Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 05/18/16 we wszystkich miejscach

  1. Przeczytane Cóż, zmierzyłem się z gigantem i przetrwałem to starcie. Nie ukrywam, że podchodziłem do niego z mieszanymi uczuciami - z jednej strony ma wiele komentarzy pozytywnych, z drugiej dużo pojawiło się również opinii niemal skrajnie negatywnych. W końcu nie było innej możliwości żeby przeczytać samemu i wyrobić sobie własną opinię. Miałem nadzieję, że negatywne opinie są przesadzone chociaż nie przesadzałem z optymizmem. A gdzie jest prawda (dla danej subiektywnej wartości tego słowa)? Jak to zwykle bywa na żadnym z biegunów. W Kryształowym Oblężeniu, jak w znakomitej większości fanfików jest za co chwalić i jest za co ganić. Postaram się teraz nieco przybliżyć swoje wrażenia z lektury, zarówno te pozytywne jak i negatywne. Myślę, że wrócę do starej taktyki pisania w punktach - Twilight byłaby dumna, poza tym pozwoli mi to skupiać się po kolei na wybranych zagadnieniach, a chciałbym poruszyć ich sporo. Tak więc Ci, których nuży lektura długich komentarzy powinni przestać czytać mniej więcej w tym miejscu. Pozostałym życzę szczęście, gdyż podejrzewam, iż w moich wynurzeniach będzie sporo chaosu. Beware the spoilers! 1. Antagonista główny - zaczniemy od samego Sombry, który miał naprawdę fatalny wstęp. Przekazywanie swoim przyszłym przeciwniczkom wiedzy o tym czym chce je zmiażdżyć? Błąd absolutnie podręcznikowy, taki którego co inteligentniejszy amator by nie popełnił, nie mówiąc już o kimś kto władał całym państwem. A już na pewno nie na kilka lat przed planowanym atakiem. Jakby tuż przed - pewnie! Zasiać strach i wątpliwości, a jeżeli nie uda się osiągnąć celu bezkrwawo, to uderzyć natychmiast nie dając Equestrii czasu na przygotowanie. No ale dobra, jestem w stanie to zrozumieć - gdyby tego nie zrobił, to wparowałby do Equestrii podbił ją, a Kryształowe Oblężenie skończyłoby się po dwóch rozdziałach. No może pięciu. W dalszej części opowiadania nie dostajemy go za dużo, jednak to co można wyczytać... nie pasuje mi zupełnie do postaci tyrana, który chce podbić świat (a przynajmniej jego kęsek). Wydaje się taki... miękki. Brakuje w nim zła. Trochę się to poprawia podczas planowania ataku na Canterlot, ale ogólne wrażenie niestety pozostaje. Jego kreacja, w mojej ocenie, zdecydowanie nie jest za dobra. 2. Antagoniści drugiego rzędu - A tu już jest zdecydowanie lepiej. Jakoś tak ogólnie zauważyłem, iż tworzenie postaci własnych wychodzi autorowi o wiele lepiej niż użeranie się z kanonicznymi (ale o tym później). W każdym razie przyboczni Sombry prezentują się o wiele lepiej niż sam szef. Szef NKWD to szczególnie parszywe bydle - egoistyczny, zdradziecki, myślący wyłącznie o własnej korzyści - innymi słowy, bardzo dobra postać, której ciężko życzyć czegokolwiek oprócz poręcznej gałęzi, sznura z pętlą i małego stołka lub pniaka. Z kolei Krasnaja Śnieżynka, chociaż nie występuje za często to budzi sympatię - i to pomimo faktu, że truje przeciwników gorączką. Zostaje także Blueblood, który wbrew temu co pisałem wcześniej jest jedną z najlepiej oddanych postaci kanonicznych - tak samo tępy, zapatrzony w siebie i chamski jak w serialu. Aż szkoda, że nie było go trochę więcej. 3. Ksieżniczki - tu jest raz dobrze a raz źle. W niektórych scenach widać, że bardzo przejmują się losami kraju i poddanych i robią wszystko żeby im pomóc. Na przykład motyw Celestii otwierającej swój prywatny skarbiec by rozruszać przemysł Equestrii to świetny pomysł. Jednocześnie prosty i logiczny, a nie przypominam sobie, żebym w którymkolwiek fanfiku wcześniej na to trafił. Z drugiej strony niektóre jej decyzje sprawiają, że można ją posądzić o kolaborację - no bo kto rozsądny chce dać wysokie wojskowe stanowiska grupce klaczy, które z wojną nie miały nigdy nic wspólnego? O tym zresztą też jeszcze wspomnę później. Teraz Luna - do niej mam zdecydowanie więcej zarzutów niż do starszej siostry. Pierwszy i w sumie najważniejszy - skąd, na miłosiernego Cthulhu, ona ma tak dobre rozeznanie w technice wojskowej z którą wcześniej praktycznie nie miała do czynienia? Nie popełniła żadnego błędu w wybieraniu najlepszych konstrukcji, a kiedy przeczytałem fragment, że "intuicyjnie wiedziała, że to podwozie będzie dobre", to szlag mnie trafił - intuicyjnie to ona może się znać na broni której używała - na przykład na częściach składowych dzidy (dla tych którzy nie wiedzą to chodzi o przeddzidzie, śróddzidzie i zadzidzie) a nie na nowczesnej technologii. Ale nie, ona wie wszystko najlepiej. Kolejny zarzut to motyw z bronią odwetową - odrzucić ją tylko dlatego, że nie współgra z serdecznością i jest niehonorowa? Czy ta głupia kobyła nie wie, że jej kraj toczy wojnę o przeżycie? Już nawet nie mówię, żeby w całości odrzucała swoje ideały, ale trochę pragmatyzmu na pewno by jej nie zaszkodziło. Z drugiej strony podobało mi się jej rozchwianie emocjonalne - całkiem do niej pasowało, szczególnie motywy, kiedy pod wpływem takich a nie innych działań czasowo cofała się w rozwoju do poziomu dziecka. 