Tablica liderów
Popularna zawartość
Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 02/22/15 we wszystkich miejscach
-
Pojawiła się nowa nagroda działowa - Odznaka Fanfikofila. Będzie przyznawana osobom wykazującym dużą aktywność w dziale opowiadań zarówno jeżeli chodzi o publikowanie jak i o komentowanie cudzych tekstów. Lista odznaczonych (będzie uzupełniana): Niklas Madeleine Foley Bester (czyli Draques) Alberich Hoffman4 points
-
W sumie kwintesencją najlepszego zachowania wobec R34 i tego jak nie wk***iać ludzi dookoła ciebie bez bycia wk***ianym samemu to jest wypowiedź Albericha. Lubisz - dobrze, ale nie wciskaj tego innym. Nie lubisz - też dobrze, ale nie zabraniaj tego innym. Natomiast co do zarzutów, że clopy to zło bo to zoofilia i do tego jeszcze niszczy dzieciństwo niewinnym dzieciom: R34 jest znane z tego, że żadnego dzieciństwa nie oszczędzi. Może i nie jest to zasada potwierdzona naukowo, ale została ona przyjęta przez internet i zawsze znajdzie się ktoś, kto ją wyegzekwuje. Przez to, że każdy człowiek ma swoje własne "coś" co go kręci, to niezależnie jak mały miałby być fandom jakiegoś show czy gry, to i tak zawsze znajdzie się przynajmniej jedna osoba, która zamieni to w porno, a jak ma dobre umiejętności i chęci, to może nawet w erotykę. W tej chwili rozwój R34 i tworzenie artów które pod jego definicję wpadają jest nie do uniknięcia - zbyt bardzo wsiąknęło to już w kulturę internetową, a nawet i bez tej nazwy, bez wielkiego przejęcia, że wyjątków być nie może, oraz bez wieloletniego okresu rozpowszechniania "kultu" R34, to najprawdopodobniej i tak ta zasada istniałaby, tylko na lekko mniejszą skalę. A w fandomie tak wielkim jak nasz, clopy nie miałyby prawa nie istnieć. Można jedynie być ostrożnym i unikać takiej tematyki, ograniczać dzieciom dostęp do internetu albo starać się go kontrolować dopóki nie wyrosną na tyle, żeby samemu rozróżnić i ocenić co jest dla nich akceptowalne, a czego nie chcą widzieć, muszą wyłączyć i sobie nie przypominać. Można tylko minimalizować szkody moralne ze spotkania i szanse na zetknięcie się z R34, ale absolutnie takiemu zetknięciu zapobiec to już niemożliwość (chyba, że poprzez odcięcie się od internetu). Pod względem tego co wymieniłem jako pierwsze - clopy to nie zoofilia. Chyba, że widzisz w poniaczu konia który rży i nie jest w stanie zrozumieć różnicy między miłością a pożądaniem, bo dla niego jest to jedno i to samo. Zoofilia opiera się na akcie seksualnym ze zwierzęciem; zwierzęciem czyli istotą niezdolną do wyższego myślenia, kontroli emocji i pojęcia ich znaczenia oraz komunikacji z innymi rozwiniętymi istotami. Zwierze jest kierowane instynktami oraz emocjami w najbardziej bazowym ich znaczeniu, ma niewiele kontroli nad nimi. Nie wydaje mi się, żeby kucyki, które są równie inteligentne co my, mogły być traktowane jako zwierzęcia tylko i wyłącznie dlatego, że nie stoją na dwóch nogach i nie mają rąk. Fizyczne podobieństwo do zwierzęcia nie jest równoznaczne z byciem nim. Dlatego nie, clop to nie jest zoofilia. Dwu-akapitowy wywód, a w sumie jedyne co miałem zamieścić to jedno-dwa zdania i Harkness Test, czyli co jest potrzebne do uniknięcia trzech najgorszych możliwych rzeczy przy stosunku międzygatunkowym.3 points
-
Jestem podobnym typem osoby, jak Dayan czy Geralt of Poland siebie opisali powyżej. Znaczna większość mego życia to siedzenie na obrotowy krześle przy biurku z postawionym monitorem, grając w gry czy oglądając multum filmów na YouTube lub livestreamy. Może dla niektórych to smutne życie, ale co z tego? Jakoś mi nie przeszkadza takie egzystowanie. Od małego preferowałem samotne oglądanie kreskówek, niż bawienie się z innymi dziećmi na podwórku. Teraz to się trochę zmieniło, pewnie dlatego, że mam więcej znajomych. Jeśliby spojrzeć na to, co głosi Wikipedia, to jestem flegmatykiem. Najmocniejszą cechą z listy tam zawartej to z całą pewnością jest to, że wolę obserwować ludzi wokół mnie, niż z nimi wchodzić w interakcje. Jeśli ktoś podejdzie do mnie i zacznie rozmowę to z łatwością mogę zacząć gadać i gadać, w przeciwnym razie czuję w sobie mechanizm, który blokuje mnie. Dlatego na ponymeetach (a raczej konwentowych