Tablica liderów
Popularna zawartość
Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 05/23/15 we wszystkich miejscach
-
Chodziło mi o Opal i Rarity, źle napisałam. Twoja durnota i ślepota była zabawna, ale teraz jest po prostu wnerwiająca. Żółw według ciebie nie może być podobny do RD? A to dlaczego? Zauważ, że zwierzęta w MLP mają swoje charaktery, do jasnej cholery. Jak zachowuje się Tank? Ubiera sobie szpanerskie okulary, brał udział w wyścigach, lata! Ten żółw jest cool. Jest pod tym względem taki jak RD, ale jest żółwiem więc nigdy jej nie dorówna, co nie znaczy, że nie może się starać. A się stara. Pomimo tego jaki jest powolny i ociężały. Stara się i kocha RD jak prawdziwy przyjaciel, a RD kocha jego. Widzi jak się dla niej stara, widzi, że próbuje. Po tym jak zaślepiona wyobrażeniem idealnego zwierzaka dostrzegła, że liczy się coś więcej pokochała swojego żółwia. Pokochała tego, kto ją ocalił, kto się dla niej starał, kto przezwyciężył własne słabości, nie byle jakie bo biologiczne, by być jej zwierzakiem! Tank zrobił dla niej więcej niż twój najwyraźniej ograniczony móżdżek (bez urazy) potrafi ogarnąć. I to jest powód, dla którego są ze sobą tak związani. Tank jest żółwiem. Ale to nie ma znaczenia. RD potrafiła to dostrzec, a ty nie potrafisz? To smutne. Bardzo smutne...4 points
-
Być może, dałeś jednak do zrozumienia, że według Ciebie wielu z nich nie bardzo się zna na swojej pracy i wciska ludziom kit, oraz że ich praca często jest podobna do rozkminiania, co autor serialu dla dzieci miał na myśli. W ostatnich czasach mamy wystarczająco różnych osób/grup biadolących ludziom, że szczepionki są szkodliwe, GMO to niemalże holocaust, a globalne ocieplenie to mit i wymysł "lobby naukowego" (że o "ekspertach" z zamachowej ekipy Macierewicza nie wspomnę). Mógłbyś chociaż tu na forum nie pisać takich rzeczy, bo jeszcze ktoś to przeczyta i zapamięta, że naukowcy to oszuści i matoły. Autorytet i zaufanie społeczne wobec naukowców zostały już wystarczająco nadwątlone. Tak, wiem, marudzę i wyolbrzymiam, robię z igły widły, niemalże hiperanalizuję, niezmiernie mnie jednak tego typu rzeczy wkurzają, żeby nie rzec dosadniej. Musiałem to z siebie wyrzucić.4 points
-
Ta... To kiedy był ostatni rozdział? Jakiś... rok temu? Krucafuks, nie pamiętam... Tak czy inaczej: nowy rozdział jest dostępny o tutaj o.4 points
-
@Niklas Nie dziwota, że ciekawsza jest dla Ciebie seria Albericha. Sama bardzo ją lubię. Po prostu target CUiB to osoby, które stawiają swe pierwsze kroki w sztuce pisania. Czyli prawię tam banały i czasami trochę pisarskich sztuczek. @Spidi Naukowcy laikami? No nie wiem czy człowiek, który bada nowe leki jest laikiem. Masa powtórzeń, duża grupa organizmów badanych, próby kontrolne. To o czym mówisz nie ma prawa do miana naukowca. Bo jeśli ktoś nie wie co to legionista czy kim był Cezar, to niech sobie lepiej odpuści odkrywanie Rzymu zanim się nie douczy. Kucyki są Twoim życiem? Smutne. To bajka dla 5latek. Książka/film/piosenka całym życiem?! Trochę biednie. Pasją może być tworzenie - np. pisanie, a nie sama kreskówka . A co do fantasów - no a na co mają się spotykać? Nie lepiej mieć cel - zdobyć górę, zjeść kiełbaski, pograć w planszówki niż szwendać się bez celu?3 points
-
Moje aktualne refleksje i odpowiedzi na wybrane fragmenty (starałem się nie wyrywać z kontekstu) komentarzy użytkownika Michał Mac (z godziny trzeciej czternaście dwudziestego maja, czwartej dwadzieścia dwudziestego pierwszego maja, dziewiątej czterdzieści dwa dwudziestego pierwszego maja oraz piętnastej dwa dwudziestego trzeciego maja; fragmenty cytatów umieszczone w cudzysłowach to na ogół wypowiedzi innych użytkowników). Starałem się umieszczać w "psujach", coby oszczędzać miejsce, jednak z góry uprzedzam i przepraszam, albowiem dwóm kwestiom udało się z nich "uciec" i nie mam pojęcia, jak tego dokonały (jestem pewien, że wszystkie oznaczenia "spoiler" poumieszczałem dobrze, a mimo to jeden nie chce mi się zamknąć, a drugiemu coś zjada końcową komendę - tą ze slashem; postaram się naprawić, ale nie gwarantuję dobrych rezultatów; w razie czego, prosiłbym o porady na PW i raz jeszcze przepraszam). "Wedle rozkazu" [tak zwane droczenie się; kontynuowane przez resztę posta] O twardości. Hm. Czyżby wystąpiła sprzeczność? Niemniej jednak trzeba wspomnieć, iż użytkownik Michał Mac