Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 06/04/16 we wszystkich miejscach

  1. Tak tylko... Czy Ty właśnie stwierdziłeś, że jesteś idiotą?
    6 points
  2. Takie tam ze @StarostaXD #rodzinnieee fot. @Celly Wypad z dziewczynami w Wawie.
    5 points
  3. Czasami w życiu mężczyzny przychodzi taki moment, kiedy nie może pozostać obojętny. A więc teraz wygłoszę moje zdanie, które nie każdemu będzie się podobać. Ojej... Sam piszę i tłumaczę (choć w to drugie nie musicie wierzyć, bo jeszcze nie opublikowałem swoich tłumaczeń). I co mogę stwierdzić? Że jeśli ktoś uważa, że praca pisarza jest trudniejsza od pracy tłumacza i odwrotnie, to jest po prostu ignorantem, nastawionym jedynie na konsumpcję. Pisanie wymaga wyobraźni i planowania. Trzeba obmyślić dobrą historię i przedstawić ją w odpowiedni sposób. To samo tyczy się bohaterów. Wymaga to "trochę" lepszej znajomości języka, niż ten potoczny. No i wyobraźni. A tłumacz? Ok, nie wmyśla historii, ani nie planuje świata przedstawionego. Nie kreuje bohaterów... Ale czy na pewno? Kreuje bohatera w swoim języku. Na kreację składa się dosłownie wszystko, co dana postać sobą reprezentuje:charakter, poglądy, zachowanie, sposób mówienia... No właśnie - sposób mówienia. Czy akcent Applejack jest istotną cechą tej postaci? Jak najbardziej. A czy łatwo jest go przenieść na inny język? No nie bardzo. Można próbować różnych gwar, ale to nie będzie to samo. Bo "poszła żem" to pójście na łatwiznę. Nie wspominając o grach słownych, czy specyficznym stylu pisania danego autora. Ale o tym już mówił Dolar. I jeszcze jeden mankament - tłumacz musi nieźle operować dwoma językami. A do tłumaczenia nie wystarczy mieć dobrych ocen z angielskiego (choć nie zaszkodzą, to pewne). Podsumowując - pisanie i tłumaczenie to ciężki kawałek chleba i głupotą jest twierdzenie, że osoba wykonująca jedną z tych czynności ma łatwiej od drugiej. To się może wydawać oczywiste "na chłopski rozum". Ale tak nie jest. I naprawdę - wszelkie metafory to już usilne staranie zamaskowania niekompetencji w tym temacie. Pozdrawiam Słowo i Poezja
    3 points
  4. No tak. Co prawda pod względem ilości edycja zdecydowanie rozczarowała, ale na szczęście ten zarzut nie ma odniesienia w stosunku do jakości. A chociaż tym razem nie trafił się tekst o statusie "perełka", to zwycięzcy do niego naprawdę niewiele brakowało. Żeby nie przedłużać już przechodzę do rzeczy: I miejsce Arkane Whisper z opowiadaniem "Emanacja" II miejsce Foley z opowiadaniem "Trixie musi umrzeć" Obu uczestnikom serdecznie gratuluje No i cóż - nie sądzę, by ten wynik był dla kogokolwiek zaskoczeniem - znaczy się spośród tych, którzy czytali obie prace W każdym razie myślę już nad kolejną edycją i mam nadzieję, że tym razem frekwencja będzie nieco większa Edit: Wiedziałem że o czymś zapomniałem! Recenzje jak zwykle powstały i można zapoznać się z nimi tutaj.
