Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 05/17/17 we wszystkich miejscach

  1. I zgodnie z obietnicą, informuję, że Rozdział X dostał duży update. Rozdział X (Część 1) podrósł z 10749 słów do 11939, podczas gdy Rozdział X (Część 2) rozrósł się z 10083 do 11947. Generalnie, na "rework" składają się zarówno dodatkowe postacie, dodatkowe sceny, jak i zwykłe zmiany pojedyńczych słów i nieznaczne zmiany opisów. Rozdział X w swej zmodernizowanej wersji dedykuję @Dolar84, bez którego nie zauważyłbym tych wad i którego krytykę wziąłem na poważnie i podjąłem próbę naprawy wskazanych błędów. Nie jest to dosłownie "100% tego co Dolar wskazał jest naprawione", bo z nie całą też krytyką się zgadzam, ale wydaję mi się, że w obecnej wersji jest to dużo lepsze. Rozdział X (Część 1) - Nieskończony Nieboskłon Rozdział X (Część 2) - Nieskończony Nieboskłon Jeśli kogoś interesuje, mogę również udostępnić dokument jakie konkretnie fragmenty zostały zmienione oraz jak wyglądał dokument oryginalnie, ale o to proszę by mi wysyłać to na PW. Pozdrawiam i życzę miłego czytania - Verlax
    4 points
  2. Kolejne opisy odcinków: Secrets and Pies: Kiedy Pinkie Pie sądzi, że zobaczyła jak Rainbow Dash wyrzuca jedno z jej ciast, zaczyna podejrzewać najgorsze - że Rainbow Dash nie cierpi jej wypieków! Pinkie Pie stara się przyłapać RD na kłamstwie. Marks and Recreation Chcąc pomóc jak największej liczbie "Gładkich Boczków" jak tylko się da, CMC zakładają Dzienny Obóz Zdobywców Uroczego Znaczka, jednak zaskoczeniem jest dla nich, iż jeden z obozowiczów nie chce Znaczka Once Upon a Zeppelin Twilight czuje się rozdarta, kiedy odkrywa, że wycieczkowy rejs jej i jej rodziny jest zaplanowaną atrakcją turystyczną, która daje przywilej spędzenia czasu z księżniczką kucykom które za to zapłaciły, a ona sama musi zadowolić tak rodzinę jak i uczestników wycieczki. It Isn't the Mane Thing About You Kiedy szampon Rarity zostaje przez przypadek zamieniony z magicznym eliksirem usuwającym Zecory, klacz zrobi wszystko co w jej mocy, by naprawić swoją zniszczoną grzywę przed nadchodzącą sesją zdjęciową. To Change a Changeling Starlight Glimmer i Trixie próbują przekonać brata Thoraxa, Pharynxa do zaakceptowania nowej drogi poprzez dzielenie się miłością i transformację, by nie podważał przywództwa Thoraxa i by ten został ostatecznie zaakceptowany przez rój A Health of Information Podczas pomagania Fluttershy w zbieraniu zapasów, Zecora zapada na straszną chorobę zwaną Gorączką Błotną. Mimo iż lekarstwo nie zostało jeszcze odkryte, Fluttershy postanawia za wszelką cenę wyleczyć Zecorę. źródło: FGE
