Skocz do zawartości

Wyżal się.


Mellie

Recommended Posts

@Keks zgłosić się do pedagoga i o tym pogadać? Jeśli nauczyciel przysłowiowo się na ciebie uwziął lub uważasz, że nie jest fair wobec ciebie to można tą rzecz zgłosić. Chyba, ze cała twoja szkoła to banda ostatnich idiotów, to nie wiem czy to dobry pomysł xD. Szczerze wątpię, ale wychowawca czy pedagog już z tobą porozmawiają. Przede wszystkim znaleźć kogoś komu się zwierzysz, wysłucha i co z tą sprawą zrobi. Możesz także pójść na korepetycje do innego nauczyciela i sprawdzić jak on ocenia i czy zgadza się ze sposobem oceny twojego nauczyciela od angielskiego. 

 

Co do angielskiego ... też go nienawidziłem xD. W liceum jednak coś mnie tknęło, i w końcu zrozumiałem, że ten język to konieczność w dzisiejszym świecie i ... jest serio prosty. Weź dla porównania polski i jego gramatykę. Angielski wtedy to małe piwo :NjdaT:. Nie twierdzę też, że byłem wybitny z tego języka, bo dopiero się go nauczyłem i zastosowałem w 1 liceum czyli po 9 latach nauki w podstawówce i gimbazie :giggle:. Doszedł jeszcze Erasmus, który trochę u mnie przełamał barierę językową.

 

Tylko te egzaminy są bardzo schematyczne, ale bądź co bądź opierają się na słownictwie (nie wyszukanym, ale takim z życia codziennego), bo bez tego nie uda ci się zrozumieć np. tekstu czy tego co mówią w czasie listening'u. You know, it is hard to say, what is wrong with your studying method, but i hope you will overcome it and someday, you will also know english as well :twilight2:. Będzie lepiej uwierz mi, a metod nauki jest od groma. Jednak jak napisałem wyżej, spróbuj z kimś pogadać i zweryfikować czy nauczyciel źle ci życzy, bo trochę kiepsko to wygląda, chociaż ... jak zdasz to będzie problem z głowy, ale na przyszłość pamiętaj, że szkoła ma ci pomóc, a jak robi odwrotnie to warto zainterweniować. A o pomoc możesz się zwrócić także do osób bliskich jeśli angielski znają, jak chcesz nawet do mnie. 

Edytowano przez The Silver Cheese
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, The Silver Cheese napisał:

 Chyba, ze cała twoja szkoła to banda ostatnich idiotów, to nie wiem czy to dobry pomysł xD. 

Aaaaaa ta szkoła to jest banda idiotów i wszystkiego co najgorsze.

Ja w podstawówce byłem średni z angielskiego przyszła ona i nagle z 4 zrobiły się 2.

Ja jak mam w piątek pisać angielski to mnie trzepie, panikuję coraz bardziej a i do tego rodzinka też mi mówi trzeba było się uczyć.

Jak ja mam sobie z tym poradzić.

Na jednym teście osiągam 50% a na drugim już 20% to w który wynik mam wierzyć!!

A z pomocy chętnie skorzystam wiem, że egzamin przepadł ale chociaż na 3 podnieść przedmiot.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli uważasz że potrafisz angielski dobrze albo chociaż średnio, a nauczycielka się tylko wyżywa to powinieneś zdać egzamin z angielskiego.

A jeśli naprawdę masz problem z językiem angielskim to powinieneś sobie załatwić (albo raczej rodzice powinni) korepetycje. Tylko że no, skoro w piątek masz test to dość późno się zorientowałeś. W takim razie nie masz wyboru jak obejrzeć sobie testy z ostatnich lat i ogarnąć mniej więcej schemat tego, co na takim teście jest przydatne i popowtarzać sobie najważniejsze rzeczy, byle zdać. Ale potem, kiedy już zdasz, powinieneś coś z tym zrobić, bo w liceum będziesz miał spore tyły.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy coś ci nie idzie, nie mów "ehhh facetka się na mnie uwzięła" tylko weź się za siebie. Sam nigdy nie byłem asem w szkole i z jednej nawet wyleciałem, ale nigdy jakoś nie zrzucałem winy na nauczycieli. Niektórzy potrafią być chujowi, to prawda, ale warto najpierw rozważyć czy ty dajesz z siebie wystarczająco, zanim zrzucisz winę na kogoś innego. Mówisz, że w szkole sami debile, więc wątpię żebyś logicznie podszedł do sytuacji. Co do angielskiego, to korepetycje będą dobrym pomysłem no i angielska strona internetu, youtube'a. Najlepiej z napisami. Możesz oglądać filmy pewdiepie'a albo jacksepticeye'a z napisami żeby oswoić się z angielskim. (Bo oni mają dużo wyświetleń i szybciej napisy do nich tworzą)
Angielski akurat dość łatwo poskromić, bo pełno go na każdym kroku i jest dosyć potrzebny w tych czasach. Powodzenia kumplu, btw jak poszedł piątkowy teścik? 

