Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 03/26/17 we wszystkich miejscach

  1. Witam! Tym razem pora na mnie. Konkurs Literacki "Pisiont!" by Foley. Skąd nazwa? To akurat bardzo proste, postanowiłem w ten sposób uczcić pewien fakt. Jeśli odpalicie Listę Fanfików i w wyszukiwarkę wpiszecie "Foley", a następnie zliczycie wszystkie fiki, które Wam wyskoczą (sumując te z działu ogólnego, MLN oraz Archiwum), otrzymacie okrągłą liczbę pięćdziesiąt. Czy jak kto woli - pisiont. Dużo? Mało? Nie mnie to oceniać, jednak przyznam, że kiedy publikowałem swoje pierwsze opowiadanie, to nie spodziewałem się, że dobiję do tego wyniku... Dosyć ględzenia, pora na szczegóły! Waszym zadaniem jest oczywiście napisać fanfic na przynajmniej jeden temat z podanych. Tematy konkursowe: 1. "50 000 ponies used to live here... Now it's a ghost town". <---Po angielsku i w cudzysłowie, gdyż jest to przerobiony cytat z CoD4. 2. Discord-ów dwóch. 3. MareGyver. 4. Ukraść Księżyc! 5. Husaria przybyła! Interpretacja dowolna, jednak jeśli któryś jest dla Was niejasny - śmiało mówcie. Na każdy temat można napisać maksymalnie jedno opowiadanie, co oznacza, że każda osoba może w sumie oddać aż pięć fanfików! Każdy jest oceniany oddzielnie, zatem więcej prac = dodatkowa szansa na zwycięstwo. Garść zasad: 1. Fanfic musi być w klimacie MLP: FiM. 2. ZAKAZ clopów, gore (bo znajdujemy się w dziale ogólnym), TCB oraz EqG. 3. Limit słów: brak! Obowiązuje Was tylko limit czasowy. 4. Praca musi być samodzielna, nie może zostać wcześniej poddana prereadingowi/korekcie przez inne osoby, a po jej zamieszczeniu nie można dokonywać żadnych poprawek. 5. Termin oddawania prac: 26 kwietnia 2017 godz. 23:59. Uwaga! Każda praca, która zostanie oddana do dnia 10 kwietnia 2017 godz. 23:59, dostaje dodatkowy jeden punkt gratis do ogólnej oceny! W końcu nie od dziś wiadomo, że cenię pisanie w ekspresowym tempie? 6. Każde nadesłane opowiadanie dostanie oprócz oceny punktowej standardową mini-reckę. 7. Prace umieszczamy w tym temacie, nie muszą być wszystkie w jednym poście. Macie jakieś wątpliwości? Coś jest niejasne? Pytajcie śmiało. Przejdźmy teraz do najprzyjemniejszej części - NAGRODY! Troszkę nad tym myślałem, bowiem konkurs bez nagród ma mniejsze powodzenie. Zastanawiałem się nad żelkami, ale uznałem, że nie będę ściągał od innych i wymyślę coś swojego. A że ostatnio nie mam zbyt wiele do czytania, to... Aha, zrezygnowałem z systemu nagradzania pierwszej trójki - zamiast tego wyłonię zwycięzcę oraz opowiadania wyróżnione, których liczba nie jest z góry określona. Czemu tak? Bo czasami pojawiają się np. dwie dobre prace i reszta średniaków, a czasami perełek jest o wiele więcej niż miejsc na podium. Nagroda dla zwycięzcy: Przeczytanie/komentarz/recenzja (nazywajcie to jak chcecie), wykonana oczywiście przeze mnie, do wybranego przez osobę nagrodzoną fanfika, którego oczywiście jest się autorem, o maksymalnej długości 40 tysięcy słów (plus-minus, ze mną zawsze można się dogadać). Nagroda dla wyróżnionych: Jak wyżej, tylko fanfic do 15 tysięcy słów. UWAGA! O ile opowiadanie, które zostanie nagrodzone, wybiera sam autor, o tyle jednak istnieją pewne obostrzenia: - fanfic musi być po polsku, własnego autorstwa, w klimacie MLP, - bez TCB, EqG czy clopów, - romanse, humany, crossovery z czymś, czego nie znam: na swoją odpowiedzialność (żeby nikt nie miał potem pretensji, jak komentarz nie będzie pozytywny, bo wybraliście coś, czego z góry nie cierpię). Zatem... Skoro tyle osób narzeka na brak zainteresowania ich fanfikami, to macie teraz możliwość to zmienić. A kto wie, może natknę się dzięki temu na jakąś perełkę i na stałe zainteresuję się czyjąś twórczością? Pozostaje mi życzyć powodzenia, raz jeszcze przypominam, że jeśli coś jest niejasne, to możecie śmiało zadawać pytania - przecież nie gryzę. Let the Fun begin!
