Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 04/18/16 we wszystkich miejscach

  1. Niektórzy analitycy odcinków zwrócili uwagę na zwrot "Dragons of Equestria". Być może właśnie te, które widzieliśmy wcześniej, pochodziły z innych części świata?
    4 points
  2. Ale w sumie wywrócili nieco... hmm, stereotypy płciowe u smoków, jakby nie patrzeć. Ember to wiadomo, ale zauważcie, że to jednak smoczyca zaproponowała ustanowić bekanie oficjalnym powitaniem łuskowców, a samiec po tym zaproponował wykradnięcie wszystkich poduszek Mówi o tym Silver Quill w swojej analizie odcinka (jak ktoś ogarnia angielski to polecam): No i w sumie, jego zdaniem, odcinek pokazuje, że udana współpraca między obydwiema płciami może nas zaprowadzić daleko
    2 points
  3. Rozdziały X - XX przeczytane. Ogólnie rzecz ujmując widać, że z czasem nabierałaś coraz większej wprawy. Historia jak wcześniej powoli kroczyła do celu, zaczynając powoli nużyć, tak teraz trochę przyśpieszyła i toczy się wręcz doskonałym tempem. Również została rozbudowana poprzez wiele dodatkowych wątków, które interesują mnie na równi z wątkiem głównym (a czasem nawet bardziej). Postacie również dostały "nowe wcielenie". Szczególnie te, które wcześniej były dość krótko ukazywane. Ich osobowość, problemy, aspiracje i wiele innych cyników zostało rozbudowanych, dzięki czemu są o wiele bardziej interesujące. Również zauważyłem, że z kolei inne postacie, niejednokrotnie o dość przesadnie komicznym zachowaniu zostały stonowane, dzięki czemu wydaja się o wiele bardziej prawdziwe. Natomiast jeśli chodzi o domniemany brak wpływu Randomowych Poszukiwaczy Przygód na główna bohaterkę, to faktycznie pośpieszyłem się z oceną, za co przepraszam. W tych rozdziałach jest bardzo dobrze ukazany wpływ Poszukiwaczy na jej osobowość. W takim razie tak jak obiecałem, padam na kolana, pochylam głowę i błagam o przebaczenie (bądź ewentualnie na ścięcie za herezję ) Zwróciłem też uwagę, że wcześniej nie wspomniałem dlaczego nie wybrałem ulubionej postaci. Powód jest prosty, po prostu prawie każdą postać po trochu lubię, przez co mam problem wybrać tą jedyną. Dlatego jeszcze jakiś czas wstrzymam się z opinią.
    2 points
  4. Yey... już w piątek lecim na juropę! Mało brakowało a nie dostałbym urlopu no ale całe szczęście wsio się ułożyło. Mam dzisiaj dzień wolny więc poświęcam go na pakowanie się i szykowanie bo resztę tygodnia mam nieco zawaloną i mam niezłą zagwostkę... Sprzęt szykuję i jako iż jadymy w teren górzysty to dobrze aby było lekko ale trzeba również pamiętać o pogodzie... Mamy kwiecień i raz jest cieplej a raz piździ, na dodatek lubi sobie popadać. Schody zaczynają się gdy zacznie padać lub będzie po prostu mokro + w nocy zrobi się naturalnie chłodniej a nad ranem bedzie piździawa co jest pewne... i jak tutaj się ubrać? Myślę że połączenie gorki, bielizny termoaktywnej, polaru gdzieś w smiershu + pałatki przeciwdeszczowej powinno starczyć. Trzeba jeszcze ogarnąć radyjko z usb bo trzeba jakąś muzę puszczać na before party i after przy kiełbachach i piwku nie? Ot mój secik na europę: Heh zonk jest taki że polskie desanty już mi umierają więc będę musiał zabrać glany wysokie prawie pod kolana
    2 points
  5. Naprawdę fajne opowiadanie. Przyjemnie się je czyta, ma ciekawą fabułę, choć muszę przyznać, że motyw ze zniknięciem słońca (zgaśnięciem?) już znam w takiej postaci z gry "ARX Fatalis" (swoją drogą bardzo fajnej), i bardzo podobnie to wyglądało w tym opowiadaniu, w skutkach także. Jeśli chodzi o opowieść ogiera, to mam wrażenie, że można by ją lepiej napisać, ale mniejsza z tymi. Takie tam, narzekanie. Trochę tylko mnie zastanawia ten szturm hołoty na Canterlot, ale to też jest takie tam narzekanie. Świat został przedstawiony fajnie i jest to plus w moim odczuciu. Można by w takich klimatach niejedno opowiadanie napisać. Z punktu widzenia innych mieszkańców świata, przykładowo. Właśnie, skoro przy tym jestem, jak do władzy księżniczek nad dniem i nocą odnoszą się inne ludy ichniego świata? Taka luźna myśl, na jakieś opowiadanie. Co do imion, to już drugi raz spotykam się ciekawym spojrzeniem na sprawy znaczków i właśnie imion, ale moje przemyślenia na ten temat zamieszczę zapewne w jakimś swoim opowiadaniu, ponieważ jest to dość wdzięczny temat. Jest kilka potknięć od strony technicznej. Brakująca litera czy inne tego typu błędy. Poza tym innych, poważniejszych, chyba nie zauważyłem. Podsumowując. Bardzo fajne opowiadanie o ciekawej (acz nieco przewidywalnej) fabule, pomyśle i świecie. Polecam przeczytać.
