Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 07/31/14 we wszystkich miejscach

  1. Wszedłem na Waszą stronę i zaciekawiła mnie jedna rzecz. Czy nie jest swego rodzaju nieporozumieniem oferować sprzedaż wejściówek VIP, w której zawiera się "Wieczorny bankiet z gośćmi" bez podania jacy to goście specjalni są na rzeczonym bankiecie przewidywani? Jestem pewny, iż organizatorzy dysponują dokładną listą zaproszonych gości, ale czy nie byłoby sensowniej zamieścić ją w przeznaczonym ku temu dziale, ewentualnie z informacją, że dana osoba już zaproszenie przyjęła, bądź dopiero oczekujecie na odpowiedź w tej kwestii? Załóżmy sytuację (jestem pewny, iż nieprawdopodobną lecz teoretycznie możliwą), iż żaden z gości specjalnych z tych czy innych przyczyn zaproszenia nie przyjmie. Co wtedy mają powiedzieć ludzie, którzy w ciemno kupili dużo droższe bilety a główna ich atrakcja (nie oszukujmy się, to spotkanie właśnie nią jest) z przyczyn obiektywnych nie może dojść do skutku? Czy nie lepiej byoby podać informacje o zaproszonych gościach, uprzedzając jednocześnie, iż rzeczona lista może podlegać modyfikacjom? Kupujący mieliby przynajmniej pogląd na to, z kim ewentualnie przyjdzie im się spotkać. To samo zastrzeżenie można podnieść w kwestii braku planu konwentu - dlaczego ludzie mają kupować bilety w ciemno, nie wiedząc jakich atrakcji mogą się spodziewać? I znowu, czy nie dałoby się wrzucić planu, lub choćby przed jego ustaleniem (jeżeli ludzie się jeszcze zgłaszają) choćby listy przewidywanych prelekcji czy atrakcji? Kupujący na pewno by to docenili, nawet jeżeli nie mieliby podanego od razu dokładnego i kompletnego planu. Proszę nie traktować tego posta jako ataku, po prostu jestem zainteresowany Waszym punktem widzenia na podniesione tutaj kwestie. Pozdrawiam
    3 points
  2. Wtedy widząc taką pijawę, najnormalniej nie dałoby się jej kodów. "Kto pierwszy ten lepszy" miałem na myśli pozostałych userów. Ostatnia szansa na zdobycie darmowych kluczy: http://www.pcgamer.com/2014/07/31/free-steam-key/
    2 points
  3. Nie ma cyckuf, jest Agletusia
    2 points
  4. http://mlk2014.pl/?lang=pl&page=guests - zgodnie z obietnicą, publikujemy wstępną listę gości na konwencie, która może się jeszcze powiększyć przed samą imprezą (dla wyjaśnienia: PrinceWhateverer jest niepotwierdzony do 8 września, ze względu na college i dopiero wtedy będzie w stanie nam powiedzieć czy uda mu się zagospodarować czas, ale jesteśmy dobrej myśli). Też niedługo będzie dostępna wstępna lista atrakcji i potwierdzonych paneli, możliwe że nawet jeszcze dzisiaj późniejszym wieczorem, jeżeli nie wystąpią żadne komplikacje.
    2 points
  5. Ciekawa dyskusja, nie powiem.
    2 points
  6. Bardzo trafna uwaga. Listę gości, zarówno tych potwierdzonych jak i planowanych postaramy się opublikować jak najszbyciej. Lista potwierdzonych paneli i atrakcji też powstanie w niedługim czasie, ale to wymaga minimalnie więcej pracy, bo będziemu musieli "przelecieć" wszystkie panele. Szczegółowy plan, czyli już oficjalny z godzinami i salami opublikujemy napewniej we wrześniu, najpóźniej 2 tygodnie przed konwentem.
    2 points
  7. No, masz racja. Straszna z ciebie brzydula . wyglądasz jak dziecko które chodzi do 1 podstawówki ;w; aww.. Nie lubię dzieci
    2 points
  8. Specjalnie piszą że są brzydcy aby inni temu zaprzeczyli. Chwyt stary jak świat xD
    2 points
  9. Jezusmaria jeszcze nie doczołgałaś sie do gimnazjum a juz zaraziłaś sie tym babskim gadaniem że "taaaka brzydka jestem ale dam fote". NIE. Dajesz fote to nie piszcz bez sensu. Ładna jesteś.
