Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 03/03/17 we wszystkich miejscach

  1. Ten wspaniały głos! Klasyka!
    3 points
  2. Ile razy się od nich padało jak kaczki
    2 points
  3. 2 points
  4. 2 points
  5. Gruby nie jest tankiem i nigdy nim nie będzie, nie ma jak osłaniać sobą teamu, za to jest obroną, tak samo jak Bastion. I Gruby też nie ma dużej puli HP, właściwie to ma dokładnie taką samą pulę jak Bastion, z czego Bastion ma armora i jest bardziej tankowaty od Grubego. Jak dla mnie Gruby pasuje bardziej do obrony niż do bycia tankiem (zresztą tak też jest ukategoryzowany) No i ciężko powiedzieć, że Bastiona minigun nie spowalnia - spowalnia tak bardzo że musi stać w miejscu xD
    2 points
  6. Tryby gry po buffie Bastona xd
    2 points
  7. Jeżeli chodzi o kwestię limitu, to sprawa jest zamknięta - zasada zostaje utrzymana. Jeżeli chodzi o kwestię podliczania słów, to rozważę sprawę, ale najwcześniejsza zmiana nastąpi przy kolejnym konkursie. W "Clop mit Uns 2" oraz w obecnym Gradobiciu obowiązuje licznik z Worda 2007 i można mi wysyłać prace do sprawdzenia - darblodpony już to zrobił.
    2 points
  8. Pierwszy art wykonany przez @Arcybiskup z Canterbury Drugi art wykonany przez @Moonlight Trzeci art wykonany przez @migdzik Wszystkim Paniom dziękuję! Tutaj znajdziecie temat z rysunkami Pani Arcybiskup oraz Jej da. A tutaj temat Pani Moonlight i Jej da.. [2019] Tutaj natomiast migdzik i Jej rysunki! Imię: Emerald Shine (Villefort) Rasa: Kucyk ziemski Płeć: Ogier Znaczek: Zwój pergaminu na którym spoczywa pióro Historia • Dzieciństwo i dorastanie Emerald urodził się w Trottingham* jako syn redaktora jednej z tamtejszych gazet. "Wieści Trottinghamu" dobrze się sprzedawały, więc niczego w domu nie brakowało. Aż do czasu, gdy na światło dzienne wypłynęły przekręty i fałszywe informacje, które ojciec Emeralda - Diamond Hoof, starał się zatuszować. Ojciec był prześladowany, na ulicy nazywano go kłamcą i zyskał przezwisko: Raggedy Hoof. Matka Emeralda odeszła, gdy źrebak miał niecały roczek. Emerald nie pamiętał nawet jak wyglądała. Koledzy z redakcji ojca się od niego odwrócili, większość winy spadła na niego i nie chcieli ryzykować swojej reputacji, pokazując się z nim publicznie. W końcu była to sprawa wagi królewskiej. Diamond jedyne wsparcie otrzymywał od swojego dawnego kumpla, który nie zrażony całą sytuacją, nadal trzymał jego stronę. Nie miało to również dobrego wpływu na Emeralda. Ojciec kochał swojego syna, ale nigdy mu tego wystarczająco dobrze nie okazywał. Po aferze w redakcji kompletnie osowiał i nie mógł znaleźć dla niego czasu, próbując wiązać koniec z końcem. Źrebak większość czasu spędzał na zabawie ze swoją sąsiadką - Velvet Venture. Wymykali się razem do ogrodu i bawili, dopóki rodzice Vivi (ksywka, którą pewnego dnia wymyślił Emerald) nie wracali z pracy. Velvet odegrała ważną rolę w życiu Emeralda. "Vivi, czyli moje roześmiane światełko" - napisze potem w swoim dzienniku. Jednak rodzina klaczki nie była zadowolona z towarzystwa, jakie dobrała sobie ich córka. Pewnego pochmurnego (a na pewno w ten sposób zapamiętanego przez Emeralda) dnia, matka Vivi, w tym czasie szanowana księgowa, wróciła wcześniej z pracy i zastała dwójkę przyjaciół bawiących się w ogrodzie. Nakrzyczała na córkę i niemal wyrzuciła młodego Shine'a z ogrodu. Emerald czuł się okropnie, obwiniał swojego ojca za sytuację w której się znaleźli i fakt, że nie mógł się już widywać z Velvet. Emerald miał wtedy 11 lat, po 13 rozpaczliwie długich dniach spędzonych w domu (opuścił