Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 05/11/14 we wszystkich miejscach

  1. Napisy PL: Odcinek 25 - http://www.dailymotion.com/video/x1ty8w2'>http://www.dailymotion.com/video/x1ty8w2 Odcinek 26 - http://www.dailymotion.com/video/x1tz04v'>http://www.dailymotion.com/video/x1tz04v Lektor PL: Odcinek 25 - http://www.dailymotion.com/video/x1u01ynhttp://www.dailymotion.com/video/x1ty8w2'>'>http://www.dailymotion.com/video/x1u01yn Odcinek 26 - http://www.dailymotion.com/video/x1u0cauhttp://www.dailymotion.com/video/x1ty8w2'>'>http://www.dailymotion.com/video/x1u0cau Moja opinia odnośnie odcinka: To nie jest to co bym chciała zobaczyć... to coś znacznie więcej! Od dawna marzyłam, że powróci temat Tartarosa i w końcu się doczekałam ^^ W tym odcinku też bardzo dobrze widać jak bardzo poprawiła się animacja w tym sezonie. No i przypomnieli sobie, że Discord został odmieniony właśnie po to, by z jego magii był pożytek (a że ich zrobił w konia to już inna bajka). Wprawdzie jego nabranie się na udawaną lojalność Tireka było nieco naciągane, ale mi jakoś do niego pasowało... nie jest głupi, ale on po prostu nie jest typem, który doszukuje się konspiracji w działaniach innych. Jednak przede wszystkim w końcu mięliśmy kawał porządnej walki. Jeśli tylko w przyszłości nie przerobią kucyków na Mortal Kombat, to taki jednorazowy zabieg jest bardziej niż pożądany. Cieszę się też, że zrezygnowali ze starej tęczy, oplatającej złoczyńców. Była fajna, ale ile można? To już zaczynało przypominać Czarodziejkę z Księżyca, gdzie każdy odcinek kończył się tym samym atakiem. No i Discord wręczający Celestii kwiaty (czyżby plotki o romansie nie były aż tak przesadzone? ^^). Do tego te łzy Fluttershy... to aż bolało i boleć powinno. Jedynie piosenki choć nie były złe, to mogli dać coś bardziej epickiego, by pasowało do reszty odcinka. Mimo to solidne 10/10.
    7 points
  2. Wielki finał... Nie, on nie był wielki... On był kurna olbrzymi! Ta wielgachna góra na Marsie nie dorasta mu do regla górnego. No było bombowo, jednym słowem. Wszystko w tym odcinku było takie, jak powinno być, a nawet lepiej. Fabuła świetna i logiczna, postacie wyku*wiają, a niektóre sceny są epickie jak mało co. Po prostu aż mam ochotę wyjść na podwórze i strzelać w niebo fajerwerkami! Takie to było zaje*iste! Ach, od czego by tu zacząć? Może od początku, czyli od samej fabuły. Od ciągu przyczynowo-skutkowego. Twilight smuta, że jako Księżniczka nie ma co robić, w porównaniu do reszty alicornów. W sumie racja, przecież przez cały ten sezon praktycznie nic takiego "księżniczkowego" nie zrobiła. Jednak Celestia wraz z Luną i Cadence wspierają naszą protagonistkę, śpiewając i robiąc kółka w powietrzu, co od razu poprawia humor Twilight. W dodatku, Księżniczki zapewniają jej, że przyjdzie czas, w którym się wykaże. I w sumie ten czas szybko przychodzi, gdyż ujawnia się super zły Tirek, którzy zżera manę innych kuców jak wściekły. Celestia wystawiła przeciwko niemu Discorda, który ulega centaurowi i przechodzi na jego stronę. W tym samym czasie Twilight, dzięki wcześniejszym wskazówką Draconequusa, odkrywa, że te wszystkie itemy, jakie do tej pory otrzymały jej przyjaciółki, to tak naprawdę klucze do tajemniczej skrzynki. Niestety, otwieraczy jest pięć, a dziurek sześć. Przygarnięty za złą stronę Discord wraz z Tirekiem pustoszą Equestrię, wyżerając kucom moc. Księżniczki, w obawie, że Tirek pochłonie ze smakiem i ich magie, postanawiają przekazać swoje moce Twilight, gdyż antagonista może nie wiedzieć, że istnieje czwarta księżniczka. Ma to sens, lecz można powiedzieć, że przecież Discord mógł popsuć całą zabawę i wyjawić, że jednak jest jeszcze jeden alicorn. Zresztą, czemu one wszystkie cztery nie mogły stanąć do walki i go pokonać? No chyba, że to by nie wystarczyło i chciały ratować, co się da. Tak czy siak, ja w tej sprawię nie marudzę i podoba mi się pomysł twórców. Co dalej? Tirek dowiaduję się, że jest jeszcze jedna księżniczka i wraz z Discordem porywa i więzi jej przyjaciółki, a tuż po tym wbija swojemu kompanowi nóż w plecy, więżąc i jego. Powiem szczerze, że nie spodziewałem się tej zdrady. Tirek przez cały czas wydawał się lojalny Discordowi, ale cóż... myliłem się. Twilight, wku... a koniec z tym przeklinaniem. Twilight wkurzona tym, co zrobił centaur, staje do epickiej walki na śmierć i życie. Jednak po dłuższej wymianie ognia, obaj stwierdzają, że to napieprzanie nie ma sensu, więc postanowili zrobić dila. Tirek uwolni jej pozbawionych mocy przyjaciół, a Twilight odda mu swoje nabyte od księżniczek i własne umiejętności. Ku mojemu sprzeciwu, klacz się zgadza, tracąc pałera, lecz uwalniając z mydlanych baniek swoich najbliższych oraz Discorda, który w zamian za ten gest hojności obdarowuje ją wisiorkiem Iluminatów. Okazuje się, że jest to ten ostatni klucz. Po otwarciu nim skrzynki, wyłania się z niej tęczowa moc, która zmienia wygląd mane 6 i tworzy olbrzymią na całą mapę Equetsrii fale, która pokonuje Tireka i wpiernicza go znowu do Tartaru oraz usuwa wszelkie zło, jakie po sobie pozostawił. Skrzynka nagle lewitując i wnika w spaczoną ziemie, na której wcześniej urzędował dom Twilight, tworząc tam wspaniały zamek. Później wszyscy się radują, Twilight ma własną siedzie, wspólne śpiewanie, koniec! Cała fabułą jest po prostu cacy i nie mam żadnych zastrzeżeń. Te wyżej wymienione elementów fabuły, które nie został przeze mnie skrytykowane, uważam za logiczne i świetne. Fabuła jest po prostu dopracowana, logiczna i epicka. Czego chcieć więcej? A to dopiero początek. O Twilight raczej krótko, bo trochę już omówiłem. Jej użalanie się, że daje ciała i nie ma co robić było logiczne, choć można się na upartego doczepić, że dopiero teraz na to zwróciła uwagę. Przy pomocy Discorda i swojego intelektu odkrywa, że owe podarki od spotkanych przyjaciół są kluczami. W dodatku, zgodziła się wziąć całą odpowiedzialność na swoje barki, przechowując magie reszty Księżniczek. Gdy Tirek ją zaatakował, stanęła dzielnie do walki. A propos walki i samej Twilight, zauważyłem, że niektórzy narzekają, że Twalot jest OP, gdyż zna tyle mocy itd. No ja pier*ole, ma przecież wszystkie moce pozostałych księżniczek + swoje własne, które przebijają o głowę nie jednego przeciętnego zjadacze chleba. Czy dla was umiejętności i moce alicornów, czyli pewnie najpotężniejszych istot, jakie są, zatrzymują się na podniesieniu książki??? No raczej nie. Według mnie, alicorny są pełne mocy, a zebranie tego wszystkie w i tak już uzdolnionej postaci powiększa jej zdolności magiczne do maksimum. OP? To nie jest OP, to jest skill. Nabyty skill. Ale wracając do tematu, nie wiem, co sądzić o decyzji Twilight w sprawię uwolnienia jej przyjaciół. Postąpiła raczej dobrze, lecz ja chyba walczyłbym dalej, no chyba, że zagroziłby on zabójstwem więzionych przyjaciół. Twilight rzadko wypada słabo, i w tym odcinku nie jest inaczej. Jestem wręcz zachwycony postawą naszej fioletowej klaczy! Tak trzymaj, najlepsza żeńska osobo w MLP! Następny w kolejce jest nowy (choć tak naprawdę nie nowy) antagonista, zwany Tirek. Ogólnikowo postać jest dobra, bardzo dobra. O ile z wyglądu wpierw przypominał mi tego małpiszona z Króla Lwa (zresztą, nie tylko mi), to jego późniejsza forma kojarzyła mi się a Axem, herosem z Doty 2. W ogóle cieszę się z tego, że jest centaurem, a nie kolejnym złym kucem. Jednak lekko nie spodobało mi się to, ze pod koniec był wyższy od niejednej góry. Głos miał fajny i pasujący, lecz jakiś super wrażeń na mnie nie zrobił, w przeciwieństwie do Sombry. Z charakteru jest git. Żądny władzy, bezwzględny, inteligentny i potrafiący przerzucić kogoś na swoją stronę oprych. Myślałem, że będzie można mu jeszcze przypisać uczciwość, gdyż wpierw wynagradzał Discorda, lecz później jednak dopuścił się zdrady. Historia owej postaci wraz z jego bratem była niezmiernie ciekawa i wciąż zastanawiam się, co teraz porabia ten Scorpan. Jego moc wysysania many z innych również prezentuje się nieźle. Ogólnikowo mogę powiedzieć, że postać jest naprawdę fajne, lecz wciąż z tych złych na pierwszym miejscu stoi Sombra. Kolejną postacią wartą dłuższego komentarza jest Discord. Musze przyznać, że we wszystkich odcinka, w jakich do tej pory ukazała się ta postać (wliczając w to epizod, w którym się on pojawił), w tym wyszedł on zdecydowanie najlepiej. Zresztą, w końcu został podany powód, dla którego go nawrócono na dobrą stronę. W pierwszej śmieszył mnie jak nigdy, natomiast w drugiej części, szczególnie po zdradzie przez Trikia, zachowywał się na prawdę świetnie (o ile takie słowo tutaj pasuję). Jeśli chodzi o tego śmiesznego Discorda, to szczególnie spodobało mi się to, iż pomimo bycia natrętnym, nakierował ich na właściwy trop. Natomiast jego (nieudany) sposób schwytania centaura również mocno mnie rozbawił. Jeśli chodzi o jego postawę w drugiej części, to co tu dużo mówić? Zachowywał się tak, jak powinien. Pomógł Twilight, wręczając jej klucz i wystąpił jeszcze na grupowym zdjęciu pod koniec odcinka. Takiego Discorda lubię! Po odcinku Three's A Crowd poczułem do niego lekką niechęć, lecz ten odcinek zadrobił to z nawiązką. A co do tego Shipingu do Celesti pod koniec, to pomimo, iż nie lubię robienia takich rzeczy dla bronies, to tutaj zachowuję neutralność. Czas na prawdziwy majstersztyk, czyli scenę walki. Mogą ją opisać jednym słowem: EPICKA przez duże E, P, I, C, K, A! Sama walka zaczyna się od potężnego ciosu dla Twilight, czyli zniszczenia jej domu. Bardzo spodobał mi się ten motyw, że rzecz, która praktycznie przez cały serial była stała i niezmienna, w kulminacyjnym momencie została zniszczona. To jak śmierć Hedwigi w ostatniej części Harrego Pottera. Następnie mamy efektywne promienie o grubości kilku domów postawionych w rzędzie, które zamienił pobliską okolice w zgliszcza, strzelanie laserami w stylu "In your face!", ciśnięcie małym kucykiem w oddaloną o kilka kilometrów górę, o którą Twilight się nieźle rozmaśliła, cios przebijający klacz przez ową górę, wbicie centaura w ziemie niczym łopatę w suchy piach i dobicie go laserem, wyrzucanie Twilight ze sporym kawałkiem ziemi, wystające z ziemi kamienne kolce oraz ostateczne epickie zderzenie dwóch rodzajów magii, które doprowadziły do wybuchu podobnego do tego z Czarnobyla! No po prostu wyleciałem z bamboszy, jak to zobaczyłem. A myślałem, że scena walki na ślubie była zaje*ista... To było tak kurna niesamowite, że szczękę musiałem zbierać z piętra niżej! Cieszę się jak głupi z tego, co zrobili dla nas twórcy. Chwała wam za to! Sprawa klucza i zawartości skrzynki. Musze przyznać, że bardzo spodobał mi się motyw, ze to Discord ofiarowuję ostatni element układanki Twilight. W dodatku, był to przecież ten medalion, który Draconequus otrzymał od Tirika, jako oznakę wdzięczności. Co do samej zawartości skrzynki, to wkurzył mnie fakt, że twórcy wyjawili nam prawie wszystko już dawno temu, ale już dobra. Wygląd tego drzewa po włożeniu kluczyków był fajny, natomiast samych kucyków już trochę mniej, i o ile taka Rainbow Dash wyglądała epicko, to Rarity wyszła fatalnie. Fala odczarowująca wyglądała dobrze, lecz samo odczarowanie w przypadku pegazów było... głupie? Uskrzydlone kuce po przeleceniu fali po prostu wstają i odlatują, jak gdyby nigdy nic. Pokonanie Tirecka jakoś mnie nie zaskoczyło. Myślałem, że będzie to wyglądać bardziej tęczowo, ale takie coś mi wystarcza. Później mamy bladą tęcze, do której wnika skrzynka. Tęcza kończy się w miejscu, gdzie wcześniej stał dom Twilight, tworząc na prawdę zaje*isty zamek. Niestety, tęczowa moc znika z kucyków niezwykle szybko. Sam zamek, zarówno od zewnątrz, jak i od wewnątrz, wygląda fenomenalnie. a w dodatku... dat trony! Ogólnie wygląd tej tęczowej mocy jest fajny, lecz o niej samej w zasadzie nic nie wiemy. To jest moc harmonii, przyjaźni czy może tęczy? Skąd wiedziało, że jest potrzebny zamek? Skąd ta skrzynia w ogóle wiedziała, że ten przedmioty były ofiarowane z takich intencji? Ale to jest tylko takie czepianie się. Tak naprawdę, nie widzę w sumie w tym żadnych poważnych wad. Czas na piosenki, których w tym finale jest wyjątkowo mało, bo tylko dwie, lecz mi to w zupełności wystarcza. Pierwsza z nich, You'll Play Your Part, jest śpiewana przez wszystkie księżniczki, co należy raczej do niecodziennych rzeczy. Oczywiście połowa fandomu jest zachwycona, bo Luna śpiewała, ale mniejsza z moimi bóldupami. Sama piosenka jest dość dobra. O ile początek