Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 05/26/14 we wszystkich miejscach

  1. Przeczytane. [uWAGA! Komentarz zawiera duże ilości spoilerów! Niestety dla jasności przekazu nie mogę ich ukryć.] O opowiadaniu słyszałem sporo rzeczy zarówno dobrych jak i mniej pochlebnych. Cieszy się niezmierną popularnością o czym świadczy tag Epic i spora liczba głosów na Legendary. Tak więc zabrałem się za jego lekturę. Oto kilka punktów z moich peregrynacji: 1. Fabuła i ogólne wrażenie - Zaczyna się niekorzystnie. Bach! Człowiek ląduje w Equestrii. Naturalnie po prostu musi wylądować w lesie Everfree, a jakby było tego mało pod postacią młodego alicorna. Pierwsza myśl - "oj, ktoś tutaj uwielbia Past Sins, zaraz dostanę Nyx w wersji męskiej". Ale nic - czytam dalej. Łazi toto po lesie i łazi, zostaje zaatakowane przez jednego czy drugiego stwora (a jakże!), aż w końcu (suprise, suprise!) napotyka na swojej drodze Mane 6, których dotychczasowe przejścia również poznajemy w tak zwanym międzyczasie. Mniej więcej w tym fragmencie pojawia się pierwsz rzecz, która wzbudziła moje uznanie - Maron, czyli nasz bohater nie zna języka. Mała rzecz a cieszy. Za to autorowi należy się bezwzględnie pochwała. Tak samo jak powinien dostać srogie baty za zmarnowanie takiego potencjału. Następuje kilka akcji w wyniku których młodzian trafia po opiekuńcze (i jeszcze wtedy metaforyczne) skrzydła Twilight - lampka z napisem "Past Sins" uruchomiła się ponownie. Następuje jedna czy druga przygoda, mamy próby matkowania ze strony panny Sparkle (napisane TRA-GI-CZNIE. Jedna z najsłabszych części fika), po czym zaczynamy miotać się po całej Equestrii i tak dalej i tak dalej i tak dalej. 2. Maron - Dorosły w ciele źrebaka to całkiem niezły chwyt, który doprowadził do kilku naprawdę zabawnych gagów. O jego początkowej nieznajomości języka już pisałem i kurde nie wybaczę Ci Mab tego, że zmarnowałeś taki potencjał. Nauczył się nim gadać w jedną nos... no dobra, przypomniał sobie, ale kurde trochę logiki. I tak, biorę pod uwagę fakt co było jego mocną stroną. Mimo to poszedłeś na łatwiznę. W problemach koumnikacyjnych z otoczenim tkwi potencjał gigantyczny - można było tak "przyprawić" nim tę historię, iż wrażenie wywarte na czytelnikach byłoby o wiele większe. A tu trąba... minus jak stąd do Honolulu. Charakter Marona - raz można było go podziwiać, innym razem człowiek miał ochotę zastrzelić to coś, co przypominało połączenie Tony'ego Starka i emo na sterydach. Jednak nie liczę tego na minus - przez to rozchwianie emocjonalne, całkiem zgrabnie uprawdopodobnione przez fabułę postać nabrała życia. Raz lubiłeś, raz nienawidziłeś, więc nie jest źle. A raczej nie byłoby źle, gdyby nie fakt, iż od pewnego momentu na opis tej postaci składają się dwa wyrażenia: OP i IMBA. Ja rozumiem, że to zasadniczo potężna bestyja, no ale nie przesadzajmy. Niektóre akcje kiedy odzyskał pamięć były naprawdę za mocne. Nie mówiąc o tym co robił jako młodzian bez pamięci o swojej przeszłości - to było TAK przegięte, że ręce dosłownie opadają. Szkoda. 3. Alicorn Family - pokusiłeś się tutaj o stworzenie swego rodzaju mitologii Equestrii, notabene garściami czerpiąc z greckiej. Dobrze. Bardzo dobrze. Wszystko zostało wyjaśnione sensownie, logicznie i zdołałeś uniknąć dziur fabularnych. Przy okazji wypadło to całkiem naturalnie. W mojej ocenie najmocniejszy punkt opowiadania, gdyż o nich i akcje z nimi czyta się wyjątkowo przyjemnie. I właśnie ich pojawienie się jest w mojej ocenie tym jednym znalezionym twistem fabularnym. A i od razu dodam też tu uskrzydlonego węża - świetna postać i fajnie użyta. 4. Discord i Księżniczki - Discord trochę nawet jak na siebie zanadto niepoważny, a Księżniczki krzynku zbyt emocjonalne, jednak to jest kwestia gustu. Tu nie mam większych zastrzeżeń a ich kreacje są dobre. Tak samo jak ich interakcje z innymi. 5. Mane 6 - a tu z kolei dostaniesz baty. Tak fatalnie oddanej Twilight nie widziałem chyba jeszcze nigdy. Zachowywała się tak, jakby była buczącym tranzystorem, co ma 50 okresów na sekundę. I nie - ja nie przesadzam. Darła się na wszystkich, co chwila wpadała w gniew, a jej "matkownie" wołało o pomstę do nieba i nadal woła. Tego się nie dało czytać nie robiąc co dwa zdania facepalma. I od razu mówię - ona się nie poprawiła aż do końca. z charakterami pozostałych było lepiej - przyznaję. Jednak ich wzajemne interakcje? Szczególnie w początkowych rozdziałach? Fatalnie - wrzeszczą na siebie i są wściekłe a w następnym zdaniu ochy i achy jakby nic się nie stało. To wypadało tragicznie nienaturalnie i odbierał chęć nie tylko do czytania ale i do życia. Bardzo źle. 6. Bohaterowie drugoplanowi - a tu dla odmiany jest dobrze a nawet bardzo dobrze. Zarówno ekipa urzędnicza w Biurze do Spraw Pegazorożców jak i gwardziści byli przedstawieni wprost wyśmienicie. Ich interakcje były naturalne i niewymuszone - aż chciało się czytać więcej i więcej. Opis spotkania rodzinnego był świetny - ubawiłem się setnie. A kiedy zobaczyłem skucykownych i dostosowanych sierżanta Colona i kaprala Nobbsa to dosłownie zerwałem boki ze śmiechu. Ich dowódca też był świetny a jego "Co za utrapienie..." to jeden z lepszych bon motów jakie widziałem w fanfikach. Wielkie brawa. 7. Opisy - Jest kiepsko. Większość opisów jest tak przeładowana (szczególnie kolorami), że człowiek czyta je i czyta i błaga dowolne bóstwa by albo go zabiły albo sprawiły, żeby to się już skończyło. Naprawdę w niektórych było to nudniejsze niż "Nad Niemnem" a nawet niż "Too Shy for a Rainbow" - a to już jest osiągnięcie z gatunku tych mało chwalebnych. Dodaj do tego wykrzykiwanie zaklęć - jak zobaczyłem pierwsze, to myślałem, że wyjdę z siebie i stanę obok. Nie dosyć, że walnięte caps lockiem (którego zdecydowanie nadużywasz) to jeszcze napisane z błędem. Ale nic - jadę dalej. Doszedł do opisu wyjścia w morze i tego jak wyglądał wtedy okręt. Przyznaję bez bicia, iż w tym momencie zacząłem kląć na czym świat stoi. To dosłownie bolało w mózg. Próby użycia nomenklatury marynistycznej były tak nieudolne, że się płakać chciało. A gdy doczytałem zdanie, że wszedł pod pokład "a tam wszystko się walało" to dosłownie zacząłem pluć nogami i tupać jadem z czystej wściekłości. Wszystko się walało? Na okręcie? Na dumie floty na dodatek? ARGH ARGH ARGH ARGH.... Jeszcze ostatnia kwestia. Pegazorożec. to jest naturalnie osobiste uprzedzenie, ale za każdym razem jak widziałem to określenie, to mi się granat w kieszeni odbezpieczał. Jednak rozumiem - to polska wersja nazwy i zdecydowałeś się ją stosować - Twój wybór. Jednak używanie określenie "uskrzydlony jednorożec" było w mojej opinii przegięciem. Pamiętajmy, że Alicorny to de facto osobna rasa, co jeszcze podkreśliłeś tworząc Boską Rodzinkę. Dlatego użycie takiej nazwy winno byś traktowane jako obelga. Wyobrażasz sobie nazwanie pegaza "uskrzydlonym kucem ziemnym"? Nie brzmi dobrze, prawda? To analogiczna sytuacja i warto się tego pozbyć. 8. Strona techniczna - Wszystko wymienione powyżej blednie jednak przy tej najważniejszej kwestii. Ostrzegam, że będę się wyzwierzęcał, ale jak patrzę na "stronę techniczną" to inna reakcja po prostu nie jest możliwa. Po pierwsze - powtórzenia. Masa powtórzeń. Czy wspomniałem o powtórzeniach? Od tego się wręcz roiło i to tak strasznie irytowało, że po pewnym czasie szlag człowieka trafiał. A to jest najmniejszy z zarzutów. Błędy ortograficzne - na tony. Dosłownie na tony. Czasami tak bijące w oczy, że czoło samo opadało na biurko i tłukło w nie w bezsilnej wściekłości. Dodaj do tego tragiczną... nie wróć... TRAGICZNĄ stylistykę i budowę zdań. Tego się miejscami po prostu NIE DAŁO CZYTAĆ. Należało zrobić chwilę przerwy, odejść od komputera, opcjonalnie zapalić papierosa i dopiero wrócić by wkurzać się dalej. Nie mogę nie wspomnieć o jeszcze kilku rzeczach - dodawanie końcówek do angielskich wyrazów... Wydaje mi sie, że przez cały tekst ANI RAZU nie zrobiłeś tego dobrze. A jak zobaczyłem "poszedł za Soda'ą", to prawie się udusiłem ze śmiechu... i rozpaczy. Dodajmy do tego częsty brak wcięć przez co mieliśmy do czynienia za ścianą tekstu. Przy rozdziałach liczących ponad trzydzieści stron to strasznie męczy. Kolejna kwestia - w polskim zapisie dialogowym nie korzystamy w dialogu z myślników dla wrzucania zdań wtrąconych. Wprowadza to niesamowity zamęt i utrudnia lekturę. Podsumowując - jakakolwiek przyjemność płynąca z lektury została brutalnie zarżnięta przez brak strony technicznej. Osobiście wstydziłbym się opublikować coś w takim stanie i zachodzę w głowę jakim cudem przy takiej ilości błędów dostało się to na FGE. Mówiłeś mi, że miałeś korektorów. Nie. Nie miałeś. Ktokolwiek stwierdzi, że zajął się korektą "Wszystkich Dróg" zasługuje tylko i wyłącznie na wyśmianie i wypędzenie z miasta po uprzednim oblaniu smołą i wytarzaniu w pierzu. Jeżeli cokolwiek było robione to na przysłowiowe "odwal się" co jest obelgą tak dla czytelników jak i dla autora. Sam nie jestem korektorem a znalazłem przytłaczającą ilość błędów. Przez to opowiadanie, które zakwalifikowałbym jako bardzo mocne niezłe, lub nawet dobre dostaje ode mnie etykietkę "słabe". Przykro mi, ale brak korekty lub taka robiona na odczepkę naprawdę zaszkodziła Twojemu tekstowi. Co do głosów... z taką stroną techniczną "Wszystkie Drogi" nie powinny zdobyć nawet tagu Epic. O Legendary już nawet nie wspomnę. Jakby tych błędów nie było... nie. Nie zdecydowałym się na oddanie takiego głosu. Trochę za dużo wad a za mało zalet. Na koniec - żebyś tylko mi się tym nie załamał. Jak sam piszesz to jest Twój pierwszy fanfik więc pewne błędy są zrozumiałe. Wytknąłem je i zrobiłem to w agresywnej formie - nie zaprzeczę. Jednak czytałem to co pisałeś później - nie raz i nie dwa razy. I choć nadal, co sam zresztą doskonale wiesz, masz problemy ze stylistyką to różnica pomiędzy tym jak pisałeś tutaj a jak piszesz teraz jest naprawdę duża. Widać, iż szkolisz swoje umiejętności i starasz się wyciągać wnioski z popełnionych błędów. To doskonała postawa i mam nadzieję, że będziesz dalej tak robił. A co do "Dróg"... Znajdź porządnego korektora, a jakość opowiadania podskoczy natychmiast. Tyle ode mnie.
