Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 12/18/13 we wszystkich miejscach

  1. Pełna zgoda. Osobiście najbardziej jestem zainteresowany opowiadaniami dziejącymi się na styku naszego świata i Equestrii, ale, paradoksalnie, do najbardziej popularnego uniwersum tego typu, czyli Biur Konwersyjnych, zdążyłem się zrazić na dość wczesnym etapie mojej przygody z fanfikami. Dlaczego? Ano dlatego, że w tych fanfikach TCB, na które natknąłem się jako na pierwsze, ludzkość praktycznie zawsze przedstawiona była jako banda chciwych, małostkowych drani, w kontraście do kucyków, które były kochające wszystkich, słitaśne, miziajne i w ogóle defekowały tęczą. U niektórych ponifikacja połączona z praniem mózgu podnoszona była do rangi Jedynie Słusznej Drogi, jaką ludzkość po prostu MUSI podążyć. Dla swojego własnego dobra. Ilekroć czytałem takie opowiadanie, miałem wrażenie, że autor jest sfrustrowanym no-liferem, który zupełnie nie potrafi dostrzec piękna w świecie, w którym żyje, a świat już stworzony na potrzeby kreskówki dla dzieci i objęty amerykańską cenzurą obyczajową potrafił jakimś cudem uczynić jeszcze bardziej cukierkowym, a przez to odjąć mu znaczną część charakteru. To prawda, że ludzie nie są aniołami, a naszemu światu do ideału sporo brakuje, no ale kuce też swoje za uszami mają. Mamy przecież odcinek, w którym Applejack i Rainbow Dash wdały się w bójkę, bo się pożarły o to, która z nich jest bardziej wysportowana. Czyli, bądźmy szczerzy - o totalną pierdołę. Ale nawet jeśli autor pozostaje w ramach jednego świata, to często Equestria jest przedstawiana jako kraj pełnej sielanki, gdzie nigdy nic złego nikomu się nie dzieje. Tak, ta sama Equestria, którą w ciągu roku najechali Nightmare Moon, Discord i armia Podmieńców, a ponadto w której na co dzień żyje mnóstwo niebezpiecznych stworzeń, na ogół siedzących cicho w Everfree, ale czasem jednak zapuszczających się w tereny zabudowane. No ale autorowi chodzi o to, żeby pokazać, jak to fajnie w Equestrii żyć, więc zamiast w krainie z charakterem, lokuje swoje wymysły w zmyślonej utopii... Do popularnych motywów, które mnie wnerwiają, dodałbym jeszcze Ponyville - najludniejsze miasteczko w Equestrii. Ylthin już o tym napisała w swoim artykule na FGE, więc nie będę po niej powtarzał. Powiem tylko, że uniwersum serialowe jest pojemne, a akcja większości fanfików toczy się w jednym małym miasteczku. Mało kto kieruje bohaterów do innych miejsc, takich jak Fillydelfia, Baltimare, Los Pegasus czy mój ulubiony Manehattan. Ale na obronę autorów mógłbym dodać, że na coś takiego nie ma za bardzo popytu - tak samo jak na fanfiki z samymi OCkami.
    3 points
  2. Co do opisów śmierci- czasem mam ochoty na pełne patosu opisy, a innym razem wolę szast, prast i po bólu. W końcu taka Cadance może mieć odrąbaną głowę w przeciągu ułamka sekundy. Nawet nie zdąży zauważyć, że umiera, może nie stoczyć żadnej epickiej walki. Po prostu może mieć pecha. Chyba najbardziej lubię, kiedy w opowiadaniach pojawiają się oba rodzaje scen umierania. Tak na zasadzie kontrastu.
