic jest bardzo dobry, acz stoi na innym kredensie niż tamten fic. Nie, bym miał na myśli aż taką różnicę klas, nie, są na tej samej wysokości, tyle, że stoją na różnych meblach A swoją drogą, końcówkę Reliktu czytało mi się lepiej niż Poszukiwaczy Albericha, bo nie dawał mi odczucia takiego rozwleczenia Ale to tak na marginesie. I oby do kolejnego fica, Baff!
    2 points
  8. A chciał być człowiek miły... Zamykam temat do momentu, aż nie rozmówię się ze Skayem i Triste w kwestii zabezpieczenia go przez chamstwem - bo inaczej się nie da tego nazwać... Edit: No, po dogadaniu się z Triste, temat będzie miał zmienione zasady rozdawania. Triste podaje tytuł, a kto pierwszy się tutaj zgłosi dostanie na PW kod. Prośbę o kod zgłaszamy tutaj, namolne PW będą ignorowane/karane. Innym osobą proponuję to samo, szanujmy się na wzajem a chamstwu mówmy stop.
    2 points
  9. Pamietam jak miałem z 5-7 lat, to w nocy z sypialni mamy dochodziły dzikie jęki, sapanie dzikej besti. Mówie wam cholernie sie bałem, wchodziłem pod kołdrę i podwijałem ją z każdej strony by potwory nocne mnie nie dorwały.
    2 points
  10. Witam wszystkich! Z wielką przyjemnością i nieskrywaną satysfakcją prezentuję Wam mój nowy fanfik: Opowieść o Szklanej Kuli Tym razem publikuję całe opowiadanie, napisane od początku do końca. Jestem dość zadowolony z tego tekstu i, wydaje mi się, dumny. Jednak ostateczne werdykt będzie należał do Was. Całość ma około 50 000 słów i 100 stron. Kilka wyjaśnień tagów: [Adventure] – ponieważ pojawiają się wątki typowej, serialowej przygody... [slice of Life] – ...ale jednak większość fika skupia się na życiu Equestrii i przemyśleniach. [sad] – gdyż dzieje się wiele... niezbyt przyjemnych rzeczy. Nie jestem entuzjastą tego tagu, z mojego punktu widzenia tekst będzie bardziej skłaniał do myślenia, niż wyciskał łzy... jak zawsze jednak to Wy zdecydujecie, czy przyznałem [sad] zasłużenie. [Mystery] – za to ten uwielbiam. Pewne rzeczy będą się stopniowo wyjaśniać, przez większość fika będzie Wam jednak towarzyszyć niewiedza i niewiadoma. No i jeszcze raz dziękuję Bafflingowi za prereading i wszelką pomoc! I Ottonand za wyśmienitą okładkę! Grunt to wsparcie. Krótki opis: Po dość nieprzyjemnym wydarzeniu, Fluttershy dostaje w prezencie szklaną kulę z zatopioną w środku miniaturą Ponyville. Gdy losy jej przyjaciół zdają się toczyć starym torem, żółta klacz szuka odpowiedzi na dręczące ją wątpliwości... Tylko, czy taka odpowiedź w ogóle istnieje? A jeśli tak, jakie straszliwe prawdy musi kryć za sobą. Nadszedł czas, by zmierzyć się ze światem i samą sobą. Wszystko się zmieni... albo właśnie pozostanie takim samym. A szklane kule dziwnym trafem mają w sobie coś urzekającego. Zapraszam: Prolog Część I Część II Część III Część IV Część V Część VI – Epilog Pozdrawiam, zapraszam i z góry dziękuję za uwagę! Epic:10/10 Legendary: 12/50
    1 point
  11. Oto kolejny mój FF. Tym razem jest to nowość również dla mnie ponieważ jest to moje pierwsze opowiadanie pisane z perspektywy pierwszej osoby. Zdaję sobie sprawę z tego, ze wybrałem niepewny grunt, pisząc tekst zamykający się w tagu [human], lecz pomysł ten dostatecznie długo mnie męczył, więc musiałem go spisać. Jak wyszło? Okaże się. Zapraszam zatem do lektury: ~ Część I Część II Część III Część IV Część V Część VI Część VII Część VIII Część IX Część X Rozdziały specjalne: Rozdział świąteczny One Last Day ~ Spin-off: Save Me: Silent Universe Fakty pomagające zrozumieć historię przedstawioną w opowiadaniu. Czytać po zapoznaniu się z tekstem. Oraz podziękowania i muzyka użyta przy pisaniu. Ponadto, warto wspomnieć, że wybrana przeze mnie lokacja została nieco zmodyfikowana, więc mogą w niej występować miejsca i rzeczy, nie mające swoich odpowiedników tamże. Epic: 10/10 Legendary 14/50
    1 point
  12. Hi everypony! Let me introduce myself. I call myself as Makosnan. I am Brony from Czech Republic since September 2013 and I am here because I really like Poland and I'd like to meet up with some Polish Bronies. My favorite colors are blue and green. Favorite pony is Applejack and episode 'The Last Roundup'. If you wanna ask me some questions, you can, I'd be glad I think it's all for now. Bye!
