Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 09/04/17 we wszystkich miejscach

  1. [Napisy] Link do Sparkle: MLP:FiM S07E18 Plik z napisami: Google Drive [.srt] Napisy dopasowane do wersji od YayPonies.
    4 points
  2. Pomijam szerszą introdukcję. Generalnie, sprawy wyglądały tak, że z pozycji zupełnie neutralnej, acz będąc świadomym niepochlebnych opinii, zabrałem się za czytanie "Kryształowego Oblężenia". Po jakichś sześciu-siedmiu rozdziałach tomu I zacząłem się krzywić, było to takie "well, shieeet", ale brnąłem naprzód i w końcu dałem sobie spokój gdzieś pod koniec I tomu, chyba. No, później zerkałem na nowsze fragmenty, żeby o pewnych rzeczach przekonać się na własne oczy. Sporadycznie. Jest to o tyle istotne, iż po tym zbrzydła mi tematyka drugowojenna, do tego stopnia, że kiedy pojawiło się "Krwawe Słońce" to wywaliłem oczami, parsknąłem. Ale kiedy niedawno rzuciłem okiem na początek, wyrywkowo sprawdzając sobie losowe fragmenty początkowych rozdziałów, moje zainteresowanie tematyką zostało na nowo rozbudzone. Zacząłem czytać i zostałem mile zaskoczony. Przede wszystkim, dosyć już tej III Rzeszy, dosyć nazistowskich, radzieckich akcentów, it's gone. Zamiast tego pełna świeżość – klimaty azjatyckie, przeniesienie wojny w inne miejsce i ogólnie podejście do tematu z większą dozą kreatywności, co się objawia chociażby w sponyfikowanych nazwach. Zdecydowanie jest to coś więcej niż pójście po najmniejszej linii oporu, vide Ruskonia, Polkonia. Miałem wielką nadzieję przeczytać fanfik w całości, z chęcią i przyjemnością. I w sumie tak było. Zacząłem czytać, kiedy w pewnym momencie dostałem cynk: Stop! Nie rób tego, nie warto. Dlaczego? - zapytałem. Odpowiedź była krótka i jasna: zakończenie. Dowiedziałem się co jest na końcu na własną prośbę. Pomyślałem sobie wówczas, że to niemożliwe, przecież Verlax sam krytykował "Oblężenie", przytoczył wiele trafnych spostrzeżeń, a na podstawie tego co czytałem na początku wszystko wskazuje na to, że postawił na klimat, strategię, politykę, intrygi. Zatem powinno być bardzo dobrze! Jednakże usłuchałem i postanowiłem przerwać czytanie i zajrzeć do tych końcowych kawałków. I jednak była to prawda. Po prostu było to tak złe, że momentalnie poczułem wściekłość, ale i olbrzymie rozczarowanie. Ale z drugiej strony jestem wdzięczny, gdyż zaoszczędziłem mnóstwo czasu, a i moja złość i rozczarowanie byłyby jeszcze większe, gdybym przeczytał to całe i wpadł na to zakończenie. Chodzi mi o to, że ta historia radziła sobie świetnie, wyglądało na to, że Verlax uniknie wszystkich błędów znanych z "Oblężenia" – nie będzie spamowania statystykami dla samego spamowania statystykami, nie będzie gwałtów, a elementy gore zostaną utrzymane w jakichś ryzach, bez przekraczania granic pewnego smaku. Będzie za to strategia, planowanie, polityka. Jednak nie. To zakończenie rozczarowało mnie srogo i prawdę powiedziawszy, przekreśliło wszystko na co pracowały poprzednie rozdziały i w mojej opinii umieściły opowiadanie na tym samym poziomie co "Kryształowe Oblężenie". Mówię poważnie. It's just as bad. Nie zamierzam przeczyć, że autor zrobił research i że oparł to na wydarzeniach prawdziwych i wszystko... Ale w sumie nie jest to dla mnie AŻ TAK istotne. Te kwestie mają znaczenie analogiczne co historie developmentu gier, spartaczonych czy to przez końcówki właśnie, czy niedoróbki, czy przez zbyt długie czasy ładowania. Mogę je wziąć pod uwagę, ale generalnie oceniam finalny produkt – to co dostałem do rąk. Jeżeli ktoś się nie zorientował, to przypominam, że byłem gdzieś na początku, po pierwszych trzech rozdziałach, kiedy dowiedziałem się że podobno nie warto bo zakończenie jest po prostu złe. Nie chciałem w to wierzyć, ale sprawdziłem i przekonałem się że to prawda. Postanowiłem podziękować. Zaoszczędziłem czas, a i moja frustracja jest w tej sytuacji mniejsza niż mogłaby być. Wydaje mi się, że osoby dojrzałe emocjonalnie (na które zresztą autor raczył się powołać), mające jakiekolwiek pojęcie o historii, wiedzą co się kiedyś działo i jak ta wojna wyglądała. Nie było potrzeby opisywać właśnie tego tym bardziej, że autor sam przyznał, że była to męka psychologiczna, ciężko mu było strasznie. Wow, co za bohater, no dziękujemy! Ja osobiście nie do końca daję wiarę, iż była to aż taka mordęga, zważywszy na to, że ten finał jest podzielony na wiele części. Gdyby to była prawda byłby raczej możliwie jak najkrótszy, ale nieważne. Nawet jeśli tak było, to tym bardziej istotna jest moja teza, którą często powtarzam kiedy różne osoby pytają mnie o porady i jak pisać. A powtarzam tak: Pisz dla siebie, ma to być przyjemność, kreatywne spędzanie czasu. Nie zmuszaj się do czegokolwiek, tworzenie nie może być torturą. Jeżeli w tym przypadku pisanie było dla autora udręką, wówczas to był właśnie znak, że być może nie musi się on męczyć i tego pisać, w ogóle. Chcę by to wybrzmiało: Pisanie sprawia Ci dyskomfort, czujesz się