Skocz do zawartości

Wyżal się.


Mellie

Recommended Posts

Ostatnie dni (od czwartku począwszy) mnie wykańczają. Spieprzyłem sprawę po całości i teraz za to zbieram. 

 

Ale od początku.

 

Jest pewna dziewczyna na innym forum, co do której mam nadzieję na więcej niż tylko przyjaźń. Dobrze sobie z tego zdaje sprawę i sama mówiła, że jak spotkamy się w 4 oczy to są spore szanse, że zostaniemy parą.

 

Ale Hugo był cholernym osłem i prawdopodobnie wszystko spieprzył. 

 

Czemu? Bo ostatnio napisała do mnie inna dziewczyna. Trochę popisała o tym jak jej się w życiu nie wiodło, jak była i jest u psychologa. No, szkoda mi jej było. Jakiś czas po tym zaczęła bardzo często do mnie pisać, a z czasem po prostu flirtować. Dawałem jej delikatnie do zrozumienia, że to co pisze to chyba trochę za dużo biorąc pod uwagę fakt, że nasze relacje są czysto koleżeńskie, lecz nie przynosiło to skutku. A twardo się postawić nie potrafiłem przez durnowaty strach, że ją skrzywdzę.

W końcu w czwartek poszła jeszcze dalej niż w komplementy itd więc podjąłem odpowiednie kroki i jej powiedziałem, żeby przestała w końcu tak do mnie pisać, bo doskonale wie, że już z kimś innym mam takie plany i ich nie zmienię. Trochę ostrzej, lecz nadal stosunkowo łagodnie. Nie ucieszyła się i zaczęła robić typowego guilttrip'a. W końcu zaczęła normalnie pisać po jakiejś godzinie, lecz wtedy też zauważyłem, że odwiedziła profil mojej (oby) przyszłej dziewczyny. I boję się, że jej coś głupiego napisała.

 

A ja sam czuję się jak skończony sk...syn. Czuję się jakbym zdradził. Napisałem długą wiadomość w której opisałem, co się stało. Zrobiłem to wczoraj, lecz nie przeczytała jej nawet mimo, iż logowała się parokrotnie. Czekanie mnie dobija. Boli bardziej niż nawet to jakbym zaprzepaścił swoje szanse. Po prostu już nie wytrzymuję, czuję się bezradny, chcę coś zrobić ale wiem, że nie mogę zrobić nic...

 

A to wszystko to efekt mojej głupoty... i miękkiego serca >.>

 

Przepraszam, wiem jak to wygląda (i, że zapewne namieszałem)... po prostu chcę to z siebie wyrzucić... niech mnie ktoś przytuli :(

Edytowano przez Sir Hugoholic :3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może nie będzie to pocieszenie ale... teraz po prostu musisz wypić piwo które sam naważyłeś (i nie widzę żadnego usprawiedliwienia - jak się kogoś kocha to nie bawi się w takie coś). W takich sytuacjach mówi się od razu jak wygląda sytuacja a nie owija w bawełnę bo właśnie tak to się kończy. Poza tym jak na starcie wszystko się powie (nawet dość dosadnie) to mniej to zaboli drugą osobę niż po czasie (czytaj tak jak teraz).

 

Życzę aby wszystko się dobrze ułożyło.

Edytowano przez Eternal
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może nie będzie to pocieszenie ale... teraz po prostu musisz wypić piwo które sam naważyłeś (i nie widzę żadnego usprawiedliwienia - jak się kogoś kocha to nie bawi się w takie coś). W takich sytuacjach mówi się od razu jak wygląda sytuacja a nie owija w bawełnę bo właśnie tak to się kończy. Poza tym jak na starcie wszystko się powie (nawet dość dosadnie) to mniej to zaboli drugą osobę niż po czasie (czytaj tak jak teraz).

 

Życzę aby wszystko się dobrze ułożyło.

Jestem tego świadom. Jak pisałem już napisałem co zaszło między mną, a tą drugą osobą. To wszystko jest moją winą i nie zamierzam udawać, że jest inaczej.