ponymeetach), w których było mi zaszczyt uczestniczyć (a było ich na razie kilka), byłem "samotnym jeźdźcem bez kucyka do towarzystwa" i chadzałem od prelekcji do prelekcji, czasem robiąc przerwę na oglądanie stoisk i wałęsanie się po korytarzach. Przez tą wewnętrzną blokadę często wychodzę na dziwaka, no ale co poradzić... Jakoś tak mam... Ten "mechanizm obronnych" powoduje, że nie udzielam się za często w Internecie, co można wywnioskować po ilości postów na forum, które napisałem przez prawie rok istnienia konta. Nigdy nie przepadałem za tego typu komunikowaniem się. Jestem istotą, która preferuje porozumiewanie się w grupie ok. sześciu osób naraz, gdyż łatwiej wtedy skupić się na samych osobach. Samotnikiem nie jestem. A na pewno nie w 100%-ach, o ile takim można być. Lubię samotność, ale zawsze jestem chętny do wspólnych wyjść ze znajomymi, rozmów z rodziną czy wypadów na spacery lub wycieczki w góry. Bez ludzi myślę, że mógłbym żyć, jeżeli tak wyglądałoby me przeznaczenie. Ale na dłuższą metę takie życie jest kompletnie dla mnie niemożliwe. Przyznam szczerze ( w ogóle stwierdzenie "przyznam szczerze" czy "szczerze" jest takie śmieszne/dziwne, jakby to, co wcześniej się mówiło bądź pisało było kłamstwem), że od roku czuję w sobie jakąś potrzebę integracji z innymi, co wychodzi em... słabo. Jeśli chodzi o postać, z którą się indentyfikuję: Trudno wybrać. Dni, tak jak u Twilight, na samotne czytanie nonstop przez kilka godzin czy po prostu filozofowanie to u mnie chleb powszedni. Nie ograniczam słów w mych wypowiedziach kiedy z kimś rozmawiam. Ba! Często gadam za dużo, na szczęście nie z prędkością Pinkie. Jednak to się tylko tyczy bliższych znajomych lub rodziny. Jeśli mam rozmawiać z poznaną dopiero co osobą, wtedy usta wypowiadają zdania z bigmacową częstotliwością. Do Big Maca zatem jest mi blisko, jak i daleko. *zakłada maskę radykalnego wyznawcy Słoneczka Celestii* Jeśli chodzi o, tfu, Lunę *zdejmuje maskę*: wolę, tak jak ona, obserwować otoczenie, co sprawia, że jestem na swój sposób "tajemniczy". Zecorcia pasuje do mojej chęci mieszkania samemu. A raczej niechęci do osób, które wchodzą do mojego azylu a.k.a. pokoju. Od kilku lat wyewoluowała we mnie złość, która ujawnia się wtedy, kiedy jakaś osoba przebywa w mych kilku metrach kwadratowych dłużej niż kilka minut. Irytuje mnie to, iż ta osoba może spojrzeć za moich pleców na to, co robię, nawet, jeśli jest metr za mną, odwrócona do mnie plecami i robiąca coś, co ją pochłania całkowicie. To powoduje u mnie niechęć do robienia czegoś kreatywnego, co także mnie wnerwia... Zazwyczaj wtedy zaczynam robić to, co u mnie "normalne", czyli gram lub oglądam YT... No i to tyle mojego długie wywodu.2 points
-
Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
-
Disorder Podczas gdy Królowa Chrysalis marzy o zemście, na Królewskim rodzie, Discord uznaje, że życie w Canterlot przestaje mu odpowiadać. Twilight i jej przyjaciółki ponownie muszą stawić czoła zagrożeniu, o skali, której jeszcze nigdy nie doświadczyły. Czy ochronią Equestrię, czy będą tylko bezradnie patrzeć jak pogrąża się w mroku? Hall Prolog Rozdział I Rozdział II Rozdział III Rozdział IV Rozdział V Rozdział VI Rozdział VII Rozdział VIII Rozdział IX Rozdział X Od autora: Nowe rozdziały będą pojawiać się co sobotę, chyba, że nauka lub inne czynniki zewnętrzne opóźnią moja pracę. Miłej lektury1 point
-
Witajcie. Wielką furorę zrobiła seria o przygodach Rainbow Dash oraz jej ulubionej książce. Co prawda, nie znalazłem (jeszcze?) czegoś takiego o naszych klaczach, ale będą pojawiać się tutaj "Lyra / Bon Bon in real world". Zachęcam do zamieszczania znalezionych artów. Pamiętajcie o jednym. Muszą być w spoilerach. Nad spoilerem możecie coś napisać Oto przykład: Nie ma to jak odpoczynek w parku... "Hush now..." A może macie swoje własne prace?1 point
-
Nie wiem czy ktoś to już zgłaszał na SB przykładowo, ale wolę wspomnieć o tym oficjalnie. Od czasu przeniesienia forum na nowy serwer często spotykam się z błędem "502 Bad Gateway nginx". Jest to o tyle upierdliwe, ze występuje w randomowych momentach, takich jak: logowanie, wracanie na stronę główną, wchodzenie do tematu. Czasem wystarczy odświeżyć żeby działało, ale raz musiałem czekać parę minut. Jestem zielonych w sprawach technicznych i nie wiem czy problem leży po mojej stronie ale na wszelki wypadek: używam Chrome/Firefox i Win 7.1 point
