Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 11/09/14 we wszystkich miejscach

  1. Na pisaniu się nie znam, ale w tym punkcie pomieszałeś 2 pojęcia i pakujące je do wspólnego kotła stworzyłeś techniczny absurd. W powyższym porównaniu trzeba dokonać podziału na edytory/procesory tekstu i pliki/formaty dokumentów. Do tej pierwszej kategorii zaliczają się Word i Notatnik, a do drugiej pdf i ePub. Google docs jako usługa w chmurze wymykają się temu sztywnemu podziałowi, ale zajmę się nimi później. Zacznijmy od scharakteryzowania tych dwóch pojęć. Edytor tekstu - jest to program służący do komponowania tekstu na komputerze, a także w (przypadku procesorów tekstu) formatowanie jego. Wyniki swojej pracy zapisujemy w postaci pliku dokumentu. Plik dokumentu - jest to cyfrowy nośnik tekstu, który przechowuje to co utwrzyliśmy. Format tego pliku definiuje jakich edytorów tekstu możemy użyć. I tak najnowszy Word pozwala na zapis plików w formacie docx, doc i także pdf (są też inne formaty, ale z punktu widzenia tej odpowiedzi nie jest to istotne). W takich samych formatach możemy też zapisać plik z notatnika, ale napisanie dokumentu w odpowiednim standardzie to czysty masochizm, ponieważ ręcznie musimy wpisać wszystkie znaczniki, a czasami i nawet bezsensowne znaki, aby cokolwiek nam by się wyswietliło. Wracając zaś do Google docs - jako usługa dostępna przez internet bardzo płynie łączą powyższe dwa pojęcia. Są one edytorem tekstu, ale także jedyna bramą dostępową do naszych tekstów które są przechowywane jako wpisy w bazie danych, a nie pojedyncze pliki. Teksty które przechowujemy na serwerach Google możemy jednak wyeksportować do jednego z formatów dokumentu, gdzie między innymi jest docx i pdf. W powyższy porównaniu także wymienione wady i zalety są nie do końca poprawne. Komentować możemy w Wordzie, ale także pdf może przenosić w sobie komentarze. Istnieje także Word online który pozwala na taką samą pracę wielu osób jak Google docs, zachowując przy tym wszystkie zaawansowane opcje. Jednak to Google docs były tym pierwszym które umożliwił tak łatwą współpracę, a więc i także stały się poniekąd synonimem jej. Wielu miejscach są też uważane za taki nie pisany standard wymiany dokumentów. Na sam koniec zostawiłem sobie kwestie którą uważam prywatnie za czystą herezję, czyli że pdf jest najlepszy dla użytkowników mobilnych. Prawie wszystko będzie lepsze na urządzeniach z małym ekranenem od tego formatu gdyż wynika to z jego korzeni i przeznaczenia. Sam format powstał w 1993 roku i służy do przenoszenia tekstu w taki sposób aby na każdym urządzeniu wyświetlał się tak samo jak w oryginalne i aby każda wydrukowana kopia była identyczna nie ważne na jakim komputerze będzie to robione (co w latach 90 nie było tak oczywiste i proste jak teraz). Więc jeżeli ktoś zapisze tekst na stronie formatu A4 to zawsze wyświetli się ona tak jak zapisał autor, nie ważne czy będzie to ekran o przekątnej 2 czy 200 cali. Dlatego na małych ekranach trzeba takie dokumenty czytać powiększone i ciągle przebijać z lewa na prawo, aby przeczytać pojedyńczą linijkę. Istnieją wprawdzie programy które próbują przelewać tekst, tak aby pasował do małych ekranów, ale jest to jeden z najbradziej opornych na ten zabieg formatów, przez co niejednokrotnie dostajemy potwora który może służyć do tortur. W aspekcie sprzętu mobilnego najlepiej prezentuje się ePub, który od podstaw był projektowany jako nośnik cyfrowych książek które mają wyglądać dobrze i być czytelne na każdym ekranie. Niestety wiedzą o tym standardzie jest bardzo słaba, co się przekłada na nieumiejętność wygenerowania takiego pliku. P. S. Nie porównuj przy okazji prędkości wczytywanie plików pdf, bo tu jest zbyt dużo zmiennych o których istnieniu nie wie większość osób generujacych ten format. Jakbym chciał byłbym wstanie przygotować taki plik pdf, że prędzej doczekasz się wnuków niż uda ci się go przeczytać.
    7 points
  2. Praca z dziećmi to czysta przyjemność. Na warsztatach jedno z nich pozwoliło mi nawet pożyczyć swoją czapkę
    5 points
  3. Epicka burza zbliża się do granic Equestrii... Legendy ożywają... Wszystko w Waszych kopytach! Dotychczas napisane części I Dotychczas napisane części II Najnowszy rozdział Specjal na VII Wrocławski Ponymeet Specjal na 10 milionów wyświetleń FgE Oto znana z FGE Legendarna Przygoda; pomysł który narodził się ponad dwa lata temu - wtedy też Ravebow opublikował pierwszy post z tej serii. Seria była przez pewien czas pisana wspólnie z Ravebowem; później jednakże kontynuowana już tylko przeze mnie, Co w środku? Absurd goni absurd, brak logiki, pseudofabuła, klozetowy humor, plus znane w fandomie osoby w gościnnych rolach (min Dolar, Gandzia, Poulsen), aluzje do różnych fanfików itp. Zapraszam do czytania. Przed użyciem skontaktuj się z ulotką lub przeczytaj lekarza, gdyż każdy niewłaściwie stosowany fanfik zagraża twojemu życiu lub zdrowiu.
    3 points
  4. Co do tekstu Spidiego - w 100 % popieram Morning Crasha. A co pragnę dodać? Tirek to nie Pony of Shadows - inna figura, inny kształt oczu. A świecą te patrzały, bo mają taką błonę w środku - tapetum lucidium. To normalne. To co Luna ma na tyłku, to po prostu łaty. Wygląda mi to na poniaczową wersję maści tarantowatej. Magia? Tak, CM są magiczne. Kucyki inne niż jednorożce używają magii, pewnie wszystkie używają lekkiej telekinezy [chwytanie kopytami i inne dziwne rzeczy]. Ziemniaki mają tego najmniej. Ale wątpię by to magia dawała im siłę - Big Mac, Kredens, RD, Czajnik... Kuce różnych ras, a silne są cholery. Tymczasem taka Pinkie, Cheerlie czy Pan Cake raczej nie należą do siłaczy.