    2 points
  6. No i to jest porządny odcinek! Ogółem Spike'a lubię i zawsze lubiłam, więc bolało mnie, kiedy twórcy próbowali usilnie zrobić z niego idiotę (choć tak naprawdę jako jedyny często zachowywał się w miarę racjonalnie w tym pastelowym burdelu, ale i tak musiał oberwać, bo jakżeby inaczej ). Tym razem smoczek się postawił i zachowywał się nadzwyczaj dojrzale jak na swój wiek. Plus też za Twilight i Rarity oraz ich maskowanie. Fajnie też, że ponownie zobaczyliśmy Ceśkę i Lunę. Miło, że twórcy o nich pamiętają nawet w takich odcinkach, gdzie dałoby się je w teorii pominąć. Same smoki też bardzo na plus, ponieważ to jedna z ciekawszych ras w serialu, a tak mało o nich wiadomo. Dobrze też, że pojawiły się wśród nich samice. Jednak dziwi mnie jedno - czemu przybyło ich tak niewiele w stosunku do tego, co wcześniej było pokazane w serialu? Ja rozumiem oszczędność środków, ale to wyglądało tak trochę biednie. Stary Dragonlord fajnie wyglądał, jak smok, a nie byle pipidówa, ale te młodziaki... No cóż, co jak co, ale design smoków w serialu do zbyt klimatycznych nie należy i wyglądają trochę jak efekt miłosnej schadzki kurczaka i gargulca. Szczególnie różowa smoczyca bolała. Sama postać księżniczki z wyglądu jest taka sobie, ale całe szczęście wygląd to nie wszystko, bo smoczyca nadrabia charakterem. Fajnie, że twórcy pokazali postać z taką, a nie inna historią i z takimi cechami. Postać, która musi wszystkim coś udowodnić i potrafi się na swój sposób ze swojego środowiska wyłamać, postawić się. Ember jest silna, zdecydowana i uparta, a do tego rozsądna. Do tego jest dobrą wojowniczką, lojalną wobec sojuszników. Mam nadzieję, że pojawi się jej więcej (i że nie zrobią jej romansu ze Spike'iem), ponieważ to jedna z sensowniej stworzonych postaci w tym serialu. Fabuła fajna. Przemoc @_@
    2 points
  7. No i kolejny odcinek za nami, tym razem skupiony na Spike'u i, moim zdaniem, był całkiem dobry (w kategorii odcinków smoczysława - wybitny). Poznaliśmy smoki nieco bardziej, a zwłaszcza typowe dla tej rasy rytuały, pojawiły się także smoczyce (inne niż Cranky Drurrp :3). Była akcja, wkurwiający rywal, przyjaźnie i zadziwiająca zdolność Twi i Rarity do tworzenia kamuflażu. Było całkiem spoko, zwłaszcza, że oczekiwałem czegoś dużo gorszego. ODCINEK ENG: http://www.dailymotion.com/video/x44yokz_my-little-pony-friendship-is-magic-s06e05-gauntlet-of-fire_tv ODCINEK PL: http://www.dailymotion.com/video/x450zus_mlp-fim-season-6-episode-5-gauntlet-of-fire-napisy-pl-1080p_shortfilms
    1 point
  8. Ale już tak perfidnie nie nabijaj postów, Talar Starlight udała się do szóstego odcinka, nawiązywać dalsze znajomości.
    1 point
  9. Niby tak ale gdy ukradla jej koronę to założyła koronę alikorna i cos może.Idiota ze mnie...A co zrobila sunset dla equestri?No w eq uratowala ja przed twilight.jakie ja bzdury gadam?
    1 point
  10. No pewnie, że nie. Alikornem, według fanonu, można zostać tylko dzięki drugiemu alikornowi. Z kanonu nie posiadamy żadnych informacji (oprócz tego, że się (zwykle) nie rodzą). A dyrektorka szkoły nie jest alikornem, prawda? A jakby Celestia przeszła do ludzi, to by nie miała magii. A Sunset (prawdopodobnie) nie mogła przejść do kucy, bo portal był zamknięty. No i księżniczką się zostaje dlatego, że zrobiło się cholernie dużo dla Equestrii (nawet pokonanie kilku złoczyńców nie wystarczy. Wtedy całe mane 6 by miało skrzydła i rogi). A co zrobiła Sunset dla Equestrii?
    1 point
  11. Na FB piszo, że trzeba coś wziąć na kleszcze... Powinno starczyć...
    1 point
  12. Świeży jak cebuli kwiat Nic mylnego: zwiastun strat, Dzielnie do celu dąży, nic na los nie psioczy Chyba, że znów wojaka jakaś laska zauroczy Wbija się wszędzie, bo lubi zabawy Gdy wróg poniaczy już leży nieruchawy. Mierzy z Abakana dokładnie co do joty jot, Z radosnym okrzykiem ,,maji bratja! Wpierjod!"