jest lekko smętny, to refren naprawdę wpada w ucho, tak samo jak druga zwrotka. Podobnie jest zresztą z Let the Rainbow Remind You. Piosenka jest przyjemna do słuchania i mogłaby być bardzo dobra, lecz jest jedno "ale", a ściślej mówiąc, jej długość, która nie poraża. Utwór był zbyt krótki i skończył się dość nagle, przez co mógłby być o wiele lepszy, lecz i tak kawałek robi swoje. No i na koniec te wszystkie drobne, lecz zaje*iste elementy, które sprawiają, że ten odcinek jest jedynym w swoim rodzaju. Na początku rozśmieszył mnie kryształowy posąg Spike'a oraz komentarz AJ skierowany do marudzącej Rainbow Dash. Z tajną wizytą do Kryształowego Imperium przybyli Książę i Księżna z Maretonii. Absolutnie nic to nie wniosło do fabuły (no może oprócz machania Twilight), lecz przynajmniej wiadomo, kim są ci kolesie, którzy zasiadali na wyższej loży podczas igrzysk, a sam ten odziany w dywan koleś miał fajny głos. Świetną animacje zorzy polarnej (chyba to była zorza) przyjmuje zawsze z otwartymi ramionami. Trochę zaciekawił mnie fakt, że Luna śpi w nocy. Fajne nawiązanie do poprzednich odcinków, że ucieczka Tireka miała miejsce najprawdopodobniej wtedy, gdy na wolność wydostał się Cerber. Osobiście się ciesze, gdyż na chwilę znów widzieliśmy Flima i Flama Te klucze wyglądały bardzo fajnie i w pierwszej chwili skojarzyły mi się z kluczami w Neverhoodzie. Bardzo zaciekawił mnie fakt, że Tirik, wysysając moc nie tylko z jednorożców, ale i z pegazów i ziemniaków, wyniszcza całkowicie Equestrię, gdyż nikt nie będzie pilnował pogody oraz uprawiał ziemi. Przekazywanie magii Twilight było bardzo efektowne. Żeby fabuła była jeszcze bardziej logiczna, z gry wykluczono Shining Armora. Podobała mi się smuga, którą zostawiała za sobą nakoksowana Twilight. Widzieliśmy przez chwilę Tartar. Rozśmieszył mnie fakt, iż Tirek dowiedział się o czwartym alicornie, spoglądając na witraż w sali tronowej. Podczas rozdupcenia domu Twilight, klacz wyleciała z niego wraz z Sowalicją, o której ja kompletnie zapomniałem, lecz na szczęście, twórcy nie. I na koniec miło było widzieć te wszystkie postacie, które wręczyły mane 6 klucze. No, może poza Silver Shillem, bo on spierniczył odcinek, który miał być najlepszy. Podsumowując: Zalety: - Niesamowita, epicka, logiczna i zwyczajniej świetna fabuła. - Twilight wyszła ponad przeciętnie. - Tirek to dobra postać, która przypadła mi do gustu. - Discord mocno się popisał w tym odcinku. - Niesamowicie epicka scena walki. - Sprawa ostatniego klucza. - To, co kryła w sobie skrzynka i jakie były skutki jej otwarcia. - Dwie, dobre piosenki. - W wielu momentach perfekcyjna animacja. - Nawiązania do poprzednich odcinków. - Na sekundę pojawili się Flim z Flamem. - Ciekawa historia Tireka i jego brata. - W końcu zresocjalizowany Discord na coś się przydał. - Ukazane postacie wręczające klucze. - Fakt, iż finał sezonu jest tak świetny. Wady: Jest kilka, lecz są one tak miniaturowe, że nie opłaca się ich wypisywać, gdyż i tak nie mają żadnego wpływu na ocenę. Ocena: 10/10 Finał sezonu lepszy, niż kiedykolwiek! Epickość po prostu wylewała mi się z ekranu! Nie ma takich słów na świecie, które opisałby, jaki ten odcinek był dobry. Wszystko jest wykonane w 120% poprawnie. Począwszy od niesamowitej fabuły, świetnych postaciach i wielu ciekawych momentów, a skończywszy na epickiej walce, zawartości skrzynki i niebiańskim zakończeniu. Ten odcinek zasługuje na honorowe pierwsze miejsce najlepszego odcinka w serialu My Little Pony: Friendship is Magic, które zajmuję wraz z epizodem The Super Speedy Cider Squeezy 6000. Po prostu lepszego końca sezonu być nie mogło! Kłaniam się w pas twórcom, za wykonanie czegoś tak świetnego. Ten odcinek powinien przejść do historii. Pomimo, iż końcówka 4 sezonu była raczej średnia, tak jego zakończenie jest legendarne. Jestem o wiele bardziej, niż całkowicie usatysfakcjonowany. Ten odcinek to coś pięknego i z niecierpliwością oczekuję sezonu piątego (choć wcześniej zobaczymy również przeze mnie wyczekiwaną, drugą cześć Equestria Girls) W końcu już nie muszę pisać tych chędożonych recenzji i będę mieć wolną niedziele...
    4 points
  3. Odcinek był więc chciałem o nim coś napisać, jest tego sporo ale zacznijmy od początku (jak to ja wypisze wszystkie plusy odcinka, na co komu psujące radość minusy?)- 1.Tirek- chyba pierwszy i jak na razie jedyny najbardziej zły gościu w tej bajce, on nie chciał wywrócić Equestrii do góry nogami, nie chciał wyżywić swojego ludu, nie chciał zawładnąć pastelową krainą ani żadnym królestwem on chciał Zniszczyć Equestrie, po za tym gość wysysa magie, jest koksem i jest big evil, i wybaczcie że to powiem jest leprzy od Discorda, oczywiście nie ma jego zabawowości ale jest bardziej niecny, bardziej dwulicowy i inne negatywna "bardziej" 2.Theee Final Battle!- to była bitwa rodem z Dragonbala! Nieważne że może jak na standardy bajki była zbyt brutalna, była EPICKA! 3.Rola reszty Mane6 w zamku Twi, już niech nikt nie marudzi że Twily jest ważniejsza. Każda dostała stołek (plus Spike) więc cisza na sali. 4.Discord jak zawsze niszczy system ale przy tym odcinku sprawił że trochę nabrał bycia złym wy mych oczach to jak złamał serce Fluttershy swoją zdradą i sama zdrada sprawiły że miałem ochotę mu solidnie walnąć z baseballa (nieważne że zamieniłby go w bukiet kwiatowy!) Tak więc odcinek ma u mnie duży plus, dostaliśmy nowego fajnego antagonistę, zamek, trony i EPICKOŚĆ! No to tyle, sezon się skończył czas zająć się czymś pożytecznym i dożyć do kolejnego sezonu, niech pogoda będzie ładna a serial nigdy się nie kończył. Organizujemy Party!
    3 points
  4. Do tego, co napisała już Madeleine, dodam jeszcze definicję tego tagu z FGE. Proszę: [Controversy]- główny wątek to tematy kontrowersyjne - religia, homoseksualizm, moralność itp (Przykład: Ostatnia Rzecz którą Zrobi, ale też raczej Liść Róży - wprawdzie wychodzi to na końcu, ale jest to bardzo istotne dla fanfika) Czyli - nie, nie jest to jakaś tania próba zainteresowania czytelnika, jeśli to właśnie chciałeś zasugerować. Otóż - znaczy. Wspomniane przez Ciebie zdanie ma przykuwać uwagę czytelnika, a przy okazji porusza interesującą kwestię. Na mnie wywarło wrażenie - autorka miała pomysł na chwytliwą kwestię i wykorzystała ją, czyniąc opowiadanie po prostu lepszym. Rozumiem jednak w pełni, że Tobie się nie spodobało i nie mam zamiaru przekonywać Cię na siłę, że jest lepsze niż myślisz. Jeśli coś mi się tutaj naprawdę nie podoba, to ton T(w)ej wypowiedzi i to, co ona sugeruje: mamy sobie darować każde efektowne wyrażenie, każdy nietypowy zabieg, bo przecież jest ryzyko, że komuś się nie spodoba, że uzna je ze śmieszne, a nie interesujące? Tu się zgodzę - przypisy były zupełnie niepotrzebne. Między innymi. Przy odrobinie dobrych chęci i nie tak negatywnego podejścia można z niego wyciągnąć więcej, chociażby stary morał "lepsze jest wrogiem dobrego". Ale do tego trzeba by się było najpierw pozbyć uprzedzeń i podejścia w rodzaju "wszyscy chwalą, więc musi być do dupy". 1. Gdzie tu zaprzeczenie? Wystarczy zauważyć jeden prosty fakt: kucyki nie są Drzewem Harmonii i od ich życia nie zależy cała kraina. To jakby powiedzieć "Odbiło temu Scyferowi, najpierw traktuje śmierć jako regułę, a potem nie chce dopuścić do zagłady świata!" I tak, zdaję sobie sprawę, że w przypadku fika żadnej zagłady świata na horyzoncie nie było. Jednak sama Twilight miała na ten temat inne zdanie. Cytuję: "Po pierwszym zgonie wśród Elementów Twilight wpadła w popłoch. Celestia i Luna próbowały ją uspokajać, że nie ma się czym przejmować, bo po pierwsze, Elementy całe wieki funkcjonowały bez Powierników, a po drugie, to było oczywiste, że kucyki dzierżące tę funkcję kiedyś opuszczą ziemski padół. Twilight była jednak poruszona. Bała się o bezpieczeństwo Equestrii. Była odpowiedzialna za Harmonię i za żadne skarby nie chciała dopuścić, by bezcennemu drzewu coś się stało." A jeśli ktoś powie, że to naciągane, niechaj sobie przypomni odcinek "Lesson Zero", gdzie pięknie pokazano nam, jak bardzo Twilight potrafi się wyluzować i nie przejmować pierdołami. 2. Tak. Jest alikornem, granice jej mocy nie są znane i autorka może sobie z nią zrobić, co tylko uzna za stosowne. I posądzenie o OP też nie byłoby tutaj na miejscu, bo przedstawiony proces nie jest łatwy, to raz. A dwa, że koniec końców guzik z niego wychodzi. Poza tym... skąd wzięło się Drzewo? Czy mamy jakiekolwiek podstawy, by sądzić, że z pewnością nie zostało przed wiekami stworzone przez jakiegoś arcysuperniesamowiciepotężnego alikorna? 3. Sam sobie odpowiadasz - Twilight jest paranoiczką. I jest to zgodne z jej przedstawieniem w serialu. 4. W tekście mamy to wyjaśnione - księżniczki nie zgadzają się od razu, trzeba je przekonywać i to długo, a przedstawione argumenty mają sens: "Czyż Equestria nie byłaby bezpieczniejsza, gdyby posiadała drugie źródło magii, jakim jest Drzewo Harmonii? Czyż nie jest rozsądnie myśleć o tym teraz, kiedy Drzewo jest w doskonałej kondycji i może znieść takie zabiegi? Czy nieprawdą jest, że Equestria posiada najwyższej klasy specjalistów od magii, którzy są w stanie opracować zaklęcie dublujące żywą istotę, jaką z całą pewnością jest drzewo, nie czyniąc jej żadnej krzywdy?" 5. ...hurr durr. Jakoś o tym nie pomyślałem, a faktycznie, jest to znacząca dziura fabularna. Punkt dla Ciebie. 6. Kwestia subiektywna. Dla mnie wypadło bardzo dobrze, chociaż widziałem już wiele razy podobny zabieg, przez co ostatnia scena była jednak przewidywalna. Co nie zmienia faktu, że napisana jest wręcz doskonale i napięcie można było nożem krajać. Jednak - jak już mówiłem, do tego punktu nie mam zastrzeżeń. Niniejszym komentarzem nakręcam hype na zajebistość. I mówię, tfu, piszę to jako człowiek, który książki lubi i czyta chętnie. I to nie tylko te tanie, popularne fantasy nastawione na przygodę, krew i cycki. Ślimaku - napisz coś dłuższego niż paręnaście stron. Serio, siądź kiedyś, wyjmij z głowy dowolny pomysł i spróbuj przelać go na papier/ekran. Nie, to nie jest gadka w stylu "spróbuj to zrobić lepiej, skoro jesteś taki mądry". Po prostu chciałbym, żebyś przekonał się, ile trudu kosztuje człowieka napisanie opowiadania chociażby tej długości. Ile to się trzeba nad każdym zdaniem nasiedzieć, ile przemyśleć wszelkich kwestii, ile włosów wyrwać z głowy w obawie przed krytyką. Z jakim cholernym bólem porównuje się cudowną wizję powstałą w głowie z tym, co mogą zobaczyć odbiorcy, a co zawsze - zawsze! - będzie tylko zniekształconym odbiciem pomysłu autora. A potem pomyśl nad tym, jak miło jest otrzymać taki komentarz. Spróbuj pomyśleć o cudzej pracy - to, o czym się wypowiadasz, to nie fanfik pisany na kolanie, z masą błędów i idiotyczną fabułą nie trzymającą się chociażby w przybliżeniu kupy. Niezależnie od Twojej opinii, widać, że Madeleine włożyła w to sporo wysiłku. Uszanuj to. A na razie dedykuję Ci ten wiersz, autorstwa Albericha: Ekhm. Teraz moja opinia co do samego fanfika. Tu miała być ściana tekstu, ale naprawdę nie widzę ku temu potrzeby, ponieważ wielu użytkowników wypowiedziało się tu już długo, obszernie i konstruktywnie, ja mógłbym co najwyżej powtórzyć po nich, a przecież nie o to chodzi. Będzie więc krótko. Styl jest boski, a jego "suchość" idealnie współgra z treścią. Kreacja świata jest równie doskonała, wszystko, dosłownie wszystko w tekście oddziałuje na moją wyobraźnię dokładnie tak, jak powinno. "Jak długo umierają?" to przebłysk geniuszu, zakończenie, pomimo tego, że przewidywalne, to jednak trzyma w napięciu. Opisy pragnienia i głodu były na tyle dosadne, że aż sam w trakcie czytania poczułem dziwną suchość w gardle. Wady? Niepotrzebne przypisy i - przede wszystkim - dziury fabularne, które są tu, niestety, dosyć poważne, ale o tym rozpisywać się nie będę, bo wszystko na ten temat powiedział już Bodzio. Dodam tylko, że tekst wciągnął mnie na tyle, bym nie zdołał wyłapać ich w trakcie lektury, a to zdarza mi się raczej rzadko. I bardzo dobrze, że jest to fanfik z przesłaniem (nawet, jeśli ograniczymy się tylko do tego ekologicznego), bo zdecydowanie brakuje nam takich w fandomie. Jednak, żeby było jasne, nie podzielam zachwytów chociażby Irwina w tej kwestii i nie uważam, żeby zmuszał do przemyśleń. Morał tutaj to - cóż - po prostu morał, bardziej odpowiedź niż pytanie. Głosuję na [epic], autorce natomiast gratuluję talentu i tak udanego dzieła. Pozdrawiam, Poranny Kapitan Scyfer aka Zły Sandacz.