nawet szkołę, ojciec dorabiał wtedy w szwalni i wychodził wcześnie rano, więc nie miał jak go przypilnować) usłyszał stukanie w okno. To była Vivi. Te odwiedziny mocno podniosły go na duchu, ponieważ postanowili, że będą się jednak spotykać, ale krócej i ostrożniej. Zatem weekendy spędzali razem i widywali się codziennie w szkole. Emerald nie chciał z początku przystać na propozycję Velvet, by nie narobić jej problemów. Zadawanie się z synem kłamliwego nędznika mogło przysporzyć jej kłopotów w domu i w szkole. Jednak Vivi była innego zdania, przekonała Emeralda, że liczy się to kim jesteś a nie to kim cię widzą. Była bardzo mądrą, młodą klaczką. Zawdzięczała to swojemu wujkowi, który opiekował się nią często, gdy rodzice nie chcieli wynajmować opiekunki. Był bardzo dobrym kucykiem, pewnie dzięki niemu Velvet nabrała odpowiednich wartości, zamiast podążać za statusem społecznym jak jej rodzice. Vivi powoli zmieniała również stosunek Emeralda do jego ojca. Pewnego wieczora, gdy Diamond wrócił do domu, syn rzucił mu się na szyję i płacząc przepraszał, że był dla niego taki okropny. Pomiędzy smarknięciami i szlochami, próbował mu wytłumaczyć, że teraz rozumie już jak wiele dla niego robi i że to docenia. Wtedy po raz pierwszy od sporego czasu, na twarzy Diamond Hoofa pojawił się szczery uśmiech. Co raz częściej ze sobą rozmawiali o wszystkim i o niczym. Ojciec często podkreślał, że uczciwość i dobroć są w życiu najważniejsze, przestrzegał aby syn nie popełnił jego błędu. Tuż przed dwunastymi urodzinami Emerald dostał w końcu swój znaczek. Źrebak po prostu przepisywał notatki do szkoły i nagle poczuł się dziwnie lekko. Na chwilę wszystko zawirowało, a w chwilę potem na jego zadzie pojawił się pergamin z leżącym na nim piórem. Podekscytowany pobiegł prosto do Vivi (ojca nie było jeszcze w domu) i razem celebrowali to wydarzenie. Chwile spędzone z przyjaciółką zawsze były dla niego najwspanialszymi w życiu. Nie mieli wiele czasu, bo matka Velvet miała być w domu lada chwila, ale to nie miało wtedy znaczenia. Radośnie skakali dookoła a gdy się zmęczyli, leżąc na trawie, rozmyślali co ten znaczek może oznaczać. Emerald zaczął się jeszcze bardziej przykładać do nauki, w końcu taki znaczek, jak sądził, zobowiązywał. Kolejne lata upłynęły na nauce oraz pierwszych przypadkowych pracach (młody ogier pomagał w szwalni, roznosił gazety, sprzedawał lemoniadę wraz z Velvet) Spotkania dwójki przyjaciół przestały być już tajemnicą, widywali się teraz kiedy chcieli. Rodzina Velvet zaakceptowała w końcu fakt, że ich córka nie chce się zadawać ze znajomymi których podtykał jej ojciec (kucyki z WYŻSZYCH SFER) i woli towarzystwo Emeralda. Byli nierozłączni, większość rzeczy robili razem, odrabiali prace domowe, czasami u siebie nocowali. Jednak w końcu nadszedł ten moment, kiedy musieli się rozdzielić. Byli w tym samym wieku, jednak wybierali się na różne uczelnie. Emerald chciał się zająć sądownictwem, marzył o karierze w sądzie. Vivi natomiast zajęła się zgłębianiem tajemnic equestriańskiej flory. •Wkraczanie w dorosłe życie Emerald był jednym z najlepszych studentów na uniwersytecie imienia Starswirla Brodatego w Trottingham. Velvet wybrała uczelnię w innym mieście, więc kontaktowali się głównie drogą listową. Czasem wpadali do siebie na weekend, żadne z nich nie odczuwało, jakoby ich przyjaźń traciła na blasku. Ogier w trakcie nauki chwytał się różnych prac żeby sobie poradzić. Skończył szkołę z wyróżnieniem i wrócił do ojca. Diamond był z niego bardzo dumny. Stary przyjaciel ojca, ten sam, który jako jedyny