    4 points
  3. Co by było gdyby Celestia i Luna wybrały się na konwent fantastyki... Fik pisany na gradobicie. Nerdcon
    2 points
  4. 2 points
  5. Co mówi pchła do pchły...? Spotkajmy się u Rutkowskiego na kwadracie...
    2 points
  6. Hmm... czy kogoś jeszcze w ogóle interesują tradycyjnie wykonane rysunki... *myśli szukając kredki*
    2 points
  7. 17 maja- Światowy Dzień Przeciw Homofobii, Transfobii i Bifobii
    2 points
  8. A teraz dzień z życia Zecory. Znowu Gradobicie. Otaczają mnie idioci!
    1 point
  9. Panie i panowie, oto poddany korekcie fanfik, który napisałam z myślą o ostatnim Gradobiciu. Opowiada on o tym jak Twilight radzi sobie z trudami edukacji i księżniczkowania. Księżniczka Przyjaźni
    1 point
  10. Cześć! Z nowym rokiem czas na otwarcie II edycji klikanki charytatywnej mającej na celu pomóc potrzebującym zwierzakom. Poprzedni temat założony na początku października do końca roku pozwolił na uzbieranie kwoty 61 zł! Udało się nam osiągnąć taki cel w 3 miesiące i mimo, że celowałem w wyższe kwoty ( spodziewałem się większej aktywności) i tak nie jest źle! Dzięki Wam MLPPolska mogło w pewnym stopniu pomóc organizatorowi akcji- Poomoc.pl w zbiórce pieniędzy na podopiecznych. Zasady zabawy dla nowych osób: Odwiedzamy linki: http://psiklik.pl http://kociklik.pl Polegają one na tym, że klikając w obrazek, który znajduje się na stronie przekazujemy 5 groszy dla fundacji pomagającej psom i kotom. Można to robić raz dziennie a więc przeznaczyć łącznie 10 groszy. Zasady zabawy: 1. Należy wejść na obie strony i kliknąć w obrazek według instrukcji na stronie- tak aby przekazać 5 groszy dla każdej strony. 2. Zamykamy stronę i dorzucamy w następnym poście 5/10 groszy do zabawy ( w zależności czy kliknęliśmy jedną stronę czy dwie). 3. Można robić to raz na dzień. Nic nas to nie kosztuje, oprócz kilku sekund poświęconego czasu, więc zachęcam do brania udziału. 4. Czasami jedna z stron może nie prowadzić aktualnie żadnej zbiórki ( i maksimum ile możemy dać od siebie to 5 gr), jednak są one dodawane dość często, więc stay tuned! Cele na rok 2017: 1 zł 10 zł 25 zł 50 zł 61 zł ( zeszłoroczny wynik) 100 zł 200 zł 350 zł 500 zł Zaczynamy! 0,10 zł.
    1 point
  11. Nie widzę nigdzie takiego tematu, więc ja go zacznę Lubicie soundtracki? Podajcie jakieś przykłady. Ja uwielbiam bardzo japońskie, ale nie są to jedyne, jakich słucham. Lubię też OSTy z wielu gier czy innojęzyczne soudtracki.
    1 point
  12. Czołem kuce i kuciska! (jej, nie brzmi to zbyt dobrze, ale po całej sesji tłumaczeniowej muszę sobie czymś brudnym odbić) Nastawcie się uczuciowo, bo oto wspólnie z @Hoffmanem mamy przyjemność zaprezentować Wam tłumaczenie jednego z bardziej tkliwych, a poruszających wątek przemijania fanfiction. Unikalną jego cechą jest styl - opowiadanie rozłożone jest w listach, a każdy z nich - trzeba to autorowi przyznać - w sposób płynny rozbudowuje fabułę i posuwa akcję naprzód. Co więcej, udało się z niego wykrzesać sporą dozę humoru, a także wiarygodnie ująć charaktery postaci, wytykając im ich słabostki i fiksacje, budując ich głębię. Historia rozwija główny wątek zarysowany w serialu, ale uwaga: z perspektywy początku 2012 roku, na który datuje się jej pierwszą publikację na Equestria Daily. Tak tak, wygrzebaliśmy go z zasnutej pajęczynami szuflady kredensu, możecie zatem sprawdzić, ile z zawartych w nim przewidywań się sprawdziło. Obaj mieliśmy mieszane odczucia po niedawnym odświeżeniu go sobie, ale więcej oprócz mojej małej zajawki dowiecie się z Hoffmanowej recenzji, która wielkimi krokami nadchodzi... TAM TAM TAM, tak jest, szykujcie się na ścianę tekstu . Przy tej okazji chciałbym jeszcze raz bardzo mu podziękować za doprowadzenie tłumaczenia do jego finalnej formy. Dostałem mnóstwo cennych uwag i materiału do poprawy. Nie przedłużając: Oryginał Tłumaczenie ____________________________________ UWAGA! Jeśli ktoś po przeczytaniu fiica dostałby natchnienia by samemu powymieniać z kimś kilka zdań w ten sposób, odsyłam do grupy Bronies piszący listy administrowanej przez Damiana "Mroza" Mrozińskiego.
