Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 10/16/17 we wszystkich miejscach

  1. Życie w Kryształowym Pałacu jest niesamowite. Codziennie odkrywam coś nowego, ciekawego. Pełno tutaj ukrytych komnat, antyków i nawet same mury przyciągają uwagę swoimi ciekawymi rzeźbieniami. Odkąd zostałem krysztalerem udostępniono mi praktycznie cały pałac. Wiadomo, że do komnat królewskich wchodzić mogę jedynie, gdy mam zaopiekować się Flurry, ale...szczerze mówiąc te komnaty interesują mnie najmniej. Dwa dni temu w bibliotece znalazłem dokładny plan pałacu, pokazujący wszystkie ukryte przejścia. Dotychczas myślałem, że odkryłem ich wiele, a to nawet nie połowa! Dzisiaj zamierzam zbadać pomieszczenie ukryte pod podłogą w sali tronowej. Od Twillight wiem, że znajdowały się tam tylko jedne drzwi, zaczarowane przez Króla Sombrę, ale Księżniczka Przyjaźni zdjęła zaklęcie więc myślę, że jest bezpiecznie. To tyle. Więcej napiszę, gdy już będę w środku.
    3 points
  2. Siemka, Ja jestem Kha Trick Pony i posiadam 15 lat. Opiszę wam krótko mój charakter oraz jak tutaj trafiłem. A więc zaczęło się od tego że pewnego razu (2 lata temu jak dobrze pamiętam) oglądałem mój ulubiony serial ,,Fineasz i Ferb". Jednak gdy skończył się odcinek, nastąpiła po nim bardzo długa reklama, więc postanowiłem przełaczyć na inny kanał. I wtedy dostrzegłem serial pt. My Little Pony. Zawsze uważałem bajki na podstawie znanych zabawek za ciekawy koncept więc postanowiłem obejrzeć kawałek odcinka. Nawet mnie on zaciekawił, lecz postanowiłem wrócić do poprzedniego programu. Przez trzy kolejne dni oglądałem odcinki w kawałku, aż czwartego dnia postanowiłem obejrzeć cały odcinek, rezygnując z poprzedniej kreskówki. I wtedy się w tej bajce zakochałem. I tutaj pytanie do was, czy też czasem macie takie uczucie, gdy spodoba się wam jakaś bajka. Mam tu na myśli uczucie jakbym miał temperature w nocy, przez co nie mogę zasnąć bo wkółko o tej bajce myśle oraz czasem wręcz płacz ze szczęścia. Nie raz tak miałem także w przeszłości, lecz póki co swojej ulubionej bajki nie zmieniam. Od tamtej chwili obejrzałem bardzo szybko wszystkie części Equestria Girls (Rainbow Rocks ulubiona część, choć po zwiastunie MLP film stwierdzam iż będzie on o niebo lepszy) oraz dwa sezony. Obejrzałem w te wakacje także kolejne dwa sezony i jeśli znajdę dobrą stronę z odcinkami, to obejrzę kolejne dwa. Kucyki towarzyszyły mi w wielu innych zainteresowaniach. Otóż byłem Policjantem na serwerze pewnej gry oraz na forum tego serwera. Gracze mnie lubili, lecz pewna osoba o wyższej randze wręcz mnie nienawidziła, tłumacząc że zachowuję się dziecinnie i robię z siebie idiote. A przyczyną tego było to że lubiłem z innymi użytkownikami gadać o MLP oraz miałem typ humoru, który wręcz skupiał na mnie uwagę (lecz szkodliwy nie był i nikogo nie obrażał). Jednak postanowiłem zrezygnować z rangi i zacząłem grać w Lola (co zresztą widać bo moim nicku i awatarze, bo bardzo lubię grać Kha'Zixem). Niedługo potem, widząc że nie mam rangi, Moderator ten zaczął usilnie starać się abym dostał bana. I pewnego dnia się to stało, a niestety byłem niewinny. Bardzo byłem wściekły z tego powodu i czułem się zdradzony przez serwer w który wkładałem tyle serca. Jeszcze zanim oglądałem kucyki, interesowałem się horrorami. Z czasem zacząłem się interesować Gore, po obejrzeniu słynnych ,,Cupcakes". Uwielbiam pisać opowiadania. Mimo iż uważam że nie mam talentu, to na poprzednim forum mnie strasznie chwalono. Jednak usilnie myślę iż wiele