Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 03/31/16 we wszystkich miejscach

  1. Przeczytane. Zacząć muszę od tego, że opowiadanie jest błędnie otagowane jako [grimdark]. Fanfiki grimdarkowe powinny się charakteryzować ciężkim, mrocznym klimatem, najczęściej spotykanym w horrorach i antyutopiach; owszem, część definicji rozciąga tę definicję na przeróżne opowiadania, gdzie ważną rolę pełnią przemoc, zdrady i cyniczne zachowania postaci, jednak większość obsady KO zachowuje się zbyt honorowo, by dało się to podpiąć pod [grimdark] - sam [dark] by wystarczył (a i tu nieco na wyrost, gdyż w cięższe klimaty wchodzimy dopiero w ostatnich opublikowanych do tej pory rozdziałach). Mocno niepewny jest też tag [romans], gdyż wątki miłosne pełnią tu rolę tak niewielką, że ciężko je na razie dostrzec - owszem, mamy jakieś sugestie co do rozwinięcia się takowych w przyszłości, jednak to nadal za mało. Przejdźmy jednak do samego fanfika, zapowiadanego jako ogromne rozwinięcie świetnego "Żelaznego Księżyca". KO wchłonęło w siebie kilka świetnych lub przynajmniej dobrych opowiadań, jak "Big Flak" czy ŻK właśnie - zwłaszcza ten drugi doskonale radził sobie jako one-shot, ale do tego wrócę później. Jak wyszło? Zacznijmy od zalet. Pierwszą nazwijmy ogólnie "wiedzówką" - są to te wszystkie realistyczne opisy sprzętu wojskowego obu stron. Owszem, mamy tu parę potknięć (typu przerobienie krążowników ciężkich typu Deutschland na krążowniki lekkie), jednak dla laika będą one niezauważalne. Kolejną zaletą będzie warstwa ilustracyjna, chociaż tu nie widzę sensu w dodawaniu szkiców postaci do opowiadania - no i opowieść powinna radzić sobie bez ilustracji, w końcu chodzi nam głównie o tekst, nie zaś o obraz mu towarzyszący. Bardzo podobały mi się niektóre dialogi, zwłaszcza rozmowa Ruhisa i von Mardera nad świerszczykiem (... no, opisane to było jak jakiś świerszczyk) czy przezabawna kłótnia Yarwina i Korna o gaźnikach (also, Yarwin jest najlepiej oddaną postacią w całym KO). Mamy też kilka świetnych wątków, jak ze Scootaloo na froncie, które świetnie radziły sobie w oneshotach i które tutaj jako-tako się bronią. No i wreszcie niewątpliwie największa zaleta - marketing. Fanfik był konsekwentnie i od dawna zapowiadany, więc wiele osób czekało na niego jak Korwin na ponadpięcioprocentowy wynik swojej partii na wyborach. Tym samym opowiadanie już na starcie zdobyło wielu czytelników. Problem polega na tym, że przy okazji KO zostało otoczone atmosferą wielkości; czytelnicy podchodzili do opowiadania, spodziewając się czegoś wybitnego, dzieła mającego wiele zalet. Ja ich tam niestety nie znalazłem. Zacznijmy od faktu, który powtórzono już wielokrotnie - nielogiczność u samych podstaw fabuły. Niemal cały świat, bez jednej tylko Gryffonii, w ciągu sześciu lat dokonuje ogromnego skoku technologicznego i z włóczni przeskakuje na czołgi i samoloty używane w czasie II wojny światowej. Dla porównania - Japonii, krajowi szczycącemu się kulturą sprzyjającą ciężkiej pracy i kultem cesarza, mającemu dostęp do technologii i ekspertów zachodnich, wreszcie mającemu znacznie mniej do nadrabiania w kwestii militarnej, pełna industrializacja i modernizacja zajęły trzydzieści lat, w dodatku nie obeszło się bez tłumienia zbrojnego oporu. Z jednej małej stoczni i jednego (eksperymentalnego!) warsztatu rusznikarskiego księżniczkom udało się w sześć lat stworzyć przemysł zbrojeniowy zdolny wystawić więcej dywizji pancernych niż Włochy Mussoliniego przez cały okres międzywojenny, zaś sama Equestria jest o krok od wprowadzenia Me 262. Podobna sprawa ma się z Sombrią, gdzie w zasadzie z niczego zrobiono przemysł zdolny stworzyć i utrzymać ogromną armię i równie wielką flotę. Niby obie strony mogły liczyć na technologie kupione od gryfów, jednak nie tłumaczy to ogromnego tempa rozwoju - zwłaszcza że dowiadujemy się, iż same gryfy były niechętne dzieleniu się technologią z Equestrią. No i czemu używamy sprzętu stworzonego od zera u nas, skoro pod ręką mamy gotowe czołgi, samoloty i inny sprzęt wojskowy? Sprzęt gryficki owszem, pojawia się na wyposażeniu Sombrii, jednak tylko w początkowym okresie jej istnienia, po czym znika w tajemniczych okolicznościach, by wrócić dopiero gdy Sombrze kończy się zaopatrzenie i trzeba kupować czołgi od gryfów... Pomijam tu fakt, że gryfy produkują i udoskonalają sprzęt wojskowy, gdy nic nie zapowiada wojny, w której będzie on potrzebny, oraz skąd czerpane są surowce napędzające całą machinę wojenną, skoro wcześniej zapotrzebowanie Equestrii na przykładowe paliwo było śmiesznie małe. Kto i po co wydobywał ogromne ilości ropy, skoro sprzętu używającego benzyny używały niemal wyłącznie gryfy (nie liczę pojedyńczych samolotów w Equestrii, do których podchodzono jak do dużych zabawek)? Najgorsze, że tej wpadki można było łatwo uniknąć. Wystarczyło umieścić gdzieś dwa państwa od początku dysponujące odpowiednimi technologiami, sprzedające gotowe zainteresowanym stronom uzbrojenie wzorowane na realnie istniejącym, a przy tym zbyt słabe, by móc brać bardziej bezpośredni udział w wojnie. Wystarczyło przedłużyć przygotowania do wojny. Ba! Można było całkiem pominąć kwestię pochodzenia tej całej broni, bo skoro już piszemy fanfik, w którym kolorowe koniki toczą wojnę totalną, to czemu nie pójść o krok dalej i nie uznać, że odpowiedni sprzęt już jest w ich posiadaniu - zabieg ten stosuje wielu autorów piszących opowiadania wojenne i dobrze na tym wychodzą. Skoro już jesteśmy przy kwestiach technologicznych - rozumiem, że w czasie budowy sił zbrojnych ma się ograniczone zasoby i odrzuca się pewne projekty. Rozumiem, że można było odrzucić całą koncepcję czołgów lekkich, chociaż już nie rozumiem sytuacji, w której dzieje się to po samym spojrzeniu na plany takich maszyn, nawet bez sprawdzenia ich przydatności w roli chociażby