    6 points
  2. Wygrała Księżniczka Luna. Życzę Wam wszystkim kolorowych snów
    4 points
  3. Żeby zasłużyć na szacunek musiałbyś złożyć ten numer choćby dobrze. Z przykrością stwierdzam, iż taka sytuacja nie ma tu miejsca - to raz. Skoro znakomicie zdajesz sobie sprawę z efektów to znaczy, że nie szanujesz pracy redkatorów Brohoofa ani czytelników, więc jakim prawem wymagasz szacunku idącego w drugą stroną? - To dwa. Zdecydowanie nie mam zamiaru się, jak to określiłeś "odpierdzielić". Jako czytelnik mam prawo wymagać jakości i wyrażać swoją opinię na ten temat, czyli chwalić i ganić. Chwalę treść, ponieważ jest na wysokim poziomie. Ganię skład, ponieważ jest na tragicznym poziomie. To trzy. Piszesz że "masz w tyłku nasz skład DTP". I kto tu nie okazuje szacunku? Zamiast skorzystać z okazji by się czegoś nauczyć, to wolisz strzelić focha. I naturalnie jak zwykle nie umiesz się przyznać do błędu. Jak miło widzieć, że niektóre rzeczy się nie zmieniają nigdy. To cztery. Życzę miłego wieczoru. To pięć.
    3 points
  4. Stupid sexy Cygnus~
    3 points
  5. Wow... Po prostu Wow... Dziękuje, Dolarze, za tę mocną, ostrą i srogą opinię na temat mojej pierwszej fikcji. Od czego tu zacząć... Jak sam napisałem na początku, jak i potem ty - to była moja pierwsza fikcja jakakolwiek powstała. w niej pojawiało się i pojawia multum błędów, które wiem, że są, a teraz, jak wytknąłeś mi te, których nie byłem świadom, poczułem, że to, co stworzyłem, było... Słabe? Nie, raczej niedorobione... Co do korektora - odpowiem na to tak. Jak zaczynałem, uważałem, że ten fik nie zdobędzie jakiejkolwiek sławy i utonie pomiędzy wszystkimi innymi. Byłem i wciąż jestem niezmiernie wdzięczny osobom, które się zgłosiły i pomogły mi z tym całym bałaganem. Strona techniczna nadal u mnie leży, kwiczy i przebiera nogami, lecz wciąż z tym walczę, starając się pisać coraz lepiej. A że korektor całkowicie zmył się wtedy, nie odpowiadając na moje prośby, został odsunięty i zrobiłem błąd, że nowego, lepszego nie poprosiłem o pomoc. Tak więc tutaj to mea maxima culpa... Co do podpunktów związanych z oceną. Nie powiem, że jest mi miło czytać to, co spartoliłem, ale jestem ci wdzięczny. Za co? Miło jest dostawać pochwały i słodkie słowa, ale właśnie coś takiego jak ty zrobiłeś mi brakowało. Porządnego objechania w tę i nazad. Opisy - tak, użyłem wielu kolorów i czasami były długie, ale właśnie te opisy mi dawały największą frajdę i też chciałem przybliżyć innym kolory, których nie znają. Charaktery Mane6 może i nie pasują tak, jak w serialu, ale na tamtą chwilę takie było moje wyobrażenie i podejrzewam, że dalej będzie dla niektórych nieprawidłowe. Maron... Ta postać też była ciężka do zbalansowania z racji tego, że była właśnie Alicornem. Starałem się jak mogłem, by nie była taka, jak wszyscy opisują alicorny IMBA, ale jak widać, nie udało mi się. Cóż, człowiek uczy się na błędach, jak to się mówi, a jak ktoś ich nie wskaże, wciąż będzie je popełniał. Co do językowych morderstw w stylu uskrzydlony jednorożec, to był zabieg zmniejszający powtórki, podobnie jak w innych przypadkach, lecz ponownie wspomnę podpunkt o stronie technicznej. Sama historia? Nie przeczę, jest sporo już widzianych motywów, lecz próbowałem je podać w lepszym sosie, by je dało się zjeść bez marudzenia. Jest ciężko coś nowego czy raczej nowatorskiego napisać, przyznam się bez bicia i parę motywów jest podpatrzonych od innych (tak, te porównania do Nyx, mimo, że nie chciałem, i tak się pojawiły, chociaż później próbowałem to pod komedię zmienić). Miało tu być spojrzenie na wszystko z przymrużeniem oka, co raz się udało, raz nie. Krytyka boli... Bardzo nawet jak jest sroga... Ale to własnie dzięki niej wiem, co muszę zmienić. Dziękuję ci Dolarze z całego serca za to wszystko i mam nadzieję, że chociaż część zniszczeń zdołam naprawić. Tak więc ogłaszam parę spraw porządkowych: 1) Sequel zawieszam do odwołania - jak naprawię jedynkę dopiero siądę do dwójki 2) Wszystkie projekty związane z fikiem również zawieszam - dopiero na pełnowartościowym produkcie mogę cokolwiek dalej zrobić 3) Potrzebuję 3-5 naprawdę solidnych korektorów na wczoraj. 4) Czytelnicy, wybaczcie mi podpunkt 1 i 2 5) Ci co czytają teraz i płaczą z powodu technicznych spraw - przepraszam za to, ja poprawię wszystko A i olbrzymia prośba do komisji Oskarów - nie szczędźcie mi jadu do błędów tego fika. Mówcie wszystko, co jest źle, a ja poprawię w miarę możliwości i wyciągnę odpowiednie wnioski. Człowiek nie jest nieomylny i doskonale o tym wiem. Na tę chwilę to wszystko i czekam na kolejne pochwały/reprymendy/oceny co do tej fikcji. [Edit] Te tę podkreślone są związane z jedną z bolączek w sprawie stylistycznej. Ci co znają to wiedzą...
    3 points
  6. Bez kitu , wiele osób jest zmęczonych obietnicami bez pokrycia. Bardzo podobała mi się wypowiedz na wieczorze wyborczym w TVP jak to mówili dlaczego tak się dzieje. U mnie było tak samo . Kiedy wyciągałem skuter z garażu to sąsiad który rozmawiał z Ojcem się mnie zapytał gdzie jadę . Ja mu na to że na wybory, a on do mnie czy przypadkiem nie zgłupiałem. I tu wychodzi odpowiedz jak ma być duża frekwencja jak ludzie tak myślą. Smutne ale prawdzie.
    3 points
  7. No, waćpanie. Czasem trzeba pomyśleć, zanim się napisze. Poza tym, czasem lepiej się wstrzymać, i dać innym się wypowiedzieć. Co nie, Verlax?
    2 points
  8. Drogi Bobulu, mam taką zasadę, że nie robię czegoś, na czym się nie znam - za to do oceny wyniku końcowego mam święte prawo. Dlatego też nie zrobię za was DTP. Ale nie martw się! W przyszłym numerze zrobię za was korektę jakiegoś artykułu, bo z tym jest tylko nieznacznie lepiej, niż ze składem. Oto dowody: "świat kucyków, które stawiały czoła przeciw walce ze złem" (s. 5) - w końcu kto walczy z kim? "konwenct" (s. 5) "atrakcję" - to słowo jest poprawne, chyba że ktoś użyje go tam, gdzie powinna być liczba mnoga ("atrakcję związane z kucami", "wychaczyłem tylko dwie atrakcję") (s. 8,9) Skoro już jesteśmy przy relacji z Pyrkonu, to wychodzi na to, że imć Ichi ogląda jakiś inny, nieznany mi serial, gdyż jak żyję, o "My litlle pony" nie słyszałem. Na znalezienie tych błędów starczyła minuta pobieżnego przeglądania magazynu.
    2 points
  9. Bob - to co zrobiłeś w tym numerze to nie jest skład. To jest obraza dla autorów, którzy włożyli w swoje artykuły masę pracy. Dodatkowo jest to obraza dla czytelników, którzy dostali "coś" zrobione wyraźnie na "odczep się". A zanim zaczniesz mówić jak to się nie znam na DTP, to spieszę poinformować, iż omawiałem to z naszym składającym, który jak się za coś zabiera to robi to porządnie i potrafi wskazać błędy. Myślę, iż nawet poproszę go wypowiedź o tym, ale skoro ja, jako laik widzę masę dziur w składzie, to jestem ciekaw co wymieni osoba, która podchodzi do tego niemal profensjonalnie (czyli Macter) lub która kształci się w tym kierunku (Pisklak). To naprawdę może być ciekawe... Edit: Naturalnie zanim zacznie się mówienie, że to tylko słowa a dowodów brak, to mogę wejść na kilka losowych stron i wypunktować kilka przykładowych dziur, których nasz skład DTP nigdy by nie przepuścił.
    2 points
  10. Nie zrobię Luny z pierwszego sezonu bo nie mam materiału w tym kolorze, no i wolę jednak jej wygląd aktualny. No i przy okazji kolejny pluszak: Nie jestem z niej do końca zadowolony, nie wygląda źle ale ma kilka niedoróbek i to już któraś wersja (chyba wie że jej nie lubię i robi mi tak na złość). Co o niej myślicie? Ostatnio mało szyłem bo miałem też sporo innych zajęć, no ale mam wreszcie porządny rower (dla ciekawych jak wygląda: https://lh4.googleusercontent.com/Ax-AMO_h-Lfv1fWOJ-lh_1XYjVaFXaj-5biqFSYSsps=w790-h593-no ) więc warto było zrobić małą przerwę. Otworzyłem sklep z pluszakami na Etsy.com (link w sygnaturze) i powędrują też na ebaya bo na etsy praktycznie ruchu nie mam a składowiska pluszaków w domu nie chcę, wolę je robić niż mieć, jakoś tak już mam.
    2 points
  11. W Polsce - Korwin, 7%. W Brytanii - UKIP, 31%. Niemcy - po raz pierwszy AfD przekroczyło próg wyborczy i będzie miało swoich przedstawicieli. Francja - Front Narodowy 25%. Węgry - Fidesz, KDNP i Jobbik w sumie mają 17 mandatów. Można by tak wymieniać. Jak na razie wygląda na to, że partie eurosceptyczne zwiększyły tak jakoś dwukrotnie swoją obecność w parlamencie europejskim. Idzie ku lepszemu. Ach, i czuję że wynik TR trza będzie opić, nawet mimo faktu że jestem abstynentem.
