Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 01/12/14 we wszystkich miejscach

  1. Dlaczego polskie prawo jest takie "Kur****ie" ?! Interwencja policji kurna - przez wielkie K, zapinadalm w socjlaistycznym patrolu wośpu, byłem koordynatorem dostałem jeden z chunowszych okręgów poza miastem i jak tu czuć się bezpiecznie. Co chwila pijak, pogoda godna pożałowania ciemno, pada i bandy pijaków się szlejają co chwilę. Jako, że byłem koordynatorem miałem 100% odpowiedzialność za puszki i osoby z mego patrolu -,- Oczywiście mundur na sobie - cała jednostka (prawie) się zapisała to i ja, a w kieszeni replika(glocka g19c nie wyjmowana w ogóle), bo gdzie palną<życia bym nie miał> oczywiście w celach samo obrony, by odstraszyć. Wróciłem do miasta, podliczyłem pieniądze w sztabie i odbywał się koncert, ochrona sprawdza czy czegoś nie mamy, oznajmiam mam replikę i legitymację, ale chu... od razu mnie ściągają po policję bez rozmowy. I tak chue z nich.. Już kolejny raz ochraniają imprezę, a 2 rok z nimi "spinę" mam, dokładnie z szefuniem, ale nie tylko ja, ludzie narzekają na nich. To podjechali ubrani w kamizelki z bronią szukają czy czegoś nie mam(policja) od razu do radiowozu, wstyd przy ludziach, pytania czy jestem zdrowy psychicznie... Kurna mać Ochrona tak kłamała jak suki, że niby celowałem jednemu przed głową,m aż chciało mi się kolesiowi zajechać, ale po co pogarszać sytuację i na 48h iść ! Prawo do broni powinno być ogólnodostępne bym mógł się czuć bezpiecznie nawet poza miastem, a nie pierdo-lamento... i wstyd ten...
    2 points
  2. Herezja, idź się utop, bo na takich jak ty szkoda drewna na stos.
    2 points
  3. Nie wiem czy było, ale warto to zostawić..slender. Nie mogę uwierzyć, że to było naprawdę.
    2 points
  4. Klacz x klacz to nie romans. To herezja Poza tym, to co napisałaś odnosi się chyba do każdego rodzaju ff...
    2 points
  5. pisałem tu posta ... dawno ... temu... Nie wiem, nie chce mi się sprawdzać, wiem tylko, że priorytety się zmieniły. To, co mnie obecnie wkurza, to przede wszystkim: -stosunek do clopów. I nie chcę tu wywoływać kolejnej guanoburzy. Clopy są i trudno, nie powstrzymamy tego, jednak najbardziej wpienia mnie fascynacja nimi u niektórych. To, co ktoś robi przed monitorem nijak ma się do tego, co akurat bym chciał wiedzieć, więc łaskawie proszę, by clopperzy nie obnosili się tak swoją pasją gdzie popadnie. Clopy be, ale kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamieniem. Tutaj zamilknę. -gimbazjalne maniery. Ja tam gimnazjum mile wspominam, jednak fandom w internecie po prostu się panoszy. Nie da się po prostu przeglądać kwejka czy innych pochodnych stron, by nie napotkać tam avatarów kuca czy piesełponych, który kończą się jedynie mega stormami hejter vs hejter. Takie śmieci, jakie się pojawiają ciężko zutylizować, a i przez podobnych im fandom traci w oczach biernych obserwatorów. Po prostu -ogólnie przyjęte normy bronizmu. Oglądasz kuce jesteś brony. Definitywne śmiechu warte. zainteresowanie serialem to jeszcze nie opętanie równe wejściu w fandom (tak, oczywiście że przesłodziłem ) -slangu. Ja to akurat ten typ człowieka, który swoje ideały ma, stąd też moje podejście do clopów czy też właśnie słownictwa fandomowego. Nie cierpię poniaczy, czy też fascynacji niektórymi idiotycznymi produkcjami, jednak tak długo, jak mnie nie ruszają tak długo jestem w stanie je tolerować. Jeśli jednak wszędzie wokół słyszę o poniaczach, pucykach i tłajlajliszusach, to mnie krew zalewa, takie życie. No ale nic, jak już mówiłem, niech sobie będzie, puki się nie narzuca, bo to jest najgorsze ze wszystkich i odnosi się do wszystkiego. edit, no i ta mania na shipy, ja rozumiem, że statki to fajna sprawa, ale jeśli wszelakie roleplaye sprowadzają się tylko do skrzyżowania ocków (i ewentualnego rozwinięcia tego wątku) to mi się zbiera na mdłości, roleplaying nie temu ma służyć :<