źle, męczysz się? Twoja głowa wysyła Ci sygnały, że być może lepiej będzie te konkretne rzeczy odpuścić, bo są po prostu złe. Zignoruj to, a zobaczysz jaki potwór wyjdzie z szafy. No dobrze, a co to mogłoby zatem być zamiast tego? O, nie wiem, może zamknięcie tego krajobrazem po rzezi, opisanie pobojowisk, zniszczeń, porozrzucanych ciał? Bez drastycznego opisywania szczegółów, po prostu nakreślając posępną, trupią atmosferę i pokazać zło wojny? Bez żadnej akcji, bez hałasu. Zniszczenie. Śmierć. Ale tak się oczywiście nie stało. Swoją drogą, niezła asekuracyjna postawa, poziom pani Barbary Białowąs - "Niezależnie od tego, jako autor tego dzieła oczekuję, że czytając ten konkretny rozdział, masz minimum 18 lat, albo chociaż jesteś emocjonalnie dojrzały/dojrzała." To w zasadzie daje podstawę autorowi do zdmuchnięcia wszelakich negatywnych opinii wynikających z zakończenia opowiadania, gdyż pewnie są "niedojrzałe". Jest to nie tylko wentyl bezpieczeństwa, ale i czynnik stawiający osoby sceptyczne w "złym" świetle. Z całą pewnością mam "trochę" więcej niż 18 lat, a swoją osobę uważam za dojrzałą emocjonalnie i oświadczam, że w mojej opinii, opowiadanie zostało zepsute i jest złe. Bardzo złe. I nie czuję się z tego powodu jakiś gorszy, niewyedukowany czy niedojrzały i nie zamierzam się tak czuć. Ba – sądzę, że po wypuszczeniu czegoś takiego to kto inny powinien czuć się nie w porządku. Od razu powiem o czymś, o czym osoby które ze mną rozmawiają już wiedzą od dawna – z perspektywy czasu żałuje trochę "Ponybiusa" oraz tego, że pisałem kucykowe gore. Powiem więcej – gdybym pisał to dalej i silił się na coraz gorsze, bardziej bezwzględne akty brutalności, właśnie to powinno wówczas być dla mnie powodem by czuć wstyd, czy czuć się niedojrzałym. Jeżeli jesteś zainteresowany/ zainteresowana tym "dziełem" – droga wolna, ale namawiam do powstrzymania się od czytania zakończenia i przerwaniu lektury gdzieś wcześniej. Powtórzę: opowiadanie radziło sobie znakomicie, była strategia i polityka, sensowna konstrukcja, wydawało się, że przemoc i elementy gore zostaną utrzymane w jakichś rozsądnych granicach. Ale autor na sam koniec zostawił bombę. Szkoda, że inne, poprzednie fanfiki Verlaxa nie spotkały się z kontynuacją, a akurat to owszem. Mówię to, bo już wiem do czego ta na pierwszy rzut oka przemyślana, pisana w inny sposób historia zmierza. Można było to zamknąć z jakąś elementarną, ludzką godnością, zachowując opisy w pewnych granicach czy to smaku, czy zdrowego rozsądku. Można było naszkicować tylko makabryczny krajobraz po rzezi, po wojnie, pozostawiając szczegóły wyobraźni czytelnika. Ci lepiej poinformowani wyobrażą sobie więcej i starczy. Można było jakąś ciszą, czy bezbarwnością skomentować bestialstwo wojny, potępić ją, wykląć, oddać jakiś hołd ofiarom, oszczędzając czytelnikom tych obrazów. Cóż, trudno. Wyrzućmy do kosza politykę i strategię, opiszmy w dwuczęściowym rozdziale krwawą, trupią zupę! Nie warto było. Kończąc, pragnę poruszyć jeszcze trzy sprawy. Pierwsza – po tym co zobaczyłem już nigdy nie tknę kucykowego opowiadania drugowojennego. Po takim zawodzie prędzej już pójdę do kościoła niż znowu zaufam, że ktoś jednak napisał to na inny sposób. Druga – po niniejszym poście zostawiam dział gore, nie będę już zabierał w nim głosu, a co za tym idzie, w tym wątku również. Po prostu zostawiam tu moją szczerą opinię oraz wyraz tego jak bardzo się zawiodłem. Nie zamierzam czy to swoją obecnością, czy to ciągnięciem tej dyskusji podbijać tematu i tym samym wspierać tego tworu. No i sprawa trzecia – nikomu niczego nie bronię, jeżeli się ze mną nie zgadzasz, czytelniku bądź czytelniczko, nie mam z tym problemu. Podobnie, jeżeli mimo tego zakończenia oceniasz "Krwawe Słońce" pozytywnie. Nie będę oceniał i przypinał łat kto jest złym człowiekiem a kto nie, bo ma inną opinię ode mnie. Mogę jedynie rzucić "cóż, trudno" i żyć dalej. Pozdrawiam.
    3 points
  3. Memy, memy. Komu memy? Dobre, podmieńcowe.
    3 points
  4. Rano gruchnęła wieść, że wyciekł kolejny odcinek. Jak to się stało? Ano Hasbro ma swój kanał na YT, gdzie umieszczają odcinki pucałków i są one dostępne dla mieszkańców USA w standardowej jakości, a za 3$ mogą sobie wykupić pakiet HD. Fajnie i miło. Mieli wrzucić odcinek 17, czyli To Change a Changeling, jednakże w procesie produkcyjnym numer 17 otrzymał epizod Daring Done, który później został przeniesiony o tydzień. No i to doprowadziło do pomyłki i faktu, że możemy się cieszyć odcinkiem już teraz. ENG: PL NAPISY: PL DUBBING:
    2 points
  5. Takie pytanko z ciekawości czy kiedykolwiek to nastąpi ?
    2 points
  6. 2 points
  7. Całkiem niezły odcinek choć rozwiązanie całej zagadki pojawiło się w 7 minucie. A tryskające powietrzem... cosie były trochę dupnym pomysłem. Już lepiej, żeby dalej pociągnęli motyw wiary i nadziei i żeby ten most po prostu tam był tylko niewidzialny. Jak w Indiana Jonesie. Idealnie by pasowało.