-
1. Regulamin MLP Trollska ponad wszystko! 2. W tej zabawie wcielamy się w... boga. Bóstwo. Alfę, Deltę i Omegę. 3. Zabrania się pisania jednolinijkowców. Dwulinijkowców też, no bez jaj.... 4. Piszemy luźno, staramy się to robić z humorem. 5. Ponieważ wcielamy się w bogów, to wolno w zasadzie wszystko. Oczywiście nic ponad regulamin MLP Trollska 6. Każdy dołączający gracz musi wypełnić Boski Formularz, który znajduje się pod regulaminem. 7. Celem zabawy jest dobra zabawa. Bogowie jak to bogowie mają się zajmowac sprawami śmiertelników, albo... rozrywką, jeśli wolą. 8. Możliwe jest posiadanie Chowańca, należy jednak wypełnić odpowiedni formularz poniżej. 9. Najwyższym bóstwem jest Moderatos, który może wszystko. Absolutnie wszystko, Oczywiście będzie zajmował się jedynie egzekwowaniem regulaminu MLP Trollska. 10. Każdy bóg pisze jakimś kolorem. Kolory mogą się powtarzać, ale dopóki nie ma nas zbyt wiele, starajmy się nie dublować (Zegar pozwolił!) 11. Gracze mogą przyłączać się w dowolnej chwili, nie ma że zapisy zamknięte, czy coś. FORMULARZE: BÓG Imię: Wiek: Patronat: Awatar: Charakter: Lubi: Nie lubi: Motto: Dziwactwo: CHOWANIEC Imię: Wiek: Rasa: (może być wymyślona, poniżej musi być jednak zawarty jej opis) Wygląd: Charakter: Przysmak: Rozmiar: Ulubiona zabawa: No to jadziem! Formularz będzie rozbudowywany w razie potrzeby. Gra będzie toczyć się ------------------------------------------ All credits to Lord Nargogh from Forum Actionum Edit: moja karta BÓG Imię: Cygnus Wiek: Jest najstarszy. Po prostu. Patronat: Woda, miasta Awatar: Charakter: W zasadzie dobry. Lubi: Wodę, karmić łąbędzie, gry typu City Builder, organy Nie lubi: suchych miejsc, ciepła, małej wilgotności Motto: "Co to jest waterspor... O MÓJ JA" Dziwactwo: Lubi się zmywać CHOWANIEC Imię: Ciapek Wiek: Taki jak jego pan Rasa: Cygnus olor Wygląd: Łabędzi Charakter: Łabędzi Przysmak: Bułki Rozmiar: Spory łąbędź Ulubiona zabawa: Taplanie się w stawie1 point
-
WoT ma wspaniały soundtrack. Z komentarzy wynika, że jest to "remix" sowieckiego utworu 'Poljushka Pole'. Fajnie, że twórcy dali muzyce ten feeling kradnąc utwór Wiele nie mogę na ten temat powiedzieć, jedyne co mogę to: BŁII BADA DUUU BADA BŁIDA-BADA-BU-BŁI-DU-DA-DU! 10/10 Wrzucę drugi kawałek z Megaman X, bo i tak na nic innego nie mogę wpaść. Storm Eagle - Stage Music przed walką z Bossem. Co mi się podoba w pracy tego kompozytora to jak zawsze ALL DEM MELODIES! K*RWA! Oceniaj... Czasy SNES. Więc chyba nie będzie hejtu I'm więcej siedzę na 4Chanie tym wiekszą mam odwagę hejcić to forum Tak... To jest loop...1 point
-
1 point
-
1 point
-
No bo tak jest, co prawda hejtuję naszą zborjeniówkę po całej linii ale nie za brak dobrych prototypów lub potencjału ale za idiotyzm... Nasza armia mogła dostać wiele super "gadżetów" jak np. granatnik rewolwerowy... ale zamiast go wprowadzić do produkcji to... nasza armia stwierdziła że nie warto a projekt został sprzedany za granicę1 point
-
1 point
-
Sam kanonu trzyma się o tyle, że w moich opowiadaniach występują kuce i czasami nawiązuje do wydarzeń z serialu, jednak nie trzymam się tego kurczowo. A akurat motyw równouprawnienia w wojsku bardzo mi pasuje - jak wspominałem jestem fanem serii Honor Harrington, gdzie to jest norma Owszem obraził, jednak nie każdy kapłan musi być fanatykiem. Szczególnie jeżeli osoba nim będąca jest inteligentna. A mówiąc szczerze robienie z kogoś, kogo starałam się przedstawić jako niegłupiego zealoty z ogniem w oczach nie bardzo mi pasowało, dlatego zdecydowałem się na nieco... spokojniejszą wersję. Chociaż może rzeczywiście mogłem nieco lepiej przedstawić jego niezadowolenie... Cenna rada na przyszłość - dzięki. O widzisz i to jest genialny pomysł! Aż żałuję, że na niego nie wpadłem bo z całą pewnością dodałby opowiadaniu smaku i aromatu. Kolejna cenna rada na przyszłość.1 point
-
1 point
-
Oraz mały prezent dla dziewczyny: Nie wszystko wyszło mi tak jak zakładałem ale i tak wydaje mi sie że jest lepsza niż moja pierwsza Coco Pommel.1 point