wspominał po napisaniu wiadomości zawierających oba te fragmenty, jeśli dobrze pamiętam, o częściowej zmianie spojrzenia, toteż po namyśle składam to na karb tego właśnie (drugi cytat pochodzi z nieco późniejszego komentarza). Zmienne zachowanie. Ekhm, mam wrażenie, że te zmiany mogą być spowodowane przez tak zwany "rozwój postaci"... Ogólnie o zgodzie w skutek dyskusji. Obawiam się, że Użytkownik może mieć poniekąd rację. Z tego, co widzę, żadnej ze stron nie udaje się chyba póki co znacząco zmienić sposobu myślenia drugiej, więc dysputa bodajże utknęła w martwym punkcie. Ku chwale Rainbow! Hm, nie wydaje mi się, by Rainbow Dash była postacią powszechnie nielubianą. Ośmieliłbym się stwierdzić nawet, że niektóre z wymienionych przez Użytkownika form twórczości świadczą wręcz o jej wielkiej popularności (choć nie mówię, że czasem nie zahacza to o co najmniej lekką patologię...). Tak czy siak, odnoszę wrażenie, iż tak częste pojawianie się RD w takich tworach jest związane nie tylko z tym, czy ktoś ją lubi czy nie, ale również z tym, że wspominana pegazica jest aktualnie chyba najbardziej ikoniczną postacią z MLP (na przykład, w częstotliwości pojawiania się na znanych mi gadżetach serialowych jej jedynym potencjalnym konkurentem jest chyba tylko Twilight). Przywiązać się do czołgu. Primo: Bywa, że czyjemuś pupilowi zdarzy się nieco nabroić. Na ogół jednak jego właściciel nie przestaje go przez to darzyć pozytywnymi uczuciami, choć przez chwilkę może odczuwać lekkie zakłopotanie. Znane mi są nawet przypadki, gdy właścicielowi jakiegoś stworzenia ciężko się w ogóle na nie zezłościć. Secundo: Jak już napisałem - cóż, widać, że się tak mocno właśnie przywiązała. Jeżeli nie przekonują Użytkownika argumenty o ratunku, to ja mogę już chyba tylko tyle powiedzieć, że owo przywiązanie nie musi mieć tak na prawdę jakichś poważnych i stricte logicznych podstaw. Czasami się po prostu kogoś lubi, czasem nie, a czasami zmiana nastawienia wobec danej rzeczy następuje w mgnieniu oka po uwzględnieniu jakiegoś, może nawet drobnego na pozór, faktu. A, tak. Jeszcze jeden, nieco mniej poważny argument porównawczy: RD chciała, by jej zwierzak był "zarąbisty", zaś pomimo swoich wad, czołgi są powszechnie za takie uważane (nawet - lub w szczególności - te wielgachne i strasznie powolne, ale za to potwornie mocno opancerzone). Cóż, o ile jestem w stanie się zgodzić, iż musi być jednak pomiędzy przyjaciółmi jakaś płaszczyzna porozumienia, to z tym, że dane osoby nie mogą się w takim wypadku znacząco różnić cechami podstawowymi, bym już polemizował. Jedynym warunkiem przyjaźni jest jak dla mnie właśnie wspomniana płaszczyzna, z tym, że może być ona praktycznie dowolna. Co ciekawe, spotkałem się nawet kiedyś z poglądem, podług którego relacje pozytywne utworzone pomiędzy znacząco różniącymi się osobami okazują się trwalsze częściej, niż te, które powstały pomiędzy dość podobnymi personami. Tak czysto technicznie, różne poglądy panujące wśród przyjaciół pozwalają nieraz na zdobycie szerszego spojrzenia na daną kwestię, a z racji właśnie przyjaźni między nimi są nieraz tym bardziej brane pod uwagę w niektórych sprawach. Czy zawsze jest to krótkim tekścikiem? Nie, nie zawsze. Niektóre dysputy potrafią się ciągnąć czas dłuższy (wiedza z własnego doświadczenia), a ze względu na przyjaźń między rozmówcami po ich zakończeniu zawżdy (no, prawie) panuje względna zgoda i dobra atmosfera. Oraz między innymi w fizyce, o ile się nie mylę. [wypowiedź pół żartem, pół serio] Czy ja dobrze zrozumiałem? Według Użytkownika RD została uratowana przez żółwia, który podniósł unieruchamiający ją wielki i ciężki głaz, nawet się przy tym nie pocąc [stwierdzenie metaforyczne], i to ONA będzie się opiekować NIM? Ujmując to nieco poważniej: nie sądzę, by ten żółw potrzebował opieki. W związku z tym, twierdzę, że Rainbow musiała w jakiś sposób od tego momentu go polubić (o ile mnie pamięć nie myli, zaimponowała jej, oprócz wierności stworzenia, jego determinacja, i "niepowstrzymywalność" porównywalna z czołgiem, co skutkowało nazwaniem go później tak, a nie inaczej). Gdzie powitanie Tanka? To proste - tam, gdzie, dajmy na to, Fortynbras Młodszy (z "Hamleta"), niektóre wyczyny Jacka Aubrey'a, lub część wydarzeń pomiędzy częścią akapitów w książkach Terry'ego Pratchetta. Czyli poza sceną (lub, jak w tym wypadku, ekranem). Odbiorca