Tablica liderów
Popularna zawartość
Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 08/26/15 we wszystkich miejscach
-
4 points
-
O ile pierwsze jest proste, o tyle drugie już nie xD Zacznę od pierwszego, zgoda? Sposób tu opisany stosuję sam, nie u wszystkich będzie on działał, ale kto wie, może akurat dla kogoś będzie tym dobrym? 1. Jak najefektywniej? Zrobić sobie listę z punktami. Bez rozdrabniania się, na początek. To może być cokolwiek, w dowolnej formie, ale warto zaznaczyć najważniejsze punkty: a) Co ja chcę prowadzić - wybierz sobie świat, klimat, miejsce do którego chcesz zaprosić graczy. b) Co oni mają tam zrobić - fabuła, na początku może być grubymi nićmi szyta, albo wręcz przeciwnie, może być dopracowana niczym mechanizm Zegarka ;> c) Komu? Wypada z góry założyć ilu minimalnie chciałbyś graczy - bezpieczna liczba to 1-2 zazwyczaj choć ekipy 3-4 też dają sobie radę. Większe ciężej jest ogarnąć i częściej dochodzi w nich do wpadek - tutaj ostrożnie. Pamiętaj,lepiej późno i dobrze niż szybko i kiepsko. Gracze zainteresowani grą potrafią swoje odczekać(ale bez przesady) byle by ich czekanie spotkała adekwatna nagroda. Teraz to cięższe. Wbrew pozorom proste a tak bardzo skomplikowane, bo zakłada najtrudniejszy i najbardziej nieprzewidywalny czynnik - ludzi Najlepiej popytać - tak dobrze czytacie - popytać kto chciałby pograć, a jak znajdziesz chętnych, to zapytać na jaki temat. Często gracze ustalają z MG co chcieli by zobaczyć w grze. Jest nawet system RPG który oparty jest właśnie na decyzjach graczy co do tego, co chcą robić na sesji - to oni mówią MG co chcieli by mieć w fabule a jego zadaniem jest stworzenie świata który by ich zachcianki fabularne spełniał. Możesz też próbować coś po swojemu - nie od dziś wiadomo, że ludzie lubią być lepsi - światy które oferują ulepszenia, jakiś sposób podnoszenia wartości swojej postaci przyciągają, bo chcemy osiągnąć więcej. Skakać wyżej, biegać szybciej Niektórzy gracze oczekują mechaniki która będzie ich sposobem pojęcia świata, inni wolą opowiadanie miast liczb - tutaj trzeba być elastycznym, choć oczywiście do pewnego stopnia. Mam nadzieję iż powyższe odpowiedzi komuś pomogą2 points
-
*Bierze głęboki oddech, strzela paluszkami i zabiera się za pisanie, bo to temat, na który nie potrafię się nie rozpisać* Ulubiony boss. Oczywiście, że nie będzie to jeden. Nie ze mną takie numery xD. Ale teraz poważnie, jako ulubiony boss to rozumiem starcie z kimś, kto ma osobny pasek hp i musimy to zrobić w określonym terenie. Nie chodzi o ulubionych antagonistów, tylko o boss stage. Też dodam, że nie pisze od najlepszego do najgorszego, ani na odwrót. Podaje w tej kolejności, której mi się przypomni. Pierwszy boss stage, który mam obecnie w głowie i myślę o nim jako o jednym z genialniejszych jest Psycho Mantis z Metal Gear Solid na ps1. Jest to postać, która czyta w myślach. Brzmi banalnie? Bynajmniej tak nie jest. Nie, to nie tak, że po prostu przewiduje Twoje ruchy, przez co nie możesz go zranić. On naprawdę czyta Twoj umysł, a raczej umysł Twojej konsoli. Mało save'owałeś? Zwróci uwagę, jak mało rozważny jesteś. Grałeś w Castlevanie bądź Zeldę? Również o tym Tobie wspomni. A żeby być w stanie go pokonać, żeby nie przewidywał Twoich ruchów trzeba zmienić kontroler na drugi port. Wtedy wielce zdziwiony Mantis nie wie dlaczego nie może wyczytać ruchów z naszego umysłu. Jest trudne, ale możliwe pokonać go bez zmieniania portu. Moim zdaniem jeden z bardziej kreatywnych bossów w historii gier, a trzeba pamiętać, że jest on z '98 roku. Skoro już przy serii MGS jestem to warto również wspomnieć o The Sorrow z Metal Gear Solid 3. Może nie jest to typowy boss, bo nie zabijamy go nawet ostatecznie, jednakże zgodnie z tym co napisałam wcześniej, widoczny jest