Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 07/27/18 we wszystkich miejscach

  1. Gandziowy Konkurs Literacki edycja II Equestria rules the waves! Jak zapewne pamiętacie, jakiś czas temu zorganizowałem konkurs literacki. Wydarzenie tak mi się spodobało, że postanowiłem zorganizować drugą edycję. Tym razem tematykę konkursu można podsumować krótko – Equestria rules the waves! Waszym zadaniem będzie napisanie fanfika o tematyce morskiej – statki, okręty, odkrycia, podróże i bitwy morskie. Oczywiście w klimatach MLP. Jest to motyw ciekawy, a przy tym z jakiegoś powodu mało popularny w naszym fandomie, więc macie szansę się wykazać. Opowiadania będą oceniane przez niezależne grono sędziowskie w składzie: Gandzia (czyli ja), Verlax i Poulsen. Zdobywca pierwszego miejsca otrzyma nagrodę – kod Paysafecard na sumę 20 złotych! Regulamin 1. Limit słów – 15 000. Opowiadanie musi być zamieszczone w tym temacie, w formacie Google Dox, 2. Termin oddawania prac – 30.09.2018, 31.10.2018, godzina 23:59:59, 3. Tagi i tematyka – z wyjątkiem [gore] i [clop] dozwolone są wszystkie tagi. Opowiadanie MUSI jednak trzymać się tematyki konkursu, 4. Opowiadanie musi być w klimacie MLP, 5. Każdy uczestnik może oddać tylko jedno opowiadanie, 6. Po zamieszczeniu pracy nie można dokonywać w niej żadnych poprawek, 7. Przed przystąpieniem do pisania proszę zapoznać się z regulaminem, 8. Prace, które przekroczą limit słów, nie będą prawidłowo otagowane lub zostaną poddane korekcie przez osoby trzecie, zostaną zdyskwalifikowane, 9. Przystępując do konkursu, autor/autorka zgłoszonego opowiadania akceptuje w całości powyższe postanowienia oraz regulamin działu. Opowiadania proszę zamieszczać w tym temacie. Powodzenia!
    2 points
  2. @BiP Ale ty wiesz, że ten temat to nie jest galeria pluszaków tylko miejsce, gdzie dzieli się stronami lub kontaktami do ludzi, którzy szyją pluszaki?
    2 points
  3. Puk! Puk! Tu znowu ja. Jeśli w ciągu 2 dni fanfik nie otrzyma tagów obowiązkowych i nie znajdzie się w google docs, to poleci do archiwum.
    2 points
  4. Miniaturka, której nie spodziewałem się napisać, ale przyszła akcja pisania z Klubem Konesera... i uznałem, że wpasuje się nieźle w podane tematy. Co prawda zdawało mi się, że pomysł jest mały, za mały na opowiadanie, a jednak ostatecznie musiałem usunąć około 1/3 by zmieścić się w absurdalnie niskim limicie 600 słów. Teraz więc prezentuję wam ten utwór w całej okazałości... Zastanwialiście się kiedyś skąd ta fascynacja Lyry ludźmi? Dlaczego tak marzy o tym by mieć ręce? Cóż... to teraz poznacie odpowiedź. Wszystko wydarzyło się pewnej nocy, gdy była uczennicą w Szkole Dla Utalentowanych Jednorożców Księżniczki Celestii Nocne odkrycie Część Lyokoverse A za korektę poziękowania należą się jak zwykle @Midday Shine
    1 point
  5. Korzystając z chwili wolnego czasu, postanowiłem wrzucić kolejną moją pracę z... którejś tam edycji Mojego Małego Fanfika, już nawet nie pamiętam, której, cóż. W każdym razie jest to najkrótsze z opublikowanych przeze mnie do tej pory opowiadań. W sumie taka mała, lekka rzecz. OSTRZEŻENIE! TRZYMAM SIĘ SWOJEJ KONCEPCJI I UŻYWAM W OPOWIADANIU SŁOWA "ALICORNKA"! KRWAWOOCY DECYDUJĄCY SIĘ NA CZYTANIE GO PROSZENI SĄ O PRZYGOTOWANIE KROPEL DO OCZU! Tytuł: Rocznica Tagi: [One-shot], [slice of Life], [sad] Obrazek okładkowy: Link: https://docs.google.com/document/d/1_5t7kqrSBfHnq6D_d3DCzLTHmvKU2fd--eg60FIa8Nw/edit Opis: Księżniczka Cadance przygotowuje się do obchodów swojej pierwszej rocznicy. Życzę miłej lektury.
    1 point
  6. No dobrze, skoro Dolar zapewnił, że bez obawy mogę wrzucić nawet i całe zatrzęsienie swoich prac, to zdecydowałem się na jeszcze jedną. Na razie. Kto wie, czy o drugiej w nocy znowu nie zdecyduję się wstawić kolejnej? Słowem wstępu mała ciekawostka: DRŻYJCIE, WIELBICIELE "PSZCZÓŁ", BO OTO ICH RYWAL PODĄŻYŁ TU W KOŃCU ZA NIMI! A mówiąc bardziej poważnie - opowiadanie to zostało opublikowane na FGE w tej samej edycji Mojego Małego Fanfika, co praca Madeleine. Konflikt stał się nieunikniony, pojawiły się dwa obozy (z czego jeden przyczajony w cieniu!) i takie tam. Jeśli kogoś najdzie ochota na porównywanie obu prac ze sobą, cóż, nie będę oponował. Tytuł: Księżniczki Tagi: [One-shot], [Post-apocalyptic], [sad]/[Dark] (szczerze mówiąc nie wiem, który bardziej pasuje; może oba?) Obrazek okładkowy: Link: https://docs.google.com/document/d/1JES3cxud6YhzJvmI-lo2SRCQ1kaPtsu4M_SbhmFDpRk/edit Link do audiobooka: https://www.youtube.com/watch?v=hUnoMihjBZA Opis: Losy equestriańskich księżniczek za tysiąc lat od teraz. Życzę miłej lektury. Epic: 1/10 Legendary: 1/50
    1 point