    1 point
  13. Haha, nareszcie Kula ujrzała światło dzienne! Podobnie jak Alberich napisał u mnie, niezwykle trudno mi ocenić ten fik obiektywnie, ponieważ miałem swój skromny wkład w jego stworzenie, a na dodatek tematyka trafiła bardzo w moje gusta. Pamiętam jak autor zdradził mi pomysł na te opowiadanie, a później przez cały wieczór rzucaliśmy w siebie pomysłami i nakręcaliśmy się wzajemnie... Może nie jest to w stu procentach coś, co sam bym napisał, ale absolutnie aprobuję większość rozwiązań i samą główną oś fabularną. Mimo że wiedziałem wszystko z góry, jestem zachwycony. Z rzeczy, które mogę zdradzić, na szczególną pochwałę zasługują: naprawdę dobre, a miejscami wręcz fenomenalne oddanie charakterów postaci kanonicznych (oczywiście najbardziej wybija się Fluttershy, główna bohaterka), emocje i nienachalne przemyślenia atakujące z niemal każdego akapitu (uwielbiam!), a także drugie dno całej opowieści, tajemnica kryjąca się za tym wszystkim, mocna puenta... Klimat wypływa stąd hektolitrami, a atmosfera niepokoju towarzyszy czytelnikowi do samego końca. Rzuciłbym tutaj pojedynczym słówkiem, ale niestety stanowi ono zbyt duży spoiler. Towarzyszymy Fluttershy podczas... no właśnie, czego? To każdy będzie musiał odkryć na własną rękę. Powiem tylko, że warto. Fabuła jest poprowadzona dobrze. Nawet jeśli jakieś niewielkie zgrzyty się pojawiały, to nie psuły mi przyjemności z czytania. Tempo także mnie zadowalało. Nie za szybko, nie za wolno, no i można ponapawać się smutkiem i przerażeniem Fluttershy (kurde, zabrzmiałem chyba jak sadysta). Strona techniczna? Zadowalająca. Trochę szkoda, że tak szybko się skończyło, bo choć opowiadanie ma odpowiednią długość, to czyta się je z taką przyjemnością... Chciałbym żeby trwało i trwało. Cóż, pozostaje tylko zaczekać na następny utwór spod klawiatury Albericha (pióra to Ty się lepiej nie tykaj!). A, no i jeszcze zagłosować na EPIC, oczywiście! Bezwzględnie polecam i pozdrawiam, Dol... Baffling!
    1 point
  14. Dodałam najnowszy odcinek w pierwszym poście Nie wiem czemu niektórzy się czepili tego "Mod". Przecież tak się właśnie wymawia to imię. Poza tym niektórzy psioczą, że zmieniono płeć Colgate, ale mało kto pamięta, że Owlicious jest facetem i zmiana imienia z Sowalicji na Sowicjusza jest jak najbardziej poprawna.
    1 point
  15. Zamawiam miejsce przy oknie ;^)
    1 point
  16. Oczywiście postaram się przybyć, choćby na jeden dzień.
    1 point
  17. W uczciwych polityków. Co prawda nikt jeszcze nie zdobył nagrania na którym by takowego uchwycić, lecz wierzę mocno iż kiedyś się komuś to uda. Ten post sprowadził na mnie siedem plag egipskich. Proszę, powiedz, że to nie było na poważnie... Od czego by tu zacząć... O właśnie! O ile dobrze wiem książki traktujace o fizyce traktują... o fizyce, a nie o zjawiskach paranormalnych i po prostu komiczne jest uważanie, iż zawieraja one dowody na istnienie takowych zjawisk. To nawet nie jest ich cel... To coś w rodzaju tezy iż coś jest prawdziwe tylko dlatego, iż nie możesz udowodnić, że jest inaczej. A co jeśli druga strona tez nie może udowodnić, że coś jest prawdziwe. Noo, wtedy mamy impas, nieprawdaż? Taka argumentajca jest bezowocna. Ah, tak? To znaczy że człowiek nie ma prawa mieć swojej opinii? A raczej, tylko ktoś kto wie ABSOLUTNIE WSZYSTKO NA DANY TEMAT ma prawo mieć własne zdanie, nikt inny? To ci dopiero! Mogę negować tezę istnienia zjawisk, jeśli nie mam wystarczających dowodów. Na tym, mój drogi, polega właśnie nauka. Inna sprawa, że czytanie pism naukowych nie ma nic wspólnego z rzeczami paranormalnymi, a rozległa wiedza na temat planet, kosmosu, zjawisk fizycznych wcale nie musi równać się z przymusem akceptacji pseudonaukowych teorii "paranormalnych". Also astronomia =/= paranormalność. Chyba że ci się pomyliło z astrologią. Ale wtedy... Nauka nie odkryła wszystkiego, ale to nie znaczy, że to co nieodkryte musi być paranormalne. Fizyka kwantowa potrafi przedstawić historie, które ciężko sobie nawet wyobrazić, a przecież nie ma nic wspólnego z zjawiskami nadprzyrodzonymi. Kto wie, ile takich dziedzin czeka jeszcze na odkrycie? To czy ktoś wierzy w rzeczy poza nauką w żaden sposób nie sądzi o jego inteligencji i nie masz prawa kogoś według tego kryterium oceniać. Każdy może mieć własną opinię. Ten post jest po brzegi wypełniony głupotą. Argh.