zwiadu czy wsparcia piechoty albo bez testów poligonowych. Jednak kompletnie nie rozumiem, jak można odrzucenie koncepcji broni odwetowej uzasadniać serdecznością i honorem. Bo wcale nie jest tak, że mamy niedobór środków i potrzebujemy czołgów do obrony kraju, a nie rakiet do niszczenia miast nieprzyjaciela. Wróćmy jednak do fabuły. Im dłużej się z nią zapoznajemy, tym więcej problemów się pojawia. Kryształowe kucyki, rasa licząca trzy tysiące osobników, zostaje zwolniona z obowiązku dostarczania rekruta - ale już kucoperze o podobnej liczebności wystawiają oddział w sile 1-2 kompanii (chociaż tu można to uzasadniać zaletami kucoperzy). Shining Armor, który nie chce dowodzić armią, bo uważa się za zbyt tchórzliwego, w drugim tomie jest wspominany jako ktoś aktywnie uczestniczący w pracach sztabu. Wiele wątków, zwłaszcza w pierwszym tomie, pojawia się tylko na chwilę, burzy starannie budowany klimat (vide motyw z rodzicami Fluttershy, z którego w sumie nic nie wynika - zresztą jakaś połowa spotkań Mane 6 z rodzinami mogłaby zostać usunięta i fanfik tylko by na tym zyskał - czy też spotkania z fantastycznymi stworami, które pojawiają się tylko po to, by… uzasadnić brak fantastycznych stworów) i znika, by już nigdy więcej się nie pojawić. Szczytem wszystkiego są powracające co jakiś czas sceny kąpieli, które prawdopodobnie miały budować atmosferę dworskiego życia, ale niezbyt im to wychodzi i przynoszą efekt odwrotny do zamierzonego. Dalej mamy wysłanie Mane 6 na front, niekiedy na pierwszą linię, by dawały buffy swoim podwładnym. Nie jestem pewien, jaki jest sens narażania tajnej broni Equestrii na śmierć od jednej kuli, ale co tam, Mane 6 jest fajne, więc wrzućmy je do fanfika w charakterze (pod)oficerów jednostek liniowych, gdzie można najłatwiej zginąć. Nagrodę specjalną dostaje Rarity, której najpierw przeznaczono służbę w grenadierach pancernych, potem przerzucono ją do floty, a po dwóch latach służby na okrętach podwodnych torpedowanie wrogich jednostek jej się znudziło, więc przesunięto ją do służby w charakterze sanitariuszki na kryształowym froncie. Takie błędy można byłoby mnożyć w nieskończoność; wielu nie wymieniłem, gdyż ze względu na rozmiar powieści po prostu o nich zapomniałem albo nie zaznaczyłem odpowiedniego fragmentu. Osobiście chciałem zrobić kolejny komentarz w stylu “Everything wrong with…” (ostatni raz popełniłem takowy przy okazji oceniania “Ace Combat: Wojna o Equestrię”), jednak niestety, gdy wpadłem na ten pomysł, byłem już w połowie opowiadania i nie chciało mi się ponownie przedzierać przez blisko czterysta stron tekstu, by wyszukiwać błędy - a szkoda, bo pewnie zostałby pobity rekord. Lecimy dalej. Klimat. Wspominałem już o scenach, które go burzą oraz o niepotrzebnych scenach kąpieli, które wyglądają jak opis gry wstępnej z jakiegoś clopa. Teoretycznie klimat opowiadania wojennego budować powinny sceny batalistyczne, jednak i tu brakuje pewnej ikry. Czasami zdaje się, że autor próbuje stworzyć atmosferę rodem z “Czterech Pancernych”, jednak za dużo tu scen poważnych, z kolei na dramat wojenny za mało jest… cóż, dramatu. Nie czuć, że Equestria powoli przegrywa wojnę czy że sytuacja Kryształowego Imperium robi się coraz gorsza; jedynie ostatni rozdział próbuje coś zmienić w tej sytuacji. Tak tylko strzelam, że główną przyczyną tego stanu rzeczy jest łatwość, z jaką przychodzą Equestrii opisywane sukcesy przy jednoczesnym braku opisów klęsk - tu pomogłoby zastosowanie się do zasady “show, don’t tell”. Każdy napotkany czołg zostanie zniszczony, każdy szturm odparty; na palcach ręki można policzyć większe niepowodzenia rojalistów. Sytuację ratuje “Żelazny Księżyc”, który sam w sobie jest świetnym dramatem wojennym, jednak on znacznie lepiej radzi sobie jako oneshot - o tym jeszcze będę wspominał. W zasadzie dobry fragment z próbą zabicia Luny, który mógłby znacznie poprawić sytuację, tylko ją pogarsza - oto bowiem okazuje się, że alicorny są nadkucami i nawet ich śmiertelne rany mogą zostać uleczone w jakiś tydzień. A szkoda, szczerze kibicowałem sombryjskim komandosom. W budowaniu klimatu nie pomagają opisy napisane stylem, który określiłbym mianem nijakiego. Praktycznie cały czas natykamy się na sytuację, gdy nawet przyzwoity dialog czy opis niszczony jest przez źle dobrane słowo, czy to zbyt wyszukane, czy też zbyt potoczne (a najczęściej przez ich kombinację). Tyczy się to szczególnie księżniczek. Przechodzimy do postaci. Z tymi bywa różnie. Z jednej strony mamy całkiem przyjemną Depicted Picture (która swoją drogą powinna dostać jakąś nagrodę za zauważenie bezsensu we wsadzaniu Pinkie Pie do czołgu), całkiem dobrze oddaną Pinkie Pie i Dorniera, pruskiego oficera, który jednak dużo tu stracił w stosunku do swojej kreacji z “Żelaznego Księżyca”, a z Sombryjczyków - Azbesta, którego wątek czyta się całkiem miło, jest po prostu ludzki ze swoim kompletem wad i zalet. Mam też pewne podejrzenia co do Krasnej Śnieżynki i Zeleznego, ale tych na razie było po prostu za mało, by dało się o nich powiedzieć coś więcej. Cała reszta obsady to w najwyżej średniaki, które albo ani grzeją, ani ziębią (do tej kategorii trafia większa część obsady), albo wkurzają swoją obecnością (jakaś połowa Dworu Nocy). Fluttershy ma za mało czasu antenowego, by ją ocenić, Rarity ma go za mało, by odnotować jej obecność, Twilight i Applejack są nijakie, a księżniczki przedstawiono tak, że z całego serca życzę im klęski. Sombra byłby porządną postacią, niestety - zrobiono z niego dobrego kolesia, który ostrzega Equestrię przed grożącym jej niebezpieczeństwem. Brave Wing, któremu poświęcono dość dużo miejsca, cały czas angstuje, bo zginęła klacz, którą znał przez jakieś dwa-trzy dni. Ale jest jedna osóbka, która powinna dostać czerwoną kartkę i zejść z boiska, opuścić dom Wielkiego Brata, oddać fartucha i