Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 07/12/15 we wszystkich miejscach

  1. Okej, to ja wrzucam jednego z moich ulubionych OCków. Imię: Saladin Scimitar Al-Krudi Płeć: Ogier Rasa: Koń Arab Wiek: 27 lat Wygląd: Wysoki, przystojny ogier o jasno brązowej, piwnej sierści, ma szczupłą budowę ciała. Jego grzywa ma kolor ciemnego piaskowego brązu, oczy są niebieskie i ma łagodne głębokie spojrzenie. Jest trochę niższy niż Celestia, i wyższy od Luny. Charakter: Opanowany, miły, spokojny, przyjacielski i kulturalny. Lubi zawierać nowe przyjaźnie, znajomości i kontakty, jest ciekawym świata ogierem co zarazem czyni go dobrym dyplomatą i negocjatorem. Kiedy akurat nie przebywa na dworach, czy w podróży stara się być po prostu sobą. Bez oficjalnych tytułów czy specjalnego traktowania. Zawsze jednak jest ostrożny i uważa na siebie kiedy przebywa daleko od domu. Uroczy Znaczek: Nie posiada CM, jako iż jego rasa po prostu ich niema. Saladin to dobry rozmówca i dyplomata, ale również świetny szermierz i bardzo zręczny wojownik. Przez lata wytrwale trenował i dzięki wielu podróżom jakie odbył jest w walce ciężkim przeciwnikiem. W walce używa dwóch długich jednosiecznych zakrzywionych szabli tzw. Saberr. Są niezwykle ostre i zabójcze bez problemu potrafią przeciąć kość lub odciąć nogę. Nosi lekką kolczugę ukrytą pod ubraniem i ma osłonięte zbroją nogi. Dzięki temu nie jest zbyt obciążony i zyskuje na zwinności kosztem jakości pancerza. Jako koń arabski jest bardzo dobrym biegaczem i atletą. Historia: Saladin Scimitar Al.-Kurdi urodził się w dalekiej Arabii Siodłowej, jako siódmy syn władcy tej krainy, Wielkiego Sułtana Haruna Ab-Haarika Cyrusa Al-Kurdi. Z racji tego dość odległego urodzenia nie jest dziecińcem tronu tej krainy, jako że ma jeszcze 3 starszych braci i 3 starsze siostry a sam jest najmłodszym z rodzeństwa. Jego ojciec kochał wszystkie swoje dzieci, ale nie poświęcał im za dużo czasu, zwłaszcza najmłodszemu dziecku. Dletego też od małego Saladin, lub Sal ( tak wołało na niego rodzeństwo) usilnie próbował zrócić na siebie uwagę – dużo psocił, broił i sprawiał kłopoty tym samym przysparzając trosk i zmartwień rodzicom i opiekunom. Trwało to dotąd dopóki pewnego dnia nie spotkał Księżniczkę Celestię z Equestrii. Uznał to za dobrą okazję do zwrócenia na siebie uwagi, i przygotował kawał - do ciasta powitalnego dosypał bardzo ostrych przypraw. I oczywiście kawał wypalił… Sal faktycznie zwrócił na siebie uwagę, choć nie tak jak planował. Ojciec Saladina był na niego delikatnie mówiąc bardzo wściekły, do tego stopnia że skazał wówczas 10 letniego źrebaka na rok aresztu domowego. Miał nie opuszczać swoich komnat i dodatkowo dostał dużo materiałów do nauki, czego sam wówczas nie znosił. I pewnie by siedział w zakurzonych księgach, gdyby nie sama Celestia. Władczyni Equestrii przyszła odwiedzić i porozmawiać z Salem. Spytała go czemu tak postąpił, a on powiedział jej wszystko o sobie z dość dużym fochem. Tia powiedziała natomiast że nie ma mu za złe tego kawału, i nic złego się nie stało. Opowiedział mu też trochę o Equestrii, o życiu w jej państwie co bardzo zdumiało dzieciaka i rozbudziło w nim głód wiedzy o innych krainach i kucach. Długo tak rozmawiali, a Saladyn wreszcie dostał czego chciał – zwrócił na siebie dużą uwagę i zdobył pierwszą przyjaciółkę – Celestię. Choć ona traktowała to po prostu jako znak sympatii to powiedziała że Sal jest dobrym ,,kucem’’ a jeśli popracuje nad sobą, czeka go wspaniała przyszłość. Sal wziął sobie do serca jej słowa- skupił się na nauce, interesował się odległymi krainami. Dużo też trenował szermierkę i kiedy dorósł dał się poznać jako dobry mówca, i dyplomata. Ojciec uczynił go zatem swoim Wysłannikiem czyli niejako wędrownym ambasadorem Arabii. Odwiedzał inne kraje – Zerbicę, Equestrię, Imperium Gryfów, Ziemie Bizonów itp. I właśnie podczas podróży nabrał nie tylko doświadczenia na dworach które uczyniło go dobrym koniem, ale również został świetnym wojownikiem gdyż podróżował samotnie bardzo często. Wiele razy bywał w Canterlocie, na dworze zna go większość kucy, ale również często sam wychodzi bez oficjalnego stroju. Lubi zawierać nowe znajomości bo jak mówi – nigdy nie wiadomo kto przechodzi obok ciebie, a dobry przyjaciel jest wart wiecej niż cała armia sług.
    3 points
  2. Moi drodzy, z nieopisanym zadowoleniem pragnę ogłosić, iż za sprawą Sipera, któremu pragnę serdecznie podziękować, nowe odznaczenia zostały dodane do bazy, wraz z nowymi grafikami dla Statuy Glorii i Statuy Uznania! Jak zapewne wiecie, Statua Glorii za zwycięstwo z II Turnieju powędrowała do Hoffnera. Jeszcze raz, szczerze gratulujemy! Jakiś czas temu pojawił się jednak problem, kogo nagrodzić za zdobycie sympatii publiczności. Wówczas z pomocą przyszedł mi Serox Vonxatian, który zaproponował dobre rozwiązanie. Otóż, od dzisiaj, nie ma już jednego odznaczenia za uznanie. Są trzy. Statua będzie teraz przyznawana tym, którzy zdobyli najwięcej głosów, Klejnot Uznania z kolei będzie dla tych, którzy znaleźli się zaraz za nimi, natomiast Order Uznania poleci do tych, którzy znaleźli się na trzecim miejscu. Akurat tak się złożyło, że w pierwszym Turnieju wypowiedział się tylko Zegarmistrz, typując Matalosa, Albericha i Dolara84, jeśli dobrze pamiętam. Skoro tak, wszyscy otrzymali tyle samo głosów, wszyscy uzyskali ich najwięcej, toteż do każdego z nich poleciała Statua Uznania. A jak mają się sprawy tym razem? Na miejscu pierwszym, zdobywając ex equo 4 głosy, znaleźli się... Serox Vonxatian oraz Seluna! Gratulacje! Statua Uznania wędruje w Wasze ręce! Na miejscu drugim z kolei, uzyskując po 2 głosy, uplasowali się... Bosman, Monti, Sajback Gray, a także Advilion Znakomicie! W związku ze zdobytym uznaniem, otrzymujecie Klejnot Uznania! Gratulujemy! Czas na trzecie miejsce, czyli 1 zdobyty głos. Cóż, chyba nietrudno zgadnąć, że Order Uznania zdobywają pozostali, czyli Spacetime Dancer (Cień), Magus, Ohmowe Ciastko, Magnus (Razorhead), Riddle, Szydło Mówiłem, że każdy dostanie to, na co zasłużył Cóż, nie pozostaje mi nic innego, jak tymże akcentem zakończyć II Turniej Magicznych Pojedynków. Jeszcze raz dziękuję wszystkim, którzy pomagali mi w tym przedsięwzięciu, którzy de facto sprawili, że w ogóle stało się ono faktem, składam gratulacje i podziękowania wszystkim uczestnikom, którzy poświęcili na Turniej swój czas oraz chęci. Byliście znakomici Pozdrawiam raz jeszcze, życzę powodzenia oraz niegasnącej weny, we wszystkim czego się podejmiecie!