jednak na ogół, po zapoznaniu się z tym, co poprzedzało jakieś wydarzenie oraz, ewentualnie z tym, jakie były jego następstwa, jest w stanie wydedukować, co się stało. W takich wypadkach twierdzę, że działało to jako całkiem ciekawy zabieg ubarwiający narrację (to pojęcie odnosi się, w razie czego, nie tylko do literatury). Tutaj zaś, w serialu dla dzieci, którego jednym z kluczowych założeń jest występowanie morału na koniec odcinka, jaki morał byśmy wyciągnęli z powrotu Tanka (zakładając, że miałby być tak emocjonujący, jak jego udanie się na drzemkę, co, mam wrażenie, w praktyce mogłoby skutkować skupieniem na tym temacie całego odcinka)? Że Fluttershy i Spike mieli rację? Albo znowu ten sam morał, co w omawianym przez nas s5e5, powtórzony trochę bezczelnie? Że zaś w Miałbratku uznano najwyraźniej, że nie będą robić zatem z przebudzenia Tanka takiej wielkiej sprawy, to stwierdzili też bodajże, że jak zrobią to poza ekranem to się chyba nic nie stanie... Historia pewnego opóźnienia. Nic nie szkodzi, jestem na ogół raczej cierpliwy. Dziękuję Użytkownikowi za chęć prowadzenia ożywionej konwersacji i czekam na odpowiedzi [uśmiech i mrugnięcie okiem]. Tęczowość Rainbow. Mam wrażenie, że mogło dojść do pewnego nieporozumienia. Użytkownik Sir Hugoholic :3 w poście, do którego odnosi się ten cytat, chyba nie próbował Użytkownikowi zarzucać żadnej z wymienionych rzeczy, a tylko zastosować je w porównaniu, aby sugestywniej oddziaływało na odbiorców. Tak poza tym, odnośnie tego, jaką logiką - nie wiem. Ale wiem, że ludzie zawsze jakąś znajdą. Pośpieszne decyzje. No właśnie, "z prędkości". Według mnie, z powodu tej samej prędkości mogła też porwać się z motyką na słońce, to jest próbować zatrzymać zimę (chociaż w EQ taki wyczyn właściwie jest chyba teoretycznie możliwy). Służby Bezpieczeństwa. Możliwe. Ale do tego czasu RD miałaby już kilka miesięcy spędzonych z Tankiem więcej. Saaaaaaaannnkiiiiiiiiiii...! Hm. A co gdybym powiedział, że TU WCALE NIE CHODZIŁO JUŻ O SANKIprzepraszam. To jest, Rainbow Dash chciała spędzać czas ze swoim zwierzakiem, mniejsza już o to, jak. Z tego, com "wyrozumiał", to dla RD sanki jak i zima w ogóle miały mniejszy priorytet, niż towarzystwo Tanka. Czyli zima+sanki-Tank<Tank+cokolwiek. EDIT (PS): Jeżeli Użytkownik Michał Mac chciałby się odwoływać do tego komunikatu, to ze względu na lekki galimatias, jaki w nim panuje, oraz jego łączną długość prosiłbym o nie przytaczanie go w całości (czyli w formie istotnych fragmentów jeno).3 points
-
2 points
-
Tym tekstem jak i stwierdzeniem, że "Ty czasem czegoś nie chcesz dostrzec" całkiem siebie zdyskredytowałeś. Jak możesz uważać się za osobę, z którą warto debatować, skoro otwarcie przyznajesz się do ignorancji i pomijania czegoś, co ci nie odpowiada? Mam do was prośbę ludzie, przestańcie mu odpisywać, bo to do niczego nie prowadzi, a w końcu inkwizycja tu wjedzie i zrobi porządek. Lepiej, byśmy my częścią tych porządków nie byli. To tyle ode mnie.2 points
-
Jak dla mnie nie ma nic złego w lubieniu dziecinnych rzeczy takich jak kuce (byłoby dziwnym jakbym miał, lel). A jak jest to dla kogoś pasja to już jego osobista sprawa, nie oceniam, nie hejtuję, nie pochwalam, bo to nie moja sprawa czym się kto pasjonuje, żyj i daj żyć innym itd. itp. (pomijając ekstremalne przypadki zagrażające innym ludziom i/lub łamiące prawo). Co do naukowców - fakt, wiele odkryć było przebłyskiem geniuszu, intuicji, czyli były niejako robione "na czuja", jednakże prawda jest taka, że naukowcy na co dzień muszą zapi***alać jak dzikie osły i bez przerwy publikować (zasada "publish or perish" czyli "publikuj lub giń"), żeby nie obcięli im kasy na badania. A jak któryś jest "laikiem" ssącym kasę na pierdoły to nie jest naukowcem tylko debilem i pijawką na posadce, co w sumie nie jest tak rzadkie pośród kadry naukowej na naszych uniwerkach. Wracając do tematu, to np. polscy naukowcy nie opracowali rewolucyjnej techniki produkcji grafenu "na czuja", tylko w wyniku żmudnej pracy i na podstawie obszernej, specjalistycznej wiedzy i danych. Mówienie, że naukowcy tak naprawdę nie wiedzą nic na 100%, gubią się w teoriach i robią wszystko na hurra jest w najlepszym wypadku błędne, a w najgorszym jest manipulacją i obelgą.2 points
-