    2 points
  8. Późna pora, nie chcę mi się dopisywać dokładnej ankiety. Nowy odcinek za nami i continuity z poprzedniego, 15 epizodu. ENG: PL: PL DUBBING: * * * I pamiętajcie: #TakByło
    1 point
  9. Poszukaj sobie na YT bajki z Krecikiem, będziesz wiedział wszystko
    1 point
  10. Witam Hoffman, Najpierw chciałbym bardzo podziękować za komentarz. Krytyka jest zawsze w cenie, nigdy jej nie ignoruję i o ile nie jest skrajnie nieuzasadniona, zawsze ją doceniam. Stąd też czuję się absolutnie zobowiązany na nią w pełni odpowiedzieć. Ciężko mi będąc szczerym jednak na niego odpowiedzieć, po prostu cytując fragmenty twojej wypowiedzi a potem się do niego odnosić. Byłoby to niepotrzebne szatkowanie twojego komentarza, a wiele by to nie pozwoliło osiągnąć. Stąd też odpowiem blokowo, odnosząc się do różnych części w różnych miejscach oraz samemu rozszerzając swoje stanowisko i dodając szersze wyjaśnienia dotyczące linii fabularnej. Najpierw musimy porozmawiać o najważniejszym - czyli o samych założeniach. Wiele krytyki może wynikać z tego, że czytelnik po prostu oczekuje czegoś kompletnie innego i mimo, że fanfik jest dobry, to ma do niego wyrzuty. Zacznijmy od najprostszego i w sumie najważniejszego pytania… o czym właściwie jest ten fanfik? Właściwe tagi opowiadania, te określające jego charakter to [Wojenny] i [Grimdark]. Opowiadanie było od początku zamknięte za MLN, chociaż elementów do rozdziału XIV za które miałby on trafić do MLN nie było wiele. Wątek wojenny (czyli intrygi, polityka, walka) jest jednak tylko jednym z jego elementów. Krwawe Słońce jest o wojnie, ale jest również o Źle. Wątek ten obserwujemy z dwóch stron - po pierwsze mamy Rainbow Dash, niechętnego świadka oraz Rising Storma, oficera Nippony, którego osobowość kompletnie nie pasuje do otaczającej go rzeczywistości. Jedną z najważniejszych rzeczy, budujących pod Rozdział XIV jest właśnie ich rozwijające się charaktery, które sprawiają, że robią to co robią w ostatnim rozdziale (przed epilogiem). Najważniejszym problemem, błędnym założeniem, kompletnie nieprawdziwym i nie mającym wspólnego z rzeczywistością jest to, że mniej lub bardziej dobro zwycięża. Objawia się to tym, że w fanfikach lekkich i “jaśniejszych” są owszem jakieś problemy, ale ostatecznie dobro zwycięża. Fanfiki “mroczne i poważniejsze” jednak w rzeczywistości robią to samo. Najczęściej się to objawia poprzez “X, Y oraz Z umarli, K jest kaleką, pół królestwa zrujnowane… ale przeżyliśmy, jest dobrze, dobro zwyciężyło”. To o czym jest Krwawe Słońce, to o tym, że Zło (przez duże Z) czasami, a nawet wręcz często zwycięża absolutnie i nie ma znaczenia ile kto poświęcił i dlaczego. Czasem znajduje się ten ostatni sprawiedliwy (którego rolę pełni Rising Storm) ale jest kompletnie bezsilny, kompletnie nie pasuje do sytuacji i najczęściej zawodzi na całej linii. Fanfik miał mieć oryginalnie tag [Tragedy] ale zrezygnowałem z niego bo nie było sensu go używać - [Grimdark] wypełniał wszystkie założenia. Esencją Grimdarku jest właśnie absolutna dominacja zła, a dobra tylko nieznaczące przebłyski. Nigdy nie obiecywałem, że nie będzie w nim gore, brutalnych scen, czy pojawi się dobre zakończenie. Drugie błędne założenie - to, że będę ugrzeczniał (?). Otóż ten kto zna historię powinien wiedzieć, jak bestialski był to czas i jak okrutna była to wojna. Jednak pomimo tego, zarówno nieznający jak i znający historię - może przyjąć założenie, że autor nie będzie pokazywał tych gorszych rzeczy albo je ukryje. Dobrze to widać zresztą w twoim cytacie: Ale historycznie nie było żadnej godności, żadnego smaku ani żadnego zdrowego rozsądku w tej zbrodni. Zasugerowałeś mi, innymi słowy - bym po prostu tej zbrodni nie opisał. Zasugerowałeś mi bym skłamał czytelnikowi w żywe oczy. No to dopiero dobry pomysł! Generalnie, (jako autor) mogłem przyjąć trzy różne modus operandii: a) kompletnie pomijać elementy gore poprzez manewrowanie słowem w taki sposób, że końcowy produkt mógłby nawet wylądować poza MLN, a wszystkie prawdziwie brutalne sceny zaliczyłyby out b) wybiórczo pisać sceny “złe”, ale przez ładowanie ich w tło bądź pisanie w sposób nieinwazyjny (suche opisy w stylu “Cesarska Armia spaliła miasto X, a trupy Sińczyków były zjadane po ulicach przez głodne psy, kompletne zniknięcie tak kontrowersyjnych rzeczy jak gwałtów). c) być realistyczny i szczery. Opisać to tak jak należy. Nie muszę wyjaśniać dlaczego nie wybrałem a), ale pozwolę sobie rozszerzyć dlaczego nie wybrałem b). Pierwszy powód - ten model po prostu by nie zadziałał tutaj, wypacza on obraz rzeczywistości, nie oddaje emocji jakie mogły czuć ofiary. Jak postać X mogłaby czuć się źle, jeśli scena, która zszokowała postać jest ukryta przed czytelnikiem? Czytelnikowi potem byłoby ciężko zrozumieć motywację postaci. Gdybyś był taki miły i nie wybiórczy, zamiast przeskakiwać do ostatniego rozdziału przeczytałbyś cały fanfik, to spotkałbyś się z Exodusem i Sanko-Sakusenem, gdzie są opisywane nippońskie zbrodnie. Tam jednak są one w tle, są opisywane suchym opisem. I poza tym, że budują to tło, nie mają żadnego uderzenia emocjonalnego. Tym bardziej, że gdybyś czytał fanfik od początku do końca to zauważyłbyś pewną charakterystyczną rzecz - rosnącą progresję zła, rosnące okrucieństwo, większą brutalność. Poziom zła rośnie, od pierwszych rozdziałów do czternastego niczym bohater Jądra ciemności zbliżającego się do Kurtza. Pierwsze rozdziały mogłyby w ogóle nie być w MLN. Kolejne były brutalne, ale do przeżycia. Dalej mamy opisywane naprawdę potężne zbrodnie, ale wciąż opisem. I dopiero na zakończenie, w akcie finalnym mamy na zakończenie Rzeź Makinu. Ale to tylko