Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 06/27/15 we wszystkich miejscach

  1. Zapewne tytuł tematu z czymś się Wam skojarzył, więc opowiem, na czym ma mniej więcej polegać. W tym temacie będziemy opowiadać najciekawsze, najabsurdalniejsze i najśmieszniejsze historie opowiedziane Wam przez seniorów lub wasze, które przeżyliście. To może ja zacznę: Moja rodzina pochodzi ze wsi Michałów (powiat Miński). Gdy mój dziadek był jeszcze mały podczas II wojny światowej stacjonował tam niewielki garnizon niemiecki. W 1944, gdy Rosjanie parli na Berlin, zbliżali sie do miejsca zamieszkania moich krewnych. Jak wiadomo było, oni często podczas przemarszu rozkradali dobytek właścicieli mieszkań, więc prababka co cenniejsze pakowała do worów i wynosiła razem z pozostałymi członkami rodziny do schronu. Podczas tego procederu, Ruskie zdążyły zaatakować miejscowy garnizon, który tam stacjonował. Kule latały to w jedną, to drugą stronę. Gdy poprzenosili już wszystkie wartościowe rzeczy. Matka mojego dziadka przypomniała sobie o pozostawionych chlebach w mieszkaniu. Popędziła więc do chaty i je zabrała. W drodze powrotnej jednego zgubiła i w tym sajgonie szukała go, a noc wtedy była. Świstały nad nią pociski wystrzelone z karabinów lecz ona niezłomna ten bochen szukała. W końcu go odnalazła i popędziła do shronu. Tamtejsi ludzie wierzyli, że jak obłożą schronienie kurzym pierzem to kula się w nim "zakręci". Rzeczywistość okazała się inna. Pociski penetrowały schrony jak nóż masło. Na szczęście nikt nie został zraniony. Ostatecznie Niemcy podczas odwrotu wysadzili most. Ot taka historia z przeszłości. A jakie Wy znacie?
    4 points
  2. Moja bardzo skromna kolekcja i mój dzisiejszy niespodziewany nabytek - Fluttershy
    3 points
  3. Na czystą zajebistość: Mhroczno: Bez obrazy, ale dobrze byś pasował do hińskich bajek, tam też ciężko określić czyjąś płeć.
    3 points
  4. 2 points
  5. Dziadkowie od strony mamy: Pra Pra Pra Pra dziadek - Miał w cholerę hajsu, jakimś tam szlachcic, miał kupę wsi w okolicach rzeszowa. Pra Pra Pra dziadek - Rozpił cały majątek + nie miał ręki do hazardu. Pra Pra dziadek - Zginął młodo na 1wszej wojnie światowej, zostawiając mojego pra dziadka. Pracował w kolei. Pra dziadek - Trafił do jakiejś sierocińco-szkoły w której całe życie uczył się naprawiania wiatraków. dziadek - Wraz z babcią prowadzili zespół "białe gwiazdy". Ot taki prosty zespolik gający na weselach itp. Po kilkunastu latach jednak rozwiedli się.Teraz dziadzio mieszka w ameryce, a babcia z nami. Podobno mamy opracowane cholernie duże drzewo genalogiczne z opisami, sięgające aż czasów potopu, ale nigdy go nie widziałem.
    2 points
  6. Noc 5 Soundtrack: https://www.youtube.com/watch?v=V7OdI-b61qg G: Śmierć Zodiaka unieszczęśliwiła wszystkich. Charakterystyczny odór… hm… śmierci czuć na całej arenie. Nic więc dziwnego, że Jantoniusz i KingofHills zaczęli krzyczeć o pomoc, a SoulsTornado błaga Solara o dobicie. Co ciekawe, redakcyjny komuch odmawia. V: Alberich coś tam mruczy pod nosem, a jakiś żartobliwy użytkownik forum sfinansował Verlaxowi siekierkę. Teraz ma już dwie. W sumie nie wiadomo po co, ale już prawie może cosplayować Wikinga. Spidi nie śpi, a zamiast tego pilnuje czy ktoś nie zamierza go ciachnąć. G: Tymczasem ekipa w składzie Gandzia, Pisklakozaur i aTOM zasadzają się w krzakach na Kamishę, AresPrime’a i Geralta of Poland… Myślę, że może im się to udać. V: Hmm… zobaczmy… Oj, ale Gandzia mógłby w trakcie oczekiwania w zasadzce nie jeść frytek. Bardziej spieczona chrupnęła mocniej i zdaje się, że się zorientowali! G: I po zasadzce… Ich niedoszłe ofiary zorientowały się w sytuacji i zaatakowały! Pech chciał, że były lepiej uzbrojone. V: Gandzia bardzo ładnie unika ciosu ze strony Aresa, Pisklakowi jako tako również udaje się uciec z zasięgu siekierki Aresa… Oj! Piękny rzut! Geralt rzucił kamieniem w aTOMa, któremu nie udaje się schylić! Dostał w głowę i prawie natychmiast zwalił się jak kłoda, wszystko ma we krwi… Chyba poszło w skroń. G: Gandzia i Pisklak rozpoczynają improwizowany odwrót na z góry upatrzone pozycje… ALE! Na ich drodze staje ninja Kamisha, która niezauważona przez nikogo okrążyła ich, kiedy ci walczyli z Aresem i Geraltem! V: Piękne ciachnięcie nożem niemalże dekapituje Pisklaka, który w fontannie krwi również gryzie trawę. Gandzia pada na kolana i próbuje przekupić Kamishę frytkami, ale ta, nawet go nie słuchając, wbija mu ten sam nóż między żebra. G: No, to nie było zbyt miłe. Frytek się nie odmawia… V: Tej nocy było krwawo. Zobaczmy co dzień przyniesie! ------------------------------------------ Dzień 6 V: Piękny i miły dzień nastał na Arenie! Ponownie solaris odmawia zabicia, tym razem Kingofhillsa. Naprawdę, zastanawia mnie motyw dlaczego on to robi… W międzyczasie Verlax robi sobie procę, a Spidi otrzymuje zapasy medyczne od Tribrony. G: SoulsTornado bawi się w świętej pamięci Gandzię. Wrzuca jakąś pigułkę do butelki z wodą i podrzuca Jantoniuszowi. Zobaczymy, co z tego wyniknie… V: Hmm… no podaje, podaje butelkę z wodą… chociaż dziwna sprawa, obydwie są takie same. Czy aby na pewno to jest dobra butelka? G: Zobaczymy, zobaczymy… Tymczasem przenieśmy się do Albericha, który… cóż, przeziębił się albo jakieś słabe opowiadanie dało mu raka. Oj, chyba pluje krwią... Jak myślisz, długo jeszcze pociągnie? V: To zależy czy nie zobaczy jeszcze po drodze jakiś jeszcze gorszych fanfików. W tym fandomie dużo osób mogłoby dobić Albericha. G: No, chyba jednak dobiła biedaka choroba, bo przestał się ruszać. Kamisha w tym czasie wędkuje, a SoulsTornado i Jantoniusz wznoszą toast za ich przyjaźń. Wodą, więc nie może się to skończyć dobrze. Tylko kto ma butelkę z trutką? V: Zobaczmy… oj… naśladować Gandzię też trzeba umieć. G: Trzeba też umieć oznaczać butelki z niespodzianką. Tornado o tym najwyraźniej zapomniał, bo zaczął się krztusić… o, zaczął też zmieniać kolor… Tak czy inaczej, odpadł kolejny zawodnik. V: Tymczasem kolejna już osoba próbuje dokonać zemsty na Geralcie za to, że oszczędził wcześniej Spidiego. Geralt wykorzystuje jednak swoje akrobatyczne zdolności i wspina się na drzewo. Podsumowując… V: Poległo póki co pięciu redaktorów. Liczba trupów dramatycznie wzrasta a napięcie rośnie. V: Obecnie status wygląda następująco: ---------------- --------------- Noc 6 Soundtrack : https://www.youtube.com/watch?v=U06jlgpMtQs V: Póki co nie dzieje się nic konkretnego. Kamisha, Kingofhills i Spidi na czas tej nocy zdecydowali zrobić zawieszenie broni i śpią na zmianę. G: Nic konkretnego? Popatrz lepiej na Aresa, który skrada się w stronę obozu Jantoniusza. Cicho, jak prawdziwy ninja podkrada się do jego zapasów i podpala zapalniczką. Widać, że jego szkoleniem zajmowało się dwudziestu najlepszych ludzi Ramsaya Boltona. V: Chwileczkę… dlaczego ja słyszę melodię hymnu ZSRR? Przepraszam, czy mamy jakieś usterki technicze? G: Hm… Nie, to po prostu Solar podśpiewuje sobie, ścinając sierpem jakieś rośliny. Zaraz, to nie są rośliny… To gardło Geralta! Sojuz nieruszymyj riespublik swobodnych, Spłotiła nawieki Wielikaja Ruś, Da zdrawstwujet sozdannyj wolej narodow, Jedinyj, moguczij Sowietskij Sojuz! Sław´sia, Otieczestwo nasze swobodnoje, Drużby narodow nadiożnyj opłot! Znamia sowietskoje, znamia narodnoje Pust´ ot pobiedy k pobiedie wiediot! G: Został jeszcze samotny Verlax, który gotuje sobie kolację. Serio, gdyby zadławił się rybą, mielibyśmy nieco więcej emocji. V: Emocji mamy już wystarczająco… rządowa telewizja właśnie podaje news o