Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 08/08/16 we wszystkich miejscach

  1. Autor: Flammenwerfer Tłumaczenie: Niklas Mniej lub bardziej opowiadanie sprawdzone przez: Dolar84, KochamChemie, Sosna *** Pisarze nienawidzą tego opowiadania! Dzięki jednemu prostemu sposobowi autor zyskał wieczną sławę i licznych fanów! KLIKNIJ I DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ! oryginał: [KLIK}
    8 points
  2. Znalazłem swojego pierwszego smartfona, więc postanowiłem w nim pogrzebać. W najgłębszych jego czeluściach znalazłem wgrany jeden rozdział rozdział fanfika pt. "Bunt". Najlepsze jest to, że wgrałem go na telefon niemal równe 4 lata temu, 7 sierpnia 2012. Aż się łezka w oku kręci, bo do dziś go nie przeczytałem
    3 points
  3. Właśnie skończyłem oglądać i damn jedynym jestem komu się serio podobało? Wcześniej wbiłem na streama ale nie wiedziałem kiedy się zaczęło i uciekłem a trafiłem chyba na 5 sekundę odcinka Ale nadrobiłem i 9/10 daję. Jeden z najfajniejszych odcinków tego sezonu i all time. Serio mi się okrutnie podobał. Bardzo fajny morał odcinka i super przedstawiony. Wszystko było przyjemne dla oka i świetnie designy pojazdów. Zwłaszcza łabądź Rarity Piosenka była bardzo fajna i urozmaiciła cały odcinek. Ładnie się fabuła prowadziła i mimo że przewidywalna dosyć po kilku minutach to nie przeszkadzało mi to w czerpaniu przyjemności z tego. Przeżywałem odcinek razem z postaciami i trafia u mnie na top tier. Mam nadzieję że inni też docenią piękno i przekaz tego odcinka ^^
    3 points
  4. Wszyscy jesteście piękni i wszyscy trafiacie do mojego fap-folderu. No chyba większego uznania nie może być.
    2 points
  5. Nie. Ludzie, którzy tak mówią mają na myśli: "No mówcie, że jestem piękna, prawcie komplementy".
    2 points
  6. A Ty to skończysz się kiedyś atencjować?
    2 points
  7. Jak dla mnie świetny odcinek: 1. Początek - Dokładnie tak, jak ja na wykładach. O czym on/a do mnie rozmawia? 2. Morał - nie bądź taki nadopiekuńczy, bo to szkodzi. 3. Poproś Twilight, żeby przesłała plany wozów do naszego świata, bo mało który jest aż tak zwrotny 4. Chore ambicje starszych sióstr. Rainbow spycha z toru, Rarity zasłania innych, Applejack... a nie. Ona zapatrzyła się w tradycję Z tym trzecim to "żart", ale mniejsza z tym. Fajnie, że w Cloudsdale odbywają się wyścigi bobslejów. Swoją drogą - kolejna impreza kucyków. Nic tylko czekać na opowiadania z tym elementem.
    2 points
  8. Pajęczy zmysł mnie nie zawiódł, odpaliłem od razu ostatni spoiler.
    2 points
  9. Zakładam ten temat, gdyż chciałbym podzielić się moimi wrażeniami i przeżyciami ze spotkania z papieżem, które miało miejsce w Krakowie dniach 26 VII - 1 VIII. Zatem jak to było z mojej perspektywy? Dla mnie ŚDMy zaczęły się tak naprawdę tydzień wcześniej, kiedy to rozpoczęte zostały wydarzenie w diecezjach. Przyjmowałem 2 pielgrzymów, a dokładniej pielgrzymki, Siłwię i Adelayd z Angoli (Afryka dla niewiedzących). Sprzątania cała masa, przygotowań, może nawet aż za dużo, ale co tam! Zgodnie z informacjami, które dostaliśmy z parafii, angolanie mieli przyjechać w czwartek 21 VIi wieczorem. Z bliżej niewyjaśnionych powodów okazało się, że część osób przybyła pociągiem o 8 rano, nikogo po nich nie było i powstał bałagan organizacyjny. Natomiast druga grupa dotarła autokarem następnego dnia o świcie. Przedtem rodzice ostro mnie cisnęli, żebym powtórzył ten nieszczęsny angielski. Coś tam przypomniałem sobie, ale dziewczyny mówiły albo po portugalsku, albo po angielsku tylko gorzej niż ja. No nic! Dziwnie wyglądały te 4 dni, chociaż nie powiem, było bardzo ciekawie. Oprócz pierwszego i ostatniego dnia (50% czasu, jeśli dobrze liczyć) diecezja zapewniała wszystkim pielgrzymom zajęcia, wyjazdy i posiłki. W sumie mieliśmy je na noc, oraz na śniadanie i kolację. Pod koniec pobytu w B-stoku, w niedzielę miał byc dzień z rodzinami, kiedy to każda rodzina, czy osoba przyjmująca osoby na ŚDM miała spędzić trochę czasu z pielgrzymami. W moim przypadku wyglądało to tak, że poszedłem na 9-tą do kościoła ma mszę, która zajęła ze 3 godzinki. Potem było spóźnione śniadanie i koncerty na mieście, więc z zaplanowanego dnia nici wyszły. Tyle, jeśli chodzi o wstępną część ŚDMów. W poniedziałek miałem pojechać do Krakowa na wydarzenia centralne i oczywiście spotkanie z Ojcem Świętym. Muszę przyznać, że kiedy miesiąc wcześniej zapisałem się na wyjazd i byłem wniebowzięty, tak tuż przed głęboko rozważałem wycofanie się i zostanie w domu. Na szczęście, za co Bogu dzięki, bo było warto, mam wyjątkowo twardych rodziców, do których nie docierało, że jestem niechętny do wyjazdu i kazali mi jechać do Krakowa. Samego pakowania nie będę opisywał, od razu przeskoczę do sedna. W poniedziałek 25 lipca wstałem o 5 rano. O 6.30 miał stać ciapong (ciapąg?) podstawiony na dworcu, którym wszyscy zapisani mieli wybrać się na pielgrzymkę. Zanim na peron, wpierw pojechałem podrzucić Angolanki na autokar. Szybka sprawa, potem Białystok Główny, znaleźć księdza i zapakować się. Proste prawda? Nie koniecznie. Pociąg miał 2 składy, ładne, oznakowane, jako dla jadących na ŚDMy, ALE. Właśnie jedno ale. Pojechać miało ok.1200 osób, a miejsc było 300. Ode mnie z parafii jechały 44 osoby. Ładując się do przedziału o wymiarach 2 x 2,5 metra zmieściliśmy się w 16-tkę 6 osób miało siedzenia, reszta na podłogę. Z bagażami oczywiście, żeby nie było za prosto. 