Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 02/28/15 w Posty

  1. 6 points
  2. "Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu." ~ Stanisław Lem
    5 points
  3. Może się przyczynić do poprawnego działania selekcji naturalnej
    4 points
  4. Osobiście mam wrażenie, że nad śmiesznością tej rozmowy góruje tragedia Mnie to nie bawi, ale są też inni.
    3 points
  5. WTF... Wypisujecie takie pierdoły, że aż twarz od n-tych facepalmów boli. Marycha jest taka super, bo po niej mamy ubaw? To chore. Popadniecie w uzależnienie prędzej czy później. Marycha sprawia, że mózg wydziela hormon szczęścia. Mózg wiedząc, co powoduje wydzielanie endorfiny chce więcej i więcej. OK, początkowo będzie to "raz na X razy w miesiącu", ale "po chwili" zrobi się "raz na X razy w tygodniu". A później z górki... co raz większe g*no. Opisane przez was "ubawy", które traktujecie jako "fajne" ("trawa party"?) to dla mnie jakaś paranoja. Aha. Nie musicie jechać do Czech czy Amsterdamu. Załatwcie sobie bilet do Afganistanu. Tam, rolnicy uprawiają "zielsko" zamiast innych rzeczy. Co prawda, są zmuszani przez "tych złych", ale mają to gdzieś. Nawet gdyby była to prawdziwa propozycja, a nie lufa przy głowie, to i tak by to robili. Dlaczego? Ponieważ dostają minimalną część "dochodu". Dzięki temu, rolnik zarabia kilka razy więcej, a dla "tych złych" to groszowe sprawy. To tak jakby oddać 50gr ze 100zł. Poza tym, "siły pokojowe" nie mają prawa niszczyć takich upraw. Co gorsza większość postów napisały osoby niepełnoletnie, a ankieta, mnie jako osobę starszą po prostu przeraża. Wychowanie bezstresowe zrobiło swoje... Gdy brat po raz pierwszy wrócił do domu podpity (nie pijany), dostał taki łomot, że długo nie mógł usiąść na tyłku. Ja jestem biernym palaczem, co mnie niesamowicie irytuje, dusi, nie wspominając o smrodzie. Wszyscy wiedzą, że do mojego pokoju nie wchodzi się z "fajkiem", ale powiedzcie to dymowi. Alkohol? BARDZO okazjonalnie: nowy rok, wesele, urodziny. I tylko niewielką lampkę szampana.
    3 points
  6. Cóż największym problemem naszego działu jest niewątpliwie stereotyp, że nasze sesje nie są luźne i zbyt mocno spięte zasadami. To problem, z którym ciężko się będzie zmierzyć, ponieważ trzeba przekonać graczy, że ich punkt widzenia nie jest do końca taki trafny. Z drugiej strony, wiele osób uważa, że dział LGR jest dobrym miejscem treningowym, ale zauważyłem, że jest wiele sesji o tym samym schemacie/tematyce lub sesja jest często zbiorem odpisów jednolinijkowych, które nabijają dziesiątki powiadomień. Dodatkowo MG traci co jakiś czas nad takimi sesjami kontrolę, a gdy gracze przejmują inicjatywę, zdarzają się pomyłki z ich strony, a potem wyzwiska i warny za obrazy i wulgarny język. Nie mówię oczywiście, że każda sesja jest taka, ale umiejętności odgrywania postaci nie zwiększa się szybko w tym dziale. Sądzę, że dobrym pomysłem byłoby stworzenie działu poradni u MG, gdzie forumowi MG, będą mogli dyskutować na temat różnych stylów, taktyk i rozwiązań używanych w sesji oraz gdzie mistrzowie z LGR mogliby zadawać pytania. Dobrym wyjściem też byłoby zrobienie oprócz tematów "Zapisy do..." tematu zamkniętego "Tablica MG", gdzie byłby spis forumowych MG oraz ich stylów, światów oraz klimatów, na których się znają. Będzie to taki skrót, by gracze nie musieli latać po tematach z zapisami, by znaleźć odpowiedniego MG. Na poprzedniej dyskusji padł pomysł super-sesji między MG o ile dobrze pamiętam. (A pamięć mnie do tego tematu zawodzi.) według mnie jest to pewien pomysł, ale ma jeden minus. Nie wszyscy MG mają te same klimaty i czują się w nich dobrze. Dlatego jeśli coś takiego miałoby się odbyć, to powinno powstać kilka takich sesji, by większość klimatów została przedstawiona. Pozdrawiam serdecznie, Cień Serox
    2 points
  7. Chyba nie ten fanfik czytałeś, bo u mnie nie ma pegazic Można go łamać jak najabrdziej, ale jak pisałem inspirowałem się wyjątkowo fanfikogenną mapą na której rzeczone państwa są i całość zrobiona jest doskonale. Dlaczego więc z tego nie skorzystać? Natomiast co do łamania kanonu... to jeszcze będzie, oj będzie Ależ należy się czepiać, jak najbardziej należy - jak inaczej będę wiedział co zrobiłem źle i co mam poprawić? A co do fresków to Iron nie wiedział, bo i ja tego nie wiedziałem - stąd błąd . Poza tym wydaje mi się, że spotykałem się z taką formą w jednej czy drugiej książce. Albo mi się pogwizdało z malowidłami Jeżeli chodzi o fabułę, to tutaj rozumiem, że może się nie podobać - każdy lubi co innego. Jednak to opowiadanie tak na dobrą sprawę się jeszcze nie zaczęło - wszystko co jest w tych rozdziałach jest zasadniczo wstępem do całej akcji. Tak więc przed czytelnikami jeszcze sporo niespodzianek (o ile uda mi się to skończyć) i nie wszystkie z nich będą miłe czy przyjemne. W każdym razie dziękuję za komentarz, zwrócę uwagę na wszelkie uwagi dotyczące opisów i dialogów, czy poszczególnych akcji i zobaczymy co będę w stanie w kolejnych częściach napisać lepiej. PS: Bester - na drzewo kucoperze giglać! Edit: Zapomniałbym! Jakie to jest "męskie" pisanie? Bo zastanawiam się nad tym od kiedy przeczytałem to określenie
    2 points
  8. Sankcje szkodzą zwykłym ludziom, zwykłym Polakom i zwykłym Rosjanom, którzy w większości nie chcą wojny. Putin z sankcji wiele sobie nie robi, a dozbrajanie Ukrainy to jeszcze większy przelew krwi. Jedni będą dozbrajać tych, drudzy tamtych, ofiary pójdą w miliony. USA to będzie na rękę, bo w dozbrajaniu są najlepsi ze wszystkich państw. Poza tym podczas wojny długów się nie płaci, a to najbardziej zadłużony kraj na świecie. Największym agresorem nie jest Rosja, a właśnie USA. Które wszędzie gdzie się da chcą mieć bazy, agentów i wojsko. Najlepiej się w to nie mieszać, na wojnie pierwsza umiera prawda. I nie, nie jestem prorosyjski. Co w takim razie robić? Po wprowadzeniu odpowiednich reform jesteśmy w stanie w ciągu dekady stworzyć armię tak silną jak USA (oczywiście proporcjonalnie do ilości mieszkańców). I Putin nie będzie nawet myślał o "pokojowej interwencji zbrojnej" na naszym terenie, tak jak nie odważyłby się zaatakować USA. W naszym interesie leży silna Ukraina, ale tego tak łatwo nie wywalczymy. To oni - Ukraińcy, muszą sami się ogarnąć i zmienić coś na lepsze. W stosunku do Rosji najlepiej zastosować neutralną politykę zagraniczną. Tak samo w stosunku do Ukrainy, to co teraz się wyczynia jest kompletnym absurdem. Całą propagandę na rzecz Ukrainy podkręca telewizja ( jeden z powodów dla których już jej nie oglądam ), popularne gazety, a nawet radio. Bezczelnie wmawiają ludziom, że Ukraińcy to nasi przyjaciele, a Rosja to największy wróg. Największy wróg to ten w środku, który wysysa z nas życie, jak krwotok wewnętrzny. To cała zakłamana klasa polityczna, to ludzie którzy dobrze dbają o to, abyśmy skierowali swój wzrok gdziekolwiek, byle nie na nich.