    3 points
  5. Uważam, że określenie tłumaczenia "rzemieślnictwem" jest mocno krzywdzące. Owszem, na pierwszy rzut oka można tak pomyśleć, lecz wystarczy wgłębić się w niektóre teksty, żeby dostrzec iż jest to bardziej sztuka niż nauka. Naturalnie jest w tłumaczeniach masa rzemieślnictwa ale tak samo jest z pisaniem, nie uważasz? I naturalnie nie mam zamiaru powiedzieć że pisanie jest łatwe - a kysz z taką herezją Pomysł na logiczną, spójną a jednocześnie zaskakującą fabułę to rzeczywiście coś, co sprawia iż pisanie jest trudne. No i naturalnie - bez pisarza nie ma tłumacza. A teraz ciekawa rzecz - czy jesteś w stanie sobie wyobrazić, że ktoś oprócz Cholewy tłumaczy Pratchetta? Owszem, na pewno byłoby to przetłumaczone bez błędów jeżeli zabrałby się za to ktoś dobry (Łoziński zgiń przepadnij!) ale na pewno nie miałoby w sobie tej magii. Cholewa jest prawdziwym artystą jeżeli chodzi o przekład i to kreatywnym jak jasny gwint - żeby się o tym przekonać wystarczy przeczytać kilka książek Sir Terry'ego w oryginale... nie tylko język, ale i mózg można sobie na tamtejszym słownictwie połamać. Przejdźmy teraz do gierek słownych - ich przekład jest podwójnie zdradliwy. Po pierwsze - samo ich przekładanie prowadzi do... niecenzuralnych komentarzy, gróźb karalnych pod adresem autora oraz chęci wyrzucenia komputera przez okno. Po drugie - wielu z nich nie można a przynajmniej nie warto przekładać dosłownie. Bo cóż z tego, iż przełożymy coś, co jest powszechnie znane w kulturze anglosaskiej, skoro polski czytelnik ni w ząb się nie połapie o co tyle szumu? I tu właśnie wchodzi kreatywność - albo trzeba umiejętnie zastosować polski odpowiednik, a jeżeli takiego nie ma (częściej), to należy cały problem jakoś sprytnie obejść, żeby jednocześnie zachować wierność oryginału i sprawić że czytelnik rzecz zrozumie i go ona rozbawi/przestraszy/zaintryguje/co-tam-ma-jeszcze-zrobić. A tego w oryginalnym tekście nie ma i nikt tego przed tłumaczem nie zrobił - to wyłącznie jego broszka. Nawiąże jeszcze do tego o czym wspominałem w poprzednim poście, czyli o różnicach w stylu. Posłużę się kilkoma przykładami z własnych tłumaczeń (bo znam je najlepiej i zrobię sobie przy okazji bezczelną autoreklamę :D): "Goodbye my friend" - Na pierwszy rzut oka zwyczajny, prosty w przekładzie Sad. Problem w tym, że autor w chwili jego pisania miał 12 lat i to strasznie widać po tekście. Należało więc metaforycznie wleźć w skórę tak młodej osoby i odpowiednio to przełożyć - styl, słownictwo, itp. Kto czytał moje rzeczy, wie że lubię tu i ówdzie sypnąć jakimś archaizmem lub innym dziwnym słowem a tu nie było o tym mowy, choć z tego co pamiętam w jednym czy drugim momencie nawet by jego użycie pasowało. "Winningverse" - tłumaczenie tych opowiadań (tak, wiem że zalegam z rozdziałami, zły ja i w ogóle mam się brać do roboty) to jednocześnie czysta żywiołowa radość i koszmarna tortura. Radość dlatego, że opowiadania są świetne, a tortura, iż jest to diametralnie inny styl od tego który sam lubię i stosuję. Na przykład tak podstawowa rzecz jak narracja - osobiście nie przepadam za pierwszoosobową a tu inaczej się nie da. Do tego wyjątkowo lekki styl autora - sam kiedy piszę to używam raczej przyciężkiego pióra, więc ten przekład nie jest dla mnie łatwy. Nie wspominając już o grach słownych i innych wynalazkach - niektóre osoby miały sporo radochy, kiedy potrafiłem dwa dni bić głową w mur, bo blokowała mnie jedna kwestia, którą trzeba było jakość obejść. Ilość tego typu pułapek jak slang (póki co znalazłem amerykański, angielski i szkocki) jest tak niemal tak duża jak w niektórych