wypaść z teleturnieju. Rainbow Dash. W życiu nie widziałem gorszej kreacji tęczowogrzywej. Z ambitnej, ale lojalnej, gotowej poświęcić karierę dla przyjaciół i pogodzić się z klęską osoby zrobiono tutaj nadal ambitną, ale wkurzającą klacz, dla której najważniejsza jest kariera. Scootaloo zginęła, bo Dashie chciała jak najszybciej zaliczyć pięćset zestrzeleń i nie chciała pogodzić się ze stratą jednej maszyny? Co tam - dwa dni później już mówi o biciu kolejnego rekordu zestrzeleń! Przegrywa w siłowaniu się na kopyta z AJ - strzela focha i odlatuje. Mało tego, RD nagle stała się rasistką, mającą w głębokim poważaniu jednorożce i kuce ziemne - teraz, drogi czytelniku tego komentarza, przypomnij sobie jej stosunki z zebrami, kucami ziemnymi, gryfami, ba!, nawet z bizonami. W tym kontekście dziwi decyzja Dorniera, który dobrze zna jednostkę i pewnie wie, jak Rainbow traktuje swoich podwładnych, by jednak nie odsuwać jej od dowodzenia jednostką, “bo to dobrze zrobi na morale załogi”. Dla tych, co nie pamiętają - RD tak się przejęła tym, że Scootaloo zginęła, iż chciała popełnić samobójstwo, popadła w rozpacz i tak jej odbiło, że zaczęła mieć zwidy i śpiewać młodej kołysankę. Nie ma to jak niepoczytalny dowódca. Strona techniczna… Cóż. Może się nie znam, ale jakbym zatrudnił dwóch korektorów, każdy rozdział dawałbym obu do patroszenia - zwłaszcza w dużych fanfikach zasada “jeden korektor - jeden rozdział” to zły pomysł. Nie zaznaczałem błędów (bo nie miałem jak), ale widziałem masę literówek, błędnej interpunkcji, było też dużo pomyłek stylistycznych - wszechobecne ciebie, to i inne takie raniły moje oczy, podobnie jak błędy składniowe. Tak chwalony PDF miał problemy z formatowaniem tekstu - nie wiem, może wersja “jeden rozdział - jeden dokument” ma wady, których nie ma wersja w jednym pliku, ale niesmak pozostaje, jako że po prostu wygodniej jest czytać opowiadania takich rozmiarów, mając łatwe rozeznanie w tym, który rozdział ostatnio się czytało. Gdzieniegdzie zdarzało się, że wcięcie akapitowe w dialogu nagle skracało się o połowę; w akcie III zaginął górny margines, podejrzewam mafię rosyjską. Niekiedy, zwłaszcza w pierwszych rozdziałach, w połowie strony zmieniała się interlinia, wielkość czcionki, a nawet jej krój - aczkolwiek tutaj nie mogę znaleźć odpowiednich fragmentów. No i wreszcie ostatnia kwestia - nazewnictwo. Ciągle powtarzam każdemu, że nazwy jednostek wojskowych piszemy dużymi literami i bez kropki po jej numerze. Niektóre potworki językowe pokroju Mareryi (argh!) po prostu bolą oczy, zwłaszcza w tym konkretnym przypadku, gdzie można było to sobie spokojnie darować choćby ze zwykłego szacunku dla cudzych przekonań religijnych i fanfik nic by na tym nie stracił. Ciekawe, że ta mania ponyfikowania każdej nazwy własnej i robienia z nimi strasznych rzeczy (znów: Mareryja. Bój się Boga…) nie dotyczy nazw sprzętu wojskowego. Konia z rzędem temu, kto w logiczny (czytaj: nie zawiera zwrotu o dezinformowaniu przeciwnika - jakby chodziło nam tylko o to, dywizje piechoty nazywalibyśmy pancernymi i na odwrót) sposób wyjaśni, czemu T-34 (nazwa od daty wydania dekretu nakazującego zwiększenie sił pancernych RKKA) i haubicoarmata M 1937 (numer od daty wprowadzenia do służby) w KO nazywają się właśnie tak, a nie inaczej. Szczytem wszystkiego jest NKWD, które w fanfiku występuje pod oryginalną nazwą rosyjską, zmieniono jednak jej tłumaczenie na polski, tworząc Stadny Komisariat Spraw Wewnętrznych. Czemu nie przerobiono Narodnyj na Stadnyj albo coś w tym stylu? Czasami zdarza się, że teksty z rosyjskiego, w szczególności zaś pewna piosenka, podawane są według transkrypcji angielskiej zamiast poprawnej transkrypcji polskiej, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że autor w prologu deklaruje, że będzie pisał po polsku, a nie po internetowemu. Program do transkrypcji tekstu rosyjskiego według zasad PWN i MSWiA dostępny jest w internecie, dostęp do niego to kwestia dwóch kliknięć. Ciągle porównywałem KO do “Żelaznego Księżyca”. Fanfik ten świetnie radził sobie jako samodzielna opowieść - dostaliśmy trwającą już wojnę i nikt nie rozwodził się nad tym, jak to w sześć lat stworzona została equestriańska machina wojenna; mieliśmy jeden prosty wątek, nieprzerywany przez fragmenty związane z wydarzeniami z innego fragmentu wojny (rzekłbym, z innego oneshota), który kończył się w odpowiednim momencie; wreszcie postać Rainbow Dash była przedstawiona znacznie lepiej w swym odbieganiu od kanonu. W ŻK nową, okrutną, nieznoszącą porażek i rasistowską Dashie poznawaliśmy z perspektywy Scootaloo, czytelnik był zaskoczony jej przemianą i starał się zrozumieć, przez co musiała przejść, że stała się osobą skupioną tylko na osiągnięciu celu i gotową do zaryzykowania życia swoich najbliższych. KO rozwiewa te wątpliwości - okazało się, że zawsze była okrutną, nieznoszącą porażek i rasistowską Dashie, jakże różną od kanonicznej. I tu dochodzę do sedna problemu KO - autor miał ambicję wzięcia podstawy, jaką był “Żelazny Księżyc” i stworzenia wielotomowego dzieła, jednak nie poradził sobie z tym zadaniem, ba, pogorszył sprawę opisami kąpieli, słabymi wątkami i sposobem, w jaki rozwinął opowieść o Rainbow Dash. Sytuacji nie ratują nieliczne dobre wątki, jak motyw Fluttershy, Azbesta czy całkiem ciekawy wątek dwóch sióstr z Kryształowego Imperium, z których jedna została uratowana przez jedną stronę konfliktu, a druga - przez drugą. Sytuację naprawiłaby jedna rzecz - porzucenie koncepcji wielorodziałowca, usunięcie praktycznie połowy pierwszego tomu z kanonu KO i zrobienie z tego serii one-shotów, wątpię jednak, by autor zdecydował się na to na tym etapie prac. Ogólnie oceniam “Kryształowe Oblężenie” na marne 4/10 - niestety, zalety opowiadania są zbyt nieliczne i giną pod zwałami wad, więc nie mogę wystawić większej oceny.