przede mną by stać się dobrym pisażem. Jestem osobą o zmiennym charakterze. Czasem wręcz czuję się jakbym miał dwie duszę. Czasem jestem cichy i spokojny, co niektórych przeraża, a czasem śmieję się z byle czego. Jednak nie jestem osobą, która płaczę i chowa urazę w sobie. Nie toleruję jakichkolwiek bezpodstawnych obelg w swoją stronę (no chyba że będzie to żart, bo jak najbardziej akceptuje taki typ humoru jednak on także musi mieć pewne granice), lecz jak najbardziej znoszę krytykę, gdyż pomaga ona się kształcić. Myślę mimo wszystko że jestem osobą inteligentną i otwartą, więc bardzo chciałbym się z wami dogadać. Pozdrawiam gorąco
    2 points
  3. I co się dzieje, gdy Sombra złamie swój hackujący paznokieć:
    2 points
  4. Na na koniec obrazek mojego Fieryego autoratwa koleżanki której się najwidoczniej nudziło xD
    2 points
  5. To już wiem, po kim Applejack i Apple Bloom odziedziczyły swój urok Lepiej skomentuję ten odcinek, zanim przeczytam wszystkie komentarze, bo po ich przeczytaniu na pewno stracę wenę. Na długo przed obejrzeniem tego odcinka wiedziałem już, że będzie o odcinek o rodzicach Applejack. I tak naprawdę oglądając teraz odcinki na MiniMini+ czekałem właśnie na ten odcinek. I się opłaciło czekać. Kto wie, czy to nie był najlepszy, najbardziej emocjonalny odcinek w całym serialu! Chyba lepszy może być tylko odcinek wyjaśniający okoliczności śmierci rodziców. Nawet odcinek o relacjach Celestia - Luna nie wywołuje tylu emocji, co ten. Historia jest dość życiowa, tragiczna, emocjonująca, rodzice trójki Applów stanowili taką piękną parę. Odcinek ma wspaniałą konstrukcję, choć myślę, że o detalach wspomnieli już wszyscy wcześniej, więc nie będę przytaczał. Jedynie powiem, że odcinek utwierdził mnie w tym, że rodzice Applejack, Apple Bloom i Big Maca nie żyją. Wszystkie znaki na niebie i ziemi na to wskazują i to jest fakt niezaprzeczalny. Utwierdziła mnie w tym końcowa scena z drzewem, już nie raz widziałem motyw, gdzie drzewo, czy roślina jest symbolem kogoś, kto nie żyje. Poza tym, nic nie usprawiedliwiłoby ich braku, gdyby żyli, może jedynie fakt, że trafili do jakiejś niewoli, ale to wątpliwe. Zastawiam się, jak mogli umrzeć. Pewnie to była jakaś romantyczna śmierć, gdzie umarli oboje. Może w wyniku jakiejś choroby, czy utonięcia. Albo przygniótł ich głaz, gdy ratowali Applejack, jak widziałem w jednym fanficu. Niby odcinek o zwykłych kucykach ziemnych, a wywołał najwięcej emocji. Moje podsumowanie odcinka w jednym słowie: BRAWA!
    2 points
  6. Królewskie Archiwa Canterlotu powracają z kolejnym tłumaczeniem! Tym razem zajęliśmy się fanfikiem pt. "Friendship = Evil", autorstwa PaulAsarana. Wszyscy wiemy, że zanim została Księżniczką Przyjaźni, Twilight przebyła długą drogę... ale zapewne nikt nie spodziewał się, jak odległa od tego była teoria, którą wysnuła jako mała klaczka. Jak ujął to twórca opowiadania: Cały personel w zamku Canterlot wie, że gdy siedmioletnia Twilight Sparkle ma jakiś problem, właściwą reakcją jest „niech Celestia się tym zajmie”. Ale tym razem? Uczennica Celestii wymyśliła dość niespodziewaną teorię. Tak, z tym trzeba coś zrobić. ***** kopia na Dysku Google (komentowanie włączone) kopia na Archive Of Our Own Autor: PaulAsaran Tłumaczenie: Midday Shine Korekta: @Reedman_PL i @Lyokoheros Prereading: @WierzbaGames Okładka jest fragmentem arta pt. Young Twilight tries Dark Magic, autorstwa mysticalphy. Specjalne podziękowania kieruję do Lyokoherosa, który doradzał mi przy pisaniu tego posta.