pasek hp wroga oraz ograniczony teren. Hideo Kijoma jest naprawdę ekspertem jeżeli chodzi o kreatywność easter eggów, ale nie na ten temat chciałam mówić. Nasz główny bohater traci przytomność w wodzie. Czarny ekran. Pojawia się boss stage. Znajdujemy się pod środku rzeki, przed nami jest The Sorrow, który mówi nam różne, nie zrozumiałe dla naszego bohatera rzeczy. Wszędzie dookoła mgła, klimat bardzo mroczny. Właściwie to grając to w nocy to niestety muszę przyznać, ale bałam się >< Nie, jednak to nie jest ważne. Naszym zadaniem jest iść po prostu przed siebie, lecz po drodze mijamy ludzi, których zabiliśmy. Dokładnie, jeden co do jednego. Na pewno pojawi się 4 bossów, których chcąc nie chcąc musiałeś zabić jeżeli doszedłeś aż tutaj. A strażnicy, bądź inni ludzie ukażą się też w odpowiedni sposób. Na przykład tym co poderżnąłeś gardło będą się za nie trzymać z odchyloną głową w bok. Żołnierze, którym podrzuciłeś porno gazetkę by nie zwracali uwagi na nic innego tylko na nią i zabiłeś ich korzystając z nieuwagi będą trzymali się za krocze. Spaleni będą się palić, etc. No niestety pora przybyła i na mainstreamowego Dark Soulsa. Bossem, którego chciałam opisać będą Ornstein&Smough. Dla mnie walka z nimi to czyta przyjemność i epickość. Może wiele zawdzięczam temu OSTowi, który powoduje orgazm moich uszów? Możliwe. Lecz mimo że powszechnie ta walka znana jest z tego, że niszczy się swoje kontrolery to dla mnie jest to najprzyjemniejsza walka z całej gry. Niektórzy poczują się źle z tym, że walczymy jeden na dwóch, (oczywiście nie wspominam o tym, że można wezwać kogoś do pomocy) lecz dla mnie to bardzo przyjemne unikanie ich ciosów, czekając aż będziemy mogli w końcu zadać obrażenia jednemu z nich. Jest to też dość przełomowy moment w grze, bo przebiliśmy się do samego pałacu w świecie bogów. Nie ważne czy walczę mieczem, łukiem, magią, piromancją, halabardą czy włócznią, każda styczka z nimi jest dla mnie emocjonująca i zręcznościowa. Postacie wyglądają badassowo (no dobra, Ornstein...) Chociaż wielu może nie przypaść do gustu. Love it! Sinh, Śpiący smok z Dark Souls II również moim zdaniem zasługuje na tytuł dobrego bossa. Ogromny boss stage pozwala gadowi poruszać się bardzo lekko i swobodnie. To co najbardziej mnie w tym jara jest to, że smok robi to w znakomity sposób. Nie powiem, że realistyczny, bo trudno o realizm w gigantycznych smokach na małych proporcjonalnie skrzydłach, ale nie o tym mowa. Jego ruchy są po prostu epickie, majestatyczne i oddają w smoku to, co w tym gatunku uwielbiam najbardziej. Jest groźną, piękną bestią. Ale jako taki stwór też nie jest za łatwy, bo to by zepsuło cały "klimat". Niestety mimo tego, że smoki są popularne to rzadko kiedy widzi się tak porządny "wytwór" jakim jest Sinh. To po prostu jest piękno samo w sobie... Centaury z Tomb Raider: Legends są dość specyficzne, ale bardzo je lubię. Jak w całym Tomb Raiderze, trzeba najpierw pomyśleć dobrze co trzeba zrobić, rozgryźć taktykę i wtedy działać. Nie brzmi to zbyt skomplikowanie, ale dostając tych bossów bez patrzenia w internet można trochę się nagłówkować. Nie będę rozpisywała tych kroków jak ich zniszczyć, ale mogę powiedzieć, że oprócz tego mają bardzo ładny design, mimo iż jak na centaury dość specyficznie wyglądają. Trzeba też zaznaczyć, że walka centaurów jest w Grecji. Dzięki temu bossowi właściwie zaczęła się moja fascynacja tymi stworzeniami. Niezbyt skomplikowana lokacja nie wygląda wcale źle. Smok z Tomb Raider 2. Może nie jest taki piękny jak Sinh, którego wcześniej opisywałam, ale ma coś w sobie. Ten obrzydliwy, jednolity, rozpikselizowany smok dał tyle frajdy, ale też zabrał tyle nerwów w dzieciństwie, że warto o nim tutaj wspomnieć. Niestety raczej dzisiaj nie byłoby to frajdą z nim walczyć, przynajmniej