  7. Zastanawialiście się kiedyś co przeżywała Sunset podczas swojej przemiany na jesiennym balu i swojej klęski, która wywróciła jej życie do góry nogami i stało się początkiem jej nowej życiowej drogi? Nad tym, co działo się z nią w czasie i po jesiennym balu oraz jakie właściwie były jej początki? W tym opowiadaniu znajdziecie odpowiedzi na te pytania, przedstawiam wam: Nowe Początki Opowiadanie można podzielić na dwie części - w pierwszej będzie o tym, co zdarzyło się w świecie ludzi po odejściu Twilight i zakończeniu balu, a w drugiej Sunset będzie wspominać swoje początki w tym świecie. Część "Lyokoverse" i "Trylogii Sunsetkowej" Chciałbym też podziękować kilku osobom, bez których to opowiadanie nie byłoby takie same, a bez niektórych nawet w ogóle by nie powstało: Midday Shine - za korektę i za to, że to właśnie rozmowa z nią (dotycząca pierwszej letniej porcji animacji Equestria Girls od Hasbro) podsunęła mi pomysł na pierwszą część opowiadania. Flashlight - jego opowiadanie napisane na konkurs “Pierwszy Dzień Sunset Shimmer” podsunęło mi pomysł na to jak w wygodny sposób opisać początki Sunset w tym świecie: jako wspomnienia bohaterki, przeplatane opisami teraźniejszości. Night Sky - za korektę i wartościowe sugestie. Cinram - za korektę. Dolar84 - za polecenie mi opowiadań “Moment in the Sun” oraz “Freeport Venture”, które mimo swoich wad podsunęły mi kilka naprawdę fajnych pomysłów. Opowiadanie doczekało się też lektoratu. W dziale obowiązuje zakaz reklamowania czy choćby wzmiankowania kanału Accurate Accu Memory. Link zostaje usunięty. Przywrócenie go będzie skutkować warnem~Dolar84
    1 point
  8. Gdy poznaliśmy Sunset, była już dorosłą klaczą, choć w ciele nastolatki(no dobra, w ciele nastolatki była raczej chwilę po tym, jak ją poznaliśmy). Silną i utalentowaną, choć kroczącą złą drogą... Ale przecież nie zawsze tak było. Niegdyś i Sunset wierzyła w przyjaźń... była młodą, niewinną klaczką z wielkimi marzeniami. Ale jej życie nie było usłane różami, a surowa, choć kochająca matka uczyła ją czegoś zupełnie innego... Ta opowieść jest o pierwszych krokach, które sprowadziły Sunset na złą drogę... gdy z ofiary sama stała się oprawcą... Od ofiary do oprawcy (Część Lyokoverse i chronologicznie pierwsza część "Trylogii Sunsetkowej".) Podziękowania za korektę dla jak zwykle niezawodnej @Midday Shine oraz @Zandiego i @Darknes Husarza. W opowiadaniu wykorzystałem też delikatnie zmienioną wersję piosenki "Niewzruszony Świat" z filmu MLP.
    1 point
  9. Nadszedł czas na ostatnią (choć nie chronologicznie) część "Trylogii Sunsetkowej". Tym razem wybiegniemy nieco w przyszłość względem "Od ofiary do oprawcy". Sunset ma 20 lat, jej matka od 5 lat nie żyje, jeszcze dłużej jest uczennicą księżniczki Celestii i mieszka w jej pałacu. Jest utalentowana i ambitna, ale Celestii wciąż nie udało się jej nauczyć jednego: przyjaźni. W jej urodziny przedstawia jej Cadance w nadziei, że obydwie klacze się zaprzyjaźnią... W pakiecie dwa popisy magiczne Sunset Zapraszam więc do przeczytania: "Zostań moją przyjaciółką" Część Lyokoverse i chronologicznie druga część "Trylogii Sunsetkowej" Podziękowania za korektę dla jak zwykle niezawodnej Midday Shine oraz Zandiego
    1 point
  10. Purr purr~ Pierwsze od bardzo długiego czasu poni opowiadanie. Zacząłem skrobać i tak jakoś miło się pisało, że powstał taki oneshocik. Nie jestem pewny tagów, bo przed pisaniem nie zakładałem dokładnie na czym się to opowiadanie miało skupić. Wybrałem więc te, które najbardziej mi pasowały. Jeśli ktoś po lekturze wpadnie na lepszy pomysł jak to otagować, jestem otwarty na propozycje. Druga Strona Księżyca Byłoby fajnie dostać jakiś komentarz ^^ Miłej lektury pozderki
    1 point
  11. W Equestrii wybucha wojna domowa. Państwa sąsiednie za wszelką cenę starają się nie mieszać do konfliktu, by nie narazić się przyszłej władzy. Kiedy tuż za górami trwa walka na śmierć i życie, po drugiej ich stronie mieszkańcy Astrii wiodą spokojne życie. Młody kucyk, marzyciel i wielbiciel gwiazd, podczas jednej z wypraw spotyka tajemniczego gościa. Jak rozwinie się ta znajomość i co z niej wyniknie? Z tego miejsca pragnę podziękować Foley`owi za pre-reading jak również Miśkowi, za tropienie zagubionych przecinków i literówek. Bez waszej pomocy ten tekst nie byłby taki jaki jest teraz, dziękuję Spadająca Gwiazda Recenzja opowiadania: http://issuu.com/brohoof/docs/025 (Strona 21) Tekst przeczytany przez FlutterFana: http://mlppolska.pl/watek/9658-flutterfan-czyta/ Epic: 2/10 Legendary: 2/50
    1 point
  12. Może być tylko jeden najpiękniejszy jednorożec
    1 point
  13. Minął prawie tydzień. Przyznam, że spodziewałem się bardziej widocznych rezultatów ale zobaczymy, co będzie za tydzień. Poniżej porównanie obydwu fasolek (po lewej jest ta z dostępem do światła, a po prawej jest ta bez dostępu do światła): https://drive.google.com/open?id=1Q5tO4mxw9t6OXVWBLpX3hNKG0OLMFDum
    1 point
  14. Tekst z XIII edycji Dolarowego Konkursu Literackiego. W tej wersji jest to, czego brakowało w tamtej... jakieś dodatkowe 1500 słów. (Dolcze, limity słów to zło. Hm, czy ja już tego nie mówiłam jakieś... pięć miliardów razy? A, to powiem jeszcze raz: Dolcze, limity słów to ZŁE ZŁO.) Sok pomidorowy [sad] [slice of Life] [Confession] [One-Shot] Opis: W pubie Iron Horse zjawia się gość, dla którego rozmowa z barmanem staje się okazją do osobistej spowiedzi. Liczba słów: >3000. Liczba stron: 7 Wszelkie komentarze mile widziane .