 

Pisałem o tym tu po prostu, by to z siebie rzucić. Czekam już drugi dzień, by odczytała wiadomość. I to to czekanie boli mnie najbardziej.

 

 

I dziękuję. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Dlaczego niby zachowałeś się jak "skończony osioł"?

 

Najeżdżała na ciebie mimo iż ty tego nie chciałeś. Powiedziałeś jej więc w prost, że masz inne plany. Zapewne wbiła na profil Twojej przyszłej (trzymam kciuki) dziewczyny, aby dowiedzieć się trochę o swojej "rywalce". Najprawdopodobniej będzie starała się powalczyć o Ciebie. (To tylko spekulacje. Równie dobrze może Cię olać.)

 

Bądź dobrej myśli, że wszystko się dobrze skończy.

Edytowano przez Garin
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że masz problem z garinopodobną jednostką.

 

Dlaczego niby zachowałeś się jak "skończony osioł"?

 

Najeżdżała na ciebie mimo iż ty tego nie chciałeś. Powiedziałeś jej więc w prost, że masz inne plany. Zapewne wbiła na profil Twojej przyszłej (trzymam kciuki) dziewczyny, aby dowiedzieć się trochę o swojej "rywalce". Najprawdopodobniej będzie starała się powalczyć o Ciebie. (To tylko spekulacje. Równie dobrze może Cię olać.)

 

Bądź dobrej myśli, że wszystko się dobrze skończy.

Zachowałem się jak skończony osioł, bo nie zareagowałem od razu. Potrzebne było kilka dni, bym tamtej dziewczynie powiedział, że mam już od dawna plany z inną i po prostu nie jestem zainteresowany. A że będzie się starała walczyć to dobrze wiem. Boję się tylko, że jako taktykę obrała sobie zrażenie jej do mnie. 

 

Staram się być... im szybciej dostanę odpowiedź tym lepiej... dzięki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jak sytuacja wyglądała, ale mam wrażenie Eternal, że jeśli ktoś ma swoją miłość to według Ciebie nie może gadać z osobami płci przeciwnej. Sama gadam głównie z chłopakami, w dużej mierze zajętymi i nie mam zamiaru ich podrywać. A że w tym wypadku dziewczyna miała ochotę na coś więcej, a Hugoholic jasno postawił sprawę, to przecież nie jego wina :rdblink:.

 

Życzę Ci aby wszystko poszło dobrze :fluttershy4:.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Boję się tylko, że jako taktykę obrała sobie zrażenie jej do mnie. 

Odrzuć ten strach, nie jest on potrzebny. Jeśli dziewczyna, która adorujesz, odwzajemnia to uczucie, nic nie stanie między wami. A tamta niech wygaduje co chce i tak większością mogą być nieuzasadnione albo urojone oszczerstwa.

 

 

@EmSki

 

Nigdy nie zrozumiesz zrażonej kobiety, one są zawsze mściwe i nieobliczalne.

Edytowano przez Garin
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za dużo się martwisz Hugo, tym bardziej że nie popełniłeś żadnego błędu  i działałeś zgodnie ze swoimi przekonaniami.  

Musisz sobie odpowiedzieć  na pytaniem czy jakbyś mógł cofnąć czas to byś postąpił inaczej? Jeżeli nie, to niema nad czym płakać. jeżeli tak, to masz ceną lekcję.  

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mała aktualizacja.

 

... gdybym zaczekał parę minut z pisaniem tutaj. Przed chwilą dostałem odpowiedź. Nie gniewa się na mnie i w ogóle wszystko jest w porządku także dziękuję tym, co napisali. Mój problem jest rozwiązany i obym następnym razem wykazał się większą cierpliwością. Lekcję z tego wyciągnąłem i jak znowu napiszę z tym samym problemem to śmiało walcie po twarzy  :ming:

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


ale mam wrażenie Eternal, że jeśli ktoś ma swoją miłość to według Ciebie nie może gadać z osobami płci przeciwnej

 

Źle mnie zrozumiałaś Cahan, to nie jest tak że nie może rozmawiać z osobami płci przeciwnej. Chodzi tutaj o to że jak dojdzie do takiej sytuacji powyżej i zostanie ona jasno postawiona i nic się nie zmieni to po prostu olewamy tą osobę bo potem dochodzi do takich sytuacji.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niepoważna jakaś... :/ Pft, odwyk, ale wymyśliła.