    3 points
  5. Hmm, co tu można powiedzieć co jeszcze nie zostało powiedziane? Bo nie ma żadnych wątpliwości, że finał był naprawdę epicki i zdecydowanie przebijał swoją siłą ostatni epizod sezonu trzeciego. Cóż, może i piosenki nie były aż takie zapadające w pamięć jak wtedy, jednak fabuła, akcja i postacie były znacznie lepsze niż wcześniej. Może tak zacznę od rzeczy, która kłuje w oczy. Decyzja księżniczek o przekazaniu swojej mocy Twilight. Ok, samo w sobie nie było to złe, ale ich motywacja była zła. Przekazujemy ci tę oto naszą moc i nasze talenty, bo być może Tirek nie wie, że są cztery księżniczki. Serio? Oj, Celestio... To by przeszło, gdyby Tirek nie połączył sił z Discordem. W tym momencie odcinka było naiwnością myśleć, że draconequus nie powie głównemu złemu o Księżniczce Twalot. Przynajmniej powinnyście, moje drogie, zniszczyć witraż z naszą lawendową alicorn. Podobnie jak prośba, by zatrzymała tę wiedzę dla siebie i nie mówiła o tym przyjaciółkom. I znów: zadziałałoby, gdyby nie Discord. W sumie, to taki największy zgrzyt jak dla mnie w tych dwóch odcinkach. A co mi się podobało? Cóż, naprawdę wiele rzeczy. Począwszy od głównego złego. Do czasu wypuszczenia sneak peeka, wielu fanów sądziło, że będziemy mieli powrót Sombry. Zamiast spaczonego króla dostaliśmy jednego ze złych Generacji Pierwszej - Tirek. Gość mnie urzekł od momentu, w którym go zobaczyłem. Zwłaszcza za ten jego głos, gdy jeszcze pozostawał dość słaby. Po prostu niesamowity. Aż ciekawe, że aktor, który użyczył mu głosu, jest tak słabo oceniany... No ale cóż, bywa. Główny antagonista był mroczny, przebiegły i inteligentny. Był na tyle przekonywujący, że zdołał omamić Discorda, by po raz kolejny zacząć szerzyć chaos. A potem, jak już nabrał sił, mieliśmy okazję widzieć jedną z najbardizej epickich walk, jeśli nie najbardziej epicką, w MLP. Dwie najpotężniejsze siły starły się ze sobą niczym w starym, dobrym Dragon Ballu. Nasze bohaterki były w porządku, tym razem żadnej nie mogę ocenić negatywnie, co dobrze świadczy o scenariuszu Meghan. Twilight w końcu zauważyła to, co fani widzieli od samego niemalże początku Sezonu IV. Nasza lawendowa alicorn w zasadzie dzierżyła pusty, nic nie znaczący tytuł i była tym słusznie skołowana. No ale jak się okazało, tak miało być, by sama odkryła swoje przeznaczenie. A Discord po raz kolejny jej w tym pomógł. Co prawda mówił nie wprost i lekko chaotycznie, jednak nie mógł przecież dać jej jasnej podpowiedzi, musiała sama dojść do tego, gdzie szukać odpowiedzi w kwestii Skrzyni Harmonii. No i jej się udało - wraz z przyjaciółkami otworzyła pudełko i otrzymała nowe supermoce! Dało się przewidzieć, że będą to Rainbowfied Ponies. Wiem, że sposób ich wprowadzenia nieco podzielił fanów, ale ja tam uważam, że twórcy dobrze to zrobili. Co więcej... gdy zobaczyłem Tireka dającego Discordowi ten medalion, już byłem pewien, że będzie kluczem Twilight. No i wszechobecne detale. Miło było pod koniec odcinków zobaczyć raz jeszcze postacie, którym nasze bohaterki pomogły. Po raz kolejny mieliśmy sporo Derpy, zobaczyliśmy Appleloosę, eskadrę Wonderbolts, i wiele, wiele innych postaci i miejsc. Ponadto: ujawniona jakiś czas temu mapa is now canon canon, Discolestia shipping is canon, Discord jako Mary Poppins, wznoszenie słońca przez Twi, Flash, który po raz kolejny dostanie lawinę hejtów, że śmiał się odezwać... Tak, to był bardzo dobry finał. 9/10
    2 points
  6. Przed chwilą obejrzałam dwa odcinki i uznam, że to jest najlepsze zakończenie sezonu spośród wszystkich Rozpiszę wg. plusów i minusów: + Mane6 jako rainbow power (ale srsly, więcej push-up'u w grzywach i ogonie się nie dało? ) + Discord ofiarowujący kwiaty Celestii, + stroje Discorda powaliły mnie na kolana ze śmiechu + w końcu Twilight ma swój zamek, + każda ma swój tron, Spike również, + postępowanie Discorda (przeprosiny za swoje zachowanie), + rozmyślania Twilight o jej roli jako księżniczka, + fabuła, bardzo interesująca, + Wznoszenie słońca i księżyca przez Twi + Coco Pommel, hadssjdhkaj <3333 + witraże wykonane przez Discorda, + walka Twilight vs. Tirek (czyżby w pewnym momencie Hasbro zainspirowało się grzybem atomowym w Hiroszimie? ) Minusów żadnych nie dostrzegłam, odcinki były prześwietne, pomimo, że w ankiecie dałam dychę, to oceniam na nieskończoność/10 300 post, yay
    2 points
  7. Nie wiem czy to dobre wytłumaczenie, ale: Discord trochę czasu spędził z kucykami i przez to stał się... trochę naiwny. One traktowały go dobrze, nawet jeśli miewał swoje wybryki, więc sądził, że Tirek też zachował choć odrobinę uczciwości. Discord po prostu stał "w rozkroku" między byciem złym tyranem, a postacią pozytywną. Wydarzenia z odcinka finałowego powinny go nauczyć, jaka postawa jest bardziej wartościowa - czego dowodem klucz, który pośrednio podarował Twilight. Brzmi nieco naciąganie, ale komponuje się dość dobrze z wizerunkiem Discorda jako nie do końca zreformowanego. Ja to kupuję. Za to zauważyłem inną nieścisłość (która jednak nie rzutuje na ogólny odbiór odcinka). Zostało wspomniane, że Scorpen zawarł znajomość z MŁODYM jednorożcem, Starswirlem. Spoko, tyle że w odcinku "Hearts Warming Eve" Twilight (a w zasadzie postać grana przez Twilight) mówi o Starswirlu jako o swoim mentorze. A wydarzenia opisane w tym odcinku dzieją się jeszcze przed pojawieniem się Celestii i Luny. Opcja numer 1: Twilight wspomina o Starswirlu tylko dlatego, że jest on w pewnym sensie jej mentorem (ale to nie pasuje do panny Sparkle, które dużą wagę przywiązuje do szczegółów historycznych). Opcja numer 2: Wydarzenia z "Hearts Warming Eve" rozgrywają się krótko przed panowaniem sióstr, a pierwsze pokonanie Tireka ma miejsce tuż PO tym fakcie. Opcja numer 3: Starswirl żył bardzo, bardzo długo, co jest możliwe, biorąc pod uwagę jego zdolności magiczne. Tak czy siak, nie czepiam się. Odcinek był świetny. Po obejrzeniu biłem brawo, a to coś znaczy
    2 points
  8. Wow, wow, wow. Właśnie skończyłem seans, więc nie będę się rozpisywał zbyt szczegółowo, ale... Dziś rano mówiłem sobie: "jeśli finał utrzyma poziom poprzednich dwóch dwuczęściowców, będę usatysfakcjonowany". I tylko na to liczyłem! Na solidną rzecz. Dostałem coś, co NAPRAWDĘ może równać się z "Canterlot Wedding". Serio, tego się nie spodziewałem. Powrót Tireka - jaram się jak pochodnia. Szkoda, że nie pokazali Scorpena (tak wiecie, "w akcji"), ale od czego jest piąty sezon... Interakcja Tireka z Discordem - super. Zdrada Ducha Chaosu trochę mnie zabolała, choć wyszło dobrze i teraz chyba naprawdę zrozumiał potęgę przyjaźni. Do tego epicka scena walki, wzmianka o ucieczce Cerbera z Tartaru, wizerunek Starswirla (sądziłem, że pojawi się "na żywo", ale jak już mówiłem - coś trzeba zostawić na przyszłość ), relacje Discorda z Fluttershy... Scenka, gdy Discord daje kwiaty Celestii - może pod fandom, ale to jedyny shipping, którego zawsze byłem zwolennikiem, a zatem: yay! (tak, wiem, to tylko bukiet ). Piosenki dobre, choć nie z gatunku "wrzucę na playlistę i będę słuchał regularnie". Fajnie, że zaśpiewały wszystkie księżniczki. Odcinek nie był może zbyt zabawny, jednak nie oczekuję humoru od dwuczęściowców. W wielkim finale zawsze wyczekuję nowego, interesującego czarnego charakteru (i dostałem), pokazu epickości (dostałem), trochę wzruszeń (dostałem). Minusy? Trochę samo zakończenie, ten tęczowy zamek... No nie wiem. Zależy, jak to rozegrają w kolejnym sezonie. Ale skoro z Twilicorna wybrnęli (moim zdaniem) obronną ręką, to i teraz jestem dobrej myśli. 10/10? No chyba
    2 points
  9. Ja... ja po prostu nie mam pytań. Byłem przygotowany na epickość, ale nie w TAKIEJ dawce! + Tirek to genialny superłotr i jednak nie okazał się być bratem Rafikiego a raczej kozackim Centaurem + Discord w tym odcinku przeszedł samego siebie + Piosenki (założe się, że jak Luna zaśpiewała, to większość wyła z radości) + Twilight vs. Tirek = sponikifowane starcie Goku i Komórczaka z Dragon Ball Z + Rainbow Power! + Stara biblioteka stała się teraz kryształową + Wszystkie kucyki z Mane 6 oraz Spike mają własne trony Jedyny minus jest taki, że ostateczna walka była za krótka - jeden strzał i Tirek załatwiony. Ale to już widzieliśmy w poprzednich sezonach, więc to tylko mały minus. Daję 11/10. Nie mam słów. Fantastyczne zakończenie świetnego sezonu!