    1 point
  7. ~ Pszczółki w dzisiejszych czasach nie mają lekko. Pestycydy ogromnie je trują i przez to uroczych, puchatych mioduszek jest coraz mniej, a bez nich naszemu światu będzie ciężko. Oto przedstawiam wam przyjemny i tani sposób pomocy pszczółkom. Przed chwilą sama zaadoptowałam dziesięć pszczółek poprzez comiesięczną subskrypcję Jak to działa? Wystarczy kliknąć w powyższy banner, który zabierze was na stronę GreenPeace poświęconą adopcji pszczółek. Tam w specjalnej ramce możecie wybrać ile pszczółek chcecie adoptować. Jedna pszczółka = 2zł. Macie do wyboru płatność jednorazową bądź comiesięczną subskrypcję. Poniżej filmik o całej akcji:
    1 point
  8. Wątpię. Animacja z filmu stoi na dużo wyższym poziomie niż ta z serialu, a więc raz, że jest droższa, a dwa, że pewnie więcej czasu zajmuje stworzenie scen z jej użyciem. Tymczasem serial ma po te 25 odcinków, które trzeba szybko zrobić.
    1 point
  9. 1 point
  10. Zaproponuj aby skierował się do lekarza. PS. Może uda się jeszcze jemu nie zasnąć podczas wiercenia jakiegoś zęba Colgate! Mój dentysta kazał mi kupić pastę Colgate a do najbliższego sklepu mam 1000 km co mam zrobić?
    1 point
  11. 36,20 zł Trza trochu ruszyć
    1 point
  12. To uczucie kiedy jesteś chory i znowuż prawie zamiast Tantum Verde o mało co do gardła nie psiknąłeś płyn do czyszczenia ekranu
    1 point
  13. Skoro już nie jestem opiekunem to mogę wziąć udział. Mam tylko nadzieję, że z pomysłu coś będzie
    1 point
  14. Dziękuje wszystkim za życzenia. Jesteście kochani i fajnie, że ktoś tu o mnie pamięta. Przepraszam, że nie odpisywałem każdemu na bieżąco, ale byłem na weekend w Krakowie i na Krakowskim Ponymeecie i nie miałem dostępu do komputera. Jeszcze raz dzięki.
    1 point
  15. @Sun Motyw konkursu nastawiony jest na strachy i inne upiorzyska. Aczkolwiek można uderzyć w inne klimaty, jeśli tematem przewodnim będzie właśnie Noc Koszmarów/Halloween
    1 point
  16. Ciekawa teoria. To by wyjaśniało, dlaczego Pinkie Pie, która jest ekspertem od przyjęć, źle doradziła Discordowi (piszę to jako osoba, która na razie skończyła na 14. odcinku 7. serii i nie chce wiedzieć, co dalej do momentu, aż sama nie obejrzy). Czy tylko mnie ten odcinek bardzo zauroczył. To naprawdę piękne, co Fluttershy robi dla Discorda. Kucyki dalej dość po macoszemu traktują Discorda, bo chyba nie wierzą, że ktoś taki jak Fluttershy może go szczerze lubić. Morał jest z tego taki, że nie ważne, co ludzie (kuce) gadają, tylko być sobą i się dobrze ze sobą czuć
    1 point
  17. Widzę, ze większość ma jedno zdanie na taki temat. Widzę, też, ze nikt tego nie rozważa w nieco szerszym kontekście. Gry online, czy to płatne, czy darmowe zawsze miały jakąś opcję by przez wydanie prawdziwej gotówki ułatwić sobie życie. Czy to jakieś diamenty, złoto, waluta premium, czy market, czy handel z innymi graczami (co w zasadzie nie jest złe). W chyba każdej, funkcjonującej dziś grze MMO jest opcja płącenia by było ci lepiej. Kiedyś było to mniej inwazyjne i mniej rozgraniczało ludzi