    2 points
  10. Ok... A więc tak... Nie. Jestem przeciwny. Niekrytego fajnie się ogląda, jednak jego nowe odcinki mnie nie śmieszą. Być może to ja straciłem poczucie humoru, ale myślę, że odcinek wyglądał by w ten sposób: 1.Patron. 2. "Przemyślenia Niekrytego Krytyka - MLP:FIM" 3."Witam, dziś obejrzymy serial, który z niewiadomych przyczyn nie stał się jeszcze oficjalną religią. Poznajcie My little pony" 4. "Główną bohaterką jest Twilight - typowy kujon z wygórowaną samooceną, którą za wredny charakter wyrzucono ze szkoły magii i czarodziejstwa w Hogwarcie. Jej ulubionym zajęciem jest dręczenie swojego sługola Spikea - smoka, który zachowuje się jakby przedawkował wywar z gumijagód" 5. " Za zawracanie dupy księżniczka wysyła naszą studentkę do Ponyville - zapadłej, ciemnej dziury. Takiej Equestriańskiej wersji Krakowa. Różnica polega na tym, że zamiast kibiców z maczetami, Twilight spotyka resztę głównych bohaterek. Teraz radzę się skupić, bo są to same indywidualności: - Pinkie Pie - Moja ulubiona postać. Każdy kto kiedykolwiek zażywał środki odurzające od razu utożsami się z tą postacią (zbliżenie kamery, durna mina Niekrytego) - Applejack - właścicielka miejscowego PGR -u jabłek. Jej rodzina jest głęboko wierząca i nie uznaje środków antykoncepcyjnych, za to lubią zaszaleć, co widać po dość sporej ilości jej krewnych. Preferuje alkohol. - Rainbow Dash - typowa warszawska nastolatka, wiecznie na dopalaczach. Kolor jej grzywy sprawia, ze jest ulubieńcem "Twojego Ruchu". - Rarity - niespełniona artystka, wciąż przeżywająca to, że nie wygrała castingu do "Miłości na Bogato". Zażywa dość sporo środków uspokajających popijając je najprawdopodobniej drogim whisky. - Fluttershy - chyba jedyna wolna od nałogów postać, choć jej bliskie związki i tajemnicze relacje ze zwierzętami wzbudzają niepokój" 6. Tradycyjnie w cały odcinek wplątane by były żarty na tle politycznym, odnoszące się do traźniejszych wydarzeń np. W 4 odcinku: - A gdzie są ci wszyscy krewni, których spotkałam, gdy pierwszy raz przyjechałam do Ponyville? - (odpowiada niekryty) Zamknęli eksport ze wschodem i musieli wybyć szukać roboty w Anglii 7. Jeśli oceniał by odcinki z Polskim dublingiem śmiał by się z piskliwych głosów bohaterek, i mówił, że to przez dragi. 8. W co drugiej scenie dopatrywał by się homoseksualnych odniesień. 9. "To już koniec naszych przygód w magicznej krainie kucyków." 10. Ogłoszenia Parafialne. Oczywiście w komentarzach pod filmem zaroiło by się od komentarzy typu: 1. "Kucyki sa dla pedauf" 2. "Kucyki nie są dla pedałów" 3 "Zawrzyj ryj gimbie. Won do kwejka" 4."Niekryty się skończył, w ogóle się nie śmiałem" 5. "Zajebiste. Niekryty jest coraz lepszy" 6. "(Cytaty z powyższego filmu)" 7. "Niekryty oceń to i tamto"
    1 point
  11. Nie, nie byłaś. Trust me Patrząc na to, że w Polsce jest 35mln ludzi, nie mówiąc już o USA, sądzę, że około 25-50mln na całym świecie by się znalazło.
    1 point
  12. Jakiś bananowy pacan pali fajki pod moim oknem, przez co nie mogę go otworzyć, a w pokoiku mam gorąco i smutam bo mi ciepło. Ja chcę zimę
    1 point
  13. A, więc tak od pewnego czasu chadzam na siłkę i mi bicek mało rośnie staram się opierdzielać białko, ale dalej mam 39,5 cm w obwodzie, po treningu to mam fajną łapę, ale pompa szybko schodzi nie wiem, co mam robić chyba się zabiję. Ustawiłem normalną czcionkę bo nie było nic widać na ciemnym stylu. ~GFG
    1 point
  14. Ja się bardzo boję. Bardzo, bardzo, bardzo. SIEBIE. I wysiądę psychicznie.
    1 point
  15. N: Szczerbatek, chociaż wolę inne gatunki smoków z tej bajki. A: Widziałam ładniejsze screeny Nocnej Furii, ale lepsze niż psy z GMO. S: HTTYD 2 Walić, że jeszcze nie oglądałam. U: Teraz mam ochotę kupić jej paczkę cukierków
    1 point
  16. Jako goście będą jedynie osoby z fandomu czy rownież osoby oficjalnie związane z serialem?
    1 point
  17. N: Jedno z fajniejszych zwierząt jakie istnieją, no i nie jest to spam jakimiś wilkami. Kompletnie tego nie rozumiem. A: Miło wiedzieć że jest jeszcze ktoś na forum, kto woli dziewczyny od koni S: ,,Jeden odcinek House'a dziennie potrafi zdziałać cuda'' U: Gość o dość ciekawym podejściu do świata. Jak najbardziej lubiany na forum i słusznie, choć rzadko go widuje. Wyróżnia się z tłumu, oczywiście w pozytywnym sensie.