nie aż taką. Bo zapewne z drugim nieudanym podejściem większość by spojrzała w internet jak przejść ten moment. Jest to bardzo klimatycznie, szczególnie znając fabułę całej tej części jak i bardzo przyjemną, początkową cutscenkę całej gry. GLaDOS/Weathley z Poratala pierwszego oraz drugiego. Nie będę osobno się o nich rozpisywać, lecz oboje zasługują na miano dobrych bossów. Dzięki bardzo przyjemnej rozmowie monologu tych postaci ta walka jest po prostu epicka. Nic dodać nic ująć. Oczywiście w klasyczny sposób musimy się ich pozbyć, używając naszych portal gunów. Nie są to może skomplikowane, ani trudne walki, ale kto powiedział, że od piękności zależy ich trudność? Właściwie są bardzo łatwe, ale też strasznie sympatyczne. Szczególnie mój ulubiony moment, kiedy nasz Weathley ląduje niepocieszony w kosmosie. Może siedział z naszą księżniczką nocy tam? Necrodancer ze swojej krypty. Dobra, co jak co, ale to jest NAPRAWDĘ epicka walka z bossem. Nie mówiąc już o tym, że walczymy przy znakomitej muzyce. Jesteśmy Cadance i walczymy u boku swojego ojca z Necrodancerem. Najpierw musimy rozwalić scenę, by dostać się do złotej lutni, która to jako jedyna może go zranić, żadna inna broń nie jest w stanie. Problem jest taki, że mamy tylko jedne strzałki do sterowania, co znaczy, że nasz ojczulek porusza się tak samo jak my. W pomieszczeniu oczywiście są specjalne ściany, dzięki którym możemy odpowiednio "ułożyć" się z naszym tatusiem, by przycisnąć dwa przyciski jednocześnie i zniszczyć kawałek sceny. Nie no, kocham tę walkę ^^ Aż chyba sobie znów zagram.2 points
-
Ulubiony boss... Przechodzi mi przez myśl wagina z mackami z Borderlands, imperator demonów z Brutal Legend, pokręcony eksperyment z zombie z Killing Floor... Ale najbardziej ze wszystkich bossów nadal najlepiej wspominam pewnego złego naukowca, którego plany zawsze niweczył zwierzak w trampkach i dżinsach, który nałogowo wpierdzielał jabłko-podobne owoce i kumplował się z drewnianą maską voodoo...2 points
-
2 points
-
Na koniec świata i jeszcze dalej! Część II Odcinek 8 Po uporaniu się ze znienawidzonym Imperium Osmańskim, naród rosyjski mógł pozwolić sobie na chwilę oddechu. Przejęcie kontroli nad Bosforem, reforma rolna i administracyjna, uspokojenie sytuacji w guberniach europejskich, wreszcie odzyskanie terenów roponośnych w Azerbejdżanie - wszystko to wpłynęło korzystnie na rozwój gospodarczy nowego Imperium Rosyjskiego. Dzięki temu drugi etap planu industrializacji państwa zakończył się sukcesem. Powstały nowe fabryki w Moskwie, Wiatce i Niżnym Nowogrodzie. W Ufie otwarto nową elektrownię, zapewniającą stałe dostawy prądu dla Baszkirii. Rozbudowie uległa sieć linii kolejowych, dróg i autostrad, po których mogli się rozbijać robole z Carycyńskich Zakładów Maszynowych. Piotrogród, 2 grudnia 1938. Minister przemysłu Makłakow przedstawia Dumie Państwowej raport o postępach industrializacji kraju. Przed końcem roku w Tbilisi miała miejsce ceremonia odsłonięcia pomnika ofiar gruzińskich komunistów. Tym symbolicznym aktem zakończono proces reintegracji Gruzji. Nie był to, oczywiście, proces pokojowy - od ponownego przyłączenia dawnych guberni gruzińskich do Rosji aktywnie działały tam bojówki separatystów i komunistów, przy czym te ostatnie otrzymywały ograniczone wsparcie od syndykalistów z Ukrainy. Większość oddziałów partyzanckich została zniszczona, nieliczne przedarły się do Azerbejdżanu - ostatni oddział dowodzony przez pułkownika Jategoniewidze został rozbity 14 stycznia 1939. Tydzień później rząd ogłosił uspokojenie sytuacji w Azerbejdżanie. Wciąż trwała krytyka decyzji Wrangla o wysłaniu członków rosyjskiej młodzieżówki - Junarmii do szkół technicznych, zamiast przygotowania ich do służby w elitarnych jednostkach wojskowych. Głosy te