Tablica liderów
Popularna zawartość
Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 06/14/14 we wszystkich miejscach
-
Moja lista: 1. Mam olbrzymią manie ciągłego spoglądania na telefon, nawet nie, żeby sprawdzić godzinę, lecz tak po prostu. Ciągle również przecieram koszulką ekranik. Robię tak nawet przy rozmowie z ludźmi. 2. Musze mieć telefon przy sobie. Pomimo, iż to stara cegła bez internetu, a najbardziej rozbudowaną funkcją jest czas na świecie, to muszę go mieć przy sobie. Nawet jak idę do kibla. Źle się czuje bez tego prostokąta w kieszeni. 3. Muszę, MUSZĘ wiedzieć, która jest godzina z dokładnością do minut. Jak ktoś mi powie, że jest wpół do trzeciej, a ja spojrzę na zegarek i zobaczę, że jest czternasta trzydzieści dwa, to poczuję się okłamany. Zresztą, nie lubię mówić "wpół do" oraz ograniczać godziny do 12. 4. Podczas grania w Dote, zawsze sprawdzam, z kim mam do czynienia tzw. oglądam profile graczy, patrząc na ich level i rekomendacje. 5. NIENAWIDZĘ, jak mi się przerywa, nie słucha, co mówią, bądź nie zwraca uwagę. Ja zawsze słucham rozmówce, więc niech on traktuję mnie tak samo! 6. Uwielbiam nastawiać sobie palce i nimi strzelać (właśnie to zrobiłem) 7. Czasem, szczególnie, gdy jestem sam, gadam sam do siebie w stylu: "Dobra, czas zrobić lekcje" itd. Zresztą, często wkurzając się, odzywam się do samego siebie. W dodatku, moją metodą nauki, gdy jestem sam jest: "*powtarzam kilka razy jedno wyrażenie czy coś do nauki* naucz się tego, ty debilu! *przechodzę w krzyk* Tak jest! *wyrażenie doi nauki* dzi*wko! Tak ma być *wyrażenie* do ch*ja pana! *donośny krzyk* Boże ale ja jestem żałosny *wyrażenie* do cholery!" 8. Podczas siedzenia na klopie, muszą być drzwi zamknięte. Nawet, jak jestem sam w domu. Raz zostawiłem je otwarte i czułem się... źle. 9. Nienawidzę mieć brudnych rąk i co chwilę je myję. 10. Przed przeczytaniem rozdziału w książce, liczę strony, ile ów rozdział posiada. 11. Jak piszę z kimś np. na facebooku, to wysyłam pełno, krótkich wiadomości np."Hej! *Enter* wiesz, co? *Enter* Dzisiaj w szkolę *Enter* na historii koleś pytał *Enter* i mnie chciał wziąć *Enter* ale *Enter* ..." 12. Moją fobią jest odgłos gryzienia jabłka. Nienawidzę tego i jak tylko to usłyszę, to wykręcam się z bólu. A propo słowa jabłko, to nigdy nie mówię "japko". Tylko "jabłko"! 13. Nigdy nie kładę się na brzuchu, bo mnie boli od leżenia na nim. 14. Gdy np. wpadnę na kogoś bądź "zaklinuje się" na korytarzu to często wydaje z siebie takie "yyyy". 15. Gdy jestem przepełniony emocjami, strasznie mocno gestykuluję i podnoszę głos. 16. Lubię zapach mokrych włosów... 17. Jem chleb posmarowany masłem, a na to ser i... plastry cebuli! Posolone, oczywiście! 18. Wśród najbliższych znajomych mam opinie pedofila, gwałciciela, geja i wszystko inne. Np. kolega mówi "Nie ma dzisiaj Przemka" a ja "Szkoda, brakuje mi jego jędrnych pośladków". On: "Jaki pedał! Ch*j ci w dupe!", ja: "Mmmm... Poproszę". Albo jadąc autobusem, mijamy grupkę dzieci i mówię "Napalone ósemki. Brałbym" 19. Bez skrupułów mówię o swoich problemach rodzinnych np. moi rodzice mnie rozwiedli, a mój ojciec to świnia albo mój dziadek zwariował i groził, że zabije moją babcie i brata... lol, po co ja wam to mówię... 20. Jak się z kimś komunikuję, to często przejeżdżam palcem od nosa (z miejsca pomiędzy oczami) aż do czoła, bądź gładzę się po brodzie. 21. Czasem mam tak, że przypomni mi się jakiś z dupy wyjęty fragment mojego życia, który nic absolutnie do niego nie wniósł i wydaje mi się on wkurzająco śmieszny. Jest to albo jakaś chwila, albo czyjaś wypowiedź. Czasem nagle moje myśli oraz to, co ja czy ktoś inny powiem, brzmią dla mnie strasznie dziwnie i irytująco. A czasem przypomni mi się jakiś kawałek np. reklamy i przez pół dnia katuje on moje myśli. 22. Oglądam telewizje tylko wtedy, gdy leci jakiś fajny film. Nigdy więcej. 23. Moje żarty polegają na tym, że jak ktoś mówi coś, to ja na to: "Lol, jaki debil. Ja bym to zrobił lepiej. Ale żal. Idź się lepiej zabij, lol" 24. Lubię pełne godziny oraz jak np. ktoś powie, że mam przyjść za pół godziny, to przychodzę dokładnie po 30 minutach. 25. Co chwilę sprawdzam profil na forum, czy żem nie dostał jakieś repki. Raz dostałem chyba z 2, chociaż ostatni post napisałem tydzień temu. 26. Nigdy się nie czeszę. Nigdy. Po prostu nie jest mi to potrzebne. 27. Bez muzyki, nie odrabiam lekcji ani nie piszę ficka. 28. Kocham wąchać książki. 29. Lubię zapach ręki. Ramię, łokieć oraz przedramię. Nie wiem, dlaczego, ale lubię ten zapach...3 points
-
Moja reakcja na nowy rozdział „Kucyka…” – YAY! Weszłam w dokument z nastawieniem, że mój dzień stanie się lepszy. Co otrzymaliśmy tym razem? Dalszą część świetnego stylu i prześmiesznych spostrzeżeń, kolejne genialne gagi, tym razem z Celestyną w roli głównej, trochę nawiązań do różnych fajnych rzeczy… Mogę z wielką radością powiedzieć, że trzymasz poziom, a nawet – pod względem technicznym – jest lepiej. Nie no, uwielbiam to opowiadanie. Po pierwszej czy tam drugiej części myślałam jeszcze – no, udało mu się, no, wcelował się, ale teraz już wiem – Ty po prostu masz zajebisty talent. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie wyłapała tego, co najlepsze, a co mnie kompletnie rozwaliło: Uwielbiam Twoją Celestię. Kocham ją. Dzieci, powyżej mamy przykład, jak poprawnie należy karykaturować postać. Patrzcie i uczcie się. Nie mogę przestać się szczerzyć w momentach, kiedy w zamierzeniu poważną scenę (np. podniosłe rozmyślania członka bractwa, trudna rozmowa Celestii z chorą Luną) przerywasz wstawkami, które w przepiękny i efektowny sposób rozwalają atmosferę, dając czytelnikowi do zrozumienia, że jednak nie dasz jego przeponie odpoczynku. Prastare przynajmniej od dwóch-trzech lat słowa, Luna zwinięta niczym burrito czy „cholerny kleik” – może niektórych to zirytuje, ale dla mnie jest świetne, zabawne i w ogóle podoba mi się bardzo, bardzo. Tak strasznie ubolewam, że nie było detektywa! Chcę go! Chcę go, słyszysz? Gdzie on jest? Dalej się leczy po tych lodach? Pozostaje mi tylko w dobrym humorze czekać na prorokowany przez Discorda koniec świata. Nawiązując do początku: mój dzień stał się lepszy. Dziękuję. Madeleine2 points
-
2 points
-
TU SOM SPOILERY. DZIABĄĄĄĄĄĄG, ale dlaczego wkleiłeś nowy fragment w istniejący już dokuuuuuuuuument? Jako istota, która nie potrafi zapamiętać numeru telefonu własnej matki, a już na pewno nie strony, na której skończyła czytać ostatnio, BŁAGAM o osobny link do każdej nowej części. Przechodząc do fabuły: No i sprawa się wyjaśniła - panna znalazła sobie innego. To było bardzo do przewidzenia i w sumie dziwię się, że sam zainteresowany poczuł się tym tak zdumiony (i że doszedł do tego dopiero po pokazaniu mu dowodu zbrodni). Według mnie Star dobrze zrobiła, pokazując Redze zdjęcie, bo cóż - gdyby nie dowiedział się od niej, dowiedziałby się od kogoś innego. W końcu świat jest mniejszy, niż komukolwiek kiedykolwiek mogłoby się wydawać. W każdym razie bardzo podoba mi się kierunek, w którym idzie ta historia - cieszę się, że w stonowanym Slice of Life'ie coś się zaczyna dziać. Historia drgnęła, coś się pozmieniało, Rega przenosi się do przyjaciół (chociaż to jest nieco naciągane, no bo co ma niby zrobić ze swoim mieszkaniem? Kto za nie zapłaci, jak on będzie pomieszkiwał kątem u Star i Cardo? Będzie płacił podwójnie, bo do rachunków kolegów chyba się dołoży? No, chyba że "jakiś czas" to zaledwie parę dni), a lowelas dostał, co w założeniu miał dostać. Reakcja Regi - wspaniała. Samiec Alfa z niego wyszedł (i pies ogrodnika przy okazji - dziewczę z nim ZERWAŁO, a ten wali jej nowego chłopaka po mordzie i wgniata go w chodnik? Nieładnie, oj, nieładnie. Ktoś się tu będzie smażył w piekle). Główny bohater jest naprawdę uroczy (nawet kiedy łamie żebra dopiero co napotkanym na