    1 point
  18. Forum jest po to aby rozmawiać. Choć ciekawy byłby tytuł takiego tematu. Jak to powiedział pewien mądry człowiek co mu zdrowia życzę. ,,Gdybym był kobietą to bawił bym się cyckami''
    1 point
  19. Nick: Paweó Pumexiusz. Avatar megiusta, kapiusta. Sygnatura: Czego tu brak? :3 User: Mój kochany Pumex na rakiecie miłości.
    1 point
  20. Dostałem dziś oficjalną zgodę od autora tzw. "Rozdziału 20.5" na jego przetłumaczenie. Za kilka tygodni powinien pojawić się w dziale My Little Seduction. PS. dla osób które nie wiedzą co to "Rozdział 20.5": jest to clop bazujący na pewnej scenie z Rozdziału 20
    1 point
  21. W trosce o twoje zdrowie psychiczne lepiej nie odpowiadać na to pytanie Tapnięte z tej pieprzonej niedziałającej cegły jaką jest Xperia Tipo
    1 point
  22. Jak to dobrze być facetem XD
    1 point
  23. Wreszcie zebrałem się w sobie, by dokończyć "Tyradę o przecinkach" - zbiór podstawowych mankamentów interpunkcyjnych, które były, są i będą utrapieniem piszących (acz nie zaszkodzi spróbować nauczyć tym tekstem chociaż jednego przeglądającego). Do przeczytania tutaj i w pierwszym poście. Pozdrawiam
    1 point
  24. Ależ proszę bardzo, chętnie wejdę z tobą w polemikę . To może ja się wytłumaczę. To nie jest tak, że ja nie dostrzegam roli, którą Dolar powierzył swoim postaciom. Wiem, że one nie są najważniejsze w kronice opisującej wydarzenia. Ciągle jednak uważam, że są na tyle dobrze wykreowane, by dało się dostrzec różnice dzielące ich charaktery oraz po prostu je polubić i trzymać za nie kciuki. Wiesz, Scyfer, jest jeszcze kwestia, że tak powiem, płci - jako baba roszczę sobie prawo do nadinterpretacji pojedynczych słów i gestów czynionych przez bohaterów fików . (A poza tym, czasem jest tak, że coś robione na szybko albo bez zbytniej głębi wychodzi o niebo lepiej niż coś, co jest przemyślane i zaplanowane. Np. Razor Drillem w pierwszej części Dolarowego cyklu się nie zachwycałam, bo nie odpowiadał mi kontekst, w jakim się pojawił, zaś Irwin podobno do tej pory nie ma pojęcia, dlaczego ludzie tak lubią jego pisaną spontanicznie "Górę".) Pewnie, że nie budowlaniec, ale plan pomaga w pisaniu i skoro autor założył, że historia będzie o tym i zmieści się w X rozdziałach, to niech tak będzie. Człowiek to stworzenie dość ułomne i jak coś idzie nie po jego myśli, nawet, jeśli to, co stworzył, jest świetne, czuje, że coś poszło nie tak . (Ale to już jest raczej temat na dyskusję w Stowarzyszeniu Żyjących Piszących.) Zawsze da się lepiej . Jednak nie można przeginać - kronika to jednak kronika. Trzymajmy się konwencji, którą ustaliliśmy na początku, bo potem będzie ni pies, ni wydra. To ty tam sobie twórz na spokojnie, czekamy na kolejne starcia. Madeleine
    1 point
  25. Co też było jego świętym i nienaruszalnym prawem. Autor to nie budowlaniec remontujący dom pod dyktando właściciela, lecz artysta podlegający jedynie ograniczeniom własnego gustu. Jeśli więc takie było założenie - czuję się z tym nawet lepiej, bowiem widzę opowieść kreowaną z precyzyjnym, "wyrachowanym" podejściem i zdaję sobie sprawę, że wszystko idzie po Dolarowej myśli. No, może oprócz wymagań czytelników (tzn. przynajmniej moich ), bowiem o ile wysoko sobie cenię i Aleo, i skrupulatne planowanie, o tyle wciąż uważam, że z pomysłu na fanfik dałoby się - kosztem wspomnianych założeń - wycisnąć sporo więcej. Cóż, nie dogodzi się każdemu, zresztą nie ma dzieła, w którym nie znalazłbym chociaż kapki zmarnowanego potencjału. W każdym razie wola autora pozostaje święta.
    1 point
  26. No proszę, już miałem wejść w polemikę z Madeleine, a tu sam autor wyłożył kawę na ławę Nic dodać, nic ująć - chociaż nadal uważam, że takie założenie nieco krzywdzi fanfik, nie ma na co przesadnie sarkać. Dołączam się do grona wyczekujących następnego rozdziału.
