Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 05/01/17 we wszystkich miejscach

  1. Arcane Whisper Czymże jest odpowiedź bez pytania? Imię - Arcane Whisper, choć zwykle znajomi wołają na niego Wisp, co jest przezwiskiem z czasów dzieciństwa. Płeć - Ogier. Rasa - Jednorożec. Wiek - Czy ja wiem. Pewnie coś ponad 20 lat, bo po studiach. To zależy od długości życia kucyków. Znaczek - Stary, pordzewiały klucz, zdobny w fantazyjne wzory. Wygląd - Jak na zamieszczonym obrazku; za wyjątkiem "gwiazdek/bąbelków", które zdobią obrazek, ale nie stanowią części kucyka. Talent - To nie jest łatwe do określenia. Zamiłowanie do zagadek. Miejsce zamieszkania - Deer Horn. Postać wymaga jeszcze dopracowania, ale że to może potrwać... i potrwać, to na razie opublikuję, co mam; a jak sądzę, trochę mam; i zobaczę co myślicie Zamierzam opisać miasteczko Deer Horn, rodzinę (jakoś pobieżnie, bez przesady) i może dopracować opis postaci, ale już teraz widać jaka postać jest. Miłego oceniania
    5 points
  2. 3 points
  3. No to i ja się dogram, skoro jest okazja. Ale na początek kilka spraw informacyjno-administracyjnych. Po pierwsze, miałem dwa pomysły, zrealizowałem obydwa, ale maksymalnie skupiłem się na postaciach. Po drugie, chciałem bardzo dodać normalne tła, ale nic mi nie wychodziło, to dałem „żetony” :/ Po trzecie, pełna rozdzielczość jest taka trochę „CAD-owska”, jeżeli kogoś to uwiera, to przepraszam. Skoro moi poprzednicy dopisali do swoich obrazków backstory, nie pozostało mi nic innego jak dostosować się Trening Wonderbolts nie ma końca, podobnie jak ich służba – sumienność i niezwykłe zaangażowanie najznakomitszych pegazów są kluczowe dla budowy wspaniałej, przepełnionej przyjaźnią Equestrii. Niestety podczas pieczołowitych przygotowań do nadchodzącego powitania lata doszło do pewnego przykrego incydentu. Jak się okazało, Spitfire i Soarin omyłkowo zebrali nie te niebieskie kwiaty co trzeba... Krilo-skupljen; Noga-nakovanj Zagadkowy efekt Czarciego Żartu, polegający na uniemożliwieniu lotu, a co za tym idzie, obniżeniu sprawności fizycznej danego pegaza. Mówiło się, że jedyną rzeczą potężniejszą od skrzydeł Spitfire jest jej temperament – teraz jednak skurczone skrzydełka nie są w stanie unieść jej ciała, co zbiło znacznie jej pewność siebie. Soarin też nie ma lekko – jego skrzydła pozostały takie jak przedtem, ale kopyta rozrosły się i przybrały na wadze, co stawia nie lada wyzwanie jego mięśniom. Nie ma mowy by oderwał się od ziemi, to cud, że dotarł do Zecory na piechotę. Panika w Ponyville! Potwór ma trzy głowy, zieje czymś co przypomina złote błyskawice, potrafi latać, ryczy jak jasna... Celestia! Czy to King Ghidorah? Telo-atrakcija Trixie jest najlepszą przyjaciółką w historii! Jest najlepsza dla Starlight Glimmer (tak jej dopatrza, nikt jej tak nie dopatrza jak Trixie jej dopatrza), jest lepsza od Twilight, ale lepsza na tyle, że Twilight też może być jej przyjaciółką! Jak każdy kucyk! No i właśnie, Czarci Żart dał Trixie prawdziwą moc przyciągania – czy to jej niezwykła magia, czy czar sceny, czy charakter, to wszystko nie ma znaczenia, bo teraz klacz jak magnes przyciąga innnych do siebie i skleja się z nimi, niczym papużki nierozłączki. Wrażenie, jakoby kucyki sklejały się tyłkami jest błędne – Trixie cała przyciąga A Twilight nie umie zapanować nad skrzydłami? *POMF* Zecora ma na sobie alternatywny strój na tym obrazku. Klasyczne postacie w Tekkenie 7 dostają po latach nowe wdzianka, Zecora nie może być gorsza. Pozdrawiam!
    2 points
  4. Witajcie. Wpadliśmy na pewien pomysł. Porozwiązujemy sobie krzyżówki, których hasło zawsze będzie związane z serialem. Zasady są bardzo proste. Co jakiś czas będę losowo podawał jedno z pytań, a waszym zadaniem będzie odgadnięcie hasła. Punktacja: - poprawną odpowiedź - 1pkt (trzy pierwsze osoby) - odgadnięcie hasła - 3pkt Ranking Lista haseł: Krzyżówka #8 4. Nauka o przeszłości 14. Rodzaj drewna 6. Znane z gry Mario i Pokemon 10. Nieprzyjemne uczucie po zakrapianej imprezie 8. Jednokomórkowy organizm, pełzak 1. Jednostka długości 2. Naprawia dachy
    1 point
  5. Dzięki uprzejmości kanadyjskiej telewizji, już teraz mogę wam zaprezentować kolejny, piąty już odcinek sezonu, tym razem z Fluttershy w roli głównej. Obejrzyjcie i dajcie znać, jak wam się podobało! * * * ENG: PL: PL DUBBING:
    1 point
  6. Czarne changelingi po utracie swojego gniazda i zgubieniu królowej ... nie wiedzą co robić. Więc wymyśliły sobie "ciekawe" ich zdaniem, zabawy. Jakie właściwie? Dowiemy się tworząc taką fajną wyliczankę: itd. Zapraszam!
    1 point
  7. No dobra, od ostatniego rozdziału minęło trochę czasu. Rozdział XI - Ryba psuje się od głowy
    1 point
  8. Świetna postać! Dobrze dopracowana.