    2 points
  9. 2 points
  10. Nie ćpię, nie piję, nie palę, kurde nawet herbaty nie słodzę. Dobra, z herbatą żart, ale osobiście sam nie piję kawy, nie palę, a pić to jedynie lubię popić czasem winko, czasem Danielsa z colą, a cydr (choć trudno to alkoholem nazwać) wręczy uwielbiam. Jednak palenie papierosów jest do dupy i postara się nigdy nie popaść w nałów od petów. Od lako też, ale od petów przede wszystkim. Co do trawy, to uważam, iż raz na dłuższy czas można, ale bez przesady. Picie? Z umiarem, ale jak na razie nie piję, bo po co? A kawa śmierdzi i jest niedobra. Lepsza herbata
    2 points
  11. Witaj, cieszę się, że zainteresował cię ten temat! Uszanowanko dla Ciebie! Ptaszysko może i kojarzysz z jakiegoś posta, ale nie sądzę, że od tej (może i lepszej) strony Będę tu wstawiał prace: nie zawsze o tematyce MLP, nie zawsze rysunki, za to zawsze od podstaw do końca zrobione przeze mnie. Zatem Niech Się Staną Arty! Ponysona, Oc'ek własny Eri jak widać! WEKTOR Jeden z pierwszych rysunków wykonanych ołówkiem automatycznym... ...Taak Ołówek się spodobał xD Konkurs MBlood (Deviantart) (Wyróżnienie) Digital robiony w Gimpie z użyciem tabletu. Pierwsza próba abstrakcji! ^^ Zaczęło się niewinnie w MDK'u Orginalnie praca na formacie A5 piórem, cienkopisem i markerem! I zrobiona niedawno Abstrakcyjna interpretacja mojej drugiej Oc'ki Choć tym razem cienkopisem 0,05mm! Challenge: Znajdź pyszczek i oko Śmiało możesz krytykować, oceniać i ochrzanić! Miłego dnia
    1 point
  12. Dobrze zatem, moi mili... Ankieta dla MG zakończyła się, a sześciu Mistrzów wyraziło chęć kontynuowania swojej pracy. Cieszę się niezmiernie i bardzo mi z tego powodu szampańsko. Uznałem, iż niegłosujący są już znudzeni zabawą i raczej nie planują kontynuacji przygody jako Mistrzowie Gier, dlatego też stracą swoje grube kolorki, a ich gry trafiły do archiwum. Niemniej jednak, czekam jeszcze na odpowiedź od dwóch osób, które tymczasowo trafiają "do próżni", gdy będę oczekiwał ich odpowiedzi. Ponadto przeniosłem do archiwum gry ewidentnie porzucone (tj. mające ponad pół roku przerwy). Jeśli się pomyliłem z oceną, przepraszam. W takim wypadku proszę o kontakt, grę przywrócę. No i teraz dochodzimy do sedna sprawy... Co robimy dalej z naszym fajnym działem? Bo nie ma co ukrywać i co wyszło w poprzednim temacie dyskusyjnym, dział wybitnie przegrywa w starciu z Luźnymi sesjami z różnych powodów. Dlatego też zwracam się z zapytaniem do wszystkich, co możemy w tej sprawie zrobić, by poprawić byt działu RPG? Czy macie jakieś sugestie na ten temat? Poza tym, myślę, że to dobra okazja, by przejrzeć kilka rzeczy, czyli temat Naboru oraz Regulamin. Zajrzyjcie w poniższe linki: Czy widzicie potrzebę zmian w regulaminie sesji, tudzież w zapisach na nowych Mistrzów? Czy też raczej powinienem pozostawić te tematy bez zmian? Piszcie, a wspólnie z pewnością dojdziemy do satysfakcjonujących nas wszystkich wniosków. Pozdrawiam serdecznie, wunsz Niklas
    1 point
  13. Trochę zaktywizujemy forum OBIECUJĘ KAŻDEMU POSTOWI NA 1. STRONIE TEGO TEMATU DAĆ PLUSIKA Liczę na kreatywność EDIT: EDIT 2:
    1 point
  14. Uwaga! Uwaga! Niniejszy opis i historia świata nie są do końca moim wymysłem. Co mam na myśli? Historia z filmu, na którym się wychowałem, na arcydziele zwanym "Łowca Androidów", "Blade Runner" lub jeśli ktoś miał okazję czytać "Czy androidy śnią o elektrycznych owcach". Oznacza to że główny wątek jest inspirowany fabułą filmu i książki. Imię: Red Bucket Płeć: Klacz Rasa: Kuc ziemny Wiek: Około 28 lat Pochodzenie: Brak danych Aktualne miejsce zamieszkania: Los Pegasus Zawód: Funckjonariusz jednoski policji LPPD. Wydział tropienia replikantów "Blade Runners / Łowcy Androidów" W.I.P Geneza świata: Aby nie męczyć się wyjaśnianiem takich detali jak pogoda, co, jak i dlaczego? Uznałem, że Red Bucket pochodzić będzie z równoległej rzeczywistości, w której po rozpracowaniu technologii Vespida, w Equestrii zaczął kwitnąć przemysł wynosząc kraj na wyżyny. Księżniczki widząc korzyści płynące z rozwoju i zadowolenie społeczności, mimo obaw zdecydowały się dalej zezwalać na budowanie Equestriańskiej Technologii. Zbytni postęp i pęd ku niemu wymknął się po latach spod kontroli i większe ośrodki miejskie: Manehattan, Fillydelphia, Los Pegasus etc. stały się wielkimi uprzemysłowionymi miastami fortecami, w których magiczne zanieczyszczenie objawiało się różnorako. Jest rok 2019. Los Pegasus jest przeważnie spowite chmurami deszczowymi, które są wynikiem magicznej anomalii wywołanej przez zanieczyszczenia powietrza. Wiele razy podejmowano zmasowane operacje o kryptonimie CB0 - Cloud Busting 0, jednak tak jak nad lasem Everfree, tak nad Los Pegasus pogoda zaczęła żyć własnym życiem i dalsze operacje CB0 zostały porzucone. Los Pegasus straciło wiele ze swojego uroku. Ze słonecznego miasta przemieniło się w wielką przemysłową fortecę, gdzie najniższe klasy społeczne żyją w tak zwanym starym L.P. - dawnym Los Pegasus, które teraz jest ledwie dolnym miastem skrytym pod gigantycznymi filarami i platwormami, na których osadzone jest nowe L.P. Bogatsi mieszczanie zamieszkują osiedla górnego miasta a ci najlepiej usytuowani społecznie, żyją w ogromnych drapaczach chmur oraz w sektorze powietrznym, który powstał ponad chmurami z pomocą pegaziej inżynierii. W tym świecie tylko najbogatszych stać na oglądanie naturalnego światła słonecznego, a dolne miasto jest non stop zasnute mrokiem, skazane na sztuczne oświetlenie, gdyż światło do niego po prostu już nie dociera. Ten artwork najlepiej Wam uzmysłowi jak może wyglądać Los Pegasus 2019 - W dole widoczne potencjalne stare L.P Historia: Tak jak w filmie, Equestriańska inżynieria genetyczna poszła bardzo do przodu, dzięki czemu zaczęły powstawać roboty zwane replikantami, które najpierw były kopiami zwierząt stworzonymi dla kuców jako przyjaciele rodzin, a w miarę dalszych postępów zaczęto tworzyć replikantów w postaci kuców. Przeważnie replikanci byli tworzeni na wzór kuców ziemskich, których przeznaczeniem było wykonywanie niebezpiecznych lub wyjątkowo wymagających prac jak na przykład, wydobycie unikalnych surowców w miejscach niedostępnych dla zwykłego kuca, lub kolonizacja księżyca i misje kosmiczne. W tym celu replikanci przewyższali siłą swoich twórców a intelektem co najwyżej im dorównywali. Nieliczne pegazie egzemplarze były jednostkami bitewnymi przeznaczonymi do obrony Equestrii. Niestety w miarę udoskonalania inżynierii genetycznej, replikanci stawali się coraz lepsi i zaczęli się uczyć. Poznawali nowe uczucia, zaczęli miewać pragnienia. W tym celu Korporacja Trotther (Odpowiednik Korporacji Tyrell) wprowadziła zabezpieczenie nie do zdjęcia, które było ogranicznikiem życia. Czas życia każdego replikanta wynosi 4 lata. Dotatkowym zabezpieczeniem jest specyficzny cutiemark będący czerwoną literą N od nazwy serii "NEXUS" i numerem serii