    1 point
  27. Cóż mogę powiedzieć... nie spodziewałam się. Dawno nie przeżyłem takiego zaskoczenia jak dzisiaj po zobaczeniu tej "laurki", którą zostawiłaś pod "Aleo he Polis!". Jestem niezmiernie uradowany, że opowiadanie tak się spodobało i od razu pragnę zawiadomić, iż ten komentarz dostarczył mi niesamowitej motywacji. Z rodzaju tych, iż przestałem się zastnawiać co teraz, po opublikowaniu IV rozdziału Background Pony, mam pisać lub tłumaczyć, lecz natychmiast otworzyłem 4 rozdział Aleo i już dopisałem kilka akapitów. Nie mogę obiecać, że następny rozdział dostarczę piorunem (choć się postaram), ani że dorówna pozostałym trzem (jest zdecydowanie mocniej kronikarski), ale pojawi się na pewno. Jednocześnie jednak muszę przyznać, że się zdziwiłem takim odbiorem wykreowanych, a raczej zarysowanych w opowiadaniu bohaterów. Oni są właśnie tym - obrysem postaci, bez dodanej głębi. Ich przeznaczeniem jest nie zaskakiwać czytelnika mocną komplikacją swoich przemyśleń, lub konstrukcją charakterów, a... ginąć, wcześniej dostarczywszy autorowi możliwości wykreowania dzięki nim pewnych dialogów (o co w "czystej" kronice byłoby trudno). Niemniej jednak jestem niezmiernie wdzięczny za tak pozytywny komentarz, który naprawde zadziałał z siłą parowego kopa motywującego. PS: Ja nadal jestem zszokowany tym, że Kerchimpari dostał swoje nominacje
    1 point
  28. Tak, jak obiecałam – oto komentarz napisany w momencie, w którym autor stracił już nadzieję, że on się kiedykolwiek pojawi. Zacznijmy może od tego, co powinno być na końcu: POLECAM ten tekst. Nieważne, że jest to Crossover ze światem, którego zapewne nikt poza autorem nie zna (wybacz, Hoffman, tę drobną uszczypliwość, po prostu Crossover z grą z 1996 roku jest dla mnie czymś równie niepojętym, co rekiny porywane przez tornado i terroryzujące niewinnych plażowiczów. Równie dobrze mógłbyś napisać Crossover z Mario i pairingiem Sombry z „princess from another castle”… albo jeszcze lepiej – ze smokiem strzegącym „princess from another castle”. W takim związku byłoby zdecydowanie więcej ognia). Nieważne, że gdyby nie okładka, miałabym problem z wyobrażeniem sobie bohaterów. Ważne jest to, że „Złodzieje jabłek” to świetna, zabawna historia podszyta sporą ilością absurdu i dość specyficznego humoru. W sumie nie wiem, od czego powinnam zacząć, więc wrócę do starej, sprawdzonej listy. 1. POMYSŁ. Już ci się przyznałam, że coś podobnego widzę po raz pierwszy… Nie wiem, co ty brałeś, że taka idea zrodziła się w twojej szacownej głowie, ale masz moje pozwolenie – bierz tego więcej. Oryginalność – odhaczona, random – odhaczony, ogólne popieprzenie – poziom over 9000. Miło jest raz na jakiś czas oderwać się od konwencjonalnych opowiadań, w których normalność wylewa się z ekranu. Mimo że miłości do obyczajówek się nie wyrzeknę, choćby mnie przypiekali żywym ogniem, „Złodzieje…” podobali mi się bardzo właśnie ze względu na tę inność. 2. STYL. Zgadnij, o czym mogę tutaj pisać? (Hoffman (niepewnie): O stylu? Madzia: No nie gadaj!). Historia jest dobrze opowiedziana, większych zgrzytów nie dostrzegłam, a wstawki odnarratorskie dodają dziełu lekkości. W ogóle opowiadanie jest fajne, takie na luzie. Widać, że było pisane dla przyjemności i to się chwali. Niektóre fragmenty czytało się tak, jakby brało się udział w rozgrywce w grze – chodzi szczególnie o momenty bezpośrednich starć antagonistów z protagonistami. Nie mówiąc o tym, że końcowa scena Luna-Aku Aku vs. Celestia-Uka Uka to regularna walka z bossem. Nie wiem, jak wygląda ten cały „Crash” (nawet nie obejrzałam zrzutów z ekranu, o ile takie istnieją, ale ze mnie ignorant), ale czytając wyżej wspomniane fragmenty miałam przed oczami obraz typowej platformówki z latającymi obiektami i strzelającymi statkami kosmicznymi. 