    4 points
  2. Tak sobie zostawię tutaj parę animacji i utworów, które zawsze syciły moje oczka i uszyska. Niektóre stare, niektóre nowsze. Jestem frozenową piosenką śpiewaną przez moonbutt, prosz mnie kliknąć >w< Jestem uroczą animacją i zasługuję na więcej wyświetleń! :c Jestem wspaniałą piosenką i wspomnieniem projektu, który niedawno anulowano... :C Jestem najdłużej wyczekiwaną przez Kruczka częścią jakiejkolwiek serii ever! ^^ Jestem jedną z tych piosenek do których Kruczek często wraca i zawsze mnie kocha <3 Jestem wspomnieniem pony.mov i całkiem fajnym kawałkiem ^o^ Jestem smutną piosenką o Trixie z miłym dla kruczych uszu wokalem x) Jestem najśliczniejszą fan animacją z jaką przyjdzie ci się spotkać w tym fandomie >o<
    4 points
  3. 3 points
  4. Okulary po to, by Cię lepiej widzieć Róg po to, by Cię oczarować A płatki róż... Dla lepszego efektu
    2 points
  5. Ale piękna pogoda, sezon grillowy uznaję za otwarty
    2 points
  6. wipekek Królowej Nocy Ponysona stylizowana na fana twenty one pilots (XD!) Sponifikowana Melanie Martinez
    2 points
  7. Najgorszy film wojenny świata https://youtu.be/fw0kg2GWVHo
    2 points
  8. Hej wszystkim! Nie chcę słyszeć, że mam ego wielkie jak pół Equestrii, ale jestem ciekawa jakie są wasze ulubione dzieła przedstawiające mnie i moich wspaniałych znajomych - Wonderbolts! No dobra ego może tak na ćwierć Equestrii... Postujcie swoje ulubione obrazki z naszymi wspaniałymi lotnikami. Ja sam będę wrzucał coś od czasu do czasu ciekawego czy to starego czy świeżego. _____________________________________________________ Autor: Yakovlev-vad Autor: Miltvain Autor: KP-ShadowSquirrel Autor: GSphere
    1 point
  9. Autor: Pen Stroke przy współpracy z Batty Gloom Tłumaczenie: Crusier Korekta: Accurate Accu Memory (opowiadania poboczne), Bunkster, Gravis Hilaritas, Niklas Opis (spisany przez Lukinera) W ciemną noc, gdy mroczna magia odczuwalna jest na każdym kroku, szalony kult rozpoczyna mistyczny rytuał, mający na celu odrodzenie Nightmare Moon w nowym ciele, całkowicie odseparowanym od Księżniczki Luny. W momencie gdy Celestia przerywa zaklęcie, coś jednak udaje się stworzyć. Teraz mały alicorn o imieniu Nyx, który mieszka razem z Twilight Sparkle, musi zmierzyć się negatywnymi emocjami i koszmarami przypominającymi o jej przeszłości. Czy maluch okaże się odrodzoną Nightmare Moon, a może pozostanie jedynie doppelgangerem z własną duszą i świadomością? Twilight będzie w stanie uchronić Nyx przed tymi, którzy sądzą, że smocze oczy i czarną sierść mogą stanowić jedynie zagrożenie? A może jednak Nyx zostanie zmuszona do zaakceptowania złej mocy i grzechów nie należących do niej, przez co stanie się największym złem dotąd znanym w całej Equestrii? Czym innym możesz zostać, gdy cały świat widzi w tobie jedynie monstrum? SPIS TREŚCI: 00 - Wstęp 01 - Odkrycie w Everfree 02 - Sekret Między Przyjaciółmi 03 - Szkolne Dni i Wspomnienia 04 - Ciemne Chmury w Oddali 05 - Teatralny Problem 06 - Zjednoczenie Królewskich Sióstr 07 - Ostrożne Posunięcia 08 - Nie Możesz Ukryć Magii 09 - Odkrywanie Prawdy 10 - Knowania 11 - Zamek Koszmaru 12 - Matka Koszmaru 13 - Chwała Królowej 14 - Niegdyś Zdobywca 15 - Brakująca Radość 16 - Utwardzić Miękkie Serce 17 - Toksyczne Błogosławieństwo 18 - Klacz Przeciw Potworom 19 - Rekonwalescencja 20 - Wyrok 21 - Koniec Koszmaru CAŁY FIC DO ŚCIĄGNIĘCIA: W formacie PDF (by Sun) OPOWIADANIA POBOCZNE PREQUEL PAST SINS