Witam wszystkich. Nie mogłem się powstrzymać i po prostu musiałem przeczytać ten pojedynek. Moje mniemanie jest podobne do Seroxa - czekałem na tę walkę bardziej niż na finał. Co jeszcze lepsze żaden z magów nie poddał się (jak to czasami miało miejsce) więc ocena zwycięzcy w pełni należy do publiki. Na początku chciałem dać słówko do Hoffmana: świetna arena, bardzo dobrze dopasowana do natury starcia, które się wywiązało , poza tym w mej wyobraźni ukształtowała taki piękny obraz, że od początku chciało się czytać ten pojedynek. Serox bardzo chętnie poznam szczegóły dotyczące braci. Jakbyś mógł mi na PW coś niecoś powiedzieć. Zanim zacznę opisywać moje skromne zdanie na temat pojedynku, chciałem Wam bardzo podziękować. Świetnie czytało się ten pojedynek. Wreszcie przyzwoita ilość postów, wreszcie jakoś starcie się rozwinęło no i posty długie, bez lania wody, piękne i pełne. Widowiskowe zaklęcia zapierały dech w piersiach i poczułem, że na prawdę czytam konfrontację dwóch tytanów słowa, jak lubię określać na forum ludzi piszących tak dobrze jak Wy. Dziękuję bardzo za świetne wrażenia Dobrze a teraz do rzeczy. Pojedynek zaczął się bardzo ciekawie, jako że nie śledzę pozostałych starć od samego początku, zaskoczyły mnie wizerunki postaci. Zegarmistrza jako oprotezowanego strzelca rewolwerowego, który bardzo przypadł mi do gustu i Seroxa, jako wielką bestię. Pierwszy post jednak zdecydowanie lepiej wyszedł Seroxowi, znajdował się w nim pełen opis postaci, czego zabrakło mi trochę u Ciebie Zegarmistrzu. Fakt, że mój niedosyt wynika z tego, iż nie czytałem poprzednich pojedynków, gdzie wcześniej jak sądzę opisywałeś swego maga, jednak miło by się przeczytało o twej postaci coś i w tym poście. Serox zastosował dodatkowo bardzo filmowe wejście na arenę z trzęsącymi się drzwiami i ich wyważeniem. Pojedynek się zaczął i tu uświadczyłem tego pozytywnego zdziwienia. Zegarmistrzu wręcz urzekłeś mnie swoimi pociskami rewolwerowymi. Bardzo fajny i niekonwencjonalny pomysł, który w mojej wyobraźni ukształtował się bardzo widowiskowo. Mogliśmy przeczytać o starciu potężnego wojownika i zdystansowanego, lecz zdecydowanego maga. Początkowo szliście bardzo równo, atak, obrona, Sreox borykał się z problemami wynikającymi z braku zasięgu, a Zegarmistrz z tym, żeby potwór do niego nie doszedł. Jednak po pewnym czasie czytelnik mógł odczuć lekką stagnację. Zegarmistrz non stop atakował jakimś nowym sposobem. Czy to zamrażającym pociskiem, czy błyskawicą, jego sposoby ucieczki także były ciekawe. Natomiast u Seroxa czynności zachowywały jednorodny charakter. Zawsze był to bieg, ryk, ewentualnie miotanie skałami czy czymś innym. To nie było do końca dobre. Wynikało częściowo z doboru postaci, ale niestety odcisnęło swoje piętno przez cały czas trwania pojedynku. Już po pierwszych paru postach atmosfera się podgrzała. Kolejne ataki przyjęte przez Seroxa "na klatę" musiały spowodować silniejsze zastanowienie. Zegarmistrz próbował co raz wymyślniejszych metod walki. Każdy pomysł był na prawdę interesujący w swej istocie, co więcej miał sens. Bardzo ciekawe było zatrzymanie czasu i stworzenie kryształów. Dodatkowo strzały krystalizujące, czy wystrzelenie kolumn jako pocisków, wraz z odpowiednim opisem, na prawdę robiło wrażenie. Zegarmistrz zadeklarował to jako swoje potężne zaklęcie, które chował przez długi czas. Jednak co mnie zaskoczyło Serox nie zareagował na to. Niektóre kolumny trafiły, ale nic nie zrobiły, strzały zniknęły w innych wymiarach, tudzież w nieznanych okolicznościach. Tak oto coś, co przeciwnik deklarował jako potężne zaklęcie nie zrobiło prawie nic. To wzbudziło moją lekką konsternację i doszedłem do wniosku, że postaci Seroxa nic nie jest w stanie ruszyć. Podsumować pierwszą część pojedynku można następująco: była to walka w której Zegarmistrz starał się znaleźć logiczne sposoby na zaszkodzenie przeciwnikowi. Niestety nie udało mu się to i to bynajmniej nie przez brak pomysłów. Serox wykreował się na tak potężnego, że zmusiło to do przejścia na inny pułap pojedynku. W moim skromnym mniemaniu trochę przechyla to szalę zwycięstwa na stronę Zegarmistrza, gdyż magiczne pojedynki są tak na prawdę bitwą pomysłów. Najlepsze czary to te, które zaskakują. Najlepiej poddawać się działaniom zaklęć przeciwnika i samemu wymyślać takie, które przeciwdziałają im, nie łamiąc reguł ustalonych przez oponenta. Im potężniejszy czar wroga tym trudniej znaleźć na niego odpowiedź, ale