3. BOHATERIOWIE. Gdy pisałeś o „drobnym eksperymencie językowym”, stawiałam raczej na jakieś innowacje w narracji, a nie na sposób mówienia AJ. Cóż, oryginalnych „Złodziei…” przeczytałam bezpośrednio przed wgryzieniem się w kontynuację, więc gwara naszej ulubionej farmerki była dla mnie miłym zaskoczeniem. Zabieg ten bardzo pasuje i do bohaterki, i do sytuacji, i do tagów – to wszystko spowodowało, że wywody Applejack czytałam z bananem na ryju. Bardzo fajnie to wyszło, swojsko i naturalnie. Swoją drogą – dopiero kiedy człowiek widzi język stylizowany na gwarę, uświadamia sobie, jak na co dzień mówi . U mnie w domu „kaj” używa się wyłącznie w znaczeniu „gdzie”… Ale ja się nie znam – ledwie kilkanaście słówek. A ty, Hoffman, skąd jesteś w ogóle? Ten język to „z książek” czy „z doświadczenia”? (Od czasu do czasu miałam wrażenie, że specjalnie przeginasz z tą gwarą u AJ. Dało to przyjemny, karykaturalny efekt. Jestem pod wrażeniem, że udało ci się wyciągnąć jej najbardziej charakterystyczne cechy i przerysować je do granic możliwości, jednocześnie nie czyniąc z niej idiotki. Miło z twojej strony .) Ktoś tam wyżej podniósł zarzut, że w pierwszej części Big Mac był zbyt gadatliwy. Mnie to nie przeszkadzało – w końcu był mocno zalany ^^. Zastanawiam się tylko, dlaczego nie wszyscy członkowie rodziny Apple mówią gwarą… (Apple Bloom – czarna owca. NA STOS!) Reszta Mane 6 wyszła wzorcowo – każda została doskonale oddana. Dostaliśmy parę znanych fandomowych i kanonicznych flisz. (Twilight – pisanie, Pinkie – totalne popieprzenie, Rarity o ponętnych kształtach – przy tych „dwóch kulkach w okolicy piersi” prawie się spłakałam ze śmiechu. Anthro – brawo, znowu trafiłeś w coś, czego nienawidzę . Następnie shumanizowana Lyra i RD, której zachowanie pod wpływem N-V skojarzyło mi się – nie wiedzieć czemu – z „crash, kill, destroy, swag”). Naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Właśnie o tym mówię . Jeszcze był fragment, gdzie na pytanie: „I co teraz mamy zrobić?” Rare odpowiada: „Powinnyśmy się wykąpać, bo całe się przebarwimy od tych żółtek”, ale jak na złość nie umiem go znaleźć. W ogóle z tego, co wiem, pierwotnie Rarity miała reprezentować Element Inspiracji. Zamiana na szczodrość była największą pomyłką twórców MLP. A potem zdziwienie, że bohaterka ukazana jako najbardziej fałszywa istota pod słońcem nie jest lubiana. Zważywszy, że serial przeznaczony jest de facto dla dzieci, nie sądzę, by wyrządzono taką krzywdę tej postaci świadomie. Wydaje mi się, że jej idea po prostu zmieniła się w trakcie pisania scenariusza, a wtedy było już za późno na poprawki. Cała barwna hałastra wzięta z gry również wyszła przednio. Antagoniści są MHROCZNI i ACH JAK BARDZO ŹLI, a do tego debilni i pocieszni jak w kreskówkach (no i jeszcze staloworęka Nina z ironicznymi odzywkami: „Już wolę dostawać smary na swoim terenie”). Banda jamrajów – cud miód. Fantastyczne stworki. (Skąd ci przyszło do głowy, żeby wysłać ich do Equestrii? Świat nie przestaje mnie zadziwiać. Pozostaje mi chyba tylko powiedzieć za Alutką: i czekać, aż napiszesz opowiadanie z Norkiem xD.) Przy okazji: takie głupie pytanie z dupy wzięte – czy N-V to „en fał” czy „en pięć”? Bo jak znam siebie, to przez całą lekturę czytałam źle ^^. 4. RANDOM. Coś, czego nie znoszę, tutaj okazało się największą siłą tekstu. Pinkie u wszystkich jest dostarczycielką randomu – ty nie jesteś wyjątkiem. W porównaniu jednak do jamrajów nasza różowa pianka wypada nad wyraz normalnie. W „Złodziejach…” same wydarzenia są mocno schizowe, ale cieszę się, że z tym nie przesadziłeś (zesłałeś na kolorowe taborety dziewczynę ze stalowymi rękami, hełmofon zmieniający osobowość oraz stado miśkopodobnych stworzeń zachowujących się jak na permanentnym haju – tak, rzeczywiście nie przesadziłeś). Dodatkowym smaczkiem są te wszystkie szczegóły nawiązujące (albo i nie) do różnych fajnych rzeczy: „Siedzę na koniu tyłem”, spolszczenie imion bohaterów w pierwszej części (Tenczowym Darkiem mnie zabiłeś totalnie), puszczenie oczka w stronę zagorzałych wielbicieli