Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 04/26/17 we wszystkich miejscach

  1. Okej, przeczytane. UWAGA, będą spojlery. Stronę techniczną pozostawię do skomentowania bardziej wrażliwym; zamiast tego zabiorę się od razu za fabułę. Zaczynamy od prologu. Prolog ma do spełnienia w opowiadaniu bardzo ważną funkcję. Ma zainteresować czytelnika i zachęcić go do dalszego zagłębienia się w dzieło. No i na dzień dobry dostajemy w twarz sceną, którą ciężko zrozumieć, jeśli się nie zna materiału źródłowego (czyli Kodu Lyoko). Byłoby to zrozumiałe, gdybyś publikował to na forum fandomu KL, ale to jest forum fandomu MLP. Jeśli publikujesz coś tutaj, możesz spokojnie założyć, że odbiorca wie jak wygląda Applejack, ale przydałoby się wspomnieć kim jest Jérémie i czym się charakteryzuje. Kiedy czytałem to po raz pierwszy, niedługo po publikacji, czułem się trochę jakbym trafił na streszczenie odcinka serialu publikowane w Tele Tygodniu („Janusz i Grażyna kłócą się o Karynę. Seba zwierza się Brajanowi ze swoich uczuć wobec Dżesiki. Andrzej i Pszemek odkrywają marihuanę”) – mamy całe mnóstwo postaci, o których czytelnik, który tego nie śledzi, nic nie wie, a które w gruncie rzeczy guzik go obchodzą. Do tego jest to ciężki spojler z ostatniego odcinka serialu. Mnie spojlery wiszą kalafiorem, ale mimo wszystko wypadałoby ostrzec bardziej wrażliwych niż ja. Fakt, czasem stosuje się zabieg z rzuceniem w czytelnika wyrwaną z kontekstu sceną zaraz na początku. Ale jest to raczej scena z dalszego ciągu dzieła, która ma oddawać, nie wiem, napiętą atmosferę pola walki albo jakiś dramatyczny moment. I ma za zadanie wzbudzić ciekawość czytelnika, żeby się zastanawiał, jak do tego doszło. W obecnej formie prolog wzbudza najwyżej irytację, przynajmniej moją. Gdy przy pierwszym czytaniu dotarłem do następnej sceny i zorientowałem się, że autor wcale nie ma zamiaru wyjaśniać o co chodzi, po prostu zamknąłem kartę przeglądarki. Później, z ciekawości, postanowiłem sprawdzić co to jest ten cały Kod Lyoko, więc odpaliłem fandomową wiki i poczytałem sobie conieco. Dowiedziałem się, ze chodzi o francuski animowany serial przygodowy dla młodzieży, traktujący o trzynastolatkach z francuskiej szkoły tworzących dość międzynarodową grupę walczącą w wirtualnym świecie ze złym programem komputerowym. Po dłuższym czasie spędzonym na tym portalu uznałem, że jestem gotowy do zmierzenia się z tym fanfikiem. To nie powinno być konieczne. To na autorze spoczywa obowiązek sprzedania świata przedstawionego czytelnikowi w taki sposób, żeby ten wiedział, co się dzieje. To tym większy błąd, że materiał źródłowy czasem operuje na stosunkowo wysokim poziomie zawieszenia niewiary (chodzi o kwestie takie jak to, że osoba wkraczająca do wirtualnego świata znika w tym czasie z rzeczywistości, albo że Xana jest w stanie kontrolować maszyny nie sterowane komputerowo, a nawet ludzi). W telewizyjnym serialu przygodowym, w którym można zastosować skrót wizualny, nie jest to problem, ale kiedy zaczyna się o tym pisać, trzeba to wyjaśnić albo przynajmniej dobrze zaprezentować, inaczej potencjalny czytelnik, który nigdy z Kodem Lyoko nie miał kontaktu, stwierdzi że to bez sensu i po prostu rzuci fanfik w cholerę. Okej, żeby być sprawiedliwym, trochę się jednak z tego prologu dowiadujemy. A mianowicie, że Xana to megazaawansowany program komputerowy sztucznej inteligencji, że jest zły i chce zawładnąć światem i że Wojownicy Lyoko to grupa ludzi, którzy chcą go powstrzymać. I że go w końcu dopadają. I że spiernicza on do Equestrii, bo gdzieżby indziej – w końcu to fanfik MLP – do końca zachowując stuprocentową pewność, że z nowego świata będzie w stanie odgryźć się swoim prześladowcom, pomimo absolutnego braku informacji, co to za świat. (Ja na jego miejscu nie byłbym taki pewien – mógł zawsze wylądować w próżni kosmicznej, wnętrzu gwiazdy albo czarnej dziurze). No i dobra. Co dalej: lądowanie w lesie Everfree, alikorn, czarno-czerwony (plus biały), w momencie rozpoczęcia akcji serialu. To wszystko jest, jak zresztą zostało już powiedziane, oklepane jak cholera, ale fanfika nie dyskwalifikuje. Zobaczmy co następne... Następna jest ziejąca pustka. Serio. Okej. Xana ląduje w Equestrii. Jest alikornem i czuje w sobie wielką moc magiczną (albo nie ogarnął jeszcze swojego nowego ciała i zwyczajnie bardzo mu się chce do łazienki). Ale nie wie nic. Nie zna żadnych zaklęć, ba, nie wie w ogóle jak się używa magii. Nie ma bladego pojęcia, w jakim świecie się znalazł i jakie prawa nim rządzą. Jego priorytetem jest więc zdobycie informacji. Scena, w której rozgląda się dookoła i wyciąga wnioski, całkiem mi się spodobała, zwłaszcza że pisana jest z jego perspektywy i w pełni uwzględnia fakt, że jest on programem komputerowym. Ale po tym, jak postanawia on zająć się obserwacją, przeskakujemy od razu do momentu, w którym wszystko wie, wszystko może i jest w stanie rozwalić Celestię jednym pierdnięciem. A mówimy tu o osobniku, który w momencie zniknięcia nam z oczu nie tylko nie posiada prawie żadnych informacji na temat tego świata i zjawisk w nim zachodzących, nie tylko nie zna jeszcze żadnego sposobu na wykorzystanie swojego ogromnego potencjału magicznego, ale w dodatku wyróżnia się z