np. N4. Mimo tego replikanci nauczyli się maskować swoje znaczki poprzez wypalanie laserowe znaczków i zastępowania ich tatuażami. Zabezpieczenia nie uchroniły jednak społeczności przed buntami. W roku 2017 doszło do kilku dramatycznych incydentów podczas których w wyniku buntu replikantów w kopalniach lunarnych diamentów na księżycu, zginęło łącznie 40 gwardzistów. Kolejnym wielkim incydentem był atak w Los Pegasus na placówkę genetyczną Trotther Corp, podczas którego zginęło pięciu naukowców i trzech replikantów. Po tych incydentach został powołany specjalny oddział policji, którego funckjonariuszami byli tak zwani Łowcy Androidów. Jednostka ta cechuje się wyjątkowym przeszkoleniem w zakresie biologii, psychologii i znajomości technik pozwalających na odróżnianie replikantów od zwykłych obywateli. Ich zadaniem jest tropienie oraz eliminacja replikantów. Operacja ta nie jest nazywana egzekucją tylko dymisją. Red Bucket jest łowczynią androidów. Długie lata spędzone w dolnym mieście sprawiły, że z ambitnego młodziaka szybko przemieniła się w poważnego funckjonariusza, który z czasem zaczyna traktować swój zawód jak przekleństwo. Ubrana przeważnie jest w wynoszony brązowawy płaszcz, a uzbrojona jest w pistolet PM-4EX, miotający ładunkiem szynowym, który umożliwia przebicie się przez wewnętrzny szkielet replikantów. Jej ciało jest w ciemno czerwonym kolorze, a grzywa i ogon z bójnie różowego koloru wyblakła z powodu niezdrowego stylu życia i warunków jakie panują w dolnym Los Pegasus. Jak wspominałem do swojej pracy podchodzi poważnie i bezwzględnie dymisjonuje replikantów. Kiedy trafia jej się wolna chwila od prowadzenia śledztwa, lubi spędzać czas w jadłodajni "Złoty Gryf", gdzie próbuje umilić sobie życie cydrem, smażonym makaronem z warzywami i rozmyślając o opuszczeniu Los Pegasus. Myśli te wielokrotnie ją nękają. Zmęczona Red Bucket już kilka razy szykowała się do opuszczenia miasta, jednak za każdym razem jakby coś ją sprowadzało na ziemię. Nie porzuca jednak tych marzeń i czeka na dzień w którym wsiądzie w swój samochód i po prostu odjedzie. W dodatku po przypadkowym zdymisjonowaniu cywila, zaczęła popadać w alkoholizm, który wywołuje u niej dziwne przemyślenia, szczególnie po przemianie. Geneza otrzymania cyber wszczepów. Podczas jednej ze skoordynowanych akcji policji i oddziałów Łowców Androidów, przeciw zmasowanemu przedostaniu się grup replikantów z ksieżyca, doszło do potężnej eksplozji w jednej rafinerii Los Pegasus, w wyniku czego Red Bucket została poważnie raniona. Straciła lewe oko, przednią prawą nogę, część prawej tylnej i lewą część twarzy, przestała słyszeń na lewe ucho, a jej płuca i serce doznały poważnego uszczerbku. Za zasługi dla BL (Blade Runners), dzięki wysoko posuniętej technologii, Red Bucket otrzymała cybernetyczne wszczepy zastępujące jej stracone i uszkodzone organy. Serce i płuca zostały wzmocnione wewnętrznymi implantami, jednak jej cechą szczególną jest duże cyber oko. Dzięki implementacji systemu Eagle Eye, Red Bucket jest w stanie o wiele łatwiej odróżniać replikantów od normalnych kuców. Jak sie okazało, taki ratunek okazał się być dla niej przekleństwem i traktowała to bardziej jak karę od losu. Nie dość, że straciła wiele ze swojej osoby, dobijał ją dodatkowo fakt, że stała się w połowie tym co sama tropi i eliminuje. W połączeniu z przemyśleniami po promilach, powoli zaczęła popadać w stan, w którym zastanawia się czy czasem sama nie jest replikantem, skoro dotąd nie mogła zdecydować się na opuszczenie Los Pegasus. Jej motyw może wydawać się aż nazbyt ponury ale hej, cze oczekiwaliście od solidnego, brudnego i ponurego cyber punka z Blade Runnera?
    1 point
  15. Zapewne znacie Omegle. Jeśli tak, to dobrze wiecie, jak dużo tam fap faperów, słabych trolli i innych i idiotów. Ten temat powstał, żebyśmy mieli gdzie zamieszczać śmieszne rozmowy z nimi. Oto moja ostatnia konwersacja na Omegle (UWAGA: Nie dla ludzi o słabych nerwach, ponieważ osobnik z którym rozmawiałem jest z gatunku idiotus pospolitus.
    1 point
  16. Męskie, a damskie. Porównaj sobie warsztat, język i retorykę Grzędowicza i Kossakowskiej, Brzezińskiej i Sapkowskiego, Kozak i Ziemiańskiego, Le Guin lub Bradley, a Martina. To są wyczuwalne różnice wynikające z innego spojrzenia na świat, chociażby zwrócenia uwagi na inne detale. Teoretycznie (bywa oczywiście różnie) kobiety bardziej patrzą na kolory, a mężczyźni na użytkowość opisywanych przedmiotów. Męska narracja bywa brutalniejsza, ma bardziej soczysty język, bardziej nacechowany pewnym bardziej konkretnym, ale równocześnie nierzadko mniej serdecznym językiem. To oczywiście pewien szablon, Kozak spokojnie się odnajduje w gronie brutalnych pisarzy, a Sapkowski umie tworzyć kwieciste, kobiece opisy. Ciężko mi to ubrać w słowa. Oczywiście nie chodzi o to, że "kobiece pisanie" to różowe króliczki i strach przed rzuceniem przekleństwem. Chodzi o klimat. Spoko, to oczywiście pierdoła. Ja też tworząc "Żelazny Księżyc" opacznie zrozumiałem kształt formacji czterech palców, a także dywizjon angielski pomylił mi się z niemieckim (brytyjski liczył 12 samolotów, niemiecki nawet trzydzieści kilka) i dopiero potem się doedukowałem. W "Kryształowym Oblężeniu" jest to oczywiście naprawione.
    1 point
  17. W pisaniu (oraz innych sztukach) stosuje się takie ważne pojęcie: umiar. Możesz dokładnie opisać każdą roślinę nad brzegiem rzeki czy każdy włos w grzywie bohaterki, jednak efekt będzie taki, że czytelnik głośno ziewnie, rzuci inwektywą pod adresem autora i pominie cały ten misterny opis. Musisz zdecydować, kiedy wchodzić w szczegóły i wymieniać np. wyposażenie pokoju czy elementy czyjegoś ubioru, a kiedy napisać krótko, zwięźle i ogólnikowo. Bierz też pod uwagę fakt, że nieważne ile opisów wklepiesz, wizja czytelnika będzie się różniła od twojej* - daj mu trochę swobody i pozwól skorzystać z wyobraźni. Istnieje przecież różnica między "pokój był mały i zagracony" a "pokój był mały i wypełniony regałami, kartonami, krzesłami, fotelami, stosami książek, starymi tkaninami, zepsutymi urządzeniami... itd." i nie dotyczy ona wyłącznie objętości tekstu. Rzucę jeszcze dwie małe rady. Pierwsza: wchodź w szczegóły tylko wtedy, gdy opisywany obiekt/zjawisko/postać/miejsce etc. są ważne dla fabuły lub wyglądają... nietypowo i czytelnik może mieć problemy ze zrozumieniem, co autor miał na myśli. Druga: czasem warto poprosić innych o pomoc - sama dowiedziałam się dzięki swoim pre-readerom, że napisany przeze mnie akapit o tłumie na dworcu czy zabudowie pewnego miasta jest zbyt rozbudowany, a przez to nużący dla czytelnika. *) Dla przykładu: opisując w jednym z fików dworzec w Hoofington, miałam w głowie obraz dworca w Toruniu. Potem przyszedł pewien czytelnik i napisał w komentarzu, że on wyobraził sobie zagraniczny dworzec, który widział w wakacje. I miał do tego święte prawo.
