Skocz do zawartości

Wolny/a czy zajęty/a?


Paladyn Sonaty Dusk

Jesteście czy nie jesteście?  

359 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Jesteście czy nie jesteście?



Recommended Posts

A no tak.

 

Jednakże na dłuższą metę jest to okłamywanie siebie. 

Moim zdaniem nie. Są tacy - samotnicy, którzy nie potrzebują drugiej połówki, zakładania rodziny i wszystkiego co z tym związane. Ja co prawda reprezentuję tą drugą stronę - "związek z samotnością", ale u mnie to wszystko jest za bardzo skomplikowane by wywlekać to w jednym poście. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem nie. Są tacy - samotnicy, którzy nie potrzebują drugiej połówki, zakładania rodziny i wszystkiego co z tym związane. Ja co prawda reprezentuję tą drugą stronę - "związek z samotnością", ale u mnie to wszystko jest za bardzo skomplikowane by wywlekać to w jednym poście. 

 

Myślę, że większość tutaj ma na to czas, by czytać właśnie takie wypowiedzi. Jeśli jednak nie chcesz, to nikt nie będzie nalegał.

 

Osobiście spotkałem się z wieloma osobami, które próbują zostać samotne, ale najwyraźniej nie są po prostu szczęśliwi. Człowiek to zwierze stadne, i naturalne jest to, że będzie dążył do stworzenia rodziny/związania się z kimś. Nie licząc oczywiśćie skrajnych przypadków.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według mnie ludzie tak myślą, póki są młodzi i zdrowi. W końcu przyjdzie czas, kiedy będziemy potrzebować kogoś bliskiego. A ludzie którzy nie założyli rodziny będą żałować.

Nie, nie będę żałować. Jestem typem samotnika. A wiąże się to bezpośrednio z moją przeszłością. Nie potrafiłbym być dobrym ojcem i mężem. A nie chcę związać się z kimś "bo wypada". Nie mam zamiaru marnować komuś życia.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też kiedyś myślałem, że jestem typem samotnika. Może i nawet jestem. Ale dostając się do szkoły mundurowej miałem dwumiesięczny okres rozstania z rodziną i ogólnie światem zewnętrznym (było też gnębienie ze strony "starych" jak to na okresie unitarnym, ale nie w tym rzecz). Zrozumiałem, jak ważna jest dla mnie rodzina. Listy zacząłem pisać hurtowo (telefonów nie wolno było mieć), każdy list zwrotny od mamy lub babci (tylko one były łaskaw coś odpisać), który choć w jednym procencie nie zastępował bezpośredniego kontaktu, dawał nieopisaną dawkę radości. W tamtych chwilach dałbym wiele, żeby choćby posiedzieć jak co dzień z nimi w salonie. Patrząc na wszystkie chwile, gdy siedziałem przy komputerze, podczas gdy reszta rodziny oglądała telewizję w pokoju rodzinnym, myślałem, jaki ja głupi, zamiast spędzać czas z rodziną, ja wolałem komputer. Przez głowę przelatywały mi nawet chore zmartwienia, czy ktoś z rodziny nie umrze, podczas mojego pobytu na obozie, a ja już go więcej nie zobaczę. Gdy to minęło, wszystko wróciło do normy. Ale wiem, że w końcu nadejdzie czas, gdy rodziców i dziadków nie będzie, a brat założy własną rodzinę. Wtedy zostanę naprawdę sam i okaże się jak to zniosę.

 

Określenie "bo wypada" jest jak najbardziej nie na miejscu, przynajmniej ja nie miałem go na myśli, bardziej "z potrzeby posiadania bliskiej osoby"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok, prosto z mostu:

Całe moje życie mieszkam z dwoma alkoholikami. Całe... praktycznie nie miałem dzieciństwa. Do dziś boję się własnego ojca, mijam go ze spuszczoną głową, nie mamy tematów do rozmów, unikam wzroku innych. Dosłownie wszystkich. Nie potrafię odnaleźć się w grupie, nie wspominając o rozmowie. Jestem małomówny, nieśmiały, wręcz wycofany. Mój pokój to jedyne miejsce, w którym czuję się bezpiecznie. Terapia? Jaki to ma sens skoro ciągle wracałbym do domu, w którym czekałby mnie ten sam koszmar... a propo koszmarów. Śnią mi się do dziś dlatego przed snem biorę leki na uspokojenie.