    1 point
  18. 1 point
  19. >implikowanie, że nie ma bytów paranormalnych >implikowanie, że wszystko da się opisać i wyjaśnić metodą matematyczną >implikowanie, że współczesna nauka wszystko odkryła i coś powstało z niczego za przyczyną niczego... Oooooo rety. Jak ja kocham ludzi(ogólnie, nie w tym temacie), którzy myślą, że wiedzą wszystko i kwestionują istnienie siły stwórczej, istnienie paranormalnych zjawisk. Fajnie się o tym rozmawiało z koleżankami na kierunkach humanistycznych, które swoją wiedzą "przewyższały" Einsteina, Hawkinga, Feynmanna, Twonesa, Shrodingera... i wielu innych. W sumie jedno mnie smuci, że współcześnie jeśli człowiek coś czyta o astronomii... to czyta zaledwie opinię(czy też kawałek opinii) czy też skrawek komentarza kogoś mądrzejszego i uważa, że posiadł już na tyle wiedzy, aby wydawać sądy i tezy na temat rzeczy związanych z astronomią ;__; To samo z innymi dziedzinami nauki... popularnonaukowy artykulik i bum! Wiem wszystko! DUCHY NIE ISTNIEJĄ! UDOWODNIJ, ŻE JEST INACZEJ!!!!1111oneoneone [no_brain_used.jpg] Kurdę, nakłaniałem ludzi to wysilenia mózgownicy i przeczytania wartościowych książek o fizyce... niestety, trzeba się wysilić.
    1 point
  20. Ponieważ miałam napisać to, co mi serce dyktuje, powiem: 10/10, pisz dalej . No dobra, już przestaję. Ale ciągle jestem zdania, że trochę za bardzo dawkujesz nam emocje. Zaraz ci czytelnicy na zawał poschodzą w oczekiwaniu! Bardzo mi się podoba, że cały czas starasz się trzymać tej początkowej koncepcji i wracasz co jakiś czas do "przeplatania" zwykłych rozdziałów tymi nieco innymi. A skoro było już preludium i interludium, będzie jeszcze postludium i już się na to postludium cieszę, bo uwielbiam ten twój niby podręcznikowy styl, w którym jednak wyraźnie widać, że ty to pisałeś. No i plus za zadbanie o takie detale jak przypisy - naprawdę fajnie to wygląda. Ale żeby Krwawe Ciupagi... Nikusiu, coś ty brał . Z rozdziału nie dowiadujemy się w sumie wiele więcej, niż wiedzieliśmy do tej pory - Porzuceni się dzielą, wszyscy się piorą, nikt nie wie, o co chodzi, nikt nikomu nie ufa, a ogólny galimatias zatacza coraz szersze kręgi, rosząc krwią kolejne lokalizacje. Oczywiście nie skończy się na tych starciach, które znamy, bo by było nudno. No i ci Oni. Te kronikarskie wstawki stanowią ładne podsumowanie poprzednich części. No i po prostu je lubię . Masz propsy za to wierszydło na początku. Fajny pomysł. Niklas umie w poezję. Weź napisz dłuższy rozdział, tak z dziesięć stron chociaż albo walnij od razu cztery. Madeleine