wzroście aktywności bojówek komunistycznych. --------------------------------- Uczta V: Witamy kolejnego pięknego dnia! W trakcie Uczty Arena jest od nowa zaopatrywana w zapasy niezbędne do przetrwania. Jednak oczywiście… całe to zaopatrzenie jest zrzucane na sam środek do Rogu Obfitości. G: Rodzi to pewne problemy przy pozyskaniu tychże zapasów. Ot, choćby inni zawodnicy. Z pewnością będą próbowali pozbyć się kilku przeciwników. V: Oj, nie jestem pewien czy tym razem. Solaris, jantoniusz oraz Kingofhills zbierają zaopatrzenie, jednak nie dochodzi do żadnej potyczki. G: Verlax i Spidi również nas zawiedli. Chłopaki postanowili nie iść na Ucztę. Cóż, ich strata! Z kolei Kamisja i Ares… Zaraz, a ci co robią! V: Tymczasem… yyy… Kamisha oraz AresPrime są nieco wkurzeni i zrozpaczeni tymi fatalnymi warunkami wewnątrz Areny. Co oni tam jeszcze krzyczą do kamery przy sklepieniu… G: Wydaje się, że chcą wymusić na organizatorach pewne ustępstwa… Chyba chcą zakończenia Igrzysk. Ciekawe, co zrobią, jak organizatorzy się nie ugną? Zabiją się w ramach protestu? V: Wykrakałeś… mają przy sobie noże. Mam nadzieję tylko, że nie tępe, bo co młodsi widzowie mogą tego nie przetrawić. No ale dobra, zobaczmy czy będą na tyle zdesperowani. <moment> V: A niech mnie! Zrobili to! G: Tego się chyba nikt nie spodziewał. Szkoda, że zdecydowali się na taki ruch, jedno z nich mogło przeżyć te Igrzyska. Przy okazji zawiedli wszystkich swoich sponsorów, jak i ludzi, którzy postawili na nich pieniądze. Ares, Kamisha, jak mogliście! V: Ryzyko zawodowe, trzeba wiedzieć na kogo obstawiać! G: Zdaje się, że postawiłeś na Gandzię, który już zginął? V: Przyznaję, miał głupią śmierć. Od frytki!? Nawet nie wiedziałem, że to da się znaleźć na Arenie... --------------------------------------- Dzień 7 G: Po Uczcie wszyscy rozeszli się do swoich obowiązków. Solaris, KingofHills i Verlax polują na innych zawodników, a Spidi łowi ryby. Jedynie samotny Jantoniusz ma kłopoty… V: Trochę chłodnawo rzeczywiście dzisiaj. Może to nie był też dobry pomysł by uciekając przed innymi zawodnikamo zrobić skrót przez jezioro… W każdym razie, im mniej zawodników tym krótsze nasze relacje. Padło kolejnych czterech zawodników: V: A oto i ostatnia czwórka: ------------------------------------------------------------- Noc 7 Soundtrack: https://www.youtube.com/watch?v=V7OdI-b61qg G: Nie no, to chyba jakiś spisek zawodników jest! Widzisz, co robią Verlax ze Spidim?! V: A owszem. Wygląda na to, że również domagają się zmiany reguł igrzysk. Aczkolwiek Verlax pewnie chciałby znowu wrócić do stanu nieistnienia. Z drugiej strony, może tym razem organizatorzy rzeczywiście coś zmienią? Za Spidim w końcu stoi całe Tribrony… G: No chyba nie. Zwycięzca może być tylko jeden! Nic więc dziwnego, że organizatorzy nie odpowiadają, a zawodnikom pozostaje tylko spełnić swoją groźbę. V: A skoro o zawodnikach mowa, właśnie skoczyli z klifu. O ile Verlaxowi to nie przeszkadza zbytnio, bo wraca do pierwotnego stanu, o tyle w gdańskim fandomie już jest żałoba. Reporter z Danziga już donosi o marszach żałobnych i procesjach. G: Mamy też drugie spotkanie! KingofHills natknął się na Solara i jego sierp! Solar atakuje, Kingu cudem unika ciosu znad głowy, jednak redakcyjny komuch uderza go z piąchy prosto w brzuch! King upada na ziemię, próbuje się podnieść… V: Uhuhu… solaris się uśmiecha, bo King błaga o życie. Komunista chce jeszcze trochę się nasycić cierpieniem jego ofiary. G: Jednak filmy nauczyły nas już, że takie sytuacje zwykle źle się kończą dla strony w danym momencie wygrywającej. Tak chyba jest i tym razem. Solar opuszcza swoją broń, sięga po nóż, chyba chce wyryć Kingowi na czole piękną gwiazdę ZSRR… Kiedy nagle King zrywa się do jeszcze jednego ataku! Powala Solara na ziemię, Solar upuszcza sierp, King chwyta za tę broń masowej zagłady i wbija w pierś komunisty! V: Rewolucja została powstrzymana! Biali triumfują! Danzig dalej w żałobie. G: Zwycięzcą Igrzysk został KingofHills. Oprócz ogromnej sławy i rzeszy fanów, King zyskał też nagrody pieniężne i rzeczowe: dziesięć złotych, roczny zapas czekoladek i telefon komórkowy. Nagrody ufundowała firma Technopol z Częstochowy, wydawca krzyżówek 100, 200, 300, 500 i 1000 Panoramicznych. … V: ALE I TAK NIE DOSTANIESZ HERBATNIKA! G: A my kończymy te Igrzyska i zapraszamy serdecznie na następną edycję. Do zobaczenia za rok! Komentowali dla państwa Gandzius Weedsmith… V: ... i Goldwinwar Verlaxman. Podsumowanie Igrzysk
    2 points
  7. Minął czas wygnania Nightmare Moon, minęła klątwa Kryształowego królestwa, minął atak Chysalis, minęła niewola Discorda... A Equestria cały czas stoi, budząc respekt i szacunek, mając wyjątkowe miejsce na świecie, zadziwiając swym pięknem i potęgą wszystkich odwiedzających. Nie dziwne więc że lista wrogów Equestrii była długa, każdy chciał zgarnąć dla siebie bogactwo tych ziem, wszyscy, po za Discordem, który był zadowolony zawsze, gdy mógł trochę namieszać. Pewnego razu wrogowie Equestrii podjęli decyzje o wspólnej walce przeciw niej. Rozpoczęła się kolejna wojna przewyższająca swą skalą wszystkie poprzednie. Państwo Celestii stanęło nad przepaścią, tylko jedno mogło je ocalić: elementy harmonii. Pewnie i teraz zostały by użyte, jednak Discord do wiosennych porządków musiał użyć jednego z nich. Celestia natychmiast uznała jego zdradę i kazała go ponownie uwięzić. Discord tego nie chciał, nie zgodził się z tym, nie chciał znowu zostać uwięziony. Zrobił coś, czego teoretycznie zrobić nie mógł-zniszczył elementy harmonii. To koniec. Okres bezsensownych walk dobra ze złem minął. Nastała nowa era. ERA CHAOSU! Nie trwało długo zanim świat zrozumiał o co chodzi. Do tej pory walczące rasy musiały teraz stawić czoła większemu zagrożeniu, od teraz nie walczyły już między sobą, walczyły już ze wszystkim nad czym Discord mógł przejąć kontrolę. Do tej pory wspaniała i uporządkowana Equestria została rezydencją chaosu. Rosnące korzeniami do góry drzewa, poskręcane domy i drogi patrolowane przez oddziały migrujących krzewów i żołnierzy chaosu, czyli wszystkich tych, którzy uznali rządy Discorda. *2 Lata później, Zebrica* W do tej pory neutralnym kraju spotkali się pokonani władcy, łączyły ich dwie rzeczy: wspólna nienawiść do siebie nawzajem oraz wspólna do Discorda. Każdy chciał odzyskać to co stracił i pokazać władcy chaosu że nie powinien wchodzić im w drogę. Podpisali więc pakt wzajemnej pomocy, od tej chwili dawni wrogowie zostali sojusznikami we wspólnej walce z Chaosem. Nastała nowa era, a wraz z nią nowa wojna. Nie trzeba było zbyt wielu świtów widzieć by zrozumieć że ta walka nie ma sensu. Im dłużej trwała tym jej cel wydawał się odleglejszy, aż w końcu nikt go nie dostrzegał. Wybrali złą drogę, spróbowali się po tym poprawić, spróbowali negocjować z władcą chaosu. Jego jedyną odpowiedzią były słowa "nie zrobiłem nic czego bym nie mógł" Nikt nie wiedział co Discord miał na myśli, znalezienie odpowiedzi na to pytanie powierzono Wam. Siedzieliście w sztabie, a na przeciw Wam dawni władcy. Oddzielał Was od nich wielki stół z rozłożoną mapą Equestrii. Widać na niej było jakieś różnokolorowe strzałki przedstawiające dawne ruchy wojsk. -Musimy skończyć to szaleństwo jak najszybciej.-Powiedziała do Was Księżniczka Celestia, po czym Nightmare Moon dodała: -I musimy to zrobić razem -Wszystko już wiecie, a wasze zadanie jest proste: Macie znaleźć sposób na pokonanie go. Powodzenia. No tak i mamy oto sesje gdzie Discord występuje jako ten zły, jako zło tego świata a Wy, moi mili macie go powstrzymać (spokojnie macie jakąś szansę ) Teraz zatem organizacyjne bzdety: 1 to jest typowa sesja RPG, jakich wiele. 2 na razie wszelkie pytania i problemy pisać tu 3 obowiązują wszelkie zasady jakie już znamy na pamięć 4 KP dajemy tu a wygląda ono tak: 1 imię i nazwisko 2 rasa (tutaj każda (może z drobnymi modyfikacjami) bez alicornów ) 3 wiek 4 wygląd 5 profesja (strzelec, wojownik, mag itd. w przypadku rozwiązania dość nietypowego do mnie na PW omówimy szczegóły. 6 władca (czyli komu służy w normalnych warunkach) 7 historia 8 ekwipunek (wiece, taki z MLP nie przesadzajcie ) 9 Informacje dodatkowe Zatem teraz pozostaje mi jedynie życzyć Wam przyjemnej sesji i cierpliwości co do mnie, bo moja kariera MG nie istnieje Dobrej zabawy