    3 points
  5. Wszyscy kiedyś pisaliśmy chłam, nie przejmuj się. W czasach liceum popełniłem nawet self-inserta... ekhm. to się wytnie :I
    3 points
  6. Moja droga Cahan, Ja te rzeczy wiem, ty te rzeczy wiesz, ale grupa docelowa już nie. Wiemy o problemach pisarskich, ponieważ mamy ciągłą styczność z opowiadaniami i ich korekcją, lecz odbiorcy, zaznaczeni u ciebie jako początkujący, nie próbowali swoich sił w pisaniu ani sprawdzaniu prac. Często podczas przygotowywania prezentacji wymaga się od prowadzących, żeby przedstawili zakres materiału, wokół którego będziemy toczyli dyskusję. Tutaj brakuje mi klarownego planu na kilka kolejnych publikacji. Alberich dobrze to rozegrał, skupiając swoją uwagę tylko na omówieniu jednego tematu. W obecnej formie skaczesz od punktu do punktu, nawet nie zapewniając czytelników, że przyjdzie jeszcze czas na szersze omówienie. 5. Tutaj powinnaś jasno zaznaczyć, jaki edytor ma mocne i jakie słabe strony np: Word: + dobra jakość edycji + bardzo dobry słownik obejmujący niemal wszystkie wyrażenia występujące w języku polskim - brak możliwości komentowania - utrudnienia towarzyszące udostępnianiu treści Notepad: + można na nim pisać - nie powinno się tego robić Google Docs: + pozwala na pracę w trybie offline + współgra z urządzeniami mobilnymi (np. pisanie w trakcie podróży) + możliwość komentowania i sugestii od osób trzecich - wąski zakres edycji tekstu - wbudowany słownik nie obejmuje większości wyrażeń występujących w języku polskim - wymaga posiadania konta Google - długie czasy ładowania obszernych dokumentów przekraczających 20 stron PDF/ePub: + najlepsze rozwiązanie dla czytelników mobilnych + najszybszy czas ładowania obszernych dokumentów - brak możliwości edycji tekstu ani komentowania I zaznaczyć, że jeśli piszący ma braki w zakresie ortografii i interpunkcji, powinien pierwsze swoje prace pisać w Wordzie i tak przygotowaną treść kopiować do dokumentu Google. 8. O takich rzeczach znowu powinnaś mówić w tekście. Z tymże takie rozważania powinny się znaleźć w artykule a nie w komentarzach na jego łamach, przyjmując, że większość spojrzy do pisma. Pozdrawiam
    3 points
  7. Łapcie Blu-Ray RIP z polskim dubbingiem 1080p, dzwięk dwukanałowy. Część 1: http://dai.ly/x29obhe Część 2: http://dai.ly/x29qavj Z góry przyznaje się że audio zapożyczyłem od Piro (zeswapowałem kanał lewy i prawy, bo były odwrotnie).
    2 points
  8. Widzę, że pojawiła się tu ciekawa dyskusja na tematy fanfików, ich publikacji i rzeczy związanych z tworzeniem. To moje tematy, dlatego widząc, że z pewne tezy wydały mi się naprawdę dziwne, postanowiłem wtrącić swoją opinię. Przede wszystkim kwestia edycji i publikowania tekstu: Google Docs jest prawdopodobnie najlepszym rozwiązaniem pod względem publikacji. Daje wiele możliwości – korekty w czasie rzeczywistym, zaznaczania komentarzy, pracy w kilka osób (bezcenne nie tylko dla korektorów, ale i redaktorów). W dodatku jest stosunkowo prosty i intuicyjny. W żadnym razie nie neguję PDFów, wręcz przeciwnie, dawanie linka oprócz Docsów również w PDFie, jest bardzo dobrą praktyką, gdyż jest to format łatwiejszy do pobrania i wczytania. Jeśli jednak dostajemy do ręki tak potężne narzędzie do poprawiania błędów, dlaczego mamy z niego nie skorzystać i działać tylko w nie dających możliwości lekkiej poprawy PDFach? Nie mamy sztabu profesjonalnych edytorów, a znalezienie w fandomie korektora, który poprawi wszystkie błędy, graniczy z cudem (moim zdaniem tacy nawet nie istnieją). Komentowanie jest więc dobre dla autorów chcących podnieść stronę techniczną fanfika, a i pośrednio dla odbiorców, którzy będą go czytać. A edytor? Sam korzystam z Worda, jednak wiem, że niektórzy bardzo dobrze opanowali GDocsy i tworzą tam fanfiki równie dobrze i estetycznie. Spójrzmy prawdzie w oczy, nie tworzymy magazynu, który musi mieć dopasowany każdy szczegół, a do prawidłowego sformatowania opowiadania wystarczą najprostsze funkcje. W dodatku, jak pisałem wyżej, Docsy umożliwiają pracę wielu osobą naraz, przez co porównanie ich do Painta jest trochę nie na miejscu. Spełniają swoją rolę bardzo dobrze, mówię to, choć sam korzystam z moim zdaniem lepszego Worda. Oj, Spidi, Spidi. Zauważ, że "Władca Pierścieni" przeszedł już profesjonalną korektę (wielokrotną) i tłumaczenie. Fanfiki są pisane w takiej a nie innej specyfice i zwyczajnie bardziej tego potrzebują. Co więcej nikogo nie zmuszamy do zaznaczania błędów, jeśli ktoś nie chce, w żadnym razie nie musi. Gdybym jednak sam znalazł w drukowanej książce błąd (a zdarzało się) i mógł w jednej chwili poinformować o nim wydawcę (co pozwalają Docsy), to bym to bez wahania zrobił. To, czy ktoś utożsamia się z taką wizją epoki internetów czy nie, zostawiam czytającym komentarze. Choć internet niesie ze sobą wiele spłycenia i skrócenia treści, daje też masę ułatwień, udogodnień i naprawdę cennych możliwości, takich jak szybsze i sprawniejsze poprawianie tekstów. Demonizowanie go w ten sposób to przesada. No i tym razem doszliśmy do nieporozumienia w nazywaniu pewnych rzeczy. Fanfiki w formie, jaką znamy i jaką rozpowszechniamy w internecie nie są książkami. Są opowiadaniami, powieściami, literaturą, ale nie są książkami. Książka to pewien nośnik fizyczny, a jej formy większość fandomowych dzieł nie ma szans się doczekać. To też trzeba założyć przy pisaniu. Nie musi to jednak przynosić żadnych strat na jakości. Ja tworząc swoje fanfiki też robię to z myślą, by były jak najlepsze, a jednak wiem, że nie tworzę książki. Tu też poruszamy istotny temat "podejścia profesjonalnego". Bowiem musimy zrozumieć, że w wielu sytuacjach to, co w jednym miejscu nazywamy profesjonalizmem, w innym będzie robieniem ruchu o nic. Fandomowa specyfika nie oznacza, że nasi twórcy lub nasze dzieła są wiele gorsze od wydawniczego rynku literatury, oznacza, że sprawa wygląda inaczej. Nad dziełami nie czuwa profesjonalny sztab korektorów i doradców, nie musimy z nikim negocjować tantiemów i honorariów. Naszym zadaniem jest sprawić, by nasze dzieła były jak najlepsze i jak najlepiej nadawały się dla czytelników, a nie bić się o normy, które tutaj często się nie sprawdzają. Mogąc poprawić błędy komentarzami dajmy sobie szansę. Mamy też wolniejszą rękę w eksperymentowaniu, ponieważ nie grożą nam ekonomiczne straty. A stwierdzenie, że 99% twórczości fandomu jest słaba, to zdecydowane nadużycie. Tak jak pisali inni komentatorzy, nasz lokalny świat literacki trzyma się i tak nadzwyczaj solidnie. A to, że zakładam, że robię coś fandomowego nie znaczy, że równocześnie sam sobie mówię, że będzie to słabsze, jednak w pełni uwzględniam specyfikę tego co tworzę. A co do ostatnich zdań... wiele twierdzeń w Kawiarni Szkockiej, istotnych dla matematyki, udowadnianych było na obrusach. Czy forma naprawdę jest aż tak istotna? No i ostatni argument – większość z nas to debiutanci, niekiedy naprawdę znakomici, ale debiutanci. Nie mamy publikacji książkowych, ani grubej teczki z dokonaniami, więc musimy się uczyć. Fandomowa specyfika to uwzględnia i daje nam prawdopodobnie jedne z najlepszych narzędzi, by doskonalić warsztat i umiejętności. Więc po prostu ćwiczmy i doskonalmy się, by w przyszłości martwić się kompletnie niepasującymi do tutejszej rzeczywistości standardów. Bo ważne jest, by pisać dobrze (a żadne z zaproponowanych przez tutejszych komentatorów rozwiązań nie pogarszało niczyich zdolności) i stale się doskonalić, a dopiero potem myśleć (ewentualnie) o poważnych rynkach i wydaniach. To nie jest czas ani miejsce na to. Co – ponownie mówiąc – nie zmienia faktu, że niektóre fanfiki są naprawdę znakomite i poziomem przebijają literaturę drukowaną. Pozdrawiam wszystkich! PS: A do niektórych artykułów być może jeszcze się odniosę. EDIT: Post odbudowany po podziurawieniu. Istnieje niewielkie ryzyko, że zeżarło mi jakieś stwierdzenie, ale chyba wypisałem wszystko co chciałem. Za utrudnienia przepraszam.