4. Mane 6 - Twilight Sparkle, czyli "Brykająca Generał". Od samego początku pomysł by komuś o zerowym doświadczeniu dawać tak wysoką rangę i dowództwo elitarnej dywizji wydawał mi nie pasował. Naturalnie na pewno przez kilka lat poprzedzających wybuch wojny mogła wchłonąć dużo wiedzy, ale z drugiej strony pytanie też ile? Owszem, umie szybko czytać, jednak w tym samym czasie nadal badała magię przyjaźni... No ale nic - swoje przeczytała i łups na front. Gdyby była zwykłą figurantką i miała wpływać na morale to spoko, ale ona dowodzi i to w sposób absolutnie kompetentny. Nijak mi to nie pasuje do kogoś, kto zna jedynie teorię a z praktyką się nie spotkał. Dobra, dowodzi obroną, więc teoretycznie mogła odeprzeć jeden szturm, jednak po drugiej stronie nie walczą idioci! A przynajmniej nie powinni. Owszem, mają gorszy sprzęt, ale mają też doświadczenie bojowe - na pewno udałoby im się w taki czy inny sposób solidnie dogryźć pani generał i to nawet zanim urwało się zaopatrzenie. A ta nic - wygrywa i wygrywa - to zresztą choroba tycząca się całej armii Equestrii. Dopiero pod koniec drugiego tomu raz czy drugi się jej dostało, ale to w sumie przypadki a nie jej błędy, których powinna popełniać na tony i dopiero na nich się uczyć. Poza tym naprawdę nie wiem jak może tolerować wybryki pewnej gnidy służącej pod jej rozkazami a zwanej Rainbow Dash, szczególnie po tym czego była świadkiem. Przyjaźń, przyjaźnią, specjalny status RD, specjalnym statusem, ale są przecież pewne granice! Jednak pomijając to co pisałem powyżej jest całkiem nieźle - można w niej wyczuć postać znaną z serialu, chociaż brakuje nieco charakterystycznych dla niej neuroz. Dodatkowo w ostatnich rozdziałach, gdzie zaczyna zmieniać się w słonia, są intrygujące. - ciekawość co dla niej autor wymyślił. Czy może ma z tym coś wspólnego pewien... kwiatek? - Rarity - o niej póki co trudno się wypowiadać, bo wiemy zwyczajnie za mało. Owszem potopiła trochę statków i później przybyła na front kryształowy, ale nadal jest jej za mało. Może wydaje się nieco przerysowana, ale autor uprzedzał w prologu że może do tego dojść, poza tym jeżeli już to zostało to dokonane w sposób minimalny - zobaczymy co dalej. - Fluttershy - nawet pasuje, chociaż jestem ciekaw jak poradzi sobie z ogarniającą ją znieczulicą. Niestety też nie dostajemy jej za wiele - może się to jeszcze zmieni? Kto wie? W każdym razie póki co widzimy jak ewoluuje z nieśmiałej istotki w frontowego lekarza i spisuje się w tej roli wcale dobrze. - Pinkie Pie - a tu mogę z czystym sumieniem chwalić. Jedna z lepszych kreacji różowej zarazy z jakimi miałem przyjemność się spotkać. Kiedy czytałem że ma trafić do czołgów to trochę się zdziwiłem, jednak jej radosna żywiołowość wbrew wszelkiej logice całkiem dobrze pasuje do pancernych bestii. Tym bardziej, że jej rola to właściwie taki sztandar - sprawami wymagającymi kompetencji zajmuje się jej załoga. I to mi się bardzo podoba. Tak samo jak motyw gdzie strzeliło ją coś w łeb i poprzestawiało kolejne klepki - motyw ze zmianą sposobu mówienia bardzo dobry. - Applejack - jedyna poszkodowana brakiem stopnia oficerskiego. W sumie szkoda, ponieważ nie dostałą go z kuriozalnego powodu - nie mogła opanować zasad savoir-vivre. No ale w efekcie została sierżantem i spisuje się w swojej roli bardzo dobrze. Wręcz doskonale. I to w sumie jej pasuje. Z jednej strony nadal mocno widać jej charakter i zasady, ale z drugiej nawet ona nie jest odporna na to co robi z nią wojna. Na szczęście następuje to stopniowo a nie skokowo - dzięki temu o wiele lepiej to pasuje i wydaje się takie... prawdziwe. Druga po Pinkie najlepiej oddana członkini Mane 6. - Rainbow Dash - a tu jest bardzo źle. Naładowana agresją rasistka, która bije swoich żołnierzy, drze mordę bez sensu i ogólnie zachowuje się jakby miała beczkę smalcu zamiast mózgu. To ostatnie w sumie jest całkiem kanoniczne, ale pozostałe rzeczy nie. Lojalności w niej tyle co nic - zdecydowanie nie zasługuje na swój element. Prędzej na degradację a nawet na wyrzucenie z wojska i pozbawienie wszelkich honorów. Przy okazji jest rozchwiana emocjonalnie tak, że szkoda na nią patrzeć - tu rozpacza po śmierci Scootaloo a po chwili mówi o zestrzeleniach i tylko to ją obchodzi. Nie powiem, całkiem nieźle mi się ją czytało, ale wynika to z tego że tej postaci ogólnie bardzo nie lubię więc wszelkie jej porażki i pokazy debilizmu (bo trudno nazwać jej zachowanie łagodniej) to balsam dla mej duszy, Jeżeli autorowi chodziło o wykreowanie postaci, której czytelnik ma nie znosić to wyszło naprawdę na medal. 