    1 point
  13. Przeczytałem. I mogę stwierdzić, że teraz "Nieskończony Nieboskłon" dorównuje poziomem reszcie fanfika. A miejscami nawet wybija się ponad ten poziom. Verlax zebrał wszystkie błędy, poustawiał je sobie kolejno na stole, po czym sięgnął po ciężki młot i rozpier... znaczy rozwalił je po kolei na drobniutkie kawałeczki. W tej chwili praktycznie żaden z podniesionych podczas lektury oryginały zarzutów nie ma zastosowania a rozdział jest perełką - taką jaką powinien był być od samego początku. Well done! (and Well Met!)
    1 point
  14. Olaboga, będzie Wiedźmin na Netflixie Ktoś jeszcze liczy na dobrą ekranizację gier ?
    1 point
  15. Będę "nielubiaczem" ale e tam.. Osobiście to nie lubię wyglądu i tylko wyglądu nowych podmieńców, ale Thoraxa już tak. Wpisuj, baaardzo proszę..
    1 point
  16. To zrobiło mi dzień:
    1 point
  17. To dorzuce od siebie dość prosty(I mean łatwy do zagrania) soundtrack z reqiem for a dream Clinta Mansella. Bardzo go lubię.
    1 point
  18. Zatem jesteśmy po piątym rozdziale. Dostaliśmy tutaj sporą dawkę eksploracji i zwiedzania pradawnych tuneli i zakamarków. W prawdzie akcja nadal posuwa się bardzo powoli, ale autor obiecuje, że już niedługo zacznie się dziać dużo więcej, liczę na jakieś zdemolowanie świątyni czy chociaż wysadzenie jakiegoś mostu Na końcu mamy małe zaskoczenie i lekki cliffhanger, a bohaterowie zostają postawieni przed niemałą zagwozdką. Inna sprawa o której chcę wspomnieć, jest absolutny brak komentarzy... Po moich postach może tego nie widać, ponieważ nie tworzę rozbudowanych mini-recenzji w stylu @Hoffman , ale opowiadanie jest naprawdę dobre i wciągające. Przyjemna przygodówka, bez OP bohaterów i jakichś głupot fabularnych. Po pięciu rozdziałach możemy snuć jedynie domysły, nie wiem co będzie dalej, co zaplanował autor, więc fik nie jest przewidywalny. Foley zapewnia, że chce by ten fik był jego najlepszym, na co wskazuje fakt, że mimo braku czytelników, nadal się nie poddaje i pisze kolejne rozdziały. Wiem, że na publikację czeka szósty a siódmy jest w trakcie pisania. Może warto dać szansę i przeczytać kilka rozdziałów, kilka stron, a może się spodoba? Szkoda, żeby dobry kawałek tekstu sobie przepadł na dalszych stronach działu.
    1 point
  19. Tak sobie pomyślałem nad zagadnieniem o nieśmiertelności Alicornów (poruszany jest ten temat na forum). Teza niby prawdziwa, ale ostateczny dowód na to może dać odpowiedź badanie metodą Kartonowa. Myślę, że wynik mógłby zadziwić
    1 point
  20. jednak wziąłeś tę skorupę na kredyt?
    1 point
  21. pamiętaj, że Discord dowcipniś sam może otwierać portale między wymiarami. Ale on prawdopodobnie nie ma żadnego związku z tą sytuacją, być może nawet nie wie o istnieniu równoległego wymiaru
    1 point
  22. Powiem tak: nie zniechęcać się. Tylko pisać, pisać i pracować nad sobą. A co do konkursu - może wielu się zdziwi, ale ja naprawdę doceniam aktywność i chęci. Tak to już w życiu bywa, że się coś czasem nie uda. Powiem też, że w konkursach tak samo oceniam starych wyjadaczy jak i nowicjuszy. A oceniam ostro.
    1 point
  23. Kolejna seria pytań: 1.Mogę się z Panią przytulić? 2.Czy pocałowałaby Pani człowieka? 3.Jak podoba się sobie Pani z głosem Brygidy Turowskiej-Szymczak?