    2 points
  9. Witam! Chciałem zaprezentować Wam mojego fanfika. Od dłuższego czasu jest dostępny na For Glorious Equestria, uznałem jednak, że warto byłoby powiększyć sobie grono odbiorców. Jako pierwsi możecie cieszyć się wersją po gruntownej korekcie. Teraz powinno się to czytać trochę lepiej. Co tu dużo mówić, zapraszam! Krótki opis: Podczas swojego pobytu w zamku Canterlot, Twilight dowiaduje się czegoś, co skłania ją do rozpoczęcia poszukiwań. Wszystko wydaje się mieć jakiś związek z tajemniczym "Królem Zegarów". Na nieszczęście, nie tylko jej zależy na rozwiązaniu tej zagadki. Główni bohaterowie to podstawowa szóstka z serialu. Sceny przemocy występują, aczkolwiek zadbałem o to, by nie były przesadzone. Wydaje mi się, że nikt nie straci zdrowia psychicznego przy tym tekście. Całość będzie miała dwanaście rozdziałów (plus prolog i epilog). Prawie wszystko jest już napisane, zbliżam się do końca. Wkrótce możecie spodziewać się aktualizacji. Dołączam też obrazek, który wykonała dla mnie OttonandPooky. Trzeba przyznać, że to bardzo miłe z jej strony. Oryginał (szkic) wisi na mojej półce. Po raz kolejny zaktualizowałem. Tym razem macie możliwość czytania całości tekstu. Miłej zabawy! Myk, myk, opowiadanie: Spis treści Prolog Rozdział I Rozdział II Rozdział III Rozdział IV Rozdział V Rozdział VI Rozdział VII Rozdział VIII Rozdział IX Rozdział X Rozdział XI Rozdział XII Epilog i podziękowania Art Zdobywca oskara w kategorii "Najlepsza Fabuła" Epic: 10/10 Legendary: 16/50
    1 point
  10. Witajcie! Na początek otwarcie przyznaję, iż wystawiliśmy Waszą cierpliwość na nie lada próbę. Wszyscy (łącznie z redakcją) spodziewali się, że pierwszy numer "Equestria Times" zostanie wydany zdecydowanie wcześniej. Mówiąc ściślej, planowaliśmy rzeczone wydanie na końcówkę września, co sprawia, że zaliczyliśmy półtora miesiąca poślizgu... I za to chcielibyśmy Was przeprosić. Co prawda faktem jest, że wszystko, co mogło pójść nie tak przy tym pierwszym numerze, właśnie tak się potoczyło (włączając w to spalenie jednego czy dwóch dysków), jednak nie da się ukryć, iż gdybyśmy się sprężyli, to zdążylibyśmy w terminie. Zawiodła tak naprawdę organizacja, więc absolutnie nie będziemy się dziwić, jeżeli postanowicie za to wieszać psy na jednym czy drugim naczelnym - macie do tego pełne prawo. Pomimo tej początkowej wpadki, jesteśmy przekonani, iż teraz, gdy zwalczyliśmy "Klątwę Pierwszego Numeru", to wydawanie kolejnych będzie zdecydowanie bardziej regularne i częstsze. A co dostaniecie w tym? Myślę, że na 86 stronach każdy znajdzie coś dla siebie. Są recenzje fanfików, są artykuły fandomowe i pozafandomowe, nie mogło zabraknąć też wywiadów, relacji z konwentów oraz tradycyjnych komiksów. Mamy nadzieję, że będzie się dobrze bawić przy lekturze. Dolar84
    1 point
  11. Whoa. Znowu mnie długo nie było. Dużo napisałeś przez ten czas. Dziwię się za to, że taki mały odzew publiczności... A więc zacznijmy od początku: co ja dziesięć postów wyżej mówiłem o błędach?! Ja rozumiem, liryka, tworzy serce, nie umysł, ale po fakcie można natwór spojrzeć nieco bardziej krytycznym okiem i wyłapać chociażby takie ciekawostki, jak "Fliutershy" z "Wysp Harmonii" Ale o tym już kiedys pisałem, poszukajmy czegoś nowego. W "Słonecznej Kawalerii" w drugiej zwrotce zaminiłbym trucht na kłus, to bardziej pasuje do kucy. "dokona się przyjazna rzeź" A to zaskutkowało u mnie lekkim uśmiechem Taaak, mieliśmy wyzwolenia, operacje pokojowe, czemu nie przyjazną rzeź... Domyślam się, że samemu tych wspomnianych na początku błędów nie będzie Ci się chciało poprawiać, więc polecam kogoś do tego poszukać Ewentualnie, jak później znajdę czas, to pozaznaczam komentarzami, co znajdę, ale od razu mówię, że gramatycznym nazistą nie jestem, więc nie będzie tego wiele. A, jeszcze jedno. Słownictwo. Staru, tu Cię podziwiam. Chciałbym dysponować takim wachlarzem słów... I jeszcze jedno... Można gdzieś znaleźć pełne Cieniste Wiedźmy, czy zostało na tych czterech wersach? Pamietam, ile ja kiedyś się Sabatonem inspirowałem...