    1 point
  15. Jakoś nigdy nie mogłem się przekonać do publikowania swoich treści na tym forum i pewnie tak zostanie... Stara historia napisana dawno temu na jedną z pierwszych edycji Mojego Malego Fanfika. Historia skupia się wokół Innera, syna zegarmistrza. Źrebak chce przekonać swego upartego rodziciela, aby wraz z nim obejrzał pierwszy letni wschód słońca, który jest celebrowany osobiście przez J.O. Celestię. Może kogoś zainteresuje ta jakże krótka, bo ledwie przekraczająca tysiąc słów, opowieść. Link do opowiadania (MLP-Fic) Link do opowiadania (Google Docs) Pozdrawiam
    1 point
  16. Krótkie opowiadanie, zaliczone do Lyokoverse, chociaż wypada ono troszkę jak z innej bajki, ale generalnie, jako mały, prosty przerywnik, chyba spełnia swoje zadanie. Koncept był prosty, został zrealizowany również w prosty sposób, klimat jest dosyć luźny, komediowy niemalże, co nadaje całości pewnej lekkości. Można rzucić okiem w wolnej chwilce, ale generalnie trudno mi napisać cokolwiek więcej na ten temat. Historia obsesji Lyry, ale nie taka jak może się wydawać – pozbawiona jakiegoś przesadnie szerokiego lore, wielkiej i zmyślnej intrygi czy czegoś co odciśnie piętno na szerszej grupie, nic z tych rzeczy. Po prostu bohaterka znalazła się w pewnym miejscu o odpowiednim czasie i zobaczyła na własne oczy to i owo. Nie więcej, nie mniej. W sumie to nie wiem za bardzo co owa historyjka dodaje do Lyokoverse i jakie jest jej znaczenie (nie miałem jeszcze przyjemności zapoznać się w wciąż publikowanym „Kod Equestria”), ale czy jej istnienie cokolwiek w tymże uniwersum psuje? Chyba nie. Jak pisałem, można rzucić okiem, ale jest to raczej lekka lektura, którą się czyta i o której się po pewnym czasie zapomina. Krótki przerywnik. Nic więcej nie da się o tym powiedzieć. Pozdrawiam!
    1 point
  17. Ojoj... No, ostatnie opowiadanie z trylogii odstaje dosyć mocno od poprzednich, zarówno w materii sposobu prowadzenia akcji, ilości scen oraz jakości opisów. W ogóle, jest dużo skromniejsze, ale chyba najbardziej mnie uwiera naciągnięta fabuła. Poważnie. Chodzi mi o to, że w kreskówce czy komiksie można stosować uproszczenia, są to rzeczy które nie wymagają wyjaśniania. Po prostu przyjmuje się niektóre rzeczy, że są i tyle. Natomiast jeżeli już porywać się na tłumaczenie skąd się co wzięło, wówczas lepiej uproszczeń i skrótów nie stosować. W innym przypadku wyjdzie z tego naciągana historia, co może zbić jakiekolwiek pozytywne wrażenia jakie można by mieć. No i tutaj trochę tak jest. Dowiadujemy się np. że Sunset grała na giełdzie i to stąd była w stanie wszystko sobie opłacić i generalnie niczego jej nie zabrakło. Do gry na giełdzie konieczne są wielkie pieniądze i chociaż dostajemy wytłumaczenie, że sprzedała parę klejnotów, to jednak pojawiają się kolejne wątpliwości – kto niby jej tyle zapłacił? W gotówce? Skąd oni mieli te pieniądze, jak nikt nie zauważył tak wielkich transakcji? Jest wzmianka o tym, że Sunset udało się podrobić dokumenty, ale wciąż, jeżeli pojawiła się z innego świata, wówczas nigdzie nie powinna być zarejestrowana, ani spisana, więc w ogóle, ani za bardzo nie powinna mieć jak sobie konto bankowe założyć, ani jak grać na tej giełdzie, ani nic z tych rzeczy... I jeszcze jakieś czarny rynek? Meh... Naprawdę, nie można było całości poświęcić na budowanie przyjaźni z pozostałymi dziewczynami, naprawianiu różnych błędów, a jak już skakać do przeszłości, to pominąć rzeczy nie wymagające wyjaśniania, tylko skoncentrować się, w myśl hasła że dostatecznie rozwinięta technologia jest nieodróżnialna od magii, na poznawaniu technologii, analogii z rozwiązaniami magicznymi itp.? Bo nawet teraz, jakie jest wyjaśnienie? Ano, Sunset miała intelekt który i jej grać na giełdzie pozwolił i podrobić papiery, takie tam. Pomijając już to, że klimat z poprzednich opowiadań gdzieś uleciał. A był całkiem ok, brakuje mi go. Pamiętam, że bodaj Flashlight pisał już kiedyś coś podobnego, „Bo początki bywają różne”, o ile mnie pamięć nie myli i tam wątek początków Sunset Shimmer w nowym świecie został zrealizowany o wiele, wiele lepiej. Nie idealnie, dostrzegałem tam pewne uproszczenia, ale ostatecznie efekt był dużo bardziej strawny i nie gryzł się tak ze światem przedstawionym, nie naciągał fabuły aż tak. A poza tym, muszę przyznać, że nie jest to tak do końca godne zwieńczenie trylogii, pozostawia niedosyt, zakończenie nie jest satysfakcjonujące, tym bardziej, że Sunset się zmienia i nie jest już tą samą Sunset co wcześniej. Znów, niewykorzystane okazje, nienależyte rozliczenie się z jej przeszłością, czy też z tym, czego uczyła ją matka. Przyznam szczerze, że w ogóle nie czuć jakby była to część tej samej, jednej trylogii. „Zostań moją przyjaciółką” działało bardzo dobrze jako sequel „Od ofiary do oprawcy”, „Nowe początki” nie sprawdzają się ani jako sequel do „Od ofiary do oprawcy”, ani do „Zostań moją przyjaciółką”. Prędzej kontynuuje pierwszy film EG. Brakuje też ładnych opisów z poprzednich opowiadań. W ogóle, brakuje jakiejś większej różnorodności w scenach, czy jakiegoś uroku, który przecież był obecny w poprzednich tytułach i który przyciągał do czytania. Jak na zakończenie trylogii – poniżej oczekiwań. Ale nie powiedziałbym, że jest to opowiadanie słabe. Taki średniak, z aspiracjami do bycia niezłym kawałkiem tekstu, lecz niedopracowany, może nawet wymagający małego remasteringu. Ostatecznie jednak, polecam poświęcenie chwilki lub dwóch całej „Trylogii Sunsetkowej”. Pierwsza jej połowa wypada naprawdę interesująco, barwnie, klimatycznie, później już jest niestety słabiej, ale druga część nadal ma się czym bronić, pomimo wszystkiego co nawypisywałem innym razem. Właściwie, przesunąłbym w czasie zakończenie „Zostań moją przyjaciółką”, rozbudował wątek przeszłości Sunset oraz relacji z Cadance, napakował w to więcej emocji. „Nowe początki” napisałbym od nowa. „Zostań moją przyjaciółką” zdecydowanie (co zresztą widać po gabarytach poszczególnych recenzji) budzi najwięcej emocji, autor właśnie tam wydaje się też mieć najszersze pole manewru, również w ramach pokrywania wrażliwych tematów. Tym bardziej bolą niewykorzystane okazje. Ale wszystko przed nami A jakie jest Wasze zdanie o „Trylogii Sunsetkowej”? Pozdrawiam!