nie opuścił go po aferze, oświadczył Emeraldowi, że ma znajomości w tutejszym sądzie i mógłby załatwić mu pracę. Ogier chętnie przyjął propozycję i po zaakceptowaniu go przez tamten urząd (głównie ze względu na znajomości) zaczął pracę jako prokolant sądowy. Emerald nie miał problemów z papierkową robotą, starał się zawsze wyrabiać na czas i sumiennie wykonywać swoje zadania. Sędzia był z niego zadowolony. Niestety po jakimś czasie ogier zaczął dostrzegać, że niektórzy współpracownicy lub zwyczajnie uczestnicy rozpraw krzywo na niego patrzyli i szeptali między sobą. Z początku wydawało mu się, że chodzi o sprawę jego ojca i starał się ignorować sytuację. Okazało się jednak, że chodzi o coś innego. Tego dnia, parę miesięcy po przyjęciu przez niego pracy, spotkał lawendową klacz, która zaczepiła go gdy wracał do domu. Nazywała się Crystal Rose i była prawniczką. Wiedział, że skądś ją kojarzy, więc starał się miło prowadzić rozmowę. Klacz spytała, czy wie dlaczego niektórzy krzywo na niego patrzą. Gdy otrzymała odpowiedź przeczącą, wyjaśniła mu, że to przez to, że jest kucykiem ziemskim. Jak się okazało, według niektórych kucyków "z wyższych sfer", praca sekretarza sądowego powinna być zarezerwowana jedynie dla jednorożców. Pisanie przy pomocy pyszczka w tak oficjalnym towarzystwie było dla nich czymś nietaktownym. Crystal szybko podkreśliła, że jest to poronione uprzedzenie i że kompletnie się z tym nie zgadza, jednak ostrzegła go również, że to może się źle skończyć. Emerald bardzo ją polubił, nie była taka jak wszystkie kucyki, które do tej pory poznał w pracy. Miała odpowiedni dystans, poczucie humoru i nie obnosiła się swoją rolą jak pozostali. Niestety, przewidywania lawendowej klaczy szybko okazały się prawdą. Zaledwie parę dni po rozmowie Emerald został wydalony z pracy pod jakimś błahym zarzutem. Znajomi starego kumpla ugięli się pod naporem nadętych kucy, którym przeszkadzał brak rogu sekretarza. Chociaż wykonywał swoją pracę sumiennie i niektórzy bardzo niechętnie podjęli temat wydalenia go, wyleciał za błędy w aktach. Emerald zamierzał dociekać jakie błędy popełnił, jednak szybko go uciszono, gdy pokazano mu, że faktycznie się pomylił. Crystal jednak nie dała za wygraną. Sporo się przygotowywali, Emerald znalazł pracę w sporym sklepie z książkami i studiował co się dało. Czasami przyłapywał się na tym, że sięgał po książki typowo przygodowe i familijne. Czytanie sprawiało mu frajdę i podobało mu się w nowej pracy, ale zarobki nie były takie dobre jak w sądzie. Znalazł sporo zagadnień, mówiących o tolerancji pracowników i kiedy pracodawca ma prawo wyrzucić pracownika a kiedy nie. Velvet w tym czasie znalazła pracę w ogrodzie i zajmowała się pięlęgnowaniem roślin oraz ich sprzedażą. Wkrótce, po tygodniach przygotowań, sprawa wydalenia z pracy trafiła na sale sądowe. Toczyła się jeszcze przez długi czas, ale w końcu sąd przyznał, że powód był niewystarczający do zwolnienia z pracy i że Emerald Shine został wydalony z powodu uprzedzenia tamtejszych kucyków. Ta wygrana dała mu możliwość powrotu do pracy, którą oczywiście chętnie przyjął po jakimś czasie. W tym samym czasie zaczął się co raz częściej spotykać z Vivi. Od dawna wiedział, że coś do niej czuje, jednak do tej pory myślał, że to jedynie przyjaźń. Wyznał jej miłość w ogrodzie, podczas odwiedzin w pracy. Velvet była zaskoczona, popłakała się ze szczęścia. Widok swojej ukochanej tak bardzo szczęśliwej, był dla Emeralda czymś wartym więcej niż wszystko inne na świecie. Wkrótce potem się pobrali. Na ślub przyszło sporo