 

Nie tyle niepoważna, co sprytna. "Odwyk", miało mnie ostrzec. Uświadomiła i potwierdziła coś, co "czułem pod skórą". Wspomniany lek jest silny, skuteczny i... uzależniający. Co gorsza, organizm przyzwyczaja się do niego, niczym bakteria. Trzeba zwiększyć dawkę. Zaczęło się od 0.5mg (ok 2 lata temu), teraz mam 2mg. Muszę go odstawić, tym bardziej, że w sytuacjach stresowych biorę kolejną (kłótnia gdy pięści idą w ruch, śmierć bliskiej osoby). Po prostu boję się ataku. Już raz tak było. W przypadku innych leków odstawienie jest łatwe, ale ten... cóż. Potrzeba DUŻO czasu.

Sir Hugoholic :3

OK. Wszystko się wyjaśniło, ponieważ non stop ją odpychałeś. Dobrze dla was (?). Potencjalna dziewczyna, zauważyła, że potrafisz się oprzeć. Nie pomyślałeś jednak o jednym. Czy twoja (przyszła?) dziewczyna i ta namolna "poszkodowana bidulka", nie były tymi samymi osobami? Twoja (potencjalna) dziewczyna chciała cię przetestować, sprawdzić lojalność.

 

Przeszedłem przez coś takiego i wyciągnąłem bardzo bolesną lekcję. Dziewczyna, z którą spotykałem się wcześniej - nie wyszło, ostrzegła mnie przed Q, Nie posłuchałem.

 

Q to ktoś więcej niż koleżanka, ale jeszcze nie dziewczyna poprosiła mnie o jedno.

"To jak, jutro ta sama godzina? Spotykamy się od jakiegoś czasu, jako... dobrzy znajomi. Pora to zmienić. Może ty i ja, no wiesz... albo nie. Za dwa dni, ok? Masz wtedy imieniny. Mam pomysł na prezent. Aha, mam prośbę. Drobnostka. Moja znajoma ma strasznego doła. Mógłbyś wysłać jej kilka smsów? Potrafisz poprawić humor"

 

Zgodziłem się...

No dobra, piszemy. Pomogłem wyjść z dna. Nagle, w błyskawicznym tempie sprawy poszły za daleko. Opis wyglądu, pisanie imienia po zdrobnieniu (Pawełku)... Podziękowała za pomoc i zapytała kogo wolę. Ona chciałaby mnie. Wyrozumiałego, ciepłego, empatycznego, czułego gościa.

Postawiłem sprawę jasno:

- Chcę być z Q. Pomogłem ci, bo mnie o to poprosiła. Żegnam.

- Kochany, a ja z tobą, nic tego nie zmieni. Spotkajmy się.

 

- "Kochany?" :bemused: Nie przeginasz? Q mnie poprosiła. Pomogłem. Miłego dnia... "kochanie"

- Najsłodszy, wybierasz ją? Kochasz ją? Czy tylko lubisz? Wybierz mnie... bądź ze mną. [i tu wpadłem w bagno]

- Lubię jej charakter, lubię ją, lubię z nią być. Lubię się z nią spotykać. :twistare: 

- No właśnie. "Lubisz". Mieszkam blisko niej. Tyle spotkań i tylko koleżeństwo? Może i nie jesteś najprzystojniejszy, ale z tego co mówiła, bardzo uroczy. Trudno o takiego faceta. Potrafisz wysłuchać, zrozumieć, współczuć. Ze mną byłoby ci inaczej. Lepiej.