ucichły jednak, gdy urzędy statystyczne całego Imperium zanotowały gwałtowny wzrost liczby wykwalifikowanych robotników wywodzących się z tej formacji. Okres pokoju sprzyjał rozbudowie sił zbrojnych. Wzmocnione zostało lotnictwo rosyjskie, zasilone nowymi lekkimi bombowcami IB-84 i myśliwcami S-35; utworzono też pułk lotnictwa transportowego i przystąpiono do tworzenia wojsk powietrzno-desantowych. Systematycznie zwiększano liczbę dywizji piechoty, w tym zmotoryzowanych. Wreszcie w marcu 1939 ukończono modernizację czterech rosyjskich pancerników: Ganguta, Połtawy, Petropawłowska i Sewastopola, rozpoczętą jeszcze w 1936. 22 grudnia 1938 wprowadzono nowy sprzęt dla piechoty morskiej. 7 stycznia zespół generała Diegtariewa ukończył testy lekkich dział przeciwpancernych. 15 I nad Turkiestanem skończyły się manewry lotnicze, w czasie których wprowadzono rewolucyjną jak na warunki rosyjskiej floty powietrznej zasadę rzucania eskadr myśliwców do walki w dwóch rzutach - podczas gdy jedna wkraczała do walki, druga wycofywała się na lotnisko w celu uzupełnienia paliwa i amunicji. 26 I Tupolew zaprezentował nowoczesny bombowiec taktyczny. 9 lutego admirał Berens przedstawił swoim podkomendnym nową doktrynę morską, która zakładała zmuszenie wrogiej floty do koncentracji sił i dążenia do decydującej bitwy, dzięki czemu rosyjskie lotnictwo morskie mogłoby złapać okręty liniowe nieprzyjaciela zgrupowane w jednym miejscu. Około 16 II zreformowano działanie przyfrontowych zakładów naprawczych. 10 marca rozpoczęto przezbrajanie dywizji piechoty w pistolety maszynowe i inny nowoczesny sprzęt. Dzień później Markow wymyślił, do czego piesze dywizje rosyjskie mogą się przydać w przyszłej wojnie - według jego doktryny miały wiązać walką wrogie oddziały, uniemożliwiając im reagowanie na postępy rosyjskich pułków pancernych. 19 marca w skład rosyjskich dywizji wprowadzono pododdziały saperów, co miało ułatwić przełamywanie wrogich umocnień. 2 maja - znowu Berens, tym razem metody użycia lotnictwa morskiego w charakterze eskorty. Należy wspomnieć o jeszcze jednym wydarzeniu, jakie miało miejsce w w pierwszym kwartale 1939. Wykorzystując kryzys na linii Teheran-Mosul, który doprowadził do zerwania sojuszu Persji z Kurdystanem, 16 I oddziały rosyjskie wkroczyły do Mosulu i opanowały Kurdystan. Kurdowie byli wówczas zmęczeni długimi walkami i nie stawiali oporu siłom rosyjskim, tym bardziej że przewaga liczebna i techniczna była po stronie wojsk carskich. Po uporaniu się z Kurdystanem, Armia Imperium Rosyjskiego zaczęła zajmować pozycje wyjściowe do ataku na państwa osi islamskiej. Rosyjskie posiadłości w Zatoce Perskiej, styczeń 1939. W okresie styczeń-maj 1939 zmarli: 2 II - Władimir Puryszkiewicz, popularny polityk konserwatywny powiązany z ziemiaństwem, deputowany Dumy Państwowej, 28 II - Nadjeżda Krupska, wdowa po W.I.Leninie, działaczka lewicowa, deputowana VI Dumy Państwowej. Po raz ostatni publicznie pojawiła się na zjeździe założycielskim Nowych Bolszewików, gdzie uznała Bucharina za następcę Lenina, 5 III - Michaił Aleksiejew, generał Armii Imperium Rosyjskiego, bohater Wielkiej Wojny i wojny domowej, jeden z twórców Armii Ochotniczej, a następnie Sił Zbrojnych Południa Rosji, 6 III - Szerbaczew, marszałek Armii Imperium Rosyjskiego, uczestnik Wielkiej Wojny i wojny domowej. Wieści ze świata! Grudzień 1938-1 stycznia 1939, Islandia - kryzys islandzki. Rząd Unii Brytyjskiej z niezadowoleniem przyjął powstanie na Islandii kanadyjskiej bazy wojskowej. Kiedy więc na wyspie zabrakło ropy, flota Unii rozpoczęła blokadę morską Islandii, przeganiając płynące na wyspę tankowce i pogłębiając kryzys. Brak paliwa uziemił islandzką flotę rybacką, która była głównym źródłem pożywienia mieszkańców wyspy. Wybuchły zamieszki, doszło do walk ulicznych w Rejkiawiku, kiedy to tłum próbował wziąć szturmem pałac prezydencki. 