    10 points
  2. Twój posunięty do absurdu perfekcjonizm mnie przeraża. A przynajmniej coś takiego wnioskuję z tego zdania. Po pierwsze: komentowanie fików to nie budowa domów. Napisanie nieciekawego / nieprzydatnego komentarza nie powoduje, że chałupa się autorowi wali na łeb. Konsekwencje "błędów" w tej sztuce są nikłe, nie ma więc przeciwwskazań do uczenia się na własnych. Po drugie: mówisz, jakby komentujący siedzieli na jakimś nekronomikonie tajemnej wiedzy, perfidnie odmawiając podzielenia się z maluczkimi. Otóż takiej wiedzy nie ma, bo nie ma żadnych ogólnie przyjętych standardów "komentowania". Każdy doszedł do swojego stylu własną drogą, z jego wadami i zaletami. Próby "edukowania" innych byłby według mnie jak wróżenie z fusów, bo nie ma obiektywnych standardów, co komentarz powinien zawierać a co nie, jak powinien brzmieć, itd. Po trzecie: zakładasz, że jeśli ktoś umie coś robić, to umie tego nauczyć innych. Jak dla mnie sprawa jest śliska, zwłaszcza w tak subiektywnych sprawach jak pisanie. To jakbyś podszedł do zacytowanego przez ciebie Hemingwaya i zagadał "Stary, słuchaj, chcę być pisarzem! Ale nie napiszę ani słowa, bo będzie siara, zanim mnie nie nauczysz jak napisać coś takiego jak Komu bije dzwon. No? Ucz mnie!" Po czwarte: z jakiegoś powodu zdajesz się uważać, że "niezadowalający" komentarz to krok wstecz i szkoda dla autora, zamiast normalnie przyjmować, że zaczyna się zazwyczaj od prostych komentarzy, co się podobało a co nie, a potem wraz z doświadczeniem pisze się coraz bardziej rozbudowane. @Star Light, ty akurat widziałeś, jak wyglądają obecnie moje komentarze. Ale wciąż pamiętam swój pierwszy, napisany dawno dawno temu w odległej forum-galaktyce, kiedy Lauren Faust jeszcze się kuce nie śniły. Brzmiał mniej więcej coś jak "10/10, ale super, nie wiedziałem że na tym forum jest dział z takimi opowiadaniami". Jeśli uważasz, że taka droga jest poniżej twojej godności, to cóż mogę powiedzieć... powodzenia w nagabywaniu forumowiczów i żądaniu ze świętem oburzeniem, żeby przygotowali dla ciebie podręcznik, bo zamierzasz się uczyć. Notabene, co najmniej jeden poradnik do komentowania powstał dawno temu, na FGE, nie myli mnie pamięć? Czy ktoś może zrobić "summon @Kredke"? Ale mówimy tu o dyskusji w temacie opowiadania, nie w przypiętym "ogłoszeniu"? Inaczej miałoby to moim zdaniem niewiele sensu.
    5 points
  3. W sumie wiele nie pomogę, ale chętnie się wypowiem w tej sprawie, bo ja raczej jestem z tych młodszych, początkujących. Zatem.... tak naprawdę te forum odwiedzam już od pół roku co najmniej, jednak dopiero parę dni temu pomyślałam o zarejestrowaniu się tutaj. Czemu wcześniej tego nie zrobiłam? W sumie sama się zastanawiam. Częściowo bo nie chciałam, myślałam, że nic nie wzniosę pisząc komentarze. No i po trochu reszty o czym ostatnio mówiliście. Chociaż nie, nigdy nie miałam problemów z napisaniem choćby najprostszego komentarza. Raczej jestem z takich, którzy lubią pisać. Po prostu.... trudno zacząć. Tak, to chyba dobre określenie. I ogólnie też tak miałam, że chciałam pozostać anonimowa bo wygodniej i w ogóle.... Zresztą mało kto chwali się, że jest fanem kolorowych kucyków.... Chyba wiecie o co mi chodzi, no nie? I okaże się, że nikt na to nie zagłosuje bo i po co. Nie mówię, że pomysł jest zły, ale jest duże prawdopodobieństwo, że nie wypali. Lub też odzew może być mały, że aż nikły... Ale może tylko ja jestem taka pesymistyczna.
    4 points
  4. A ja nie mam im nic naprzeciw, o ile mam je włożyć do GB.V3. Mały update, bo kurier od krakmanów zawitał:
    3 points
  5. Część to zapewne niereformowalne lenie patentowane. Natomiast zgaduję, że pozostali mają jakiś problem, które zapewne z łatwością da się rozwiązać. W końcu nie o to chodzi, aby pozostawić tych użytkowników i powiedzieć "niech radzą sobie sami". Sądzę, ze powinniśmy ich lekko pchnąć naprzód, aby zaczęli coś działać, bo do siedzenia z założonymi rękami na pewno nic nie wyjdzie. Trzeba szukać, bo rozwiązanie być może jest tuż obok, a jeśli nikt nic nie wymyślił w tym temacie, to nie pozostaje nam nic innego jak zostać pionierami. Zaiste mądrze rzeczesz, gdyż największym plusem takiego systemu jest uniwersalizm i możność wyboru. (choć z dwojga złego dalej wolałbym mieć mniejszą wiedzę, ale na dobre zakorzenioną w mej pamięci). Wydaje mi się, że ten pomysł ma potencjał, lecz trzeba go odpowiednio rozwinąć i sprecyzować. Tak w ogóle, zwróciliście uwagę, że w większość dyskusję prowadzą starzy użytkownicy, których pamieć może być już trochę zatarta, przez co nie do końca mogą pamiętać swoje początki. Natomiast osoby nowe, które zaczynają pisać komentarze, nie wypowiadają się wcale. A to właśnie relacje ich początków i problemów, z jakimi się borykali powinny być dla nas najważniejsze. Dlatego sądzę, że dobrze by było, gdyby ktoś z początkujących wypowiedziałby się na obecnie maglowany temat.
    3 points
  6. Zacznę od tego, że to bardzo dobrze, że pojawiają się u nas tłumaczenia fanfików innych niż anglojęzyczne. To ma korzystny wpływ na różnorodność sceny fanfikowej. Cieszę się również, że wróciłeś do zabawy w tłumacza, Solar i mam nadzieję, że sobie gdzieś nagle nie znikniesz. Scena tłumaczorożców jest u nas dość mała, więc jej powiększenie zawsze na propsie. No, ale teraz przejdźmy do samego fanfika i jego tłumaczenia. Na chwilę obecną przetłumaczyłeś prolog i dwa rozdziały. Objętościowo nie jest to dużo, ale wystarczy, by stwierdzić, że jakość tłumaczenia jest dobra. Wystarczy też, by dostrzec duży potencjał w samym opowiadaniu. Niektórzy mogą mieć pewne skojarzenia z typowym fanfikiem z ludźmi, gdzie smutny brony odnajduje szczęście wśród kucyków i idzie pląsać z nimi po tęczy oraz uprawiać dzikie orgie. Czytałam takich opowiadań sporo, wystarczająco wiele by móc stwierdzić, że to nie jest jedno z nich . Fanfik mi się podoba, tłumaczenie mi się podoba. Póki co mamy tylko wstęp, ale wszystko nastraja jak najbardziej pozytywnie. Jest nadzieja na dobry fanfik z ludźmi, a to rzadki gatunek :D. Polecam.