    2 points
  12. Przeczytałem artykuły i czuję lekki niedosyt, ale też ileż można się rozpisywać. Z całości wybił się tu wielostronicowy wywód o jeździectwie autorstwa Cahan, który nawet mi się spodobał i sensownie tłumaczył zawiłości jazdy konnej. Jednak za dużo było dla mnie technikaliów jazdy, które i tak są specyficzne dla każdego konia, a mogą się różnić zależnie od jego charakteru jak i systemu w jakim był zajeżdżony i trenowany dotychczas. Może większość się tu sprawdza przy koniach rekreacyjnych, ale...no dobra, nie będę tu wnikać w takie szczegóły, bo zaprzeczę sam sobie gdy wspominam o ich nadmiarze. W artykule brakowało mi dwóch wątków: opisane są różne dyscypliny jeździeckie, jednak całkowicie jest brak historii kontaktu konia z człowiekiem, co daje nam suche dzisiejsze fakty, a nie wyjaśnia zbytnio pochodzenia całego jeździeckiego sportu (poza wspomnieniem o ujeżdżeniu koni bitewnych) masa opisów technik jazdy, a niemal całkowity brak podstaw obchodzenia się z koniem - może są to cechy typowo osobnicze, jednak jakieś ogólne zasady byłyby mile widziane w zastępstwie serii wyliczanek "jak skłonić konia do takiego ruchu na jeździe" i na pewno powinny być podstawą działu "bezpieczeństwo przy koniu", co bym postulował za każdym razem jak widzę zachowania nawet całkiem 'doświadczonych' jeźdźców w obecności lub w stosunku do koni A ostatnia sprawa, która mnie nurtuje to "Skąd jest autorka, bo za chiny nie znam połowy nazewnictwa jakiego używa?". I staje mi przed oczyma scena, gdy na Mazurach dostałem opieprz od jakiegoś trenera "bo nie wiem co to cugle, a mówię o jakiejś tam wodzy". Osobiście siedzę od urodzenia przy koniach typowo sportowych (głównie skokowych), ale wolę się nimi zajmować niż jeździć, więc pewnie z tego wynika moje większe zainteresowanie samymi końmi niż technikami jazdy, która to proporcja u autorki jest widocznie odwrotna
    2 points
  13. Szybki przegląd zakończony. Jest kilka artykułów, z którymi zapoznam się później (na przykład z gargantuicznym opisem jeździectwa), dwa przeczytałem od razu. Pomijam recenzję fanfików, które automatycznie pochłaniam i jak zwykle nie ma się tam do czego przyczepić a wybór jest interesujący. Teraz czas na rozważania o artykule SPIDIego - TAK! Znowu mogę się z nim nie zgadzać! Ta radość z przyszłej polemiki Na początek Mit 18 - Nie mogę się zgodzić z tym co napisałeś. Fakt - przytoczyłeś dobre, spójne i logiczne argumenty, jednak pominąłeś inną kwestię. Wspomnijmy odcinek "Cutie Mark Chronicles" - tam AJ wybiera się do Manehattanu. Całkiem sama. A jest patrząc na jej wzrost mniej więcej taka jak CMC, o ile nie mniejsza. Kilkuletnie dziecko udające się w samotną, długą podróż? Toż to byłby szczyt nieodpowiedzialności ze strony Granny Smith, czy choćby jej nieco starszego brata. Tak więc przedstawione przez Ciebie wyjaśnienie wydaje mi się nieco niekompletne, a potwierdzenie mitu nieco... przedwczesne. Ale to naturalnie wyłącznie moja teoria Mit 21 - Czy są czarne... tu nawet nie tyle się nie zgadzam, ile dorzuciłbym pewne spostrzeżenie natury ogólnej. Należy pamiętać, że przy określaniu kolorów zwierząt jak konie czy kuce, mamy do czynienia z kolorem grzywy i kolorem skóry, który nie zawsze jest identyczny. Na przykład czarna skóra i biała sierść - takie rzeczy występują. Tak więc nie jesteśmy w stanie jednoznacznie powiedzieć, czy trafiają się czarne kucyki, czy nie. Jednak jak mówiłem - to spostrzeżenie ogólne, ponieważ w swoim micie pisałeś wyraźnie o sierści. Mit 24 - Tutaj zaś zupełnie się nie zgadzam. Po pierwsze - czasami różnica wzrostu konia i kuca jest niemal niezauważalna (powtarzam opinię Cahan, która w tej kwestii jest chyba najlepszą specjalistką w naszym fandomie), tak więc jeden argument odpada. Po drugie - pomnik. Od kiedy to pomnik musi przedstawiać postać naturalnej wielkości? Powiedziałbym, iż one najcześciej są wieksze od oryginałów. Tak więc drugi z Twoich argumentów odpieram. Pragnąłbym również zwrócić uwagę na wygląd gości z Saddle Arabia - są to postacie stosunkowo smukłe, a ich pyski mają wyraźnie widoczne (szczególnie u ogiera) końskie cechy - w zamieszczonym przez Ciebie obrazku zwróć uwagę na mocny zarys policzka tuż przy przejściu głowy w szyję (rzeczony policzek nosi nazwę "ganasz" - za poprawkę dziękuję Cahan). Nie jest aż tak wyraźny jak na pomniku, jednak wyraźnie sugeruje końskie pochodzenie. Dla porównanie spójrz na dowolny rysunke Big Maca - linia przejścia jest zdecydowanie łagodniejsza a zarys delikatniejszy. Może mieć tu zastosowanie Twoja teoria o dwóch podgatunkach kucyków (bardzo interesująca swoją drogą), jednak osobiście myślę, iż różnice w budowie są nieco nazbyt wyraźne. Dobra, koniec polemizowania, co z Twoim felietonem o Shinigu się w pełni zgadzam. Chociaż jak uczy nas serial, kiepsko wywiązuje się nawet z tych swoich obowiązków Teraz jeden poważny błąd - zakończenie numeru. Co to jest? Gdzie strona końcowa? Kończyć magazyn artykułem, bez żadnego finiszu? To wygląda po prostu brzydko i nieestetycznie. DTP zasłużyło na srogie baty. Naprawdę srogie.
    2 points
  14. Zwykłem li stać z boku i obserwować dyskretnie i cichutko tylko notować różne reakcje rozmaitych person, ale w swym i tak krótkawym żywocie nie spotkałem się z czymś takim. Imć bobulu, to jest nie tylko karygodne, ale i również nielogiczne. Tak się złożyło, że opatrznością Losu bądź Boską masz możliwość otrzymania reakcji oraz opinii na temat waszych dzieł, opinii niezbędnych bo świadczących o jakości waćpana dzieła. Komentarze te zdarzają się i lepsze i gorsze, jednak pewien rodzaj szacunku winien być zachowany, albowiem trzeba również zwrócić uwagę, że panowie komentujący wykazali się znajomością dobrej dyplomatycznej ironii oraz przede wszystkim - dobrego smaku. Jakże mi więc szkoda, że w tej chwili zadumy, gdy możnaby się zastanowić co w tym numerze Brohoofa nie gra, komentarze racjonalne i pełne imperatywu zostają odrzucone przez jakże mroczną ignorację oraz zacietrzewienie. Nie ma li niebezpieczniejszej cechy niż nad wyraz wielka duma i egoizm nie poparte faktami mocium panie. Szkoda widzieć więc, że choć jakość Brohoofa w kwestii techniczno-składniowo-korektorskiej leci na łeb, na szyję, to imć bobule widać nie zamierza wyciągać żadnych konsekwencji czy postanowień wobec siebie, swoich idei oraz swoich pomysłów na temat tworzenia tego jakże ważnego dla fandomu tworu. To również i hańba, zaniedbanie okropne czytelników, którzy liczyliby na jakość, a jeśli już nie na jakość, to szczerość ze sobą, stanem faktycznym oraz obietnicę starania się. Staranie się, mocium bobulu. Ważna sprawa. Doprawdy, tragedia. Wielka duma, egoizm, zapatrzenie w siebie, ignorancja, ciemnota i głupota, wszystko zamknięte w ciele jednego DTP'owca, który li nie może się pogodzić, że zwyczajnie, jak to w życiu coś mu nie wyszło. A przecież to dopiero pierwszy etap! Można zawsze zawrócić, można przecież zawrócić do analizy dokładnej tego dzieła. Można tak odkryć słabe punkty i je wyeliminować, z lub bez wsparciem z zewnątrz. Ale skoro już to wsparcie z zewnątrz jest, to jakiż to demon każe krzyczeć by to odrzucić? Doprawdy, nielogiczne i straszne. Szkoda mi dwóch grup. Tych którzy dla Brohoofa tworzą i muszą pracować w takiej li atmosferze, oraz czytelników, którym chyba nie do końca podoba się fakt, że z tą jakością jest tak źle, ale i co gorsza, że nie będzie lepiej.
    1 point
  15. Dzisiejszy problem został rozwiązany przy współudziale ptactwa wodnego. Cygnus Corp. - Trust, Forget, Forgive. (Ten post nie jest spamem. Jest tu po to, żeby ludzie mieli świadomość, że ja tu czuwam.)
    1 point
  16. 7. Zobaczył ten temat...
    1 point
  17. Jakieś to to dziwne, nie podoba mi się
    1 point
  18. Akurat Francja zupełnie mnie nie dziwi, a nawet zaskakuje, bo myślałem, że będzie jeszcze więcej głosów na prawicę. Ich kwestia nieasymilujących się opalonych imigrantów dotyka najmocniej. Zresztą w ostatnich wyborach prezydenckich we Francji prawicowa kandydatka też dostała bardzo dużo głosów, z tego co pamiętam. Ma problemy, bo Brytyjczycy sypią zasiłkami jakby mieli nieskończony zapas złotych rogów. A imigrant nie jest od tego, żeby ciągnąć zasiłki, tylko żeby na siebie zarabiać i płacić podatki. Akurat nawet z perspektywy Polaków, a wiadomo, ilu Polaków pracuje w UK, można powiedzieć, że oni proponują dobre rozwiązania w tej kwestii. Ale czy faktycznie tak jest, że ludzie myślą, że "imigranci zabierają im miejsca pracy"? Ja siedzę na zagranicznych forach, i tam raczej śmieją się z ludzi, którzy tak myślą. Racjonalnie myślący ludzie wiedzą, że to jest po prostu kapitalizm w działaniu - po co płacić więcej leniwemu Brytyjczykowi, jeśli Polak zrobi coś taniej, lepiej i szybciej? Naprawdę rzadko spotykam się z opiniami ludzi, którzy specjalnie narzekają na imigrantów - chociaż nie mówię, że ich lubią. A jeśli chodzi o referendum w sprawie niepodległości Szkocji, to wszyscy wiedzą, że to i tak nie ma najmniejszych szans powodzenia. O sytuacji na Węgrzech się nie wypowiadam, bo nie znam się ani trochę. W Grecji problem jest taki, że Grecy chcieli ratować kraj przed bankructwem, nie poświęcając nic w zamian. Lenistwo i tyle. A pożyczka udzielona przez Niemcy poszła na uzbrojenie armii - i co ciekawe, większość tego uzbrojenia została kupiona od Niemców... Więc można powiedzieć, że greccy politycy kręcą jeszcze większe lody, niż polscy, a naprawdę trudno to sobie wyobrazić. Więc faktycznie, nic dziwnego, że powoli zwracają się w stronę nazistów. Turcy w Niemczech są o wiele mocniej zasymilowani. Duża ich część to jest już drugie pokolenie - zresztą widać to nawet w sporcie, gdzie co drugi piłkarz Niemiec to potomek tureckich imigrantów. Oni nie mają takiego problemu, jak Francja, czy w mniejszym stopniu UK. Te 8% to jest raczej sprzeciw wobec lewackiej polityce UE, a nie przeciwko imigrantom.
    1 point
  19. Bo tak, Besterze. Jeśli już jesteśmy przy wyrażaniu swojego zaskoczenia, to może i ja się dołączę, bo chociaż po cichu może liczyłem na jakąś nominację, to nie spodziewałem się, że się jednak pojawią. A tu aż kilka... No, z tłumaczeniami Dolara i tak szans nikt nie ma, ale nic to, miło zobaczyć, że ktoś pamięta, że na Fallout: Equestria, CRISIS i Past Sins tłumaczenia się nie kończą. Oj, Arliś, Arliś... ~Draq
    1 point
  20. Mnie jako typową mendę, cieszy fakt, iż komisja będzie musiała zapoznać się z moimi tekstami, z czego jeden dłuższy - MĘCZCIE SIĘ! BUAHAHAHAHA!
    1 point
  21. Rico, pisz że też miesiąc! Bo wciąż muszę się upewniać czy chodzi o 29 czerwca czy jednak maja Tak BTW, wybierasz się na te zombie w Wildze? Bo widziałem, że też jesteś w zaproszonych. A mi po przeczytaniu scenariusza się trochę odechciało, więc czy sam się wybiorę zależy od tego, kto będzie. Z miłą chęcią
    1 point
  22. Biedny bobul No i po recenzji Dolara, przeczytałem ten tekst Cahan. Cóż, widać, że się na tym zna xd Czytało się fajnie, muszę przyznać. Heh, za leniwy jestem na to, by spróbować takiej jazdy
    1 point
  23. Tak więc przyszła pora na moją wypowiedź powyborczą. Swój głos oddałem na partię Palikota. Nie jestem jakimś wielkim jego fanem, jednakże program tej konkretnej partii najbardziej mi pasował. Smuci mnie niskie poparcie dla tej partii, jednocześnie smuci mnie to, że ok. 78% polaków uprawnionych do głosowania dostało nagle jaskry analnej, czyli nie widziało jasnej możliwości ruszenia dupy na wybory. Tak wiem są to dość mocne słowa, jednakże nie znajduję w tej chwili określenia łagodniejszego na wszechobecny mamtowdupizm narodu polskiego. Ludzie uważają, że jeden głos niczego nie zmieni. Mylą się i to mocno, ale już mniejsza z tym. Walnę ciekawostką w tych wyborach aż około 7% uprawnionych do głosowania wybrało zwycięską partię. Wystarczyło to, by uzyskać 33% poparcia. Niepokoi mnie jednocześnie wysoki wynik partii Korwina. Dlaczego mnie niepokoi? Ponieważ Korwin jest populistą i lubi wygłaszać kontrowersyjne tezy, które przyciągają tłumy, którym nie przeszkadza to, że jego wykłady na temat ekonomii są jak wykłady zakonnicy o zakładaniu rodziny, czyli gość po prostu się na tym nie zna. Ludzie mówią, że wybory do PE nie mają żadnego znaczenia. Nie jest to prawda. Wszystko przez to, że ludzie nie wiedzą jak działa ta instytucja, ani nie są świadomi wagi podejmowanych decyzji. PE decyduje o o prawach mających realny wpływ na życie każdego obywatela unii. I to od naszych europosów zależy, czy te prawa będą dla nas korzystne, czy nie. Od naszych europosłów zależą takie rzeczy jak: ceny wody, prądu, gazu czy choćby papierosów. Czyli wbrew pozorom wybory do tej instytucji są ważne zarówno dla Polski, jak i Polaków. Ale w sumie za bardzo rozpisałem się o PE zamiast o tym, jak głosowałem i dlaczego. Otóż głosowałem na partię Palikota ponieważ program tej partii w większości zgadza się z moimi poglądami na tematy społeczne i światopoglądu, choć w tych wyborach dostała ta partia po tyłku to mam nadzieję, że wyciągnie wnioski z porażki i będzie starała się porażkę obrócić w sukces. Żeby nie było popieram większą integrację europejską i w żadnym wypadku nie jestem eurosceptykiem, choć wprowadzenia do polski euro nie popieram, gdyż sądzę, że jest to dla nas ekonomicznie niekorzystne. Fakt faktem antyklerykalizm nie jest pierwszą potrzebą w europie, gdyż jest ona dość świecka, jednakże jest to też jeden z powodów, dlaczego głosowałem na Twój Ruch i mam nadzieję, że ten punkt się nie zmieni. No to tyle ode mnie większość się ze mną pewnie nie zgodzi i zacznie się hejt na mnie jednak jestem gotów bronić swoich poglądów. Póki co dziękuję i pozdrawiam.
