Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 05/04/16 we wszystkich miejscach

  1. Ok, za oficjalnym pozwoleniem @Major Degtyarev po długim czasie zakładamy nowe SB w wyniki błędu forum. ( yay?) @szeregowy Joker @Bolish @White Hood @Celly @Velvie @FrozenTear7 przeprowadzka moi drodzy.
    4 points
  2. Hoffman skończył swoje, ja do jutra będę miał gotowe. Omówimy, ustalimy i wstawimy wyniki.
    3 points
  3. PRAWDA WAS WYZWOLI WSTĘP OFICJALNA MAPA ŚWIATA SESJI BY KEYPONY (aby mapa działała poprawnie należy włączyć tryb pełnoekranowy w przeglądarce - domyślnie F11) _________________________________________________________________________________________________ Kłam­stwo nie sta­je się prawdą tyl­ko dla­tego, że wie­rzy w nie więcej osób. Oscar WIlde Oto stacja IveNet, jedna z największych niezależnych stacji kosmicznych w układzie. W porównaniu z Ishimine jest zdecydowanie mniejsza, ale krótka wizyta na IveNet i tak zapiera dech w piersiach. Porównywanie Ishiminie i IveNet nasuwa się samo, ale neutralna stacja między orbitami Draune i Uiru przegrywa w każdej kategorii poza rozmiarem (a jak wiadomo rozmiar to nie wszystko). W powietrzu IveNetu nie czuć pleśni i grzybów z przestarzałej wentylacji. Każda ściana, czy to hangaru, czy pomieszczenia laboratorium, wygląda jak świeżo postawiona. Próżno szukać jakiegokolwiek śladu użytkowania, czy zużycia stacji. Każdy detal, każdy skrawek krzyczy “Przyszłość jest dziś”. Można by, błędnie pomyśleć, że stacja jest pozbawiona wad, gdyż każdy pracownik stacji wydaje się zadowolony ze swojego życia na IveNet, błyszcząc na lewo i prawo przyjemnym uśmiechem, który mógłby zirytować tylko największego marudę galaktyki. Jednak stacja kosmiczna IveNet była idealna tylko z pozoru... Czerwona klacz w służbowym uniformie dreptała nerwowym kłusem przez długi korytarz. Pomimo, że jej żółta grzywa była spięta w ciasny kok, jeden kosmyk umknął gumce i zadyndał przed jej oczyma. Pomimo tego, klacz nie zwolniła kroku, jedynie dmuchając w górę, nieporadnie próbując usunąć niesforne włosy z pola widzenia. - Witam, pani doktor - głos recepcjonistki, wyrwał czerwoną klacz z zamyślenia nad jej grzywą. - Pani Nemezis przyjmie panią - błękitne kopytko wskazało dobrze znaną drogę. Klacz przeszła przez drzwi. Gabinet Vidii Nemezis był wielkim pomieszczeniem. Na przeciwnym końcu od wejścia stało szerokie biurko z wypolerowanego szkła, a na nim personalna, stacjonarna jednostka komputera właścicielki IveNet. Za biurkiem stało (naprawdopodobniej) wygodne obrotowe krzesło z czarnym obiciem i srebrnymi wykończeniami. Obecnie było odwrócone tyłem do wejścia, a przodem do wielkiego okna na galaktykę, za którym migotały miliony gwiazd. - Witam, doktor Flame - odezwal się głos z fotela. Czerwona klacz przestąpiła z nogi na nogę. - Proszę pani… - zaczęła nieco niepewnie. Zupełnie wytraciła impet z jakim tu przybyła. - Dotarły do nas wieści z Equestrii… - Tak wiem. Nie tylko ty masz dostęp do HoloNetu. Zakładam, że udało Ci się wyciągnąć zapiski naszej drogiej archeolożki… Doktor Flame przygryzła nerwowo wargę. Niestety, zrobiła to nieco za mocno, gdyż po brodzie spłynęła jej strużka krwi. Oblizała się szybko. - Niestety… Wynik badań, notatki… Wszystko przepadło. Słoneczne Imperium twierdzi, że udostępnili nam wszystko co było przy… doktor Diggy kiedy ją znaleźli. Podejrzewam, że kłamią, bądź, że mordercy zabrali je. Dodatkowo podejrzewamy, że…. Krzesło powoli się obróciło, a szmaragdowe oczy Vidii spojrzały zirytowanym wzrokiem na czerwoną klacz, która w tym momencie zamarła. Przez pewną chwilę panowała niezręczna cisza, którą przerwał zirytowany głos pani Nemezis. - Właśnie zgodziłaś się na nowe badania, doktor Flame - kopytko klaczy powędrowało do interkomu wbudowanego w komputer. - Dalia, wyślij zgłoszenie o najlepszych specjalistów. - Do kogo, proszę pani? - odezwał się z głośników komputera głos niebieskiej recepcjonistki. - Do wszystkich. ORH, Lunarni, Płonące Żagwie i inni najemnicy i… - tutaj nastąpiła chwila wahania - ...i Solarni też. Albo nie, oni nie. Ale poza nimi wszyscy. Mają podesłać dane swoich najlepszych kucyków, zebr, gryfów czy kogo tam mają. Nieważne czy żołnierze, naukowcy czy detektywi, tych same już wybierzemy. Poinformuj, że hojnie obdarujemy ich organizacje złotem i prototypami za pomoc i wypożyczenie ich ludzi. A i wszystkie informacje przekaż do doktor Flame. Ona jest od teraz głową tej operacji. Ostatnie zdanie sprawiło, że czerwona klacz przysłuchująca się rozkazom szefowej zbladła. - Ale, proszę pani, ja… - Alę proszę pani, Ty. Zajmujesz się tym teraz, doktor Flame, nie zrujnuj tego. Te badania są prawdopodobnie najważniejszym odkryciem naszej epoki, więc lepiej będzie jeśli wybierzesz odpowiednie osoby do zbadania tej sprawy. I chyba nie muszę Ci wspominać, że Solarni nie mogą wiedzieć o tej misji, prawda? To podważyłoby naszą reputację. Czerwona klacz tylko drgnęła lekkim spazmem z takim grymasem na pyszczku jakby miała się rozpłakać. Ostatecznie nic nie dodała, tylko skłoniła się nerwowo i opuściła gabinet. Vidia Nemezis spoglądała na drzwi, które zamknęły się za doktor Flame, delikatnie poruszając ustami jakby odliczała. Po chwili, ponownie uruchomiła interkom. - Dalia. Dopiluj, by każdy myślał, że tylko do nich piszemy. I niech przyślą swoich bez emblematów. Najlepiej podeślij też dokumenty, że w razie śmierci czy niepowodzenia zrzekamy się odpowiedzialności i zanegujemy jakiekolwiek koneksje z daną osobą. Nie chcemy sobie robić z Solarnego Imperium wroga. - Tak proszę pani. ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------ ARCHEOLOG MARTWA NA EQUESTRII! 