książkach Sir Terry'ego P. "Minuette's Lesson" - jedno z najcięższych pod względem przekładu opowiadań, przynajmniej dla mnie. Dlaczego? Bo jest w nim sporo ogólnie ujętej techniki. Nawet nie chodzi o słownictwo, bo to zawsze można sprawdzić, ale właśnie o styl. Autor pisał to tak, że szlag mnie trafiał przy tłumaczeniu i pamiętam, że bardzo długo się przez nie przegryzałem. "Background Pony" - a tu mamy zaiste niepowtarzalny styl pewnego leniwca z Florydy. Shortskirtsandexplosions to prawdziwy czarodziej jeżeli chodzi o pisanie a styl tego fanfika jest... niepowtarzalny. Po prostu. Choćby próba jego oddania w tłumaczeniu to jest coś, co spokojnie mogę porównać do pracy takiego jednego co go Syzyf wołali. Nie-do-zrobienia. Mógłbym wymieniać jeszcze sporo, ale dosyć tego reklamowania W każdym razie zupełnie nie mogę się zgodzić z podaną przez Ciebie analogią, że praca tłumacza jest jak praca kopisty. Czy może inaczej - taką analogię można zastosować do niektórych tłumaczy, ale wyłącznie do tych złych, którzy wrzucają całe zdania do google translatora. A takich naprawdę, ale to naprawdę nie chcemy widzieć. Tutaj się zgodzę z Tobą Spidi, że takie rzeczy jak Past Sins to absolutny fundament. Owszem, można tego fanfika nie lubić (pozdrowienia Cahan, Zodiak :D), ale nie można odbierać mu jego wartości - w końcu było to jedno z pierwszych o ile nie pierwsze potężne fandomowe opowiadanie, które zyskało tak olbrzymią popularność. Sam go nie nazwę genialnym, bo według mnie solidnie nadgryzł je ząb czasu, ale mimo wszystko lubię czasami do niego wracać. Niestety nie mogę tego powiedzieć o tłumaczeniu, które zdecydowanie nie należy do tych dobrych. Mogłoby takie być, gdyby niektórzy wzięli się za robotę i je poprawili - to naprawdę jest do zrobienia, a co więcej ten fanfik na to bez dwóch zdań zasługuje. Foley - każda dyskusja taka jak ta w pewien sposób jest rozruszaniem działu. Więc proszę nie marudzić, nie zamykać się w sobie i pisać dalej a nie poprzestawać na jednym poście. Przy okazji - uroczy sarkazm, doceniam, doceniam Nie marudź - trwa dyskusja, nie warto z niej uciekać. A poglądy wymieniane są cały czas - przykład to te kilkanaście postów powyżej
    2 points
  6. Osobiście uważam, że konflikt autor vs tłumacz, takie wynoszenie jednego ponad drugiego, jest bez sensu. Widziałem całkiem niezłe opowiadania, których nie dało się czytać, bo tłumacz coś zepsuł; widziałem też przypadki odwrotne (genialne tłumaczenie Asterix i Obelix: Misja Kleopatra, dzięki któremu uważam ten film za jeden z niewielu argumentów za dubbingiem). Nie wydaje mi się, by praca tłumacza była łatwiejsza, a to właśnie przez te wszystkie gierki słowne i wiersze pojawiające się w powieściach - trzeba w nich zachować rytm, rym i sens. Tekst musi zachować jak najwięcej ze stylu autora, a z tym nie poradzi sobie byle rzemieślnik, który zwykle tłumaczy pisma urzędowe. Zapraszam do dyskusji z Zodiakiem, Verlaxem, Johnnym, mną i Dolarem.
    2 points
  7. Cóż Spidi, widziałem przykłady twojej poezji i prozy po angielsku, jeśli tłumaczenia były na podobnym poziomie, to wolałbym, żebyś się nie wypowiadał co do tego, czy translacja jest trudna czy łatwa. Moim zdaniem nie ma sensu porównywać pisania i tłumaczenia, bo to dwie zupełnie różne rzeczy, z osobistego doświadczenia wiem jednak, że obie te czynności potrafią być równie łatwe lub równie wymagające. Zdecydowanie nie powiedziałbym jednak, że tłumaczenie, zwłaszcza beletrystyki, jest łatwiejsze niż jej pisanie; nie można sprowadzać tej kwesti do "łololo, tłumacz to wyrobnik na szychcie, a pisarz to wielki artysta jest, łololo".