    1 point
  24. Obecna wersja, być może nieostateczna: Koło 2100 roku światem rządzi jeden rząd. Na Antarktydzie powstaje sieć połączonych laboratoriów, tzw bunkrów, w których przeprowadza się eksperymenty na ludziach. Po pewnym czasie dochodzi do awarii systemu i bunkry stają się niedostępne na kolejnych kilkadziesiąt lat. Ludzie, którzy byli obiektami badań przejmują kontrolę nad bunkrami i korzystając z tamtejszych technologii tworzą tam swoją małą ojczyznę, liczącą powiedzmy 2mln obywateli. Siły rządu światowego rozpoczynają długoletnią wojnę z mieszkańcami bunkrów, w której z początku uzyskują miażdżącą przewagę. W między czasie część inżynierów Bunkru Y opracowuje nową technologię, inaczej mówiąc magię. Rozpoczyna się projekt Mózg, polegający na uwięzieniu demona w sieci komputerów i maszyn, w celu stworzenia superkomputera. Superkomputer pozwala stwarzać coraz potężniejsze technologie, a także przewidywać przyszłość, dzięki czemu ostatecznie wygrywają siły bunkrów. Mimo wygranej bunkry nie nadają się do zamieszkania, a z całej kolonii ocalało zaledwie kilkaset osób, niezbyt przyzwyczajonych do normalnego życia. Reszta świata też nie wygląda różowo, jest trapiona przez gangi, niedobitki armii rządu, oszalałych naukowców etc. Weterani bunkrów budują więc swoje wspólne centrum na fundamentach Bunkru Z i odnajdują się w walce z przestępczością, przez co świat wraca do normalności, w zamian zaczyna się ich określać superbohaterami. Po kilku latach stabilizacji zaczyna się historia Maka(mojego głównego OC). Mak, który po wojnie utrzymuje swoją psychikę w jednym kawałku tylko dzięki swojej narzeczonej i kompanki Aren, wraz z nią przyjmuje zadanie od superkomputera, by zlikwidować naukowców mogących doprowadzić do końca świata. Para zdołała pojmać naukowców, ale zdecydowali się nie zabijać ludzi, którzy nie stanowili dla nich bezpośredniego zagrożenia. Gdy dwójka bohaterów wraz z pojmanymi naukowcami wraca do bazy głównej, okazuje się, że nie wykonanie rozkazu doprowadziło do awarii superkomputera i uwolnienia demona. W walce z demonem, który przybrał imię Mózg, Aren ponosi śmierć a Mak ciężkie obrażenia i wypalenie prawego oka. Gdy sytuacja wydaje się być przesądzona tropem demona przybywa Ajwen, mag wędrujący w czasie i wymiarach, którego obsesją jest walka z Mózgiem. Ajwen leczy rany Maka i przekazuje mu część swojej mocy, jednak nie jest w stanie zregenerować jego oka, ani też wskrzesić jego ukochanej. Demon zostaje na jakiś czas pokonany, ale wszystkich ocalałych weteranów zostało już tylko kilku. Dalsze wydarzenia jakie obejmuje mój kanon to oprócz powrotów Mózgu, inwazje obcych, ataki armii robotów, jeszcze więcej demonów, jeszcze więcej szalonych naukowców i od czasu do czasu jakieś potężniejsze mutanty. Oprócz weteranów mam jeszcze OCki bohaterów, którzy wychowywali się w normalniejszych częściach świata, tj. poza bunkrami, są to np. motocykliści, wspomniany Radman, zawodnicy sztuk walki, kolejna para(tym razem napromieniowana przez meteoryt), etc. Wszyscy oni połączyli siły z ocalałymi weteranami, uzupełniając ich szeregi. Mak: http://fc06.deviantart.net/fs71/i/2014/145/a/d/mak_by_fallout152-d73218d.png Po śmierci ukochanej popadł w obłęd, jego kolejni wrogowie często kończyli w kawałkach, dużo czasu spędzał na piciu, praktycznie przestał też korzystać z jakichkolwiek środków higieny. Dzięki mocy Ajwena stał się niezwykle silny i wytrzymały, okazjonalnie potrafił też bardzo szybko biec, strzelać promieniami energii z dłoni(zdolnymi kruszyć skały), tworzyć potężną implozję i zmieniać się w postać ducha. Swą moc uznawał za przekleństwo, zdołał popełnić samobójstwo, ale wrócił z zaświatów. Kilka razy bezskutecznie próbował wskrzesić Aren, co w końcu nauczyło go pogodzić się z jej śmiercią i powrócić do normalności. Akme: http://th00.deviantart.net/fs70/PRE/i/2014/097/c/4/akme_by_fallout152-d7diipz.png Jeden z nielicznych przyjaciół Maka, brat Aren. Również dostał niewielką część mocy Ajwena. Specjalista od wszystkiego co tworzy eksplozję, począwszy od granatów, na czołgach skończywszy. Idmentor: http://th06.deviantart.net/fs71/PRE/i/2014/080/8/d/idmentor_by_fallout152-d7b3fq4.png Mistrz bunkru w boksie. Piął się po wojskowej karierze, ale został zdegradowany za bójkę z dowódcą Cortezem. Dopiero po jego śmierci w trakcie wojny, został mianowany nowym dowódcą armii, co zważywszy na jego sławę miało podnieść morale żołnierzy. Po wojnie został też dowódcą ocalałego oddziału bohaterów. Był jedną z niewielu osób wtajemniczonych w prawdziwą naturę superkomputera, co po wydaniu się tej tajemnicy, skutkowało częstą niesubordynacją Maka wobec niego. Ajwen: http://th07.deviantart.net/fs71/PRE/i/2014/057/4/3/ajwen_by_fallout152-d784d8z.png Mag żyjący od tysiącleci. Początkowo nie pamięta swojej historii, ani czemu cały czas walczy z Mózgiem, z czasem odkrywa, że jest Makiem z przyszłości, posiada jednak zupełnie inną osobowość, jest bardzo inteligentny i opanowany. Potrafi lewitować, leczyć rany, podróżować w czasie, wymiarach i przestrzeni, powodować trzęsienia ziemi i uderzać piorunami. Po pierwszym pokonaniu Mózgu zyskał zdolność "podłączania" się do pozostałości superkomputera i przewidywania potencjalnych źródeł zła. Mak uznawał go za prawdziwego lidera bohaterów. Flash: http://th04.deviantart.net/fs70/PRE/i/2014/051/a/6/flash_by_fallout152-d77azlq.png Maniak gier komputerowych, głośnej muzyki i imprezowego stylu życia. Swoim zachowaniem irytował Maka, co doprowadzało do wielu walki i awantur między nimi. Zarówno w bunkrze jak i w bazie bohaterów pełnił rolę kwatermistrza, wydawał sprzęt i uzbrojenie, znał się też na tworzeniu i naprawie pojazdów. Fana: http://fc04.deviantart.net/fs70/f/2014/021/e/9/fana_by_fallout152-d737rus.png Pirokinetyczka, czarodziejka z Bunkru Y, jedna z bodaj dwóch, która po wyzwoleniu się Mózgu, nie zginęła ani nie przeszła na jego stronę. Jej asysta była niezbędna podczas transferu mocy z Ajwena do Maka. Jej specjalizacją było zwalczanie gangów narkotykowych w Ameryce Południowej. nota końcowa: -to jeszcze nie wszyscy -wszyscy moi łysi bohaterowie mieli kiedyś panki, ponadto Mak miał różowe buty i pasek(świetnie komponuje się z żółtym), ale z biegiem lat zaczęło mi to się źle kojarzyć -nigdy mi nie brakowało: zabawek, gier, komiksów, etc z bohaterami, ale tylko moje ocki powodują u mnie te szczególne coś we wnętrznościach -wiem, że pisarz ze mnie żaden, ale na pewno w końcu ukręcę cokolwiek, co będzie się nadawało do publikacji, choćby jakąś prostą gierkę -dzięki za wszystkie ocki, które się tu pojawiły, już myślałem, że temat nie ma sensu
    1 point
  25. No wracam po 6.6 Krakowskim. I jakoś nie mam ochoty robić meetów ;_; Jeśli coś ja z chęcią mogę iść na piwo z kimś, nie ma problemu.
    1 point
  26. Używanie poniaczy w rysunkach związanych z polityką, a już szczególnie z konkretną partią... Ale wracając do tematu, cieszy mnie, że są tu jacyś ludzie popierający federalizm, choć jest ich mało. Przejście z toku myślenia wpojonego ludziom przez egoistyczne władze do federalizmu, który wielu politykom nakopałby do tyłków wymaga innowacyjnego toku myślenia, dlatego zawsze się cieszę, gdy widzę, że ktoś odważył się na wysiłek intelektualny i porzucenie sztucznie wykreowanej dumy z własnego państwa na rzecz dobra ogółu. ^^
    1 point
  27. Ja z dumą głosowałem na E+TR (za to mój ojciec i dziadkowie z dumą głosowali na PO). No, na konkretnego kandydata, Marka Siwca z dużo mniejszą dumą, niestety w Wielkopolsce nie było nikogo lepszego, ale do Europarlamentu byłem gotowy pójść na kompromis i zagłosować na katolika, bo antyklerykalizm w Europie nie jest pierwszą potrzebą, po pierwsze głosowałem za większą integracją, a nawet federalizacją, tu konkretny kandydat moje oczekiwania jak najbardziej spełniał. Wynik E+ oczywiście mnie nie satysfakcjonuje, powiedziałbym, że jestem nim rozczarowany, ale dużo bardziej jestem rozczarowany wynikiem NP, które zdobyło ponad 7%. Korwin-Mikke to świetny populista, mówi językiem który gwarantuje mu radykalny elektorat, ale właściwie nic poza tym, nie zdoła niczego zreformować, ani rozwalić PE. Jedyne co ma do zaoferowania to pogardę i groźby. A także pośmiewisko dla Polski na arenie międzynarodowej, choć sam zapowiedział że będzie tam rzadko. Ale optymistycznie myśląc - my też przecież się z niego pośmiejemy. Myślę, że nie ma co liczyć, że E+TR zdoła odrobić straty i odnieść sukces w dużo ważniejszych wyborach parlamentarnych. Nie głosowałem na tą partię z serca, ale dlatego, że najbardziej pasuje mi ich program, jak znajdzie się ktoś lepszy, to pewnie się przerzucę. Ale na to szanse są jeszcze mniejsze, a na SLD nie zagłosuję, bo tak samo jak Kalisz dzisiaj w TVN24 powiedział, ja nie wierzę w Millera. Chociaż jeśli chodzi o PE, nawet mi odpowiadają, ale w Polsce są dla mnie zbyt konserwatywni. Tak, chodzi tu o kwestie antyklerykalności, w SLD jest tego za mało. Z drugiej strony TR podchodzi czasami zbyt emocjonalnie do tego i tym samym zraża do siebie niektórych wyborców. Mi na przykład nie przeszkadza wcale język Palikota, ale są ludzie, którzy oczekują bardziej suchych argumentów i woleliby unikać nadmiernych emocji w polityce. Mam nadzieję, że Palikot ze swoją ekipą wyciągnie wnioski tych wyborów(oby nie stracił swojego antyklerykalizmu, jeśli w programie nie będzie zerwania konkordatu, to mam ich w nosie) i rozwijając umiarkowaną partię będzie używał bardziej stonowanego języka, wymagając tego również od swoich ludzi. Mojego kolegę na przykład bardzo zniechęciła afera z Piskorskim, mam nadzieję, że następnym razem takich rzeczy będzie jak najmniej. Cieszy mnie fakt, że Ruch Narodowy ma 1,5% poparcia przy 20% frekwencji. Ta frekwencja była sojusznikiem radykalnych ugrupowań, w wyborach parlamentarnych będzie to pewnie 50%, dzięki czemu partie posiadające wyznawców będą miały podobną ilość głosów, a niższy procent.