płacących od niepłacących. Ale to istniało. Posłużę się historią WoT, bo znam ją od zamkniętej bety. o chcę powiedzieć. Twórcy chyba robią kroczki (albo spore kroki) w celu maksymalizacji zysków, poprzez sprawdzanie, jakie jeszcze mikrotransakcje łykną gracze, zanim nie zwymiotują. Najpierw były Dodatki (te stare, spore dodatki), potem były DLC z pierdołami, za kilka zł. Ludzie klęli, ale teraz komu to przeszkadza? Potem zaczęła się tego robić plaga, a do tego doszły drogie DLC z mapami do multi (na których nikt nie grał, bo mało kto kupował te DLC) i season apsy. Dead Space 2 bodajze wprowadził mikrotransakcje w kampanii, ale trochę z tym wyprzedził epokę. Shadow of War próbuje znowu, ale nic nie zapowiada sukcesu tego czegoś (tak, tam mają być skrzynki z orkami w kampanii, czy coś takiego). Mass effect 3 miał możliwość zakupu skrzynek do multi, za realną kasę, ale raczej nikt tego nie robił, bo były drogie, a multi było tylko PVE, wiec i nie było sensu. Zwłaszcza jak się zaczeło grać na platynie, gdzie zyski były spore. To co zrobił overwatch, to był kolejny krok, który uszedł. Nie bwez bulwersów, ale uszedł. I dla mnie, tu by była granica tego, co można. Znaczy na owerwatchu, w multi, a nie na shadow of war. To co robi Battlefront, to jest tak chamskie Pay2win, ze aż boli. Jeśli nie zmienią systemu farmienia, który był w becie, to granie bez kasy będzie odczuwalne. Żeby w becie dostać skrzynkę, musiałem wygrać 10 meczy. Każda skrzykna dawała mi 3 rzeczy. Czasem kartę, czasem pozę, czasem broń, a czasem części do ulepszania kart, czy broni. Średnio ~8 części na skrzynkę. Żeby ulepszyć kartę z 1 poziomu na 2, potrzeba było około 40 części. Żeby wykupić moda do broni, trzeba 100 części (a mody były 3). Więc na chwilę obecną, Battlefront to chamskie P2W. Pozostaje wiec pytanie, jak na to zareaguje społeczność graczy. To się teraz liczy dla EA. niekoniecznie zysk, choć ten jest ważny, ale reakcja graczy. A już teraz można powiedzieć, ajk to się skończy. Olbrzymia ilość bogatszych graczy z zachodu nie dość, ze kupi grę za 250 zł (a były czasy, ze u ans gry kosztowały 100-110zł), to jeszcze sporo z nich będzie kupować skrzynki za walutę. Bo dla nich skrzynka za 10-20 zł to nie jest dużo. A dla nas już tak. Tyle, ze nikt nie robi gier z myślą o biednych polskich licealistach i studentach, ale o bogatych, rozpieprzonych amerykanach, czy niemcach. Więc wszystko w tej chwili zapowiada, ze taki model zobaczymy częściej. Bo jak ktoś zauważył, produkcja gier kosztuje coraz więcej (fakt). Tak samo jak kosztują domy i samochody dla korpoproducentów. Ponadto łątwiej zrobić lootskrzynkę z RNG, niż dobrą fabułę i dobre multi. Wiec o ile jest to złe, to nie wydaje mi się, zebyśmy byli w stanie coś z tym, zrobić. I ciekawostka na koniec. Bethesda wprowadziła płatne mody do F4 i owszem, było oburzenie, ale na tym się skończyło. A to tylko dlatego, że normalne mody działają dalej. Ale jak przestaną do następnych części wypuszczać narzędzia i utrudnią życie moderom, to będziemy z ręką wiadomo gdzie.