    3 points
  7. A mi się fanfik nie podobał. Na wstępie zaznaczę, że nie uważam przygód Jakuba Wędrowycza za jakieś arcydzieło literatury, tylko za za serię prostackich komedyjek idealnych do czytania w miejscu odosobnienia. Toteż i po tym tekście nie oczekiwałam zbyt wiele. Miał być zabawny, mieć swój klimat i czytać się szybko. Oczekiwałam poprawności językowej, estetycznego formatowania oraz pewnego poziomu. No i niestety, ale tego nie dostałam. Na wstępie uderza nas: Co my tu mamy? Mieszanie czcionek, dziwne rozstrzelenie tekstu, różne kolorki... Całość prezentuje się po prostu brzydko. I tagi dałabym tuż pod tytułem. I "prereading", bez półpauzy, której nigdy nie daje się pomiędzy wyrazami, w sytuacji, w której pełni ona rolę łącznika. W słowach takich jak "czerwono-niebieski" używa się innego znaku! To "///***\\\" wygląda źle, ja bym to usunęła, ewentualnie zostawiła same gwiazdki. No, ale to pikuś, przechodzimy dalej, czyli do samego tekstu. Stylistyka niestety nie powala, a mówiąc bardziej dosadniej: polecam inwestycję w surowych prereaderów i korektorów, bo tego potrzebujesz. Przez to, że zdania napisane są nierzadko w sposób nieprawidłowy, a ich układ jest chaotyczny, to dość łatwo się w tym wszystkim pogubić. Próbujesz to ratować radziecką płytą i viagrą z KGB, co robisz w sposób dość nieudolny. Do Pilipiuka to Ci jeszcze daleko, to całkiem zrozumiałe, w końcu jesteś dopiero adeptem sztuki pisarskiej. Ale tutaj całość leci na szowinizmie i kiepskich żartach o seksie, co jest jak dla mnie wręcz niesmaczne. Ja rozumiem, że to Wędrowycz, ale Wędrowycz bardziej opierał się na żartach o samogonie, poziomie społeczeństwa oraz dorobku kultury, a nie o seksach. A do podejmowania takich tematów trzeba mieć wyczucie, którego tutaj zabrakło. Cóż, uważam, że mógłbyś spróbować pisać więcej Wędrowycza, ale najlepiej pod okiem kogoś doświadczonego i bardzo wrednego.
    3 points
  8. Świat przyszłości z ogromnymi Gigapolis i tak samo olbrzymią liczbą ludności, w którym inżynieria genetyczna daje możliwość tworzenia żywych istot, programowania ich pamięci i zachowań, odmładzania i modyfikacji ciała. W taki sposób w przyszłości nowe życie zyskały seriale animowane, filmy i gry, gdy korporacje zaczęły produkować "żywe zabawki". Obecnie nie jest rzadkością zobaczyć furry, pokemony, kucyki i inne postaci z bajek w okrutnym ludzkim świecie, w którym są tylko własnością bez żadnych praw. Własnością, którą ludzie, zapewniający o swojej niesłychanej dobroci, wykorzystują jako niewolników, zabawki dla dzieci i w celu zaspokojenia swojej bogatej i chorej fantazji. Nie ma żadnej magii – jest tylko nauka. Nie ma Equestrii – jest tylko świat ludzi. Ułomność i okrucieństwo, obojętność i chciwość – oto co przepełnia ten (a faktycznie nasz) świat. Ale jedna rzecz zawsze i w każdym świecie pozostanie niezmienna: przyjaźń. Potężna siła, zdolna pokonać każde zło. Autor: DarkKnight Tłum.: solaris Pre-reading: Cahan Korekta: Gandzia (Prolog-III Rozdział); SoulsTornado (IV-VII Rozdział) Oryginał: https://stories.everypony.ru/story/5410/ Prolog Rozdział I Rozdział II Rozdział III Rozdział IV Rozdział V Rozdział VI Rozdział VII
    2 points
  9. Witam, chciałam wam przedstawić mój założony 4 miesiące temu kanał na youtubie, gdzie nagrywam Let's playe. Obecnie mam nagraną już jedną serię i jest to Metal Gear Solid, pierwsza część, teraz nagrywam MGS2: Sons of Liberty, a w przyszłości zamierzam nagrać resztę sagi, wraz z pierwszymi Metal Gearami, aż do Phantom Paina. Drugą serią, którą chcę nagrać jest Dark Souls, włączając w to Demon Souls (Bloodborne niestety raczej nie będzie, przynajmniej na obecny moment nie mam jak), potem myślałam nad albo starymi grami z NES'a, bądź jakimiś indykami (Shovel Knight, Necrodancer). Ale przede mną wiele gier, więc nie ma co obecnie rozmyślać. Link do kanału: https://www.youtube.com/channel/UC-18f9RRdfL5kQkzDT1vbzw W moich let's play'ach staram się skupiać na fabule, rozkminiać teorię oraz pokazywać wiele ciekawostek i easter eggów. Pierwsza seria wyszła mi jak wyszła, ale dostrzegłam wiele błędów, dlatego w kolejnej zamierzam się poprawić. W drugiej serii mam już nowy mikrofon, więc chociaż ta kwestia jest poprawiona, lecz niestety - nagrywam z emulatora, przez co jakość jest średnia. Remake'ów na razie nie planuje, chociaż w przyszłości miałabym szanse zrobić w HD (bo z ps3, a nie emulatora ps2) Kanał jest bardzo amatorski, nie zamierzam na tym zarabiać, więc idealnie być nie musi ^^ Dodatkowo tłumaczę sama (czasami przyjaciel mi pomaga) napisy, ponieważ żaden MGS nigdy nie miał polskiej wersji. W każdym razie zapraszam każdego gorąco, jeżeli kogoś interesuje świetna i genialna fabuła obu serii to polecam!
    2 points
  10. Więc czekałem i dostałem co chciałem, jest dobrze, opisy lepsze niż żadne, dzieje się konkretna (może nie do końca jasna) akcja w jasnym miejscu i uniwersum. Piątka plus. Ale przyczepię się: ,, Cały zbudowany z czegoś, co przypominało metal i marmur jednocześnie" Tu i w kilku innych miejscach nie pasował mi ten szyk przestawny ale nie jestem ekspertem a to tylko moje zdanie. Dodam że pisanie w tak czysto pierwszoosobowy sposób może być ryzykowne, uwzględnić trzeba dużo myśli i emocji, które towarzyszą nam cały czas, nawet jak coś jest w h j nudne, musi takie być dla bohatera z jakiegoś powodu, Musi on coś widzieć, działać, na czymś się skupić w danym momencie. (to ostatnie na pewno jest dobrze tu pokazane) #*****# Co do fabuły się nie wypowiem zbytnio gdyż nie przeczytałem całego drugiego rozdziału (jeszcze) Rozumiem, że pani pielęgniarka odegra jeszcze jakąś rolę? (widać to) Miło by było zobaczyć rysunki w tym uniwersum, na pewno pomoże zmotywować się do ćwiczenia/dalszego pisania, może to pokazać jak ty, czyli autor widzisz swoją postać, (taka ciekawostka, pomoc w projektowaniu, opisywaniu postaci) a może jeszcze jakiś pomysł wpaść... Dobra robota, doczytam i będę czekał dalej!
    2 points
  11. @Michał Mac : Dashie jest gotowa . Nie wiedziałam, czy chcesz z tłem, czy bez, więc wrzucam obie wersje... Jeśli Ci się nie spodoba, to pisz śmiało Miłego dnia!