ulicy kucykom) i ładnie odrysowałeś jego charakter. Polubiłam go. Jego przyjaciół, którzy proponują mu mieszkanie z nimi oraz nazywają "totalnym idiotą" i "głupim ćwokiem" - takoż. Nawet Pan Lowelas przypadł mi do gustu, mam nadzieję, że wniesie jakąś skargę na policję, co by trochę pchnąć wątek... Ale nieważne (to się pisze razem, zapamiętaj, Madziu, RAZEM), co mu zrobisz, na pewno to przeczytam ^^. Z rzeczy technicznych: z przykrością stwierdzam, że ten rozdział (tak to roboczo nazwijmy) czytało mi się gorzej niż poprzedni. Dużo tu pierdółkowatych błędów, nie oszukujmy się. Literówki, przecinki, zły zapis dialogów (didaskalia małą, kiedy powinny być wielką, mała litera po kropce (!), oczywiście brak półpauz), czasem jakieś udziwnione formy ("w stopniu sprawiającym, że..." - kto tak mówi, autorze, kto tak mówi? Imiesłowy w mowie potocznej brzmią jak Rarity w odcinku "Simple Ways" - nienaturalnie i ŚMISZNIE), czasem cudzysłowy angielskie wkradły Ci się w zapis. Nie wiem, czy ktoś ten tekst poprawiał, ale wydaje mi się, że nie. To wygląda raczej tak, jakby autor miał spore pojęcie o tym, co robi, ale niewystarczające umiejętności, żeby tekst wygładzić do "stopnia sprawiającego"( ), że czytelnik z zadowoleniem pokiwa głową. A, mógłbyś też usunąć tag One-Shot z tematu, bo wprowadza ludzi w błąd (edytujesz pierwszy post w temacie, klikasz Użyj pełnego edytora, a potem zmieniasz tagi w oknie Temat). Pozdrawiam, Madeleine2 points
-
Lol Siper ma system od fapple a tak bardzo hejci tą firmę sprzedał się mocno. Hejt over 9000000000000%2 points
-
Choć jestem zarejestrowana od tak dawna, to i tak będzie mój pierwszy post na tym forum. Do dzieła! Mogę z dumą powiedzieć, że jestem zaznajomiona z całością i mam pełny obraz historii, która od "Symfonii" rozrosła się do tak kolosalnych rozmiarów, a z każdym kolejnym fragmentem jest coraz lepsza. Styl stylem, znam autora i wiem, że się często wyraża w podobny sposób w prywatnej rozmowie... Jakkolwiek czasami w czytaniu utrudniało mi to odbiór, to jednak nie przeszkadzało mi uznać, że historia jest naprawdę dobra. Podkreślę na początek coś; nie można ocenić rzetelnie jednego fragmentu, nie znając całości, bo to tylko kawałek pełnego obrazka. Żeby go zobaczyć, trzeba przeczytać wszystko i dopiero można ocenić, będąc pewnym o co chodzi. Ale po kolei; "Symfonia" nam przedstawia co się dzieje w pewnej części Equestrii, a dzieje się coś złego. Przeczytałam powyższe opinie i już nie pamiętam, który z was uznał, że jednorożec jest okrutny dla samego okrucieństwa lub dla sztuki samej w sobie i to wam nie odpowiadało. Dla tych, którzy są rozczarowani takim rozwiązaniem mam radę; CZYTAĆ DALEJ! To niby jest jasne, a jednak coś jeszcze się za tym kryje, nie zdradzę co (nawet Opus Magnum nie wyjaśnia tego do końca). Prologi są najcięższe w napisaniu i przeczytaniu. Po prostu trzeba zacisnąć zęby i przebrnąć, a potem jakoś leci. Jeśli komuś naprawdę nie odpowiada "Symfonia", to przechodząc od razu do "Opus Magnum" będzie nadal wszystko rozumiał, a nie trzeba się męczyć. Takim osobom polecam zacząć od "Opus Magnum" i potem przeczytać "Symfonię" jako dopełnienie, jak kto woli. Nie jestem fanką angstu, gore ani okołopodobnych klimatów. Uwielbiam szczęśliwe zakończenia, kocham fluff i dlatego uwielbiam nasze kucyki. Mimo wszystko nie można docenić szczęśliwych zakończeń bez trudności, lubię kibicować swoim faworytom, gdy coś złego się dzieje i satysfakcja z sukcesu jest wtedy pełniejsza. Piszę to wszystko, by osoby, które patrzą na tagi się nie zniechęcały do całości, bo opowiadanie ZACHOWUJE klimat oryginalnych MLP, nie brak tu dowcipów i motywów jak piękna jest przyjaźń, a nawet w części "Fui Primus(...)", która jest chyba najdłuższą i najciekawszą, miłość rodzicielska. Kilka słów o Opus Magnum; każda klacz z mane 6 ma swoją chwilę "upadku", autor rzeczywiście się postarał, żeby naszym bohaterkom zamieszać w głowach. Po kolei widziałam upadek Applejack bez cenzury i było to trochę mocniejsze, mogło w sumie zostać to nieokrojone. Nie zmienia to faktu, że dla klaczy, która tak bardzo ceni sobie rodzinę to i tak było wstrząsające doświadczenie. Rarity jest u mnie na trzecim miejscu pod względem sympatii (a przeraźliwie ciężko mi było wybrać top 3, bo cieszą mnie wszystkie) i nie cierpię, kiedy ktoś uważa, że jest próżna i pusta, bo nie jest. Przywiązuje dużą wagę do wyglądu, bo to jej pasja. Nie jestem zawiedziona jej upadkiem, bo jak dla mnie to chyba najczęściej powracający do mnie obraz przerażającej psychozy, gdy ona próbuje się bezsensownie wyczyścić. Twilight jest tutaj wręcz symbolem nadziei, jedynym głosem rozsądku i jest to jak najbardziej zgodne z kanonem. Nie została potraktowana po macoszemu, wręcz przeciwnie; odgrywa bardzo ważną rolę w opowiadaniu. Po prostu wydaje się mniej wyraźna w porównaniu z tym, co musiały przejść jej przyjaciółki. Twilight szczęśliwie to ominęło. Rainbow Dash jest przedstawiona doskonale, jestem pewna, że każdy fan będzie zadowolony. Rainbow zawsze jest wspaniała ^^ Fluttershy mnie rozczulała... To jej poświęcenie dla przyjaciół nie zważając na to, że sama też cierpi... Jest kochana i bardzo mnie wzruszała każda pomoc zwłaszcza przy Pinkie Pie. I będę się upierać przy tym jak osioł; gdyby to był jeden z odcinków to przy rozwiązaniu Pinkie BYŁABY PIOSENKA! Tam wręcz JEST piosenka! Na pewno. Swoją drogą jeśli chodzi o dawkę Pinkaminy, to ja po części jestem za to odpowiedzialna, bo autor nie czytał absolutnie żadnego fanfiction z MLP poza "Antropologią", którą wręcz kazałam mu przeczytać, a więc nie wiedział nawet, że Pinkie z prostymi włosami nazywamy jakoś inaczej. Jeśli chodzi o końcówkę, to nie jestem uprzedzona, bo nie ma chyba postaci w MLP, której bym nie lubiła... Chyba tylko Dimond Tiara, nawet Silver Spoon mnie nie drażni xD Bardzo mi się podobał finał. Dalej mam "Ścieżkę przez sny", która wręcz ocieka tym co kocham najbardziej; fluffem. Nic tylko czytać i płakać ze wzruszenia, takie to kochane. No i mamy kolejny fragment układanki skąd się wziął i dlaczego atakował Maestro. Czytanie "Ścieżki" jest bardzo przyjemnym doświadczeniem, można powiedzieć, że to wręcz drugi biegun od "Symfonii", chociaż możliwe, że są osoby, które taki nadmiar cukru uznają za niestrawny. Ja uważam, że jest cudny. Poza tym pojawia się główny bohater "Fui Primus" - największy plus tego opowiadania! "Fui Primus - Sum Aeternus" - tutaj ostrzegam przed początkiem, bo jest prawie kompletnie niezrozumiały. Trzeba przebrnąć, dla zachęty zaś dodam, że można się ucieszyć z interesującej wizji tego kim są Celestia i Luna, kim są alikorny w ogóle, oraz skąd się biorą. Pozwolę sobie przedstawić mniej więcej treść niby jako opis z tyłu okładki: Główny bohater - jak go trafnie nazwał Light Shade; Strażnik Mroku, to idea zła zrodzona w mrocznych czasach, kiedy Equestria nie była przyjaznym miejscem. Gdy zrozumiał kim jest powstały jego córki - również idee. Walczyły z nim niosąc nadzieję i miłość, a Jemu nie zajęło wiele czasu, by zrozumieć, że są swoim własnym dopełnieniem. Jest złem, ale sam w sobie nie jest zły i przyglądanie się jego wieczystej egzystencji i temu jak postrzega świat jest fantastyczne. Zwłaszcza, że są tu też retrospekcje z mrocznych czasów, wydarzenia z kanonu przedstawione jego okiem, aż w końcu wydarzenia z samego opowiadania. Ja czasami zatracam się w tym co jest kanonem, a co częścią tego opowiadania, co świadczy dość sporo o potencjale. Chciałabym go zobaczyć na ekranie. "Odrodzenie" jest piękną klamrą całości zamykającą opowiadanie. Jeśli ktoś miał niedosyt Twilight to tutaj się odnajdzie, choć brakuje mi tu z kolei mane 6 (minus Twi). Wiem, było ich wystarczająco poprzednio, ale mimo wszystko mi ich brak... Za to wybrnięcie z tego błędnego koła, w jakim trwają Celestia, Luna oraz ich ojciec wydaje się dosyć nagłe, ale jest nacechowane poczuciem szczęścia i cisnącym się na usta słowem "NARESZCIE".2 points