30 grudnia władzę na wyspie przejęli syndykaliści, jednak już 1 I do stolicy weszły wojska kanadyjskie, przywracając legalną władzę. 30 grudnia 1938, Bułgaria - Carstwo Bułgarii wypowiada wojnę Królestwu Rumunii. 17 stycznia 1939, Mongolia - wojska Krwawego Chana von Ungerna zdobywają Lhasę. Mongolia anektuje Tybet. 17 stycznia 1939, Indie - wojska Komuny Bhartyjskiej zajmują Nepal. 3 lutego, Abisynia - w Abisynii wybucha powstanie przeciwko reformom cesarza Haile Selassie I. Reakcjoniści opanowują południową część kraju, jednak brakuje im jednolitego przywództwa. 16 lutego, Bułgaria - wojska bułgarskie zdobywają Bukareszt i Ploeszti. Bułgarska piechota w czasie walk o Krajową, I 1939. 9 marca, Hiszpania - kontrofensywa anarchistów zajmuje Toledo i grozi odcięciem Madrytu i północnych wojsk rojalistów. 25 marca, Abisynia - po niemal dwóch miesiącach walk wojska wierne cesarzowi Haile Selassie I opanowały większą część kraju. Siły powstańców wciąż bronią się w Somalii. 25 marca, Hiszpania - początek wielkiego marszu anarchistów. Wojska FAI zajmują Leon i Madryt. Pretendent do tronu hiszpańskiego Francisco Javier Borbon Parma y de Braganza rozpoczyna ewakuację swoich sił do Portugalii. Bojownicy FAI w zdobytym Madrycie, marzec 1939.2 points
-
Witam wszystkich serdecznie w temacie poświęconym: Wszystkie Drogi prowadzą do Equestrii Writer's Cut Autor: M.a.b Krótki Opis: To co zwykle - człowiek, meh życie, problemy, a tu nagle bum! Piękna perspektywa gniota? Coś się zmieniło? Jeśli tak, to na ile? Czy da się to w ogóle przeczytać? Kolejny Human, ptfu! Możliwe, lecz dopiero jak przeczytasz, możesz to ocenić. Jak obiecałem, Rewrite był przygotowywany dość długo z różnych powodów, lecz w końcu mogę coś pokazać. Od razu zastrzegam - pisanie idzie wolno i będzie szło wolno, więc prosiłbym o nie marudzenie, żebym szybciej pisał. Specjalnie dla porównania pozostawiam stary temat spoilerze pod nowym, by można było porównać oryginał z Rewritem. Oto link do huba! Wszystkie Drogi prowadzą do Equestrii Writer's Cut Index1 point
-
Napisałem ten utwór wierszowany (bo fanfik to raczej nie jest) na telefonie, wracając z warszawy. Długo jednak wahałem się czy to opublikować, ale ktoś mnie namówił. Zatem publikuję. https://docs.google.com/document/d/1vhdbLX7-YncY8_dGbKrUAEicy_uCy-vswY1ZVhjqUpU/edit UWAGA. Utwór zawiera treści powszechnie uznawane za obsceniczne i chamskie, oraz może wywoływać niekontrolowane wybuchy śmiechu, lub też chęć pobicia autora klawiaturą. Przed lekturą zapoznaj się z ostrzeżeniami, albo skonsultuj z psychologiem lub psychiatrą gdyż każdy fanfik niewłaściwie interpretowany może zagrażać twojemu zdrowiu psychicznemu. Autor nie ponosi odpowiedzialności za wszelkie szkody powstałe w wyniku poprawnego lub niepoprawnego stosowania .1 point
-
1 point
-
Można napisać "samica podmieńca" albo "klacz jednorożca". Trochę to niezgrabne, ale przynajmniej Dolar nie zrobi z ciebie taboretu.1 point
-
Przestał być na poważnie odkąd pierwszy użytkownik odpowiedział założycielowi tematu Ale obawiam się, że założyciel tematu serio mógł mieć wątpliwości1 point
-
Sprzedaje je VIPom i ubiera na oficjalne imprezy. Na pewno nie na przechadzki po targu... choć bohaterka wracała z wizyty w posiadłości szlacheckiej, więc może wszystko tak czy tak ma sens? Ale wciąż nie wiem, czego to była cholewa. Bo, logicznie rzecz biorąc, sierść nie może się opalić. I takie rzeczy, które pasowałyby do ludzi, ale nie pasują do kuców, wytrącają mnie z klimatu. Bo 99% światów fantasy zawiera ludzi albo analogiczne humanoidy, i pisanie o kucach, jakby nie było różnicy, to jak dla mnie trwonienie wyjątkowości świata FiM. Ale zdaję sobie sprawę, że to wysoce subiektywna rzecz. Nie mogę się nie zgodzić. Pisząc "podmieńka", czy podobne formy, nie wiem czy nie robię jakiegoś błędu językowego w stworzonej formie. Zaś pisząc "podmieniec była", od początku do końca możesz być pewien, jaki błąd popełniasz.1 point