7.45 koła poszły w ruch i pojechaliśmy. Sama podróż bez specjalności. Ze zmiennym szczęściem na podłodze i krześle, z jednym postojem w Koluszkach (wie ktoś gdzie to?) spędziłem ciężkie 8 godzin ciapolenia pociągiem. Mniej więcej o 16 zajechaliśmy na Kraków - Płaszów i w końcu wysiedliśmy. Dawno tak nie cieszyło mnie świeże powietrze. Z tego co wiem mieliśmy się przesiąść na pociąg do Rabki-Zdrój, okazało się jednak, że przeszła wichura i pociąg nie przyjedzie. Ksiądz chwyta za komórkę, dzwoni do KO i dowiaduje się, że za 1,5 godziny przyślą po nas autokar. Fajnie co nie? Skoczyłem z dziewczynami do kiosku, na kebsa itp. Pogoda nie dopisywała rzeczywiście, bo w czasie czekania zaczęło padać. Cóż mogło być gorzej np. jakby w ogóle po nas nie przyjechał, wtedy byśmy spali na dworcu. Okej. 18 godzina przyjeżdża środek transportu, ładujemy się i ruszamy do Skomielnej - Białej, naszego docelowego miejsca przyjazdu. O-sam już nie wiem której- zawitaliśmy w miejscowości. Ładna okolica, góry, lasy. Na miejscu byli wolontariusze, którzy zaprowadzili nas do szkoły na posiłek. Dali zupę z mięsem, albo jak kto woli gulasz, przywitali, dali pakiety pielgrzyma, ale o tym zaraz, po czym wróciliśmy na miejsce przyjazdu, skąd mieliśmy udać się do rodzin, które nas przyjmowały. Dostałem przydział do fajnego domku jakiś kilometr od kościoła ( dokładniej parking obok świątyni, na który codziennie przyjeżdżaliśmy i skąd wyjeżdżaliśmy do Krakowa) z kumplem Adamem. 22 doszliśmy na miejsce. Nie pojechałem samochodem, bo 8 godzin w pociągu i jeszcze trochę w autokarze zrobiło swoje. Choroba lokomocyjna męczyła mój żołądek, więc poprosiłem państwa u których byłem, czy mogę się przespacerować? Zgodzili się, Adam zresztą też ze mną poszedł. Najwidoczniej także miał już dość siedzenia. Zaszliśmy na miejsce, rozpakowaliśmy, takie standardowe rzeczy i poszliśmy spać. Nazajutrz wcześnie rano zjedliśmy śniadanie i popędziliśmy na miejsce zbiórki. Stamtąd autokarem pojechaliśmy do Chyżna, skąd ponownie ciapongiem przejechaliśmy przez chyba całe Małopolskie. Zajęło to jakieś 4 godziny i nie do końca rozumiem co tak długo. Cóż, po południu lokomotywa stanęła w galerii, nie wiem jakiej, jak ktoś z Krakowa, może zna. TU 1. raz ujrzałem na własne oczy prawdziwy tłok. Tamto dzień wcześniej to mały pikuś. Wydostać się, nie zgubić i dotrzeć na Błonia okazało być wyzwaniem, tym bardziej, że jak tylko opuściliśmy galerię, zaczęło padać. Od czego jednak są pakiety pielgrzyma? Na wyposażeniu znajdowały się takie cudeńka jak peleryna pielgrzyma, mapa Krakowa, przewodniki, różaniec w formie gumki i link do aplikacji "Pielgrzym". Lekko mówiąc byłem zaskoczony. To była moja, aż wstyd się przyznać, 1. pielgrzymka, ale interaktywności na takim wydarzeniu się nie spodziewałem. W sumie i tak nie miałem internetu, raz czy dwa wszedłem. I to na krótko. Po różnych perypetiach i problemach np. jak dostać się do punktów z jedzeniem, dotarliśmy na mszę. Mój sektor - B2. Całą ceremonię otwarcia prowadził kard. Dziwisz, przywitał nas zgromadzonych ładnie, pomodliliśmy się, po czym ok. 20-tej całe towarzystwo zaczęło się rozchodzić. Grupą przez główną ulicę na most (też nie wiem jaki ). Tutaj ciekawe zjawisko: można było poczuć duszności na otwartej przestrzeni. Serio, wiernych było tak dużo, że jak okiem sięgnąć po horyzont ludzi jak w Chinach. Kiedy już w końcu rozluźniło się, a my z powodzeniem przedzieraliśmy się przez miejską dżunglę z piosenką na ustach, nie zawsze religijną, śpiewaliśmy np. o Policji, albo Zenka. Po godzince marszu , jak byliśmy już na ulicy, której też niestety nie pamiętam, ktoś zorientował się że ta ulica ma 3 km. Oczywiście lało. Bez deszczu nie byłoby przecież ciekawie. Po 22 znaleźliśmy nas pojazd, ale nie ruszyliśmy do Skomielnej, tylko podjechaliśmy na stację benzynową, gdzie zabrali się z nami Belgowie. Jak można przewidzieć, nie było miejsc, więc część osób spędziła następną godzinę na podłodze, albo na stojąco. Późnym wieczorem nocą zajechaliśmy na miejsce i mogliśmy odpocząć. Środa. Po przyjemnych 6 godzinkach snu pobudeczka 6 rano i potem jedziemy do Rabki na katechezę. Katechezy mieliśmy dwie. Druga będzie w piątek. Na katechezach mieliśmy mszę, śpiewanie i wypowiedzi różnych osób, które się nawróciły, opinie o kościele itp. W ogóle od środy jeździliśmy ciągle autokarami. Ksiądz uznał, że tak będzie chyba lepiej, chociaż osobiście uważam, że kolej jest fajniejsza. O 13-14 podjechaliśmy pod rondo Matecznego, skąd zresztą będziemy wysiadać przez następne 3 dni, otrzymaliśmy czas wolny, w grupach rozeszliśmy się po mieście na festiwal młodych. W teorii miały to być koncerty w różnych językach o tematyce chrześcijańskiej i polskiej, w praktyce większość pielgrzymów robiła ze sobą zdjęcia, zwiedzała miasto, ewentualnie polowała na jedzenie na talony w KFC. Tak upłynęła reszta dnia. O 19 ponownie pod rondem Matecznego i powrót. Niby można się było trochę wyspać, ale gada... rozmawiałem z Adamem, poszliśmy jeszcze pograć w piłkę na boisko, więc kolejna nocka zeszła szybko. Czwartek to poranna msza w Skomielnej i wyjazd do Łagiewnik. Do ronda Matecznego i