    1 point
  8. autor: Cold in Gardenz Opis: Ona jest piękna, wdzięczna niczym księżyc i równie niedostępna. On jest młodym artystą, który wciąż ma wiele do dowiedzenia się o życiu. Kiedy podejmie się stworzenia najwspanialszego dzieła na świecie, czy zdobędzie dzięki niemu jej serce? Czy może doświadczy brutalnej lekcji na temat miłości i piękna? Szkłomistrz The Glass Blower Fakultatywny podkład muzyczny: 4EverFreeBrony - House of Glass
    1 point
  9. SIĘGAJĄC GRANIC PROLOG _____________________________________________________ OFICJALNA MAPA ŚWIATA SESJI BY KEYPONY ________________________________________________________________________________ Oto Ishimine, prawdziwe miasto w przestrzeni kosmicznej. Ogrom tej stacji napawa cię przerażeniem. Technika musi stać tutaj na niezwykłym poziomie, skoro inżynierowie byli w stanie utrzymać ją działającą przez tyle lat i to mimo oficjalnych edyktów ORH ograniczających maksymalne rozmiary neutralnych instalacji, wychodzących poza ramy typowej jurysdykcji imperiów. Bardzo ciekawe zagadnienie z punktu widzenia prawników, ale, szczerze powiedziawszy... Kto oprócz nich by się tym przejmował? Zmierzające tu promy wypełnione były po brzegi imigrantami lub uchodźcami z całego układu. Szukali pracy, sposobu na życie, czasem nawet zemsty. Dla części był to nowy dom. Dla reszty tylko przystanek, przybyli tu, aby się zaokrętować i wziąć udział w wybuchających co chwila w całym układzie walkach i utarczkach. Niektórzy robili to dla idei. Inni najzwyczajniej dla pieniędzy. Prawdą było jednak, że każdy w głębi serca, w ten czy inny sposób, chciał stać się częścią konfliktu, wyczuwając w nim swe przeznaczenie. A stacja Ishimine była największym węzłem komunikacyjnym w Układzie, miejscem, gdzie krzyżujące się drogi rodziły zupełnie nowe ścieżki życia. Każdy kto postawił swą nogę na tym sztucznym satelicie mógł poczuć stęchły, ale przyjemny zapach filtrowanego powietrza stacji. Wciągając je głęboko w płuca dało się poczuć troszkę dziwny, metaliczny charakter, utrzymujący się jeszcze przez chwilę w nozdrzach, bądź na języku. Stali mieszkańcy twierdzili, że to zapach wolności. I była to prawda, wystarczyło spojrzeć na tętniący życiem główny port stacji. Każdy robił, co chciał, nikt nikomu nie zaglądał przez ramię. Kupcy, najemnicy czy zwykli mieszkańcy - wszyscy pędzili w tę i z powrotem, by jak najszybciej załatwić swoje sprawy i zniknąć. Ukryć się, zanim wrogowie będą w stanie ich odnaleźć, lub zanim opłaty urosną zbyt wysoko by zamierzony interes się opłacił. Nikt w końcu nie powiedział, że bycie wolnym to bycie bezpiecznym... Zwłaszcza w czasie wojny, kiedy spekulanci posuną się do wszystkiego, byle tylko wycisnąć największy zysk z cudzego nieszczęścia. Wystarczy jednak krótki spacer, aby oddalić się od doków i znaleźć wśród pięknych ogrodów wodnych, zatopionych w łagodnych mrokach sztucznej nocy, oświetlonych jedynie rzędem sztucznych latarni. Pełna światła i życia przystań, zawieszona z dala od świata w chłodnej, mrocznej próżni - olśniewające, ale jakże niepokojąco kruche dzieło. Dowód tego, jak wiele potrafią osiągnąć kuce z innymi rasami, kiedy pracują razem. Ty jednak jesteś tu, by ruszyć na wojnę. Centrum Werbunkowe mieściło się w luksusowym domu stojącym przy głównej alei skrytej pod kopułą miasta. Spokojny i malowniczy wygląd miejsca nie powinien jednak zwieść nieostrożnego podróżnika. Obiekt należał do głównej korporacji sektoru, zajmującej się werbowaniem najemników i (choć nieoficjalnie) handlem niewolnikami - do Lunarnego Konsorcjum Zasobów Osobowych, omijającego ustalenia prawne planet poprzez ustanowienie swej siedziby w środku próżni kosmicznej. Zwykłe firmy zdobywają pieniądze sprzedając dobra lub usługi, LKZO zarabia, wykorzystując żywe istoty, co przysporzyło im nieoficjalnej i raczej nieprzychylnej nazwy “kajdaniarzy”. Przed wejściem ustanowiła się już spora kolejka petentów. Prawdziwy tygiel ras i nacji. Były tu kuce, zebry, chyba nawet jakiś smok, co wydawało się praktycznie niemożliwe! Zajmując swoje miejsce w tym kolorowym tłumie nie pozostało ci nic innego, jak podziwiać wiszący na ścianie plakat, i czekać wsłuchując się w komunikaty płynące z pobliskich megafonów: ...Odlot transportera linii “North Comumunity” kierunek Doki Ishimine - Plac Zegarowy Draune, startującego z sektora B6, Dok 34 został odwołany. Powtarzam, Odlot transportera linii “North Comumunity” kierunek Doki Ishimine - Plac Zegarowy Draune, startującego z sektora B6, Dok 34 został ODWOŁANY. ...Interwencja sił pokojowych na Draune jest niemożliwa, ze względu na awarię satelitarnych systemów komunikacyjnych negocjatorzy nie są w stanie... ...Rozgrywki Pucharu Układu zostały oficjalnie zawieszone. Rzecznik prasowy ORH podczas oficjalnej, dwugodzinnej konferencji poinformował, że rozrywka dla mas nie może być ważniejsza niż konflikt, w którym giną dziesiątki tysięcy istot... ...IveNet Systems przekazało ponad 5 milionów kredytów na fundusz pomocy dla osieroconych w wyniku walk kucyków. Jak powiedziała sama prezes korporacji - "Zrobimy też wszystko, aby jak najszybciej ewakuować źrebięta z ogarniętych działaniami zbrojnymi rejonów a może nawet i samej planety"... W głowie kotłowała ci się tylko jedna myśl, tak uparcie wiercąca mózg: “o cholera!”. Wreszcie przyszła twoja pora. Wkraczając do środka pomieszczenia rekrutacyjnego wypełniało cię przekonanie, że nie będzie już powrotu. Jeśli podpiszesz kontrakt - zrobisz to całkowicie. Za dezercję jest tylko jedna kara, choć oficjalnie nikt o niej nigdy nie mówił. Idąc przez pomieszczenie w oczy rzuciły Ci się identyfikatory dwóch rosłych strażników pilnujących oficera za biurkiem. Matalos i Wizio. Nigdy wcześniej nie dane było Ci spotkać się z takimi imiona, ale wartownicy wyglądali groźnie, więc nie spytałeś ich o to. - Hah! Kolejne mięsko do naszej machiny? Głupców na świecie pod dostatkiem - odezwał się umundurowany porucznik werbunkowy zza swojego machoniowego biurka, poprawiając przy tym kopytkami stosik leżących przed nim kart i nawet nie zaszczycając cię wzrokiem. Czerń munduru nie pozostawiała żadnych złudzeń - kajdaniarz. - Witamy, witamy w Lunarnym Konsorcjum Zasobów Osobowych, gdzie każdy podmiot gospodarczy znajdzie pracownika dla siebie - odklepał od niechcenia standardową formułkę. - Rekrutów zawsze chętnie przyjmujemy w naszych skromnych progach. Póki co proszę mi mówić Avanidius, bo kontraktu jeszcze nie podpisaliśmy... Ale to się zmieni... Wkrótce, jak mniemam. Ten kuc obok to Arjen, WCALE SIĘ NIE OPIERNICZAJĄCY NA SŁUŻBIE! - oficer wydarł się w jego kierunku, uderzając kopytem o stół. Rozlał przy tym swoją herbatę na równiutko ułożone wcześniej notatki, co zdecydowanie nie poprawiło jego humoru. - Cóż... - kontynuował, zaciskając