    1 point
  18. Drugie opowiadanie z „Trylogii Sunsetkowej”, które również oferuje wiele ciekawych rzeczy, przyjemnych w odbiorze kreacji oraz motywów, wszystko okraszone głównie kreskówkowym, barwnym klimatem, ale jest to jednocześnie to opowiadanie, w którym lepiej widać uchybienia i braki, co do których można już było mieć obawy w poprzednim opowiadaniu. Zdecydowanie budzi ono najwięcej emocji, skłania do wielu pytań oraz analizy treści z różnych punktów widzenia. Powrócę zatem do kwestii niewielkiej autentyczności, jednostronnego sposobu myślenia o świecie i innych kucykach przez dane postacie oraz mało emocjonalnego przekazu, ponieważ są to te dwie rzeczy które zgrzytnęły poprzednio, a które tutaj splatają się w wybranych momentach (głównie podczas kolejnych konfrontacji Sunset i Cadance), przez co jeszcze lepiej widać czego mi brakuje i do czego miałbym zastrzeżenia. Generalnie brakuje tu odcieni szarości, postacie są albo czarne albo białe. Białe, czyli Celestia, Cadance oraz Twilight, te kucyki które szczerze ufają Celestii, widzą w niej niekwestionowany autorytet, wierzą w przyjaźń, miłość, serdeczność. Czarne, czyli Sunset, która podważa autorytet Celestii (nie wprost, zostawia swoje osądy dla siebie) oraz poddaje pod wątpliwość przekonania wyżej wymienionych postaci. W gruncie rzeczy, nie byłoby to aż tak widoczne, gdyby nie fakt, że my, czytelnicy, w zasadzie niewiele wiemy jak i dlaczego te postacie są jakie są, odnośnie Celestii, Cadance i Twilight można sądzić, że to jest taki ich default, natomiast Sunset wydaje się tutaj nieco przerysowana. Nie byłoby w tym problemu, jako że przez większość czasu budowana jest atmosfera kreskówkowa, komiksowa, toteż takie uproszczenia są czymś normalnym i często spotykanym, jednak autor uchyla nam rąbka dlaczego Sunset jest jak jest, a czego przedsmak mieliśmy już w „Od ofiary do oprawcy”. Tutaj udziela się to ludzkie oblicze historii, problemów oraz sytuacji które najwyraźniej w oryginalnych animacjach i komiksach są praktycznie nieistniejące. Przypuszczalnie, są to bardzo przykre, traumatyczne rzeczy z przeszłości, zarówno dla Sunset jak i Scarlet. A jednak wypada to mało naturalnie, mało emocjonalnie, Sunset nie wydaje się mieć żadnych oporów, czy lęków przez powiedzeniem Cadance w miejscu publicznym co się wydarzyło w przeszłości. Zresztą, Cadance również wydaje się mało poruszona (wielokropki to zbyt mało, aby sprzedać troskę i poruszenie, ale dobrze, że sygnalizując "urywanie" zdań), kontruje to tak jakby co drugiemu kucykowi przytrafiało się coś podobnego i była to zwykła codzienność. Nie chwalebna, surowo przez nią potępiana, ale wciąż. Obie postacie prezentują w zasadzie skrajne stanowiska i wprawdzie po tej wymianie zdań rozstają się, a Sunset roni kilka łez, ale natychmiast po tym dostajemy informację, że Cadance dalej próbuje się zaprzyjaźnić, a Sunset jest jak „no, fuck off” i opowiadanie się kończy. Pozwolę sobie pominąć fakt, że motyw drania który zostawia rodzinę również jest mocno wyświechtany w kulturze masowej i te rzeczy nie robią już takiego wrażenia co oryginalnie, ale wciąż, są sposoby by chociaż próbować przedstawić stare rzeczy w nowy sposób, czy uczynić to niejednoznacznym. W ogóle, wypadałoby to wiarygodniej gdyby to był jakiś niesformalizowany romans Scarlet z przeszłości i wielki zawód miłosny (to też jest dosyć oklepane, ale jednak bardziej wiarygodne), a nie już zawiązany związek małżeński co jednak przywodzi na myśl stabilizację i takie tam, ale w ogóle... Biorąc pod uwagę fakt, że scena pojawia się praktycznie na samym końcu, motyw ten naprawdę wydaje się być wrzucony na siłę, nierozwinięty należycie. Myślę, że aż tak bym nie cisnął, gdyby nie fakt, że autor dotyka w opowiadaniu dosyć delikatnego, wrażliwego społecznie tematu i naprawdę, wydaje się to być wykorzystane czysto instrumentalnie, na sam koniec, bez dodatkowej konkluzji, czy rozważań. Ostatecznie, na końcu Cadance nawet niespecjalnie chce udzielać jej wsparcia w tej konkretnej materii, czy nie próbuje wyrazić, że mają coś wspólnego gdyż obie są sierotami (to akurat mówi wcześniej Celestia, ale wciąż... Tak między ciastkiem a kawką, dosłownie), po prostu chce się przyjaźnić bo trzeba się przyjaźnić. Jest to też kolejna niewykorzystana okazja na rozbudowę postaci Sunset, czy po prostu, napakowanie tego emocjami. Pisałem wcześniej o tym, że nie wierzy ona przyjaźń i miłość, czuje chęć zemsty, ale nie bardzo wiadomo za co i po co, skoro chyba ostatecznie chodzi o pomnożenie swojej mocy. Tutaj była okazja, nie tylko do tego, by wyczerpująco i godnie wykorzystać ważny, trudny temat, ale także dać Sunset więcej powodów. Mogłaby patrzeć z boku na kucyki którym się udaje i zacząć odczuwać zazdrość. Mogłaby postrzegać uczucie Shininga i Cadance jako coś czego chciała jej matka, a na czym się zawiodła, zobaczyć to jako niesprawiedliwość. Mogło też być tak, że w pewnym momencie