    1 point
  18. Bądź neurotyczną Twilight. Jesteś świadkiem tego, jak pozostałe księżniczki są zamieniane w kamień i wiesz, że jesteś kolejnym celem. Jesteś ostatnim alicornem, odpowiedzialność cię przygniata - ktoś mógłby powiedzieć, że po tylu akcjach z Poważnymi Złolami powinno wejść ci to w krew, ale umówmy się - do czegoś takiego nie da się przywyknąć (zwłaszcza kiedy jest się neurotykiem). Musisz udać się daleko poza znane ci granice Equestrii. Jesteś ścigana przez nieustępliwą Komandor, która załatwiła pozostałe władczynie. Cudem przedzierasz się przez pustynię, by trafić do miasta, którego mieszkańcy traktują ciebie i przyjaciółki jak towar (jeśli nie żarcie). Pozornie przyjazna osoba okazuje się być oszustem, który chce was sprzedać do klatek. Ledwo udaje ci się uciec (Pani Komandor nie odpuszcza), a wszystko niemal bierze w łeb przez idiotyzm Pinkie. Jesteście bezpieczne, bo jakimś cudem piraci dali się przekonać, by olać Storm Kinga (nie ufasz im do końca, bo ostatnim razem wyszło jak wyszło). Idiotyzm Rainbow ponownie sprowadza na wasz trop Panią Komandor. Znów przy pewnej dozie szczęścia udaje ci się wymknąć i dotrzeć do hipogryfów. Królowa odmawia pomocy. Ostatnia nadzieja prysła, Twilight.exe przestał odpowiadać, załamujesz się i przestajesz myśleć racjonalnie. Jesteś przerażona i niezdolna do zaufania nikomu, w twoim obecnym stanie (w którym NAPRAWDĘ łatwo jest podejmować złe decyzje) kradzież wydaje się jedynym rozwiązaniem. Oczywiście wszystko się posypało. Tak szczerze mówiąc, to w tamtej chwili Twilight wydała mi się bardziej ludzka, niż kiedykolwiek wcześniej. Klaszczę nieironicznie
    1 point
  19. Efekt autorytetu. Wszyscy z nich zawierzyli słowom Star Swirla, że Stygian jest już stracony, bo "próbował" z nim porozmawiać i nic z tego nie wyszło. Bo przecież taki wspaniały czarodziej nie może się mylić, co nie? Otóż jednak może i dlatego mieliśmy "buntowniczkę" w postaci Starlight, która chyba nigdy nie miała żadnego kuca za autorytet i mogła spojrzeć na plan Brodatego na chłodno.
    1 point
  20. Sława i udręka - Dub PL HDTV Synchro do iTunes RAW Piosenka
    1 point
  21. 1 point
  22. Ten odcinek był niesamowity ! W końcu poznaliśmy rodziców AJ i powiem że się nie zawiodłem ich wyglądem. Tata spoko ale mama aaaaaaaaaaaaaaaaa: Prze urocza Słodziak jakich mało No i pojawienie sie nowych postaci oraz odmłodzonych tarych postaci było wielkim plusem Pani Burmistrz w różowych włosach była śmieszna XD Plusem ogromnym była piękna piosenka wykonana przez mamę AJ oraz końcowe pogodzenie się rodzin i poznanie dziadka applejack Powiem że podczas oglądania tego odcinka naprawdę się wzruszyłem Odcinek oceniam 11/10 naprawdę dobra robota
    1 point
  23. Ten odcinek był Wspaniały. Uroczo było w końcu się czegoś dowiedzieć o rodzicach jabłuszkowego rodzeństwa i choć twórcy poszli w kierunku nieco szekspirowskim, to w przeciwieństwie do mistrza angielskiego dramatu mamy jakiś "happy End" , bo fakt nadal nie wiemy co się stało z nimi, ale wiemy że to ich miłość zakończyła technicznie wojnę pomiędzy gruszkami, a jabłkami w Ponyvile, choć na jej Epilog miasteczko czekało długo, po za tym mamy tu przedstawiony zwyczaj ślubny kucyków ziemskich, który jest dla mnie bardzo logiczny i na miejscu (każda, bowiem, rodzina jest symbolicznie drzewem, które się rozrasta i rozsiewa tworząc gromadę drzew, podobnych, a jednak na pewien sposób wyjątkowych z osobna)