5. CMC - tu potraktujemy łącznie. Najlepiej wypada Apple Bloom, ponieważ nie bardzo się różni od swojej serialowej odpowiedniczki. Jest solidna i twarda jak członek rodu Apple i to jej pasuje. Sweetie Belle z kolei wydaje mi się za bardzo przerysowana i nazbyt wydelikacona. A niektóre jej akcje wołają o pomstę do nieba - szczególnie ta z płaczem.... dobra, do tego jeszcze wrócę. Z kolei Scootaloo pojawiła się, zaczęła powoli być sobą i zginęła. I dobrze, bo też jej nie lubię 6. OC protagonistów - tu wymienię jedynie kilka sztuk, które albo mocno zapadają w pamięć, albo czymś się wyróżniły. Zacznijmy od Dornier Fliegera - kreowany na twardego pruskiego żołnierza świetnie się odnalazł w tej roli i niesamowicie mu ona pasuje. Po prostu widać w nim oficerską stal, która połączona z jego charakterem i specyficznym sposobem mówienia tworzy obraz świetnego żołnierza, bezwzględnie oddanego Księżniczkom. Niestety ten doskonały obraz trochę się zarysowuje, kiedy przenosi się ze stanowiska szefa Luftmare na pozycję kapitana w jednostce prowadzonej przez Rainbow Dash - to wygląda jak porzucenie odpowiedzialnego obowiązku i zupełnie do wcześniejszej kreacji tej postaci nie pasuje. Depicted Picture - szefowa wojsk lądowych o niewyparzonej gębie jest moim ulubionym członkiem sztabu generalnego. Wali prosto z mostu i mówi do rzeczy. Tak naprawdę nie ma o co się do nie przyczepić a jednocześnie każda scena z nią jest zwyczajnie przyjemnością. Digiter von Marder i Ruhisu - tych dwóch trudno opisywać oddzielnie, bo stanowią najlepszy duet w całym opowiadaniu. Różnią sie od siebie niemal pod każdym względem, a dogadują się świetnie, naturalnie z uwzględnieniem solidnej dawki przyjacielskiego bluzgania. Sceny z nimi to zwykle prawdziwa przyjemność. Greenhorn - przydupas Applejack, który z początkowi pi**y na resorach zmienił się w całkiem udanego żołnierza. Ogólnie wszystkie te postaci są wykreowane dobrze. Na pewno lepiej niż kanoniczne. 7. Kwestia rozwoju technicznego - zostało podniesione wiele zarzutów, iż jest on za szybki, że stworzono go z niczego i tak dalej. Generalnie mogę się z tym częściowo zgodzić, gdyż nawet przy finansowym wsparciu Ceśki takie coś wymaga czasu i doświadczenia, a wtopy są nieuniknione. Wydaje mi się, że po prostu naprodukowali za dużo, gdyby to było nieco mniej i armia miała zdecydowanie bardziej ograniczone środki to wyglądałoby to nieco lepiej. W każdym razie po rozmowach z autorem wiem, iż był to skrót literacki - cóż, nie muszę się z tym zgadzać, ale rozumiem zastosowanie takiego chwytu, choć według mnie osłabia on nieco cały tekst. Jednak tego o czym wspominałem wcześniej, czyli posiadania samych najlepszych konstrukcji to przeżyć zwyczajnie nie mogę i mnie to zwyczajnie wkurza. Equestria jest po prostu OP - mają same najlepsze rzeczy a rezygnują z tych gorszych. No i dlaczego? Przecież wyglądałoby zdecydowanie atrakcyjniej, gdyby po drodze skopali jedną, druga czy dziesiątą rzecz. Naturalnie nie tylko oni - Sombria także, chociaż tutaj problem idzie raczej w drugim kierunku - trzymają się z uporem maniaka początkowych konstrukcji i dopiero pod koniec drugiego tomu zaczyna się to zmieniać na lepsze. Dodatkowo Equestria ciągle wpada na coraz to lepsze pomysły - na przykład motyw z Jaskółką ubódł mnie do żywego. Zero problemów, lot testowy idealny, wprowadzamy do produkcji od zaraz. No dajcie spokój.... gdzie wieloletnie testy, gdzie wypadki, gdzie niepowodzenia? Naprawdę, ale to naprawdę tego brakuje. 8. Klimat - dosyć kontrowersyjny punkt, z którym bywa naprawdę różnie i to z wielu powodów. Jedną z nich jest kwestia przeskoków stylu - nie występuje często, ale kiedy jest to wali między oczy z subtelnością godną Cahan (dla niezorientowanych - zerową). Przykładem jest tu scena z rozdziału Big Flak, gdzie panuje "mroźny", ponury klimat, wszystko idzie pięknie, a nagle Big Mac robi rozróbę o efektach iście kreskówkowych (wbicie kuca w sufit, że wystają tylko tułów i machające kopyta) i cały klimat idzie się gonić. Jeszcze gorzej jest w momencie kiedy Sweetie Belle dowiaduje się o śmierci Scootallo - opis jej płaczu może wywoływać jedynie bardzo niepozytywny śmiech (metrowe strugi łez, które biją w twarz stojących obok i ich przewracają, no i wylanie całych "litrów" - no nie wiem, ale tak sądzę, że umarłaby z odwodnienia i to natychmiast). No i jeszcze jedna, która chyba zirytowała mnie najbardziej - Ceśka przybywa do Pferdenstadt, mamy opisy krainy, mamy charakterystykę mieszkańców jako kuców oddanych władczyniom, ale za to niesamowicie dumnych i nagle co? Wszyscy na jej widok padają plackiem na ziemię - totalna czołobitność. Jedna scena niemal całkowicie zrujnowała klimat tej nacji, która dotychczas prezentowała się wzorowo i tego autorowi nie wybaczę. Znacznie częściej niż takie sceny występuje jednak inny problem - oto jest sobie scena X, wszystko ładnie pięknie i nagle niszczy ją użycie jakiego słowa, które nijak do niej nie pasuje - zwykle jest nazbyt eleganckie lub inteligentne. Jak pisałem to występuje częściej i jest strasznie irytujące. Naturalnie są również sceny bardzo dobre - szczególnie widać to w opisach walk, gdzie mimo sporej ilości szczegółów technicznych czytelnik nie zostaje nimi przytłoczony i wciąga się w lekturę jak w bagno. Jako że walk jest sporo, to i z