    2 points
  12. Tak, kocham opisy. Nie wiem skąd to się u mnie wzięło, od lat zawsze lubiłam szybkie akcje, wybuchy, walki i takie tam... Ale ostatnio im bardziej rozbudowany fanfik tym lepiej dla mnie. Oraz oczywiście im spokojniejszy i bardziej stonowany..... Jest co czytać! Dziękuję. No to poczekam na kolejne takie typu opowiadania jednocześnie czytając te starsze. Autoreklama czasami jest potrzebna. Bez tego mało kto by wiedział, że coś się dzieje (dajmy na przykład mnie, jeszcze nie dawno myślałam, że już wszystko przeczytałam, a tu tyle tego jest... )
    2 points
  13. Lubisz masę opisów @BiałaRóżyczka? Flash, wiem, że mnie powiesisz, ale później. Od tego jegomościa polecam: Ostatni Łowca, Studio znaczków i Manipulowane ostrze. Fakt, ostatnio się rozleniwił, ale będzie git. Pomaga mi również w Sztandarze Straceńców... ta kiepska autoreklama. Polecam Ci również Obłęd Verlaksa.
    2 points
  14. Na początku powiem, że pierwszy raz spotykam się z takim fikiem. Zazwyczaj widziałam opinie, że imię powinno być przypadkowe, bo skąd niby rodzice mają wiedzieć o talencie i przyszłości swojego malucha i pla, pla pla. I szczerze mówiąc, początkowo byłam sceptycznie nastawiona do tego oneshot'a. No bo... sama tak myślałam na temat tych imion. ;-; Ale jak zaczęłam czytać i nie wiadomo czemu zaczęłam powoli się zastanawiać nad tym z innej perspektywy. Życzę ci, żeby inne twoje ff trzymały taki poziom i żeby zawsze miały taki morał. Serio, sama się zastanawiam czy nie pozmieniać imiona moim postaciom(nie, że się chwalę czy sobie robię reklamę ja tylko pokazuje ci jak twoje opowiadanie podziałało na mój tok myślenia). Powodzenia!
    2 points
  15. Biorę tego w ciemno... even though im not the big doge you hoped for after all...
    2 points
  16. >Rozbijanie odcinka na czynniki pierwsze Nie widzę w tym sensu, skoro fabuła ma z założenia nie być spòjna, skoro to dla małych dzieci. Jak lubisz dedukcję to proszę przejść na The Walking Dead albo Grę o Tron.
    2 points
  17. Przedwczoraj zobaczyłem obydwa odcinki i moja ocena tego jest taka: Ogólnie odcinek mi się bardzo podobał i do końca nie mogę zrozumieć bólu plota o to że był przewidywalny , wszak czego się spodziewaliście po serialu dla dzieciaków. Ja uważam że ten fakt który zaistniał w tych odcinkach otworzył bardzo interesujący etap w fabule My Little Pony IV Generacji, ponieważ dzięki Starlight fabuła zatoczyła koło. Dzieje się tak ponieważ kiedyś taka była Twilight ,z tym że Starlight wyraźnie ma poczucie winy za swoją przeszłość. W dodatku podoba mi się ten jej nowy skruszony charakter, ale to tylko moja opinia. Bardzo ciekawi mnie jak pójdzie jej dalsza nauka i czy będzie więcej odc z gatunku Science of Live w którym była by jej interakcja z innymi kucami tła np Derpy. Do tego Spike pokazał się z fajnej strony i z tej zabawnej i zarazem poważnej dzięki czemu znowu ukazano go jako asystenta a nie błazna tak ja bywało wcześniej. Co do Celestii i Luny , ja uważam że mogły nie być alikornami jest w 100 procentach uzasadnione. Pomyślcie na początku były plemiona , pegazy, jednorożce i Ziemskie kuce. - Nie? W czasie przedstawienia "Wigilii Serdeczności" nie było mowy o alikornach, więc całkiem możliwe że Luna i Celestia mogły się z jednego z nich wywodzić i jakimś czynem zasłużyć na przemianę w Alikorny .A że żyją one wiecznie lub baaaaardzo długo to może potwierdzać mojaąteorie. Ale to TYLKO TEORIA . Odcinek mi się podobał i daje 10/10.
    2 points
  18. Historia kucyka który próbował przywrócić innych do życia, jednak zobaczy to, co dane było widzieć tylko nielicznym. Czemu nie przywraca się kucyków do życia? cz. 1 NEW! --> Czemu nie przywraca się kucyków do życia? cz. 2 To pierwsza część mojego pierwszego fanfika. Byłoby tego dużo mniej, gdyby nie Kinro który nie dość, że poprawił moje błedy ortograficzne, to jeszcze popchnął do dalszego pisania. Mam nadzieje, że będzie się miło czytało, i mój status początkującego nie bedzie zbytnio kłuł w oczy
    1 point
  19. Witam tych zbłąkanych i tych mniej. Od jakiegoś czasu, tak po trzech latach, mam jakąś dziwną chęć do dania czegoś od siebie dla tego forum. Czyli położyć swoją cegiełkę w tej ścianie płaczu. Otwieram ten oto zacny temat z mniej zacnymi artami - oczywiście moimi. Myślę, że moje umiejętności już jakoś się rozwinęły i nie będzie źle. Dlatego narysuje dziś (i jutro, po jutrze, i po po jutrze..) tylko dla ciebie, ciebie i ciebie (pan w ostatnim rzędzie) dowolnego ocka, oczywiście kuca. Potrzebny mi jest tylko opis owego OC. To co nie będzie opisane -rozumiem że zostaje w mojej decyzji. Jednak, oczywiście, najpierw się skonsultuje, by nie było dram. Więc śmiało wysyłać, jak ktoś ma ochotę, chętnie ruszę moje szacowne cztery litery i wezmę się do roboty. Oczywiście wszystko za darmo, nie ma kruczków jak ,,,wytnę ci nerkę'' czy cuś. Choć w zasadzie są: NAJWIĘKSZY SPIS SUPER SPRAWIEDLIWYCH NIE ZALEŻNYCH ZASAD: - Rysuje kiedy mam czas, bo czasem go nie mam. Więc trzeba będzie czasem poczekać. Takie czasy... - Mam prawo nie poddania się jakiemuś zamówieniu, nie określając przyczyn. (Tylko osłaniam się przed różnymi clopami czy hard gore itp. Nie pogardzę innymi zleceniami.) - Robię to (rysunki, zboczeńcu ) za darmo. - Na polecenie mogę usunąć tło i ustawić na ''przezroczyste'' (RYSUNKI!!!). I w sumie to tyle. Nie wstydzić się! I taka mała próbka moich umiejętności. Czyli przykład na podstawie moich, jedynych i ukochanych OC-ków. Zapraszam na mojego DA! Zamówienia można powtarzać. Lista: 1 @Velvie [Done!] 2. @White Hood [Done!] 3. @Ylthin Maruda [Done!] 4. @CalevaN [Done!] 5. @Siwy [Done!] 6. @PervKapitan [Done!] 7. @Imeshovy [Done!] 8. @Eter [Done!] 9. @Lucky Silver Moon [Done!] 10. @Seluna [Done!] 11. @SpringHandy [Done!] 12. @Rainbow Guitar [Done!] 13 @White Hood [Done!] 14. @Polox 15. @Siwy [Done!] 16. @M3ICHU 17. @Ciaran (Prlixtilicious) 18. @Sonic song 19. @Zirathel [Done!]
    1 point
  20. Ludzie są rożni i mają różne podejście do przyznawania się do kucyków. Nie ma co potępiać, nie ma co pochwalać, trzeba zaakceptować.
    1 point
  21. Też pozwolę sobie na króciutki offtop, za co przepraszam - a jaki to problem? Sam bardzo chętnie polecam fanfiki z lat 2011-12. Co ciekawe było wtedy wiele rzeczy któtym obecne dorównać póki co nie potrafią. Und offtop finito.