    1 point
  9. "To jest dramat kurwa" wielkie cytaty, wielkich ludzi
    1 point
  10. Kiedy pierwszy raz zobaczyłem Toraxa i tęczowe Changelingi
    1 point
  11. Ach jak przeczytałem kilka pierwszych komentarzy to stwierdziłem "nie, trzymaj się od tego z daleka bo tylko się wkurzysz na ludzką ignorancję i pieprzenie głupot", ale tu przegiąłeś pałę goryczy. Ak1. Jezus nie jest postacią historyczną. Tak się utrzymywało kilkadziesiąt lat temu, ale to kłamstwo. Pisma POZA biblijne tylko to potwierdzają. W dziennikach sporządzonych przez poncjusza piłata, które były bardzo szczegółowe i dokładnie nie ma słowa o jakimś Jezusie(czy imieniu podobnopochodnym). Chociaż... czekaj. Nie, pomyliłem się. Jest trochę dokumentów poza biblijnych mówiących o dziecku zrodzonym w BETLEJEM z DZIEWICY, które zostało odwiedzone przez 3 mędrców(czy króli to zależy od tłumaczenia), o chłopcu, który zgubił się w świątyni, który głosił prawdę wśród ludzi, uzdrawiaj chorych etc, a potem zmarł na krzyżu i zmartwychwstał 3 dni później i wniebowstąpił. Jak temu chłopcu było na imię... czekaj nie podpowiadaj... a wiem. RA! To był Ra. Egipski bóg słońca. Którego historia powstała tysiące lat przed jezusem. Żeby tego było mało Ra nie był jedyny(i pewnie nie pierwszy z tą historią). Nie podam teraz konkretów bo nie pamiętam, ale hinduski krisznu chyba to też zżyna z Ra. A więc cały żywot jezusa to plagiat upstrzony eufemizmami i jakimiś baitami w postaci udowadniania istnienia wyższej siły. Ak2. Nie widzę tych rzeczy, ale mogę udowodnić ich istnienie. A nawet zmierzyć ich parametry. Zmierz mi boga(nie mam na myśli nic sprośnego). Mogę zmierzyć ciśnienie powietrza czy próżni(tak, to zaskakujące, ale próżnia też ma swoje ciśnienie choć jej działanie można zaobserwować tylko w mikroskali, która jest OBSERWOWALNA). Mogę zbadać skład powietrza w dowolnym miejscu na ziemi o ile mam odpowiednią aparaturę. Mogę wykorzystać promieniowanie podczerwone na dziesiątki sposobów. Ludzie tak dobrze ogarnęli akurat ten temat, że już 15 lat temu budowali telefony z małymi generatorami podczerwieni, którymi przesyłało się dane. Chcesz mi powiedzieć, że nie mogę udowodnić istnienia tego? Mogę sobie w dowolnej chwili kupić kamerę z trybem nagrywania w podczerwieni. Nie da się zaobserwować grawitacji, ani fal grawitacyjnych, ale można zaobserwować ich efekty. To nie są tylko matematyczne dyrdymały. Wzory, tezy etc doprowadziły do eksperymentów, które potwierdziły ich istnienie. Osoby piszące takie rzeczy jak "nie możesz udowodnić, że te rzeczy(w domyśle rzeczy stricte naukowe, które rzadko, ale czasem jednak, występują w "cywilu") istnieją" są największymi ignorantami na świecie bo najczęściej wystarczy 6,5 sekundy poszukiwań na dany temat by się przekonać co i jak. Ale tu wchodzimy na płaszczyznę "naukowcy kłamio bo iluminati i jaszczuroludzie pod wodzą hitler-raptora". Idąc tokiem myślenia "jeśli czegoś nie widzę to pomimo wszelkich dowodów i logiki nie mogę potwierdzić istnienia czegoś lub natury czegoś" to ja mogę być żyrafą. Bardzo inteligentną żyrafą, która wykształciła palce i umiejętność komunikacji z ludźmi. Ty skoro nie widzisz, że jestem człowiekiem według swoich założeń możesz przyjąć to jako jedną z możliwości.
    1 point
  12. Dzień dobrywieczór. Gotowi na niepotwierdzone ploteczki dotyczące odcinka 10 - A Royal Problem? https://www.equestriadaily.com/2017/05/rumor-synopsis-for-episode-10-royal.html TL;DR: Glimglam ma rozwiązać problem z przyjaźnią między Celestyną a Luną, ale się zamota i im zmieni znaczki
    1 point
  13. 1 point
  14. Serdecznie witam kolejnego Brony'ego na tym zacnym forum P.S. Czekam na twojego fanfika
    1 point
  15. Witam. Założyłem ten temat dla osób piszących mniejsze utwory literackie (wiersze, piosenki itp.). Zaznaczam że chciałbym też zmienić, bądź bardziej zerwać z różnymi schematami w pisaniu wierszy na przykład. Więc jest to mój pierwszy wiersz-nie wiersz, który udostępniam. 1, "Perspektywa"
    1 point
  16. No, jest kilka różnic pomiędzy Pismem Św. a "bibliami" pisanymi dla beki przez śmieszków. Przede wszystkim taka, że Pismo było pisane na przestrzeni dwóch tysięcy lat, przez wielu autorów. Mimo to po analizie stylu okazuje się, że wszystkie księgi ST zdają się wychodzić spod ręki jednego autora (w takim NT już mamy wyraźne różnice w stylach). Poza tym Pismo jest też wiarygodnym i cennym źródłem historycznym. Ktoś mógłby się przyczepić, że Pismo i Mitologia to to samo. Otóż tak też nie jest. Mitologia jest tylko zbiorem opowiadań bez żadnego pokrycia w historii, w dodatku istnieją dziesiątki różnych wersji tych samych mitów. W Piśmie jedyny taki przypadek dotyczy stworzenia świata, które jest opisane na dwa sposoby. Oba jednak zgadzają się ze sobą co do treści. Stąd wyższość (nie mylić z prawdziwością) Pisma. Oni wierzą sobie w białe bizony i całą zgraję bóstw, a my mamy jednego wszechmogącego Boga. Nie, te uznane przez Kościół nie są. W przeciwnym wypadku nie zostałyby uznane. Poza tym Kościół niezmiennie twierdzi, że wiara w objawienia jest czysto dobrowolna i niekonieczna do zbawienia. Owszem, wywyższył. W ewangelii św. Jana jest cały fragment na ten temat. Nazwał ją przy tym "niewiastą", co zapewne było nawiązaniem do słów Boga z Księgi Rodzaju. Nie wiem za to, gdzie jest napisane coś o tym, że Jezus prostował ludzi wywyższających Maryję. Jedyny fragment, jaki możesz mieć na myśli to ten, kiedy nie wyszedł do Maryi i uczniów, bo był zajęty nauczaniem ludzi. Sens tego fragmentu jest zupełnie inny. Jezus wskazał w nim, że jego rodziną są wszyscy spełniający wolę Bożą. I tak jest. Nie prosimy Maryi, żeby wstawiła się za nami u Boga, tylko u Jezusa. To znaczy, że Jezusa jako bramy wcale nie pomijamy. Sens pośredniczenia widać choćby w najstarszej znanej polskiej pieśni - "Bogurodzicy". Prosimy świętego o wstawiennictwo u Maryi. Ta z kolei wstawia się u Jezusa. A on pośredniczy między nią, a Bogiem. W ten sposób wcale nie zostaje pominięty. Co do tego wykręcania już nie chce mi się odnosić, bo żadnych przykładów poza dekalogiem nie podałeś. A co do dekalogu - wcale nie został zmieniony, a drugie przykazanie nie zostało wywalone. Mówisz o wersji katechetycznej, czyli o wersji do łatwego nauczenia się. W niej żydowskie drugie przykazanie zostało także zawarte w drugim przykazaniu - "nie będziesz brał imienia" itd. Sens jednak został ten sam. Przykład nie odnosi się też w żadnym stopniu do samego Pisma, bo w nim nie zaszły kompletnie żadne zmiany w tej materii. Ucząc się wersji katechetycznej cały czas powinno się mieć na myśli dokładnie to, co jest zawarte w Piśmie. No, ale to było w kwestii samego Pisma. A co do reszty: Kościół katolicki, w przeciwieństwie do niektórych innych, uznaje coś takiego jak prawo naturalne. W skrócie, jeśli umierając byłeś w łasce uświęcającej, bo po prostu nie popełniłeś żadnego grzechu ciężkiego, i tak zostaniesz zbawiony. Tu już się zgodzę. Z jednym wyjątkiem, mianowicie Konstantym nie uformował wiary, a zezwolił na tę już istniejącą. Ale wykorzystał ją sprytnie i polać mu za to. Religia często była wykorzystywana w polityce, np. przy rzekomym chrzcie Polski w 966. A z Kościołem też nie do końca jest wszystko w porządku - 1/5 papieży jest teraz określana mianem antypapieży. Na koniec pozwolę sobie zacytować Blaise'a Pascala.