    2 points
  6. Wrzucam pełen album ze wszystkim zdjęciami zrobionymi przez SPIDIvonMARDER'a i Groma http://imgur.com/a/sxHY6#0
    2 points
  7. Mnie irytują ludzie którzy bardzo często porównują postacie z zupełnie innych serii czy OC (z innych fandomów) do mane 6 i oskarżają ich o kopiarstwo. Miałam kiedyś taką nieprzyjemną sytuacje ,że moja przyjaciółka została oskarżona o skopiowanie osobowości od Fluttershy (jej postać też jest bardzo nieśmiała) ....co z tego ,że moja koleżanka teraz ma 28 lat i stworzyła swoją postać 17 lat temu...taki uparty ponyfag będzie ją nękał i oskarżał o "zapożyczenie" osobowości od jego ukochanej kolorowej sarenki. Też miałam podobną sytuacje ,że chciałam stworzyć motyw u swojej postaci ,że chłopak jest wielkim fanem serii czegoś w stylu Indiana Jonesa...Bah po jakimś dłuższym czasie przyszedł odcinek z Daring Doo i myślałam ,że mnie szlag trafi przez tą dzieciarnie która mnie oskarżała o podkradanie pomysłów od Lauren. I uwierzcie mi człowiek ma tego czasami serdecznie dosyć. Twoja postać jest optymistą? Rany jaka Pinkie Pie! OC jest molem książkowym? Bah imitacja Twilight! Twój char mieszka na farmie? Booooo skopiowałeś to od Applejack! Jakaś postać z zamiłowania jest geologiem i ma słabość do diamentów? Oh jaka piękna kopia RARITY! OC jest zbyt pewne siebie? Jaki z niego jest totalny RAINBOW DASH! Tutaj mówię o całkowicie innych fandomach...No fakt są czasami takie mało kreatywne przypadki które naprawdę robią "kopiuj, wklej" ,ale nie wszyscy tak robią i niektóre sytuacje są czystym przypadkami.
    2 points
  8. Minęło kilka dni od wyjazdu Applejack. Fluttershy krzątała się w kuchni swojej chatki, gdy nagle usłyszała straszny hałas. Jej pierwszą reakcją było ukrycie się pod stołem; dopiero po chwili odważyła się wyjrzeć przez okno. Zobaczyła grupkę kolorowo odzianych kucyków, trzymających transparenty z jakimiś hasłami i krzyczący wniebogłosy. - Hipisi - skomentował Discord. A właściwie skomentowałby, gdyby nie wziął się i wybył kilka dni temu, mamrocząc coś o poszukiwaniu pola konopi przy krajowej piętnastce. Klacz zdecydowała się w końcu wyjść na zewnątrz - w końcu kury same się nie nakarmią, prawda? Nie uszła kilku kroków od swojej chatki, gdy przywitały ją pełne złości okrzyki. - Patrzcie! To ona niewoli te biedne zwierzęta! Precz! - krzyczały kucyki z Grinpisu. - Ojej! - Żółta klacz przeraziła się i zaczęła się cofać. Jeden z kucyków, najpewniej prowodyr, odciął jej drogę ucieczki. Nagle tłum rozstąpił się i oczom Fluttershy ukazała się Trixie. Jednorożec wystąpił na środek, po czym upewniwszy się, że wszyscy ją obserwują, zaczęła swą wypowiedź. - Bracia i siostry! - krzyczała. - Tu obecna klacz przetrzymuje w swej chatce dziesiątki, jeśli nie setki biednych zwierząt! Biedne stworzenia gnieżdżą się w ścisku w tym niewielkim domku, odcięte od swego naturalnego środowiska, podczas gdy powinny biegać po polach i lasach Equestrii, żyjąc na wolności w szczęściu i zdrowiu! Fluttershy! - zwróciła się do żółtego pegaza. - Czy zgodzisz się, byśmy im pomogli i przenieśli je do ich naturalnego środowiska? - Ummm - spanikowana klacz, zbyt spanikowana, by słuchać Trixie, nie wiedziała, co powiedzieć. Wtedy jednak Trixie dała znak kopytem i dziesiątki wolontariuszy Grinpisu jęło wynosić gdzieś jej ukochane zwierzątka. Kiedy Fluttershy zobaczyła, jak jeden z nich usypia Angela i wkłada go do wozu, ktoś ogłuszył ją zaklęciem. Kiedy się obudziła, ze zgrozą stwierdziła, że nigdzie nie ma jej zwierzęcych przyjaciół. Wywieźli, dranie! A jaki z tego wniosek? Jak chcesz coś osiągnąć i nie wiesz, jak to zrobić - dofinansuj szurniętych ekologów!