    1 point
  13. Broń mu bratem Krew zaś siostrą Kto podejdzie zbyt blisko Zostanie zrzucony w bezkresne urwisko.
    1 point
  14. Wiecie, jeśli kazanie jest dobre to ludzie którzy je słyszeli wołają "Co za wariat", ale kiedy wracają do domów i przemyślą sprawę uświadamiają sobie "Ten człowiek miał racje" Ewangelia zmienia pojmowanie. Ja niestety nie potrafię głosić kazań, ale chce przekazywać proste prawdy z Biblii. Kiedy tak siedziałem i rozmyślałem, Bóg włożył mi do głowy przypowieść o dwóch synach. Co o tym myślicie? Pewien człowiek miał dwóch synów. Przyszedł do jednego i powiedział: "Synu, idź dziś do pracy w winnicy". On odpowiadając rzekł: "Nie chcę". Później jednak zmienił zdanie i poszedł. Przyszedł do drugiego i to samo powiedział. A on w odpowiedzi rzekł: "Już idę, panie". Ale nie poszedł. Który z tych dwóch spełnił wolę ojca?" Odpowiedzieli: "Pierwszy". Jezus powiedział im: "Oznajmiam wam, że poborcy i ladacznice prędzej niż wy wchodzą do królestwa Bożego. Bo szedł u was Jan drogą sprawiedliwości, a nie uwierzyliście mu, poborcy natomiast i ladacznice uwierzyli mu. Wy nawet potem, gdy [to] zobaczyliście, nie zmieniliście zdania, by mu uwierzyć. I komentarz jaki do tego znajdziecie. Religijni i świeccy przywódcy żydowscy podważyli prawo Jezusa do nauczania w świątyni. Jezus udowodnił im, że nie uwierzyli ani Janowi, ani Jemu. W dalszej części sporu Jezus opowiada swoim przeciwnikom o dwóch synach. W kulturze judaistycznej niedotrzymanie obietnicy było czymś gorszym od nie obiecania niczego. Syn nie dotrzymał słowa, które dał własnemu ojcu. Drugi syn, który początkowo odmówił, nawrócił się i uczynił to, co należało. Pierwszy syn zachował się podobnie jak ludzie nie przestrzegający różnych norm prawa mojżeszowego. Dopóki nie usłyszeli Jana Chrzciciela mówiącego o potrzebie nawrócenia się i wydawania odpowiednich owoców, nie chcieli zmienić swojego życia. Ale wtedy, gdy nawrócili się do Boga, odwrócili się od poprzedniego sposobu życia. Drugi syn zachował się podobnie jak ludzie pyszni z powodu majętności i pozycji podobnej do pozycji arcykapłanów. Powinni byli opowiedzieć się za Janem Chrzcicielem, tym bardziej powinni za Mesjaszem. Rozumieją, wiedzą, ale odrzucają. Chronią interesy arystokracji oraz interesów swoich rzymskich mocodawców. W świątyni, w Domu Bożym występują w strojach kapłanów Boga Najwyższego, lecz postępują jak słudzy bóstw tego świata. Zachowują język religijny judaizmu, a służą rzymskim władcom.Wiedzą, że Jezus mówi o nich, chcą Go aresztować, lecz boją się reakcji ludzi. Jednak Bóg włożył mi w serce inne znaczenie tej przypowieści. Było dwóch chrześcijan. Pierwszy z nich oddany Bogu, wierny, głoszący ewangelię. Jednak ostatnimi czasy trochę się opuścił w głoszeniu dobrej nowiny i pokłócił się z żoną. Idąc zauważył człowieka chromego. W jego głowie pojawiła się myśl "Bóg dał mi dar uzdrawiania, ale ja przecież dziś pokłóciłem się z żoną, a i Słowa ostatnio nie głosiłem. Nie Bóg go nie uzdrowi za moją pomocą, zbyt mało zrobiłem, a jeszcze więcej przeciw" I odszedł. Tą samą drogą szedł drugi chrześcijanin także głosił słowo, ale często się "potykał". Dziś w szczególności miał zły dzień. Zwolnili go z pracy, pokłócił się z szefem i zwyzywał żonę. Kiedy szedł zobaczył chromego, podszedł i uzdrowił go w imieniu Jezusa. Który z tych dwóch wykonał wolę Ojca? Jeśli narodziłeś się na nowo, nie ważne co zrobisz, Nic nie jest wstanie odłączyć cię od miłości Boga. Cała łaska nie jest z tego, że głosisz ewangelie i starasz się być dobrym, ale dla tego, że Jezus zrobił to co zrobił. Drugi chrześcijanin nie zastanawiał się co złego się dzisiaj stało i co on zrobił, ale podszedł do chorego odziany w chwałę Jezusa . Zobaczcie ten pierwszy nawet nie podszedł, gdyż myślał, że wszystkie dary wypływają z jego postępowania. A drugi nie myślał nawet o tym co miało miejsce, ale po prostu z wiarą zrobił to, co kazał; robić Jezus. Nie martwcie się tym co zrobiliście, ale chodźcie w Chwale Królestwa, tak po prostu. Bo nie możecie jej zdjąć nie ważne jakbyście chcieli.
    1 point
  15. To materiał na osobną dyskusję, gdyż wszelkie grupy docelowe seriale/zabawek (wbrew pozorom nie do końca to samo), to rzecz całkiem pokomplikowana W kwestii przewidywalności: nawet historie stricto dla dzieci nie mają obowiązku być przewidywalnymi. Akurat ta fabuła była i nie uważam tego za istotną wadę, które uczyniła odcinek złym... ale przeszkodziła mu w byciu genialnym Jeśli rozumiecie, co mam na myśli...
    1 point
  16. W pustym pokoju,uwiędły kwiaty W fotelu siedzi White brodaty A zegar tyka,bo czas umyka A z każdym browarem white zanika I co tak siedzisz knurze opasły Twojej nadziei gwiazdy już zgasły A white jęczy,stęka i sarka Bo na sb u majora patola się rozrasta Piją wódkę,dresy jeba*e od szeregowego na noc w spoileru obrazki dostaję Od majora czarne rapy są grane Po prostu white ma przejeba*e Z patologicznej strony Major
    1 point
  17. 1 point
  18. Przeczytałem właśnie ten oficjalny komiks z Nightmare Rarity i jest on gówniany. Jakby był on odcinkiem, to byłby bardzo słabym i dennym odcinkiem, takim na 3 max.