    1 point
  17. Reszta mane6 powinna się uczyć od Flutterki postępów z problemami i charakterem
    1 point
  18. Tagi to te oznaczenia w nawiasach znajdujące się obok nazwy tematu. W Twoim wypadku, jako że zapewne chcesz publikować dalej tagiem obowiązkowym będzie [NZ]. Oprócz tego powinieneś dać [Potery] lub [Poezja] żeby zaznaczyć że jest/są to wiersze. Reszta już dowolnie - nie musi być żadnego, ale mogą się inne pojawić żeby potencjalni czytelnicy od razu wiedzieli z czym mogą mieć do czynienia w treści. Listę tagów znajdziesz tutaj. I przy okazji zalecam lekturę regulaminu - to pomoże uniknąć nieporozumień w przyszłości. Żeby dodać tagi w nazwie tematu, musisz edytować pierwszy post i tam będziesz miał możliwość ich dopisania.
    1 point
  19. Brak tagów w tym obowiązkowych. Czas na poprawę - 2 dni. PS: A prosiłem żebyś pamiętał o prawidłowym otagowaniu tematu!
    1 point
  20. @Chip Patrzysz na sprawę bardzo subiektywnie. I mam wrażenie, że mieszasz treść z Biblii z treścią apokryfów, które mimo wszystko nie są pewnymi źródłami. Jeśli chodzi o autorytet moralny Kościoła Katolickiego, to tworzą go ludzie. Wszędzie są źli i dobrzy ludzie, ale nie wiem w jaki sposób ma to podważać słuszność Biblii. Nie wiem też skąd w Tobie przekonanie, że ateizm jest słuszny. Są rzeczy o których nie mamy pojęcia, bo nie jesteśmy w stanie ich zbadać. Twoje twierdzenie, że wiara innych jest niedorzeczna jest niedorzeczne, bo podobnie jak osoby wierzące nie wiesz tak naprawdę, czy Twoje poglądy to te właściwe poglądy. Więc w zasadzie przez następne kilkadziesiąt lat możemy opierać się jedynie o swoje domysły, albo wiarę, a potem się okaże czy znajdziemy się w Walhalli, w Niebie, w Piekle, w Hadesie, czy może w ogóle się nie obudzimy i jedyne co po nas zostanie to pamięć kolejnego pokolenia przez następne kilkadziesiąt lat. Nie wiem jak nie będąc pewnym czy dożyjesz następnej godziny możesz być pewien, że nie istnieje Bóg.
    1 point
  21. Cie pierona, dlaczego wcześniej się na to nie natknąłem? Strona techniczna pozostawia nieco do życzenia. Zdarzają się Wielkie Litery w wyrazach, w których nie powinno ich być, oraz przecinki w niewłaściwych, miejscach. Nie należę jednak do osób, którym by to w dużym stopniu psuło czytanie. Muszę jednak przyznać, że nawet bez tego daleko temu dziełu do ideału. Sceny z rodziną i znajomymi wydawały mi się nadmiernie przeciągnięte i pełne zbędnych wątków, które prowadziły donikąd. Za to propsy za ukazanie struktury organizacyjnej i sposobu działania Patrolu Pogodowego. Funkcjonowanie rozmaitych equestriańskich instytucji i wgląd w ten świat "od podszewki" są moim zdaniem fascynujące, a zdecydowanie za rzadko pojawiają się w fanfikach. Pochwała należy się też za ukazanie mechanizmów działających wewnątrz organizacji, zwłaszcza przyśpieszania awansu krewnych ważnych osób w nadziei na ich wdzięczność. Scenę na zebraniu uważam osobiście za najlepszą i najciekawszą część fanfika Ogólnie poziom mocno nierówny, ale widać potencjał. Dzięki, Ravik, że to wygrzebałeś z odmętów forum.
    1 point
  22. właśnie. Skąd przekonanie że ta chrześcijańska księga jest tak naprawdę prawdziwa. Przecież w innych wierzeniach/kulturach też mają swoje święte księgi i ich wyznawcy są przekonani o ich absolutnej słuszności, mało tego; ludzie innych wyznań także doznają objawień i tzw kontaktów mistycznych. Z tym że muzułmanom objawia się prorok, hindusom cała zgraja ichniejszych bóstw, Indianom białe bizony i duchy przodków... można by tak wymieniać dalej. Ponadto jeśli chodzi o objawienia w domenie chrześcijańskiej, po analizie ich przekazu, wychodzi na to że są sprzeczne z ps. Jezus nigdy na jego łamach nie wywyższał swojej matki, mało tego gdy inni słuchający go ludzie próbowali to czynić - on natychmiast to prostował. Sam mówił o sobie że jest bramą i tylko przez niego można przyjść do boga, a kto przychodzi innymi drogami jest złodziejem; on jest jedynym pośrednikiem między bogiem a ludźmi i nie ma innego (i nie ma żadnych innych współpośredników między nim samym a ludźmi). Owszem mówił że ześle ducha pocieszyciela - w sensie że ducha świętego, ale o niczym więcej nie było mowy. Z punktu widzenia obecnych czasów, formy wiary chrześcijańskiej w porównaniu do zapisów ps została tak ta wiara powykręcana (że już nie wspomnę o wywaleniu 2 przykazania i rozdzieleniu 10 na dwie części - weźcie pod uwagę to że żydzi uznają drugie przykazanie w niezmienionej formie, takim jakie jest zapisane w ps starego testamentu). Kogokolwiek z przedstawicieli głównych religii światowych byś nie zapytał, to i tak Ci odpowie: to my mamy racje oni się mylą, nasza księga jest święta, a nie ich. Logicznie rzecz biorąc, gdy opowiadamy się za jedną z religii to wg pozostałych wierzeń jesteśmy potępieni. Ateiści poszli o jedną religię dalej. Nie sądzę żeby było, jak to ujął @Ziemowit śmieszek, który sobie napisał książkę dla beki. Cesarz Konstantyn uformował nową wiarę w bardzo konkretnym celu... weź pod uwagę proces chrystianizacji Europy, czy dokonywał się on zgodnie z zasadami ps? Moim zdaniem to był konkretny i misternie przygotowany zabieg marketingowy, mający na celu podporządkowanie sobie całej europy i przywrócenie potęgi starożytnego Rzymu. Weź pod uwagę przeciw komu skierowany był gniew papieża przed okresem wypraw krzyżowych - słynne chyba już masakrowanie Waldensów - prostych chrześcijan stosujących się tylko i wyłącznie do zapisów ps nt. Takie i inne "wyczyny" podważają słuszność, że już nie wspomnę o autorytecie moralnym instytucji kk.