    2 points
  8. Spidi, dobry tłumacz tak naprawdę od nowa opowiada oryginalną opowieść, tak, aby wyglądała jakby oryginalnie została napisana w docelowym języku tłumaczenia. Jeśli twierdzisz, że praca tłumacza jest pracą rzemieślniczą, to znaczy, że ze swoich dotychczasowych doświadczeń tłumaczeniowych nie wyciągnąłeś żadnych wniosków. Tak naprawdę nie ma sensu wartościować pracy pisarza i tłumacza i w ogóle o czym jest ta dyskusja.
    2 points
  9. Tu nie chodzi tyle o jakieś kwestie prawne, a raczej o zwyczajną uprzejmość. Poulsen się nadygał żeby przetłumaczyć opowiadanie? Tak i to bardzo. Wypadało więc go o to zwyczajnie zapytać. Mates tego nie zrobił i teraz nie może nagrać nic więcej posiłkując się tym tłumaczeniem - jego pech. A wystarczyło pomyśleć... A co do kwestii "pisanie a tłumaczenie" to była już poruszana kilkukrotnie. Moje zdanie pozostaje niezmienne - tłumaczenie jest cięższe od pisania. Fakt, nie trzeba wymyślać własnej historii, ale za to należy w miarę możliwości dostosowywać się do stylu autora opowiadania - a to potrafi być strasznie trudne, szczególnie jeżeli samemu pisze się w zupełnie innym stylu. Historia tak naprawdę dla tłumacza jest ważna o tyle, że powinien się jej trzymać - zdarzało mi się już trafiać na kwiatki, gdzie tłumacz próbował na własna rękę "ulepszać" opowiadanie i dodawał coś od siebie, lub wycinał spore części tekstu "bo mu nie pasowały". Do takich bym strzelał. Z ciężkich kalibrów.
    2 points
  10. do

    Czworo wstępnie potwierdziło swoje przybycie. Dwóch już sie upewniło, jeden będzie pewny na dnaich, a czwarty niestety, ale raczej dopiero przed konwentem dowie się, czy może (a bardzo by chciał). Ale podpowiedź: ten ostatni też... nosił koronę ^^
    2 points
  11. Ja, leń nad leniami który uważa się geniusza, uczę się do testu. Dlaczego? Ponieważ obiecałem sobie i pewnej osobie, że od teraz nie będę robił na minimum, ale na maximum. Koniec z prześlizgiwaniem się przez życie, od teraz będę szedł w górę by móc innym z dołu podać pomocną rękę. Assassination Classroom pokazało mi wiele nauk, więc teraz pora by wprowadzić je w życie. Będę najlepszym "zabójcą" !