    1 point
  24. Przyszła pora na to żebym coś skomentowała, po raz pierwszy będzie to fanfik Może zacznę od tego, że nie było mi łatwo zabrać się za czytanie tego. Nie jestem fanką czytania czegokolwiek w formie listów, ale przeczytania "Yours Truly" zachęcił mnie szósty akapit recenzji, którą napisał @Hoffman. Powiem szczerze, że jest ono dla mnie bardziej smutne, niż mogłam przypuszczać. Już samo rozdzielenie bohaterek dosyć mnie zasmuciło, bo coś takiego często wiąże się z utratą kontaktu, osłabieniem starej więzi. Takie same emocje wywołują u mnie fragmenty, w których Applejack opisuje przyrodę. Zachody słońca są dla mnie niezwykle piękne, ale również przerażająco smutne. I jeszcze ten śpiący Spike, Pinkie Pie znajdująca się nikt nie wie gdzie i strach Applejack przed utratą kontaktu z Twilight. To... smutne. Sama boję się utraty kontaktu z ludźmi, na których mi zależy, więc doskonale rozumiem obawy AJ przed tym, że utraci ona więź z Twilight. Nie podoba mi się to przeniesienie w czasie o tyle lat. Jak dla mnie, to jest to za duży odstęp czasu. Nie wydaje mi się, że Pinkie mogłaby tak łatwo zapomnieć o przyjaciółkach, a tu mamy tylko kilka jej listów. Wygląda to trochę tak, jakby nie utrzymywała z nimi prawie żadnego kontaktu. To samo dotyczy reszty bohaterek. Można powiedzieć, że mają stałych kompanów do rozmów i tylko ich się trzymają. Nie wydaje mi się, że coś takiego mogłoby się zdarzyć. Brakuje mi rozwinięcia choroby Celestii, tego, jakim cudem Rainbow została uratowana oraz rozwinięcia pozostałych wątków miłosnych. Dużym plusem zawsze jest dla mnie konieczność wyboru. Tak jak tutaj Rainbow miała wybierać pomiędzy zostaniem Wonderboltem i związkiem z Fluttershy. Innym przykładem może być Twilight, która musi wybierać pomiędzy karierą i AJ. Podoba mi się to, jak zmieniała się relacja Twilight-Applejack. Świetnie się uzupełniały i rozumiały. Urocze jest to, że każda z nich mogła zrezygnować z marzeń, po to, aby być z tą drugą. Moment, w którym RD wybiera Fluttershy urzekł mnie tak samo, jak ten w którym główne bohaterki tego fanfika wybierają siebie. Bardzo podoba mi się, że jest tu bardzo dużo różnych emocji i myśli, bo dzięki temu lepiej możemy poznać postacie. Na plusa jest też u mnie list od Twilight do Celestii, ten po śmierci Applejack, w którym opisuje to, jak radzi sobie z życiem i co robi. Podsumowując: mimo tego, że fanfik ten jest smutny i są w nim pewne niedociągnięcia, to jest to chyba jeden z lepszych, jakie czytałam. Jeśli ktoś mnie zapyta, to jestem pewna, że go polecę. Uważam, że jest to coś godnego uwagi, coś, co warto przeczytać. Jeszcze nieraz do niego wrócę, bo zapada w pamięć.
    1 point
  25. 1 point
  26. Ostatnio zrobiłem pluszaka OCka którego już kiedyś robiłem. Chcecie wiedzieć jak wygląda 2,5 roku doświadczenia? No to patrzcie:
    1 point
  27. Przed chwilą miałam taką krótką rozkminę. Najgorszym co może ci się przytrafić u jasnowidzki/wróżki to gdy ona nie widzi twojej przyszłości
    1 point
  28. W porządku, czas na odrobinę marudzenia oraz konfrontację z przeszłością Oryginalnie, z opowiadaniem zetknąłem się jakoś w 2013 roku i początkowo nie przyciągnęło mojej uwagi. Dopiero kiedy miałem nieco więcej czasu, usiadłem spokojnie, przeczytałem raz, drugi, pomyślałem... I doszedłem do wniosku, że właśnie znalazłem naprawdę dobre, poruszające opowiadanie. Absolutnie nie żałowałem czasu nad nim spędzonego. A co sądzę teraz? W wielkim skrócie – mając za sobą wiele, wiele innych tytułów, a także wszystko to, co pokazały poszczególne sezony (a czego nie było w momencie w którym powstawało „Yours Truly”), moje