    1 point
  23. Dostałem w ryj, ale to nic. Nie martw się
    1 point
  24. Jestę granicą tego obszaru, nie przekroczysz mnie maluchu!
    1 point
  25. Czyli uważasz, że Koran też jest wiarygodnym źródłem? Książek religijnych jest mnóstwo i są sprzeczne ze sobą nawzajem. Nawet teraz ludzie piszą swoje "biblie" i niektórzy są przekonani, że to wszystko prawda.
    1 point
  26. Szósty podmieniec patrzy na ten temat i ma nadzieję, że ktoś inny oprócz @The Silver Cheese oraz @Miszcz Tencz napisze. A jak się bawi siódmy podmieniec?
    1 point
  27. 1 point
  28. Dobra, rozumiem, przesadziłem, ale nie miałem zamiaru kogokolwiek obrażać. Z mojej strony mogę Was wszystkich przeprosić. Więc... przepraszam.
    1 point
  29. Bezmyślne zapatrzenie w naukę jest tak samo śmieszne jak zapatrzenie w religię. I fajnie że nauka dąży do rozwoju, ale czasem ten rozwój może skutkować pszypałem, jak w przypadku bomb atomowych. Jasne, można stwierdzić, że no przecież gdyby nie pewien Grubas i pewien Chłopczyk, to nie wiadomo ile jeszcze trwałaby wojna, ale prawda jest taka, że to jest flagowy przykład tego, że nauka może pójść kroczek za daleko. Kłótnia o religię i naukę to jak kłótnia romantyzmu z oświeceniem. Obie strony mają rację i jej nie mają, a dobrze jest do momentu w którym nikt nie przesadzi, bo z historii wiemy, że radykalizm jest fatalny w skutkach. Więc posądzanie się nawzajem o głupotę jest... głupie.
    1 point
  30. Tiaa... nawet podania historyczne nie są zgodne co do pewnych "niezwykle istotnych dla niektórych grup wyznawców faktów" z ps. Osobiście uważam że historia Jezusa została rzucona na znane ówcześnie tło historyczne, które w ps ponadto jest przedstawiane w zafałszowany sposób. Kreowanie sielankowego obrazu szczęśliwej rzymskiej okupacji (aż serial Allo Allo mi się przypomniał) wskazuje na źródło opowiadanych w ps historyjek (pamiętniki córki Himmlera z wycieczek do obozów koncentracyjnych opowiadały o ogródkach kwiatowych i innej obozowej sielance). Ponadto, w prawie żydowskim przestępów prawa traktowało się kamieniami, a nie ukrzyżowaniem. Z tym ostatnim tez jest bardzo duży problem. Kara ukrzyżowania nie była w zasadzie po to aby winny poniósł na niej szybką śmierć, skazaniec miał wisieć na krzyżu co najmniej kilka dni, umierać powoli i w męczarniach, ku przestrodze dla innych. Więc historyjka o tak szybkiej śmierci Jezusa (co było raczej z rzymskiego punktu widzenia bez sensu, bo Jezus mógł zostać ukrzyżowany tylko jako przestępca prawa rzymskiego a nie żydowskiego) jest niedorzeczna. Kaci zapewne krzyżowali w swojej karierze już wielu przed Jezusem i wiedzieli jak postępować żeby skazaniec wisiał jak najdłużej. Jak nie wmawia; a przyjęcie do grona wyznawców w okresie niemowlęctwa bez udziału naszej woli, przymusowe uczestnictwo w lekcjach religii (jedynej słusznej jak sami nauczają), że już nie wspomnę o ostracyzmie społecznym kierowanym w stronę osób innej wiary (pogan) i ateistów. Na zajęciach w szkole wmawia się dzieciakom rzeczy totalnie sprzeczne ze współczesnym stanem wiedzy, co skutkuje tym że mamy min. wysyp ludzi nie wierzących np w grawitację (jak by było w co w tym przypadku wierzyć... w ogóle jak można wierzyć w coś co jest udowodnione, co samemu można łatwo sprawdzić?) pamiętaj że wg ps uzdrawiał tylko żydów, a niewiernych wyzywał od psów - czyli tak samo jak współcześni ortodoksyjni żydzi nazywają nie żydów/gojów Równie dobrze Iliada Homera może być dowodem na istnienie Ahillesa. Legenda ta także jak i inne usytuowane są na faktycznym tle historycznym. Logicznie rzecz biorąc pod tym względem mamy znak równości między Homerem a ps, tylko dlaczego tylu wierzy w to wszystko z ps, a jakoś w biednego zapomnianego Ahillesa już nikt? To właśnie sceptycyzm świadczy o większych zdolnościach pojmowania, a nie wiara we wszystko co jest gdzieś napisane. Każdy może sobie powymyślać bajki i historyjki, tylko czy mądrzejszy będzie ich twórca czy wyznawca? Dysponujesz konkretną statystyką, prowadzoną przez jakieś osobistości naukowe (jeśli tak to proszę o źródła, namiary na konkretną pracę naukową na ten temat, przez kogo była napisana, gdzie i kiedy) czy od tak sobie powiedziałeś aby Twoja racja była? A jeżeli chcesz przeprowadzić badania we własnym zakresie to udaj się proszę do Centrum Zdrowia Dziecka do Warszawy i popatrz sobie na te (niewinne z biblijnego punktu widzenia) dzieci i ich rodziców. Założę się że jak zobaczysz tyle cierpienia i śmierci tylu niewinnych istot zmienisz zdanie o bogu w którego wierzysz, albo dojdziesz do wniosku że gdyby istniał (taki w którego wierzysz) to nie pozwolił by na coś takiego. Podobnymi słowami do Twoich bronią się księża pracujący w Lourdess; poza tym dlaczego w wyniku uzdrowień nie ustępuje ludziom paraliż (po złamanym kręgosłupie) albo dlaczego nie odrastają kończyny? I pozwolę sobie wyprzedzić prawdopodobne pytanie; nie dlatego zostałem ateistą, że przez kilka lat oglądałem (po części też partycypowałem w tej gehennie) traumę dzieciaków, ich matki, ojców czy nawet dziadków; zostałem nim dlatego że przeczytałem ze zrozumieniem ps st i nt - same te księgi świadczą przeciw sobie, nie trzeba nic więcej. I okazało się że moralność przedstawionego tam bożyszcze jest co najmniej wątpliwa. I okazuje się że bóg w którego wierzą i kochają chrześcijanie tak naprawdę ich nienawidzi, jahwe jest tylko i wyłącznie bogiem izraela. Obawiam się że jezusów było całkiem sporo... Istnienie fal grawitacyjnych objawia się zjawiskiem tzw soczewkowania grawitacyjnego i astronomowie na ziemskich teleskopach są wstanie dostrzec jak światło z dalekich gwiazd czy galaktyk jest przez inne bliższe obiekty znajdujące się na ich drodze załamywane/zniekształcane. Promieniowanie podczerwone czyli promieniowanie cieplne - możemy je wyczuć Powietrze - ha widać powietrze w upalny letni dzień tuż nad powierzchnią jezdni, załamuje światło i powstaje