tłumaczenie: Sun korekta i prereading: Nightmare Xeno, Sunset Forever First Hours Seria "W rodzinie" - Trinkets - Nightmare or Nyx? - Nightmare or Nyx? (tłumaczenie Suna) Winter Bells tłumaczenie: Sun Rozdział 1 Rozdział 2 Rozdział 3 Rozdział 4 Rozdział 5 Rozdział 6 Rozdział 7 Rozdział 8 Rozdział 9 Rozdział 10 Rozdział 11 Rozdział 12 The Road Home tłumaczenie: Sun Rozdział 1 Rozdział 2 Rozdział 3 Rozdział 4 Rozdział 5 Rozdział 6 Rozdział 7 Rozdział 8 Rozdział 9 Rozdział 10 Rozdział 11 Rozdział 12 Rozdział 13 Rozdział 14 Rozdział 15 Glimpses tłumaczenie: Sun Rozdział główny
    1 point
  10. Oto kolejny mój FF. Tym razem jest to nowość również dla mnie ponieważ jest to moje pierwsze opowiadanie pisane z perspektywy pierwszej osoby. Zdaję sobie sprawę z tego, ze wybrałem niepewny grunt, pisząc tekst zamykający się w tagu [human], lecz pomysł ten dostatecznie długo mnie męczył, więc musiałem go spisać. Jak wyszło? Okaże się. Zapraszam zatem do lektury: ~ Część I Część II Część III Część IV Część V Część VI Część VII Część VIII Część IX Część X Rozdziały specjalne: Rozdział świąteczny One Last Day ~ Spin-off: Save Me: Silent Universe Fakty pomagające zrozumieć historię przedstawioną w opowiadaniu. Czytać po zapoznaniu się z tekstem. Oraz podziękowania i muzyka użyta przy pisaniu. Ponadto, warto wspomnieć, że wybrana przeze mnie lokacja została nieco zmodyfikowana, więc mogą w niej występować miejsca i rzeczy, nie mające swoich odpowiedników tamże. Epic: 10/10 Legendary 14/50
    1 point
  11. I nastał oto poniedziałek. Poniedziałek, w którym obiecałem ujawnić tytuł najbliższego wydania, oraz wszelkie informacje niezbędne do jego nabycia. I właśnie to zamierzam tu zrobić. Na samym wstępie chciałbym ogłosić, że rozpoczynamy zapisy na pierwsze, książkowe wydanie fanfika Save me. Autorstwa Bestera. Sam fanfik znajdziecie tu. Jest to osadzona w postapokaliptycznym uniwersum opowieść o człowieku i kucoperzu mieszkających w obozowisku ocalałych (być może jedynych na ziemi) i ich zmaganiu się ze wszystkim co rzuca im nieprzyjazny świat. Fanfik ma naprawdę solidnie wykreowany świat i wspaniałych bohaterów. Otrzymał nie tylko tag Epic, ale też dostało najwięcej nominacji w drugiej edycji oskarów (odznaczenia z forum Mlppolska). Zachęcam do lektury i zakupu. Cena fanfika wyniesie 20 zł. ponadto będzie można zakupić egzemplarz drugiego wydania Antropologii w Polskim tłumaczeniu. Sam fanfik znajduje się tu. Cena gotowego fanfika wyniesie 25 zł. Wysyłka oczywiście pocztą Polską, lub paczkomatem inpost, a jej finalna cena zależy oczywiście od ilości zamówionych książek i składa się na nią koszt zarówno samej usługi poczty Polskiej, jak i koszty pakowania (taśma, bombelki itepe) Zapisy potrwają od dziś, do 04.06.2017. Powinno wszystkim starczyć czasu na decyzję. Tu znajduje się formularz zgłoszeniowy A tu znajduje się regulamin z takimi, niezbędnymi informacjami, jak chociażby numer konta.
    1 point
  12. Witam, Nowy w fandomie nie jestem. Ale na tej stronie u Was owszem B^) Sam o sobie nie mam za wiele ciekawego do powiedzenia ale już kilka lat z kucykozą mam do czynienia /o tytuły kombatanta się jeszcze nie upominam/ Czytałem amatorskie opowiadania, próbowałem coś pisać w zakresie własnym jak i z innymi osobami. Poglądy natury politycznej i filozoficznej mam nieco rozbieżne i nie pasujące do sztandaru magii przyjaźni. Ale serial mam prześledzony. Gryzę, ale tylko czasami. Pozdrawiam! Dex.