Czy ktoś taki jak ja nadaje się na męża? Sam wiem po sobie, że nie. Mam 27 lat i nie byłem w żadnym szczęśliwym związku. To daje do myślenia. Ludzie patrzą na ciebie jak na ćpuna gdy łykasz 6 pigułek na przerwie między wykładami... dwa razy dziennie. Dodaj do tego trzęsące się ręce... ćpun murowany.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że nie każdy nadaje się nadaje. Nie mówię tylko o ludziach którzy nie chcą z własnej woli zakładać rodziny. Są tacy którzy by chcieli, ale nie mogą. Przypadek trochę bardziej przykry.

Nie wiem czemu miałbyś marnować komuś życie, jak wiesz jak to jest mieć np. pijącego rodzica, to dla swojej pociechy zrobiłbyś wszystko żeby nie przechodziła przez to co ty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Jeśli ktoś chciałby usłyszeć moją rade to: Spiąć poślady i ogarnąć się.

Znalezienie dziewczyny jakiejkolwiek to nie jest problem, wystarczy pójść na dowolną imprezę z dużą ilością alkoholu  Sztuką jest znaleźć TĘ dziewczynę. :raritylaugh:  Odcinek "Dzień Serc i Podków" jednoznacznie i w dość delikatny sposób pokazuje, że nie wolno tego robić na siłę. To nie jest jak nauczenie do egzaminu, że trzeba po prostu się za to wziąć. Ilość czynników niezależnych od nas, albo zależnych w sposób nieprzewidywalny, jest ogromna i dla wielu osób wykracza poza ich możliwości.  :flutterblush:

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem wolny od kilku dni. Moja była przesadziła z fochami... To nie była ta jedyna. Ech, znowu będzie ciężko przez jakiś czas. Raz masz kogoś, kto jest dla ciebie ważny, kogo kochasz, chcesz się dla niego poświęcać, a raz... Szkoda gadać, ale musieliśmy to skończyć. Wczoraj zauważyłem, że ma już nowego faceta...

I znowu. Wiem co czujesz. Miałem dokładnie to samo. I jedyne co mogę powiedzieć (chociaż mnie samemu to nie pomaga), że jakoś przetrwasz. Niedługo Ci przejdzie.

A widzę że i jesteś tydzień młodszy ode mnie, więc tym bardziej.. Trzym się. będzie następna. (sigh..)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ach... rady, rady, rady. 

 

Swego czasu poznałem dziewczynę przez jej starszą siostrę. Uczyliśmy się w LO dla dorosłych więc "rozpiętość" wieku wynosiła od 16 (ja) do może 6X (pewna zakonnica). Tak czy inaczej dzięki pewnej dziewczynie poznałem jej młodszą siostrę. Wszystko było na dobrej drodze. Doszliśmy do wniosku, że chcemy być ze sobą, ale jeśli mamy być parą to nie warto ukrywać przed sobą ważnych faktów, tajemnic etc. Jeśli mamy się rozczarować to teraz, a nie po roku. 

 

Ok, ona powiedziała mi swoje... co mnie trochę zaszokowało, ale powiedziałem że to akceptuję i w żadnym wypadku mi to nie przeszkadza. "To przeszłość, poza tym masz rodzinę, będziemy mieli siebie" - mina  :kUzFl:

 

Przyszła kolej na mnie - "choruję na epilepsję" - mina  :rarity5:  - "innymi słowy padaczkę". Wytłumaczyłem jej co to jest, że nie ma się czego bać, to nie powód do zmartwienia, długo rozmawialiśmy na ten temat, po kilkudziesięciu minutach wiedziała chyba wszystko to co ja - gdy ją odprowadzałem zapytałem kiedy się zobaczymy - "oddzwonię"  :lie:

 

Niedługo po tej sytuacji jej starsza siostra wysłała mi smsa z pytaniem czy nie mógłbym pogadać z koleżanką jej siostry. Ostatnio jest załamana i po prostu chciała by z kimś pogadać. A podobno jestem dobrym "psychologiem", gentlemanem i potrafię słuchać. Pogadać? OK... Pogadaliśmy tak kilka razy, przeszliśmy na ty, wymieniliśmy się nr kom (normalnie bym nie dał, ale skoro to zaufana osoba...) aż tu pewnego dnia ta napisała mi list pożegnalny typu. Byłe na wykładach, miałem wyłączony tel. Odebrałem tego smsa po 20 min. Czytam... "Dziękuję że mnie wspierałeś, ty jedyny próbowałeś mnie zrozumieć, ale gdy to czytasz jest już za późno by mi pomóc. Żegnajcie"  :wat:  

Nagle dzwoni tel:

 

-No w końcu!

-Halina Kiepska próbowała popełnić samobójstwo 

-CO? :wat:  :wat:  :wat:

-Połknęła leki, ale żyje. Szpital X ulica Y

-Jadę! - biegnę do wykładowcy, tłumaczę o co chodzi (reszta wykładów zmarnowana)

 

Wpadam do szpitala, pytam każdą napotkaną pielęgniarkę gdzie leżą osoby po zatruciu lekami, próbie samobójczej, znajduję piętro, pytam pielęgniarkę o Halinkę a ta...