    1 point
  28. Meet był cudowny! 1.Spotkałem Tigresss Pogadaliśmy sobie... dosyć długo, ale nadal za krótko :< 2.Nieźle się bawiłem w ekipie Alberich - Baffling - Neon -Tomek 3.Wykłady to 9/10, wyszło wybitnie. 4.Kupiłem tam trochę rzeczy... 5.Wrocław to nawet ładne miasto. 6.No w końcu spotkałem się z Dolarem. 7.Irwiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiin!!! Ty raperze! Ogólnie poznałem sporo nowych twarzy. Najlepiej spędzone pieniądze jak dotychczas @Generałek TO BYŁEŚ TY?! CZEMU SIĘ NIE PRZEDSTAWIŁEŚ? :< Kurdę, w sumie to ja mogłem się zapytać... ale nadal... ;_;
    1 point
  29. Dodam kolejny komentarz - a co! Przeczytałem artykuł Cahan o jeździectwie. Oto wnioski: Za sposób przekazania wiedzy należy się celujący - laik (do których się zaliczam) rozumie przez cały czas o czym czyta. Za sam styl również celujący - czyta się lekko, przyjemnie, a wtrącane co jakiś czas humorystyczne dygresje doskonale pasują do całości. Za ilość wiedzy bardzo dobry - jedyne zastrzeżenie jest takie, iż jest jej masa podana naraz - to może czytelnika przytłoczyć. Z kwestii technicznych dot. samego tekstu, to znalazłem 3 powtórzenia (z czego jedno lub dwa wydają się być zastosowaniem go jako środka stylistycznego) oraz jedno czy dwa zdania, w których szyk był nieco... zachwiany. Jednak są to minimalne potknięcia, które absolutnie nie wpływają na przyjemność płynącą z lektury. Jedynym minusem jest skład. W tekście dziura goni dziurę a opisy na obrazeku siodła są tak niewyraźne, że litery trzeba odczytywać z nosem w ekranie. I to wszystko strasznie irytuje podczas lektury. Po raz kolejny srogie baty dla DTP. Mocniejsze niż za brak zakończenia.
    1 point
  30. No i po wyborach. Wyniki ciekawe, nie powiem, aż mi się pewien art przypomniał Chociaż w tym przypadku jest to 7.2% poparcia. No ale to sondaż, a prawdziwe wyniki mogą być kompletnie odmienne. Nie znaczy to jednak, że ciekawi mnie wynik KNP, bo to jest mimo wszystko niespodzianka (wzrost z 1% do 7 w ciągu pięciu lat to ogromny sukces). Czy to oznacza, że młodzi się tak zmobilizowali na wybory, czy po prostu pojawiły się eurosceptyczne poglądy u niektórych Polaków? No nic, mamy Krula w Europarlamencie. Satysfakcja jest, bo dorzuciłem do tego cegiełkę, więc osiągnąłem swój cel - wprowadzić nowych ludzi. Mina rodziców po sondażach - bezcenna (zwłaszcza ojca, który z ogromną dumą głosował na E+TR ). Z Korwinem zgodzę się na pewno z jednym - że może absolutnie podziękować mediom (zwłaszcza TVN-owi), które zrobiły mu piękną reklamę antyreklamą Będę oczekiwał na prawdziwe wyniki, zaś jeśli mój okręg wywiesi wyniki, to z ciekawości zobaczę, czy jako jedyny nie głosowałem na KNP (bo żywej duszy tam nie było ). Jedno jest pewne - eurosceptycy chyba nigdy w historii nie byli jeszcze tak silni, jak teraz (UKiP i Front Narodowy wygrały wybory). Może być naprawdę ciekawie w Europarlamencie. Tyle ode mnie. Wywód zakończę miłą pioseneczką ( ͡° ͜ʖ ͡°) Pozdrawiam i miłej nocy życzę!
    1 point
  31. Zdefiniuj półkanoniczność. Wydawnictwo IDW zwykło używać prostego triku, jak w swoich komiksach spod marki Transformers - biorą uniwersum o takich samych założeniach jak serial, ale pchają je w zupełnie innym kierunku. Tutaj może być podobnie, lecz potrzeba potwierdzonego info. Fałsz. 1. IDW to żaden fandom, tylko normalnie prosperujące wydawnictwo ściśle współpracujące z Hasbro. Zasadniczo, Hasbro jest wyłącznie firmą zabawkarską, która reklamuje swoje dzieła za pomocą różnych seriali, komiksów itp., które tworzą ich firmy partnerskie (a te się zmieniają). IDW jest taką firmą, tak więc jej twory mają poparcie Hasbro (niekoniecznie, jeśli chodzi o kanoniczność). 2. Sezon 4 też nie jest dziełem Lauren Faust...
    1 point
  32. Wróciłem! Mały raport po Combat Alert. Zacznijmy od tego że 4 dni przed combatem spałem codzinnie po 4h... a temperatura zarówno w dzień jak i w nocy była nieznośnie wysoka + czyste niebo... tak zapowiada się ciekawie. Jadąc z Poznania do Wawy w piątek o 6:20 udało mi się przespać 3h więc jako tako nadrobiłem brak snu. W Warszawie mieliśmy przesiadkę na pociąg regionalny do jakiejś mniejszej miejscowości ( nie pamiętam nazwy ) a z niej mieliśmy jechać autobusem na miejsce. Stojąc na przystanku zatrzymał się przy nas Honker i okazało się że kierowca też wybiera się na zlot więc szybko daliśmy sprzęcior na pakę i jazda Na miejscu byliśmy jakieś 20 min później; szybkie rozbicie namiotów, wizyta w lokalnym sklepie po jedzenie, wode i browarki ( ~5km ) po czym rejestracja i chronowanie replik. Gdy mieliśmy już formalności z głowy poszliśmy szukać reszty naszego oddziału ( Udało nam się dostać do Special Forces ). O godzinie 18:00 odbyła się pierwsza ogólna dla naszej strony konfliktu odprawa a o 20:00 odprawa dla specjalsów. Nasze pierwsze zadania były "dość" proste, plan zakładał że SF (my) zajmiemy i zabezpieczymy skrzyżowania z naszej bazy do więzienia które znajdowało się na środku poligonu aby marines mieli szybki i bezpieczny przejazd. Partyzanci mieli być wysunięci nieco przed nami aby utrudniać życie regularnej armii i odciążyć nas. Wymarsz zaplanowany był na 23:30. Niestety o 23:15 plany się pozmieniały... okazało się iż sztab zdecydował aby skrzyżowania były kontrolowane przez część marines, podczas gdy ich koledzy będą jechać do więzienia, partyzanci mieli opanować główne skrzyżowanie przed jakąś wiochą a my daleko wysunięte skrzyżowania za liniami wroga. W teorii gdybyśmy wyruszyli o 23:30 to bylibyśmy na pozycjach przed 00:00 ( o tej godzinie wyruszały regularne wojska ) przez co moglibyśmy się okopać i wprowadzić wroga w zasadzkę. Niestety wyruszyliśmy z bazy o 23:50... O dziwo udało nam się dotrzeć na miejsce przed wrogiem i okopać się w gęstym lesie i krzakach przy skrzyżowaniu. Noc wyła wyjątkowo ciemna, idąc w kolumnie gdy osoba przede mną oddaliła się na ~5m to nie było go już widać w ciemnościach. Po mniej więcej 15 minutach od okopania się na nasze pozycje przyjechał wrogi honker, zatrzymał sie na skrzyżowaniu i rozładował ludzi ( 5 w sumie ). Dostaliśmy rozkaz od dowódcy aby nie otwierać ognia do momentu aż zostaniemy wykryci. Gdy po chwili wrogowie poczuli się bezpiecznie to ustawili się w grupki na środku skrzyżowania i rozmawiali / popalali papieroski.... To był ten moment, dostaliśmy rozkaz otwarcia ognia . Szybko uporaliśmy się z wrogiem, niestety wymiana ognia w środku nocy nie pozostała bez echa... W przeciągu kilku chwil mieliśmy na skrzyżowaniu dodatkowego honkera z PKaśką na dachu i kilkuosobowym oddziałem. Na domiar złego od strony lasu pojawił się kolejny oddział. Tym razem walka nie miała sensu, wróg który zdesantował się z honkera zajął pozycje bojowe na skraju lasu więc ich nie widzieliśmy a drugi krył się pod osłoną nocy... Nie mogliśmy ani walczyć ani uciekać Leżeliśmy więc nieruchomo na ziemi w krzakach / lesie podczas gdy wróg chodził pomiędzy nami przeszukując teren. W pewnej chwili ktoś staną 2, może 3 metry ode mnie i kolegi z oddziału... moment napięcia i.... udał się w naszą stronę ( nie wiedział że tam jesteśmy ), w tej chwili szybko się odwróciliśmy i wypaliliśmy serię... rozpętało się piekło. zapaliło się kilka latarek, ludzie strzelali w kierunku gdzie słyszeli głosy ( częsty friendlyfire u nas i u wroga ) a strzelec z honkera nieustannie ładował po krzakach bez opamiętania. W efekcie po trwającej około minucie wymianie ognia do respa udała się cała parada trupów... szkoda tylko że to my zostaliśmy wycięci w pień ... Około godziny 0:40 byliśmy w respie, szybki wpis do księgi trupów, 30min czekania na ożywienie i udaliśmy się po rozkazy. Okazało się iż Wróg zepchną nasze siły pod samą bazę, po około godzinie walk prowadziliśmy już obronę bazy... Dostaliśmy zadanie aby przedrzeć się pod osłoną nocy za linie wroga i wspomóc zdziesiątkowany oddział marines podczas przejmowania więzienia. Po około 15 minutach byliśmy już niedaleko celu, widać było więzienie - było całe oświetlone przez 3 szperacze z pojazdów oraz grupę około 30 chłopa którzy szturmowali biednych marines wewnątrz budynku... nie widzieliśmy szans aby im pomóc ( było nas 2 SF... ) więc odpuściliśmy i idąc lasem zdecydowaliśmy się udać na dalekie tyły wroga aby utrudnić im życie . Skradając się w bardzo wolnym tempie udało nam się obejść po cichu dwa cheack pointy oraz potężny oddział wroga. Naturalnie mieliśmy stały kontakt z bazą i informowaliśmy ich o wszystkim. Około 2:00 byliśmy bardzo głęboko za liniami frontu i wtedy zaczęła się prawdziwa zabawa... Stało się coś czego nie widziałem oraz nie przeżyłem na żadnym zlocie, to było to co jest kwintesencją tej pasji... Dowództwo