    2 points
  3. Ok... A więc tak... Odcinek poświęcony Lunie. Tak, dokładnie. To ona była główną postacią w tym odcinku. Jest to wydarzenie bezprecedensowe już na samym starcie czyniąc ten odcinek wyjątkowym na tle innych, zapewniającym murowane miejsce na liście ulubionych odcinków Lunarych oraz oczywiście powodujący niekontrolowane cieszenie mord... twarzy u połowy fanów serialu( nie chwaląc się również mnie). Nieźle co? A to dopiero początek. Na początek Luna. Nareszcie została pokazana jej historia, jej życie. Nie była tylko dodatkiem do fabuły, tylko ona była jej rdzeniem. Twórcy poniekąd pokazali ją podczas codziennych zajęć( łóżko w kształcie półksiężyca zapewne z Ikei), jednak bardziej skupili się na rozbudowie jej roli jako Dreamwalkera( lubię to określenie). Co tu dużo gadać pokazała dziewczyna klasę z tym przenikaniem do snów, łączeniem ich, walką i całą resztą. Jedyne co mnie trochę raziło to to, że za każdym razem kiedy pojawia się walka to jednorożce praktycznie jedynie manipulują energią albo strzelają laserami. I tak od końca 2 sezonu. Poważnie, skoro twórcy już chcą pokazywać w serialu walkę to niech ją trochę urozmaicą. Ale wracając do Luny - odcinek pokazał, że szczerze żałuje tego co zrobiła przed tysiąca laty. Do tego stopnia, że postanowiła przeżywać bolesne za każdym razem kiedy śpi - cóż cierpienie mentalne potrafi być niezła próbą charakteru, choć stworzenie potężnej istoty mającej je zadawać było odrobinę nierozważne. Luna ma w sobie coś z emo. Cała jej postać jest przesycona jakimś tragizmem i cierpieniem za dawne winy. Niestety, paradoksalnie to co czyniło te postać poniekąd tak ciekawą była jej tajemniczość, która z każdym odcinkiem z jej udziałem gaśnie. Dotyczy to zresztą nie tylko jej. Zwieńczeniem całości był sen Luny - to była naprawdę urocza scena. Możemy się tylko domyślać, że wyśnionym przez nie miejscem był księżyc. Teraz Mane Six. Żadnej rewelacji się nie doczekaliśmy. Zarówno sny jak i koszmary poszczególnych bohaterek były idealnie wpisane w ich charaktery( swoja drogą koszmar Rainbow Dash, który uważam za jedną z najstraszliwszych scen w serialu, idealnie obrazuje postępujący w fandomie rozłam na fanów starej cukierkowości i nowej akcji). Oczywiście to one w końcu uratowały cała sytuacje, bo jakże by inaczej. Niby nieźle, ale jednak wolałbym zobaczyć jak Luna ratuje im ich kolorowe tyłki. Nie wiem co jeszcze mógłbym powiedzieć na ich temat. Bardziej interesującym aspektem odcinka były backgroundy. Od setnego odcinka nastąpił swego rodzaju przełom, który objawia się większym udziałem postaci z tła w tworzeniu fabuły. Pojawiły się znane i lubiane postacie min. Derpy, której pojawienie się gburscy, polaczkowi fani okrzyknęli robieniem odcinka pod fandom i staczaniem się serialu na dno. Możesz pominąć te część tekstu. Zazwyczaj obchodzę takie opinie szerokim łukiem jak swoisty ekstrement, ale tym razem postanowiłem wyrazić swoją opinię. Po pierwsze - nie mogę nie zgodzić się, że dawne odcinki miały mniej akcji i były spokojniejsze. Jednakże można to tłumaczyć ewolucją samych bohaterek - w Equestrii pojawiło się więcej zagrożeń( bo w końcu widzowie płakaliby, ze serial jest nudny, gdyby ich nie było), a kto inny może ich powstrzymać jeśli nie Mane Six. Masa ludzi twierdzi, że odcinki robione są pod fandom. Ciekawi mnie dlaczego Ha$bro miałoby interesować się uwagą jakiejś bandy nerdów. Wiece o co w tym serialu chodzi naprawdę: Dokładnie. Jak niby broniacy mieliby wspomóc portfele twórców? Zabawki przecież nabywali już wcześniej. Twórcy są świadomi, że serial musi się rozwijać, ewoluować. Gdyby nadal był taki jak w sezonach 1 i 2 ludzie zaczęli by narzekać, że jest nudny. Widać to choćby w opiniach pod odcinkami o mniejszej ilości akcji. innymi słowy i tak źle i tak niedobrze. Serial najwidoczniej nieuchronnie zmierza w dół. Ale broniacy i dzieci i tak oglądają. Następnym czynnikiem, który mógł zmniejszyć atrakcyjność serialu jest zanik jego tajemniczości. Uniwersum znacznie się rozwinęło pozostawiając bronym mniej miejsca do snucia swoich często durnych teorii. To my jesteśmy fandomem kucyków, czy jakiegoś starego anime? Polaki zawsze znajdą powód do narzekania. Mówienie, że kiedyś było lepiej to jeden z licznych sposobów na radzenie sobie z nieodpowiadajacą człowiekowi rzeczywistością. Pewnie jeszcze powiecie, że za komuny było lepiej... Już koniec. Mocnym aspektem odcinka były również wszelkiej ilości zabawne sceny. Kiedy Big Macintosh przemienił się w księżniczkę to złapałem się za głowę i nie puściłem dopóki nie zaczęły lecieć napisy końcowe. Do tego dochodzi masa nawiązań do wcześniejszych odcinków. Reasumując: Odcinek świetny. Postać Luny jak zwykle była świetna, pojawiły się nowej aspekty jej osobowości, oraz moce, potęga randomowych scen i motywów z wcześniejszych epizodów, a także spory współczynnik epickości sprawia, że gdyby twórcą zechciało się podzielić odcinek na dwie części spokojnie nadawałby się na finał sezonu.
    2 points
  4. WYDRUK I ZAMÓWIENIE KSIĄŻKOWEGO EGZEMPLARZA NA DOLE TEGO POSTU i tutaj Opis i regulamin akcji: https://docs.google.com/document/d/1it5_pkhBHgM5zxakjeY8RegCvGBKYKuCGOIKbuogRLI/ Są też dwa filmy o tym fanfiku! Dziękuję Redzimowi, Piro i Sunowi. I audiobook! A tutaj dziękuję Night Shade'owi! Jest też utwór muzyczny inspirowany fanfikiem. Autor to GhostXb, a zleceniodawca Vitaj. Klacze i Ogiery! Z dawna obiecywane rozszerzenie „Żelaznego Księżyca”! W końcu dowiecie się jak wybuchła ta potworna wojna, skąd w Equestrii Focke-Wulfy i Tygrysy, jak Rainbow Dash otrzymała Żelazny Księżyc majora na pagonie oraz czemu to wszystko dzieje się właśnie w Kryształowym Imperium. Przez ostatnie półtorej roku pisałem, pisałem, czytałem i znowu pisałem. Ruhis i wielu innych wspaniałych grafików rysowało, starało się i dawało mi mnóstwo inspiracji. I teraz mogę z dumą ukazać to coś, przez co nieco zaniedbywałem swoją magisterkę. Według statystyk to najdłuższa kucykowa powieść polskiego autora. Równocześnie to jedyna powieść z tak bogatą szatą ilustracyjną już w chwili premiery (wliczam tutaj oczywiście rozdziały, które czekają na publikację). W chwili obecnej (a jeszcze nie skończyłem) mam już 1200 (1500?) stron bez obrazków! Oprócz grafik czeka na Was wiele tekstów lirycznych, tabel, map i schematów. Na początku tomu znajdują się wszystkie wstępy, listy, dedykacje i cała reszta. Tam opisałem co i jak tutaj działa. Wersja PDF. Jest najbezpieczniejsza, zawiera obrazki, wszystko powinno dobrze działać, w tym czcionki. WAŻNE: lista zapożyczonych