-
Ściągnął mnie tu (nieświadomie) Alberich. Dawno nie widziałem, by poświęcił jakiemuś fanfikowi aż tyle uwagi, zdziwiony też byłem, gdy chwalił "Światło pośród mroku" pomimo elementów, za którymi - jak sam pisał - nie przepada. Zaintrygowało mnie to do tego stopnia, że postanowiłem sam to opowiadanie przeczytać i wyrobić sobie stuprocentowo własną, tradycyjnie już pełną marudzenia i wysokich wymagań opinię. Cóż, zdołałem przeczytać jedynie "Symfonię". Być może kiedyś zdecyduję się na kontynuowanie lektury tej serii, ale teraz muszę odpocząć od stylu, który po prostu morduje to opowiadanie, zamienia tekst, który sam w sobie mógłby być całkiem niezły, na mozolne szarpanie się z wszędobylskimi błędami, dziwacznymi sformułowaniami i przeskokami z czasu teraźniejszego na przeszły. Ten fik, mówiąc wprost, jest po prostu chaotyczny i czytało mi się go źle. Nagminne stosowanie równoważników zdań, błędnego szyku i cała masa krótkich sformułowań, które powinny zostać połączone przecinkami - to wszystko jest do poprawy. Prawda, że czasem pewna surowość stylu daje dobry efekt, ale w nadmiarze - jak tutaj - zaczyna nudzić, męczyć i przeszkadza w nadążaniu za akcją. Kolejny powtarzający się błąd, który irytował mnie przez cały niemal czas, to bezpodstawne zabawy z czasem teraźniejszym i przeszłym, które mącą czytelnikowi w głowie i przeszkadzają w rozumieniu tekstu. I największy zarzut: ten fanfik jest zbyt - jak to już ktoś przede mną określił - przepoetyzowany. Prawda, dużo tu ładnych zwrotów, środków stylistycznych, eksperymentów ze słowami i temu podobnych, ale przez nadmiar tego wszystkiego opowiadanie robi się zbyt zagmatwane, niejasne. Niektóre zdania musiałem powtarzać parę razy, żeby dokładnie wyłapać ich sens, zdarzały się też zwroty ewidentnie przekombinowane. Z innych, mniejszych wad wymienię jeszcze nadużywanie wielokropków i okazjonalne problemy z interpunkcją. Przejdźmy dalej. Podczas czytania nieraz odniosłem wrażenie, że ten fik stara się być czymś więcej, skłaniać do rozmyślań, prezentować wydarzenia z nietypowej perspektywy szalonego artysty. Sęk w tym, że ani szalony artysta, ani żadne z opisanych wydarzeń zadania swojego nie spełnia. Całe zaprezentowane okrucieństwo, obłęd, groza - to wszystko wydaje mi się być wysilone i nieco bezpodstawne, tak, aby szargać silniej psychiką czytelnika. Kłopot w tym, że kto się zapoznał z literaturą obozową, wojenną czy chociażby dark fantasy, słowem - czymkolwiek krwawym, cięższym w odbiorze, ten wie, że dosadne opisy i wydarzenia to za mało, by naprawdę odbiorcę poruszyć. Zabrakło mi tu prawdziwych emocji, bohaterów, z którymi mógłbym się chociaż trochę zżyć, wydarzeń, w które chociaż trochę mógłbym uwierzyć. Fabuła? Nie wiem. Powtarzam, przebrnąłem tylko przez pierwszą część i tylko na jej podstawię wydaję werdykt, być może dalej jest lepiej i ciekawiej. Na razie odnoszę wrażenie podobne, co przy otwieraniu paczki Laysów - wielkie opakowanie, chipsów malutko. W tym przypadku opakowaniem jest niewiarygodnie zagmatwany styl, chipsami - fabuła, która jest w istocie prościutka jak drut i dąży do celu bez żadnych zawirowań tudzież wątków pobocznych. I to wszystko, co mogę o niej powiedzieć. Jeszcze raz, dla porządku zaznaczam, że mówię tylko o "Symfonii". Mimo całej tej powodzi utyskiwań, którą przed chwilą z siebie wycisnąłem, muszę powiedzieć, że nie jest to fanfik jednoznacznie zły. To po prostu klasyczny przykład przerostu formy nad treścią. I chociaż preludium nie było dla mnie zbyt zachęcające, być może wkrótce skuszę się i przeczytam także ciąg dalszy, a wtedy zawitam tu z następnym komentarzem. Pozdrawiam, Kapitan Scyfer aka Zły Sandacz.2 points
-
Przepraszam wszystkich, że tak bezczelnie zostawiam post pod postem, ale opowiadań nikt jeszcze nie skomentował, a ja mam sporo do powiedzenia. Swoją drogą, zanim jeszcze zacznę, zachęcam do zainteresowania się tym fikiem, bo prezentuje on całkiem wysoki poziom. Stronę techniczną mogę ugadać z autorem, dlatego tym razem ją sobie daruję. Potencjalnym czytelnikom powiem tylko, że spokojnie mogą zabierać się za tekst, bowiem nie ma tragedii. Właśnie. Ten komentarz kieruję w stronę publiki, wyjątkowo bardziej niż do Vertigo'a (nie wiem jak to się odmienia). Tego opowiadania jest dużo, to seria mająca łącznie ponad 100 000 słów, ukończona. Ponieważ każdy ukończony fanfik jest wartościowy, choćby tylko dlatego warto się nim zainteresować. Teraz powiem trochę, co sądzę. Jestem po lekturze "Symfonii" i "Opus Magnum". O ile to pierwsze to preludium, jak dla mnie "ledwie nawet", to Opus Magnum jest już opowiadaniem długim, pisanym z perspektywy naszej szóstki bohaterek. Tu naprawdę jest o czym pisać, bowiem próbka jest solidna. Muszę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem. Wiele osób ceni sobie postawienie naszych klaczy w trudnym położeniu, by potem móc dowiedzieć się, jak się zachowają. Dla fanów tego typu motywów, polecam to opowiadanie bezwzględnie. Miejscami jest bardzo brutalne, bardzo mroczne, wręcz bolesne. Utrzymuję jednak ciągle swoje zdanie z poprzednich postów, to nie gore. Grimdark, ciężki miejscami, ale nie gore. Tutaj niektóre psychiczne tortury są dużo gorsze, niż opisy bólu i potworności, jakie można znaleźć. Jak dla mnie, autor naprawdę się postarał. Rzecz jasna jedne rzeczy wypadły lepiej, inne gorzej, ale ogół prezentuje się bardzo dobrze. To będzie mój następny punkt. Co sądzę o przedstawieniu postaci kanonicznych: Twilight - prawdę powiedziawszy najmniej wyraziście przedstawiona. Zaradna, umiejąca zebrać się w trudnym momencie, mająca w sobie lidera. To już wystarczająco dobrze. Prawdę mówiąc uważam, że jest jedną z bardziej zaniedbanych postaci tutaj, bowiem można by przedstawić ją dokładniej... choć z drugiej strony nie jest to nawet konieczne, tak jak jest, jest ok. Pinkie - jak dla mnie bardzo przesadzona kreacja, z duża dawką Pinkameny i Jokera z Mrocznego Rycerza. Jak dla mnie, kreacja wyrazista do bólu, jednak zostawiająca sporo do życzenia i ciut... zbyt mroczna. Nie zmienia to faktu, że jej rozwiązanie było dla mnie cudowne, zaskakujące i jest w mojej opinii najmocniejszym punktem fika. Applejack - słabsza strona klaczy, będącej dla mnie uosobieniem siły i wytrzymałości psychicznej. Wiem, że zło mogło na nią trochę zadziałać, ale... Jak dla mnie jeden ze słabszych punktów. Rarity - tutaj wdarła się trochę przesada i prawdopodobne niezrozumienie priorytetów Rarity. Nie zmienia to faktu, że i tak miło się czyta, choć jakiś fanatyk tej postaci może poczuć się zawiedziony. Rainbow Dash - moim zdaniem naprawdę świetna. Zdetermnowana, silna, gotowa do poświęceń, odważna, choć przy tym ciągle lekko zarozumiała i dość zadziorna. Dla mnie chyba najlepiej przedstawiona postać. Fluttershy - jako fanatyk tej klaczy, zawsze mam mnóstwo zastrzeżeń do jej kreacji. Tutaj... hmm... Powiem tylko tyle, że akceptuję to, co jest. Pasuje to do mojej wizji Fluttershy, pomocnej, gotowej poświęcić własne dobro dla innych, jednak czasem zapomnianej i niedocenionej. Poza tym autor nie poszedł w jej nieśmiałą i przerażoną stronę, mimo kompletnie innego przedstawienia niż tego, które zwykle prezentują nam fiki, udało mu się ją oddać wiarygodnie. Rzecz jasna mógłbym rzucić zastrzeżenia i wymyślić parę rzeczy, które bym zmienił, ale i tak jest bardzo spójnie. Brawo. Postacie zaprezentowane przez autora są... w porządku, choć może ciut przekombinowane. Poczekam z ich rozwinięciem do następnych opowiadań. No i... ja bym stąd jednak wywalił CMC, ale może następne opowiadania przekonają mnie, że się mylę. Uprzedzony Alb jest uprzedzony. Fabularnie... Jest ok. Główny motyw sprowadza się do problematyki bohaterów, złoczyńców oraz