    1 point
  19. Od 18.04 w Biedronkach książki (dla dzieci) z serii MLP oraz EG. Lista wszystkich tytułów - link
    1 point
  20. @Simplistic Mówiłeś coś o arcie związanym z fanfikiem. Udało mi się! Prezentuję wam pierwszego, testowego, manekina-ciało. Oczywiście już od embriona jest przechowywany w specjalnej komorze. Z pewnych powodów, manekiny nie posiadają oczów. Ich ciała są specjalnie zaprojektowane żeby przyjąć czyjąś duszę. Dość gadania, tu jest art : http://masterofquartz.deviantart.com/art/Subject-N1-yet-sleeping-603556963 Oczywiście nadal nie miałem takich zabawek jak zaznaczanie czy wypełnianie. Na koniec chciałbym prosić o opinie, komentarze itp.
    1 point
  21. @Accurate Accu Memory W takim razie proponuję zastąpienie kilku tagów, powiedzmy [WWII], tagiem [random], który znacznie lepiej uzasadnia nielogiczności tego typu.
    1 point
  22. Tu się z tobą zgodzę Spidi Ale jakby tak wszystko poważnie traktować, jak co poniektórzy tutaj, co wala duże woty o logice... Niech Królik Bugs im odpowie... A to przecież JEDYNIE FANFIK. Pomijając już to, że sam świat serialu nie jest znowu taki logiczny. Kuce ciągnące pociąg. WHAT THE FUCK?! I dołączam się do pytania o 13ke z drugiego tomu. Jak idą prace?
    1 point
  23. Kiedy ten Sucharrrrrrrrrrr przestanie być suchy? Kiedy kosmici zrobią nalot. Co robi samobójca w kiblu? Załatwia się.
    1 point
  24. Co robi Donald w wolnej chwili? - skacze na trumpolinie Pani pyta Jasia: -dlaczego się spóźniłeś do szkoły? -Bo miałem sen o piłce nożnej. -To dlaczego się spóźniłeś? -Bo była dogrywka. Gdzie w maluchu kończy się strefa zgniotu? -na silniku
    1 point
  25. NOWY UPDATE: Aż około 7 sekund więcej i zrenderowałem "całość" Jest parę błędów, ale z nimi to będę się w następnych dniach męczył: FS TEST5  v.17.04.16
    1 point
  26. Podliczenia zostały zakończone. Tym razem nominowano nieco mniej opowiadań, ale nadal jest to znacząca liczba. Wszelkie wyliczenia możecie obejrzeć tutaj. Od razu wyjaśniam - jeżeli przy którymś opowiadaniu nie ma podanej liczby słów i stron, to znaczy, że zostało podliczone w innej kategorii (pierwszeństwo miały 2, 3, 4, 11 i 12). Z tego co stwierdziłem podczas podliczeń, to tym razem zostało nominowanych najwięcej opowiadań Malvagia w wielu różnych kategoriach. Jeżeli zaś chodzi o opowiadanie z największą liczbą nominacji, to jest to "Save Me" Bestera. Jednocześnie tak dla porządku przypominam, iż ilość nominacji nie ma żadnego wpływu na ostateczny wynik. Naturalnie z pewnością jest ważna dla samych autorów, ponieważ jasno pokazuje ilu ich teksty mają wiernych fanów - sądzę, że na pewno Wam za to podziękują
    1 point
  27. Cytowanie na mobilnym nie działa, więc... "o zrozumienie, że niektórzy nie są super artystami i korzystają z baz, żeby się szkolić nawet nie proszę bo to za ciężkie dla niektórych dla pojęcia" Bazy to żadna nauka. Tracing istniejących grafik w Inkscape to też żadna nauka. Wiesz, jak się nauczyć? Usiąść na rzyci i tworzyć oryginalną zawartość, używając cudzych prac jako punktu odniesienia, a nie chamsko je kopiując. Inna rzecz, że spora część baz powstaje bez zgody autorów... ale kto się przejmuje prawem autorskim w tych zawszonych czasach, prawda?
    1 point
  28. Bohaterem jest w swym mieście każdy kto chroni powietrze
    1 point
  29. 1. Gdybym miała uprawnienia moderatora, banowałabym za bazy. Nawet te z własnych obrazków. 2. Jeśli masz założony jeden temat na obrazki - nie zakładaj kolejnego tylko po to, żeby wrzucić następną grafikę. Po co zaśmiecać forum? 3. Ta Flutterka ma strasznie cienkie nogi.
    1 point
  30. https://wspieram.to/bibliaaudio
    1 point
  31. Co prawda nie znam Twojej sytuacji, ale mam radę Jeśli naprawdę trzymasz za nich kciuki, to sam bądź przykładem zamiast publicznie się użalać. W innym wypadku to po prostu nie ma sensu, jak ktoś jest nieśmiały to wydaje mi się (a byłem kiedyś baaardzo nieśmiały, bardzo kiedyś), że prędzej pójdzie za Twoim przykładem i naiwnie będzie życzyć wszystkim dobrze, TYLKO NIE SOBIE. To pułapka. Odrobina egoizmu w życiu jest niezbędna, bo kto o Tobie pomyśli jak nie Ty...? Życie wyłącznie dla innych to koło bez sensu. Musisz zadbać o siebie, żeby potem móc zadbać o innych, inaczej to nie działa. Ja trzymam kciuki za Ciebie, i w międzyczasie idę się zatroszczyć o siebie, czyli też innych.
    1 point
  32. Do wszystkich nieśmiałych koleżków wyżej. Trzymam za was kciuki/kopyta żebyście przezwyciężyli swój strach, o ile nie jest dla was za późno (bo dla mnie niestety tak). Uśmiechajcie się dużo i sprawicie wrażenie dużo lepszej osoby. Bądźcie mili dla ludzi, a nigdy was nie odtrąca.