- "Kochanie"... może i wybiorę ciebie, ale masz BARDZO MAŁE szanse.   :burned: 

- Wybierz mnie. Nie pożałujesz. Zazdroszczę Q, że może być z kimś jak ty. Spotkamy się? 

- Nie! (smsy non stop)

 

To same pytanie co 5 min:

- Pawełku... odpowiedz. Jeśli nie będę z tobą, to nie chcę być z nikim. Życie bez ciebie nie ma sensu... Zabiję się. Przez ciebie.

 

- Proszę, przestań do mnie pisać.

- Dlaczego wolisz Q? Nie mnie? ... zrobię sobie krzywdę. 

 

- ...

 

- Co znaczą te kropki? Dlaczego nie piszesz? Odpowiedz. Proszę. :( 

 

-  "Krótko: daj mi spokój"

  

Kilka dni później, przed BARDZO ważnym egzaminem, dzwoni roztrzęsiona siostra Q. "Ona najadła się tabletek, chciała się zabić, Q już do niej jedzie, proszę przyjedź do szpitala - imię, nazwisko" Olałem egzamin, pobiegłem z jęzorem na brodzie do MPK, wpadam do szpitala na odpowiedni oddział, pytam pielęgniarki:

 

- Przepraszam, R-ka przywiozła tu dziewczynę, która nałykała się leków! Która to sala?

- Ale tu nikogo nie przywieziono. Zapyta pan w recepcji.

 

Recepcja

 

- Góra 3 godziny temu, przyjechała R-ka z dziewczyną po próbie samobójczej. Może mi pani powiedzieć na jaki odział?

- Pan z rodziny?

- [hmm] Brat. 

- R-ka? Nic dzisiaj nie przyjechało, może to szpital po drugiej stronie ulicy...

 

Ta sama sytuacja, trzeci szpital... to samo. "Piękny test lojalności...". Dzwonię do "namolnej", a tam głos siostry Q:

 

- Dobrze się j# k# bawiłaś? Bo ja tak. Jak dureń zap#m po jeb# szpitalach, oblałem egzamin. Na serio macie na#ne we łbie!   :pinkrage:

 

Od tej pory jestem nieufny. Szczególnie w internecie.

Edytowano przez Triste Cordis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Decyzje mnie powoli niszczą. Chyba każdy z mojego rocznika już wie, gdzie pójdzie za rok. każdy się mnie pyta, do jakiej szkoły na zamierzam się udać.

A ja na to:

,,Shit''

Nie zostało wcale dużo czasu, a zastanawiam się od niemal roku. Przez rok nic nie wymyśliłam. Nie mam planu na życie, a każdy ode mnie wymaga, że już wiem, co chcę robić: liceum, technikum, zawodówka?

Nosz jasna cholera. W najbliższym mi mieście są 3 licea i dwa kierunki technikum (gastro i informatyk). Chciałabym iść do czerwonej, czyli ,,średniej'' na moim poziomie. Ale na juki kierunek? Potem studia i co? Po studiach i tak zostanę bez pracy?

To może lepiej technikum? Skłaniałabym sie ku tej myśli.. Gdyby jakieś porządne technika nie były jakieś 30 km ode mnie. Bilety autobusowe kosztują, a i mi się nie chce dojeżdżać codziennie autobusem pewnie około 1 godziny. Owszem, są tam wszelkiej maści bursy, ale boję się rozłąki z rodziną i zostawiać moją mamę z ojcem samym. Tu też są poruszane kwestie finansów, bo ciężko jest utrzymać dwie córki daleko od domu, to co trzecia?

Mogłabym też iść do Białegostoku, do siotry, ale co by to dało? Jeszcze rzadziej bym wracała do domu.

Robiliśmy test, który miał pokazać w czym moglibyśmy być dobrzy. Zakreślaliśmy zawody które bardziej nam się podobały, potem nam wychodziły trzy najlepsze literki. Każda literka oznaczała inną grupę zawodów.