    1 point
  21. Widzę, że klientów do mojego psychiatryka brakować nie będzie....
    1 point
  22. "Podoba" mi się twoje uogólnianie :^))))))) Jakże to "dojrzałe" i "nie zacofane". A to tak pięknie podsumowuje twoją wypowiedź :^) Jakbyś sięgnął po jakąkolwiek książkę egzorcysty, katechizm... cokolwiek. Ogólnie książkę... bo wątpię abyś sporo czytał, to dowiedziałbyś się kilku ciekawych rzeczy -W wierze katolickiej "dmucha się na zimne", to, że ktoś uznaje MLP za powiązane z szatanem i opętaniami(ale nie herezją, naucz się znaczenia tego słowa) to prawdopodobnie tak jest. >skoro ktoś na poważnie zaczyna czcić Celestię, kupować sobie seksualne zabawki z MLP, robić ohydne "dzieła" "sztuki" z tym związane, to nawet niekoniecznie wierzący, zdrowy człowiek miałby wątpliwości co do takiego postępowania... a to, że jakiś "hejter" rzuca uogólnienie na cały fandom... to cóż. -Natanek i jemu pochodne mają już dawno karę suspensy. Więc słuchanie i sugerowanie się takimi przykładami i uogólnianie na wszystkich jest dziwne/śmieszne/ebin :^) -Gdybyś przeczytał coś więcej, to dowiedziałbyś się, że MLP w gronie wierzących jest uznawane za coś, co niesie dużo pozytywnych wartości. Jedyne czego można się czepić to magia. Podsumowując: Doedukuj się.
    1 point
  23. W zasadzie to jedno wyjaśnienie sama już napisałaś Drugie, co mi przyszło do głowy to medycyna - w dzisiejszych czasach potrafi naprawdę zaskakiwać. Szczególnie jak jest silny organizm, szczęście, kwestia przypadku i blabla (nie znam więcej czynników, bo nigdy nie uważałem na biologii ). Ale może nie będę mnożył swoich szalonych teorii spiskowych, bo i tak rzadko kiedy się sprawdzają Chociaż z drugiej strony mogłaby z tego wyjść ciekawa dyskusja w oczekiwaniu na kolejny rozdział...
    1 point
  24. Ja "Złodziei" wysłałem 6 lipca i chyba coś utonęli, niczym BEN ;P Tak więc śmiem twierdzić, że owszem, są opóźnienia. No, ale żeby nie było, że Hoffman offtopuje w nie swoim temacie - muszę w końcu się zabrać za tego fanfika, bo swego czasu przeczytałem chyba tylko pierwszy rozdział i kawałek drugiego, a potem codziennie sobie powtarzałem, żeby dokończyć a wychodziło odwrotnie. Przepraszam. Następnym razem będzie już pełnokrwisty komentarz
    1 point
  25. Ciekawy tekst został tutaj zacytowany. Powiedziałbym, że dla mnie to żadna nowość. Codziennie ścieram się z personami uznającymi MLP:FiM za "heretyckie i pedalskie g... dla dziewczynek". "Kocham" za to egzorcystów z Kościoła Katolickiego. Jak już coś zaczną głosić to tylko położyć się na podłodze i śmiać się. Raz, gdy prawili nam w szkole kazanie na temat egzorcyzmów, prowadzący kapłan zobaczył, że mam szkic kucyka w zeszycie. Nazwał mnie "owładniętym przez szatana i należy odprawić egzorcyzmy". Wyglądało to komicznie, ponieważ zebrał wszystkich naokoło mnie i zaczął odprawiać te swoje niezrozumiałe obrzędy, a wszyscy dookoła modlili się nade mną, Podczas tej szopki powstrzymywałem się od gromkiego śmiechu. Czy naprawdę nie ma gorszych rzeczy od malutkich kucyków uczących o "magii przyjaźni"? Trochę zszedłem od zacytowanego tekstu. Najbardziej rozbawiła mnie ta część: A gdzie działo Pinkie? A gdzie młot z głową Twilight? Może chodzi o moją psycholożkę ze szkoły. Ona jest tak tępa, że dla niej wszystko jest diabelskie i heretyckie. Na pewno. Ich przynajmniej nie nienawidzą i nie tępią. Ku chwale Celestii! Amen.