-
Nie mam ochoty na długie wywody z rana, bo boli mnie głowa, ale odpowiedzieć można. Jestem samotnikiem, a przynajmniej tak myślę. Trzymam się określonej grupy ludzi (2-3) z którymi od ponad dwóch lat, kontaktuje się przez internet, chociaż mieszkają całkiem niedaleko. (Wszelakie próby wyciągnięcia mnie z domu skończyły się niepowodzeniem) Oprócz tego kontaktuje się z jedną supi osóbką, którą znalazłem na tym forum, i która jest supi. Nie mam pojęcia czy jestem introwertykiem czy inne bla bla bla. Męczą mnie kontakty międzyludzkie i stanowczo wolę wykonywać większość czynności samemu. Dość dobrze mi z tym. Nie utożsamiam się z kucykami.1 point
-
1 point
-
1 point
-
Tak jak obiecałem nieoficjalnie, przeczytałem (tzn. czytam jednocześnie pisząc tą wspaniałą wypowiedź ) Twoje opowiadanie Dolarze. Boli mnie głęboko w sercu, że pociąłeś kawałki tekstu niczym Jack Rzeźnik tyłek prostytutki, ale trudno. "Eternal Father, strong to save…" Nie wiem, czy nie jestem w temacie, ale jak na 15 stronicowe opowiadanie, całkiem dużo państw (całe trzy), miejsc itd., wydaje mi się, że to trochę za dużo jak na takie krótki tekst, ale wszystko zostało sensownie i zgrabnie przedstawione, więc nie ma na co narzekać. Ponadto rozumiem, że to był element tworzenia świata, całkiem sprytny. Dialogi... nie wiem czemu, ale nie podobały mi się. Były nieco sztywne, brakowało w nich nieco polotu dla mnie. Starałeś się pewnie by oddać różne relacje między bohaterami ( męska przyjaźń dwóch starych wyg), ale nie widzę tego. Zahartowani życiem i morzem marynarze rozmawiają ze sobą jakby siedziało dwóch informatyków i gadało przy piwie o pracy. Ponadto największe przekleństwo to... "nie pieprz"? Why? Btw. co robią kobiety w armii, zwłaszcza we flocie...? I nie wiem jak jest w marynarce, ale wojskowi zamiast "Panie Sun Screamer" powiedzieli by raczej "kapralu/poruczniku/szeregowy Screamer". Nie rozumiem skąd tyle grzeczności, a mało żołnierskiego żargonu w tych rozmowach wszystkich. I skoro SS był taki zły na marynarzy, to czemu tak spokojnie im to wszystko wyjaśniał? Nie powinien być nieco... bardziej zły? Rozumiem, że rozmawiał z porucznikiem, ale cóż, z opisu wynikało, że mistrzem dyplomacji i gładkiego języka nie był. Ogólnie rzecz biorąc - nie jestem fanem opowieści morskich. Jednakże lubię historię z polityką w tle, więc tutaj to wychodzi na zero. Postacie były w porządku, opisy bardzo dobre, liryka, której ogólnie nie znoszę, była na poziomie. Fabuła *ogólnie* była dobrze przemyślana i stworzona, jednakże... w opowiadaniu prawie nic się nie działo.Chociaż nawet nie musiało, i tak się przyjemnie czytało. Więc z czym mam największy problem? Z dialogami. Całkowicie psują mi powiązanie z światem przedstawionym, tzw. "immersion". Mimo wszystko, opowiadanie przeczytałem i nie żałuje, oryginalność jest warta odnotowania. “Lecz panem Atkins zowią mnie, gdy pora iść na front.” "Był prawdziwym żołnierzem, uczestnikiem wielu kampanii i na dodatek prawdziwą legendą w swojej elitarnej dywizji..." Hmm... skoro tak, to czemu jechał sam byle jakim pociągiem i byle jaki plebs mógł go obrażać? Nie powinien mieć szoferów itd., nie licząc jakichś ochroniarzy? Z tzw. urzędu oczywiście, czy władzy nie powinno zależeć na jego komforcie/bezpieczeństwie? Btw. obywatele tego kraju byli tak głupi, że nie skojarzyli, że nieprawdziwe informacje ( zwłaszcza takie, których wiarygodność mogą podważyć specjaliści w parę minut ) mogą być rozpowszechniane przez wrogi kraj? I czemu legendarny oficer sam załatwia te wszystkie pierdoły z tą odznaką, skoro mógł posłać jakiegoś swoje zaufanego podwładnego? I co z państwem, które powinno właśnie walczyć z wrogą propagandą? I rany... czemu Drill jest takim śmiesznym popychadłem w tym opowiadaniu...? W sumie śmiechłem ze sceny w cukierni... Nie wiem czemu, ale przedstawiłeś PP jak osobę z brakiem jednego chromosomu, a nie dorosłą obywatelkę. Wiem, jaka jest w serialu, ale rany... Twilight, najmądrzejsza, z kontaktami u Celestii też dała się tak omamić...? Dolar pls. Idąc dalej... no dobra, teraz się zirytowałem. Pierwsza rzecz - RD, o ile wiadomo jaka jest, to jest także honorowa i LOJALNA. Swoim