Wyszło mi, że powinnam być dobrą Policjanką, urzędnikiem, komornikiem (shit x2) albo kimś z pomocy socjalnej/społecznej/czegośtamjeszczenieważne. Gdyż mam podobno łagodny charakter i miłe usposobienie, dzięki czemu byłabym dobra w tych zawodach wymagających dobrego podejściach do człowieka. Przyjamniej tak to zrozumiałam, bo ta babka włączyła swój nudny pseudobełkot. Rzekomo, byłąby ze mnie dobra przedszkolanka (nienawidzę dzieci), aktor (nie wiem na jakiej podstawie) dziennikarz (no na pewno!) i ogólnie jakiś tam humanista.

I moje pytanie brzmi :Jak mam teraz funkcjonować, skoro wszyscy bliscy zachowują się, jakby to była kwestia życia i śmieci? Wszyscy na mnie naciskają, tak, że zaczełam nie spać po nocach wypominając ich słowa i pytając się siebie, co ja teraz zrobię?

Nie mam pomysłu na życie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spokojnie, większość osób po roku studiów zwykle odkrywa, że to jednak nie dla nich i zmieniają kierunek. Musisz usiąść sobie na spokojnie i odpowiedzieć sobie szczerze w czym jesteś dobra albo chociaż jakie rzeczy cię interesują. Rozłąka z rodziną powinna być ostatnią rzeczą, którą bierzesz pod uwagę. Również ten godzinny dojazd autobusem to naprawdę nie jest jakiś dramat. W większych miastach ludzie tak codziennie zasuwają a znam i takich co musieli co rano wstawać o 5 i telepać się PIESZO 3 godziny do szkoły. Także naprawdę... ten godzinny autobus to norma. W tym czasie możesz sobie zawsze coś poczytać, douczyć się... dobudzić po zarwanej nocce. Dobrze jest też wykorzystać ten czas na jakieś własne przemyślenia na które rzadko ma się czas.

Nie martw się tym, czy wybierzesz studia czy postanowisz wyrobić sobie zawód. Oba wybory będą warte tyle ile pracy włożysz w ich naukę i jak będziesz wykonywać swoją pracę po szkole. Naprawdę... Natomiast bardzo ważne jest to czy uda ci się po tym znaleźć stałą pracę czy tylko taką, która trafia się raz na jakiś czas ale nie codziennie (jak np. zawód muzyka gdzie nigdy nie wiesz czy zarobisz coś w tym miesiącu czy nie). Raz będą okresy gdy ludzie z zawodem będą bardziej potrzebni, potem wrócą czasy gdy potrzeba będzie ludzi z wyższym wykształceniem i tak to się będzie zmieniać cały czas. Nie znajdziesz uniwersalnego rozwiązania na każdą epokę więc tym się nie przejmuj.

Co do starszych osób to nie daj wywoływać na siebie nacisku. W ich czasach i wybór kierunków był mniejszy i realia inne, więc myślą, że wszystko jest proste. Poza tym nie wiem skąd bierze się ta porąbana logika starszyzny typu "OMG JEŚLI BĘDZIEMY WSZYSCY MASOWO NACISKAĆ NA DZIECKO TO OGARNIE SIĘ ŻYCIOWO I W CALE NIE POPADNIE W DEPRESJĘ". ...brawo. Nic tylko powinni się zabrać za pisanie poradników wychowawczych. <slow clap>

 

Ja z kolei byłam zmuszona rzucić moje wymarzone studia i teraz muszę sobie szukać zawodu. Też jeszcze nie wiem co będę w życiu robić, bo nie miałam planu B, więc... <piąteczka>.