    1 point
  22. @Pawiu @Virtual_Wolfy Wybaczam. Wojny nie było, bomby nie spadały, to najważniejsze. Tylko nie róbcie tak więcej, ok? I nie wiem, niestety, co to CS ( Counter Strike, coś takiego? ), ale powodzenia dla was obu.
    1 point
  23. @Eter nie tylko dobrze wygląda, ale też potężnie ułatwia i uprzyjemnia zarazem złożenie się do tego żelastwa. Tak wygodnego oparcia na kolbie jeszcze nie miałem.
    1 point
  24. Ja tu się wypowiem za siebie. Większość ludzi z natury nie chce się angażować w wszelakiego rodzaju dyskusje, komentarze i tak dalej, bo zazwyczaj nie mają nic do powiedzenia, albo wolą się biernie przypatrywać, co tu się dzieje. Cóż, ja też za specjalnie nie jestem wylewny, ale swoje powiem, a że komuś może się to nie podobać, to już nie mój problem. Staram się trzymać zasady: przeczytany fik - komentarz, ale rzadko kiedy co czytam... a zabieram się za pisanie. Tak, wiem, to dziwne. Ale taki jestem Mi to jakoś nie ukraca, że lubię czasem pooglądać kolorowy salceson, ale nie za często go oglądam. Ogólnie jeśli czytelnikowi się nie zechce wypowiedzieć się pod fikiem, to znaczy, że (zazwyczaj) jest mu całkowicie obojętny, albo nie widzi potrzeby zainstalowania komentarza byle jakiego. Ale z tym będzie trudna rzecz. Komuś się będzie chciało się wypowiadać, a innemu nie. Cóż, trudno.
    1 point
  25. Witam witam ^^ Małe ćwiczonka z nową techniką pracy na jednej warstwie ze szkicem: Myślę że wyszło bardzo fajnie i co najważniejsze bardziej naturalnie niż moje super idealizowane kształty oczy itp.
    1 point
  26. Przeczytane. Zacznijmy od tego, co tu jest złe. Widziałem dużo literówek, opisów pisanych dziwnym językiem i błędów składniowych. Poza tym opowiadania jest strasznie mało. Teraz zalety. Świetnie, powiedziałbym: realistycznie przedstawiłeś politykę zagraniczną Equestrii. Fabuła, to jest intryga z prologu i druga w "Dwa plus dwa" (nie rozumiem, czemu oficjalnie nie zrobiłeś z tego opowiadania rozdziału drugiego, nawet mimo faktu, że było pisane na konkurs), przedstawiona została w sposób ciekawy i wciągający, a sposób, w jaki zostały rozwiązane obie sprawy budzi zadowolenie czytelnika. Cieszy również, że popisujesz się wiedzą o współczesnej dyplomacji, używasz właściwej terminologii i tak dalej. No i największa zaleta: postać Tolley Ronda. Udało ci się stworzyć idealnego polityka, cynika i zwykłego sk***ysyna, który jednak jest inteligentny i cwany w sposób, który budzi uznanie czytelnika. Tolley Rond to postać tak realistycznie przedstawiona, że po prostu nie można go nie lubić. Za to duży plus. Ogólnie polecam opowiadanie, choćby ze względu na samego Tolley Ronda i fakt, że to świetna opowieść polityczna, jakich w fandomie mało.
    1 point
  27. Proszę bardzo. Ostatnio zaczęłam śledzić tą dyskusję i jako tako wiem co tu się dzieje. W sumie to jest jeden z kilku powodów dlaczego się tutaj zarejestrowałam. I tak, chcę pokazać nowym, że nic im się nie stanie jak się wypowiedzą w komentarzach. Chociaż sama miałam początkowo co do tego opory.... Dzięki. Przynajmniej jakoś teraz przetrwam te moje bezsenne noce. I tak, i nie. Jakiś czas temu wpadłam na pomysł z wielorozdziałowym fanfikiem, aktualnie jestem na wymyślaniu postaci, ich aparycji, charakterów itp. Ale znając mnie tylko na tym zaprzestanę.... Dobra, kończę tą dyskusję i prawdopodobnie przeniosę się na Żyjących Piszących. Coś trzeba zrobić z tym wszystkim....
    1 point
  28. 3. Najlepszy Oneshot: "Pomyłka" z cyklu Czterogodzinki - Ghatorr 4. --- 5. Najlepsze opowiadanie komediowe: "My Little Dashie: Reloaded" - Psoras 6. Najlepsze opowiadanie z tagiem [Slice of Life]: "Czternaście "dni gąsienicy" - Ghatorr 7. Najlepsza fabuła: "Wiedźma" - Zodiak 8. Najlepsze opisy (styl i jakość): "Wiedźma" - Zodiak 9. Najlepiej stworzona postać niekanoniczna w opowiadaniu Tolley Rond, "Artykuł 42" - Verlax 10. Najlepiej oddana postać kanoniczna: księżniczka Celestia, "Popioły Equestrii" - DJSzklaż 11. --- 12. Najlepsze opowiadania nieukończone: "Popioły Equestrii" - DJSzklaż
    1 point
  29. Sam, też już coś naszkicowałem, tylko nie wiem jak nanieść wymiary na szkic, a mianowicie (nie wiem co zmierzyć), odległość między przednimi kończynami(odległość otworów na kończyny względem siebie i środka), szerokość kończyn, długość, z zaczęcia(w pionie) tylnych kończyn do tyłu szyi i tak samo od strony brzucha, tylko do przodu szyi, szerokość szyi, odległość od szyi do przednich kończyn (żeby wiedzieć w jakiej odległości od początku OLV zrobić otwory)??? Prześle jak będe miał na czysto przerysowany, abyś stwierdził czy da się coś z tego zrobić cokolwiek(pierwszy raz projektuję takie rzeczy więc spodziewaj się, "anomalii") Pozdro.
    1 point
  30. 1 point
  31. Dziękuje bardzo @BiałaRóżyczka, za tak dobrze napisany i rozbudowany komentarz, tym bardziej, że sądziłem, iż świetność tego opowiadanie już przeminęła. Również jestem wdzięczny, za przywrócenie wiary w nowych użytkowników forum, na który temat jest toczona zażarta dyskusja w Żyjących Piszących (gdzie serdecznie zapraszam). Natomiast jeśli lubisz opisy, to mogę Ci zaproponować opowiadanie pewnego "kłamcy", który walczy po przegranej stronie i mówi, że nie potrafi pisać. Mianowicie mowa tu o "Numer 730" i "Sztandar straceńców". Też ostatnimi czasy Past Sins wróciło do łask. Co się Ciebie tyczy Świerzy rekrucie, to i tak powieszenie nic nie da. I tak trafiliśmy na czarną listę "Dzierżącego łopatę" Uderzyły mnie słowa: I tak z ciekawości, piszesz coś?