tym więcej straci przeciwnik, jeśli znajdziemy coś, co zachowując zasady jego czaru, jednocześnie go unieszkodliwi. Stwierdzanie zatem, że czar nic nie zrobił, tak po prostu jest podcinaniem sobie skrzydeł inwencji. Później zostało to wprawdzie wyjaśnione. Jak się okazało gluty, które tworzyły częściowo postać Seroxa były magią. Jednak trzeba przyznać, że bardzo dziwną. Ta energia była materialna, gdyż dusiła, uderzała, niszczyła, z drugiej strony lepiła wszystko inne. Zawierała nośnik świadomości, a nawet przewodziła ciepło. Zastanawia więc dlaczego nie podlegała krystalizacji ze strzał Zegarmistrzowych żołdaków, jeśli wcześniej uległa zamrożeniu. To pytanie nie daje mi spokoju i autentycznie się zdziwiłem, gdy okazało się, że bardzo dobry koncept salwy, nie wypalił prawie bez żadnego uzasadnienia. Teraz przejdźmy do drugiego etapu pojedynku. Jak to pięknie określił Serox w ostatnim poście już po zakończeniu pojedynku, to było ciskanie się atomówkami. Z pewnością wszystkie czary były widowiskowe i potężne, prawie że niszczące świat. Zaczęły się magiczne klatki, sprowadzanie otoczenia do ciała stałego, a wreszcie przyzywania miecza zagłady oraz powstawanie trupiego rycerza. Serox ożywił się, a jego działania przestały być dla mnie tak monotonne. Przestał polegać tylko na magicznym śluzie, wprowadził historię, magiczne przedmioty, demoniczną zbroję i właśnie w końcu przeistoczył się w rycerza. Walka przybrała iście tytaniczny charakter, bowiem w odpowiedzi Zegarmistrz przyzwał Lancę Mroku. W normalnym pojedynku uznałbym ją za OP, zwłaszcza że informacja, iż ta broń wysysa życie z właściciela, pojawiła się pod sam koniec pojedynku. Jednak w sytuacji, gdzie Serox wykreował się na prawie nieśmiertelnego, niewzruszalnego wojownika, ten ruch jego oponenta był absolutnie uzasadniony. Niestety Serox ponownie z uwarunkowań postaci miał ograniczone pole manewru. Nie mógł używać czystej magii ani czarów, a zatem w jego wykonaniu pojedynek przeszedł do walki, którą jednak Zegarmistrz mądrze prowadził, nie podchodząc do przeciwnika. Wykorzystanie Lancy do przecięcia czasoprzestrzeni było genialnym pomysłem, które zostało mam wrażenie niedocenione przez Seroxa. Lanca miała przecinać wszystko, nawet czas. Nie była magiczna i istniała we wszystkich wymiarach. Jeśli była międzywymiarowa, to przecinała zbroję zarówno w tym jak i w każdym innym wymiarze. Uważam niestety, że wyjaśnienie, jakie podałeś Serox jest w tym przypadku niewystarczające, aby zanegować obrażenia od takiej broni. Nie był to jednak jedyny taki przypadek niedocenienia. Zegarmistrz zniszczył broń trupiemu rycerzowi ot tak, a wyglądała na potężną i magiczną. Co więcej tutaj Serox dostosował się do Zegarmistrza i faktycznie unicestwił swój miecz, czy tam młot (zmieniało się, więc nie pamiętam na czym finalnie stanęło). Końcowe pomysły z cofaniem czasu Zegarmistrza i masowym atakiem we wszystkie miejsca Seroxa są bardzo dobre. Cofanie czasu wymaga dużych pokładów energii, ale jak rozumiem jest to specjalność Zegarmistrza Podsumowując w tym pojedynku, choć obaj uczestnicy przedstawiali na prawdę wysoki poziom. Czytanie całości sprawiło mi przemożną przyjemność, ale jednak to Zegarmistrz wykazał się większą pomysłowością, logiką, mniejszym OP (choć z tym to różnie pod koniec ). Serox pisałeś świetnie, ale tak jak mówię troszeczkę monotonnie, a Twoje odpowiedzi na czary nie były tak celne jak Zegarmistrza. Język i jakoś postów obu magów, jak już wspomniałem stoją na bardzo wysokim poziomie. Widać w prawdzie czasami gdzieniegdzie powtórzenia, czy literówkę, ale to pojedynek, gdzie jest ograniczona ilość czasu, więc jest to wytłumaczalne. Poza tym akurat mi to personalnie nie przeszkadza . Po określeniu wszystkich za i przeciw dla mnie to jednak Zegarmistrz jest zwycięzcą tego pojedynku . Dziękuję Wam bardzo za to, że mogłem przeczytać tak wspaniałe zmagania. Przepraszam jeśli kogoś uraziłem moją oceną, starałem się być obiektywny i na pewno nie chcę tu nikogo krytykować, a jedynie pokazać co wpłynęło na moją decyzję o zwycięzcy. Raz jeszcze dziękuję. Z chęcią przeczytam finał z udziałem jednego z Was, życzę powodzenia w następnych zmaganiach i mam nadzieję, że nie jeśli powiedziałem coś niemiłego to nie weźmiecie sobie tego do serca. Tym milej czytało mi się to zmaganie, że względnie znam Was obu i wiem do czego jesteście zdolni w magicznych pojedynkach, czego piękny dowód pokazaliście powyżej. PS Serox jakbyś mi mógł opowiedzieć o tych braciach na PW byłbym wdzięczny2 points