    1 point
  18. Niech ludzie złomotani przez medialne kłamstwa dowiedzą się jak to wygląda naprawdę. Nie można mówić, że coś jest złe, bo jest. Trzeba uzasadnić dlaczego jest złe dlaczego dobre, dlaczego nijakie. Nie wolno siać propagandy i gadać tylko wad. No ale cóż, w takim świecie żyjemy. Według mnie wszystko ma wady i zalety, nie ma rzeczy na świecie która ma tylko i wyłącznie wadliwe działanie. Mowa tu nie tylko o marihuanie lecz o wszystkim co jest uważane za niestosowne i nie potrzebne, a dlaczego? bo tak! bez podawania jakichkolwiek sensownych argumentów, a jeśli są podawane to przez jakiś pseudo znawców co urwali się niczym filip z konopi...
    1 point
  19. W latach 2011-13 nałogowo paliłem tytoń. Przez byłą dziewczynę, bo gupi Imesz pomyślał sobie, że tak romantycznie będzie się truć we dwójkę. Czasem w ciągu jednego dnia potrafiłem wypalić całą paczkę. Rzuciłem, kiedy raz poczęstowałem się od kumpla fajką (pewnie sprowadzone od naszych sąsiadów zza Buga) i po jakimś czasie czułem się fatalnie. Myślałem, że zaraz zwymiotuję i stracę przytomność. To uznałem za znak + oczywiście świadomość, że na raczka płuc zmarł mój dziadek zaś mój ojciec trzy razy walczył z tym gównem (obydwaj nałogowo palili). Po tym czasie przez ponad rok nie wziąłem papierosa do ust. Ostatnio tylko dwa razy zapaliłem, ale nie ciągnie mnie. I chwała Bogu. Ulga dla zdrowia i dla portfela. Alkohol? Pierwsze piwo 13 lat. Pierwsza wódka 16 lat. Obecnie piwo najrzadziej raz w tygodniu. Z mocniejszych okazyjnie piję whisky i burbon. Ostatnio tylko z dodatkiem lodu, jednak zazwyczaj robię drink z colą. Wolę to, niż pić wódkę, której nienawidzę . Rzadko piję do nieprzytomności, tylko na imprezach się zdarza. Marihuanina? Nie wszczykiwałem. Nie ukrywam jednak, że jointa zajarałbym. Po prostu po to, by zaspokoić ciekawość. Do mocniejszych towarów mnie nie ciągnie. Kawę piję bardzo rzadko. Herbatę zieloną prawie codziennie. Niestety moim najpoważniejszym nałogiem jest... Internet. Potrafię przez neta zmarnować sobie cały dzień, który mogę wykorzystać na coś pożytecznego Słowem zakończenia - wszystko dla ludzi. Od nadmiaru nawet woda może zabić. Nie zachęcam jednak do brania, bo zdrowie można sobie od tego wszystkiego zniszczyć (gdyż łatwo te granice umiaru przekroczyć przez uzależnienie). Widzę to po sobie - po tytoniu mam fatalną kondycję Także pijcie mleko, jedzcie pierogi etc.
    1 point
  20. święte słowa, ja nauczyłem się umiaru, ale na własnej skórze, gdy zobaczyłem ile na tym tracę ( nie tylko pieniędzy ). Dobrze jest uczyć się na błędach, ale najlepiej na czyiś. Aktualnie, żeby wejść w odmienny stan świadomości wystarczy mi odcinek MLP.
    1 point
  21. A ja powiem to co mówię zawsze przy okazji tego opowiadania: "Nie ma progressio w Progressio" Panie, tak, PANIE, Dolar, żebym ja nie musiał się czasem tam do Ciebie ruszyć i zasadzić kopa w rzyć coby wreszcie pojawiło się jakieś progressio, bo póki co, słyszę jedynie, że będzie, że się coś tam, kiedyś tam pisze/pisało, ale ja efektów nie widzę. Ja jestem cierpliwym człowiekiem, ale każdemu cierpliwość się kiedyś kończy, ciesz się waćpan, że będziesz daleko kiedy tej mi zabraknie...
    1 point
  22. Wypiję okazjonalnie, palę baardzo rzadko (prawie w ogóle, w naprawdę bardzo dużym stresie), do jarania zielska kompletnie mnie nie ciągnie, tabakę ostatnio wziąłem od Yarvina na meecie w styczniu. To chyba tyle? Osobiście nie wnikam czy ktoś bierze jakieś używki czy nie (oczywiście mowa o osobach pełnoletnich). Jego życie, jego zdrowie, każdy bierze za siebie odpowiedzialność.
    1 point
  23. Wow, dawno mnie tu nie było. Czas najwyższy odkryć karty i ogłosić zwycięzcę pojedynku. Gotowi? No to lecimy. Advilion - 3 Zegarmistrz - 6 A zatem, tytułem dwukrotnej przewagi, starcie wygrywa Zegarmistrz! Nie da się jednak ukryć, że natrafił na godnego przeciwnika, którego to z całą pewnością niejeden raz powitamy na salach i którego z najszczerszą chęcią skonfrontujemy z nowym oponentem. Gratulujemy zarówno Zegarmistrzowi, jako zwycięzcy, jak i Advilionowi, który do końca walczył całą swoją mocą. Najbliższa okazja do ponownej próby sił nadarzy się wraz z rozpoczęciem pierwszej rundy Turnieju... Ale czy będą to jedyne okoliczności, w których przyjdzie nam ponownie oglądać Wasze zmagania?
    1 point
  24. Również przeraża mnie to co tu się dzieje. Temat uważam zaś za wysoce niestosowny, a to forum czytają dzieci i młodzież w głupim wieku gimnazjalnym. Może nie każdy uzależni się od trawy, która jest bardziej szkodliwa od fajek, ale uzależnia podobnie - zazwyczaj potrzeba czasu. To jest po prostu niszczenie sobie zdrowia, podobnie jak palenie papierosów. Tabaka też jest szkodliwa. Już nie mówiąc, że biorąc to w końcu się pewnie uzależnicie. Może nie są to twarde narkotyki, ale potrafią zrujnować życie. Cóż. Sama nie piję, nie palę i nie ćpam. Nie zamierzam tego zmienić. Z używek tylko kawa, herbata i kakao.
    1 point
  25. Ja jestem osobą młodą (najpewniej w waszym wieku) i wiecie co? Przerażają mnie wasze posty, tak samo jak Triste. Po pierwsze narkotyki są nielegalne. Po drugie uzależniają. A wy się chwalicie na forum, że jaracie. Ale tylko czasami. Teraz może i tylko czasami, ale co później? Mam kolegę, który na początku, tylko wciągał tabakę i uważał, że papierosy (nawet elektroniczne) to gówno. A teraz co? Minęły dwa tygodnie od tych słów i teraz pali prawie codziennie. Ja osobiście od używek stronię (papierosy, narkotyki, alkohol, tabaka itd.), choć nie mówię, że wszystkie są tak samo złe. Herbatę niesłodzoną piję codziennie, a kawę czasami.