zdanie nieco się zmieniło, ale w taki sposób, że elementy, które kiedyś uznawałem za najmocniejsze dziś wydają się w większości zmarnowanym potencjałem lub po prostu niesatysfakcjonującymi punktami fabularnymi. Z drugiej strony, zacząłem zwracać uwagę na inne rzeczy, które znakomicie się zachowały i przetrwały do dnia dzisiejszego jako naprawdę dobre kawałki, niosące ze sobą miłą nostalgię oraz konkretne przesłanie. Tak więc, poniższa recenzja przybliży Wam również dlaczego nadal oceniam to opowiadanie jako dobre, ładnie napisane, jak również co się zmieniło oraz dlaczego nie jest to tytuł dla każdego, zwłaszcza dzisiaj. Jednocześnie, przestrzegam przed spoilerami, jeżeli ktoś nie ma pojęcia o czym jest niniejsza historia. Zaczynając od początku, w oko wpada dosyć unikalna forma – opowiadanie w jakichś 99% jest zbiorem kolejnych listów, pisanych przez poszczególne bohaterki. Korespondencja początkowo nie zawiera niczego szczególnego, ot zwyczajne wiadomości, w których przykładowo Twilight opowiada Celestii o tym jak się czuje w roli pani profesor nauczającej w Hoofington, czy też upragnione członkostwo Rainbow Dash w Wonderbolts, co niesie ze sobą zaproszenia, gratulacje, relacje przyjaciółek, te sprawy. Niby standardy, jednak im bardziej brniemy w historię, tym bardziej... Prywatna, szczera, czy nawet przyprawiająca czytelnika o pewną niezręczność korespondencja się staje. Jak zapewne wiecie, chociażby po tagach, ma to ścisły związek z historiami miłosnymi, które w miarę rozwoju fabuły stają się głównym jej punktem, a treści listów mają coraz mocniejsze zabarwienie emocjonalne, czy też osobiste, zwłaszcza kiedy bohaterki opisują swoje uczucia, wspomnienia, tęsknoty. I tutaj pierwszy aspekt, co do którego mój stosunek zmienił się na przestrzeni lat. Mianowicie, o ile wtedy (punktem wyjścia fabuły są sezony 1-2) przedstawione w listach romanse wyglądały na swego rodzaju kontynuację wątków serialu, coś co naprawdę mogłoby mieć miejsce, tudzież wynikające z naturalnych podobieństw czy różnic relacje, dzisiaj bardziej jawią się jako może nawet groteskowa laurka, sprezentowana fandomowi z „czasów kamienia łupanego” oraz towarzyszącym mu fantazjom, które były wówczas świeże. Zrozumienie perspektywy z jakiej była w 2012 pisana historia oraz pamięć o tym na jakim etapie był wówczas serial, a o czym jeszcze nie mieliśmy pojęcia jest tutaj kluczowe. Mimo wszystko, nawet będąc mentalnie przygotowanym, trudno jest potraktować sprawy sercowe bohaterek w pełni poważnie. Ktoś o bardziej konserwatywnych poglądach, uważający pewne motywy za czyste zło samo w sobie, mógłby nawet uznać, że jest to nachalne forsowanie pewnych przekonań, czy próba ideologizacji – nie jedna para (TwiJack), nie dwie (FlutterDash), trzy (Lyra i Bon Bon, a jakżeby inaczej), co byśmy nie mieli złudzeń! To oczywiście zostało napisane pół żartem, pół serio, ale poniekąd jest w tym trochę prawdy. Wątek Rainbow Dash i Fluttershy to jeden z wątków pobocznych, które mają nam urozmaicać historię. Sęk w tym, że najwięcej uwagi zostało poświęcone właśnie więzi Twilight z Applejack i takie dodawanie kolejnych shippingów wydaje się troszeczkę... Wymuszone. To znaczy, jeżeli już, wydaje mi się, że to powinno być całe osobne, drugie „Yours Truly”. To samo z Lyrą i Bon Bon, czy też Rarity, która jednak zmienia zdanie i dla Spike'a zapada w stuletni sen (po którym jej ciało będzie na oko 100 razy mniejsze niż sama jedna łapa dorosłego smoka... Oh, well). Chodzi mi o to, że jako wątek główny, wątek miłosny, Twilight i Applejack wystarczą w zupełności. Kolejne pary powinny dostać swoje własne „Your