i nadesłanych przez inne osoby OC, które w jakiejś formie wystąpiły w książce. Lista nie jest kompletna, aktualizuję ją sukcesywnie. https://docs.google.com/document/d/1kenO3-Jp8IllwOIt-4O_4U5NXvjnUAFEiFSsuMLdZko/edit?usp=sharing TOM PIERWSZY "CZERWONA UWERTURA" Prolog Akt 1 Akt 2 Akt 3 Akt 4 Akt 5 Akt 6 Akt 7 Akt 8 Akt 9 Akt 10 Akt 11 Akt 12 Akt 13 Akt 14 TOM DRUGI "FESTUNG EQUESTRIA" Prolog Akt 15 (1) Akt 16 (2) Akt 17 (3) Akt 18 (4) Akt 19 (5) Akt 20 (6) Akt 21 (7) Akt 22 (8) Akt 23 (9) Akt 24 (10) Akt 25 (11) Akt 26 (12) Akt 27 (13) Akt 28 (14) Akt 29 (15) Akt 30 (16) Akt 31 (17) Akt 32 (18) Akt 33 (19) Akt 34 (20) Akt 35 (21) Akt 36 (22) postludium TOM TRZECI "ODKUPIENIE" Prolog Akt 37 (1) Akt 38 (2) Akt 39 (3) Akt 40 (4) Akt 41 (5) Akt 42 (6) Akt 43 (7) Akt 44 (8) Akt 45 (9) Akt 46 (10) Akt 47 (11) Akt 48 (12) Akt 49 (13) Akt 50 (14) Akt 51 (15) Akt 52 (16) Akt 53 (17) Akt 54 (18) Postludium Akt 55 (19) Całość w jednym pliku (tom 1) Całość w jednym pliku (tom 2) Całość w jednym pliku (tomy 1-3) Siły Zbrojne Equestrii - krótki przewodnik po militarnej kwestii fanfika. Jak wygląda Maremacht, Luftmare i Maremarine. Jakie są kolory, symbole, struktura. Warto czytać po zapoznaniu się z I tomem. Arsenał - militarystyczny przewodnik czym jest myśliwiec, czym czołg, którym końcem karabinu się strzela. Dobre dla osób, które chcą upewnić się, czym różnił się Messerschmitt od Tygrysa albo Iljuszyna. Polecam czytać po zapoznaniu się z połową I tomu. Wersja google docs. Tutaj nie ma za bardzo obrazków, a wiele się rozjeżdża. Wstawiam ją na prośbę licznych osób, jednak nie gwarantuję, że to będzie wyglądało dobrze. TOM PIERWSZY "CZERWONA UWERTURA" Prolog Akt 1 Akt 2 Akt 3 Akt 4 Akt 5 Akt 6 Akt 7 Akt 8 Akt 9 Akt 10 Akt 11 Akt 12 Akt 13 Akt 14 TOM DRUGI "FESTUNG EQUESTRIA" Prolog Akt 15 (1) Akt 16 (2) Akt 17 (3) Akt 18 (4) Akt 19 (5) Akt 20 (6) Akt 21 (7) Akt 22 (8) Akt 23 (9) Akt 24 (10) Akt 25 (11) Akt 26 (12) Akt 27 (13) Akt 28 (14) Akt 29 (15) Akt 30 (16) Akt 31 (17) Akt 32 (18) Akt 33 (19) Akt 34 (20) Akt 35 (21) Postludium Akt 36 (22) TOM TRZECI "ODKUPIENIE" Prolog Akt 37 (1) Akt 38 (2) Akt 39 (3) Akt 40 (4) Akt 41 (5) Akt 42 (6) Akt 43 (7) Akt 44 (8) Akt 45 (9) Akt 46 (10) Akt 47 (11) Akt 48 (12) Akt 49 (13) Akt 50 (14) Akt 51 (15) Akt 52 (16) Akt 53 (17) Akt 54 (18) Postludium Akt 55 (19) Bardzo dziękuję wszystkim rysownikom, konsultantom i prereaderom! Bez Was ten potwór nigdy by nie powstał! DRUK I ZAMÓWIENIE KSIĄŻKOWEGO EGZEMPLARZA Epic: 2/10 Legendary: 2/50
    1 point
  5. Nie wiem czy w ogóle dobry dział i czy avatar'zy się nie obrażą ale,wpadłam na pomysł aby otworzyć projekt "Mine Polish Six" Polega on na znalezieniu osób które wcieliłyby się w nasze kucyki na....Skype ! W projekcie chodzi o to aby nie avatarzy, lecz zwykli bronies i pegasis wcielili się w kucyka do którego według jury, mają głos. Pierwszy etap polega na przesłaniu (do mnie na PW) próbki głosu i napisaniu do jakiego kucyka według ciebie pasujesz (nie chodzi tylko o głos ale i o umiejętność wcielania się w postać. Po nadesłaniu próbki,ja wstawiam ją na forum ( wraz z innymi) i bronies głosują do jakiego kuca pasujesz. Drugi Etap następuje po wybraniu następujących kucyków: Rainbow Dash Applejack Twilight Sparkle Pinkie Pie Rarity Fluttershy - jako iż wpadłam na pomysł projektu,myślę że pozwolicie mi się wykazać w roli Flutterki Wtedy następuje okres próbny,zakładacie konta i macie dwa tygodnie (lub trzy,zależy jak będzie szło) na udowodnienie że jesteście świetnymi wcieleniami swoich "podopiecznych" Kucyków. Wygląda to tak : Zakładacie konto Skype kucyka,rozmawiacie z bronies,następnie wasi rozmówcy piszą do mnie jak,kto się sprawdził / ewentualnie będzie otwarta ankieta. Trzeci etap to wyniki i ewentualne zmiany i wywiad z skypecharą ( skypechara - skajpowy opiekun kucyka). ___ Mam nadzieję że temat nie dead'nie i będą chętne osoby,jeśli wszystko pójdzie pomyślnie uruchomię Mine Polish Six v2.0 z kucykami z background'a i innymi postaciami z MLP:FiM Pytania które mogą paść ( Małe FAQ) Co będzie,jeśli dwie osoby będą tak samo dobre ? Mamy dwie opcje,albo będą one dzieliły jedno konto,np jedna będzie pod nieobecność drugiej - co szczerze wolę i było by sprawiedliwe,lub robimy bezwzględną dogrywkę. To nie fair że będą same pegasis ! Poczekaj do drugiego etapu,może nastąpi szybciej niż zdążyć powiedzieć - yay ! Po prostu wyślij swoją próbkę np jako Dusk Shine czy Butterscotch. Ile jest na to czasu ? Jak na razie,czas nieograniczony! Myślę że jestem lepszy/sza... Śmiało,prześlij próbkę! Może zostaniesz współopiekunem? __________ Nicki na skype : Fluttershy - fluttershy_the_kind
    1 point
  6. Drodzy Bronies i Pegasis. Już niedługo stowarzyszenie "Lubelscy Bronies" będzie obchodzić pierwszą rocznicę swojej działalności. Z tej okazji razem ze stowarzyszeniem "Warszawa Bronies" mamy zaszczyt zaprosić was wszystkich na nasz I Rocznicowy Ponymeet który odbędzie się w Lublinie w Inkubatorze Technologicznym na Ulicy Frezerów 3. W czasie Ponymeetu przewidziane są liczne prelekcje i atrakcje włącznie z Turniejem karaoke i Fighting is Magic . Także Bronies i Pegasis, z bliska i z daleka. Przybywajcie ponieważ będzie to jedno z najbardziej epickich wydarzeń na Wschodnim fandomie. Cena wejściówki to tylko 15 zł. Zgłoś Sklep/Stoisko https://docs.google.com/forms/d/1rcItiBUGxjrmck3R3KuTQyAzEbnmca16vko_4_buRFw/viewform?c=0&w=1 Wydarzenie na FB: https://www.facebook.com/events/1421879824808085/ Rejestracja uczestników: http://goo.gl/forms/CQ7zYr5NC9 Ważne Dokumenty: Zgoda rodzica - Obowiązkowa dla osób niepełnoletnich: https://drive.google.com/file/d/0B2JI5gWCajKhOGFWYVcxTzIwYnM/view Regulamin: https://drive.google.com/file/d/0B2JI5gWCajKhWG9UVDdXbnM4WGc/view Plan Ponymeetu: https://drive.google.com/file/d/0B2JI5gWCajKhX3NFcnJkRzNZeEU/view?usp=sharing Organizatorzy: Organizator ze strony Warszawa Bronies: Wlocz Organizator ze strony Lubelskich Bronies: KamilPL 94 Kontakt: - KamilPL 94 -Priv - e-mail [email protected] - GG 28016983 -Skype -kamilpl_94-1 Plakat by Mrocza .
    1 point
  7. Stalingrad z 1993, Żelazny krzyż, 1944, 9 Kompania, Full Metal Jacket, Ślicznotka z Memphis, Jeniec: Tak daleko jak nogi poniosą Na zachodzie bez zmian
    1 point
  8. Dla tych którzy nie mogli się doczekac napisów.
    1 point
  9. Przypomnę też, że każdego autora oceniamy za całokształt jego wszystkich opowiadań, zatem ocena końcowa to ocena łączna wszystkich nadesłanych tekstów. Podkreślam słowo Dolara "przynajmniej trzy". Można ich przesłać więcej.