widząc nasze poczynania poinformowało nas iż oprócz nas jest jeszcze jeden oddział SF głęboko za liniami wroga, a ich celem jest eliminacja dowódców wroga ( 4 dowódców ), zabicie dowódcy konkretnej kompani oznaczało wydłużenia czasu respa danej kompani o 30min ( łącznie godzina ) czyli było o co walczyć. Naszym zadaniem było odkryć hasło i odzew wroga aby móc wejśc bezpiecznie na teren bazy wroga. Hasło poznaliśmy gdy na skrzyżowaniu przed 1 w nocy doszło do wymiany ognia; hasło brzmiało "Wietnam". Pozostało odkryć odzew... Jak to zrobić? Najprostsze metody są ponoć najlepsze... Postanowiliśmy iż ja udam się spokojnym krokiem w stronę cheackpointu i... gdy mnie zauważą to krzyknę "Wietnam" mając nadzieje że usłyszę odzew przez co mnie przepuszczą i wykonam zadanie. Proste prawda? Cóż... Idę drogą z opuszczoną bronią na totalnym luzie w kierunku skrzyżowania z dwoma pojazdami ( KMy na dachach ) oraz potężną obsadą podczas gdy mój kompan ukrył się w lesie będąc w stałej łączności ze mną ( głupio jakby wszyscy mieli zginąć, we dwóch i tak byśmy nie mieli szans z tym co czekało na skrzyżowaniu ). Byłem coraz bliżej, serce waliło mi jakby miało wyskoczyć z klatki piersiowej, ręce całe drgały a adrenalina mnie rozsadzała... Myślę - "Jeszcze chwila, jeszcze nie krzycz hasła, za daleko" - zrobiłem jeszcze kilkanaście kroków po czym... Dwa potężne szperacze z Honkera i BRDM'a wycelowały prosto we mnie ( poza tym oczywiście ludzka obstawa ) oraz krzyk w moją stronę "Wietnam"... ( ). Nie mając za bardzo co robić postanowiłem polecieć w wuja - udałem że nie dosłyszałem co krzyknęli i odpowiedziałem "Wietnam"... usłyszałem tylko odzew "Napalm" po czym szperacze zgasły . Zdobyłem odzew, mogłem się swobodnie poruszać po ich cheackpoincie oraz żyje... epic win Pierwsze co zrobiłem to zdałem raport do bazy dotyczący hasła-odzewu oraz pozycji wroga po czym udałem się wolnym krokiem na skrzyżowanie czekając aż kolega dołączy. Jako iż byliśmy bezpieczni i mieliśmy możliwości to postanowiliśmy to wykorzystać; na cheack poincie udaliśmy że się zgubiliśmy i poprosiliśmy aby na ich mapie ( powiedzieliśmy że swoje mamy głęboko schowane ) pokazali jak gdzieś dojść przez co widzieliśmy jak są rozlokowane ich siły oraz gdzie mają jakieś sztaby itp Naturalnie wszystko od razu zameldowane do sztabu . Zrobiwszy swoje postanowiliśmy zrobić coś jeszcze bardziej bezczelnego Postanowiliśmy wejść jakby nigdy nic do ich sztabu i rozpętać rzeź Gdy podeszliśmy pod ich sztab który znajdował się na środku pustego pola który był zasypany piaskiem; na obronie było około 20 ludzi, jeden honker z KM oraz T-55 ( ) uświadomiliśmy sobie że żywi z tego nie wyjdziemy ale... i tak to zrobimy. Na luzie podeszliśmy prawie do stolika z dowódcami po czym jakiś młodziak podleciał do nas aby się wylegitymować... Ma mówimy "Wietnam" oczekując że odpowie "Napalm" ale ten nie dał się wydymać - chciał aby się wylegitymować ( aż dziwne że na cheack poincie nie chcieli od nas aby pokażać karty identywikacyjne ). My nalegaliśmy aby hasło-odzew wystarczył bo nie chce nam się wyciągać blach ( ) ale młody się nie dał, coś wyniuchał i podniósł broń. Na to ja że spoko luż już wyciągam... otwieram ładownice, wyciągam blachę i macham mu. Młody opuścił nieco broń aby się przyjrzeć i w momencie gdy zamiast czerwonej blachy zauważył białą z napisem Special Forces to aż zbladł ( - jego mina, piękny widok ). Kolega był już przygotowany i widząc że koleś jeszcze nie ogarnia o co chodzi to przykleił palec do spustu M249 ( ). Jako iż wszyscy czuli się bezpiecznie a połowa nawet nie miała broni na zawieszeniu to udało nam się we dwójkę wybić prawie cały sztab zanim honker, T55 i paru luków posłało nas do piachu. Jak już w końcu przestali nas dziurawić to z wrażenia do nas podleźli i rozmawialiśmy bite 5 min śmiejąc się jak to ich porobiliśmy (army of two w pełnej klasie haha) . Po powrocie do respa naszym kolejnym zadaniem było zdobycie więzienia ( całą noc trwały tam walki ) oraz utrzymanie okopów obok więzienia do 6:00. Tutaj w zasadzie nie ma co się dużo rozpisywać, około 5:10 zdobyliśmy więzienie a aż do 6:15 trwały naprawdę zaciekłe walki przy okopach z pojazdami i pirotechniką włącznie. Około 6:30 dołączyliśmy do oddziału SF którego zadaniem było wysadzić moździerze za liniami wroga. W dość krótkim czasie udało nam się dotrzeć pod cel, obronę stanowiło około 10 ludzi więc postanowiliśmy się szybko z nimi rozprawić i zmykać. Podzieliliśmy się na dwie grupy, jedna miała frontalnie zająć wroga a druga w której byłem miała za zadanie podgryzać wroga z flanki. Niestety wszystko co wydaje się proste zazwyczaj się pieprzy. Okazało się iż była to zasadzka, po około 5 min od pierwszego kontaktu na miejsce wjechały 3 wypełnione po brzegi ludźmi uzbrojone honkery... po kilku minutach walki zdaliśmy sobie sprawę że nie mamy najmniejszych szans więc postanowiliśmy się wycofać i przemyśleć sprawę. Straciliśmy kontakt z grupą która uderzała frontalnie więc postanowiliśmy się sprintem wycofać po czym wpadliśmy na kolejnego honkera z grupą ludzi, nim się zorientowałem o co chodzi to byłem martwy . Z naszego oddziału przeżyło dwóch ludzi którzy wezwali wsparcie artylerii niszcząc wrogowi honkera oraz zabijając dość pokaźną ilość ludzi, jednak nie mieliśmy już jak zaatakować. Następnym zadaniem było osłanianie dwóch ochotników ubranych w OP1 (!) szukających wykrywaczem metalu jakiegoś syfu w ziemi w tych nieziemskich upałach ( to chyba byli samobójcy... ). Niestety nie daliśmy dotrzeć do tych dwóch kondomów ( ) z wykrywaczami metalu przez zbyt duże siły wroga po drodze ( marines się zaopiekowali tą dwójką ) więc postanowiliśmy przejść kolejnego zadania.... CZAS WYSADZIĆ W POWIETRZE T55 Udało nam się dotrzeć w miejsce w którym zaplanowaliśmy zasadzkę, uzbroiliśmy IEDy... Niestety znów mieliśmy pecha, na chwilę przed przyjazdem T55 z obsadą przejeżdżał konwój 2 i nawiązał się kontakt... straciliśmy 2 ludzi po czym do walki włączył się T55. Mogliśmy tylko uciekać . Podczas ucieczki byliśmy zmuszeni podzielić się na 3 grupy. Jedna została wycięta w pień, druga uciekła i dołączyła do lokalnej partyzantki ( po 20min rozwalili czołg ) a grupa w której ja byłem uciekła w stronę bazy wroga ( byliśmy ścigani ale zgubiliśmy wrogów ). Ostatecznie skończyliśmy w 3 osoby przy drodze prowadzącej do respawnu wroga oraz 2 IED... Postanowiliśmy to wykorzystać . Na szybko uzbroiliśmy niespodzianki przy drodze na zakręcie i położyliśmy się na skraju lasu ( mocno odsłonięci ponieważ kable do IED były krótkie ). Nie musieliśmy długo czekać na farciarzy którzy dostali się w nasze rączki . Świeżo po respawnie z bazy wyjechały dwa szwedzkie transportery z pełną obsadą ( czyli jakoś około 16 ludzi ), jechali spokojnie drogą, wyjechali za zakręt... zauważyli nas ale nie strzelali ( niektórzy tylko wycelowali broń ) - byli wyraźnie zdziwieni... BUM! dwie ekspozje spowodowały iż obsada pojazdów nas ostrzelała - trafili lecz nie zgineliśm ponieważ IEDy ich pierwszych zabiły. Długo jednak nie zostaliśmy w świecie żywych, odgłosy wybuchów zwabiły znudzonych soldatów z lokalnego posterunku... Takk czy inaczej, dwa pojazdy i około 16 ludzi poszło do piachu . Po wyjściu z respa braliśmy udział w odparciu ( skutecznym ) potężnego ataku wroga na nasze pozycje oraz polowaniu na jakiegoś ludka. Cała reszta zlotu to była już praktycznie regularna walka z oddziałami wroga, nie było już "cichych" zadań dla nas. Dość dużo pominąłem bo wyszła by z tego książka . Jako podsumowanie powiem tak: Było ciepło, cholernie ciepło.... musiałem biegać w samym maskołacie i cheastriggu ale i tak było nieziemsko gorąco ( nawet nocą ), było kilka zgrzytów ale nie zwarcałem na to uwagi bo przyjechałem się bawić a nie wykłucać, byłem totalnie zmęczony, dość mocno pocharatany i uszkodzony wróciłem ( bieg przez krzewy z kolcami ), suka to piękna replika a maskałacik w brzozie spełnił w 100% swoje zadanie Pewnie czegoś zapomniałem ale... jak mi się przypomni to dopiszę. Jak będą zdjęcia to wstawię, na razie dam zdjęcia z Wawy gdy wieczorem wracałem do Poznania. Nie lubię Wawy ale... nocą wygląda pięknie :aWe6O: Eternal out!
    1 point
  33. Przyjacielu... jakbyśmy CHCIELI manipulować wynikami, to nie potrzebujemy do tego tych 20 pustych głosów, które znajdą się w urnie Na zapleczu mamy tysiące niewykorzystanych kart do głosowania. Jak komisja się umówi, to może je wszystkie kreatywnie wykorzystać. Podrobić podpisy ludzi i powrzucać. Jednak w naszym kraju ludzie są mimo wszystko wystarczająco uczciwi, aby do takich sytuacji nie dochodziło. No i jakby nie patrzeć... to patrzymy sobie na ręce.