tłumu niczym Hindus w pomarańczowym turbanie w prowincjonalnej Polsce. Natychmiastowy przeskok do momentu realizacji niecnego planu przejęcia władzy spowodował wrażenie, że omija mnie znacznie lepszy fanfik, ze scenami, w których Xana zdobywa fundusze na swą zbrodniczą działalność metodami nielegalnymi, półlegalnymi i legalnymi, ale zawsze absolutnie amoralnymi, albo włamuje się do Archiwów Canterlot w celu zdobycia zaklęć kontroli umysłu i inych, które pozwoliłyby mu odtworzyć umiejętności, jakie dawał mu Superkomputer. Jak dla mnie z dużą korzyścią dla dzieła można byłoby dokonać pewnego przetasowania – zacząć go od sceny, w której Xana przejmuje kontrolę nad Powierniczkami Elementów Harmonii, a potem, kiedy będzie się miało czytelnika zaciekawionego, jak do tego doszło, opisać wszystko od początku. Czytałem już wiele książek i widziałem wiele filmów, w których wiedziałem doskonale dokąd zmierza akcja, ale nie miałem bladego pojęcia którędy – i muszę przyznać, że to bardzo skuteczny zabieg. Kampanię reklamową „Dnia Niepodległości” do dziś uznaje się za bardzo dobrą, a wszystko, co pokazywała, to Biały Dom wylatujący w powietrze – co w filmie następuje dość późno. Ludzie walili do kin drzwiami i oknami, żeby zobaczyć, co do tego doprowadziło. Okej, idziemy dalej. Mamy Discorda i Pinkie, i niniejszym stwierdzam, że powinieneś popracować nieco nad pisaniem postaci spontanicznych. Spontaniczność nie polega na robieniu tego samego co poprzednio, tylko z małymi zmianami. Spontaniczność to ciągłe wynajdywanie nowych sposobów na zaskakiwanie otoczenia. Discord, choć wielokrotnie pojawiał się w serialu, tylko raz użył chmur z waty cukrowej z czekoladowym deszczem, co z jego punktu widzenia jest całkowicie zrozumiałe. Po co miałby wymyślać po raz drugi to samo, jeśli może wymyślić coś kompletnie nowego? W końcu jest awatarem Chaosu, a Chaos to nieustanna zmienność. Twoja wersja draconequusa zachowuje się zdecydowanie za bardzo konwencjonalnie. Pinkie za często robi rzeczy, które byłyby może zabawnie pinkaczowe w wersji animowanej, ale w tekście trochę irytują. Choć może to problem nie samej konstrukcji postaci, a sposobu opisania jej zachowania... Zresztą w ogóle opisy są czasem skonstruowane w wybitnie mylący sposób. Sweetie Belle opisana jest tu w sposób statyczny, Apple Bloom się ukrywa, co sugeruje, że wcześniej była widoczna, a Scoot wręcz się od obserwatora oddala (no dobra, przesuwa się w bok), więc ciężko sobie wyobrazić, w jaki sposób mogłyby się nagle pojawić. Ktoś je teleportował? Pozwolę sobie wybiec nieco w przyszłość i dla pełniejszego obrazu zwrócić uwagę na kolejne wystąpienie problemu. Obraz, który w tym momencie pojawił się w mojej wyobraźni, wyglądał mniej więcej tak. A trzeba dodać, że ja czytałem fandomową wiki i rozumiem, co się w tym fragmencie właściwie stało. Niemniej podstawowy problem z opisami jest w tym fanfiku nie tylko taki, że bywają mylące, ale przede wszystkim taki, że ich jest za mało. To staje się bardziej ewidentne w dalszej części, ale tu ma swój początek. Otoczenie jest na ogół ledwie zarysowane. A podstawową funkcją opisów powinno być nie tyle określenie gdzie rzecz się dzieje, co budowanie klimatu. A tymczasem tutaj zdarzają się opisy w stylu „a potem była wielka bitwa i Voldemort zginął”. No dobra, może aż tak źle nie jest, bo nie przeskakujemy ważnych punktów fabularnych, ale i tak przydałoby się więcej opisów. Ponownie wybiegając w przyszłość: kiedy mamy ciężką bitwę, nie czujemy stopniowego przechylania się szali zwycięstwa na jedną ze stron, ani nawet potężnej przewagi Xany i jego popleczników. Kiedy mamy długą wędrówkę, nie czujemy trudów długiej wędrówki. Kiedy jesteśmy w Kryształowym, nie widać za bardzo, że to ostatni bastion – owszem, żołnierze i dowódcy są zmęczeni, ale nie ma śladu po tłumach uchodźców z całej Equestrii, którzy powinni zrobić całkiem spory tłok w tym niewielkim przecież kraju. A jeśli zostali ewakuowani razem z resztą mieszkańców, to miasto powinno emanować nienaturalną pustką. Tutaj jedyne, co można o tym mieście powiedzieć, to że po prostu sobie stoi i tyle. Dobra, wracamy do fabuły. Dowiadujemy się, że Xana właśnie ukończył budowę w Equestrii systemu wież, analogicznych do tych z Lyoko, aczkolwiek uzyskanych za pomocą innych metod. To też wybitnie konwencjonalne, ale akurat w tym przypadku to ma sens. Xana, nawet jeśli uczy się wybitnie szybko, jest przede wszystkim programem komputerowym, a te mają to do siebie, że działają trochę jak ten matematyk z dowcipu, który najpierw długo męczył się z wyciąganiem gwoździa wbitego w deskę po sam łebek, a kiedy wreszcie się z nim uporał i napotkał następny, wbity tylko do połowy, stwierdził, że trzeba sprowadzić ten problem do uprzednio rozwiązanego i wbił gwóźdź do końca. Z tego powodu logiczne jest, że Xana odtworzył sobie te same moce, które miał w świecie Lyoko. Tyle że znowu napotykamy wspomniany już problem hermetyczności fanfika. Nie dziwię się komentarzom, wspominającym o tym, że Discord zdecydowanie za łatwo dał się przekonać – jeśli ktoś nie kojarzy Kodu, to nie wie nic o sposobie działania mocy Xany. Za to sposób przechytrzenia Mane 6 jest moim zdaniem wiarygodny. Owszem, można uznać działanie Twalota