    1 point
  32. Nie w przypadku Hextech Craftingu. Okej, zgadzam się, że nawet jak wydamy realne pieniądze to nadal może nam wypaść: - skin/champion którego już mamy - coś brzydkiego - coś do czego już mamy skina ALE W odróżnieniu od Mystery Giftów - które dostajemy i już nic nie można z tym zrobić - w Warsztacie możemy przerobić je na esencje, której później przydają się do stworzenia skórek/bohaterów lub rerollujemy 3 shardy w jeden, permanentny skin/ward/championa. (tutaj chcę przypomnieć wszystkim, że normalnie dropi nam shardy, które wymagają esencji do stworzenia przedmiotu; skiny z rerollowania esencji nie wymagają) Nawet jeżeli wydasz 1950 RP i ze wszystkich wypadnie coś słabego to nie zostajesz z ręką w nocniku
    1 point
  33. Chce. Edit - znalazłem to... cholera znowu za granicą i cena ~10$ http://www.snakehoundmachine.com/product-category/swag/patches/
    1 point
  34. Ktoś kiedyś powiedział całkiem mądrze, że dziecko to mały człowiek, a nie debil. Więc nie warto iść po linii najmniejszego oporu, bo "nikt tego nie zauważy". No ale, skoro bajka jest robiona tak, by rodzice nie czuli się skrępowali, oglądając ją, to jednak można wymagać czego więcej. No ale cóż, jeśli pasuje ci przyjmowanie tego wszystkiego bezkrytycznie, bo podoba ci się tak czy siak, proszę cię bardzo, ważne, że się podoba Ja tam wolę czasami trochę głębiej podyskutować o tym i owym w serialu.
    1 point
  35. Można-by, gdyby nie fakt, że większość weekendów spędzam jak nie we Wrocławiu, to w stolicy No ale jeżeli się kiedyś okazja nadarzy...
    1 point
  36. System mieszany, łączący wysiłek własny z częścią informacji dostępną na srebrnej tacy. Proporcje zależą od indywidualnych cech charakteru i dostępnego czasu. Można spróbować dotrzeć do takich osób z pomocą ankiety. Organizuje się wówczas jedną lub dwie na forum/ w dziale; jednokrotnego lub wielokrotnego wyboru i czeka.
    1 point
  37. Hah, witam i ja, może i coś nawet dokończę i wstawię, bo trochę mam tego pozaczynanego (pomysły trochę przestarzałe, ale dadzą radę). Co do tematu: wydaje mi się, że osoby, które czytają, a nie komentują, w dodatku nic nie wstawiają, mało co w ogóle na forum piszą, (a przynajmniej w dziale) i jakoś się nie przełamały do napisania czegokolwiek (przynajmniej tu). Bo resztę czasami tu i tam widać. Choć tutaj nic nie poradzę, bo skoro czytają, a nie komentują, to nie wiadomo, kto to robi, ani dlaczego. A same też nam się raczej nie przyznają, więc nici z współpracy. Jak dla mnie, to ciężko znaleźć sposób na taki problem. Ktoś gdziekolwiek sobie z nim poradził, bo wydaje się trudny?
    1 point
  38. Traktuję to jako ciekawostkę. Znaczy fajnie, że w Lesznie też są bronies, ale ja i tak siedzę głównie we Wrocławiu. Po prostu się zdziwiłem, że toto istnieje :D. Powodzenia w działaniu i nie dajcie się zanadto zorganizować. Chaos rządzi
    1 point
  39. Wiem, dawno mnie nie było i pewnie nie jestem w temacie, ale co tam. Najgorszym problemem w braku komentarzy jest to, że każdy chce dostać, a mało kto chce pisać. Ten problem się przewijał, przewija się i będzie się przewijać. W komentowaniu jest taka sztuka, że opowiadanie musi nas wyrwać ze stanu obojętności, żeby nam się chciało komentować. Dlaczego? Bo ciężko komentować coś, co jest nijakie. A napisać "No, było nijakie i takie o, ale przeczytałem", to jakoś tak nie wypada. Poradnik, nie poradnik, co to zmieni, szczerze wątpię, żeby ktoś zaglądał w temat z poradnikiem, jak mało kto zagląda choćby w temat z tagami (ile to razy "Wpisz [Z]!""Wpisz [NZ]!" "A nie zapomniałeś gdzieś wstawić [Oneshot]?"). Wiecie, jak najlepiej rozwiązać ten problem? Zmusić się samemu, by skomentować wszystko, co się przeczyta. Gdzie jest problem? Że czytanie i komentowanie to ma być rozrywka, nie przymus. Dlatego jest taka losowość, bo komuś coś się spodoba bardziej, komuś mniej. A to jak zmienić? Pisać pod publikę. Z pewnością ktoś taki jest, a inny będzie pisać coś, co mu się bardziej spodoba niż innym. Różni użytkownicy, różnymi rzeczami się interesują. Wiem, taka moja losowa odpowiedź po miesiącach ciszy. Ale to ja. Najwyżej się nie zgodzicie.
    1 point
  40. Odniesienie do cytowanej przez Ciebie treści - brak. Argumentum ad personam - jest. Dobra, idziemy dalej... poradnik jak pisać komentarze. Ludzie, błagam Was... tu chodzi o wyrażenie swojej własnej opinii! Naprawdę nikt nie nauczył Was kreatywnego myślenia, kombinowania itp.? Nie wiem, rodzicie, szkoła, studia, praca, życie... przecież to wszystko uczy. Ale spoko, zrozumiałem, to ma być podane na tacy. A zatem oto uniwersalny szablon do komentowania opowiadań, dla "początkującego" w zupełności wystarczy: Naprawdę tak ciężko było? Das Denken tut nicht weh! Dalej nie opłaca mi się nawet rozpisywać, bo bardzo sprawnie ujął to już Arkane Whisper parę postów wyżej. Nie będę cytował wszystkiego, powtórzę tylko za nim:
    1 point
  41. 2. Najlepszy Wielorozdziałowiec: Czarne Niebo - Kervak 3. Najlepszy Oneshot: Dwanaście Uderzeń - Malvagio 4. Najlepsze tłumaczenie ukończone: Equestria: Total War - Airlick 5. Najlepsze opowiadanie komediowe: Foalconmisja - Ghatorr 6. Najlepsze opowiadanie z tagiem [Slice of Life]: Trzy Strony Medalu - Pillster 7. Najlepsza fabuła: Wiedźma - Zodiak 8. Najlepsze opisy (styl i jakość): Ścieżki Donikąd - Johnny 9. Najlepiej stworzona postać niekanoniczna w opowiadaniu: Goldenrod (Popioły Equestrii) - DJSzklaż 10. Najlepiej oddana postać kanoniczna: Rarity (Poszukiwacze Ścieżek) - Alberich 11. Najlepsze tłumaczenie nieukończone: Background Pony - Dolar84 12. Najlepsze opowiadania nieukończone: Wiedźma - Zodiak
    1 point
  42. 6. "Plasterek życia", Poulsen 7. "Cień Nocy", Cahan 8. "Ścieżki donikąd", Johnny 9. Goldenrod "Popioły Equestrii", DJSzklaż 12. "Porzuceni" Niklas (co to będzie jak skończy przed wynikami?) (z czasem będzie więcej, muszę się tylko zastanowić)
    1 point
  43. Witam ponownie. Po ostatnich eskapadach, na księżyc został wysłany Lovecraft (Dane). Jak się pewnie domyślacie - za swoją wulgarność, wyzwiska i prywatne wycieczki po innych użytkownikach forum. Zobaczycie go najwcześniej za trzy miesiące, o ile w ogóle.
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...