  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyżalę się.

 

Nie chce mi się przechodzić ostatniej misji w SC2, bo trzeba grać Zergami, a Zergowie mają najgorszy gameplay ze wszystkich ras. Mógłbym obniżyć poziom trudności, żeby po prostu to przejść i mieć z głowy, ale nie robi się takich rzeczy.

 

Aha, no i gram w SC2, zamiast pisać licencjat, a został mi niecały miesiąc do zdania go w dziekanacie. :fluttercry:

  • wtf 1
  • Smutny 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Wniosek, nie grać w Starcrafta, a zwłaszcza w część drugą.

 

A ja przyszedłem się wyżalić, że nie pozwalają mi się wysypiać przez prowadzony remont obok. W wyniku czego nie mogę osiągnąć tych optymalnych 10-13 godzin zdrowego snu w trakcie mojej przerwy letniej. Do tego jeszcze jakieś ptaki mi o drugiej w nocy hałasują za oknem, co jeszcze bardziej potęguje moją frustrację.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Właśnie straciłam wszystkich swoich znajomych. Nie trzymam z nikim kontaktu już od około dwóch i pół miesiąca. Nikomu nie powiedziałam że wyjeżdżam za granicę. Myślałam że już mi się do niczego nie przydadzą, a jednak czasami mam ochotę z kimś pogadać. Trochę mi teraz głupio i już kilka tygodni zwlekam z napisaniem do nich czegokolwiek. Brakuje mi konkretnych powodów, bo bez powodu odzywać się nie wypada, może to być źle zrozumiane jako natarczywość. 

Niestety należę do tych osób które siedzą na tyłku i czekają na rozwój zdarzeń, nawet kilka lat.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, W.B. napisał:

Właśnie straciłam wszystkich swoich znajomych. Nie trzymam z nikim kontaktu już od około dwóch i pół miesiąca. Nikomu nie powiedziałam że wyjeżdżam za granicę. Myślałam że już mi się do niczego nie przydadzą, a jednak czasami mam ochotę z kimś pogadać. Trochę mi teraz głupio i już kilka tygodni zwlekam z napisaniem do nich czegokolwiek. Brakuje mi konkretnych powodów, bo bez powodu odzywać się nie wypada, może to być źle zrozumiane jako natarczywość. 

Niestety należę do tych osób które siedzą na tyłku i czekają na rozwój zdarzeń, nawet kilka lat.

 

Zawsze możesz napisać do kogoś, kogo najbardziej ceniłaś z kręgu przyjaciół... zapytać co u niego słychać, opowiedzieć o swoim wyjeździe itp. W końcu co Ci szkodzi. :squee: najwyżej rozmowa się nie będzie kleiła to powiesz, ze musisz lecieć coś gdzieś zrobić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, W.B. napisał:

Właśnie straciłam wszystkich swoich znajomych. Nie trzymam z nikim kontaktu już od około dwóch i pół miesiąca. Nikomu nie powiedziałam że wyjeżdżam za granicę. Myślałam że już mi się do niczego nie przydadzą, a jednak czasami mam ochotę z kimś pogadać. Trochę mi teraz głupio i już kilka tygodni zwlekam z napisaniem do nich czegokolwiek. Brakuje mi konkretnych powodów, bo bez powodu odzywać się nie wypada, może to być źle zrozumiane jako natarczywość. 

Dwa i pół miesiąca? Mam znajomych których nie widziałem od lat, a jakby zaproponowali piwko/planszówy to bym się nawet nie zawahał.