władczyniom, księżniczkom, państwu, sprawie, itd. Więc czemu atakuje jednego z najbardziej zaufanych wojaków Celestii...? Czemu wierzy plotkom o jego kompanii, a nie władzy...? Czemu podnosi rękę na kogoś, kogo powinna szanować, bo tak wynika z jej charakteru...? Dobra, księżniczki chciały szybkiego jego powrotu... więc czemu jechał do Ponyville pociągiem? I sam załatwiał sprawy? Niekonsekwencja... Ale to nic, bo po tym zrobiłeś chyba najgorsze co można było - wprowadziłeś takie deus ex machina, że zacząłem się zastanawiać, czy to nie random. Księżniczki w samym środku takiej wiochy, dlatego, bo krzyczą na jednego z oficerów...? Nie mają wojny na głowie, czy ta sytuacja (wiara w propagandę) nie jest powszechna w tym kraju? I czemu obie, skoro Luna nic tam w sumie nie robiła, pomijając robienie za heralda swojej siostry? Dobra, ale abstrahując od tego... Celestia świetnie Ci wyszła, jak władca, jak ktoś "ponad" śmiertelników, wszystko bardzo dobrze oddane tutaj było. Za to duży plus, bardzo podobało mi się jej odwzorowanie. Ogólnie - motyw i pomysł na opowiadanie bardzo dobre, to opowiadanie ma wielki potencjał, które według mnie nie zostało wykorzystane. Przez co żałuję, że wykonanie jest mocno średnie. Koniec mnie trochę zawiódł, wierszyk przyjemny, ale spodziewałem się dobrej puenty albo czegoś podobnego, a dostałem banał na końcu. Tak czy inaczej gdyby ktoś mnie spytał, to poleciłbym te opowiadanie.1 point
-
Mam to samo. Możesz zdusić w sobie pragnienie pisania czymś innym. Sesjami rpg, narzekaniem, wódką, sarkazmem, jakimś innym hobby związanym z wyobraźnią. Nie zawsze działa, ale przynajmniej masz świadomość, że coś robisz, nie?1 point
-
Ciekawa piosenka, trochę inna niż to co się zazwyczaj słyszy w radiu lub internecie. Ktoś się wysilił na odrobinę kreatywności . Muszę przyznać, że jest na swój sposób klimatyczna; jestem w stanie wyobrazić sobie klimat towarzyszący graniu nie mając zielonego pojęcia co to za gra (bo nie mam). Prosta i spokojna. Dałbym 6.5/10, ale zważając na moje uprzedzenia związane z muzyką wokalną, kończę oceną 8,5/10. Ja natomiast wrzucę coś wrednego; Garry Schyman "Cohen's Masterpeace" z gry "Bioshock"1 point
-
1 point
-
1 point
-
1 point
-
Chcąc obejrzeć sobie coś lekkiego, postanowiłam obejrzeć sobie Obietnice, polski film z zeszłego roku, jak wchodził na ekrany kin było o nim całkiem głośno, ale to chyba ze względu na tą cizie, co ją mordują i w zasadzie na ekranie chyba nawet minuty nie gości, bo w urywkach jest tylko. No ale nie ważne. Ważne jest to, że ten film jest denny jak mało co. Zacznijmy może od podstawowego pytania- jaki był cel powstanie tego filmu? Bo ani to ładne, ani wartościowe, a i przekazu żadnego nie ma. W jednym z klipów promujących film,poruszony jest problem ignorowania problemów nastolatków. Z tymże, problemów tej gówniary Lilki nikt nie ignorował, matka próbowała jakoś nawiązywać kontakt (wspólnym śniadaniem czy propozycją odwiezienia córki do szkoły), ale bezskutecznie. Ogólnie rozwaliła mnie doszczętnie w tym filmie jedna scena- ten chłopak Lilki płacze, dzieciaki kontaktują się przez Skype'a i w zasadzie dialogu pomiędzy nimi nie ma, za to dziewczyna ściąga bluzkę, stanik i pokazuje chłopakowi cycki, a ten zaczyna się masturbować. Przy czym, w ogóle nie wydaje się być zdziwiony tym, że dziewczyna nagle się rozbiera. To chyba jest związek stulecia, skoro, wszelkiego rodzaju problemu są rozwiązywane w ten sposób: "Kochanie, jest mi dzisiaj tak smutno, tylee problemów, smutek wielki", "Ok, nie ma problemu, pokażę Ci cycki, a Twoje problemy wypłyną wraz ze spermą". Serio? Bo w zasadzie ta scena sugeruje, że tak jest. Takiego dialogu nie ma w filmie, wymyśliłam go by podkreślić bezsensowność tej sceny. Kolejna sprawa to policjanci prowadzący śledztwo. Z takimi panami nigdy styczności nie miałam, ale wydaje mi się, że inaczej traktują zapłakaną dziewczynkę, która w zasadzie powiedziała w złości po prostu za dużo (taki punkt widzenia mają policjanci, w zasadzie), a inaczej młodocianego recydywistę. Bo Lilka na przesłuchaniach traktowana jest całkiem ostro. Poza tym, ci śledczy to chyba na pół etatu jako redaktorzy na pudelku robią, bo pytali ją o rzeczy zupełnie