    1 point
  12. 1. Nie wiem, naprawdę ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie. To chyba zależy pod jakim kątem rozpatrywać kreatywność n__n" Ogólnie mogłoby być lepiej. 2. Nie, raczej nie, ale jest to spowodowane tym, że nie wgłębiałam się za bardzo w ten gatunek i nie mam rozeznania. 3. Tak jak wyżej. 4. Zazwyczaj jakieś marudzenie/zrzędzenie pod postami z twórczością wszelaką 5. Tak, jak na razie mnie nie wywalili 1. No ba, są cudne! Jak można nie lubić sówek 2. Zdarza mi się, choć teraz trochę rzadziej. Mam ten problem, że szybko zapominam tytuły przeczytanych książek i książki jako takie również, Swego czasu łyknęłam Hobbita i Władcę Pierścieni, cały cykl Sapkowskiego, Harrego Pottera, kilka części Narnii, choć raczej je zmęczyłam, i na pewno coś jeszcze. 3. Przeczytałam "Pszczoły", ale oprócz tego z niecierpliwością śledzę "Chaotic Neutral". Zdarzyło mi się też przeczytać parę ff z uniwersum Avengersów i Thora oraz LOTRa. 4. KUCOPERZE I TAK SĄ KANONICZNE XDDD 1. Raczej nie, w domu nie mam radia, a jako tło zazwyczaj robi mi losowo wybrana muzyka z playlisty. 2a. Jak już mi się zdarza, to EskaROCK. 2b. Wstukałam w google mlp forum polska XD 3. Uwielbiam sok owocowy z tesco, taki tłoczony prosto z owoców. Kosztuje zawrotne 7zł za litrową butelkę, więc to rarytas, tak do wypicia od czasu do czasu, ale... warto, przepyszny! 4. Mam ten problem, że nie mam TV w mieszkaniu i ogólnie TV oglądać nie lubię. Ale jak już mi się zdarza wbić do rodziców i do młodszego brata, to lubię oglądać z nim Niesamowity Świat wg Gumballa i Pokemony XD Z innych seriali, to muszę się w końcu zabrać za Sherlocka, bo sobie obiecałam, a i zaległości z dr House'a wypadałoby nadrobić. Aha, jeszcze Gwiezdne Wrota: Atlantyda. Każdy odcinek oglądałam niezliczoną ilość razy, ale uwielbiam tę serię. 1. Stanowczo za mało, ostatnio cierpię na brak weny i najczęściej rysuję podczas wykładów. 3. A który student nie lubi...? 3.5. Nie znam się na rodzajach, ale chyba arabica palona, parzona w ekspresie ciśnieniowym. Od kiedy nauczyłam się obsługiwać to rzężące ustrojstwo, to ta kawa jest u mnie nr. 1 na liście. Mniam mniam! 2. Jak przyszło mi odpowiedzieć po jedynce od razu na trójkę :3 1. Fantastyczny wyrób kultury, który można lubić lub nie, ale na pewno dla wielu ludzi bardzo ważny. Sama nie jestem jakąś wielką fanką, co nie znaczy, że nie lubię lub hejcę. Obejrzałam większość klasyków studia Ghibli i zachwyciłam się kreską, oprócz tego przepłakałam prawie całe Ookami kodomo no ame to yuki (Wilcze dzieci). Duże wrażenie zrobiło też na mnie Ringing Bell. Na pewno M&A prezentuje inne podejście do wielu tematów niż te prezentowane przez zachodnie media. Ogólnie to nie oglądałam wielu anime, tych produkowanych jako seriale prawie wcale, ale jakby mi ktoś polecił coś dobrego, nie aż tak krwawego i nie z gatunku yaoi/yuri, to pewnie bym sięgnęła. 2. Zależy, ostatnio ciężko mi się dobrze "wgryźć" w lekturę, ale jak już znajdę coś ciekawego, to kijem mnie od książki nie odpędzisz. 3. Tak, zwłaszcza te morskie, są urocze i ich długowieczność robi na mnie duże wrażenie.
    1 point
  13. W moim życiu muzyka nie ma tak dużej roli jak w życiu BQ i pewnie wielu innych osób. Umiem grać tylko na frażolecie i trochę śpiewam, ale bardzo chciałabym nauczyć się grać na pianinie, skrzypcach lub na gitarze, ale nie mogę(moja rodzina nie jest zbyt bogata). Od kiedy tylko pamiętam kochałam śpiewać i pomaga mi w tym to, że umiem mówić bardzo piskliwym, zwykłym lub niskim głosem oraz mówić bardzo szybko(na religii kiedy mówiłam z pamięci modlitwę tak zasuwałam, że katechetka nie była w stanie nadążyć xD). Mam w szkole również szkołę muzyczną, szkolną scholę i chór, ale schola jest tylko dla podstawówki(i tak nie chcę tam być >.>), chór w godzinach, kiedy mam lekcję, a zajęcia w szkole muzycznej są za drogie dla mojej rodziny. Lubię śpiewać, ale czasem słyszę, że piosenki, które uwliebiam nie nadają się do mojego wokalu, bo strasznie przy nich fałszuję, przez co przestałam śpiewać i niechętnie to robię - wolę już nie śpiewać niż śpiewać coś, czego wręcz nienawidzę. Poza tym muzyka pełni w moim życiu kilka funkcji. Zawsze słucham jej w drodze do szkoły/do domu. Pozwala mi ona się zrelaksować przed lekcjami oraz odpocząć po nich. Lubię jej słuchać podczas nauki, bo wtedy kiedy skojarzę sobie jakiś utwór, to automatycznie przypomina mi się, czego się uczyłam w trakcie słuchania go. Często też w trakcie słuchania muzyki dostaję nagłego olśnienia i dostaję wenę na wykonanie jakiegoś rysunku(rysuję prawie codziennie). Głównie jednak mnie relaksuje
    1 point
  14. W liceum popełniam 90% swojej twórczości literackiej, zarówno fanfików, jak i poezji. BRB, idę wyczyścić do zera swojego GDrive'a. Tak szczerze: pisałam w MS Word 2003 i Google Drive/Docs, w tym drugim zarówno z poziomu laptopa, jak i smartfona (HTC One V, Android 4.1, ekran 3,7"). Owszem, GDocs zaczyna przycinać przy dokumentach liczących ok. 20+ stron, mobilna aplikacja potrafi brzydko zaciąć, a nagła strata połączenia na telefonie generuje paskudne literówki (np. przy wstukiwaniu polskich znaków - jeśli apka przejdzie w tryb Offline w trakcie wpisywania ą czy ę, to zamiast wybranej ze swoistego podmenu polskiej litery pojawi się jej łaciński odpowiednik bez ogonka). Owszem, aplikacja mobilna nie umożliwia zmiany ustawień udostępniania i ogółem jest dość ograniczona, jeśli chodzi o opcje edycji. Ale już pełna wersja pozwala mi zrobić wszystko to, co mogę zrobić w Wordzie - ustawić formatowanie (czcionka, rozmiar, krój, wyrównanie tekstu, interlinia, głębokość wcięć), wstawić numerację stron i przypisy, wklejać grafiki, rysować tabele - i np. w prosty sposób zmienić kolor strony, z czym w produkcie Microsoftu się nie spotkałam (być może jest to zakopane w jakichś dziwacznych opcjach, nie wiem). Powiem więcej - na mobilnym GDocs wystukałam ze 2/3 "Beczki Cydru", fanfika liczącego na chwilę obecną 30+ stron, całą "Butelkę" i część "Walizki", dobrych parę stron "A gdybym...", całkiem sporo "Bez przyszłości" i paru innych. Kopiując i wklejając tabulatory i półpauzy/pauzy. I jak widzę, za przeproszeniem, herezje, że "PDF lepszy" (otwórz PDF na ekraniku swojego biedafona i odgryź sobie głowę przy próbach płynnego przewijania tego cholerstwa, to porozmawiamy), "GDocs jest tylko do publikacji" itd., to ja się za głowę łapię. Ludziska, czy wy swój fanfik chcecie oprawić w złocone ramki i powiesić w galerii sztuki? Czy do pisania o kucykach potrzebujecie hiper-profesjonalnych edytorów tekstów, w których dwoma kliknięciami ustawicie sobie jakieś niestworzone opcje formatowania? Gdyby klątwy i narzekania szły pod adresem Worda 2007 - zrozumiałabym, bo Word 2007 należy zakopać na rozstajach, spalić, przebić osikowym kołkiem, pokropić srebrem i zastrzelić wodą święconą. A potem raz jeszcze zakopać, tuż obok Visty i Kinnecta. Ale poczciwe GDocs, ze swoją funkcjonalną prostotą i przewidywalnymi, drobnymi odpałami? Bez przesady.