Sanktuarium Jana Pawła II. Na miejscu, jak się okazało była taka kolejka, że w drodze głosowania zadecydowaliśmy, że odpuścimy sobie i pójdziemy do drugiego Sanktuarium Miłosierdzia. Po drodze lunęło z nieba. W środę nie było deszczu, ale w czwartek już tak. Z tego powodu zwiedzanie przebiegało bardzo szybko, potem w 3 godziny przeszliśmy piechotą w grupkach na Błonia, po drodze zatrzymując się pod mostem na odpoczynek. Tak się złożyło, że akurat policja obstawiła drogę przecinającą nam przejście na Błonia, ponieważ papież miał tędy przejechać na Wawel. Zobaczyliśmy jago samochód, ale szofer pędził jak szalony. Ostatecznie po różnych perypetiach doszliśmy na pola. Co ja wtedy zrobiłem?! Zachciało mi się spacerować i wyszedłem z sektora. Jak wróciłem już wszystko było zamknięte i obstawione, a ja utknąłem na dobre. Nie zmienia to faktu, że zobaczyłem papieża Franciszka. Powiedziałbym, że z około 20 metrów, przez las rąk, flag i wyciągniętych aparatów, ale jednak zrobiłem to! Ojciec Święty odprawił... Wróć! Nie było mszy. Odbyła się modlitwa i ceremonia przywitania. Wszyscy siedzieliśmy przy telefonach i słuchaliśmy radia, bo nikt włoskiego nie znał, a dodam że nie tłumaczyli na miejscu i troszkę się z tym nie postarali. Wyszło, jak wyszło, mogło być gorzej, a było rewelacyjnie. Zabrakło (a jakże) pogody, bo do połowy spotkania mżało. Ani siedzieć w pelerynach, ani bez. Na koniec odśpiewaliśmy hymn "Błogosławieni Miłosierni" i udaliśmy się na rondo Matecznego na autokar, a że mądry polak po szkodzie, tym razem obeszliśmy Błonia od Piastowskiej, dzięki czemu luźno było na ulicy. Standardowo powrót późnym wieczorem i jakże standardowo zadowoleni Piąteczek. Przedostatnia krótka noc. Na 8 pod kościołem i do Rabki na katechezę. Niby standard, chociaż większość rzeczy była improwizowana i tak naprawdę nasz ksiądz codziennie wieczorem ustalał co będziemy robić nazajutrz. Kazanie, które wygłosił biskup na katechezie było bardzo ciekawe. Nazywając rzeczy po imieniu przez półtorej godziny mówił o imigrantach i tym podobnych sprawach. Stanowisko miał o 180 stopni odwrócone w stosunku do papieża, ale nie powiem, że katecheza była radykalna czy nudna. Przeciwnie, pamiętam ją bardzo dobrze. W południe pojechaliśmy do Krakowa na Drogę Krzyżową. Nauczony doświadczeniami dnia poprzedniego nie wychodziłem z sektora i siedziałem na miejscu. 17.30 Franciszek zaczął nabożeństwo. Ładne pokazy artystyczne, piękny śpiew chóru, Ogólnie rzecz ujmując wszystko dopięte na ostatni guzik. Powrót zajął nieco dłużej, niż zwykle, gdyż poszczególne sektory puszczali co pewien czas. Po drodze poznaliśmy z chłopakami ziomków ze Szczecina, z którymi można było pogadać i dziewczyny, które rozdawały free hugsy. Wróciliśmy późno, ale ze względu na to, że jutro mieliśmy jechać do Brzegów, mogliśmy spać aż do 10. Sobota była dla mnie chyba najgorszym dniem. Rano czułem się źle. Nie było opcji, żebym jechał. Całą sobotę i większość następnej niedzieli spędziłem w domu. Żałuję, że nie pojechałem, ale czasu nie cofnę. W zastępstwie opowiem, co mój kolega widział. Doszli do Wieliczki, skąd po kilku godzinach czekania dostali suchy prowiant i jedzenie z parafii. Kiedy wieczorem, coś koło 20.00 znaleźli się pod sektorem, nie zostali wpuszczeni. Kilka sektorów dalej ich wpuścili, zatem nie było lipy. Pogoda w Brzegach dopisywała, było sucho i z ich relacji noc dało się znieść. Poranną mszę mogłem niestety tylko obejrzeć w telewizji. Tak też zrobiłem, dzięki czemu dowiedziałem się, że następne ŚDMy będą w Panamie w 2019 (jadę). Reszta niedzieli aż do wieczora bez rewelacji, Udałem się tylko do miejscowego kościoła. Msza ekstremalnie szybka, chociaż niektórzy sugerowali mi potem, że byli na szybszych. Mniejsza o to. O 18 grupa wróciła do Skomielnej. W szkole dostali kolację, byłem z nimi, a jak! Zbliżała się ostatnia krótka noc. W poniedziałek wstaliśmy 6.30. Spakowani i gotowi na powrót do domu. Jednak tak nie do końca, bo w Białym zorientowałem się, że nie wziąłem na powrót szamponu W każdym razie autokar po raz ostatni podjechał pod nas, pożegnaliśmy się z rodzinami, zrobiłem pamiątkowe zdjęcie i pojechałem. Po drodze ksiądz, jak się okazało zapomniał kurtki. Kierowca się zatrzymał i poczekaliśmy do momentu gdy rodzina u której był, przywiozła mu ją. No nic. Podróż trwała dalej, czas upływał, a my śpiący pędziliśmy na dworzec Kraków - Płaszów. Na miejscu byliśmy z godzinkę przed czasem (pociąg mieliśmy o 9.15), więc nie było najmniejszego problemu. Za pozwoleniem służb ochrony kolei sprawnie zapakowaliśmy się do pociągu. Niestety, nie wiedzieć czemu poszedłem na drugi koniec, zamiast z grupą. Razem ze mną był tylko Tomek ziomek. Wyraźnie wkurzony całą sytuacją. Ja podobnież. Nie było tego złego co by na dobre nie wyszło. Jechaliśmy do domu. Teraz tylko to się liczyło. Tłoku nie było, ponieważ pielgrzymi z zagranicy nie wracali w większości z nami. Koniec? Nieee. Kolej zapewniła dodatkowe 2 rozrywki. 1. z nich było towarzystwo, które otrzymaliśmy. Obok nas w przedziale siedziała Choroszcz (nie wie, kto nie przeżył). 