nie istotne dla sprawy, jak na przykład to, czy po zerwaniu z chłopakiem, przespała się z jego przyjacielem, bo ten przyjaciel twierdzi, że się tylko całowaliście. W tym momencie to już leżałam, tylko nie wiem czy ze śmiechu, czy z zażenowania. Kolejna rzecz podczas przesłuchań, która mnie totalnie rozwaliła jest dialog o tym czy całowanie jest zdradą, w którym policjant twierdzi, że nie jest, a Lilka-, że tak jak najbardziej. Gdzie tu profesjonalizm? Bo wydaje mi się, że dialog ten włączono tylko po to, by pokazać, że to Lilka wie więcej o miłości i zdradzie niż dorosły mężczyzna. I nie, nie chodzi mi to, że całowanie się namiętnie z inną osobą nie jest w jakiś sposób zdradzeniem partnera, ale o sam absurd sytuacji i tego, że taka rozmowa ma miejsce podczas przesłuchiwania nieletniej dziewczyny. Filmu ogólnie nie polecam. Chociaż laseczka, która gra Lilkę wykazuje się całkiem spoko grą aktorską.1 point
-
Za samotniczkę się nie uważam - przeciwnie, uwielbiam ludzi. Jeśli spędzam czas sama, to tylko przez zamiłowanie do rozwijania się, chęć przeczytania czegoś czy nauki. Z drugiej strony dobrze dobrane grono znajomych świetnie wspiera taki rozwój i pracę nad sobą - ilu fascynujących artykułów czy książek nie znalazłabym bez tych ludzi, ilu dyskusji bym nie odbyła, ilu pojęć bym nie poznała! Nie mówiąc już o inspiracji, jaką zapewniają mi takie osoby wokół mnie. Dlaczego więc przyszłam? Cóż, jestem ciekawa, jakie korzyści płyną z większej ilości czasu dla siebie. Te, które znam, już wymieniłam - możliwość rozwoju, nauki, zapoznawania się z interesującymi materiałami. W gruncie rzeczy to nawet te zajęcia są dla mnie ściśle powiązane z ekstrawertyzmem, bo po co czytać książkę, jeśli nie mogę potem przeprowadzić z kimś debaty na temat występujących w niej dylematów moralnych? Chętnie usłyszę o innych korzyściach i kto wie, może nieco zmienię plan dnia? Kiedy teraz o tym myślę, to odkrywam że ostatnimi czasy znacząco wzrósł odsetek moich relacji opartych takich czy innych formach komunikacji online. Mam nadzieję, że nie przekreśla to prawdziwości pierwszego akapitu - chętnie widywałabym te osoby codziennie, gdyby nie dzielące nas odległości. Mam szczęście (?) w poznawaniu fascynujących osób w odległościach zaczynających się od pięciuset kilometrów.1 point
-
http://www.partiakorwin.pl/404 - Pozdrawiam xD1 point
-
W sumie jest też tak, że w społeczeństwie krew, przemoc i flaki są akceptowalne w mniejszym lub większym stopniu, a przy seksach zaraz ludzie szaleją xd1 point
-
Zgadzam się, taki był zamysł, ale niestety dało się je zrobić lepiej. Gdyby miały choć jedną dobrą, ale mało widoczną cechę, stałyby się bardziej prawdziwe i przez to ciekawsze. Nadal wredne, ale nie wkurzałyby tak bardzo. Mnie one nie denerwują dlatego, że są złe dla CMC, tylko bo są potworami bez dobrych cech, prawie jak Tirek (ale troszkę wredniejsze i mają mniejszą moc). Zarówno Gummy'ego jak i Bulk'a Biceps'a lubię. Może Bulk'a mniej (czasem jest śmieszny, a czasem boi się motylka WTF?), ale Gummy emanuje takim lekko czarnym humorem, który lubię (np. w odcinku 14 z 4 sezonu gdy połykał indyka ) Zdecydowanie pierwszy sezon miał najlepsze scenariusze do odcinków. Najbardziej oryginalne i niespotykane (oczywiście nie wszystkie) np. odcinek 11 z 1 sezonu pt:"Pożegnanie zimy" miał ciekawy koncept, którego w kreskówkach dawno nie widziałem. Drugi sezon był chyba najśmieszniejszy. Scenariusze bardziej zwyczajne, ale nadrabiał humorem i dojrzałością. Trzeci był najsłabszy Czwarty bardzo podobny do drugiego, ale odważniejszy. Jak dla mnie serial nadal ma "to coś", ale nie chcę by bardziej się rozpędzał. Końcówka czwartego sezonu była świetna, mogą ją powtórzyć, ale nie robić bardziej brutalnej. Wystarczy mi trochę czarnego humoru w tle, raz na jakiś czas nawiązanie do mediów, ciekawa fabuła i świetne postacie. Nic więcej. Jak będę chciał zobaczyć brutalny, ale przekomiczny gag, to obejrzę "Niesamowity świat Gumballa".1 point
-