-
Był sobie raz pewien Mac, Lubił bardzo błękitną klacz. Uważał ją za twardą, silną! Atoli przybyło być jej niestabilną. Emocje naszej bohaterki poszły w górę, Płacz jej, smutek stworzyły brawurę! Michał nie wierzy, że to jego luba, Ona nie jest taka! To wam się nie uda! Niestety jednak, miłość ślepa, Nie ma racji nasz przylepa, Bom zakochał się nie w tej klaczy A w myślach swoich, więc cudaczy. Myślę, że ta dyskusja powinna zostać zakończona2 points
-
Cóż...według tej listy to odcinek jedenasty jest odcinkiem ósmym. Ciekawe. W każdym razie nadal nie widzę by RD wstydziła się Tanka. RD jest raczej niezadowolona z faktu, że Tank jednak potrzebuje opieki i Spike ma rację oferując ją. Klacz ewidentnie nie chce, by okazało się, że jej żółw potrzebuje opieki, co jest zrozumiałem, ponieważ ona sama tak się zachowuje. W tym samym odcinku, scenę dalej widać jak mizia noskiem swojego Tanka, co jest ewidentną oznaką przywiązania. A jako, że RD ma charakter jaki ma to jest wręcz wielkie przywiązanie. Bez urazy, ale nadal jesteś zaślepiony swoimi wymysłami.2 points
-
Temat wprawdzie nie zawiera fanfika, więc jeżeli moderacja uzna, że należy go przenieść, niech to zrobi, ale moim zdaniem pasuje tutaj. Jeżeli, pomysł się spodoba i przyjmie, możnaby go nawet na stałe przypiąć w dziale. Tak samo chciałbym, żeby to był jeden wspólny temat dla cytatów po polsku i po angielsku. Czytając fanfiki, na pewno natrafiacie na jakieś cytaty, które według was są warte za pamiętania - czy to ze względu na trafność obserwacji w nich zawartych, czy może piękno jakiegoś sformułowania. Myślę również, że taki zbiór cytatów może być dla wielu zachętą do przeczytania jakiegoś fanfika. Zaznaczam, że nie chodzi mi tutaj o kolejne "Kwiatki świętego fanfika" znane z FGE, tylko o zebranie cytatów w jakichś sposób wartościowych, nawet jeśli czasem zabawnych. Zacznę paroma swoimi ulubionymi: shortskirtsandexplosions, "Background Pony" - Celestia do Twilight, zapytana o stworzenie świata. Chatoyance, "The Ice Cream Pony Summer" - przemyślenia Scootaloo na temat tego, co jest najważniejsze w lecie. shortskirtsandexplosions, "Background Pony" - Lyra o swojej miłości do muzyki. shortskirtsandexplosions, "Background Pony" Chatoyance, The Big Respawn - Odpowiedź bohatera na pytanie, dlaczego chce zostać zamieniony w kucyka. Cytat z opowiadania TCB, który moim zdaniem doskonale oddaje to, co tak wiele osób przyciąga do tego uniwersum i samego konceptu ponifikacji. Windchaser, "The Conversion Bureau: Ten Days" - o tym, czym tak naprawdę jest dla kucyka cutie mark.1 point
-
Wpis 1 Drogi pamiętniczku dziś zdarzyło się coś niesamowitego - w sumie nie mogę w to uwierzyć, ale to jest jednak prawdą. Pojawił się mój znaczek !! Myślałam że będę musiała czekać na niego długo, ale wczoraj wyszedł gdy postanowiłam zrobić coś ze swoją grzywką, bo trochę mnie denerwowała jej niefrasobliwość już - Więc wzięłam nożyczki i szczotkę biorąc się do dzieła. Po kilku godzinach spojrzałam w lustro i nagle mój boczek rozbłysnął by po chwili ukazać parę ślicznych nożyczek Martwię się tylko jak na to zareagują dziwczyny, czy nadal bedę należeć do Ligi pomimo tego ? Cóż napiszę list do w końcu z kimś muszę się podzielić tą nowiną :1 point
-
Nie ze mną te numery, Braunner. Tym razem wygrywa Rejwen, ale istotnie ostatnie hejty były niemal tak słabe, jak aktywność Garina w jego dziale. Myślę więc, że teraz pohejcimy, Rejwena, Vanadissem bądź Nadludziem Wanadu zwanego, nie?1 point
-
Ten odcinek był taaaaaki dobry. Najważniejszą postacią była tutaj Gilda. Oczywiście, jako że była niegdyś antagonistką, nie sposób było ją kiedyś lubić. Sorry, takiego chama po prostu nie sposób. Ale co to? Nowa duszyczka nawrócona na magię przyjaźni! To ma być zły odcinek? Gdy zapomniany bohater dostaje "drugą szansę"? Poza tym był "próba" której wynik był dość oczywisty, ale sam fakt rozwinięcia bohatera cieszy bardzo. Cały odcinek był taki... ciepły. Praktycznie cały czas się podśmiewałem. Głównie dzięki pięknie skonstruowanemu kontrastowi Pinkie-gryfy, czy początkowemu, dobrze już poznanemu humorowi gummy'ego (tak, mnie to dalej śmieszy). Dobrze pokazana Rainbow, nie była wyjątkowo najbardziej wkurzającym pegazem na ziemi. Całkiem fajnie ją połączono z pinkie pod względem interakcji. Poza tym podoba mi się pomysł, żeby wysyłać klacze z mane6 dwójkami na jakieś zadupia. To umożliwia zrobienie dużo ciekawych motywów. Ponadto, nie był przewidywalny. Przynajmniej dla mnie. Tzn. wiadomo było, że plasną przyjaźnią po ekranie, chociaż nie było wiadomo kiedy, jak i kim. W sumie nie wiem do czego miałbym się przyczepić, Chyba tylko do tego, że IQ Pinkie oscyluje w czasie od 9 do 199. Ale cóż, to je pinkacz, tego ni zrozumisz. Cały odcinek odbieram bardzo pozytywnie. Ocena? Niechm stracem - 10/10. Za świetnie zrobionego Pinkacza.1 point