    1 point
  33. Zapraszam na bloga i nadal szukam dziewczyny http://bronyread.blogspot.com/
    1 point
  34. Przeczytane. Zacząć muszę od tego, że opowiadanie jest błędnie otagowane jako [grimdark]. Fanfiki grimdarkowe powinny się charakteryzować ciężkim, mrocznym klimatem, najczęściej spotykanym w horrorach i antyutopiach; owszem, część definicji rozciąga tę definicję na przeróżne opowiadania, gdzie ważną rolę pełnią przemoc, zdrady i cyniczne zachowania postaci, jednak większość obsady KO zachowuje się zbyt honorowo, by dało się to podpiąć pod [grimdark] - sam [dark] by wystarczył (a i tu nieco na wyrost, gdyż w cięższe klimaty wchodzimy dopiero w ostatnich opublikowanych do tej pory rozdziałach). Mocno niepewny jest też tag [romans], gdyż wątki miłosne pełnią tu rolę tak niewielką, że ciężko je na razie dostrzec - owszem, mamy jakieś sugestie co do rozwinięcia się takowych w przyszłości, jednak to nadal za mało. Przejdźmy jednak do samego fanfika, zapowiadanego jako ogromne rozwinięcie świetnego "Żelaznego Księżyca". KO wchłonęło w siebie kilka świetnych lub przynajmniej dobrych opowiadań, jak "Big Flak" czy ŻK właśnie - zwłaszcza ten drugi doskonale radził sobie jako one-shot, ale do tego wrócę później. Jak wyszło? Zacznijmy od zalet. Pierwszą nazwijmy ogólnie "wiedzówką" - są to te wszystkie realistyczne opisy sprzętu wojskowego obu stron. Owszem, mamy tu parę potknięć (typu przerobienie krążowników ciężkich typu Deutschland na krążowniki lekkie), jednak dla laika będą one niezauważalne. Kolejną zaletą będzie warstwa ilustracyjna, chociaż tu nie widzę sensu w dodawaniu szkiców postaci do opowiadania - no i opowieść powinna radzić sobie bez ilustracji, w końcu chodzi nam głównie o tekst, nie zaś o obraz mu towarzyszący. Bardzo podobały mi się niektóre dialogi, zwłaszcza rozmowa Ruhisa i von Mardera nad świerszczykiem (... no, opisane to było jak jakiś świerszczyk) czy przezabawna kłótnia Yarwina i Korna o gaźnikach (also, Yarwin jest najlepiej oddaną postacią w całym KO). Mamy też kilka świetnych wątków, jak ze Scootaloo na froncie, które świetnie radziły sobie w oneshotach i które tutaj jako-tako się bronią. No i wreszcie niewątpliwie największa zaleta - marketing. Fanfik był konsekwentnie i od dawna zapowiadany, więc wiele osób czekało na niego jak Korwin na ponadpięcioprocentowy wynik swojej partii na wyborach. Tym samym opowiadanie już na starcie zdobyło wielu czytelników. Problem polega na tym, że przy okazji KO zostało otoczone atmosferą wielkości; czytelnicy podchodzili do opowiadania, spodziewając się czegoś wybitnego, dzieła mającego wiele zalet. Ja ich tam niestety nie znalazłem. Zacznijmy od faktu, który powtórzono już wielokrotnie - nielogiczność u samych podstaw fabuły. Niemal cały świat, bez jednej tylko Gryffonii, w ciągu sześciu lat dokonuje ogromnego skoku technologicznego i z włóczni przeskakuje na czołgi i samoloty używane w czasie II wojny światowej. Dla porównania - Japonii, krajowi szczycącemu się kulturą sprzyjającą ciężkiej pracy i kultem cesarza, mającemu dostęp do technologii i ekspertów zachodnich, wreszcie mającemu znacznie mniej do nadrabiania w kwestii militarnej, pełna industrializacja i modernizacja zajęły trzydzieści lat, w dodatku nie obeszło się bez tłumienia zbrojnego oporu. Z jednej małej stoczni i jednego (eksperymentalnego!) warsztatu rusznikarskiego księżniczkom udało się w sześć lat stworzyć przemysł zbrojeniowy zdolny wystawić więcej dywizji pancernych niż Włochy Mussoliniego przez cały okres międzywojenny, zaś sama Equestria jest o krok od wprowadzenia Me 262. Podobna sprawa ma się z Sombrią, gdzie w zasadzie z niczego zrobiono przemysł zdolny stworzyć i utrzymać ogromną armię i równie wielką flotę. Niby obie strony mogły liczyć na technologie kupione od gryfów, jednak nie tłumaczy to ogromnego tempa rozwoju - zwłaszcza że dowiadujemy się, iż same gryfy były niechętne dzieleniu się technologią z Equestrią. No i czemu używamy sprzętu stworzonego od zera u nas, skoro pod ręką mamy gotowe czołgi, samoloty i inny sprzęt wojskowy? Sprzęt gryficki owszem, pojawia się na wyposażeniu Sombrii, jednak tylko w początkowym okresie jej istnienia, po czym znika w tajemniczych okolicznościach, by wrócić dopiero gdy Sombrze kończy się zaopatrzenie i trzeba kupować czołgi od gryfów... Pomijam tu fakt, że gryfy produkują i udoskonalają sprzęt wojskowy, gdy nic nie zapowiada wojny, w której będzie on potrzebny, oraz skąd czerpane są surowce napędzające całą machinę wojenną, skoro wcześniej zapotrzebowanie Equestrii na przykładowe paliwo było śmiesznie małe. Kto i po co wydobywał ogromne ilości ropy, skoro sprzętu używającego benzyny używały niemal wyłącznie gryfy (nie liczę pojedyńczych samolotów