2. przypadek to była brudna sprawa. Jak się okazało, ktoś zapchał jedną z toalet, a ponieważ usadowiliśmy się obok tej sprawnej, nie mogliśmy narzekać na brak towarzystwa. Ostatnia niespodzianka miała się okazać naprawdę niemiła. Dwie dziewczyny jadące w pociągu zemdlały, z czego jedną zabrała karetka na jednej ze stacji. z tego co dowiedziałem się.od ratowników i harcerzy pracujących w medycynie jako wolontariusze 4000 osób potrzebowało pomocy medycznej w czasie trwanie ŚDMów. O bodajże 18.15 byliśmy na miejscu. Podsumowując, Światowe Dni Młodzieży bardzo mi się podobały. Dużo nowych znajomych, wielkie wydarzenie kulturalne, wszechobecna radość i dużo frajdy. A co od strony religijnej wyciągnąłem z tych 8 dni? Na pewno poszedłem do spowiedzi, ale najmocniej utkwiły mi w pamięci słowa Ojca Świętego Franciszka, że życie to nie kanapa i nie urodziliśmy się po to żeby wegetować. Ze strony materialnej najwięcej mam chyba teraz zarostu. Wydarzenie prawie bez zastrzeżeń, może tylko chaos logistyczny, przez który były problemy z transportem. Reszta dobrze przygotowana, wszelkie środki bezpieczeństwa zapewnione, sanitarne i medyczne podobnie. Kraków muszę przyznać ładne miasto, dużo zabytków, chociaż przyznam, że zawsze myślałem, że ten słynny smok wawelski jest nieco większy. Kiedyś będę musiał w wolnym momencie wpaść pozwiedzać jeszcze raz. I oczywiście nie zapomnieć o następnych ŚDMach.
    2 points
  10. To był dobry odcinek. To pierwsze co mi przyszło na myśl już po tym jak zobaczyłem tytuł epizodu na ED. Ten odcinek będzie w porządku. Będzie miał prosty, jasny i klarowny morał, pokaże CMC jako dojrzalsze osoby i ta nauczkę niespełnionym rodzicom, którzy ciągle próbują wepchnąć swoje niespełnione życzenia i ambicje. Z tego co widzę, nie tylko mi się ten motyw skojarzył, ale to nic dziwnego, bo specjalnie on ukryty nie był. Zacznijmy od tego, że trochę mnie tutaj nie było, i pewnie skrobnę coś na temat poprzedniego odcinka jakoś jutro czy coś, bo póki jestem na wakacjach, mało mam chęci na pisemne recenzje. Ale teraz do meritum. Więc odcinek zaczyna się od dosyć znanego i popularnego motywu w kreskówkach amerykańskich, dotyczących wyścigów po dzielniach. Sam nie wiem skąd to się wzięło, czy to naprawdę jest tam aż tak popularne, czy to tylko jakiś dziwny odgrzewany motyw, który ma pokazać..no w sumie nie wiadomo co. W zależności od kreskówki takiego wyścigi albo mają jakiś morał do przekazania, albo nie. W zależności od jakości. Tutaj morał był, i to całkiem dobry i miły do zaprezentowania. Bardzo fajnie było zobaczyć CMC w jakiejś dojrzalszej roli, bardzo to lubię. Mam nadzieje, że nie spróbują zrezygnować z tego, w następnych odcinkach. Miło jest widzieć te dzieciaki zachowujące się dojrzale i bardziej racjonalnie. W przeciwieństwie do ich starszych sióstr.(No..i Rainbow Dash, ale tutaj uznamy dla uproszczenia, że to ,,siostra,,). W ogóle jak oglądałem te show, zdałem sobie sprawę, że bohaterki MLP są jeszcze naprawdę młode i niedojrzałe pod pewnymi względami. Tutaj np. zachowywały się bardziej jak napalone nastolatki na jakiś konkretny cel, niż dojrzałe osoby, chcące lekko za bardzo pomóc swoim pociechom. AJ chciało zbudować swój tradyc..mhm..antyczny samochód by podtrzymać tradycje rodziny. Wow..to naprawdę musi być poważna sprawa xd. Przez chwilę miałem wrażenie, że chcę wydziedziczyć AB za to, że śmiało zaproponować zbudowanie innego auta. Rainbow Dash zachowywała się najbardziej zgodnie z swoim charakterem i ją to akurat rozumiem czemu uparła się na tą szybkość biorąc pod uwagę jej zamiłowanie do niej. A Rarity..Rarity była najlepsza w tym odcinku. Jej mimika, głos, vendetta..to było piękne. Jak zobaczyłem, że w kreatywności głównej nagrody pozbawiła jej Derpy w swoim gruchocie, tylko dlatego, że sędziowie postanowili ocenić jej dzieło jak ,,kreatywne,, bo było tak złe, że niemożliwe by ktokolwiek celowo zrobił coś takiego. Boże..to było piękne. Lałem się z tego mocno. I jeszcze ten kadr na zacieniowaną twarz Rarci jak Sweetiee ją pyta o to kto to zrobił..lol, wygląda na to, że Rari ma naprawdę powody by nie lubić Derpy. To może być ciekawe. A po za tym? Sam wyścig był jaki był, ale nie on był najważniejszy w tym odcinku. Każdy raczej wiedział jaki się to skończy, osobiście myślałem, że siostry wygrają i potem na mecie się ogarną, albo CMC ich wygadają przy odbieraniu medali, które jeszcze sobie przywłaszczą. Ostatecznie jednak było inaczej, i..znowu się zgodzę z powyższym mówcą. Ta cała trasa naprawdę była dziwna i chyba trochę nieprzemyślana. Nie do końca wiem jak chcieli uniknąć tej kraksy w wypadku jakichkolwiek różnorodności w prędkościach, ale hej..nie ja ją organizowałem. Więc,,małe podsumowanie. Na plus Cheerlee. Jej reakcje i mimika była super, szkoda, że sama nie zabrała więcej głosu w tej sprawie. Na plus CMC. Super, że są takie dojrzałe, mam nadzieje, że będzie tego więcej. Plus za brak sprzeczek na linii CMC i Diamond Tiara. Ich relacje chyba naprawdę się polepszyły i już nie będzie więcej głupich docinek. Plus za w sumie fajny, spokojny odcinek. Miło się go oglądało. Na minus. W sumie było przewidywalne. Można było bardziej pokombinować i np. dać odcinek poświęcony bardziej na współpracy pomiędzy siostrami. Albo by np. tylko Rarity, jako jedyna, która miała dobry motyw, chciała budować swój własny samochód, a AJ i Rainbow próbują ją od tego odciągnąć. Ogólnie podobało mi się. Dobry odcinek, dla mnie na solidną ciepłą ósemkę.