    1 point
  10. 1 point
  11. Przeczytane W końcu dotarłem do końca tego co jak na razie ulęgło się w Mrocznych Wiekach. Spojrzałem nawet na swoje wcześniejsze komentarze i w sumie... cóż, widać oskary wyzwoliły we mnie nowe pokłady zjadliwości, ponieważ tym razem nie ograniczę się do samego chwalenie. Beware the spoilers! Bohaterowie - tutaj jest co najmniej dobrze. Fakt - Solly czasami ma tendencje do bycia nieco nazbyt potężnym, ale i od początku było stwierdzone, iż sroce spod ogona to on nie wypadł. Tak naprawdę jedyne do czego mam zastrzeżenia to fakt, iż każdą nową umiejętność doprowadza do niemalże perfekcji w bardzo krótkim okresie czasu - choćby użycie broni palnej. Wcześniej nie miał z nią niemal do czynienia a po kilku dniach poza Twierdzą jest ekspertem zarówno w teorii jak i praktyce jej użycia. Jeżeli trochę by chybiał, to jednak byłoby ciekawiej. Renegade - mam słabość do tej postaci - pozytywnie zakręcona, chutliwa maszyna do zabijania potrafiąca zarówno odstrzelić komuś łeb, jak i go zauroczyć. Nie powiem żeby była to najoryginalniejsza kreacja pod słońcem, jednak zrobiona jest dobrze i czyta się ją zwyczajnie przyjemnie. Reszta też jest przyjazna użytkownikowi. Mam jednak zastrzeżenie ogólne co do wszystkich postaci - są nazbyt chaotyczne. Przechodzą z jednej fazy do drugiej niemal w połowie słowa i czasami powoduje to takie zamieszanie, iż nie da się skupić na danej postaci. Fabuła - Interesująca, choć chwilowo jeszcze w strzępach. Co przez to rozumiem? Otwarto masę wątków, które jakoś trzeba będzie pozamykać - a to może okazać się niełatwe, szczególnie jeżeli chce się uniknąć dziur fabularnych. Jednak kreacja samego świata przyciąga oko, szczególnie jeżeli ktoś lubi klimaty postapo w stylu Fallouta i jemu podobnych kreacji. Dodatkowym atutem jest klimat, dzięki któremu opowiadanie czyta się błyskawicznie. Zastrzeżenie mam natomiast co do szybkości akcji - Solly jest rzucany z miejsca na miejsce z szybkością światła. Jeszcze nie zdążyliśmy nacieszyć się opisami New Manehattan a już lądujemy w Ponyville, później przeskakujemy do Canterlot, a po dwóch kolejnych przystankach lądujemy w Avarice. Za szybko, za pobieżnie - nie ma kiedy docenić poszczególnych lokacji. Styl - no tutaj mam zastrzeżenia - w niektórych miejscach wyraźnie przydałaby się interwencja korektorska. Sporą cześć rzeczonych zastrzeżeń kieruję do siebie, ponieważ w swoim czasie zajmowałem się prereadingiem MW i jak teraz widzę są rzeczy, które mi umknęły. Inna rzecz, że wtedy nie byłem aż tak zjadliwy - na szczęście już się poprawiłem Żeby nie było - nie jest jakoś tragicznie, ale poprawki byłyby wskazane. Opisy i dialogi - o ile te pierwsze, pomijając chwilami stylistykę, są dobre, to drugie mogą czasami zirytować - na przykład przez używanie wielkich liter. To samo podkreślenie można przekazać jednym czy drugim opisem, a czytelnik na pewno to doceni. Jeżeli chodzi o dialogi, to czasami jest nieco za dużo wtrąceń... nazwijmy to współczesnych dla nas. Plus panuje w nich chaos - ja rozumiem, iż to najemnicy, mordercy i inne paskudztwa ale nawet oni czasami rozmawiają normalnie a nie jak banda wiecznie naćpanych/pijanych raptusów. Może nie jest to jakiś znaczący minus i po prostu nie do końca trafiło w mój gust, jednak uważam, iż delikatne stonowanie niektórych kwestii wyszłoby tekstowi na dobre. Cóż więcej mogę powiedzieć? Mroczne Wieki mają zarówno wady jak i zalety, a wysoka brutalność powoduje, iż nie jest to opowiadanie dla każdego. Mimo to czytałem je z prawdziwą przyjemnością i na dodatek bardzo szybko - jest w nim coś takiego, co przyciąga czytelnika. Nie ustaję w nadziejach, iż Verard ruszy kiedyś leniwe cztery litery i dokończy tego fanfika. No nic - biorę się za kolejną ofiarę oskarów... AVANTI!!!
    1 point
  12. Nie chcę być złośliwy, ani odwodzić Cię od pomysłu (po zastanowieniu jednak trochę tak), ale istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że ten czat skończy podobnie jak 6pony, gdzie od pewnego momentu nie szło znaleźć żywej duszy. Coś takiego wymaga grupy ludzi, która chciałaby tam pisać, a z tym może być różnie. Radio Yay ma swój czat, który żyje jedynie w czasie audycji i od czasu do czasu coś tam się dzieje kiedy nie ma niczego na antenie. Mimo, że Radio ma jakąś tam społeczność, małą bo małą, ale ma, jednak to wciąż za mało aby znalazła się grupa osób chętnych do aktywnego pisania. Podobnie FGE z jedną różnicą. To z kolei jedna z największych stron fandomowych, udało się wrócić do 200 tys. wyświetleń miesięcznie, czyli poziomu z początków 2014, przybyło wyświetleń i komentarzy po mało aktywnej jesieni, a mimo to na SB naprawdę niewiele się dzieje. Ten czat albo nigdy nie zdobędzie popularności, ale będzie się tam coś działo przez pierwsze 2 miesiące. Nie ma zapotrzebowania na coś takiego. Jedynie SB tu na forum jest nieśmiertelne, bo tu jest cała masa osób, które siedzą tu cały czas, bo na forum można robić wiele, więc przy bardziej oddanej i aktywnej społeczności można być spokojnym o SB w obecnej formie, nie wspominając już o tym, które ma nadejść, czego nie mogę się już doczekać
    1 point
  13. W pierwszy okienku trzeba zacząć czytanie od dymku Luny.
    1 point
  14. Opcja num3r trzy Pierwszej nie powiesiłbym nawet w piwnicy, nadrukiem w stronę ściany.
    1 point
  15. Stare wiedźmińskie powiedzenie brzmi: "Nie karmij trolla bo pewności nabierze. Lepiej obuchem w łeb palnij, to cztery litery w cholerę zabierze"
    1 point
  16. Ja w smyku zawsze po kodach patrze
    1 point
  17. A robisz kalendarze na zamówienie? Ja bym zaproponował na opcję numer 3 kalendarz pt. "Background ponies" ( moje ulubione postacie to właśnie te z tła ). Ale to tylko moje zdanie i jak powiedział kolega wyżej- znalazło by się sporo osób, które chciały by kalendarz z swoim ulubionym kucykiem ( w tym ja).
    1 point
  18. Wydaje mi się,że opcja druga bardziej pasuje.Aczkolwiek to jest tylko moje zdanie,a co do ceny będzie tak samo jak w zeszły roku 25+ przesyłka? (sprawdzałem zeszłoroczne).Nie ukrywam,że znalazłby się osoby,które chciałby kalendarz tylko z ich best pony'm.
    1 point
  19. Łooo, kucowe łączenie snów, Luna i gwiezdne wojny! To. Było... Słabe. Według mnie. Oczywiście doceniam próby twórców zrobienia z tego bardziej złożonego dzieła, niż było to na początku, ale ja osobiście oglądam kuce dla tego co było takie piękne w pierwszych sezonach. A tutaj co mamy? Jakieś zabawy ze snem i tanią epikę emocjonalną. Nie, to nie dla mnie. O ile do snów nic nie mam - pierwsze dwa odcinki z Luną i CMC bardzo mi się podobały - ale teraz było za dużo "akcji" i patosu, który w kucach wychodzi tragicznie i kiczowato. Tak nieprzyjemnie. Nawiązania były, i to nawet dobre i zabawne. Nawet tytuł jest przecież nawiązaniem. Princess Big Mac mnie położył na łopatki, z resztą jak większość podobnych motywów. To akurat im wyszło dobrze. Ale cała reszta? Postaci znowu nie miały szansy pokazać charakterku, z wyjątkiem Luny - która niestety była dla mnie wkurzająca. Zazwyczaj ją lubiłem, ale wygląda na to, że czas zmienić swój stosunek do niej. Więc podsumowując, odcinek średnio mi się podobał. Za dużo patosu, epiki i akcji. 5/10 Kurczę, właśnie zauważyłem kolejny związek z "Incepcją". (Moment kulminacyjny).