w Equestrii, do których podchodzono jak do dużych zabawek)? Najgorsze, że tej wpadki można było łatwo uniknąć. Wystarczyło umieścić gdzieś dwa państwa od początku dysponujące odpowiednimi technologiami, sprzedające gotowe zainteresowanym stronom uzbrojenie wzorowane na realnie istniejącym, a przy tym zbyt słabe, by móc brać bardziej bezpośredni udział w wojnie. Wystarczyło przedłużyć przygotowania do wojny. Ba! Można było całkiem pominąć kwestię pochodzenia tej całej broni, bo skoro już piszemy fanfik, w którym kolorowe koniki toczą wojnę totalną, to czemu nie pójść o krok dalej i nie uznać, że odpowiedni sprzęt już jest w ich posiadaniu - zabieg ten stosuje wielu autorów piszących opowiadania wojenne i dobrze na tym wychodzą. Skoro już jesteśmy przy kwestiach technologicznych - rozumiem, że w czasie budowy sił zbrojnych ma się ograniczone zasoby i odrzuca się pewne projekty. Rozumiem, że można było odrzucić całą koncepcję czołgów lekkich, chociaż już nie rozumiem sytuacji, w której dzieje się to po samym spojrzeniu na plany takich maszyn, nawet bez sprawdzenia ich przydatności w roli chociażby zwiadu czy wsparcia piechoty albo bez testów poligonowych. Jednak kompletnie nie rozumiem, jak można odrzucenie koncepcji broni odwetowej uzasadniać serdecznością i honorem. Bo wcale nie jest tak, że mamy niedobór środków i potrzebujemy czołgów do obrony kraju, a nie rakiet do niszczenia miast nieprzyjaciela. Wróćmy jednak do fabuły. Im dłużej się z nią zapoznajemy, tym więcej problemów się pojawia. Kryształowe kucyki, rasa licząca trzy tysiące osobników, zostaje zwolniona z obowiązku dostarczania rekruta - ale już kucoperze o podobnej liczebności wystawiają oddział w sile 1-2 kompanii (chociaż tu można to uzasadniać zaletami kucoperzy). Shining Armor, który nie chce dowodzić armią, bo uważa się za zbyt tchórzliwego, w drugim tomie jest wspominany jako ktoś aktywnie uczestniczący w pracach sztabu. Wiele wątków, zwłaszcza w pierwszym tomie, pojawia się tylko na chwilę, burzy starannie budowany klimat (vide motyw z rodzicami Fluttershy, z którego w sumie nic nie wynika - zresztą jakaś połowa spotkań Mane 6 z rodzinami mogłaby zostać usunięta i fanfik tylko by na tym zyskał - czy też spotkania z fantastycznymi stworami, które pojawiają się tylko po to, by… uzasadnić brak fantastycznych stworów) i znika, by już nigdy więcej się nie pojawić. Szczytem wszystkiego są powracające co jakiś czas sceny kąpieli, które prawdopodobnie miały budować atmosferę dworskiego życia, ale niezbyt im to wychodzi i przynoszą efekt odwrotny do zamierzonego. Dalej mamy wysłanie Mane 6 na front, niekiedy na pierwszą linię, by dawały buffy swoim podwładnym. Nie jestem pewien, jaki jest sens narażania tajnej broni Equestrii na śmierć od jednej kuli, ale co tam, Mane 6 jest fajne, więc wrzućmy je do fanfika w charakterze (pod)oficerów jednostek liniowych, gdzie można najłatwiej zginąć. Nagrodę specjalną dostaje Rarity, której najpierw przeznaczono służbę w grenadierach pancernych, potem przerzucono ją do floty, a po dwóch latach służby na okrętach podwodnych torpedowanie wrogich jednostek jej się znudziło, więc przesunięto ją do służby w charakterze sanitariuszki na kryształowym froncie. Takie błędy można byłoby mnożyć w nieskończoność; wielu nie wymieniłem, gdyż ze względu na rozmiar powieści po prostu o nich zapomniałem albo nie zaznaczyłem odpowiedniego fragmentu. Osobiście chciałem zrobić kolejny komentarz w stylu “Everything wrong with…” (ostatni raz popełniłem takowy przy okazji oceniania “Ace Combat: Wojna o Equestrię”), jednak niestety, gdy wpadłem na ten pomysł, byłem już w połowie opowiadania i nie chciało mi się ponownie przedzierać przez blisko czterysta stron tekstu, by wyszukiwać błędy - a szkoda, bo pewnie zostałby pobity rekord. Lecimy dalej. Klimat. Wspominałem już o scenach, które go burzą oraz o niepotrzebnych scenach kąpieli, które wyglądają jak opis gry wstępnej z jakiegoś clopa. Teoretycznie klimat opowiadania wojennego budować powinny sceny batalistyczne, jednak i tu brakuje pewnej ikry. Czasami zdaje się, że autor próbuje stworzyć atmosferę rodem z “Czterech Pancernych”, jednak za dużo tu scen poważnych, z kolei na dramat wojenny za mało jest… cóż, dramatu. Nie czuć, że Equestria powoli przegrywa wojnę czy że sytuacja Kryształowego Imperium robi się coraz gorsza; jedynie ostatni rozdział próbuje coś zmienić w tej sytuacji. Tak tylko strzelam, że główną przyczyną tego stanu rzeczy jest łatwość, z jaką przychodzą Equestrii opisywane sukcesy przy jednoczesnym braku opisów klęsk - tu pomogłoby zastosowanie się do zasady “show, don’t tell”. Każdy napotkany czołg zostanie zniszczony, każdy szturm odparty; na palcach ręki można policzyć większe