-
@Spidi Ech... wiem, że skaczę z zewnątrz i nic mi do tej rozmowy, ale jak czytam, to nie mogę. Źródła historyczne mogą być mętne, jednak mają to do siebie że mogą kłamać, bo istnieje prawda. Rzeczywistość. Coś, co można próbować odkryć. Jeśli nadworny kronikarz księcia Ziemowita Kocimiętki pisze, że był on władcą wybitnym i miłościwym, a kronikarz jego brata, z którym był skłócony, pisze że był pożerającym nowonarodzone dzieci antychrystem, to mimo wszystko coś, gdzieś, kiedyś, się wydarzyło, co skłoniło te dwa źródła do przestawienia tego władcy na te dwa różne sposoby. A sam władca istniał (bądź nie) niezależnie od tego co napisano. Kucyki zaś nie istnieją i nie ma tam żadnej "prawdy". Jeśli w jednym odcinku Pinkie powstrzymuje Rainbow przed zrobieniem kawału Fluttershy, bo ta druga jest wrażliwa, a w innym Pinkie opowiada radośnie Fluttershy, jak ta zrobiła z siebie publiczne pośmiewisko, nie zważając na jej uczucia... to żadne ze źródeł nie kłamie, żadne nie jest bardziej prawdziwe. Można mówić, że jedno nie pasuje do drugiego, że jakiś scenarzysta kaleczy naszego ulubionego kucyka... ale to wszystko jest opinia. Znaczna większość scenarzystów ma gdzieś kanon. A wszystko co pojawiło się w serialu jest równie kanoniczne, nieważne jak wewnętrznie sprzeczne. To ciekawe, że potrafisz narzekać na stare i ograniczające stereotypy o męskości, by w tym samym poście sięgnąć do tego samego wora po stereotypy o kobiecości. A o naukowcach i laikach nie chce mi się nawet mówić... inni już powiedzieli. Heh, z tego powodu przestałem chodzić na spotkania bronies i zacząłem na fantastów. PS. Z pewnymi oporami zacząłem czytać czasopismo i nawet mi się podoba. Ale skomentuję numer w lepszych okolicznościach.1 point
-
N : Sir oholic A : Fajny ten kucyk, troszkę zbyt różowy, ale ten avatar wygląda nieźle ;u; S : Sygnatura jest jeszcze lepsza >u< U : Ano, też byłam nieobecna , trzeba poważnie porozmawiać. Znam typka, fajny gość. Ps. Lombax to taka rasa, której nie ma :u1 point
-
Nie tylko ty. No ale, na co ja liczyłem Więc lekiem na całe zło jest proszek do pieczenia, no kto by pomyślał. Żeby tylko tak było w rzeczywistości... Anyway, w sumie powiem, że nie oczekiwałem Gildy, a jak już się pojawiła, a całe zadanie miało na celu znalezienie problemu z przyjaźnią, było jasne, że dojdzie na nawrócernia ;p Ale przyznam, iż wyszło całkiem w porządku, a zachowanie gryficy w pierwszym sezonie miało naprawdę sens. Smutna nieco ta historia jej ludu, no ale jak tak bardzo uznawali, że najważniejsze w życiu jest złoto, a inni to plebs i ubóstwo to cóż, trudno... Doszło do upadku. Obawiałem się nieco odcinka, albowiem po raz kolejny swoją rolę miała otrzymać Rainbow, ale tym razem była całkiem w porządku, a i miała genialną scenę, gdy udawała Twilight... I ta grzywka Odcinek jednak spoczął na grzbiecie Pinkie, a ta uniosła ten cięzar z łatwością i sprawiła, że z przyjemnością podziwiałem wydarzenia. W sumie, wyszło na to, że mieli rację ci, którzy mieli gryfy za najemników. W sumie, tak jakoś żyli, od bitsa do bitsa, bez uczuć, budzących się jedynie na dźwięk monet. Tak czy siak, wszystko wyszło fajnie. Postacie dobre, gryfy fajne, Gilda w porządku, RD też... Pinkie rozwalała system i dobrze. Poza tym, PinkieStatue shipping jest kanonem, a kto twierdzi inaczej to trąba1 point
-
Nie, ale mam jeszcze pudełkowe GTA San Andreas, które jest dla mnie bezcenne Masz prawe oko?1 point
-
Nie wiadomo jeszcze kiedy, nawet w Ameryce nie skończono emitować sezonu. Dopiero jakiś czas (prawdopodobnie kilka miesięcy) po finale sezonu w US dowiemy się co i jak.1 point
-
Propo uniwersum TCB to ja bym dołączył do POZu albo przynajmniej poszedłbym do biura się sponifikowac.1 point