za wybitnie naiwne, a postąpienie dokładnie odwrotnie niż zalecała Zecora za głupie, ale totalnie jestem w stanie wyobrazić sobie serialową Szóstkę robiącą dokładnie to samo. To mimo wszystko wciąż bajka dla dzieci, więc postaci popełniające tego rodzaju dziecinne błędy nie są tu niczym niezwykłym. Tymczasem Spike wzywa pomoc z innego świata – czyli ze świata Equestria Girls. (Przyznam, że po informacji o tym, że pomoc ma przybyć z innego świata, oczekiwałem przyzwania pomocy oryginalnych Wojowników Lyoko i portalu do Francji, a po cichu liczyłem na „merde, le cheval parlant!” wypowiedziane przez Jérémiego, ale trudno, nie można mieć wszystkiego). Po opętaniu Powierniczek Elementów Harmonii, błyskawicznym rozwaleniu przez Xanę sił zbrojnych Equestrii, uwięzieniu Celestii i przemianie Luny w Nightmare Moon przechodzimy do świata Equestria Girls, gdzie zasadniczo nie dzieje się nic ciekawego... do momentu spotkania ludzkiej wersji Sunset Shimmer. Alter ego naszego bekonorożca nie pojawiła się jeszcze w serii Equestria Girls, jest więc w całości twoją kreacją. Ma wypasioną chawirę, kamerdynera i rodziców nadzianych jak pierogi ruskie mojej babci. I to wszystko spoko, podobnie jak zrobienie z niej materialistki podobnej do Sunset w pierwszym Equestria Girls. Tyle że do tego próbuje rozpracować magię metodami naukowymi, w sposób podejrzanie podobny do alter-Twalota (co trochę do niej nie pasuje, bo jednak Sunset nie ma aż takich skłonności do zafiksowywania się na punkcie jednej rzeczy). Do tego ma laboratorium w piwnicy, a jej rola w fabule to pomoc w przedostaniu się do Equestrii (poprzez skonstruowanie piekielnej machiny analogicznej do tej zbudowanej przez Twalota w drugim EqG) plus wygłaszanie dialogów o przyjaźni, od których aż bolą zęby. Wybacz, ale ludzie tak nie mówią. Nawet jeśli ktoś jest skrajnym cynikiem i uważa przyjaźń za bzdurę rodem z bajek dla dzieci. To brzmi wyjątkowo infantylnie, nawet jak na standardy MLP. Rolą alter-Sunset jest też dziwienie się wszystkiemu co equestriańskie, żeby alter-M6 musiały jej co chwila wyjaśniać rozmaite aspekty świata przedstawionego. To byłoby nawet niezłe wprowadzenie w uniwersum MLP dla kogoś, kto widzi je po raz pierwszy... tylko że akurat tu, na tym forum, wszystko to już wiemy. (Czy ten fanfik nie był aby pisany bardziej pod fandom Kodu Lyoko niż MLP? Bo sprawia takie wrażenie). Zasadniczo uważam, że na obecnym etapie można byłoby ją spokojnie wywalić i zastąpić alter-Twalotem. Wszystko, co byśmy stracili, to wiedza, którą i tak już mamy, oraz dialogi o tym, jak to przyjaźń ssie i nie ma sensu, które są strasznie drętwe. Czyli byłoby nawet lepiej. Fanfik się wprawdzie dopiero zaczyna i może alter-Shimmerka ma jeszcze do odegrania jakąś większą rolę fabularną, ale na razie jest kompletnie zbędna. Alter-M6 i dwie Sunset Shimmer przechodzą więc do Equestrii i kucyfikują się. Equestriańska Shimmerka zostaje alikornem, a alter-Twalot nie. Autor decyduje się zignorować „Legendę Everfree”, o czym informuje nas w przypisie. Nie czepiam się tej decyzji (jak to ujął jeden z moich ulubionych internetowych recenzentów, UncleMroowa, „jak dla mnie możesz zamienić Batmana na wielkiego królika, jeśli tylko wymyślisz jakieś uzasadnienie”), pozwolę sobie jednak zwrócić uwagę, że ignorowanie części materiału źródłowego jest nieco zabawne w kontekście poprzednich postów w tym wątku, pełnych niemalże redditowej obsesji na punkcie szczegółów oryginału Ale tak ogólnie, jak już wspomniałem, nie mam z tym problemu, zwłaszcza że zalikornizowana Sunset Shimmer ma potencjał jako wunderwaffe Kryształowego Królestwa, którego Xana się zupełnie nie spodziewa i którego nie ujął w swoich kalkulacjach. Equestria okupowana jest przez podmieńców, Discorda i Nightmare Moon, panuje wieczna noc, a wszystkimi głównym drogami maszerują wielkie armie podmieńców (z jakiegoś powodu nie lecą, choć przecież podmieńce mają skrzydła). Po dłuższym czasie, korzystając z mapy otrzymanej od Zecory, alter-M6 i dwie Shimmerki docierają do Kryształowego... ...a tam Cutie Mark Crusaders (czyli dzieci) robią za zwiadowców. W czasie wojny, kiedy to nie jest zwykła zabawa w podchody i kiedy wiąże się to z groźbą śmierci. I w czasie, kiedy dorosłe kuce (Flurry, Thorax i inni) zosatły ewakuowane, bo jest zbyt niebezpiecznie. Co w tym obrazie jest nie tak? Hm, zastanówmy się... A, i jeszcze razi mnie interpretacja niektórych postaci – serialowa Rainbow Dash nie przywołuje co chwilę procentowego ekwiwalentu jednej piątej, a serialowa Rarity nie jest jednak aż taką stuprocentową mimozą i potrafi zebrać się w sobie, kiedy trzeba się poświęcić dla przyjaciółek. To na razie tyle, bo tu fabuła się kończy. I żeby nie było, że tylko marudzę – niektóre motywy mają potencjał. Na przykład motyw wykorzystania koszmarów przez Nightmare Moon do osłabiania morale obrońców Kryształowego Królestwa. Podobnie jak przeniesienie mechaniki oryginalnego Kodu Lyoko na equestriański grunt... Pisz dalej. Ale zwróć uwagę na przywołane powyżej kwestie, zwłaszcza na hermetyczność powodującą niezrozumienie fanfika u ludzi, którzy z Kodem Lyoko nigdy styczności nie mieli – bo na razie, na własne życzenie, odstraszasz sobie czytelników. Ostateczny werdykt?