polityki, no i jeszcze perła absolutna, czyli Matriarchat przez wielkie M. Kocham . I jeszcze to. Najlepsza charakterystyka męskiego rodzaju w MLP, jaką dane mi było przeczytać. A skoro już cytuję, to przypomniał mi się jeszcze jeden cudowny fragmencik: Przysięgam na wszystkie świętości, że w tym miejscu przerwałam lekturę i przez kilka dobrych minut płakałam ze śmiechu. Najlepsze jest to, że tego samego dnia u Nicza przeczytałam podobną opinię nt. posiadania potomstwa – i to wypowiedzianą ustami mojego ulubionego bohatera. TYLE WYGRAĆ. Tak to sobie tłumacz . Z innych świetnych cytatów: No i wreszcie: Chyba najtrafniejsze podsumowanie całości. 5. BŁĘDY. Znalazłam błęda, znalazłam błęda! Ju-hu, znalazłam błęda u Hoffmana! Dostanę herbatnika? „Applejackowy” wielką – przymiotniki tworzone od imienia są tak wyjątkowe, że honoruje się je wielką literą. A przynajmniej TUTAJ tak mówią. Gdzieś tam przy końcu widziałam też „zęby” zamiast „żeby”… albo odwrotnie. W każdym razie właśnie stałam się zołzą roku, oznajmiając, że błąd jest, ale nie wskazując jego dokładnego położenia. Taka zła Madzia, buhaha! (A tak serio – bardzo ładny, „wypachniony” technicznie tekst. Gratulacje dla korektora… i dla ciebie, bo skoro ty jesteś autorem, to korektor nie miał wiele do roboty.) 6. INNE. Kończąc powoli ten przydługi komentarz, zapewnię cię, że ta historia nie jest przeciągnięta. Czytało się to wybitnie dobrze, opowiadanie jest pełne, radosne, śmieszne i po prostu idealne na gorący, letni wieczór. Zapewnia świetny relaks i nieprzesadzony, niemęczący random. Godne polecenia. Na pewno wrócę kiedyś do tego popieprzonego świata. Pozdrawiam ciepło, Madeleine PS. Suplement z najważniejszymi informacjami to miły gest, który powinien być praktykowany przez wszystkich crossoverowych pisarzy. PPS. W porównaniu z wesołą i lekką całością, nieco filozoficzne zakończenie sprawia wrażenie dość… dziwne. Tak miało być?
    1 point
  29. Daję moją okejkę, ale why duckface, dammit?
    1 point
  30. 1 point
  31. Właśnie, wiele osób tu pisze, jacy to są brzydcy. Nie wiem, jaki ma być tego sens.
    1 point
  32. Przeczytane. Po lekturze "My Little Dashie: Reloaded" i "Atomówki" miałem nadzieję, że w przy lekturze "EqueTrip" będę bawił się równie dobrze. Naturalnie nadzieja, jak to z nadziejami bywa okazała się płonna... Bawiłem się kilkukrotnie lepiej! Psoras wykonał kawał fenomenalnej roboty. Dostarczył czytelnikom opowiadanie słusznych rozmiarów, w którym oba przedstawione światy przenikają się w sposób wspaniały a opis każdego z nich wypada po prostu naturalnie. Ale może tradycyjnie wypunktuję co niektóre rzeczy, które zwróciły moją uwagę: 1. Opisy - coś pięknego. Nieważne czy chodziło o panoramę miasta, opis wyładowanej niepokojącą elektroniką piwnicy, sielski obraz equestriański wsi czy wielkie starcie. Wszystko zrobione było na poziomie wzrostu autora (Kto spotkał Psorasa, ten wie, że do wygodnej, nieokupionej bólem szyi, rozmowy niezbędna jest drabina ). Nie sposób było się nudzić nawet przez chwilę - przynajmniej ja nie znalazłem takiego momentu na tych kilkuste stronach. Nawet opisy różnorakiej maszynerii kolejowo-tramwajowej i smaczki, które dla mikoli są zapewne chlebem powszednim, choc opisane obszernie nie nużyły i były zrozumiałe nawet dla laików. 2. Fabuła - pchła sztuk jeden na gościnnych występach.... a nie, to nie ta bajka. Grupa bronich ląduje w Equestrii - brzmi sztampowo, prawda? Ha! W tym przypadku nic bardziej mylnego - począwszy od samego wprowadzenia do świata, przez toczącą się ze zmiennym tempem akcję, aż po wielki finał wszystko było po prostu spójne i przemyślane. Aż trudno mi uwierzyć w posłowie autora, który niejako przyznaje, iż w pewnych momentach stosował zasadę "Je***ę fika, je****anie intesifies, je***em (autor ujął to po prostu grzeczniej ). Dziur fabularnych nie stwierdzono, wszystko się pięknie zazębia, jest spójne i logiczne. 