-
Napisze po polsku. Piszesz #1 I potem ludzie dają obrazki. Kilka postów Później ktoś pisze koniec. Historia się kończy i ktoś pisze #2 i znowu obrazki. Nowa historia.1 point
-
1 point
-
@up że sika na stojąco... A na serio to niech mode zamknie temat, bo zaczyna się shitstorm. Brak słów.1 point
-
Na rozpędzie rysowniczym po poprzedniej pracy wykonałam kolejną, również humanizację. Tym razem na warsztat poszła Octavia. Fun Fact : Nie umiem rysować tła1 point
-
Nick: Wilku dość popularna ksywa, ale niestety źle mi się kojarzy ze względu na to że pewien bezzębny raper też taką ma Avatar: Jakiś indianin, no i z tego co widzę dość stary i niesympatyczny Sygnatura: Jakiś obrazek wskazujący na zainteresowanie lotnictwem (potwierdza to link niżej) Dwa cytaty o podobnym przekazie, jeden z nich poparty gifem. No cóż troche w tym prawdy. Co tu dużo mówić nie jestem jakimś pasjonatem samolotów ale cytaty są prawdziwe, heh no więc props. User: Nie znam w sumie chyba kilka razy komentował moje statusy no ale cóż tego nie pamiętam. No ale jeszcze chyba mnie nie hejtował, więc no cóż można stwierdzić na tej podstawie, że jest spoko1 point
-
Czy można sprzedać trzy zeszyty za 16 złotych? Najwyraźniej można ;_; http://zeszytowo.com/pakiet-3-zeszytow1 point
-
Powiedziałbym, że to opowiadanie jest... ładne. Tak, to chyba odpowiednie słowo. Forma pamiętnika nie jest, moim zdaniem, łatwa i, znowu moim zdaniem, nie udało Ci się pokonać trudności z nią związanych w jakiś szczególny sposób. To nie jest pamiętnik konkretnego dziecka - najwyżej jego fragmenty, co wybitnie źle wpływa na całość, tak samo jak bieganie po łebkach i pisanie raz o niczym raz o czymś takim jak wojna. Takie wydarzenia są jeszcze bardziej przerażające jeśli są widziane oczami dziecka. Nie brakuje emocji, niezrozumienia, strachu, a jednak "Uśmiechnij się..." jest tego wszsytkieg pozbawione. Jak mówiłem, to sucha relacja. Rzecz oczywista, rozumiem, że limit słów zrobił swoje ale jednak można było zrobić to lepiej, bo, powiem to wprost, pomysł jest zmarnowany. Czytelnik nie utożsamia sie z bohaterką, nie czuje klimatu który powinien odczuwać podczas lektury "cudzego pamiętnika", nie ma wspomnianej wizji wojny oczami dziecka. Nawet motyw marzeń wydaje mi się potraktowany po macoszemu. Dodam jeszcze, że sam pomysł jest ciekawy i zasługuje na rozbudowanie - kto wie, może będzie z tego coś więcej. Jeśli zamierzasz go rozwijać, pozwól, ze polecę Ci książkę (KSIĄŻKĘ! nie film!) "Złodziejka książek" lub ten filmik (porusza podobną tematykę i naprawdę ma swój klimat): Słowem, potencjał jest, pomysł jest, gorzej z wykonaniem.1 point
-
1 point
-
@Skprecel zmień tło pw na ciemnym stylu, bo jasnych liter na jasnym tle za cholerę ni widać1 point
-
1 point
-
No bo wiesz Mew trzeba być czujnym, zdjęxia takich gwiazd jak one na instagramie mają po pięciu sekundach kilka tysięcy polubień, a mi się udało być pierwszy Pod Justinem też tak byłem1 point
-
1 point
-
Kolejny pluszak: Oraz trafiłem na coś nieco dołującego. Ktoś zrobił tego samego OC-ka co ja. Małe porównanie: W takich sytuacjach przychodzi mi tylko do głowy że moje pluszaki ssą. I to bardzo. Co prawda ta druga wersja kosztowała ponad 5 razy tyle co moja, ale jest większa i za taki rozmiar wziąłbym 3 razy mniej. No to sobie humor popsułem. Ale w sumie rzadko jestem usatysfakcjonowany z pracy więc różnicy dużej nie ma.1 point
-
Najbardziej pamiętam tego bossa z Painkillera, zlewał się z otoczeniem i trzeba było napieprzać w bąbelki pojawiające się na wodzie żeby go ubić.1 point