    1 point
  26. Może się pojawię. Liczę, że będę mógł chociaż na jeden dzień.
    1 point
  27. Iiii... koniec! Jakie to dziwne uczucie, zakończyć coś, co pisało się taki szmat czasu... Dzięki, dzięki i jeszcze raz dzięki! Alberichowi, Dolarowi, Niklasowi... a także każdemu, kto przeczytał te opowiadanie. Bez was by się nie udało! Proszę, oto ostatni rozdział i epilog. Powiedziałbym coś więcej, ale w tej chwili jestem niepoczytalny z dzikiej radości, więc może sobie daruję. Tak więc... Miłej lektury! Rozdział XIV: Wiedza to potęga! Epilog
    1 point
  28. Absolutnie nie mogę się zgodzić z tym argumentem. Koniowaty miałby być bezbronny? Wydaje mi się, iż nikt kto tak twierdzi nie miał nigdy wątpliwej przyjemności zostać przez takiego czworonoga kopniętym. Dobrze wymierzone kopyto bez trudu przetrąci grzbiet większości drapieżników. Nie wspominając o fakcie, iż taki kucyk potrafi też boleśnie i skutecznie ugryźć. A że nie radzą sobie z super-anatognistami? Gdyby mieli czołgi i inne badziewie to i tak by nic nie zdołali zrobić - to była po prostu klasa powyżej ich możliwości, nic więc dziwnego że musieli powołać swoich najlepszych. Ktoś już tu zresztą napisał, że na półbogów i hersów wystawia się ich przeciwieństwa bo normalna armia nie ma żadnych szans. Nie mówiąc już o cywilach. Armia kucyków nic nie potrafi - nie do końca się zgodzę, ponieważ armii jako takiej jeszcze w serialu nie widzieliśmy. Spotkaliśmy się jedynie z gwardzistami pałacowymi, którzy muszą dobrze wyglądać, znać się na służbie wartowniczej (czyli panować nad pęcherzami) i stroić groźne miny. Innymi słowy jakby taki jeden z drugim stanął naprzeciwko doświadczonego żołnierza regularnej armii, to ten ostatni załatwiłby go na dowoloną ilość sposobów nie męcząc się przy tym zbytnio, o ile w ogóle. Dalej - magia. Istnieje całkiem sporo jednorożców, a nawet prosta telekineza wystarczy, żeby dowolnego adwersarza walnąć czymś w łeb. Naturalnie przy założeniu, iż mamy tu do czynienia z normalnym wrogiem a nie jakimś przepakowanym bossem. Nie muszą mieć samych magów bojowych, żeby móc narobić wielu szkód. Kolejna sprawa - pegazy. Potencjalnie największa siła bojowa Equestrii. Dlaczego? Nie dlatego, że są tam Wonderbolts czy inni, którzy umieją się dobrze bić - powiedziałbym wręcz, iż tacy są niemal zbędnie. To Kredke zwrócił mi uwagę na ten fakt, za co jestem mu bardzo wdzięczny. Potencjalna potęga pegazów zamyka się w dwóch słowach - "Kontrola Pogody". Załóżmy sobie, iż lecą sobie samoloty - powiedzmy takie drugowojenne. Chcą bombardować, niszczyć i ogólnie szerzyć zło. A tu nagle przed nimi pojawia się kilkanaście tornad, rozpoczyna się burza, biją (mierzone) pioruny oraz poteżny grad. Nie wątpię, iż w takich warunkach rzeczone samoloty mogą lecieć nadal. Ale jedynie w dół i to bardzo krótko. Analogicznie jedzie dywizja czołgów chcąć siać zniszczenie. A tu nagle rozpętują się potężne deszcze i nawałnice. Fakt - nawet pioruny bijące w czołgi mogą im za wiele nie zrobić (choć w nowoczesnych posmażyłyby pewnie elektronikę skutecznie zmieniając je w metalowe pudełka), ale deszcze powoduje, że grunt rozmaka. Coraz bardziej i bardziej. W krótkim czasie czołgi zostają całkowicie unieruchomione lub spowolonione na tyle, że mogą dopaść je inne jednostki, choćby jednorożce i za pomocą telekinezy otoczyć te czołgi wianuszkiem wielkich, ciężkich głazów i innych wynalazków. I tak, zdołałyby podejść blisko - w końcu trwa nawałnica, więc widoczność jest praktycznie zerowa. W końcu deszczyk się kończy, czołgi są do połowy zakopane w błocku, a dookoła nich znajdują się kamienne ściany. Fajna perspektywa, prawda? Jeżeli się nie poddadzą, to pegazy mogą kontynuować zabawę z pogodą, a jednorożce przy pomocy prostych czarów podgrzewać te metalowe puszki aż załogi same je opuszczą. A tam już będą czekać kucyki ziemne gotowe skopać każdego delikwenta. I co się stało z nowoczesną armią? Nie istnieje. Dlatego uważam, iż dawanie im "nowoczesnej armii z czołgami" nie jest konieczne, ponieważ może zostać ona bez problemu zneutralizowana - szkoda środków. A Equestria wcale bezbronna nie jest i to nie tylko dlatego, że póki co nie wiedzialiśmy regularnej armii - po prostu muszą zmienić swój sposób myślenia, odrzucić tak rzeczy takiej jak honor i uczciwość, które na polu walki są niepraktyczne i wykorzystać każdą brudną sztuczkę jaka tylko przyjdzie im do głowy. Pragmatyzm, podstępy i skuteczność przede wszystkim - oto sposoby na zwycięstwo! No i Megaczary Spartanie przegrali