    1 point
  24. Jednakże tutaj była pewna różnica.
    1 point
  25. słodki japku i wszechpotężna pietruszko co ten sezon 7 robi z człowiekiem nie dość że szybko zapełnia moje top 5 odcinków ever a dopiero połowa sezonu za nami to jeszcze teraz żem się prawie popłakał Słyszałem zapowiedzi i prognozy na temat odcinka, ale nadal nie było wiadomo jak rozwiążą kwestię rodziców AJ. No i rozwiązali, jeju, jak oni rozwiązali. No ale od początku... Dość szybko przeszli do konkretu z dziadkiem Pear, od razu pomyślałem - dobrze, to pewnie znaczy, że potrzebują więcej antenowego czasu na to, na co naprawdę wszyscy czekaliśmy w tym odcinku - rodziców AJ. Motyw chowania słoika przed babcią kojarzy mi się z jakimś konkretnym filmem, ale nie jestem pewien jakim. Fajnie, że znowu zobaczyliśmy tę zagraconą staruszkę.(nie pamiętam już imienia) No i tutaj zaczyna się właściwia historia. Babcia wyglądała dużo lepiej niż na niektórych fan artach z młodości, co też było dla mnie wielkim plusem ^^ I tutaj po raz pierwszy w tym odcinku widzimy rodziców AJ. PRAWDZIWYCH RODZICÓW AJ! Z KRWI, KOŚCI, KRESKI I KOLORÓW. No nie wiem jak wy, ale ja się cholernie ucieszyłem. Ich głosy trochę nie pasowały mi do ich wieku (sam już nie wiem czy to efekt zamierzony i czegoś nie zrozumiałem, ale czy oni nie powinni mówić bardziej jak źrebaczki a mniej jak nastolatki? ;D) Cóż, potem przechodzimy do tego kumpla taty AJ, który swoją drogą miał bardzo przyjemny głos i szczerze miałem nadzieję, że on dokończy już całą historię przez resztę odcinka. (co później okazało się głupią myślą, bo straciłbym szansę dowiedzenia się czegoś nowego o Mrs. Cake!) Jego historia była równie ciekawa, chociaż dość krótka, tutaj też muszę zaznaczyć - głosy rodziców AJ, w szczególności mamy AJ, genialne! ^^ Btw nie wiem czy ktoś zauważył: Twalot Sparkul oficjalnie backgroundem, hehe No i Mrs Cake, nie spodziewałem się, że mama AJ przyczyniła się do jej znaczka. Z początku nie załapałem, że chodziło o talent Applebloom. Kolejna, piknikowa historia, była naprawdę urocza. Mama AJ cała w kwiatkach, awwww ^w^ No i jeden z największych plusów odcinka moim skromnym zdaniem - piosenka oczywiście! Z całą otoczką klimatu Romea I Julii idealnie się wpasowałą jak dla mnie. I to w sumie tutaj po raz pierwszy mi łezki podleciały do oczu. "Seasons change and leaves may fall, but I will be with you through them all, in rain or shine, you'll always be mineee" To ciągłe implikowanie, że oni faktycznie nie żyją i ten widok, kiedy maszerują razem przez wszystkie pory roku, w zimę tak uroczo związani szalikiem. Damn, dude, feels, just feels. Q.Q Ślubu w każdym razie się nie spodziewałem, to muszę przyznać. Tak jak ten motyw Romea i Julii we wszystkich takich filmach/serialach jest dość przewidywalny, tak nie spodziewałem się potajemnego ślubu w MLP No i dzięki Ci Celestio, pocałowali się normalnie. Myślałem, że podobnie jak w tym odcinku z Big Makiem - potrą sobie noski i kamera odjedzie szukać niewiadomo czego w innym kadrze. Szkoda mi było trochę dziadka Pear, tak jak wspominał Niklas, pewnie nie mógł sobie z tym poradzić po tym jak wyjechał i porzucił córkę. Kto by sobie z czymś takim poradził? Biedny dziadek zaślepiony gniewem, pewnie żałował, ciekawi mnie tylko, czy zdążył to kiedyś powiedzieć swojej córce? Raczej nie. To byłaby jedna z najsmutniejszych postaci w MLP, jakby tak o tym pomyśleć. No i wreszcie kwestia śmierci rodziców AJ. Po tych wszystkich delikatnych