tego, że do istnienia heroizmu potrzebne są wyzwania. Jak dla mnie przedstawione zostało to z głową. Pewne wyjaśnienia to dla mnie jak na razie ciut za dużo... I właśnie, wiem, że mam Was zachęcić, ale muszę powiedzieć o dwóch największych dla mnie problemach tego fika: Przekombinowanie i przepoetyzowanie. Sceny dynamiczne i takie, które łatwo dało się rozłożyć na czynniki pierwsze (jak ww. rozwiązanie motywu Pinkie czy kreacja Rainbow lub Fluttershy) wypadły świetnie. Te skomplikowane... Z całą pewnością nie jestem docelowym adresatem tekstu, bo moim zdaniem pewne problemy dało się rozwiązać lepiej, gdyby tylko je uprościć. O przepoetyzowaniu pisałem wyżej, ale dodam parę słów. Niektóre opisy mają wyglądać ładnie, a zaczynają pretensjonalnie. To kwestia gustu, mimo wszystko nie zarzucę autorowi braku jakości jego narracji, bo byłoby to kłamliwe i niesprawiedliwe, ale naprawdę wolałbym zastąpienie poetyki czyś innym, prostotą, może przemyśleniami, odrobiną zwyczajności. Jak dla mnie skończyłoby się to z korzyścią dla tekstu. Co jak co, ale fanfik się broni. Mówiłem, że nie jestem jego docelowym odbiorcą, a mimo to uważam go za dobry. Jestem przekonany, że znajdą się tacy, którzy to dzieło pokochają. Zapraszam wszystkich do czytania i zapewniam, że jeszcze skrobnę parę komentów. Pozdrawiam serdecznie autora i czytelników!2 points
-
Z dziką satysfakcją przedstawiam Wam świeżo ukończoną liste fanfików. Obejmuje wszystkie działy (łączenie z archiwum). Mam nadzieję, że naprawdę ułatwi Wam życie i wyszukiwanie wybranych opowiadań. I co najważniejsze. Pamiętajcie, że ta lista tu zaistniała dzięki dwóm osobom. Powinniście być wdzięczni Decaded-owi za jego pomysł i doskonałą oprawę graficzną. Doceńcie to co dla Was zrobił! Otwieram ten temat. Jeżeli macie jakiekolwiek sugestie lub pomysły, zapraszam do podzielenia się nimi. Edit: Dzięki nieocenionej pomocy dwójki użytkowników: Decadeda - który wpadł na pomysł stworzenia ulepszonej wersji listy, (żeby nie katować Waszych komputerów mamuciej wielkości dokumentem zamieszczonym w google docs) oraz Ravina - który wykonał całą żmudną robotę, tworząc stronę na której macie błyskawiczny dostęp do całej listy (zalecam zwrócić uwagę na doskonałą i intuicyjną wyszukiwarkę - niesamowicie ułatwia życie) mogę z dumą przedstawić nową i ulepszoną wersję Listy Fanfików. Serdecznie zapraszam do korzystania z zaprezentowanej tu strony: Lista Fanfików - wersja 2.0 (wersja na bieżąco aktualizowana - korzystajcie z niej!) Lista Fanfików - wersja 1.0 (wersja archiwalna, niekompletna) Raz jeszcze pragnę złożyć stukrotne dzięki Decadedowi i szczególnie Ravinowi za ilość pracy, jaką był uprzejmy włożyć w stworzenie tej strony. PS: Wersja pierwsza pozostanie tutaj w roli pamiątki, ale nie będzie już uzupełniana.1 point
-
Cóż... to chyba już ostatnie opowiadanie, jakie opublikowałem na FGE, a które uważam za dostatecznie dobre, by przedstawić je też gdzie indziej. Poza tym podobnie jak Moja Poprzednio Wrzucona Praca otrzymało ono nominację do Fanfikowych Oskarów (yay!) więc... chyba wręcz POWINIENEM je tutaj zamieścić. Zwłaszcza, że przez fakt publikacji w ramach Mojego Małego Fanfika (edycja noworoczna jeszcze z przełomu 2012/2013!) członkowie jury nie mogli go znaleźć... Tag [slice of Life] może nie pasuje idealnie, ale nie miałem żadnego innego pomysłu. Tytuł: Dwanaście uderzeń Tagi: [One-shot], [slice of Life] Obrazek okładkowy: Link: https://docs.google.com/document/d/1erxk-R_uXN_-9QbycFJsRFDVyITvoXa-1ktzpOcz_MA/edit Opis: Księżniczka Celestia celebruje Nowy Rok. Życzę miłej lektury. Epic: 2/10 Legendary: 2/501 point
-
Ilekroć jestem w jakimś markecie i szukam Blind Bagów, to zawsze, ale to zawsze znajdę 1-2 otwartego i ukradzionego. Jednak dziś na 60 torebek NIEMALŻE WSZYSTKIE był rozwalone. Na chama wysypane na półkę figurki, latające luzem karty i puste torebki. Co to jest, do ciężkiej cholery? W niektórych marketach Blind Bagi są pakowane do pancernych kasetek i otwierane dopiero w kasie! Co ciekawe, jakieś Littlest Pet Shopy, Blind Bagi LEGO itd nie są rozkradane. To problem wyłącznie broniaczy i fandomu. Nie uwierzę też, że to jakaś mała dziewczynka była zdesperowana i szukała swojego ukochanego kucyka, niszcząc 60 torebek. NIE! To był dorosły człowiek, a więc broniacz. Niektórzy się tłumaczą, że rozrywając torebki sprawdzają, co jest w środku i niczego nie kradną. Towar zostaje na miejscu. Miałem sytuację, że będąc w markecie i widząc tak przeszabrowane stoisko, niezbyt roztropnie zamiast zrezygnować, zacząłem oglądać co jest w środku... skoro już był zepsute, to przecież zajrzeć przez dziurę to nie grzech, nie? Ochrona się do mnie przyczepiła, że ja to zrobiłem, pomimo, że na monitoringu g**** było widać. Co się nakłóciłem i nastresowałem to moje. Ty uszkodzisz torebkę, a inny uczciwy broni będzie za to miał nieprzyjemności. Pomyśl o tym! Ponadto, koszt sprawdzenia w internecie kodów BB i wydrukowanie ich to 20 groszy. Za tyle możesz mieć 1000% pewność co kupujesz i jest to absolutnie legalne! Nawet jeśli sklepikarz sarka, że mu wybierasz najlepsze figurki, to niech się goni! Jak kupujesz pomidory, to też szukasz tych jędrnych, a nie zgniłych! Identyczna sprawa jest z Blind Bagami! Powtarzam, za 20 groszy masz pewność, co jest w torebce. Inni się tłumaczą, że ich nie stać na Blind Bagi, a okradanie marketów to nie grzech, gdyż one i tak tego nie odczują. Ten argument jest tak głupi jak stąd do księżyca. Okradanie czegokolwiek to wykroczenie/przestępstwo*. Obojętne, czy okradany to odczuje, czy nie. Zresztą... popatrzmy w lustro i zadajmy sobie pytanie: kto ogląda kucyki? Zazwyczaj nie są to bezdomni, włóczędzy, Żydzi, Cykliści albo Zebry, żeby jakoś próbować zasłaniać się czymkolwiek. Większość z nas to osoby z dobrych domów, na garnuszku mamusi i chodzący do dobrej szkoły. Tacy, którzy jak chcą iść do Macdonalda, to znajdą w kieszeni te 20 zł na hamburgery. O ile ubóstwo nie tłumaczy kradzieży o tyle zamożność już w ogóle nie ma prawa nawet o tym myśleć. Jak absolutnie nie masz kasy, to poproś jakiegoś broniacza o suwenir. Ktoś na pewno Ci odstąpi jedną figurkę, którą będziesz mógł kochać. Jeśli nie zgadzamy się z wizerunkiem broniaczy jako złodziei i pedofilów, którym nadmiar internetu zlasował mózgi, to zacznijmy od siebie. Bo pancerne kasetki na BB w sklepach to dla mnie jasny sygnał, że społeczeństwo, a przynajmniej pewne kręgi, widzą w nas zagrożenie. Nie tłumaczmy tego też "polskością", że Polacy to "złodzieje, pijacy i nieroby". Nein, nein, nein! Mamy piękną pasję, która uczy pięknych rzeczy. Więc może ograniczmy fandomową hipokryzję i wprowadźmy to w życie? Napiszmy list do Celestii, w którym powiemy, że nauczyliśmy się korzystać z kodów i nie kraść w sklepach. A jeśli do kogoś zupełnie na trafiło to, co mówię, to niech sobie wyobrazi, że kiedy rozrywa nielegalnie Blind Baga, to gdzieś na świecie Talibowie wykańczają w okrutny sposób jednego kucyka. Mam naiwną nadzieję, że po przeczytaniu tego tematu choć jeden broniacz pomyśli dwa razy, zanim w markecie, czy gdziekolwiek indziej, naruszy torebkę.1 point
-
Pojedyncza historia, jak i jej finał, widziany z różnej perspektywy. Głównych bohaterek, młodego ogierka, jak i kogoś, kto śni już od tysięcy lat, w mroku. Symfonia - Docs - [Dark][Violence] - Preludium Opus Magnum - Docs - [sad][Dark][Violence] Ścieżka przez Sny - Docs - [Adventure][sad][slice of Life] Fui Primus - Sum Aeternus - Docs - [Dark][Violence][Chronicle] Odrodzenie - Docs - [slice of Life][slice of MLP] Podziękowania dla Alberich'a i Madeleine za pomoc z tagami. Jak i dla obsługi forum za pokłady anielskiej cierpliwości. Tagi Autorskie: Chronicle [Kronika] - Uzupełnienie historii Equestrii o poprzednią erę, jak i kompleksowe wyjaśnienie niektórych faktów z ery współczesnej. Slice of MLP - W serialowym stylu ukończenia sezonów. Życzę przyjemnej lektury, jak i mile spędzonego czasu. Epic: 2/10 Legendary: 2/501 point