    2 points
  3. Hmmm czy trup mu ścielić się gęsto, aby tekst był realistyczny? Tutaj też czai się mała pułapka. Jak poanalizuje się raporty dot. strat z czasów tak brutalnych jak II wojna (przypominam, że ludzie mieli wtedy niewyobrażalnie rozwinięte techniki masowego zabijania), to wcale te straty nie był tak kosmiczne, jak nam się wydaje. Jak pamiętam z Ambrose'a, to w czasie lądowania 101 powietrzno-desantowej w Normandii odniesiono SZOKUJĄCO wysokie straty w niektórych plutonach, które sięgały 70%! 7/10 żołnierzy zginęło. To dla Amerykanów przyzwyczajonych do bitew w małej skali był po prostu kopniakiem w krocze. Straty sięgające 90% były odnotowane jeśli cały oddział się utopił w jeziorze. Ok, ale 70% przy standardowym "wycinaniu do nogi" całych armii w wielu fanfikach wydaje się śmieszne. A gdzie lekko ranni, ciężko ranni, ogłuszeni, zagubieni, dezerterzy? To też straty inne śmierć. Tak samo jest w przypadku np. samolotów, okrętów, czołgów. Mam teraz przed sobą wyciągi z sowieckich raportów z okresu Wojny Zimowej. Przypominam, że Sowieci dostali tam solidnie w dupę. 13. Brygada Czołgów Lekkich. Stan na 30 listopada 1939 - 246 czołgów szybkich typu BT-7, potem dosłano kolejne 67 (co daje 313 w ogóle). Do 13 marca 1940 roku stracono od artylerii 122 czołgi, spaliło się 52, miny uszkodziły 63. Zatem stracono 237 pojazdów, a więc około 75%, z czego pewną część wyremontowano. 75% to też jak na warunki II wojny zatrważająco dużo. Natomiast przecietny autor fanfika zniszczyłby wszystkie czołgi, wyciąłby wszystkie kucyki i jeszcze zaorał i posolił ziemię Jak się czyta wspomnienia żołnierzy, to zazwyczaj wychodzi inny obraz wojny. Ludzie mają niezwykłą zdolność adaptacji do trudnych warunków i przeżywania najgorszego piekła. Dlatego zostawali ranni, tracili nogi, ręce i nadal żyli! Tego elementu często w fanfikach brakuje.By zabić człowieka na miejscu jednym trafieniem z pistoletu lub karabinu, to trzeba trafić w dość precyzyjne kilka punktów. By strącić samolot również trzeba go trochę zmasakrować (uwielbiam galerie "latających wraków", czyli zdjęcia, na których piloci pokazują sobie samoloty, na których wrócili bezpiecznie na lotnisko. Stukasy z utrąconymi statecznikami, B-29 z połową skrzydła...) To tyle w kwestii realizmu. A jak to wygląda pod względem poetyki? Tutaj również nie należy przesadzać. Śmierć czytelnikowi łatwo pwoszednieje, niczymw grze komputerowej. Dużo bardziej wzrusza zabicie jednego bohatera, niż 100 naraz. Jeśli zabijamy Lunę lub Cadance, to wypada poświęcić temu trochę miejsca, kilka akapitów, lub wecz całych stron. Niech czytelnik się wzruszy i rozpłacze (lub drań poczuje satysfakcję). Ale teksty typu: -Luna dostałą headshota. Upadła we krwi. Celestia rozpłakała się i sobie poszła. Koniec" LUB -Rzucił granat i zabił 20 wrogów, a potem z cekamemu kolejnych 40. Tak wygrali bitwę" Są po prostu płytkie. Ma się wrażenie, że autor nigdy nie zdaje sobie sprawy, że śmierć to nie to samo, co obieranie ziemniaków.
    2 points
  4. Na tego typu pytanie, jak i również pytanie "Dlaczego?" istnieje tylko jedna poprawna odpowiedź, a mianowicie: A DLACZEGO NIE? ^ ^ ~~ Ktoś miał jakieś obiekcje co do tatuażów z kucykami? Jakoś gitarzysta Morbid Angel nie miał takich dylematów~ ~~ Jeśli o mnie chodzi - nie planuję, ale z drugiej strony... czy ja kiedyś cokolwiek planowałem?