    1 point
  13. Witam serdecznie, czas na ogłoszenia. W ten piątek, czyli 31, marca od godz. 20 dyskusja na temat "Dobry, lepszy i Mary Sue, czyli jak wykreować tego dobrego". W przyszły piątek zaś, czyli 7. kwietnia od godz. 20 weźmiemy na warsztat serię opowiadań "D&D" autorstwa @Foley, które można znaleźć pod tym linkiem. Ostatnie spotkanie na temat one-shotów Arkane Whispera przeniesione zostało na sobotę z powodu niskiej aktywności w piątek. Na szczęście tym razem uczestnicy nie zawiedli i z tego miejsca pragnę podziękować za owocną dyskusję. Mam nadzieję, że odtąd będzie już coraz lepiej pod tym względem. Przypominam, że możecie tu składać wszelakie pomysły dotyczące Klubu. Tymczasem, daswidania.
    1 point
  14. Nie ma żadnego progu wiekowego. To nie jest inicjatywa ustawodawcza, by do podpisywania trzeba było być pełnoletnim czy coś. No i robienie z siebie błazna? Nie widzę w tym robienia z siebie błazna ani obciachu. Ważniejsi ludzie w ważniejszych sprawach już robili z siebie błazna po stokroć bardziej niż ja rzekomo robię w tym wypadku. Nie ma nic obciachowego w próbie zdziałania czegoś dla fandomu i jego odrodzenia. I może szanse są małe i to nawet bardzo - ale co z tego? Czy cokolwiek stracę wysyłając te petycję? Czy ktokolwiek coś straci podpisując je? Nie. A zyskać można wiele, nawet jeśli prawdopodobieństwo jest tak niewielkie. Więc moim zdaniem warto. A już na pewno o wiele bardziej niż nic nie robić ze strachu przed wyśmianiem, obciachem czy brakiem efektów.
    1 point
  15. Aż zaniemówiłem xD
    1 point
  16. Buldożki są takie kochane ;;
    1 point
  17. Ok. Czytałem na komórce i mi nie chciał linku otworzyć. Teraz już łapię
    1 point
  18. 1 point
  19. 1 point
  20. Czarno białe zawsze są fajne
    1 point
  21. Cześć, witajcie Jestem od dawna w fandomie, ale długo nie mogłem się przemóc.Dziś w końcu zamierzam się przywitać. Dobra,to zaczynamy woj. mazowieckim a dokładnie Otwock;Świder Chodzę do 3gimnazjum Moje hobby to koszykówka, muzyka, oraz filmy. Czasami piszę różne fanfiki, ale nigdy nie wychodzą na światło dzienne z powodu braku czasu oraz chęci. Jeśli chcesz wiedzieć o mnie coś więcej to pytaj. Jestem przyjazny i nie robię nikomu krzywdy .
    1 point
  22. Trzeba przyznać, że jak na popową gwiazdkę to sobie nieźle poradziła.
    1 point
  23. Czarno białe ładnie wygląda
    1 point
  24. To jest dopiero dramat w dramacie xD
    1 point
  25. N: Sprytnie skrócony nickname, pamietam jeszcze za czasów ok. 2014 r. no bylem na forum "incognito" A: Uwielbiam Króla lwa 9/10. S: Jestem mobilnie. U: Nie znamy sie ale wyglada na to, ze powrzechnie lubiany, stary wykijadlo i ogolnie w porzadku ^^
    1 point
  26. Przez nich Zuzia ma obsr**e kółka.
    1 point
  27. 1 point
  28. Star polubiłam za jej akcje z równością w 5 sezonie nie wiem czemu komuna u kucyków tak mnie kręci. Szkoda tylko że miała takie marne motywy i tak szybko zrezygnowała ze swojej ideologii. Ale wybaczyłam jej, bo przewyższa w magii Twilight ( ) i ma charakterek. Jest bardziej buntownicza z natury...i ładna.
    1 point
  29. @Arkane Whisper, na litość, machnij to w spoiler, bo ludziom niespodziankę popsujesz. Natomiast co do reszty:
    1 point
  30. Telefon: tapeta: ekran blokowania:
    1 point
  31. Może i nie przyjmą, może i się można najeść trochę wstydu, ale wydaje mi się, że lepiej trochę porobić z siebie błazna, niż później gryźć się w nocy, że nie podjęło się żadnych prób (17-latek próbuje walić jakieś mądrości życiowe, to da się krótko podsumować - ja pierle - i tyle w temacie). O tym serialu nigdy nawet nie słyszałem i nie wiem co to jest ale jeśli ktoś to lubi, to czemu by nie spróbować. Sam bym się pod tym podpisał ale niestety do 18 jeszcze rok (chyba, że próg wiekowy jest mniejszy, w co wątpię), więc jedyne co mogę zrobić, to życzyć powodzenia. Więc... Powodzenia.