    1 point
  15. Hmm. Czytam ten artykuł Spidiego i aż mnie to skłoniło do dyskusji w tym temacie... Mógł się dowiedzieć o istnieniu czwartej księżniczki? Od innych kucyków, tak? Hmm, ciekawa koncepcja, ponieważ nie zauważyłem, żeby Tirek w ogóle rozmawiał, ba, w ogóle zwracał uwagę na inne kucyki w świetle innym niż "pożywienie". A nawet, jeśli jakieś nieszczęsne stworzenie miało dość siły i czasu żeby coś wspomnieć, to prędzej uwierzyłbym w kwestię "Księżniczki Ci dokopią" niż "Hej, są 4 księżniczki, wiesz?". Bardziej dziwi mnie fakt, że Discord mu o tym nie powiedział, ale jak wspominałeś, wątek Discorda jest zagmatwany i nie do końca przemyślany, żeby określić to delikatnie. Witraż... Powiem tak, jak wchodzisz okraść sklep jubilerski w pasażu królewskim w Brukseli, to zajmujesz się rabunkiem [napadem], czy podziwianiem pięknego miejsca i obrazów na ścianach? Osobiście najpierw skończyłbym kraść, ewentualnie zwracając uwagę co kradnę, a potem dopiero oglądał otoczenie. Mówię całkiem poważnie. Nawet jeśli porównanie nie jest. Choć jest mało obrazowe, bardziej powinno pasować: Jeśli chcesz zaprowadzić wolność i demokrację w jakimś pięknym miejscu w którym są źli ludzie i ropa, to będąc prawidłowym superOPkoksem spod znaku spasiastej flagi z gwiazdkami, najpierw zajmiesz się usuwaniem złych ludzi, czy podziwianiem pięknych miejsc i zaprowadzaniem własnych porządków? Księżniczka ma się ukryć. Wait, chcesz powiedzieć, że ma stanąć na środku i zrobić you shall not pass? Nie dość, że księżniczka której przy pierwszym podejściu z reguły nie wychodzi ma stanąć i to nie w obronie biblioteki tylko władzy? Nie wiedząc, czy ma dość wiedzy i mocy by pokonać przeciwnika, ma być w najbardziej oczywistym miejscu, bez możliwości ucieczki, bez możliwości uderzenia z zaskoczenia? Nawet gdyby Tirek wiedział o księżniczce Twilight, to sam fakt, że nie wiedziałby gdzie ona jest byłby już przewagą. Księżniczka oddaje moc Tirekowi. A co ma zrobić? Oboje wiedzą, że żadno nie pokona drugiego w warunkach normalnych, a bez reszty przyjaciół nie użyje mocy harmonii. Podzielić się z nim Equestrią i robić co zechce (Seems legit!)? Jakie jest założenie serialu? Inna sprawa, to z tego co zrozumiałem, to celem Tireka, jest posiadanie całej mocy w equestrii [i niszczenie jej kawałek po kawałku], co ma ktoś podziwiać, pozbawione mocy kuce i tak nie stanowią dla niego zagrożenia (Wie o elementach harmonii? Skąd? Zauważmy też, że elementy harmonii w pierwszym odcinku zostały oddane, a możemy podejrzewać, że mane6 nie wiedzą, że mogą używać tęczowej mocy bez tego), natomiast stanowią tak potrzebną dla jego teatru publiczność, której nawet nie musi usadzać na miejscach [więzić]. Czemu Twilight? SERIO? Czemu Twilight? ZABIŁEŚ MNIE, Moim zdaniem jesteś jedną z tych osób, które powinny doskonale wiedzieć czemu Twilight. Po pierwsze: bezpośredni cytat z odcinka Kredens wyraźnie zauważa, że żadna z księżniczek NIE MOŻE przyjąć takiej mocy. A czemu nie może? Twilight nie tylko jest elementem magii. Według serialu widzimy, że jej talentem jest magia, ona jest magią i vice versa, ona potrafi opanować i posłużyć się zarówno nieznaną/niedokończoną częścią magii, jak i magią chaosu (zakładam że tak można nazwać czarną magię sombry, po tym jak widzieliśmy jak wygląda magia Discorda). Wprawdzie nie umie najwięcej [w sensie, nie umie wszystkiego - zaklęcia postarzające i odmładzające na przykład], ale możemy się spodziewać, że wynika to tylko z tego, że ich nie studiowała [lub, nie specjalizuje sie w danej dziedzinie z jakichś innych powodów - Trixie i magia iluzji, de facto artystyczna, a że Twi jest umiarkowaną artystką widzieliśmy chociażby w... Kryształowym Królestwie?]. Poza tym widzieliśmy, że Celestia jest słaba. Owszem, ma minimum tysiąc lat wiedzy i doświadczenia i czasu na studiowanie przewagi. Ale to nie czyni jej postacią posiadającą jakąś szczególną moc - jest słabsza od Chrysalis, ogólnie wysługuje się Twi (która nomen omen dzięki temu staje się coraz silniejsza, jak widzimy. Motyw twardego wychowania sobie potrzebnych następców dla dobra krainy, który sam w sobie jest dośc ciekawą, ale fanonową koncepcją, więc nie ma związku, choć w wersji jaką widziałem jest dość logiczna i nawet rozwinięta). Luna? Dość mało o niej wiemy, poza tym, a co, jeśli znów stwierdzi, że Nightmare Moon etc? Wtedy już nic jej nie powstrzyma. Cadance? Serio? Chociaż w sumie, miałoby to pewien sens, jej postura pasuje do tego, żeby dać jej super hiper piehdnięcie i wtedy będzie typowym magiem damage dealerem, z dobrym damagem i słabymi cechami fizycznymi, a jak się ją schowa za tankami ze straży... Oh, wait, to chyba nie ta bajka. Natomiast Twilight, przeznaczeniem Twi, wbrew pozorom i imieniu nie jest dbanie o to, żeby było półciemno. Od początku jest ona specjalistką od magii i nauk magicznych. Kto, jeśli nie ona pasowałby do układanki? Być może Star Swirl, ale go nie ma, a poza tym nie wiemy, czy jako jednorożec mógłby kontrolować magię alikornów. Swoją drogą, nie wiemy, czy poprzednio to nie on pokonał tireka? A jako że Twi ma zadatki na nowego Star Swirla [tylko brodę musi zapuścić/wyczarować] to jest JEDYNYM logicznym wyborem. I nie ma, że to OP. Ona JEST od bycia OP. Poza tym jak zawsze, jest OP w odpowiednich okolicznościach, podobnie jak WTFE100 czy Gwiazda Śmierci, czy dowolny inny obiekt uważany za OP. W serialu widzieliśmy, że zazwyczaj potrzebuje czasu, żeby coś opanować. Dopiero wtedy może być OP. A czemu jest to lepszy pomysł niż stawienie czoła w czwórkę? A jaki aspekt użycia czterech księżniczek, z których wiemy, że w walce sprawdza się tak na prawdę tylko jedna (chyba że policzymy Cadance i kwiatek, choć to dość głupie, a trudno uznać kwiatek za szczególny test bojowy). I to akurat ta, która sprawnego posługiwania się magią uczy się od dziecka. Poza tym w takim wypadku, wystarczyłoby, że Tirek, na którego (co widzieliśmy w walce finałowej) zwyczajnie zastosowany magiczny przymus bezpośredni i tak nie działa, rozdzielił jakkolwiek