    2 points
  11. A jakże ( ͡° ͜ʖ ͡°). Zaś co do odcinka. Nie był najwyższych lotów, ale miał przejrzysty morał. I tutaj zauważyłem pewną ciekawą zależność. Ludzie narzekają (na czacie tak było) na takie odcinki, że są za słabe i nic nie ma w nich emocjonującego, a jednocześnie takie odcinki były w pierwszych 3 sezonach i były podwaliną w tamtych latach. No i co najlepszą ludzie "teoretycznie" najbardziej te sezony lubią. Fuck logic ? To już nie moja sprawa . Wracając. Zauważyłem, że mogliśmy dostrzec rodziców co poniektórych postaci. I tak zauważyłem, że Derpy była z jakimś innym maluchem, a nie Dinky. Zauważyłem też ojca Snailsa. A tak odświeżyłem sobie utwór, który klimatem by pasował do odcinka : Dobrze, że w odcinku były fajne przejścia oraz gagi po kroju zwycięskiej Derpy za "najpiękniejszy" cart na wyścigu, czy daleko zajechanie AJ oraz Apple Bloom - mnie takie docinki bawiły. Można się było uśmiać i dawało trochę humoru do odcinka. Typowy 1 sezonowy odcinek dla mnie. Takich też trzeba.
    2 points
  12. Witam Po długim czasie nie obecności i żadnej stycznosci z fandomem postanowiłem napisać temat. Od lata 2012 zaczęła się moja przygoda z wedkarstwem, zacząłem od spławika teraz głównie lowie na spinning i grunt. Mam na swoim koncie kilka ładnych szczupaków stosuję się zasadzie C&R wedkuje głównie na rzece ze spiningiem za sandaczem i szczupakiem ale ostatnio podchodzą ładne okonie Cóż nie chciałem się specjalnie rozpisywać i nie będę tego robić. Czekam na jakieś posty innych bronnies wędkarzy lub tych co kiedyś mieli jakąś styczność z wedkarstwem albo tych co być może chcieliby zacząć a nie wiedzą jak No cóż to tyle jak na razie może jak temat się rozkreci to wstawię jakieś zdjęcia lub opowiem trochę więcej o sobie gdzie i jak lowie a jak na razie czekam na komentarze to dobranoc
    1 point
  13. Wincej, wincej spoilerów !! To już 4 Sneak Peak i w sumie chyba 8 min filmu nam zdradzono . SHIP INCOMING (Heavy voice) !!!
    1 point
  14. Całkiem niezły odcinek. Tak bez szału, ale nie jest źle. Spodobała mi się taka w miarę spokojna atmosfera, skojarzyło mi się to trochę ze starszymi sezonami. Takie odcinki też są czasem potrzebne. Ale o ile w niektórych odcinkach dzieje się za dużo i powinny być dłuższe, tak tutaj odniosłam wrażenie, że odcinek trochę się ciągnął i nic by się nie stało, gdyby go skrócić tak z pięć minut. No i całość była dość przewidywalna. Do wad zaliczyłabym też zachowanie AJ, RD i Rarity, które były dość irytujące, dopiero pod koniec się zrehabilitowały. Ich ambicje zdawały się nieco wyolbrzymione, jedynie Rarity miała dobry motyw. Scena ze zdejmowaniem ozdób dodanych przez CMC była taka... nieprzyjemna, wręcz trochę smutna. Co do tych klaczek, to liczyłam, że zareagują wcześniej, trochę mnie wkurzało, że pozwalają się tak traktować. Przyczepię się jeszcze do takich dwóch drobiazgów. Po pierwsze, wspominany już nieprzemyślany tor, a po drugie, te wielkie kolce drewna - skąd oni wzięli takie grube jabłonie? Ale było też wiele fajnych elementów. Ucieszyłam się z powrotu Cheerilee, już nie pamiętam, kiedy ostatnio pojawiła się w serialu. Piosenka wypadła całkiem nieźle, nie zapadła mi w pamięć, ale słuchało się całkiem przyjemnie. W tle przewinęło się kilka nowych postaci. No i było dużo Derpy, która znowu wygrała odcinek. Muszę też wspomnieć o morale - dawno nie było tak dobrego. Nie spodziewałabym się poruszenia w serialu motywu dzieci spełniających marzenia rodziców (w tym przypadku sióstr). W tym sezonie pojawiają się naprawdę ciekawe morały. Ciężko ocenić ten odcinek. 7/10 chyba mogę przyznać, czyli taki przeciętny.
    1 point
  15. Mrok i ciemność i ja...
    1 point
  16. Za 300 zł to bym z metra tego wała brał ale potrzeba mi kasy na hp do mojego wała plus zbieram kasę na Nissana Navare aby dać pekaśkę na dach + grube rury po bokach do desantu @Metka04 - No i to się chwali, kobiety to urodzeni strzelcy, już sowieci podczas drugiej wojny to wiedzieli
    1 point
  17. Cóż, nie znam ludzi którzy Cię tak nazywają, ale ludzie często w większości wypadków... po prostu czerpią radość z cierpienia innych, lecz też może być tak, że to właśnie oni mają racje. Więc hej, jesteś jeszcze w wieku szkolnym, możesz w sobie baaardzo wiele zmienić, a jeśli chcesz przestać się czuć "gimbusem" to radzę zacząć od przestania atencjowania się w taki właśnie sposób. Większość ludzi jest ładna, byś musiała mieć zdeformowaną twarz by być brzydka, a kolega wyżej to napisał raczej dla żartu, którego dało się wyczuć. To samo w temacie z rysowaniem, nie każdy musi mieć talent, ale jeśli sprawia Ci to radość - rysuj, może rzeczywiście kiedyś będziesz robiła to lepiej. Użalanie Ci nic nie da, tylko wkurzy ludzi, bo to JEST atencyjne, jak wszędzie gdzie się da piszesz o tym, że nie potrafisz i robisz coś kijowo. Wątpię byś wzięła moje słowa na serio, ale praca nad własną osobą jest bardzo ważna i wiem co mówię.