    2 points
  5. [EVENT FORUMOWY] "Cud na Farmie Apple" Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia w świecie tych... ludzi, tak. W Equestrii, w tym samym czasie, obchodzona jest Wigilia Serdeczności. Również kojarzona z okresem radości, miłości i czasu spędzonego z rodziną... I są prezenty, i choinka, i stół pełen żarcia od którego tak cudownie się tyje! Kreeoś! Skąd ty się tu wzięłaś? I... Czemu wlazłaś przez komin? Ale... Mikołaj...! Eh, nieważne. Co ty znów kombinujesz? Przyszłam, żeby pomóc wpisać ci się do pamiętnika. Wohoh! Dawno nie było tam jabłecznej... świątecznej świeżości. Czas wziąć się do pracy, cukiereczku i napisać coś o świętach! A o czym napiszesz? Cóż... Do stu tysięcy Appleloosańskich jabłonek! Nie mam pomarańczowego pojęcia co mogłoby znaleźć się w tym wpisie! Yay! A więc standardowo miśki będą miały zadanie! Tym razem świąteczne. AJ, zasady, regulamin, objaśnienie. Now! Konkurs polega na napisaniu najlepszej historii, opowieści we wpisie do mojego pamiętnika. Z mojej perspektywy oczywiście. Temat to "Cud na Farmie Apple" - oczekujemy od jabłuszek długich, ciekawych, a może też i zabawnych opowieści. Pamiętajcie, że liczy się rodzina i tradycje, tym się kierujcie. Pięknie to ujęłaś AJ. Ale lepiej leć do Big Maca... Ta choinka chyba się nie zmieści w drzwiach... Na Bloomberg świętą... BIG MAC! *ziuuum!* Kreeo!!! Gdzie się podziała moja choinka?! Emh... Spytaaaj Big Maca, heh... To ja lecę, narka! Ale...Ale...KREEOLE! Gdzie Ty uciekasz w takiej chwili!!? Ogólne zasady 1. Konkurs jest częścią Forumowego Eventu Świątecznego. Zgodnie więc z postanowieniami ekipy być może wygrana w tym konkursie pomoże wam w odnalezieniu Elementu Tradycji... Do ogłoszenia Wielkiego Avatara to tajemnica, ale warto się starać bo nagrody ogromne. Poza tym najlepszy wpis umieścimy w osobistym pamiętniku Applejack. 2. Konkurs trwa do 2 stycznia 3. Teksty proszę umieszczać w spoilerze w temacie. Najlepiej w pliku Google Docs 4. Temat to "Cud na farmie Apple" - akcja rozgrywa się w Wigilię Serdeczności. 5. Pamiętajcie, że jest to wpis do pamiętnika, a więc robiony z perspektywy Applejack. 6. Prosimy o przestrzeganie regulaminu forum, działu i tego tematu. Zabronione jest gore/clop, standardowo. 7. Oceniane będą: jakość z perspektywy ortograficznej i interpunkcyjnej tekstu, styl pisania, oraz sama historia którą opiszecie. Powodzenia cukiereczki! ^ ^ PRACE: drotkat - https://docs.google.com/document/d/1BydCulNEho79tH88bz7SHPHOf9Ok7TjwD2z0pvvjGaQ/mobilebasic Mirmił - https://docs.google.com/document/d/1TjUrnfHpJV-mEObR3KQzMxTBz2BdnXOejovPQto6KH8/edit?pli=1 MewTwo - https://docs.google.com/document/d/1qRhLPxfZDeOpL4jro1-hzTjUD2Jmzt5tMbInVOZXQlo/mobilebasic?pli=1 Elizabeth Eden - https://docs.google.com/document/d/1Z7cZnV4FS_1p3SsXqMo1EsOfC9IuAoHVfDL7jLu5Kf8/edit?pli=1 Sajback - https://docs.google.com/document/d/1gGXzG_yzg_f93GhkJYnzsMKLXU7NURkhAjAHOVgkd-0/edit?pli=1 Rainbow Dash - https://docs.google.com/document/d/1VP3_P6y-PBT1SUxGLa5_3Ej2wMbkVNLMDcOa7pcyEK0/edit?pli=1
    1 point
  6. Rose Tone - szkoły nie zawsze są ,,za" składowaniem sprzętu świątecznego w szkole już po świętach. Stąd pytam, czy potrzebujecie/planujecie terminu odbioru. Khornel - jak sobie życzysz. Spring Apricot - już wiem, co przyniosę (oprócz ozdób) - makaron z makiem!