Co do "powodu", cóż, wydaje mi się że zwykłe "Co tam u Ciebie" nie jest żadną formą natarczywości. Utrzymywanie starych kontaktów społecznych, nawet tych trochę wyblakłych, jest uważane za coś zupełnie normalnego. Jeżeli panicznie boisz się natarczywości, zagadaj i obserwuj jak chętnie rozmówca utrzymuje rozmowę.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, W.B. napisał:

Właśnie straciłam wszystkich swoich znajomych. Nie trzymam z nikim kontaktu już od około dwóch i pół miesiąca. Nikomu nie powiedziałam że wyjeżdżam za granicę. Myślałam że już mi się do niczego nie przydadzą, a jednak czasami mam ochotę z kimś pogadać. Trochę mi teraz głupio i już kilka tygodni zwlekam z napisaniem do nich czegokolwiek. Brakuje mi konkretnych powodów, bo bez powodu odzywać się nie wypada, może to być źle zrozumiane jako natarczywość. 

Niestety należę do tych osób które siedzą na tyłku i czekają na rozwój zdarzeń, nawet kilka lat.

Moim skromnym zdaniem, lepiej napisać bez powodu jak najszybciej,  niż za miesiąc czy dwa odezwać sie dlatego, że czegoś potrzebujesz... Ja na ich miejscu pomyślałabym wtedy,  że odzywasz się tylko jak masz jakiś problem,  a nikt nie chce takich znajomych :v

Napisz, zaproś na piwo. Jeśli to dobrzy znajomi to nigdy nie uznają tego za natarczywość. 

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, swinkipinki napisał:

Moim skromnym zdaniem, lepiej napisać bez powodu jak najszybciej,  niż za miesiąc czy dwa odezwać sie dlatego, że czegoś potrzebujesz...

Dokładnie. Wystarczy samo "cześć, co słychać? U mnie..." Przecież w domu nie rozmawiałaś ze znajomymi tylko na poważne tematy, prawda? :) 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym się wyżalić. 

 

Panicznie boję się dentysty. Kiedy siadam na fotel nogi mam jak z waty i czuję jakbym lada moment mógł stracić przytomność. Nie dalej jak tydzień temu byłem u dentysty, oczywiście odczucia takie jak opisywałem. Poprosiłem ją o znieczulenie, najmocniejsze jakie ma. Niestety nie dała mi żadnego. Mówiłem, że zapłacę itd, a ona mi powiedziała, że jak chce znieczulenie to powonieniem iść prywatnie. Tak czy inaczej, zęby nadal bolą, a strach przed dentystą, no może nie tylce dentystą, co borowaniem, pozostał taki sam.

  • Smutny 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, WhiteHood napisał:

Chciałbym się wyżalić. 

 

Panicznie boję się dentysty. Kiedy siadam na fotel nogi mam jak z waty i czuję jakbym lada moment mógł stracić przytomność. Nie dalej jak tydzień temu byłem u dentysty, oczywiście odczucia takie jak opisywałem. Poprosiłem ją o znieczulenie, najmocniejsze jakie ma. Niestety nie dała mi żadnego. Mówiłem, że zapłacę itd, a ona mi powiedziała, że jak chce znieczulenie to powonieniem iść prywatnie. Tak czy inaczej, zęby nadal bolą, a strach przed dentystą, no może nie tylce dentystą, co borowaniem, pozostał taki sam.

 

Mam dokładnie tak samo. Panicznie boję się dentysty, nawet jeśli wiem, że będzie wszystko w porządku. Idę tylko jak już nie wytrzymuję z bólu, mimo że właściwie wiele zębów mam do wyleczenia, ale zwyczajnie tak ogromnie się boję. Sama poszłam do prywatnego, ze względu na brak terminów, to musiałam iść z matką i w dodatku w samym gabinecie rozpłakałam się :I Ale dentystka miała zajebiste podejście do takich przegrywów jak ja przez co przetrwałam parę wizyt, ale potem zrezygnowałam, ze względu na pieniądze, ale też i strach... 

Co do Twojego przypadku to wydaje mi się, że w publicznej jeśli poprosisz o znieczulenie to za opłatą powinni Ci dać, a nie że wypędzają Cię do prywatnych. Może spróbuj u innego dentysty nfz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, WhiteHood napisał:

Chciałbym się wyżalić. 

 

Panicznie boję się dentysty. Kiedy siadam na fotel nogi mam jak z waty i czuję jakbym lada moment mógł stracić przytomność. Nie dalej jak tydzień temu byłem u dentysty, oczywiście odczucia takie jak opisywałem. Poprosiłem ją o znieczulenie, najmocniejsze jakie ma. Niestety nie dała mi żadnego. Mówiłem, że zapłacę itd, a ona mi powiedziała, że jak chce znieczulenie to powonieniem iść prywatnie. Tak czy inaczej, zęby nadal bolą, a strach przed dentystą, no może nie tylce dentystą, co borowaniem, pozostał taki sam.