-
1 point
-
Na Teutatesa, opisałeś TTGL jak kolejnego, szmatławego shounena! W spoilerze obrazek największego mecha w anime. A umiejętność, z której skorzysta, jest jeszcze większa. Tak, te drobne rzeczy w tle to galaktyki. Jeśli kogokolwiek kręci epicka opowieść o dorastaniu, poświęceniu oraz stracie, która motywuje do działania, to to anime jest dla niego. Na początku z humorem, z czasem staje się poważniejsze. A epickie teksty padają raz za razem. Jeśli kogoś nie odstraszają mechy, to niech obejrzy choć pierwszy odcinek. Jeśli nie może ich przełknąć, to niech spróbuje - może TTGL odwróci jego gusta. Anime jak najbardziej warte obejrzenia.1 point
-
Widząc to co napisałeś do tej pory śmiem twierdzić że spokojnie poradzisz sobie z "przemycaniem". Z drugiej strony wiem że może występować coś w rodzaju "presji czytelników" ale kit z tym przemycaj co chcesz "sygnały" albo wątki społeczne, pisz jak uważasz a jestem pewny że ten FF jeszcze nie jeden raz mnie zaskoczy... do boju!1 point
-
Myślę, że łatwo skojarzyć, kto to taki. Nie umiem rysować ludzi, więc macie... em... Czkawkę jako lwa.1 point
-
Niczyja culpa. Po to tu jesteśmy, żeby sobie nawzajem pomagać. (Taaak, mentalnie żyję w nieistniejącym świecie, gdzie ludzie potrafią być wobec siebie bezinteresowni, odczepcie się.) To jest bardzo dziwne, że nasz zawsze czujny szeryf jeszcze tego nie zrobił. Może jest chory?1 point
-
1 point
-
Było, obejrzało. I to dawno. Niezbyt mi się podobało, i osobiście uznaję to za parodię, ale to tylko moja opinia. Widzę że mamy kolejnego fana, ogółem. Witaj w drużynie! Chwała Jedynemu Królu pod Górą, Smaugu Straszliemu!1 point
-
O Boziu, Boziu Piękniusi! *.* Jak wrócę do polski będę mogła dodać ten rysek do tematu OC? Uwzgledniajac autora , oczywiscie. Mam tam bardzo pusto i muszę jakoś zwiększyć odwiedzalnosc tematu :(1 point
-
Akurat mi jak najbardziej pasowałoby "milczenie" na temat koegzystencji kucy i ludzi Ale z dwojga złego to lepsze takie przemycanie, może nie zauważę1 point
-
Właśnie o takie przemycanie chodzi. To jest wręcz wskazane, besterku. Na razie zrobiłeś to świetnie, więc i później sobie poradzisz1 point
-
Niklasie, powiadam, że rozdział jest świetny. Aprobuję go z pełną odpowiedzialnością. Jeśli ktoś narzekał na brak dostatecznej ilości akcji, w tym rozdziale znajdzie jej naprawdę dużo. Po kolei: Widzimy potencjał bojowy Porzuconych w pełnej klasie. Nie mam pojęcia, czy źrebakom coś podano, ale zapał z jakim walczyły i zniszczenia, jakich dokonały są godne podziwu. Również wyszkolenie i zapał jednorożców, atakujących, jako druga fala było naprawdę dobre. W końcu nie każdy potrafi rzucać tak niszczycielskie zaklęcia bojowe. Wyobrażam sobie także zdziwienie na twarzy Pani Generał Bitter Root, kiedy okazało się, że jeden z jej najbardziej zaufanych kuców tak naprawdę nie jest taki zaufany, jak jej się wydawało i próbował bez jakichkolwiek skrupułów wbić jej nóż w plecy. Liczę na to, że nie podda się bez walki i pokaże, że jej ranga zobowiązuje. Nie ma co, Nikolai się postarał i za to powinien dostać piwo. GFG approves.1 point
-
1 point
-
1. Nie zasnę mając w pokoju otwarte lub, co gorsza, uchylone drzwi. 2. Jeśli coś jest krzywo położone muszę to poprawić. To jest takie silne, że nawet w restauracji jak ktoś obcy odejdzie od stołu i nie zasunie krzesła, ja wstaję i to robię. 3. Kiedy jestem sama w domu prawie cały czas mówię do siebie, wtedy nie czuję że nikogo ze mną nie ma. 4. Nie zasnę odwrócona przodem do ściany. Muszę zawsze mieć widok na cały pokój. Kiedy jestem odwrócona mam dziwne uczucie że ktoś za mną stoi. 5. Kiedy jestem sama w domu, lubię leżeć na podłodze i patrzyć się w sufit. 6. Wolę spędzać czas ze zwierzętami niż z ludźmi. 7. Nie dam rady zasnąć w dzień. Czy to jestem chora, kilkanaście godzin jechałam samochodem, po prostu nie zasnę. 8. Kiedy zasypiając słyszę bzyczenie komara, nie zasnę. Muszę wstać, i wygonić go na dwór, bo nigdy nie zabijam. Łapanie go po pokoju zajmuje mi od 15 do 20 minut. 9. Boję się ślimaków bez skorupy. 10. Nie boję się burzy, nawet bardzo ją lubię. Ale kiedy zaczyna dość mocno wiać od razu okropnie się boję że rozpocznie się tornado i planuję gdzie będę uciekać na wypadek takiej sytuacji. 11. Kiedy widzę kogoś znajomego biorę telefon i udaję że go nie widzę, bo nie chce mi się z nim witać. 12. Kiedy coś powiem, za chwilę nie jestem pewna czy mówiłam coś czy nie i pytam się ,,Ja coś mówiłam przed chwilą?". 13. Lubię zapach psiej karmy, która dla innych śmierdzi. 14. Lubię być mokra od deszczu. 15. Nie zasnę jeśli mam odkryte nogi. Mogę być cała odkryta, ale nogi muszę mieć pod kołdrą. 16. Śmieję się jakbym się dusiła i brakowałoby mi powietrza. 17. Nienawidzę bluzek z koronką, zamkami, skórą, ćwiekami czy innymi dodatkami. Jak tylko jest taki nawet malutki drobiazg który mi się nie spodoba, nie będę chodzić w takiej bluzce. 18. Nie lubię pływać w jeziorze. W morzu tak, w basenie też, ale za nic nie wejdę do jeziora. Nie mam pojęcia czemu, ale mam taki strach przed wchodzeniem do jeziora. 19. Jestem bardzo nieufna w stosunku do ludzi z czarnymi włosami. 20. Nie potrafię się obrażać. Jeśli jestem na kogoś zła, to nie daję po sobie tego poznać. Po prostu nie potrafię się obrażać. 21. Boję się klaunów. 22. Wolę być na umówionym miejscu nawet godzinę przed czasem i czekać niż się spóźnić. 23. Zawsze jak mi się coś nie uda obwiniam o to dany przedmiot. O Jezu, jaka ja jestem dziwna. ;_;1 point
-
1 point
-
Ale ludzie są dziwni...Jeszcze coś mi siem tak zaczęło wydawać, że mimo iż nie tak charakterystyczne, to mam jakieś kolejne odchyły - Uraz do liczby siedem, bo ktoś sobie wymyślił, że jest szczęśliwa - Nie lubię, gdy ktoś mówi mi ''Sto lat'', zamiast ''Wszystkiego najlepszego''. Nie mówiąc już, że wiecznemu elfowi się nie życzy z grzeczności tak krótkiego życia . Prędzej ''Wieczności'' - Bardzo szybko podejmuje decyzje i rozwiązuje problemy, z wyjątkiem tych zupełnie nie ważnych. Wtedy nie umiem się zdecydować - Gadanie do siebie wydaje mi się jakąś straszną chorobą, za to do przedmiotów już nie [nie gadam jakby co, tak po prostu jakoś sobie wymyśliłam, sama nie wiem czemu] - Chyba jedyną rzeczą, której wydaje mi się, że się boję, jest strach. Brzydzę się nim, mimo iż jest zwyczajnym odczuciem. Jest dla mnie nieuzasadniony i chory. Dla ciekawych na jakiej to działa zasadzie: Gdy ktoś trzęsie się ze strachu [powód taki i taki] to ja idę do tego, czego osoba się boi [zazwyczaj na celu mam zlikwidowanie lęku towarzysza] albo śmiejąc albo załamując się, właśnie przez osobę i jej strach. To tyle1 point
-
- Nigdy się nie spóźniam, więc jestem wszędzie przed czasem. Wolę wstać o 5 i idąc do szkoły na 8, siedzieć tam od 7. - Chodzę spać najpóźniej o 22.30. - Mam czynności rano i wieczorem ustalone prawie co do minuty i nie lubię kiedy ktoś mi w to ingeruje. - Uwielbiam stać przed lustrem patrząc na siebie. Tak do pół godziny nawet czasami. - Muszę mieć idealnie równo zrobione kreski eyelinerem. Mogę poprawiać wszystko milion razy, ale muszą być identyczne. - Jak zostaję sama na noc w domu zawsze zostawiam co najmniej jedne światła w innym pokoju włączone. - W gimnazjum miałam wymyślonego przyjaciela - różowego jednorożca Norberta, który wydawał mi się bardzo prawdziwy. Rozmawiałam z nim i nawet jeździł ze mną na nartach. - Noszę soczewki jednodniowe zazwyczaj dwa dni. - Dopóki mam co robić mogę nie jeść cały dzień. - Po obejrzeniu horroru dane straszydło zostaje ze mną nawet z półtora roku i znów zaczynam bać się ciemności.1 point
-