    1 point
  32. Firma produkujące noże (narzędzia zbrodni!) o wdzięcznej nazwie ,,Zero Tolerance'' Że jeszcze żaden unijny komisarz się nie przyczepił. XD
    1 point
  33. Ostrzegam przed naprawdę masywnymi spoilerami, uwzględniającymi rzeczy, które zostały zawarte w pierwszym poście, tytułem niezbędnych wyjaśnień odnośnie fabuły! Na wstępie chciałbym powiedzieć, że naprawdę długo zbierałem się do napisania niniejszego posta, bardzo wiele razy zaczynałem, ale nie kończyłem albo w ogóle wszystko kasowałem i rozpoczynałem od nowa. I powiem szczerze, że to wszystko za sprawą sławnego, wspaniałego, zaskakującego i co tam jeszcze zwrotu akcji, największej rewelacji, której to przypada przytłaczająca większość udziału w rozsławieniu tytułu. Nie to, że poczułem się „uderzony”, czy też musiałem na jakiś czas zniknąć, żeby się zastanowić nad własnym postępowaniem, nic z tych rzeczy. Poczułem się po prostu zmęczony i ilekroć zabierałem się za opisanie swoich wrażeń jeśli idzie o ten aspekt historii, powracały do mnie stare debaty na temat teorii spiskowych w kreskówkach i takich tam, że aż czułem się tak, jakbym po raz pięćdziesiąty miał napisać prawie to samo. No, ale coś napisać muszę. Później… Może na razie cała reszta, zanim się na nowo zbiorę. A zatem. „Save me” poszczycić się może naprawdę dobrą kreacją postapokaliptycznego świata oraz czyhającymi na bohaterów zagrożeniami. Przykładem tego jest kilka naprawdę pamiętnych scen, miksujących w sobie akcję z delikatną szczyptą survivalu. Mamy znakomite opisy zniszczonego Londynu, warunków panujących w jednostce, jednakże toną one w bardzo bogatych i szczegółowych przemyśleniach głównego bohatera, Maksa. Choć momentami da się odczuć niepotrzebne przedłużenia i powtórzenia otrzymanych wcześniej informacji, pozwalają one bardzo szybko wejść w jego skórę i znaleźć się pośród innych postaci, które jednak wypadają dosyć nierówno. W trakcie poznawania historii znajdziemy kilka zapadających w pamięć postaci, chociażby główna towarzyszka Maksa. I od razu, skoro już o tym mowa, chciałbym zaznaczyć, że dla mnie mogła się ona okazać o wiele, wiele ciekawszą protagonistką, niż wspomniany Maks. Nie to, że wydaje mi się, by był on nieciekawy, czy też nieposiadający bogatego tła, ale jednocześnie, nie jest to ktoś, z kim chciałbym „chodzić na akcje”, czy też się kolegować. Ot, lubiący od czasu do czasu podnieść ton i filozofować żołnierz, znający się na swojej robocie, ale tylko tyle. Coś jak Chris Redfield z serii Resident Evil – niby spoko koleś, ale jakoś zawsze większą sympatią darzyłem postacie, które go otaczały, towarzyszyły mu podczas jego „przygód”, wliczając w to antagonistów. Tak czy inaczej, brakuje tu postaci drugoplanowych z prawdziwego znaczenia. Lwia większość mieszkańców wydaje się bardzo do siebie podobna. Jest tu kilka wybijających się ponad „zwyczajność” postaci, lecz z reguły grają one trzecie, czy nawet czwarte skrzypce. A szkoda, ponieważ w opowiadaniu akcji nie brakuje, podobnie jak zdrowych dawek przemocy i krwi. Jak już wspominałem, jest to bardzo bogaty w zagrożenia wszelakie świat, w którym zginąć trudno nie jest. Było by świetnie mieć obok Maksa kogoś, z kim można by się związać emocjonalnie, utożsamić się i śledzić jego walkę o przetrwanie. Sama, samiuteńka Midnight tu nie wystarczy. Kucoperka jest bowiem naprawdę fantastyczną i budzącą sympatię postacią, która, w moim odczuciu, o wiele lepiej nadawałaby się na główną bohaterkę. Do owego twierdzenia ostatecznie przekonały mnie finałowe fragmenty, gdzie jej rola wydaje się zyskiwać na znaczeniu w stosunku do ogółu wydarzeń, czy też w pewnym momencie wychodzi znacznie przed szereg, a, że tak to ujmę, kamera koncentruje się wyłącznie na niej, wszystko inne schodzi na dalszy plan. Midnight jest nieco pyskata, jest pewna siebie, czasem uszczypliwa, a czasem pocieszna, niczym młodsza siostra. Znakomicie czyta się sceny, w