23 lipca Diggy Deep, znana doktor historii oraz archeologii została znaleziona martwa na prowadzonych przez siebie wykopaliskach. Lokalne władze wciąż nie chcą udostępnić konkretnych informacji na temat śmierci pani doktor, poza przypuszczeniami, że mógł to być nieszczęśliwy wypadek. [...] Jak donoszą nieoficjalne źródła, śmierć doktor Deep była niczym innym jak zabójstwem, jednak służby mundurowe nazywają te spekulacje “fałszywą propagandą Lunarnej Republiki”. W razie pojawienia się nowych informacji, będziemy informować was na bieżąco. MYJESZ KOPYTKA PRZED JEDZENIEM? NAWET NIE WIESZ JAKI BŁĄD POPEŁNIASZ [WIDEO] ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------ HoloNet został wprost zalany newsami na ten temat. Każdy portal informacyjny czy społeczny przeganiał się w coraz to bardziej absurdalnych pomysłach na powód i przyczynę śmierci Diggy Deep. Ale jak było naprawdę? Cóż… Pewnie jeszcze tego nie wiesz, ale to Ty masz się tego dowiedzieć. Tyle tytułem wstępu. Jak widać po numerku, nie jest to pierwsza rekrutacja na ten temat. Pierwsze są tutaj, a drugie tu. Poniżej znajduje się przykładowy formularz zamiast typowej Karty Postaci. Oczywiście nie trzeba wypełniać jej w ten dokładny sposób, można stworzyć własne KP, jednak bardzo bym prosił o zawarcie w nim jak najwięcej informacji o postaci. Jeśli nie jesteś do końca pewny jak to ma wyglądać, zapraszam do poprzednich rekrutacji, poprzeglądać tamte KP. Nim (he he) jednak zabierzecie się za to, prosiłbym o dokładne przemyślenie postaci. Zakaz wstępu Mary Sue, czyli postaciom idealnym lub zbyt idealnym. Nikt nie jest idealny, każdy ma wady i nie jest we wszystkim dobry. Jeśli chodzi o rasy, to kucyki, czyli jednorożce, pegazy lub ziemne. ZERO ALICORNÓW (w to zalicza się czarujące z jakiegoś powodu pegazy i latające jednorożce - patrz zero Mary Sue). Inne rasy mogą być, ale jeśli się na nie zdecydujecie, ostrzegam, będę wykonywał dodatkowy kontakt, żeby upewnić się, czy gracz wie w co się pakuje. Nie należy się spieszyć ze zgłoszeniem, lepsze zgłoszenie później a dokładniejsze, niż wrzucone na szybko. Dodatkowa informacja - sesja będzie trwać najmniej kilka miesięcy - wymagany będzie minimum post na tydzień i to nienajkrótszy. Jeśli masz się po miesiącu znudzić, nie wpisuj się. Lepiej nie być tym, który psuje zabawę. Co do mutacji, czy wszczepów - wszystko dostępne, w granicach rozsądku, oczywiście. Jak można wyczytać ze wstępu, nie ma konieczności bycia z Nowej Lunarnej Republiki, jednak nie ma możliwości grania Solarnym - sory, taki mamy klimat. Preferowałbym postaci, które znają się na tym co robią i robią to od jakiegoś czasu, nie świeżynki z zerowym doświaczeniem. Nie ma konieczności, by twoja postać była wojakiem, umiejętności interpersonalne też są ważne. Wstępnie rekrutacja potrwa do 15 maja. Zobaczymy ile będzie zgłoszeń. W razie pytań, zapraszam do pisania PW. Jeśli pytań będzie więcej, na pewno dorobię FAQ, żeby informacja była dostępna dla wszystkich. Nie przedłużając, oto gotowe zgłoszenie do wypełnienia. ZGŁOSZENIE Krótko o tym co działo się po wydarzeniach w serialu
    2 points
  4. Jestem alicornem bo dłuższa szyja perfect fituje się z moją grzywą
    2 points
  5. ktoś mnie podsypał nawozem z czarnobyla i jestem sobie teraz zmutowanym kwiatkiem
    2 points
  6. Mówi jedno, robi drugie, typowa klaczka
    2 points
  7. Aktualnie to "śpi" Dolar i z jakiegoś powodu wydaje mi się, że w najbliższym czasie nie będzie w stanie nic sprawdzać.
    2 points
  8. UWAGA. NIEKTÓRE TREŚCI (w sumie to trochę ich jest) MOGĄ BYĆ PRZEZNACZONE DLA STARSZYCH CZYTELNIKÓW Tak więc przejdźmy do rzeczy. Ten fic jest tłumaczeniem utworu znanego tu i ówdzie jako "Letters from a disgruntled friendship student" napisanego przez człowieka znanego jako milesprower06. http://www.fimfiction.net/story/30661/letters-from-a-disgruntled-friendship-student - oryginał Tłumaczenie by ja, w tłumaczeniu pomagał mi Dolar : V Tak więc nie przedłużając:
    1 point
  9. do
    Nadchodzi Middle Equestrian Convention! Konwent, który organizuje cała Polska! To będzie wyjątkowa kucykowa impreza. Jej celem jest zaprosić do współpracy jak najwięcej lokalnych środowisk z polskiego fandomu, aby wspólnie stworzyć pięknego, wielkiego meeta! Co więcej, już w tej chwili możemy Wam zdradzić, że planowane są naprawdę grube atrakcje: -zagraniczni i lokalni goście specjalni (graficy, muzycy, animatorzy); -spotkania z twórcami polskiej wersji językowej serialu; -i wiele innych! http://mec2016.org/ OFICJALNA STRONA Kiedy? 9-10 lipca 2016 Gdzie? Warszawa! Zespół Szkół nr 40, ulica Objazdowa 3. Tuż obok dworca "Warszawa Wschodnia" Jeśli spodobał Ci się Vistulian lub krakowskie meety 12.1-3, to na pewno spodoba się też MEC! CO PLANUJEMY? rozkład atrakcji i ich opis, Kliknij TUTAJ Po pierwsze: spotkania z bardzo ciekawymi gośćmi z całego świata! KORA KOSICKA Aktualny art director w ekipie tworzącej serial. To ona zaprojektowała Moondancer, Sunbursta, a także Starlight Glimmer! Opowie nam, jak powstaje serial, jak wygląda proces "od pomysłu na postać do jej wystąpienia w serialu", a także udzieli porad artystycznych. Przyjedzie do nas aż z Kanady! http://www.kosicka.com/ YAKOVLEV-VAD Jeden z najbardziej utalentowanych artystów naszego fandomu. Mieszka w Rosji. Jego niezwykłe, magiczne obrazy goszzą we wszystkcih mediach fandomowych całego świata. Porozmawiamy o jego sztuce, a także Yak przeprowadzi warsztaty graficzne. http://yakovlev-vad.deviantart.com/ STASYSOLITUDE (aka. Crazy Mole) Autorka jednej z najbardziej wzruszających animacji naszego fandomu "A Tale of One Shadow". To także utalentowana rysowniczka, która przyjedzie do nas z aż z Białorusi! http://stasysolitude.deviantart.com/ BRYGIDA TUROWSKA W serialu gra samą Jej Wysokość Księżniczkę Lunę, perfekcyjnie wpasowując się w głęboki, piękny ton Nocnej Pani. Na scenie filmowej i dubbingowej jest obecna