rodziny, znajomi z pracy, w tym oczywiście Crystal, z którą Emerald starał się nadal utrzymywać dobry kontakt. Diamond Hoof był zachwycony, widok swojego syna w dniu jego ślubu był dla niego czymś wspaniałym. Vivi i Emerald podróżowali trochę po świecie. Czasem udawali się nad rzekę i urządzali sobie piknik. Po prostu cieszyli się sobą, zupełnie jak wtedy, gdy byli mali. Dwa lata po zawarciu małżeństwa na świat przyszła córka Emeralda - Amber Star. Była jego oczkiem w głowie. Źle się jednak czuł z faktem, że nie poświęca jej tyle czasu ile powinien. Czasami wynajmowali opiekunkę aby zajęła się małą Amber, jednak Emerald miał co do tego mieszane uczucia. Rozwiązanie przyszło samo pewnego wieczora, kiedy chciał przeczytać córce bajkę na dobranoc, ale skończyły się książki. Myślał, że ta sama historia nie zrobi jej pewnie wielkiej różnicy, ale postanowił samemu wymyślić bajkę. Spodobało mu się chyba równie mocno jak Amber. Postanowił spróbować swoich sił w pisarstwie. Parę miesięcy potem ukazała się jego pierwsza książka zatytułowana "Dlaczego prawo?" w której podzielił się doświadczeniem w zakresie sądownictwa i dołączył parę ciekawych wskazówek. Książka sprzedała się dobrze, bo miała na sobie jego imię, Emerald Shine. Po wygraniu tamtej sprawy wraz z Crystal stał się dość znany w Trottinghamie i chociaż niektóre kucyki nadal były uprzedzone do obsadzania kucy ziemskich na takich stanowiskach, to umożliwił pewnie wielu innym równe szanse jeśli chodzi o pracę. Wkrótce potem zrezygnował z pracy sekretarza i wrócił do księgarni. Wydał jeszcze dwie książki o podobnej tematyce - "Walcz o swoje PRAWA" i "Krótki podręcznik przydatnych terminów dla studentów prawa". Praca w księgarni nie zajmowała mu tyle czasu i była mniej męcząca, a zapewniała dochody. Większość czasu poświęcał swojej córce, Velvet oraz ojcu. Wydał również książki o zupełnie innej tematyce, pod pseudonimem, który wymyśliła mu kiedyś Velvet - Villefort. "Tęczowa wyspa" - przygody grupki źrebaków, które w niewiadomy sposób znalazły się na tajemniczej wyspie. Treść w dużej części oparł na historiach które opowiadali sobie z Velvet za źrebięcych czasów. "Zbiór baśni i bajek" - Głównie historie, które opowiadał swojej córce na dobranoc. "Co w lesie piszczy" - Zbiór opowiadań o mitycznych stworzeniach zamieszkujących najdziksze lasy Equestrii. Emerald przeżył swoje życie szczęśliwie, chociaż były momenty, w których chciał się poddać. Starał się walczyć o swoje, dla siebie oraz swoich bliskich i odniósł sukces. Może nie został znanym w całej Equestrii prawnikiem, ale zyskał coś, czego nie wymieniłby za nic w świecie. Rodzinę, miłość i spokój. Emerald zakończył swój żywot na długo przed tym, jak Twilight Sparkle przybyła do Ponyville i zaczęła studiować magię przyjaźni. Jego postać nie ma wiele wspólnego z szóstką przyjaciółek, które ratują Equestrię. Chociaż, kto wie... może jedna z jego książek leży na półce samej Księżniczki Przyjaźni D: Charakter: Emerald był raczej życzliwy, chociaż rzadko się uśmiechał. Nie był bardzo wylewny jeśli chodzi o emocje. (Chociaż zdarzało mu się wybuchać) Starał się traktować wszystkich z szacunkiem i nie oceniał kucyków po tym jaką sprawują rolę. Był opanowany i spokojny. *Trottingham Miasto wspominane w dwóch odcinkach. Pochodzi z niego Pipsqueak. Nazwa miasta nawiązuje do brytyjskiego miasta Nottingham, znanego między innymi z przygód Robin Hooda, ponadto zawiera określenie chodu konia (ang. trot 'kłus'). To właśnie tam Rarity w "Mistrzyni spojrzenia" musi wysłać 20 sukienek ze złotego jedwabiu.