    2 points
  10. Purr purr Czy zamawiał ktoś pasztet
    2 points
  11. Niekryty się sprzedał buuuuu! >.< PROSTE ŻE NIEZBĘDNE. Obejrzy, zmontuje materiał, doda parę żartów o narządach płciowych, podtekstów, podsumuje to gównianą płentą i da chwytliwą muzyczkę
    2 points
  12. A czy naprawdę jest to nam takie niezbędne?
    2 points
  13. Koniec IV sezonu umotywował mnie w krążącym od dawna po Tribrony poglądzie, że kucyki w Equestrii wcale nie mają tak różowo. Ich sytuacja jest wręcz przekichana. Otóż... bycie kolorowym, wesoło wierzgającym kucykiem oznacza bycie bezbronnym wobec złego świata. Popatrzmy tylko, jak poszczególni antagoniści (dowolni) z łatwością przejmują czasową kontrolę nad państwem lub jego częścią. Bez zbędnego pitu pitu, Chrysalis ma Canterlot, Tirek magię Equestrii, a Nightmare Moon robiła co chciała. Jakby nie patrzeć, jedynymi siłami zdolnymi stawić opór są księżniczki + reprezentantki Klejnotów Harmonii. Koniec, cała reszta może od razu się poddać. To bardzo smutne. Siły zbrojne są bezużyteczne i mogą sobie błyszczeć zbrojami albo kombinezonami Wonderbolts... ale w boju nie mają szans. Nawet Shining Armor padł w ciągu sekundy. Zwykli obywatele jedyny raz, kiedy stawili opór, to równie kolorowym stworzonkom, czyli bizonom. A tak nawet wobec Patykowilków musieli odwoływać się do Applejack. W Decoration Manifestation nikt nie powstrzymywał ani Rarity, ani jej dzieł. Tylko księżniczki. I tak jest zawsze. Przykłady można mnożyć. Może faktycznie kucyki są tylko dziecięcymi zabawkami, równie bezbronnymi i niewinnymi jak one? Tak na poważnie, to chciałem zwrócić waszą uwagę na ten fakt. Jeden z wniosków po zakończeniu IV sezonu było: Equestria potrzebuje normalnej armii, z karabinami i czołgami". Ciężko się nie zgodzić. Przecież jakby w Tireka rzucili włócznią, to też by bolało!
    1 point
  14. Cześć! Na forum jestem nowa i mam niecałe 10 lat. Jednak mogę coś wrzucić! Wielkie podziękowania dla Cassidy :3 Portret Natti, OC Cassidy: http://fotowrzut.pl/8NB38VDDHL I taki pierwszy lepszy kucyk, który mi wpadł do głowy: http://fotowrzut.pl/BWQVOX4FC7 Napisze ktoś, jak robić spoiler?
    1 point
  15. Najlepszy? Trudno mi powiedzieć, ale na pewno wśród faworytów będą: "Bats!", "For Whom the Sweetie Belle Toils" oraz "Twilight's Kingdom part 2". Każdy z nich oceniłem najwyżej, jak się da (10/10 ofkors ), a trudno mi wskazać jakieś cechy, które by spowodowały, że któryś będzie dla mnie no. 1. Cóż... może będzie to ten drugi wymieniony przeze mnie (bo dużo Sweetie Belle i Luny ), no ale... nie, po prostu trudno mi wskazać ten absolutny the best of the best . Najgorszy? "It Ain't Easy Being Breezies". Dla mnie po "Spike At Your Service" najgorszy odcinek evah. Breezies po prostu swoją przesadną słodkością, nieporadnością i wkurzającym akcentem dały mi raka. Poza tym - odcinek był nudny zaś przemiana Mane6 w Breezies (deus ex machina) spowodowała przerzuty . Dobrze, że Hasbro nie wystawiło zabawek z głównymi bohaterkami po tymczasowej transformacji, bo to już byłby chyba szczyt bezczelności. Epizod ten mnie strasznie wkurzył i znudził, dlatego to jest dla mnie zdecydowanie najgorszy odcinek jeśli chodzi o czwarty sezon .
    1 point
  16. Cyba jestem pierwszy, który nie lubi tego odcinka. Ok, od czego by tu zacząć... 1) Nadal nie ma cieniowania, które pojawiło się na początku sezonu. Ok, tu się czepiam. 2) Tirek. Jest tak... płaskim antagonistą, że chyba osiągnął dwuwymiarowość lepiej, niż cała reszta. Cała jego osobowość składa się na słowie: Minocentaur. I już. Oprócz tego pożera magię i rośnie od tego. Widocznie jest to jakaś odmiana fotosyntezy. Nie wiem. Aby być szczerym, to już Sombra miał bardziej rozbudowany portret psychologiczny. I nie tworzył dziur fabularnych samą swoją obecnością. Całym celem Tireka jest być złym, wysysać magię i... cóż, być złym. Nawet jego historia nie robi jakiegoś wrażenia, czy też nie wyjaśnia czegokolwiek(o tym niżej) a w dodatku ta postać nie posiada nic, co mogłaby zaoferować. Chrysalis szukała jedzenia, Sombra pragnął władzy i był chorobliwie ambitny, Discord pragnął się dobrze bawić, a Nightmare Moon była zwiedzioną przez własną ambicję i rozgoryczenie Luną, która jedynie pragnęła, aby ktoś traktował ją tak, jak jej siostrę. Tirek zaś jest kimś na poziome Doktora Zło, z tym że ten drugi jest parodią i miał zabawne momenty. Poza tym, wygląda gorzej niż w Generacji 1. Tam wyglądał dosyć... niepokojąco, tak jak "zuy" koleś powinien. Tutaj... wygląda po prostu śmiesznie. A w scenie, gdy próbował wyssać magię księżniczek przypomniał mi się ten cytat: Poważnie byś wziął tic-taci bo ci jedzie! ~Osioł 3) Emo Twilight Serio... to się pojawiło znikąd i równie szybko zniknęło. Znikąd okazuje się że Twilight ma problemy z tym, że jej jedynym zadaniem jest być i ładnie pachnieć. Poza tym fragment z tą flagą jest wepchnięty wręcz na siłę. Nie sądzę, by ktokolwiek zauważył, że to nie Twilight rozwija flagę. A w ogóle to ta flaga nie mogła tam być od początku? Poza tym, jak Twilight chce mieć udział w rządach (zmieniając swoje nastawienie bez wyjaśnienia) to nie może powiedzieć Żarówie i Księżycówce: "Hej laski, chcę też się porządzić, przecież jestem książniczką. Nie? No to wam zaśpiewam." Wystarczyłoby jej kazać wykonać spis ludności, to zatęskniłaby raczej szybko za biblioteką. 4) Long Face Twilight That's just creepy... 5) Diuk i Diuszessa Maretonii Nazwa państwa jest kretyńska. Poza tym, obie te postaci wyglądają jak ofiary Pony Creatora. I o co chodzi z tą pseudoaztecką czapką? 6) Ekspozycja Niby nawiązanie do poprzedniej generacji, ale nie dość, że wepchnięte znikąd, bez żadnego ujęcia stabilizującego(establishing shot - tłum. własne), to jeszcze w dodatku dość... bezcelowa. Tak naprawdę to do niczego nie prowadzi, nie wyjaśnia nic, co byłoby związane z fabułą i w dodatku tworzy dziurę: JAK ON DO PIÓRA WYDOSTAŁ SIĘ Z TARTARU BEZ MAGII NIEZAUWAŻONY?! Starswirl Brodaty był stary kiedy był młody Poza tym, jest ona dokonana przez książkę z obrazkami. ANALFABETYZM TO MAGIA 7) Discord Żeby nie było, uważam że to świetna postać i posiada potencjał, ale... Jego zdrada jest wykonana zbyt szybko i bez sensu. Żaden argument Tireka nie daje mu nic poza tym, że... wiecie? w sumie to Discord, WŁADCA KURKA CHAOSU(!) powinien szybko zauważyć, że na tym planie wyjdzie jak ten Zabłocki na mydle, ale niestety imperatyw narratorski się odezwał i kazał mu zdradzić. Dlaczego? Żeby Tłajlot została IMBA? Poza tym, moc panowania nad całym wymiarem może zostać wyssana. To głupie. 8) Logika Księżniczek Dajmy całą naszą magię Twilight, która może zostać schwytana (bądź jej przyjaciółki, co widzieliśmy), albo ktoś może się o niej wygadać, gdy Bzydal przyjdzie do nas, zamiast ruszyć na niego we cztery i przerobić na taboret, a głowę powiesić nad kominkiem. Albo zrzucić na niego meteoryt/księżyc(coraz większe mam wrażenie, że niebo w Equestrii to makieta z wielką żarówą). A skoro już trzymamy się tematu magii, to czy nie mogły wsadzić to w jakąś broń (np. włócznię) zaprogramować tak, aby zmieniła w drzewo tego, w kogo trafi, a następnie dźgnąć Tireka w zad? A jeżeli już pacyfistyczne rozwiązania, to czy nie można magii wsadzić w jakiś przedmiot, a potem wrzucić do oceanu/wulkanu/przygnieść górą? 9) OP Twalot Więcej powyżej. Jednakże szybkość załapania działania potęgi, jaką dysponuje była dość głupia. Mówiąc szczerze, miałem nadzieję na to, że, wiedziona złością, zostanie przechwycona przez czarną magię i sezon piąty będzie skupiony na przypomnieniu jej magii przyjaźni. A takiego. Zamiast tego dostaliśmy kilka laserów, kilka "fajerboli" Poza tym, przypomniał mi się dialog, tym razem z książki "Arcymag" A. Rudazowa, w momencie, gdy Twilight miała do wyboru: martwi przyjaciele+walka z Tirekiem a Żywi przyjaciele+Ragnarok(Co prowadzi z powrotem do martwych przyjaciół) - Przestań, bo inaczej ją zabiję! - Proszę bardzo - obojętnie pozwolił Kreol. - A ja ją wskrzeszę. Gwoli wyjaśnienia: Jeżeli postać jest IMBA to nie ma bata, by nie miała mocy, aby wydostać przyjaciół z tych "baniek". To nie "Ostatni powiernik pierścienia" gdzie niszczenie cudzych zaklęć graniczy z cudem. 10) Pojedynek Lasery... znowu lasery. Wszędzie lasery. Nie widzę epickości, o jakiej wspominali poprzednicy. Wszystko to psuje efekt, gdy wszystko ogranicza się do przepychanki laserami (Kamehameha przynajmniej była wisienką na torcie), a Tirek, kiedy zdołał schwytać Twili, RZUCA NIĄ O GÓRĘ! DLACZEGO RZUCASZ NIĄ O GÓRĘ KOZI MÓŻDŻKU?! ZŁAPAŁEŚ JĄ, ZABIERZ MAGIĘ, WYGRAJ! KANIEC FILMA! Dodatkowym elementem psującym efekt jest to, że widzimy tutaj naprawdę spektakularne eksplozje, które, będąc szczerym, powinny zmieść Ponyville z powierzchni ziemi. Niszcząc zaś bibliotekę, pozostawił widoczne książki i kartki papieru w wyjątkowo dobrym stanie. (Tak jak dwa domki w sąsiedztwie) 11) Magia u nierogatych Ok, z lataniem jeszcze się zgodzę, bo aby (jeżeli nasze prawa fizyki choć trochę nadpisują equestriańskie) pegazy mogły latać musiałyby mieć maks. 20-25 kg (powyżej zaczyna się błędne koło większa masa--> więcej mięśni--> więcej kości --> większa masa etc.) Ale siła u kucyków ziemnych? Nie wystarczy im po prostu potrenować? 12) Skrzynka i klucze Wszystko to zostało zrobione za szybko, klucze wyglądały idiotycznie, jakimś cudem Mane Six zachowała te wszystkie przedmioty (nagle okazuje się, że Rarity zużyła nitkę i wyrzuciła szpulkę), a sam pomysł z tym naszyjnikiem Tireka jest naciągany jak dla mnie. To jest po prostu takie... hm... bez głębszej idei. Poza tym, równie dobrze mogła wsadzić róg do dziurki. Może i by nie podziałało, ale przynajmniej by spróbowała. Swoją drogą, to zauważyliście, że klucze, aby się ujawnić, potrzebowały, aby POWIERNICZKA ELEMENTU wyrzuciła do kosza wszystko, co oznaczał ów element a potem do niego wróciła? I przy okazji: Szkatułka=Zamek w Sprayu 13) Mane Six SSJn^2 Paskudztwo, ot co. 14) Kryształowa Biblioteka Sam nie wiem co o tym myśleć. Nie podoba mi się idea "Królowej Twilight i Rycerzy Stołu Przyjaźni". 15) Piosenki Mdłe i nie zapadające w pamięć. Plus, bezcelowe. 16) Wciąż nie wiemy co z "Upiorem w Moherze" z Zamku Sióstr. Pomimo tego, że bohaterki siedzą tuż obok To był jeden z niewielu cliffhangerów, jakie polubiłem, ale to... no to jest po prostu odrzucenie niezłego pomysłu w kąt. Cierpiąca dusza architekta, pragnąca jedynie kogoś, kto mógłby pomóc zrozumieć jej przyjaźń po tym, jak odrzuciła ją po to, aby spełnić prośbę księżniczek, aby zbudować im zamek po dziś dzień wędrująca po jego korytarzach... Pff... głupie. Wrzućmy lepiej jakąś paskudę z poprzednich generacji. ================================================================================================================= Ale żeby nie było, plusy: 1) Discord is the best princess is canon Drobna rzecz, a cieszy. 2) Problemy Twilight z utrzymywaniem kontroli nad mocą. J.W. 3) Kilka innych drobnostek, które, niestety, zostały przysłonięte przez wady
    1 point
  17. To było epickie! Prócz tego, że zabrakło mi tam jakiejś większej piosenki w środek. +Kucyki z nowych państw (do tego mówią) +Piosenka księżniczek - zwłaszcza kawałek w wykonaniu Celestii&Luny&Cadence (wyczuwam shipping Celestia&Twilight) +Luna śpiewa! +Nawiązanie do 2 sezonu i kilku odcinków sezonu 4. +Tirek - w końcu jakiś super mocny złoczyńca. +Discord i jego zachowanie. +Twilight wznosząca słońce (haha xD) +Mina Celestii gdy Tirek chciał ukraść jej magię (taki trollface by pasował idealnie ) +Epic moc Twilight. +Epic walka Twilight z Tirekiem. +Te emocje, te łzy Fluttershy +Twi wybaczająca Discordowi. +Klucz Twi. +Rainbow Powers! +Shipping Celestia&Discord. +Piosenka końcowa (szkoda że nie dłuższa :c) +Background pony: Derpy, Cheese Sandwich, Coco Pommel, Silver Shill i inni . +Aha, i najważniejsze: Flash Sentry! Do tego mówił! 10/10 ^^ Zamiast robić z tego finał sezonu, mogliby zrobić film pełnometrażowy, byłoby duuużo lepiej.