    1 point
  26. A więc podajesz jako źródło coś, co nie jest pracą naukową tylko jakąś książką służącą do rozrywki. Well played, napalę nią w kominku w Instytucie Historycznym jak będę szedł na zajęcia, będzie mi cieplej. Własna religia? Co? SŁOWIAŃSKI KODEKS RYCERSKI? Ludzie, weźcie poczytajcie coś poza podręcznikami z gimnazjum, a wiedzy nie szukajcie w dziale ''Fantasy'' w Empiku xD Źródła, źródła, źródła. Proszę je podawać jak już piszecie jakieś dziwnostki. Mógłbym poprosić o co najmniej trzy, jak jest popularnie przyjęte, ale nie będę okrutny >bądź czyimś wasalem >miej swoje ładne miejsce w drabinie zależności feudalnych >spełniaj swój obowiązek służby wojskowej >nie zostań nazwany rycerzem >??? No elo, pozdrawiam. Twoje ''dwuręczne miecze'' to renesans. XVI wiek. Słownie - SZESNASTY wiek, z grubsza równolegle do wykształcenia się formacji Landsknechtów. Natomiast miecze długie, zwane niepoprawnie i potocznie ''półtoraręcznymi'' startują ze swoim istnieniem już od wieku XII, a więc w trakcie wspomnianych wypraw. Odsyłam do typologii wg. Oakshotta. Kolejne pierdzielenie o Szopenie. Czekam tylko na powtarzanie mitów o mieczach ważących 10 kilogramów. Pełna płytowa to circa 20 kilogramów. GÓRA. Jak bardzo chcecie to doliczcie sobie z piątaka. Zgniłem. Źródła, mocium panie. Pogromiki na Żydach? Spoko. Ale nie powtarzajcie głupot o paleniu na stosach, bo najczęściej wyglądało to tak: ''Ej, ziomeczku, masz niezbyt dobre poglądy. Odwołaj'' ''Odwołuję'' ''Okej, jesteś zwolniony''. Ale i tak HURR, zła inkwizycja xD Implikacja, że palenie czarownic w średniowieczu, kiedy uważano ''czarów nie ma, a od cudów to jest Bóg''. No elo xD Francuzi. Żadni Frankowie, to już są Francuzi. Do łuku i kuszy odwołam się już bez cytowania, bo nie mam na to siły: Łuk to broń wymagająca cholernie długiego szkolenia. Szkolenia, żeby w ogóle być w stanie nałożyć cięciwę na łuk, a co dopiero ją napiąć. Weźmy sobie na przykład takie 60 funtów naciągu. Dalibyście radę naciągnąć ~30kg dwoma/trzema palcami, kilka razy z rzędu? Tak? To podaję ciekawostkę - we wraku karaki Mary Rose, który zatonął w 1545 roku, znaleziono łuki o naciągu, uwaga, ~160 funtów. Tak. Więc to oczywiste, że łatwiej wyposażyć ludzi w kusze, które, szanowni panowie ''historycy'' naciągało się zdecydowanie częściej siłą nóg. Do pasa przypięty haczyk, haczyk zaczepiamy o cięciwę kiedy kucamy, napinając ją wstając. Siłą nóg, praktycznie bez wysiłku. Da się? Da się. Skuteczność przemilczę, bo ją definiują okoliczności użycia. Jestem zawiedziony papką w tym temacie. Srsly.
    1 point
  27. Mam na imię Marta, lat dwanaście ( ), mieszkam w Ostrowie Wielkpolskim. W wolnym czasie edytuję grafikę, filmy oraz muzykę. I oczywiście uwielbiam MLP. Mój ulubiony kucyk to.. właściwie nie mam ulubionego. Moja lista mogłaby się ciągnąć w nieskończoność, gdyż w właściwie każdym bohaterze potrafię dorzeć coś, za co można go polubić. XD
    1 point
  28. Szanowni Państwo! Wczoraj odbył się tribroński Twilightmeet. Po meetcie w trakcie części nocnej (sleeproomy) kilka osób zachowało się skrajnie nieodpowiedzialnie, narażając współuczestników i organizatorów nie tylko na problemy z gospodarzami budynku, ale nawet na zagrożenie zdrowia lub życia. Chcielibyśmy ostrzec przed tymi osobami, aby nie wpuszczać ich na meety lub pilnować ze zwielokrotnioną uwagą. Te osoby to (nicki): Pingot (zwany także Torro) Czajnik Gej ---- ---- (dwa nicki wykreślone po wyrażeniu odpowiedniej skruchy. Co więcej, dokładne śledztwo przeprowadzone po apelacji wykazało, że te osoby nie dopuściły sie najpoważniejszych czynów dot. alkoholu). Łamali regulamin w kwestiach alkoholowo-tytoniowych. Co więcej, rozpijano nieletnich i podawano zakamuflowany alkohol (tzw.napój z prądem) nieświadomej tego osobie, która jest na alkohol silnie uczulona. Ta osoba mogła wylądować w szpitalu lub nawet umrzeć. W tej kwestii nie złapano nikogo na gorącym uczynku, ale znaleśmy tę osobę w tragicznym stanie upojenia. Ci bronies nie reagowali na upomnienia ochrony, prowokowali ją (na jej oczach łamiąc regulamin). Zmuszali organizatorów do bezpośredniej interwencji, co w Tribrony jeszcze się nie zdarzyło. EDIT: 27.01.2015 UWAGA: po rozmowie z Toybrem i ochroną post został zmodyfikowany. Toybro nie miał nic wspólnego z alkoholem, a jedynie znalazł się w złej grupie, a także niepotrzebnie o tym gadał (o przemycaniu alkoholu na meeta). Przyznaje uczciwie, że furał, klął i ogólnie źle się zachowywał, itd. W związku z czym post zostaje zmodyfikowany. Jeszcze raz podkreślam, Toybro NIE PIŁ na meetcie.
    1 point
  29. Spóźniłem się na farmę repy? Jak żyć?
    1 point
  30. "Raz motór był chory i leżał w łóżeczku, Przyszedł pan doktor, co jest motóreczku? Ach wspornik mnie boli i swędzi mnie rura i gaźnik mam chory i dzwonią zawory"
    1 point
  31. Wszystko zaczęło się od tego, że był Wielki Wybuch. Potem stworzyłam świat, podlałam kwiatki, posprzątałam mieszkanie, popisałam głupoty na forum... i uznałam, że przydałoby nauczyć się na egzamin . Załamana, że taka dramatyczna myśl wpadła mi do głowy postanowiłam jednak niczym prawdziwy student zacząć się zastanawiać, czy aby głodna nie jestem i nie powinnam z tego powodu sobie czegoś ugotować. Niestety, głodna nie byłam. Trzeba się uczyć, bo nie ma nic innego do roboty :(
    1 point
  32. Pewnego pięknego dnia fioletowa klacz jednorożec czytała jakieś stare legendy. Pech chciał, że leżała wtedy na trawie w pełnym słońcu. W wyniku przegrzania mózgu doznała szeregu halucynacji. Walczyła z potworami, złymi końmi, groźnym księżycem, właśną psychiką i innymi surrealistycznymi wizjami. Kiedy w końcu doszła do siebie przeszła reinkarnację i odrodziła się jako przedstawicielka kontrolujących siły nadprzyrodzone rasy panów. Co ciekawe zachowała wszystkie swoje schizy i paranoje.
    1 point
  33. Obiecujesz? Kłamczysz! To ONI przejeli nad tobą kontrolę! Więcej! Podmienili cię! Jesteś jednym z nich! Udowodnij że tak nie jest! ONI tu som czuję zapach cebuli... zostałem tylko ja! Ostatni człowiek na ziemi siedzi w pokoju... nagle ktoś puszcza bąka to kuniec pomyślałem... tak to był koniec licznik mojego samochodu pokazywał 140 Obok spokojnym krokiem szedł sztirlic..