    5 points
  2. O... Ee... Jeju no... Serio nie wiem... Myślę że... C-co, Rick? No nie wiem... Okej... Myślę że do wkręcenia żarówki potrzeba sześciu podmieńców. Te zamieniają się w mane 6 i proszą księżniczkę Celestię o pojawienie się w Ponyville, wtedy królowa Chrysalis zajmuje pod jej nieobecność tron i wszczyna krwawą wojnę między rasami a strona kucyków jest tak zaabsorbowana wojną, że tym podmieńcom udaje dostać się do pokoju i wymienić żarówkę bez obawy, że mogą zostać wykryte w świetle.
    2 points
  3. 2 points
  4. No cóż, dla tych co uwielbiają swoja prace Ten pod linkiem, aż skostniał
    2 points
  5. Wow. Wczoraj sobie nabiłam manko 20 zł. Dzisiaj dzwonią do mnie z pracy, że gościu podjechał i powiedział, że mu za dużo wczoraj wydali i oddał te 20 zł. Wow.
    2 points
  6. Aż dziw bierze, że do tej pory na forume nie powstał temat zbiorczy o najbardziej ambitnym (bez sarkazmu!) gatunku filmowym, będącym flagowym osiągnięciem kinematografii. Mowa oczywiście o horrorze. Nie mówimy tu o slasherach bez polotu i o wytworach pozbawionych jakiejkolwiek treści, przepełnionych nieuzasadnionymi jumpscare'ami i brakiem wizji. Zacząć należy od niemego "Gabinetu doktora Caligari" z 1920 reżyserii Roberta Wiene, uznawanego za pierwszy horror. Do doktora Caligari na ekranie jedenaście lat później dołącza Dracula, za sobą pociągając doktora Frankensteina ze swoim bezimiennym potworem, wilkołaki, duchy i najróżniejszego rodzaju istoty nadprzyrodzone, które doczekały się setek ekranizacji i interpretacji. Horrory traktowane są dziś dość niesprawiedliwie. Rolą horroru jest rzeczywiście wywołanie u widza grozy, ale niekoniecznie wrzaskiem czy jumpscare'ami. Nie oszukujmy się, "Jason X" Jamesa Isaaca to nie jest dobry film (chociaż nikogo nie posądzam o twierdzenie, że nim jest) i patrząc na niego trudno robić coś poza obstawianiem, kto pierwszy zostanie mokrą plamą i skupiskiem flaków. Nieco inaczej ma się już sprawa z "Koszmarem z ulicy Wiązów" Cravena. Ze świecą szukać w nim drugiego dna i przekazu. Owszem, wygląda groteskowo, a krew leje się hektolitrami. Ale pasiasty sweterek Freddy'ego nie bez przyczyny stał się kultowy i nawet jeśli "Koszmar..." nie jest dziełem ambitnym, to nie można odmówić mu atmosfery i świetnej scenografii (w większości slasherów brakuje i tego, i tego). Do filmów wybitnych z kolei należy "Sleepy Hollow" Tima Burtona z 1999, horror niewątpliwie romantyczny (na podstawie "Legendy o Sennej Kotlinie" Washingtona Irvinga). Pomijając już fabułę poddającą w wątpliwość oświeceniowy racjonalizm, wiele można mówić znów o scenografii, będącej ukłonem w stronę niemieckiego ekspresjonizmu, malarstwa romantycznego czy klasycznych horrorów. Podobnym dziełem kinematografii jest "Dracula" z 1992 Coppoli, choć przykładów można by wymienić jeszcze całkiem sporo. Porozmawiajmy więc o horrorach!
    1 point
  7. *Sprawdza kartkę z poprawną odpowiedzią* Mehh, biorę tą gorzałę. Przechodzimy dalej. Pan numer czy: Morty Smith we własnej osobie. A oto pytanie: Limit czasowy: 27.04 {22:00}
    1 point
  8. Będziemy was wypatrywać na Pyrkonie BROHOOF
    1 point
  9. Czy masz dość, gdy nazywają cię "jeleniem"? Nie mogłeś lepiej trafić! Już DZIŚ masz okazję zostać JEDYNYM i WYJĄTKOWYM - TĘCZLINGIEM!* Nie zwlekaj i zmień swoje życie jak tysiące zadowolonych klientów! *Zwane też "tęczowymi jeleniami". Tęczlig Sp. z o.o. nie ponosi żadnej odpowiedzialności za ewentualne straty moralne.
    1 point
  10. Wszyscy członkowie olbrzymiej, bo liczącej aż 2 osoby ekipy organizacyjnej Bronies Leszno chce wszystkim obecnym podziękować za udział w IV Minimeecie Leszna i okolic Z dumą powiedzieć możemy że było to chyba nasze najbardziej udane spotkanie, za co wszystkim obecnym jeszcze raz należą się od nas podziękowania. Wszyscy świetnie się bawiliśmy Tymczasem już w ten piątek i sobotę fandom leszczyński wybiera się na Pyrkon Do zobaczenia!
    1 point
  11. 1 point
  12. @Gringo37 Wiem, że jest za ciemny, ale ta scena jest rewelacyjno-mega-niesamowicie-zajebistyczna. Poza tym, zerwałem z Fluttershy. Moją nową waifu jest Judy Hopps. Jak widać jak byłem psycholem tak jestem N: Brzmi jak okrzyk ze Skyrima: "Zi... Ra... THEL"!!! A: Świetny art. Uszy na minus. Wygląda przez nie jak fenek S: Obejrzał Sexmasterkę i mu oczy wypaliło... U: Nie znam, nie gadałem, ale często widzę jego posty.
    1 point
  13. I wreszcie się wbiłem. Czekałem, aż będę miał gotowe opowiadanie konkursowe. Po pierwsze i najważniejsze - Gratuluję! (Wiem, ostry poślizg.) Życzę kolejnej równie dobrej (a nawet lepszej) pięćdziesiątki fików. A teraz drugie - Déjà vu [SoL] [komedia] (Wiem, przy otagowaniu się nie popisałem, jak zwykle ) (przy sprawdzeniu technicznej strony też.) Życzę również miłego sprawdzania prac konkursowych. (Przy tym czymś może to być jednak trudne .)