dobrym klimatem mamy do czynienia w miarę często. Jednym z moich ulubionych są fragmenty z Applejack, które jak żywo przypominają film "Stalingrad" (ale tę dobrą, niemiecką wersję!). Wtedy autentycznie możemy poczuć chłód i strach towarzyszący żołnierzom. Mimo wszystko najbardziej klimatyczną sceną pozostaje ta w Hestii. To zostało zrobione po prostu doskonale i to wszystko - od opisów krainy, po charaktery kuców aż do ich reakcji na słowa Celestii. Właśnie czegoś takiego spodziewałbym się w Pferdenstadt (chociaż bardziej stonowanego) a w tej krainie dawnych wikingów.... no coś pięknego. Można było sobie wszystko bez problemu zwizualizować i wręcz słyszeć jak topory walą o tarczę a dookoła rozlegają się wrzaski pijanych krwią najeźdźców. Fenomen. 9. Przeintelektualizowanie - postanowiłem dać temu osobny, choć krótki punkt, ponieważ wydaje mi się to bardzo ważne. Bardzo często, nagminnie wręcz autor korzysta ze słownictwa, które często trzeba sprawdzać po słownikach. Nie mówię że to zła maniera - sam lubię z niej od czasu do czasu skorzystać. Jednak nie należy przesadzać, a tutaj mamy tego zwyczajnie za dużo. To naprawdę potrafi strasznie zirytować. Najgorsze jest jednak to, iż często słownictwem z górnej półki biją postacie, które nijak do nich nie pasują. A czasami to już używają takich archaizmów, które dobrze wyglądałyby używane jedynie przez Lunę - co zabawne, ona mówi w ten sposób stosunkowo rzadko. W każdym razie jest to poważny problem na który warto zwrócić uwagę przy dalszym pisaniu i nieco powściągnąć swoje... upodobania co do używania takich słów. 10. Forma - W poprzednich punktach zasadniczo wszędzie znalazło się coś i do pochwalenia i do zganienia. Ten będzie wyjątkiem, gdyż tu mogę jedynie opieprzać (tak, celowo używam tego określenia, choć powinno być jeszcze mocniejsze) i to srodze. Forma w Kryształowym Oblężeniu jest absolutnie i całkowicie fatalna! Naprawdę nie wiem czym zajmują się tutejsi korektorzy, ale za swoją "pracę" z całą pewnością będą przez wieczność walcowani na piekielnych maglach (religia obojętna)! Na miejscu autora zastosowałbym w stosunku do nich pewną metodę o której śpiewały Elektryczne Gitary - dla niezorientowanych wyjaśniam, iż jest to tak zwana procedura "noga - dupa - brama". I obowiązkowy zakaz powrotu. Literówek nie da się zliczyć, anglicyzmy walą po oczach, stylistyka leży i kona, a składnia czasami jest taka, że mistrz Yoda po spojrzeniu na to popełniłby natychmiastowe samobójstwo. Dodajmy do tego fakt, że stosunkowo często używane są słowa, które w danym kontekście zupełnie nie pasują do reszty treści, bo mają zupełnie inne znaczeni. To się po prostu tragicznie czyta - po kilku pierwszych rozdziałach mój mózg zaczął stosować autocenzurę, bo inaczej nie byłbym w stanie przez to przebrnąć. Ba! Na początku postanowiłem robić sobie prywatną listę zauważonych błędów, ale poddałem się w połowie drugiego rozdziału - w takim tempie czytanie trwałoby przynajmniej rok, o ile nie lepiej. Pod tym względem "Kryształowe Oblężenie" to jeden z najgorszych fanfików jakie czytałem - wielu debiutantów jest w stanie poradzić sobie o wiele lepiej. Tak na szybko mogę wypisać kilka co straszliwszych abominacji - na przykład pisanie "gothca" zamiast "gotka". Albo coś co mnie niemal zadusiło, czyli zamiast "aye, aye ma'am!" dostaliśmy "aj, aj, ma'am". Bolało ją coś, czy jak? Niestety tutaj tych przykładów mógłbym mnożyć na potęgę. Tragedia, dno i trzy metry mułu. Ja bym się coś z taką formą wstydził opublikować nawet na forum, nie wspominając już o druku. Dobra, to by było na tyle tych punktów. Na pewno nie odniosłem się w nich do wszystkiego, ponieważ to trudne przy fanfiku tej wielkości. Bardzo chętnie podejmę dyskusję na temat wymienionych czy niewymienionych cech, wad i zalet "Kryształowego Oblężenia". W każdym razie jak sami widzicie są w nim dobre rzeczy, są również i złe. Niestety te drugie póki co przeważają, ale to jeszcze twór niedokończony, więc jest nadzieja, iż będzie tylko lepiej. Sam pewnie będę czytał dalej - jestem ciekaw kilku zapowiedzianych rzeczy no i mam zamiar dowiedzieć się jak to się wszystko skończy - ogólnie stawiam na zwycięstwo Equestrii, ale mam nadzieję, że po drodze dostaną jeszcze parę razy solidną młóckę. Jak bym to ocenił? Gdybym nie brał zupełnie pod uwagę formy, a tylko pierwsze 9 punktów to wyszłoby, iż to fanfik średni z mocnymi i słabymi momentami. Niestety, nawet doliczając do nich solidną kwerendę źródłową (którą widać, a nie wymieniłem jej, bo świetnie zrobił to Gandzia) i mocny marketing (brak wzmianki z tego samego powodu co wcześniej) to forma robi swoje i kładzie "Kryształowe Oblężenie" na łopatki - na szczęście nie dociska za mocno i jest jeszcze szansa na powstanie - trzeba tylko wykopać niekompetentnych korektorów i znaleźć takich porządnych a wrednych - oni naprawdę pomogą. Dla fanów ocen numerycznych 3/10 (z możliwością solidnego odratowania i podwyższenia, gdyby tylko zrobić coś z punktem 10).