    1 point
  7. To jest jak w hollywoodzkich filmach, gdzie kosmici/godzilla/terroryści zawsze atakują Nowy Jork
    1 point
  8. Co daje opowiadaniu popularność? Przede wszystkim to, że jest dobrze napisane - tu nie ma że boli (nie, nie powiem czym są żebole!), wysoki poziom musi być. Niestety to nie wszystko. Renoma - jeżeli masz wyrobioną dobrą renomę wśród ludzi, to sięgną po opowiadania widząc nick lubianego autora - dokładnie tak jak powiedział to Foley. Ale nie pisząc nie jesteś w stanie wyrobić sobie takiej renomy. Wniosek? Trzeba pisać i mieć nadzieję Znajomi - fakt, możesz mieć X ludzi, którzy Ci skomentują opowiadanie, jednak to prowadzi do tak zwanego fanbojostwa (nie znoszę tego). Wbrew pozorom, coś takiego może potencjalnego czytelnika odstraszyć, a nie przyciągnać. Tak, wiem... ludzie są dziwni. Marketing - prawda jest taka, że dobra reklama nigdy nie zaszkodziła żadnemu opowiadaniu. Czy to rozmowa o nim na SB, czy wspomnienie go w innym poście, czy też jego recenzja w Brohoofie lub MANEzette - to naprawdę doskonale wpływa na popularność o czym przekonał się Alberich, gdy jego słynne "Zegary" po recenzji powróciły na top zainteresowania (nie żeby potrzebowały reklamy - teksty tego autora bronią się same). Choć nie jest to rzecz niezbędna, to na pewno przydatna. Odnoszę się teraz do podniesionego tematu Cupcakes i.... tego drugiego. Cupcakes zdobyło popularność przez róznego rodzaju filmiki i parodie, które często-gęsto pojawiały się na YouTube. Śmiem twierdzić, że bez tego popularność tegoż opowiadania byłaby znacznie mniejsze. A "SAM"? To powinno zostać wypalone ogniem i żelazem z internetu, a jego autor umieszczony w zakładzie zamkniętym. Dożywotnio i bez prawa zwolnienia. Sugerowałbym wręcz leczenie elektrowstrząsami. Tak na wszelki wypadek.
    1 point
  9. Cahan, wciąż się nie rozumiemy. Jest jedno gore, które starałem się jak najbardziej "wpisać" w styl Cupcakes, tak dla eksperymentu. No i wyszło z tego, że nawet tak debilne teksty nie zbijają popularności. Żeby otworzyć kolejny front, czyli zacząć inny temat: Czy lubicie (jako czytelnicy bądź jako autorzy) swoiste "oszukiwanie" czytającego? W tym sensie, że wydaje mu się, że "coś", a nagle za X akapitów, stron czy rozdziałów okazuje się, że to jednak nie tak. I jak sobie czytelnik wróci do owego fragmentu, widzi go w zupełnie innym świetle. Sam uwielbiam to stosować i podoba mi się w opowiadaniach innych, bo pokazuje, że zostało to starannie zaplanowane i wplecione.
    1 point
  10. Cześć i czołem! Przybywam z nowym, mającym ponad 5k słów rozdziałem Tych, którzy na niego czekali przepraszam, ze tyle to trwało (miałem po drodze kolejną przeprowadzkę i takie tam), zaś tych, którzy już o niniejszym fanfiku zapomnieli zapraszam do odświeżenia znajomości Rozdział 3: Widmo Jak zwykle, podziękowania dla moich wspaniałych pre-readerów, Dolara, Niklasa oraz Kredke Aha no i: つ ◕_◕ ༽つ give comments
    1 point
  11. Klimuk, twoje fanfiki są po prostu dobre. Miałeś oryginalny pomysł, tag romans, Twilight- to się sprzeda zawsze.
    1 point
  12. A bo to macie nicki takie dziwne Wybacz. Największy popyt, z tego co ja przynajmniej zauważyłem, jest na bzdurne komedie. Czyli tagi [random], [comedy], jak jeszcze w roli głównie jest Pinkie Pie albo Twilight w trybie szaleństwa, to komentarzy i czytelników nagle robi się dwa razy tyle, co przy innych opowieściach.