    1 point
  18. Patrzymy i nie rozumiemy. Po prostu jesteś kolejną atencyjną dziewczynką. To samo robiłaś w temacie z rysunkami. Wybacz, ale ludzie starsi naprawdę nie dają się nabierać na takie sztuczki.
    1 point
  19. Miałem w łapach te pluszaki i wiem, że są wykonane bardzo dobrze jak na chińskie standardy. Tyro sprowadza je właśnie z Chin i na meetach sprzedaje je, no i sam mi mówił, że jakość jak za taką cenę jest bardzo ok. Btw. @FrozenTear7 nie byłeś na MEC, PCG i nie chciałeś chociaż zobaczyć, dotknąć pluszaków na stoisku Tyro? Gadka typu - to chińszczyzna, rozpadnie się, itp. jest już powoli nie na miejscu, zwłaszcza, że są osoby, które kupiły np. Spitfire tego typu i są bardzo zadowoleni -> @Krisu. No i również Spitfire pluszak był główną nagrodą w konkursie pulpitowym na FGE - chcieliby aby główną nagrodą było coś co się rozpadnie po miesiącu? W sumie mam jeszcze 2 znajomych, którzy również się w podobne pluszaki zaopatrzyli - Daring Do oraz Flutterbata i również sobie je cenią. Zresztą Tyro posługuje się tymi samymi obrazkami co na na ebay'u, więc nie ma mowy tutaj o pomyłce: https://www.facebook.com/TyroPlushies/?fref=ts No i jak sprzedawca ma powyżej 99% pozytywów to raczej nie pokusiłby się na podesłanie jakieś tandety, skoro klienci później w komentach wychwalają jakość podesłanego towaru. Kiedyś się śmiano, że Made in China to od razu babole, ale teraz jest to już przejaskrawienie. Nie mówiąc już o fakcie, że są ludzie, właśnie z GB, którzy sprzedają te SAME pluszaki za wyższą cenę i ludzie je kupują . Ta sama Vinylka oraz Spitfire tylko, że sprzedawca jest z Anglii : Taka tam chińszczyzna .
    1 point
  20. Ja planuję napisać jakiś fanfik i prawdopodobnie, jak teraz się za to zabiorę ukaże się gdzieś we wrześniu, tak w połowie albo pod koniec. Zobaczymy. Na razie nie mam jakiegoś wstępnego planu co do akcji, ale u mnie działa to raczej tak, że wymyślam na bieżąco. Czuję że będzie to fanfik z kategorii post-apokaliptycznej. Jeszcze nie wiem gdzie i jak umieścić kuce, ale to chyba nie będzie problemem. Czuję że problem będzie zwięzłość i logika akcji, aby nie wyglądało to tragicznie. Póki co mogę powiedzieć tyle że akcja rozpocznie się gdzieś w Poznaniu . Gdyby ktoś miał jakieś sugestie bądź pomysły zapraszam na priv.
    1 point
  21. Zostawię to tutaj ... Źródło: http://9gag.com/gag/abZg6Kp Zapraszam do dyskusji xD
    1 point
  22. znam Przychodzi gościu do baru, kładzie na ladzie 200 złotych i mówi: Lej pan na ile starczy. -Co się stało? -Właśnie się dowiedziałem, że mój ojciec sypia z facetami. Po dwóch tygodniach sytuacja się powtarza. Facet kładzie na ladzie 200 złotych. -Lej pan na ile starczy. -Co się stało? -Właśnie się dowiedziałem, że mój syn sypia z facetami. Po dwóch tygodniach sytuacja się powtarza. -Lej pan na ile starczy. -Czy ktoś z pana rodziny sypia z kobietami? -Tak moja żona, właśnie się o tym dowiedziałem.
    1 point
  23. W końcu! Strzelanka po ponad miesięcznej nieobecności! M249 sprawiło się (prawie) rewelacyjnie - stabilne 450 FPS, ładny zasięg... tylko coś mi podpowiada, że będę musiał wymienić kable. I mam nadzieję, że już tylko je, bo ze stocka to został szkielet GB, silnik i zębatki... Kilka fotek: PS: Ten moment, kiedy przeciwnicy głośno ustalają swój plan działania, a ty leżysz w krzakach z pistoletem 10m od nich... bezcenne.
    1 point
  24. Wychowałam się na 1 gen. To była moja wielka miłość połączona z gumisiami i księżniczką Sisi. W trakcie zdobywania kolejnych roczków kolejne pozycje przestały się liczyć, natomiast z kucykami bawiłam się baaardzo długo. Należy zaznaczyć, że mała dziewczynka której największym marzeniem jest zostać księżniczką i mieć brokatowe włosy nie patrzy na bajkę tak jak dorosły człowiek, bo to nie on był głównym odbiorcą bajki. Obecnie mamy wyższe standardy dotyczące zarówno animacji jak i przekazu bajeczek, tak aby osoba dorosła wyszukała tam jakieś "smaczki". Polecam porównać sobie bajki z lat osiemdziesiątych i na ich tle pierwsze mlp wcale nie wychodzi blado. Dorastając miałam zawsze duży sentyment do tej bajeczki, podobnie jak do zestawu pierwszych klocków i z przyjemnością wracam do nich bardzo sentymentalnie, co oczywiście nie oznacza, że po przyjściu z pracy rozkładam sobie klocki i oglądam bajeczkę.
    1 point
  25. Dakimakure z MLP taką, jaką ostatnio można znaleźć na meetach na stoiskach do kupowania. Obiecuje Ci to tu i teraz- zakupu nigdy nie pożałujesz. ( Zalecane: mieć własny kąt/nie mieszkać z rodzicami).
    1 point
  26. A co jeśli licencja na WinRara, to jakaś przepustka do nieba czy coś? Jeśli ją będziemy mieć to jesteśmy dobrymi ludźmi, którzy zasługują na życie wieczne? Kurde sam nie wiem... może w końcu ją wykupić po tylu latach.