    1 point
  18. https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQEECdocSOIitaPAjVsPRnfSF_pChj4jPEwFMnIl3Oc2WaGbl6nQA Uzbroiłem się od kolegi w partizana Będzie mieszany z JPC, jak będzie trzeba być ruskiem to będzie dobre połączenie z kamizelką JPC Multicam.
    1 point
  19. Najlepsze: Finał za całokształt. Leap of Faith za potępienie szarlatanerii. For Whom the Sweetie Belle Toils za świetną alegorię opowieści wigilijnej + bo była Luna. Najgorsze: Trade Ya! - motyw transakcji wiązanej, którego nigdy nie lubiłem. Somepony to Watch Over Me - zachowanie AJ nienaturalne nawet jak na kuce. Simple Ways - tym razem za chłopomanię Rarity.
    1 point
  20. Dammit, liczyłem na to, że pobiję długością swojego postu tutejszy rekord Talara. A jednak nie. Tam do licha! Odcinki fajne, pierwszy raz (w końcu) dostaliśmy kilku-częściowiec, po którym nie odczuwałem niedosytu i chęci na rzucenie tekstem "TEN WĄTEK POWINIEN MIEĆ WIĘCEJ ODCINKÓW, ŚCIŚNĘLI TO, POSZALELI Z TEMPEM, ZA DUŻO PIOSENEK, blblblblblbl ". Jak dla mnie wszystko było fajnie wyważone. Zastanawia zmiana nastroju na dość ponury podczas walki z Tirkiem, bo to jak na serial było czymś nowym (nie licząc krótkiej chwili z Sombrą, zaś przy Chrysalis i NM to nie było to samo). Można tutaj się zastanawiać, czy takie coś będzie częściej w przyszłym sezonie? Zgaduję, że tak, bo domyślam się, że zapewne i brat Tirka (właśnie. TIRKA. Żadne "Tirek'a" i inne wynalazki, jakie widać m.in tutaj. Chyba, że czegoś nie rozumiem, wówczas proszę o wytłumaczenie tego przypadku) zaatakuje. Co jeszcze zastanawia to fakt, że Derpy było naprawdę dużo. Pomijając to, że jest ona overrated, po prostu to dziwne, że twórcy dość łatwo zapomnieli o petycji matek i spokojnie je olewają. Chwalę ich za to, ale pytanie, czy nie wynikną z tego problemy. W ogóle Luna śpiewała! Jedyne, co oceniam na minus to wygląd Rainbow Ponies. WHAT DA HELL IS THAT?! Ja rozumiem - nowe zabawki, trzeba wypromować itd., ale po prostu trudno mi uwierzyć w to, że ktoś zaprojektował tak przesłodzone, że aż paskudne kucyki jako zabawki i postacie. Z tych wyglądów to jedynie Twilight jakoś jeszcze uchodziła, za to reszta... nie. Po prostu nie. Zastanawiające jest też to, jak w pewnym momencie Twilight NAGLE ogarnęła swoją magię. Mamy sceny, w których ona nie potrafi jej kontrolować, po czym przybywa Tirek i nagle z Twilight robi się dobry fighter. Ale to - przynajmniej dla mnie - minus szukany na siłę. Tak więc moja ocena 9+/10. PS. Czy tylko mnie martwi dziwna cisza wobec aktu Discorda wręczenia kwiatów Celestynie? Spodziewałem się masy postów typu "SHIPPING CONFIRMED". A nie mówiłem, że Celestia to tyranica i wolała wystawić rezerwową księżniczkę na odstrzał i siebie ustawić w więzieniu, ale za to żywą, zamiast samej iść walczyć? Tak poważniej teraz. Dużo było kiedyś gadki o przeznaczeniu Twilight i nie raz odnosiłem wrażenie, że jednak wszystko idzie ku temu, by to Twilight była OP i, że Celestia jest tego świadoma. Celestyna ma też swoje lata, mogła po prostu nie uwierzyć w to, że ona sobie z tym poradzi. Luna też pokazała, że najlepsza do tego zadania by nie była, zaś Cadance byłaby zbyt łatwym celem. I w sumie dziwię się, że Tirek nie wtrącił Twilight i reszty do więzienia obok księżniczek. Czyżby akt łaski z szacunku za zacną walkę? Zanim odkryto, że Tirek - działający jak dotąd w sekrecie - powrócił i kradnie moc, ten zdążył się wzmocnić na tyle, że Shining Armor by mu nie stanowił zagrożenia. Z resztą lol, to nie pierwszy raz, gdy Shiningowi umykają sygnały o możliwym ataku złych sił Mnie to odpowiadało. Raz, że to było logiczne - nie mogły wiedzieć przecież o planie. Dwa, że choć raz był przypadek, gdy Twilight nie mogła skorzystać z pomocy przyjaciółek. Coś oryginalnego. Wiem, że to nie do końca pasuje do idei serialu, ale tak, czy siak, trudno mi sobie wyobrazić, jakby wyglądały te odcinki, gdyby zaangażowano resztę mane 6, z których część mnie od kilku odcinków coraz bardziej irytuje. Sombra był słabą postacią i cieszę się, że nie powrócił. Chrysalis zaś została wprowadzona ładnie, ładnie wykorzystana w serialu i starczy. Tego między innymi nie znoszę w serialu i fandomie - z kreskówki dla małych dziewczynek zrobiono z tego telenowelę, w której dąży się do spełniania zachcianek fandomu, niekoniecznie dobrych. Mamy wiedzieć, co się dzieje u postaci XYZ, postać ZYX ma być wprowadzona z powrotem, choć to nie miałoby sensu. Podoba mi się przywrócenie Tirka i właśnie ja czekam na Grogara, bo postać bardzo lubię. I pragnę zauważyć, że twórcy odwalili tutaj kawał dobrej roboty, bo nie tylko wzięli postać z serialu, ale przerobili ją, dodali historię. A mogli pójść na łatwiznę i zrobić kopiuj-wklejkę. I nie, nie uważam Tirka za Sombrę. To jest już niczym nie poparta teza wyssana z palca. PS. Popracuj nad interpunkcją i ortografią (np. "twórcom", nie "twórcą"), bo ciężko nie tylko się ciebie czyta, ale i ciężko mi jest tobie odpisać kulturalnie, trzymając na smyczy wewnętrznego trolla.
    1 point
  21. Wydaję mi się ze armia w Equestrii jest zdolna walczyć z normalnym wrogiem. Antagoniści pokazani w filmie to rzadkość, w świecie kuców.
    1 point
  22. Porównajmy sobie Equestrię do normalnego świata. Taki atak Tireka można porównać do inwazji obcych na Ziemie, jak np. w filmie "Dzień Niepodległości". Czy w tym filmie cywile mogli coś zrobić? Nie, tak samo jak kuce podczas ataku centaura. Jeśli Equestrie zaatakuje jakiś inny kraj, jak np. te araby, to Celestia wyśle swoje wojska i niech się zarzynają. Tak samo w naszym świecie. Rosja atakuje Ukrainę, więc wszyscy używają wojska. Nie widzę zbytnio różnicy pomiędzy bezpieczeństwem kucyków, a ludzi, tyle że w Equestrii, jak w prawie każdej bajce, jest coś takiego jak realne zło w postaci potężnej osoby, która to zło czyni sama, a w naszym świecie taki Putin ma od tego swoje wojsko.
    1 point
  23. Akurat to referendum jest nieuznawane przez Ukraine, więc nic to nie zmieni. Powinni tam wbić z ciężkim sprzętem i zrobić porządek raz na zawsze
    1 point
  24. Szczerze? Może jeszcze 2-3 lata temu owszem, kiedy to Niekryty miał jeszcze dobry desing tego co tworzył. Dziś koleś jest uosobieniem ośmieszającego wszystko klauna, który rzuca głupkowatymi dowcipami na lewo i prawo - I know, i know, dawniej też taki był, jednak kontent tworu opierał się na tym co wymyślił Nostalgia Critic i to było jeszcze całkiem spoko. Oglądało się to z przyjemnością. Dziś, cóż, nie jest już śmieszny. Fakt, nadal oglądam jeśli coś wypłodzi, jednak z reguły oglądam z ciekawości. Jego żart jest suchy, a sposób prowadzenia programu upadł. Z chwilą gdyby zaczął opowiadać o MLP, to byłoby zapewne jak z "poradnikiem uśmiechu" Czyli nie ogarniałby tematu i zrobiłby to bardzo powierzchownie. Nie warto panowie i panie. Jeśli ktoś miałby się zająć tematyką naszego małego, radosnego osiołkowatego fandomu, to lepiej by zrobiła by to jakaś osoba obyta, która chcąc coś powiedzieć o fandomie, nie robiła z niego pośmiewiska. Right?
    1 point
  25. 1 point
  26. skończyłam, znowu miałam problem z białą niekryjącą farbą i narobiłam się przy tej figurce strasznie, dlatego fota z małym opóźnieniem
    1 point
  27. 1 point
  28. Nie jest zakończony. Od dłuższego czasu zbieram się by kontynuować jego pisanie po tym, jak sobie zafundowałem urlop od TCB. Więc teraz włączam go codziennie albo prawie codziennie, zerknę, poukładam notatki, dopiszę zdanie lub dwa... mam szczerą nadzieję dokończyć go w tym miesiącu, zobaczymy czy mi się uda.
    1 point
  29. Jestem na nie. Nie podoba mi się twórczość tego kolesia (no, kilka staaaarych odcinków było śmieszne) i nie widzę dla nas interesu, abyśmy go promowali swoim fandomem.