efekt mini fatamorgany, ponadto owo powietrze ma masę i inne wielkości fizyczne które stosunkowo łatwo mierzyć. Idealnej próżni nie ma, to jest pojęcie czysto teoretyczne. Pozostaje jeszcze kwestia konfliktu wynikająca z tzw: cudów i zjawisk nadprzyrodzonych. Sam Cejrowski powołując się na swoją wiarę katolicką stwierdził że wierzy w magię - gzie tu zgodność w czymkolwiek? w sumie to mam podobnie... co się tyczy metafor i tzw kontekstu: kiedy jest to wygodne mówi się o ponadczasowości i mądrościach zawartych w ps st i nt, natomiast kiedy na boży rozkaz morduje się całe narody, wtedy wkrada się szpieg z krainy deszczowców: kontekst. Ale tylko wśród żydów (o czym sam Jezus wielokrotnie napominał swoich uczniów), bo zdaniem samych żydów, my goje nie mamy duszy i wiara dla nas jest bez sensu, ich zdaniem pierwiastek boski czyli duszę mają tylko ci z rodu dawida; nie grecy, nie rzymianie, nie poganie... Zrób taki eksperyment; weź jakąś książkę, zabezpiecz ją tak żeby przetrwała 10k lat i zakop. Ciekawe czy za ileś k lat znajda się jej wyznawcy Ja tam do żadnych innych świętych ksiąg ich nie porównuje... uważam jedynie że ps obu testamentów, tora i talmud są wytworem szowinizmu, faszyzmu i nacjonalizmu narodu wybranego, pozbawione logicznej spójności, sprzeczne z prawami natury i prawdą o świecie. pozwolę sobie to nieco zmienić: ... Nie wobec Katolików, a wobec wszystkich wierzących w cokolwiek lub komukolwiek... Inteligenty katolik koniec końców zostanie ateistą... Z grubsza się zgadzam... ale chodzi o to do czego owe poglądy mogą doprowadzić (kk dał popis podczas wypraw krzyżowych i średniowiecza - były to przecież działania na tle ideowym). czyż to nie wyznawcy allaha zabijają niewiernych i siebie aby przypodobać się mu w "przyszłym życiu"? czyż to nie chrześcijanie każą odstawić na bok życie doczesne i zająć się sprawami życia po śmierci? Że już nie wspomnę o hitlerowskich niemczech czy zsrr, których społeczeństwa uwierzyły (albo musiały uwierzyć) we wciskane im banialuki o wyższości swojej idei nad innymi i w imię ich wyżynali i tępili "niewiernych". W przypadku islamistów sprawa jest prosta: zabijają w imię wiary i to jest złe, każdy to wie bo zabijanie jest złe; Chrześcijaństwo każe nam z kolei zająć się przede wszystkim sprawami duchowymi, bo przecież jak pisze w ps: Przypatrzcie się krukom: nie sieją ani żną; nie mają piwnic ani spichlerzy, a Bóg je żywi. (Łk 12:24) Czyli na życiu ma nam w zasadzie nie zależeć, bo będzie (po śmierci) lepsze życie i to o nie mamy się starać i zabiegać. - Tak się mówi owcom które mamy zamiar przez całe ich życie strzyc Judaizm to taki islam tylko w łagodniejszej formie; żyd żyda oszukać ani zaszkodzić nie może bo zgrzeszy, ale żyd z gojem może zrobić wszystko tak jak z każdym innym ich zdaniem zwierzęciem. P.S.
    1 point
  31. Mamy tyle wspólnych zainteresowań Czekam na tego fan fica. A póki co, rozejrzyj się, popatrz i baw się dobrze.
    1 point
  32. A żebym to ja pamiętał... Winnym wszystkiego mógł był StalinCWHC z jego patatajnią. Mógł to być też mój znajomy, który nałogowo oglądał kucyki. Może po prostu sam na nie trafiłem. W każdym razie wpadłem, a kiedy na kuce już się wpadnie, trudno się od nich opędzić.
    1 point
  33. Witaj ponownie... czy coś Bożedoczegozmierzatoforum
    1 point
  34. To już zrób kolejne 4 konta by je mieć w razie co xD
    1 point
  35. Co powiecie na konkurs graficzny polegający na zaprojektowaniu nowych strojów dla Wonderbolts? Czy ten pomysł na konkurs ma szanse wypalić czy raczej nie? Obecne są w kolorach mojego miasta ale jakoś mi nie leżą...
    1 point
  36. Czy mieszanie herbaty w złą stronę podchodzi pod herezję?
    1 point
  37. WIARĘ wysysa się z mlekiem matki, jeśli kochasz Ojczyznę, kochasz też wiarę swoich przodków, a nie jakieś inwazyjne żydowskie gaunki, tfu.
    1 point
  38. Uff, przeczytane. Uwaga, komentarz może zawierać złośliwości, jad, przytyki, czepialstwo, spojlery i śladowe ilości czerstwych żartów. Może powodować raka, choroby serca i ból dupy, albowiem jego autor, choć nic do autora fanfika nie ma i życzy mu wszystkiego najlepszego, nie ma zamiaru powstrzymywać się przed negatywną oceną jego wypocin. No, to wstęp mamy już za sobą. Jedziemy! Zacząć trzeba od strony technicznej. Która nie byłaby taka straszna, gdyby nie kilka naprawdę irytujących błędów. Przykładowo, pomimo iż trochę fanfików już przeczytałem (w tym sporo słabych), nie widziałem wcześniej takiego, w którym imię Spike'a odmieniałoby się jako „Spikie'go”. Gdzieś znalazłem też „zabraliśmy go jeleniĄ”, co wywołało u mnie gigantyczną salwę śmiechu. (Od razu mówię, że nie zaznaczałem błędów w tekście, bo z oszczędności transferu – i żeby móc fanfika czytać w samolocie – zgrałem sobie wszystko na telefon w formie plików .txt). I weź przepuść wszystkie rozdziały przez automat zamieniający podwójne dywizy (--) na myślniki (–). Ktoś bardziej wrażliwy ode mnie pewnie zwróciłby uwagę też na stylistykę zdań itp. (fanfik, zwłaszcza w początkowych rozdziałach, często brzmi jak historia opowiedziana przy piwie i nie, to nie jest zaleta – zostaw włączony dyktafon na stole przy piwie z kolegami, a potem spisz DOSŁOWNIE wszystko, co się tam nagrało, i spróbuj to przeczytać), ale moja wrażliwość na te aspekty została mocno stępiona przez wieloletni kontakt ze słabą literaturą, więc tu ci nie pomogę i nie powiem, co jest do poprawy. Postacie można podsumować bardzo szybko – dwóch Garych Stu (męskie wersje Mary Sue) i banda idiotów. Jeśli były jakieś wyjątki, to słabo rozwinięte. Kapitan i jego towarzysz są zdecydowanie zbyt idealni, zwłaszcza kapitan. Tu pewnie autor stwierdzi, że wcale nie, przecież mają liczne wady... okej, tyle że cierpią na podstawową przypadłość Garych Stu – zdają się być otoczeni Niewidzialnym Bąblem Zarąbistości, który zakrzywia czasoprzestrzeń tak, że nic poważnego im się nie może stać (a w efekcie