Co do tej Diamond Tiary i Silver Spoon. Postacie te zostały stworzone właśnie po to, aby wkurzać i odpychać potencjalnego odbiorce. Napchano do nich tak wiele wad i złych zachowań, że te dwie małe klaczy strasznie trudno polubić, a łatwo znienawidzić. I właśnie taką rolę miały odegrać. Miały być chamskie, denerwujące, źle odbierane i właśnie takie są. Odgrywają one swoją rolę wzorowo, za co trzeba chwalić twórców, a nie narzekać na sam serial z powodu dwóch, mało ważnych, irytujących postaci. Wolelibyście, żeby każda postać była super zaje*ista? Serial nie byłyby wtedy prawdziwe. "Mi się w serialu nie podoba postać X, bo ma gówniany charakter". Jedno wcale nie łączy się z drugim. Ja np. nie lubię Rainbow Dash, lecz bez niej serial nie byłby już tym samym. Postacie są różne i to, że jakaś osoba się komuś nie spodoba, wcale nie musi być wadą serialu. Niektórzy jeszcze się z taką ohydną pogardą odnoszą do tych postaci tzw. "To bezczelność, że postać X pojawiła się w tym serialu! Nie życzę sobie czegoś takiego." Może i ludzie nie mówią czegoś takiego dosłownie, lecz i tak świadczy to jedynie o próżności osobnika oraz o tym, że to inni muszą się przystosować do niego, a to można nazwać tylko głupotą. Amen1 point
-
1. Pinkie Pie - Błagam, niech ktoś zastrzeli te różową chol**e! 2. Celestia - zawsze nienawidziłem krystalicznie dobrych postaci, ale ta Equestriańska Teresa z Kalkuty wnerwia mnie szczególnie. 3. Brak Luny w większości odcinków - serio, to najbardziej niedoceniana postać. 4. Silver Spoon i Diamond Tiara - moja reakcja, kiedy widzę te dwie pindy w serialu, jest taka sama, kiedy widzę we wiadomościach znienawidzonego polityka 5. Flash Centry - za zbrodnie bycia oficjalnym shippem Twilight, zostaje niniejszym skazany na śmierć przez zadźganie rylcem od parasola i zmiażdżenie głowy gumowym laczkiem1 point
-
Rzadko zdarza mi się wypowiadać w off-topach, ale skoro już tu jestem i mam chwilę, to rzucę kilka słów, bo i temat jest (przynajmniej według mnie) istotny. Do tego wszystkiego kilku znajomych powiedziało swoje zdanie, więc nie chcę pozostać z tyłu. Przy okazji - jestem przeciwny przenoszeniu dyskusji o R34 do MLS. Nie chcę w rozmowie "wymieniać się przykładami", tylko teoretyzować, dlatego jestem za tym, by temat pozostał tutaj. Ponadto do MLS zaglądają przede wszystkim osoby zainteresowane wyżej wymienionymi treściami, często więc bardziej im przychylne. Zależy mi na dyskusji możliwie jak najbardziej rzeczowej, w miarę możliwości bez konieczności zapoznawania się z tymi treściami. R34... Istnieje i będzie istnieć, tego nie zmienimy. Specyfika internetu, inwencja twórcza niektórych i niemal nieograniczony dostęp do pewnych treści tylko będą to napędzać. Dla celów dyskusji ograniczę się do R34 w naszym fandomie, bo tutaj sprawa jest ciekawsza. Nie lubię clopów, wręcz ich nie znoszę. W żadnej postaci, ani artów, ani fików, komiksów czy czegoś innego. Neguję je i mam swoje powody. Kucyki są dla mnie symbolem niewinności, obiektem tęsknoty za dzieciństwem i czymś tak absolutnie estetycznym, że dodanie do nich wątków seksualnych wydaje mi się nie na miejscu. Z tego typu treściami nie chcę mieć do czynienia. Rozumiem jednak, że komuś innemu nie będą przeszkadzać, mało tego, komuś nawet mogą się podobać. Proszę bardzo, żyjemy w wolnym świecie, a ja nie mam prawa niczego Wam zabronić, to Wasza wola. Nie będę nikogo próbował nawracać, bo kwestia zainteresowań "łóżkowych" każdego człowieka, jest jego sprawą osobistą, leżącą poza moją sferą tabu. Nie wyklnę ze swoich znajomych nikogo dlatego, że jest cloperem, ani nie będę go przez to sądził. Ale... tak to "ale" musi się tu znaleźć, nie akceptuję próby "nawracania" mnie na clopy. Tak samo jak Wam mają się one prawo podobać, tak mnie i masie innych ludzi kojarzą się one źle, zostawiają skazę na umyśle i nie chcemy mieć z nimi do czynienia. Zostawcie więc swoje arty, fiki i komiksy ze współżyciem cielesnym kucyków sobie, a nam dajcie święty spokój. W ten sposób utrzymamy cenny status quo, bez wojen, bez hejtu, którym straszą nas w niektórych komentarzach. Smutna prawda jest taka, że dużo łatwiej znajdować obrazki R34 niż ich nie znajdować. Nie wszystkie filtry są skuteczne, a nawet podróżując po pozornie bezpiecznych stronach można natrafić na treści z granicy clopów, które mają to do siebie, że czasem prześladują człowieka. No ale trudno, powiedzmy, że to pewnego rodzaju