zasugerowane jej zostaje, że Scarlet mogła przez cały czas się mylić i że w swych słowach dokonywała zbyt daleko idącej generalizacji (co poniekąd jest prawdziwe) i Sunset mogłaby odebrać to jako atak personalny i wtedy jej nienawiść mogłaby zacząć narastać. Cokolwiek, aby uargumentować zawarcie w tekście tak delikatnej tematyki i by jednocześnie dodać Sunset głębi. Jasne, opowiadanie straciłoby trochę ze swojej kreskówkowości, ale kreacja Sunset by zyskała, co ostatecznie byłoby większym zyskiem niż stratą. Znaczy się, kreskówkowa otoczka, a kreskówkowa naiwność... Czy „nienaturalność” jak to ująłem wcześniej. Idąc po klimat animacji można celowo czynić pewne postawy naiwnymi, mało naturalnymi i tak dalej, co widać u Celestii, czy Cadance i to działa świetnie, bez dwóch zdań. Sunset natomiast wypada tak trochę „edgy”, a biorąc pod uwagę jej tło, czyli dosyć ludzki problem, powstaje taka dziwna mieszanka komiksowości i świata rzeczywistego. Strasznie ciężko to zmierzyć tą samą miarą, naprawdę. Ale wygląda na to, że naiwne postacie pozytywne wpisują się w klimat kreskówki, podczas kiedy potencjalni złoczyńcy już nie do końca. Po prostu na tym etapie oczekuje się od nich motywów, czegoś więcej, a niekoniecznie ludzkiego. Tak bym wytłumaczył co mi siedzi teraz w głowie. Nie białe i czarne, ale białe plus odcienie szarości. Cechy które chciałaby mieć Sunset, ale które wypiera bo jest przekonana że nie idą w parze z tym czego chciałaby dla niej matka. Rzeczy, które wypełniają w niej pustkę, czyniąc z niej złoczyńcę. Te sprawy. Zastanawiam się jeszcze co z czytelnikami dzielącymi odmienne zdanie na wyżej wspomniane sprawy. Mówiąc wprost – uznają, że nie powinno używać się określeń takich jak np. „zbrodnia”, skoro na etapie poczęcia Sunset to nie była Sunset tylko, powiedzmy „obiekt medyczny”. Przechodzi mi przez myśl, że odbiorą to jako dosyć słabe powody dla Sunset. A może za próbę przemycenia do treści osobistych poglądów twórcy, co można robić, ale co jest, w mojej opinii, potwornie trudne i wymaga niebywałego wyczucia oraz właściwego języka, w pierwszej kolejności. Setting i kontekst to w mojej opinii drugorzędne sprawy. Wciąż, przydałyby się jakieś dodatkowe motywy, czy warstwy w charakterze Sunset. W ogóle, Scarlet zginęła w wyniku nieudanego eksperymentu magicznego, a my nawet tego nie zobaczymy? Motyw nie będzie eksplorowany w ogóle? Przecież to była jej matka, postać szalenie ważna. Dziwne. Ale znów – niewykorzystana okazja. Nic nie stoi na przeszkodzie by zgłębić ten wątek, popracować trochę nad tym by zinterpretować postacie Sunset i Scarlet Sword w taki sposób, że dla nich jest to już życie które należy chronić i które jest równowarte z innymi, napisać to tak by brzmiało autentycznie, by zwrócić uwagę różnych osób na kwestie emocjonalne, pokazać inny punkt widzenia, czy subtelnie potępić uprzedmiotawianie życia itp. Można to robić w dziełach pisanych. Ale to trudne. Warto próbować, warto nabywać doświadczenie. Tylko mówię – nie widzę tutaj nawet podjęcia takiej próby, te rzeczy po prostu są troszkę wrzucone” do mixu. A może zabrakło czasu/ miejsca w ramach tego opowiadania? Czemu zatem nie stworzyć osobnego, jeszcze jednego? Myślę, że, odpowiednio napisane, byłoby znakomitym dodatkiem do całości. No co jest, „tetralogia” brzmi mniej godnie od „trylogii”? ;P Dodam też, że w tym kontekście, a i biorąc pod uwagę późniejsze nawrócenie Sunset, cierpi mocno kreacja jej matki. To nie jest do końca tak, że wcześniej zasiała ona w córce jakąś umiarkowaną niechęć czy sceptycyzm, a później, kiedy jej zabrakło, Sunset zaczęła niesłusznie generalizować i lekceważyć przekonania innych. Scarlet Sword przez ten pryzmat wypada dosyć toksycznie, a naprawdę nie chcę myśleć o niej jak o postaci negatywnej, którą należałoby jednoznacznie potępić. Ze wszystkich postaci, które mogłyby zostać przedstawione niejednoznaczne, głębiej, ona miała najlepsze ku temu warunki, ale bez odpowiednio merytorycznego poruszenia/ pokrycia danych tematów nie jest możliwe ich wykorzystanie. Za drugim razem w sumie przychodzi mi do głowy, że wszelkie tezy o zazdrości, czy braniu słów do siebie, a nawet umniejszania autorytetowi matki, to co wypisałem powyżej, to wszystko zawiera się w kategorii interpretacji opowiadania, a dla których interpretacji autor zostawił otwartą furtkę/ fundament... Wciąż jednak czuję się jakbym dopisywał do opowiadania to czego tam nie ma. Generalnie, co zyskuje kosztem czego. Szkoda, że emocje, osobiste przemyślenia nie dostają tak dopracowanych, rozbudowanych opisów co zaklęcia. Mówię poważnie – ilekroć w tekście pojawia się jakiś pokaz możliwości Sunset, otrzymujemy wyczerpujące, barwne, a przy tym proste w odbiorze opisy, są to naprawdę satysfakcjonujące kawałki tekstu. Naprawdę solidna robota. Co do charakteryzacji postaci, które wcześniej określiłem za „białe”, wypadają wiernie swoim oryginalnym wcieleniom, są