    2 points
  9. Wojna... Znaczenie tego słowa, zna w Equestrii tylko kilka istot. Pokój jednak dobiega końca. Potężne siły zetrą się w tym świecie. Odwieczny konflikt wkracza do Imperium Sióstr. (...) Będziesz tego żałować. To było dwadzieścia osiem tysięcy lat temu. Imperium smoków było w rozkwicie. Eleint był nasz. Na Arbez, Zebry przeżywały swój złoty wiek. Kucyki były u szczytu potęgi. Wszechobecny pokój sprzyjał rozwojowi kultury. Mieliśmy już wszystko. Niemalże utopia. Ubóstwo? Choroby? Głód? Nie znaliśmy takich słów. Pokój zagościł w naszych sercach. Wojna była tylko słowem, które dotyczyło bardzo dawnych czasów. Mieliśmy swój dom. Nie istniała żadna smocza migracja. Nie miała racji bytu. Jednak istniała choroba w sercach kucyków. Jej objawem była nienawiść. Jej objawem był gniew. Jej objawem była... wojna. Najstraszniejsza wojna jaką mogłabyś sobie wyobrazić Celestio. Rozdział I Rozdział II Rozdział III Rozdział IV Rozdział V Rozdział VI Rozdział VII Rozdział VIII Rozdział IX Rozdział X Rozdział XI Rozdział XII Rozdział XIII Od autora: Fanfik jest mocno inspirowany "Malazańską księgą poległych" S. Eriksona. Początkowy chaos (postacie i ich zdolności, dziwne wydarzenia itp) jest zamierzony - w kolejnych rozdziałach będzie się stopniowo wszystko wyjaśniać. Zmieniłem nieco koncepcję magii i co za tym idzie zdolności poszczególnych kucyków - w szczególności elementów harmonii. Zapraszam do czytania. Zdobywca oskara w kategorii "Najlepsze Opowiadanie Nieukończone"
    1 point
  10. Dobra nie rozpisuję się... Bo po co? W spoilerze prace są umieszczone od najstarszej do najnowszej :3 Jeśli ktoś chce może złożyć zamówienie na coś na PW lub GG, ewętualnie skype (wszystko jest na moim profilu). Nie umieściłam wszystkich bo tego jest sporo XD Wybrałam co najlepsze Powodem tego jest też to że sporo z nich już niemam Jeśli chcecie, wrzucajcie sobie to do sygnaturek. Tylko bez tych z czyimś nickiem. Pytaniem jest: Co o tym sądzicie
    1 point
  11. Osobiście preferuję fiki z OCkami - dają nieco szersze pole do popisu z tworzeniem charakteru postaci bez konieczności gmatwania w fabule celem zmiany osobowości postaci serialowej (tzw. Out Of Character), choć nie wzgardzę dobrym fanfikiem "serialowym" ("But The Kitchen Sink" i "Nosflutteratu" ). Fików "mieszanych" unikam - budzą we mnie nieprzyjemne skojarzenia z shipami/Brony In Ponyville. Ship RariSpike jest sympatyczny choćby przez wszystkie te poruszające komiksy czy arty wielkiego, dorosłego Spike'a opiekującego się staruszką Rarity. Aż się łezka w oku kręci.
    1 point
  12. Jestem pewien, że ten meet to będzie początek pięknej współpracy 3-4 fandomów.
    1 point
  13. Tak to jest, że ludzie panikuja i łagają jsk tylko im cos nie leży. Nie znam człowieka... Co z tego? Mam zły chumor, mogę mu dokuczyć, zrobię to, bo tak. ~ Społeczeństwo. Cholerna prawda jest taka że ludzi nie obchodzi to co się działo na prawdę, bo jeżeli za cenę reputacji jakiegoś kompletnie nie znanego człowieka można stwożyć ciekawa historyjkę, to dlaczego tego nie zrobić, hmm? Co z tego że będzie miał problemy, Ja go nie znam i to jest najważniejsze. Aż czasami chce się wyżygać na społeczeństwo... Na chamów nic nie poradzisz. Nawet ze wszystkimi papierami znajdą coś do czego mozna się przyczepić. A to tu nie ma podpisiku, a to tu nieaktualne... Ludzie jak chcą to zrobią na złośc, i nigdy nie da się tego wyeliminować.
    1 point
  14. No to teraz ujawnię moje zdanie - obawiam się, że kontrowersyjne - na temat opiewanego w pieśniach friendzone'a. Ja rozumiem, że to boli. Rozumiem, że człowiek sobie nie potrafi logicznie wyjaśnić dlaczego ta wymarzona druga połówka go odrzuciła. Problem w tym, że faktycznie się nie da - bo choćby nie wiem jak bardzo się kogoś lubiło to nie można wymusić na sobie zakochania się w nim. A związek z przyjacielem/przyjaciółką stworzony tylko po to, żeby kogoś nie zranić przeważnie staje się toksyczny i nie za bardzo wiadomo co z nim zrobić. Nie mówię, że nie można skarżyć się na nieszczęśliwą miłość, wręcz przeciwnie, zwierzajcie się ile chcecie. Rozumiem, że z tego nie tak łatwo się "wyleczyć". Nie zmienia to faktu, że oskarżanie obiektu naszych uczuć po odesłaniu nas do friendzone'a o okrucieństwo jest niesprawiedliwe. Bo sami powiedzcie - czy umielibyście w tym momencie odwrócić się od tamtej osoby i zacząć się umawiać z kimś, do kogo nie czujecie niczego poza sympatią? Ciekawostka - stronie friendzonującej też bywa przykro - zwłaszcza, jeśli formułka "Zostańmy przyjaciółmi" nie jest tylko frazesem, ale faktyczną chęcią utrzymania dobrych stosunków.