3. Bohaterowie - zdecydowanie najmocniejsza część opowiadania. Zarówno ludzie jak i kucyki przedstawione są fenomenalnie. Mane 6 odtworzone są nienagannie, nie wypadają ze swoich charakterów, a choć zdarzają im się sceny których niekoniecznie moglibyśmy się po nich spodziewać to wypada to zaskakująco naturalnie. Backgroundy i OC zrobione są równie dobrze, a zróżnicowanie charakterów po prostu powala na kolana. Od paranoików po prawników - pełen przegląd, a każda postać jest... żywa. Żywa i pełnokrwista. Jeżeli chodzi o ludzi to miałem okazję poznać osobiście jedynie Psorasa i to zaledwie przez kilka godzin, ale jeżeli charaktery reszty zostały odwzorowane odpowiednio to widzę, że muszę nadrobić poważne zaległości w znajomościach:D. Tutaj ocena celująca. 4. Interakcje między bohatermi - FE-NO-MEN. Na wszystkich możliwych poziomach. Od sporów ludzkich, przez nieznajomość zwyczajów i wynikające z niej zabawne gagi i pomyłki, po rozmowy mieszkańców Equestrii czy to ze sponifikowaną bandą czy ze sobą nawazajem do naturalnych i niewymuszonych shippingów, które wyszły zaskakująco dobrze, choć zostały przeprowadzone ooodrobinę za szybko. Jakby rozwijały się dłużej, to mogłoby to wyjść jeszcze lepiej - ale to niewielka wada, którą spokojnie można przeskoczyć. Tak zrobione interakcje chciałbym widzieć we wszystkich fanfikach! 5. Humor - Tego się nie da opisać. To po prostu trzeba przeżyć (a nie jest to łatwe). Niesamowita ilości gagów, żartów, przeróbek piosenek, humorystycznej złośliwości, nawiązań zarówno do fandomu jak i ogólniej pojętej kultury, przeróbek piosenek, drobnych żarcików wymierzonych we wzmiankowany fandom, przeróbek piosenek, batalistycznego użycia języka niemieckiego, Pinkie Pie i innych rzeczy sprawia, że mięśnie odpowiedzialne za wyszczerz znajdują się w stanie permanentnego skurczu. Czy wspomniałem o przeróbkach piosenek? A żeby dodać całości smaku i aromatu, jest to tak zręcznie wplecione w tekst, że nie przytłaczają. Po raz kolejny użyję tego określenie - wypada to naturalnie. W sumie to by było na tyle, chociaż o opowiadaniu możnaby pisać, pisać i pisać. Strona techniczna wygląda dobrze, błędów widziałem niewiele (plus autor je na bieżąco koryguje) i żadne nie były z kręgu fundamentalnych. Podsumowując - doskonałe opowiadanie do którego z przyjemnością jeszcze wrócę i to nie raz. Czy głosuję na Epic? Absolutnie, zdecydowanie i bezwarunkowo TAK! Bezwzględnie polecam! PS: Nie pytajcie o Panią Cake! PPS: Psoras - moja przepona jest zniszczona. Całkowicie. Dlatego chcę jasno i wyraźnie oznajmić, stosując zresztą Twój sposób, iż jest to PPPS: Sądzę, iż reszta czytelników zgodzi się ze mną, gdy gromkim, a podniesionym głosem będę domagał się kontynuacji czy to bohaterów EqueTrip, czy samego Uniwersum Szalonych Inżynierów. Tak więc domaganie się proszę uznać za rozpoczęte. Z tą chwilą wdrażam protokoły upierdlistwa i dupotrujstwa.
    1 point
  33. Pinkie: Ojej, witaj! Przyszedłeś na imprezkę~?! Rarity: *w myślach* Chyba już wiem jaki krój będzie miała ta nowa sukienka.
    1 point
  34. Witaj, jedyna prawdziwa królowo nocy. Naprawdę ciężko uchwycić na czymś takim jak rysunek Twe piękno i majestat, ale postarałem się najbardziej jak umiałem. Mam nadzieję, że przypadnie Ci to do gustu.
    1 point
  35. Ha. A kiedy będzie pierwszy numer? xd
    1 point
  36. Dobra, wyjaśnię, bo jak widzę, są ludzie którzy tego nie rozumieją. Brohoof i Mz mieli dosyć mocny spór. Nie raz dochodziło do konfliktów. Kiedy Bobul zdecydował się odejść, ja zostałem naczelnym. I robiłem wszystko, by konflikt z MZ zażegnać. Efektem tego jest to połączenie, które daje niesamowite możliwośći. Mamy świetnych redaktorów, korektorów oraz ludzi od technicznych spraw. W końcu nabrało to jakiegoś sensownego wyglądu. I ani Mz nic nie knuje, ani też BH nie ma zamiaru nic zrobić. Grafika ta została stworzona w celu pokazania połączenia, a nie jako maskotka czasopisma.