    5 points
  2. 1. Fallout New Vegas - za dużo wyborów. 2. Dark Souls - za trudne. 3. Far Cry 4 - nie podoba mi się. 4. GTA V - za dużo ludzi to lubi. 5. Tomb Raider - brzydka grafika.
    3 points
  3. Witam. Ze względu na to, że były osoby, które uważały, że podanie maila w ostatniej ankiecie było zbyt ważną informacją osobistą, to po kilku zmianach postanowiliśmy ruszyć ponownie z ankietą czy tam listą. Wszelkie informacje związane z organizowanym Ponymeet'em znajdziecie w linku. Będziemy wdzięczni za wszelką pomoc : https://docs.google.com/forms/d/1ZrTkY6DBdXHMgcrCG9BsCq3SAXLauZCd6LnYtbL44Q4/viewform
    2 points
  4. Ta gra z kucykami na androida.
    2 points
  5. Mało trafne. Zaglądanie komuś zza ramienia kiedy czyta książkę to nadal czytanie książki, chwycenie jej do ręki wcale nie zmieni wrażeń estetycznych i nie sprawi, że nagle narracja, użyte środki stylistyczne czy nawet sposób wypowiadania się postaci zaczną się nam bardziej podobać. OBSERWOWANIE GRY TO OBSERWOWANIE GRY. Równie dobrze mógłbyś stwierdzić, że nie podobają ci się kręgle, bo widziałeś kiedyś jak ktoś w nie gra i nie podoba ci się idea płacenia 15zł za rzucanie ciężką kulą do jakichś rozstawionych na drugim końcu sali patyczków. Mi kręgle wydawały się nudne dopóki nie zagrałem w nie z trójką znajomych, podczas gdy każdy rzut był komentowany, dogryzaliśmy sobie i się śmialiśmy a oczekiwanie na swoją kolejkę czy ponowne rozstawienie samych kręgli nie dłużyło się ze względu na dobre towarzystwo i zabawę. Znacznie lepiej rzucać kulą i porównywać wyniki z innymi niż siedzieć obok i na to patrzeć. Słowo honoru Twoja opinia niestety jest niewartościowa, ponieważ twoje odczucia względem gry są jak odczucia osoby, która brzydzi się sushi i nigdy go nie jadła (bo według jej opinii w surowej rybie nie ma nic ciekawego) i mówi innym osobom (którym sushi smakuje) że ich potrawa jest nudna i mało nowatorska. No i na zakończenie - nie, nie bronię Overwatcha (chociaż gra mi się podoba). Napisałem tego długaśnego posta ponieważ nie lubię ludzi, którzy oceniają gry wyłącznie po gameplayach. Ja osobiście wynudziłem się jak mops oglądając jak ktoś gra w Dark Soulsy i co chwile umiera w kółko powtarzając ten sam etap, ale wierzę tym, którzy mówią, że to wbrew pozorom świetna zabawa i nie wypowiadam się na ten temat dopóki sam kiedyś nie spróbuję. Tyle.
    2 points
  6. Ten temat kieruję do osób, które ukrywają swoje zainteresowanie kucykami.Jakie były wasze największe wpadki i jak z nich wybrnęliście? No to ja zacznę: Pewnego razu przeglądałem sobie na smartfonie piosenki z MLP. Włączyłem sobie na youtube piosenkę CHS Rally Song (jakoś tak), ale zapomniałem, że nie mam podłączonych słuchawek. Poszło na cały głośnik zdanie Rainbow Dash: "Dziękuje, pani dyrektor Celestio". A ja tylko tak dziwnie parsknąłem. W pokoju były jeszcze z 2 osoby, ale nikt nic nie powiedział. Mam nadzieję, że wyglądało to tak, jakbym coś niechcący kliknął. Dodam, że na pewno wiedzieli skąd pochodzi to imię, bo gdy leciało to w telewizji to mój duużo młodszy brat to oglądał. Innym razem, gdy wyszukiwałem na smartfonie coś w google o kucach, odłożyłem go na chwilę, ale zapomniałem go zablokować. Mój młodszy brat wskazał palcem na wyszukane obrazki i się jakby zaśmiał, a ja na to: "Widzisz różne rzeczy google wyszukuje". Wiele osób pewnie coś się domyśla, ale nigdy nikt nie przyłapał mnie na gorącym uczynku.
    1 point
  7. cosik znalazłem, a ten tutorial jest dla zaawansowanych (oglądałem przy okazji, do tego przyśpieszony nieważne. Także już nie szukaj.) Pana Piotra?! Oszalałeś? Wiem, co to za gość. Dzięki niemu zawdzięczam 30% umiejętności. Może zapytam, ale w ostateczności. Mam. BF 4, Napoleon TW, Empire TW i kilka innych w tym Assasin III. Masz może uczucie, że Bóg jest z Tobą cały czas?