    1 point
  15. Clover dla Anathieli w podziękowaniu za requesty. Trochę się namęczyłam, ale jest
    1 point
  16. Dużo artów z nim, bo to fajna postać. :3
    1 point
  17. 1 point
  18. Zdecydowanie Harmony, spodoba jej się.
    1 point
  19. Powiem tak; oczekiwałem miłego oraz przemiłego odcinka... i dostałem go. Oglądało się bardzo przyjemnie, nie powiem. W dodatku, dowiedzieliśmy się kilku ciekawych rzeczy oraz w końcu solidnie poznaliśmy naszą jabłeczną rodzinę. Ale od początku, czyli od samego celu odcinka. Pinkie jest (niby) kuzynką Applejack! Dla mnie, super sprawa! Fakt bardzo ciekawy oraz pasujący do serialu. Nawet w calu nie wydaje się być naciągany ani jakiś taki niepasujący. Pinkie zawsze była jakaś taka podobno do AJ, więc różowa klacz jako kuzynka pasuje wręcz idealnie. Bardzo mi się spodobał taki obrót spraw. Kolejne miłe zaskoczenie zafundowane przez twórców. Motyw wyprawy, zarówno lądowej, jak i rzecznej także idzie na plus. Lubię takie przygody, zważywszy, jaka ekipa w nich bierze udział, a tutaj mamy skład wręcz idealny na tego typu wyprawę. Co prawda, można powiedzieć, że byłą ona bardzo przewidywalna, a dokładnie taki sam motyw ten pojawia się w co drugiej bajce, jak nie w każdej. Ale ja powiem tak: I co z tego? Zawsze lubiłem tego typu wyprawy, zwłaszcza rzeczne (spływ w "Ed, Edd i Eddy" to istna legenda). Jestem bardzo usatysfakcjonowany, że w końcu taki motyw zawitał do naszego serialu. W dodatku, klimat owego epizodu przypomina ten z drugiego czy pierwszego sezonu, co jest oczywiście cechą pozytywną. Kolejnym świetnym elementem odcinka jest wręcz idealne ukazanie rodziny Apple. W końcu mamy odcinek, który głównie opiera się na naszej wieśniackiej rodzinie. Zawsze, te postacie były trzymane tak na boku, nawet jeśli mieli oni dużo związane z fabułą odcinka. Tutaj jednak rodzina AJ ukazana jest w stuprocentowej okazałości, dzięki czemu lepiej poznaliśmy ich charakter oraz zachowanie. W dodatku, w końcu przedstawili oni rodzinę w sposób najbardziej ludziki, jaki może być. Mówię tutaj oczywiście o tych wszystkich głupich kłótniach i sprzeczkach. Chyba każdy się zgodzi, że jest to nieodłączny element podstawowej komórki społecznej. W dodatku, wszyscy chcą zrobić dobre wrażenie na Pinkie, że niby jest to taka kochająca się rodzina. Jestem bardzo zadowolony z udziału rodzinny Epul w tym odcinku. W końcu można ich zaleczyć do ważniejszych postaci w serialu, niż byli dotychczas. Muszę przyznać, że w 4 sezonie Pinkie wyciska z siebie siódme poty, gdyż jej zachowanie jest jeszcze bardziej randomowe, jeszcze bardziej nieprzewidywalne oraz jeszcze bardziej śmieszne, niż kiedykolwiek, i o ile w poprzednich odcinkach dawała się bardzo pozytywnie we znaki, to to, co wyczyniała w tym odcinku to istna legenda. No można się było kulać ze śmiechu! Pinkie od dawna się tak nie popisała, jak teraz. Niektóre jej cytaty, gesty oraz zachowania w danej sytuacji powinny być zapisane złotymi zgłoskami w jakieś ważnej dla ludzkości księdze. Jej mimika twarzy (nie licząc tego dzióbka na wodospadzie) także powalała. Mogę chociaż wypisać, co rozwaliło mnie najbardziej: Pierwsza scena, w której wyskakuje z pułki, Jenga ze zwojami, jej reakcje w jaskini, przypatrywanie się papierkowi oraz kłótnia na końcu. Jak tak dalej pójdzie, to połowa fanów chyba umrze ze śmiechu, bo Pinkie z odcinka na odcinek robi się coraz bardziej zabawna. Czas teraz na piosenkę, która pojawiła się już wieku temu w tym rysunkowym spoilerze, i o ile sam filmik oglądałem, to z wyłączonym głosem. Ogólnikowo powiem, że piosenka jest miła w słuchaniu, ale jakaś super