lekko zęby i próbując zmyć rozszerzającą się plamę rękawem munduru. - Odpowiada za tą placówkę z ramienia NLR i jeśli będziesz na tyle pechowy, to będzie też odpowiadał za twoje wstępne szkolenie indoktrynacyjne - wskazał głową na chudego, granatowego kucyka siedzącego obok i przeglądającego zdjęcia zgrabnych klaczy. Ten rzucił Ci krótkie, intensywne spojrzenie, po czym mrugnął i wrócił do swojego zajęcia. - Masz parę i nie marudź - rzekł Arjen, rzucając koledze kilka lepszych zdjęć. - Oto Twoje podanie - mówił dalej porucznik, ignorując przy tym zupełnie fotki seksownych klaczy, wyciągając w Twoim kierunku podkładkę pełną kartek i wskazując na krzesło z boku. - Siadaj i bierz się za to, a ja w tym czasie zajmę się wyjaśnieniem Panu Arjenowi kilku spraw. - Patrz na tą - rzucił granatowy kuc - KSIĘŻYCOWAŁBYM. Przysiadasz się do stolika, pozostawiając za sobą wściekłego kajdaniarza, pieklącego się na jakość korpusu oficerskiego w Republice Lunarnej, postępującą tam degenerację i na idiotów, którzy przydzielili mu takiego a nie innego współpracownika. Obok ciebie siedziały jeszcze trzy inne postacie. Jedna z nich, wysoki jednorożec o chytrym uśmieszku bardzo powoli i niezgrabnie wpisywał drukowanymi literami swoje imię i nazwisko. Goblin Józef. Kaligrafia nie była jego silną stroną, wyglądało to bardziej jak rzeźbienie w kartce niż pisanie. Nie przejmując się tym zbytnio, postanawiasz przyglądnąć się kartom. Wśród nich, oprócz zwyczajowych reklam korporacji, popularnej ostatnio propagandy i jakiegoś pseudo-talizmanu od wróżki, znalazła się też ta właściwa: PODANIE NUMER 939 Twój wzrok oderwał się wreszcie od natłoku formularzy. Nie wiesz ile minęło czasu od kiedy porucznik wręczył Ci dokumenty, ale rozsądek podpowiada Ci, że parę godzin. Na kartce został tylko jeden pusty skrawek - miejsce na Twój podpis. Parę kresek zadecyduję o Twoim losie. Przez chwilę bawisz się swoim ...IPonem 88 TB, najnowszym tworem IveNet. “Cholera jasna. Sprawdzę co na IPonie i decyduję się na to...!” Wyciągasz i włączasz swojego IPona. Jedno jest pewne. Dzieje się na tyle dużo, że na pewno, prędzej czy później, trafisz w środek akcji. PODANIA UMIESZCZAMY W TYM TEMACIE, W SPOILERACH. Po przyjęciu podania zostanie przydzielony dostęp do działu NLR/SE, gdzie odbędzie się sesja. Prosimy o dobre, bardzo szczegółowe podania! Lepiej więcej niż mniej, to ważne! Rekrutacja trwa do 12 lipca. Poprzednie rekrutacje do sesji NLR znaleźć można Kalendarium Krótkie zasady tworzenia postaci:
    1 point
  10. Witajcie ! Rusza nowa wersja Ogólnopolskiego spisu Bronies. Połączone zostały 2 projekty, Mój oraz Dariusza Witkowskiego (Downdraught) . Spis został uruchomiony już teraz. Link do spisu :http://goo.gl/forms/QXZBPsw3go Spis oraz mapa zostaną udostępnione 5 Lipca. Pytania proszę kierować w komentarzach. Tematy starych projektów zostaną zamknięte. Link do spisu : >KLIK<
    1 point
  11. Imię: Klawden Wiek: Wiek mane six (Czyli coś koło 20). Płeć: Klacz. Miejsce zamieszkania: Ponyville . Rasa: Ziemski kucyk. Znaczek: Na boku ma tatuaż nie znaczek! Praca: Strażnik zamkowy. Charakter: Nie lubi dzieci, łobuziarska (wybaczcie nie wiem jak to nazwać), wrażliwa, uczciwa, przyjacielska. Lubi: Strzelać z łuku, czytać książki, patrzeć na nocne niebo. Nie lubi: Dzieci, kłamców, głośnych imprez Historia: Klawden urodziła się w Ponyville. Od tamtej pory tam mieszka. Matki i ojca nie znała. Ojciec umarł na wojnie a matka tuż po jej porodzie. Po śmierci matki zamieszkała z babcią. Swojego chłopaka poznała w podstawówce gdy stanął w jej obornie. Była jedynym kucykiem który do końca szkoły nie dostał znaczka. Była bardzo zazdrosna o to że inne kucyki mają znaczki a ona nie, więc postanowiła zrobić sobie tatuaż na boku. W szkole nie miała przyjaciół, jedynie jej chłopaka. Gdy była na wycieczce do Canterlotu poznała Tempest Caela Cumulonimbus.Przypadkowo na nią wpadła. Strażnik próbował ją odsunąć ale Tempest zabroniła mu. Od tamtej pory ich przyjaźń została. W wieku 19 lat podjęła prace na zamku Tempest Caela Cumulonimbus jako strażnik. Wygląd: Jej historia będzie rozbudowywana. Powiedzonka: ''Wiesz dlaczego warto być sobą? Bo nikt nie znajdzie takiej samej osoby jak ty!'' Autor Oc: Ehhh.... Historia będzie jeszcze dłuższa. Nie mam na razie na nią pomysłu... Przepraszam za to że nie ma przecinków mam z nimi problem ;< I co jeszcze mogę dodać?... Jest to moja druga oc ale za to oficjalna. Zapraszam do oceniania!
    1 point
  12. Fakt Skromna Ale nie liczy się ilość, ale zamiłowanie
    1 point
  13. Ale długo już mnie nie było. Pewnie nikt nie jest już moimi pracami zainteresowany, ale mogę zrobić malutki update. -Te dwie prace to lekkie Gore!!! ,więc podaję tylko linki. Jest tam trochę krwi, dlatego ostrzegam wszystkich, którzy nie chcą takich rzeczy oglądać, by nie wchodzili: http://ryma2001.deviantart.com/art/Always-Smiling-534803510?q=gallery%3Aryma2001%2F45757041&qo=10 http://ryma2001.deviantart.com/art/Pewd-s-Secret-Creepy-Cry-537899339?q=gallery%3Aryma2001%2F45757041&qo=3 -Teraz moje nowe OC i jednocześnie Ponysona (teraz już wstawiam jako obraz w spoilerze) Teraz już normalne prace: Plus, ponieważ jest to wątek ogólny, dodam także małego animatica, którego stworzyłam na potrzeby konkursu na FGE, ale który także znalazł się nawet w jednym z postów na EquestriaDaily.com
    1 point
  14. Przecież nie potrafię śpiewać. No dobrze, brzmię jak wyjec - to taka bardzo głośna małpa. Poza tym, jak ominę ochronę? Przecież nie będę przechodzić im pod nogami. Próbowałam. Wizyta u pani Colgate była... bolesna. Delikatnie rzecz ujmując. Ale będę próbować dalej. Podobno są jakieś tam zawody w jeżdżeniu na desce. Klozetowej Ale śmieszne...
    1 point
  15. ACHTUNG! Ponieważ Hedziowi wraca w przyszłym tygodniu internet, to ogłaszam, iż 8 lipca odbędzie się Forumowy Konwój w ETS2MP. Godzina do ustalenia. Zgłoszenia w temacie, lista będzie opracowywana z czasem, jak i czas i miejsce startu.
    1 point
  16. Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
  17. I właśnie po to zbieramy dane z tygodniowym wyprzedzeniem
    1 point
  18. Wpisałem się... może tym razem mnie doda i odbędzie się bez problemów.
    1 point
  19. Sherlock Holmes: Gra Cieni Nagrywane kotletem. Model to Schabowy G2 Mini.
    1 point
  20. Fuszerka może i jest to fuszerka ale nikt nie ma ochoty przejąć tego typu projekt więc wciąż trwa xD Obydwa spisy zbierały inne informacje oraz miały odpowiednio 300 i 400 wpisów, łatwiej było zrobić nową bazę danych. Nowa wersja będzie składać się z dwóch form mapy google (z markerami wspomaganymi skryptem) lub spisu w formie z kwietnia br. Ponadto udostępniona będzie strona z bieżącymi statystykami płci i wieku. Pragnę przypomnieć, że spis prowadzę od września 2013r. (po upadku Ziomisza) aż do dzisiaj. Projekty map wielokrotnie zostały porzucane, więc coś trzeba było z tym zrobić... Jeszcze odnośnie wyłudzania danych osobowych w formie FB itd. Pola te zostały dodane za prośbą osób na przestrzeni 2 lat i nie są obowiązkowe. Jedyne czego wymagamy to nick, miasto i data urodzenia.
    1 point
  21. Prawdę mówiąc było już tyle tych projektów i mapek, że niewierze iż to wytrzyma próbę czasu... Połączone 2 projekty. Może napiszesz coś więcej, co usprawniliście? Co spowodowało, że tamta baza danych poszła kolejny raz do kosza? Co usprawniliście? Na razie nie widzę powodu, by robić kolejny reset i kolejny spis bronies. Takie wielokrotne podejścia do tematu, kojarzą mi się jedynie z fuszerką.