Edytowano przez Burning Question
  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na pewno nie wybieraj szkoły ze względu na dostępność, no chyba że koszta są duże.  Sam mam w mieście kilka szkół do wyboru a wybrałem tą w sąsiednim mieście i nawet nie wiem ile razy ten czas wolny podczas dojazdu uratował mi życie. A prawda o liceach, technikach i studiach jest taka że i tak większość będzie robiła w przyszłości coś zupełnie innego, no chyba że jest się bardzo zdeterminowanym.  Więc niema co się stresować, szkoły wybieraj tak żeby uczyć się tego co lubisz, wtedy wszystko wchodzi łatwiej do głowy, nauka z przymusu jest bezsensu. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Celly. Nie zostało wcale dużo czasu, a zastanawiam się od niemal roku. Przez rok nic nie wymyśliłam. Nie mam planu na życie, a każdy ode mnie wymaga, że już wiem, co chcę robić: liceum, technikum, zawodówka?

Wszystko, tylko nie liceum (moim zdaniem). Patrząc na oferty pracy, widzę że większe szanse mają osoby po zawodówkach/technikach niż LO.

 

Po studiach i tak zostanę bez pracy?

e9e08fbb7949da21821b4f1d2873edec4713725a

To może lepiej technikum? Skłaniałabym sie ku tej myśli.. Gdyby jakieś porządne technika nie były jakieś 30 km ode mnie. Bilety autobusowe kosztują, a i mi się nie chce dojeżdżać codziennie autobusem pewnie około 1 godziny.

 

Przywyknij do tego, że będziesz jeździć śmierdzącymi autobusami, moknąć, marznąć, topić się na przystankach oraz łazić po budkach z kebabami. Dzieciństwo się skończyło.  :fluttercry2: 

 

Mogłabym też iść do Białegostoku, do siotry, ale co by to dało? Jeszcze rzadziej bym wracała do domu.

 

Wpadnij po drodze do Moniek :)

A test? Poczytaj oferty pracy i dostosuj do tego kierunek nauki. O porytych kierunkach zapomnij, pedagogikę wykop na księżyc... a najlepiej w ogóle nie idź na studia. Ja tylko zmarnowałem czas i pieniądze. Gdybym poszedł do zawodówki, dziś nie łaziłbym do pośredniaka. Z mojego kumpla śmieli się, że idzie do zawodówki Trabanty klepać. Koniec końców, my szukamy roboty, a on wyjechał i nieźle zarabia.

 

I moje pytanie brzmi :Jak mam teraz funkcjonować, skoro wszyscy bliscy zachowują się, jakby to była kwestia życia i śmieci? Wszyscy na mnie naciskają, tak, że zaczełam nie spać po nocach wypominając ich słowa i pytając się siebie, co ja teraz zrobię?

Nie mam pomysłu na życie.

To TWOJE życie. Zrób to, co zechcesz. Z martwieniem się o przyszłość zaczekaj, tak do 30 roku życia ;)

Mnie non stop pytają kiedy się ożenię. Szczególnie jeden wujek. Niby w żartach, ale są jakieś granice. Teraz gdy na wyświetlaczu pojawi się jego imię, nie odbieram. Przekazuję słuchawkę matuli.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spokojnie, większość osób po roku studiów zwykle odkrywa, że to jednak nie dla nich i zmieniają kierunek. Musisz usiąść sobie na spokojnie i odpowiedzieć sobie szczerze w czym jesteś dobra albo chociaż jakie rzeczy cię interesują. Rozłąka z rodziną powinna być ostatnią rzeczą, którą bierzesz pod uwagę. Również ten godzinny dojazd autobusem to naprawdę nie jest jakiś dramat. W większych miastach ludzie tak codziennie zasuwają a znam i takich co musieli co rano wstawać o 5 i telepać się PIESZO 3 godziny do szkoły. Także naprawdę... ten godzinny autobus to norma. W tym czasie możesz sobie zawsze coś poczytać, douczyć się... dobudzić po zarwanej nocce. Dobrze jest też wykorzystać ten czas na jakieś własne przemyślenia na które rzadko ma się czas.