fajna nie jest. Odcinek Bats! pochwalił się o wiele lepszym utworem. Jednak piosenka śpiewana przez rodzinę Apple jest chyba drugą najlepszą w tym sezonie, gdyż pieśni CMC oraz Rarity nie umiem jednakowo określić, czy mi się podobają, czy nie. Tak czy siak, piosenka "Apples to the Core" wychodzi raczej na plus, gdyż jest bardzo miła, lecz nie powala; "Raise This Barn" było o niebo lepsze. Jednak odcinek nie jest idealny oraz dostrzegam w nim nawet sporo wad. Chyba najbardziej rzucającym się w oczy minusem jest to, iż Pinkie po przeczytaniu tego genealogiczne papiórka była cała uradowana, chociaż jej imię było zamazane i niebyła pewna, czy rzeczywiście jest ona kuzynką AJ. Natomiast gdy podobna sytuacja wydarzyła się w domku tej kociary, Pinkie smutna uznała, że pewnie nie jest jej kuzynką. Takie to "fuck logic" moim zdaniem. Mocno zdziwiło mnie zachowanie Applebloom. Zachowywała się ona zupełnie inaczej, niż do tej pory, co jednak wyszło jej na minus. Wolałem ją taką jak kiedyś, gdyż tutaj starała się ona być trochę randomowa niczym Pinkie, lecz w ogóle jej to nie wychodziło. Wiecie, co mnie martwi? W tym sezonie coraz częściej pojawiają się takie momenty, które wręcz nie pasują do bajki dla dzieci. Te wszystkie wrzaski i krzyki po przepłynięciu jaskini, przyklejenie się wiewiórki do drzewa bez możliwości odklejenia, a wszystkie kuce mają ją gdzieś oraz dwukrotne złapanie przez orła zwierzyny... No ja bym nie pokazał takich rzeczy w bajce dla najmłodszych. Drobną wadą jeszcze jest dziwna animacja podczas piosenki. Mówię tutaj o tych dziwnych podskokach wraz z kuriozalnym tańcu podczas refrenu oraz tekturowe podskakiwania Pinkie na bagażach, jakby były one płaską powierzchnią. Konkludując: Plusy: -Odcinek nie dość, iż bardzo miły jest w oglądaniu, to bardzo przypomina on te z sezonu 2 i 1. -Pinkie najprawdopodobniej jest kuzynką Applejack. -Bardzo przyjemny motyw wyprawy, dzięki któremu dogłębniej poznaliśmy rodzinę Apple. -Pinkie w całej swojej okazałości. -Przyjemna piosenka. Minusy: -Sprzeczna reakcja Pinkie na to, co znalazła w książce tej całej Goldie. -Dziwaczne, oderwane od rzeczywistości zachowanie Applebloom. -Kilka pomniejszych wad. Ocena:7/10 Sezon 4, pomimo, iż początkowe odcinki były jakiś takie bez jaja, nadrabia to w mgnieniu oka. Odcinek ten, mimo, iż gorszy od trzech poprzednich, nadal trzyma poziom. Bardzo przyjemnie mi się go oglądało i byłbym bardzo usatysfakcjonowany, gdyby reszta sezony trzymała chociaż ten poziom. Fakt, iż Pinkie może być kuzynką AJ jest ciekawym pomysłem zaserwowanym przez twórców. Bardzo fajny motyw podróży przez drogi i rzeki, który zawsze przyjmuje z otwartymi ramionami. Pinkie to postać, która z odcinka na odcinek staje się coraz bardziej śmieszna oraz komiczna. W 3 sezonie straciła swój urok, lecz teraz całkowicie to nadrobiła. Piosenka jest jaka jest; mogła by być lepsza, ale zła nie jest. Muszę jednak przyznać, że odcinek ten miał nawet sporo wad, lecz aż tak mocno nie wpłynęły one na ocenę końcową. Teraz tylko czekać na kolejny odcinek, który podobno:
    1 point
  20. Jest okej. Chcę nie słuchać, ale to się pojawia przy każdej możliwej okazji rodzinnej... Jak próbowałam raz, a dobrze powiedzieć, że nie potrzebuję partnera i nie chcę mieć dzieci (nawet w żartach - "nie oddam tak zaj... genów byle komu"), to zaczynało się od nowa. "Moja koleżanka też nie chciała, a teraz ma xxx dzieci i zmieniła zdanie!" No super, niech sobie ma, ale mnie to nic a nic nie obchodzi. Owszem. Poświęcenia swoją drogą (nerwów, zdrowia, czasu, KASY, KASY i jeszcze raz KASY), ale ja zwyczajnie nie lubię dzieci.