    1 point
  22. 1 point
  23. Imię: Acey Summers Wiek: Źrebak (7 lat ludzkich) Płeć: Ogier Miejsce urodzenia: Manehattan Miejsce zamieszkania: Little Bridle (niedaleko Crystal Empire) Rasa: Pegaz Znaczek: Brak Charakter: Żywiołowy, uczuciowy, przyjazny, skłonny do rozumienia rzeczy w zły sposób, skłonny do robienia błędów, podatny na krytykę, nierozważny. Historia: Acey urodził się na przedmieściach Manehattanu, gdzie żył razem ze swoją mamą, jednorożcem imieniem Charming Heart i tatą, pegazem Dawning Summers przez pierwszy rok jego życia. Po wielu kłótniach, które Acey zaczął przyjmować za normę, Charming odeszła od jego ojca, przeprowadzając się do centrum Manehattanu, i po kilku miesiącach do Little Bridle, a tato wrócił do swojego rodzinnego miasta, Cloudsdale, skąd czasami przylatuje odwiedzić swojego syna. Przez pierwsze miesiące rozłąki, mały kucyk bardzo to przeżywał - mimo że jego mama starała się, aby często widział się z tatą, Acey przestał praktycznie wcale wychodzić z domu, siedział przez większość czasu w swoim pokoju, jeszcze w Manehattanie. Dopiero w Little Bridle otworzył się bardziej jak pierwszy raz poszedł do szkoły. To w szkole właśnie poznał kilku innych kucyków w jego wieku, między innymi Puffiego, który szybko stał się jego najlepszym przyjacielem. Jednak mimo wielu znajomości, Acey'go dręczy kilku starszych kucyków, między innymi przez jego nieumiejętność latania jako pegaz. Kucyk postanowił się nie poddawać, poprosił przyszywanego ojca Puffiego, Booksa o pomoc w naukach. Droga do latania jest ciężka, ale Acey nie poprzestaje na staraniach, i wychodzi mu coraz lepiej.
    1 point
  24. Żałosne. Dupą wołową jesteś, a nie hejtem. Nie jestem w stanie wybrać zwycięzcy, więc przejdziemy do następnej osoby... *maluje sobie na piersi tarczę celowniczą* Tak właśnie, doczekaliście się. Kolej na mnie. Do your worst.
    1 point
  25. Ten fanfik jest straszny... Mówię poważnie... w trakcie czytania narasta pewien niepokój (nieco złe słowo, jednak nie mam w tej chwili lepszego) - z każdą próbą coraz więcej i więcej... aż do finału gdzie... tego właśnie zabrakło. Osobiście też spodziewałem się nieco innego "dzieła" - otóż co może być piękne, użyteczne, ponadczasowe? Spodziewałem się... szklanej Rarity jako "ostatecznego" dzieła szkłomistrza. Żywej Rarity... Dla mnie perfekcyjne dopełnienie fanfika i zwieńczenie całości. Nie znaczy to że wyszło źle - wręcz przeciwnie - fanfik fenomenalny. Co do tłumaczenia to... cóż... co tu dużo mówić... dobry diesel musi dymić Gratulacje dla aTOMa i oby więcej takich fanfików.
    1 point
  26. Noc 4 Soundtrack: https://www.youtube.com/watch?v=iXrHcLwNHiQ G: I zaczynamy noc czwartą. Początek wygląda niewinnie: ot, aTOM ze swej kryjówki dostrzegł płonące ognisko, ale wolał się schować, Pisklakozaur zakłóca ciszę nocną, podczas gdy… O, a tam co się dzieje? V: Dziwna scena. Spidi klęczy przed Geraltem, jak widać, ma już naprawdę dosyć. Słychać bardzo ożywioną rozmowę. G: Czyżby może… Nie! Spidi błaga Geralta, by ten go dobił! Czy ten spełni jego prośbę? V: Czekamy w napięciu… i… nie! Nie spełni! Geralt zostawia Spidiego w samotności. Cóż za emocje! G: W obozie Spidiego i Geralta obserwujemy istny dramat, a tymczasem Solaris, Gandzia i AresPrime siedzą sobie przy ognisku, pieką pianki i opracowują plany na jutrzejszy dzień. Jantoniusz i Kamisha zawierają kruchy pokój… Wydaje mi się, że coś się dzieje w lesie. V: Zdaje mi się, że masz rację. Baffling idzie przez las, jednak jest bardzo ciemno. Zdaje się, że nie widzi kryjącego się za grubym pniem Verlaxa. G: Verlax za to widzi go dość dobrze. No, przynajmniej na tyle, by zaatakować go swoim toporem. Baffling chyba wreszcie go zauważył, robi unik… Za późno! Baffling ginie, a Verlax zdobywa fraga! V: Piękny styl! Tymczasem widzimy inną ciekawą scenę. Cahan sobie leży na trawie i trzęsie się jak galareta. To zimno, czy już drgawki pośmiertne? G: Raczej to drugie. Nasza aparatura stwierdziła zgon naszej drogiej Cahan. Jej fani z pewnością pogrążą się w żałobie. Fani Zodiaka, nie chcąc, by ich ulubieniec skończył jak Cahan, przysyłają mu środki medyczne. King, Alberich i SoulsTornado śpiewają w tym czasie Smile song. ------------------------------------------ Dzień 5 V: Słońce wstało, ptaszki ćwierkają, witamy kolejny wspaniały dzień Igrzysk! Z tego co widać po ostatnich zgonach zwiększyły się dotacje dla tych, którzy je przetrwali. Gandzia oraz Pisklak otrzymują zaopatrzenie spoza Areny. G: Solaris szuka drewna na opał, dzięki czemu chce uniknąć losu Cahan. SoulsTornado przeszukuje okolicę, a Verlax poluje na innych zawodników. V: Geralt ucieka przed zemstą jantoniusza za to, że ten nie zabił wcześniej Spidiego. Geraltowi udaje się jednak zgubić go w lesie. G: Alberich przestraszył Kamishę i to tak, że ta uciekła od niego z krzykiem. Z kolei aTOM i Spidi wspólnie pracują przy zbieraniu zapasów. KingofHills myśli o domu i opadającej konioziemi, a AresPrime po nocnej rozmowie z Solarisem stwierdza, że otaczają go wariaci, więc musi się zacząć dostosowywać do otoczenia. Zaś Zodiak… Ouu… Zodiakowi chyba zaszkodziły leki, które wczoraj dostał. V: Dlatego drodzy widzowie, zawsze czytamy plakietkę na opakowaniu lekarstwa! Można uniknąć zagrożenia zdrowia bądź życia. Zodiak zaś… no cóż… gówniana śmierć. G: Można powiedzieć, że nieco nam Zodiak przecieka. V: I tym bardzo smrodliwym akcentem kończymy relacje na ten dzień. Zginęło dzisiaj troje redaktorów. G: W zasadzie to dwoje, trzeci po prostu wyciekł… V: A oto i podsumowanie dnia. Zostało już tylko 13 Redaktorów!
    1 point
  27. Mam na głowie sesję, więc będzie krótko. Uwaga na spoilery! Od razu mówię, że nie znam oryginału, jest to moje pierwsze podejście do tego tytułu. No i cóż mogę powiedzieć… Chyba najuczciwiej będzie, kiedy powiem wprost, że po zapoznaniu się z opisem opowiadania wiedziałem już jak to się skończy. Nie ma siły, by Rarity na poważnie pomyślała o związku z byle rzemieślnikiem… Ale czy na pewno takim „byle”? Nie da się ukryć, że postać Szkłomistrza jest głównym atutem dzieła, okiem cyklonu zainteresowania, które to wzbudza u czytelnika nie tyle sympatię, co politowanie połączone z podziwem, że wciąż chce próbować. To znaczy, do pewnego momentu. Momentu, do którego pewno inni by nie dotarli – zabrakłoby im zacięcia, tak sądzę. W każdym razie, jest to doskonale wykreowana postać, choć na pierwszy rzut oka ma charakter typowego, naiwnego zalotnika, to jednak jego tajemnicza magia w zupełności wystarcza, by zaintrygować i nakłonić do zadania sobie niejednego pytania. Przede wszystkim, skoro ten koleś ma taką moc, to dlaczego nie połasi się na oklepane do bólu panowanie nad światem? Znaczy się, gdyby spróbował ofiarować Rarity całą planetę, pozwalając jej urządzić ją według własnego uznania i zgadzając się na wszystko, to na 99.9% byłaby jego. Chociaż nie. Pewno powiedziałaby, że planeta i tak kiedyś umrze, a nieskończony wszechświat będzie trwać wiecznie. Powiedziałaby, „daj mi tego wincyj!” Ale już na poważnie, na drugim miejscu plasuje się przyjaciel Szkłomistrza, który jako jedyny twardo stąpa po ziemi i myśli racjonalnie. Na miejscu trzecim plasuję samą Rarity, która co prawda nie gra tu pierwszych skrzypiec, ale jest źródłem całego „zła”. W zasadzie, nie było w niej nic nadzwyczajnego. Ot, dumna i świadoma swej przewagi panienka, nie zdająca sobie sprawy z krzywdy jaką robi bądź co bądź poczciwemu rzemieślnikowi, bo przecież to tylko kolejna jej gierka. Typowa Rarity ;P No i jej reakcja na końcu, jak najbardziej właściwa. Co prawda, nie dowiadujemy się dokładnie co zobaczyła w lustrze, możemy się tego jedynie domyślać, ale zdaje się, że była to po prostu prawda o niej. Nie przekolorowana, niczym niestłumiona prawda, z której być może i zdawała sobie sprawę, ale w którą nie wierzyła. Kto ją tam wie… W każdym razie, zakończenie zostało tak napisane, że odnosi się wrażenie gwałtownego cięcia. Po wstępnie, który nie