Na pewno próbowały i albo im się udało, albo wyginęły. Innej możliwości nie widzę, a jako że nie wyginęły… W końcu wychodzi na to, że żyły obok ludzi od mniej więcej początku. Nie potrafię sobie wyobrazić scenariusza, w którym tak różne gatunki rozumne mogłyby żyć w sąsiedztwie i któryś z nich miałby niewiele do powiedzenia. Oznaczałoby to degradację do roli zwierzątka domowego, niewolnictwa czy jakiegoś innego czarnego scenariusza. I nie dlatego, że ludzie, tylko dlatego, że takie jest życie1 point
-
1 point
-
Na pewno próbowały, a wyszło jak zawsze? Czemu? Bo ludzie1 point
-
Musze przyznać, że bardzo ciekawie prowadzisz fabułę, ta intryga z sygnałami po prostu wciąga i nie chce puścić. Wątek z odnalezieniem MIdnight też świetnie wyszedł. Tylko jedno zastrzeżenie co do całego świata - jeżeli kuce były z nami od zawsze, to powinny mieć jakiś wpływ na historię, mógłbyś cośtam pozmieniać, powymyślać. To samo z kwestiami technologicznymi.1 point
-
https://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=_CL6n0FJZpk1 point
-
1 point
-
A wierzcie mi, że jest na co czekać, oj jest1 point
-
Surprise buttsecks! Rzutem na taśmę i na szybkości, wrzucam moje opowiadanie. Napisane pod wpływem nagłej weny w jakieś 2 godziny (jeszcze ciepłe). Niecały tysiąc słów (nie bijcie jurorzy!), zawiera trochę "doroślejszych" elementów, ale bez żadnego clopa. Mam nadzieję, że o czymś nie zapomniałem, chyba wsjo zgodnie z regulaminem. Rutyna [Post Apo][Romans][slice of Life]1 point
-
Po dość długim czasie od mojego ostatniego komentarza powracam, by z zadowoleniem stwierdzić - przeczytałem całe "Światło pośród mroku". Większość swoich przemyśleń i wskazówek przekazałem już bezpośrednio autorowi, a coś w rodzaju recenzji najpewniej jeszcze pojawi się w jakimś fandomowym magazynie. Dlatego też nie jestem przekonany, co dokładnie mam w tym komentarzu zawrzeć. Trudno, wpiszę wszystko co przyjdzie mi do głowy. Na samym wstępie - nie żałuję czasu poświęcone na to opowiadanie, a biorąc pod uwagę trudny styl, ogólne poziom treści, z którymi miałem do czynienia, było to sporo z mojej strony. Tak czy inaczej - naprawdę było warto. Światło... jest bowiem opowiadaniem bardzo dobrym, do tego wszystkiego dość innym od typowych dzieł naszego krajowego rynku literackiego w fandomie. Do dzieła! Błędy zdarzają się więcej niż często niestety. Wiem, że autor powoli kombinuje już nad gruntowną korektą - i bardzo dobrze. Sam pozaznaczałem trochę w niektórych częściach, ale ponieważ większość czytałem na dokumentach poza domem, zrobiłem tylko tyle, ile byłem w stanie, czyli niewiele. Mimo sporej ilości niedoróbek i różnego kalibru błędów, nie jest to aż takim problemem przy czytaniu. W żadnym razie nikogo nie rozgrzeszam, jak każdy tekst ten też byłby lepszy, gdyby był stuprocentowo poprawny, chcę tylko powiedzieć, że treść jest na tyle dająca do myślenia, że błędy były ostatnią rzeczą, na której miałem ochotę zatrzymywać uwagę. Gorzej ze stylem, bo tego nie da się obejść. Styl oscyluje między "ciężkim", "potwornie ciężkim" a "ciężkim ale jednak dobrym". Tak, jeśli ktoś nie czuje się na siłach w zabawie w tekstołamacz, niestety powinien chyba odpuścić sobie tego fika. Co ciekawe, same opowiadania mają różny stopień trudności czytania. Symfonia jest zdecydowanie za trudna do gryzienia jej narracji, do tego wszystkiego najmniej "zapycha" naszą uwagę, więc wypada najgorzej. Opus Magnum jest lepsze, znacznie lepsze, ale też bywa trudno. Ścieżka przez sny okazała się gorsza niż Opus, zwłaszcza w pierwszej połowie. Pojawiające się postacie były naprawdę fajne, ale przez naprawdę ciężki styl zżyłem się z nimi dużo później niż powinienem i o wiele za późno zrozumiałem, o co tam chodzi. Za to z radosną pewnością powiem, że na końcu tego opowiadania styl nie miał już znaczenia, bo tyle się działo. Fui Primus ma odpychająco trudny opis wstępny, ciężki, wręcz niebotycznie ciężki, do tego wszystkiego wcale nie tak bardzo satysfakcjonujący po lekturze, bardziej zostawiający "uff... nareszcie normalny tekst". Reszta tymczasem była dla mnie lżejsza do czytania niż Ścieżka i chyba nawet niż Opus. Może to jednak kwestia tego, że byłem już przyzwyczajony? No i Odrodzenie, wpisujące się dla mnie w poziom narracji Fui Primus. Ogólnie - styl, jak wspomniałem wyżej, bardzo ciężki. Sprawdza się jednak do kilku rzeczy. Mimo wszystko buduje pewną atmosferę i specyficzną głębię tekstu, co więcej robi to dość dobrze, im później tym lepiej. Po drugie, niektóre opisy są przekozackie, jak się w nie wczytać i spróbować sobie powyobrażać, zdecydowanie rządził opis Canterlot. Zanim ocenię całość fabuły i kreacji świata, po kolei powiem kilka słów o każdym opowiadaniu składowym. Niestety, są nierówne, ale to też może być kwestia gustu. Oto i one: Symfonia - mówi się, że mężczyznę poznaje się nie po tym jak zaczyna, a po tym jak kończy. Miejmy nadzieję, że ta zasada jest prawdziwa, bo Symfonia to początek ani trochę nie przystający do poziomu utworu i zdecydowanie najsłabsza część całości. Będąc wydawcą zaśmiałbym się chciwie i kazał do dobrego opowiadania napisać dobry prolog, ale teraz, jako zwykły czytelnik mogę ubolewać, że to opowiadanie, pełne przemyśleń, ciekawych rozwiązań na świat i historię, z własną "teorią mroku", zaczyna się zwykłą sieczką w rytm muzyki. To niegodne. Po prostu było za słabo w stosunku do reszty. Opus magnum - na szczęście po słabym poprzednim następuje dobre Opus. Łatwiej nam na poważnie zacząć przygodę z tą wizją, gdy mamy dobry łącznik w postaci Mane six. Pisałem wyżej o ich niezwykłej kreacji, więc nie będę się powtarzał. Tekst sam w sobie już sprawiał dobre wrażenie, mimo epatowania brutalnością. Jeśli komuś Symfonia wydała się zbyt okrutna, powinien sobie darować następne. Co więcej, bardziej niż na cielesnych uderzeniach, autor skupił się na mentalnych, przez co tekst stał się dużo lepszy. Koniec końców zakończenie trochę... mierzwi moje zmysły (CMC?! poważnie?!), ale ogólna kreacja tego opowiadania, nawet bez późniejszego, skrupulatnego wyjaśniania drugiego dna w następnych, już uczyniłaby Opus dobrym fikiem, nie wybitnym, nawet nie bardzo dobrym, ale całkiem niezłym. Na szczęście, mamy następne dzieła. Ścieżka przez sny - po okrucieństwie, nagły zwrot. Tekst, o którym Madeleine napisała, że został stworzony w klimacie sekty. Tak, po tych wszystkich psychicznych torturach i fizycznym bólu, nagle dostajemy opowiadanko o grupie przyjaciół, którym pomógł pewien jednorożec, regularnie śniący o rzeczach, które nie do końca były dla niego zrozumiałe. Opowiadanie ciepłe, przyjemne, jednak przez pierwszą połowę dla mnie po prostu nudne. Madeleine powiedziała, że to jej ulubiona część. Moja nie, niestety. Przez pierwszą połowę prawie spałem, potem spodobało mi się parę opisów, potem dałem się wciągnąć... by zakończenie dosłownie mnie rozwaliło. Naprawdę, rzadko spotyka się opowiadanie z tak mizernym początkiem i tak doskonałym zakończeniem. Koniec końców Ścieżka jest świetna, właśnie przez to, co się stało. Co więcej uzupełnia Opus. Już po tych trzech opowiadaniach mielibyśmy zupełnie inną wizję tego co się stało, jednak z masą nierozwiązanych tajemnic. I wtedy dostajemy... Fui Primus, Sum Aethernus - wow! To jest moja ulubiona część, pomijając rzecz jasna wstępny opis, za trudny i za ciężki, zwłaszcza dla kogoś tak ceniącego klarowność jak ja. Jednak dalsza część, w której poznajemy szczegółowe uzupełnienie losów całej Equestrii... To naprawdę niesamowita wizja, bardzo spójna i interesująca. Nie zgadzam się też z tym, by był to fanfik o "problemach rodzicielskich" (śmiesznie to brzmi, lecz nie jest pozbawione sensu). Dla mnie był to pewien "pojedynek podejść", filozoficzne starcie tezy i antytezy, walka o zrozumienie samego siebie. Naprawdę, szacun za to, bo filozofia w opowiadaniach nigdy nie była łatwa. Dostrzegłem sporo Hegla, Schopenhauera, trochę Platona, ogólnie rozumianą dialektykę (bez typowego Marksa na szczęście). Autor zarzeka się, że