    1 point
  21. Rzeczona relacja z dnia wczorajszego: O godzinie 14 zebraliśmy się na patelni, po dokładnie 20 minutach ruszyliśmy w kierunku KFC na MDM. W drodze, jeszcze w podziemiach odpadła grupka starej 'elity' pod pretekstem czekania na Adamovixa, którego potem nie poznałem. W KFC podzieliliśmy się na 2 grupki: dobrze się znających nie-weteranów, którzy wtłoczyli się do tego małego cypla o który zawsze zażarcie walczymy, grupę nieśmiało-socjalizującą się, zajmującą pozycję strategiczną pod ścianą w rozciągnięciu, gdzie przeprowadzaliśmy dyskusję na temat fizyki w Equestrii, która jak wiadomo dość znacząco (przynajmniej w naszym ludzkim mniemaniu, co chcę powiedzieć to to, że Discord stwierdziłby co innego) różni się od naszej. Bardzo żałuję, że nie nagraliśmy tej konwersacji. Była jeszcze trzecia grupka, gdyż jak w końcu dotarła jelita z Ovixem, to okupowali stoliki przy kwiatkach na środku. i przy wyjściu. Pod koniec grupki się przemieszały, niedługo potem niekompletna jelita, jednak z dodatkami wybyła, a my rozpoczęliśmy przygotowania do wymarszu. 30 chyba minut po 16 opuściliśmy bunkier i udaliśmy się aleją prosto na wschód, kierując się na opustoszały paradox. Ta część wypadła zgodnie z planem. Na miejscu, po zapaleniu znicza, oddaniu honorów oraz stwierdzeniu, że aktualnie stary paradox stał się wychodkiem dla desperatów, ruszyliśmy w drogę powrotną, tak, jak to zawsze robiliśmy, a przynajmniej prawie tak, bo po drugiej stronie ulicy: przez park. Przebywszy ten niebezpieczny, bagnisty gąszcz musieliśmy się przeprawić przez ulicę by móc znowu bezpiecznie się zakamuflować w parku po drugiej stronie. To też nam się na szczęście udało. W całkowicie już innym buszu natknęliśmy się na ujęcie wody oligoceńskiej, więc zmęczeni skorzystaliśmy z tego niespodziewanego dobra cywylizacji. Inni skorzystali w inny sposób, ale to już na tyłach ujęcia. Na tą część oddziału musieliśmy chwilę poczekać, jednak nie nudziliśmy się, bo podziwialiśmy doskonalne wyeksponowane i zakonserwowane Buty Traperskie nr. 44. Następnie przez ślepotę orga zakręciliśmy małe kółeczko i wspieliśmy się ścieżką po zboczu góry, po czym wyłoniliśmy się przy muzeum Wojska Polskiego, które Donard miał chęć brać z marszu szturmem. Wspięliśmy się szlakiem na jeszcze niewysadzony most Poniatowski i skierowaliśmy się na rondo Charlesa De Gaulle'a, gdzie się przegrupowaliśmy i zmieniliśmy stan oddziału +1. Planowaliśmy zachować stan liczbowy, jednak Igor stwierdził, że w sumie, to się przejdzie, więc się przeszliśmy. Krakowskim przedmieściem. Pod kolumnę Zygmunta. Tam nastąpił chaos, chyba Luxor sobie poszedł, weszliśmy do przybytku handlowego Tesco, które nie jest fajne, bo to fajne znajduje się dalej, po czym jedliśmy ciasteczka, przeszedłszy uprzednio na drugą stronę schodów ruchomych prowadzących prawdopodobnie na dół. Czekaliśmy tam dalej jedząc ciasteczka. Gdy zapasy się skończyły byliśmy zmuszeni podjąć desperackie kroki i udaliśmy się do KFC przy feminie. Po drodze dywagowaliśmy, a Donard wirował, więc wszyscy byli zadowoleni. Na wysokości metra ratusz arsenał mieliśmy okazję podziwiać trzecią już grupę meetową (ach, ta Warszawa i jej podziały, 3 ponymeety na raz!) z łypiącym na nas złowrogo Baleronem na czele zamknętą na szczęście w bezpiecznej odległości w KFC na bankowym. Zderpiliśmy dość mocno na tym skrzyżowaniu nie mogąc znaleźć bezpiecznej drogi gwarantującej przeżycie na drugą stronę, jednak i to nas nie zatrzymało (na długo). Pożegnaliśmy się z Igorem, OleQiem i Klaudią, po czym nasz przetrzebiony oddziałek mógł ruszać dalej. Po drodze wzdłuż Solidarności instensywnie poruszany był temat pantografów. Z tym okrzykiem na ustach zdobyliśmy nasze upragnione KFC, i zabunkrowaliśmy się na górze tak dobrze, że nawet ochroniarz informujący grupę o fakcie uprzedniego zarezerwowania całego piętra musiał ustąpić pod przytłaczającą siłą og... argumentu, że siedzimy tam już od godziny. Osobiście mnie przy tym nie było, bo miałem wtedy inne zadanie, polegające na przeeskortowaniu dwóch osób na śródmieście (melduję, że wykonałem). Gdy wróciłem, oddział w liczbie większej niż wychodziłem o 1, zastałem na parterze, gdzie dyskucje po pełnym przeżyć dniu trwały w najlepsze. W tym miejscu Donard usiłował spożyć opakowanie po frytkach. Niestety frytki skończyły się jakiś czas wcześniej. To doskonale obrazuje co nasza grupa musiała przejść tego dnia. Niemniej wszyscy byli szczęśliwi, ba, niektórzy nawet rysowali albo projektowali domowej roboty pułapki na losowe części ciała. W pewnym momencie ktoś rzucił hasło "21:40" po czym całą grupa się rozproszyła zgodnie z nieustalownym wcześniej planem. Musieliśmy ratować Kacpra przed samotnym biegiem do centrum, bo zdawał się zapomnieć/nie zauważyć, że tuż obok są tramwaje. Stamtąd rozjechaliśmy się w tylko sobie znanych kierunkach... Osobista ocena numeryczna? 10,2/10.