zapowiadał żadnej, nazwijmy to katastrofy, między kolejnymi próbami podbicia jej serca, mieliśmy długie, obszernie opisane przerywniki, ukazujące ciężką, pieczołowitą pracę zakochanego rzemieślnika. Mieliśmy okazję obserwować jak pomału powstają kolejne dzieła, detale, zatapialiśmy się w dosyć gęstawy klimat, podsycany przez wątpliwości Sticksa i próby odciągnięcia Szkłomistrza od z góry przegranej gry o względy Rarity. A przy zakończeniu, zamiast otrzymać dołujące, melancholijne (znaczy się, to jest dołujące i melancholijne, tylko „natężenie” można by zwiększyć) zamknięcie, otrzymaliśmy… Trochę taką broszurę informacyjną, co się stało ze Szkłomistrzem po jego ostatecznej porażce. Zdaje się, że plusem takiego działania jest fakt, że można samemu co nieco sobie dopowiedzieć, czy wyobrazić… Co zresztą lubię. Wciąż jednak, w ramach zamknięcia spodziewałem się czegoś więcej. Może jeszcze jeden akapit, a może jakaś myśl rzemieślnika. Sam nie wiem. Cokolwiek, co sprawiałoby, że „gabarytowo” zakończenie nie będzie odstawać od reszty scen. W każdym razie, bardzo spodobały mnie się opisy. Kolory? Są. Kształty? Są. Struktura powierzchni, narzędzia, pot na czole i wiara? Są. Tempo akcji jest raczej spokojne, kolejne dialogi doskonale uzupełniają treść. Nie są zbyt długie i nie występują aż tak często, co dodaje charakteru. Znaczy się, autor uniknął zbędnych dywagacji nad tym czym jest miłość, czy poświęcenie dla drugiej osoby. Kawa na ławę – cały ten sprawdzian to pic na wodę, a ona cię robi w konia (cho na piwo)! Na pochwałę zasługują również pomysły na kolejne dzieła. Momentami miałem wrażenie, że były one tak doskonałe, bogate i cudowne, że autor sam nie wiedział jak je opisać Ale to dobrze, bo obyło się bez dłużyzn. Mam jedynie wątpliwości co do ostatniego dzieła, czyli lustra doskonałego. Nie zrozumcie mnie źle, nie przewidziałem tego, na czym będzie polegać jego wyjątkowość, ale ujawnienie, że będzie ukazywać kucyki takimi, jakimi są naprawdę… Ani trochę mnie nie zaskoczyło. Ani nie zdziwiło. Zresztą, wiecie, że lubuję się w creepypastach, zdarzało się już, że straszność, czy finał polegał na tym, że nagle bohater zdawał sobie sprawę jaki naprawdę jest on sam, lub też jego otoczenie. Boo! Zostało to dobrze przedstawione, ale nic poza tym. W sumie, ciekawe, co by się stało, gdyby dał jej zwykłe lustro, tylko pięknie oprawione i powiedział, że oto prawdziwe piękno – jej odbicie. Pewno nastąpiłaby kolejna zachcianka i ciąg dalszy. Ale piąta z kolei próba mogłaby zostać odebrana jako zbędne przeciąganie. Autorowi trudno byłoby po raz piąty sprzedać to samo. Napomknę jeszcze tylko, że starałem się wychwycić i odznaczyć wszystkie literówki, jakie znalazłem. Ciężko było się na tym skoncentrować, fabuła skutecznie skupia na siebie całą uwagę uwagę. Ogólnie, solidny, klimatyczny i inspirujący kawałek tekstu. Świetny przerywnik, zapadający w pamięć, a przy tym wykreowany na tyle dobrze, że odnosi się wrażenie, że coś takiego naprawdę mogłoby się przytrafić w serialu, jakiemuś trzecioplanowemu kucykowi. No, tylko krew wypadałoby zamienić na zadrapania, czy cuś. No i ten talent najlepszego przyjaciela Szkłomistrza... Lalki, pacynki, marionetki, sznurki za które ktoś pociąga. Ciekawe, czy to jakaś symbolika, ukryta puenta do całości? Po całym dniu spędzonym na żmudnym wkuwaniu, analizowaniu, powtarzaniu i takich tam, tego było mi potrzeba. Stokrotne dzięki za przetłumaczenie tekstu, znakomicie czyta się w ojczystym języku Kilka tylko literówek wychwyciłem, reszta jest w porządku. Doskonale dobrane słowa, sensownie poukładane zdania, nie ma za bardzo do czego się przyczepić. Świetna robota. Godna polecenia historyjka, z klimatem i pomysłem, choć nie aż tak zaskakująca, to jednak nie pozwalająca się oderwać. Dwadzieścia pięć stron zleciało jak z bicza strzelił. Jeszcze raz dziękuję za przetłumaczenie i umieszczenie tego tutaj A teraz pozwólcie, że powrócę do tworzenia gustownych, nadzwyczaj pożytecznych, ponadczasowych ściąg na zaliczenie.
    1 point
  28. Noc 2 Soundtrack: https://www.youtube.com/watch?v=CbTI_Bzy29I G: Zapada kolejna nudna noc. Wszyscy żywi zawodnicy gromadzą się przy ogniskach… V: Oczywiście ci, którym to ognisko udaje się zapalić. Cahan mimo doświadczenia z LARPów ma z tym wyraźne problemy. G: Problemy ma też Cygnus. Problemy te mają postać ostrych, metalowych przedmiotów trzymanych przez Matyasa Corrę. Matyas za pomocą tych problemów tworzy na ciele Cygnusa kilka problemów krwawiących, po czym zostawia Cygnusa, by łabundź się wykrwawił i przestał przejmować się jakimikolwiek problemami. V: Będzie wyborna potrawka z łabundzia jak potem redaktorzy zgłodnieją... G: Reszta zawodników wykorzystuje nieformalne zawieszenie broni, by odpocząć. Kamisha i Macter myślą o domu, Spidi i aTOM śpiewają sobie kołysanki, zaś banda pięciorga w składzie: Alberich, Verlax, AresPrime, Pisklakozaur i Jantoniusz śpią, wystawiwszy wcześniej warty. V: Tymczasem solaris szerzy komunistyczną propagandę i próbuje nawrócić Laetitię na jedyną słuszną rewolucyjną drogę. Sukces wątpliwy, ale przynajmniej się stara. Baffling i Zodiak również dyskutują na różne tematy, przede wszystkim o czasach przed igrzyskami. G: W tym samym czasie Geralt bezproduktywnie wrzeszczy wniebogłosy. Ej, kolego! W lesie nikt nie usłyszy twojego krzyku! V: Albo i usłyszy… ale niekoniecznie musi mieć dobre zamiary. SoulsTornado dzięki SMSom od fanów otrzymał siekierkę. Dobrze wymierzona ładnie oddziela głowę od tułowia… hmm… Ciekawe czy usłyszał te wrzaski? G: Wrzasków na pewno nie słyszy KingofHills, który coś mamrocze pod nosem. Ciekawe, co przeskrobał… W międzyczasie Gandzia wspiął się na drzewo i tam odpoczywa. V: Wreszcie mamy Dolara, który póki co śpi… hmm… coś mamrocze pod nosem i bardzo rzuca się przez sen. Ah, tak… to Fanfikowe Oskary… szepczą do niego jakieś złe szatańskie szepty “przeczytaj mnie, przeczytaj mnie!”. Dolar wrzeszczy przez sen. -------------------------------------------- Dzień 3 G: Po nudnej nocy mamy nudny dzień. Laetitia znalazła jaskinię, Pisklakozaur z Kamishą polują na innych zawodników, a Solaris… O MÓJ BOŻE SOLARIS! V: Jak na prawdziwego niehonorowego komucha przystało, zaatakował zza pleców i… AŁ, tyle krwi! Solaris niemalże przekroił głowę Matyasa na pół! Mimo, że Matyas jest już na pewno martwy to solaris wyciągnął siekierę i uderze jeszcze raz… i jeszcze raz… i jeszcze raz... G: Wszędzie krew, wszędzie flaki! SoulsTornado zrobił sobie drewnianą włócznię, KingofHills maluje się jak prawdziwa dama i chowa się w krzakach, a aTOM zbiera jagódki. Baffling zwiedza krajobraz i widzi jakiś ogień na horyzoncie, decyduje się jednak tego nie badać. V: Tymczasem… a niech mnie! Dolar chyba nie wie w co się pakuje! G: Strzały w kolanach wyszły z mody, więc Verlax strzela Dolarowi w głowę. Biedaczek, tyle fanfików miał do przeczytania… Tymczasem Zodiak wystraszył Jantoniusza, a Geralt – Gandzię. V: Aczkolwiek Geralt próbuje jak widać jeszcze dogonić redakcyjnego korektora, jednak ten szybko znika gdzieś w lesie. G: Spidi dostrzegł w oddali dym z ogniska, ale zdecydował się nie szukać jego źródła. AresPrime szuka drewna na opał, a Cahan ryb na obiad. V: Z kolei Alberich i Macter wdali się w bójkę. Macter wyprowadza prawy sierpowy, Alberich blokuje, próbuje kontratakować… Przebija się przez obronę Mactera… G: Raz, dwa, trzy… osiem, dziewięć, dziesięć! Nokaut! Alberich wygrywa! V: I z tego co widzę, Macter nie tylko się nie rusza, ale również i nie oddycha… G: To już jego problem. V: A więc jednak nie był to taki nudny dzień jak zapowiadałeś! Kończymy relację i czekamy aż zapadnie zmrok. Przedstawimy wam Państwo jeszcze podsumowanie: G: Dzisiejszego dnia umarli Cygnus, Matyas, Dolar oraz Macter. Padła spora część naczelnych. V: Z ciekawostek: Dystrykt 5 został już całkowicie wyeliminowany z Igrzysk. Obecnie najwięcej zabójstw ma Pisklakozaur, zaś konkurować z nim próbują solaris, Alberich oraz Verlax.