    1 point
  13. aTOM, ja ci łeb ukręcę... Brak cycków nie czyni mnie facetem Popyt jest na fiki z postaciami serialowymi lub popularnymi backgroundami. Shipy, slice of life, komedie, często jakiś adventure. OCki mają pod górkę choćby dlatego, że ich jakość bywa... różna. No i siłą rzeczy twory fanowskie zawsze będą nieco mniej popularne od serialowych (z pewnymi wyjątkami). I ja, broń Borze Zielony i Szumiący, nie mówię, że OP-postacie są całkowicie złe. Po prostu to, co działa w takim Devil May Cry, niekoniecznie będzie pasowało do Spec Ops: The Line. Kwestia wyczucia i umiejętności autora - te zawsze grają pierwsze skrzypce, dobry warsztat pisarski potrafi ocalić nawet sztampowe historie i vice versa. Co do kreowania OC na potrzeby fanfików - mam ich... *liczy na palcach* około 11. Pięć w serii o cydrze, sześć w zawieszonym "Bez Przyszłości". Nie lubię tworzyć postaci tak ot, żeby były.
    1 point
  14. Odniosę się tutaj do tematu podniesionego przed chwilą przez Foley. Tak, w opowiadaniach wojennych spodziewam się, że trup będzie słał się gęsto, poza tym jak widzę kolejną grupkę bohaterów z których wszyscy wychodzą cudem z każdej sytuacji, wybijając przy tym hordy wrogów i nie popełniając najmniejszych błędów, to krew zaczyna się we mnie gotować. Przyznaję, iż wolę "brzydko prawdziwe" podejście, gdzie nie ma postaci czysto biegunowych. Nie czerń kontra biel, a masa odcieni szarości - taka forma jest mi zdecydowanie bliższa. Oczywiście rozumiem, że ktoś może chcieć stworzyć kryształowo idealną postać, czy doskonałego złoczyńcę i jeżeli kreacja stoi na odpowiednim poziomie, to z przyjemnością czytam również takie teksty. Jednak w moich opowiadaniach natknięcie się na tego typu postać jest... co najmniej trudne. No ale cóż poradzić? Po prostu lubię przenosić zwyczajne niedoskonałości na tworzonych bohaterów. Uważam, że takie coś dodaje im smaku.
    1 point
  15. Tak i ktoś mi to już kiedyś proponował. Chyba nawet Ty gdzieś o tym wspominałeś, ale niestety moja skleroza potrafi zaatakować. Zaraz się sprawą zajmę. Mówisz profensjonalistę dorwałeś - idealnie. Radziłbym też rozejrzeć się po fimfiction w poszukiwaniu jednego lub kilku dobrych proof-readerów, ale tu akurat dużo większą wiedzę ode mnie ma Verlax - zagonię go do tego tematu Kryształowe Oblężenie - czekam. Tak bardzo czekam. Ale chyba bardziej na ten wspomniany kiedyś epizod z U-botami. Edit: dział literacki został założony. Zapraszam serdecznie.
    1 point
  16. Czytałem (czy też raczej próbowałem przeczytać) oryginał, jako że inną historyjkę autora powyższego fika kiedyś tłumaczyłem. I cóż tu rzecz... nie porwało mnie. Mimo całego stylu, w jakim jest pisany ten tekst to NADAL jest dla mnie książka do historii. A za historią, delikatnie ujmując, nie przepadam. Fakt, czyta się nieźle, ale natłok dat i wydarzeń był dla mnie nieco za duży i po dwóch rozdziałach zapomniałem, co było w pierwszym. Taki już jestem dziwny. Ale zachęcam innych do spróbowania, może akurat się spodoba. Tym bardziej, że to tłumaczenie Dolara, a to, że stoi na wysokim poziomie widać już nawet po tytułach rozdziałów.
    1 point
  17. - Na pewno - powiedziała i dała ci jeszcze jednego całusa. (dzięki i zapraszamy do dalszego czytania, przynajmniej ja ^^ )
    1 point
  18. Bejeden krejzolu Dobra, nagrałem dwa kolejne utwory: http://www.youtube.com/watch?v=z0czH4ICUBI - Rainbow Factory (nagrałem po...angielsku...nie bijcie okay? Trzeba eksperymentować) http://www.youtube.com/watch?v=uBCAgSOc4Pg - Raz na 365 - taki tam świąteczny utwór.
    1 point
  19. W niektórych sklepach kosmetycznych są dostępne już tak zwane karnawałowe farby jednodniowe. Zazwyczaj są w 2 wersjach - sprej i szampon. Farba nie wnika we włosy, przez co po kilku zwyczajnych myciach się spłukuje a dodatkowo nie jest szkodliwa dla włosów, co też jest na plus.