to postacie sympatyczne... Chociaż namolne jak... No Ale najlepiej wypada tutaj malutka Twilight. Każdy jej komentarz czy czas na dziecięcą naiwność (zrealizowane bardzo kompetentnie, tak swoją drogą) to przyjemność wylewająca się z monitora i chwila rozluźnienia atmosfery, zgrabny kontrast w stosunku do Sunset. I znów – pragnę pochwalić zawarcie drobnych smaczków, czy symboli, jak np. scena w której kawałek loda nabiera sylwetki Celestii, przemyka przed Twilight, a potem zostaje zjedzony przez Sunset. Doskonałe przedstawienie tego co zamierza Sunset, a fakt, że odbywa się to przy Twilight, Cadance, nadaje tej scenie mocniejszego wydźwięku. Świetny pomysł, zrealizowany bezbłędnie. Ostatecznie, powiedziałbym, że pierwsza połowa opowiadania jest wyczerpująca, realizowana niemalże bez większych zarzutów, z satysfakcjonującymi efektami. Ale ogółem im dalej, tym coraz więcej rzeczy zaczyna brakować, tym bardziej zgrzyta czarno-białe przedstawienie postaci, tym bardziej rażą niewykorzystane okazje na emocje oraz głębię dla Sunset oraz Scarlet Sword. Czy opowiadanie było obłożone jakimiś limitami? Nie widzę powodów dla których nie rozwinąć tych najdelikatniejszych wątków, nadać Sunset więcej powodów. Dlatego też wrażenia końcowe są dosyć wymieszane, potencjał poszczególnych motywów oraz dostępne możliwości nie zostały tu w pełni wykorzystane, a wielka szkoda. Możliwe, że gdyby sytuacja była odwrotna, to znaczy, na początku były fragmenty mało satysfakcjonujące, niewykorzystane okazje, zaś później opowiadanie by się rozkręciło, wówczas pozostałyby na koniec te najlepsze fragmenty. Zaznaczam, że czym innym jest, chociażby nieudana, ale podjęta próba wyczerpującego omówienia trudnych tematów i zwrócenia uwagi na wieloznaczność pewnych aspektów, a czym innym jest zaniechanie jakichkolwiek opisów w ogóle. A odnoszę wrażenie, że nastąpiło to drugie. Nie zmienia to faktu, że „Zostań moją przyjaciółką” ma inne rzeczy, którymi się broni i które z całą pewnością są warte sprawdzenia.
    1 point
  19. Z perspektywy czasu coś mi się zdaje, że byłoby wygodniej gdyby cała trylogia znajdowała się w jednym wątku, ale z drugiej strony ostatnie chronologicznie bodaj opowiadanie było publikowane znacznie wcześniej niż dwa pierwsze, no i zdaje się, że organizacja Lyokoverse nie była wówczas dokładniej rozplanowana. A dzisiaj mamy niedługi, acz całkiem obszerny przewodnik, chronologię, nawet pewne podstawy magii, czy skróconą historię świata. Gratuluję! Tym samym, recenzja „Trylogii Sunsetkowej” zostanie rozbita na trzy części. Szedłem chronologicznie, rozpoczynając lekturę od niniejszej historii, mając za sobą „Ocalenie”. „Od ofiary do oprawcy” przybliża nam najmłodsze szkolne lata Sunset Shimmer, opowiadanie jest w pewien sposób unikalne, jako że występuje w nim również jej matka, Scarlet Sword. Występuje nie tylko jako rodzicielka, ale także mentorka, wzór do naśladowania dla młodej Sunset, warto dodać. Narracja, nie tylko tu, ale w ogóle, przez całą trylogię, jest prowadzona z perspektywy pierwszej osoby, co ma sens – wszystkie wydarzenia obserwujemy wyłącznie z punktu widzenia Sunset i to z jej myślami oraz osądami obcujemy, a ponieważ żadne z opowiadań nie rozwija punktów widzenia pozostałych postaci, narracja pierwszoosobowa sprawdza się najefektywniej. Powracając do postaci, historię obserwujemy z oczu Sunset, która to Sunset jeszcze nie opanowała swej magii i jej mocy nie rozwinęła. Z tego powodu jest bardzo często prześladowana przez rówieśników, ale nie poddaje im się, chce walczyć. Z pomogą przychodzi jej Scarlet Sword, która zna kilka sposobów na poradzenie sobie z prześladowcami. A także, jak się okazuje później, trudami samego życia. Przyznam szczerze, że mam pewien kłopot z kreacją postaci Scarlet Sword, zarówno tutaj, jak i na przestrzeni całej trylogii, kiedy obserwujemy wpływ jej nauk na ukształtowanie światopoglądu Sunset i tego jak postrzega inne kucyki oraz wartości którym się oddają. Jest to postać, która wie jak sobie radzić zarówno sprytem (dzielenie i rządzenie), jak również magią, co chyba można na potrzeby rozważań uprościć do przemocy. Sunset nie zdzieli kogoś kopytem po twarzy, to mu tę twarz podpali, w tym sensie. Dosyć skokowo mentorka młodej Sunset przechodzi z działań dzielących prześladowców i sprytne zwracających ich przeciwko sobie na działania siłowe, co z jednej strony może być rozpatrywane jako rzecz dobra, ponieważ ma to sprawić aby córka nabrała zaradności, pewności siebie, nauczyła się jak o siebie zadbać i nie dawać sobą pomiatać, ale z drugiej można doszukiwać się w słowach Scarlet drugiego dna, co ostatecznie, jak pokazują kolejne opowiadania, rozpala w Sunset niechęć do pewnych wartości, z czasem budując chęć zemsty. Do samego końca „Nowych początków” nie mam kompletnie pojęcia na kim i za co, skoro Sunset nawet nie idzie za swoimi byłymi prześladowcami (co swoją drogą jest dosyć ogranym