Truly”, gdyż w obecnej formie raz, że mamy pewien niedosyt, a dwa, trudno oprzeć się wrażeniu, że z czasem znaczenie tych wątków nabiera czysto fillerowego charakteru. Ciekawość zostaje znacznie pobudzona kiedy Rainbow Dash, tylko dla Fluttershy, rezygnuje z członkostwa w Wonderbolts (i to w jakim stylu). Chciałoby się im pokibicować, zobaczyć czy było warto i co dostajemy? No, niewiele. Co jest istotne, to motyw poświęcenia. W „Yours Truly” raz po raz napotkamy momenty, w których bohaterki zostaną postawione przed wyborem – albo jedno, albo drugie. Nawet jeśli wybory nie wydają się mieć aż tak dużej wagi, wciąż będzie to wymagało życiowych zmian. Co zasługuje na uwagę, to towarzysząca tematyka przemijania, życia przeszłością, czy też wewnętrznymi rozterkami o tym jak realizować swoje uczucia, czy za czym warto podążać w swoim życiu. Wszystko to, połączone z planem i stylem autora tworzy solidny built-up do zakończenia, które kiedyś uważałem za poruszające, w pewien sposób szokujące, przemyślane, zapadające w pamięć. Jednakże dzisiaj... Przykro mi stwierdzić, ale bardziej wydaje mi się po prostu źle zaprojektowane, niesatysfakcjonujące, by nie powiedzieć, rozczarowujące. Przede wszystkim, bardzo ładnie, konsekwentnie prowadzona historia nagle spotyka się kryzysem w postaci najstraszliwszej burzy śnieżnej, jaką widział ten świat od lat. I chociaż jest to ogólnie wyjaśnione, jeszcze lepiej opisane, to jednak wyskoczyło to trochę jak z kapelusza, a po drugie, właśnie w tej części pojawiło się kilka rażących dziur fabularnych. Przykładowo – Rainbow Dash marznie, straciła czucie w skrzydłach, we wszystkim... Ale w jakiś sposób jest zdolna do pisania. Poza tym, kto ją u licha tam później znalazł i odratował? Kiedy? Jak? Co to w ogóle za pomysł by posłać ją na misję samą? Nie było innych odpowiednio silnych pegazów? Na przykład jakichś... Nie wiem, Wonderbolts? Że niby co, grupa zwykłych pegazów nie uciągnęłaby sań w takich warunkach i tylko sama jedna, wyjątkowa Dash miała szansę, ale zwyczajna Derpy jakoś lata z listami tam i z powrotem, i nie ma z niczym problemu? W ogóle, jeśli da się sterowac pogodą, nikt nie wpadł na pomysł, by grupa pegazów postarała się na jakiś czas trochę "zbić" tę zamieć? Albo jeszcze inaczej – średnio kupuję pomysł, że Luna nie miała siły wznosić słońca. Skoro operowała księżycem, wówczas i tak potrafiła manipulować ciałami niebieskimi. Niby Celestia przechodziła kiedyś coś podobnego, ale 50 lat praktyki? Serio? No i co to za choroba, na którą zapadła Celestia? Opowiadanie nigdy tego nie wyjaśnia. W ogóle, ten wielki, bo pięćdziesięciopięcio letni przeskok czasowy po zamieci... Przez ten czas nie wydarzyło się nic ciekawego? No i w ogóle, list, który nigdy nie dotarł odnalazł się dopiero po tym czasie? Akurat teraz? Co gorsza, pomimo prawdziwego uczucia między bohaterkami, pomimo silnej więzi, szczerości i miłości, to niesamowite jak na końcu niewiele one osiągają. Znaczy się, Twilight nawet nie ma przy Applejack w ostatnich momentach jej życia. Niby były razem, ale osobno. Myślę, że zakończenie miałoby dużo większe znaczenie oraz byłoby bardziej nacechowane emocjami, gdyby Twilight w finałowej scenie siedziala przy łóżku Applejack i mówiła do niej... I w pewnym momencie mówi jej, że wreszcie otrzymała zaginiony list. Odczytuje go na głos. Applejack uśmicha się i odchodzi w pełni szczęśliwa, z Twilight tuż obok. Mało tego – wszystkie przyjaciółki (poza Rarity) mogłyby być niedaleko, jako że zebrały się, aby pożegnać farmerkę, zobaczyć ją ten jeden ostatni raz. Po prostu czuję się przytłoczony tymi wszystkimi niezwykle