    1 point
  8. Witam! W końcu zebrałem się na odwage, żeby tutaj dołączyć. Chciałbym podzielić się z Wami moją historią, jak zacząłem swoją przygodę z kucykami Od zawsze coś mnie ciągnęło do kucy. Gdy tylko widziałem jakieś reklamy, obrazki, mignięcia z MLP to coś 'gryzło mnie w mózg'. No ale wiadomo - jak niby można oglądać kucyki, przecież to niedopuszczalne! Dlatego walczyłem z tym, no ale przeznaczenie wygrało (na szczęście). Kiedy poszedłem do technikum, zyskałem sporo czasu z darmowym Wi-Fi, (codziennie muszę sporo czekać na autobus). Ciągle kucyki 'gryzły mnie w mózg', więc pewnego razu włączyłem sobie Equestria Girls ('bo to już nie kucyki'), żeby zobaczyć 'jakie to głupie'. No i zaczęło się... Obejrzałem wszystkie części Equestria Girls, a potem wziąłem się za serial. Gdy przestałem z tym walczyć, wreszcie przestałem czuć gryzienie i zaznałem spokoju ducha. Minęło może z pół roku zanim przyznałem się sam przed sobą, że jestem brony. A przed innymi nie przyznam się nigdy. Mam liczną rodzine, ale jakoś ciągle udaje mi się to ukrywać, choć niektórzy już pewnie coś podejrzewają. Często bywa ciężko, gdy np. wracam do domu ze słuchawkami w uszach, oni pytają się jakiej muzyki słucham, a ja słucham piosenek z MLP I co mam powiedzieć? Mówię 'prywatne sprawy'. To wtedy się pytają jaki rodzaj,a ja na to 'nie umiem określić'. Obecnie jestem tak zakonspirowany, że nawet tutaj mam inny nick niż zwykle. Gdyby ktoś się dowiedział to byłaby porażka. Nawet w telefonie wchodzę na incognito. Paranoja! Tak to z grubsza wygląda... Wszystko dlatego, że jest to takie nieakceptowalne społecznie. Dlaczego musi tak być? :( A jaka jest Wasza historia?
    1 point
  9. W końcu rozpocząłem swoją serię audiologów https://www.youtube.com/watch?v=_k7xXiWi1dI
    1 point
  10. płot glanami (pierwsze skojarzenie) Nie cierpię, kiedy siostra ogląda...
    1 point
  11. Ja mogę, może się trochę zmotywuję do pracy i nauczę się rysować zębatki.
    1 point
  12. Jedząc dzisiaj obiad i przeglądając reklamy ze sklepów zauważyłem coś ciekawego. Jak ktoś z was poluje na najnowsze lalki MLP Chibi Equestria Girls, to od 21 maja mają wejść na półki sklepowe w Auchan. Szczerze to jestem zaskoczony jak Hasbro szybko rozpowszechnia swoje produkty na całym świecie, bo EgD wczoraj mówiło, że produkt jest dostępny wyłącznie na chińskim Ebay'u. Może Polska aż tak zacofana nie jest .
    1 point
  13. czemu cie człowiek całe życie się uczy. A nauka podobno definicją młodości jest Masz może ochotę na pójście do restauracji?
    1 point
  14. Iniemamocni Postanowiłem odświeżyć sobie chyba mój ulubiony film z dzieciństwa. Za młodu jarałem się nim jak głupi chyba za wszystko. Dzisiaj doceniam ten film za dosyć oryginalny pomysł, fajne postacie, gdzie te z drugiego planu są równie dobre, co z pierwszego, niecodzienne pomysły, humor, świetne wykonanie oraz pokazanie w filmie raczej dla młodszych już dosyć "dorosłych" problemów, jak różne niepoważne sprawy sądowe, krytykę społeczeństwa, problemy wieku średniego itd. itp. Mogę tutaj jedynie przytoczyć kilka spraw, które szczególnie przypadły mi do gustu: 1.Kumple głównego bohatera, czyli ten mrożący facet. Niby postać drugoplanowa, a jest on na tyle dobrym pomysłem, że mógłby powstać o nim zupełnie inny film (o ile nie powstał, a ja o czymś nie wiem). 2.Epickość i to jest olbrzymi plus tego filmu. Nawet jak wczoraj oglądałem, to niektóre sceny wgniatają w fotel, jak np. jak Pan Iniemamocny ogarnia na kompie tego złego, że to on eliminował wszystkich superbohaterów. Albo jak ten mrożący koleś zamroził policjanta i wystrzeloną kule w powietrzu. Jak ten mały dzieciak Max zaczyna po wodzie biegać. Do dzisiaj mnie to jara. 3.Cały ten niepozorny motyw o tym, że peleryny to zguba bohaterów, która na samym końcu okazuję się być bardzo słuszna. 4.Świetna scena, w której Iniemamocny, jako pracownik firmy ubezpieczeniowej widzi w biurze szefa, że ktoś na kogoś napadł na ulicy, ale jak chce mu iść pomóc, to szef mówi, że "Oby to nie był nasz klient". 5.Wygląd i właściwości ten złej maszyny. Sam wygląd wydaję mi się niesamowicie oryginalny oraz taki... budzący grozę. Zresztą, niszczycielska to ona też byłą. I to bardzo. 6.Jeden z efektów wieku średniego. Pan Iniemamocny roztył się jak cholera. 7.Liczne pomniejsze smaczki, jak np. kiedy Pani Iniemamocna (nadal nie pamiętam, jak się oni wszyscy nazywali) leciała na wyspę po męża i wystrzelili w jej kierunku pociski (ziemia-powietrze, jak je sama nazwała), to latając samolotem próbowała je zgubić, wystrzeliwując flary. I to jest jedna z takich rzeczy,których za cholerę nie spodziewałbym się w produkcji z pozoru dla dzieci. I w sumie wiele, wiele innych rzeczy, o których nie chce mi się już pisać. Film ten stanowił może nawet fundament mojego dzieciństwa i do dzisiaj niesamowicie go lubię. Uważam go za film kultowy i może nawet, jak na tamte czasy, ponadczasowy oraz że świetnie pokazuję on, że animacje wszelkiego typu, bo nie tylko Pixara, nie są wcale wyłącznie dla dzieci, ale po prostu raczej dla wszystkich. Propsuję mocno i oczekuję z niecierpliwością drugiej części. 9,5/10
    1 point
  15. Might and Magic: Heroes VI - tona bugów, gra niegrywalna całkowicie przez pierwsze miesiące po premierze, fatalny balans, regres pod każdym możliwym względem w stosunku do poprzedniej części, komputer, który oszukuje (armia z dupy, brak strat po walce, tajemnicze odrodzenia). Do tego bohaterowie wyglądają jak kupa. Plusem jest fabuła, która jak na hirki jest całkiem ciekawa. Ścieżka dźwiękowa taka sobie. Ogółem - gra byłaby średnia, gdyby nie była hirołsami. A tak jest słaba.