    1 point
  29. Kiedyś Eter gdy zaczynał się bawić w aesgejstwo to kupił sobie AK74 i tak sobie go miał ponad rok biegając we flecku... potem chciał byc Eter rusofilem ale nie miał hajsów na to więc sprzedał AK i nabył M249... potem Auga potem G36c potem jeszcze coś co nie pamiętam aż wylądowałem z M4 JG którą przerobiłem na M16A4 z granatnikiem, metal body itp... było fajno ale AR nie miało tego... tego czegoś :3 Po jakimś czasie Eter skończył szkołę i poszedł do roboty więc znalazły się hajsy na prawilne rusofilstwo Łał... nie sądziłem że podliesok tak fajnie maskuje
    1 point
  30. Noc 1 Soundtrack: https://www.youtube.com/watch?v=6eM6xxHEuJQ V: Co my tu mamy… póki co wygląda spokojnie. G: Naprawdę? To zerknij tutaj. Nieznany zbliża się do Pisklakozaura z nożem w ręku, ale nie wie, że Pisklak też jest uzbrojony… V: Ma tylko kamień w ręku. Zdaje się, że udaje on, że nie słyszy skradającego się za jego plecami rywala. Siedzi dokładnie tuż nad krawędzią sporego klifu. Około czterdzieści metrów w dół… G: Nieznany chyba nie wie o tej drobnej przeszkodzie terenowej. Rzuca się na swą ofiarę… która wykonuje zgrabny unik! Nieznany leci w kierunku urwiska! Zatrzymuje się na samej krawędzi klifu… V: I leeeci! Nieznany spada i wrzeszczy w niebogłosy. Jeszcze trochę… <bum!>. No i w p*zdu wylądował. G: I cały jego misterny plan też w p*zdu. V: aTOM tymczasem rozbija sobie obozowisko. Muszę przyznać, że zebrał całkiem sporo zapasów i i będzie miał spokojną noc. G: Spokojnie jest też u Kinga, Zodiaka i jantoniusza, którzy przy fajce pokoju rozmawiają na temat Igrzysk. W rozmowie pogrążyli się również Baffling i OneTwo; opowiadając o swoim życiu, każdy chce przekonać drugiego do niezabijania go. V: Mądre to, ale czy skuteczne? Nie wiadomo… Podobna sytuacja jest w grupie Spidiego, Albericha, SoulsTornado i Dolara. Opowiadają sobie kiepskie creepypasty na poprawę humoru. Na ten sam pomysł wpadli również redaktorzy w bandzie Cahan, Kamishy, Laetitii oraz Gandzi. G: Dwie bandy czworga integrują się, a tymczasem Solaris nie wie, czy przypadkiem nie oszalał. Dziwne, że dopiero teraz, z takim zamiłowaniem do komunizmu oszalałbym już dawno temu. Jakiś Poulsen podpala zapasy Aresa, ale znacznie ciekawsze rzeczy dzieją się w obozie Mactera i Matyasa… V: Ehm… macter tutaj wyszedł z inicjatywą… hmm… poprzytulania się… yyy… G: Dalszy ciąg tego wątku przeznaczony jest dla tych kibiców, którzy wykupili konto premium. Noc źle znoszą Cygnus, który zemdlał ze zmęczenia, i Geralt, który uparł się, że będzie czuwać całą noc. Verlax zaś jak się okazało został ranny przez aTOMa i leczy jeszcze rany z tamtego spotkania. -------------------------------------- ----------------------------------------- Dzień 2 G: Wstaje nowy dzień, niestety niezbyt przyjemny dla Verlaxa, który zaczął wariować. V: Ma to chyba coś wspólnego z niezbyt wielką popularnością fanfików w języku Albionu. Przynajmniej to wynika z tego mamrotania co ledwo słychać w głośniku… G: Tymczasem zabójczy Pisklakozaur postanowił pobawić się w Stannisa i rzucił koktailem Mołotowa w przechodzącego obok Poulsena. V: A swoją drogą, pamiętacie gdy wczoraj OneTwo został pokłuty przez ciernie? Chyba wdała się w rany jakaś gangrena bo redaktor strasznie rzęzi i chyba jest w stanie agonalnym… G: Baffling chyba usłyszał, jak Laetitia opiernicza Kingofhillsa w kwestii korekty artykułów. Tymczasem dzikie Łabundzie atakują Cahan! Ta ucieka, ale po drodze nieco uszkadza sobie kostkę. V: Ho ho ho, wygląda na to, że aTOM jest uwielbiony przez MLPPolis! Dzięki szczodrym dotacjom spoza Areny redaktor otrzymał materiały wybuchowe. Ciekawe jak je wykorzysta? G: Uciekający przed Aresem Macter dołącza do klubu “Skręciłem kostkę w czasie ucieczki”. V: SPIDIvonMarder zdołał odwrócić uwagę Zodiaka dzięki czemu ten uciekł. Zaprawdę Tribroński spryt! G: Geralt chyba spodobał się Matyasowi, który bawi się w stalkera. Solaris i Kamisha wspólnie poprawiają artykuły przez cały boży dzień, podczas gdy Gandzia i SoulsTornado szukają ofiar. V: jantoniusz próbuje dorównać Macterowi i przespać cały dzień. Słowo klucz to “próbuje”. Niezbyt mu to idzie. G: Alberich wybrał się na wycieczkę krajoznawczą. Dolar widzi dym z truchła Poulsena, ale zdecydował się nie szukać jego źródła w obawie przed Pisklakiem. --------------------------------- V: W dalekiej oddali można teraz usłyszeć trzy wystrzały armatnie. Poległo dziś trzech redaktorów : Nieznany7x7 Poulsen OneTwo To już koniec drugiego dnia igrzysk. Obecny status wygląda następująco:
    1 point
  31. Wybaczcie, że bez uszek, ale Jaskier ze sobą nie wziął ;_;
    1 point
  32. "Rzeźnia" Soundtrack: https://www.youtube.com/watch?v=5QBKYvNr_og V: Panie i panowie, zaczynamy od Rzeźni! Jak państwo widzicie na ekranach, 24 redaktorów zostaje ustawionych w wielkim kole wokół konstrukcji na środku. Jest to Róg Obfitości z którego na początku igrzysk wylecą przedmioty, które mogą pomóc trybutom w przetrwaniu. Może to być żywność, medykamenty, broń czy zaginione korektorskie przecinki. Oczywiście, nie bez powodu więc wszyscy stoją w równej odległości od Rogu. Dzięki temu jest duża szansa, że będziemy w stanie zobaczyć jakąś walkę na śmierć i życie już od samego początku! G: Oczywiście zawodnicy wcale nie muszą od razu ryzykować; mogą równie dobrze uciec do lasu i przeczekać najgorętszy okres, jednak grozi im wówczas, że inni zawodnicy złapią ich z przysłowiowymi opuszczonymi spodniami. V: Czekamy teraz tylko na sygnał rogu, od którego wszystko się zacznie. <pełna napięcia cisza> https://www.youtube.com/watch?v=LLTGuFzbfZo V: No i ruszyli! G: Z początku trochę niemrawo... Ale szybko przyspieszają! Tak, jak na wyścigach rzucili się w stronę… Zaraz… Ej, uzbrojenie i inne śmiecie są w drugą stronę! Większość zawodników zignorowała je i biegiem ruszyła w stronę lasu. Peleton otwiera Gandzia, który jednak ma za plecami Spidiego. Trzecie miejsce zajmuje Cahan, którą już dogania Macter... V: A za Macterem po kolei - Matyas, SoulsTornado, Geralt of Poland, jantoniusz, aTOM… to ciekawe, że tak dużo redaktorów zupełnie zignorowało zapasy jakie kryły się w rogu! O, jeszcze ucieka Laetitia, solaris… G: No tak, biegnie za Cahan… V: ... Zodiak i Poulsen… Przeszło 13 trybutów. G: Widocznie uznali, że przy zapasach jest nieco zbyt tłoczno. Własnie, zobaczmy, co tam się dzieje. Dolar wypatrzył niezłą maczugę, jednak gdy tylko ją podniósł, Kamisha poklepała go po plecach. Biedny Dolczu zaczął się obracać w celu zobaczenia, kto za nim stoi, jednak nim ta operacja mu się udała – spróbujcie szybko obrócić obiekt wielkości słonia – Kamisha okrążyła go z drugiej strony i zabrała mu maczugę. V: Kamisha wykorzystała swój spryt, ale kilka metrów dalej mamy już prawdziwą przemoc! G: Widzę! Nieznany atakuje Aresa… chlebem? V: Nie, nie. Ares próbował się odruchowo zasłonić koszykiem, jednak Nieznany był zbyt szybki i jego cios pięścią trafił go w twarz. Zanim ten się pozbierał, bezwględny Nieznany chwycił koszyk i zdaje się już zniknął w lesie. AresPrime dziwnie się trzyma za twarz… chyba złamany nos. G: Alberichowi udało się zdobyć trójząb. Tymczasem Pisklakozaur znalazł piękny łuk z zapasem strzał. Teraz powinni się sprzymierzyć – jeden będzie polował, drugi ma nieco wprawdzie za duży, ale jednak widelec. Bo kulturę trzeba zachować w każdych okolicznościach! V: Bafflingowi udaje się znaleźć menażkę z wodą. Dziwne, że spośród tylu przedmiotów wybrał akurat ten. Akurat na tej Arenie wody jest mnóstwo, czy to w rzece, czy w jeziorze. Za to Kingofhills znalazł jakąś linę