już od lat '60 i brała udział nawet w tak sławnych projektach jak "Pinky i Mózg", "Klan", czy także wielkich grach komputerowych ("Syberia", "Heroes 3", "Warcraft 3"). JOANNA KOŁAKOWSKA-BYTNER Znamy ją jako wesołą i nieskończenie optymistyczną Pinkie Pie! Lekkość i niespożyta radość polskiej reprezentanki Klejnotu Śmiechu to właśnie zasługa Pani Joanny. Jednak to nie jedyna wielka rola. "Wodogrzmoty Małe", "Pora na Przygodę", "Merida Waleczna", "Wiedźmin 3"to tylko czubek góry lodowej! MIKOŁAJ KLIMEK Jest już właściwie stałym gościem na polskich kucykowych imprezach. Jako posępny Król Sombra, ale także poważny Big Daddy McColt idealnie oddaje charaktery takich postaci. Na naszym konwencie Pan Mikołaj podzieli się swym doświadczeniem w ramach warsztatów dubbingowych, na których uczestnicy będą mieli okazję pod jego okiem samemu spróbować sił w podkładaniu głosów. Po drugie, fascynujące koncerty! Po trzecie, aż DWA ARTROOMY, gdzie nie tylko będziesz mógł wziąć udział w różnorodnych warsztatch i grach artystycznych, ale także spotkać wielu utalentowanych i sławnych rysowników naszego i zagranicznego fandomu. Po czwarte, moc znanych atrakcji ponymeetowych i konwnetowych, lecz często w specjlanej formie! Kucykowa Matura, a więc turbo-wiedzówka. Turniej kucykowego Time's Up (kalambury na sterydach), mnóstwo prelekcji! JAK DOJECHAĆ? KLIKNIJ TUTAJ RUSZYŁA REJESTRACJA! http://tickets.mec2016.org/home Dostępne wejściówki to: 1. Standard, w skład której wchodzi: Wstęp na obydwa dni konwentu Miejsce noclegowe w sleeproomie na terenie konwentu Pamiątkowa przypinka 2. Standard PLUS, w skład której wchodzi: Wstęp na obydwa dni konwentu Miejsce noclegowe w sleeproomie na terenie konwentu Pamiątkowa przypinka Kucykowa zawieszka Kubek Naszywka 3. Kolekcjonerska, w skład której wchodzi: Wstęp na obydwa dni konwentu Miejsce noclegowe w sleeproomie na terenie konwentu Pamiątkowa przypinka Kucykowa zawieszka Kubek fosforyzujący w ciemnościach Naszywka Koszulka Jako osoba wspierająca konwent zostaniesz wymieniony w informatorze jako „Wsparli nas” 4. Rodzinna, w skład której dla każdego wchodzi: Wstęp na obydwa dni konwentu Miejsce noclegowe w sleeproomie na terenie konwentu Pamiątkowa przypinka UWAGA: LIMITY wejściówek: Standard: bez limitu Standard PLUS - 50 Kolekcjonerska - 10 Rodzinna – bez limitu Kilka słów wyjaśnień : PS. Mamy jeszcze dla was Regulamin Konwentu,prosimy by się z nim zapoznać przed zakupem wejściówki. https://docs.google.com/document/d/1tq3zoq70cyZI-4rKnPbeDJhJwYPHx4RsoxgUvFy7V3E/edit?usp=sharing UWAGA! Chcesz dołączyć do ekipy organizacyjnej? Jako osoba indywidualna lub jako cały fandom, grupa lub organizacja? Serdecznie zapraszamy! Napisz po prostu tutaj: [email protected] I na pewno się odezwiemy! Na razie tyle! Widzimy się na meetcie! ORGANIZATORZY GŁÓWNI: Ze strony warszawskiej: Stowarzyszenie Warszawa Bronies Mcihał "Wlocz" Wloczewski: 502620188, [email protected] Ze strony krakowskiej: Organizacja CMC [email protected] 733570469 Ze strony tribrońskiej: Stowarzyszenie Tribrony Jakub „SPIDIvonMARDER” Orłowski 514685665, [email protected], GG- 6164667
    1 point
  10. Wieczorna gimnastyka? PS. Jest dobiłem 1000- repka!!!!!
    1 point
  11. Jestem assasynem... Ps poprzedni był lepszy
    1 point
  12. Księża, kościoły.To wszystko nie potrzebne.Jak ktoś czyta biblie to naprawdę oczy otwierają się co bóg chcę a czego nie chcę.Bóg nie potrzebuję już kościoła,nie bez powodu zniszczył świątynie.
    1 point
  13. Roast V sezonu? Czemu nie. Zacznijmy od pierwszego epizodu: Starlight Glimmer to Amon z Legendy Korry, została zdemaskowana w ten sam sposób co antagonista w avatarze: Znaczek/Blizna została zmyta wodą na oczach wszystkich. To nie jest mały szczegół, cała ich ideologia była niemal taka sama: zabrać wszystkim magię by wszyscy byli równi. Mapa: sezon miał być nastawiony na zwiedzanie Equestrii. Co zwiedziliśmy? Zabite deskami wiochy, Manehattan po raz enty a do Yakyakistanu Pinkie nawet nie weszła. "Nie ma to jak w domu" - Wiedziałem, że nikt nawet nie spojrzy na te świecidełka, zawierające fragmęty przeszłości, w ten sam sposób jak w tym odcinku. A przy okazji: kto chce konar z korzeniami wielkiego dębu u siebie na suficie? "Ścigany" - CMC powiedziały Troubleshoes'owi co oznacza jego znaczek, dlaczego już wtedy nie dostały znaczków? Poza tym odcinek bogaty w beznadziejne gagi, zmarnowany westernowy klimat. "Zaginiony skarb Griffonstone" - Za wygląd Griffonstone myślałem, że się wścieknę. Nie wierzę, że Gryfy które zgarnęły 3 miejsce w Igrzyskach Equestriańskich mieszkają w tej zabitej dechami dziurze. "Ale impreza!" - Szkoda, że nie w Yakyakistanie, przy okazji jak Jaki chciały by się mierzyć z Equestrią? "Kopę lat!" - Znajdź zapomniane przyjaciółki by odnowić więzy przyjaźni, nie spotkaj się z nimi przez (patrzy na zegarek) 20 odcinków. "Detektyw Rarity" - Każde zgaszenie klimatu Noir w niemal ten sam sposób. "Kuce w wielkim mieście" - Czy są jakieś inne miasta w Equestrii niż Menehattan? "Poszukiwacze zaginionych znaczków" - Odnośnie "Ściganego", po drugie nie przepadam za musicalami ale muszę przyznać jedno: Diamond Tiara potrafi śpiewać. "Wspólne Święta" - Big Mac zdradza Cheerilee "Żartowniś Discord" - Chyba najnudniejszy odcinek z Discordem, więcej pomagał niż psocił. "Hooffieldowie – McColtsi" - Znowu zabita dechami wioski. "Znaczki, raz jeszcze" - Równie dobrze CMC mogły się wkurzyć, że Babs Seed dostała znaczki szybciej od nich, jeden z najgorszych motywów zbrodni jakie słyszałem. Polski dubbing pozostawię bez komentarza, powiem tylko, że "Koniki" przebić może tylko "Apple Bloom Combo" z odcinka "Oklaski dla Sweetie Belle". Co do tego, że ma mało piosenek to 5 sezon ma ich więcej niż drugi, a pozostałym sezonom nie wiele ustępuje.