    1 point
  16. No i mamy kolejny rozdział Krwawego Słońca. Po raz kolejny dużo akcji i przeżyć. Prawdopodobnie w następnych rozdziałach nieco zwolnimy zarówno z tempem akcji jak i ich wydawania, ale fabuła idzie do przodu. Rozdział III - Wschodzące Słońce Życzę miłego czytania i nie zapomnijcie się podzielić komentarzem!
    1 point
  17. Kolejność przypadkowa. Unturned - słaba kopia Minecrafta, który i tak jest zły. Po prostu nudząca gra, gdzie cały czas trzeba martwić się o ,,paski". Wszelkie quizowe gierki ze stron typu gry.pl - Nawet gdy to odkrywałam, wydawało mi się być kiczem. FNAF - Nie rozumiem fenomenu. Tylko jumpscary i fandom składający się z knujących dziwne teorie 10 - latków. Minecraft - Nudy. Bo ile można kopać w kwadratowych klockach, czy to diamentowym mieczem czy ręką. Helldivers - Pobrałam z PS Plus, i już od razu się zawiodłam. Tak to jest jak się pobiera darmówki. CS:GO - Fajna gierka, ale społeczność i popularność tej gry męczą.
    1 point
  18. No niektórzy tacy jak @Talar od gry wymagają nie wiem czego. Znaczy ja na przykład trochę pograłem w HOMM IV i nie sądzę by to była najgorsza gra na świecie, może nie jest ona tak dobra jak dwójka czy trójka, ale aż tak zła to nie jest. Wspominanie tutaj Overwatch'a jest także przejawem hejtu. Gra już odnosi sukces na open becie, a niektórzy nie lubią jak gra, w którą nie grali, odnosi sukcesy i hejtuje ją niezależnie od tego jest bardzo fajna jest dla większości innych graczy. World Of Tanks mi się totalnie przejadło, dopóki byłem w klanie i grałem mniej-więcej dobrze to wszystko było ok, a teraz coraz więcej zaczęło zależeć od RNG i jak niby, dobry (chyba) gracz w strzelanki ma się tam odnaleźć gdy strzela idealnie w cel, a pocisk spada pod czołgiem, bo tak działa "noob protection" ... Jakbym się ojca spytał czy "czołgi" są najgorszą grą na świecie pewnie by zaprzeczył (gra już dłużej odemnie). Z tym, że niby Minecraft jest najgorszą grą wszechczasów muszę się nie zgodzić. To, że banda niedorozwiniętych bachorów drących japy do mikro zaczęły nagrywać po%&** filmiki na yt to sorry, takich mamy dzisiaj "młodych ludzi" (8-12 lat około), że takie rzeczy oglądają (a co gorsze podobają im się te filmiki).
    1 point
  19. Widocznie mamy tu same growe francuskie pieski, którym jeden bug w grze wystarczy by nazwać ją "Najgorszą grą wszechczasów".
    1 point
  20. 1 point
  21. Ja zdaję sobie sprawę, że Zmierzch Bugów był niegrywalny, ale po wgrani patch jest całkiem ok. A i jak jeszcze raz obrazisz Gothic'a to już nigdy nie nagrasz żadnego rapu...nigdy.
    1 point
  22. Na YT wala się pełno [nazwa postaci] trolling [nazwa gry]. Jedne są lepsze, inne gorsze, ale te dwa to po prostu mistrzostwo: Ted gra w Call of Duty (16+ - wulgaryzmy) Część 1 Część 2
    1 point
  23. Witam. Z żalem i radością jednocześnie ogłaszam: Po pierwsze: temat jak widać hibernuje. Powodem są moi kochani rodzice którzy stwierdzili uzależnienie od komputera i dopiero dzisiaj go dostałem, a więc piszę. Po drugie, zastanawiam się nad zapisaniem całego fika w poprawionej wersji, w jednym pliku. Mówcie czy powinienem łączyć rozdziały, bo o poprawkach oczywiście mowa musi być. I taka jeszcze informacja: ten fik, i jednocześnie mój debiut traktuję jako eksperyment który ma podnieść mój ogólny poziom opowiadań. Takim "prawdziwym" opowiadaniem mojego wykonania będzie planowany do tego fanfika sequel. Przepeaszam za brak informacji i łączności ze mną, ale mieszkanie z rodzicami nadal zobowiązuje
    1 point
  24. Fajnie tak sobie wrócić po jakimś czasie do tego klimatycznego FF w akompaniamencie odpowiedniej muzyki ^^. Naprawdę, zacne dzieło, genialnie Ci wyszło
    1 point
  25. Idealny obrazek do tego opowiadania. I jeszcze ta mina fluttershy typu ''Wpakuje ci kulę w łeb i zjem twą duszę''. A co do samego opowiadania to bardzo mi się podoba. Wielka szkoda,że takie krótkie.