Dobrze, że w ogóle chciała użyć wiertła, a nie dłuta :burned: Też nie cierpię chodzić do dentysty. A wszystko przez to, że w podstawówce badali nam zęby. Ni z gruchy, ni z pietruchy biorą ciebie z lekcji i borują. Bez znieczulenia, w 3 klasie podstawówki. W życiu tego nie zapomnę. 

 

U mnie w mieście są tylko prywatne gabinety dentystyczne. Co prawda trochę to kosztuje, ale nawet nie muszę dopominać się znieczulenia (ale i tak zawsze proszę o jak najsilniejsze ;) ). Coś takiego powinno być wliczone w cenę

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed chwilą, BiP napisał:

Ja tam mam podobne odczucia, ale  u okulisty... Wolę  borowinowe zęba bez znieczulenia, niż wizytę u okulisty.

Dlaczego? (jeśli można wiedzieć, oczywiście). Ja tam nie miałem problemu z pójściem. Koleś był w porządku, nic nie bolało, zero stresu. Kilka dni później miałem swój "rower" na oczach :) 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo oczy to moja pięta Achillesa, najczulszy mój punkt na ciele. Wolałbym kopa w (...) niż mieć grzebane przy oczach. Już  samo gadanie o nich twarzą w twarz, powoduje łzawienie oczu. Żadnego lekarza się już nie boję, ani zastrzyków, ani pobytu w szpitalu, ale słowo "okulista" budzi we mnie ciarki i jest to jedyny lekarz jakiego od dziecka nienawidze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, BiP napisał:

Bo oczy to moja pięta Achillesa, najczulszy mój punkt na ciele. Wolałbym kopa w (...) niż mieć grzebane przy oczach. Już  samo gadanie o nich twarzą w twarz, powoduje łzawienie oczu. Żadnego lekarza się już nie boję, ani zastrzyków, ani pobytu w szpitalu, ale słowo "okulista" budzi we mnie ciarki i jest to jedyny lekarz jakiego od dziecka nienawidze.

 

O kurde, a to ciekawe! :ohmy:

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dentysta to piekło. Przepraszam że się wtrącam, ale mam swoje przeżycia z tego typu specjalistami i podzielam opinię osób powyżej. Dwa tygodnie temu byłem w gabinecie u jednej z najdroższych specjalistek w okolicy i zawiodło znieczulenie... nienawidzę bólu kiedy wierci mi się w zębie, więc poprosiłem o jeszcze jedno... zrobiło się niezłe combo-breaker, bo pierwsze zaczęło działać w trakcie zabiegu a drugie kiedy obrałem ścieżkę do domu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy temat się rozpoczął, więc ja też dorzucę swoje trzy grosze :rdblink:

 

UWAGA: kilka opisów może być nieprzyjemnych. 

 

Największy hardcore przeszedłem cztery lata temu, gdy od środka zaczął mi się psuć ząb, powstał cholerny stan zapalny uciskający na nerw trójdzielny. Dla tych co nie wiedzą jakie to jest uczucie, to mniej więcej jakby ktoś rżnął Cię żyletkami w policzek, skroń, żuchwę i w czaszkę :flutterbad: 

Najlepsze było to, że w tamtym okresie, nie wiem czemu tak się złożyło, większość dentystów w mieście miało urlop dwutygodniowy, a ja cierpiałem... :fluttersad:

Gasiłem ból płucząc lodowatą wodą, zimnymi okładami, zażywając najmocniejsze popularne leki - opokan, paracetamol, ketonal, lecz zbyt długo nie można ich zażywać.

 

Jedzenie było niemal niemożliwe z powodu bólu - zwłaszcza na prawej stronie. 

 

Poszedłem do publicznej przychodni, ale pani stomatolog była wyrachowaną, pozbawioną empatii zimną suką, która obstukiwała mi zęby i doszukiwała się problemów nie tam, gdzie trzeba. Pomyślałem więc, że p*^%$olę taką usługę i poczekam jeszcze tydzień na moją dentystkę do której mam zaufanie. Na odchodne baba mi jeszcze powiedziała, żebym nie zawracał jej więcej głowy. Kocham publiczną służbę zdrowia :grumpybloom:

 

Gdy moja dentystka wróciła z urlopu obejrzała zęby i powiedziała, że wyglądają z zewnątrz na zdrowe, ALE GDY ZACZĘŁA WIERCIĆ... :flutterage:

 

Nawet nie bolało tak strasznie, takie 5/10, ja akurat zamknąłem oczy i wizualizowałem sobie, że leżę spokojnie na łonie natury a ptaszki beztrosko ćwierkają wokół mnie :fluttershy5:

Nagle kobieta wyciąga wiertło, bo trafiła jakby na coś miękkiego...