    1 point
  34. Internet wrócił szczęśliwie do domu, można więc wstawić nowego pluszaczka ^^. Mały, śpiący solarny kucyk. Trochę się obawiałam jak mi wyjdzie, ale chyba nie jest źle:)
    1 point
  35. No dobra, przeczytałam tekst, ubawiłam się setnie, wypada wysmarować stosowny komentarz. Kurczę, od czego by tu zacząć… Dobra, jedziem od początku, czyli, eee… no, tego tam, co jest na końcu, tylko z drugiej strony. A więc (nie zaczyna się zdania od „a więc”): 1. FABUŁA. Ujmując skrótowo – Twilight robi czary i psuje świat. Motyw starszy od najstarszych Górali, a wykorzystany w sposób pierwszorzędny. Zresztą, na co komu oryginalność? Oryginalność nie istnieje, wszystko już zostało opisane, teraz można tylko powielać pomysły i wyciskać z nich, ile się da. Tobie udało się wycisnąć całkiem sporo. 2. PROWADZENIE AKCJI. Mamy wiele wątków. Ooo, dużo tego. Z jednej strony Twilight ze Spike’iem (Spikiem?) i wielkie bum, z drugiej – perypetie pana detektywa z alergią na POTĘŻNĄ MAGIĘ (piszę kapitalikami, bo ta magia jest tak potężna, że na to zasługuje), z trzeciej – Panie Księżniczki, z czwartej Tajemnicze Bractwo (Brat Dymek ). Jeżeli doliczyć do tego dotychczasową objętość utworu, która specjalnie imponująca nie jest… no, gdyby napisać to w mniej rozgarnięty sposób, zapanowałby chaos. Na szczęście tutaj czytelnik nie gubi się w nawale postaci (zresztą, dużo jest kanonicznych), bo każda jest dobrze i wyczerpująco opisana, a sama akcja nie biegnie na łeb na szyję. Chyba jedynym, co mi trochę przeszkadzało, była stosunkowa jednostajność, czyli małe tych wątków wymieszanie – ja bym to bardziej posiekała, żeby napięcie było cały czas na tym samym poziomie. Ale ogólnie nie mam zastrzeżeń i czyta się to niezwykle przyjemnie. (Każde dobre opowiadanie czyta się przyjemnie, ale to szczegół.) 3. STYL. I tutaj dochodzimy do elementu, którym Waść podbiłeś moje serce. Ten styl jest wspaniały. Zazwyczaj autorzy decydują się na to, by był on „przezroczysty”, czyli nie rzucał się w oczy na tyle, by mógł przeszkodzić w czytaniu. Jest to rozwiązanie bezpieczne i sensowne, bo pomaga się skupić na fabule i wydarzeniach. U Ciebie jest inaczej – styl jest nierozerwalnym elementem opowiadania. Mogę pokusić się o stwierdzenie, że gdyby nie on, całość nie byłaby warta uwagi, ginąc wśród tłumu utworów o zbliżonej tematyce i podobnych elementach (bractwa, zakony, zagadka kryminalna, księżniczki i inne postacie kanoniczne, ble-ble-ble). Sposób, w jaki piszesz, odróżnia „Kucyka…” od innych prac. Najwspanialszy jest fakt, że robi to w pozytywny sposób. Mnie osobiście styl podpasował bardzo – inteligentny i mocno ironiczny, tak bym go określiła. Może nie do wszystkich trafi, ale jeśli o mnie chodzi – idealnie wcelowałeś się w moje poczucie humoru. Całość czytałam z bananem na ryju, tfu, twarzy i oczy mi się świeciły jak świni na widok pełnego koryta. Uwielbiam, jak bawisz się stereotypami i wszystkimi wyświechtanymi motywami i lepisz z nich coś zupełnie innego, fantastycznego. A skoro już o tym mowa… 4. BOHATEROWIE. To, co z nimi zrobiłeś, jest po prostu boskie. Wszyscy bohaterowie są karykaturami samych siebie, cały tekst to jedna wielka hiperbola. Z postaci kanonicznych wyciągnąłeś najbardziej charakterystyczne cechy i uczyniłeś je tak pokręconymi, jak to tylko możliwe. Reakcje są cudownie przesadzone, Twilight tak Twilightowata, że szok, księżniczki to odbicia opinii, jakie krążą wokół ich osób w fandomie, do tego dochodzi Rarity i jej kupon zniżkowy do Spa, a nawet Spike, który został popierdółką numer jeden pod znanym wszystkim tytułem: „O, Twilight znowu odbiło, będzie dym, ja się w to nie mieszam, idę spać”. Z postaci niekanonicznych mamy oczywiście detektywa-pedanta, który miejsce co-prawda-nie-zbrodni-a-zaledwie-tajemnicznego-zniknięcia bada obuty w worki na śmieci, boi się „złych istot” z kałuż i nie chce całować Rarity po kopytkach, bo „na pewno nie przestrzega podstawowych zasad higieny”. To chyba moja ulubiona postać. Jest fenomenalny z tymi swoimi natręctwami. (Ale co do lodów z ulicznych budek się akurat zgadzam, sprzedawcy naprawdę robią tam rzeczy, jakie się filozofom nie śniły.) Następnie mamy wszystkich członków tajemniczego zakono-bractwa – fantastycznie przerysowani, prześmiewczy, dupowaci. „Witam cię, przybyszu, w imieniu Bractwa… Jeśli twe serce jest czyste, cień cię nagrodzi… Co tam masz, koleś?” – coś wspaniałego. Kilka cytatów, które idealnie oddają istotę rzeczy: Sam początek, a Madzia już się szczerzy, bo wie, że może spodziewać się oceanu ironii wylewającego się z ekranu. Spike: Luna: (Plus jej reakcja na propozycję odebrania gier. Uosobienie fandomowej Luny.) Detektyw: To jest naprawdę najlepsza postać. Charakterystyczny, wywołujący uśmiech na twarzy i tak cudownie ofermowaty, kiedy nie umie odmówić swojej towarzyszce i blednie na samo wspomnienie śmiercionośnych mikrobów! Zwykle nie trawię aż tak łopatologicznego i wyrazistego humoru, ale tutaj nawet to mnie nie razi. Kwintesencja Twilight: No i na koniec Celestia, która w Twoim wykonaniu jest po prostu urocza. Co do samej Celestii: ostatnia scena trzeciego rozdziału z podnoszeniem Księżyca – (samoobsługa: sam wstaw jakiś przymiotnik wyrażający zachwyt, bo mi się już skończyły). Rozwodzę się tak nad tymi bohaterami, ale według mnie to właśnie oni są najmocniejszym punktem opowiadania i idealnie wpisują się w jego poderpioną konwencję. Cieszę się, że postanowiłeś nie iść w totalny random i dzieło odznacza się fabułą. 5. INNE SMACZKI. Powiem tak – w innej sytuacji pewnie kręciłabym nosem na wielość i często małą subtelność nawiązań do dzieł wszelakich, filmów, fików, reklam i szeroko pojętej popkultury, ale tutaj to naprawdę podkręca specyficzny humor, jakim opowiadanie się odznacza. 6. STRONA TECHNICZNA, czyli rzecz, na którą mało kto zwraca uwagę, a ważna jest, no ważna, przyznaj ktoś, że tak. Pierwsza rzecz, jaka rzuciła mi się w oczy zaraz po otwarciu dokumentu: duże wcięcia akapitowe! Jak wspaniale! Miewam problemy z odnalezieniem się w zbyt zbitym tekście po chwilowym odwróceniu wzroku, więc już na wstępie uznałam to za plus. Tekst wygląda schludnie i aż miło się na to patrzy. Widać, że dopieszczenie „Kucyka…” kosztowało Cię sporo wysiłku, a to się chwali. Błędy są, i owszem – na pierwszy rzut oka ich nie widać, bo skryte są pod płaszczykiem ładnie wyglądającego, wygładzonego dokumentu. Nie są to jakieś straszne monstra, chodzi raczej o interpunkcję. No, z przecinkami masz kłopot. Sporo brakowało, dużo było nadprogramowych. W trzecim rozdziale też – pozaznaczałabym Ci więcej, ale na laptopie robi się to wybitnie niewygodnie (touchpad to zło). Co zabawne, zauważyłam, że czasami formy trudniejsze, takie jak zdania wielokrotnie złożone czy też skomplikowane konstrukcje nie sprawiają Ci problemu, natomiast zapominasz o interpunkcji w miejscach prostych, jak np. przed „jeżeli”. Najśmieszniejsze jest to, że w przypadku niektórych błędów dostrzegłam zaskakującą konsekwencję – to akurat dobrze, bo to znaczy, że nie sadzisz byków chaotycznie, a masz jakieś wyobrażenie na temat tego, jak tekst ma wyglądać. Że akurat niepoprawne – nieważne, nauczysz się w drugą stronę i będzie okej. 7. WRAŻENIA OGÓLNE. Świetny, prześmiewczy tekst wykorzystujący motywy, które w każdej innej formie byłyby banalne i nudne. Genialny styl ociekający ironią i trafnymi spostrzeżeniami. Postaci, których teatralna kreacja powala na kolana. Ładne prowadzenie akcji. Cóż mogę powiedzieć? Poprawiłeś mi humor, który dziś zbyt dobry nie był. Czekam na więcej. Pozdrawiam ciepło, Madeleine PS. Ta Twilight to w końcu księżniczka ze skrzydłami czy jednorożec?
    1 point
  36. Nie do ciebie, nie martw się. Moje wyniki: Problem w tym, że wszystkie partie poza NP i RN są obecne w polskim rządzie już od 25 lat. Tak, ich nazwy mogą się zmieniać, ale ludzie pozostają ci sami, i łączy ich jedno - powiedzą wszystko, żeby dostać się do koryta. Kardynalny przykład to PO, głoszące chęć wprowadzenia JOW-ów. Co zrobili po wygranych wyborach? Strona zmieleni.pl odpowiada na to pytanie wyczerpująco. Wszystkie stare, post-solidarnościowe partie to bandy kolesiów, dla których liczy się tylko to, żeby napchać sobie portfele, a co się będzie działo ze zwykłymi Polakami? Ich to nie obchodzi, oni ze swoich gigantycznych i nieuzasadnionych niczym pensji spokojnie zapłacą za leczenie w prywatnych klinikach, a zwykli ludzie mogą sobie zdychać w półrocznych kolejkach do lekarzy-specjalistów i wegetować za 1500 złotych miesięcznie. Korwin czy Ruch Narodowy jeszcze nie mieli okazji pokazać, czy zależy im na tym samym, co starym partiom. Choćby dlatego warto na nich głosować.
    1 point
  37. Z ciekawości zrobiłem tego Latarnika Wyborczego. Fajny test tak btw. Mój wynik: Drugie miejsce mnie autentycznie zniszczyło Co do wyborów - mój planowany głos się nie zmienia, za to podejście już tak. Na początku chciałem na Nową Prawicę oddać taki głos w stylu "a niech mają, eurosceptyków nigdy nie za wiele". Lecz media już mnie zaczynają tak niesamowicie w... , że głos na KNP po prostu oddam z czystą satysfakcją. Chyba wszędzie, gdzie jest rozmowa z jakimś politykiem, dziennikarzyna musi zadać to magiczne pytanie "o Korwinie" (pomijając, że partia ta to przecież nie tylko Krul ). Przykładowo - materiał TVN o wstąpieniu Wiplera do KNP, o Korwinie i o innych eurosceptycznych partiach - http://fakty.tvn24.pl/ogladaj-online,60/wybory-do-pe-wnuk-nazisty-ostrzega-przed-skrajna-prawica,428784.html . O Wiplerze - negatywne wartościowanie poprzez skupienie się na jego porażkach (i jednym sukcesie z PiS). O Korwinie - dając tylko te kontrowersyjne wstawki (by oczywiście pokazać, że oszołom itd.). O Eurosceptykach - zrównanie z Nazistami (moim zdaniem kompletnie bezpodstawne), choć chyba nie deklarują oni stworzenia IV Rzeszy Niemieckiej . Raczej nie bez powodu się mówi, że media = czwarta władza ;d. Politycy. Spot wyborczy: Otwarte mówienie w spocie publicznym, że ktoś jest głupi, jest niekulturalne, nie na miejscu, a także poniekąd świadczy trochę o osobie mówiącej. Nawet nie wiem, czy to nie jest karalne. Zresztą - po co ta nagonka, skoro raczej opozycja powinna krytykować partię rządzącą, a nie człowieka, który na razie od ponad 20 lat nie ma nic wspólnego z Sejmem Plakat wyborczy PO: Pozdrawiam PR-owców odpowiedzialnych za to . Primo - co wypowiedź pani poseł (bo tak sobie życzy) Pawłowicz o "Marszu Szmat" do wyborów europarlamentarnych? Secundo - "Silna drużyna" - co to znaczy? Że są zgrani? Że ich dużo? Ja jako wyborca, który oczekuje od partii, która chce utrzymać swój prym w Sejmie jakichś konkretów. Dlaczego na nich warto głosować w stylu "wykorzystaliśmy eurofundusze na to, na to i na tamto, mieliśmy wkład w coś ważnego w Unii, dzięki naszej polityce zagranicznej osiągnęliśmy to i tamto etc.". "Silna drużyna". Też mogę cyknąć sobie fotkę z kilkoma ziomkami, zrobić z tego plakat i wywiesić z dokładnie tym samym napisem. Myślę, że odbiór byłby identyczny. Tertio - jeśli PO przejmuje się człowiekiem, który mimo obecnej popularności nie potrafi się nigdzie ostatnio dostać, to nie wróżę im dużego sukcesu. Zwłaszcza, że ostatnio premier Tusk wypowiedział się, że jego głównym celem będzie niedopuszczenie eurosceptyków do Europarlamentu. To ciekawe, bo imho powinien się skupić na polskich sprawach w Europie. No ale jak woli... Wkurzają mnie też niektóre spoty wyborcze, zwłaszcza obecna PiS'u, która moim zdaniem nie ma nic wspólnego z Unią Europejską (bo przecież to, że dwa miliony Polaków wyemigrowało, jest kiepska sytuacja z NFZ to raczej sprawy wewnętrzne kraju, nie na arenie międzynarodowej ;d ). Ale to tylko tak przy okazji piszę. Nagonka na KNP po prostu tak mnie zniesmaczyła, że mnie to dodatkowo zmotywowało do zagłosowania. Jeśli rzeczywiście uda im się dostać do Europarlamentu, to dosłownie opiję to szampanem. Niech podkładają sobie bomby, robią burdele etc. Mogą oni podziękować mediom i innym politykom, którzy dzięki antyreklamie spowodowali, że na nich oddam głos (a szczerze rozmyślałem nad inną opcją ). Tutaj kończę swój wywód (ponownie).