    1 point
  14. Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
  15. Czarnobyl się kłania. świecę po tym oczami
    1 point
  16. Jestem sobie Ratchet w kapturze uhuhuhuhu
    1 point
  17. ((Pisz kartę na priv, dziś wieczór kontynuuję jeśli poślesz))
    1 point
  18. Ja do parówek zawsze robię najlepszy sos - ketchup + majonez + Kucharek. Mniom
    1 point
  19. (Widzę, że kolega też interesuje się Blenderem i 3D.) Coś po chińsku, czy japońsku napisane. Coś, czego w każdym bądź razie nie rozumiem, ale za to fajnie wygląda.
    1 point
  20. 666 postów. Szatan się mną interesuje...
    1 point
  21. Banzai Amatehime Krążą złowrogie ptaki wojny nad słonecznymi ziemiami naszej pani słyszymy smutek każdej duszy bowiem nawet bezdenność Yamy Nie jest wstanie zagłuszyć udręki właśnie dlatego do boju ruszamy My oddział Tengu z Nipponi pegazy Taiyou od źrebięcia oddani jej córki i synowie przybrani życie swe zawsze poświecimy bo po śmierci w jej blasku się odrodzimy Dalej więc lećmy do Eqimagahary by zaznać wiecznej chwały nie powstrzymają nas żadne Yuuki ani inne potwory Kurenai-samy Bowiem w nas jest odwaga trwalsza niczym góra pewność zaś tak mocna niczym ostrze koumrajskiego miecza Co zaś do umierania żaden się nie waha bo cyż Amatehime nie jest najpotężniejsza i najpiękniejsza czy chcemy by po 10 tysiącach wiosen światła nastała ciemność wieczna bowiem to nas czeka Jeśli nie powstrzymamy Kryształowego Węża Zatem do myśliwców moi kamraci Okażcie że jesteście Jej miłości warci Niech prowadza wiatr skrzydła wasze zaś gdy zobaczycie śmierci ślepię z radością wykrzyczcie Banzai Amatehime !! 1 wiersz od roku co prawda mało originale pomysł ale trudno się mówi
    1 point
  22. Starlight najadała się pewnie Miedzi, Nightmare Moon Indu, Chrysalis Talu, a Sombra chyba Wapnia. Dlatego świecą w takich kolorkach, zapaleni gniewem do zdrowo odżywiającej się Twilight
    1 point
  23. http://www.equestriadaily.com/2016/05/season-6-episode-13-title-and-synopsis.html Zatem zapoznamy się z kulinarną częścią Equestrii.
    1 point
  24. Nigdy nie lubiłam Twilight (niby jak aspołeczny kucyk został księżniczką przyjaźni? To tak, jakby Korwin został liderem SLD ), ale przynajmniej jest lepsza od Fluttershy.
    1 point
  25. A tak serio to ja ich lubię, bo czemu nie. Jednak lubię ateistów,, ale tych prawdziwych, a nie antyteistów.(Walczyć przeciw czemuś w co się nie wierzy) Może dziwnie to zabrzmi, ale obiektywizm jest moją religią. Pan mnie chyba z kimś pomylił. Ja ochrzaniam katolików, protestantów, mormonów itd jak tylko się da. Tylko relacja TY-BÓG. SYN-OJCIEC Ci którzy są w Chrystusie nie podlegają osądowi. Inaczej Zakon nie ma mocy wobec nich.
    1 point
  26. Twilight była fajna do sezonu trzeciego. Później Hasbro samo nie wiedziało co robić z nową księżniczką. Świetny charakter postaci się wypalił
    1 point
  27. Co jest wg. was takiego fajnego w Twilight? Wg. mnie Twi ssie, również jest najgorszą z mane6 i bez ciekawego charakteru ( wygląd w sumie też- ocenię na maksymalnie poniżej przeciętnej). I nie, to nie prowo tylko moja opinia. Nigdy jej specjalnie nie lubiłem- toleruje ją i nie hejtuje jej jakoś specjalnie, ale nie jest to postać godna większej uwagi.
    1 point
  28. Na siłę wstawiłem ten suchar, z powodu błędu:
    1 point
  29. Kolejna dawka sucharów, to może standardowo: Przed rozwinięciem spoileru, informuję, że zawarte tam treści mogą być w pewien sposób krzywdzące, więc jedynie ostrzegam przed poniższą zawartością.