ich nie zna, ale to niczego nie zmienia, są te wątki i są interesujące. Dla mnie, jako domorosłego filozofa - gratka. Jeden tylko duży mankament rzucił mi się w oczy - gdy w Opus czytałem o M6, było to bardzo dobre. Tutaj... czułem, że jest to treść zbędna, bo uzupełnienie ich zachowania z mojej perspektywy nie było ani bardzo potrzebne, ani bardzo udane. Szkoda, bo dla mnie taki detal leciutko popsuł kompozycję. Odrodzenie - jak pisałem wcześniej, poznaje się po tym jak kończy. A kończy dobrze, bardzo dobre, świetnie. Odrodzenie jest właśnie tym, jak powinno wyglądać zakończenie. W pewien sposób nawet leciutko mnie wzruszyło. Skojarzyło mi się z takim momentem w filmie, gdzie akcja została już rozwiązana, zaraz za punktem kulminacyjnym, gdzie wszyscy mogli wziąć oddech. Potem wprawdzie stało się jeszcze kilka ciekawych rzeczy, ale lecieliśmy już na zupełnie innych emocjach. No i tak, zostało to zrobione z pompą, w stylu zakończeń serialowych. Dobra, biorąc pow uwagę, że będę jeszcze pisał recenzję, a i może w tym temacie dodam później komenta, czas się zbliżyć do końca. Powiem jeszcze, że fabuła jest niesamowicie przemyślana, wizja inspirująca, a kilka rzeczy naprawdę mi się spodobało, zwłaszcza w jakiś sposób świeża kreacja zamiany Luny w Nightmare Moon. Do tego wszystkiego całość ma lekkie zadatki na bycie klasyczną epopeją, wielką myślą o tym, co to znaczy być bohaterem, jak się nim stać. No i kolejna myśl - bohater potrzebuje mroku, swojego wroga, dzięki walce z nim udowodni, że jest naprawdę godny tego miana. Do autora - gratuluję, po prostu gratuluję świetnego fika. Do czytelników, przyszłych i teraźniejszych - tak jak wspomniała Madeleine, nie jest to raczej fik, do którego kiedyś się wróci. Dodam jeszcze jednak, że bardzo mi się podobał, dał mi dużo do myślenia. Nie jest to raczej fik, do którego się wróci, ale nie jest to raczej fik, o którym całkiem się zapomni. Polecam trudną i ambitniejszą lekturę w postaci Światła... każdemu, kto ma ochotę poznać nową, dobrą wizję. Pozdrawiam i dziękuję za świetny fanfik!1 point
-
1 point
-
Aż nie wiem co napisać, podał zbyt solidny argument1 point
-
Kolejna gra za darmo. Jeśli zarejestrujecie się tutaj http://www.indiegala.com/giveaways używając tego samego adresu email co na steam to dostaniecie Afterfall Insanity Extended Edition. EDIT: Kolejna gra za darmo Pid - http://www.pcgamer.com/2014/06/11/we-have-100000-copies-of-pid-to-give-away-with-bundlestars/1 point
-
Zarzucam dwoma pracami, aby zwiększyć swoje marne szanse http://fav.me/d6ohrq4 http://fav.me/d5wbsu71 point
-
No dobra, przeczytałam tekst, ubawiłam się setnie, wypada wysmarować stosowny komentarz. Kurczę, od czego by tu zacząć… Dobra, jedziem od początku, czyli, eee… no, tego tam, co jest na końcu, tylko z drugiej strony. A więc (nie zaczyna się zdania od „a więc”): 1. FABUŁA. Ujmując skrótowo – Twilight robi czary i psuje świat. Motyw starszy od najstarszych Górali, a wykorzystany w sposób pierwszorzędny. Zresztą, na co komu oryginalność? Oryginalność nie istnieje, wszystko już zostało opisane, teraz można tylko powielać pomysły i wyciskać z nich, ile się da. Tobie udało się wycisnąć całkiem sporo. 2. PROWADZENIE AKCJI. Mamy wiele wątków. Ooo, dużo tego. Z jednej strony Twilight ze Spike’iem (Spikiem?) i wielkie bum, z drugiej – perypetie pana detektywa z alergią na POTĘŻNĄ MAGIĘ (piszę kapitalikami, bo ta magia jest tak potężna, że na to zasługuje), z trzeciej – Panie Księżniczki, z czwartej Tajemnicze Bractwo (Brat Dymek ). Jeżeli doliczyć do tego dotychczasową objętość utworu, która specjalnie imponująca nie jest… no, gdyby napisać to w mniej rozgarnięty sposób, zapanowałby chaos. Na szczęście tutaj czytelnik nie gubi się w nawale postaci (zresztą, dużo jest kanonicznych), bo każda jest dobrze i wyczerpująco opisana, a sama akcja nie biegnie na łeb na szyję. Chyba jedynym, co mi trochę przeszkadzało, była stosunkowa jednostajność, czyli małe tych wątków wymieszanie – ja bym to bardziej posiekała, żeby napięcie było cały czas na tym samym poziomie. Ale ogólnie nie mam zastrzeżeń i czyta się to niezwykle przyjemnie. (Każde dobre opowiadanie czyta się przyjemnie, ale to szczegół.) 3. STYL. I tutaj dochodzimy do elementu, którym Waść podbiłeś moje serce. Ten styl jest wspaniały. Zazwyczaj autorzy decydują się na to, by był on „przezroczysty”, czyli nie rzucał się w oczy na tyle, by mógł przeszkodzić w czytaniu. Jest to rozwiązanie bezpieczne i sensowne, bo pomaga się skupić na fabule i wydarzeniach. U Ciebie jest inaczej – styl jest nierozerwalnym elementem opowiadania. Mogę pokusić się o stwierdzenie, że gdyby nie on, całość nie byłaby warta uwagi, ginąc wśród tłumu utworów o zbliżonej tematyce i podobnych elementach (bractwa, zakony, zagadka kryminalna, księżniczki i inne postacie kanoniczne, ble-ble-ble). Sposób, w jaki piszesz, odróżnia „Kucyka…” od innych prac. Najwspanialszy jest fakt, że robi to w pozytywny sposób. Mnie osobiście styl podpasował bardzo – inteligentny i mocno ironiczny, tak bym go określiła. Może nie do wszystkich trafi, ale jeśli o mnie chodzi – idealnie wcelowałeś się w moje poczucie humoru. Całość czytałam z bananem na ryju, tfu, twarzy i oczy mi się świeciły jak świni na widok pełnego koryta. Uwielbiam, jak bawisz się stereotypami i wszystkimi wyświechtanymi motywami i lepisz z nich coś zupełnie innego, fantastycznego. A skoro już o tym mowa… 4. BOHATEROWIE. To, co z nimi zrobiłeś, jest po prostu boskie. Wszyscy bohaterowie są karykaturami samych siebie, cały tekst to jedna wielka hiperbola. Z postaci kanonicznych wyciągnąłeś najbardziej charakterystyczne cechy i uczyniłeś je tak pokręconymi, jak to tylko możliwe. Reakcje są cudownie przesadzone, Twilight tak Twilightowata, że szok, księżniczki to odbicia opinii, jakie krążą wokół ich osób w fandomie, do tego dochodzi Rarity i jej kupon zniżkowy do Spa, a nawet Spike, który został popierdółką numer jeden pod znanym wszystkim tytułem: „O, Twilight znowu odbiło, będzie dym, ja się w to nie mieszam, idę spać”. Z postaci niekanonicznych mamy oczywiście detektywa-pedanta, który miejsce co-prawda-nie-zbrodni-a-zaledwie-tajemnicznego-zniknięcia bada obuty w worki na śmieci, boi się „złych istot” z kałuż i nie chce całować Rarity po kopytkach, bo „na pewno nie przestrzega podstawowych zasad higieny”. To chyba moja ulubiona postać. Jest fenomenalny z tymi swoimi natręctwami. (Ale co do lodów z ulicznych budek się akurat zgadzam, sprzedawcy naprawdę robią tam rzeczy, jakie się filozofom nie śniły.) Następnie mamy wszystkich członków tajemniczego zakono-bractwa – fantastycznie przerysowani, prześmiewczy, dupowaci. „Witam cię, przybyszu, w imieniu Bractwa… Jeśli twe serce jest czyste, cień cię nagrodzi… Co tam masz, koleś?” – coś wspaniałego. Kilka cytatów, które idealnie oddają istotę rzeczy: Sam początek, a Madzia już się szczerzy, bo wie, że może spodziewać się oceanu ironii wylewającego się z ekranu. Spike: Luna: (Plus jej reakcja na propozycję odebrania gier. Uosobienie fandomowej Luny.) Detektyw: To jest naprawdę najlepsza postać. Charakterystyczny, wywołujący uśmiech na twarzy i tak cudownie ofermowaty, kiedy nie umie odmówić swojej towarzyszce i blednie na samo wspomnienie śmiercionośnych mikrobów! Zwykle nie trawię aż tak łopatologicznego i wyrazistego humoru, ale tutaj nawet to mnie nie razi. Kwintesencja Twilight: No i na koniec Celestia, która w Twoim wykonaniu jest po prostu urocza. Co do samej Celestii: ostatnia scena trzeciego rozdziału z podnoszeniem Księżyca – (samoobsługa: sam wstaw jakiś przymiotnik wyrażający zachwyt, bo mi się już skończyły). Rozwodzę się tak nad tymi bohaterami, ale według mnie to właśnie oni są najmocniejszym punktem opowiadania i idealnie wpisują się w jego poderpioną konwencję. Cieszę się, że postanowiłeś nie iść w totalny random i dzieło odznacza się fabułą. 