emocjonalnymi, potężnymi momentami, które moglibyśmy mieć, ale ich nie mamy. Zamiast tego jest, jak już wspominałem, niesatysfakcjonujące zakończenie, które podobnie jak zamieć, wyskakuje nagle z kapelusza, po znacznym przeskoku czasowym. Uff... Masa, masa uwag, narzekania, krytyki, co nie? Ale na tym koniec rzeczy, o których po całym tym czasie zmieniłem zdanie. Czas na pozytywy Przede wszystkim, pragnę zwrócić uwagę na wiele fantastycznych, nostalgicznych fragmentów, w których zostają zawarte opisy codzienności. Myślę, że najlepiej pisze o tym Applejack, chociaż Twilight również potrafi uraczyć ujmującym opisem życia w Hoofington, pracy na uczelni, czy też dziwnych tradycji, które wciąż są przestrzegane, pomimo wątpliwego sensu tychże działań. Co bardzo, bardzo cieszy to detale. Mnóstwo detali i pięknych opisów, które nie tylko urozmaicają treść, stanowią odskocznie od głównego wątku, ale przede wszystkim znacznie rozwijają profile naszych bohaterek. Applejack świetnie opowiada o swoim życiu na farmie – o jego plusach, minusach oraz tych najtrudniejszych chwilach z których nagłym nadejściem nieustannie musi się liczyć. W sensie, być gotową na najgorsze, przy całej swojej ciężkiej pracy i poświęceniu, a także sercu jakie wkłada w każde zbite jabuszko. Aspekty te zostały opisane z pierwszego kopytka, naprawdę ma się wrażenie, że obserwujemy tamten świat oczami Applejack. Co jest kolejnym plusem, poznajemy ją z zupełnie innej strony, kiedy dzieli się swą wiedzą oraz doświadczeniem, aby na odległość pomóc Twilight. Lawendowa klacz nie pozostaje jej dłużna i to właśnie wtedy odkrywamy jak świetnie się one uzupełniają, jak między kolejnymi listami poznają się coraz lepiej i lepiej, jakby dopiero teraz ich przyjaźń rozwijała skrzydła. Plus, bardzo subtelnie zostały tutaj naszkicowane dwa różne światy – farmerki borykającej się z problemami finansowymi oraz głodem, odpowiedzialnością za inne, mniej zaradne rodziny rolników, a także rzeczywistość wykształconej, szanowanej pani profesor, obracającej się w kręgu uczonych, przygotowująca przyszłe pokolenia do budowania pomyślnej przyszłości kraju. Mimo iż finał nie wykorzystuje budowanego potencjału, motywy przemijania, poświęcenia są bardzo silne i pozostawiają wrażenie na odbiorcy. Pomimo wcześniejszej krytyki, w tym zakończeniu dostrzegam element, który sprawia, że ostatecznie akceptuję tę wersję. Rzecz znajduje się w liście do Celestii, po przeskoku czasowym. Starsza już Twilight pięknie i obrazowo przedstawia istotę życia przeszłością, niemożność spojrzenia w przyszłość i życie obok innych, w harmonii ze zmieniającym się światem. Porównanie do galopu, zostania w chmurze pyłu jest bardzo trafne i w ogóle, fragment ten uderza nostalgią, potrafi zainspirować. Jest to też coś, z czym można się łatwo utożsamić, gdyż wielu z nas często nie może zerwać z minionymi epizodami, tudzież myśli o tym co było, co z kolei utrudnia kroczenie w przyszłość. Całkiem życiowa wstawka. Ciekawie przedstawiają się także opisy zwyczajów panujących w Ponyville. Wyjaśnione jest skąd się wzięły wiosenne potańcówki, dlaczego się świętuje i jak się świętuje, co te tańce znaczą. Bardzo mocnym plusem jest również opowieść babci Smith, którą dzieli się Applejack w jednym ze swych listów. Historyjka ta brzmi poważnie, mistycznie, domyślamy się, iż na końcu czeka nas morał, mniej lub bardziej skryty pośród analogii do burzy śnieżnej, która nastała w prawdziwym świecie. Za plus mógłbym także uznać wszelkie wstawki humorystyczne, pośród których przoduje Pinkie Pie, w roli podniebnej pani kapitan. Niestety, ale z perspektywy czasu również