UWAGA OPIS DRASTYCZNY 

 

Spoiler

I wylewała się z zęba zgorzel! :oops: SMRÓD jak cholera! Jeszcze ona jakby było mało wysysała jakoś tę zgniliznę, zaczęło mnie boleć jak sk..., dała mi znieczulenie i zleciła KANAŁOWE leczenie :rapidash2: 

 

Okazało się, że zarażał również swoich sąsiadów, więc wynikło z tego, że będą trzy zęby do leczenia, ten środkowy do kanałowego, choć w środku był już zgniły i dziura jak studnia...

 

Założyła mi lekarstwo, z którym chodziłem następny tydzień, a gdy miałem kanałówkę tego zęba i jego "sąsiada", to generalnie leczenie trwało tydzień w tydzień po 1- 1,5 h i w sumie wydałem na tego zgniłego zęba 450 zł, a na tego drugiego 150 zł, po czym zrobiła mi jeszcze trzeciego obok, ale z nim akurat było łatwo, po prostu stara plomba była do wymiany, też to kosztowało ponad 150 zł. 

 

Kanałowe leczenie miałem pod znieczuleniem i poza przeszywającym bólem od czasu do czasu (tak jakby prąd przeszedł z zęba do palców stóp mimo znieczulenia), to ogólnie było git, a odwiedzałem dentystkę tak często, że w sumie wpadłem w pewnym sensie w sidła rutyny :spin:

 

<>

 

MAŁO TEGO! Po wszystkich przygodach pękła mi się i złamała plomba w innym zębie i nie było sensu tego odwlekać, więc poszedłem również z tym - wyborowała mi tak tego zęba (jak się okazało spróchniałego) niemal do połowy i zaplombowała. Jakieś 300 zł za to zarobiła. Jeszcze mnie namawiała na założenie korony na niego, ale sam odlew kosztowałby 500 :wut:

Sugerowała mi też usuwanie kamienia nazębnego - to byłoby kolejne 500 :rainbowcry:

 

<>

 

Chciałem zrobić przerwę, ale chwilę potem, tuż przed świętami, czułem jakby mnie coś szczypało między 6, a 7 po drugiej stronie, więc spanikowałem, bo chciałem mieć zdrowe zęby na święta, a pamiętałem, że tamten zgniły ząb zaczął mi dokuczać takim właśnie "szczypaniem" na początku :ohmy:

 

Kolejne kanałowe leczenie... :confused:

 

<>

 

Prześwietlenie szczęki i...

 

Kobieta mnie nastraszyła, że chyba mi się ząb mądrości będzie niedługo wyżynał, może naciskać na 7-kę i boleć jak diabli! :flutterage:

 

<>

 

NIE BĘDĘ JUŻ OPISYWAŁ!

 

Rezultat był taki:

 

- pół roku chodzenia, borowania, nakłuwania itd., średni ból 6/10 mimo znieczulenia

- wydane ponad 2 500 zł na wszystkie zabiegi, ale wtedy już miałem regularną wypłatę, więc pomyślałem, że nie będę na zdrowiu oszczędzał...

- dwa zęby mądrości poszczypały mnie trochę, ale nie wysunęły się na tyle, aby sprawiać kłopot na szczęście (z nimi jest tak, że albo się wysuną albo nie, albo się zmieszczą, albo nie, ale tak czy siak kłopotliwe z nich sukinsyny!)

 

A teraz mam wyleczone wszystkie zęby, uratowane przed zgniciem i rozwojem gorszych chorób - mam całe 28 zębów + dwa nie wysunięte ósemki.

 

Codziennie myję elektroniczną szczoteczką i mogę się ładnie uśmiechać szeroko :squee:

 

Warto sobie znaleźć profesjonalnego stomatologa prywatnie. Będzie to kosztowało, lecz to jest konieczne. Polecam nałykać się przeciwbólowych i może wziąć coś na uspokojenie przed zabiegiem, położyć się, otworzyć szeroko japę i poddać się profesjonaliście. 

 

Ja uważam, że warto było! Inna dentystka, co słyszałem od kilku ludzi, tak partoliła robotę i to za kasę, że ludziom prędko potem plomby wypadały. Mnie od lat nic się nie dzieje. 