    1 point
  30. Przeczytane. Zacząć muszę od tego, że opowiadanie jest błędnie otagowane jako [grimdark]. Fanfiki grimdarkowe powinny się charakteryzować ciężkim, mrocznym klimatem, najczęściej spotykanym w horrorach i antyutopiach; owszem, część definicji rozciąga tę definicję na przeróżne opowiadania, gdzie ważną rolę pełnią przemoc, zdrady i cyniczne zachowania postaci, jednak większość obsady KO zachowuje się zbyt honorowo, by dało się to podpiąć pod [grimdark] - sam [dark] by wystarczył (a i tu nieco na wyrost, gdyż w cięższe klimaty wchodzimy dopiero w ostatnich opublikowanych do tej pory rozdziałach). Mocno niepewny jest też tag [romans], gdyż wątki miłosne pełnią tu rolę tak niewielką, że ciężko je na razie dostrzec - owszem, mamy jakieś sugestie co do rozwinięcia się takowych w przyszłości, jednak to nadal za mało. Przejdźmy jednak do samego fanfika, zapowiadanego jako ogromne rozwinięcie świetnego "Żelaznego Księżyca". KO wchłonęło w siebie kilka świetnych lub przynajmniej dobrych opowiadań, jak "Big Flak" czy ŻK właśnie - zwłaszcza ten drugi doskonale radził sobie jako one-shot, ale do tego wrócę później. Jak wyszło? Zacznijmy od zalet. Pierwszą nazwijmy ogólnie "wiedzówką" - są to te wszystkie realistyczne opisy sprzętu wojskowego obu stron. Owszem, mamy tu parę potknięć (typu przerobienie krążowników ciężkich typu Deutschland na krążowniki lekkie), jednak dla laika będą one niezauważalne. Kolejną zaletą będzie warstwa ilustracyjna, chociaż tu nie widzę sensu w dodawaniu szkiców postaci do opowiadania - no i opowieść powinna radzić sobie bez ilustracji, w końcu chodzi nam głównie o tekst, nie zaś o obraz mu towarzyszący. Bardzo podobały mi się niektóre dialogi, zwłaszcza rozmowa Ruhisa i von Mardera nad świerszczykiem (... no, opisane to było jak jakiś świerszczyk) czy przezabawna kłótnia Yarwina i Korna o gaźnikach (also, Yarwin jest najlepiej oddaną postacią w całym KO). Mamy też kilka świetnych wątków, jak ze Scootaloo na froncie, które świetnie radziły sobie w oneshotach i które tutaj jako-tako się bronią. No i wreszcie niewątpliwie największa zaleta - marketing. Fanfik był konsekwentnie i od dawna zapowiadany, więc wiele osób czekało na niego jak Korwin na ponadpięcioprocentowy wynik swojej partii na wyborach. Tym samym opowiadanie już na starcie zdobyło wielu czytelników. Problem polega na tym, że przy okazji KO zostało otoczone atmosferą wielkości; czytelnicy podchodzili do opowiadania, spodziewając się czegoś wybitnego, dzieła mającego wiele zalet. Ja ich tam niestety nie znalazłem. Zacznijmy od faktu, który powtórzono już wielokrotnie - nielogiczność u samych podstaw fabuły. Niemal cały świat, bez jednej tylko Gryffonii, w ciągu sześciu lat dokonuje ogromnego skoku technologicznego i z włóczni przeskakuje na czołgi i samoloty używane w czasie II wojny światowej. Dla porównania - Japonii, krajowi szczycącemu się kulturą sprzyjającą ciężkiej pracy i kultem cesarza, mającemu dostęp do technologii i ekspertów zachodnich, wreszcie mającemu znacznie mniej do nadrabiania w kwestii militarnej, pełna industrializacja i modernizacja zajęły trzydzieści lat, w dodatku nie obeszło się bez tłumienia zbrojnego oporu. Z jednej małej stoczni i jednego (eksperymentalnego!) warsztatu rusznikarskiego księżniczkom udało się w sześć lat stworzyć przemysł zbrojeniowy zdolny wystawić więcej dywizji pancernych niż Włochy Mussoliniego przez cały okres międzywojenny, zaś sama Equestria jest o krok od wprowadzenia Me 262. Podobna sprawa ma się z Sombrią, gdzie w zasadzie z niczego zrobiono przemysł zdolny stworzyć i utrzymać ogromną armię i równie wielką flotę. Niby obie strony mogły liczyć na technologie kupione od gryfów, jednak nie tłumaczy to ogromnego tempa rozwoju - zwłaszcza że dowiadujemy się, iż same gryfy były niechętne dzieleniu się technologią z Equestrią. No i czemu używamy sprzętu stworzonego od zera u nas, skoro pod ręką mamy gotowe czołgi, samoloty i inny sprzęt wojskowy? Sprzęt gryficki owszem, pojawia się na wyposażeniu Sombrii, jednak tylko w początkowym okresie jej istnienia, po czym znika w tajemniczych okolicznościach, by wrócić dopiero gdy Sombrze kończy się zaopatrzenie i trzeba kupować czołgi od gryfów... Pomijam tu fakt, że gryfy produkują i udoskonalają sprzęt wojskowy, gdy nic nie zapowiada wojny, w której będzie on potrzebny, oraz skąd czerpane są surowce napędzające całą machinę wojenną, skoro wcześniej zapotrzebowanie Equestrii na przykładowe paliwo było śmiesznie małe. Kto i po co wydobywał ogromne ilości ropy, skoro sprzętu używającego benzyny używały niemal wyłącznie gryfy (nie liczę pojedyńczych samolotów w Equestrii, do których podchodzono jak do dużych zabawek)? Najgorsze, że tej wpadki można było łatwo uniknąć. Wystarczyło umieścić gdzieś dwa państwa od początku dysponujące odpowiednimi technologiami, sprzedające gotowe zainteresowanym stronom uzbrojenie wzorowane na realnie istniejącym, a przy tym zbyt słabe, by móc brać bardziej bezpośredni udział w wojnie. Wystarczyło przedłużyć przygotowania do wojny. Ba! Można było całkiem pominąć kwestię pochodzenia tej całej broni, bo skoro już piszemy fanfik, w którym kolorowe koniki toczą wojnę totalną, to czemu nie pójść o krok dalej i nie uznać, że odpowiedni sprzęt już jest w ich posiadaniu - zabieg ten stosuje wielu autorów piszących opowiadania wojenne i dobrze na tym wychodzą. Skoro już jesteśmy przy kwestiach technologicznych - rozumiem, że w czasie budowy sił zbrojnych ma się ograniczone zasoby i odrzuca się pewne projekty. Rozumiem, że można było odrzucić całą koncepcję czołgów lekkich, chociaż już nie rozumiem sytuacji, w której dzieje się to po samym spojrzeniu na plany takich maszyn, nawet bez sprawdzenia ich przydatności w roli chociażby zwiadu czy wsparcia piechoty albo bez testów poligonowych. Jednak kompletnie nie rozumiem, jak można odrzucenie koncepcji broni odwetowej uzasadniać serdecznością i honorem. Bo wcale nie jest tak, że mamy niedobór środków i potrzebujemy czołgów do obrony kraju, a nie rakiet do niszczenia miast nieprzyjaciela. Wróćmy jednak do fabuły. Im dłużej się z nią zapoznajemy, tym