jeden aspekt. W ogóle, zanim przejdziemy dalej… jak bardzo realistyczny jest Rozdział XIV? Dlaczego więc zdecydowałem się tutaj pokazać to wszystko w pełnym świetle? A no właśnie dlatego by pokazać to takim jakim było, a nie durnie ugrzeczniać, bo czytelnik może poczuć się urażony. Gdybym zastosował schemat b), innymi słowy nie byłbym szczery, nie pokazałbym tego jakim było i spalił przedstawienie tego - bym po prostu czytelnikowi opowiadał słodkie kłamstwa, byle mu się to dobrze czytało. Uznaję osobiście realizm historyczny za jedną z największych zalet tego fanfika. Opisałem ją taką jaką była, a to że dla czytelnika jest to ciężkie - nie dziwota. Dlatego miałem zresztą tak ogromny problem z pisaniem tego rozdziału. Oddanie sprawiedliwości tej zbrodni, a nie ugrzecznianie uznałem za najważniejszy cel. Użyję historycznej analogii. Powstał kiedyś chiński film “Miasto Życia i Śmierci”, który jest właśnie o tym o czym rozmawiamy tutaj - o rzezi nankińskiej. Film był sukcesem, ale poza pochwałami, zgarniał też opieprz od chińskich krytyków. Dlaczego? A no dlatego, że nie był to film szczery, że zbrodnie były pokazane za mało, że przez wybieloną postać jednego z cesarskich oficerów Japończycy nie zostali przedstawieni jako kompletnie obłędne dzikie bestie. I ta krytyka jest słuszna, bo historycznym realizmem byli Japończycy jako dzikie, całkowicie złe bestie. Innymi słowy - oczekiwanie, że uniknę pisania o najgorszych, ale prawdziwych elementach rzezi nankińskiej tylko dlatego, że jest to ciężkie dla czytelnika jest złudne. Natomiast ja bym przyjął krytykę tyczącą się gore, brutalnych scen i gwałtów, ale tylko w dwóch wyraźnie zaznaczonych przypadkach: a) gdyby autor by pochwalał te zbrodnie (czego nie robię) b) gdyby zbrodni byłoby nawalone tak dużo, że straciłyby one shock value i czytałoby się to kiepsko (albo nie pełniłyby istotniejszej roli w fabule) I przyznaję, że do punktu b) trochę spaliłem. Zwrócił mi na to uwagę Kredke i to jest jedyna rzecz jaką byłbym w stanie skorektować w rozdziale. I to nie dlatego, że “gore, gwałty i ola boga”, tylko właśnie dlatego, że flow w fabule jest średnie i rozdział czyta się gorzej. Pozwolę kompletnie zignorować emocjonalny ton, słabe wyzwiska czy nędzne uszczypliwości. Zakończę to tylko tak: jeśli wolisz pozostać w sferze małych słodkich kłamstewek, to proszę bardzo. Ale to co opisałem to jest to co się wydarzyło historycznie. Możesz to zignorować, możesz mi dalej robić wyrzuty… ale cóż, to dalej będzie to samo. Zaprzeczanie rzeczywistości. Czasami zło wygrywa i czasami okrutne zbrodnie są popełnianie, unikanie tej prawdy do niczego nie prowadzi. Dodam jeszcze od siebie, że prawdopodobnie Rozdział XIV będę poprawiał, ale poprawki te nie będą się tyczyły “ugrzeczniania”, tylko właśnie poprawy czytelności i flowu w fabule. Pozdrawiam - Verlax
    1 point
  11. Dodam materiał z kanału TVGry na ten temat jak ktoś nie widział. Film został opublikowany jakieś dwa tygodnie temu.
    1 point
  12. Oto i rozdział 16. Póki co, najdłuższy ze wszystkich, lecz mam nadzieję, że następny nie zajmie i aż tyle czasu na stworzenie ^ ^" https://docs.google.com/document/d/1zQ4eJg1G9U3x3ZfhYfiG_yZuuNOXVcK2ygoXH3orD50
    1 point
  13. Na stronie filmu pojawiło się kilka fajnie wykonanych wektorów: https://www.equestriadaily.com/2017/09/lots-of-high-quality-vectors-uploaded.html
    1 point
  14. Konkurs został oficjalnie zamknięty, więc przedstawiam wyniki, które uzgodniliśmy wraz z @Vezzie: 1. @Mały Hehesz - http://i.imgur.com/9SgXUHE.jpg 2. @Calevalke - http://i.imgur.com/23e4ydp.png 3. @Nightmare Princess - http://imgur.com/a/1cSim Dziękujemy tym 3 osobom za udział. Skontaktuje się z wami w kwestii nagród. A tak miejmy nadzieję, że następny konkurs będzie mieć o wiele większe zainteresowanie . Edit: Jeśli zwycięzcy nie odpowiedzą na moją wiadomość do 2 tyg, to nagroda przepadnie. Zatem przeczytajcie wiadomości (to do @Mały Hehesz oraz @Calevalke)
    1 point
  15. "Ilekroć wychodzisz na zewnątrz miej radosną minę, noś głowę wysoko, jakbyś miał na niej koronę, i do samego dna nabieraj powietrze w płuca. Upijaj się słońcem, witaj znajomych uśmiechem i w każdy uścisk dłoni wkładaj całą duszę. Nie obawiaj się, że zostaniesz źle zrozumiany, i nie trać ani minuty na myślenie o wrogach. Spróbuj jasno nakreślić sobie w umyśle cel, do którego zmierzasz, a potem skieruj się tam bez zbaczania z drogi. Nie przestawaj myśleć o wielkich i wspaniałych rzeczach, które chcesz zrobić, a wraz z upływem dni przekonasz się, że podświadomie chwytasz wszystkie sposobności do spełnienia marzeń, tak jak koralowce wychwytują z przepływającej fali wszystkie potrzebne im składniki. Wyobraź sobie zdolnego, uczciwego i pożytecznego człowieka, którym chcesz być, a idea ta z godziny na godzinę przemieni cię w takiego właśnie osobnika... Myśl jest najważniejsza. Utrzymuj się w tym myśleniu – bądź odważny, uczciwy i miej dobry charakter. Myśleć to właściwie tworzyć. Osiągamy wszystko, czego prawdziwie pożądamy, i każda szczera modlitwa jest wysłuchana. Stajemy się tacy jak ci, których nosimy w naszych sercach. Miej radosną minę i noś dumnie koronę na swej głowie. Potrafimy z larwy zamienić się w motyla." - Elberta Hubbar
    1 point
  16. Widzę, że masz natchnienie. Dość szybko piszesz rozdziały. To dobrze, jeżeli wena ci dopisuje. Opowiadanie jest dość szybkie. Nie widzę w nim jakiś niedociągnięć, jednak jeżeli są to pewnie stylistyczne, czy interpunkcyjne, ale ja nie mam zdolności rozpoznawania tekstów pod tym względem. Pewnie inni wypowiedzą się po zakończeniu całego opowiadania. Więc pisz dalej, póki masz wenę i starczy tobie sił.