    1 point
  34. Hmmm to może coś z mojego sennika tak w skrócie ^^ Wyglądało to mniej więcej tak: Pojechałem na forumową strzelankę airsoftową do KH, nie wiedzieć czemu wywaliło nas wszystkich do Equestrii i wszystko byłoby pięknie, gdyby nie jeden szczegół. Poczułem jak upadam na kogoś, a ktoś zaraz na mnie. Starałem się pozbierać, ale nie mogłem stanąć na dwóch nogach, czułem się dziwnie. Starałem się podnieść, ale dosyć szybko przemknęło mi przez myśl, że... nie czuję palców i zimny pot wstąpił mi na twarz. Nie mogłem przez dłuższą chwilę uwierzyć co się właśnie stało tak jak inni uczestnicy. Byliśmy w Equestrii i byliśmy ... kucykami. Cali oszpejowani tak jak w realu, z drobnymi modyfikacjami, między innymi tą, że repliki stały się prawdziwą bronią. Po otrząśnięciu się ze strachu i zdumienia postanowiliśmy ruszyć oczywiście do Ponyville. I tu właśnie pojawił się problem, kiedy określiliśmy swoje położenie, bo byliśmy na ziemiach podmieńców. Ruszyliśmy czym prędzej w kierunku południowym, aby nie spotkać tych kreatur. Wędrowaliśmy do około godziny 18 zanim dotarliśmy do morza. Wtedy zaczęła się podróż wzdłuż brzegu. Pierwsze 2 dni mimo, że głodni przeszliśmy bez problemu, mieliśmy czas, aby na nowo zapoznać się z używaniem sprzętu i broni w nowych ciałach. 3 dnia napotkaliśmy kilka podmieńców, które zlikwidowaliśmy, aby nie zaalarmowały przypadkiem królowej. 6 dnia dotarliśmy do murów otaczających żyzne tereny ziemi królestwa kucyków. Niestety stwierdzono, że jesteśmy podmieńcami i przegoniono nas pod karą śmierci. jako, że nie chcieliśmy robić krzywdy, żadnemu ze strażników stwierdziliśmy, że w nocy przepłyniemy przez wodę do kanału pod murem i wysadzimy kraty po czym rozbiegniemy się na 2 grupy, aby utrudnić pogoń i spotkamy się dopiero w lesie Everfree. Wszyscy byli głodni, więc mimo, że normalny człowiek by tego nie zrobił wsuwaliśmy wszystkie kwiatki trawę i rośliny, co tylko pod pyszczek wlazło. Uciekaliśmy przez jakieś 5 dni przez lasy, straciliśmy jednego z 5 kucyków w naszej grupie z powodu wycieńczenia, niestety nic się nie dało zrobić. Dotarliśmy do lasu w liczbie 4, niestety druga grupa nie dotarła na miejsce spotkania ( zamek księżniczek), więc zostawiliśmy po sobie umówiony znak do odczytania możliwy tylko dla nas. Postanowiliśmy ruszyć, więc do miasta, aby zgubić pogoń wtapiając się w tłum w mieście i oczywiście, aby poznać bohaterki naszego serialu. Niestety, plan nasz spalił na panewce, gdy tylko się ruszyliśmy stado wilków nas zaatakowało, a broń palna niestety się ich nie imała, więc podzieliliśmy się na 2 grupki po 2 kucyki my ruszyliśmy w stronę starego zamku, a druga grupka Canterlotu, próbując dostać się do zamku nacięliśmy się na mantrykorę, która sprzedając byłę w pysk mojemu kompanowi rozszarpała mu pyszczek, a mi rozcięła prawą nogę, oraz bok. Zgubiłem ją tuż przed mostem. Ruszyłem do zamku, ale wiedziałem, że to najprawdopodobniej mój koniec. Kiedy wszedłem do zamkowej biblioteki, aby poszukać jakiś opatrunków,bądź czegokolwiek przydatnego zauważyłem tam Twilight stojącą i czytającą książkę. Zawołałem do niej, miałem nadzieję na pomoc jednak ni stąd ni z owąd coś rzuciło mną o ścianę. Był to jeden z uczestników pogoni, jednorożec. Dalej widziałem już tylko przymrużony obraz, który zaczęła zamazywać struga krwi. Ostatnie co widziałem to była księżniczka biegnąca w moim kierunku i ten stojący na de mną jednoróg, który perfidnie się uśmiechał. No i to tyle ode mnie Jeśli ktoś to naprawdę przeczytał to mam nadzieję, że się spodobało
    1 point
  35. Korzystając z okazji, że mam dzisiaj wolną noc, jak i również tego – że najprawdopodobniej wszystkie gimbusy już sobie smacznie śpią, opowiem wam moi drodzy pewną historię. Wydarzyła się ona naprawdę. Pracowałem wtedy jako budowlaniec w małej w firmie remontowej. Otrzymaliśmy zlecenie wyremontowania starego dworku pod Warszawa. Jako, że klientowi bardzo zależało na czasie, pracowaliśmy cała dobę na dwie zmiany. Pewnego razu trafiła mi się właśnie taka nocna zmiana. Pojechałem więc na miejsce z Leszkiem malarzem. Od razu wzięliśmy się do roboty. Nagle gdy chciałem podłączyć do prądu wiertarkę zgasło światło. Pomyślałem, że to pewnie przeciążenie sieci, zszedłem więc do piwnicy gdzie znajdowała się skrzynka z bezpiecznikami. Wszedłem do środka oświetlając sobie drogę latarką. Gdy zacząłem świecić po ścianach w celu zlokalizowania skrzynki, strumień światła natrafił na młodego chłopaka stojącego w kącie pomieszczenie. Pomyślałem, że to jakiś bezdomny ale gdy przyjrzałem się uważniej spostrzegłem, iż ów chłopak ma na sobie czarny garnitur, a w prawej dłoni dzierży różaniec. Przestraszyłem się wtedy nie na żarty, zachowują jednak resztki zimnej krwi, spytałem – Co tu robisz chłopie, zgubiłeś się. Chłopak stał chwilę w bezruchu po czym otworzył swoje zamknięte do tej pory oczy, były one całkiem czarne. Przemówił do mnie głosem który swą barwą przywodził na myśl głos starca, a nie młodego chłopaka. Odpowiedział, że ta piwnica jest jego i powinienem jak najszybciej ją opuścić. Nie wiem czemu ale podszedłem bliżej, zbliżyłem się na mniej-więcej metr. Dziwna niepohamowana ciekawość kazała mi spytać go jak ma na imię. Odparł, że Bartosz, gdy to usłyszałem poczułem nieodpartą chęć zajebania Bartoszowi w ryja, zrobiłem to.