    1 point
  27. Kiedy kupiłaś spray do włosów a i tak bardziej niż kolorowe włosy masz dłonie i całą łazienkę, które wyglądają jak po zabiciu całej wioski smerfów.
    1 point
  28. >rodzice kładący na plerach dzieci swoje własne niespełnione ambicje, by poczuć się lepiej Ciekawe, że poruszyli to w MLP. Znaczy, ja wiem że to siostry, nie rodzice, ale patrząc z szerszej perspektywy mamy praktycznie to samo. Dzieci pokutujące za starszych, choć przecież mają prawo do jakichś tam własnych ambicji, nie? Nie powiem, że spodziewałem się takiego motywu w tym serialu. Scena z po prostu wypierdalaniem rzeczy dołożonych przez CMC przez ich siostry była taka jakaś... no niefajna. Przynajmniej gitara w tle była ok. Starsze klacze były tak bezbrzeżnie tępe i denerwujące z wyjątkiem końcówki, gdzie wreszcie się ogarnęły. Szkoda, że CMC nie zareagowały na to jakoś ostrzej, to samo Cheerilee. Piosenka była meh, ale ja chyba żadnej nie polubiłem, jeden plus to GIDDY UP! Trasa wyścigu to albo poważny błąd, albo celowy trolling. Ogólnie odcinek mi się podobał, choć dupy nie urywał. Takie tam słodkie kucyki robiące ciekawe rzeczy, do tego z morałem. Plus jako bonus starsi mogą doczytywać sobie rzeczy między wierszami. Ogólnie 6/10, a może nawet i 7/10. Coś podejrzanie wysokie noty daję odcinkom.
    1 point
  29. Jedyne co w tym odcinku było fajne to morał. Na początku zapowiadało się ciekawie, potem było tylko coraz gorzej. Ignorancja starszych klaczek, chodź dobrze tu uzasadniona, irytowała mnie przepotwornie, ale jeszcze bardziej denerwowała mnie bierność CMC. Liczyłam na to, że w momencie kiedy zobaczyły swoje siostry za sterami po prostu obrażą się i odejdą. To by o wiele mocniej przemówiło do Rarity, RD i AJ niż jak siadły jako pasażer i na końcu po prostu nieco się wkurzyły. Jak dla mnie słaby odcinek z jeszcze słabszym zakończeniem.
    1 point
  30. Odcinek taki sobie, ale nie było źle. Tak czy siak niezła próba odwrócenia uwagi od TK. A poza tym, mam dowód. ISLAMIZACJA EQUESTRJI STAŁA SIĘ FAKTEM!!!!!.
    1 point
  31. Witaj mój kod to 82d1bf zapraszam codziennie daje srzyneczki I pytanko do was ktoś ma jakiś pomysł by zdobywać szybciej gemsy ? oczywiście bez chetów.
    1 point
  32. Bardziej uprawa roślin, ale że bardzo lubię mięso, mleko i inne takie w swojej diecie, to pewnie tak. Ale nie chciałbym nic dużego. Gospodarstwo, nie fabryka z polami dookoła.
    1 point
  33. 1 point
  34. Ja pracuje tylko latem dorywczo (bo wakacje są od pracowania gimbazjum kappa) Jako tako fuchy specjalnej nie mam (14 lat) pomagam przy remontach np zbijam tynk, maluje ściany, montuje gniazdka, sprzątam piwnice. Ogulnie takie małe proste robudki a kasę za to ciągnie się nie małą ostatnio za posprzątanie piwnicy dostałem 150zł (wtf jaki leń z tego gościa żeby nie posprzątać w piwnicy). I w sumie to tyle.
    1 point
  35. Ja też nie przepadam za większością pisarskich poradników (mogę zabrzmieć jak hipokrytka, bo sama serię napisałam), ponieważ większość z nich sztucznie ogranicza autora. A jednak pisarstwo to sztuka. Ciężko ograniczać sztukę. Nie twierdzę, że nie ma zasad ani fajnych zabiegów literackich, bo są. Jednak większość podręczników jest zbyt schematyczna, zbyt sztywna i nie pozostawia miejsca na elastyczność, bez której ciężko stworzyć coś wyjątkowego. Może zabrzmię teraz dziwnie, ale osobiście uważam, że to przede wszystkim my, autorzy powinniśmy być zadowoleni ze swojej pracy. Eksperymentujmy, nie bójmy się tego. Najwyżej ktoś oceni nasz twór 0/10 i co z tego? Nic. Uczmy się na błędach, przede wszystkim swoich. A różne podręczniki traktujmy jako ciekawostki i coś co nas nieco wzbogaca, ale nie jak wyrocznię.
    1 point
  36. Zerknąłem na grupę School for New Writers zalinkowaną w temacie o pisaniu fików po angielsku i zainspirowała mnie ona do poruszenia kwestii "nauki pisania". Ja osobiście nigdy nie przepadałem za wszelakimi stronami/innymi źródłami z poradnikami pisarskimi, bo uważam, że każdy pisze inaczej, a jedynym sposobem na to, żeby pisać lepiej jest "jak najwięcej pisać, jak najwięcej czytać". Mówiąc o czytaniu nie mam na myśli np. zapoznawania się z tzw. kanonem literatury - czytać należy wszystko, co wpadnie w ręce/pod kursor myszki, prozę, literaturę popularnonaukową, historyczną, gazety, czasopisma, artykuły, fanfiki, komiksy, webkomiksy, poezję, pamiętniki, reportaże, nawet instrukcje obsługi i reklamy. Wzbogaca to nasz własny język oraz pozwala poznać różnorodną tematykę, którą można później wprowadzić do własnego tekstu. Wszelakie poradniki, listy typu "10 prostych rzeczy, które poprawią twoje pisanie!" zawsze były dla mnie albo stekiem banałów (które, przyznam, mogą się przydać osobom absolutnie początkującym), albo kupą rzeczy, których w zasadzie nie można się nauczyć czytając poradniki. Stosując porównanie - nie nauczysz się grać w piłkę nożną oglądając nawet najbardziej szczegółowe analizy pomeczowe - musisz sam/sama wybiec na murawę i zostawić na niej trochę potu i łez. Do tego wszelakie poradniki są często jedynie głaskaniem ego ich autora i mają na celu tylko pokazanie, że to on jest super mądry i macie go słuchać, barany jedne, bądź też zawoalowaną reklamą dzieł danej osoby.