księżniczki i zajął się każdą z osobna. A jednej postaci nie da się rozdzielić. "Jak widzieliśmy, ta magia ją nieco przerastała." Tak? A jej normalna magia jej nie przerastała ? Uważam, że nieopanowanie to u Twi zjawisko normalne, lub wręcz permanentne . Zarówno osobiste, jak i własnej mocy. Przykładem do tego pierwszego niech będzie choćby lesson zero, a tego drugiego odcinek z pinkie sense. Zatem moim zdaniem ona taka jest od zawsze, i nie sądzę, żeby fakt posiadania mocy 4.25 księżniczki (No co, przecież jest OP, Lunę i Celestię liczę jako 1, Cadance jako 0.75 a Twi jako 1.5. I tak, w tym wypadku tylko dla tego, że tak mi się podoba .) coś w tym zmieniał. Zresztą widzimy, że po chwili tą moc też opanowuje. Discord... Tak, ten wątek jest dość umiarkowany powiedziałbym. Celestia nie, bo ona do tego nie służy, jak widać w serialu. Discord, bo było powiedziane, że on go może szybko i łatwo wyśledzić. Czemu nie Discord z mane6? Bo tak jak mówisz. Czemu nie zastosowano wobec niego broni konwencjonalnej? A czemu mieli by to robić? W equestrii problemy rozwiązuje się magią, jak na razie widzieliśmy tylko, że broń służy do zagradzania przejścia. I jak sam wspominałeś nie widzieliśmy sił zbrojnych (chyba że w odcinku z komandor Hurricane?), tylko gwardię reprezentacyjną. Ani też nie widzieliśmy nigdy stosowania przez kuce przemocy w tej jej najbardziej brutalnej formie. Inna sprawa, że nie wiem, czy nawet na słabego Tireka by to zadziałało, pamiętajmy, że on też posługuje się magią, więc skoro mógł rzucić Twi w pełni mocy, to podejrzewam, że nawet jak był słaby, uniknięcie ciosu nie byłoby aż takim problemem. Plan Celestii i Discorda? Whaaa? Fanon? Zgadzam się w 100% Choć nie: "mogły zginąć z rąk Tireka" Nie, nie mogły. Już to wyjaśniłem wyżej. Discord dał się oszukać jak dziecko. I nie stawiał oporu, istotnie. Podejrzewam, że przygnieciony ciężarem własnej winy, albo wiedza, że i tak nic nie zrobi. Albo ciężarem potrzebnym, żeby utrzymać tę część scenariusza w kupie . CHOCIAŻ, jeśli spojrzymy na to jak działał Discord, to w odcinku tylko spokojnie Fluttershy w zasadzie wyszło podobnie. Przestał czynić zło bo... Bo co, bo herbatki u Fluttershy? Więc może to wynikać z pewnej losowości tej postaci. Może na prawde uwierzył, że Tirek po opanowaniu całego świata pozwoli mu czynić chaos? Przecież ich plany w takim wypadku byłyby dość zbieżne. Magia a zdolności kucyków. Tak, ogólnie zgadzam się z tym co mówisz, ale możemy założyć, że znaczek, i część "energii życiowej" do tego co robią wynika właśnie z magii. Wtedy tezą będzie, że pozbawione tej energii opadną z sił, a dowodem będzie fakt, że tak się właśnie stało. Ewentualnie, uznajmy, że sam znaczek jest magiczny, i wyssanie z nich magii znaczka powoduje taki opad sił, że ledwie sa w stanie się ruszyć. Krótki czas... No wiadomo, cięcie, dość umiarkowanie zrealizowane skróty fabluarne, bo rzeczywiście Tirek zebrał wszystko co chciał dość szybko, przynajmniej według widocznego timeline'a odcinka. Z drugiej strony, w tym, odcinku znika dość dużo czasu, np. Twilight przylatuje na Canterlot w dzień, a wraca do biblioteki w nocy... Czyżby księżniczki zdążyły to zmienić [już bez mocy]? Twilight po otrzymaniu mocy od księżniczek trochę czasu spędza na ćwiczeniu jej. Czy wiemy ile? Nie wiemy. Nie chciałbym bronić odcinka w tym względzie, ale w sumie jest tam dość dużo niewiadomych. Choć, może za jego czasów osiedli kuców było mniej? I wyssał te które pamiętał? I nie wiem, czy smoki należy traktować jako część Equestrii. A gryfy? Nie ruszył ich, bo może jednak mieszkają poza granicami Equestrii? To po prostu sprowadza się do pytania co uznajemy za Equestrię. No i, w sumie, fabularnie odcinek wskazuje, że jego celem jest świat kuców, które go zniewoliły, więc może smoki go nie obchodzą? Znaczek Luny i inne pierdoły animacyjne: to już znamy, podobnie jak brak rogów, skrzydeł, nowe alikorny i tak dalej. Nic nowego. Choć znaczek Luny jest w tym momencie arcyciekawym tematem do dyskusji. Regeneracja Mane5/6... Znowu sięgnę do odcinka, bo to akurat jest zrobione logicznie. Ich oczy zmieniają się na normalne dopiero po oddaniu przez Twilight magii. Dopiero po tym, co uczyniła dla przyjaźni, czyli akurat w najbardziej logicznym miejscu, gdzie magia przyjaźni powinna zacząć działać. Czy to jest brak powodu? To jest nawet zgodne z tytułem serialu... Wzrost? A czy siła Discorda wynika bezpośrednio z magii? A skąd żeś to wytrzasnął? Jego siła wynika z manipulacji, "dziel i rządź", jego siła leży w umyśle, tworzeniu skomplikowanych całości (utrzymywanie całego świata w chaosie), nie w magii, w sensie, nie potężnej. Stąd, raczej normalnym jest, że nie będzie w nim sporo więcej mocy, niż w mane5. Choć ta teoria dalej też jest dośc logiczna. Zarówno co do Discorda jak i mocy mane6. Dlaczego Tirek nie zaatakował księżniczek z Discordem? ... Dlaczego rosjanie nie weszli do Warszawy w czasie powstania? Przecież w ten sposób mogli by wyeliminować już związane walką oddziały niemieckich, które miały później czas na wycofanie się? Ahaa, no przecież. Przecież gdyby weszli, to nie mogli by się nazwać wyzwolicielami bez oddania zasług powstańcom. (Taaa. Wiem, i tak by mogli, ale to brzmi tak patetycznie :wink:) Dlaczego Tirek nie zrobił czegoś razem z Discordem? Bo w sumie nie potrzebował, a w takim wypadku jeszcze "byłby mu coś winien". Więc podsumowując, odcinek posiada pewne nie do końca przemyślane pod względem "czy to aby będzie zgodne" fragmenty, ale do większości przytoczonych w artykule argumentów można znaleźć, czasem nawet sensowne, kontrargumenty. I choć niewątpliwie nie można tego nazwać odcinkiem idealnym, to w praktyce posiada on mniej wad i nieścisłości, niż jest tu stwierdzone, a jak na dwuczęściowca, zrealizowanego z takim rozmachem jest wręcz... ok. A już na pewno gdyby chcieć, to można wskazać jeszcze gorzej zrealizowane odcinki. I w sumie wszyscy o tym wiedzą, lubimy czytać hiperanalizy Spidiego (prawda?), jednak zdrowo jest się czasem konstruktywnie nie zgodzić.