całe napięcie siada). Luna szpieguje kapitana we śnie? Co tam, zna się chłop na świadomym śnieniu i potrafią wypierniczyć stamtąd samą Władczynię Snów! Kapitan zostaje ciężko ranny? Nic to, jest napompowany magią i błyskawicznie się leczy! Zatrzaśnięci w celi bez wyjścia? Spoko, wbrew podstawowym zasadom więziennictwa Ceśka i Luna nie kazały rozebrać pojmanych do rosołu i nie zabrały im wszystkiego, co ci mieli ze sobą, dając w zamian jedynie więzienne pasiaki (albo, z braku strojów dostosowanych do anatomii więźniów, jakieś prześcieradła dla przyzwoitości), dzięki czemu kapitan-McGyver i jego płaszcz z zaszytą w nim połową Ikei wyciągają wszystkich z opresji przy pomocy tunelu wykutego w ciągu kilku dni w litej skale, właściwie bez snu i na okrągło ze śpiewem na ustach (fizycznie niemożliwe – rozumiem że to Ślązacy, ale nawet naturalne dla osób z tego regionu powołanie do kopalni ma chyba jakieś granice). Mogą zawisnąć za piractwo? E tam, tak naprawdę to nie, a poza tym Twilight się za nimi wstawia! Sam diabeł przybywa po nich z piekieł? SAM BÓG ICH CHRONI! No i w rezultacie ich przygody nieszczególnie mnie obchodziły, bo jak tu się przejąć, skoro wiadomo, że po wszystkim okaże się, że tak naprawdę nic im nie jest? Przy okazji, doceniam próbę urozmaicenia ich postaci poprzez wykorzystanie gwary śląskiej (jako zamieszkały we Wrocławiu, oznaczonym na lingwistycznej mapie Polski jako „nowe dialekty mieszane”, bardzo lubię wszelkie regionalizmy), ale szkoda, że pojawia się tak rzadko. Jestem zdania, że powinna w większym stopniu nadawać charakter rozmowom kapitana i starszego oficera albo nie powinno jej być wcale. Celestia i Luna są zwyczajnie głupie. To bardzo częste w fanfikach, ale nagminność nie jest usprawiedliwieniem wykroczenia, a poza tym to część problemu z Niewidzialnym Bąblem Zarąbistości, jaki otacza naszych Garych Stu – cytując nonsensopedyczny poradnik, w konfrontacji z nimi każdy okazuje się zaradny jak anemik i inteligentny jak warzywo (scena we śnie z Luną, przesłuchania). Rozumiem, że w założeniu mieli być wyjątkowo sprytni, ale tworzenie takich bohaterów to naprawdę niełatwe zadanie – autor musi być odrobinę inteligentniejszy od każdej ze swoich postaci. Nie, nie uważam autora za idiotę, uważam tylko, że zrobił idiotów ze wszystkich dookoła głównych bohaterów, chcąc z nich samych zrobić spryciarzy. Wyszło trochę nie w tę stronę co miało. A dać się zirytować tekstami rodem z gimnazjum to coś naprawdę niegodnego władczyni z tysiącletnim doświadczeniem. Twilight za to zdecydowanie za szybko przechodzi do porządku dziennego nad przebywaniem na jednym statku z osobami, które na jej oczach zabijały kuce i zniszczyły statek Celestii. Powinna najpierw wzbraniać się wszelkimi możliwymi sposobami przed wciągnięciem na pokład (i bez żadnych wymówek z mokrymi skrzydłami, jest alikornem i Powierniczką Elementu Magii, jakiś sposób na pewno by znalazła), a po wciągnięciu na pokład i zamknięciu w kajucie strzelić focha jak stąd do Newport News. O rzezi jeleni już nie mówię i nie, to, że stanowiły załogę statku, z którego pochodził zabójca gryfiej pani doktor, nie stanowi żadnego usprawiedliwienia. Serialowa Twilight to porządnisia, która poza Celestią świata nie widzi. Zrobienie właśnie z niej adwokatki piratów to wybitnie karkołomne zadanie – moim zdaniem w tej roli znacznie lepiej sprawdziłaby się Rainbow Dash, której znacznie mniej potrzeba byłoby do uznania, że piraci wymiatają, są awesome i cool, a ich statek to już w ogóle. Spike'a nie ma. To znaczy jest, a jakoby go nie było. Jego rola sprowadza się do istnienia i jednorazowego pobiegnięcia z wiadomością. Nie służy nawet jako mobilny faks, a pomysł skorzystania z niego w ten sposób nie wpada do głowy ani Twilight, ani Celestii – choć jest kilka momentów, kiedy odległość między nimi jest stosunkowo niewielka, a sporo by to pomogło. Załoga statku pirackiego zlała mi się w jedno. Brakuje tam wyrazistych postaci, które zapadłyby w pamięć. Można o nich powiedzieć tyle: chleją, piracą, rozrabiają i boją się kapitana. Trudno to nazwać charakterem. Papuga nazwana po ś.p. polityku nie jest złym motywem (jest trochę za inteligentna jak na zwykłą papugę, ale mieści się to w granicach mojego zawieszenia niewiary), tyle że autor zdecydowanie za często o niej zapomina. Jest przedstawiona, potem długo jej nie ma, zjawia się na chwilę raz czy drugi, potem znowu jej nie ma, a potem pomaga w więzieniu. A potem znowu jej nie ma. Jej chamskie komentarze bardzo ożywiłyby wiele momentów fanfika. Pora zacząć znęcać się nad fabułą. Tu taka drobna rada od kogoś, kto „humanów” kilka ma już na koncie. Jeśli piszesz fanfika, w którym ludzie trafiają do Equestrii – przemyśl to poważnie. Jeśli jeden z bohaterów jest bardzo mocno wzorowany na tobie – przemyśl to trzykrotnie. A jeśli to w dodatku twój pierwszy fanfik – to... napisz coś innego. Serio, ten motyw jest niesamowicie wyeksploatowany, a do tego z jakiegoś powodu większość decydujących się na jego użycie łomocze go na okrągło w ten sam sposób. Tutaj za pomocą dość nietypowego settingu (fanfiki dziejące się na morzu to rzadkość) udało się uniknąć może tego, że ten fanfik brzmi jak tysiąc innych... ale irytującego marysuizmu głównych bohaterów już nie. Naszych bohaterów poznajemy na środku Atlantyku, który, jako mechanicy ze stoczni, przemierzają statkiem. I to nie byle jakim statkiem, lecz prawdziwą pływającą fortecą z mnóstwem dział, pancerzem grubym jak świnia, silnikiem który pójdzie na wszystko co się pali i najnowocześniejszym wyposażeniem nawigacyjnym. Tu wypadało powiedzieć coś więcej. Jeśli statki, jak twierdzą niektórzy, posiadają dusze, to Żelazny Orzeł zasługuje na miano honorowego Gary'ego Stu. Jest OP do potęgi entej. Wszystkie inne jednostki bierze taranem na raz, a armaty i, co niezwykłe, zaklęcia, nic mu nie robią – pewnie ma na wyposażeniu generator pola antymagicznego. Bez