    1 point
  20. Rozdział IX - Zjednoczone Niderlandy Pomimo siły militarnej Holandii nadal nie udało się przejąć kontroli nad wszystkimi portami na wybrzeżu Niderlandów. Nowy król Eberhard I Lancaster zdecydował się ostatecznie więc rozwiązać tę kwestię atakując księstwo Brabancji. Kluczowe miało być przejęcie kontroli nad miastem Arnhem nad Renem. Brabancja miała dużo sojuszników, ale sami sojusznicy Brabancji już nie. Holandia wypowiedziała więc wojnie imperialnemu miastu Akwizgan, a to miasto wezwało na pomoc swego sojusznika Brabancję. Z dużą niechęcią przyjęli wezwanie do wojny, jednak nie byli już w stanie przekonać własnych sojuszników by wspierać ich w obronie takiego mało znaczącego już miasta. Do Holandii zaś przyłączyło się księstwo Brunszwiku, Wielka Brytania oraz Palatynat Reński. Armia brabancka zaatakowała niewielkie zgrupowanie księstwa Nassau (wasala Palatynatu) pod Kolonią. Brabancja jednak nie była w stanie wygrać bitwy wystarczająco szybko i wkrótce przybyły posiłki z Holandii, które przechyliły szalę zwycięstwa na swą stronę. Ostatnia znacząca bitwa wojny odbyła się pod Brukselą. Sojusznik Brabancji - Prowansja wystawiła dosyć dużą armię i zaatakowała oblegających Brukselę Holendrów. Na początku wyglądało to bardzo źle, jednak potem szczęśliwie przybyły posiłki z Brunszwiku. Bitwa została wygrana. Niestety, ale Eberhard długo nie porządził. Wizytował on posiadłości holenderskie w Afryce Zachodniej i dostał paskudnej odmiany malarii. Jego syn - Albert III Lancaster wstępuje na tron. Wreszcie podpisano pokój. Brabancja utraciła Arnhem oraz dostęp do morza, Akwizgan został przyłączony do Holandii, zaś Prowansja została zmuszona do zapłacenia olbrzymiego trybutu. Albert III Lancaster dokończył dzieło swego poprzednika. Tak btw. zapomniałem, że teraz to Litwa ma Cesarza, a nie Austria. W rezultacie te złe szatany zażądały bym zwrócił zagrabione prowincje. Dyplomatów Kaisera posyłam jednak na drzewo. Rozpoczynamy projekt kolonizacji Meksyku oraz Ameryki Łacińskiej. Holendrzy mają duże szczęście i udaje im się znaleźć kopalnie cennego kruszca. Na pewno pozwoli to odpowiednio zapełnić skarbiec korony. Z bardziej interesujących kwiatków w Rzeszy - Elektorzy zupełnie teraz zmienili zdanie i chcą z powrotem Habsburgów na tronie. Po stronie Unii Protesnackiej opowiedziała się... Złota Orda. Kastylia i Aragonia połączyły się unią realną tworząc w rezultacie potężną Hiszpanię. Obecnie jest to definitywnie najpotężniejszy kraj w Europie, a pewnie i na świecie. NAGLE! Austria dołączyła do Unii Protestanckiej! Tymczasem w Meksyku wyprawa Roelanda van den Does atakuje plemię Kiche. Podbój Ameryki Łacińskiej został rozpoczęty. Podbici Portugalczycy w Droserii nie są zadowoleni z tego stanu rzeczy. W kolonii holenderskiej wybucha wojna religijna. Póki co jednak siły Holandii nie są w stanie tam interweniować gdyż są zajęte podbojem Meksyku. Pierwsze państwo formatu azteckiego zostało zniszczone. Póki co weseli holenderscy konkwistadorzy odpoczywają i gotują siły na kolejną wyprawę. Maria Teresa została cesarzową Rzeszy. W rezultacie Austria ponownie wylądowała w Lidze Katolickiej... a już myślałem, że będzie zabawnie! Kompania Handlowa w Zachodniej Afryce prosi mnie o zdobycie kolejnych terytoriów i posiadłości dla niej. Posyłam ich jednak na drzewo, ponieważ i tak mam za dużo innych terytoriów gdzie muszę ciągle trzymać wojska. Po kolejnym podboju państw Majów powołana została kolonia Thisland ze stolicą w dawnym mieście Here. To dopiero jednak początek podboju Meksyku gdyż legendarne złoto Azteków jest dopiero w głębi kontynentu. Po raz kolejny rozebrano Francję, tak szybko, że nawet nie nie zauważyłem. "Francja" to już właściwie tylko Bretonia oraz jedna posiadłość w Saubadii. Holendrzy dotarli do Filipin gdzie założyli kolonię Manila. Ekspansja Iberyjczyków przy niderlandzkiej to zupełne nic. Inwazja zarówno Wołoszczyzny jak i Polski na Węgry pogrążyła cały kraj w chaosie. Prawdopodobnie będziemy mieli kolejny scenariusz rozbiorowy. Droserii WRESZCIE udało się skończyć ten konflikt religijny. Większość kolonii jest już tak jak powinno być - kalwinistyczna. NAGLE! Ponieważ Unia Protestancka nie wypowiedziała wojny i nie była w stanie przeforsować swych żądań, Parlament Rzeszy zdecydował o podpisaniu dokumentu na mocy którego ustanowiono, że cesarz może być wyłącznie wyznania katolickiego. Dodatkowo, wszyscy Elektorzy Rzeszy, którzy nie byli katolikami zostali pozbawieni swych praw. Dodatkowo Habsburgowie zyskali uprawnienia do przeforsowywania wyznania katolickiego w państewkach Rzeszy. Przeforsowanie dokumentu dramatycznie wzmocniło pozycję Habsburgów, aczkolwiek zachwiało autorytetem Świętego Cesarstwa, gdyż pozbawiona nie-katolickich Elektorów Rzesza nie spełniała już wymagań ze Złotej Bulli. W reakcji na to wydarzenie, Albert III Lancaster, król Holandii zdecydował o uformowaniu zjednoczonych Niderlandów i w rezultacie - opuszczenie Świętego Cesarstwa Rzymskiego. Po raz pierwszy udało się w pełni zjednoczyć wszystkie holenderskie narodowo prowincje, które obecnie będą tworzyły podwaliny nowego imperium światowego. Oto nasz nowy kraj - Niderlandy. ------------------------------- Będąc szczerym, nie jestem pewien czy to była dobra decyzja z opuszczeniem HRE, ale ten dekret mnie nieco wkurzył. Przekonamy się w przyszłości.
    1 point
  21. Komiks stał się prawdą Tyle śmiechu od momentu zaczęcia wspólnego snu. https://youtu.be/ukUqll1xWzA?t=59s
    1 point
  22. Goood mooorning Vieeetnaaam! A nie, zły film... W każdym razie pojawiam się by donieść, iż stanowisko regenta w dziale Krystallina Autokratorias obejmuje Oksymoron. Serdecznie gratulujemy i życzymy wielu sukcesów w pełnieniu nowego zestawu obowiązków!
    1 point
  23. Nadal XP3 najlepszy na stare kompy(poza linuxem )
    1 point
  24. W końcu! Po sporym opóźnieniu, za które bardzo przepraszam nareszcie możemy ogłosić wyniki XV Konkursu Literackiego. Wszyscy podeszli do zadania ze sporym dystansem co przełożyło się na wyśmienite efekty. Z radością stwierdzam, iż tym razem nie znalazłem pośród przyznanych prac żadnej, którą mogę określić mianem słabej. Były lepsze, były gorsze, ale wszyscy trzymali poziom. Dosyć jednak tego gadania - czas na wyniki: I miejsce zdobywa "15 Konkurs Literacki" autorstwa Niklasa II miejsce zdobywa "Błędne koło, które jest dziurawe" autorstwa Nyxgrima III miejsce zdobywa "Konkurs Literacki" autorstwa Malvagio Serdecznie gratuluję zdobywcom podium jak i pozostałym uczestnikom. Tym razem dodatkowe słowne wyróżnienie otrzymują od nas Mordecz i Ohmowe Ciastko, którzy znaleźli się tuż za podium - Wasze prace bardzo przypadły nam do gustu i żałowaliśmy, iż nie da się rozszerzyć nieco granic wspomnianego pudła. Ale cóż - reguły. W każdym razie raz jeszcze dziękujemy wszystkim uczestnikom - niedługo spotkamy się na jakiejś innej edycji, tym razem z większym limitem słów. Edit: No i piórwa wiedziałem że o czymś zapomniałem. Standardowo podsyłamy Wam mini-recenzje. Do wglądu tutaj: Hoffman, Dolar84.