    1 point
  17. Ty, nie spodziewałem się, że Ponk czyta gazety i stara się być na bieżąco z wiadomościami. No proszę, jakie zaskoczenie. I Celestii zajęło siedem sezonów zwalczenie parasprite'ów w Fillydelphii. Boże, mówcie mi o wydajnym władcy-magu. Tak czy inaczej, jedziemy dalej. Daring Do, yeah. To oznacza eksplorację, a może LOOOOOOORE. Lubię lore w ponikach. Och biedna Daring. W końcu uświadamia sobie, że przygodowanie boli tych, którzy w przygodzie nie uczestniczą. Takie to... zwyczajne. Ale jakie prawdziwe. Nie myślimy zwykle o innych i ich problemach w naszym życiu. Są dla nas jak drugoplanowe postaci. Głębokie jak na kuce. Propo lore, zaczyna mi się wydawać, że Equestria to zarówno nazwa potoczna kraju, jak i formalna nazwa kontynentu czy tam innej masy lądowej gdzie to się dzieje. Jak Ameryka. Co nie dziwi biorąc pod uwagę skąd jest Hasbro. Wracając, niemal od razu kapnąłem się, że ktoś ma tutaj ukryte cele, mówiąc oględnie bez spoilerów. Dalej, bardzo fajna legenda. Bardzo, bardzo fajny sfinks. DEEPEST LOOOOORE. Znów dalej, niby mały detal, a cieszy: źrenice Rainbow kiedy zdjęto jej opaskę na chwilę się zmniejszyły pod wpływem światła. Przedni efekt w animacji dla dzieci. Okejkowy morał, i w ogóle dobry odcinek z RD, co nie zdarza się często. Summa summarum mocne 9/10. Bardzo mocne.
    1 point
  18. Śmieszkłem w tej scenie jak pojawił się ten koleś, po gadce Trrrrixie. Drugi raz z go go gadget teleportation spell. Wyszło dokładnie tak jak wychodzą rzeczy Gadżetowi. Ogólnie zmiana lokacji robi wrażenie, ale z jakiegoś powodu kojarzy mi się z zarośniętą ruiną. Nawet jeśli pod władzą Chrysalis miejsce wyglądało jak Dagorlad, to chociaż było w jednym kawałku. Lubię tego czarnego gościa tak na chwilę obecną. "I liked the old days better >:C". No właśnie, nie było tak kolorowo, nie było jakichś arts and craftsów. Grr. Za to plusem jest relacja Trixie Starlight. Daje trochę charakteru tej malowanej fioletoworóżowej kukle. Chociaż i tak zaraz to spieprza, ZNOWU działając na przekór tego, czego wszyscy ją uczą. Jesus. . .. ... "Wow so you're both losers." Jezu to już podwyższa ocenę odcinka o dwa punkty. Sam Pharynx czy jak to się pisze to dodatkowy punkt w tym momencie. Kolejny punkt za OH JO na sterydach. Kolejny za Podmieńcowe "Rohan odpowie." Minus jeden po ten Pharynx też się przemienił. Dobrze, że nie stracił jajec, bo to już byłoby bardzo smutne. Minus jeden za Starlight. Podsumowując, dam odcinkowi takie 7 do 8 na dziesięć
    1 point
  19. W sensie, że podobnie było współcześnie? Tak samo jak odcinek wcześniej Starlight dała się zapakować do worka
    1 point
  20. Kurna, wróciłbym do szkoły. To był taki fajny okres. Zero rachunków, zero stresu, zero pracy... ;_;
    1 point
  21. To całkiem fajne uczucie, kiedy pół internetu rozpacza, że już jutro szkoła, a ja mam wywalone, bo jeszcze miesiąc wakacji mam
    1 point
  22. 1 point
  23. Nictis - postać z fanfika "Without a Hive" Phoenix_Dragona. Jeśli ktoś zastanawia się, co poczytać, polecam ;)
    1 point
  24. 1 point
  25. Czy ktoś może wie gdzie znajde 14 odcinek sezonu 7 po polsku????
    1 point
  26. Witam, w tym temacie, pojawiać się będą ciekawostki dotyczące seriali animowanych, jak i wytwórni, które je tworzą... Na początek loga wszystkich wytwórni: A tutaj prawdziwe lokacje, które inspirowały twórców filmów: (Jest też Król Lew ) Jeśli znacie jakieś ogólne ciekawostki dotyczące danego filmu, a nie posiada on swojego tematu, to śmiało możecie się tym podzielić tutaj.