    1 point
  36. Mój stary to fanatyk wędkarstwa. Pół mieszkania zaj***ne wędkami najgorsze. Średnio raz w miesiącu ktoś wdepnie w leżący na ziemi haczyk czy kotwicę i trzeba wyciągać w szpitalu bo mają zadziory na końcu. W swoim 22 letnim życiu już z 10 razy byłem na takim zabiegu. Tydzień temu poszedłem na jakieś losowe badania to baba z recepcji jak mnie tylko zobaczyła to kazała buta ściągać xD bo myślała, że znowu hak w nodze. Druga połowa mieszkania zaj***na Wędkarzem Polskim, Światem Wędkarza, Super Karpiem xD itp. Co tydzień ojciec robi objazd po wszystkich kioskach w mieście, żeby skompletować wszystkie wędkarskie tygodniki. Byłem na tyle głupi, że nauczyłem go into internety bo myślałem, że trochę pieniędzy zaoszczędzimy na tych gazetkach ale teraz nie dosyć, że je kupuje to jeszcze siedzi na jakichś forach dla wędkarzy i kręci gównoburze z innymi wędkarzami o najlepsze zanęty itp. Potrafi drzeć mordę do monitora albo wypie**olić klawiaturę za okno. Kiedyś ojciec mnie wk***ił to założyłem tam konto i go trolowałem pisząc w jego tematach jakieś losowe głupoty typu karasie jedzo guwno. Matka nie nadążała z gotowaniem bigosu na uspokojenie. Aha, ma już na forum rangę SUM, za naj***nie 10k postów." "Jak jest ciepło to co weekend zapie**ala na ryby. Od jakichś 5 lat w każdą niedzielę jem rybę na obiad a ojciec pie**oli o zaletach jedzenia tego wodnego gówna. Jak się dostałem na studia to stary przez tydzień pie**olił że to dzięki temu, że jem dużo ryb bo zawierają fosfor i mózg mi lepiej pracuje. Co sobotę budzi ze swoim znajomym mirkiem całą rodzinę o 4 w nocy bo hałasują pakując wędki, robiąc kanapki itd. Przy jedzeniu zawsze pie**oli o rybach i za każdym razem temat schodzi w końcu na Polski Związek Wędkarski, ojciec sam się nakręca i dostaje strasznego bólu dupy durr niedostatecznie zarybiajo tylko kradno hurr, robi się przy tym cały czerwony i odchodzi od stołu klnąc i idzie czytać Wielką Encyklopedię Ryb Rzecznych żeby się uspokoić. W tym roku sam sobie kupił na święta ponton. Oczywiście do wigilii nie wytrzymał tylko już wczoraj go rozpakował i nadmuchał w dużym pokoju. Ubrał się w ten swój cały strój wędkarski i siedział cały dzień w tym pontonie na środku mieszkania. Obiad (karp) też w nim zjadł [cool][cześć] Gdybym mnie na długość ręki dopuścili do wszystkich ryb w polsce to bym wziął i zapie**olił. Jak któregoś razu, jeszcze w podbazie czy gimbazie, miałem urodziny to stary jako prezent wziął mnie ze sobą na ryby w drodze wyjątku. Super prezent k***o. Pojechaliśmy gdzieś wp*zdu za miasto, dochodzimy nad jezioro a ojcu już się oczy świecą i oblizuje wargi podniecony. Rozłożył cały sprzęt i siedzimy nad woda i patrzymy na spławiki. Po pięciu minutach mi się znudziło więc włączyłem discmana to mnie ojciec pie**olną wędką po głowie, że ryby słyszą muzykę z moich słuchawek i się płoszą. Jak się chciałem podrapać po dupie to zaraz 'krzyczał szeptem', żebym się nie wiercił bo szeleszczę i ryby z wody widzą jak się ruszam i uciekają. 6 godzin musiałem siedzieć w bezruchu i patrzeć na wodę jak w jakimś j***nym Guantanamo. Urodziny mam w listopadzie więc jeszcze do tego było zimno jak sam sk***ysyn. W pewnym momencie ojciec odszedł kilkanaście metrów w las i się sp***ział. Wytłumaczył mi, że trzeba w lesie pierdzieć bo inaczej ryby słyszą i czują. Wspomniałem, że ojciec ma kolegę mirka, z którym jeździ na ryby. Kiedyś towarzyszem wypraw rybnych był hehe Zbyszek. Człowiek o kształcie piłki z wąsem i 365 dni w roku w kamizelce BOMBER. Byli z moim ojcem prawie jak bracia, przychodził z żoną Bożeną na wigilie do nas itd. Raz ojciec miał imieniny zbysio przyszedł na hehe kielicha. Najebali się i oczywiście cały czas gadali o wędkowaniu i rybach. Ja siedziałem u siebie w pokoju. W pewnym momencie zaczeli drzeć na siebie mordę, czy generalnie lepsze są szczupaki czy sumy. >WEŹ MNIE NIE Wk***IAJ ZBYCHU, WIDZIAŁEŚ TY KIEDYŚ JAKIE SZCZUPAK MA ZĘBY? CHAPS I RĘKA Uj***nA! >k***A TADEK SUMY W POLSCE PO 80 KILO WAŻĄ, TWÓJ SZCZUPAK TO IM MOŻE NASKOCZYĆ >CO TY MI O SUMACH pie**olISZ JAK LEDWO UKLEJĘ POTRAFISZ Z WODY WYCIĄGNĄĆ. SZCZUPAK TO JEST KRÓL WODY JAK LEW JEST KRÓL DŻUNGLI No i aż się zaczeli nak***iać zapasy na dywanie w dużym pokoju a ja z matką musieliśmy ich rodzielać. Od tego czasu zupełnie zerwali kontakt. W zeszłym roku zadzwoniła żona zbysia, że zbysio spadł z rowerka i zaprasza na pogrzeb. Odebrała akurat matka, złożyła kondolencje, odkłada słuchawkę i mówi o tym ojcu, a ojciec >I bardzo k***a dobrze Tak go za tego suma znienawidził. Wspominałem też o arcywrogu mojego starego czyli Polskim Związku Wędkarskim. Stał się on kompletną obsesją ojca i jak np. w telewizji mówią, że gdzieś był trzęsienie ziemi to stary zawsze mamrocze pod nosem, że powinni w końcu coś o tych sk***ysynach z PZW powiedzieć. Gazety niewędkarskie też przestał czytać bo miał ból dupy, że o wędkarstwie polskim ani aferach w PZW nic się nie pisze. Szefem koła PZW w mojej okolicy jest niejaki pan Adam. Jest on dla starego uosobieniem całego zła wyrządzonego polskim akwenom przez Związek i ojciec przez wiele lat toczył z nim wojnę. Raz poszedł na jakieś zebranie wędkarskie gdzie występował Adam i stary wrócił do domu z podartą koszulą bo siłą go usuwali z sali takie tam inby odpie**alał. Po klęsce w starciu fizycznym ze zbrojnym ramieniem PZW ojciec rozpoczął partyzantkę internetową polegającą na szkalowaniu PZW i Adama na forach lokalnych gazet. Napie**alał na niego jakieś głupoty typu, że Adam był tajnym współpracownikiem UB albo, że go widział na ulicy jak komuś gwoździem samochód rysował itd. Nie nauczyłem ojca into TOR więc skończyło się bagietami za szkalowanie i stary musiał zapłacić Adamowi 2000zł. Jak płacił to przez tydzień w domu się nie dało żyć, ojciec k***ił na przekupne sądy, PZW, Adama i w ogóle cały świat. Z jego pie**olenia wynikało, że PZW jak jacyś masoni rządzi całym krajem, pociąga za szurki i ma wszędzie układy. Przeliczał też te 2000 na wędki, haczyki czy łódki i dostawał strasznego bólu dupy, ile on by mógł np. zanęty waniliowej za te 2k kupić (kilkaset kilo). Stary jakoś w zeszłym roku stwierdził, że koniecznie musi mieć łódkę do połowów bo niby wypożyczanie za drogo wychodzi i wszyscy go chcą oszukać >synek na wodzie to się prawdziwe okazy łapie! tam jest żywioł! ale nie było go stać ani nie miał jej gdzie trzymać a hehe frajerem to on nie jest żeby komuś płacić za przechowywanie więc zgadał się z jakimiś wędkarzami okolicy, że kupią łódkę na spółkę, ona będzie stała u jakiegoś janusza, który ma dom a nie mieszkanie w bloku jak my, na podjeździe na przyczepie, którą ten janusz ma i się będą tą łódką dzielili albo będą jeździć łowić razem. Na początku ta kooperatywa szła nawet nieźle ale w któryś weekend ojciec się rozchorował i nie mógł z nimi jechać i miał o to olbrzymi ból dupy. Jeszcze ci jego koledzy dzwonili, że ryby biorą jak poj***ne więc mój ojciec tylko leżał czerwony ze złości na kanapie i sapał z wk***ienia. Sytuację jeszcze pogarszało to, że nie miał na kogo zwalić winy co zawsze robi. W końcu doszedł do wniosku, że to niesprawiedliwe, że oni łowią bez niego bo przecież po równo się zrzucali na łódkę i w niedzielę wieczorem, jak te janusze już wróciły z wyprawy, wyszedł nagle z domu. Po godzinie wraca i mówi do mnie, że muszę mu pomóc z czymś przed domem. Wychodzę na zewnątrz a tam nasz samochód z przyczepą i łódką xD Pytam skąd on ją wziął a on mówi, że januszowi zaj***ł z podjazdu przed domem bo oni go oszukali i żeby łapał z nim łódkę i wnosimy do mieszkania