    1 point
  25. Ciężko było coś do tego wymyślić, wiecie? http://puu.sh/iU9Si/4eaa1191f6.jpg Soli, a czy ktoś mówił, że na 25 odcinek ma być łatwo? ~ Sosen http://puu.sh/iUaV0/60a7ddb55e.png Hah no cóż troszkę się przeliczyliśmy ~Ares
    1 point
  26. Hurtowo... Drużyna A Fani serialu powinni go obejrzeć. Bardzo przyjemna komedia akcji... jeśli można tak nazwać film. Dobrze, że nie jadłem truskawek podczas sceny w czołgu - jeszcze bym się "udławił na śmierć". Nie jest to film wybitny, ale bardzo przyjemny, jeśli podejdzie się do niego z dystansem, a nie nastawieniem "w rzeczywistości, byłoby to niemożliwe". Warto go zobaczyć, chociażby dla scen z czołgiem. Ocena 8/10 (za humor) *** Infiltracja Jasny gwint... Nie spodziewałem się, że w dzisiejszych czasach może powstać film, który można śmiało postawić na półce obok fenomenalnej Gorączki. Fabuła, jej przedstawienie, charaktery postaci... miodzio. Wszystko kręci się wokół tego, że w policji znajduje się mafijna wtyka. I odwrotnie. Mafiozi mają policyjną wtykę. Kto wytropi kogo jako pierwszy? Di Caprio zagrał doskonale jako glina w szeregach mafii. Matt Damon odrobinę gorzej, ale żaden z aktorów nie był tutaj kozakiem. I to się chwali. Film trzyma w napięciu do ostatniej chwili, a zakończenie jest po prostu genialne. Ocena 9+/10 *** Totalny kataklizm Tytuł jest idealnym odzwierciedleniem jakości filmu. "Pastisz filmów katastroficznych" - spodziewałem się badziewia i naciąganego humoru, ale nie aż takiego. To coś ma jedną zaletę. W jednej ze scen na miecz spada bohater Jumpera - "ej, to ten gość, który schrzanił Gwiezdne Wojny!" Parodie umarły... Ocena 0/10 *** Milioner z Przypadku Widząc napis "komedia romantyczna" spodziewałem się "totalnego kataklizmu". Ku mojemu zaskoczeniu film jest co najmniej dobry. Fabuła jest ciekawa, przemyślana i co najważniejsze trzyma się kupy i pupy. O co się rozchodzi? Głównym bohaterem jest gość, który mieszka w małym miasteczku. Jest powszechnie lubiany za swoją skromność oraz pisanie kartek okolicznościowych. Jest właścicielem małej pizzerii i dobrze mu z tym. Pewnego dnia, okazuje się, że odziedziczył gigantyczną fortunę. W tym samym czasie cały świat chce dowiedzieć się, kto nim jest. Brukowce zabijają się o ujawnienie tożsamości. Na jego trop wpada pewna dziennikarka, która ma dowiedzieć się o nim jak najwięcej, a jak na brukowca przystało zmieszać z błotem - zrobić z niego głupka. Oczywiście kłamie jak z nut, ale część jej kłamstw odwraca się przeciwko niej np. miejsce zamieszkania. Rzecz jasna zakochuje się w nim i zaczyna mieć wyrzuty sumienia... Humor nie jest naciągany, gra aktorska daje radę, a pewien staruszek - służący rozbawił mnie do łez. Szkoda, że nie pojawiał się częściej. Końcówka jest dość zaskakująca i zabawna. Ocena 7+ - za fabułę i humor, który nie jest naciągany
    1 point
  27. Świat Jurajski (3D) Dodam dwie "recenzje", obie w spoilerze. Nie chcę nikomu psuć zabawy. Fabuła
    1 point
  28. To może i ja się wypowiem. Konwent będę wspominał świetnie, dzięki atmosferze jaka panowała między jego uczestnikami. Dawno nie miałem okazji praktycznie przegadać tyle czasu co tam. Wyruszyliśmy w sobotni ranek z Wrocławia, w mieszanej, polsko-norweskiej ekpie i przybyliśmy praktycznie na rozpoczęcie akredytacji. Na wstępie powitała nas kolejka, która nie powiem - budziła przerażenie. Na szczęście nie tylko wszystko szło nad wyraz sprawnie (przynajmniej w tej nie-Vipowskiej), ale jeszcze od razu spotkałem starych znajomych i zapoznałem się z kilkoma znanymi dotychczas jedynie z internetu, na przykład z Mordeczem, Vertigo czy Soniciem. Chwilę później byliśmy już w środku i zaczęły się standardowe rozkminy wczesno-konwentowe, czyli witanie się ze wszystkimi oraz rozmowy o wszystkim i o niczym. W sumie to czas aż do pierwszej, Mordeczowej prelekcji przegadałem głównie z Vertigo - te dyskusje zapamiętam na długo . Następnie udaliśmy się na prelekcję, gdzie Mordecz prawił o "cechach i wadach fanfików" - nie powiem, słuchało się go całkiem przyjemnie i mówił bardzo do rzeczy (choć naturalnie ze sporą częścią się nie zgadzałem, ale to w końcu ja ). Następnie miałem zamiar udać się do aTOM by posłuchać o nawiązaniach. I w tym momencie plan zaczął się sypać - idąc tam wplątałem sie w kilka dyskusji, tak więc zanim dotarłem prelekcja była już zakończona. I tak to jakoś szło... Dosyć powiedzieć, iż później zawitałem na chwilę w krainę kalamburów, gdzie na początku zostałem użyty jako głośnik do uciszania niesfornych uczestników (i przymierzyłem boską Pikelhaubę, śpiewają "Gott erhalte Franz den Kaiser"), później po raz kolejny szwędałem się tu i ówdzie dyskutując ze znajomymi i poznając nowych. W końcu udało mi się spotkać na żywo między innymi Maba, Pillstera, Aresa i Chiefa - mistrzów tegorocznego cosplayu. Krótki wypad z nimi na miasto dostarczył masę śmiechu, jako że łazili w swoich strojach. Młodzi i starsi mieszkańcy Bytomia byli wprost zachwyceni tym widokiem. W końcu jednak dobiegła końca kolejna prelekcja o fanfikach (nie mogłem się nie pojawić) i postanowiliśmy udać się grupą do miasta, celem zakosztowania owoców winnych pnączy.... zanim ktoś się doczepi, to chmiel również jest pnączem . Tak jakoś wyszło, że na rzeczoną wyprawę ruszyło nas około 30 osób i pomimo obaw o znalezienie miejsca, szybko opanowaliśmy jeden z rynkowych ogródków. Trzeba przyznać, że barman wprost rozpromienił się na nasz widok. Naturalnie nadal toczyły się rozmowy na tematy różne. Co mi się bardzo podobało, to fakt, iż choć niemal każdy raczył się piwkiem lub wyśmienitym cydrem, to wszyscy znali swoje możliwości i nikt nie przeholował - porządne, kulturalne wyjście. Następnie zaopatrzeni w pożywienie wróciliśmy by wziąć udział w nocnej dyskusji o fandomie. To było coś pięknego - choć najpierw wychodziło na to, że jesteśmy anonimowymi kucoholikami, gdyż każdy przedstawiał swoją, często przezabawną, historię dołączenia do fandomu to szybko przerodziło się to w przyjemną dyskusję. Tutaj słowa uznania dla Plothorse'a, który swoim występem po prostu zmiażdżył - cała sala słuchała go, co chwila wybuchając radosnym rechotem. To trzeba było zobaczyć, żeby uwierzyć - naprawdę. Kiedy po nim dołączył jeszcze Spike, ze swoimi anegdotami, to śmiechom nie było końca. No i w końcu tak jakoś wyszło, iż po zakończeniu finałowej prelekcji udaliśmy się na dwór by kontynuować dyskusję. Naturalnie mówiliśmy o wszystkim, sypały się pieprzne dowcipy, aż w końcu zaczęło się akcja "Cała Polska czyta dzieciom", gdzie kilku chętnych słuchało jak czytałem im fanfika "Srebernica to Magia". No i zanim człowiek się obejrzał już nastał świt... Początek dnia łatwy nie był (brak snu), ale szybki prysznic pokonał objawy zmęczenia, po czym od nowa zaczęły się rozmowy i rozrywki. Muszę powiedzieć, iż siedzenie około 6-7 rano na konwencie poświęconym kucykom i omawianie wad i zalet męskich strojów wieczorowych ma w sobie sporo absurdalnej magii . Przy tak zwanej okazji zdołałem również wypróbować jedną z konsoli - Tetris zawsze na topie. Jeżeli chodzi o