Nie martw się tym, czy wybierzesz studia czy postanowisz wyrobić sobie zawód. Oba wybory będą warte tyle ile pracy włożysz w ich naukę i jak będziesz wykonywać swoją pracę po szkole. Naprawdę... Natomiast bardzo ważne jest to czy uda ci się po tym znaleźć stałą pracę czy tylko taką, która trafia się raz na jakiś czas ale nie codziennie (jak np. zawód muzyka gdzie nigdy nie wiesz czy zarobisz coś w tym miesiącu czy nie). Raz będą okresy gdy ludzie z zawodem będą bardziej potrzebni, potem wrócą czasy gdy potrzeba będzie ludzi z wyższym wykształceniem i tak to się będzie zmieniać cały czas. Nie znajdziesz uniwersalnego rozwiązania na każdą epokę więc tym się nie przejmuj.

Co do starszych osób to nie daj wywoływać na siebie nacisku. W ich czasach i wybór kierunków był mniejszy i realia inne, więc myślą, że wszystko jest proste. Poza tym nie wiem skąd bierze się ta porąbana logika starszyzny typu "OMG JEŚLI BĘDZIEMY WSZYSCY MASOWO NACISKAĆ NA DZIECKO TO OGARNIE SIĘ ŻYCIOWO I W CALE NIE POPADNIE W DEPRESJĘ". ...brawo. Nic tylko powinni się zabrać za pisanie poradników wychowawczych. <slow clap>

 

Ja z kolei byłam zmuszona rzucić moje wymarzone studia i teraz muszę sobie szukać zawodu. Też jeszcze nie wiem co będę w życiu robić, bo nie miałam planu B, więc... <piąteczka>.

 

Żeby nie było, że koleżanka rzuca słowa na wiatr powiem, że jestem jednym z tych, co po roku zmienili kierunek na taki, którego nigdy nie brali pod uwagę. Życie potrafi zaskakiwać i decyzja, którą podejmiesz teraz i tak może w przyszłości ulec zmianie wraz z tym jak będziesz zdobywać coraz więcej wiedzy.

Na mnie też rodzice wywierali presję, gdy wybierałem się do liceum. Był to cyrk na kółkach (a koniec końców i tak liceum zmieniłem ku ich niezadowoleniu  :ming: ). No i kłócili się rodzice z dziadkami, bo ci chcieli, bym poszedł do technikum o czym mi wiecznie truli (dziwne... myśleli, że mnie obchodzi to, co oni ode mnie wymagają  :fluttershy3: ).

To gadanie można albo brać na poważnie i się dołować albo przytakiwać grzecznie, a myśleć swoje. Jeszcze czas masz by się zastanowić, jaki kierunek najbardziej Ci się "widzi". 

I rada ode mnie - nie sugeruj się tym, że daleko, że autobusy i dojazdy. To brzmi ciężko. Ale wcale takie nie jest. zależy jak się to postrzega. Sam do wybranej przeze mnie szkoły dojeżdżałem autobusem, zaś teraz co drugi weekend autem się tłukę 50 km przez dziury  :ming: na swój sposób jest to fajne. No i można zwalić winę za nieobecność na zajęciach na zepsuty autobus.

 

Tak więc głowa do góry. Od siebie dodam, że żaden z moich znajomych nie trzyma się tego, co chciał robić w gimnazjum. A, nie, czekaj, jest jeden. Przyszły ksiądz  :rainpriest:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ze studiami różnie bywa, ja tam bym swoje bardzo chętnie skończyła i pewnie miałabym po tym dobrze płatną pracę gdyby nie to, że chcę wyjechać. Najwięcej zależy od praktyczności kierunku i tego na ile chcesz się tego nauczyć. ;) I triste ma rację. To twoje życie, rób z nim co chcesz a błędów i tak nie unikniesz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Wszystko, tylko nie liceum (moim zdaniem). Patrząc na oferty pracy, widzę że większe szanse mają osoby po zawodówkach/technikach niż LO.