    2 points
  12. do

    Kochani Bronies i Pegasis! Kolejny gość specjalny potwierdzony! Naszą imprezę odwiedzi Pani Brygida Turowska, a więc osoba, która obdarzyła swym Głosem Jej Wysokość Księżniczkę Lunę! To będzie naprawdę wyjątkowe wydarzenie, skoro przybędzie sama Pani Nocy! Jako, że ostatnio interesowaliście się również co oprócz MLP dubbingują nasi goście postanowiliśmy dołączać do gości spis ich dubbingu: Brygida Turowska (Księżniczka Luna): https://pl.wikipedia.org/wiki/Brygida_Turowska Julia Kołakowska-Bytner (Pinkie Pie): https://pl.wikipedia.org/wiki/Julia_Ko%C5%82akowska
    2 points
  13. Tytuł: Gdy przeszłość powraca… Tagi: [Oneshot] [sad] [Random] Autor: Flashlight Korekta: Świeży rekrut Cóż tu dużo pisać? Oto prezentuje kolejne opowiadanie mojego autorstwa, które w sporej mierze było wzorowane na Drugiej stronie medalu. Miłego czytania. Gdy przeszłość powraca…
    1 point
  14. Odcinek nie oceniam jakoś zajebiście, ale też nie tragicznie, taki typowy średniak. Za plus zdecydowanie należy zaliczyć fakt poznania rodziny Fluttershy. Bardzo spodobał mi się fakt, że jej tatulo kolekcjonuje chmury, tak jak ja znaczki pocztowe. Jej brat na początku przejawiał arogancję z brakiem pewności siebie. Cokolwiek nie zrobił, wykorzystywał do tego osoby z otoczenia. W dodatku "podrywał" Dashie (Ona jest moja! ). Reakcja Drżypłoszki na jego wyczyny była na miejscu, aż musiała się @$#%&! i wziąć sprawy w swoje ręce kopyta. Nie odpowiednim jednak wyczynem było takiego typa wygonić na ulicę, aż po las. Dobrze, że po niego wróciły i dały mu motywację i popęd na zostanie fryzjerem roku. W tym miejscu zostałem zaskoczony piosenką. To chyba pierwsza nuta z wyraźnym męskim głosem od dłuższego czasu. Moja ocena to 9/10. Pierwsze kucykowe "przekleństwo"!
    1 point
  15. Nie chce mi się bawić w kolejną jałową dyskusję, ale jednym postem zarzucić mogę. Przynajmniej będę się dobrze bawił. Mam przed sobą książkę. Jak głosi okładka, autorem jest Andy Weir. W środku zaś znajduje się informacja "Przełożył Marcin Ring". Swoją drogą to haniebne, że jakiegoś tam autora to napisali na okładce, a informacja o heroicznym tłumaczu, który wykonał przecież o wiele cięższą pracę niż jakiś tam "autor", znajduje się dopiero wewnątrz, na dodatek jego nazwisko jest zapisane o wiele mniejszymi literami niż autora! Ależ to wydawnictwo jest złe, jak ono mogło zrobić coś takiego... Do rzeczy... Owa książka przede mną jest naprawdę niezła, osobiście uważam, że autor musiał się naprawdę sporo napracować, żeby wymyślić całą jej skomplikowaną fabułę, występujące co chwila zwroty akcji, poprowadzić fabułę w taki sposób, żeby czytelnik nie chciał się odrywać i do ostatniej strony był trzymany w napięciu. Do tego dochodzi cała masa szczegółów z dziedzin informatyki, kosmonautyki, botaniki, mechaniki i kij wie czego jeszcze. Szacun, po prostu szacun dla autora. Fajnie też, że znalazł się tłumacz, który przełożył to na polski, bo dzięki temu mogłem w ogóle to przeczytać. Ale patrząc na tę dokładnie książkę uważam za co najmniej śmieszne stwierdzenie, że to tłumacz ma o wiele cięższą robotę niż autor. Autor musi się zastanowić co i jak napisać. Tłumacz jak napisać. W mojej (podkreślam: mojej, prywatnej, osobistej, subiektywnej, do której mam pełne prawo i ch mnie obchodzi czyjeś zdanie na mój temat z tego powodu) opinii jest tutaj 2:1 dla autora. Ale jeżeli tak bardzo Wam zależy, to proszę: [klakier mode = on] tak, to tłumacze są najlepsi, zarąbiści i w ogóle to po co pisać, lepiej zamiast tworzyć książkę od razu napisać jej tłumaczenie, bo tylko ono się liczy. Yaaaay! [klakier mode = off] PS: A tak naprawdę... ludzie, dajcie sobie siana, zanim się pozabijacie... Praca autora a tłumacza to dwie różne rzeczy i kłótnia "co ważniejsze" jest śmieszna i bezsensowna. Znaczy, nie żebym zabraniał, chcecie to się kłóćcie, tylko dajcie chwilę, to skoczę po popcorn. PS2: A teraz jeszcze bardziej naprawdę... Jak chcecie pogadać, to sugeruję zmianę tematyki na "jak rozruszać coraz bardziej umierający dział z opowiadaniami na forum". Będzie przyjemniej i pożyteczniej. Pozdrawialski. Swoje napisałem, teraz mogę nie odzywać się do końca tej dyskusji.