motywem i dobrze, że go tutaj nie ma ), ale za Celestią, która tyle jej dała, zaś jej jedyną „winą” okazuje się wiara w przyjaźń, miłość, serdeczność. Coś, na co Scarlet Sword uczuliła Sunset. Postać Scarlet może zostać zinterpretowana pozytywnie lub negatywnie, lecz patrząc szerzej, na następstwa jej nauk oraz to kim się stała Sunset, szala przechyla się mocniej na stronę negatywną. Chociaż podkreślam, że teksty o zemście, czy takie dosyć tunelowe myślenie o przyjaźni czy dobrych intencjach innych u Sunset w ostatecznym rozrachunku wypada mało naturalnie. Rozwinę tę myśl przy okazji „Zostań moją przyjaciółką”, jako że w „Od ofiary do oprawcy” nie ma tego zbyt wiele. W gruncie rzeczy czeka nas tutaj wiele różnych scen, historyjka jest prowadzona spójnie, stałym tempem, a całość pozostaje utrzymana w klimacie kreskówkowym, czy komiksowym. Z paroma małymi wycinkami, przybliżającym typowo ludzkie sprawy, co jednak nie odziera opowiadania z jego ogólnie kolorowej, pozytywnej otoczki – Sunset ma problemy, pomaga jaj bliska osoba, Sunset radzi sobie z problemami. Staje się silniejsza, chce się jej kibicować, chociaż można mieć wątpliwości co do poszczególnych nauk, czy ogólnego wydźwięku. Opisy spełniają swoje zadanie i satysfakcjonują. Próżno szukać tutaj rzeczy do poprawy, jedynie może małe braki w warstwie emocjonalnej, jako że w tekście występują sceny, które w mojej opinii powinny być emocjonalne, przełomowe dla obu postaci, a mimo to opisów emocji, czy zwracania uwagi na rozwijające się nowe cechy u Sunset jest troszkę mało. Ale to również rozwinę przy okazji „Zostań moją przyjaciółką”, ponieważ tam będzie widać lepiej które sprawy zyskały kosztem (?) innych. Poza tym, fajnie, że autor odważył się na pewne smaczki oraz nawiązania, czy to w formie lekko zmodyfikowanej piosenki z kinówki (chyba nie zaskoczę kiedy powiem, że mi to zgrzytało, wyglądało trochę naiwnie, ale, you know, it's something), czy też motywu magii ognia, która jest silnie związana z Sunset, która wyraża jej marzenia, a przez którą jej malunek ulega zniszczeniu, ale dzięki której też się odradza. Są to drobne szczegóły, które budują wizerunek postaci, atmosferę magii oraz nadchodzących zmian, co w końcu zaprowadzi nas do kolejnych opowiadań oraz filmów „Equestria Girls”. Myślę, że warto poświęcić nie tylko niniejszemu tytułowi, ale w ogóle, całej trylogii nieco uwagi. Tekst był lekki, przystępny, na swój sposób sympatyczny. Jest w nim kilka ciekawych pomysłów, ich realizacja może nie jest idealna, ale dostatecznie wyczerpująca by dać czytelnikowi jakieś pojęcie, zaprezentować wizję autora
    1 point
  20. Dark Souls 2 chyba fajniejszy od jedynki.
    1 point
  21. BlackGryph0n Psyxofthoros
    1 point
  22. PonyHD Template93 Template93 SDC2012
    1 point
  23. 1 point
  24. Kupiłem dzisiaj Total War Britannia w edycji limitowanej.
    1 point
  25. Cześć, jestem Dawid, 15 lat minęło jak jeden dzień no ale trudno, mieszkam na północ od Krakowa. Lubię geografię, chodzić po górach, jeździć na rowerze, grać na komputerze i oczywiście najważniejsze: uwielbiam MLP i Lyrę Heartlings.
    1 point
  26. Nie cały tydzień do moich uro 6 dni ciekawe kto wypije moje zdrowie oprócz rodziny
    1 point
  27. Cóż mogę rzec... cudem udało mi się przetrwać do końca tego. To raczej troll... musi być ehh taką mam nadzieję. Nie ocenię, bo nie mam w zwyczaju dawać oceny czemuś, co mi się po prostu nie podoba, ale tego się czytać nie dało, a twórca nawet imienia postaci nie umie napisać poprawnie i jak należy... twighligh to nawet ciężko napisać. Jedyny komentarz, jaki przychodzi mi na myśl to---> Polecam poszukać stron, które sprawdzą Ci poprawność tekstu pod kątem interpunkcji i ortografii... wierz mi to pomoże przynajmniej na jeden problem tego czegoś.
    1 point
  28. 1 point
  29. Z @PervKapitan ,@Uszatka ,@Paplok Było zajebiście.
    1 point
  30. Jeśli niekoniecznie pomoc Dolara będzie wystarczając,a to służę Jednocześnie informuję, że i ja stanę w szranki, szykujac coś mam nadzieję dobrego.
    1 point
  31. Witam! Wbrew wszelkim pozorom, wciąż doglądam tego opowiadania. Wiem. Była długa przerwa. Ale postanowiłam wreszcie zebrać się w sobie. Czerwony olbrzym [Część I] Chciałabym podziękować @Hoffmanza wszystkie poprawki i sugestie Link znajdziecie również w pierwszym poście. Druga część "Czerwonego olbrzyma" wymaga jeszcze poprawek, ale chciałam przede wszystkim dać znać, że ten fanfik "żyje"
    1 point
  32. Dwa i pół miesiąca? Mam znajomych których nie widziałem od lat, a jakby zaproponowali piwko/planszówy to bym się nawet nie zawahał. Co do "powodu", cóż, wydaje mi się że zwykłe "Co tam u Ciebie" nie jest żadną formą natarczywości. Utrzymywanie starych kontaktów społecznych, nawet tych trochę wyblakłych, jest uważane za coś zupełnie normalnego. Jeżeli panicznie boisz się natarczywości, zagadaj i obserwuj jak chętnie rozmówca utrzymuje rozmowę.