niepowodzenia rojalistów. Sytuację ratuje “Żelazny Księżyc”, który sam w sobie jest świetnym dramatem wojennym, jednak on znacznie lepiej radzi sobie jako oneshot - o tym jeszcze będę wspominał. W zasadzie dobry fragment z próbą zabicia Luny, który mógłby znacznie poprawić sytuację, tylko ją pogarsza - oto bowiem okazuje się, że alicorny są nadkucami i nawet ich śmiertelne rany mogą zostać uleczone w jakiś tydzień. A szkoda, szczerze kibicowałem sombryjskim komandosom. W budowaniu klimatu nie pomagają opisy napisane stylem, który określiłbym mianem nijakiego. Praktycznie cały czas natykamy się na sytuację, gdy nawet przyzwoity dialog czy opis niszczony jest przez źle dobrane słowo, czy to zbyt wyszukane, czy też zbyt potoczne (a najczęściej przez ich kombinację). Tyczy się to szczególnie księżniczek. Przechodzimy do postaci. Z tymi bywa różnie. Z jednej strony mamy całkiem przyjemną Depicted Picture (która swoją drogą powinna dostać jakąś nagrodę za zauważenie bezsensu we wsadzaniu Pinkie Pie do czołgu), całkiem dobrze oddaną Pinkie Pie i Dorniera, pruskiego oficera, który jednak dużo tu stracił w stosunku do swojej kreacji z “Żelaznego Księżyca”, a z Sombryjczyków - Azbesta, którego wątek czyta się całkiem miło, jest po prostu ludzki ze swoim kompletem wad i zalet. Mam też pewne podejrzenia co do Krasnej Śnieżynki i Zeleznego, ale tych na razie było po prostu za mało, by dało się o nich powiedzieć coś więcej. Cała reszta obsady to w najwyżej średniaki, które albo ani grzeją, ani ziębią (do tej kategorii trafia większa część obsady), albo wkurzają swoją obecnością (jakaś połowa Dworu Nocy). Fluttershy ma za mało czasu antenowego, by ją ocenić, Rarity ma go za mało, by odnotować jej obecność, Twilight i Applejack są nijakie, a księżniczki przedstawiono tak, że z całego serca życzę im klęski. Sombra byłby porządną postacią, niestety - zrobiono z niego dobrego kolesia, który ostrzega Equestrię przed grożącym jej niebezpieczeństwem. Brave Wing, któremu poświęcono dość dużo miejsca, cały czas angstuje, bo zginęła klacz, którą znał przez jakieś dwa-trzy dni. Ale jest jedna osóbka, która powinna dostać czerwoną kartkę i zejść z boiska, opuścić dom Wielkiego Brata, oddać fartucha i wypaść z teleturnieju. Rainbow Dash. W życiu nie widziałem gorszej kreacji tęczowogrzywej. Z ambitnej, ale lojalnej, gotowej poświęcić karierę dla przyjaciół i pogodzić się z klęską osoby zrobiono tutaj nadal ambitną, ale wkurzającą klacz, dla której najważniejsza jest kariera. Scootaloo zginęła, bo Dashie chciała jak najszybciej zaliczyć pięćset zestrzeleń i nie chciała pogodzić się ze stratą jednej maszyny? Co tam - dwa dni później już mówi o biciu kolejnego rekordu zestrzeleń! Przegrywa w siłowaniu się na kopyta z AJ - strzela focha i odlatuje. Mało tego, RD nagle stała się rasistką, mającą w głębokim poważaniu jednorożce i kuce ziemne - teraz, drogi czytelniku tego komentarza, przypomnij sobie jej stosunki z zebrami, kucami ziemnymi, gryfami, ba!, nawet z bizonami. W tym kontekście dziwi decyzja Dorniera, który dobrze zna jednostkę i pewnie wie, jak Rainbow traktuje swoich podwładnych, by jednak nie odsuwać jej od dowodzenia jednostką, “bo to dobrze zrobi na morale załogi”. Dla tych, co nie pamiętają - RD tak się przejęła tym, że Scootaloo zginęła, iż chciała popełnić samobójstwo, popadła w rozpacz i tak jej odbiło, że zaczęła mieć zwidy i śpiewać młodej kołysankę. Nie ma to jak niepoczytalny dowódca. Strona techniczna… Cóż. Może się nie znam, ale jakbym zatrudnił dwóch korektorów, każdy rozdział dawałbym obu do patroszenia - zwłaszcza w dużych fanfikach zasada “jeden korektor - jeden rozdział” to zły pomysł. Nie zaznaczałem błędów (bo nie miałem jak), ale widziałem masę literówek, błędnej interpunkcji, było też dużo pomyłek stylistycznych - wszechobecne ciebie, to i inne takie raniły moje oczy, podobnie jak błędy składniowe. Tak chwalony PDF miał problemy z formatowaniem tekstu - nie wiem, może wersja “jeden rozdział - jeden dokument” ma wady, których nie ma wersja w jednym pliku, ale niesmak pozostaje, jako że po prostu wygodniej jest czytać opowiadania takich rozmiarów, mając łatwe rozeznanie w tym, który rozdział ostatnio się czytało. Gdzieniegdzie zdarzało się, że wcięcie akapitowe w dialogu nagle skracało się o połowę; w akcie III zaginął górny margines, podejrzewam mafię rosyjską. Niekiedy, zwłaszcza w pierwszych rozdziałach, w połowie strony zmieniała się interlinia, wielkość czcionki, a nawet jej krój - aczkolwiek tutaj nie mogę znaleźć odpowiednich fragmentów. No i wreszcie ostatnia kwestia - nazewnictwo. Ciągle powtarzam każdemu, że nazwy jednostek wojskowych piszemy dużymi literami i bez kropki po jej numerze. Niektóre potworki językowe pokroju