    1 point
  29. Przyjmuję. Nie utopiłem się, ale przynajmniej próbowałem. Zawsze coś. Nominacji brak, bo mogę.
    1 point
  30. Przeczytałam i za cholerę nie wiem, co o tym myśleć. Część z walkami wciągnęła mnie niesamowicie, wywołała całą gamę uczuć począwszy od fascynacji, na odrazie kończąc (czyli reakcja poprawna), ale potem nastąpiła część z wyjaśnieniem i zrobiło się dziwnie. Ale może zacznę od tego, co spodobało mi się najbardziej: klimatu, który jest ciężki, mroczny i aż dławi w gardle. Tu wszystko jest na swoim miejscu – z jednej strony zezwierzęcony tłum łaknący krwawej jatki i właściciele śliniący się na widok złota, z drugiej – ogrom strachu i nienawiści niewolników zmuszanych do mordowania się z zimną krwią. Doskonale ukazałeś też konflikt wewnętrzny głównej bohaterki – Twi wie, że musi zabić, by sama nie została zabita. To było oczywiste, że w końcu dojdzie do konfrontacji z kimś bliskim, ale sposób, w jaki to opisałeś, to mistrzostwo świata. Ta jedna walka niesie niewyobrażalny ładunek emocjonalny. Mocne, mocne jak cholera. Na przemian tracić i odzyskiwać człowieczeństwo? Zapominać o wartościach, by sekundę później w chwili słabości uderzały w ciebie niczym obuch? Ge-nial-ne. Przejmujące do głębi i człowiek aż zaczyna się zastanawiać, co on zrobiłby w takiej sytuacji. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi, prawda? Na uwagę zasługuje jeszcze wiele rzeczy, ale ograniczę się do trzech. Po pierwsze – opisy. Twoje opisy są zawsze fenomenalne, cudownie szczegółowe, barwne i dzięki nim sceny walk tak trzymają w napięciu że nie sposób się od nich oderwać. Po drugie – postać pana i jego relacje z Twilight. To, że Twi na zewnątrz go szanuje (bo musi), a w środku uważa go za bezdennie głupiego spasionego śmiecia i drania jest znamienne i bardzo do niej pasuje. A potem przyszło wyjaśnienie i klimat uleciał. Może napiszę to, co mnie kiedyś napisano: doceniam pomysł, ale nie. Nie przekonuje mnie to wcale. Po tak mocnym wstępie i rozwinięciu to zakończenie w moim subiektywnym odczuciu zwyczajnie nie pasuje. Gdybym przerwała kilka stron wcześniej, opowiadanie byłoby dla mnie wybitne, a tak jest wybitne do momentu. Nie wiem, czy zawsze trzeba tak wszystko do końca wyjaśniać. Domyślam się jednak, że to zakończenie było głównym założeniem fika , więc powiem tylko, że oglądając „Igrzyska śmierci” (z którymi „Into the Arena”, poza oczywistymi walkami gladiatorów, mi się kojarzy), mało mnie obchodziło, skąd wziął się ten totalitarny system. Może i pojawiło się jakieś wytłumaczenie, ale pomyślałam, że czasem prościej uznać jakiś fakt, jakieś uniwersum za pewnik i po prostu czerpać przyjemność z jego poznawania, bez rozkmin „ale jak to jest możliwe”. Lecz cóż, wizja fika była jaka była, więc chyba nie ma co się rozwodzić . Ogólnie doskonały tekst z niesamowitym, mrożącym krew w żyłach klimatem. I nie miej mi za złe, że o zakończeniu zapomnę i w moich myślach to opowiadanie będzie o kilka stron krótsze . Pozdrawiam, Madeleine PS Przysięgam, że nie czytałam opinii moich poprzedników przed napisaniem tego komentarza. Naprawdę. PPS Porównywanie każdego kolejnego dzieła autora do poprzedniego, które mu świetnie wyszło, jest ZŁE. Bardzo złe. Tak tylko mówię. Dla jasności.
    1 point
  31. Nagrody za udział dodane, popieram pomysł na oddzielne awardy dla zwycięzców. Wyznaczenie terminu zakończenia konkursu pozostawiam Kanclerzowi.