-
Twoje OC, narysowałam ją inaczej niż Uszatki OC: Tak w ogóle to chciałabym zacząć rysować commissiony oczywiście za nie wielką kwotę. Jeśli by ktoś był zainteresowany to piszcie na PW. To jest jak na razie tymczasowe wyjście póki nie znajdę pracy. Marzy mi się tablet WACOM bo wtedy moje prace by wyglądały jeszcze lepiej.1 point
-
To ja też dodam coś od siebie. Na początek cytat z jednego z pierwszych rozdziałów Project Horizons: Somber, Fallout Equestria: Project Horizons. Cytat dla ludzi, którzy mają świadomość, że "znowu w życiu im nie wyszło".1 point
-
Nie jesteś jedyny, któremu nie podoba się jakaś rzecz w serialu - mówi się trudno. Masz prawo wyrazić swoje niezadowolenie, ale chyba już wszyscy zrozumieli, o co chodziło. W dyskusji nie masz najmniejszych szans, chyba że na rozśmieszenie jej uczestników. Nie widzę sensu w ciągnięciu tego dalej, więc ograniczę się do biernej obserwacji.1 point
-
Oba rysunki są bardzo ładnie pocieniowane. Farbkami? U AJ jakoś niespecjalnie mi się podobają oczy. Nie wiem czemu. Być może są zbyt blisko siebie. Twój OC wyjątkowo mi się spodobał. Bardzo ładny Design i te czerwone płomyki1 point
-
Mac, ty jestes jak ta RD z tego odcinka. Ubzdura sobie cos i zadne dowody tego nie zmienia. My dajemy mase dowodow, a ciebie stac tylko na "ona jest twarda" Ona NIE JEST TWARDA i takie jest MOJE zdanie i ty nie masz zadnych argumentow na podwazenie tej opinii. Ciekawe tyko czy zakonczenie tej "dyskusji" bedzie podobne do serialowego Ps malo kogo obchodzi co ty uznajesz a co nie z serialu, my uznajemy CALY SERIAL, a nie sobie wybieramy i na tych urywkach budujemy swoj kanon1 point
-
Mac, zrozum że Ty masz swoje prywatne zdanie, a my swoje. Ty kanonu nie zmienisz, a autorzy i tak zrobią po swojemu, bez znaczenia czy to zaakceptujesz czy nie Do tej pory nie wiem czego Ty chcesz... Nawrócić całe forum na swoją ideologię czy co...?1 point
-
Dzięki za komentarze pod pracami, rady wezmę sobie do serca. Postanowiłem się zlitować i dodać coś tematycznego, aby się trzymało forum. A więc idzie kolejna para artów ode mnie i zachęcam do wystawienia opinii. AJ. Mój nowy OC.1 point
-
1 point
-
:lol: Nie Zatem tak podsumowując: recenzje ficów w porządku, jak zawsze, recenzje odcinków okiem redakcji... można zerknąć. Podsumowanie utopii Starlight... good. Cygnus to żydzi i organizacja Czyli czytało się dobrze. Hiperanalizę lepiej odpuścić, bo grozi to odciskami w mózgu I krótka piłka do Cahan: po co to robić? Bo można, ot co. Co dalej... kolejne lekcje fikotwórczości od Pani Rosiczek... W porządku, acz to nie to samo co Tajemnice Wieży Zegarowej. Jakoś czyta mi się to ciężej niż tamten poradnik Albericha... Anyway, Zodiak i jego przemyślenia na temat ficów... Ok, brzmi sensownie xd I widziałem leminga inside... No cóż... Ale i tak Spike to popierdółka i popychadło Dobrze, że przynajmniej, jak na razie, Sezon Piąty traktuje go w miarę normalnie. Dalej Cahan niszczy niewinność oglądających brutalną prawdą o pucach i ich rozrodzie. Czyste zło Felietonów zwykle nie czytam, więc i tym razem je pominąlem. Recenzja aTOMa dobra i z pewnością może przekonać kilku do opisywanej przez niego - także z nutą nostalgii - gry. Wspominane przez Dolara produkcje sprzed wielu, wielu lat są zawsze fajne, zwłaszcza, że ten drań mi tak skutecznie przypomina, ile mam lat, skoro te gry (nie wszystkie, ale sporo) pamiętam. Dolcze, no zgadnij, gdzie jest twój herbatnik Poza tym to już nic nie zwróciło mojej uwagi, więc nie patrzyłem ;p A Sok to już czytałem tuż po ogłoszeniu konkursu, więc nihil novi. No, coś tam napisałem, możecie smutać dalej1 point
-
1 point
-
1 point
-
1 point
-
Z tego co widziałem, to w Sunset nadal pozostaje ta jej mroczna część którą będzie się starała zwalczać, czy jej ulegnie nie wiadomo jeszcze. Ps Hell, wszystkie filmiki niedziałają...1 point
-
Ja w trójce liczę na rozwiązanie tajemnicy drugiej ludzkiej twilight i sunset shimmer. I jeszcze ten tytuł- friendship games kojarzy mi sie troche z hunger games.. Może troszke bedzie zapożyczenia z tego.. Tak jak w premierze 5 sezonu zaporzyczyli z komuny i w 5 odcinku "winter is coming" xD Takie moje fantazje1 point
-
Doczekaliśmy się najgorszego (prawdopodobnie): szkoła vs szkoła... Typowa "komedia" o nastolatkach... Mam nadzieję, że będę się mylił.1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00