 

END OF STORY :fluttershy2:

Edytowano przez Grzegorz_Nikodem
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To co opisałeś w 1 spoilerze, to sam mógłbym tego doświadczyć i powiem więcej,  choć miałem już kanałowe leczenie, to mógłbym je powtórzyć.  Zasadniczo to chyba nie spotkałem  się z zabiegiem u dentysty na tyle poważnym, abym wolał zakrapianie oczu od igły w dziąśle... 

Edytowano przez BiP
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Grzegorz_Nikodem napisał:

Sugerowała mi też usuwanie kamienia nazębnego - to byłoby kolejne 500 

Od kiedy skaling kosztuje 500 zł? Btw. z tym można iść do studentów. Zrobimy to za darmo.

 

I ogółem mam wrażenie, że powinni zacząć od skierowania Cię na panoramę, a nie wiercić na ślepo i szukać wiatru w polu. A akurat opukiwanie to nie jest zła rzecz, wręcz przeciwnie.

 

Ogółem marudzicie na brak znieczulenia, ale czasami się go nie daje gdyż ponieważ ból podczas zabiegu jest tak minimalny, że się nie opłaca. A znieczulenie jednak zawsze niesie pewne ryzyko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaraz mnie wszyscy skatują, ale ja już strach przed dentystą zniwelowałem praktycznie do 0%. Nie czuję stresu, wszystko ok, trzeba przyjść na przegląd, co najwyżej 1 albo 2 zęby w kwartale do wyleczenia. Kanałowego leczenie nie doświadczyłem, a podobno to największa zgroza i ból. Chociaż swoje przeżyłem jako 8 latek, który idąc do dentysty miał mieć usunięte mleczaki i to wyjmowane porządnymi szczypcami. To dopiero ciągnęło ... ale ulga potem bezcenna. 

 

Ma boleć, ale to jest do przeżycia. Jak jest ból przy borowanie to zaciskam pięści, kręgosłup się podnosi, ale ostatecznie wytrzymuje - jest to konieczne, jeśli chce mieć zęby w porządku. A teoretycznie nie jestem przykładny jeśli chodzi o zęby i ich szczotkowanie, bo robię to tylko przed snem. Nie wiem czemu, ale mam pewien wstręt do mycia zębów tymi wszystkimi pastami - wiem, że ich skład jest bezpieczny, zatwierdzony normami, ale wciąż ...  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, BiP napisał:

To co opisałeś w 1 spoilerze, to sam mógłbym tego doświadczyć i powiem więcej,  choć miałem już kanałowe leczenie, to mógłbym je powtórzyć.  Zasadniczo to chyba nie spotkałem  się z zabiegiem u dentysty na tyle poważnym, abym wolał zakrapianie oczu od igły w dziąśle... 

 

To jest bardzo nietypowe, co opisujesz! Próbowałeś dociekać przyczyny takiego stanu rzeczy? Co właściwie czujesz, gdy ktoś bada Twoje oczy? 

 

Ja po wizycie u okulisty poza chwilowym znacznym pogorszeniu wzroku (co oczywiste) nie miałem jakichś niesamowicie złych doznań, więc próbuję Cię zrozumieć...

 

Natomiast przeszywający ból kostny, choćby chwilowy jest w moim mniemaniu znacznie gorszy do zniesienia. 

 

Chyba, że Ty po prostu jesteś jakimś fenomenem fizjologicznym i masz bardziej unerwione gałki oczne niż korzenie zębów :) Naukowcy powinni pochylić się nad Twoim przypadkiem :D

 

<>

 

BTW.: Zapomniałbym wyjaśnić, że w sumie nie uważam jakoby to moje leczenie kilku zębów było bardzo przykre - to było do zniesienia, a byłem w ręku profesjonalistki, która zleciła mi prześwietlenie, wiedziała, co ma robić, precyzyjnie wyleczyła mi zęby i nie bolało tak, jak sobie to wyobrażałem, ale coś czułem. 

 

Wadą było to, że leczenie się przeciągało tygodniami i sporo mnie kosztowało. 

 

<>

 

BTW 2.: Mam na tyle empatii, żeby wierzyć osobom, które panicznie się czegoś boją, iż lęk, który odczuwają jest autentyczny i trudny do zignorowania. Pamiętajcie jednak, że to jest coś z CZYM DA SIĘ WALCZYĆ!

 

Przypomnijcie sobie przykład Fluttershy! :squee:

Edytowano przez Grzegorz_Nikodem
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...