XD Na nic się zdało tłumaczenie, że zajmie cały duży pokój. Na szczęście łódka nie zmieściła się w drzwiach do klatki więc stary stwierdził, że on ją przed domem zostawi. Za pomocą jakichś łańcuchów co były na łódce i mojej kłódki od roweru przypiął ją do latarni i zadowolony chce iść wracać do mieszkania a tu nagle przyjeżdżają 2 samochody z januszami współwłaścicielami, którzy domyślili się gdzie ich własność może się znajdować xD Zaczęła się nieziemska inba bo janusze drą mordy dlaczego łódkę ukradł i że ma oddawać a ojciec się drze, że oni go oszukali i on 500zł się składał a nie pływał w ten weekend. Ja starałem się załagodzić sytuację żeby ojciec od nich nie dostał wpie**olu bo było blisko. Po kilkunastu minutach sytuacja wyglądała tak: -Mój ojciec leży na ziemi, kurczowo trzyma się przyczepy i krzyczy, że nie odda -Janusze krzyczą, że ma oddawać -Jeden janusz ma rozj***ny nos bo próbował leżącego ojca odciągnąć od łódki za nogę i dostał drugą nogą z kopa -Dwóch policjantów ciągnie ojca za nogi i mówi, że jedzie z nimi na komisariat bo pobił człowieka -We wszystkich oknach dookoła stoją sąsiedzi -Moja stara płacze i błaga ojca żeby zostawił łódkę a policjantów żeby go nie aresztowali -Ja smutnazaba.psd W końcu policjanci oderwali starego od łodzi. Ja podałem januszom kod do kłódki rowerowej i zabrali łódkę, rzucając wcześniej staremu 500zł i mówiąc, że nie ma już do łódki żadnego prawa i lepiej dla niego, żeby się nigdy na rybach nie spotkali. Matka ubłagała policjantów, żeby nie aresztowali ojca. Janusz co dostał w mordę butem powiedział, że on się nie będzie pie**olił z łażeniem po komisariatach i ma to w dupie tylko ojca nie chce więcej widzieć. Stary do tej pory robi z januszami gównoburzę na forach dla wędkarzy bo założyli tam specjalny temat, gdzie przestrzegali przed robieniem jakichkolwiek interesów z moim ojcem. Obserwowałem ten temat i widziałem jak mój ojciec nieudolnie porobił trollkonta >Szczepan54 >Liczba postów: 1 >Ten temat założyli jacyś idioci! Znam użytkownika stary_anona od dawna i to bardzo porządny człowiek i wspaniały wędkarz! Chcą go oczernić bo zazdroszczą złowionych okazów! Potem jeszcze używał tych trollkont do prześladowania niedawnych kolegów od łódki. Jak któryś z nich zakładał jakiś temat to ojciec się tam wpie**alał na trollkoncie i np. pisał, ze ch*jowe ryby łapie i widać, że nie umie łowić xD Z tych samych trollkont udzielał się w swoich tematach i jak na przykład wrzucał zdjęcia złapanych przez siebie ryb to sam sobie pisał >Noooo gratuluję okazu! Widać, że doświadczony łowca! a potem się z tego cieszył i kazał oglądać mi i starej jak go chwalą na forum.
    1 point
  37. I have personally killed 6,578 men in cold blood while looking them in the eye; jumped on 1,336 live grenades; and stuffed fourteen feet of my own intestine back into my stomach. If that doesn't scare you out of your frilly pink leotards, guess what: You are an idiot and you hate America!
    1 point
  38. Dobra czas wrócić coś pisać na tym forum Coś kreatywnego? Może potem, jak się wyśpię. (I nie zapomnę że tu napisałem cokolwiek)
    1 point
  39. Ten temat jest z amelinium.
    1 point
  40. COWIEK MALPA Kiedys obudzilem sie w nocy byla zima...mieszkam n osiedlu w bloku na 4 pietrze, lezalem bez ruchu, swiatlo latarni odbijalo sie od pokrytej sniegiem ulicy, wszedzie bylo tak bialo, ale uswiadomilem sobie jaki to dzwiek mnie obudzil, dobiegal jakby z smietnika, taki skrzek ptaka i drapanie, ten dziwek byl taki glosny, ze pomyslalem ze zaraz jakis starszy frustrat wyjdzie na balkon i cos ryknie.. albo zadzwoni na policje, ale nic takiego sie nie stalo, ten dzwiek kraczenia polaczonego ze skowytem i drapaniem byl jednostajny i miarowy i doprowadzal mnie do takej skrajnosci ze mowilem sobie tylko: przeciez to sie nie moze dziac naprawde, to nie jest horror tylko prawdziwe zycie, serio mialem juz łzy w oczach , nie wiem ile lezalem bez ruchu, ale gdy kraczenie troche ucichlo zebralem sie w sobie i delikatnie podeszlem do okna, na smietniku nic sie nie dzialo, postanowilem wiec ze uchyle troche firanke i zobacze dokladniej, chwycilem lekko za krawedz ... JEBBBBB KRAAAAAA jak cos nie pierdolnie w szybe, chwyci mnie za reke, patrze a tu Cowiek Małpa najwiekszy zbrodniarz wojenny, "skurwysynie zostaw mnie!!!" darlem sie jak pojebany a on tylko: KRAAAAAA KRAAAAAA UUUUUU... wjebalem sie do pokoju, a on stanął przedemna na parapecie w calej okazalosci, szybko wybieglem z mieszkania, otworzylem szafke na bezpieczniki na korytarzu chcac urwac dzwiczki aby miec czym sie bronic, ale cowiek juz byl za mna KRAAAAAAAAAAA, odskoczylem... a on jak nie pierdolnie w te bezpieczniki, w calym bloku zamigotalo swiatlo, a ja korzystajac z okazji zamknalem drzwiczki i zakleilem je guma do żucia, a on tylko wył i prychal, po czym sie uspokoil, a ja wrocilem do swojego lozka... Cowiek Małpa siedzi juz w budce na bezpieczniki drugi rok.. a ja tylko modle sie zeby nie bylo jakiejs awarii w bloku... #pasta
    1 point
  41. Nightmare Moon did nothing wrong.
    1 point
  42. Spore zapotrzebowanie na atencję wyczuwam...
    1 point
  43. What the fuck did you just fucking say about me, you little bitch? I’ll have you know I graduated top of my class in the Navy Seals, and I’ve been involved in numerous secret raids on Al-Quaeda, and I have over 300 confirmed kills. I am trained in gorilla warfare and I’m the top sniper in the entire US armed forces. You are nothing to me but just another target. I will wipe you the fuck out with precision the likes of which has never been seen before on this Earth, mark my fucking words. You think you can get away with saying that shit to me over the Internet? Think again, fucker. As we speak I am contacting my secret network of spies across the USA and your IP is being traced right now so you better prepare for the storm, maggot. The storm that wipes out the pathetic little thing you call your life. You’re fucking dead, kid. I can be anywhere, anytime, and I can kill you in over seven hundred ways, and that’s just with my bare hands. Not only am I extensively trained in unarmed combat, but I have access to the entire arsenal of the United States Marine Corps and I will use it to its full extent to wipe your miserable ass off the face of the continent, you little shit. If only you could have known what unholy retribution your little “clever” comment was about to bring down upon you, maybe you would have held your fucking tongue. But you couldn’t, you didn’t, and now you’re paying the price, you goddamn idiot. I will shit fury all over you and you will drown in it. You’re fucking dead, kiddo.
    1 point
  44. Osobiście sądzę, iż wymazanie z tej listy tych dwóch osób, tylko dlatego iż wyrazili skruchę i przeprosili nie powinno mieć miejsca. Goście narozrabiali i to mocno, ich zachowanie było poniżej nagannego i co? Powiedzą "przykro nami przepraszamy" i wszystkie złe uczynki się wymazują? Moim zdaniem, te dwie osoby (chociaż nie wiem, do czego się dopuściły w porównaniu do tych trzech pozostałych) powinny zostać oznaczone jako osoby, które pomimo, iż na meety itd. chodzić mogą, to trzeba z nimi uważać i gdy już coś znowu przeskrobią, kop w tyłek i do widzenia. Jeśli mowa o świadomych czynach, które mogły zagrażać czyimś zdrowiu, zwykłe przepraszam nie załatwi sprawy. #justsaying
    1 point
  45. Dżemora porady i złote myśli Władca nasz i pan bogaty i hojny, i dobry, i miły. Będzie się nimi dzielił.
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...