    1 point
  30. Obrejrzalem odcinek i dałem 10/10 a Czemu ? To w wyjaśnię po swojemu: Super duper mega + - Tirek - Naprawdę się cieszę, że pojawiła się postać z G1, co prawda, bardziej bym wołał Grogara, ale Tirek, też ujdzie. Mam nawet pozytywne odczucie, że "ten" Tirek jest lepszy od "oryginału" , bo Tirek G1, tylko miał tą swoją "Ranibow of Darkness" i nie był aż taki OP, a Tirek G4, to esencja zła - kłamliwy, przewrotny, każdy inny spotkany do tej pory "zły" zostałby normalnie przez niego zjedzony (nawet jak widać Pan Chaosu nie dał mu rady) - Historia Equestrii - nie wiem jak wy, ale ja lubię dowiadywać się takich rzeczy, fajne rozwiązali sprawę ze Scorpanem - Księżnczkowy Kwartet - Piosenka była po porostu nie do opisania, i ten głos - normalnie poczułem się jakby moje serce poleciało na księżyc i spadło niczym metor - Numery Dsicorda - nie mogłem przestać się śmiać, a ten moment kiedy udawał Alicorna - myślałem, że pęknę. Fajny był też moment kiedy udawał kucyka, polując na Tireka - Princess :twilight and the Ponies of Round Table - mi ten zamek bardziej przypomina Kamelot , bo w Canterlot przypomina bardziej jakąś Katedrę niż Zamek Artura, nawet nie widziałem tam Okrągłego Stołu Super + - ubiór Tireka - przypominał w nim trochę Nazghula - Zachowanie - nie takie jak :dsicord:,ale heheszki były - Rozwiązanie głównego wątku sezonu - podoba mi się pokrywa się nawet z moją teorią dotyczącą kluczy (częściowo) - Walka OP TS VS OP Tirek - lubię fajerwerki a tu ich dostałem sporo miodzio + - Przebaczenie TS dla Discorda --to było naprawdę fajne moim zdaniem - Kwiatuszki dal Celestii - miły geścik na przeprosiny, ale chba nie tej księżniczce powinien je dać - Rainbowed Mane 6 - wiem wiem krypto reklama, ale serialowe odpowiedniki wglądają naprawdę fajnie, szkoda, że zabawki już nie - Now you are a true Princess - potrzeba było na to 26 odcinków, ale w końcu przeznaczenie się dopełniło
    1 point
  31. Zakończenie powinno dostać 10/10 ale pomijając liczne zalety jest jeden mały szczególik. Od kiedy Discord stał się taki naiwny? No szczerze nie sądziłem że można tak zepsuć jego wizerunek! Nie chodzi mi o to że zdradził itd. ale oto że nasz mistrz planowania, przebiegłości i podwójnej gry dał się podejść jak małe dziecko. No proszę ja do samego jego wyznania wierzyłem że on to wszystko przewidział i zaplanował by pomóc Twi się "rozwinąć" zwłaszcza że to on w sprytny sposób wspomniał o pamiętniku. Poza tym trzeba zacząć od tego że ich układ był całkowicie bez sensy! Discord mógł w każdej chwili przejąć Eqestrie bez niczyjej pomocy skoro elementy już mu nie zagrażały! Niby co mogło by go powstrzymać? No cóż po prostu nie mogę tego znieść jak zniszczono jego wizerunek.... O epickośći reszty chyba nie potrzeba się wypowiadać ale NIE MOŻNA DAĆ WIĘCEJ NIŻ 8/10 ... no chyba że dla kogoś Discord jest mało znaczącą postacią to można dać 10. A i jeśli ktoś się ze mną nie zgadza co do wizerunku Discorda niech poda mi jeden inny odcinek z nim w którym on nie miał jakiegoś planu?
    1 point
  32. Witaj na forum , baw się dobrze łap na start. Zadam ci parę standardowych pytań: - Jak jest twoja ulubiona zła postać? - Luna czy Celestia? - Jaką Twilight wolisz jako Alikorna czy Jednorożca - Fanart/Fanfic? PS: Masz u mnie plusa za Pinkie , zapraszam cie do quizu o Pinkie Pie.
    1 point
  33. Pierwsza myśl po obejrzeniu odcinków. Czy to na pewno było dla małych dziewczynek? Coś mi się zdaje, że nie. W pewnym momencie bardziej mi to przypominało Dragon Ball niż My Little Pony Jak tak dalej pójdzie to w piątym sezonie rozwalą co najmniej pół Equestrii Na marginesie, ten sezon może być pożywką dla nowych teorii o "ogierach diabła"
    1 point
  34. Komputer, Komputer, Komputer. I co ja mam teraz z tobą zrobić. Zacznijmy od tego, że nie ślęczę nad komputerem 24/7, sprawdzając co chwila, czy nie zmieniłeś czegoś w opowiadaniu. Jak już napisałeś nowy rozdział i chcesz, by został poprawiony, to powinieneś o sobie przypominać. Dobra, łyżka dziegciu wylana, pora na beczkę dziegciu. Fanfikowi brakuje wiele rzeczy. Interpunkcji. Poprawnej ortografii. Ogólnej stylistyki. Opisów. Wyrazistych bohaterów. Logiki. Interpunkcji i ortografii chyba wyjaśniać nie muszę. Dodałem wiele komentarzy, przy czym od 1/3 ff znudziło mi się to. Dobrze by było, gdybyś udostępniał korektorom możliwość edycji. Stylistyki. FF wygląda po prostu źle. Akapity wydają się być umieszczane losowo, a i tak wielokrotnie brakuje wcięć akapitowych. Puste przestrzenie w tekście, nieraz na całą stronę, przeszkadzają w czytaniu - nie wiem, może wstaw tam jakąś ilustrację, zdjęcie archiwalne (o, to jest pomysł!) albo coś... Zapis o miejscu akcji dałbym mniejszą czcionką i przesunąłbym na lewo, ale dobra tam. Opisów. Nieraz w czasie lektury zastanawiałem się, gdzie, do diabła, znajdują się bohaterowie. Ja wiem, opisy nieraz ciężko się pisze, ale ich dodanie jest niezbędne, inaczej uzyskasz raczej coś w stylu scenariusza lub podręcznikowego opisu wydarzeń, niż porządne opowiadanie. Mało tego, w wielu miejscach te opisy, które jakimś cudem dostały się do fanfika, są niekiedy niezbyt logicznie napisane (widać to zwłaszcza przy opisach historii bohaterów, które są napisane w stylu "jeden tramwaj był zielony, taksówka skręciła w lewo, a drugim tramwajem jechał mój kolega. Taksówka była żółta"). Wyrazistych bohaterów. Dość powiedzieć, że nie rozróżniałem żadnego z nich. Wszyscy tutaj są kochającymi ojczyznę patriotami, których marzeniem jest walka za kraj i podbicie jakiegoś sąsiada. Przydałoby się trochę tego czegoś, co ich rozróżnia. Jeden niech klnie jak szewc, niech inny nie chce ginąć za Mussoliniego, lecz wolałby założyć pizzerię. Jeszcze inny niech walczy, bo cośtam etcetera. Widzisz, o co mi chodzi? Logiki. Wszystkie podróże zajmują bohaterom kilkanaście, góra kilkadziesiąt minut - biorąc pod uwagę teatr działań, to śmiesznie mało. Na poszukiwania zaginionych Włochów wysyła się całe eskadry samolotów (mają za dużo wolnych maszyn i paliwa?), które w dodatku latają nad jednym i tym samym obszarem, chociaż mają do przeczesania całą pustynię. Każdy, ale to KAŻDY musi wielce się zdziwić na widok kucyków, stanąć jak wryty itp. Wymieniać jeszcze? Zalety opowiadania. Hm... Fajna czcionka?
    1 point
  35. Oznaczyłam "Pszczoły" tagiem Controversy, zanim zaczęły być kontrowersyjne. (Zamiast tego napisu miała być taka wyczepista grafika z pszczołą i w ogóle, ale moje zdolności graficzne są niestety znacznie mniejsze niż grafomańskie.) A żeby nie było niedomówień, na wypadek, gdyby jakiś młodzian o sercu niewinnym a gołębim przez przypadek tu wstąpił i by w błąd go Twój post nie wprowadził - tag nie został przez nikogo "dodany", on był od samego początku i wpisałam go ja. Powiem więcej - przy pszczółkach nikt poza mną nie grzebał. Oprócz mnie żodyn nie ma prawa nosić miana Paulo Coelho. ŻODYN. A z Masłowskiej zerknęłam na "Pawia królowej", ale nie przebrnęłam. Dzięki za przeczytanie i komentarz, pozdrawiam! Madeleine
    1 point
  36. Więc jednak połknęły haczyk. - pomyślał Chemik. Pałaszowanie skórki od banana nie jest dobrym pomysłem... ogólnie nie jest, a jeszcze do tego trzeba dorzucić fakt, iż ta skórka nie była zwykła, była nafaszerowana specjalnym olejem(niezbyt zdrowym, bo syntetycznym). No niby miała służyć jako głupi dowcip, ale jednego się przeciwnik nie spodziewał... jego "pupilki" nie pożyją za długo... -Kurdę, te robale są coraz bli... TYLKO NIE ZA KOSZULĘ! NIENAWIDZĘ ROOOBALI! - wrzasnął Chemik. - Tylko się nie ruszajcie, za koszu... och... dziwne... czyżby się mnie słuchały? Rzeczywiście, robaczki przestały się ruszać z sekundy na sekundę, olej dawał się we znaki, dla człowieka nie był toksyczny w takiej małej ilości, dla robactwa... no cóż. Niezbyt dobrze się to skończyło. -Hmm, niby dobrze, ale kanapka się już nie nadaje do spożycia. - powiedział Chemik, po czym odrzucił kanapkę za siebie. Po sekundzie ciszy nastąpił wybuch. Najwyraźniej kanapka się przeterminowała. -... ooo, wiedziałem, że coś było z nią nie tak - nieprzejęty wybuchem mag chemii odwrócił się w kierunku przeciwnika... którego było pięć... sze... pięć? Co do? Kurdę... mam zwidy, czy to znowu jedna z jego sztuczek? -Nie mam wyjścia, pora na broń ostateczną. Chemik podrapał się za uchem... mocno... ała! To chyba komar? Wredne gady! Dobra, chyba mu przeszło, jedyną zmianą jaka zaszła po tym jakże fascynującym procesie likwidowania swędzenia, był srebrny kluczyk w jego dło... co? To jakaś magia? Skąd on go wytrzasnął? Dobra, panikuję a tu tylko kluczyk, co prawda ta duża skrzynka stojąca przed chemikiem może wzbudzać trochę podejrz... Zaraz, może powiecie mi, że wyciągnął to z kieszeni? Taaak? Kurdę, nie mam pytań... Chemik otworzył wielką skrzynię i wyciągnął z niej mały pistolecik. Na wodę? Ummm... miejmy nadzieję, iż jest to woda... -TERAZ CIERP! Wycelował w Seroxa i jego kopie. Zaskoczeniem było, że mały pistolecik wyprodukował taki strumień wody jak 1000 wozów strażackich wziętych do kupy. Strumień był mocny, szykowała się powódź... serio. Kopie przeciwnika chyba się poddały i zaczęły uciekać w siną dal. Przemoczone do suchej nitki... kto by chciał walczyć na mokro? Serox był teraz widoczny, mokry, zły... wściekły... serio, to się nie skończy dobrze.... -Ej! Ty mokry! Łap! - krzyknął Chemik i cisnął w przeciwnika balonem z wodą... ten trafiając go centralnie w twarz, rozprysł się i spowodował ogromny uśmiech na twarzy Chemika. -Hahahahhahahahhaaaa! Ale wiesz, nie chcę Ci tego ułatwiać... Chemik wyjął fiolkę z niebieską substancją... odkorkował i rzucił pod nogi Seroxa... woda zaczęła zamarzać... bardzo szybko... cóż... zapowiada się na zawody łyżwiarskie. Chemik założył łyżworolki i zaczął paradować po arenie. Łuki które zataczał miały charakterystyczny, znany przeciwnikowi kształt...
    1 point
  37. 8/10. A nawet 8,5/10. Prognozy były złe, ale wyszli z tego obronną ręką. Logiki jak zwykle brakowało, ale bronili się rękami i nogami. Zanim zacznę chwalić, to sobie ponarzekam, aby mieć to z głowy: -Rozumiem, że Twilight to element Magii, ale Celestia mając moc 4 księżniczek byłaby absolutnie OP. Skoro Tirek (tak go się pisze?) nie pokonał Twilight, to nie dałby rady tym bardziej bardziej doświadczonego alicorna. Co więcej, wymiana "magia za przyjaciół", to standard takich historii i skąd Twilight miała gwarancję, że koleś jej nie zdradzi? No i... to byłaby naiwność wierzyć, że nawet bez witraża Tirek nie dowie się o Twilight. A o Cadace skąd wiedział? Też jest młoda. -Miałem nadzieję, wielką nadzieję, że danie zaufania Discordowi to bardzo przewrotny plan Celestii... i jego też. Na chwilę obecną nie, to było po prostu głupie. -Wychodzi na to, że Twilight jest księżniczką rezerwową :PP -Niektórzy mnie za to shejcą, ale nie podobała mi się walka. Była bardzo tępa, ot kto użyje większego fireballa. Takie coś byłoby dobre na poziomie pojedynku Trixie vs Twilight, a nie OP księżniczka vs uberschwarzcharrakter. Tutaj oczekiwałem kontroli nad otoczeniem, jakiś naprawdę wymyślnych czarów... np. Twilight bierze kawałek kamienia i zmienia go w zbroję. Przykład od czapy, ale coś takiego... zabawa umysłami, pojedynek na czary, a nie strzelanie z działa na odlew. -I nikt, żadna siła nie była w stanie stawić czoła Tirekowi kiedy był jeszcze mały? Troszkę się rozczarowałem. Miałem nadzieję, że z Shining Armorem się choć chwilkę pomęczy. No! Ale poza tym odcinek był dobry, nawet bardzo dobry. Trzeba będzie trochę zweryfikować nasze poglądy dot. magii samej w sobie, znaczków, a także ras Equestrii. Jej historii, geografii... dużo analiz dla nas Przyjaciółki były niestety backgroundami... to przykre, ale mogło być. Zamek Twilight na koniec ku mojemu zaskoczeniu mi się spodobał, głównie dzięki "okrągłemu stołowi" (czyli tej komnacie). To dobry motyw wyjściowy do nowych przygód. Piosenka księżniczek! Wspaniała! Śpiewająca Luna to coś więcej, niż tylko piosenka! Druga była bardzo w stylu Equestria Girls i już nie weszła mi w ucho. Tak więc... było ciężko... wielu rzeczy się bałem. Kilka detali mi się nie spodobało, ale zakończenie sezonu uważam za dobre! Szczególnie, że sezon też był bardzo udany. Najlepszy dowód? Siadam teraz do fanfika i piszę, pełen inspiracji!