których poznajemy zwyczaje jej i „starszego brata” – kiedy szykują się do snu, gdy wspólnie wykonują misje, gdy słuchają muzyki, bądź też gdy Maks „częstuje” ją własną krwią. Po prostu miód. Są to bardzo pamiętne fragmenty, idealnie nadrabiające za nieco nierówny klimat. Dlaczego nierówny? Cóż, gdy na nowo rozpocząłem lekturę „Save me” (mam na myśli pierwsze czytanie, zakończone jakoś w grudniu zeszłego roku), przypomniałem sobie dlaczego poprzednim razem, przy „podejściu zerowym”, przerwałem dalsze czytanie i narobiłem sobie zaległości. Wprowadzenie w realia świata, przedstawienie postaci wydało mi się długie, wyczerpujące, lecz okraszone dosyć słabo odczuwalną atmosferą. To znaczy, efekt duszności, zniszczenia i ogólnej postapokalipsy potrwał bardzo krótko i potrzebne mi było jakieś spoiwo, które ułatwiłoby „przeskoczenie” do dalszej akcji. Tego spoiwa niestety nie ma, toteż przez pewien czas mamy efekt pod tytułem „mało kucyków w kucykach”. Później jest dużo, dużo lepiej, gdyż pojawiają się pegazy, jednorożce, no i samej Mid jest zdecydowanie więcej. Plus, więcej walki o przetrwanie i ukazanie jakie funkcje mogą pełnić kucyki w ludzkiej armii. Można by rzec, że wszystko to, co towarzyszyło treści na początku uległo „rozcieńczeniu”, dzięki czemu cała ta apokalipsa otrzymała coś w rodzaju drugiej młodości. W ogóle, świat po apokalipsie bardzo dobrze kontrastuje ze wspomnieniami Maksa sprzed czasów upadku. Brud, zniszczenia i ogólnie nieprzyjemne warunki w jakim przyszło mu żyć, a także żelazna dyscyplina nie dają o sobie zapomnieć. W pamięć zapadają także sceny w stołówce, a także rozmyślania na temat „pożywienia”. Ten równoległy świat, w którym ludzie egzystują wraz z kucykami, jest bardzo ciekawym konceptem, opisanym zresztą bez większych zastrzeżeń, a nawiązując do niejednego dzieła popkulturowego, co nadaje pewnego smaku. Nie brakuje także tajemnicy odnośnie genezy całej tej zagłady, czy też tego, czy gdzieś tam, daleko, poza zniszczonym Londynem, są może jacyś ocaleli. Świetnie, że pewnych rzeczy trzeba się domyślać, lub samemu interpretować wskazówki i ukryte smaczki. No dobra, to chyba w właściwy moment za poruszenie kwestii tego nieszczęsnego (jak dla mnie) czyśćca – źródła całego zachwytu i rzeczy, bez której opowiadanie było by zwyczajną, regularną strzelaniną w zrujnowanym przez „coś” świecie. Mianowicie… Nie potrafię pozbyć się wrażenia, że idea ta pojawiła się gdzieś w jednej trzeciej całości i potem kolejne rozdziały były do niej „dostosowywane”, natomiast poszczególne znaki, takie jak głosy w radio, zostały przemianowane na coś innego, w tym przypadku modlitwy. Przy okazji, część rzeczy jakoś straciła na znaczeniu, czy w wymiarze całości stała się ledwie dodatkiem. Niemniej, historia obrała pewny kierunek, a każda nowa rzecz, która później się pojawiała, miała jakieś znaczenie (mniejsze lub większe). Wciąż jednak, coś mi tu nie gra, ale jeśli idzie o genezę samego pomysłu, nie jego wykonanie. Druga sprawa, nie mogę pozbyć się wrażenia, że idea ta inspirowana była swego rodzaju „rodziną” teorii spiskowych na temat kreskówek – czy świat w którym rozgrywa się akcja to czyściec/ nieprawdziwy świat wymyślony przez któregoś z bohaterów/ wizja będąca wynikiem jakiegoś schorzenia. Tego już było naprawdę mnóstwo, począwszy od tego czy dzieciaki z „Ed Edd and Eddy” nie żyją i są właśnie w czyśćcu, ale pochodzą z różnych epok (a siostry Cankers to demony), poprzez śpiączkę Asha, na postapokaliptycznej „prehistorii” w Flinstonach kończąc. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że naprawdę, już zbyt wiele razy i zbyt obszernie analizowałem podobne rzeczy i dyskutowałem na te tematy. Zatem, nie mam ochoty na kolejne rozwodzenie się na temat natury, wrażenia, znalezionych dziur, czy ogólnych refleksji. Powiem tylko tyle – są podobne. I przez podobne, mam na myśli „fajnie, nawet trzyma się kupy, ale jakoś mną nie wstrząsnęło, bo jestem zbyt odporny” (w skrócie). Krótko wypunktuję i opiszę co spodobało mi się w wizji czyśćca w „Save Me”, co uważam za najbardziej godne uwagi, co mnie najbardziej zainteresowało. – Obrażenia otrzymywane przez bohaterów nie znikają Jak do tej pory był to jeden z fundamentów tego typu pomysłów. Czyli, jak to możliwe, że pomimo upadania z wysokości, zgniatania, miażdżenia, wykręcania, dziurawienia, itp. postaciom nic się nie dzieje i w następnej scenie są już w pełni wyleczone. Odpowiedź jest prosta – bo to i tak nie jest realny świat, a czyściec. Tym razem jest zupełnie inaczej. I dobrze. Bohaterowie mogą zginąć, mogą zostać zranieni, nie są nietykalni, co nadaje całości pewnego realizmu. A przy okazji, myli czytelnika, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Jednocześnie, wiedząc, że postaciom może stać się trwała krzywda, martwimy się o ich los. Znika więc taka beztroska, że „a co tam, nic im się nie może stać!” Mówiąc krótko, przejmujemy się. – Demony nigdy nie zostają należycie opisane Dokładnie tak. Plus. Jak do tej pory, rolę demona lub ścigającego bohaterów grzechu przypisywało się jakiejś postaci, antagoniście. Tutaj znów jest inaczej. Mianowicie, nie jest tak, że ktoś nagle okazuje się szatanem, czy kimś w tym rodzaju. Każdy ma swojego własnego potwora, którego musi zwalczyć. Sam potwór natomiast, może być wszystkim, może mieć dowolny kształt. Wszystko zależy od tego co, kto w przeszłości zmalował. Technika ta sprawia, że czytelnik niczego nie może być pewien, nie ma konkretu. Musi sam sobie wyobrazić, albo na podstawie kreacji danego bohatera samodzielnie domyślić się w których dziedzinach życia musiał być „zły”, skoro tu trafił. – Pokuta polegająca na walce o przetrwanie w jednostce wojskowej Myślę, że to działa na wyobraźnię. Ujmę to tak: dzięki Falloutowi, współczesnych Residentach, Gears of War, czy po części Borderlands, ogółowi wydaje się, że postapokalipsa jest „fajna”, że to akcja, przygoda, zabawa. Jednakże, kiedy rzucimy okiem na prawdziwe konflikty, spustoszenie siane przez ekstremistów, opowieści o falach w wojsku i jakie to jest „okropne”, przy jednoczesnych przesłankach, że obowiązkowy pobór może powrócić, nagle dociera do nas, że to w gruncie rzeczy groźba, coś abstrakcyjnego nagle staje się rzeczywistością. W istocie, wojna jest tragedią. Obojętnie, czy o zasięgu światowym, czy lokalnym, to nadal coś, czego należy się obawiać, z czym trzeba się liczyć. I kiedy przychodzi co do czego, to przestaje być grą. Nie ma, że zostaniemy rozerwani, ale możemy kontynuować od ostatniego punktu kontrolnego. To jest rzeczywistość. Ten czynnik działa doskonale, zarówno w przypadku fikcyjnych postaci, jak i przeciętnego czytelnika, który śledzi ich historię. Myślę, że dla wielu osób wizja wojskowego życia, wojny, permanentnego zagrożenia życia jest czymś przerażającym i dlatego takie oto realia ukazane w fiku są decyzją dobrą, sprzyjają ciężkiej apokalipsie, wszechobecnemu zniszczeniu, atmosferze zagrożenia. Jest tu kilka słów-kluczy, które mogą zdziałać na wyobraźnię i momentalnie wprawić w powagę. Niestety, akurat ten aspekt bywa czasem rozmywany przez zupełnie niepotrzebne elementy „luźniejsze”, bądź wręcz komediowe. Ale o tym nieco później. Generalnie, cały ten czyściec, choć wydaje się troszeczkę „wytrzaśnięty znikąd” od pewnego momentu, został zrealizowany solidnie i nie aż tak nachalnie. Wskazówki czy poszlaki są dawkowane ze zdrowym rozsądkiem, choć z drugiej strony, trochę szkoda, że autor postanowił go oficjalnie potwierdzić. Dużo pisałem o teoriach, a one mają to do siebie, że zostają wysnute na podstawie znaków, wieloznaczności i tego, jak ktoś interpretuje sobie to, co widzi na ekranie lub na papierze. Niemniej, są one przedmiotem wielu dyskusji między innymi dlatego, że pozostają niepotwierdzone. W „Save me” natomiast, nie ma tego czynnika „zastanawiania się”, czy