    1 point
  32. 1 point
  33. Zdecydowanie lol. Komus jeszcze skacza po domu nawiedzone tosty?
    1 point
  34. No dobra, ja rozpocząłem tą dyskusję. Słuchaj Feather, każdy z nas, pisarzy, tworzy, bo to jego pasja. Tworzy, aby się spełnić. Zakładam, że pisarstwo weszło już w Twoją krew i nie wyjdzie nie łatwo. Jestem pewien, że piszesz nie tylko dla siebie samego, ale także dla innych, aby ich zadowolić. Powinieneś być otwarty na innych ludzi, a nie zamykać w swoim świecie. Bo pisarz powinien być między innym otwarty. Gdy pochwaliłem Twoją księgę Śmiechu, to nie było problemu, ale jak już wyraziłem swoje negatywne zdanie o Wytrychu, to już całkiem odcinasz się i zaprzeczasz wszystkiemu i traktujesz jak hejt. Skoro gotowy jesteś przyjąć pochwałę, to powinieneś być także gotów na krytykę. A ktoś sprytny umie obrócić krytykę na swoją korzyść. Przyjmowanie konstruktywnej krytyki do siebie daje Ci szanse rozwoju, a także zaczerpnięcia rad od innych i poprawy Twojego warsztatu. W poprzednim „wcieleniu” byłem podobny. Opanowała mnie megalomania. To był błąd. Ale jest bardzo dobra cecha u Ciebie. Jesteś konsekwentny i jasno się trzymasz swojego stylu. To się chwali. Jednak, zawsze trzeba znaleźć ten złoty środek.
    1 point
  35. Feather, ja radzę, spuść z tonu. W tej chwili to ty jesteś bliższy agresywnego zachowania, niż Madeleine w którymkolwiek słowie swojego komentarza. Made (użytkowniczkę proszę o wybaczenie zdrobnienia) wymieniła i skomentowała błędy w twoim fanfiku, podsumowała jednak, że pomimo to nie jest to totalna kaszana i zalety są. Ty zaczynasz, za przeproszeniem, pleść bzdury o tym, że jej krytyka była "agresywna", nic nie wniosła i w ogóle jest dla ciebie "obraźliwa". Jeśli jej rozsądne i raczej stonowane (choć miejscami lekko uszczypliwe) komentarze są dla ciebie "agresywne" i "obraźliwe" - dlaczego publikujesz cokolwiek w Internecie, gdzie ludzie są w stanie najlepsze dzieło zmieszać z błotem tak, że aż się w głowie nie mieści? Krytyka boli, to fakt. Nikt nie lubi, gdy wytyka nam się błędy. Jednak dojrzały, poważny twórca przyjmuje konstruktywną krytykę (dokonaną tu przez Madeleine) z pokorą. Może polemizować i bronić swoich racji, ale zawsze zaakceptuje fakt, że, nie bawiąc się w okrągłe słówka, nie napisał dzieła idealnego i stara się naprawić swoje pomyłki i potknięcia. Ty, zbywając opinie, które nie ociekają lukrem bezdennego zachwytu dla geniuszu twojego dzieła, zachowałeś się na poziomie niezbyt rozgarniętego gimnazjalisty. Czyli bardzo, ale to bardzo niedojrzale. Fanfika nie czytałam i piszę tu wyłącznie ze względu na twoją naganną postawę wobec krytyki. Pozdrawiam.
    1 point
  36. Cienie, cienie. Nie czepiajcie się tych cieni. to trudna sztuka jest... Trza ołowki mieć, gumki, chusteczki... Oczywiście co by nie rozmazac ręką rysunku, a nie... Ogólnie to mi się podoba, ale z czasem będzie jeszcze lepiej. W porównaniu z pierwszymi pracami jest o niebo lepiej
    1 point
  37. Na razie, to ucz się rysować kucyki stylem Lauren. I będzie git, potem będzie gites majonez jak to wypracujesz. Nie lepiej być realistą? Wtedy srasz na siedząco No ale bądź se kim chcesz. Zależy. Wszystko zależy od wieku. Bynajmniej w internecie i realiźmie. Proszę, przykład: Jakieś dziecko ma dość tego świata. A wtedy jakiś hejter-kutafon pisze/mówi : 'ty jeszcze niczego nie przeżyłeś, a już się pchasz na tamten świat?' Przykład numer dwa. Geniusze-dzieci nie istnieją. Nie moja wina, że jarasz się Jimmim Neutronem albo Dexterem (nie ten Dexter, chodzi o Laboratorium Dextera.) i wierzysz, że takie dzieci istnieją. Pokaż chociaż jeden przykład. Nie, z seriali etc. nie, to musi być w realiźmie. Nic? Tak myślałam. Przykład numer trzy. Pod względem filozofofoficznym (czyli normalnym, przez dorosłych, zwykłych ludzi) każde dziecko jest głupie jak i mądre. Mądre czyli tak zwane kreatywne, radzą sobie z matmą albo coś takiego. A głupie, że niewłaściwie się zachowuje. Winić można tutaj tylko rodziców, bo cechy i części charakteru mają po nich, czyli jednak każde dziecko jest grzeczne. A