    1 point
  20. 1 point
  21. Opowiadanie z dodaną bibliografią... Człowieku, już cię kocham.
    1 point
  22. Czy inspirowalem się ksiązką Ryana Perretta? Chyba chodzi ci o ksiązkę "Rycerze czarnego krzyża" - Bryan Perett. Nie znacznie. Jest to fajna ksiązką ,ale treść jej się zestarzała. Głownie pisząc opowiadanie inspiruje się ulubionymi księżakami z cyklu książek z wydawnictwa Maszoperia Literacka o wspomnieniach żołnierzy i jednostek z II wojny światowej. Są to książki: -Zapomniany żołnierz- Guy Sajer. -Podwójny żołd, potrójna śmierć. Sowieccy pancerniacy w walkach z Panzerwaffe- Artiom Drabkin. -Tygrysy w błocie. Wspomnienia niemieckiego czołgisty z frontu wschodniego-Otto Carius. -Ścieżki myśliwego. Wspomnienia niemieckiego pilota- Adolf Dickfeld. Moja ulubiona ksiązka ze wspomnieniami pilota, która pokazuje prawdziwą okrutną wojnę zarówno w powietrzu jak i na ziemi. Autor daje od razu takiego kopa, że nie jest ona łatwa do przeczytania. A po niej inne wspomnienia II wojennych pilotów wyglądają jak opowiastki dla dzieci na dobranoc. -Za honor i Führera. Bitwy pancerne Waffen-SS 1943-1945- Will Fey. -Przeżył jeden ze stu. Radzieccy zwiadowcy podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej 1941-1945-Artiom Drabkin -Tygrysy z Das Reich. Historia 2 Dywizji Pancernej SS "Das Reich"- Wolfgang Schneider. -Przeciw Panterom i Tygrysom. Wspomnienia czołgistów walczących na T-34- Artiom Drabkin. -Zestrzelić Hartmanna!- Raymond F. Toliver, Trevor J. Konstable . Kolejna ulubiona ksiązka na temat wielkiego asa przestworzy.
    1 point
  23. Na mój głos zawsze możesz liczyć, Ojtam.
    1 point
  24. Rzeczywiście, nie wspomniałem o tym fakcie. Natomiast czy Ciri była męczącą... ciężko powiedzieć. Natomiast na pewno była to postać dość głęboka i dosyć specyficzna. Dziękuję bardzo za jakże pochlebną opinię co do recenzji. Pozwolę sobie na pewną opozycję. Nie mogę się zgodzić z tą opinią. Po pierwsze, nie, to nie są spoilery. Przedstawiłem jakie wątki zostały pokazane w tym dziele, ale nie jak je rozwiązano. To pierwsza sprawa. Druga, zauważ że każde "dopowiedzenie treści", wskazanie na pewny element książki miało na celu pokazanie jakiejś charakterystycznej cechy w twórczości Sapkowskiego. Przykładowo : "Chociażby poruszenie kwestii (Wstaw Wątek z Książki) po raz kolejny dowodzi że Sapkowski używając starodawnego języka przedstawia bardzo współczesne problemy. Trzecia sprawa, to kwestie okolicznościowe. Jedną z bardzo powszechnych opinii przed premierą książki było że Sapkowski (po wybitnie słabej Żmiji) nie ma już pomysłu na pisarstwo, na fabułę. Przedstawiając przykładowe wątki przeczę tej tezie, uspokajając sceptyków. Natomiast zastanowię się nad tym i generalnie bardzo dziękuję za konstruktywną krytykę. Przy następnej recenzji spróbuję podejść do tego inaczej. Nie martw się Foley, coś spróbuję napisać w tematach "tobie podobnych". (uśmiech). Zwłaszcza że to felieton... ergo, może być o słownie czymkolwiek? Natomiast już wyjaśniam. Felieton ten, dotykający kwestii konserwatywnych oraz jakże "wielkiego postępu", ma przede wszystkim, niezależnie od światopoglądu przymusić czytelnika do głębszej refleksji. Dlatego też bardzo mnie cieszy gdy na ten felieton zwraca się uwagę. Przypominam, felieton przedstawia prywatną opinię autora, można się z nią zgadzać bądź nie. Natomiast cel jaki wyznaczyłem, to jest - pozwolić czytelnikowi nieco się zastanowić nad naszym światem, nad otaczającymi nas zmianami. Dopiero teraz na przykład się dowiedziałem że e-papierosy czy jakieś inne "podobne" rzeczy są dostępne w Polsce. I nie mogę tego zrozumieć. Myślałem właśnie na ten temat czy to ja jestem zacofany, czy może po prostu świat się zmienia w zły sposób? Zależnie od sytuacji, postęp może być dobry czy zły. W felietonie dotknąłem problematyki postępu złego, jako kontrowersyjny punkt odniesienia do przyszłej dyskusji o cały czas rozwijającym się świecie.