oraz zapalniczkę. Ciekawa co zamierza on z tymi fantami zrobić? G: Muszę jednak przyznać, że początek tej edycji przebiega jakoś bez większego szału. Poza popisami Kamishy i Nieznanego nie mieliśmy póki co jakichś ciekawszych akcji. V: Jeszcze widzę Cygnusa oraz Verlaxa, którym udało się złapać jakieś plecaki. Nie wiem tylko czy jest w nich coś konkretnego, pewnie przekonamy się później. OneTwo chwycił jeszcze apteczkę… i to tyle! ---------------------------------------------------- Dzień 1 G: To bardzo zabawne, patrzeć, jak ci wszyscy zawodnicy błądzą po lesie, szukając siebie nawzajem… V: Wygląda na to, że formują się już pierwsze bandy. Dolar, Cahan i Gandzia póki co nie uzbrojeni, ale nadal stanowią zagrożenie. Póki co ruszają na północ, licząc, że złapią kogoś przy jeziorze. G: W razie problemów po prostu użyją Dolara jako wielkiego walca drogowego… V: Druga dosyć podobna (aczkolwiek mniej masywna) grupa ruszyła w przeciwnym kierunku szukając łatwej ofiary. Pisklakozaur, Geralt i Zodiak również myślą kogo by tutaj ograbić. Póki co jednak nie osiągają sukcesu. G: Kolejnym, ostatnim już sojuszem jest grupa o roboczej nazwie Lewica Wojująca. Pod wodzą Solarisa KingofHills, Alberich i Matyas zataczają coraz szersze kręgi, szukając ofiar i kontrrewolucjonistów. V: Ho ho ho, ale wygląda na to, że mamy jednego samotnego łowcę! Poulsen póki co skrada się przez las, widać że jest bardzo czujny. Nie wiem jednak co zamierza zrobić, gdy zderzy się z czerwonymi pod wodzą Tow. Solarisa. G: Ale, ale, my tu sobie gadamy, a omal nie odpadło nam kilkoro zawodników! aTOM zaatakował Verlaxa. Wypadł na niego z krzaków i szybkim ciosem powalił go na ziemię. Już uniósł ręce, by zadać Verlaxowi ostateczny cios… Ale co to! Verlax znika jak jego opowiadania w odmętach forum! Verlaxman, jak to skomentujesz? Czy Verlax ma jeszcze szanse na sukces? V: Liczy się tylko kto przeżyje jako ostatni, nic więcej! Można zabić i pięciu, a nawet i dwunastu redaktorów, ale to nic zmienia. Verlax jest ekspertem jeśli chodzi o sztukę przetrwania i naprawdę ciężko będzie go wyeliminować raz na dobre. G: Tymczasem Laetitia wdała się w walkę z Aresem Prime! Ares miał pecha, gdyż nieco zmęczył się wcześniejszym sprintem do lasu. Laetitia, mimo że postąpiła podobnie, okazała się znacznie lepszą biegaczką, więc bez trudu pokonała biednego Aresa… Ale co to? Laetitia zostawia swojego przeciwnika przy życiu! Ten ruch może kupić jej nieco przychylności ze strony sponsorów, z drugiej strony Ares może wypocząć i zagrozić jej w przyszłości... V: W tych igrzyskach lepiej zbytnio nie ufać obcym… przepraszam, ale mamy właśnie na żywo kolejną walkę! Nieznany, który uciekał z chlebem zabranym z rąk AresPrime’a został zaatakowany znienacka przez jantoniusza! Ten wykorzystał fakt, że Nieznany miał zajętę ręce i błyskawicznie powalił go na ziemie. Nieznany błaga jantoniusza by ten go nie zabijał na co jantoniusz się zgadza - zamiast tego zabiera chleb. Jak widać ciągle przechodzi z rąk do rąk! G: Okazuje się, że omal nie odpadł nam OneTwo, który próbował zjeść nieco jagódek. Na jego nieszczęście, jagódki miały kolce. Biedaczyna nieco się o nie poharatał… V: Nah, twardy jest. Byle kolce go nie powstrzymają. G: Poza tymi przypadkami, pierwszy dzień mija wyjątkowo spokojnie. Tu Cygnus łapie ryby w rzece, tam Tornado ćwiczy strzelanie z łuku… Spidi zauważył w oddali ognisko, ale wolał tego nie sprawdzać, pomimo faktu, że przyciągał go niesamowicie aksamitny zapach ognia… Baffling zrobił sobie drewnianą włócznię… w sumie czemu nie zaczął od drewnianego kilofa? V: Ja tam raczej zrobiłbym miecz, w końcu już zmierzcha i zbliża się noc… G: A noc jest ciemna i pełna strachów. Wie o tym Kamisha, która stworzyła swoją pierwszą broń dystansową! Nie wiem wprawdzie, ile zdoła ugrać marną procą, ale pomysł dobry. Tymczasem Macter ma wszystko gdzieś i przespał cały dzień.
    1 point
  33. Sabina, taka dzika samica ( ͡° ͜ʖ ͡°)
    1 point
  34. Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
  35. Nadszedł dzień ogłoszenia wyników rekrutacji Nową zostaje Triste Cordis A nową SPIDIvonMARDER Dziękuje każdemu za napisanie zgłoszenia, ale mogliśmy wybrać tylko dwie osoby, gratulację zatem! Ponownie w komplecie !!!
    1 point
  36. Macie brodatego Hugoholica
    1 point
  37. Tsar bomb ziomek. Tsar bomb.
    1 point
  38. Wątpię, że szturmowce, byłby dla Discorda zabawką. Działka tych ww. samolotów strzelają pociskami kalibru 30 mm. On chyba nie jest taki OP, że wytrzymuje uderzenie takim kalibrem.
    1 point
  39. Kucyki zmiażdżą ludzi dzięki jednemu sojusznikowi. I tu nawet gwardia Equestrii nie będzie potrzebna. Wystarczy sam jeden Discord, na którego żadna z naszych broni nie będzie w żadnym stopniu skuteczna.
    1 point
  40. Rasa: Jednorożec Imię: Goldheart Wiek: 29 lat Pochodzenie: Trottingham Miejsce zamieszkania: Fillydelphia Imiona rodziców: Charcoal Sketch, Vector Line Talent: Magia medyczna Co lubi: Smooth Jazz, zwierzęta Czego nie lubi: pająków (wręcz się ich brzydzi) Imię męża: Loudspeech Imiona dzieci: Sketchbook, Earlylight Goldheart pochodzi z Trottingham z rodziny, która zawsze zajmowała się techniką i inżynierią (przeważnie jej męska część). Jej ojciec Vector Line był niegdyś pracownikiem Equestriańskiej Żeglugi Śródlądowej a obecnie pracuje na stanowisku inżyniera w firmie odpowiedzialnej za konserwację mostów i kanałów spedycyjnych. Matka Charcoal Sketch jest obecnie na emeryturze a wcześniej pracowała jako dekoratorka wnętrz. Goldheart jest dość wysokiej postury oraz budowy bardziej przypominającej Fleur de Lis a jej róg jest ukształtowany w niecodzienny sposób przypominający nieco róg Sombry, mimo to w dzieciństwie nie spotkała się z tego powodu z wyzwiskami gdyż była lubiana za swój ciepły charakter. To jednak nie czyniło z niej drugiej Cadence i jej miłe usposobienie potrafiło być wypchnięte w jednym momencie przez tykającą bombę zegarową jeśli ktoś ją zdenerwował. Nie toleruje cwaniaczków i chamstwa - Dobrym przykładem była sytuacja kiedy w dzieciństwie jadąc z rodziną na wakacje nad morze, zmieszała z błotem dwójkę kochanków, którzy zajęli sobie cały przedział w pociągu. Poza tym Goldheart cierpi na arachnofobię i nie raz podniosła w domu alarm na widok choćby najmniejszego pająka. Goldheart od zawsze chciała pracować jako farmaceuta co nie pasowało trochę ojcu, który nie widział swojej córki stojącej za ladą w aptece i miał nadzieję, że kiedyś przejmie po nim stanowisko. W jej życiu był nawet moment kiedy rzuciła studia aby wyjść za pracownika Trottinghamskiej rozgłośni radiowej RTR o imieniu Loudspeech. W trakcie trwania szkoły farmaceutycznej urodziła syna Sketchbook a 5 lat później córkę Earlylight. Po zakończeniu szkoły farmaceutycznej rozpoczęła pracę w aptece znajdującej się nieopodal osiedla, na którym mieszkała wraz z rodziną, jednak stanie za ladą nie sprawiało jej takiej radości jakiej pragnęła, dlatego też postanowiła pójść za radą ojca i zrobić coś więcej i rozpoczęła studia medyczne. Można by powiedzieć, że jej wiedza farmaceutyczna pomogły w realizacji zamierzonego przez siebie celu i po 5 letnich studiach + magisterce otrzymała tytuł doktora. Doktor Goldheart przez długi czas pracowała w przychodni a po 6 latach ciężkiej pracy dostała propozycję objęcia stanowiska lekarza rodzinnego w przychodni kliniki w Fillydelphii, gdzie aktualnie mieszka wraz z rodziną.
    1 point
  41. 10/10 To zabawne, że są ludzie którzy myślą że są doskonalsi ode mnie.
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...