    1 point
  9. 1 point
  10. martwi mnie właśnie jedna rzecz. Mianowicie mam pomysł na 2 fanfiki. I to pomysł, który byłby swego rodzaju eksperymentem.Co więcej, widzę, że mam nawet dość czasu by to napisać. Brak mi jednak trzeciego pomysłu, a także mam obawy, że tego klimatu MLP to trzeba będzie przez lupę szukać.
    1 point
  11. 1 point
  12. Ok nie jest to temat do dyskusji o Minecrafcie jako takim, tylko o twórczości tego konkretnego użytkownika. Jak macie coś ciekawego do powiedzenia na temat tej twórczości to mówcie. Sam regulamin nie zabrania przebywania na forum osobom, które z serialem nie mają nic wspólnego. Póki co ostrzeżeń nie będzie za offtop, ale potraktujcie ten post jako takie ostrzeżenie. Dodatkowo usunąłem zbędne posty.
    1 point
  13. Zgadzam się z tym, że Gruby najbardziej podobny jest do Bastiona: obie postacie mają minigun, obie postacie mogą się same leczyć, obie postacie są spowolnione kiedy używają miniguna. Niby z której strony Gruby ma przypominać Orisę? Orisa nie ma miniguna, który spowalnia. Orisa się nie leczy z tego co wiem. Gruby nie ma jakichś totemów, nie ma tarczy, nie ma szarszy. Zero podobieństw moim zdaniem. To samo z Zarią. Zupełnie inne skille i zupełnie inna rola.
    1 point
  14. 1 point
  15. To ni jest dyskusja na temat tej gry. Jak ktoś chce sobie w nią grać, to niech se gra. A tu ludzie palcami innych wytykają...
    1 point
  16. N: Gosi(ę na plecach nosi )Ella A: czyżby dziecko któregoś z wojowniczych żółwi ninja, któremu tatuś nie chciał podarowań nunczaku? S: hi five!... hgm.. zaraz to było plusk a nie piątka U: osoba jak najbardziej pozytywna, aktywistka offtopu, pewnie nie lubi zupy żółwiowej
    1 point
  17. Granica to granica, ma być sztywna. Co to w ogóle jest płynna granica? Nie masz mieć konkretnie 5000 słów, tylko do 5000 słów. Przedział to jest minimum 2000, maksimum 5000. Tak, zmieszczenie się w limicie bywa trudne - no i dobrze. To jest konkurs, nie ma być łatwo i musi mieć jakieś standardy.
    1 point
  18. Ścigają mnie, gdyż przez przypadek, podczas obchodów dnia słońca bez zgody zabrałem głos i nazwałem Celestie kucem tła, który nie potrafi sam uchronić swojego tyłka przed jakimkolwiek zagrożeniem.
    1 point
  19. Dobra, czas na komentarz po trzecim rozdziale. Po pierwsze, bardzo dobrze, że załatwiłaś sobie korektora. W kwestii poprawności gramatycznej jest zauważalna poprawa. Byłoby jednak dobrze, gdybyś zostawiła możliwość sugestii w Docsach. Po drugie, fabuła. Z początku SoL, potem jednak zaczyna się trochę dziać. Może być ciekawie, jednak trochę krótko było i czekam na dalszą część. Po trzecie, styl. Tu trzeba jeszcze trochę poprawy. Opis kradzieży zaklęcia na przykład przedstawiłbym jako retrospekcję, ewentualnie w wypowiedzi Altivo. Niektóre akapity wydawały mi się tak jakby postrzępione, w sensie, że zamiast samych zadań pojedynczych można było napisać coś bardziej złożonego i wtedy lepiej by to wyglądało. Poza tym pojawiło się jeszcze trochę pomniejszych zgrzytów. Na razie jest dość dobrze, ale zaznaczam, że pod tym względem czeka cię jeszcze trochę pracy. Ten rozdział mogę ocenić na 7/10. Pozdrawiam i życzę postępów.