    1 point
  33. Dzisiaj mijają cztery lata od kiedy ten fanfic zagościł na forum. Pomyślałem zatem, że to świetna okazja by go odkopać i odświeżyć. Wiecie, lubię sięgać po stare fanfiki i sprawdzać czy wytrzymały próbę czasu, nie zestarzały się. Czy wrażenia z czytania będą podobne do tych sprzed lat, a może zupełnie inne? Może dostrzegę coś, co wcześniej mi umknęło? Pierwsze, co zwraca uwagę w tym opowiadaniu, to świetny klimat, który udało się wykreować na raptem 20 stronach! Udało się tutaj załapać przede wszystkim atmosferę "wojny tuż za progiem", która toczy się przecież tuż za granicami Astrii, a sami mieszkańcy niewiele o niej wiedzą. Można się tu opierać głównie na plotkach i domysłach. Z jednej strony zagrożenie istnieje i wyraźnie je czuć, wszak górskie szlaki stanowią świetne miejsce do przekraczania chyłkiem granicy, ale nie dotyczy to bohaterów bezpośrednio... Do pewnego momentu. Cały świat przedstawiony widzimy głównie z perspektywy małego źrebaka, który to jest głównym bohaterem tego opowiadania. Dziecięce oczy zwracają uwagę na inne rzeczy, inaczej też je odbierają. I to właśnie doskonale udało się autorowi uchwycić, dzięki czemu widać wyraźne "tchnięcie życia" w bohatera, grającego w opowiadaniu pierwsze skrzypce. Realistyczna, dobrze wykreowana postać, z wieloma charakterystycznymi cechami. Jego podejście do świata jest dziecięco-dorosłe rzekłbym. Z jednej strony ma świadomość tego, co się dzieje i potrafi się zachować mądrze, kiedy zajdzie taka potrzeba... a z drugiej wciąż jest przecież źrebakiem, który gra w piłkę, nie lubi szkoły i chętnie pozbywa się niezjedzonych kanapek, żeby nie dostać ochrzanu od rodzicielki. Do tego ma dwie pasje, jedną są oczywiście gwiazdy, drugą... cóż, łatwo się domyślić. Dodatkowo widać wyraźnie dziecięcą wyobraźnię, chociażby kiedy mały źrebak udaje pirata Grzywobrodego, a także kiedy ciekawość wygrywa z rozsądkiem i nasz mały bohater nie daje się przestraszyć groźnemu gościowi, którego znajduje podczas przechadzki. No i jak na źrebaka przystało, potrafi być irytujący... co odczuwa głównie druga bohaterka. Druga bohaterka jest już poniekąd znana i uwielbiana, po prostu nie trzeba jej przedstawiać. Jednak to właśnie w tym opowiadaniu mieliśmy z nią do czynienia po raz pierwszy(o ile dobrze pamięam) i uważam, że był to debiut doskonały. A jej dialogi z głównym bohaterem były wprost genialne. Generalnie rzecz biorąc, bardzo pasowała to klimatu fanfica, swoją rolę odegrała znakomicie, a jej list na koniec tylko dodawał smaczku. Z bohaterów pobocznych, czyli na dobrą sprawę ojciec i matka źrebaka... Przy tej ilości tekstu nie było za bardzo miejsca na ich rozwijanie, jednak zostali zarysowani prosto i charakterystycznie, tak więc mają czym zapaść w pamięć. Podoba mi się również fakt, że dzięki naszej tajemniczej nieznajomej w rodzinę został tchnięty nowych duch, całe zdarzenie zbliżyło ich do siebie i uświadomiło kilka rzeczy - szczególnie widać to w końcówce. Fabuła... Nie no, nie będę jej zdradzał, to jest coś, co trzeba przeczytać samemu. A warto, chociażby dlatego, że do samego końca nie jesteśmy tak naprawdę pewni losów naszych bohaterów. Z kolei sama końcówka tekstu zdradza nam skąd wziął się taki, a nie inny tytuł na opowiadanie (chociaż o tym jest też wspomniane wcześniej, w trakcie opowiadania) i moim zdaniem ten zabieg sprawdza się doskonale. Zakończenie świetnie zwieńcza całe dzieło i jest jednym z mocniejszych punktów. Podsumowując... Interesująca fabuła, dobre tempo akcji, fantastyczny klimat i bohaterowie na wysokim poziomie. Czy "Spadająca Gwiazda" wytrzymała próbę czasu? Śmiem twierdzić, że na piątkę z plusem! Opowiadanie jest tak samo wciągające jak cztery lata temu i czyta się je z przyjemnością. Po skończonej zaś lekturze dopada czytelnika coś w rodzaju nostalgii, tekst może też skłaniać do przemyśleń. Nie żałuję, że głosowałem na Epic i z pewnością uczyniłbym to jeszcze raz, gdyby była taka możliwość. Pozwolę sobie na koniec zacytować samego siebie sprzed czterech lat, bo uważam, że te słowa wciąż są aktualne: Ta historia jest piękna... Summa summarum, gorąco polecam "Spadającą Gwiazdę" i dalej uważam ją za jedno z najlepszych opowiadań w dorobku Bestera (całkiem sporym swoją drogą) oraz za jeden z najlepszych Slice of Life'ów na polskiej scenie fanfikowej. Ma w sobie to coś.
    1 point
  34. Przepraszam za błąd z twiglight Był to Piękny dzień w Ponyvile rano twight jak codzień czytała Książki jak tu nagle w komnacie pojawiło się dziura a z niej wyszedł pewien kucyk o ciemnym kombinezonie i granatowej grzywie z małą cenściom koloru różowego. Przestawił się twight sparkly. Twight zdwiła się tak bardzo że przez 5minut stała bez ruchu z otworzoną buzią.Następnie -nic nierozumiem -rozumiem cię -jestem z innego wymiaru -to wiele wyjaśnia -(: -ale to napewno da się jakoś wyjaśnić -wyjaśnie to za pomocą opowiada usiąść sobie bo to trochę potrwa.pewnego dnia dostałam list od celesti. -chyba księżniczki celesti? -możesz nie przerywać - spokojnie kontynuuj -brzmiał ten list tak droga uczenico daje ci zaszczyt podaruje ci najważniejsze misje masz uratować nie tylko Equestria ale i miliony eqest daje ci amulet galaktusa Która pozwala na kontrolę przestrzeni i czasu.mam na żądanie ratować całe nasz wszechświat - ale tu nie ma żadnego kryzysu -wiem ale zbieram kilka twight bo w jednym wymiarze jest strasznie! A ty jesteś jedną z silniejszych twight bo jesteś alicornem ponieważ nie wszystkie są alicornem zgadzaś się? W tym momencie nasza twight niewiedzała co odpowiedzieć na pytanie -wiesz co tak zrobię to -no to super -ale jak mam na ciebie mówić no bo wiesz ja jestem twight i ty jesteś twight -inny na mnie mówiom twight forever Po chwili twight forever przekreńciła znak na amulecie i otworzyła portal -to gdzie idziemy? -raczej kiedy a dokładnie w wymiar gdzie my przejęliśmy władze po ataku na eqestri przez tireka wtedy księżniczki umarły -okropne -tamta twight ma ich moce -a ile jest wymiarów -tyle ile ziaren na plaży -no to sporo Potem otworzył się portal -witam mnie -nie przyśliśmy na podaduchy -jak mi pomożesz dostanie to co chciałbyś dostaś od wielu lat - mas to!? -tak ostatni klucz -może mi o ktoś wyjaśni - to zbyt skomplikowane -idzesz? -pewnie Wszystkie twighligh weszły do portalu -to gdzie teraz -po twighligh potomka sombry -alll.. Forever przerwała twighligh -nie pytaj
    -1 points
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...