5. INNE SMACZKI. Powiem tak – w innej sytuacji pewnie kręciłabym nosem na wielość i często małą subtelność nawiązań do dzieł wszelakich, filmów, fików, reklam i szeroko pojętej popkultury, ale tutaj to naprawdę podkręca specyficzny humor, jakim opowiadanie się odznacza. 6. STRONA TECHNICZNA, czyli rzecz, na którą mało kto zwraca uwagę, a ważna jest, no ważna, przyznaj ktoś, że tak. Pierwsza rzecz, jaka rzuciła mi się w oczy zaraz po otwarciu dokumentu: duże wcięcia akapitowe! Jak wspaniale! Miewam problemy z odnalezieniem się w zbyt zbitym tekście po chwilowym odwróceniu wzroku, więc już na wstępie uznałam to za plus. Tekst wygląda schludnie i aż miło się na to patrzy. Widać, że dopieszczenie „Kucyka…” kosztowało Cię sporo wysiłku, a to się chwali. Błędy są, i owszem – na pierwszy rzut oka ich nie widać, bo skryte są pod płaszczykiem ładnie wyglądającego, wygładzonego dokumentu. Nie są to jakieś straszne monstra, chodzi raczej o interpunkcję. No, z przecinkami masz kłopot. Sporo brakowało, dużo było nadprogramowych. W trzecim rozdziale też – pozaznaczałabym Ci więcej, ale na laptopie robi się to wybitnie niewygodnie (touchpad to zło). Co zabawne, zauważyłam, że czasami formy trudniejsze, takie jak zdania wielokrotnie złożone czy też skomplikowane konstrukcje nie sprawiają Ci problemu, natomiast zapominasz o interpunkcji w miejscach prostych, jak np. przed „jeżeli”. Najśmieszniejsze jest to, że w przypadku niektórych błędów dostrzegłam zaskakującą konsekwencję – to akurat dobrze, bo to znaczy, że nie sadzisz byków chaotycznie, a masz jakieś wyobrażenie na temat tego, jak tekst ma wyglądać. Że akurat niepoprawne – nieważne, nauczysz się w drugą stronę i będzie okej. 7. WRAŻENIA OGÓLNE. Świetny, prześmiewczy tekst wykorzystujący motywy, które w każdej innej formie byłyby banalne i nudne. Genialny styl ociekający ironią i trafnymi spostrzeżeniami. Postaci, których teatralna kreacja powala na kolana. Ładne prowadzenie akcji. Cóż mogę powiedzieć? Poprawiłeś mi humor, który dziś zbyt dobry nie był. Czekam na więcej. Pozdrawiam ciepło, Madeleine PS. Ta Twilight to w końcu księżniczka ze skrzydłami czy jednorożec?1 point
-
Pierwsza myśl po przeczytaniu opowiadania: „Chyba źle przeczytałam tagi, bo zdaje mi się, że dojrzałam wśród nich one-shot”. Zerknęłam więc na nie ponownie i z jednej strony się ucieszyłam, że jednak umiem czytać, a z drugiej pozostało pewne niezrozumienie sytuacji. Naprawdę chciałeś przerwać w takim momencie czy po prostu Twoim zamiarem było napisanie krótkiej scenki rodzajowej i nie miałeś pomysłu na zakończenie? W każdym razie: z tego, co widzę, Alberich wypisał już błędy techniczne. Ich było, niestety, sporo i miałam niemiłe wrażenie, że im bardziej zagłębiam się w tekst, tym jest ich więcej. Na pierwszych stronach fik wygląda schludniej. Brakło trochę przecinków i te kropki po wypowiedziach bohaterów w dialogach… Oduczaj się tego, póki czas, bo w krótkim tekście to naprawdę rzuca się w oczy. Co do fabuły: bardzo ładny Slice of Life. W sumie nic specjalnego się nie dzieje – bohatera z dnia na dzień rzuca dziewczyna i biedak nie może sobie z tym poradzić. Dobrze oddałeś uczucia – chlanie w barze i ogólne „zapuszczenie” podobały mi się niezmiernie. I nie, nie wydawały mi się przesadzone, bo akurat znam osobę, która potrafi reagować BAAARDZO emocjonalnie (do tej pory suszę po niej rękawy swetrów). Wszystkie postacie wydają mi się wiarygodne – główny bohater, który jest „typowym samcem i przy okazji studentem” (burdel w pokoju, kurz na pół metra i konsola – jakież to swojskie! Jakież prawdziwe!), przyjaciele, którzy się o niego martwią. Fajnie, fajnie. Dziewczyna głównego bohatera też wyszła całkiem sympatycznie (tekst „Zasługujesz na kogoś lepszego” – mimo że to największy z banałów – genialnie pasuje do sytuacji). Co prawda od razu domyśliłam się, co może być na rzeczy… Szkoda, że nie rozwinąłeś jakoś tej sytuacji. Moglibyśmy poznać bardziej ją i jej motywy Ogólnie przyjemnie się to czytało (i wcale się nie cierpiało!). Nic nie zgrzytnęło na tyle, by ową czynność przerwać i wznieść oczy ku niebu (sufitowi) z wymalowanym na twarzy niemym pytaniem: „dlaczeeego?”. Slice of Life’ów jest w fandomie dość mało, a już takich właśnie zwykłych rodzajowych scenek – jak na lekarstwo, więc każdą sztukę trzeba pielęgnować jak rzadki kwiat . A, no i jak na debiut, to gratuluję. Mógłbyś napisać ciąg dalszy, bo historia wydaje się urwana. Pozdrawiam, Madeleine1 point
-
Pozwolę sobie odpowiedzieć na Twój komentarz, przeczytałem już też około połowy Opus Magnum. Wesoło, bo sam tak kiedyś nazwałem jeden ze swoich rozdziałów. Ale nie o mnie ma być tutaj mowa, tylko o Tobie i Twoim fiku. Na samym początku: zapraszam na gg 9912212 lub ewentualnie pisać na maila [email protected]. Zawsze chętnie pomagam ludziom z tekstami literackimi, zwłaszcza z tymi sensownymi, a ten z tego co widzę ma szansę być dość dobry, bo Opus już jest lepszy od tego nieszczęsnego preludium. A co do Twojego komentarza: 11 lat, to pokaźne doświadczenie, ja ledwie siedem, ale i tak sądzę, że się na tym znam. RPG faktycznie są dobrym przygotowaniem do przyszłej kariery literackiej, ponieważ sporo uczy, głównie na gruncie konstrukcji fabuły, opisów i bohaterów. To już atut dla Ciebie, że to potrafisz. Warsztaty literackie? To z całą pewnością dość wartościowe, jednak... Hmmm... wiesz, większość tego to sprawy dyskusyjne. Być może mam mniejsze umiejętności i doświadczenie niż prawdziwi pisarze, ale też nie jestem człowiekiem z ulicy. Stosowanie bezokoliczników i zbyt krótkich zdań w niektórych miejscach, gdzie nawet pozornie mogłyby się udać, psuje mi kompozycje. Co też jest dziwne, bo sam jestem znany z tego, że moje zdania są "wyszczekane" i niezbyt długie, w przeciwieństwie na przykład do wyżej komentującego Dolara, który lubuje się w "piętrowych" wręcz zdaniach złożonych. Tak naprawdę bardziej niż wiedzy, jest to kwestia wyczucia. Bardzo chwali Ci się to, że postanowiłeś udostępnić gotowy tekst, tym bardziej zasługujesz na kilka komentarzy z mojej strony. Otagowanie jest dość dobre, tylko, jak mówiłem, całość jest jednak dość brutalna i naprawdę nie dla młodszych czytelników. Też nie jestem mistrzem interpunkcji, dlatego informuję tylko o rzeczach oczywistych. Byłoby więcej, ale brak możliwości zaznaczania komentarzy na tekście utrudnia korektę w stopniu znaczącym. Dokładnie wyjaśnię Ci co i jak zrobić, ale zamiast bawić się privami wolałbym po prostu to z Tobą ugadać, w dowolny sposób. Jeśli jednak z jakiegoś powodu nie chcesz, po prostu pierwszy napisz do mnie prywatną wiadomość, a ja odpowiem. A wyrozumiałość otrzymujesz, mało tego, nawet mój szacunek. Co jak co, ale napisałeś fanfika, dłuższego, niż jakikolwiek mój dotychczasowy, a ciągle mającego jakiś sens. Tym bardziej chciałbym Ci pomóc i móc dzielić się moimi wskazówkami i odczuciami na bieżąco. A co do rzeczy ze spoilera: Nie słuchałem Twojej muzyki, nie wczoraj, gdy dowiedziałem się, że Elvenking wypuścił singla, dlatego cały tekst łyknąłem z puszczonym "Elvenlegions" na pętli. Być może do muzyki odniosę się później. Przeczytałem już sporo części II i całą pierwszą Opus, a Maestro... Wybacz mi, że to powiem, ale dla mnie zdaje się typowy. Po tej ilości tekstu, który już minął, jego kreacja jest naprawdę dość... widziałem już tego typu "łotrów", grzecznych, uprzejmych, szalonych i z pasją, a jednak robiących wiele złych rzeczy. Pragnąłbym czegoś... innego. Myślę, że doczekam się tego później. Co do konkretnych elementów, będę o tym jeszcze pisał. Pozdrawiam i zapraszam do skontaktowania się ze mną!1 point
-
1 point
-
Brawo, ThatIsSoSad! W nagrodę za odkopanie tematu z listopada roku 2011 zostałeś posiadaczem złotej łopaty!1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00