trudu rozwala całą flotę Equestrii czy okręty jeleni, które wypowiedziały piratom wojnę. Problem? Ten sam co z idealnością głównych bohaterów – jak tu się przejąć ich losami, skoro w zasadzie nic im nie zagraża? O ciężkich bitwach z morskimi potworami, które rzeczywiście stanowią jakieś zagrożenie dla jednostki, dowiadujemy się z opowiadań, ale ich nie doświadczamy. Do tego miał być zamówiony przez jakiegoś miliardera ze Stanów... a wyposażony jest jak okręt wojenny. Nie wydaje mi się żeby to w ogóle było legalne. Jak przeczytałem, jak on właściwie wygląda, moje zawieszenie niewiary pękło z trzaskiem. Jakiś nieco podrasowany jacht, ze sporym arsenałem pod pokładem – okej, to byłbym w stanie przełknąć, ale cholerny okręt wojenny? Co ten facet chciał tym statkiem robić, zatopić całą flotę Raula Castro i odbić Kubę? Czy też szykował się na apokalipsę zombi? Dobra, idziemy z fabułą. Mamy sztorm, puf – załoga znika, jesteśmy w Equestrii (później ni z gruchy ni z pietruchy główni bohaterowie mówią coś o wojsku, co z niczego wcześniejszego nie wynika), a nasza dwójka postanawia zostać piratami. I ta decyzja jest największym problemem tego fanfika. Wpływa ona na wiele późniejszych wydarzeń, a motywacje bohaterów i sposób podejmowania decyzji pozostawiają wiele do życzenia. Sprawia ona wrażenie strasznie wymuszonej i podjętej nie w wyniku autenycznego procesu myślowego, a „bo tak mówi fabuła”. I autor chyba zdaje sobie z tego sprawę, bo później próbuje to uzasadniać – że niby magia, że kapitan był niepewny (on miałby się czegokolwiek bać? Nigdy! On tylko był niepewny!), że rząd może ich pociąć na kawałki (bo, cytując pewną parodię My Little Dashie, „to jest po prostu coś, co rząd robi”), co by nasz rząd zrobił z kosmitami... (swoją drogą to szczególnie zabawne, jeśli przyjmiemy za „rząd” nie agencje i instytucje, a Beatę Szydło, Mateusza Morawieckiego i tak dalej – ciekawe jakie miejsce miałby kapitał kosmiczny w Planie Odpowiedzialnego Rozwoju). Okej, nabijam się z tego, ale tak na serio uważam, że ta ostrożność w kontaktach z miejscowymi jest znacznie mądrzejsza niż ślepy entuzjazm, który pojawia się w większości opowiadań typu „brony w Equestrii” – to, że coś wygląda jak w kreskówce dla dzieci, nie znaczy, że będzie się zachowywało w kreskówce dla dzieci (gry z serii Touhou są bardzo zdradliwe pod tym względem). Tylko że chwilę później dwaj kamraci lądują na wysepce o wybitnie podejrzanym wyglądzie, o której również nic nie wiedzą, zgodnie z Prawem Wygody Fabularnej całej utytłanej w paliwie nadającym się znakomicie do ich silnika. I postanawiają zająć się piractwem. Tym samym przekreślając całkowicie swoje szanse na stałym lądzie, bez najmniejszej próby nawiązania kontaktu. I z góry zakładają (przypominam – nic nie wiedząc ani o tym świecie, ani o jego mieszkańcach), że dadzą radę przepić tego czy innego lokalsa. I że uda im się wygrać z nimi pojedynek na rękę. I że w tym świecie ręczna broń palna nie istnieje (choć istnieją armaty). I że po zastrzeleniu jakiegoś przypadkowego gościa cała wyspa nie rzuci się na nich. I mają rację. Niewidzialny Bąbel Zarąbistości wszedł ostro. Swoją drogą kapitan ma być przypadkowym gościem, który znalazł się w tej sytuacji, w której się znalazł, w wyniku okoliczności. A ma pistolet i umie się nim podługiwać, choć w Polsce bynajmniej nie jest to coś typowego. Aż by się prosiło o jakieś wyjaśnienie, że, nie wiem, kapitan należał do zorganizowanej grupy przestępczej i dlatego tak łatwo przyszła mu decyzja o wyborze tej a nie innej drogi życiowej w nowym świecie czy coś podobnego... Przeskakujemy kilka lat w przód. Piraci sieją spustoszenie na morzu, a z jeleniami mają wręcz otwartą wojnę – a mimo to większość equestriańskich marynarzy uważa ich za legendę. I tak, wiadomo, że piraci starają się pozostać w ukryciu, a sytuacja między Equestrią i Rushią jest napięta, ale chyba jakiś handel jednak prowadzą, a i prasa przecież istnieje w tym świecie... jeśli mowa o otwartym konflikcie, to jakieś wieści chyba by się przedostały. Twalot płynie sobie statkiem, pojawia się Żelazny Orzeł i rozwala statek, a fioletowego alikorna wyławia załoga na wniosek starszego oficera, który jest broniakiem i jara się na widok Twalota jak ja na widok angielskiego Intercity 125. Dowiadujemy się, że celem rozbicia statku było to, żeby galera nie mogła ostrzec innych... ale z jakiegoś powodu piraci nie pozabijali całej załogi, tylko tym, którzy nie zginęli w zderzeniu, pozwolili odpłynąć szalupą, tym samym niwecząc cały sens swojego ataku. Z późniejszych wątków dwa zasługują na szczególną uwagę. Jeden to Niewidzialny Bąbel Zarąbistości ogłupiający Ceśkę i Lunę podczas przesłuchań, dzięki któremu piratom uchodzą na sucho odzywki rodem z gimnazjum. A drugi... to wątek nadprzyrodzony. Autorze, dobra rada: wejdź w archiwum forum, poszukaj dzieła pod tytułem „Anioł z Ponyville” i poczytaj komentarze. Doradzam niezwykłą ostrożność, jeśli w ogóle chcesz dotknąć świata nadprzyrodzonego w swoim dziele. Mefistofeles dybiący na Celestię i Lunę i odstraszany jedynie przez Niewidzialny Bąbel Zarąbistości (w dodatku w tym momencie zapewniany przez samego Najwyższego, który z jakiegoś powodu uważa dwóch rzezimieszków za godnych Swojej opieki) o tej ostrożności bynajmniej nie świadczy. Podobnie jak scena ze św. Piotrem... Mnie to nie uraża. Mam prawie trzy dychy na karku i przez te lata wyhodowałem sobie na tyle grubą skórę, że jestem w stanie czytać teksty z karachana bez uczucia obrzydzenia. Ale ostrożnie, bo może trafić się ktoś bardziej wrażliwy na tym punkcie. Pora się zabrać do rzeczy, która mnie w tym fanfiku naprawdę irytowała. A jest nią konstrukcja świata przedstawionego. Nie, nie mam nic do zamieszczonych map, nie mam nic do samego pomysłu Czarnej Wyspy (poza tym, że fakt, iż jest utytłana w paliwie, trochę za bardzo śmierdzi mi wygodą fabularną). Nie mam nawet nic do