niewielki wybór prelekcji w niedzielę, to jakoś tego nie zauważyłem. W sumie dlatego, że biegaliśmy po całej szkole starając się zebrać jak najwięcej członków redakcji Equestria Times (tak, wiem czekacie już długo, ale jesteśmy na ostatniej prostej z wydaniem numeru - niestety klątwa pierwszego wydania jest aktywna ). W końcu jednak się to udało i uwieczniliśmy ssię na grupowej fotografii. Warto było W świetnych humorach doczekaliśmy do aukcji, gdzie mimo ostrej licytacji w kilku wypadkach, nie udało mi się nic nabyć - cóż, może za rok będzie lepiej. Potem nastąpiły pożegnania i wyjazd (czyli trzygodzinny sen w samochodzie w moim wypadku). Jednak pomimo pochlebnego wydźwięku powyższej recenzji nie mogę nie wspomnieć o wadach, z których niektóre wprost wołają o pomstę do nieba. Pojedziemy od myślników: - Sleeproomy - mnie zbytnio nie obchodziły, ponieważ spanie na konwencie gdzie mogę z tyloma interesującymi osobami pogadać traktuję jako swoistą perwersję, jednak ich rozmieszczenie było co najmniej słabe. Powinny zostać zorganizowane wszystkie na jednym piętrze (najlepiej najwyższym), co pozwoliłoby spokojnie toczyć nocne dyskusje bez wychodzenia na dwór czy ściszania głosów. Tak naprawdę wystarczyłoby zostawić wolną Salę Celestii lub Gamer Luny i po kłopocie. A tak były problemy. - Wpuszczanie osób niepełnoletnich bez okazania przez nie pisemnej zgody rodzica- O tym dowiedziałem się dopiero z rozmów po konwencie stoczonych z członkami organizacji/helperami. Jak również sączyła się pogłoska, iż można było takie pozwolenie wysłać przez SMS. Ludzie! Czy Wy macie dobrze w głowie? Zdajecie sobie sprawę jak bardzo mielibyście przegwizdane, gdyby którejkolwiek z takich osób cokolwiek się stało, a Wy nie mielibyście pisemnej zgody na jej uczestnictwo w konwencie? Takiego postępowania nie da się nazwać inaczej niż porażającą głupotą i skrajną nieodpowiedzialnością. - Kłopoty z prelekcjami - Tak naprawdę czepić się mogę tu dwóch rzeczy. Pierwsza - podczasj prelekcji "fandomowe WTF" prowadzący nie zważając na obecność na sali osób młodszych wyskoczył nagle z clopem. I to nie przypadkiem, bo pomimo głosów oburzenia nie wyłączył zdjęcia od razu. Jeżeli byłaby to pomyłka to pół biedy, ale jego wyraźnie to nie obchodziło. W tym momencie powinna zareagować organizacja/helper, przerwać prelekcję i zmusić osobę prowadzącą do przeprosin. A przy najmniejszym stawianiu się wziąć za łeb i wykopać z terenu konwentu. Nie wiem kto ją prowadził, ale zachował się jak modelowy przykład idioty. Druga sprawa - prelekcja Albericha miałą zacząć się o 17 zgodnie z wypisanym planem. Kiedy spora grupa oczekujących pojawiła się tam, okazało się, iż prowadzący poprzednią nadal mówi i twierdzi że jeszcze ma czas, bo uzgodnił to z organizatorami - super, ale dlaczego nikt nie raczył poinformować o tym Albericha, lub choćby nie wywiesił karteczki na drzwiach - to działa. Co lepsze, gdy o 18 wszyscy chcieli wchodzić prowadzący stwierdził, że on nie wyjdzie bo nie skończył i będzie prowadził dalej. Na szczęście tutaj organizacja zadziałała szybko i wyczyściła salę z jego obecności - szkoda jednak, że takie osoby są dopuszczane do prelekcji. Skoro jest ustalony czas, to należy się go trzymać, a nie zgrywać ważniaka, którym się nie jest. - Aukcja - tutaj zastrzeżenia są minimalne - po pierwsze szkoda, że zdecydowano się robić sety z niektórych obrazków. Zarówno pierwszy jak i drugi mógł spokojnie zostać podzielony i ludzie by się o nie bili. Tak samo tajemnicze pudełko - gdyby znajdujące się tam rzeczy sprzedać oddzielnie, to zysk z aukcji byłby znacząco większy. Drugą sprawą jest osoba siedząca za konsoletę i "urozmaicająca" widowisko efektami dźwiękowymi. Tej osobie należą się baty na gołą rzyć, bo czasami te piski, jęki i wycia doprowadzały do bólu głowy. Było tego po prostu za dużo. A tak przy okazji na jaki cel idą zgromadzone fundusze? I czy możemy się spodziewać, że zostanie to podane do publicznej wiadomości, tak samo jak zebrana kwota oraz najlepiej zdjecie/skan potwierdzenie przesłania pieniędzy? Chodzi o coś takiego co Mkr zrobił na Wrocławskim Zorganizowanym. Z pewnością ucieszyłoby to uczestników. - Prysznice - tutaj jedna uwaga. Wszedłem do pomieszczenia z tymi urządzeniami i wprost mnie zatrzęsło. Podłoga była w takim stanie, że byłem o krok od odwrócenia się i nie skorzystania z dobrodziejstwa bieżącej wody. Na szczęście szybka improwizacja (poświęcenie jednego ręcznika jako wycieraczki) zadziałała. Teraz tak - nie mówię o sprzątniu tego przez organizatorów lub helperów. Ale czy nie można było załatwić do tego pomieszczenia mopa? Każdy mógłby sobie podłoge przetrzeć i problemu by nie było. - Członkowie organizacji pod wpływem alkoholu - tego też nie jestem w stanie pojąć. Nie wiem czy było to powszechne, sam widziałem jednego organizatora, który wracał na konwent bardzo chwiejnym krokim. Nie robił problemów, nie był agresywny i trzymał się na nogach, ale widać i czuć było, że nieco przesadził z alkoholem. Myślę, że każda z osób, które wtedy były ze mną przed szkołą (około 8 osób), bez problemu potwierdzi to co właśnie napisałem. Teraz wyobraźcie sobie, że coś się komuś stało, zostaje wezwane pogotowie i policja i ci chcą rozmawiać z organizatorami. Jeżeli wyszłoby, że są pijani to byłoby bardzo, ale to bardzo niemiło. Tak niemiło, że urwanie komuś głowy i wyżarcie z niej mózgu możnaby wziąć za opcję wegetariańską. Nie mówiąc o tym, że moglibyście zapomnieć o możliwości ponownej organizacji konwentu czy nawet meeta w tym miejscu. Zanotujcie sobie jedno - Organizacja = abstynencja. Nawet jedno piwko jest niedozwolone. Jesteście, do jasnej cholery, osobami odpowiedzialnymi za konwent - zachowujcie się więc jak na organizatorów przystało. A jeżeli nie jesteście w stanie obyć się bez alkoholu czy innych używek (o których jedynie słyszałem, że były w użyciu, lecz nie wiem tego na pewno) to oddajcie organizację w ręce innych ludzi, którzy potrafią nad sobą panować. Zaznaczam, iż te słowa kieruję jedynie do tych, którzy takie błędy popełnili, a nie do całości. Powtarzam - Organizacja = abstynencja. Podsumowując - konwent wypadł świetnie, ale w kwestii organizacyjnej jest naprawdę dużo do poprawy. Mam nadzieję, że zostaną wyciągnięte wnioski z zastrzeżeń jakie wysuwa wiele użytkowników i za rok będziemy mogli już tylko chwalić i sie zachwycać. Edit: Szlag! Zapomniałbym! Żeby nie było, iż organizacja tylko zło i nic więcej. Najwyższe wyrazy uznania dla Neona, który latał jak mała motorówka i ani na chwilę nie przestał pełnić swojej funkcji ochroniarzo-organizatoro-medyka. Również Sachi, który przez całą noc pilnował Gamer Luny zasługuje na szacunek użytkowników. W sumie sądzę, że tak jest z większością organizatorów, ale szczerze mówiąc mam problem z wymienianiem ich po nickach, bo nie wiem dokładnie kto co gdzie i jak . Wiem jedno - kiedy miałem coś do zgłoszenia, lub jakieś pytanie, to zawsze szybko i sprawnie otrzymywałem potrzebne mi informacje. Jednak ta wymieniona na poczatku dwójka zrobiła na mnie największe wrażenie.