    1 point
  38. Piosenki: Na linki do odcinków trzeba trochę poczekać.
    1 point
  39. Znalazłem coś takiego. http://jegostrona.pl/militaria/galeria/442029,1,gdzie-jest-zolnierz-nowoczesny-kamuflaz-z-polski-galeria-zdjec.html Eter zaraz zacznie hejcić, ale coż Mnie się tam nawet podoba. Tylko kamuflaż ten jest jedynie dla centralnej Europy, jeśli był robiony na wzór roślinności u nas. Ogólnie źle nie wygląda, ciekawi mnie tylko ile będzie kosztować.
    1 point
  40. Żarty Niekrytego są zazwyczaj na poziomie gimbusa. Miał kilka całkiem niezłych epizodów, ale... Różnie to bywa. Chociaż z drugiej strony w MLP nie ma za wielu rzeczy, które sobie można zhejcić.
    1 point
  41. Dzięki za włożenie wysiłku. Trochę żałuję, że nie mam ankiety po Polsku, ale to by zbyt wiele problemów generowało.
    1 point
  42. Aaa... to ten "zabawny" gość, który myśli że jest zabawny? Na serio chcecie, żeby robił odcinek o MLP? Wyśmiewał miłośników od "części rowerowych" i takich tam?
    1 point
  43. "I w myśl tej zasady - albo to jest gore i obrywasz albo nie jest i nie obrywasz. Czy to aż tak ciężko pojąć?" A może zlikwidujmy stopniowanie warnów... wszędzie. Obrażanie albo nie. Prowokacja albo nie. Działanie na szkodzę forum lub nie. Głupota wypowiedzi lub nie. Moderator uznaje co jest czymś i każdy jest szczę... OCH, CHYBA NIEKONIECZNIE! To myślenie można zastosować przy poziomie regulaminu lvl 58. My jesteśmy na levelu 4. Ale nie jestem gołosłowny. Mam pewną propozycję i kilka słów wyjaśnienia. Gore jest zdefiniowane jako grafika/film/gif powyżej jakiegoś poziomu zniesmaczenia. Powiedzmy, że każdy ma inny poziom wyczucia tego "zniesmaczenia". To w sumie nie robi nam jakiejś strasznie dużej różnicy ani wahań co można zakwalifikować jako gore, a co nie. Ogólnie to się można dostosować do tej największej czułości na obrazki tego typu. Zgoda, jest to forum o tematyce MLP, są do tego specjalne działy. Wrzucamy tam wszystko co mocne, aby się tylko trzymało regulaminu działu. Należny to do forum regularnego. Nie ma takiego ruchu jak na SB, wszystko cacy, chowamy w spoilery, wrzucamy mało/dużo/mnóstwo/fontanny krwi i bebechów. Nikt się do tego nie przyczepi, bo tam można wrzucać. TAM NIE STOPNIUJESZ GORE, TAM MASZ TAK LUB NIE! Wóz albo przewóz. A teraz rozważmy sytuacje na SB. Powiem tyle... jestem stałym bywalcem SB, widziałem sytuacje, kiedy za kilka kropelek krwi(Taki księżyc z uśmiechniętą buzią, kapała z niego czerwona ciecz, takie coś jakby z anime lub czegoś podobnego" potrafiono wstawić komuś 40%, widziałem też, że za scenę potrafiono wstawić tych procencików troszkę więcej. Chyba nie powiesz mi, że te obie scenki są równoznaczne? Mają taką samą wagę? No cóż... to chyba... troszkę... hmmm... jakiego słowa by tu użyć? NIELOGICZNE? Chyba coś w ten deseń. Widzisz, mogę Ci przesłać(oczywiście jeśli chcesz) taką scenkę, że po prostu uznasz to za zwykłą brutalną scenę. Powiedzmy, coś na poziomie skaleczenia, sceny z zakładania szwów... i takie tam podobne. Mogę Ci też przesłać(oczywiście jeśli chcesz) takie coś, że będziesz WYBITNIE zniesmaczony, nawet opis to za dużo jak na ten publiczny temat. Ogólnie jak mnie poprosisz o to drugie, to lepiej nie jedz niczego 14 godzin wstecz. Tutaj zastanowił bym się za równoznacznością kar za gore. W sumie jestem pewien, że ten dolny próg gore uda się ustalić, tak jak się to udało z odróżnianiem saucy od clopów.(widoczne... "gonady" stanowią to kryterium) Myślę, że przy odrobinie dobrej woli można byłoby zrobić to samo z gore. I ogólnie... warto by dać jakiś przedział kary dla gore. Jak nie procentowy, to przedział czasu trwania warna. 40% mocno uderza w limit punktów, czas mógłby być rozwiązaniem. Widzę, że niektórzy nie mogą pojąć, że ten regulamin w sensie logiki matematycznej nawet nie może być dopasowany do logiki rozmytej.(a do tej logiki trzeba dążyć... nie ma zbyt wiele tak i nie, tam gdzie jest, tam się nie czepiam) Powiem jedno. Obecny regulamin jest tak fatalnie skonstruowany(pisałem o tym w poprzednim poście), że akcja łamanie regulaminu=>warn zawiera taką szansę na "dowolną interpretację", że jakbym zatrudnił ją w totku, to wygrałbym tę kumulację. Powiem więcej. Dowolność interpretacji stanowi nie tyle zaprawę służącą do połączenia cegiełek jakimi są inne punkty w regulaminie... to dowolna interpretacja staje się tymi cegiełkami. Jakbyście chcieli zbudować dom na takiej ilości zaprawy... to zapewne by upadł. Powiedzmy, że regulamin ma dobrą "bazę"... ale to w sumie wszystko. Można się skupić na poprawianiu konkretnych punktów. Bo jak będziemy pisać nasze pomysły dotyczące każdego punktu... to zrobi się bałagan.
    1 point
  44. W tą Niedzielę jest Warsaw Challenge. W weilkim skrócie,Warsaw Challenge to Otwarte Mistrzostwa Warszawy w Breakdance. Rywalizacjom b-boyów towarzyszą koncerty czołowych polskich zespołów oraz zagranicznych gwiazd. Wiem, że większość z was tutaj, gardzi rapem, ale pomyślałem, że może was skusić to, że wstęp jest za free, więc jeżeli się nie spodoba, to możecie po prostu pójść do domu, i nic nie stracicie. Copypasta z break.pl: Koncerty: 10 MAJA 2014 - ELDO - TEDE - THE PHARCYDE (USA) 11 MAJA 2014 - CENTRUM STRONA - TEN TYP MES - DMX Plakat: Nigdzie nie potrafię znaleźć oficjalnej strony zawodów, ale za to zarzucę pastą z break.pl z pełnym opisem wydarzenia: @EDIT: Znalazłem wydarzenie na fb: https://www.facebook.com/events/461069950692731
    1 point
  45. "Dziedzictwo przodków" Surena Cormudiana, kolejna pozycja do magisterki. EDIT: Po 120 stronach mogę powiedzieć, że prezentuje ona wyższy poziom jak "Metro 2033", a zwłaszcza "Metro 2034", w której zabieg z dwoma liniami fabularnymi, w tym jedną retrospektywną był wręcz katorgą niemożliwą do przeczytania. U Cormudiana przerzuca się kolejne strony, czytając ze zniecierpliwieniem i pragnąc wrócić do jednej bądź drugiej linii, gdyż urywają się one jak seriale - w najmniej oczekiwanym momencie. Wielki plus za obrazowość i żywiołowość akcji, ale w końcu autor to były wojskowy, zna się na fachu, a rodzaje broni są profesjonalnie opisane.
    1 point
  46. Nie, Equestria to fikcja i wytwór człowieka.
    1 point
  47. Ostrzeżenie. Opinie zawarte w poniższym tekście mogą wywołać nieprzyjemne ukłucie w dumie czy też sprawiać wrażenie chamstwa i/lub krytykanctwa. W subiektywnej opinii autora komentarz - ze względu na odmienną opinię - NIE nadaje się dla użytkowników, którzy są w stanie jedynie podążać za tłumem. (Jeżeli przerobiłeś literaturę obozową, to cię nie ruszy.) <muzyka zaczyna grać> "No, no, no, przypatrzmy się... "Arcydzieło"... o, już czuję lęk! A tyle było gadania, żeś Bóg wie co!" ~Bodzio jako cosplay Babojagołaka Pszczoły. Tak, pszczoły, czy też “Pszczoły”, wydarzenie ostatnich tygodni, Fanfik Tysiąclecia, czwarta osoba boska, mesjasz czytelników i najwybitniejszy fragment tekstu pisanego wytworzonego przez nasz rodzimy fandom. Czy można się z taką opinią nie zgadzać? Może zabrzmi to nieprawdopodobnie, lecz… ano, można. Bodzio drży lekko, kiedy zimny podmuch owiewa jego cokolwiek krągłe boki. Ma wrażenie, że lodowate igły wbijają się mu w skórę i przechodzą na drugą stronę. Ostre ukłucia, tak zimne, że aż parzące. Bodzio siedzi na fotelu i jest mu niewygodnie, choć nigdy wcześniej mu się to nie przydarzyło. Młody mężczyzna każdy oddech czuje głęboko w sobie. Chce się przesunąć, obrócić, przybrać wygodniejszą pozycję, ale nie może tego zrobić. Wszędzie tylko pszczoły. Wszędzie wychwalające ponad niebiosa komentarze. Każdy kolejny to nowy ból. Każdy z nich to mała śmierć. Zacznijmy może od dwóch bardzo prostych stwierdzeń. Pierwsze z nich, ułatwiające pracę z niemal każdym tekstem oraz komentarzem, powinno być wam dobrze znane - nie jest możliwa obiektywna ocena twórczości jakiegokolwiek rodzaju. Mając to w pamięci, możemy przejść do punktu drugiego: Nie uważam “Pszczół” za opowiadanie słabe. Zaskoczeni? Muszę przyznać, że byłem dość poruszony, gdy uświadomiłem sobie, że mimo całego mojego zgorszenia nie zraziłem się do samego tekstu. Konstruktywny komentarz jednak świętą rzeczą jest i po bożemu poprowadzić go należy. “Pszczoły” witają nas ostrzeżeniem. Ba, nie jednym, lecz dwoma, które w większości czytelników zadziałały zapewne jak obietnica owocu zakazanego, zaintrygowały i zachęciły do dalszego czytania. Tak było w moim przypadku, choć, przyzwyczajony do różnych pierdół podobnej natury, niemal je zignorowałem. Następną część stanowi według mnie najlepszy fragment całego opowiadania. Autorka wita nas interesującym opisem, który czyta się bardzo przyjemnie, a nasz apetyt jedynie rośnie. Pada tak wychwalane przez wielu “a jak długo umierają?”, co sprawia, że sami zaczynamy się zastanawiać nad tą kwestią. Jest to niczym hitchcockowskie trzęsienie ziemi, które przykuwa do ekranu. W momencie, w którym przywołuję ten słynny motyw, od razu powinno pojawić się pewne fundamentalne pytanie. “Czy reszta dorównuje początkowi? Czy atmosfera ciągle się zagęszcza, niczym kościste palce napięcia zaciskając się na czytelniku?” Po pierwszej lekturze sam byłem skłonny odpowiedzieć na to pytanie twierdząco. “Gdzie więc ten hejt?” możecie zapytać. Problemy pojawiają się, gdy czytelnik szuka w tym opowiadaniu czegoś więcej, niż jedynie rozrywki na kilkanaście minut, a przecież tego wyraźnie pragnie autorka, czego dowodem jest chociażby posłowie. W moim przypadku drugą lekturę przeprowadziłem po ujrzeniu wszelkich nad wyraz pozytywnych komentarzy, nazywających “Pszczoły” arcydziełem. Zapragnąłem więc wyciągnąć z tego tekstu to, co czyni go wybitnym. Szukajcie, a znajdziecie, czyż nie? Znalazłem coś zgoła innego. Co prawda utwierdziłem się w przekonaniu co do słuszności moich pochwał kunsztu autorki w posługiwaniu się językiem, jednak ujrzałem jednocześnie wiele potknięć. Zbyt wiele, by je pominąć, na co niestety zdecydowała się zdecydowana większość czytających. Chciałbym, byście wiedzieli, że jestem z rodzaju tych ludzi, którzy potrafią wczuć się w tekst pisany, choć w przypadku siedzenia przed ekranem nie jest to tak mocne uczucie, jak siedząc w wygodnym fotelu z dobrą książką. Potrafię śmiać się, potrafię płakać razem z bohaterami, potrafię rzucić czymś o ścianę, gdy autor wykorzystuje tę więź do wzbudzenia takich właśnie emocji. Jak jednak łatwo mi przychodzi zżycie się z postaciami, nawet w przypadku krótkiego tekstu, nawet prostszą rzeczą jest mnie z tego stanu wybić. To