    1 point
  16. Eee... Proszę Cię, nie mów mi, że luźną parafrazę losowych złotych myśli JKM potraktowałaś na poważnie ;P Chyba rzeczywiście, następnym razem mądrze będzie dać takie coś: Co do edytorów tekstu - akurat to o powstawaniu w notatnikach to była prawda i powiem, że było to całkiem fajne wyzwanie - program nie podkreślał błędów, niczego sam nie sugerował, nie miał zaawansowanych możliwości, więc trzeba było samemu wytężać wzrok i koncentrować się, by zauważyć literówki, czy błędy. No i nawet przy włączonym zawijaniu wierszy były przekłamania ^^ Jak dla mnie, dobry trening na skupienie i percepcję. Ale jeśli miałbym wskazać ulubiony edytor - to jednak Word. Przychylam się do tego, że każdy powinien pisać w tym programie, w którym czuje się najswobodniej. Jak są to dokumenty Google - spoko, jak Word - też spoko, a jak Notatnik - hardcorowo PS: Ja miałem 3, czyli... Wydaje mi się, że potrafię pisać, ale w rzeczywistości nie potrafię jeszcze bardziej? ;P
    1 point
  17. Wpadłem tylko na chwilę, by powiedzieć, że w kwestii pisania fanfików jestem konserwatywnym liberałem i sam najlepiej wiem jak, w czym i o czym pisać moje opowiadania. Dla przykładu, dwa z nich powstawały w notatniku ;P Ponadto uważam, że gdyby zlikwidować cały ten aparat pre-readerski, korektorski i inne rzeczy wywierające presję na pisarzach, które kosztują nas masę czasu, to fanfików byłoby trzy razy więcej i byłyby dwa razy dłuższe. Lat temu sto nie było całej tej armii redaktorów, opiniodawców i kogo tam jeszcze, a ludzie jakoś fanfikcję tworzyli ... Znakomicie, że wreszcie trafił do nas pierwszy, całkiem obszerny numer "Equestria Times". Pierwszy rzut oka - sporo rzeczy, aż nie wiadomo za co się zabrać. Choć już po zerknięciu na spis treści wiem, że zbyt wiele dla siebie nie znajdę ;P Ale na sto procent, to się okaże dopiero "w praniu", kto wie. Wciąż, kawał dobrej roboty. Teraz wszystko powinno pójść z górki, trzymam za Was kciuki!
    1 point
  18. Tyrion królem nie zostanie, bo, po pierwsze, nie ma takich ambicji, a po drugie, nikt się nie zgodzi na karła na tronie. Może najwyżej (i jest to IMO bardzo prawdopodobne) zostać głową rodu Lannisterów, bo konkurencji nie ma żadnej, nawet pomimo swojego wzrostu. Ewentualnie może trochę namieszać z Sansą, która w późniejszych tomach trochę mądrzeje, a jakby nie było - są małżeństwem, a w Westeros rozwodów nie ma. Może się pogodzą. Nie ma czegoś takiego jak prawo do tronu w Westeros. Na tronie zasiada ten, kto ma poparcie, albo ten, kto ma siłę. Stannis nie ma ani poparcia, ani siły (nawet pomimo tego, że dostaje potężny kredyt od Żelaznego Banku z Braavos, on po prostu nie ma już skąd rekrutować najemników w wystarczającej liczbie, żeby zagrozić konkurentom; własnego wojska prawie nie ma, Północ jest kompletnie wykrwawiona po wojnie - ktoś mówi w pewnym momencie, że na Północy zostali tylko dzieci, kobiety, starcy i nastolatkowie, więc nawet gdyby miał poparcie wszystkich rodów, to nie miałby skąd brać ludzi. Jedyna szansa dla niego, to jeśli uda mu się pokonać Boltonów i podporządkować Północ, to wtedy mógłby przeczekać pozostałych i pójść na Południe, jak już inne rody się całkiem wykrwawią. Co się nie stanie, biorąc pod uwagę zbliżającą się inwazję Innych). Ja od zawsze mówię - Daenerys wygrywa automatycznie w momencie, w którym przybywa do Westeros. Targaryenowie mają z definicji poparcie Martellów, którzy nie brali udziału w wojnie, więc mają prawdopodobnie najwięcej wojska, mieliby też poparcie wielu rodów, które popierały do tej pory Baratheonów i Tyrellów. Tyrellowie i Lannisterowie (poza Tyrionem) to naturalni wrogowie dla Dany, bo tron jest w tej chwili ich - przy czym Lannisterowie nie mają już wojska, Tyrellowie też trochę potracili, a do tego zbliża się do nich wojna z Aegonem i jego Złotą Kompanią, a co za tym idzie, także tymi rodami, którzy zdecydują się go poprzeć. Tak więc JEŚLI Dany przeżyje i dotrze do Westeros, to przyjdzie na gotowe. Praktycznie nie będzie musiała walczyć. Tyle, że chyba nie przeżyje, biorąc pod uwagę, w jakiej sytuacji się znalazła w ostatnim tomie. Do tej pory żadna postać nie wyszła żywa z takich opresji, więc mimo że jestem fanboyem Dany, to jednak liczę się z możliwością jej rychłego zgonu. Ostatnim realnym kandydatem do tronu jest Littlefinger. Dolina Arrynów do tej pory nie brała udziału w wojnie, więc jej rody siły mają stosunkowo bardzo duże, a wszystkie znalazły się praktycznie pod komendą Littlefingera i są gotowe do wojny. A starczy zobaczyć, ile Baelish osiągnął, nie mając ani jednego żołnierza. Jeśli okaże się tak dobrym strategiem, jak intrygantem, to może jeszcze wiele zdziałać.
    1 point
  19. N: Taki prosty. Co mogę powiedzieć? Długo go ma przez co wiem kim jest ^^ A: Wilkopieseł od LupisVulpes. W każdym razie w tym stylu. Lubię to. S: SZCZERBATEK!!! *spazm* U: Aktywna, znam ją, lubi sporo tego co ja lubię. Ma nagród jak mrówków i ogólnie jest fajna c:
    1 point
  20. Ja tam zawsze czytałem książki, aby poznać losy bohaterów, identyfikować się z nimi i tak dalej. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że biorąc do ręki np. "Władcę Pierścieni" powinienem go poprawiać i komentować na marginesach. Ale spoko, ja nie żyję w epoce internetów, gdzie od książki więcej warte jest 100 lajków na fejsie i można robić publicznego streama, gdzie widać, jak się pracuje. Wtedy można komentować na bieżąco nowo powstające dzieło!
    1 point
  21. Nie lepiej kupić porządną stacjonarkę za tę cenę... będzie wydajnieszy, o większych możliwościach dalszej rozbudowy i jak się zaleje klawiaturę to wymieni się tylko klawiaturę, a nie całego kompa
    1 point
  22. Szkoda tylko, że w PDFach nie mogą ludzie poprawiać błędów, przez co później czytelnikom grozi miejscami wypłynięcie oczu. Z mojego punktu widzenia publikacja w PDFach to najgorsze możliwe rozwiązanie.