    1 point
  37. Bo jak się bawić, to się bawić, czyli Światowe Dni Młodzieży wersja larpowa:
    1 point
  38. Po prostu się tym nie przejmuję.
    1 point
  39. Jezu, zluzuj poślady. Z tego, co słyszałem, to Polska i tak może się pochwalić You Tubem stojącym na dosyć wysokim poziomie, bo w niektórych krajach ten poziom jest o wiele, wiele niższy.
    1 point
  40. Polski Jutub da się opisać dwoma słowami: siedlisko raka. Nasza piękna, polska scena jest dosłownie zasrana rakiem z IQ poniżej poziomu pierwotniaka. Największa ilość jutjuberów oczywiście nagrywa let's playe, bo zwęszyli, że jest na to największy hype i "może wpadno hajsy xDD". I tak - mamy zarazy typu Gimpera i jego armii gimbusów, mamy wyżelowanych zjebów drących mordę do kamery jak Nitrozyniak, mamy lecące na hajs youtubowe kurtyzany jak stuu i wreszcie osoby, które nagrywają całkiem fajny, przyjemny do oglądania content, ale jako osoby są co najmniej żałosne. ( #wardegacwel) Powiem szczerze - poziom obecnego polskiego jutuba jest sto razy gorszy, niż poziom, który prezentował w ~2005 roku (wtedy królowały przeróbki Władcy Pierścieni i innych filmów za pomocą nieśmiertelnej iwony, tak dla przypomnienia). Czy jest obecnie coś, co da się oglądać? Na pewno, ale jest przywalone tak wielką stertą gówna, że dokopać się do tego graniczy z cudem. Osobiście oglądam pytę (jak łaskawie nakręcą jakiś odcinek), choć ich poziom i tak spadł odkąd żydek sobie odszedł. Do tego nowy projekt Dakanna - Ponki, ale to też raczej z czystego sentymentu do tego grubasa. Z zagrajgejmerów chyba tylko Strumienie z Ruczaju nie powodują u mnie padaczki. Zapytaj Beczkę, GF Darwin, Adbuster - to też jest jeszcze całkiem znośne. Ogólnie jednak staram się unikać polskiego jutuba jak wody święconej, no, chyba, że chodzi o muzykę, bo tutaj jednak mamy te parę mocnych stron. :3
    1 point
  41. Cóż miałem w sumie się nie chwalić ale byłem dzisiaj na rybkach złowłem 5 okoni z czego jeden nowa życiówka 39.5cm! Złowiłem go na gumę Sandrę firmy DelanDe z poderwania rybcę zwróciłem wolność Nie będę wstawiał tu zdjęcię z każdej wyprawy bo potem będzie tutaj długa lista moich postów. Chciałbym żeby temat był odwiedzany, i czekam aż znajdzie się może jeszcze ktoś kto wędkuje regularnie
    1 point
  42. Spokojnie Triste, tutaj akurat rybko nie dzieje się nic złego, również te ich gęby w miejscach gdzie zwykle przebija je haczyk są takie, że w nich praktycznie nie ma czucia. Praktycznie nie są ukrwione i mięśnie dookoła tylko ruszają tymi fragmentami. To jakbyś miał taki cienki paznokieć, który mocno sterczy i wbił sobie w niego igłę- nic byś nie poczuł. Jeśli ktoś złowi, zrobi fotę i za moment wypuści to rybka będzie się miała świetnie. Stres z tego powodu nijak nie wpłynie na nią ani np. na rozrodczość czy cokolwiek (bo o ile wiem to np. zestresowane kurczaki nie znoszą jaj). Ja osobiście nie lubię gdy ktoś łowi ryby i wrzuca je do wiadra bez wody jedne na drugie. Zwykle dzieje się to latem, więc one się tam smażą bez tlenu i umierają bardzo wolno przygniatane coraz większym ciężarem. Straszna śmierć. Mój dziadek ma przy pomoście taką długą siatkę w którą wkłada złowione ryby i dopiero gdy jest gotowe miejsce i sprzęt do spreparowania ryby, to wyciągamy ryby z tej siatki po kolei i szybko zabijamy. A tak to sobie tam pływają niezbyt świadome co się dzieje i tlenu im nie brakuje.
    1 point
  43. Może niektórym to się wyda dziwne, że dziewczyna lubi wędkować ale żeby nie zachwiać równowagi wszechświata powiem, że od lat nie miałam okazji potrzymać wędki. Kochałam wędkować gdy byłam w podstawówce, ponieważ jeździłam co lato nad jezioro. Co do tej pory mnie bawi (i dziadka- zapalonego wędkarza też), to że robiłam wszystko nie tak jak powinnam według każdego, kto zna się na rzeczy, ale efekty miałam zwykle lepsze niż większość wędkarzy nad naszym jeziorkiem. XD Dziadek zrobił mi najzwyklejszą wędkę na takim giętkim brzozowym kiju, ze spławikiem, tym ciężarkiem (zapomniałam nazwy), którego używałam łowiąc wyłącznie z pomostu zwykle w cieniu drzew. Mogłam to robić godzinami choć większość dzieci zaczęłaby się wiercić i niecierpliwić po paru minutach. Myślę, że udawało mi się złowić wiadra sporych ryb dlatego, że wtedy jeszcze woda przy brzegu była krystalicznie czysta więc ryby tam chętniej pływały niż teraz, a moja wędka wyglądała naturalnie, tylko listków brakowało. ^^" Z tych drzew przy brzegu w wielkich ilościach schodzą pająki i lądują w wodzie, więc ryby czekają tam na nie. Widać moja przynęta w takim miejscu nie wzbudzała wielkich podejrzeń. ;D Również ludzie często karmili tam łabędzie czy kaczki, więc ryby bez namysłu rzucały się na wszystko co wpadało do wody. Zabawna była sytuacja gdy sąsiedzi wstali o 6 z rana, zabrali cały sprzęt, najlepsze wędki i przynęty i popłynęli daleko, gdzie niby miało dobrze brać, wrócili koło południa wysmażeni w słońcu praktycznie bez niczego, a ja im macham z pomostu z tym kijkiem w łapie i pokazuje 2 wiadra ryb. XDDD Oj, obrazili się po tym bardzo... Zeszłego lata próbowałam też łowić na oceanie, niestety okazało się, że mam straszliwą chorobę morską i większość czasu musiałam spędzić pod pokładem. Przy innym... źródle wody. XD
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...