    1 point
  14. 1 point
  15. N: Nigdy nie pytałem się o jego historię, jednak wiem, że nie został zmieniony, odkąd jestem na forum i sądzę, że raczej długo to nie nastąpi. W sumie dobrze, bo każdy kojarzy osobę z jej nickiem. A: Stary był lepszy. Ten uważam nie pasuje, jest za ciemny i nieadekwatny do kucykowego forum. Ale nie będę wpływał na właściciela. Jego decyzja, tamten był bardziej charakterystyczny. S: Nie jestem ekspertem od tej części oceniania userów. Powiem po prostu: może być. U: Porządna osoba z poziomem ogarnięcia adekwatnym do wieku, a nie każdemu się to zdarza. Weteran forum. Był tu chyba, zanim powstał serial. Miałem okazji zamienić słowo parę razy. w ostatecznym rozrachunku daje 8/10 w skali Rich... po prostu w skali.
    1 point
  16. 25 kuc stracił ząb uderzony kopytem, bo "wpadł w piosenkę" o 2 nad ranem.
    1 point
  17. Dzięki za meet jeszcze raz
    1 point
  18. 1 point
  19. https://arstechnica.co.uk/gaming/2017/04/ars-gog-free-games-partnership/ Pierwszego wiedźmina rozdają na goga
    1 point
  20. @Bleflar Nie sil się na niepotrzebny sarkazm i zabawność bo to nie są twoje najmocniejsze cechy :| Może zamiast nazywania EqG określeniami pejoratywnymi uargumentujesz swoje stanowisko :)? Wiesz, by nazwać coś chłamem trzeba mieć solidne podstawy do tego. Gdyby każdy recenzent pisał: "eeee, nie mój gatunek, ja nie lubię RPG'ów, wolę FPS'y, Gothic to gówno", no to nie byłoby sensu prowadzić jakikolwiek dialog. EqG: - posiada dobrze dobranych aktorów (heh, ci sami co w MLP:FiM) - animacja jest na dobrym poziomie, a ponadto widać, że twórcy starają się ją jeszcze udoskonalić (zmiana programu do animowania chociażby, czy widoczny przeskok w jakości animacji między pełnometrażowcami) - doskonałe pisoenki/muzyka Daniel Ingram to bardzo dobry kompozytor, myślę, że nie ma wielu lepszych, chociaż Thomas Bergsen czy Hanz Zimmer na pewno do takowego grona się zaliczają. - ciekawa fabuła - charyzmatyczne i wyraziste postacie.
    1 point
  21. Jesteś pewien, że chcesz znać odpowiedź na to konkretne pytanie? A portal społecznościowy podmieńców mógłby się nazywać Hivebook, ewentualnie Nasze Gniazdo.
    1 point
  22. Oryginały pojawiają się na streamach w sobotę o 17:30 naszego czasu. Odcinki z napisami są zwykle dostępne następnego dnia w sieci. Dodaj sobie SparkleSubs do ulubionych, tam się zawsze pojawiają odcinki xd
    1 point
  23. 24 stracił ząb, bo postanowił zjeść obiad wraz z rodziną Pinkie
    1 point
  24. Po pierwsze, rzecz, która winienem dawno już uczynić, niemniej jakoś nie było ku temu okazji - wybaczcie, nie zaglądam na forum tak często, jak kiedyś - chciałbym pogratulować opiekunom tego działu, choćby z samego tego powodu, że mają chęci go prowadzić, nie każdy prowadzący dział może się tym pochwalić, a przynajmniej niegdysiej tak było, jeszcze nim pierwotne działy zostały zamknięte, taa~ Tak czy inaczej, kiedy to administracja pół roku temu postanowiła przywrócić dawny format forum, z początku się zaniepokoiłem faktem, iż Cukrowy Kącik się nie pojawił wraz z pozostałymi siedzibami głównych bohaterek, na szczęście nie trwało to długo... z tego, co się zorientowałem, wszystko dzięki inicjatywie obecnej władzy działu, miło wiedzieć, iż są tacy, którym los tego działu nie jest obojętny ^^ W każdym razie, skoro mowa o planach na przyszłość, w zasadzie nie mam za dużo do dodania, głównie dzięki tej ankiecie, którą uruchomiliście na początku miesiąca, wg mnie porusza ona istotne kwestie, takie jak pytanie, czy aby może skupić swoją uwagę na siostrach Pie czy też samej Pinkamenie, co uważam za wyborny pomysł, biorąc pod uwagę, iż swego czasu poddział Pinkie "Samotnia Pinkameny" był na tyle prosperującym elementem działu, że dorobił się własnego awatara, dzięki czemu Pinkie jako jedyna z głównych bohaterek miała trzech a nie dwóch opiekunów ^^ Tuszę, iż uda Wam się przywrócić działowi dawną świetność, patrząc na to jak aktywnie obecnie funkcjonuje - aktywność jest wręcz nieopisana w porównaniu z tą, która miała miejsce pod koniec 2015 roku, w zasadzie, to tak żywego działu nie widziałem chyba od... wow, 2013, jest się czym chwalić x] Także tego, w zasadzie zostało jeszcze tylko jedno nieadresowanie pytanie, które bardziej z ciekawości chciałbym zadać, Planujecie jakoś dział podzielić na poddziały czy też pozwolicie wszystkim tematom pływać w jednym zbiorniku? x)
    1 point
  25. Po obejrzeniu Regular Show (9/10 sam serial, a finał 110/10) przerzuciłem się teraz na Gravity Falls, bo to krótkie, skończone i niby dobre, a po pierwszych 2 odcinkach wnioskuję, że dosyć szybko się za niego zabiorę, bo mocno wciąga.
    1 point
  26. To jest coś! Przypadki nie istnieją. Byłem z ekipą na miejscówce dziś pozjeżdżać. Kiedy staliśmy i gadaliśmy o tolerancji... spostrzegłem że jakiś dziwny obiekt spada z nieba zręcznie omijając gałęzie drzew i upadając na ziemie. Pobiegłem szybko sprawdzić co to. Patrzę i nie wierzę! To jest przecież Pinkie Pie! Banan na pół twarzy! wziąłem ją i pokazuje chłopakom. chłopaki się patrzą z zaciekawieniem. Kumpel się patrzy i mówi To jest kucyk My Little pony! Wziąłem ją na rampę i mówię do kumpla choć ją tu zamocujemy jesteśmy przecież tolerancyjni i powoli się otwieramy na nowe czasy. Kumple w śmiech. Ja do nich skoro mój rower to Iron horse to teraz mamy nową maskotkę miejscówki bo zaskroniec Eustachy gdzieś zginął. Masa śmiechu była przy tym. Ale jej imienia nie zdradziłem żeby się nie wydać przypadkiem.