    1 point
  22. 1 point
  23. To już wynika z niewiedzy ludzi. I na to się nic nie poradzi za bardzo. Ludziom ciężko nawet spojrzeć w datę dodania pracy/wpisu itp. Trudno nie uniknąć podobieństw do pewnych postaci, skoro kucyki jadą na prostych postaciach (prostych w sensie, że łatwo potem wpaść w określanie postaci "typem Fluttershy" itp.). Ale tak, czy siak pisanie, że ktoś kradnie charakter od kucyka G4 jest debilizmem, zwłaszcza, że te kucyki też nie są oryginalne i jadą na innych postaciach wcześniej stworzonych... Generalnie odnoszę już wrażenie, że nasza kultura osiąga punkt końcowy i, że teraz nie ważne co stworzymy i tak zawsze to będzie kopiowaniem czegoś, co było wcześniej. Żeby było bardziej na temat. Co mnie irytuje w fandomie? Zachowanie części Broniaków na imprezach, melanżach itd. Nie ważne ile lat mają Broniacze z tej części, o której piszę, ale zawsze zachowują się niczym gimbaza, która najlepiej by piła ile wlezie... A np. ja lubię kulturalne spotkania przy piwie, podczas których można podyskutować, a nie ino "Chlejemy", albo uspokajanie ludzi, czy przypominanie im pewnych zasad obowiązujących na imprezie. Ludzie mają ponad 20 lat, można się ogarnąć, a nie bawić się na poziomie dzieci... Ja znajduję uzasadnienie oczywiście takich zachowań. Wielu Bronies to osoby nieakceptowane w swoim otoczeniu, więc zapewne i nie miały dużo okazji do melanżowania. Nie od dziś faktem jest, że w fandomie część ludzi nadrabia to, co powinno się przerobić w okresie dojrzewania. Nie bez powodów podkreśliłem słowo część. Wiem, że są osoby, które potrafią się zachować i się bawić dobrze i bezpiecznie, z ogarem.
    1 point
  24. Meet udał się znakomicie, jak na premierę organizatorów WIELKIE BRAWA i powiem, że WARTO było czekać te 3 godziny, przed szkołą, bo zadowolony byłem nawet bardziej niż na Bytomskim meecie. Prelekcja SPIDI była świetna, a Twój sklepik był dobrze zaopatrzony! Poznałem kilka znanych mi ludzi z forum, organizatorzy też spoko ludzie i na 100% pojadę na kolejne spotkanie! Dodam tu kilka fotek z meeta i prosiłbym, aby i inni pododawali tu swoje
    1 point
  25. Harmony, bo Cassidy tak mówi, a ja nie mam pomysłu. :F
    1 point
  26. Tak się w sumie zastanawiam, co ja mam takiego na profilu, jeśli chodzi o ten temat... Najbardziej mnie wkurza, jak rodzina (i nie tylko rodzina - środowisko, starsze ogólnie, też ) próbuje mi wmówić, że wiedzą lepiej ode mnie, jakie wartości w życiu są (i będą) dla mnie ważne i najważniejsze. I z pewnością nie jest to ani zamążpójście, ani tym bardziej dzieciak. O, i jeszcze te próby wzbudzenia poczucia winy, że "nie będę mogła zostać babcią", czy coś... Obrzydza mnie to.
    1 point
  27. Nie trzymam palca na spuście od wyboru repliki w sklepie, kiedy mi powiedzieli o tym. Żeby nie było, trzymajcie Amola z furażerką lotnictwa WP z lat 80'tych.
    1 point
  28. Zaczął śpiewać what does the fox say...
    1 point
  29. A jeśli komuś nie przeszkadza chwila zwłoki, by otrzymać odcinek z bardzo dobrym tłumaczeniem, sugeruję poczekać do poniedziałku na dzieło solarisa xd
    1 point
  30. Gandzia pozamiatał, nie ma co... Dobra, następnym przeciwnikiem Trixie jest ta bezduszna... Fluttershy! Wiecie, kiedyś przeniosła śpiącą czarodziejkę na księżyc gdzie obezwładniła ją i zostawiła na pastwę losu! Brać się do roboty! Wielka i Potężna Trixie musi ją jakoś ukarać!
    1 point
  31. Mój ostatni rysunek.
    1 point
  32. LOL? Nie wiem co to jest, nie chcę wiedzieć. Serio. Chyba jestem z innej "generacji" Ja tam od 10 lat zagrywam się w UT 2004, obecnie z modem dającym komentarze MLP (m.in bo jest też Terminator, Homer Simpson i inni), ale muszę go dopracować na co niestety nigdy nie mam czasu.