rujnowania jakichś przekonań. Po prostu wiemy, że to nie jest realny świat, a zaświaty. Mam na myśli to, że nie wyjaśniając tego tak do końca, można by wysmażyć naprawdę jeszcze lepsze, otwarte zakończenie, pozostawić wiele niewyjaśnionych tajemnic, niedopowiedzeń (w pozytywnym sensie), które skłoniłyby czytelników do wielu innych przemyśleń, czy to aby na pewno prawdziwy, acz zniszczony kataklizmem świat, czy coś innego. Na przykład czyściec. Wówczas dla własnej wygody i spokoju wziąłbym to „na serio” i opisywał po prostu jak fanfik akcji Niemniej, jestem pod wrażeniem nie tyle tego czyśćca i zwrotu akcji, co atmosfery towarzyszącej zakończeniu. Kończąc lekturę za pierwszym razem, odczułem, że mam za sobą naprawdę „szarą” i w gruncie rzeczy smutną historię, której jednak prędko nie zapomnę. Sam nie wiem jak to lepiej określić. Mieszanka enigmy, pewnej nieuchronnej zmiany, wypełnienie przeznaczenia, taki klimat „odejścia”, czy też „przeminięcia”. Ogólnie, na początku myślałem, że wstawki humorystyczne posłużą temu, że bardziej poczuję się związany z tym dziwnym światem, na tyle, że podczas zakończenia nie będę w stanie przyjąć do wiadomości, że już czas go opuścić. Ale po jakimś czasie stwierdziłem, że to jednak nie to. Akcja, strzelaniny i poszczególne misje sprawiają, że czytelnik nawiązuje więź ze światem przedstawionym. Delikatny humor co najwyżej służy budowaniu sympatii ku określonym postaciom, lecz akurat w moim przypadku, w ostatecznym rozrachunku, stwierdzam że są w większości zbędne. Tym, co pomogło mi przekonać się do wybranych bohaterów, były czyste kawałki życia, utrzymane w klimacie poważnym, codziennym, może nieco posępnym. Powracając jeszcze na moment do tego czyśćca, odniosłem wrażenie, że za drugim razem „Save me” czyta się dużo lepiej, być może za sprawą pewnej wiedzy, na czym stoimy. Aczkolwiek, na pewno ten sam efekt udałoby się zrealizować również w przypadku, kiedy to czytelnik pozostałby z domysłami. Może po prostu byłby wierny swojej wizji czy interpretacji i brnął powtórnie przez akcję, tkwiąc w swoim własnym przekonaniu, gdzie tak naprawdę znajdują się bohaterowie. Zbliżając się do końca, czy życzyłbym sobie sequela? Chyba niekoniecznie. Ale spin-off, z Maksem i/lub Midnight w realnym świecie, zanim trafili do czyśćca, ogólnie bym przytulił. Jasne, czemu nie? Reasumując, mamy do czynienia z naprawdę pokaźnym kawałem dobrej roboty, porywającej (od pewnego momentu), ambitnie zrealizowanej historii, którą ogólnie warto przeczytać i do której ogólnie warto wracać. Sam zwrot akcji oparty na koncepcji czyśćca mną nie wstrząsnął, zapoznając się z wyjaśnieniami przewróciłem nawet oczami, zaś formułując niniejszą recenzję czułem się trochę jak zdarta płyta, kiedy przyszło zabierać się za ten aspekt. Niemniej, tym co akurat na mnie podziałało i co akurat ja uważam za naprawdę godną zapamiętania zaletą, jest atmosfera i konstrukcja zakończenia, finałowe rozdziały, naprawdę świetnie wykreowana postać kucoperki, dynamika wtedy, kiedy robi się gorąco, stateczność wtedy, kiedy trzeba nieco odsapnąć, ogólny wydźwięk. Początek historii jest dosyć średnio interesujący, taki „standardowy” rzekłbym nawet, ale naprawdę warto przebrnąć przez mało obiecujące wprowadzenie, po to aby później delektować się naprawdę pamiętną historią. Warto również dla samej chęci zapoznania się z wizją autora, jak pewne miejsce, do którego być może kiedyś trafimy może wyglądać. Dla chęci poznania jak odżywiają się kucoperki, jak żyją, jakie mają zwyczaje. W ogóle, jest tutaj bardzo wiele elementów dla których warto „Save me” przeczytać. Myślę, że każdy kto lubi okraszone takimi oto tagami historie znajdzie tu coś dla siebie, a także, według własnego gustu, wyróżni te najlepsze elementy, za sprawą których historia nie zostanie zapomniana. Pozdrawiam serdecznie i gratuluję udanej opowieści!
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...