-
1 point
-
1 point
-
1 point
-
1 point
-
1 point
-
Also, jadąc dziś do pracy ziomek miał rejestrację > RA EP [cośtam dalej] spuchłem wielce xD1 point
-
1 point
-
1 point
-
1 point
-
@Sakitta 1) bo nagle przestało działać logowanie przez nick, więc ustawili przez e-mail (miała być opcja logowania i tak, i tak, ale nie wyszło). 2) Będzie zaimplementowany wkrótce. 3) SB jest teraz tylko dla fajnych i tylko wybrani mają tam dostęp 5) patrz 2).1 point
-
1 point
-
1 point
-
Nie jestem fanem tego opowiadania. Gdy mówimy o krótkich tekstach, to opierają się one głównie na ciekawym pomyśle czy klimacie bo nie uświadczysz tu przecież ani bogatych opisów ani kompleksowej fabuły. Ten fic jest dla mnie wręcz banalny. Ukazanie wojny w oczach dziecka to bardzo trudny temat i ciężko jest przedstawić taki dramat w tak subtelny sposób jak chociażby w "Życie jest piękne". Tak więc można powiedzieć, iż autor porwał się z motyką na słońce. Choć sam pomysł by tekst miał konstrukcję pamiętnika jest dość ciekawy to w mej opinii wykonanie zawodzi. Wpisy małej klaczki są banalne (Idą źli, tatuś się martwi, ja też) a miejscami wręcz nie czuć by miał to pisać źrebak ("Dzisiaj byłam u babci z przyjaciółką. Starsza klacz opowiadała nam o marzeniach" - Jakie dziecko powiedziałoby "starszy pan" o swoim dziadku?). Choć chwilami autorowi udało się nadać opowiadaniu odpowiedni styl (Podoba mi się nazywanie tamtych "dwiema kreskami" chociażby) to muszę przyznać. podoba mi się też zakończenie, bardzo intrygujący pomysł z urwaniem zapisu w pół słowa, o tak, jakby ogrom emocji przytłoczył piszącego, tak że nie miał on już sił by napisać cokolwiek więcej. Samo przesłanie historii jest wyświechtane i podane jest na tacy praktycznie od razu (Wojna jest zła a bliskość jest ważniejsza niż dobra materialne). Bez krzty finezji, czytelnik nie ma nawet jak poczuć te emocje, powoli wślizgnąć się w ukazany w opowiadaniu horror wojny. Fic może i szczególnie zły nie jest, ale jak dla mnie mocno przereklamowany.1 point
-
Widząc komentarz wyżej można by pomyśleć, że tekst jest idealny. Skorzystam z mojego świętego prawa do odmiennego zdania i dodam swoje trzy grosze. Prereadowanie i lektura sprawiły mi nie lada przyjemność, temu nie zaprzeczę. Ale dla równowagi wymienię tu moje dwa zarzuty wobec rozdziału: Po pierwsze: Rozwój fabuły. A raczej jej zastój. Cały tekst można podzielić na cztery części, które popychają historię w stopniu minimalnym. I nie chodzi tu o powolną akcję czy przegadany rozdział. Tutaj fabuła praktycznie stoi w miejscu. Podsumowując: Time Turner kupuje itemek, Swallow spotyka mała... przygoda, Cananbisa wyciągają z palarni, a Inches... no właśnie. No i w zasadzie... tyle. A wszystko okraszone tonami opisów. 39 stron. A dziać się coś zaczyna dopiero przy wątku Swallow. Owszem, rozmowa Turnera z Passaro była ciekawa, nocna wycieczka kapłanki podnosiła napięcie... Ale Cannabis i Inches? Wielka nuda. Tutaj nie zadziało się absolutnie nic, a tekstu pochłonęło niemal tyle, ile dwa poprzednie wątki. Po drugie: Opisy. Łączy się to bezpośrednio z zarzutem pierwszym. Nie przeczę, że większość opisów w tym opowiadaniu jest świetna, barwna, dobrze oddająca atmosferę itd. Ale tutaj, jak wspominałem, pojawiają się wątki Cannabisa i Ichnes, które po prostu zapychają tekst. Zwłaszcza ten pierwszy. Czytałem go bez żadnych emocji, czekając tylko, aż stanie się coś ciekawego. Postać nawet zabawna, jego wypowiedzi barwne i charakterystyczne... Ale co z tego, skoro całość nudzi? Nic nie wnosi, a nudzi. W przypadku Ichnes - tak samo, tylko trochę mniej. Rozprawka o niczym. Podsumowując: opisy w owym rozdziale są jak lody. Pyszne, ale w nadmiarze bardzo mdlące.1 point
-