    1 point
  33. Ja nadal wolna. I większy problem ma z tym moja rodzina niż ja sama. Cholernie irytujące, jakby chęć bycia samemu i niechęć do posiadania dzieci była jakimś ewenementem na skalę światową.
    1 point
  34. Mam pod ręką parę moich niezawodnych sposobów. 1. Będzie potrzebne: Krok1 Jak już mamy co potrzeba to WPIERDZIELAMY NA NIEGO TO WSZYSTKO POCZYNAJĄC OD KARTONÓW, POTEM FARBA, KLEJ, BŁYSKOTKI. Krok2 Oszołomienie kolegi ciężkim przedmiotem, przykładowo młotkiem Krok3 W ruch idą znowu przybory z kroku 1, malujesz pokój na ponyville i budzisz gotowego delikwenta który myśli że jest kucem Krok4 Wmawiasz mu że musi przystosować się do życia z kucami i chyba masz na to sposób Krok5 Włączasz mu wszystkie odcinki i automatycznie wciąga się w serial, po czym dziękuje Ci za dobrze wykonane zadanie. A tak na serio Nic na siłę, wpieprzanie mu swojego zdania jako lekkiej sugestii to nie jest nic dobrego. Poleć mu po prostu serial, a nie zmuszaj go do oglądania.
    1 point
  35. 1 point
  36. >Osoba ta chce go wyłączyć, lecz "urok" tego obrazka (chyba domyślacie się, jaki urok może mieć taki obrazek) spowoduje, że trudno mu oderwać wzrok. Zachodzi wtedy niechciana reakcja (mam nadzieje, że wiecie o co chodzi? Jeśli nie, to co się dzieje z "dolna częścią ciała mężczyzny", gdy zobaczy np. mocno podniecająca kobietę? Chyba już wiecie. Jak czegoś nie chcę oglądać to to gaszę, a nie robię problemów. A no i boner na widok narysowanego konika nie jest normalny. >Oglądanie tego jest wstrętne, lecz ich twórcy to o wiele gorsi ludzie. Nie, znam kilku osobiście, bardzo miłe osoby. >A gdy te same ukochane postacie z serialu, które darzę uczuciem miłości Wyjdź z domu i poszukaj dziewczyny/chłopaka (co wolisz) a nie kolorowych gadajacych salcesonów w necie. >Gdybym został dyktatorem świata, to kazałbym usunąć wszystkie tego typu śmieci, a za tworzenie czegoś takiego powinna być surowa kara Ja bym karał za takie durne tematy. Ogólnie z twego bełkotu wynika, że raz cycki są złe, a raz ci nie przeszkadzają. Dobre podejście +1
    1 point
  37. Klasyczny Bobul ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Póki co, to tyle.
    1 point
  38. 1. Imię. Dark Blood 2.Gatunek:: Kucyk (Jednorożec) 3.Wygląd Zła Normalna 4. Historia postaci. Dark Blood była kiedyś inna, nie tylko z charakteru. ale także z wyglądu. Nazywała się Warm Smile. Miała niebieskie puszyste włosy i ogon, błękitną sierść i żółte oczy pełne radości i troski. Tak naprawdę była to najstarsza siostra Pinkie. To ona nauczyła ją wszystkiego co najlepsze. Gdy Pinkie miała 10 Warm zniknęła. Było to spowodowane tym że ona spotkała pewnego dziwnego kucyka, który podarował jej księgę i uciekł . Gdy ją otworzyła coś dziwnego zaczęło z niej wylatywać wręcz ją atakować. To coś wkradło się do niej i już zamieszkało w jej duszy i umyśle. Właśnie wtedy zmieniła się. Jej serce stało się czarne. Jej wygląd się zmienił,nadała sobie nowe imię. Przez reszte lat studiowała czarną magie w swojej ukrytej bazie w lesie Everfrre. Zebrała nawet podwładnych. Wszystkich zaczarowała. Można było to poznać po czerwonych oczach. W końcu uzbierała armie. Wszyscy władali tą samą magią co ona, lecz w mniejszym stopniu , byli przygotowani od bitwy którą sama ona planowała d bardzo długiego czasu. W końcu gdy nastał ten dzień, bladym świtem stanęła u bram Canterlotu by zaatakować. 5. CM i zdolności z nim powiązane - Dobrej - Uśmiechnięta minka Złej - Czarna księga 6. Umiejętności - Władanie czarną magią (Zakazaną). Umie dzięki magi zmieniać swoją postać. 7.Wszelkie inne informacje, o których warto, żebym wiedział - Postać ta pamięta tylko to kto jest jej rodziną. Pamięta wszystko, ale przeszłość dla niej się nie liczy. Liczy się dla niej tylko władza . Jej klątwę można przerwać tylko niszczeniem księgi która ją opętała. Za jej pomocą może też opętać innych. 8.Ekwipunek . Księga(ta sama przez którą została opętana) i sztylet.
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...