    1 point
  29. Ech... Powiem tak: odcinek ma w sobie wiele, na prawdę wiele ciekawych i fajnych drobnostek, lecz jego główny przekaz pozostawia wiele do życzenia. Odcinek o Spike'u, tak? Można to już wpisać na minus, lecz nie dlatego, iż nie lubię tej postaci, lecz że w ogóle ten odcinek ma jakiegoś głównego bohatera, ale o tym potem. Tak czy siak, Spike. Czy wyszedł dobrze? Trudno w sumie powiedzieć. Problem dotyczący tremy podczas wystąpień przed publicznością jest znany nie od dziś, więc do tego przyczepić się nie mogę. Sam boję się występować nawet przed mniejszą grupą. Zresztą, zapewne nie tylko ja, nie lubię oglądać takich upokarzających scen i o ile zapalanie tego znicza dało się jeszcze przeżyć, tak to śpiewanie hymnu było... Powiem tylko, że zatrzymałem filmik i nie chciałem oglądać dalej, a gdy w końcu się do tego zmusiłem, to ściszyłem dźwięk do minimum, chociaż byłem sam w domu. Strasznie nie lubię takich momentów, przez co trudno będzie mi wrócić do tego odcinka. Lecz muszę przyznać, że scena ta spełniała swoją upokarzającą rolę w stu procentach. Jego heroiczna postawa pod koniec odcinka była git i tak powinno być, lecz w niektórych momentach nasz smok jakby sam nie wiedział, co mu jest oraz wpadał na niewyobrażalne dla przeciętnego zjadacza chleba pomysły. W sumie, to Spike wyszedł raczej średnio. Zrobił parę głupich rzeczy (po co on w ogóle chciał to śpiewać?) i dziwnie się tłumaczył, lecz poza tym, było spoko. A, i lizanie dupy przez kryształową społeczność było śmieszne. W sumie, to jedyne plusy, jakie jeszcze w tym widzę to olbrzymia ilość ciekawych, śmiesznych i po prostu fajnych aspektów, momentów itd. Spoko tekst Scootaloo na początku: "Łinerd or nat, łi styl hef czens tu be ołsom!". Pokazuję on, że nie liczy się wygrana, lecz rozgrywka i ukazanie się z jak najlepszej strony. Że się jest pro gamerem, a nie takim noobem z inteligencją dorównującą zgniłej kalarepie. Wracając do tematu, to muszę przyznać, że RD spisała się całkiem całkiem. Poparła słowa Scoo, cieszyła się ze srebra oraz nie uważała się za stworzoną do wygrywania bogini zaje*isotści. Tak trzymać, Rainbow Dash! Skoro już przy srebrze jestem, to kolejnym plusem jest to, że skład RD wcale nie wygrał. To, że jest ona jednym z głównych bohaterów, nie oznacza, że musi zawsze wygrywać itd. O czymś takim zapomina wiele osób tworzących kreskówki i bajki, przez co są one sztuczne i słabe. Traktowanie Spike'a jak króla, ale o tym już mówiłem. Wygląd wypełnionego po brzegi stadionu to uczta dla oczu. Loża dla ważnych osobistości to również rzadko spotykany rarytas. Oprócz zasiadających tam księżniczek mamy również tyką szlachtę i śmietankę towarzystwa, jak dwóch koniów z Arabii, Blueblooda, jakąś chinkę i dziwaka ubranego w dywan, panią burmistrz... Fancy Pentsa z Pana Dis Lee (którą chyba jest jego żoną) Cherry Jubile (?!?)... oraz starsze państwo ubrane na Napoleona. Na trybunach zasiada jeszcze więcej osobistości, lecz już mi się ich nie chcę wymieniać. O ile zapalenie jego było dość marna, to sam znicz, jak i jego ogień, wyglądał bardzo fajnie. Tylko czekać, aż wyrzuci karteczkę z imieniem "Harry Potter". "Equestria, mamy problem" o ile sam tekst nie był zbytnio śmieszny i do tego momentu tak średnio pasował, to fajnie, że wstawili coś podobnego. Spike jako niedziałająca zapalniczka znowu mnie rozwalił. Spodobało mi się to, że Twilight, zamiast certolić się ze Spikem, od razu wjechała mu z tekstem, że to ona podpaliła ten znicz i że zdolność podpalania rzeczy umysłem to wymysł jej smoczego przyjaciela. Już się bałem, że odcinek będzie o ty, że Spike pewny siebie zacznie robić głupie rzeczy, gdyż Twalot nie powiedziała mu, że wcale tego nie umie. Coś, co najbardziej mi się spodobało, to te blokujące magię bariery. Patent pomysłowy, logiczny i po prostu zaje*isty. Pomysłowe również było lodowe łucznictwo. Dość nietypowe i ciekawe rozwiązanie. Jednak nie wszytko jest tak różowe w tym odcinku. Magiczny czar prysnął wtedy, gdy zorientowałem się, że epizod będzie tylko związany z igrzyskami, lecz główna fabułą będzie obracać się koło jakiegoś bohatera. No kurna, czekałem rok i prawię 3 miesiące na te igrzyska! W tym czasie skończył się jeden sezonu, a kolejny dochodzi już do końca. Po drodze mieliśmy jeszcze trzy odcinki związane z tymi igrzyskami, a w epizodzie o nich opowiadającym mamy ich tyle, ile w tle zmieszczono. Jestem mocno zawiedziony.Według mnie, najlepiej byłoby, gdyby odcinek ukazywał tylko to słynne wydarzenie, bez żadnych zbędnych wątków fabularnych. Żeby ten odcinek ukazywał po prostu te igrzyska. Niestety, tak się nie stało, nad czym ubolewam. A szkoda, bo mogli wymyślić naprawdę wiele ciekawych dyscyplin sportowych, lepiej pokazać rozpoczęcie i zakończenie igrzysk, skupić się na zawodnikach itd. A miało być tak pięknie... Jednak na tym nie koniec listy skarg i zażaleń. Te całe wyścigi sztafetowe były takie... bez emocji. Ten wyścig RD i Spitfire był wręcz kwadratowy... Widzieliśmy w sumie tylko 3, czy nawet 2 konkurencje, lecz ta wada łączy się z tym, co wypisałem wyżej. To wystrzelenie strzały w niebo i trafienie nią w chmurę, która po chwili zamieniała się w olbrzymiego, niezwykle wolno spadającego, kolczastego i wyjętego prostu z zamrażalki ziemniaka było... takie dziwno-głupie. Czułem się, jakbym oglądał jakiś film katastroficzny na Pulsie. Zamiast cokolwiek zrobić, wszyscy, wliczając w to księżniczki wraz z Twilight oraz jej utalentowanym bratem, stali i krzyczeli. Rozumiem, że jest to bajka itd. oraz jak to napisał Nicolas, Twalot zastyga w miejscu w takich sytuacjach, lecz bardziej oburzyło mnie coś innego. Shining Armor zrozpaczony rozkazał, aby usunięto zaklęcie blokujące czar, na co dostał odpowiedź od jednego (zresztą, fajnie ubranego) ochroniarza, że niema czasu... Jak to kurna czasu niema?!? Rozumiem, że zdjęcie tej blokady wymaga odrobiny czasu, lecz ten teks był całkowicie głupi. Już o wiele lepiej byłoby, gdyby ten goryl powiedział, że nie uda im się zdążyć tego zrobić czy coś w tym rodzaju. W dodatku, wypowiedział to bez akcentu paniki w głosie oraz nawet nie podszedł pomóc. Brzmiało to tak, jakby śpieszył się na imieniny do cioci... Wiem, że w sumie czepiać się teraz głupich rzeczy, ale gdyby nieco zmienili ten tekst, to scena ta wyszłaby o wiele lepiej. Roztopienie tej lodowej chmury było nieco nielogiczne, lecz pozostawię to już w spokoju. Zawiodłem się również na ilości zapowiadanych fajerwerków. Niby miało tego być dużo, a tak naprawdę mamy 12 czy tam 13 zwykłych petard z Lewiatana. I jeszcze na koniec jedna rzecz: wcześniej cieszyłem się z tego, że RD i jej zespół zajął drugie, a nie pierwsze miejsce. Niestety, na koniec sytuacja się odwraca i Ponyville zyskuję jakieś 30 medali, wygrywając Igrzyska. Wolałbym, gdyby nasze skromne miasteczko uklasyfikowało się na jakimś tam 4 czy 6 miejscu, ale niech już będzie. Summa summarum: Plusy: - W końcu te upragnione igrzyska. - Problem tremy. - Heroizm Spike'a pod koniec. - Rainbow Dash zachowuję się przyzwoicie. - Fajny i mądry tekst Scootaloo. - Loża dla kucyków wyższej rangi. - Bariery magio-blokujące. - Zachowanie kryształowego ludu w stosunku do Spike'a. - Twilight z grubej rury wjeżdża Spikowi, zamiast się z nim pierniczyć. - Gwiazdy strzelają na lodzie. Minusy: - Minus przez duże "M": Igrzyska, a właściwie ich brak - Spike czasem dziwnie się zachowywał. - Trochę bez życia konkurencje. - Dziwny pomysł z zamarzniętą chmurą. - Bezużyteczne łyse karki, które zamiast pomóc, tłumaczą się głupim i wyssanym z nie powiem czego tekstem. - Mizerna ilość petard. - Ponyville jednak wygrywa. - mini minus: W zasadzie, wszystkie zalety obracają się wokół szczegółów, a wady dotyczą nieco ważniejszych rzeczy. - minus tak zły, że aż powtórzony: Igrzyska, a raczej ich brak. Ocena: 5/10 Niech już będzie ta piątka. Spodziewałem się super-duper świetnych igrzysk, a dostaliśmy odcinek z takim sobie wątkiem fabularnym, a same igrzyska pieprznęli w kąt. Epizod zawiera wiele świetnych aspektów i szczegółów, lecz jego ogólny przekaz dupy nie urywa, a za spierniczenie tego jakże światowego wydarzenia powinny należeć im się baty. Naprawdę żałuję, że tak mało mieliśmy tych upragnionych igrzysk... ech... Wszystkie odcinki już za nami. Pozostał tylko wielki finał. Zapnijmy pasy i wyczekujmy tegoż wręcz świętego wydarzenia.
    1 point
  30. Gdy pierwszy raz poszedłem kupić kucyka... Biorę paczkę i idę do kasy. Sprzedawczyni podaje cenę, a potem mówi: "Córka będzie zadowolona." Ja spokojnie odpowiadam: " Nie mam córki. To dla mnie." Ta mina... Bezcenne.
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...