    1 point
  16. @Velvie Dziękuje ^^ Czerwone to chyba najpopularniejszy wzór conversów.
    1 point
  17. Nie zgodzę się, że tłumacz robi cięższą robotę od pisarza. To jakby powiedzieć, że kopista ma niby lżej, bo nie musi wymyślać dzieła, ale trudniej, bo musi idealnie naśladować. To jest rzemieślnictwo, czynność do wyuczenia i praktykowania. A aby być artystą, to niestety, ale trzeba wejść w pewien tor myślenia i obudzic w swobie kreację. Kombinowac, łączyć wątki i mieć nadzieję, że nasze dzieło nie będzie na pierwszy rzut oka tak podobnego do czegoś innego, jak może być. Natomiast tłumacz ma tę kwestię gotową, on musi po prostu mieć dużą wiedzę i dobre umiejęności. Nie mówię, że bycie tłumaczem jest łatwe. Absolutnie nie jest i np. taki Piotr W. Cholewa zawsze będzie dla mnie w pewnym sensie... niemalże artystą! Aby przerabiać na polski wszystkie gierki słowne i styl Pratchetta też trzeba wykazać się niebanalną kreatywnością. Jednak wciąż jest o tyle łatwiej, że ktyoś już to zrobił to przed nami. No i tłumacz ma o tyle łatwiej, że nie grozi mu brak pomysłów na fabułę. Może mieć problem z jakimś zwrotem, grą słów itd, co go zatrzyma, ale nie jest tak, że nie wie, czym wypełnić brakujące 200 stron Posłużę się jeszcze jednym przykładem, tym razem mniej bezpośredni. Ktoś może powiedzieć, że szkice Lauren Faust są dość nieudolne. Dość brzydkie i teraz byle użytkownik z Bronies Radosnej Twórczości szkicuje kuce 20 razy bardziej realistycznie lub ślicznie. Zgadza się, ale ona była pierwsza, ona wymyśliła te kształty, proporcje i ustaliła ich kanon. A my to jedynie kopiujemy i udoskonalamy. Dlatego z reguły świat zapamiętuje oryginalnego twórcę dzieła, a nie tego, kto to dzieło poprawił. Nawet, jeśli ioryginał był "obiektywnie rzecz biorąc" średni
    1 point
  18. do

    Czyli tak jak typowałem, to nie była trudna zagadka Panią Brygidę Turowską już miałem okazję widzieć na "Rapsodii z demonem", ale bardzo się cieszę, że teraz wreszcie będę mógł z nią pogadać, zdobyć autograf i takie tam Bo wtedy nie było okazji. Bardzo piękny kobiecy głos, jak na ironię sprawdza się w wielu rolach chłopięcych, modulując nieco głos rzecz jasna. Lunę lubię głównie za wygląd i głos Brygidy Turowskiej właśnie Nie mogę się doczekać i nie mogę się doczekać ujawnienia następnych gości z dubbingu. Ma być ich czworo, jeśli dobrze chwytam
    1 point
  19. Gdyby kogoś interesowało... Nie, nie, kogo ja próbuję oszukać... Przecież wiem, że ten wątek, to tylko moje prywatne wysypisko śmieci... fanfików... fanfikowych śmieci. Ponieważ Ordnung muss sein, dorzucam do listy kolejny tekst z konkursu... zanim zgubi mi się gdzieś w odmętach mojego dysku.
    1 point
  20. Na KH i tak prawdopodobnie nie będziemy mieli już przyjemności pograć, bo mogę wam nieoficjalnie powiedzieć, że zostało sprzedane, tylko jeszcze go nie zamykają, ale ma tam powstać w niedługim czasie osiedle. No nie powiem fajnie byłoby się spotkać, ew. jakiś wypad na weekend tak, żeby załapać się na dwie strzelanki w jakimś fajnym terenie.