    1 point
  38. Ok. A więc tak... Dwa odcinki poświęcone Twilight Sparkle. Nikogo to nie dziwi, przecież każdy dwuodcinkowiec jest o tej postaci. Co tu dużo gadać – oba odcinki były po prostu piękne. Moim zdaniem, był to najlepszy finał sezonu w całym serialu, który oficjalnie stracił u mnie reputacje niewinnej bajeczki dla dzieci. Na początek Twilight. Twórcy nie przygotowali żadnych rewelacji w jej charakterze. Nie musieli. Fioletowa Alicorn zaczęła martwić się, jaka jest jej rola księżniczki. Twilight chciała pomagać Equestrii, aby zasłużyć na miano władczyni. Fakt, ze to jej księżniczki poświęciły swoją magie świadczy o ogromnym zaufaniu, jakim ją darzą i ich wierze w jej umiejętności. Twilight. A pro po umiejętności – jej walka z Tirekiem ( która była chyba najbardziej epicką sceną w serialu) pokazała, że naprawdę umie walczyć za pomocą magii, a nie tylko zamieniać jabłka w pomarańcze. Poza tym pojawił się też oczywiście motyw przyjaźni. Odcinki udowodniły ostatecznie, że dla Twilight nie ma nic ważniejszego, niż przyjaciele. Za przyjaciela uważała nawet Discorda, mimo tego, że dopuścił się zdrady. Można więc powiedzieć, iż w tych odcinkach Twilight miała strasznie krystaliczny charakter – miłosierna, silna, dbająca o swoich bliskich i stająca w ich obronie. Innymi słowy, zachowywała się jak prawdziwa księżniczka. A teraz proszę przypomnijcie sobie tą bibliotekarkę z pierwszego odcinka pierwszego sezonu, a teraz popatrzcie na księżniczkę, która strzelała w demonicznego centaura laserami. Postać Twilight obrazuje doskonale, jak bardzo zmienił się ten serial, oczywiście na lepsze. A teraz Discord. Był on w tych odcinkach naprawdę ważną postacią. Po raz pierwszy od czasu jego resocjalizacji zobaczyliśmy go, jako czarny charakter. Niektórzy twierdzą pewnie, że zachował się podle i naiwnie zdradzając przyjaciół. Nie zaprzeczam, jednak postarajcie się go zrozumieć – władał kiedyś całą Equestrią, a teraz żyje pod kopytem księżniczek. To oczywiste, że kiedy pojawiła się szansa na odzyskanie władzy, Discord ją wykorzystał. Jak nigdy wcześniej widać było dwuznaczność tej postaci. Ostatecznie jednak okazał się być w porządku, zrozumiał swój błąd. Te odcinki pokazały, jak bardzo się zmienił, i że wreszcie zrozumiał jak ważna jest przyjaź. No to teraz najlepsze – Tirek. Postać będąca villanem z krwi i kości. Był podstępny, potężny, straszny. Z całą pewnością okazał się być najsilniejszym i najgroźniejszym z czarnych charakterów. Jego zdolność do pochłaniania magii, była naprawdę mocna. Poza tym, podobnie jak w przypadku Breezies, bardzo spodobał mi się pomysł odnawiania postaci ze wcześniejszych generacji – ich uniwersum ma naprawdę spory potencjał do wykorzystania. Ważną role odgrywały w tych odcinkach księżniczki. Oprócz tego, ze nareszcie zobaczyliśmy je podczas codziennych zajęć( Celestia śpi w koronie, kto by pomyślał), odcinek obalił mit księżniczek jako niepokonanych i wszechpotężnych. Po raz pierwszy od pamiętnego „Canterlot Wedding” zostało pokazane, jak władczynie przegrywają z silniejszym wrogiem. Nie muszę chyba wspominać, że w odcinku wystąpiła Luna( która po raz pierwszy w historii zaśpiewała), chociaż jej obecność przestała być dla mnie czymś aż tak niezwykłym, jak kiedyś. Odcinki pokazały nam jak ważną rolę odgrywa magia w Equestrii i w życiu jej mieszkańców. Magia stanowi siłę, która nie tylko pozwala jednorożcom czarować, ale również dzięki niej pegazy latają, a ziemskie kucyki mają swoją siłą. Dzięki niej kucyki mają nawet swoje ciute marki, więc właściwie potrzebują jej, jak tlenu. Najbardziej z tych odcinków spodobała mi się jednak finałowa scena. Twilight w swoim zamku zaczyna śpiewać, magiczna tęcza przemierza Equestrie, zostają pokazane kluczowe dla 4 sezonu postacie, następnie Discord daje Celestii kwiaty( Best shipp ever), Mane Six robi sobie zdjęcie, po czym następuje ściemnienie, i lecą napisy końcowe. Nie wytrzymałem. Poryczałem się. To była najpiękniejsza scena w całym serialu, żadna inna nie urzekła mnie tak, jak ta. Reasumując: odcinki dały nam dwie piosenki, wystąpiło mnóstwo postaci znanych ze wcześniejszych odcinków, w tym, będąca symbolem fandomu, Derpy, była równie najbardziej epicka walka w serialu, ogrom nawiązań do innych odcinków, został pokazany Tartar oraz oczywiście Twilight wreszcie oficjalnie została władczynią i otrzymała swój własny zamek. Z całą pewnością mogę powiedzieć, że to były najlepsze odcinki 4 sezonu, ale czy serialu… nad tym trzeba by się naprawdę mocno zastanowić. THE END
    1 point
  39. 1. Demokracja nie jest po to, aby wypełniać wolę narodu, a rządzić w jego imieniu. Polityce mają się sugerować wolą narodu, ale jeśli będą w sensie stricto robić wszystko tak, jak chce klientela, to kraj długo nie pociągnie. Rządzący, obojętnie monarcha czy poseł, musi być mądrzejszy od Kowalskiego. Taki jest model. 2. Wybory nie są od tego, aby robić ankietę wśród ludzi kogo najbardziej lubią, a aby wybrać nowe władze. Powtarzanie wyborów to ogromne koszta (które idą z podatków), strata czasu i o ile Belgia jest mała, to u nas mogłoby doprowadzić do o wiele bardziej bolesnych konsekwencji.
    1 point
  40. To bzdura, bo wtedy może wyjść dla jakiejś partii zerowa lub ujemna liczba głosów i ostatecznie wybór nie zostanie dokonany.
    1 point
  41. Ale co? Głos przeciw znosi jeden za? Bo nie kumam wciąż idei dodawania kolejnego krzyżyka na karcie do głosowania. Jaka byłaby tego mechanika. Bo podany przez Ciebie przykład osiągniemy tym samym co dać po 5% na partie A i B, co daje 10% obu naraz. Tego 10% NIE DOSTAŁA partia C, więc de facto to 10% jest przeciw. A to, że dodasz dodatkową rubryczkę "kogo nie lubisz" to służyłoby badaniu opinii publicznej,a od tego są ankiety. Wybory, jak sama nazwa wskazuje, wybierają nową władzę, a nie wskazują, kto w niej nie będzie. To drugi efekt wyborów. Reasumując, wyrażając poparcie dla partii A nie wyrażasz poparcia dla partii B. Jesteś jej przeciw. A od tego, czy to 90% jest przeciw, czy po prostu ma gdzieś partię są ankiety.
    1 point
  42. Jestem świeżo po streamie i muszę powiedzieć, że jestem zachwycony. Dzisiejszego dnia kanon przebił fanon pod wieloma względami. To co dostaliśmy w dzisiejszym dwuodcinkowym zakończeniu przyprawia mnie o dreszcze, ale może to tylko dlatego, że jestem też fanem anime a szczególnie shonenów. + Przede wszystkim fabuła była niezmiernie ciekawa i niejednokrotnie trzymająca w napięciu np. nie byłem w stanie powiedzieć jak postąpi Discord (choć na początku byłem przekonany, że nie zdradzi) + Pojawiły się piosenki. Obydwie piękne i dodatkowo otrzymaliśmy "królewski chórek" XD Najważniejsze jednak, że nie było przesytu piosenkami tak jak pod koniec 3 sezonu. + Nowy/stary villain, który stanął pod względem OP ponad wszystkimi dotychczasowymi. Ah, klasyczne lata 80 + Dużo ciekawych informacji na temat świata MLP i magii. Przede wszystkim ostatecznie potwierdzono, że wszystkie kucyki są magiczne, a nie tylko jednorożce. Sam uroczy znaczek jest formą magii. Wygląda też na to, że to potężna magia zapewnia alikornom nieśmiertelność. Końcówka finału pozwala spekulować, że Rainbow Powers zapewniły wszystkim z M6 nieśmiertelność. Trony ... olaboga! + Rainbow Powers ostatecznie wyglądają fenomenalnie i najwyraźniej działają na zasadzie aktywacji tak jak Super Sayajin mode z DB. + Poznaliśmy wygląd Tartaru ( przy okazji nawiązanie do odcinka w którym uciekł Cerber) + Discord tropiący Tireka -> Discord vs Tirek -> Discord shipp FS -> Kuszenie Discorda -> Discord i Tirek -> Discord zdradzony -> Discord ponownie nawrócony -> Discord i Celestia flowers shipp ( nie ogarniam, ale mi się podoba) + Kiedy Twilight dostaje całą magię księżniczek, jej włosy przez chwilę falują. Pewnie tak będzie wyglądać za kilka lat, btw. włosy Celestii i Luny przestały falować po utracie magii. + Twilight vs Tirek! To było przeepickie! Brak mi słów. + Humor np. PP dusząca Boneless'a i krzycząca, że ma jej dać klucz XD. - Chyba niepotrzebnie dawali te retrospekcje o zdobywaniu kluczy. Ostateczna ocena 10/10 ... może i fanfikcje znowu się posypały, ale czy to pierwszy raz? Czekam na 5 sezon.
    1 point
  43. Ok, czyli głosuję za partią A i przeciw B? czy mogę tylko dać albo za, albo B? Co kogo obchodzi, że nie popieram partii B będąc jej przeciw... skoro już to okazałem będąc za partią A. Nie rozumiem Twojego pomysłu.
    1 point
  44. Brak słów, tym razem bez rozpisywania się, bo ten finał stał się moim ulubionym odcinkiem i zawierał moją ulubioną piosenkę dotychczas, po prostu.. epickie zakończenie! Sam przyznam, że pod koniec zacząłem płakać.. emocje były na prawdę mocne. I jeszcze jedno odnośnie do fantastycznie animowanych scen walki: czy nadal jest to bajka dla małych dzieci?
    1 point
  45. wydatki państwowe już w tej chwili są do wglądu. Oczywiście to nie zapobiega złodziejstwu, bo natura obdarzyła człowieka na tyle dużym sprytem i cwaniactwem, że sobie poradzi i jak coś będzie chciał ukraść to i tak ukradnie. Mniejsza z tym. Ja będę głosował na PO, ale też nie o tym chciałem mówić. Namawiam Was, abyście (kto ofc ma prawo głosu) w ogóle poszli na te wybory. Nie lubicie naszych partii albo macie je w dupie... trudno.. puste kartki też są paradoksalnie bardzo ważne. Nie pójście na wybory to zwykłe olanie tematu i swojego kraju. To nie jest żaden prostest, bo osoba, która świadomie nie idzie aby przekazać coś państwu ginie w tłumie tysięcy, które mają sytuację w dupie albo zbyt ciężkie 4 litery, aby się ruszyć sprzed fotela. Zatem myślenie, że absencja na wyborach jest formą sprzeciwu to błąd. Jak chcecie się sprzeciwić, to wrzućcie pustą kartkę. To robi dużo większe wrażenie i jednoznacznie wskazuje, że należycie do puli obywateli, która nie zgadza się z aktualną sceną polityczną. To jest sygnał dla powiedzmy jakiegoś ruchu, partii czy kogoś, że potrzeba zmian. Może nowej jakości, może zmiany poglądów lub przebicia się do tego "blanche" elektoratu. To po pierwsze. Po drugie, frekwencja na dowolnych wyborach w naszym kraju od zawsze była źródłem dowcipów nie tylko w Polsce. Chcemy się uważąc za równych Szwedom, to im dorównajmy. Co więcej, pójście na wybory to żaden wysiłek, szczególnie dla osób mieszkających w mieście. Pracuję w komisjach wyborczych od kiedy ukończyłem osiemnastkę i jak widzę potem, te puste okna bez podpisów, to robi się smutno.
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...