    1 point
  26. No, no, no Tekst naprawdę klimatyczny a opisy na wysokim poziomie, czyli tak jak można było się spodziewać Dodatkowo zdjęcia nakierowały moją wyobraźnię na właściwe tory co tylko ułatwiło mi wczucie się w klimat walk. Przyjemnie się czytało, jak najbardziej polecam. Gratuluję zajęcia III miejsca I... mam pytanie
    1 point
  27. Ponownie zabieram się za jeden z tekstów lata po jego premierze... Żałuję. Opowiadanie, mimo że, krótkie, jest naprawdę klimatyczne. Jest też tutaj sporo emocji, co ciężko jest wpleść w tekst, nawet dłuższy. Tutaj udało Ci się to naprawdę znakomicie. Wielkie brawa! A już czytanie tego FF, gdy w tle leci utwór mojego ulubionego zespołu... No bracie, masz huga we wszelakiej postaci ode mnie Ludzie, czytajta bo warto!
    1 point
  28. Trochę późno wypowiadam się w tym temacie, ale lepiej późno niż wcale, czyż nie? Podobało mi się, a jak . W tak krótkim tekście udało Ci się zbudować odpowiedni klimat, ceni się takie rzeczy Zasłużona wygrana. Ponadto wersja miśka... PRO!
    1 point
  29. Jak rozumiem, te gwiazdki miały symbolizować serialową cenzurę? xD Koncept dość zaskakujący, wykonanie niezłe, choć akurat mnie Kapitan Bomba już niestety nie śmieszy :( Klimat serialu trafnie odtworzony, co jest równocześnie zaletą (że umiesz) i wadą (Bomba plizz xD ).
    1 point
  30. To mi podpada pod random... po raz kolejny chyba... Świetny kawałek tekstu przyjemnie się czytało ^^ Klasyka Kapitana Bomby była, więc wszystko się zgadza
    1 point
  31. Śmieszne i krótkie opowiadanie, świetne na zakończenie dzisiejszego dnia. Ten crossover mogło napisać wiele osób i większość, by zrobiła z tego sieczkę, której nie dałoby się strawić. Ty na szczęście napisałeś tego fica z głową przez co nie mam żadnych zastrzeżeń. Oby tak dalej!
    1 point
  32. Foley jedna sprawa. Jeżeli tu nie będzie Legendarnego Budowniczego i Mistrza od Wykończeniówki... Bogusława Łęciny. To ci zrobię postrach Faraona... W sumie to już gdzieś to było, ale chyba zwało się "Kapitan Sparkle" czy jakoś tak. Ale przynajmniej wykonanie sto razy lepsze ;3
    1 point
  33. Fajowe opowiadanie. MLP + Kapitan Bomba = BEKA!!! XD
    1 point
  34. 1 point
  35. Um... czy FS była zła? Myślałam, że ona po prostu zabijała... właśnie co to? Czy to zombie... mutanty... kosmici?
    1 point
  36. Fajne Spokojne, miłe - prawie dokładnie jak przygoda z serialu mlp.
    1 point
  37. A ja jakoś nie mam wrażenia, że tekst mógłby być dłuższy. Dla mnie jest akurat w sam raz. Podobał mi się. Fajnie, że nasz bohater jest spokrewniony z Rainbow Dash i że ma co wspominać. Czuć ciężką atmosferę przez całe opowiadanie, wszak wiadomo, co się stanie, ale z drugiej strony mamy wspomnienia Rainbow Spasa, które dodają mu otuchy... No i smutne, klimatyczne zakończenie, oczywiście na plus. Opowiadanie krótkie, ale dobrze napisane. Może wersja rozszerzona byłaby dobrym pomysłem, ale jak dla mnie, wystarczy wersja konkursowa.
    1 point
  38. Moim zdaniem, tag [Random] jak najbardziej byłby na miejscu. Opowiadanie jest wystarczająco nieprzewidywalne, aż do końca nie wiadomo kto kim gra, a gdyby nie limit słów, z pewnością byłby ciąg dalszy. Okazałoby się, że na przykład, to przez cały czas była gra Celestii, albo jeszcze innej postaci, po której byśmy się tego nie spodziewali. Ktoś gra w grę w grze, która z kolei jest grą kogoś innego - i bez ciągu dalszego ma się takie wrażenie, a poza tym, krótki, aczkolwiek klimatyczny i przyjemny tekst, godny uwagi. Bardzo fajne opowiadanie.
    1 point
  39. Rzeczywiście szkoda, że nikt nie komentuje. Warto. Dobrze się czyta, choć zgadzam się z opinią, iż mogłoby być dłuższe. Błędów żadnych nie wyłapałem.
    1 point
  40. Krótkie opowiadanko przedstawiające jak niebezpieczna może być elektronika w świecie MLP. A co do samego tekstu to jest po prostu... w dechę
    1 point
  41. Ja polecam dorzucić tutaj tag [random] Idealnie pasuje Pomysł po prostu... Nie umiem tego wyrazić słowami, jest... w trąbkę
    1 point
  42. Fajne, spokojne i miłe opowiadanko. Bardzo przyjemnie się czytało. I końcówka całkiem zaskakująca ^^
    1 point
  43. Fajny pomysł z tą grą. Tak jak reszcie twoich fików na Konkurs, daję 9/10 ze względu na długość. Styl super. PS.: Pewnie jesteś ciekaw czemu tak zacząłem czytać twoje fiki - otóż przypomniałem sobie, że miałem przeczytać Zombie Edition. Jednak zauważyłem, że lista twoich fików znacząco wzrosła. I zacząłem czytać te krótsze.
    1 point
  44. Cóż, nie wiem co powiedzieć. Ale mogę ocenić: 9/10. Czemu 9, a nie 10? Za krótkie. Ale ciężko, żeby praca na Konkurs Literacki była długim fikiem.
    1 point
  45. Od takiej strony nie znalem Fluttershy :-o Ocenie do konca jak nie bede na telefonie.
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...