Ojć, szkoda Radia Yay. Swego czasu wiele się go nasłuchałem. Kiedyś prowadzili audycję, w której opowiedzieli min. jak wyglądały ich początki. Otóż, na starcie zgłaszało się do nich mnóstwo ludzi (z pamięci: kilkadziesiąt), chętni, ociekający energią, a skończyło się na tym, że zostało ich kilkoro na krzyż. Sam nie wezmę udziału (mówię bardzo szybko i przez to ciężko mnie zrozumieć, ech, natura dała mózg szybszy niż usta, a nie przechwalając się, nie nadaję się do pracy przed kamerą, a rysować też nie umim, co innego gdybyś potrzebował fanfika). Mogę ci jednak udzielić pewnej rady: na chwilę obecną nie rób limitów osób. Np. bierzesz teraz 5 osób na reporterów i jak myślisz, ile ci zostanie po miesiącu? po trzech? Nie rób limitu miejsc tylko przyjmuj każdego kto umie pisać. Większość z pierwotnej listy pójdzie szukać szczęścia gdzie indziej, a im mocniej są napaleni na tę posadę teraz, tym szybciej się wypalą. Odsiew zrób po pierwszym miesiącu, a nie na starcie, bo zostaniesz w tej telewizji z jednym kolegą i będziecie nadawać po 12 h dziennie, na zmianę, jeden śpi, drugi tańczy. Spróbuj się skontaktować z Radiem Yay i wziąć ekipę od nich. Doświadczeni i pewni. Jeżeli nie zechcą, wypytaj ich chociaż o szczegóły tego, jak żyło to radio. Jakie popełniali błędy, co było fajne, czym się kierowali.1 point
-
14:05 Fluffle Puff - ale to bardziej trzeba kłaniać do autora mapki, a nie na Roja.1 point
-
Moim zdaniem przeniesienie Luźnych gier ról do działu RPG jest jak najbardziej ok, jednak bez zmiany nazwy na Akademia RPG czy coś podobnego. Niech Luźna gra ról pozostanie w Luźną grą ról. Kandydat zawsze może napisać do opiekuna działu: "Spójrz, tutaj jest sesja którą prowadzę, może ją ocenisz i dostanę MG? " Dlaczego jednak przenosić LGR do działu RPG? No bo w sumie LGR to JEST RPG1 point
-
Brrr... Podkręcił ktoś klimę? Zimno się zrobiło. I te wrzaski z daleka. Ciemność wokół. Co ja tu robię? Jak tu trafiłem? Pamiętam tylko jakąś niewyraźną postać. Tak, jakbym patrzył na ciągle zmieniający się obraz, nie mogąc uchwycić konturów. Czuję że coś siedzi w ciemności. Coś przygląda się każdemu z moich kroków. Idę w kierunku drobnej i odległej plamki światła. Niczym za błędnym ognikiem. Krok za krokiem. Słyszę jak coś mnie mija. Szybko, szeleszcząc odnóżami. Czekam w ciszy na atak, lecz ten nie nadchodzi. W końcu wznawiam kroki. Słyszę bicie mojego serca. I wiem że to coś też je słyszy. W końcu potykam się i upadam na kolana. A kiedy chcę się podnieść, zastygam. Ktoś trzyma rękę na moim ramieniu. Rękę tak lodowatą, że skostniałem, ze strachu, z zimna, z krwią zamrożoną na kość. Ledwo jestem w stanie odwrócić oczy, by ujrzeć ten wiecznie zmieniający się kształt. I zęby, mnóstwo zębów...1 point
-
1 point
-
1 point
-
Dla ludzi których zapraszałem do siebie, tutaj są zdjęcia z mojego ogródka z 2015_06_28. https://www.dropbox.com/sh/ydew5c4qveotslz/AADGTR0J2rGPnb2A54cEgutGa?dl=01 point
-
Sherlock Holmes: Gra Cieni Nagrywane kotletem. Model to Schabowy G2 Mini.1 point
-
Oczywiście, że zmieniła się na lepsze, choć ta przesadna nieśmiałość dodawała jej uroku. Ja pracuje nad sobą i swoim podejściem do otoczenia już jakiegoś pół roku. Zauważyłem teraz, że spora część ludzi żyje w smutku. Wstają w złym nastroju, potem tylko nakręcając siebie nawzajem. Kiedyś byłem dosyć nieśmiały i nieustannie miałem zły humor. Od jakiegoś czasu staram się mieć dobre nastawienie, bo jakakolwiek inna postawa zdaje się nie mieć sensu. Ponieważ odnalazłem radość wewnątrz siebie, to zewnętrzne bodźce tak łatwo już mnie nie demotywują. To udziela się też innym, przez co moje kontakty z ludźmi uległy znacznej poprawie. Kiedyś żyłem żeby żyć i myślałem że tak jest wystarczająco dobrze. Teraz uważam że Samodoskonalenie się to podstawa, coś co różni nas od roślin.1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00