więcej problemów się pojawia. Kryształowe kucyki, rasa licząca trzy tysiące osobników, zostaje zwolniona z obowiązku dostarczania rekruta - ale już kucoperze o podobnej liczebności wystawiają oddział w sile 1-2 kompanii (chociaż tu można to uzasadniać zaletami kucoperzy). Shining Armor, który nie chce dowodzić armią, bo uważa się za zbyt tchórzliwego, w drugim tomie jest wspominany jako ktoś aktywnie uczestniczący w pracach sztabu. Wiele wątków, zwłaszcza w pierwszym tomie, pojawia się tylko na chwilę, burzy starannie budowany klimat (vide motyw z rodzicami Fluttershy, z którego w sumie nic nie wynika - zresztą jakaś połowa spotkań Mane 6 z rodzinami mogłaby zostać usunięta i fanfik tylko by na tym zyskał - czy też spotkania z fantastycznymi stworami, które pojawiają się tylko po to, by… uzasadnić brak fantastycznych stworów) i znika, by już nigdy więcej się nie pojawić. Szczytem wszystkiego są powracające co jakiś czas sceny kąpieli, które prawdopodobnie miały budować atmosferę dworskiego życia, ale niezbyt im to wychodzi i przynoszą efekt odwrotny do zamierzonego. Dalej mamy wysłanie Mane 6 na front, niekiedy na pierwszą linię, by dawały buffy swoim podwładnym. Nie jestem pewien, jaki jest sens narażania tajnej broni Equestrii na śmierć od jednej kuli, ale co tam, Mane 6 jest fajne, więc wrzućmy je do fanfika w charakterze (pod)oficerów jednostek liniowych, gdzie można najłatwiej zginąć. Nagrodę specjalną dostaje Rarity, której najpierw przeznaczono służbę w grenadierach pancernych, potem przerzucono ją do floty, a po dwóch latach służby na okrętach podwodnych torpedowanie wrogich jednostek jej się znudziło, więc przesunięto ją do służby w charakterze sanitariuszki na kryształowym froncie. Takie błędy można byłoby mnożyć w nieskończoność; wielu nie wymieniłem, gdyż ze względu na rozmiar powieści po prostu o nich zapomniałem albo nie zaznaczyłem odpowiedniego fragmentu. Osobiście chciałem zrobić kolejny komentarz w stylu “Everything wrong with…” (ostatni raz popełniłem takowy przy okazji oceniania “Ace Combat: Wojna o Equestrię”), jednak niestety, gdy wpadłem na ten pomysł, byłem już w połowie opowiadania i nie chciało mi się ponownie przedzierać przez blisko czterysta stron tekstu, by wyszukiwać błędy - a szkoda, bo pewnie zostałby pobity rekord. Lecimy dalej. Klimat. Wspominałem już o scenach, które go burzą oraz o niepotrzebnych scenach kąpieli, które wyglądają jak opis gry wstępnej z jakiegoś clopa. Teoretycznie klimat opowiadania wojennego budować powinny sceny batalistyczne, jednak i tu brakuje pewnej ikry. Czasami zdaje się, że autor próbuje stworzyć atmosferę rodem z “Czterech Pancernych”, jednak za dużo tu scen poważnych, z kolei na dramat wojenny za mało jest… cóż, dramatu. Nie czuć, że Equestria powoli przegrywa wojnę czy że sytuacja Kryształowego Imperium robi się coraz gorsza; jedynie ostatni rozdział próbuje coś zmienić w tej sytuacji. Tak tylko strzelam, że główną przyczyną tego stanu rzeczy jest łatwość, z jaką przychodzą Equestrii opisywane sukcesy przy jednoczesnym braku opisów klęsk - tu pomogłoby zastosowanie się do zasady “show, don’t tell”. Każdy napotkany czołg zostanie zniszczony, każdy szturm odparty; na palcach ręki można policzyć większe niepowodzenia rojalistów. Sytuację ratuje “Żelazny Księżyc”, który sam w sobie jest świetnym dramatem wojennym, jednak on znacznie lepiej radzi sobie jako oneshot - o tym jeszcze będę wspominał. W zasadzie dobry fragment z próbą zabicia Luny, który mógłby znacznie poprawić sytuację, tylko ją pogarsza - oto bowiem okazuje się, że alicorny są nadkucami i nawet ich śmiertelne rany mogą zostać uleczone w jakiś tydzień. A szkoda, szczerze kibicowałem sombryjskim komandosom. W budowaniu klimatu nie pomagają opisy napisane stylem, który określiłbym mianem nijakiego. Praktycznie cały czas natykamy się na sytuację, gdy nawet przyzwoity dialog czy opis niszczony jest przez źle dobrane słowo, czy to zbyt wyszukane, czy też zbyt potoczne (a najczęściej przez ich kombinację). Tyczy się to szczególnie księżniczek. Przechodzimy do postaci. Z tymi bywa różnie. Z jednej strony mamy całkiem przyjemną Depicted Picture (która swoją drogą powinna dostać jakąś nagrodę za zauważenie bezsensu we wsadzaniu Pinkie Pie do czołgu), całkiem dobrze oddaną Pinkie Pie i Dorniera, pruskiego oficera, który jednak dużo tu stracił w stosunku do swojej kreacji z “Żelaznego Księżyca”, a z Sombryjczyków - Azbesta, którego wątek czyta się całkiem miło, jest po prostu ludzki ze swoim kompletem wad i zalet. Mam też pewne podejrzenia co do Krasnej Śnieżynki i Zeleznego, ale tych na razie było po prostu za mało, by dało się o nich powiedzieć coś więcej. Cała reszta obsady to w najwyżej średniaki, które albo ani grzeją, ani ziębią (do tej kategorii trafia większa część obsady), albo wkurzają swoją obecnością (jakaś połowa Dworu Nocy). Fluttershy ma za mało czasu antenowego, by ją ocenić, Rarity ma go za mało, by odnotować jej obecność, Twilight i Applejack są nijakie, a księżniczki przedstawiono tak, że z całego serca życzę im klęski. Sombra byłby porządną postacią, niestety - zrobiono z niego dobrego kolesia, który ostrzega Equestrię przed grożącym jej niebezpieczeństwem. Brave Wing, któremu poświęcono dość dużo miejsca, cały czas angstuje, bo zginęła klacz, którą znał przez jakieś dwa-trzy dni. Ale jest jedna osóbka, która powinna dostać czerwoną kartkę i zejść z boiska, opuścić dom Wielkiego Brata, oddać fartucha i wypaść z teleturnieju. Rainbow Dash. W życiu nie widziałem gorszej kreacji tęczowogrzywej. Z ambitnej, ale lojalnej, gotowej poświęcić karierę dla przyjaciół i pogodzić się z klęską osoby zrobiono tutaj nadal ambitną, ale wkurzającą klacz, dla której najważniejsza jest kariera. Scootaloo zginęła, bo Dashie chciała jak najszybciej zaliczyć pięćset zestrzeleń i nie chciała pogodzić się ze stratą jednej maszyny? Co tam - dwa dni później już mówi o biciu kolejnego rekordu zestrzeleń! Przegrywa w siłowaniu się na kopyta z AJ - strzela focha i odlatuje. Mało tego, RD nagle stała się rasistką, mającą w głębokim poważaniu jednorożce i kuce ziemne - teraz, drogi czytelniku tego komentarza, przypomnij sobie jej stosunki z zebrami, kucami ziemnymi, gryfami, ba!, nawet z bizonami. W tym kontekście dziwi decyzja Dorniera, który dobrze zna jednostkę i pewnie wie, jak Rainbow traktuje swoich podwładnych, by jednak nie odsuwać jej od dowodzenia jednostką, “bo to dobrze zrobi na morale załogi”. Dla tych, co nie pamiętają - RD tak się przejęła tym, że Scootaloo zginęła, iż chciała popełnić samobójstwo, popadła w rozpacz i tak jej odbiło, że zaczęła mieć zwidy i śpiewać młodej kołysankę. Nie ma to jak niepoczytalny dowódca. Strona techniczna… Cóż. Może się nie znam, ale jakbym zatrudnił dwóch korektorów, każdy rozdział dawałbym obu do patroszenia - zwłaszcza w dużych fanfikach zasada “jeden korektor - jeden rozdział” to zły pomysł. Nie zaznaczałem błędów (bo nie miałem jak), ale widziałem masę literówek, błędnej interpunkcji, było też dużo pomyłek stylistycznych - wszechobecne ciebie, to i inne takie raniły moje oczy, podobnie jak błędy składniowe. Tak chwalony PDF miał problemy z formatowaniem tekstu - nie wiem, może wersja “jeden rozdział - jeden dokument” ma wady, których nie ma wersja w jednym pliku, ale niesmak pozostaje, jako że po prostu wygodniej jest czytać opowiadania takich rozmiarów, mając łatwe rozeznanie w tym, który rozdział ostatnio się czytało. Gdzieniegdzie zdarzało się, że wcięcie akapitowe w dialogu nagle skracało się o połowę; w akcie III zaginął górny margines, podejrzewam mafię rosyjską. Niekiedy, zwłaszcza w pierwszych rozdziałach, w połowie strony zmieniała się interlinia, wielkość czcionki, a nawet jej krój - aczkolwiek tutaj nie mogę znaleźć odpowiednich fragmentów. No i wreszcie ostatnia kwestia - nazewnictwo. Ciągle powtarzam każdemu, że nazwy jednostek wojskowych piszemy dużymi literami i bez kropki po jej numerze. Niektóre potworki językowe pokroju Mareryi (argh!) po prostu bolą oczy, zwłaszcza w tym konkretnym przypadku, gdzie można było to sobie spokojnie darować choćby ze zwykłego szacunku dla cudzych przekonań religijnych i fanfik nic by na tym nie stracił. Ciekawe, że ta mania ponyfikowania każdej nazwy własnej i robienia z nimi strasznych rzeczy (znów: Mareryja. Bój się Boga…) nie dotyczy nazw sprzętu wojskowego. Konia z rzędem temu, kto w logiczny (czytaj: nie zawiera zwrotu o dezinformowaniu przeciwnika - jakby chodziło nam tylko o to, dywizje piechoty nazywalibyśmy pancernymi i na odwrót) sposób wyjaśni, czemu T-34 (nazwa od daty wydania dekretu nakazującego zwiększenie sił pancernych RKKA) i haubicoarmata M 1937 (numer od daty wprowadzenia do służby) w KO nazywają się właśnie tak, a nie inaczej. Szczytem wszystkiego jest NKWD, które w fanfiku występuje pod oryginalną nazwą rosyjską, zmieniono jednak jej tłumaczenie na polski, tworząc Stadny Komisariat Spraw Wewnętrznych. Czemu nie przerobiono Narodnyj na Stadnyj albo coś w tym stylu? Czasami zdarza się, że teksty z rosyjskiego, w szczególności zaś pewna piosenka, podawane są według transkrypcji angielskiej zamiast poprawnej transkrypcji polskiej, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że autor w prologu deklaruje, że będzie pisał po polsku, a nie po internetowemu. Program do transkrypcji tekstu rosyjskiego według zasad PWN i MSWiA dostępny jest w internecie, dostęp do niego to kwestia dwóch kliknięć. Ciągle porównywałem KO do “Żelaznego Księżyca”. Fanfik ten świetnie radził sobie jako samodzielna opowieść - dostaliśmy trwającą już wojnę i nikt nie rozwodził się nad tym, jak to w sześć lat stworzona została equestriańska machina wojenna; mieliśmy jeden prosty wątek, nieprzerywany przez fragmenty związane z wydarzeniami z innego fragmentu wojny (rzekłbym, z innego oneshota), który kończył się w odpowiednim momencie; wreszcie postać Rainbow Dash była przedstawiona znacznie lepiej w swym odbieganiu od kanonu. W ŻK nową, okrutną, nieznoszącą porażek i rasistowską Dashie poznawaliśmy z perspektywy Scootaloo, czytelnik był zaskoczony jej przemianą i starał się zrozumieć, przez co musiała przejść, że stała się osobą skupioną tylko na osiągnięciu celu i gotową do zaryzykowania życia swoich najbliższych. KO rozwiewa te wątpliwości - okazało się, że zawsze była okrutną, nieznoszącą porażek i rasistowską Dashie, jakże różną od kanonicznej. I tu dochodzę do sedna problemu KO - autor miał ambicję wzięcia podstawy, jaką był “Żelazny Księżyc” i stworzenia wielotomowego dzieła, jednak nie poradził sobie z tym zadaniem, ba, pogorszył sprawę opisami kąpieli, słabymi wątkami i sposobem, w jaki rozwinął opowieść o Rainbow Dash. Sytuacji nie ratują nieliczne dobre wątki, jak motyw Fluttershy, Azbesta czy całkiem ciekawy wątek dwóch sióstr z Kryształowego Imperium, z których jedna została uratowana przez jedną stronę konfliktu, a druga - przez drugą. Sytuację naprawiłaby jedna rzecz - porzucenie koncepcji wielorodziałowca, usunięcie praktycznie połowy pierwszego tomu z kanonu KO i zrobienie z tego serii one-shotów, wątpię jednak, by autor zdecydował się na to na tym etapie prac. Ogólnie oceniam “Kryształowe Oblężenie” na marne 4/10 - niestety, zalety opowiadania są zbyt nieliczne i giną pod zwałami wad, więc nie mogę wystawić większej oceny.
    1 point
  31. Wykrzaczyło się forum, a wraz z nim /SB/. Musisz czekać, aż Siper znajdzie czas, by je ustawić na nowo
    1 point
  32. 1 point
  33. Jestem uparty i często nie potrafię przyznać się do błędu, który z perspektywy czasu wydaje się dość oczywisty.
    1 point
  34. Mnie intryguje wygląd Tireka bardziej niż Discorda. No cóż, ale to wizja naszej wyobraźni jak to my odbieramy wygląd szatana. W MLP nie ma elementów okultystycznych, sama magia niczego nie znaczy - może magia podmieńców, Tireka czy Sombry może budzić skojarzenia. Ale żeby Twilight? Przecież to biała magia, a ona nie dotyczy okultyzmu. Chodzi mi o coś takiego jak Harry Potter i Voldemort. Jestem co prawda wierząca, ale po co się doszukiwać satanizmu w kucykach? Zrozumiałabym gdyby np. taka Fluttershy w czarnym makijażu cytowała Biblię od tyłu krwawo zabijając Rainbow Dash. Ale tak nie ma. Nie zamieniajmy się w Natanków/Rydzyków/moherowe sąsiadki.