-Proszę Pana... taka pacjentka tu nigdy nie leżała

 

-Zadzwoniłem do starszej siostry z krótkim pytaniem: "Dobrze się bawiłaś?"

 

Dzwoniąc z drugiego numeru udawali "Halinkę" (oczywiście imię zmieniłem). Można żartować, ale są pewne granice... 

 

A co do "po prostu podejdź, zagadaj" - trzeba mieć: wygląd, charakter lub pieniądze

Edytowano przez Triste Cordis
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem wolny, aktualnie szukam przyjaciół, a ryba mnie spławiła.

 

Czy ktoś chce zostać moim przyjacielem?

To chyba odpowiednie forum do tego ;)

 

 

Dowcip

Nagle dzwoni tel:

zdecydowanie podły, bardzo współczuję. Jednak nie można załamać się po takim czymś, bo to, że ktoś był draniem nie znaczy, że wszyscy tacy są. Przykładów wszelkich możliwych typów zachowań jest niezliczenie wiele.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Borze sosnowy... Tak igrać z cudzymi uczuciami, przecież to po prostu straszne. Ciekawe jak żartownisie by zniosły coś takiego. W głowie się nie mieści.

Co do tematu: jestem wolna. Wolna, ale otoczona przez przyjaciół, obdarzona świetną rodzinką, rozwijająca się w wielu dziedzinach. Nie chcę byle kogo. Mam czas. 15 lat to niedużo ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem wolny, czy jestem szczęśliwy z tego powodu ? Nie. Nieszczęśliwy ? Również nie. Prawdę mówiąc przyzwyczaiłem się  do takiego stanu rzeczy ( co nie zmienia faktu że miałem i czasem mam nieprzespane noce z tego  powodu...). Poza tym kocham spędzać wolny czas wypoczywając samemu. Oczywiście nie znaczy to że jestem pustelnikiem czy coś. Lubię przebywać wśród ludzi ale podczas wypoczynku cenie sobie samotność. Jaka powinna być moja druga połówka ? Cóż lubię charakter oraz sposób bycia Applejack, uczciwa, szczera, wierna, pracowita, nie bojąca się ubrudzić ale przede wszystkim chciałbym aby dzieliła ze mną zainteresowania. Wyjazd na zlot militarny z drugą połówką która kocha to samo co ty w ten sam sposób ? Boże mój to było by piękne.

 

Pozdrawiam wszystkich oraz życzę powodzenia w poszukiwaniu szczęścia !

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jaka powinna być moja druga połówka ? Cóż lubię charakter oraz sposób bycia Applejack, uczciwa, szczera, wierna, pracowita, nie bojąca się ubrudzić ale przede wszystkim chciałbym aby dzieliła ze mną zainteresowania.

Plus jakby była blondynką z zielonymi oczami?

Nie tak dawno takie cudo straciłem. Hm, więc "wierna" tu nie pasuje, ale cóż. Też powodzenia życzę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Plus jakby była blondynką z zielonymi oczami?

Nie tak dawno takie cudo straciłem. Hm, więc "wierna" tu nie pasuje, ale cóż. Też powodzenia życzę.

 

Zielone oczy są piękne to fakt, ale wolałbym brunetkę :). Cóż wiele osób pojawia się w naszym życiu i znika... dlatego też nie do końca lubię się z kimś bliżej wiązać, nie znoszę rozstań tym bardziej jeżeli ta osoba była dla nas kimś ważnym ( nie mówię  tutaj tylko o dziewczynie lub rodzinie ale np o  bliskim przyjacielu ).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja nie miałem dziewczyny od 3-4 lat, czuję się sam, ale na razie, nie mam jak na to poradzić

 

Witam w klubie... również od 3-4 lat nie byłem w związku. O ile to poprzednie można było nazwać związkiem... ale to już inna bajka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wolny i nieszczęśliwy z tego powodu :fluttershy3: Chciałbym znaleźć drugą połówkę która niekoniecznie lubi kucyki ale żeby nie rzuciła po miesiącu... Nie wiem dlaczego to o chłopakach mówi się że to świnie skoro (((NIEKTÓRE))) dziewczyny są takie same lub gorsze. Ja np. już 2 razy próbowałem coś zdziałać i znaleźć swoją miłość. Szkoda tylko że zawsze starałem się na darmo a One miały to gdzieś i nawet nie miały odwagi powiedzieć że nie są zainteresowane. Ale tak to już jest.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...