    1 point
  21. OK, więc składy na chwilę obecną prezentują się tak: Solarni: @Dankey Hooves @Chief @michalski9 @MasterOfRainbows @Onyx Lunarni: @Poniaczeł Ziemovit @Reedman_PL @peros81 @Triste Cordis @Maćko z Bogdańca Jak kogoś pominąłem lub ktoś nie będzie mógł brać udziału w rozgrywkach to mi napiszcie pod tym postem, bo mogłem coś źle odczytać
    1 point
  22. Fabularnie to Overwatch został założony przez ONZ, także analogii naprawdę nie trzeba szukać na siłę. Za każdym razem, gdy ktoś w jednym zdaniu stawia "Zachód" i "cena straszy", jakaś część mnie umiera. Ani na Zachodzie, ani na dalszym niż Rosja Wschodzie, cena nikogo nie straszy. Cena może straszyć ludzi w Polsze (i mam nadzieję, że taki był kontekst zdania), na Bałkanach czy za naszą wschodnią granicą, może w Ameryce Południowej, o Afryce nie wspominam, bo tam nie słyszeli o komputerach. Całej reszty świata cena Overwatcha nie straszy w ogóle. I powiedzmy sobie szczerze, większość Polaków (przynajmniej graczy) cena nie tyle straszy, co wolą kupić co innego. Ich wybór, jeśli myślą, że gra nie jest tyle warta. Ja powiem tylko tyle, że OW będzie rozwijany przez długie lata, a płacić będzie można co najwyżej za lootboxy, bo wszystkie nowe mapy i postacie będą darmowe. Według mnie 160 złotych to śmieszna cena za tak dobrą grę, w którą na pewno będę grać DŁUGO, bo jest jakby zrobiona pode mnie - szybka, nie trzeba czekać całe minuty na nową grę, a potem spędzać 10 minut w lobby, żeby pod koniec ktoś wyszedł, postacie są proste w obsłudze, ale mają wysoki skill cap... Czego można chcieć więcej? Ale nie, OW nie przebije CSa, bo te gry mają jedną jedyną cechę wspólną, a jest nią celownik pośrodku ekranu. CS jest grą skrajnie profesjonalną, OW bardziej zręcznościową. Ja bym powiedział, że więcej graczy i widzów OW odbierze wszystkim MOBA, bo są do niego bardziej zbliżone charakterem od CSa.
    1 point
  23. 1 point
  24. To uczucie kiedy jesteś z wykształcenia i zawodowo Informatykiem i nagle nastolatka z forum używa bardziej skomplikowanych pojęć niż Ty przez całe życie...
    1 point
  25. Liczba moich repek jest teraz taka sama jak na rejestracji Kaczora Donalda. Szczęśliwa 313-stka .
    1 point
  26. Dziś mam duży art zrobiony w mniej niż 5 godzin. @Mates poprosił mnie o okładkę do jego utworu i nie pamiętam czy po drodze nie zmienił zamówienia na art do fanfika, ale zrobiłem to. http://fav.me/da3jajh EDIT: Bym zapomniał (a raczej to zrobiłem). Przecie narysowałem OC dla @Seluna w podzięce za korektę mojego fanfika. Sam ubolewam nad tym, że tak pozycja nie zakłada widoczności znaczka, szkoda... http://fav.me/da3h92x W końcu też wymyśliłem jakim znaczkiem będę się podpisywać. Jest to mój ulubiony symbol z serialu Stargate .
    1 point
  27. ale On nie zapomniał o tobie @WilkU
    1 point
  28. Przechodzi dwóch facetów obok Sejmu i słyszą jak krzyczą wszyscy: - Sto lat! Sto lat! Jeden do drugiego: - Ktoś tam chyba ma urodziny. - Nie. Wiek emerytalny ustalają.
    1 point
  29. Jedzie dwóch wariatów i jeden do drugiego : Ty widzisz ten las? Nie drzewa mi zasłaniają .....
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...