tego, że w tym świecie mówią po angielsku i po polsku (choć to też trochę zbyt wygodne). Mam coś do poziomu technicznego Equestrii i w ogóle całego świata. Zdaję sobie sprawę z tego, że materiał źródłowy nie do końca może się zdecydować w jakiej epoce się dzieje i trochę miota się od ściany do ściany, niepewny, czy świat przedstawiony ma być stricte baśniowy, czy też ma być jakąś wariacją na temat współczesności. Ale, do jasnej ciasnej, elektryczność to oni na pewno mają, a choć Twilight może i byłaby zaskoczona widokiem elektrycznego tramwaju, nie byłby on dla niej nieodgadnioną zagadką, podobnie jak blacha spawana. Wyspa, jak bardzo by się nie rozwinęła od czasu, kiedy piraci zainstalowali na niej akap monarchię konstytucyjną i nawieźli łupów, raczej nie odleciałaby całej reszcie świata aż tak daleko, jak fanfik zdaje się sugerować. Serialowa Equestria zdecydowanie nie jest w średniowieczu. Stawiałbym raczej na przełom dziewiętnastego i dwudziestego stulecia. A te ciągłe gadki o tym, jacy to ludzie inteligentni, jakich to oni niepojętych rzeczy nie zbudowali i jak bardzo Equestria nie jest w tyle za nimi są strasznie irytujące. To jak te wszystkie opowiadania TCB, gdzie kuce są święte, a ludzie to potwory – tylko w drugą stronę. Tutaj mamy super-zarąbiście-fajnych ludzi i kuce, które potrafią tylko gapić się z niedowierzaniem i z otwartymi pyskami na ich wynalazki. Dlaczego tak mało osób pisze fanfiki, w których kuce mogą być dla ludzi równorzędnymi partnerami (bez skojarzeń), a obie cywilizacje w jakiś sposób wzajemnie się uzupełniają? A teraz nadeszła pora, na którą nikt nie czekał. Panie i panowie... uwaga, nadciąga rant miłośnika kolei. Do dziewięćdziesięciu kilometrów na godzinę rozpędzi się ta lokomotywa. Powstało jej 1822 sztuki, co czyni ją najliczniej wyprodukowaną lokomotywą w Polsce. A towarowe, choćby nawet bardzo chciały, nie rozpędzą się do stu osiemdziesięciu kilometrów na godzinę. W Polsce zdecydowana większość pociągów towarowych, zwłaszcza tych z ładownymi węglarkami, porusza się z prędkością maksymalną... siedemdziesięciu kilometrów na godzinę. Pewnie, istnieją też szybsze. Zwłaszcza za granicą, w Europie Zachodniej i Stanach Zjednoczonych (kolej towarowa ma się w USA bardzo dobrze). Tyle że i one pojadą maksymalnie sto dwadzieścia kilometrów na godzinę, a prędkość ta dotyczy tylko najszybszych pociągów kontenerowych na najlepiej utrzymanych głównych liniach. Ba, większość pociągów pasażerskich w Polsce nie jest w stanie osiągnąć tych stu osiemdziesięciu kilometrów na godzinę, które nasi bohaterowie przypisują pociągom towarowym. To jest EU07. Najpopularniejsza lokomotywa PKP Intercity. Jest to konstrukcja licencyjna, opracowana przez firmę English Electric na początku lat 60. XX wieku, a następnie produkowana we wrocławskich zakładach Pafawag i, po pewnych przeróbkach, w poznańskiej fabryce Cegielskiego aż do roku 1992. Obecnie narodowy przewoźnik pasażerski posiada 236 takich lokomotyw, z czego 150 w zmodernizowanej wersji EP07. Ich prędkość maksymalna to zaledwie 125 km/h. Pojazdów zdolnych osiągnąć wyższą prędkość jest w tej chwili na ilostanie firmy 142, z czego tylko 30 osiąga więcej niż 160 km/h (dziesięć lokomotyw Husarz, prowadzących pociągi do Berlina, oraz dwadzieścia pendolin). Nie mówiąc już o tym, że w Polsce można rozpędzić się najwyżej do 200 km/h na kilkunastokilometrowym odcinku Centralnej Magistrali Kolejowej. A teraz zajmijmy się zagranicą. Trzy razy dziewięćdziesiąt to dwieście siedemdziesiąt kilometrów na godzinę. Hmm... nie. Jasne, superekspresy pomykają sobie trzysta i więcej, ale nawet w Niemczech czy Francji większość pociągów, nawet dalekobieżnych, jest w stanie rozpędzić się najwyżej do 200 km/h, co jest warunkowane wytrzymałością sprzęgów i aerodynamiką wagonów. Nawet specjalnie przystosowane zestawy wagonów typu Railjet, kursujące w Austrii, Czechach, Szwajcarii i na Węgrzech, są w stanie jechać najwyżej 230 km/h. A nie wspomniałem nawet o tym, że prędkości maksymalne są maksymalne i że w najlepszych kolejowo krajach też istnieją liczne odcinki, gdzie pociągi swojego maksimum osiągnąć nie mogą, choćby dlatego, bo linię kolejową zbudowano wzdłuż rzeki i podąża ona za jej zakrętami. NIE. Nie zwiększy. W najlepszym razie uruchomi zawór bezpieczeństwa. W najgorszym – rozsadzi kocioł. Kotły parowozów buduje się z uwzględnieniem ich maksymalnego ciśnienia roboczego (w polskich parowozach z międzywojnia zwykle kilkanaście atmosfer). I jest to ciśnienie bez trudu możliwe do utrzymania, a nawet przekroczenia, przy zwykłym paleniu węglem. Do tego ciśnienia dostosowane są też tłoki, rozrząd pary i cała armatura. Dlatego właśnie kotły wyposażane są w zawory bezpieczeństwa, które po prostu upuszczają nadmiar pary do atmosfery. I to właśnie stałoby się z dodatkową parą, wydzieloną po wrzuceniu do pieca dopalacza. Chyba że equestriańscy inżynierowie są idiotami i zaworu bezpieczeństwa w swojej konstrukcji nie umieścili. Wówczas – bum. Okej, pora na jakieś podsumowanie... Jak chyba można zauważyć, nie bardzo mi się to podobało. Przyznam szczerze – przeczytałem ten fanfik bardziej dla beki, tak samo jak ogląda się kiepskie filmy typu „Mega Rekin kontra Gigantyczna Ośmiornica”. No i w tej roli sprawdził się nieźle, bo niektóre sposoby, na jakie objawiał się Niewidzialny Bąbel Zarąbistości, były przezabawne. Ale dobre to to nie jest. Nie zniechęcam jednak autora do dalszego pisania. Tylko niech spróbuje czegoś innego. Ale „Upadłego z niebios” nie tknę. Powód? No właśnie.
    1 point
  39. 1 point
  40. Frozen nie używaj tego koloru do pisania postów. Próbowałem przeczytać temat i musiałem sobie wetknąć babeczki w oczodoły.
    1 point
  41. Skoro tak mówisz to @Uszatkaotrzyma lamę. A teraz pytanie czy ktoś przygarnie... ...lotokota. Heh. Zabawny stworek. Ktoś chętny?
    0 points
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...