    1 point
  27. Czas na krótkiego komcia na szybko do "O szyby deszcz dzwoni". Plusy: + ładna SoL-owa fabuła + ciekawi bohaterowie + bardzo dobrze napisane opisy + piękny styl Minusy: - brak Imiona postaci... Tu może lepsze by były mniej ludzkie, można by popuścić wodze fantazji. Niemniej jednak to nie wada. Ocena: 9,5/10 Pozdrawiam i życzę dalszej weny twórczej. Wysłane z mojego LG-H440n przy użyciu Tapatalka
    1 point
  28. Przeczytane. Cóż mogę powiedzieć, rewelacja! Mamy tu bardzo dobrego fanfika, pozbawionego dziur, na dodatek sprawnie tłumaczącego pewne zdarzenia z kanonu. W połączeniu z bohaterami, których kreacja jest nienaganna, plastycznymi opisami i stylem, dzięki któremu czytanie jest przyjemnością, a nie mordęgą, powstała czysta przyjemność lektury. Ponadto, nie zauważyłem żadnych większych uchybień. Ocena: 10/10 Poza tym, pragnę oddać głos na Epic, uzasadnienie wyżej. Pozdrawiam i czekam na kolejne dzieła.
    1 point
  29. Druga część "Poznając nowy świat" za mną. Wczoraj udało mi się przeczytać ją "na kilka przysiadów", ale zabrakło czasu na zrecenzowanie, stąd też robię to dopiero dzisiaj. Achtung, opinia zawiera śladowe ilości spoilerów. Zacznę od mniej przyjemnych kwestii. Druga część nie wciągnęła mnie już tak bardzo jak pierwsza, jednak wciąż stanowi kawał doskonałej lektury. Głównie nie podpasował mi motyw Poza tą jedną drobnostką, nie znalazłem nic, do czego mógłbym się przyczepić. Mimo to, w moim odczuciu druga część była już nieco słabsza od pierwszej. Myślę, że głównym powodem był fakt, że poprzednia opierała się bardzo mocno na świetnie wykreowanych bohaterach, natomiast ta głównie kręciła się wokół naszego małego szkraba. Oprócz niego mógłbym wskazać jeszcze jego opiekunkę, jak postać "widoczną" oraz współlokatora, którego obecność po prostu zarejestrowałem. Sam główny bohater... cóż, nie będę powtarzał swojej poprzedniej wypowiedzi, więc tylko w skrócie powiem, że jest dokładnie taki, jaki być powinien. Ponowne gratulacje dla Hoffmana za jego kreację. Primrose jest również bardzo udaną, zauważalną postacią, której wprost nie da się nie polubić. Wyrozumiała, spokojna i opiekuńcza, idealnie wpasowuje się w rolę, którą autor przewidział jej w tekście. Zaś współlokator ogierka nie zapadł mi za bardzo w pamięć, więc raczej nie mam o niej wyrobionej opinii. Fabularnie mamy tutaj dobrą kontynuację poprzedniej części, znów się powtórzę, że miłośnicy Slice of Life powinni być wniebowzięci rozwojem akcji i opisami, w jaki sposób Gleipnir poznaje Equestrię. Będąc przy opisach, warto wspomnieć o ich bardzo dobrej plastyczności, świetnie działają na wyobraźnię i są po prostu znakomicie rozbudowane. Rzekłbym, standard dla wszystkiego, co tylko wychodzi spod klawiatury Hoffmana. Szczególnie zmieniający się krajobraz podczas scen podróży pociągiem wypada tutaj nadzwyczaj dobrze i może służyć za przykład jak takie rzeczy należy robić. Aha, warto wspomnieć o fragmencie, w której mały ogierek pisze egzamin wstępny z wiedzy o magii. Czytając ją, raz po raz uśmiechałem się pod nosem, gdyż mimo iż była pisana z perspektywy małego szkraba, to rzekłbym, że utożsamiałaby się z nią spora część studentów podczas pisania kolokwiów. Taka tam zabawna uniwersalność opowiadania. Spodobał mi się jeszcze motyw tego, że Gleipnir nawiązuje wspomnieniami do swojego ojca, który jak się okazuje, mimo iż był w pewnym sensie kawałem sukinkuca, to jednak rację w wielu kwestiach miał. I kto wie czy to właśnie nie ostre wychowanie będzie teraz tym, co przyda się małemu w nadchodzącym życiu. Podsumowując: nieco słabiej niż w poprzedniej części, ale wciąż w pełni zasługujące na uznanie. Gdyby tylko utrzymało poziom poprzedniej, to z miejsca wołałbym o Epic, ale teraz muszę przyznać, że mam ciężki orzech do zgryzienia. Z jednej strony, całe opowiadanie wyróżnia się na tle tych wszystkich miernych Slice of Life'ów, jakie panują w naszym dziale z opowiadaniami, jednak z drugiej strony nie jestem do końca przekonany, czy podobało mi się AŻ TAK. Dlatego też póki co wolę sprawę bardziej przemyśleć, mając nadzieję, że kolejne opowiadania (po które mam zamiar kiedyś jeszcze sięgnąć) rozwieją wszelkie wątpliwości. Póki co "Kresy" są na jak najlepszej drodze, żeby dostać mój głos na uhonorowanie ich tymże tagiem, ale nie chcę być pochopny. W końcu mam czas do namysłu. Póki co mogę jednak powiedzieć, że "Poznając nowy świat" mogę z czystym sumieniem polecić i to nie tylko miłośnikom "Slice of Life", ale również tym, którzy chcą zakosztować wspaniałych przykładów na to, jak powinno się kreować bohaterów, operować opisami czy prowadzić akcję. Zatem... POLECAM!