    1 point
  20. DD wygląda naprawdę słabo ...
    1 point
  21. Daring Doo wyglądałaby lepiej, gdyby poprawili te oczy. Inna sprawa, że nie umiem wyobrazić sobie, co będzie robiła w kolejnej części. Canterlot nie wygląda raczej, jak centrum magii, ani siedlisko zła.
    1 point
  22. Jestem ścigany na osobistą prośbę, a nagrodę wypłacę sam sobie
    1 point
  23. Sprzedawałam nielegalnie ruskie, elektryczne dragi.
    1 point
  24. Ścigają mnie, gdyż niechcący wjechałem kupionym za repki quadem do zamku i niechcący uszkodziłem tron Celestii.
    1 point
  25. Ścigają mnie bo kopnąłem w plota Cadence
    1 point
  26. Ścigają mnie, bo jestem na liście gończym.
    1 point
  27. 1 point
  28. 1 point
  29. Ścigają mnie za to że zabrałem wszystkie banany Celestii, nawet tego, którego jadła. Oraz jej obraz dużego banana, i jej piżamę w banany.
    1 point
  30. Nie wieżę że jeszcze mnie tu nie ma! Jesteś dla mnie weną i inspiracją by dać z siebie jeszcze więcej! Wpisz mnie na listę proszę
    1 point
  31. Powrót do szpecenia panny Glimmer Proporcję niestety średnio wyszły, ale jakoś podoba mi się ta praca
    1 point
  32. I ukończony komiks.
    1 point
  33. Pora na pracę, której jakość padła niestety częściowo ofiarą niedoboru czasu z powodu zaliczeń, a częściowo mojego podłamania, że nie umiem zrobić tego tak ładnie, jak bym chciał. Zamarzył mi się crossover moich ulubionych postaci z trzech ukochanych universów Cóż, jak zobaczycie niżej muszę popracować nad rysowaniem wielu elementów i wytrwałością. Przed Państwem Toriel, Twilight i Trunks! (Wszyscy na T... Przypadek? x3)
    1 point
  34. Wiadomo, jakość zawsze ponad ilość Wysłałem Ci zaproszenie na Steamie :> Mam akurat w głowie ambitny (może nawet zbyt ambitny jak na moje możliwości) pomysł, do którego skarpetki w sumie nie za bardzo pasują, ale sam bardzo lubię kucyki w nie ubrane, więc wychodzi na to, że mam już plan na dwie prace
    1 point
  35. Płyta ulubionego wykonawcy jest zawsze dobrym pomysłem; chyba że ten, kogo chcemy obdarować, już ma pełną kolekcję.
    1 point
  36. Uwielbiam ją za to, że uśmiech nigdy nie schodzi jej z twarzy. Że nie potrafi się załamać, a nawet jeśli ma gorszy dzień potrafi do przezwyciężyć. Ma ogromny dystans do siebie i nie przejmuje się zdaniem innych i tym, co o niej pomyślą... Lubię ją też za to, że identyfikuję się z nią: w EG gra na perkusji, a w serialu zdarzyło się jej rapować ^^ Zawsze chciałem się na perce nauczyć grać i sam nawijam, dlatego może właśnie ją tak bardzo lubię Oprócz tego zawsze potrafi poprawić mi humor... Stała się dla mnie waifu, choć nie wchodzę na żadne clopy związane z nią, czy coś... Po prostu chciałbym żeby była prawdziwa i żebym mógł się do niej przytulić...
    1 point
  37. hm za co lubię naszą różową watę cukrową.Cóż postaram się być oryginalny, bo oprócz jej wszechobecnego pozytywu jej lubię ją za to, że w każydym stara się widzieć coś dobrego i nawet największego ponuraka stara się rozchmurzyć, z resztą jest to pierwszy kucyk który nawiedził mnie we śnie (troche się tylko wstydzę ze w tym śnie ona widziała mnie w samych gatkach, ale wiece prawdopodobnie zrobiła mi w tym śnie "zakrapianą" imprezę, bo pamiętam, że miałem ten sen tuż przed swoimi urodzinami, które prawdę mówiąc były najgorsze jakie w życiu miałem)
    1 point
  38. No właśnie za pozytywne nastawienie do życia. Za to, że chce u każdego wywołać uśmiech i z każdym się zaprzyjaźnić. No a poza tym robi genialne imprezki dostosowane do każdego.
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...