    1 point
  27. Patrząc obiektywnie to zrobiłeś bardzo dużo, aby tekst wyglądał tak jak powinien a to się przecież liczy. Mogłeś, nie mogłeś, przeczytałeś i cieszę się z recenzji i powytykanych błędów Teraz to wygląda znacznie lepiej.
    1 point
  28. Witajcie! Tak właściwie witajcie znowu! Nie było mnie na tym forum ho ho! Ile czasu. Miałam swego rodzaju wypalenie jak pewnie wiele innych osób miewa czasem. Ostatnio jednak odczówam brak MLP:FIM. Coraz częściej wracam do odcinków, coraz częściej myślę o tym co stworzyłam, co mogłabym stworzyć, z jaką ilością wspaniałych ludzików mogłabym na luzie pogadać. Zapomniałam jaka to była frajda dla mnie i jak dzięki temu fandomowi moje losy potoczyły się dalej. Teraz jestem hobbistyczną artystką i odrobinę pisarką. Oprócz fandomu MLP:FIM jestem również w kilku innych: FNAF Undertale Disney Animations Dreamorks Animations Dużo osób najbardziej pamięta mnie przedtem jako Breeze albo Blacky lub Cynamonka. Tak wiem, często zmieniałam nick, mam do tego tendencje. Dlaczego tak postanowiłam zaczęć wszystko od zera? Może to po prostu impuls. Czułam, że wracając chciałabym mieć czystą kartkę i od początku zacząć przygodę na forum. Poza tym bardzo się zmieniłam od tamtego czasu i to na lepsze tak myślę. Wcześniej często byłam ponura i zatroskana, a teraz tryskam energią i zarażam innych optymizmem. Często porównuje siebie do Pinkie i/lub Papyrusa z Undertale. Pasuje mi taki styl życia. Od zawsze w środku czułam, że prawdziwa ja tak naprawdę jest towarzyskim Sangwinikiem a nie Perfekcyjnym Melancholikiem. Jeśli chodzi o krótkie opisanie genezy mojego poznania MLP:FIM, cóż... po prostu chciałam się pośmiać i obejrzałam jedną parodię od StalinCWHC. A tak ogólnie to od zawsze jestem dziecinna i nie wtydzę się tego. Pochłaniam bajki jak płatki na śniadanie Nie chcę robić jeszcze dłuższej ściany tekstu, bo mam tendencje do tego. Po prostu... chcesz do mnie zagadać, śmiało wal! Naprawdę jestem otwarta na nowe przyjaźnie *hug*
    1 point
  29. Skaj Zniszczyciel @Edit by Skysplit Wyrwane z kontekstu >:C
    1 point
  30. > Wylądowało w dziale opowiadań. > W pierwszym poście Praca Wspólna została nazwana "ficem". > Maxy określa autorów mianem pisarzy. > Cytat z pewnego forum: > Zostało nominowane do FANFIKOWYCH Oskarów, nikt z autorów nie zaprotestował. Ergo: BA:PW jest fanfikiem. Skoro jest to zapis sesji RPG, to wypadałoby go przed publikacją chociaż poprawić...
    1 point
  31. >dostań negatywny komentarz >walnij focha na cały świat, zamiast odnieść się w cywilizowany sposób do krytyki Wydajesz się taką pozytywną i dojrzałą osobą!~ ♥ Gdyby wszyscy pisarze przestawali pisać, bo jakiś random z forum napisał im parę przykrych (słusznych czy niesłusznych) słów, to chyba żaden fic nie zostałby ukończony. Nie, żeby było to jakąś stratą w 99% przypadków, ale mimo wszystko.
    1 point
  32. Cóż za dojrzałe zachowanie. Moje gratulacje! Zastanawiam się, co takiego zabiła Cahan tym, że szczerze napisała, co sądzi o fiku, ARGUMENTUJĄC ODPOWIEDNIO KAŻDY ZARZUT. A co to jest za argument? Nie miało być ff, ale jest, opublikowaliście to, trzeba przyjąć na klatę krytykę. Jeśli to miał być taki sobie random, trzeba było zachować to dla siebie, w folderze: "Fajne heheszki TCB z kumplami lubię to". Fika nie czytałam. Nie wiem, czy jest dobry, czy nie. Komentarz Cahan czytałam. Wiem, że jest merytoryczny. Twoją odpowiedź czytałam. Wiem, że wylewasz jej na głowę wiadro pomyj za konstruktywną krytykę. Jeżeli w taki sposób masz zamiar odpyskiwać w przyszłości komentującym, to idź w cholerę i nie wracaj. A zanim pójdziesz, przeproś Cahan.
    1 point
  33. 1. Niestety jestem aseksualna, przykro mi. 2. Nic nie mam do Twojej osoby, poza tym, że pisarz z Ciebie kiepski. 3. Bardzo chętnie, bo jeszcze by mnie zaraził swoim charakterem. Rozdziału nie wydrukuję i nie wsadzę sobie w odbyt, ponieważ chronię naturę, w tym lasy i szkoda by mi było by drzewa umarły na próżno.