    1 point
  30. Pierwsze opowiadanie z serii czytałem... cóż, dawno temu. Na dobrą sprawę, nie pamiętam już z niego wiele, więc myślałem czy nie byłoby rozsądniej je sobie odświeżyć, niestety nie dysponuję taką ilością czasu. Wziąłem się za "Poznając nowy świat", część pierwszą. Mam pewne wątpliwości czy nie powinienem poczekać z komentarzem aż przeczytam też i drugą, ale nie mam zielonego pojęcia, kiedy by to nastąpiło, więc... Od czego by tu zacząć? Cóż, może od opisów. Hoffman setki razy już udowadniał, że jeśli chodzi o opisywanie, to mało kto jest w stanie mu dorównać. Tak jest też i w tym opowiadaniu. Rozległe, działające na wyobraźnię, dokładne... to tylko niektóre z określeń, którymi można je scharakteryzować. Wystarczy powiedzieć, że są bardzo dobre i powinny ukontentować każdego miłośnika opisów. A że to właśnie z nich w głównej mierze składa się opowiadanie, to śmiało można powiedzieć, że jest ono wysokiej jakości pod względem literackim (chociaż widząc nick Hoffmana raczej nikt nie ma jakichkolwiek wątpliwości na tym polu). Bohaterowie... Cóż, przyznam szczerze, że z poprzedniego opowiadania nie pamiętałem już ani jednego, to po kilku stronach moje szare komórki wskoczyły na wyższe obroty i z zakamarków pamięci zdołałem wygrzebać, o czym właściwie był poprzedni tekst i przypomniałem sobie bohaterów jednego po drugim - po prostu trzeba mnie było odpowiednio nakierować. Zacznijmy może od głównego, którego to imię jest na tyle skomplikowane, że wciąż mam problemy z jego zapamiętaniem. Nie ma się co tu zbytnio rozwodzić, jest po prostu świetnie wykreowany. Z jednej strony mały dzieciak, myślący na swój własny sposób, jednak wyraźnie widać w nim pewien ślad dorosłości, który niewątpliwie odcisnęły na nim wcześniejsze przeżycia. Wyraźnie widać w nim dziecięce obawy i marzenia, a także przywiązanie do rodziny oraz stosunki z nią. Widać również pewną "twardość", jak na swój wiek, niewątpliwie będącą śladem wychowywania się pod surowym ojcem, a także w "niezbyt przyjaznym" mieście. Słowem - znakomicie zrobiona postać, bardzo realistyczna i idealnie wpasowująca się miejsce i sytuację, w której żyje. Nic w nim nie jest przypadkowe. Reszta bohaterów, czyli na dobrą sprawę rodzina naszego Gle... Gleipnira (musiałem zajrzeć do tekstu, żeby poprawnie to napisać). Sam Albert jest postacią, która we wcześniejszym tekście dała się poznać jako... hm... nieczuły, egoistyczny sukinkuc. Ciężko go jednak tak jednoznacznie oceniać, bo mimo iż w większości przypadków wydaje się być "tym złym", to jednak również w wielu momentach czytelnik wcale nie życzy mu skręcenia karku, ale raczej stara się zrozumieć, że nie stał się taki wyłącznie przez siebie, a na jego charakter spory wpływ miało środowisko. Oczywiście nie ma go też co nazbyt usprawiedliwiać, ma wiele bardzo widocznych wad i nie widzi w nich nic złego, raczej mu one nie przeszkadzają. Jednak... ma w sobie coś, że nie da się się go tak jednoznacznie nie lubić. Kolejna wspaniale wykreowana postać. Matka głównego bohatera jest przedstawiona właśnie jako taka typowa "matka". Kochająca, chcąca jak najlepiej dla swojej rodziny, martwiąca się o wszystkich i próbująca jakoś pogodzić tę... niemiłą atmosferę w domu, rzekłbym. Niczym właśnie archetyp rodzicielki, jest czymś łączącym dzieci z ojcem, taką osobą, która ma dobry kontakt z każdym członkiem rodziny, czynnikiem ją spajającym. Podobnie sprawdza się tu starsza siostra, będąca dla głównego bohatera właśnie takim wsparciem czy mentorką, kimś, na kogo może liczyć i wobec kogo może być zupełnie szczery. Za obie te kreacje, tak samo jak w poprzednich wypadkach, należą się kolejne gratulacje. Hoffman wybornie przedstawił wszystkich bohaterów, sprawiając, że są niezwykle realistyczni i "żywi" w każdym calu. Znakomicie ze sobą współgrają, pasują też do klimatu opowiadania. Nic tu nie jest na siłę, wszystko z czegoś wynika i jest powiązane. Klimat. Czuć go co chwila. Specyficzna atmosfera miejsca bez większych perspektyw, gdzie większość ma trudności, żeby żyć z dnia na dzień. Dodać należy do tego, że postać Alberta dodatkowo wprowadza taki nie do końca przyjemny nastrój, idealnie pasujący do klimatu całości. Także tutaj należy się duży plus, idzie się bardzo szybko wciągnąć i coś mnie popycha, żebym po następną część sięgnął jak najszybciej. Świat przedstawiony na piątkę z plusem. Co do fabuły... Slice of Life pełną gębą. Miłośnicy tego gatunku powinni walić do tego tematu drzwiami i oknami, bo o znalezienie czegoś lepszego na tym polu będą mieli trudno. I mówię to ja, czyli osoba, która zazwyczaj za SoLami nie przepada. Nie będę zdradzał zbyt wiele, bo jeszcze ktoś się obrazi za spoilery, jednak trzeba przyznać, że opowiadana historia jest naprawdę przemyślana, sprawnie napisana i jak najbardziej realistyczna. Fabuła, tak jak pozostałe elementy, współgra z całością, będąc kolejnym czynnikiem, który sprawia, że czytanie tego opowiadania jest czystą przyjemnością. Z błędów... tu i ówdzie natknąłem się na jakąś literówkę czy dziwnie skonstruowane zdanie, ale opowiadanie czytało mi się tak dobrze, że nawet nie zwróciłem na to większej uwagi i poleciałem dalej. Podsumowując: znakomity fanfic, zasługujący na najwyższe noty w każdym aspekcie. Wzór do naśladowania, szczególnie jeśli chodzi o pisanie slajsoflajfów oraz kreowanie bohaterów. Nie wiem, jak to jest z nadawaniem tagu [Epic] przy seriach, czy głosuje się na pojedyncze opowiadanie, czy od razu na całą serię (to by się musiał @Dolar84 wypowiedzieć), ale powiem, że wszystko jest na jak najlepszej drodze, aby Hoffman dostał mój głos na to właśnie wyróżnienie. Nie będę jednak zbyt pochopny i najpierw doczytam drugą część "Poznając nowy świat" i choć nie wiem, kiedy znajdę na to czas, to muszę przyznać, że wciągnąłem się na tyle, że mam nadzieję zrobić to jak najszybciej. Pozdrawiam, Foley