Hmmm, mnie rodzice naciskają, nawet karzą iść do LO. Jedynie w ostateczności jak się nie dostanę to do Technikum. "Po LO będzie Ci się dużo łatwiej dostać na studia!". Ale to może z tego wynika, że dokładnie wiem co chce robić w przyszłości i nie mam planu B... shit.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No widzisz,a u mnie jak ojciec się łaskawie ogarnął po roku, że poszłam do ogólniaka to była histeria, bo w jego czasach i tam skąd pochodzi człowiek bez zawodu to był jakiś obciach kompletnie. Ale to nie powinno nikogo obchodzić kto go i do czego namawia. Genialna logika mojej rodziny sprawia aktualnie, że cieszą się, że nie będę psychologiem sadowym (z szeroooookim wachlarzem zdolności i możliwości na których zawsze mogę dobrze zarobić), bo oni woleliby żebym- uwaga- poszła do wyższej muzycznej jak reszta rodziny (i pewnie miała równie przesrane finansowo jak reszta) albo jeszcze lepszy pomysł to wysłanie mnie na malarstwo. No to już jest rekord w genialnych życiowych pomysłach starszyzny... ręce opadają.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

KamilPL 94 - nie. Masz zakaz. Teraz go jeszcze zwiększyli.

 

Szkoda , poniewaz dzisiaj mamy takie leki ze przynajmniej na zachodzie , można już prowadzić auto.

No cóż Polska to kraj kwitnącej cebuli w którym łupią kierowce na kasę już od etapu kursu na prawo jazdy.

 

 

 

Hmmm, mnie rodzice naciskają, nawet karzą iść do LO. Jedynie w ostateczności jak się nie dostanę to do Technikum. "Po LO będzie Ci się dużo łatwiej dostać na studia!". Ale to może z tego wynika, że dokładnie wiem co chce robić w przyszłości i nie mam planu B... shit.

 

Idź do Technikum, po LO nic nie masz, znam sporo osób które poszły do LO , bo rzekomo będzie łatwiej . A teraz nie zdali matury i są na bezrobociu lub chodzą do żaka. Co prawda w Technikum jest trochę trudniej, ale ja poszedłem i nie żałuje . Mam teraz tytuł Technika Mechanika, lecz niestety nie zdałem matury z matematyki. Ale chociaż mam zawód. Jeśli chodzi o studia to nieprawda, sam mam paru kolegów którzy poszli do Politechniki na inżyniera mechaniki i dobrze sobie radzą, ponieważ technikum sprawia że masz jakieś pojecie już na starcie.Po za tym dzisiaj nawet studia nic nie dają. Moja siostra jest pedagogiem i nie ma pracy w swoim kierunku.

Edytowano przez KamilPL 94
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie przeglądam ten temat od pewnego czasu i zauważyłem pewną ciekawą rzecz - strasznie dużo osób jest w moim wieku, czyli gimnazjalnym. I mają problemy, nie zaprzeczam. Tylko dlaczego ja, mający krzywy zgryz, wadę wzroku i jeszcze parę wad fizycznych, których nie będę tutaj wymieniać, do tego roztrzepany jak nie wiadomo co i nieśmiały, jestem mega szczęśliwym człowiekiem? Może dlatego, że mam świetnych rodziców, z którymi można spokojnie pogadać na tematy najróżniejsze (a szczególnie już z matką)? A może ze względu na mój chory optymizm i podejście "nie ma co się przejmować, to się naprawi"? Dlatego, że wciąż jestem obiektem drwin, a tym się w ogóle nie przejmuję? Naprawdę nie wiem.

  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Idź do Technikum, po LO nic nie masz, znam sporo osób które poszły do LO , bo rzekomo będzie łatwiej .

Bardziej to zależy od kierunku i poziomu szkoły. Sam chodzę do LO i jestem z tego zadowolony (chociaż 1 rok to jest takie przedłużone gimnazjum, bo są wszystkie przedmioty (ok. 16), a później ta liczba spada prawie o połowę). A to czy dostanę się na studia to zależy głównie od własnej pracy i poziomu szkoły (i nie od rodzaju). Co do pracy - no to zależy od kierunku i od studiów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...