    1 point
  35. No stary może nie rozumiecie ich języka. Wyobraź sobie: raz postanowiłeś przeczytać etykietkę od sprowadzanych z niemiec kosmetyków w drogerii ,czytasz a tu nagle napis ,,trzecia rzesza ciągle żywa" A zupełnie serio to paranoja wszech obecna, cukierki dla dzieci- nie, pogańskie ustrojone drzewko w salonie-jak najbardziej tak! Magia nie, ,,magiczne" moce świętych itd. Tak! Pisanie pod natchnieniem- nie, to szatan, Pismo święte i inne religijne pisemka-tak! Świat ma raka mózgu, nic już nie poradzimy. Wierzę w Boga, ale to co się aktualnie odpi###ala... Papież franciszek to spoko gość! Nareszcie coś robi, pokazuje jak powinni postępować chrześcijanie a tym bardziej księża... Ale naszym to się nie podoba, za leniwi i chciwi są, Dlatego mniej więcej wymyśla się niektóre (powtarzam, niektóre ) problemy, zagrożenia, itd. Żeby odwrócić uwagę od całego tego syfu... Cytując kolegę ,,widocznie komuna im za bardzo odpuściła, już się wożą" Dalej, porównanie Discorda do szatana... Bardzo ciekawa teoria, nie ma co, ale to jednak dalej jedna z ,,tych" teorii, ,,przecież te pogańskie kucyki mają kontakt z diabłem, zapraszają go do swego domu i robią z nim układy!!!11 " Ostatnia moja shit rozkmina: skoro przyjaźń o magia a magia to herezja... Więc nienawidźmy się w imię Jezusa! Jeszcze raz mówię, wierzę w Boga ale to co się dzieje to już wolałem średniowiecze... Przynajmniej takie głupoty nie odstawały od tamtejszej normy... Nie mam na celu nikogo urazić, takie mam zdanie.
    1 point
  36. To jeszcze nie koniec czasem się zaśmieję jak ludzie doszukują się na siłę masonów albo satanistów... Serio? Niby po co mieliby to robić? umieszczać swoje znaki w każdym dziele i ogólnie. Wyjdą sobie tacy illuminaci albo jakaś sekta satanistyczna i wymieni listę filmów, książek i obrazów na których umieścili swoje znaki, a potem powie że jesteśmy przez to ich niewolnikami bez sensu...
    1 point
  37. FriendJerzy, zdjęcie artykułu który został już dawno obśmiany na dziesiątą stronę (zarówno przez katolików jak i ateistów) i pochodzi z gazety o wręcz ujemnej wartości merytorycznej nie jest dobrym sposobem na wywołanie poważnej dyskusji, więc nie dziw się, że część użytkowników będzie w tym temacie - mówiąc kolokwialnie - zlewać sprawę. Obecność symboli okultystycznych (osobiście kojarzę tylko jeden, ale podobno jest więcej) jest rzeczywiście poważnym zarzutem w stronę serialu, bo z tym nigdy żartów nie ma. Z drugiej strony osobiście wychodzę z założenia, że nie można dać się zwariować. Jednakże należy pamiętać, że fandom ma też swoją "ciemną stronę" reprezentowaną przez treści związane z R34 oraz inne bardziej subtelne problemy, w które wbrew pozorom dość łatwo się wciągnąć i w tym moim zdaniem leży główne zagrożenie duchowe. Pozwolę też sobie tutaj przytoczyć pewną wypowiedź na ten temat, którą znalazłem kiedyś na jakimś forum (powinno dać się wyguglować): Podsumowując, moja opinia na ten temat jest bliska temu artykułowi, który polecam przeczytać, mimo że nie jest stricte o kucykach: http://stacja7.pl/kultura/satanistyczny-koziolek-matolek/
    1 point
  38. Dlatego kościół czy watykan to babilon i iluminaci.Kiedyś czytałem ze iluminaci chcą doprowadzić do wojny religijnej i pomieszania kultur,patrz to się dzieje w europie islam z chrzescijanstwem się zderza.A między magią a mocom uzdrawiania czy inna jest różnica.
    1 point
  39. Z perspektywy innych religii nawet chrześcijańskich to "cudowne moce" świętych czy "cudowne" medaliki to taka sama magia i amulety jak każde inne Przekazów iluminatów to się ludzie już wszędzie doszukują. Ba, nawet w liturgii kościelnej można się dopatrzeć Iluminatów.... Aha i pisze się "satanistyczną". Szatanizm to jakiś kult szatni czy coś w tym stylu.
    1 point
  40. Witajcie przyjaciele! Jestem Zexel, ale możecie mi mówić również Krzysiek. Jestem tutaj, nie ukrywam, żeby stać się jedną ważniejszych z osób polskiego fandomu. Jak to zrobię? Na początku zacznę od czegoś prostszego - tłumaczeniu fanfików (1 jest już prawie gotowy!). Przyznam, że sprawia mi to dużą frajdę. Potem możliwe, że zacznę pisać własne. Bronym jestem około 3-4 miesięcy. Krótko, wiem. Ale tyle wystarczyło, żeby bajka wsiąknęła we mnie cała. O MLP dowiedziałem się przez... polską przeróbkę. Chodzi mi konkretnie o przeróbkę StalinaCWCH i BlumkaPL. Po tym, kiedy je obejrzałem, z ciekawości chciałem wiedzieć jak brzmi oryginał. I tak się wszystko zaczęło. Teraz trochę więcej o mnie: Pochodzę z małego miasteczka na Podlasiu - Sokółki. Z reguły jestem optymistą i marzycielem. Jestem osobą, która bardzo lubi pomagać. Moją pasją jest sport. Jednak przez poważną chorobę serca nie mogę np. chodzić na treningi czy zbytnio się wysilać. Jestem też Gamer'em. Kocham muzykę i podróże. Chciałbym kiedyś na żywo zobaczyć słynne Etihad Towers w Abu Dabi. Mógłbym tak o sobie pisać bez końca np. motto życiowe czy ulubieni artyści, ale wiem, że nikomu nie chciałoby się tego wszystkiego czytać. Z mojej strony to tyle. Pozdrawiam!
    1 point
  41. A co sądzisz o My Little Dashie: A sequel? Moim zdaniem już nie wywołuje takich emocji co poprzednik, ale nadal trzyma poziom. Ale co najważniejsze ma Happy End A tak z innej beczki, ta twoja sygnatura mnie rozwala
    1 point
  42. To on! To ten o którym wszyscy mówią! Zexel! To naprawdę on!!!111111 ;____; Jak się uprzesz to nic nie jest niemożliwe chyba, jeszcze z rok i wszystkie pegazis mokre na widok tego wielkiego tłumacza opowiadań o konikach. Ale kończę już gadać, bo widzę że Oklep Dash Everlast nie ma z Tobą żartów. No może pytanko małe, lubisz się śmiać, synu? Się wyrażaj ~Dec
    1 point
  43. 1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...