    1 point
  23. Rasa: kucoperz Imię: Mourning Bell (Mournbell) Wiek: 22 lat Pochodzenie: Canterlot Miejsce zamieszkania: Tall Tale Rodzina: matka Nacturne, ojciec Nighthunt, siostra Twinklestar, brat Eclipse Talent: Mourning Bell instynktownie wie, kiedy ktoś kłamie czy nie, jest jednak pewien szkopuł, wszystko zależy od tego co myśli kucyk z którym rozmawia. Jeśli np, ogier wierzy, że ziemia jest płaska, ale powie, że jest okrągła, Mourning Bell odczuje to jako kłamstwo z jego strony. Również, jeśli ktoś lawiruje przed odpowiedzią może ją oszukać, jednak gdy już raz spojrzy na kucyka i zna jego ton głosu, może to wyczytać nawet gdy na niego nie patrzy. Jej znaczkiem jest kwiat prawdy (odcinek Znaczkowa Ospa) Co lubi: czekoladowe chmurki, przebywanie na łonie natury, kakao Czego nie lubi: jednorożców Zajęcie: Aktualnie bezrobotna Wady i zalety: jest bezpośrednia i sarkastyczna, ciężko jej nawiązywać przyjaźnie i utrzymywać dłuższe znajomości. Zamiast tego lubi rozpracowywać kucyki, poznawać tok ich myślenia, odkrywając schematy ich działań. Ciepła i serdeczna jest tylko dla swojej rodziny. Historia: Mourning Belle urodziła się w Canterlot, ku wielkiej radości swoich rodziców, która nie zmniejszyła się nawet pomimo stwierdzonej przewlekłej anemii. Dorastała w domu, spotykając się sporadycznie z innymi kucoperzami, choć zazwyczaj chadzała własnymi ścieżkami. Jednak gdy poszła do szkoły w jej życiu nastąpił przełom. Okazało się, że inne kucyki niezbyt lubią takich jak ona. Mourning Bell była wystawiona na ciągłe szyderstwa swoich rówieśników (w większości jednorożców), którzy wytykali jej nienaturalnie blady wygląd i pionowe źrenice. Nie minęło wiele czasu, gdy Mournbell zaczęła zamykać się w sobie, chcąc odciąć się od otoczenia. Jednak w drugiej klasie uznała, że to nie działa, a wyzwiska innych kucyków ranią tak samo jak wcześniej. „Jeśli nie szanują, niech się boją” pomyślała wtedy. Pobiła się z kilkoma klaczkami, które nazywały ją wampirem i zaczęła straszyć pozostałych kolegów z klasy. Rodzice dowiedzieli się o jej zachowaniu, lecz byli również świadomi, przyczyny zachowania córki. Nie wiedząc co robić, ojciec Mourning Bell postanowił zabrać córkę na biwak, jego zawsze to uspokajało, więc czemu nie miałoby pomóc jego małej księżniczce? Jak pomyślał tak zrobił i przez kolejne dwa tygodnie ojciec i córka podróżowali po okolicznych lasach, wsłuchując się w odgłosy natury przerywane tylko wieczornym solo Nighthunt’a na jego saksofonie. Ku radości rodziców, pomysł wypalił. Mourning Bell faktycznie się uspokoiła, nie miewała już wybuchów złości. Mournbell wróciła do szkoły, przeprosiła kolegów z klasy i przestała sprawiać kłopoty. Mourning Bell tak naprawdę się nie zmieniła, po prostu nauczyła się ukrywać swoje prawdziwe emocje, choć przebywanie na łonie natury rzeczywiście wpływa na nią kojąco. Uwielbia słuchać śpiewu ptaków i szumu liści na wietrze. Ale nie wybaczyła swoim rówieśnikom, szczególnie jednorożcom, które traktowały ją z pogardą i urojoną wyższością, do czasu aż „wampirek” pokazał kły i stał się groźny. Od tamtego czasu już nikt z niej nie drwił, ale też nikt nie chciał się z nią zaprzyjaźnić. Mourning Bell była samotnikiem i taki stan utrzymuje po dziś dzień.
    1 point
  24. https://www.humblebundle.com/store?utm_source=Facebook&utm_medium=Link&utm_campaign=Free+Metro+2033 Free metro 2033 ^^
    1 point
  25. Darmowa kopia Teleglitch: Die More Edition od zgarnięcia na https://www.humblebundle.com/
    1 point
  26. Zaliczyłam to i pojawił mi się komunikat jak w grze komputerowej. Nie obudziłam się.
    1 point
  27. Jestem zmęczony, jedynie bym leżał i spał albo wpatrywał się w sufit. Nie mam przyjaciół a każda próba nawiązania bliższych relacji z kimkolwiek umacnia mnie w przekonaniu iż zwyczajnie nie nadaję się do tego a kolejne próby są z góry skazane na niepowodzenie. Powodują jedynie ból, mogę mieć kolegów i znajomych jednak nie przyjaciół. Nie jestem w stanie przekonać kogoś do siebie, póki noszę maskę wszystko jakoś trzyma się kupy jednak gdy ktoś poznaje mnie na tyle że dostrzega prawdziwego mnie odchodzi albo postanawia nigdy nie zrobić kroku dalej. Pomimo przebywania w gronie znajomych nie jestem w stanie brać udziału w tej "grze" nie rozumiem relacji między ludzkich, trzymam się na uboczu i obserwuje dziwiąc się jak oni potrafią tak otwarcie rozmawiać i bawić się. Zdarza się iż biorę w tym udział jednak nie czuje tego, to jak stąpanie po polu minowym. Zawsze byłem sam i nauczyłem się z tym żyć, tłumić w sobie wszystkie emocje jednak od czasu do czasu zbiera się tego tyle że nie jestem w stanie utrzymać w sobie. To jedna z takich chwil gdy czuje że mam w sobie zbyt wiele. Nawet przed rodziną nie okazuje emocji, raz otworzyłem się i otrzymałem poradę "To się powieś" dlatego piszę tutaj, nie musicie nic odpisywać. Wystarczy mi świadomość że gdzieś to jest, ktoś to przeczyta, zobaczy....
    1 point
  28. JESTEM TRU GEJMERKOM JEM PADY Z SEKSOWNĄ MINĄ
    1 point
  29. Skoro już wszyscy się chwalą~ Ja też mogę~ xdd A co do Halloweenowego meeta to jestem za c:
    1 point
  30. Risk of Rain wysłane do Onyx FTL - Faster Than Light Advanced Edition wysłane do Onyx Deadlight wysłane do Dżuma The Incredible Adventures of Van Helsing - Complete Pack wysłane do Triste Cordis Galactic Civilizations II - Ultimate Edition wysłane do Garin Terraria wysłane do Draques Crusader Kings II + 3 DLC (Norse, African i Russian Unit Pack) wysłane do PlaguePony THE KING OF FIGHTERS XIII STEAM EDITION wysłane do Zegarmistrz Legend of Grimrock wysłane do PlaguePony Orcs Must Die! 2 - Complete Pack wysłane do BezimiennyKot Real Horror Stories Ultimate Edition wysłane do WhiteDrakon Paranormal wysłane do Celly Sang-Froid - Tales of Werewolves wysłane do Xardas
    1 point
  31. Jak się nazywa znienawidzony przez kobiety magazyn? . . . . Miesięcznik Huehuehue
    1 point
  32. Takie tam z autyzmem i lekiem.
    1 point
  33. 1 point
  34. Jak ma na nazwisko królewski brony? Poniakowski. Da bum tss.
    1 point
  35. Co mówi prostytutka do księcia z bajki? - Czy mogę pogłaskać pana konia?
    1 point
  36. Tym razem coś metodą tradycyjną i coś co nie jest związane z kucykami. Farby: Akryle Rozmiar: 50x70
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...