    1 point
  34. UWAGA! KOMENTARZ ZAWIERA SPOILERY! NIE PRZEJMUJCIE SIĘ TYM I CZYTAJCIE, BO JEST BARDZO NEGATYWNY!!! Po lekturze Ostatniej Rzeczy naszła mnie chętka na czytanie TCB. Nagle zainteresowałam się tym gatunkiem, więc szybko przewertowałam listę nominacji w Fanfikowych Oskarach. Znalazły się na nich Biura Adaptacyjne: Praca Wspólna. Nick Thara natchnął mnie nadzieją, iż to dzieło też będzie dobre, a jego lektura sprawi mi przyjemność. Niestety, szybko przekonałam się, że jej nie będzie. Za to wystąpiła męka, ból głowy [dosłownie], chęć mordobicia [dalej jest, szykuj się, Maxy], depresja, szaleństwo. Długo zastanawiałam się, co mogło pójść nie tak, jaka była geneza tego czegoś. I co odkryłam? Story telling! Zmutowane RPG czy inny PBF! Co o tym myślę? KICHA! Kichą było to publikować, przed zrobieniem z tego fanfika. W efekcie nic nie ma sensu, łatwo się pogubić, a zapis wszystkiego woła o pomstę do Bogów. Może wam się grało fajnie, miło i dobrze. Ale mi się czytało koszmarnie. Na wstępie rażą po oczach długie rozdziały, liczące średnio jakieś 100 stron. Gdyby były napisane BARDZO dobrze, jak np. CRISIS: Equestria, to dałoby się to przeżyć. Jednak tak długi tekst w Google docs powoduje, że w przypadku, kiedy można go jedynie przewijać przy pomocy lewego przycisku myszy, czytanie jest podwójną torturą. Ładuje się długo, łatwo się pogubić i występuje ogólny Sajgon. Plus za numerację stron. Następnym koszmarkiem jest formatowanie. Za mała interlinia, przed oczami mamy zbitą ścianę tekstu, co męczy. Pomiędzy poszczególnymi akapitami powinien być odpowiedni odstęp. Pewnie znajdą się przeciwnicy dziurawienia tekstu, ja jednak uważam, że Google docs to nie książka i rządzi się swoimi prawami. Biura Adaptacyjne: Praca Wspólna cierpią na Brakus korektus totalus. Nie wiem kim jest Sajkros i nie obchodzi mnie to. Wiem jedno - prędzej zajdę w ciążę z rosiczką niż zatrudnię go na korektora. Takich byków jak w BA to dawno nie widziałam. Polacy Są Wszędzie to przy tym luksus. Interpunkcja leży, kwiczy i woła o pomstę. W zasadzie… Cała poprawna polszczyzna umarła. Zeszła na zawał, gdy zobaczyła te tortury, którymi ją potraktowano. Ohydne powtórzenia, źle brzmiące określenia, zdania wyjęte z sokowirówki i wiele, wiele innych. Mogłabym wziąć losowy fragment fika jako przykład [za wyjątkiem pisaniny Ghatorra], ale nie chce mi się. To byłaby nadmierna strata czasu. Zapis dialogowy… Ten chaos. Raz jest dobrze, raz jest źle, dywiz nie ma, a całość. Kropki, duże litery… Wszystko nie tam gdzie trzeba. To bolało ;_; A co jest w tym wszystkim najgorsze? To można było łatwo poprawić. Po to jest system komentarzy w Google docsach, by jakiś brzydki leń, taki jak Maxy Black ruszył zad i poprawił co mu powytykano. A w tekstach wiszą komentarze i sugestie! Często sensowne. A autor nie zrobił z tym nic. Nic. Na około 700 stron! Wstyd! Hańba! Sromota! Błędy osiągnęły masę krytyczną. Kolejnym problemem jest ogólna stylistyka oraz tempo akcji. Czytając Biura Adaptacyjne: Pracę Wspólną, miałam nieodparte wrażenie, iż ktoś się wzorował na Trudnych Sprawach, ponieważ dialogi żywcem z nich wyjęto. W większości przypadków są drętwe, nienaturalne i bardzo pozbawione logiki. Sam tekst pisały chyba dzieci z podstawówki, ponieważ jest on ubogi i infantylny. Akcja się przez większość czasu opiera na Ukrytej Prawdzie Dawida Husarskiego, który ciągle zadaje sobie pytanie „Dlaczego JA?”. Dawid ma focha i cierpi na ciągłe zmiany nastroju oraz niechęć do świata. Przez większość czasu utrudnia życie innym i tak przez 650 stron. Kolejne 50 mogłoby być niezłe i ciekawe, gdyby te wątki zostały lepiej rozwinięte. Niestety - co zacznie się akcja, co rozpocznie się jakaś ciekawsza rozmowa czy inna interakcja, to… pojawia się Dawid i wszystko psuje. Pozwólcie, że streszczę cały tekst, pomijając fragmenty, które autorzy potraktowali jako mało istotne szczegóły: 1. Paweł się ponyfikuje. 2. Dawid chce się zabić, ale jest pierdołą na miarę Wertera i mu nie wychodzi. Ratują go Księżniczki, ale on i tak nie chce się ponyfikować. Nikt go nie lubi, bo jest emo [odczucia innych bohaterów FF]. 3. Kuba pegaz się ponyfikuje. 4. Roger się nie ponyfikuje, ale zostawia w domu jeden z eliksirów. 5. Bohaterowie zgadują się w Internecie. 6. Jadą do Pawła na działkę, po drodze znajdują Kubę - źrebię jednorożca. 7. Jest jedna wielka bitka, bo wzięli Dawida za agenta Tomka. Dawid okazał się zoofilem, bo ganiał kuca. Kuba pegaz ma rozwalone skrzydło. 8. Dawid i Roger wiozą Kubę pegaza do weterynarza. W drodze powrotnej Roger zostawia na jezdni Dawida, bo chce go ukarać za złe zachowanie. 9. Gadają o niczym, Dawid jojczy, bo nikt go nie lubi i miał ciężko w życiu. 10. Siostra Rogera, Magda miała wypadek samochodowy i została kucem. A jego babcia umarła. 11. Nikt nie lubi Dawida, bo ten ciągle się użala. 12. Kuba pegaz w końcu odchodzi, bo ma dość Dawida. 13. Nikt nie lubi Dawida, bo ten ciągle się użala. 14. Dawid odchodzi. 15. Bohaterowie odetchnęli z ulgą. Za wyjątkiem Kuby jednorożca, bo ten poszedł z Dawidem. 16. Dawid użala się w lesie. 17. Dawid spotyka klacz, która na niego leci, ale chce spotkać resztę. Sandra, bo tak się nazywa, zabiera Kubę i odchodzi. 18. Atakują ich wilki. Wataha. W lecie. Dawid pokazuje im, że terminował u Predatora. Rozwala je mieczem, ale ponosi poważne rany i już by umarł, ale nie ma aż tak dobrze. 