margines. Są jednak dwa typy ludzi, którzy budzą moją niechęć. Pierwsi, ci mniej szkodliwi, to uparci "obrońcy praw cloperów". Sam fakt istnienia takich osobników wydaje mi się śmieszny. Moi drodzy, do clopów macie ogromny dostęp, jeśli nikomu ich nie udostępniacie, nie zostaniecie przez nikogo zrugani, większość fandomu wie, że coś takiego istnieje i toleruje używanie clopów na prywatny użytek. W czym więc problem? Ano w tym, że ich zdaniem cloperów publicznie się wyszydza i obrzuca błotem. Zdarzają się takie przypadki, czasem nawet zdecydowanie przesadzone, jednak nadużycia ze strony innych praktycznie zawsze są odpowiedzią na nadużycie ze strony cloperów, przesadnie się afiszujących lub rozrzucających swoje arty. Jeśli ja nie mam zamiaru oglądać obrazków z kopulującymi kucykami, z całą pewnością negatywnie odniosę się do kogoś, kto rzuci mi je przed nos, prywatnie czy publicznie. A słowa typu "jestem cloperem i jestem z tego dumny" zawsze wydawały mi się odrobinę śmieszne. Drugi typ to ci, którzy rozrzucają arty gdzie się da i wszystkich zapraszają do swoich cloperskich rozrywek. Jeśli na zdecydowaną, negatywną odpowiedź dadzą sobie spokój, niech będzie, da się z nimi żyć. Gorzej jednak, jeśli w swojej nachalności przechodzą wszelkie granice dobrego smaku. Mało co tak świadczy o niedojrzałości niektórych, jak przesadna transparencja takich treści i afiszowanie się ze swoimi zainteresowaniami cloperskimi. Z przykrością stwierdzam, że wielu z nich nie dorosło, by żyć w cywilizowanych społecznościach. Jeszcze jedna kwestia tycząca się pewnego rozróżnienia. Wielu pisze, że clopy dzielą się na lepsze i gorze. Owszem, wiele z nich to obrazki mające na celu jedynie pokazać kucyki w niedwuznacznych pozach i podniecić odbiorcę, zdarzają się jednak prawdziwe "perełki", stworzone ze smakiem i rzekomo piękne. Tutaj wychodzimy już trochę poza fandom, bowiem istnieją dwa pojęcia: erotyki i pornografii. O ile erotyka skupiona jest na doznaniach estetycznych, związanych z odkrywaniem i pokazywaniem sfery intymnej, uczuciowej i miłosnej, o tyle pornografia ma na celu wywołanie podniecenia i zaspokojenie (lub jeszcze większe wywołanie) popędu. U nas w fandomie zdarzają się oba typy, problem w tym, że granica między nimi jest bardzo płynna. Powiedzmy jednak, że erotyka to ciągle gałąź sztuki, o tyle pornografia, zwłaszcza w fandomie, zawsze pozostanie pornografią. Sam nie jestem fanem wiązania erotyki z kucykami, jednak dopuszczam, że ktoś może tworzyć coś takiego i nawet osiągać pozytywne efekty, jeśli zrobi to z głową. Pornografia i MLP, czyli większość istniejących clopów, to natomiast rzecz, z którą mieć do czynienia nie mam zamiaru. Ktoś wspomniał też, że wielu uzdolnionych artystów tworzy clopy, miast zająć się innymi artami. Szkoda, bardzo szkoda, ale to strata dla mnie, a być może zysk dla tych, którzy jednak clopy lubią. Tak czy inaczej też będę nad tym faktem ubolewał. Jeszcze parę słów podsumowania. Ludzie są różni. Jedni lubią clopy, niech będzie. Inni, jak na przykład ja, szczerze ich nie cierpią i tak samo jak tamci, mają do tego prawo. Zainteresowania łóżkowe są indywidualną sprawą każdego człowieka, a transparencja tychże jest niegodna niezależnie od tego, czy sprawa tyczy się kucyków, czy też nie. Przyjęcie tego zamknęło by większość konfliktów. Problemem są jednak walczący o "prawa cloperów", ludzie natarczywie rozsyłający cloperskie treści, jak i "święci bojownicy", którzy na każdym kroku wyrażają swoją nienawiść i pogardę do każdego, kto ma jakikolwiek kontakt z clopami. Niestety, te grupy raczej nie znikną. Przynajmniej niech cała reszta pozostanie ogarnięta. Pozdrawiam wszystkich i życzę przyjemnej dyskusji na poziomie.1 point
-
Aczkolwiek. Zadaniem rodziców jest pilnować swoje pociechy. Do takiego pilnowania należy na ten przykład ustawienie safe-search'a w Google.1 point
-
Nie cierpię dwóch rzeczy: 1.Equestria Girls- muszę coś pisać powodów jest wiele . 2.Jak fabuła jakiegoś odcinka jest sztampowa np. odcinek 13 sezony 4: Już w chwili gdy Trenderhoof spojrzał na Applejack domyślałem się jak reszta odcinka będzie wyglądać (i nie myliłem się).1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00