Mareryi (argh!) po prostu bolą oczy, zwłaszcza w tym konkretnym przypadku, gdzie można było to sobie spokojnie darować choćby ze zwykłego szacunku dla cudzych przekonań religijnych i fanfik nic by na tym nie stracił. Ciekawe, że ta mania ponyfikowania każdej nazwy własnej i robienia z nimi strasznych rzeczy (znów: Mareryja. Bój się Boga…) nie dotyczy nazw sprzętu wojskowego. Konia z rzędem temu, kto w logiczny (czytaj: nie zawiera zwrotu o dezinformowaniu przeciwnika - jakby chodziło nam tylko o to, dywizje piechoty nazywalibyśmy pancernymi i na odwrót) sposób wyjaśni, czemu T-34 (nazwa od daty wydania dekretu nakazującego zwiększenie sił pancernych RKKA) i haubicoarmata M 1937 (numer od daty wprowadzenia do służby) w KO nazywają się właśnie tak, a nie inaczej. Szczytem wszystkiego jest NKWD, które w fanfiku występuje pod oryginalną nazwą rosyjską, zmieniono jednak jej tłumaczenie na polski, tworząc Stadny Komisariat Spraw Wewnętrznych. Czemu nie przerobiono Narodnyj na Stadnyj albo coś w tym stylu? Czasami zdarza się, że teksty z rosyjskiego, w szczególności zaś pewna piosenka, podawane są według transkrypcji angielskiej zamiast poprawnej transkrypcji polskiej, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że autor w prologu deklaruje, że będzie pisał po polsku, a nie po internetowemu. Program do transkrypcji tekstu rosyjskiego według zasad PWN i MSWiA dostępny jest w internecie, dostęp do niego to kwestia dwóch kliknięć. Ciągle porównywałem KO do “Żelaznego Księżyca”. Fanfik ten świetnie radził sobie jako samodzielna opowieść - dostaliśmy trwającą już wojnę i nikt nie rozwodził się nad tym, jak to w sześć lat stworzona została equestriańska machina wojenna; mieliśmy jeden prosty wątek, nieprzerywany przez fragmenty związane z wydarzeniami z innego fragmentu wojny (rzekłbym, z innego oneshota), który kończył się w odpowiednim momencie; wreszcie postać Rainbow Dash była przedstawiona znacznie lepiej w swym odbieganiu od kanonu. W ŻK nową, okrutną, nieznoszącą porażek i rasistowską Dashie poznawaliśmy z perspektywy Scootaloo, czytelnik był zaskoczony jej przemianą i starał się zrozumieć, przez co musiała przejść, że stała się osobą skupioną tylko na osiągnięciu celu i gotową do zaryzykowania życia swoich najbliższych. KO rozwiewa te wątpliwości - okazało się, że zawsze była okrutną, nieznoszącą porażek i rasistowską Dashie, jakże różną od kanonicznej. I tu dochodzę do sedna problemu KO - autor miał ambicję wzięcia podstawy, jaką był “Żelazny Księżyc” i stworzenia wielotomowego dzieła, jednak nie poradził sobie z tym zadaniem, ba, pogorszył sprawę opisami kąpieli, słabymi wątkami i sposobem, w jaki rozwinął opowieść o Rainbow Dash. Sytuacji nie ratują nieliczne dobre wątki, jak motyw Fluttershy, Azbesta czy całkiem ciekawy wątek dwóch sióstr z Kryształowego Imperium, z których jedna została uratowana przez jedną stronę konfliktu, a druga - przez drugą. Sytuację naprawiłaby jedna rzecz - porzucenie koncepcji wielorodziałowca, usunięcie praktycznie połowy pierwszego tomu z kanonu KO i zrobienie z tego serii one-shotów, wątpię jednak, by autor zdecydował się na to na tym etapie prac. Ogólnie oceniam “Kryształowe Oblężenie” na marne 4/10 - niestety, zalety opowiadania są zbyt nieliczne i giną pod zwałami wad, więc nie mogę wystawić większej oceny.
    1 point
  35. Owszem, w wielu opowiadaniach (a także w samym serialu) pojawiają się tzw. dziury fabularne i niespójności. I zupełnie nie miałbym problemu z istnieniem takich w KO, gdyby nie było ono przedstawiane jako wielkie, poparte rozległą "kwerendą źródłową", poważne dzieło literackie (powieść wojenna). W fanfiku komediowym lub [Random] ugodowe traktowanie logiki byłoby do przyjęcia, ba, dodawałoby smaczku i humoru całej historii. Jednakże w dziele traktującym o wielkim konflikcie zbrojnym, o tagach [WWII][Violence][Adventure][Romans][Sad][Slice of life][Grimdark][Dark], w dodatku napisanym przez autora świetnie przyjętego "Żelaznego Księżyca", oczekiwałbym większej dbałości o poprawność związków przyczynowo-skutkowych. Nie można wszystkiego tłumaczyć umownością w traktowaniu logiki; moim zdaniem jest to wytłumaczenie leniwe, takie "na odczep się".
    1 point
  36. Siedziałbym dalej cicho, gdyby nie to, że w ostatnim konkursie literackim widziałem od ciebie, Spidi, takie komentarze: Czyli jak? Jeśli ty czegoś nie zrozumiesz w opowiadaniu, to jest to problem opowiadania za który należy odebrać punkty. Jeśli ktoś czegoś nie zrozumie w twoim opowiadaniu, to jest to problem czytelnika, który powinien zmienić swoje podejście... Ładnie to tak?
    1 point
  37. Ciekawe co na taki zestaw słuchawkowy, powiedza w szpitalu
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...