19. Trafiają na działkę Pawła. Paweł, Roger i Magda na siłę ponyfikują Dawida, by ratować mu życie. 20. Nikt nie lubi Dawida, bo ten znowu się nad sobą użala. Na dodatek ma permanentnego focha za ponyfikację przymusową. Co z tego, że ratowali mu życie! 21. Napisałabym coś jeszcze, ale od tej pory cała akcja opiera się na Dawidzie. 22. A! I jeszcze złapano Kubę pegaza, a potem Pawła i robiono na nich bolesne eksperymenty, ale Dawid jednak jest ważniejszy. I jego foch. I jego dziewczyna… Dobra, dalej mi się nie chce. Mam nadzieję, że Maxy Black zrozumiał swój błąd. Całość skupił na problemach Kordiana Rycerskiego, zwanego potocznie Dawidem Husarskim. Sceny akcji? Wątki innych postaci? A po co! Liczy się tylko nieszczęsny Dawid! Bo jest biednym, pokrzywdzonym OP jednorożcem! To nie ważne, że inni bohaterowie są uwięzieni i torturowani… Aż dziwię się, że wszyscy się tak z nim patyczkowali, zamiast go olać, co byłoby najprawdopodobniej skuteczne. Zanim przejdę do kreacji postaci i ją objadę od góry do dołu, to zwrócę uwagę na inny problem. Na cztery końskie kolana. Nie, to nie jest żart, według autorów takie coś naprawdę istnieje. Błędów z końskiej anatomii i biomechaniki jest w tym fanfiku co niemiara. A wiecie dobrze, że za to palę na stosach. Postacie są OP i tyle. Pegazy kontrolują pogodę samą siłą woli, ziemniaki robią za bulbasaury i mają dzikie pnącza, zaś jednorożce to Pikachu. Generalnie - te kuce mają moce pokemonów. Tylko ktoś zapomniał dać tag crossover, bo mało to ma wspólnego z kanonem, w którym większość jednorożców ledwo używa magii, ziemniaki nie mogą nic, a pegazy latają i chmurki przesuwają kontaktowo. Do pogody mają fabrykę i całe oddziały, nie to co nasi bohaterowie, którzy… One pony army lvl master. Większość bohaterów jest nawet spoko. Ich kreacje charakterów są zupełnie do przełknięcia. Niektóre - Roger, Magda, Michał, Kubusie, Lyra, Steel Wing nawet polubiłam. Ale są też potworki. Kreacja Księżniczek jest fatalna. Za najdrobniejsze przewinienie [np. ratowanie komuś życia] zsyłają na Księżyc i są mściwymi bestiami. Nie zachowują się po królewsku. Za to ciągle gadają o Wybrańcu imieniem Dawid. Widocznie są ślepe albo wyrocznia się im zepsuła. Dawid Husarski jest nie tylko głównym bohaterem opka. Jest też jedną z najgorzej wykreowanych postaci literackich w polskim fandomie. Emo. Wyjątkowo wredna, ździrowata matka. Ojciec pijak, zabity przez mafię, który nauczył Dawida walczyć mieczem. Nie ma przyjaciół. Brzmi raczej komicznie i nie budzi współczucia, prawda? Ktoś tu mocno przesadził, wiem, że częściowo wzorowałeś się na sobie i że miałeś trudne życie. Ale… Wątki z ojcem śmieszą. I z tymi przyjaciółmi, którzy go zdradzili. Rodzina Husarskich, tradycja wielka, mieczem walczą! W samoobronie! Nie wolno nosić miecza na ulicy! Chyba że bezpieczniaka, ale tym się nie obronisz. Już samo nazwisko, nawiązujące do husarii i tradycji bardzo śmieszy. Mamy typowego bohatera romantyzmu - Kordianowerterokonradogustawa. Fanfikowy Dawidek został przerysowany i jest nierealny do bólu. Pojedyncze motywy, które zastosowano w jego kreacji mogłyby być dobre, ale nie są. Dodatkowo on po prostu wnerwia swoją życiową filozofią o krwi, honorze, byciu Husarskim i płodzeniu potomków. Która by go chciała, nawet gdyby człowiekiem został? Dawid przeżywa tragedię, ponieważ uratowano mu życie i został IMBA jednorożcem. Władca błyskawic, 10 teleportacji międzymiejskich w ciągu dnia, zamiana w błyskawicę i świetlista swastyka na tyłku. Księżniczki nazywa „kurwami” i obwinia je za wszystko. Za eliksir i za to, że inni mają przyjaciół, co według niego świadczy o praniu mózgów. Świadczy zaś o jego schizofrenii oraz stanach depresyjnych. Ten bohater ma przy tym ciągle się nad sobą użala, wygłasza monologi niczym Kordian na Mont Blanc, walczy mieczem lepiej od Zawiszy Czarnego, marudzi na wszystko i na nic, użala się nad sobą, chce pozabijać innych, kiedy ci próbują być dla niego mili, pozuje na psychola, bo się boi i wiele, wiele innych. Jest owładnięty chęcią powrotu do ludzkiej formy, ale rozwalił eliksir humanizacyjny, ponieważ jest tumanem i chciał mieć pretekst do następnej fazy gorzkich żalów. Opisy… Raz ich brak, a raz skupiają się na największych pierdołach. Generalnie to kuleją. Istnieją tylko bohaterowie. Cóż, taki urok tworów PBFopodobnych, ale dlaczego nie zrobiliście czegoś z tym przed publikacją?! BA uznaję niniejszym za dzieło wybitnie słabe i godne spalenia. A szkoda, bo paru ogarniętych prereaderów, korektorów i brak Dawida mogłyby stworzyć naprawdę przyjemny fanfik w klimatach TCB. Aaaa… Zapomniałabym. Podczas czytania licznik punktów wnerwienia permanentnego osiągnął wartość krytyczną. Maxy Blacku, wyzywam Cię na pojedynek na miecze larpowe, wykonane w sposób bezpieczny, według standardów Fantazjady [bo są dostępne i sensowne]. I mówię to poważnie. Cahandariella Cienista, Pogromczyni Szajsu, Zwiastunka Dnia, Patronka Czytelników i Postrach Pisarzy
    1 point
  35. Dobrze jest, czekanie wzmaga apetyt A poza tym w roku masz bodajże 52 tygodnie, zakładając że mamy sezon taki jak dwa pierwsze, to pół roku będziesz bez kuców.. A jakby były co kilka dni to ten okres by się jeszcze bardziej wydłużył ;]
    1 point
  36. Bo gdyby nowe odcinki puszczano w tak szybkim tempie to szybko opadłby hype na kucyki, zabawki, gadżety, a i fandom długo by nie pociągnął.
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...