udało się autorce parę razy już w przypadku mojej pierwszej lektury, a przy drugiej było jedynie gorzej. Choć starałem się, jak mogłem, w oczy kłuł mnie suchy styl, przez który całość zaczyna przypominać artykuł, jaki moglibyśmy znaleźć na Wikipedii. Powraca tu porównanie do literatury obozowej… które jednak okazuje się być użyte na wyrost. Emocje wywoływane przez to opowiadanie co prawda występują, lecz pojawiają się w, według mnie, zupełnie nieodpowiednich miejscach. Jednym z moich pierwszych zarzutów na tym polu jest niewystarczające zaakcentowanie upływu czasu. Preludium do tragedii jest plan Twilight i jej tworząca się na tym punkcie obsesja, której jednak w ogóle nie jesteśmy w stanie poczuć. Setki lat eksperymentów zawarte są w pięciu krótkich akapitach, podczas których z przyczyn naturalnych umierają pozostałe powierniczki Elementów. Pytam, czemu ten temat nie jest bardziej rozwinięty? Stopniowe pogrążanie się w obłędzie jest tym, co mogło rzeczywiście nadać temu fikowi odpowiedni wydźwięk. Szaleństwo, uparte dążenie do celu, nie zważanie na śmierć nawet najbliższych osób… idąc tropem myśli autorki, czy nie warto było wykorzystać tego jako metaforę ludzkości, wciąż za wszelką cenę dążącej do rozwoju? Cały ten potencjał nie zostaje jednak wykorzystany, a jego miejsce zajmuje konfuzja wywołana nagłym upływem czasu i zalążek formy sprawozdania, miernej statystyki, jaką jest śmierć milionów. W tym punkcie pojawia się jednak nadzieja. Jest nią opis śmierci pszczół, piękny i obrazowy, pozwalający wyobrazić sobie ogrom tej katastrofy bez większych trudów, oraz opis kilku następujących wydarzeń. Tutaj suchy styl dobrze wykonuje swoje zadanie. Chaos, dezorientacja, próby racjonalnego wytłumaczenia całej sytuacji - jest to coś, co powinno zostać po prostu zauważone, bez wymuszonego nakładania bagażu emocjonalnego, pozwalając czytelnikowi samemu wybrać, jakie żywi wobec nich odczucia. Utrzymuje to nas wciąż niejako ponad światem przedstawionym, szczątkowo przedstawia fakty, w milczeniu zapowiadając jednak, że najgorsze jeszcze przed nami. W tym miejscu jest to wyważone idealnie i, choć nie brawa, to jednak należy się pochwała. Potem następuje zderzenie z rzeczywistością, przez które większość przeszła bez szwanku, jak zdążyłem już zauważyć po innych komentarzach. Kucyki podejmują się próbom przeciwdziałania pomorowi pszczół, robiąc to w jeden z najbardziej absurdalnych sposobów, jakie jestem w stanie sobie wyobrazić. Myśl o ręcznym przenoszeniu pyłku przywołuje jedynie politowanie, lecz również pokazuje determinację, chęć wspólnej pracy, by odwrócić pomyłkę jednej osoby, by przeżyć za wszelką cenę. Choć sam opis tego wciąż trzyma poziom, problem pojawia się w innym miejscu. Nie udaje im się. Wszystkie te rzeczy, które próbują zrobić, mają racjonalne podstawy, by okazać się skuteczne. Weźmy na ten przykład naszą starą, dobrą ludzkość. Choć z współpracą są u nas problemy, sam masz gatunek być może byłby w stanie przetrwać tego rodzaju apokalipsę. Pozostałoby nas niewielu, a cywilizacja jako taka być może przestałaby istnieć, jednak przetrwalibyśmy, choćby dzięki roślinom niezapylanym przez pszczoły, lecz inne stworzenia, a także ręczne przenoszenie pyłku, czasochłonne, lecz możliwe. W Equestrii sprawa ma się inaczej - absolutnie nic nie daje plonów, a sztuczne zapylanie nie przynosi efektów. W głowie czytelnika wręcz musi się pojawić pytanie “dlaczego?”. Czekamy na odpowiedź z niecierpliwością, jednak nie zostaje nam ona dana. Jedynym wytłumaczeniem jest konieczność pociągnięcia akcji dalej ku tragedii, znana inaczej jako “bo tak”. Czemu, ach, czemu - pytam - autorka postanowiła tą jedną rzeczą wyrzucić do kosza cały swój koncept? Po uświadomieniu sobie, że podobny scenariusz nie mógłby mieć miejsca na Ziemi, opowiadanie traci naprawdę wiele w kwestii wywoływania emocji i przekazywania swojej myśli. wciąż co prawda skłaniając do przemyśleń, lecz pozbawionych już tak wielkiego ciężaru. Dochodzimy tym samym do pytania zadanego przez jednego z moich poprzedników - dlaczego? Rozumiem, że opowiadanie to ma przedstawiać fakt, że gdy w końcu uda nam się zaburzyć naturalny porządek, to już nie wrócimy do starej wersji świata, lecz pamiętajmy, że jesteśmy w pełnym magii świecie i tekst nie próbuje się nawet tego wypierać. Drzewo zaczęło usychać, lecz potem nagle przestało i nie ma już o nim żadnej wzmianki. Twilight nazywa te wydarzenia klątwą Drzewa… a więc ostateczny morał to “nie wkurzaj Yggdrasila”. Śmieję się za każdym razem, gdy widzę te słowa, lecz to niestety smutna prawda. Nie ma nawet znaczenia fakt, że pszczoły umarły - pokazane jest przecież, że nawet gdyby były, to i tak nie byłoby plonów. Wobec tego wszelkie myśli o znalezieniu pszczoły i sklonowaniu jej tracą na znaczeniu, włącznie z zakończeniem, które wobec tego staje się bezwartościowe i budzi jedynie politowanie. Mimo wszystko chwali się zastosowanie motywu Strzelby Czechowa w postaci helikoptera. A więc doszliśmy do zakończenia, uff. Czy to oznacza, że wyraziłem już wszystkie swoje odczucia? Oczywiście, że nie. Mogliście zauważyć, że ani słowem nie wspomniałem wstawek w czasie teraźniejszym, jakimi poprzecinany jest tekst. Czemu to zrobiłem? Odpowiedź na to pytanie nie jest tak prosta. Są to bowiem jedne z niewielu momentów, które naprawdę budują klimat i mi się podobają. O ile jednak mogę chwalić samą ich formę (i to robię, żeby nie było), to nie jest to dobre. W tego typu opowiadaniu napięcie powinno być budowane z rozmysłem, a tymczasem mamy na zmianę dobre, przybliżające nas do Twilight fragmenty, pomagające się z nią utożsamić… oraz wypominane przeze mnie już suche opisy przeszłych wydarzeń, które tę immersję całkowicie zaburzyły w moim przypadku. Kolejną sprawą, której chciałem poświęcić osobny akapit, jest scena z Celestią jedzącą mięso. Jest ona kolejnym wydarzeniem, której przy bliższym przyjrzeniu się brakuje odrobinę sensu i służy jedynie budowaniu ponurego klimatu, do czego jednak przejdę zaraz. Czemu Celestia zjadła mięso? Czemu to musiał być akurat jakiś drób? Czy naprawdę uznała to za jedyne wyjście? Wybaczcie, lecz wystarczy mi, że Twilight jest kreowana na osobę nie będącą w stanie przewidzieć konsekwencji własnych czynów. O atmosferze mogę wypowiedzieć się krótko - choć przez całą długość tego komentarza narzekam, że wczuć nie jest się łatwo i to często przez zabiegi autorki, klimat jednak jest. Cały tekst jest wręcz nad wyraz ponury, co jednak nie jest elementem pozytywnym, lecz odpychającym od lektury (jak to wcześniej określił Skrivarr). Jeżeli już odeszliśmy poza fabułę, chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na przypisy dotyczące zaczerpniętych w formie nawiązań cytatów i nadmieniam tu, że jest to jedynie kwestia gustu… przynajmniej podobno. Otóż autorzy nie powinni według mnie sami robić takich przypisów we własnych dziełach. To prawda, i zgodzę się tu z Dolarem, że warto je mieć, żeby lepiej zrozumieć kontekst. Jednak niemal wszystkie wykorzystane tu fragmenty są mniej lub bardziej znane w kulturze masowej i wciskanie ich czytelnikowi w twarz, zaznaczając i tłumacząc ich pochodzenie, jest traktowaniem go jak idioty, który nigdy nie miał do czynienia z literaturą, bądź co gorsza popisywaniem się własnym oczytaniem. Przypisy chętnie widzę w “Niebezpiecznych Związkach”, gdyż cytaty popularne we francuskim pozytywizmie nie musiały wcale przetrwać do naszych czasów w popkulturze, lecz w przypadku “Pszczół” są one zbędne. Biorąc to wszystko pod uwagę, być może rozumiecie już, sam dziwię się, że wciąż jestem skłonny polecić lekturę tego opowiadania. Mimo pewnych wyborów podczas procesu twórczego, jest napisane nienaganną polszczyzną i wybija się ponad przeciętność. Czyta się przyjemnie, jeżeli tylko nie zaczniemy dokładniej przypatrywać się tekstowi, fabule i przesłaniu, co niestety jest zapewne sprzeczne z intencją autorki. Proekologiczna myśl zostaje zakrzywiona przez pewne dziury fabularne wytłumaczalne najprościej chęcią pociągnięcia fabuły według zamierzonego toru. Brakuje jeszcze jednej rzeczy, którą musi mieć każde arcydzieło, a tak właśnie niektórzy określają to opowiadanie - przyjemności płynącej z ponownej lektury. Przesłanie, emocje… to wszystko za drugim razem niknie, a bardziej widoczne stają się nieścisłości, tak łatwo pomijalne za razem pierwszym. Na plus jednak mogę zaliczyć fakt, że w głowie pojawia się wtedy wiele pytań, niestety nie zawsze w pozytywnym tego określenia znaczeniu. Ogólnie jednak jestem w stanie wystawić z czystym sumieniem 6+/10, a nawet 7/10. Może nie z niecierpliwością, lecz czekam na inne prace tej autorki… ...ale. Zawsze jest jakieś “ale”. Chciałbym wspomnieć jeszcze o całej otoczce, jaka spowiła to opowiadanie. Ona jest tym, co naprawdę mnie mierzi i sprawia, że fik ten naprawdę zasługuje na tag "controversial". Jeżeli miałoby się ponownie stać coś takiego, to nie chciałbym, by powstało już cokolwiek podobnego do “Pszczół”. Wszystko zaczęło się od Kredkego, który wychwalał tę pracę pod niebiosa i zachęcił tym wiele osób do zajrzenia na MMF i przeczytania tego opowiadania. I tu leży pies pogrzebany, bo… tylko tego. Zostało przysłane tam pięć prac, a w komentarzach dominują jedynie opinie o “Pszczołach”. Ciężka praca innych autorów została tym samym umniejszona, a oni sami pominięci. Nie obwiniam tu naszego drogiego gospodarza tej inicjatywy, lecz raczej apeluję - jeżeli już komentujecie jakąś akcję, róbcie to w całości. Nie ma dla twórcy niczego gorszego, od zignorowania go i jego wytworów. "What's this? A overabundance of Bees in a thread? A post full of Bees ought to put a stop to that!" "Aaa! The situation has only been made worse with the addition of yet more Bees!" To właśnie mnie wręcz obrzydza i to właśnie sprawia, że każdy komentarz, nie tylko pochwalny, dla tego opowiadania wywołuje na mojej twarzy grymas. Im więcej szumu zrobiło się wokół “Pszczół”, tym gorsza stawała się sytuacja. Chciałbym pominąć już kwestię pochwał, które są przecież jedynie opiniami, lecz… starajmy się spojrzeć na wszystko nieco inaczej. Starajmy się dojrzeć dobre rzeczy w złych, a złe w dobrych. Jeżeli piszecie komentarz, nie wspominajcie jedynie o pozytywach, lecz także o tym, co wam się nie spodobało. Nie kreujcie czegoś na arcydzieło, by inni bali się wyrazić odmienną opinię. Bądźmy lepsi. To moja puenta.
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...