    1 point
  37. Nie wiem czy udzielicie odpowiedzi na to pytanie, ale jaki styl graficzny będzie prezentować nowe pismo? Surowy (co nie znaczy, że zły) rodem z ManeZette czy wręcz przeciwnie kolorowy z Brohoofa? Pytanie 2 - czy pojawią się recenzje gier (w tym znakomity cykl Dolara o starociach)? Pozdrawiam
    1 point
  38. Niekryty się sprzedał buuuuu! >.< PROSTE ŻE NIEZBĘDNE. Obejrzy, zmontuje materiał, doda parę żartów o narządach płciowych, podtekstów, podsumuje to gównianą płentą i da chwytliwą muzyczkę
    1 point
  39. Warto sprawdzić czy jeszcze dycha serwer.
    1 point
  40. Serwer dla Brony? Ciekawe, Może wejdę. Od czasu do czasu pogrywam w tf2.
    1 point
  41. Na dobry początek powiem, że wolę Progressio Lubię zestawiać ze sobą dzieła tego samego autora, a w tym konkretnym przypadku porównanie wypada zdecydowanie na korzyść poprzedniego, wciąż niedokończonego Dolarowego fika. Nie wynika to jednak z różnego poziomu wykonania, lecz samych założeń - Aleo to mimo wszystko kronika i czyta się ją jak kronikę. Naprawdę ładną kronikę, trzeba zaznaczyć, ozdobioną bogatym językiem, nieodmiennie świetnymi dialogami i fenomenalnymi opisami bitew. Osobiste refleksje kronikarza przeplatają się z fragmentami bardziej wypełnionymi akcją, dając w efekcie lekturę przyjemną, choć poprowadzoną nieco zbyt szybko. Tak czy inaczej za styl należą się dwa punkty. Świat w Aleo wykreowany jest... nierównomiernie. Z jednej strony mamy genialne bitwy - od strony "technicznej" nie mają sobie równych, a i sama warstwa opisowa nie pozostawia wiele do życzenia (chociaż miejscami widać, że autor musiał nieźle się nagimnastykować, żeby uniknąć nalepki [gore]). Z drugiej - pod wieloma względami świat wydaje się być nieco pusty. Zbyt wiele jest związanych z wojną kwestii, które zostają jedynie napomknięte, zbyt wiele scen poza-bitewnych, które mogłyby być bardziej rozwinięte. Również bohaterowie pozostawiają lekki niedosyt - wykreowani są dobrze i widać zróżnicowanie ich charakterów, ale jednak poświęca się im zbyt mało czasu, by można było naprawdę poczuć przywiązanie i "wejść" w ich skórę. Ostatecznie jednak trzeba przyznać, że pomimo tego niewykorzystanego potencjału klimat rebelii i nieuchronnej klęski udało się autorowi oddać. Dwa punkty. Fabuła. Tutaj ciężko o sprawiedliwy osąd, bo niewątpliwie wielki wpływ na ocenę będą mieć kolejne rozdziały i oczywiście zakończenie. Tak - teoretycznie wiemy, że starania obrońców są skazane na niepowodzenie, jednak pozostaje kilka pytań budzących zainteresowanie czytelnika, z “skąd się wzięło tyle tego tatałajstwa?” na czele. To właśnie te kwestie podsycają stałe zainteresowanie dalszym losem wojny i kronikarza. Nawiasem mówiąc, ujawnienie tożsamości tego ostatniego było już lekkim zaskoczeniem Tak więc za fabułę póki co mogę dać kolejne dwa punkty - jednak jeśli zakończenie uznam za naprawdę satysfakcjonujące, należeć się będzie kolejny punkcik. Kwestie gramatyczno - techniczne Decadedowo - Decadedowe, jak zawsze w opowiadaniach Dolara, załatwione są na najwyższym poziomie i nic nie psuje przyjemności wypływającej z czytania ciekawego, czasami wręcz porywającego (bitwa morska ) fanfika. Trzy punkty - i, prawdę mówiąc, nie spodziewam się, by kiedykolwiek Dolarowe fiki spadły poniżej tej normy. Słowem podsumowania - suche “dziewięć punktów” składa się tutaj na naprawdę udane dzieło, gdzie pierwsze skrzypce grają doskonałe bitwy i ciężka, wojenna atmosfera. Podziw budzi dbałość o szczegóły i pomysłowość autora w kwestiach taktyki, również “podwójna” narracja jest mocną stroną fika. Ogólnym mankamentem Aleo jest jednak to, że nie wykorzystuje on całego swojego potencjału, zamiast wznieść się na wyżyny epickości, skupia się jedynie na samym centrum tejże. Widziałbym to najchętniej jako długaśną, rozpisaną na dwadzieścia rozdziałów sagę o powolnej degradacji każdego aspektu życia pod wpływem nieustającego - i narastającego - zagrożenia. A tak pozostaje nam świetna, choć ciut monotematyczna opowieść, której treść można podsumować jednym, prostym słowem: “wojna”.
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...