    1 point
  25. Każda akcja wygląda tak samo... Zakładam długi, czarny płaszcz. Dodatkowo zakrywam głowę czarnym jak mrok kapturem, rzucającym złowieszczy mrok na twarz. Na samą twarz zakładam maskę anonymous. Skradam sie między alejkami uważnie rozglądając na boki. Czekam na odpowiednią okazję i... Już stoję przy kasie. Rzucam kasjerowi odliczone pieniądze, odchodzę od kasy, po czym znikam chwilę później. Dopiero w domu (UWAZAM CZY NIKT MNIE NIE ŚLEDZI) spokojnie ściągam strój... A tak serio: [Piwo][Piwo][Piwo][Kucyk] Spokojnie stoje sobie z kucykową koszulką, żadnych problemów, kasjerzy tak bardzo wychędożone...
    1 point
  26. Masz plus za FlufflePuff ;D
    1 point
  27. Nioch, Nanta przygotowana na apokalipsę zombie.
    1 point
  28. Njet. Zacznijmy od tego, że nie wytatuowałabym sobie czegokolwiek. A jeśli już, to coś takiego jak mówi Aglecia, z którą sie zgadzam w całej rozciągłości. W moim pojęciu kucponowy tatuaż to robienie sobie krzywdy i jeszcze płacenie za to. Ale co kto lubi. Zresztą nie wiem jaki jest mój CM
    1 point
  29. Muszę po się tutaj zgodzić z Agletem, w wieku 60 lat tatuaż nie wygląda kozacko i nie mówię tu o "znaczku talentu" tylko ogóle o tatuażu.Nie wiem co ludzie widzą w tatuażach obrzydzasz swoje ciało.Bóg dał wszystko ludziom ryby by miał pożywienie inne zwierzęta by się nimi opiekował itp itd.Na pewno nie miało być tak,że człowiek będzie dwu kolorowy bo jak by nie patrzeć są ludzie którzy mają wszędzie tatuaże.Po za tym tatuaż też kosztuje nie można też pominąć reakcji rodziny na taką niespodziankę.Nie wiem jak Wam ale mi tatuaże kojarzą się z więzieniem gangami.Tatuaże powinny być z jakimś przesłaniem był na jakimś kanale taki program w którym był salon tatuaży i pamiętam,że jakiś facet zrobił sobie tatuaż na którąś tam rocznicę ślubu,Kończąc jak ktoś chce to niech robi ale z głową
    1 point
  30. Zdajecie sobie sprawę, co piszecie? Teraz to takie wow, ambitny tatutaż, wow, taki lans, wow, piękne, wow, takie przesłanie, wow, kreowanie swojego wizerunku, wow, wow, wow, a potem co? Macie te pięćdziesiąt czy sześćdziesiąt lat, patrzycie w lustro i myślicie "Heh... co ja sobie wtedy wyobrażałem (łam) tatuując sobie uroczy znaczek kucyka/chibisia jakieś lamerskiej postaci z anime." Poza tym z biegem lat tatuaże tracą na jakości, a samo ich zrobienie to duże koszty i ból (zależnie od miejsca). Więc przepraszam, ale nie. "dziary" są na całe życie, powinny symbolizować pewne wartości i nie znudzić nam się po roku, np. wygrana walka z rakiem, upamiętnienie osoby, która odegrała ważną rolę w naszym życiu itp. Jeżeli kiedykolwiek spotkam osobę, która wydziabie sobie kucyka/Pokemona/cokolwiek durnego na ciele to mnie po prostu coś strzeli.
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...