tryknięciach tematu (gwiazdy z bodajże trzeciego sezonu, cytat z odcinka w którym CMC dostały znaczki) mamy już pełny wgląd na historię. Wyraźne sugerowanie, że nie ma już ich na świecie. I po raz kolejny - jak Niklas wspominał, nie dowiemy się raczej co się z nimi stało, ale cały odcinek i szczególnie cytat Applebloom "[...] something to remember them by" raczej sugerują, że nie żyją. Spore pole do popisu dla fanfików, piosenek i animacji. Nie mogę się doczekać. Morał? Nie wiem, wyraźnie zarysowanego chyba nie było, ale można znaleźć parę. Głównie uderzyła mnie właśnie kwestia "zniknięcia" rodziców AJ. Mieli szczęście, o które przez spory czas musieli walczyć, przez skłócone rodziny. Kiedy już doszło do tego, że byli razem szczęśliwi, nadal została kwestia dziadka Pear, który postawił córce tak bolesne ultimatum. Klasyczna życiowa huśtawka, raz na górze raz na dole. Ale ogółem? Jak dla mnie troszkę powtórka z odcinka o Fluttershy - walcz o swoje. W tym wypadku - walcz o miłość! ^^ Może gdyby dziadek Pear wziął przykład ze swojej córki i spróbował się przełamać, nie byłoby to takie przykre. Ale fajnie było widzieć, że w końcu wrócił, it's never too late, darlin! No i nie myślę, że zasłużył na to co, pewnie przeżywał w Vanhoofer kiedy dowiedział się o tym co spotkało jego córkę. (O CZYMŚ, CZEGO NAZWY NIE MOŻNA WYMAWIAĆ, ALE MACIE SIĘ DOMYŚLAĆ) Warto było czekać na odcinek? Owszem, może dałoby się to jakoś sprawniej rozegrać, ale i tak bawiłem się świetnie i cholera, ze swoją nadinterpretacją prawie się pobeczałem, to chyba oznacza dobry odcinek! ^^ 11/10 sezon 7 ciągle mnie zaskakuje, aż się chce te balerony oglądać
    1 point
  26. Ładny to odcinek wyszedł. I Jabłkowi tak przesiąknęli nienawiścią do Gruszkowych od Granny, że... nawet sami nie wiedzieli, dlaczego zachowują się tak jak się zachowują. No to zaczynają się zastanawiać i powoli odkrywają zarówno swoje pochodzenie, jak i prawdę o swoich rodzicach. Wnioskując po tym, że w zasadzie cały czas były to retrospekcje i to, w jaki sposób różne kucyki opowiadały o nich, po raz kolejny potwierdzają się słowa Kory Kosickiej i spekulacje fanów, że rodziców AJ nie ma już z nami. Wciąż jednak nie wiemy, co się z nimi stało i pewno się nie dowiemy... I widać, że to Grand Pear głównie nie potrafił się pogodzić z tą całą miłością, do tego stopnia, że posłużył się nawet bardzo bolesnym atakiem psychologicznym, a potem zwyczajnie swoją córkę porzucił. Później to możemy gdybać, co się działo. Jabłkowi musieli "zniknąć" jakoś szybko za życia swoich dzieci, skoro te tak mało o nich wiedziały i dowiadywały się o nich poprzez mieszkańców Ponyville (a kto podejrzewał taki akurat kolor grzywy młodszej Mayor Mare?). W sumie, ciekawe, ile fików o tej tematyce zostało obalonych, a które wciąż mogłyby się wpasować w kanon. I w sumie, mogę sobie wyobrazić, że coś się z tymi stało, Grand Pear usłyszał o tym i całe swoje życie w Vanhoofer wyrzucał sobie, że to jego wina i bał się później powrotu do Ponyville, aż doszedł do porozumienia z samym sobą wiele lat później. Być może tak było, a może nie. Póki co, wciąż zagadką pozostaje los rodziców AJ i w jakich okolicznościach odeszli.
    1 point
  27. Jeszcze dziś opublikuję 11 rozdziału "Kodu Equestria", prace nad nim są już praktycznie ukończone. ...A że prace nad 12 też się zaczęły to pewnie będzie miedzy nimi mniejsza przerwa niż ostatnio
    -1 points
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...