pod filozoficznym, jest dziecko które żyło już wcześniej czyli tzw. reinkarnacja, i ma wiedzę o życiu i tak dalej i tak dalej to można nazwać mądrym? Nie...wiem tego, filozofem nie jestem, a piszę to od czapy, joł, czapka, na głowie zią. Coś jeszcze chciałam dodać...a tak, wiek nie ma znaczenia pod względem umiejętności (grania na instrumentach, rysowania, pisania opowieści, ciętej riposty, umiejętności krytykowania z wyjaśnieniem, pisanie posta bezsensu (czyli mój jedyny talent...ale chociaż to) itd.), czy spania z rodzicami, albo...albo coś w ten deseń. A to tak btw., spróbuj cieniować i dużo rysować, bo inaczej...Będziesz u pani
    1 point
  38. Jesteś utalentowana. W pewnym stopniu i znaczeniu. Ale - jeśli komuś się nie podoba, takiemu jednemu tzw. 'pesymiście', człowieka ' z kur wiel(a)u' czy co tam, nazywających przez okropnie zły tłum na owego, biednego człowieczka, który żekomo nie ma gustu. Oj, nie zrozum mnie źle. Nie piszę, że taka sytuacja na tym forum miała w ogóle miejsce. No ale gadam bez sensu, o niczym i nie na temat, według ciebie, więc zacznę już wytłumaczać o co mi chodzi. Pewnie uznasz mnie za porypaną, dlatego że uważam oryginalniej być nie doskonałym, i nie robić kokieterii oraz nadawać się mianem oryginalnego człowieka. To już dawno przestało być oryginalne, bo i tak teraz wszyscy są oryginalni, co wcale nie znaczy, że całkiem od siebie inni. Jeśli komuś się nie podoba a innej osobie tak, jak dla mnie jest to jak najbardziej oryginalne. Podam ci przykład. Jeżeli masz szczęście, dużo mamony, nigdy nie brak jedzenia do garnka i masz dobrych przyjaciół (albo ich podróby, w sumie na jedno wychodzi), to czy tylko samym szczęściem można żyć dalej bez żadnego upadku? To z chwili na chwilę staje się nudne - potrzeba jakiegoś wydarzenia. Jakby wszystko było usłane różami życie nie miałoby sensu i po prostu było nudne. Tak samo z rysunkami. Takie piękne gówna, kurczę, cud malina i orzeszki z miodem, które wszystkim się podobają a krytycy po prostu zakochali się w tych dziełach, to...po co to? Po co dalej ciągnąć to, skoro wszystkim się już to podoba? Całkowity nonsens, ale dla jednych jest tym, co chcieli i osiągnęli to bez wysiłku, a dla drugich nudną sprawą i porzucają to. Jestem jeszcze głupim, wrednym (ale tylko czasami!) bachorem, który myśli, że tak jest lepiej, że lepiej jest żyć w bólu, który i tak z czasem zniknie, bo jak normalny człowiek - znikasz z tego świata, i nie ma cię. Właśnie. Po co to wszystko, skoro ból, szczęście, śmierć, zdrowie, miłość itp. jest nam niepotrzebne, bo i tak umrzemy? Dobrze, czekam na hejt, że jestem jedenastoletnim człowiekiem które gówno przeżyło i już takie przemowy wygłasza, kurde, filozof jakiś od najmłodszych lat. Jestem całkowicie pewna, że już pogubiłaś się w moim przekazie, więc napiszę jeszcze jedno, coś, co na pewno zrozumiesz, co tłumaczyłam, od początku: Twoje rysunki są ciekawe, acz nie za bardzo oryginalne.
    1 point
  39. Utalentowana dziewczynko , na poniedziałek masz mi przynieść kopię Misaki Mei ♥ Bo inaczej chyba zwariuję c;
    1 point
  40. Yay. Czekam niecierpliwe tak jak na wszystko, no może poza tymi rzeczami, za którymi nie czekam niecierpliwie
    1 point
  41. Troszkę wyrośnięty Spike?
    1 point
  42. Podobają mi się Twoje rysunki, ale gdy widzę "flaterszaj" lub inne w ten sposób zapisane imiona, to mam ochotę wyrzucić monitor przez okno i połamać klawiaturę. Ale to sie nie zalicza do rysunków, które są bardzo ładne (szczególnie te dwie Luny). Od pierwszych wypocin, Twoje prace nabrały klasy i tego Ci gratuluję ( u mnie to jest odwrotnie od czegoś w miarę dobrego spadam w okolice zera)
    1 point
  43. Rysunki jak na sam początek świetne, nie bój się kolorów używać.
    1 point
  44. super rysunki ! widać twoje zamiłowanie do rysowania i widać że lubisz to robić ^^ dużo fajnych pomysłów ;p będę śledziła rozwój kolejnej osoby ^^
    1 point
  45. fajne rusunki ja też rysuję ale nie wychodzą mi pyszczki głównie Celestii,cadence,luny
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...