uznałbym ten wątek za niewykorzystany potencjał. Jest bardzo sympatycznie na początku, ale później brakuje jakiejś większej akcji, dowodu heroizmu, czy niespodziewanego zwrotu akcji. Pisałem już o tym, że Twilight nie było przy Applejack w ostatnich chwilach życia (fizycznie), ale pomyślcie tylko jak mogłoby być świetnie, gdyby Twilight dowiedziała się o chorobie Applejack i martwiła się, że starsza i „skrzypiąca” nie dotrze do niej na czas i wtedy nagle nadlatuje flota Pinkie, która zabiera ją na farmę. A na pokładzie są pozostałe przyjaciółki. Ale wracając do plusów, również niedługa relacja ze zdobycia znaczka przez Applebloom dodała całości smaku. Z innych wątków pełniących podobną funkcję mogę wymienić wyprawę Rarity (aczkolwiek mam zastrzeżenia co do składu jej zespołu), czy też sidequest z drzewkami. Wszystko to również składa się na dosyć poważny, niekiedy melancholijny klimat tego tytułu. Ostatecznie, nie jest to opowiadanie należące do grona tych klasycznych tytułów, które zestarzały się wręcz rewelacyjnie. Po latach wychodzi na wierzch naiwność historii, czy też dziury fabularnie, nie wspominając już o niewykorzystanych okazjach. Niemniej, daleki jestem od powiedzenia, że jest to ten rodzaj fanfikowego „dinozaura”, którego lepiej zostawić w spokoju. Nadal uważam „Yours Truly” za kawał dobrego tekstu, wartego przeczytania, napisanego całkiem ładnie, z życiowymi wstawkami, zyskującymi na znaczeniu zwłaszcza teraz, po upływie czasu. Choć większość motywów z tamtego okresu dzisiaj potrafi wzbudzić politowanie, ja miałem wrażenie laurki, czy też ukłonu w stronę starego fandomu. Nie jest to absolutnie zła rzecz, wręcz przeciwnie. Aczkolwiek zależy to bardzo od indywidualnego podejścia czytelnika. Niemniej to co przyda się najbardziej podczas lektury to otwarty umysł i zdroworozsądkowy dystans do tamtych czasów Jeśli chodzi o tłumaczenie, było mi bardzo przyjemnie pracować nad jego kształtem i jeszcze raz, serdecznie dziękuję tłumaczowi za okazję do działania przy polskiej wersji tego opowiadania. @Favri, jesteś wielki Był to nie tylko powrót do przeszłości, ale również kawałek ciekawej pracy, okazja do poćwiczenia języka Zatem pozdrawiam i zapraszam niezdecydowanych do przeczytania naszej, polskiej wersji "Yours Truly"!
    1 point
  29. Polecam, zadowolenie i uciecha gwarantowane w 100%
    1 point
  30. Zefirki... przez cały odcinek zastanawiałem się, jak smakują... no, ale mniejsza o to! ^^ Zefirki, no właśnie, co to jest?! >,< Tak beznadziejnie słabych stworzeń jeszcze w życiu nie widziałem, już owady w Dawno temu w trawie sobie lepiej radziły, a te tutaj? Nawet liść, jeden liść im zupełnie pomieszał szyki .__. (ok, mrówki też miały z nim problemy, ale jakoś się z tym uporały), zaś zefirki pozostały zdane na łaskę kucyków. W ogóle dlaczego kuce im pomagały? Są dla nich jakieś użyteczne? Nawet jeśli tak, to tylko mała grupka się odłączyła ~ niech gino! Nie polubiłem kucociem, co za bezczelne pasożyty, nadużywały gościnności Shy, widać nie tylko w powietrzu są niesamodzielne, nawet miały wywalone na to, że przez swoją opeiszałość nie wrócą nigdy do domu, no, Sibriz było jeszcze w porządku, starało się coś z tym zrobić i to ono ostatecznie nauczyło Shy yyy... tęczy, czy co to tam nie wiem~ Nie dziwi mnie, że naprzeklinało na swoich towarzyszy i zwyzywało ich od tulp (tak zrozumiałem ten dialekt). A skoro mowa o języku, skojarzył mi się z Magicką x] Odcinek był słaby (nie aż tak jak zefiry) - najbardziej rozczarował mnie fakt, że Twilight nie schrzaniła zaklęcia, nosz c'mon, WTH!?! ;__;
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...