    1 point
  31. 1.Poruszanie się po dziale "twórczość" 1. Obowiązuje tutaj regulamin forum. 2. Jakiekolwiek niedostosowanie się do któregoś podpunktu będzie odpowiednio nagradzane. 2. Treści, wypowiedzi 1. Zero wulgaryzmów w komentarzach. 2. Nie kaleczymy języka ojczystego. Każdemu się zdarza lecz nadmierne łamanie tego punktu będzie nagradzane warnem. 3. Każdy ma prawo do wypowiadania się, lecz nie na zasadzie jednego słowa. Skoro już zdecydowałeś się napisać, to rozwiń swoją wypowiedź. 4. W związku z nagminnym pisaniem postów, jeden pod drugim (tych samych użytkowników naturalnie) przypominam, że jest to dozwolone, jeżeli od poprzedniego posta minęły co najmniej 24 godziny. W przeciwnym wypadku proszę o edycję posta poprzedniego. 4.1 Zasada zawarta w punkcie 4 nie dotyczy dodawania nowych rozdziałów danego opowiadania. 3. Dodawanie ficów 1. Przed umieszczeniem swojej pracy upewnij się, że nie ma w niej błędów. 2. Pamiętaj, aby otagować swoje dzieło. Forma obowiązująca - tagi umieszczone obok tytułu w nawiasach kwadratowych. Lista tagów, łącznie z obowiązkowymi zamieszczona jest w piątym punkcie regulaminu. 3. Każdy nieoznaczony może zostać przeniesiony do archiwum, lecz moderator ma obowiązek poinformować właściciela przynajmniej dwa dni przed tym faktem. 4. W pierwszym poście tematu powinien zostać umieszczony link do danego dzieła. Forma obowiązująca to link do google docs. Dopuszczamy również opowiadania w wersji audio. Nowe! Dla porządku dodam, że oprócz obowiązkowej wersji google docs można dodać wersje w innych formatach (pdf, epub, mobi, itd.) wedle woli i gustu, byle była też ta pierwsza obowiązkowa. 5. Jeden temat odpowiada jednemu fanfikowi. Wyjątek zachodzi, kiedy mamy do czynienia z serią. Wtedy w temacie muszą znaleźć się odpowienie Tagi, następnie powtórzone w samym poście, przy odpowiadających im fanfikach. 6. Jeżeli chcesz w komentarzu zamieścić obrazek, filmik lub inną wstakę to prosze ukryć go w spoilerze. Będzie lepiej wyglądało i szybciej działało. Podpunkt nie dotyczy okładek zamieszczanych w pierwszym poście. 7. Jeżeli autor chce usunąć swoje opowiadanie, to zobowiązany jest napisać PW do opiekuna działa z wyjaśnieniem i prośbą o usunięcie. Kasowanie na własną rękę jest bardzo niemile widziane. 8. Jeżeli opublikowane opowiadanie okaże się plagiatem, to jego autor może otrzymać całkowity zakaz publikacji w dziale opowiadań. 9. Zamieszczone opowiadanie może zostać usunięte, jeżeli prezentuje sobą niedopuszczalnie niski poziom. 10. Przy publikowaniu kolejnych rozdziałów, proszę umieszczać link do właśnie publikowanego również w pierwszym poście. To znacząco ułatwi czytelnikom odnajdowanie nowej zawartości. 11. W dziale opowiadań dozwolone jest publikowanie komiksów autorskich lub tłumaczeń komiksów. Proszę opatrywać je tagiem [Komiks] lub [Comic] w zależności od preferencji językowej. 4. My Little Necronomicon oraz Seduction 1. Działy MLN i MLS nie wymagają już otrzymania osobnego dostępu. Należy umieszczać w nich opowiadania, które z powodu swej brutalności lub obecności erotyki nie mogą trafić do działu ogólnego. 2. Oba działy oznaczone są jako dostępne dla czytelników powyżej 18 roku życia. Jeżeli jesteś młodszy/a, i ignorujesz ostrzeżenie, to wchodzisz tam na własną odpowiedzialność. 3. W wyżej wymienionych działach znajdują się następujące rzeczy: - My Little Necronomicon: fanowskie opowiadania o wysokiej brutalności; Tag: [Gore] - My Little Seduction: fanowskie opowiadania o zabarwieniu erotycznym. Tag: [Clop] W tym dziale obowiązuje zakaz publikacji dla osób poniżej 18 roku życia. 5. Lista tagów
    1 point
  32. Wracając do tego odcinka. Brat Toraxa chciał wręczyć jemu pewnie skromny prezent na urodziny, bądź świąteczny). Miałby być bombonierki, ale ostatecznie dostał dwie klacze.
    0 points
  33. A cóż to się stało w tych reputacjach?!?!?! ADMINY ZNOWU POZMIENIAŁY REPUTACJE!!!! NA STOS Z NIMI!!! Ekhm, więc tak. Śpieszę z wyjaśnieniem, co który przycisk robi, kolejno od lewej do prawej: Lubię to (+1) Mistrzostwo (+1) Haha (+1) Wtf (neutralna) Smutny (neutralna) Nie lubię (-1) +1 (+1) Tak jak podczas poprzedniej zmiany, będę ściśle monitorować system reputacji. Dodatkowo, ze względu na większą ilość opcji, zwiększony zostaje dzienny limit pozytywnej do 20 sztuk (negatywna pozostaje bez zmian).
    0 points
  34. Nie jestem fanem. ASMR to takie porno dla samotnych, co to przesiadują na /r9k/ (taki board na 4chanie), narzekają, jak to im smutno bez dziewczyny, więc jako substytut włączają sobie szepty na jutubku i cieszą się chociaż przez chwilę damskim głosem, po czym zasypiają, ale po obudzeniu się i tak ich życie jest tak samo bezcelowe. Smutne to jest, ale jak panienkom chce się nagrywać takie "sesje" i nabijać wyświetlenia... ...cóż, chyba lepiej tworzyć to niż JOI.
    -1 points
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...